Tom, Rozdzial
1 1,1 | czyjeż to ręce uczyniły?~To rzekłszy, Maćko z Bogdańca wyciągnął
2 1,1 | odpoczynek się tu zatrzyma.~To rzekłszy, zawrócił. W gospodzie uczynił
3 1,2 | od czego znak noszę.~To rzekłszy, ukazał głęboką bliznę w
4 1,3 | ich opiece się oddamy.~To rzekłszy, wyciągnęła ku niemu rękę,
5 1,4 | Maćko - ale poczekaj!~I to rzekłszy, zbliżył się do Krzyżaka,
6 1,4 | wydął swe płowe wąsy i nie rzekłszy ani słowa, ruszył koniem
7 1,4 | inaczej gorze chłopcu.~To rzekłszy, pojechał za Krzyżakiem,
8 1,4 | dworzanina naszego ukarze.~To rzekłszy, zawołała Zbyszka, który
9 1,5 | na kolanach prosimy.~Tak rzekłszy, wstała i chwyciwszy Danusię
10 1,6 | tamten świat wybierać.~To rzekłszy, splunął na dłoń i wyciągnąwszy
11 1,6 | Taka już dola nasza.~To rzekłszy, Maćko odchrząknął, splunął
12 1,6 | że i ona była chora... To rzekłszy, Zbyszko jął chodzić wielkimi
13 1,6 | bom może co i znalazł.~To rzekłszy, przysunął się blisko i
14 1,6 | i ruszaj w imię Boże.~To rzekłszy, Maćko wstał i począł się
15 1,8 | tak mi dopomóż Bóg.~To rzekłszy, przyklęknął znów i chcąc
16 1,11| tego przez całą noc.~To rzekłszy, siadł i zakrywszy dłonią
17 1,12| że mnie odpędzisz.~I to rzekłszy, znów zaczęła krzesać, a
18 1,13| uderzyły. Ale jest: patrzaj! To rzekłszy, pokazał Zbyszkowi podługowatą,
19 1,13| prawdy nie ukryje. Szczerze rzekłszy, nie byłem rad, bo kto ta
20 1,17| drzwiami nie podsłuchiwać! To rzekłszy, otworzył drzwi do alkierza,
21 1,17| dobrodzieja naszego, podejmiem.~To rzekłszy, pochylił mu się do kolan,
22 1,17| Ot, jak nie uczynię!~To rzekłszy, porwał worek za zwitkę
23 1,17| inny, i musisz ją brać.~To rzekłszy, wziął się w boki i począł
24 1,18| patrzeć, jak wrócą...~To rzekłszy, wprowadziła go do izby,
25 1,18| zaś znienacka w izbie.~To rzekłszy, wyprowadziła Maćka na przyłap,
26 1,19| pomoc dobrych ludzi.~To rzekłszy i chcąc zarazem dać dowód,
27 1,19| póki się nie wydała.~I to rzekłszy, począł pilnie patrzyć w
28 1,19| jest obcy obyczaj, a prawdę rzekłszy, głupi, którego u nas ludzie
29 1,20| pana naszego, budzić.~To rzekłszy, zaprowadził ich do ogniska,
30 1,22| Jurand przyjął wyzwanie?~To rzekłszy, począł patrzeć na pana
31 1,24| ci przeze mnie posyła.~To rzekłszy, położyła przy nim pas i
32 1,27| panie, ten olszniak?~To rzekłszy, ukazał ręką ciemniejące
33 1,28| ją i wspomagaj!...~I to rzekłszy, wybiegła z krzykiem z izby.
