1-500 | 501-800
Tom, Rozdzial
1 1,1 | towarzysz lub może giermek, bo przybrany także po podróżnemu,
2 1,1 | Widziano ich nawet chętnie, bo jako ludzie, u których o
3 1,1 | będzie wiedział, co prawią, bo pewnie sam do Krakowa jedzie.
4 1,1 | panie bracie, gdzie był, bo go już nie ma. Hej, jeszcze
5 1,1 | uciekli. Została goła ziemia, bo i kmiecie, co byli w sąsiedztwie,
6 1,1 | też między nimi Niemcy, bo co jest narodów na świecie,
7 1,1 | wszelako nie wyrozumiesz, bo to jest mowa taka, jakoby
8 1,1 | patrzeć i uszy czego słuchać - bo, jako rzekłem, Francuzowi
9 1,1 | był widocznie samochwał, bo odrzekł skromnie:~- Którzy
10 1,1 | już nie z takim sercem.~- Bo jest nasz naród zatwardziały,
11 1,1 | nozdrzach człowiekowi wiercił - bo tak to one bezecne duchy
12 1,1 | leźli. Widać było, że są, bo to z samego smrodu można
13 1,1 | wszelkie jadło ją przekładając, bo mówią, że męstwo od niej
14 1,1 | potwierdzi, a ślub zaraz ma być, bo zgorzeję!" Wielka była obraza
15 1,1 | przystoi jej być za elektem (bo ów, choć się ożenił, godności
16 1,1 | wrócił - i dalej wojowałem. Bo trzeba wam wiedzieć, że
17 1,1 | dziwno - ozwał się Maćko - bo w dzień upał, ale czemu,
18 1,2 | drodze. Zaroiła się izba, bo za pannami ukazało się kilku
19 1,2 | niepewien, czy przyjedzie?~- Bo wyprawę na Tatarów gotuje.~-
20 1,2 | stać i śpiewać księżnie, bo nie znać było po niej najmniejszego
21 1,2 | cudna temu chłopcu wojna, bo chociaże mu roków nie dostaje,
22 1,2 | osoba; jeno się nie śmiej, bo nie idzie.~Danusia siadła
23 1,2 | spytał pan z Długolasu.~- Bo się ojciec za synem ujął,
24 1,2 | choć z niemałym trudem, bo im ni męstwa, ni mocy nie
25 1,2 | czym innym nas pocieszył, bo szat kosztownych była cała
26 1,2 | jak czynią inni rycerze, bo zbyt młoda.~Na to on odrzekł:~-
27 1,2 | laskowe i rzadkie podówczas, bo z daleka sprowadzane, włoskie,
28 1,2 | naszego dworu przystaną, bo się jakoś między sobą naradzają.~
29 1,2 | drogą z zastawu wykupim, bo co ojce dzierżyli, to i
30 1,2 | rycerskie nie czekaj, jeno idź, bo tam może być korzyść. Kniaź
31 1,2 | niewolnika nikt nie ułapi, bo Tatara we stepie nie zgoni.
32 1,2 | z Niemcami się potykać, bo i ich, i sposoby na nich
33 1,2 | łaska!~- I myśl o Bogdańcu, bo w tym mnie nie przekonasz,
34 1,2 | Nie powiadajcie tak, bo się rozgniewam. Rad ją widzę
35 1,3 | stallami wśród Mazurów, bo tylko dwórki weszły z księżną
36 1,3 | trzy grzebienie dostanie, bo i to jeszcze przyszło mu
37 1,3 | zapowiadano na chrzciny, bo na to dawno zarobił, ale
38 1,3 | Zakonu ni słaby, ni mocny, bo słabym gardzą, mocnego zaś
39 1,3 | relikwii krzyżackich się boim, bo przeciw tym na nic wszelka
40 1,3 | powstali przeciwko mnie. Bo nie dbają o dusze i nie
41 1,4 | Krzyżakom, zbijem ich na pował, bo większy jest nasz naród
42 1,4 | pokazał.~- Hej! nie wiadomo, bo mówią, że okrutnie wdały.~-
43 1,4 | odpowiedział wesoło Mazur - bo jędzon często i po gościńcu
44 1,4 | rzekł jeden z rybałtów~- Bo i my stoim - odpowiedział
45 1,4 | Wydaje się wielkoludem, bo na wzgórzu stoi. Chłopisko
46 1,4 | precz z toporem - mówię - bo z konia zwalę! - zawołał
47 1,4 | Porwał się na posła, bo młody i głupi, przeto o
48 1,4 | we mnie: "Bij w Niemca, bo to cud!" No - i skoczyłem -
49 1,4 | Nie życzę ja wam złego, bo to widzę jasno, że ów młodzianek
50 1,4 | niech do Niemca nie gada, bo jeszcze by go zwymyślał.
