Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
sidel 2
sidla 2
sidlo 1
sie 9912
siebie 253
siebiem 1
siec 11
Frequency    [«  »]
-----
-----
13567 i
9912 sie
8533 nie
8303 w
6953 na
Henryk Sienkiewicz
Potop

IntraText - Concordances

sie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9912

     Tom, Rozdzial
1 I,1 | białym kożuchem; lasy gięły się i łamały pod obfitą okiścią, 2 I,1 | powierzchni; zwierz zbliżał się do mieszkań ludzkich, a 3 I,1 | w zamian za to ćwiczyły się w obyczajności, lepszego 4 I,1 | i chłopki, mową głównie się różniące, bo wiele z nich 5 I,1 | zwieszonym okapem paliły się kłody sosnowe i karpy, to 6 I,1 | uczynione z opłatków, kręcące się w cieple, a zza belek wyglądały 7 I,1 | wyglądały motki lnu, zwieszające się na obie strony, jakby tureckie 8 I,1 | Czasem też spoglądały na się bystrymi oczkami, a czasem 9 I,1 | i przędły, przędły; wiły się nici, warczały wrzeciona, 10 I,1 | przerywał robotę, widocznie coś się w żarnach psuło, bo jednocześnie 11 I,1 | bo jednocześnie rozlegał się jego gniewny głos:~- Padłas !~ 12 I,1 | oto pytania, które cisnęły się na myśl poważnej pannie.~ 13 I,1 | zaraz do Wodoktów akomodować się pannie; tymczasem wybuchła 14 I,1 | Tam postrzelon, leczył się w domu; potem ojca schorzałego 15 I,1 | na tym ognisku rozpalił się płomień spokojny, ale jasny, 16 I,1 | widocznie sanki zatrzymały się przed domem.~- Obacz, kto 17 I,1 | po małej chwili pojawił się z powrotem i biorąc znów 18 I,1 | Kmitas.~- A słowo stało się ciałem! - wykrzyknęła panna 19 I,1 | Kulwiecówna.~Prządki zerwały się na równe nogi; kądziele 20 I,1 | nich bladość; ale odwróciła się umyślnie od komina, żeby 21 I,1 | Wtem we drzwiach pojawiła się wyniosła jakaś postać w 22 I,1 | środek izby i poznawszy, że się znajduje w czeladnej, spytał 23 I,1 | na ziemię i skłoniwszy się rzekł:~- Jam jest Andrzej 24 I,1 | Kmicica, a potem znów wbiły się w ziemię; przez ten czas 25 I,1 | siwe oczy bystro przed się patrzące, ciemny wąs i twarz 26 I,1 | a wesołą i junacką.~On się zaś w bok ujął lewą ręką, 27 I,1 | śpieszyłem do nóg panny łowczanki się pokłonić. Prosto z obozu 28 I,1 | dobrodzieja mojego, gdym się o jego zgonie od owych szaraczków 29 I,1 | chciałbym odziedziczyć. Jeno mi się waćpanna tak od komina odwracasz, 30 I,1 | nie mógł. Ot! tak! odwróć się waćpanna, a ja od komina 31 I,1 | chwycił nie spodziewającą się takiego postępku Oleńkę 32 I,1 | zakręciwszy.~Ona zaś zmieszała się jeszcze bardziej i nakrywszy 33 I,1 | puścił wreszcie i uderzył się po kontuszu.~- Jak mi Bóg 34 I,1 | śmierć!~Oleńka uśmiechnęła się i rzekła już pewniejszym 35 I,1 | Niechbyś nie była, to bym się nożem pchnął!~- Śmiejący 36 I,1 | nożem pchnął!~- Śmiejący się to waćpan mówisz... ależ 37 I,1 | Po długiej drodze pewnie się i wieczerza przygodzi - 38 I,1 | proszę!