1-500 | 501-852
Tom, Rozdzial
501 II,24 | król nie mógł wydrzeć się z ich rąk, zwłaszcza że od przodu
502 II,24 | ratuj się, póki czas! Ja ich tu jeszcze zatrzymam!~Lecz
503 II,24 | trzymać dłużej. Lecz z wolna i ich siły poczęły się wyczerpywać.
504 II,24 | że czterech mężów zdołało ich zatrzymać tak długo, i natarli
505 II,24 | ciężarem ludzi i koni zepchnęli ich w tył i spychali coraz silniej
506 II,24 | siekierek zawtórował złowrogo ich dzikim okrzykom i jękom
507 II,24 | przewodników, umyślnie zwabili ich do tego parowu.~- Widzieliśmy -
508 II,25 | służbę, a to w ten sposób, że ich pod Zakrzewem, w komendzie
509 II,25 | pomocą bożą z Nowego Sącza ich wyparłem i Bóg dał znaczną
510 II,25 | wysłał. Szwedzi znienacka ich napadli i chociaż rozproszyć
511 II,25 | szybciej.~Chwilami zakrywały ich przed oczyma skręty drogi
512 II,25 | zwolnili pędu. Oko mogło ich już doskonale objąć i nacieszyć
513 II,25 | Walże Szwedów, wal,~Wbijaj ich na pal.~Męczże Szwedów,
514 II,25 | Tnijże Szwedów, tnij,~To ich będzie mniej.~ ~Topże Szwedów,
515 II,25 | mogły uchodzić. Kryształ ich, drążony i polerowany do
516 II,25 | Tam cudny widok uderzył ich oczy. Dziedziniec oświecony
517 II,26 | ukarałem... Ale mnie pobito, bo ich tam kupa szaraków siedzi.
518 II,26 | z mymi ludźmi i starłem ich w mgnieniu oka. Ale zostały
519 II,26 | nim ciągnąć, ostrzegłem ich, by się kupy trzymali. I
520 II,26 | uczynek, bo inaczej byłby ich Radziwiłł chorągiew po chorągwi
521 II,27 | położę. Nie będziem się ich wyjściem kontentować, ale
522 II,27 | miłościwy panie, kiedy ich pod Częstochową nie ma! -
523 II,28 | jako psi wyją i na tym cała ich wiara polega.~- I tacy to
524 II,28 | waszmość utrafił mówiąc o ich wierze - rzekł Wołodyjowski
525 II,28 | Powiadali później, że to ich luterskie psalmy, ale to
526 II,28 | przekonaniem pan Zagłoba.~- I król ich nie lepszy?~- Król ich gorszy
527 II,28 | król ich nie lepszy?~- Król ich gorszy od wszystkich. On
528 II,28 | spojrzał na obecnych, biorąc ich na świadectwo, jaka mu się
529 II,28 | to by pomarzło... Trastia ich maty mordowała!~- Straszna
530 II,29 | nie mogła im zdzierżyć ani ich odeprzeć. Im głębszy był
531 II,29 | poddanie się nie ochroni ich przed mściwą ręką Litwinów.
532 II,29 | na łeb nie zleciał, bo że ich tam w niebie nie przyjęto,
533 II,30 | sobie lat liczył. Coraz nowe ich roje przybywały do Lwowa.
534 II,30 | znikali w bocznych drzwiach, a ich karoce, dwory, masztalerze
535 II,31 | sobie lat liczył. Coraz nowe ich roje przybywały do Lwowa.
536 II,31 | znikali w bocznych drzwiach, a ich karoce, dwory, masztalerze
537 II,32 | w jednym czasie... Sądź ich, Panie, nie wedle ich grzechów,
538 II,32 | Sądź ich, Panie, nie wedle ich grzechów, ale wedle Twojego
539 II,32 | ale pierwszy na nim za ich praktyki zemstę wywarł,
540 II,33 | gości, a raczej widywał ich tylko za murami, w postaci
541 II,33 | odrzekł Jan Skrzetuski. -Znamy ich już!~- Słyszałem jeszcze
542 II,33 | rozporządzenia królewskiego ich chan przysłał, tak prawie
543 II,33 | nimi, co zechce, i pewnie ich panu Czarnieckiemu razem
544 II,33 | Czarniecki w ryzach utrzymać ich potrafi.~- Chybaby mieszkał