51 1,4 | chybaby sam wspomniał, bo się boję, żeby się na was
52 1,4 | księżna przemówi za wami, bo inaczej gorze chłopcu.~To
53 1,4 | go za łeb i nie puszczaj, bo inaczej gorze ci! Oto i
54 1,4 | frasunku po was nie poznał, bo zaraz by się ucieszył.~Po
55 1,4 | przyłomił! - spytał rybałt.~- Bo się chłopak do Niemca złożył,
56 1,4 | nie chadzaj że na wojnę, bo szkoda by była, żeby taki
57 1,4 | Próżno byś puszył siłą, bo są lepsi od ciebie. Jam
58 1,4 | ale niedługo tego było, bo ledwie się objęli, przełomił
59 1,4 | spadnie - rzekła Anna Danuta - bo król ją i za świątobliwość,
60 1,4 | bratańca:~- Zbyszku?~- A co?~- Bo tak pomiarkowawszy wszystko,
61 1,5 | roztropnie Mikołaj z Długolasu. – Bo czy tam za dziesiątą ziemią
62 1,5 | kniazia Witolda pociągnął.~- Bo i nie dziwno - wtrącił Jaśko
63 1,5 | Węgrzynów, i od Zakonu, bo nikomu ufać nie można. Gdy
64 1,5 | Witoldem - mówił sobie - bo jakże świętej Pani usłużę,
65 1,5 | żegna, kiedy już po mszy?~- Bo przez tę noc tyle ci, piękna
66 1,5 | chybaj sobie, gdzie chcesz, bo tu takich nie trzeba...~
67 1,5 | mu się, iż niezbyt wiele, bo choć łopatki Krzyżaka rysowały
68 1,5 | przez drugiego:~- Gorze nam! bo gościem jest i nie może
69 1,5 | ubił? - zagrzmiał król.~- Bo głowa jego do sądu należy -
70 1,5 | Topór z Tęczyna.~- Nie, bo na cześć rycerską poprzysiągł,
71 1,5 | ja jej Niemców obiecał - bo takiej trzeba ich było tylu
72 1,5 | odrzekł pan z Taczewa - bo jeśli się twoja obietnica
73 1,5 | przyjął go dobrotliwie, bo się już był całkiem uspokoił,
74 1,5 | była wina, musi być kara, bo inaczej nie byłoby nijakiego
75 1,5 | hańba by na wasz ród spadła, bo jeśliby bratanek wasz przystał
76 1,5 | wy czemu nie chcieli?~- Bo przykazał nam z koni zsiąść
77 1,5 | rzekł - by kopii nadstawił, bo jużci żywy nie dałby sobie
78 1,5 | to nic nie rzekł Zbyszko, bo nie było co rzec. Dla wszystkich
79 1,5 | myślę.~- Źleś mi odkazał, bo tego nie mogę przełknąć.~-
80 1,5 | jeszcze by na tym wygrał, bo pomsty byłby się uchronił -
81 1,5 | Nie dziwuj się ty jej, bo jeśli Maćko dobrej odpowiedzi
82 1,5 | się na nowo do ich nóg, bo i jego serce zmiękło wobec
83 1,6 | czyją zgonię - nie wiem - bo mi się też na tamten świat
84 1,6 | ninie okrutnie znów zmęczył, bo droga długa, a pilnom jechał.~-
85 1,6 | pierwszy list stracili, bo skoro Jurand ułapił tych,
86 1,6 | widać. A jechałem bez zbroi, bo mi kupcy mówili, że kraj
87 1,6 | kasztelana krakowskiego, bo jakem się dowiedział, że
88 1,6 | umarł, nic to nie zmieni, bo - powiada - prawo jest wedle
89 1,6 | powiadał jeszcze: "Żal mi go, bo i księżna Anna za nim prosi,
90 1,6 | dobra pani. Jeszcze tu jest, bo Jurandówna zachorzała, a
91 1,6 | Lecz po chwili dodał:~- Bo mnie kasztelan i to jeszcze
92 1,6 | też potykał.~- Za co?~- Bo Mikołaj - wiecie - ten,
93 1,6 | przecie nie będę się potykał, bo mu chyba z osiemdziesiąt
94 1,6 | Maćko siadł na tapczanie, bo stać z wielkiego osłabienia
95 1,6 | Dopieroż wzięli się kłócić, bo księżnę porwał gniew: "To
96 1,6 | Ale go nie znalazłem doma, bo był u księżny Anny.~- Może
97 1,6 | czy prawda, ale może być, bo nieboszczka królowa tak
98 1,6 | Ty zasię trzymaj się go, bo nie masz na świecie lepszej
99 1,6 | się od szukania pomsty, bo nużby cię postrzelili gdzie
100 1,6 | spytał ze zdumieniem Maćko.~- Bo nie uczynię.~A Maćko aż
101 1,6 | uśmiechał się pod palcami, bo widocznie był rad. Wreszcie
102 1,6 | zrękowiny muszą być zaraz, bo ów obyczaj tak każe.~- Zrękowiny
103 1,7 | też, że dobrze by było, bo może by się jako drzazga
104 1,7 | Nijak mi teraz bez niej, bo to nie tylko moja pani,
105 1,7 | wznieść - rzekł Maćko - bo to wiem, ze po mojej śmierci
106 1,7 | Co nie miałbym myśleć!~- Bo ci będą w głowie bitki i
107 1,7 | często bywa, że stają.~- Bo się prawa w Zakonie popsowały.
108 1,7 | wilkiem nie może być zgody, bo on musi cudzym żyć.~- A
109 1,8 | owce, ale dla Juranda owce, bo on im wilkiem". - Jakoż
110 1,8 | napaść na Lichtensteina, bo przecie to uczynił także
111 1,8 | mądry jest?~- Chytry jest, bo innych łupi, a sam się nie
112 1,8 | naszą panią, to miłuje, bo jej dworkę za żonę wziął,
113 1,8 | zniecierpliwił się wreszcie.~- Bo wiecie - rzekł - nieskładnie
114 1,8 | jej ślubował, to jej służ, bo jest taki rycerski obyczaj.
115 1,8 | widocznyn niepokojem:~- Bo to uważcie... nałęczką mi
116 1,8 | pachołku, ale ci jej nie dam, bo nie tobie ona pisana, nieboże!~
117 1,8 | wołać:~- Tatulu! tatulu! bo będem płakać!~On zaś widocznie
118 1,9 | pamiętaj, byś i ty dotrzymał - bo to niejeden chłop bywa płochy:
119 1,9 | dojrzeje i wolę Bożą poczuje, bo teraz miłuje cię ona wprawdzie
120 1,9 | duszy do ciebie nakłoni, bo jako miarkuję, to on by
121 1,9 | widocznie miał się lepiej, bo oddychał równiej i spokojniej.