~Tu Oleńka zwróciła się do panny Kulwiecówny:~- 39 I,1 | moja - odparł zabierając się do rąk całowania. - Dla 40 I,1 | chorągwi towarzysza, który się zwie Kulwiec-Hippocentaurus. 41 I,1 | Tymczasem wyrostek ukazał się ze światłem, więc przeszli 42 I,1 | ich odejściu prządki zbiły się w ciasną gromadkę i nuż 43 I,1 | Strojny młodzian podobał się im bardzo, więc i nie szczędziły 44 I,1 | szczędziły mu słów, wzajemnie się w pochwałach przesadzając.~- 45 I,1 | odrzekła druga. - Takiemu się nie przeciw!~- Najgorzej 46 I,1 | nie przeciw!~- Najgorzej się przeciwiać! - odpowiedziała 47 I,1 | Ale już to znać, że mu się udała bardzo, bo i komuż 48 I,1 | udała bardzo, bo i komuż by się ona nie udała?~- Ale i on 49 I,1 | i on nie gorszy, nie bój się! Żeby ci się taki zdarzył, 50 I,1 | gorszy, nie bój się! Żeby ci się taki zdarzył, poszłabyś 51 I,1 | nagle Żmudzin, któremu znów się coś w żarnach popsuło.~- 52 I,1 | wymysłami! Dajże już spokój, bo się i dosłyszeć nie można!... 53 I,1 | takiego nie ma!~- Taki to się i przyśni!~- Niechby się 54 I,1 | się i przyśni!~- Niechby się choć przyśnił...~W taki 55 I,1 | Kulwiecówna poszła krzątać się wedle wieczerzy.~Pan Andrzej 56 I,1 | Oleńki i oczy iskrzyły mu się coraz bardziej, na koniec 57 I,1 | zdobyczą na wojnie gonią, inni się w koniach kochają, ale ja 58 I,1 | nie może tak być.~- Może się i poddam, niech mnie usieką! 59 I,1 | ciebie, mój królu, gotówem się i obyczajów innych uczyć, 60 I,1 | uczyli! Daj waćpan spokój, bo się rozgniewam... i ciotka zaraz 61 I,1 | ciotek nadciągnie, nie zaprę się ochoty!~- Wstańże waćpan.~- 62 I,1 | to szczerze!... Chcesz się przekonać?~- Ani się waćpan 63 I,1 | Chcesz się przekonać?~- Ani się waćpan waż!~Panna Aleksanara 64 I,1 | Panna Aleksanara śmiała się jednak, a od niego łuna 65 I,1 | nie giną. Nie przeciwiłem się ze wszystkim woli ojcowskiej, 66 I,1 | Tu pan Andrzej przypił się do rączki panienki i całować 67 I,1 | Kulwiecówna i widząc, co się dzieje, podniosła oczy do 68 I,1 | oczy do góry. Nie zdała jej się ta konfidencja, ale nie 69 I,1 | Poszli tedy oboje, wziąwszy się pod ręce jakby rodzeństwo, 70 I,1 | urwać, tom urywał.~- A żeś się to waćpan ważył takiej potędze 71 I,1 | wielki musiał ustąpić?~- Żem się ważył? Jam na wszystko gotów, 72 I,1 | indziej ukąsił. Naprzykrzyłem się tak, że jest cena na moją 73 I,1 | bardzo przednich, ale mi się w miesiąc wykruszyli. Potem 74 I,1 | rzekłszy pan Andrzej znów się rozśmiał, wychylił kielich 75 I,1 | jest. Nieprzyjaciel zamknął się w miastach, bo zima okrutna! 76 I,1 | okrutna! Moi ludzie też się zdarli jako miotły od ciągłego 77 I,1 | nagrodę za fatygę, to jeszcze się na mnie żachnęli i nuż przymawiać, 78 I,1 | panna Aleksandra chwyciła się za głowę.~- Jezus Maria! 79 I,1 | zdziwiony.~- Nie przestraszaj się waćpanna... Nie uczyniłem, 80 I,1 | waćpanna... Nie uczyniłem, choć się dusza zawsze we mnie na 81 I,1 | przewraca, którzy równymi nam się być mienią. Alem sobie pomyślał: 82 I,1 | Dziaduś nieboszczyk zawsze się w nich kochał i na wojnę 83 I,1 | czynił.