545 II,34 | fantazji i rezoluta, aby ich w ryzie umiał utrzymać,
546 II,34 | rady dam i na miękki wosk ich ugniotę.~- Ale co ci tak
547 II,34 | na samą myśl zęby - jak ich jest czterystu czytam ilu,
548 II,34 | czterystu czytam ilu, tak ich każę czterystu powiesić!...
549 II,34 | owieczek nie znajdę! Bierzże ich i prowadź, gdzie ci się
550 II,34 | takich hultajów, żeby się ich i dawni kompanionowie nie
551 II,34 | Jeszcze jeden wróg, jakoby ich mało dotąd było! - krzyknął
552 II,35 | spyży dostarczyć, kazał ich kilku pan Andrzej siec batożkami,
553 II,35 | wejść do miasta. Wpuszczono ich bramą Szczebrzeszyńską albo
554 II,35 | ormiańską część miasta. Nozdrza ich chciwie wciągały woń safianu,
555 II,35 | Znać nie znam, bo też już ich na świecie nie masz, przynajmniej
556 II,35 | Babiniczem rozsypują. Wiesza ich za lada niesubordynację.~-
557 II,36 | chmurą, lecz Kmicic wstrzymał ich trzykrotnym okrzykiem, sam
558 II,36 | Wasza miłość...~- Bierz ich! - krzyknął Kmicic.~I sam
559 II,36 | Teraz Kmicic rozkazał siec ich batożkami z byczego surowca,
560 II,36 | mieli cię porwać... Daruję ich zdrowiem, aby mogli panu
561 II,36 | batożyć rajtarów, kazał ich więc pan Andrzej pognać
562 II,36 | odegnać pokusy, począł za ich nieszczęsne dusze odmawiać "
563 II,36 | myśl J. W. Pana, gdybym ich był obwiesić kazał. Czego
564 II,36 | wszelako batożkami kazałem ich przystojnie ociąć, którą
565 II,37 | z powodu Tatarów. Widok ich bowiem przekonywał, iż chan
566 II,37 | drodze nie czynią. Podawano ich własnym żołnierzom za przykład.~
567 II,38 | z powodu Tatarów. Widok ich bowiem przekonywał, iż chan
568 II,38 | drodze nie czynią. Podawano ich własnym żołnierzom za przykład.~
569 II,39 | książę Bogusław zeszedł ich niespodzianie. Pewności
570 II,39 | najnieprawdopodobniejsze; opowiadano bowiem, że ich widziano nie za wojskiem,
571 II,39 | skrępowanymi rękoma, bijąc ich batogami z surowca. Jeńcy
572 II,39 | odprowadzał.~- A wyście ich skąd tylu nabrali?~- Blisko
573 II,39 | topnieje, a byle nasze wojska ich dosięgły, to się rozlecą.
574 II,39 | przypiekali i którzy byle ich jeszcze raz przypiec, prawdę
575 II,39 | Szkoci. Pan Sapieha odjął ich Tatarom, jeść dać kazał
576 II,40 | razy tyle jeńców, ileście ich poprzednio wzięli; straciliście
577 II,40 | żołnierze miłują, bo i ty ich miłujesz. Uczynię, co mogę.
578 II,40 | wojsko wojujesz, szanować ich zwykli. Za czym bezpieczeństwo
579 II,41 | ludzi z pochodniami.~Przy ich blasku ujrzał pan Andrzej
580 II,42 | stoi przeciw wam?~- Jest ich kilkaset koni dobrych, a
581 II,42 | piechoty i okopali się.~- Zaśby ich nie można w pole wywabić?~-
582 II,42 | i rzekł do Ułana:~- Tędy ich bokiem obejdziemy i z tyłu
583 II,42 | Wtem od południa doszły ich echa dalekiej palby.~- Bitwa
584 II,42 | krzyknął Kmicic.~I poprowadził ich jak wicher do Janowa.~W
585 II,42 | swych Tatarów, aby powieść ich dalej.~Już stanęli w ordynku
586 II,42 | gnane. Przestrzeń dzieliła ich znaczna, więc konie po obu
587 II,42 | kilkudziesięciu Tatarów i poczęło ich ścigać. Po dziczy można
588 III,1 | głuchych lasach, puszczał ich naprzód, tak iż oni myśleli,