122 1,9 | Ale zajedziem do fary, bo tam i gościnę nam dadzą,
123 1,9 | nie o własnej chorobie, bo kręcił głową, cmokał ustami
124 1,9 | to kochanie taki pazerny, bo ani twój rodzic nie był
125 1,9 | pomoże, choć oczy wypłaczę,~Bo ciebie, dziewczyno, nigdy
126 1,10| napadali przy schyłku nocy, bo nade dniem czas im do domu.~
127 1,10| zagradzasz?~- Odpowiadaj, bo kusze napięte.~- A u nas...
128 1,10| Odkazujże po ludzku, bo ci będzie bieda. Na to odpowiedziała
129 1,10| Bogdańcu!~- A co wam jest, bo jak słyszałem, to was Niemce
130 1,10| Róbże z nim, co chcesz! Bo widzicie, w naszym wojsku
131 1,10| najwięksi rycerze ostali doma, bo królowa nierada była, że
132 1,10| Trzeba go puścić do raju, bo inaczej będzie jucha i w
133 1,10| Zgorzelicach, też bywał, bo jako wiecie, on mi krzcił
134 1,10| będzie miała o was staranie, bo to w waszym dworze baby
135 1,10| mieć wesołego somsiada, bo z wesołym nie może być zwady -
136 1,10| mówię: w gospodarstwie - bo opat dobrze gospodarzył...
137 1,10| Myślę, że zdrowe? - tak? Bo inaczej nie latałabyś po
138 1,10| A odpędzić mi ta psy, bo skórę podrą! Po czym do
139 1,10| dziwota, żeś go nie poznała, bo wyrósł. Ale może starego
140 1,10| A ja. Jenom na wozie, bo mnie Niemcy postrzelili.~-
141 1,10| tkwi grot.~- Nie obaczycie, bo mu się całkiem pochował
142 1,10| widzielim jeszcze coś lepszego, bo kuszę w mig bez korby naciągnął.~
143 1,11| ściany wydawały się niższe, bo osiadły i zasunęły się w
144 1,11| najgorzej statków nam brakło.~- Bo ja kazałam wyładzić dwa
145 1,11| wiedział, czego trzeba - bo to czasem głupi jaki sługa
146 1,11| przypatrzże mu się teraz, bo ci właśnie nadchodzi. Jakoż
147 1,11| podwórze od niej pojaśniało!~- Bo pewnie!~Nastała chwila milczenia.
148 1,11| zapamiętał? O czym rozmyślasz?~- Bo... widzicie... po Jagience
149 1,11| za to można kupić wieś.~- Bo była jedna zbroja mediolańska,
150 1,11| zjadłem na noc ostawić, bo inaczej tak ci skrobią w
151 1,11| zaśpiewał?~- Zaśpiewajcie wy, bo już widzę, że z dawna macie
152 1,11| kolano trze!...~- Tatusiu, bo sobie pójdę - rzekła Jagienka.~-
153 1,11| domu niedźwiedziego sadła, bo stryjkowi na lek potrzebne,
154 1,11| poszukać.~- Uczyńcie obławę, bo niedźwiedzi nie brak, a
155 1,11| Nie będę kupą chodził, bo jeszcze mi zwierza spłoszą.~-
156 1,11| jest nieprzezpieczna rzecz, bo on jak samego człowieka
157 1,12| przyszło wprawdzie do tego, bo nie znalazł się nikt, który
158 1,12| duszy:~"Pójdę ja k'tobie, bo mi nie żyć bez ciebie".~
159 1,12| musi jechać na Mazowsze, bo inaczej skapieje w Bogdańcu.
160 1,12| Bojałam się o ciebie, bo Bezduch poszedł też z widłami
161 1,12| Niemały i mnie strach brał, bo tu koło Radzikowego błota
162 1,12| połamane, patrz!~- To i bieda, bo co ja w domu powiem?~- Albo
163 1,12| domu powiem?~- Albo co?~- Bo tatuś nie byliby mnie wcale
164 1,12| cię pod dom odprowadzę, bo jeszcze wilcy na cię napadną,
165 1,13| drugiego nigdy się nie miesza, bo z tego mogłyby niezgody
166 1,13| do kogo mam się udać - bo i nie byle kleryk wszystkie
167 1,13| wartko łuczywo - rzekł - bo cości się dzieje ze mną,
168 1,13| by mu przywiedli Zycha, bo mu się uczyniło wesoło.~
169 1,13| nie mówił mi nic.~- Bo jej obiecał... że to dziewce
170 1,13| rzekłszy, nie byłem rad, bo kto ta wie... Chciałem ją
171 1,13| wie, co rycerska cześć".~- Bo pewno. Przecie i dziś sami
172 1,13| się dziewce nie potrzeba, bo ciemno.~Maćko pomyślał chwilę,
173 1,13| poradzi od zwykłego człeka, bo i na czytaniu się zna, i
174 1,13| dobrej ziemi każdemu dam, bo w Bogdańcu ziemi nie brak.
175 1,13| takiej radości nie widziałem.~Bo mi pocieszno w sercu...
176 1,14| nie pozwali na śmierć.~- Bo tatulo, jadąc na wojnę,
177 1,14| Głupie chłopy!~- Czemu?~- Bo jak Zycha nie było doma,
178 1,14| jednego z nich musisz wybrać, bo jakże?~- Ty mi tego nie
179 1,14| odpowiedziała smutno dziewczyna.~- Bo co? Dawnom tu nie bywał,
180 1,14| ciebie nie chciałam puścić, bo kto tam nie wie, jak pływać,
181 1,14| rzekła:~- Wyżmij mi warkocz, bo mi okrutnie plecy moczy.