~Pan Andrzej zdumiał się i otworzył szeroko oczy.~- 84 I,1 | laudańską?...~- Tak jest. Waćpan się nie marszcz, bo nieboszczyka 85 I,1 | nie żartuj no waćpanna, bo się we mnie krew burzy!~- Panie 86 I,1 | wyniosłością i dumą:~- Tegom się nie spodziewał! Szanuję 87 I,1 | Źle waćpan czynisz, że się dumą unosisz. Kondycje dziada 88 I,1 | widzę. Laudańscy nie będą się przykrzyć ani też narzucać, 89 I,1 | wszystko zakończy. Nie ma się o co spierać, niech jeno 90 I,1 | spokojnie i nie wtrącają się do mnie, bo dalibóg, nie 91 I,1 | tego czasu jak trzaska. Ale się już nie gniewajmy. Jużeś 92 I,1 | chodzić niż panom hetmanom się kłaniać... Mój królu złoty! 93 I,1 | Mój królu złoty! jeślić się co we mnie nie spodoba, 94 I,1 | spodoba, to i przebacz, bom się manier pod harmatami uczył, 95 I,1 | pod moją komendą za nią się mścił, choć jej za życia 96 I,1 | kochał. Gdzie nam dworności się uczyć, choćby największym 97 I,1 | przewodnika.~- Ej, obejdzie się. Już ja przywykłem tłuc 98 I,1 | Już ja przywykłem tłuc się po nocach. Mam pachołka 99 I,1 | u nas Kokosińscy, którzy się Pypką pieczętują... Tego 100 I,1 | odwiedzał?~- Co dzień! chybaby się ziemia pode mną rozpadła. 101 I,1 | przed gankiem, więc ubrał się w szubę i żegnać począł 102 I,1 | A cóż to ja koza, żebym się wilków miał bać? Wilk żołnierzowi 103 I,1 | żołnierzowi przyjaciel, bo często się z jego ręki pożywi. Wzięło 104 I,1 | jego ręki pożywi. Wzięło się też i bandolecik do sanek. 105 I,1 | rzekłszy Oleńka cofnęła się, a pan Kmicic ruszył ku 106 I,1 | oczu dziewcząt, które spać się nie pokładły, aby go ujrzeć 107 I,1 | słabiej, wreszcie ustał.~Cicho się zrobiło w Wodoktach, 108 I,1 | dziewczynę - i nigdy nie czuła się tak samotną na świecie.~ 109 I,1 | Andrzej ! Tu Oleńce wydało się, że widzi jak na jawie płową 110 I,1 | czuprynę, siwe oczy i śmiejące się usta, w których błyszczały 111 I,1 | zapierać poważna panna, że jej się okrutnie podobał ów rozhukany 112 I,1 | swobodą i szczerością. się wstydziła, że jej się podobał 113 I,1 | się wstydziła, że jej się podobał nawet ze swojej 114 I,1 | jakiś luby. Potem zaczęła się rozbierać, gdy drzwi skrzypnęły 115 I,1 | młodym przeszkadzać, żebyście się sami pierwszym razem nagadali. 116 I,1 | nagadali. Grzeczny wydaje się kawaler. A tobie jak się 117 I,1 | się kawaler. A tobie jak się udał?~Panna Aleksandra zrazu 118 I,2 | byli za stołem, zabawiając się kielichami, i może nawet 119 I,2 | wszystkich piersi wyrwał się gromki okrzyk: "Haeres! 120 I,2 | kompanionowie zerwawszy się z miejsc poczęli iść do. 121 I,2 | kielichami. On zaś wziął się pod boki i śmiał się poznawszy, 122 I,2 | wziął się pod boki i śmiał się poznawszy, jako sobie już 123 I,2 | podpić, nim przyjechał. Śmiał się coraz mocniej, widząc, że 124 I,2 | zydle po drodze i słaniają się, i idą z powagą pijacką. 