589 III,1 | i w mgnieniu oka pożarli ich, jako szczupak pochłania
590 III,2 | nie zabiegał, nie chciał ich wonczas nawet, gdy same
591 III,2 | znajdują, tedy pod niebo ich wynosił, darami obsypał
592 III,2 | których nie miały już ujrzeć ich oczy, o dawnych wojnach,
593 III,2 | zlękli się niektórzy, żeby ich pan starosta kałuski do
594 III,3 | odrzekł Zagłoba.~- Można by ich, człeka po człeku, palcem
595 III,3 | jeno okiem rzucą. Jest ich dziesięć tysięcy jazdy i
596 III,3 | zapałem Zagłoba.~- A niech ich tam diabli wezmą! - zawołał
597 III,3 | diabeł nie poproteguje, to ich wkrótce weźmie. Bo my tu
598 III,3 | licząc koni, nie było skąd ich dostać, pan starosta bowiem,
599 III,4 | na końcu drogi nie jadło ich czeka, ale głód, nie sen,
600 III,4 | oficerów i żołnierzy żegnało ich przy naczółku: "Bóg prowadź!
601 III,4 | sznurem, bo przecie było ich tysiąc, a szli dwójkami,
602 III,4 | wyjątkowo syci. Innym odjęto, a ich nakarmiono, i gorzałki nalano
603 III,4 | Wszystko składało się na ich zgubę. Zaledwie przeszli,
604 III,4 | ku Wielkim Oczom, hełmy ich zabłysły jeszcze w słońcu
605 III,4 | Nie krzykniesz. Może ich tu być więcej. Ruszaj do
606 III,4 | mówił dalej Sweno. - Za mało ich, by nam stawiali czoło,
607 III,4 | chwilę, zwłaszcza że znaczna ich ilość padła od pierwszego
608 III,4 | nieprzyjaciół. Skrzydła ich zbiegły się ze sobą, a że
609 III,4 | Zapomnieli o tym, iż zaraz po ich przejściu uprzątnięto pomost
610 III,4 | zawołał Wittenberg - wytną ich do nogi!~Król spojrzał na
611 III,4 | miastu.~Lecz dostrzeżono ich z pola - za czym natychmiast
612 III,4 | w tej chwili rozniosły ich konie we dwie przeciwne
613 III,4 | daleko.~Tymczasem otoczyli ich inni jeźdźcy polscy winszując
614 III,4 | trąbki do odwrotu. Na głos ich skoczył każdy do swojej
615 III,5 | pan Strzałkowski rozerwał ich, wysiekł, nikogo nie żywił.
616 III,5 | niemal nigdy nie traciły ich z oczu. Czarniecki pościągał
617 III,5 | Uczyniliśmy parol i samem ich siedmiu jednego po drugim
618 III,5 | opowiedzieli, Lubomirski kazał ich przyjąć natychmiast, bo
619 III,5 | przyjąć natychmiast, bo ich nazwiska znał, gdyż głośne
620 III,5 | marszałek zaś, powitawszy ich wdzięcznie, spytał zaraz:~-
621 III,5 | że sam marszałek za próg ich przeprowadził, zaś rycerstwo
622 III,5 | ojczyźnie służy?..." Znam ja ich!!... Na szczęście, stary
623 III,5 | puścić nie mogłem.~- Znam ja ich! Pokaż któremu koronę i
624 III,6 | Dopiero o świtaniu spędziły ich armaty. Pod Leżajskiem jeszcze
625 III,6 | się Szwedów, ale trzymano ich tylko postrachem. W drodze
626 III,6 | drodze do Leżajska zbiegło ich wielu, pozostali wszczynali
627 III,6 | iskrzącym wzrokiem.~- A siła ich?~- Nie będzie nad dwieście
628 III,6 | świtaniu przewaliło się ich tyla, żeśmy zrachować nie
629 III,6 | złotym lwem powiewał nad ich głowami.~Dalej, naokół domu,
630 III,6 | zadów końskich, i poczęto ich siec tak zapamiętale, iż
631 III,6 | Bojanówka. Spostrzeżono ich z przedniego dziedzińca,
632 III,6 | lżejsze rumaki polskie poczęły ich jednak wkrótce dochodzić.
633 III,6 | jeźdźców polskich dognała ich i wysiekła w mgnieniu oka.~