182 1,14| teraz Maćko wyzdrowieje, bo na rany nie masz nad niedźwiedzie
183 1,14| też tego jak zbawienia, bo mi nijak od chorego odjeżdżać,
184 1,14| to nic - taka służba... bo poniektóry, choć żeniaty,
185 1,14| jakoby właśnie siostrze, bo się od małego znamy. Poszedłby
186 1,15| kości, i kubek, i sukno, bo on po każdym jedzeniu rad
187 1,15| Ej, nic mi nie będzie, bo już czuję w sobie moc. A
188 1,15| nieboszczki królowej ofiarowali.~- Bo nie wiedząc, do którego
189 1,15| się, dziewucho - rzekł - bo ci krew z jagód tryśnie.~
190 1,15| onych ślubów rozwiązać,~bo takową moc mam.~- Hej! -
191 1,15| go na stosie.~- Za co?~- Bo gadał, że świecki człek
192 1,15| Przygarnąłem ich i żywię, bo cóż mam robić? Nicponie
193 1,15| a w potrzebie i obronę, bo niektórzy sierdzite pachołki!
194 1,15| jakowe morza alibo kraje, bo on tego nawet nie wie, jak
195 1,15| dziwuję - rzekł Zbyszko - bo takich nigdy u wędrownych
196 1,15| ślachcic!... A on nie stanął, bo mnie wolał z pachołkami
197 1,15| Dokąd? do Krześni?~- Bo najbliżej. Gdzieżbyśmy jechali?~-
198 1,16| pierwszej chwili uroda Jagienki, bo chociaż nieraz widywał ją
199 1,16| jeszcze powagą:~- Kto-li bo masz się żenić, czyli uxorem
200 1,16| ale w pobliżu żony szukał, bo jeśli złą i fryjowną dostaniesz,
201 1,16| zawsze jednali się po bitce, bo chociaż rozdzielała ich
202 1,16| nie tamta; tego zaś chcę, bo to mój krewny i udał mi
203 1,16| To czegoż chlipiesz.~- Bo się o niego boję.~- Ot,
204 1,16| nieraz zdarzy mu się potykać, bo od tego ślachcic. Tu schylił
205 1,16| poczęli się wokół nich kupić, bo już wszystkim było wiadomo,
206 1,17| uradzać. Nie przeciwcie się, bo się zgniewam!~Tu zwrócił
207 1,17| chwili. - Macie pieniądze?... bo jak nie, to dziedzina moja!...~
208 1,17| mi o dopłacie prawicie?~- Bo nie chcem darmoch brać -
209 1,17| mi wasze grzywny! Dałem, bo moja łaska, a choćby mi
210 1,17| trzymajcie, coście dostali, bo to wam też zapowiadam, że
211 1,17| Dziewka ma prawo przebierać, bo i gładka, i wiano godne,
212 1,17| toby za niego poszła, bo mnie miłuje i wie, że jej
213 1,17| Zbyszka:~- Czemuś nie gadał?~- Bo mi było wstyd. Myślałem,
214 1,17| Czemu chybiło?... gadaj!~- Bo ja im kazał przyświadczyć,
215 1,18| nie czuje do niego urazy, bo co do opata był pewnym,
216 1,18| smutek, ale i mnie smutek, bo to ci jeno rzekę, że ni
217 1,18| Daj spokój! Pojechał ci, bo pojechał, ale za łaską boską
218 1,18| spod fartucha Jagienka.~- Bo mu Jurand nie chce dziewki
219 1,18| Bogdańca, ale do ciebie, bo cię strasznie rad widział.~-
220 1,18| wiem? - odrzekł Maćko. - Bo widziałem, jak mu ciężko
221 1,18| będzie tak po tobie smakować, bo to i sama wiesz, że jędrniejszej
222 1,18| młody! Ale ty się pokrzep, bo już widzę, jako będzie:
223 1,18| byle który rady mu nie da, bo to jucha do bitki okrutnie
224 1,18| Jurandówny nie przywiezie, bo i ja gadałem z Jurandem
225 1,18| potem co? Potem tu wróci, bo gdzieżby miał wracać.~-
226 1,18| Tatuś mi go dali do posług, bo się powiadał tamtejszym
227 1,18| łowów. Pójdziemy na przyłap, bo lepiej, żeby was opat pierwej
228 1,19| żal mu było i Jagienki, bo chociaż mówił sobie, że
229 1,19| nawet się nim zaniepokoił, bo żeby to tęsknił po Jagience,
230 1,19| wówczas nie poszedłby daleko, bo go i własne ślubowanie wiąże.
231 1,19| podziękuj pannie za łaskę, bo cię nie chcę.~Lecz Czech
232 1,19| woli służył czy co? Ruszaj, bo każę kuszę napiąć.~Czech
233 1,19| moje przyczyny? Przemów, bo wreszcie pozwolę, a jak
234 1,19| przyrzekła - i pan rad był, bo oni oba z opatem okrutnie
235 1,19| No, nie na tym koniec, bo później panna chciała, by
236 1,19| niosący je koń uciekł?~- Bo konia, nimem go odnalazł,
237 1,19| Jeśli masz wino, to daj, bo choć wiatr ustał, alem przemarzł,
238 1,19| Sieradza. Pojedziesz z nami?~- Bo muszę. Prześpię się w stajni,
239 1,19| nawet panowie pruscy miłują, bo to świątobliwa pani - chociaż
240 1,19| rąk pachołka i nadstaw, bo diabeł jest w pobliżu, który
241 1,19| czyliś nie hukaj - rzekł - bo powiada tak: "Czego by się
242 1,19| rzekł uradowany Zbyszko - bo to się nie zedrze i na później
243 1,19| damy, w której się kocha, bo mu nie wolno.~- Nie wiem,
244 1,19| przelejecie.~-Daj spokój, bo się zaś zgniewam. Nie będę
245 1,19| rycerze jeden przez drugiego, bo ludzie prawią, że będzie
246 1,19| płowa.~A na to Sanderus:~- Bo jedna, czarna jak agat,
247 1,19| własnych nogach nie odejdziesz, bo ci je Jego Miłość każe połamać.~-
248 1,19| mój rozum twojej cnocie, bo ona może być psu siostra.~-
249 1,19| Głupi to jakiś jedzie, bo jakże mu kto ma przyświadczyć
250 1,19| więcej żalu niż pociechy, bo całkiem nie wiedział, co
251 1,19| Bóg ci wszelako zapłać, bo zaraz mi ulżyło.~Socha nie
252 1,19| przyczyny nie tyle ich napaści - bo i my do nich zaglądamy,
253 1,19| pohamował się jednak i rzekł:~- Bo słyszałem, że ją Jurand
254 1,19| prędko i z dumą Zbyszko.~- Bo i nie ma czego. Miły Boże,
255 1,19| także za dobrą nowinę... Bo jak mi powiedzieli, że się
256 1,19| jest rzecz taka dziewka, bo za nią cały Spychów stoi,
257 1,19| jej w ślepia nie zaglądał, bo każden i jej uczynek, i
258 1,19| którą porwali, odstąpią, bo się potęgi jego boją - albo
259 1,19| trzeci?~- Trzeci jedzie, bo ciekawy.~- Znaczny jakiś
260 1,19| się wpierw ze mną potykać, bo pókim żyw, nie będzie z
261 1,19| ruszali i śmiali się.~- Bo też to jest obcy obyczaj,
262 1,19| poczynają pod szyją trzaskać, bo wszystko w niej pęcznieje.