34 1,28| zawołał nagle Zbyszko.~To rzekłszy, wybiegł z izby i poskoczywszy
35 1,32| zaraz zamek ujrzycie.~To rzekłszy, chłop począł "zabijać"
36 1,32| Szczytno przed wami. To rzekłszy, raz jeszcze pochylił się
37 2,1 | odpowiedział Jurand. I to rzekłszy, spojrzał uważnie na przewodnika,
38 2,1 | nim kazania dokończy.~I to rzekłszy, począł patrzeć na komtura
39 2,1 | naszej wiary i łaski.~To rzekłszy, kazał przybocznemu giermkowi
40 2,3 | zda się na sąd Boży!~To rzekłszy, rzucił przed nich rycerską
41 2,4 | najmilszej na świecie całym.~To rzekłszy, zerwał w uniesieniu pątlik
42 2,7 | gnić;~- To dobrze.~I to rzekłszy, odszedł powolnym krokiem,
43 2,7 | gorejące świece i słucha.~To rzekłszy, pochylił się do twarzy
44 2,7 | gdzieśkolwiek jest.~To rzekłszy, cofnął się od trumny, przystawił
45 2,9 | i zaraz o niej gadać.~To rzekłszy, wysunęła się na przodek
46 2,9 | by skończyć, ot jak!~To rzekłszy, stary splunął z lekka w
47 2,11| co oczy moje patrzyły.~To rzekłszy, począł przyglądać się to
48 2,11| ślubowałem, a któren tu jest.~To rzekłszy, pokazał oczyma na Lichtensteina,
49 2,11| i od was mieć pismo.~To rzekłszy, odeszła do biskupa, Lichtenstein
50 2,11| baranki zdusiły". I prawdę rzekłszy, tak to i jest...~- A Danuśka?
51 2,11| do niego po naszemu.~To rzekłszy, zeskoczyła żywo ze stępaka
52 2,11| rozwaga, a gęba potem.~To rzekłszy, kazał zawrócić taborkowi
53 2,11| z radami się odzywać.~To rzekłszy, spojrzał na nią znacząco,
54 2,13| w zdrowiu uchował.~I to rzekłszy, rozpłakała się serdecznie.
55 2,14| wolny przejazd czynić.~To rzekłszy, położył rękę na głowni
56 2,14| wszystkich i ją piastuj e!~To rzekłszy, wrócił do kaplicy, by mszę
57 2,18| zrzedniał choć do południa.~To rzekłszy, poskoczył naprzód, by wydać
58 2,18| jeżeli jeszcze ostała.~To rzekłszy, dał ostrogi koniowi i znów
59 2,20| Niemce o tym nie wiedzą.~I to rzekłszy, kazał przywieść przed ognisko
60 2,20| chrześcijańskiej służysz.~To rzekłszy, podał mu list Żmujdzinów
61 2,21| rozkazów, podniósł się i nie rzekłszy ni słowa, skoczył ku koniom;
62 2,23| więc puścił ją wreszcie, rzekłszy:~- A potem wybierzem dla
63 2,23| trud niemały przed wami.~To rzekłszy, poszedł wydobyć z biesagów
64 2,23| okrutnie było mi markotno.~I to rzekłszy, Czech wyciągnął się przy
65 2,24| i w drogę! Rozumiesz?~To rzekłszy, wyszedł z izby, aby wydać
66 2,24| a teraz wyście moimi.~To rzekłszy, spojrzał z dumą na starego
67 2,24| panie, do kompanii.~To rzekłszy, zawrócili i poszli ku temu
68 2,26| ludzi nic ci nie grozi.~I to rzekłszy, zawrócił, a tamten pojechał
69 2,30| wielbi sławnych rycerzy.~To rzekłszy, skinął na pana de Lorche,
70 2,33| jak oto ów obstanie.~I to rzekłszy, wskazał na istotnie niewielki
71 2,33| zatwardziałość - odparł mistrz.~I to rzekłszy, podniósł oczy w górę, a
72 2,33| głodem nas nie wezmą.~To rzekłszy, zawrócił w prawo i znów
73 2,34| smutku przyczynę, a prawdę rzekłszy, nie tylko ja, ale i my
74 2,36| piastowała, wszelako szczerze rzekłszy, czas już do dom.~- Trzeba
75 2,36| kwiecie dla Danuśki.~I to rzekłszy, rozpłakał się rzewnie,
76 2,38| po której chodzim.~I to rzekłszy, zwrócił się do Tolimy:~-
77 2,39| stary Tolima, bo, prawdę rzekłszy, Maćko złupił trochę Spy-chów -
78 2,51| te dwa nagie miecze.~To rzekłszy, złożył miecze u stóp królewskich.
79 2,51| może i życie ocalił".~To rzekłszy, skoczył ku niemu i starli
80 2,52| te dwa nagie miecze.~To rzekłszy, złożył miecze u stóp królewskich.
81 2,52| może i życie ocalił".~To rzekłszy, skoczył ku niemu i starli
|