634 III,6 | tylko jeźdźców przedzielało ich na przestrzeni kilkudziesięciu
635 III,6 | nadbiegli towarzysze Rocha. Było ich z piętnastu, którym dopisały
636 III,6 | zebrali się przez to samo, że ich otoczono gęstą kupą, koło
637 III,6 | zwycięstwo zdawało się chylić na ich stronę. Trzeba ich było
638 III,6 | chylić na ich stronę. Trzeba ich było albo na nowo rozrywać,
639 III,6 | niepodobnym, gdyż naokół otaczała ich wstęga polskich jeźdźców,
640 III,6 | Mrowie polskie pokryło ich zupełnie, a oni umierali
641 III,7 | z jednej strony broniła ich Wisła, z drugiej San, szeroko,
642 III,7 | psalmy na chwałę Bogu, że ich z tak ciężkiej toni wyratował.~
643 III,7 | nawałności nie mogli. Wygnieciono ich jak robactwo po domach i
644 III,7 | Szwedów zupełnie; chwycono ich jakoby w kleszcze.~- Potrzask
645 III,7 | na czas posiłki i wyrwały ich z toni.~Rozumieli to i Szwedzi;
646 III,7 | dzień i noc, gotowe przyjąć ich szablą i muszkietem.~O przeprawie
647 III,7 | w pana Czarnieckiego, że ich zrazu nie zauważył.~- Patrzcie -
648 III,7 | zaś istotnie, dostrzegłszy ich, począł odsuwać tłum na
649 III,7 | waszmościami się zadał i śladem ich iść pragnę.~- Bogdaj ci
650 III,7 | kompanionowie! Panie, świeć nad ich duszą! dawno już popróchnieli
651 III,7 | rzekł Zagłoba. - Jechał ich sęk! Niech ustąpią Inflanty
652 III,7 | miliony pozwolą, darujem ich zdrowiem.~- Złapał Kozak
653 III,8 | woda zimna! Nie chcę przez ich politykę namoknąć!~- Ot,
654 III,8 | siły armii.~- Jeśli głód ich stąd nie wypędzi, nie damy
655 III,8 | na nas wybałuszają.~Żeby ich sparło w ostatku!~Jakoż
656 III,8 | który pierwszy przyjmował ich na brzegu, wrócił wraz z
657 III,8 | Pan Wołodyjowski podziwiał ich w duchu, zwłaszcza piesze
658 III,8 | bitwy oni na nic. Szwedowie ich ze sobą do posług obozowych
659 III,8 | Wołodyjowskiego, rozumiał zrazu, że ich również w niewolę wzięto,
660 III,8 | jako myślicie, i zbyt tanio ich okupywać nie chcę, byłoby
661 III,8 | byłoby to przeciw mojej i ich ambicji. Natomiast, ponieważ
662 III,8 | takiej pomocy jeszcze my ich wszystkich, jako raki z
663 III,9 | Skrzetuskich:~- Pognamy ich teraz jako gęsi do obozu
664 III,9 | gęsty, w którym ogarnęła ich ciemność. Karczma była o
665 III,9 | strzał armatni, doszedł ich gwar ludzki.~- Są i hałasują! -
666 III,9 | półksiężycowy zdziwił i zaniepokoił ich. Ozwały się zaraz wołania
667 III,9 | żołnierzyku! Dobrze! Wziąść ich zaraz na pytki. Sam będę
668 III,9 | stad ptactwa. Nad głowami ich podnosiły się ku słońcu
669 III,9 | wzajemnie, a tuż za nimi, nad ich karkami i głowami, pędziła
670 III,9 | Co chwila widziałeś całe ich szeregi, wspinające konie
671 III,9 | mostem, gdzieniegdzie złamki ich potworzyły jakoby zagrodzenia
672 III,9 | niemu konia.~- A siła wam ich uszło? - spytał.~Pan Wołodyjowski
673 III,9 | Warszawy. Nie uchroniło ich to później przed niewolą,
674 III,9 | z roli, jeno z tego, co ich boli.~Tymczasem ledwie całą
675 III,10| które Szwedzi, nie mogąc ich zabrać, zagwoździli.~- Widzę,
676 III,10| partie i kupy niesforne na ich miejscu. Myśleliśmy, a właściwie