263 1,19| dziewczyna nóg nie połamała, bo co dzień na wieżę wyłazi,
264 1,19| przewodnika z zamku weź, bo w puszczy zabłądzisz.~Jakoż
265 1,20| wyleźże raz zza spódnicy, bo mi ją do reszty oberwiesz.~
266 1,20| mogła najniżej, nad miską, bo wstyd jej było ludzi, ale
267 1,20| dorosłą zupełnie panną - bo też i rzeczywiście wyrosła,
268 1,20| o które było mu trudno, bo chociaż klękał jak zagraniczny
269 1,20| zaraz nakryła oczy rzęsami, bo już wiedziała, co to jest
270 1,20| zresztą szczerze mówił, bo w tej chwili tak kochał
271 1,20| Słusznie mówicie, panie; bo żeby ten książę, który na
272 1,22| Ciechanowie albo w Przasnyszu, bo w boru jeno Kurpie się grzebią,
273 1,22| odrzekł Zbyszko. Jakoż odgadł, bo księżna tegoż dnia jeszcze
274 1,22| Następował ci on na was, prawda, bo go piekła zemsta - ale czyliż
275 1,22| pochodzę. Dajcie mi spokój, bo nie wam gadać o sprawiedliwości!~
276 1,22| nasz nie może odpowiadać, bo ile jest królestw na świecie,
277 1,22| książę - Bogiem nie wojuj, bo Go nie oszukasz!~I położywszy
278 1,22| Więcej ode mnie nie żądajcie, bo nie wskóracie.~Lecz po tych
279 1,22| pierwsi naśli Juranda?~- Bo prawda!~- Trzeba ci było
280 1,22| nie strach nam Krakowa.~- Bo były pozory... Opolczyk...
281 1,22| sprawa warta rozwagi.~- Bo - mówił dalej Rotgier -
282 1,22| szczęści, pobożny bracie, bo ni Markwart Salzbach, ni
283 1,23| zdradzą?~- Nie zdradzą, bo na Mazowszu każdy dawno
284 1,23| Chwała tym...~Lecz przerwał, bo w tej samej chwili z tyłu
285 1,23| nie miał przy sobie broni, bo jej w pośpiechu wziąć nie
286 1,23| ręki - odrzekł Danveld.~- Bo wam już zdrętwiała - dlatego
287 1,24| aby wziął jakie żelaziwo, bo inaczej Niemcy go pokołaczą,
288 1,24| poczyna dziać w Zakonie, bo drzewiej posłuch był okrutny,
289 1,24| Takiemu kochaniu warto pomóc, bo i Matka Boska rada na szczęśliwość
290 1,24| Niech mu wnet poniesie, bo prędka radość najlepsza!~
291 1,24| spytał:~- Czegóż płaczesz?~- Bo Zbyszko chory - odrzekła,
292 1,24| zacne uczynki jest zapłata, bo jeśliby cnota miała ostać
293 1,25| posłuchanie. Kapitan odjechał, bo i książę tegoż dnia odjechał
294 1,25| choć ślubów nie czynią, bo nawet i mężate być mogą,
295 1,25| jednak kara na mnie spadła. Bo choćby niewieście się wydało,
296 1,25| przybywała do Spychowa, bo chce ją widzieć jeszcze,
297 1,25| ma już pozostać przy nim, bo jeśli nawet między ślepcami,
298 1,25| stroskana, odpowiedziała:~- Bo i nie dziwno by było, żebyś
299 1,25| płakanie, ba! i śmierć sama, bo choćby i murawa na mnie
300 1,25| nie ma, a rada musi być, bo bez niej nijak! Krzypotę
301 1,25| choć ty padnij pani do nóg, bo ja nie mogę - i proś o zmiłowanie
302 1,25| potem i jechała do Spychowa, bo mi jej żadna moc ludzka
303 1,25| tu i czasu na nic nie ma, bo i dziewczyna musi jutro
304 1,25| błogosław - odrzekła księżna - bo nie wiadomo, co się stanie.
305 1,25| że Danuśka będzie moja. Bo jeśli ślubował, to już nie
306 1,25| tobym się i nie przeciwił, bo mi was żal. O Jurandowe
307 1,25| niekoniecznie bym pytał, bo skoro pani miłościwa pozwala
308 1,25| włosami, zatroskała się także, bo i jej chodziło o wianek;
309 1,25| Choćby i z tego co uwić, bo nic innego nie znajdziem,
310 1,25| rzekła:~- Radujcie się teraz, bo już ona twoja, a ty jej.