125 I,2 | Jaromir Kokosiński, Pypką się pieczętujący, żołnierz i 126 I,2 | trzech lat przy panu Kmicicu się wieszał. Z nim szedł czwarty, 127 I,2 | niepewnego pochodzenia, choć się szlachcicem kurlandzkim 128 I,2 | tedy otoczyli śmiejącego się pana Andrzeja; Kokosiński 129 I,2 | weselisko!~Pytania poczęły się sypać:~- A jakoż wygląda? 130 I,2 | Ano, kiedy wesele?~- Jak się żałoba skończy.~- Furda 131 I,2 | Furda żałoba! Dzieci się czarne nie rodzą, jeno białe!~- 132 I,2 | głosem Rekuć-Leliwa - popijem się na weselu jak nieboskie 133 I,2 | do stu diabłów, niechże się po moim domu obejrzę!~- 134 I,2 | Zend zarżał jak koń, a oni się dziwili, że tak doskonale 135 I,2 | doskonale udaje, i śmieli się.~- Takież tu porządki? - 136 I,2 | Kmicic.~- I piwniczka jako się patrzy - zapiszczał Rekuć - 137 I,2 | gdy Ranicki znów zerwał się.~- Zdrowie podkomorzego 138 I,2 | Wasze zdrowie!...~- By nam się w tych komnatach dobrze 139 I,2 | taki głupi Kulwiec, jak się wydaje.~- Ciężka nasza dola ! - 140 I,2 | choć na grochowinach pozwól się przespać, nie wyganiaj!~- 141 I,2 | przepadliśmy z kretesem.. ~Tu się zaciął, przyłożył palec 142 I,2 | na obecnych:~- Chyba, że się fortuna odmieni !~A wszyscy 143 I,2 | zawrzaśli zaraz chórem:~- Co się nie ma odmienić!~- Jeszcze 144 I,2 | pucołowate policzki. - Bogdaj nam się lepiej działo!~Zdrowia zaczęły 145 I,2 | wielki fechmistrz, fechtował się gołą ręką z niewidzialnym 146 I,2 | wytrzeszczał oczy i przypatrywał się pilnie czas jakiś Ranickiemu, 147 I,2 | nikt nie dotrzyma; ale ty się spróbuj!~- I ze mną na pistolety 148 I,2 | coraz głośniej i targować się ze sobą; tymczasem Zend 149 I,2 | rękę. Pistolet chwiał mu się w dłoni.~- Trzy! - wykrzyknął 150 I,2 | Strzał huknął, izba napełniła się dymem prochowym.~- Chybił, 151 I,2 | tym razem drzazgi posypały się z kości.~- A dajcie i nam 152 I,2 | wszyscy naraz.~I zerwawszy się poczęli grzmocić pięściami 153 I,2 | szczekać. Cały dom zerwał się na nogi. Na podwórzu zebrały 154 I,2 | nogi. Na podwórzu zebrały się kupki ludzi. Dziewki dworskie 155 I,2 | płaszcząc nosy spoglądały, co się dzieje we środku.~Dojrzał 156 I,2 | krzycząc wniebogłosy rozbiegły się po całym podwórzu; oni zaś 157 I,2 | izby. Po chwili poczęły się pląsy wśród dymu, złamków 158 I,2 | całe jeziora.~Tak to bawili się w Lubiczu pan Kmicic i jego 159 I,3 | bić, potem zaś umówiliśmy się z dziewczyną, że do Mitrunów 160 I,3 | podejmować będzie gościnnie, a wy się przystojnie zachowajcie, 161 I,3 | Kawalerowie chętnie skoczyli się ubierać i wkrótce cztery 162 I,3 | zwłaszcza pierwszego, gdy się to czaszkom i portretom 163 I,3 | podnieci, a potem na kim się skrupi? - na mnie! Boję 164 I,3 | skrupi? - na mnie! Boję się, żeby ludzie nie rozgadali, 165 I,3 | moją reputację.~- Powieśże się na twojej reputacji, bo 166 I,3 | koroniarza usiekł, któren się pytał, czy w Orszańskiem 167 I,3 | pojedynek najniewinniejszemu się zdarzy.