677 III,10| zwłaszcza oficerów, bo mu ich brak okrutny. Mój Wołodyjowski,
678 III,11| przyjdzie z prośbą, bym ich ratował. Ale że mam listy
679 III,11| obeślą. Po czym zaprosił ich imieniem wojewodzińskim
680 III,11| bo Wołodyjowski trzymał ich żelazną ręką, później też,
681 III,11| pomoc ubogim, rozsyłając ich partiami w mniej zniszczone
682 III,11| hetman za wielkie usługi chce ich szczególnie uczcić. Pan
683 III,11| wytrzymawszy ogień, wzięli ich na szable. Skoczyła swoim
684 III,11| jadący z tyłu przynaglał ich jeszcze krzykiem.~Kmicic,
685 III,11| krzykiem.~Kmicic, ujrzawszy ich przy blasku płonących szop,
686 III,11| krzycząc wniebogłosy, aby ich usłyszano w ciżbie i gwarze,
687 III,12| przekonali się, że w gołym polu ich żołnierz czarniecczykom
688 III,12| niewywczasy a ciągłe alarmy tak ich zjadły, iż już żołnierze
689 III,12| dni wiadomo, że tylko co ich nie widać.~- A wojska siła
690 III,12| ale podobnoć nie można ich na dzień spod ręki puścić,
691 III,12| odparł Kmicic. - Zaraz bym ich spod Warszawy wyprowadził,
692 III,12| oblężeniu na nic, i powiódłbym ich do Buga i Narwi.~- Na nic,
693 III,12| w tej liczbie, w jakiej ich się spodziewano. Za nimi
694 III,12| podczas gdy Szwedzi mieli ich aż nadto dosyć, nie licząc
695 III,12| tylko napchać kieszenie ich żołdem.~Do zaciekłości w
696 III,12| Szwedów i to, że najcelniejsi ich ludzie byli naówczas w Warszawie
697 III,12| bo Szwedzi powyganiali ich z domów, w których poprzebijano
698 III,12| Czujni Szwedzi przyjęli ich morderczym ogniem z muszkietów,
699 III,12| Póki ten szaniec był w ich ręku, póty nie mogłem nic
700 III,12| żeby nie przysypało. Siła ich poległo, ale ci, co żywi,
701 III,13| przekonali się, że w gołym polu ich żołnierz czarniecczykom
702 III,13| niewywczasy a ciągłe alarmy tak ich zjadły, iż już żołnierze
703 III,13| dni wiadomo, że tylko co ich nie widać.~- A wojska siła
704 III,13| ale podobnoć nie można ich na dzień spod ręki puścić,
705 III,13| odparł Kmicic. - Zaraz bym ich spod Warszawy wyprowadził,
706 III,13| oblężeniu na nic, i powiódłbym ich do Buga i Narwi.~- Na nic,
707 III,13| w tej liczbie, w jakiej ich się spodziewano. Za nimi
708 III,13| podczas gdy Szwedzi mieli ich aż nadto dosyć, nie licząc
709 III,13| tylko napchać kieszenie ich żołdem.~Do zaciekłości w
710 III,13| Szwedów i to, że najcelniejsi ich ludzie byli naówczas w Warszawie
711 III,13| bo Szwedzi powyganiali ich z domów, w których poprzebijano
712 III,13| Czujni Szwedzi przyjęli ich morderczym ogniem z muszkietów,
713 III,13| Póki ten szaniec był w ich ręku, póty nie mogłem nic
714 III,13| żeby nie przysypało. Siła ich poległo, ale ci, co żywi,
715 III,14| od tej pory skończyła się ich amicycja. Ona poczęła się
716 III,15| zaciekłość bojowa, że zapędowi ich nic się oprzeć nie mogło.
717 III,15| jeszcze zboża, które miały ich od kul zasłaniać, lecz oni
718 III,15| Lecz grad kul nie wstrzymał ich ani na chwilę i szlachta
719 III,15| rażeni, drudzy pchali się na ich miejsce, deptali po ich
720 III,15| ich miejsce, deptali po ich trupach i dobijali się do
721 III,15| mogli ustąpić, tak popychano ich z zewnątrz. Widziałeś pojedynczych