311 1,26| przed odejściem do Rzymu, bo może się zdarzy i jakową
312 1,26| im go rzucim na odprawę, bo na nic lepszego się nie
313 1,26| Nic po was w Ciechanowie, bo tam już jest chowany niedźwiadek,
314 1,26| ucieszył się poczciwy giermek, bo chociaż miłował Jagienkę,
315 1,26| sobie - nie będzie ona rada, bo jeśli wrócę do Bogdańca,
316 1,26| mówił sobie w duszy - bo to piwożłopy i koste-ry,
317 1,26| Jagienka była wprawdzie bliżej, bo o miedzę, ale za to Jurand
318 1,26| Przystańcie, póki proszę, bo wasze prawo do Danuśki ludzkie,
319 1,26| i że owe ognie się palą, bo inaczej źle by było z nami.~-
320 1,26| i ognia już nie widzę.~- Bo tuman taki, że i ogień nie
321 1,26| dalej nie mogli rozmawiać, bo szum zamieci wzmógł się
322 1,26| odpowiedział Głowacz.~- Bo ogień przygasł.~Tymczasem
323 1,26| naprzeciw kilkunastu jeźdźców, bo takiej zawiei najstarsi
324 1,26| bronił, to ją i tak wezmę, bo moje prawo mocniejsze".~
325 1,26| tu przyjechał i siedzi, bo mu dobrze. Nie brak naszemu
326 1,26| gości.~- Rad go obaczę, bo to rycerz, któremu w niczym
327 1,26| chyci, to się i nie przeciw, bo nic nie wskórasz.~Księżna
328 1,26| myślę, że pozwoleństwo da, bo on też księżnę miłuje.~-
329 1,26| już dłużej nie podobna, bo pan tego nie lubi, ale oni
330 1,27| pytać:~- Czemu zbaczamy?~- Bo ich nie na gościńcu zasypało,
331 1,27| łatwiej niż rozkaz wykonać, bo jakkolwiek brał ostry mróz.
332 1,27| próżno tu jeździm i szukamy, bo panny ze Spychowa nie było
333 1,27| ale czy wyżyje. Bóg wie, bo dusza nierada z pół drogi
334 1,27| Czemu zaś go powieźli?~- Bo przysłali od księcia. Co
335 1,27| stary Żelech ciągnął ich, bo rad łapał ludzi, aby z nimi "
336 1,27| Zali Jurand nie przemówił, bo jako słyszałem, żyje?~-
337 1,27| Spychowie.~- Skąd wiesz?~- Bo w żadnych saniach ni śladu
338 1,27| nie śpi?~- Może i nie śpi, bo bokami okrutnie robi.~-
339 1,27| odpowiedział Zbyszko.~- Bo się nie opamiętał - objaśnił
340 1,28| ze zdumieniem Jurand.~- Bo wasi ludzie poginęli, ale
341 1,28| rzekł pan z Długolasu. - Bo dajmy, że mistrz spyta:
342 1,28| Spychowa - rzekł książę - bo oni tam się zgłoszą. Nie
343 1,28| przeto pomsty nie poniecham, bo i mnie pohańbili, z dworca
344 1,28| wiedzcie, że Bóg ją wam odda, bo oko Jego jest nad nią. Ześle
345 1,30| się ku niej na Mazowsze, bo szczerze wam rzekę: nie
346 1,30| Jurand nie będzie przeciwny, bo jakoże mu się nie wypłacić
347 1,30| brać. Ba! i nijak mi było, bo mnie zwierz luty tak starmosił,
348 1,30| się Pani na obie strony, bo nie miała się kogo poradziać.
349 1,30| Siądźcie sobie - rzekł - bo widzi mi się, żeście jeszcze
350 1,30| A wyście chytrzy?... Bo ja - to nijak nie potrafię.~-
351 1,30| Bóg...~I nie dokończył, bo na samą myśl o tym poczuł
352 1,30| mówić jakby sam do siebie:~- Bo gdyby mieli przyczynę do
353 1,30| Danuśkę mnie podarował, bo bez takowej Jego woli nic
354 1,30| Nie narzekajcie też na to, bo nikt by wam tak nie pomógł
355 1,30| aleja nie usłuchałem, bo to nie był głos nieboszczki.~-
356 1,30| ścianach gada, a cza-sem jęczy, bo dużo ich na łańcuchach w
357 1,30| panie, od niego odpustów, bo to fałszywy pątnik. Gdyby
358 1,30| stanie się jej nic złego, bo choć przez wiele lat krzywdziliście
359 1,30| nie macie inaczej mówić, bo gdyby choć jeden człowiek
360 1,30| odrzekł~posępnie Jurand.~- Bo nigdy nie chodziło o wasze
361 1,30| przywiozą.~- Ja? do Szczytna?~- Bo gdyby ją znów zbójcy w drodze
362 1,31| ci ja niż Spychów zdaję, bo dziecko.~- I śmierci godzina
363 1,31| Po czym rozeszli się, bo noc już zapadła głęboka,
364 1,32| czym przysiadł na kamieniu, bo się przy tej robocie jeszcze
365 1,32| Ale chwała Bogu i za to, bo przyjdzie-li przednówek,
366 1,32| wielki mistrz, ni kapituła, bo przecie on, Jurand, bywał
367 1,32| Przybywało ich z każdą chwilą, bo już też ten groźny Jurand
368 1,32| że mi nic nie powinni, bo mnie siłą wzięli, a choćbym
369 1,32| przecie chcieli brać ni zabić, bo ich za mało; gdyby wszelako
370 1,32| jednak przysłano więcej. Bo gdyby się na niego mieli
371 2,1 | komturze - odrzekł Jurand - bo czci ujmujesz tym, którzy
372 2,1 | żeć pohańbiono - rzekł - bo choćbym cię psiarczykiem
373 2,1 | jakiś czarownik zmienił, bo innej nie masz w Szczytnie.~
