Tom, Rozdzial
1 1,2 | rycerz?~- Dyć to jeszcze dziecko.~Dalszą rozmowę znów przerwał
2 1,2 | przyjeżdża i rad widzi, że mu się dziecko zdrowo, w miłości książęcej
3 1,6 | ksiądz biskup Piotr ochrzcił dziecko tej samej nocy, z czego
4 1,6 | pierwszych miesiącach życia, dziecko nie może czynić ni źle,
5 1,6 | piersiach stryj ca jak małe dziecko.~- Myślałem, że już nie
6 1,6 | księżna ją miłuje jak własne dziecko.~- O, dla Boga! To i Danuśkę
7 1,9 | dotrzyma, boć to szlacheckie dziecko, nie żadna powsinoga. I
8 1,19| Brano go za wojewodzińskie dziecko, a gdy powiadał ludziom,
9 1,22| Jurand ma tu córkę, jedyne dziecko, którą jako źrenicę oka
10 1,24| mówiąc:~- Ano, bieda na cię, dziecko, przyszła - co?~- Jużci! -
11 1,26| Danuśkę miłować jak własne dziecko!~I nagle serce w Zbyszku
12 1,27| odrzekł:~- W Ciechanowie?... Dziecko czeka i... księstwo... Danuśka!
13 1,27| zapytała księżna.~- Mówił, że dziecko czeka w Ciechanowie - odpowiedział
14 1,28| miłosierdzie boskie, gdzie dziecko? - zawołał, zrywając się,
15 1,28| wpół oślepli i że chcecie dziecko widzieć... Wzięli Danuśkę
16 1,28| duszy mojej! Chwycili mi dziecko i zatracą!~- Kto?~- Krzyżaki!~-
17 1,28| mnie dawajcie znać. Oni wam dziecko za de Bergowa odeślą, aleja
18 1,28| oczy wam gasną i jako na dziecko raz jeszcze spojrzeć chcecie.
19 1,29| A na onych łowach tyś mi dziecko ratował!~- Jakożem miał
20 1,29| tym, którzy na to jedyne dziecko jego rękę podnieśli!~Przez
21 1,30| na powrozie... Teraz znów dziecko... Jezu! Jezu!~I znów zapadło
22 1,30| pomstę da spełnić, to Mu to dziecko, które mi ostało, oddam.
23 1,30| w kominie ognia.~- Gdzie dziecko? - zapytał.~Oni jednakże
24 1,30| Nie daj Bóg, abym się o dziecko miał targować.~- Tego też
25 1,30| rzekł Jurand - że zbóje mi dziecko porwali i od zbójów muszę
26 1,30| Bergowa i tamtych innych za dziecko wypuszczę?~- Powiecie, żeście
27 1,30| nigdy nie chodziło o wasze dziecko - odrzekła syczącym głosem
28 1,30| wam oddam jeńców, nim mi dziecko wrócicie?~- Uczyńcie, panie,
29 1,30| Krzyżacy chcą - uduszą mu dziecko; jeśli zaś uczyni, to i
30 1,30| chwilę zdawało mu się, że dziecko wyciąga do niego ręce z
31 1,30| wyciąć załogę i uwolnić dziecko - ale jej mogło nie być
32 1,31| ja niż Spychów zdaję, bo dziecko.~- I śmierci godzina niewiadoma -
33 1,31| mnie ima. I chodzi mi o dziecko... toć ja ją jedną mam.
34 1,31| mu ramiona:~- Toś mi i ty dziecko!...~Po czym rozeszli się,
35 1,32| zgubić, nie zaś wybawić dziecko.~I wraz schwycił się Jakby
36 1,32| Lichtensteina też bił, od tura dziecko bronił i tamtych czterech
37 1,32| Chciałby przecie jeszcze dziecko w życiu widzieć i kiedyś,
38 1,32| Zalim się nie ofiarował za dziecko?" - rzekł sobie w duszy.~
39 1,32| konia.~- Ofiarowałem się za dziecko - powtarzał sobie Jurand.~
40 1,32| postąpić? Ty, Chryste, wiesz: dziecko niewinne uduszą, jeśli nie
41 1,32| inny gra, tylko ona -jego dziecko! jego kochanie... Więc padł
42 1,32| Jezu! dyć słyszę jeszcze dziecko! O Jezu!!... I szlochanie
43 2,1 | rzekł przewodnik.~- Oddadzą dziecko za mnie?~A młodzieniec podniósł
44 2,1 | zdziwieniem:~- To wasze dziecko tu jest?~- Córka.~- Owa
45 2,1 | duszne zbawienie, oddajcie mi dziecko, jakoście obiecali!~I chciał
46 2,1 | obiecali, że za to oddacie mi dziecko, które się tu znajduje.~-
47 2,1 | oddał mu prawdziwe jego dziecko i nie postępował jako oszust
48 2,1 | śmierci twojej, oddaj mi dziecko!~I wstawszy z klęczek, szedł
49 2,3 | rycerze zakonni porwali mu dziecko, każdy przeto w duszy myślał,
50 2,6 | dworzec ni na Jurandowe dziecko. A gdyby wreszcie nawet
51 2,7 | i rzekł łagodnie:~- Jać, dziecko, pytam: zali już w kaplicy?~-
52 2,11| panie; porwali mu zdradą dziecko i wyparli się, a o panu
53 2,11| płacąc za zemstę, porwali dziecko -i samego umęczyli tak okrutnymi
54 2,13| poszedł stary komtur Jurandowe dziecko mu przynieść, bo mu tamten
55 2,14| obyście w zdrowiu wrócili i dziecko przywieźli, na którą to
56 2,18| niewiastę bezbronną, ba! na dziecko niewinne.~- Ciężka, ale
57 2,21| niego chciwie ustami jak dziecko do piersi matki i począł
58 2,24| ja zmiłowanie nad tobą, dziecko, i tylko dobra chcę twojego -
59 2,24| Danusię na ręku jak matka dziecko - i zrozumieli jego kochanie,
60 2,25| krzyżacki, który katował was i dziecko wasze; dajcie znak, co mam
61 2,27| się, że to wiozą swojackie dziecko, odbite Krzyżakom, a do
62 2,27| wywarła się na niewinne dziecko, ślepa i zimna. Gdyby złowrogi
63 2,27| uśmiechać, zupełnie jak dziecko, które we śnie widzi anioła.
64 2,28| nie kto inny -i że poznaje dziecko. Potem objął ją jednym ramieniem,
65 2,30| wykupu. Nic to u nich na dziecko rękę podnieść.~Tu zamyślił
66 2,31| że mu będę jako rodzone dziecko...~I po tych słowach rozpłakała
67 2,38| orze od pługa... Pana i dziecko to bym rad jeszcze pomścił...~
|