722 III,15| opór Szwedzi. Toż wycięto ich pod osobistym pana Zagłoby
723 III,15| szczupłych racyj karmili, bo ich bawiły, wpadły w tak okropne
724 III,15| jeszcze!", a Polacy podziwiali ich butną postawę i nieugięty
725 III,15| otaczali sztab główny. Na ich widok poszedł szmer przez
726 III,15| zwróciły się z chciwością w ich stronę, a zwłaszcza na twarz
727 III,15| odpowiadały inne, odpowiadało ich coraz więcej, rozlegały
728 III,15| I ruszyli. Tłum otoczył ich ze wszystkich stron, biegł
729 III,15| niechże wiarołomstwo po ich jeno stronie będzie.~- Więc
730 III,15| miłościwy panie! Dajcie mi ich do Zamościa, niech posiedzą,
731 III,15| dodał pan Lanckoroński.~- To ich i weźcie, panie starosto! -
732 III,16| zamieni. Częste przestawanie ich ze sobą miało służyć do
733 III,16| układało się w ten sposób, żeby ich zbliżać, łączyć, a zarazem
734 III,16| tym tylko myślał, jakby ich grzecznie precz wyprawić,
735 III,16| grzecznie precz wyprawić, ale ich sobie zjednał, a zwłaszcza
736 III,16| Dymni, a jeśli nie masz ich, jeśli ruszyli wszyscy za
737 III,17| co jeździć, gdyż nie było ich już na świecie. Dwór, zabudowania,
738 III,17| tłumacząc mu, że dla zbawienia ich i dla tego, iżby się ucieczka
739 III,17| trudna, bo zdawało się, że ich nie strzegą wcale. Postanowił
740 III,17| spodziewali się zatem, że wyjazd ich nie zwróci niczyjej uwagi
741 III,17| księcia Bogusława utwierdzała ich w tej nadziei.~Tymczasem
742 III,17| potrzebie przewiezienia ich do bezpiecznych Taurogów.
743 III,18| uwielbiany.~- Wyścigamy ich ze Żmudzi, mości mieczniku!~-
744 III,18| począłem rokowania, a jaki był ich cursus i dla Rzeczypospolitej
745 III,18| za czym udaję powolne dla ich rokowań ucho; ale niech
746 III,18| popękają, choć Bogu chwała, że ich to nie minie...~To rzekłszy
747 III,18| śmiać obaj, ale rzechotanie ich dziwnie złowrogo rozlegało
748 III,19| ode mnie odpadły.~- Puść ich, niech sobie idą do diabła!~-
749 III,19| Billewiczach zakopane. Puszczę ich, to odkopią i pójdą w lasy.
750 III,19| odkopią i pójdą w lasy. Wolę ich tu potrzymać, a pieniądze
751 III,19| nie zdało mi się naprzód ich wyprawiać. Ludzie niby pewni,
752 III,20| trudno było przewidzieć, co ich oboje spotkać jeszcze może,
753 III,20| wojennych strzec i ucieczki ich nie dopuścić, pod utratą
754 III,20| szło, bo to było jasne, że ich tam muszą strzec pilnie.~
755 III,21| zaczerpnie.~Jakoż Anusia miała ich pod dostatkiem. Rozmowa
756 III,21| Skrzetuski i Zagłoba.~- Znam ich - odrzekła ze zdziwieniem
757 III,21| zdziwieniem Anusia - ale ich u pana Sapiehy nie masz.
758 III,21| czy tylko nie polegli, żeś ich waćpanna nie widziała?~-
759 III,21| mówiono mi nic... Waćpaństwo ich nie znacie... Nie dadzą
760 III,21| nigdy... chyba kula może ich zabić, bo żaden człowiek
761 III,21| co mi waćpanna mówisz, że ich u pana hetmana nie masz,
762 III,21| wyprowadza i z frasunku ich się śmieje. Oficerów pozostałych
763 III,21| Racz tylko pani wysłuchać ich spokojnie. Doszliśmy aż
764 III,21| obozie ginęli ludzie, jakoby ich ziemia pożerała. W Białymstoku
765 III,22| Tatary dostanie. A bronić ich nie miał czym! I nie tylko