374 2,2 | komtur głowę ma zakrytą, bo i czaszka, i twarz zmiażdżone.~-
375 2,2 | Radźmy i znajdźmy dobrą radę, bo inaczej biada nam! Gdyby
376 2,2 | Danvelda dosięgła ręka Boża, bo nie tylko chciał pomścić
377 2,2 | przerwał mu Zygfryd - bo zniewieścieją w was ciała
378 2,2 | tym wątpić?~- Nie wątpię, bo cię znam, a za twoje męstwo
379 2,2 | pozamykać im paszczęki, bo i to także pomyślą, że gdybyśmy
380 2,3 | gniewnie:~- Nie krzyż - rzekł - bo krzyż i my całujem, jeno
381 2,3 | wie, czy-li nie słusznie, bo oto i w tej sprawie więcej
382 2,3 | stali w głuchym milczeniu, bo choć niejeden z nich rad
383 2,4 | Zali Jurand mówił ci co? Bo, ot widzisz - tu jest list
384 2,4 | nie mogli poznać Juranda, bo taki był, jakby go z truchły
385 2,4 | Danuśka! alem go pozwał, bo choćby mi też i żywota stradać
386 2,5 | i wynosząc pod niebiosa, bo im się słusznie zdawało,
387 2,5 | Raduj się i dziękuj Bogu, bo jeśli cię Bóg w miłosierdziu
388 2,6 | świadectwa przeciw komturom. Bo choć posąd nasz zdaje się
389 2,6 | Może być i pewnie tak jest, bo gdyby po ich stronie była
390 2,6 | się zaparł.~- Zaparł się, bo mu pokazali inną, przez
391 2,6 | powtórzył de Lorche.~- Bo zbóje nie podnieśliby ręki
392 2,6 | który żyw, a który zabit... Bo, tak mi dopomóż Bóg i Święty
393 2,6 | też widać, że rozum masz, bo i głupi by się domyślił,
394 2,6 | nie odstąpi. Albo co?~- Bo mi go żal. Chłop ci jest
395 2,6 | zguba pewna.~- A dlaczego?~- Bo go psubraty oskarżali, że
396 2,6 | Czeka go sąd i pomsta, bo jakże o jego niewinności
397 2,6 | Nie pojedzie po śmierć, bo go w Spychowie ostawię.
398 2,6 | pomożesz? Nie mówię na wojnie, bo na wojnie ludzie się kupą
399 2,6 | tych, którzy mię widzieli, bo jednych, jako mówią, stary
400 2,6 | nic?~- Nie mówiłem nic, bo mi pod tajemnicą spowiedzi
401 2,6 | Bogdańcu, ale w okolicy... Bo się też z pewnością będą
402 2,7 | pochować w Ciechanowie, bo począł gnić;~- To dobrze.~
403 2,7 | Nie błogosławił ci On, bo mu może nie chodzi o nasz
404 2,7 | na jedno mgnienie oczy - bo mi skowycze serce w starych
405 2,7 | niech się rozpyta o drogę". Bo to, co się stało, było już
406 2,7 | więcej, niżeśmy uradzili: bo król Jan Luksemburski, chociaż
407 2,7 | ja nie zasnę. Idę, idę, bo w izbie śmierć, a jam ci
408 2,8 | niebawem ujrzy swoją panią, bo choć~wiedział, że nie dostanie
409 2,8 | kiedy niekiedy pytaniami, bo nie wszystko było jasne
410 2,8 | kiedy się Zbyszko ożenił, bo nie było żadnego wesela,
411 2,8 | Nic jeszcze ten giermek, bo sam mówisz, żeś nie miał
412 2,8 | mogła przynieść Jagienka, bo i łaskę książęcą, i wiano,
413 2,8 | Rzecz nie była niepodobna, bo mówiło się przecie w onych
414 2,8 | Wyszoniek. Dziwowałem się nawet, bo panna miała wianuszek na
415 2,8 | prawie ze strachem Maćko.~- Bo gdyby mówili, że ją mają,
416 2,8 | nie chciałem ja tu jechać, bo tam łatwiej by się potykać
417 2,8 | Zaliście wy chytrzy? -powiada - bo ja chytrością nie wskóram
418 2,8 | panie, nie najdziecie, bo ona może już na tamtym świecie -
419 2,8 | pilnujcie dziedziny i Jagienki, bo wiem, że Cztan z Wilkiem
420 2,8 | dobrze, ale nie bardzo, bo się okrutnie zawzięli. Teraz
421 2,8 | największy panienki, niebogi.~- Bo i szczera nieboga. Poniektóra
422 2,8 | tych odmieńców ratujcie, bo, prawi, wolałabym śmierć
423 2,8 | czas jakiś jest spokój, bo jakom ci rzekł, poszczerbili
424 2,8 | co Zbyszko o Jurandównie, bo jako słyszałem, to gadał?~
425 2,8 | wadziło gadać!~- To i dobrze, bo przez to łacniej mi prawić -
426 2,8 | usiedzę! Skaranie boskie! Bo żeby tego juchy choć raz
427 2,8 | książę opasał... I słusznie, bo siła jest chwackich pachołków
428 2,8 | nogi panienkę ze Zgorzelic, bo czy w złej, czy w dobrej
429 2,9 | rzekła, powitawszy Maćka - bo pilną mam do was sprawę,
430 2,9 | mówię wam, ni dnia spokoju, bo i młodszych może co złego
431 2,9 | życzliwej duszy przy sobie, bo szpylmany pewnikiem dzbana
432 2,9 | bym szukała jego opieki, bo ludzie się go boją.~- Nie
433 2,9 | sięgali - mówił sobie - bo to jest inna rzecz, ale
434 2,9 | zawziętsi".~I chwycił go żal, bo już zagospodarował się był
435 2,9 | poznali go natychmiast, bo na oblicze padał mu jasny
436 2,9 | to lub tamto, ale gorzej, bo między Krzyżaki.~- Między
437 2,9 | Rzetelna prawda, ale bo też wiecie: zbierało się