766 III,22| zawsze dla tych, którzy ich uwielbiają.~Dlatego chętnie
767 III,22| występuje, to bym się wolał ich zrzec dobrowolnie, bo z
768 III,23| nie stanie. Nie puszczał ich książę z Taurogów, prawda,
769 III,23| Taurogów, prawda, ale to dla ich dobra, bo o trzy staje za
770 III,23| osaczników mogli. Nie puszczał ich i dlatego, że pannę Billewiczównę
771 III,23| zbrodniarzami, za jakich ich pan miecznik rosieński ogłosił.~
772 III,23| potem jęła rozumować, że gdy ich nie ma, to na nic uciekać
773 III,23| pułki i rósł w siły, ażeby ich swemu księciu w razie ciężkiej
774 III,23| swojej obronie, niż mógł ich mieć cesarz niemiecki lub
775 III,23| nie tylko potwierdziła ich słuszność, ale najmocniej,
776 III,23| ubezpieczonych, rozniósł ich na szablach i kopytach.
777 III,23| Anusia mogła wystąpić w ich obronie.~O opuszczeniu Taurogów
778 III,23| niebo szwedzkie wali się na ich głowy wraz ze wszystkimi
779 III,23| tu siły nasze kruszeją, ich zaś rosną. Nowej wojny zaczynać
780 III,24| widnokręgu, a dosięgnąć ich nie mogli. Za to pan Andrzej
781 III,24| Jeńców nie żywił, kazał ich wieszać Tatarom, gdyż tak
782 III,24| uderzać, lecz on wstrzymał ich mówiąc:~- Babinicz, po uderzeniu
783 III,24| spytał Duglas.~- Piesi, jest ich czterech czy pięciu w kupie,
784 III,24| waszej dostojności. Siła ich wpadnie w tatarskie albo
785 III,24| Książęcym, mianowicie wschodniej ich części, całkowicie wojsk
786 III,24| ale pan Zagłoba pocieszał ich dolewając im gęsto do szklenic
787 III,24| pacierz w pamięci. Co dzień ich też z Soroką próbuję, ażeby
788 III,24| batalię większą przegrają, to ich diabli bez ratunku wezmą,
789 III,25| widnokręgu, a dosięgnąć ich nie mogli. Za to pan Andrzej
790 III,25| Jeńców nie żywił, kazał ich wieszać Tatarom, gdyż tak
791 III,25| uderzać, lecz on wstrzymał ich mówiąc:~- Babinicz, po uderzeniu
792 III,25| spytał Duglas.~- Piesi, jest ich czterech czy pięciu w kupie,
793 III,25| waszej dostojności. Siła ich wpadnie w tatarskie albo
794 III,25| Książęcym, mianowicie wschodniej ich części, całkowicie wojsk
795 III,25| ale pan Zagłoba pocieszał ich dolewając im gęsto do szklenic
796 III,25| pacierz w pamięci. Co dzień ich też z Soroką próbuję, ażeby
797 III,25| batalię większą przegrają, to ich diabli bez ratunku wezmą,
798 III,26| Tatarów, że wreszcie, gdy ich puścił na kształt stada
799 III,26| pachołków.~Kmicic oduczył ich obciążania się łupem, brali
800 III,26| mawiał Akbah-Ułan - mało ich Bakczysaraj zobaczy, ale
801 III,26| jedna walna przegrana może ich zgubić.~"Kanclerska to głowa! -
802 III,26| żołnierzem wielkim. Widziałem ich, gdy szli, jako ciebie widzę,
803 III,26| wyżynie pod szańcami. Było ich tysiąc dwieście ludzi i
804 III,26| muszkietów, aż dymy zasłoniły ich zupełnie Spojrzymy: husaria
805 III,26| armaty grzmią... widzimy ich, gdy wiatr dym zwieje. Łamią
806 III,26| krzyknął- ustępuj, ustępuj! nic ich nie wstrzyma!" A Carolus
807 III,26| rozsypali się jak groch. Nuż ich ciąć. Król odbił się samowtór;
808 III,26| pacholęcych lat, za panów ich swoich uważało, i na widok
809 III,27| jeńców przywiedzie, choćby ich za okopami w Prostkach miał
810 III,27| polecał, a tak protekcję ich sobie zapewniwszy uczuł
811 III,27| mniej były straszliwego ich wycia zwyczajne.~We dwie
812 III,27| impetem wpadli w rzekę, która ich nie wstrzymała, bo trafili
813 III,27| migotały im w oczach, oślepiały ich, furkały koło twarzy, oczu,
814 III,27| Co w wozach znajdą, to ich! Armat tam nie masz, jedno
815 III,27| pomyślał Kmicic widząc ich zajeżdżających z boku. ~
816 III,27| jej biegu.~Lecz jadące na ich karkach ciężkie pułki, których
817 III,27| Izrael nie łudzili się, aby ich jazda mogła długo wręcz
818 III,27| polskiej, i cała nadzieja ich była w armatach i w piechocie.
819 III,27| nie mogły ani na chwilę ich powstrzymać i że pierwsza
820 III,27| husarska chorągiew rozszczepiła ich niby klin drzewo i szła,
821 III,27| ciskają broń. Jazda prze ich, tnie, gniecie, miażdży.
822 III,27| być ocaleni.~Jakoż husaria ich nie goni, bo uderza na główną
823 III,27| rozprószyli się i sami, aby ich łowić swobodniej, i rozpoczął
824 III,27| chmur na pobojowisko. Dzikie ich śmiechy i wrzaski rozlegały
825 III,27| pokrwawione szaty, zachwalając ich doskonałość, lub oglądali
826 III,27| cięły piechotę, wznosiły się ich całe stosy, a kałuże zakrzepłej
827 III,27| szwedzkie, Bogusławowe, cała ich tęcza powiała u wału.~-
828 III,28| dzierżyli Szwedzi i rugować ich nie było sposobu.~Miecznikowa
829 III,28| mogły być wszelako pewne, że ich nieprzyjaciel po zapadłych
830 III,28| wojowników, jakoż i pogrążyła ich liczbę niepomierną. Oleńka
831 III,28| o partię billewiczowską ich bada.~Miecznik nie tylko
832 III,28| nich i koniecznie zatrzymać ich pragnęła. Nawet ze łzami
833 III,29| bali, bierwion, desek. Całe ich kupy wznosiły się przy kołowrocie,
834 III,29| krwawych blaskach pożaru widać ich jak na dłoni. Idzie ich
835 III,29| ich jak na dłoni. Idzie ich tysiące! Ziemia zdaje się
836 III,29| Ziemia zdaje się uciekać spod ich nóg, a ci lecą ławą zbitą,
837 III,29| lecz tamci już siedzą na ich karkach, tną, sieką, bodą,
838 III,29| na drugi brzeg. Jeszcze ich widać, gonią ciągle i tną
839 III,29| odwrocie oni teraz, ale ich dogonim!~- Bij! zabij! -
840 III,30| uparty nieprzyjaciel może ich lada chwila doścignąć.~W
841 III,30| doścignąć.~W końcu nędza ich przeszła wszelką granicę;
842 III,30| szerszeni. Ciągła praktyka tak ich wyćwiczyła, że w ręcznym
843 III,30| aby się potem skarbami ich podzielić. Teraz przechodzili
844 III,31| pamięci, bo nie zapisał ich kronikarz i nie wyśpiewała
845 III,31| przejmuje strach blady i nogi ich zwracają się ku ucieczce,
846 III,31| kary. Więc gdy dopadnięto ich u przeprawy, grafowie siedmiogrodzcy
847 III,31| nędzników; lecz orda rozniosła ich na kopytach końskich u samych
848 III,31| polu, ale już oczekiwano ich powrotu.~Tymczasem w Morozach,
849 III,31| zwycięzcą trzymać. Ot, w czym ich wina! Teraz już nie ma zdrajców,
850 III,32| wrócili jeszcze?~- Nie masz ich jeszcze, ale lada dzień
851 III,32| fundamentum regnorum, przesłać, ku ich pamięci, nakazała."~Tu skończył
852 III,32| otoczony. Niechętni (bo któż ich nie ma) mówili wprawdzie,
1-500 | 501-852 |