438 2,9 | ozwał się:~- Hę! jakże to? Bo gadali... Powiedzcie?...~
439 2,9 | Maćko.~I odetchnął głęboko, bo wiedział, że takiej przysięgi
440 2,9 | mojego, i jej dobra będą, bo muszą. Pan Jezus dał człeku
441 2,9 | mogłaby dziewczyna nie jechać, bo dwaj Wilkowie będą jej strzegli
442 2,9 | Parobcy też nie spali, bo zaledwie wjechał na oborę,
443 2,9 | pacholik!... i osobliwy, bo z takiego można się i przychowku
444 2,9 | było samej między wami, bo jakże? To dlatego wzięłam
445 2,9 | ciebie.~- Ba! a po czym?~- Bo ci kolana k'sobie idą -
446 2,9 | spokój!...~- Jużci dam, bo mi nie pora, ale czy i Cztan
447 2,9 | Mówię jeno dobranoc, bo późno, a jutro trzeba nam
448 2,10| podróży, jakeśmy mogli, bo był mdły bardzo, i baliśmy
449 2,10| płocką siła można by wskórać, bo ona rodzona królewska i
450 2,10| krzyżackich. Miłują ci oni ją, bo i ona ich miłuje... Dobra
451 2,10| odrzekła dziewczyna - bo nam błogosławieństwo potrzebne,
452 2,10| nie tak jak na gościńcu, bo wądołem wiater dmie i błoto
453 2,10| jeszcze pół bochenka chleba, bo w lesie, chociaż głodem
454 2,10| się bał? - rzekł Maćko.~- Bo mnie ten rycerz niespodzianie
455 2,10| nie po mnieście płakali?~- Bo nie po was.~- A zaś czemu.~-
456 2,10| szeptać:~- Anula?~- A co?~- Bo... mi się tak zdaje, że
457 2,11| jeszcze ci zęby wybije... Bo jeno patrzcie: król Kazimierz
458 2,11| koniec, jakoście mówili, bo chociaż ja tego nie dożyjem,
459 2,11| osuszył nieco gościńce, bo jakkolwiek przychodziły
460 2,11| może do Spychowa wieźć. Bo nieraz przychodziło mu do
461 2,11| Jagience, to było pewne, bo nieraz odzywał się z tym
462 2,11| też długo nie wytrzyma, bo to jeszcze i nieboszczyk
463 2,11| płynąć po twarzy Jagienki, bo bardzo kochała opata, który
464 2,11| rzekł gniewnie:~- Cichaj, bo wstydu sobie narobisz.~Lecz
465 2,11| I myślicie, że Krzyżacy? Bo u nas powiadali o zbójach,
466 2,11| rycerza pozwał i poległ, bo w Malborgu siła zawsze najsławniejszych
467 2,11| pomyślawszy, że może posłuje.~- Bo i posłuje. A człek jest
468 2,11| Nie bardzo mógł poznać, bo mię mało widział. Na drodze
469 2,11| Jak to o lepszych?~- Bo jemu pono ślubowali i Zawisza
470 2,11| będziecie go mogli obaczyć, bo przed miesiącem już do Gdańska
471 2,11| przez rozmysłu, nie bój się! Bo jeśli mi Pan Jezus miłosierny
472 2,11| by było jechać bez nich, bo nie trzeba by na noclegach
473 2,11| Anny, nie u Aleksandry, bo na tamtym dworze mniej nawidzą
474 2,11| Ale tego nie uczyni, bo nie będzie wiedział, że
475 2,11| po co jechać do Malborga, bo jakkolwiek wielki szpitalnik
476 2,11| nade mną, bom sierota.~- Bo tam nijakiej wiary nie dotrzymują.
477 2,11| pismo od Lichtensteina, bo jego się podobno gorzej
478 2,11| wilków trzech już nie żywie, bo ich niewinne baranki zdusiły".
479 2,11| Tego Juranda też mi żal, bo i za życia się boleści o
480 2,11| światłości wiekuistej na pewno, bo lepszego od niego człowieka
481 2,11| psa urok.~- To nie rycerz, bo piechtą idzie - rzekła,
482 2,11| wiedzieć, gdzie go odwieźć, bo to musi być człek z tych
483 2,11| nie od razu pojedziecie, bo przedtem trzeba nam do Szczytna.~
484 2,11| bym do niego przemówił, bo ani wiecie, kto on może
485 2,11| niekoniecznie mamy wszyscy jechać, bo z nim może jeden wóz pójść.~-
486 2,11| może on z nimi wojować, bo nie podoła, chybaby mu nasz
487 2,11| chytrością go też nie zmogą, bo on jeden chytrzejszy niż
488 2,11| Zbyszko do niego się udać, bo i pod nim, i przez niego
489 2,11| Skąd o mnie wiecie?~- Bo się tu was spodziewał i
490 2,11| możną tam opiekę pozyskał, bo brata mistrzowego, który
491 2,11| ale Juranda nie szukał, bo mu powiedzieli, że nie żyje.~-
492 2,11| odetchnę i oprzytomnieję, bo z innego świata powracam.~-
493 2,11| potykał ci się i ze Zbyszkiem, bo było siła gości rycerskich
494 2,11| Bóg da mu za to zbawienie, bo niewielu jest między nimi,
495 2,11| komtura już nie zastali, bo na wojnę z Witoldem ku wschodnim
496 2,11| Krzyżaków do papieża ślą, bo i księżom chudziętom pod
497 2,11| znaleźli! - zauważył Maćko.~- Bo go widać wprzód stary komtur
498 2,11| Zbyszka teraz najdziem, bo pewnie nie gdzie indziej,
499 2,12| panie, teraz pozwólcie, bo zaś przez pomsty nie możem
500 2,12| szczycieńskim gościńcu, bo począł dziękować, kiwając
1-500 | 501-800 |