~- Jam ci też wszystkich 168 I,3 | i o dziewczętach. Gdyby się wydało, na was winę złożę. 169 I,3 | każę pasy drzeć.~- Każ się podkuć, Jędrusiu, kiedy 170 I,3 | podkuć, Jędrusiu, kiedy się tak dziewczyny boisz. Inny 171 I,3 | to Kachna ciebie!" Dałeś się już we wszystkim usidlić.~- 172 I,3 | kawalerską okazać i pochwalisz się, żeś prawo zdeptał, to ci 173 I,3 | poszli, a sikorkom przykrzy się samym.~Kmicic trącił kułakiem 174 I,3 | zaniechajcie i wy! Nie obeszłoby się bez hałasów, a z tutejszą 175 I,3 | nade mną uczynił.~- Musisz się im akomodować i do wiechciów 176 I,3 | gniewno! Oni to będą mi się kłaniali i służyli. Chorągiew 177 I,3 | gospodarz... I dwór, widzę, jak się patrzy. Ich tu rzadziej 178 I,3 | rzadziej nieprzyjaciel pali, to się i budować mogą.~- Myślę, 179 I,3 | Kmicic.~Po czym zwrócił się do towarzysza:~- Moja Kokoszko, 180 I,3 | raz innym, że tu musicie się przystojnie zachować, a 181 I,3 | czaszki pobitych zwierząt. Tu się zatrzymali poglądając pilnie 182 I,3 | rzeczywiście i zatrzymała się trochę u proga, jakby zdziwiona 183 I,3 | widywał, a przy dniu wydawała się jeszcze piękniejsza. Oczy 184 I,3 | heban, a płowy włos lśnił się jakby korona na głowie królowej. 185 I,3 | szurgając nogami kłaniali się także szeregiem, a pan Kmicic 186 I,3 | powiedziawszy uchwyciła się koniuszkami palców za suknię 187 I,3 | Pan Kokosiński posunął się krok naprzód, chrząknął 188 I,3 | wybacz waćpanna, jeżelim się w godności pomylił...~- 189 I,3 | pana Kmicica, bo chociażbym się wzbił pod obłoki, chociażbym 190 I,3 | przykaz Kmicica, chwycili się rękoma za wąsy.~Pan Kokosiński 191 I,3 | Pan Kokosiński zmieszał się do najwyższego stopnia, 192 I,3 | najwyższego stopnia, zaczerwienił się i rzekł:~- Witajcieże sami, 193 I,3 | Wtem panna Aleksandra ujęła się znowu koniuszkami palców 194 I,3 | tej dwornej panny. Starali się pokazać jako ludzie grzeczni 195 I,3 | ład. Więc poczęli ciągnąć się za wąsy, mruczeć, kłaść 196 I,3 | waćpanowie poczekacie, jeno się nieco cieplej przyodzieję.~ 197 I,3 | przyodzieję.~To rzekłszy zawróciła się i wyszła, a Kmicic skoczył 198 I,3 | dmuchać, choć nie neguję, żem się do takiej persony mówić 199 I,3 | gęby puścić!~- Pokazaliśmy się jak kpy! - rzekł ze złością 200 I,3 | rzekł Kmicic. - Dziwić się wam wolno, ale nie kłócić.~- 201 I,3 | jasna jej twarz wydawała się jeszcze jaśniejszą. Wyszli 202 I,3 | będziemy jeździli, i bardzo się nadadzą, gdyż i u mnie w 203 I,3 | herbie panna na niedźwiedziu się prezentuje. inni Kmicicowie, 204 I,3 | inni Kmicicowie, którzy się Chorągwiami pieczętują, 205 I,3 | którego wielcy Kmitowie się wywodzili.~- A onego niedźwiadka 206 I,3 | Ruszaj!" - i konie zerwały się z miejsca do biegu.~Zimne 207 I,3 | Wreszcie pan Andrzej pochylił się ku Oleńce:~- Dobrze waćpannie?~- 208 I,3 | migotając w oczach, zdawały się uciekać gdzieś w tył za 209 I,3 | miały. Od takiej jazdy głowa się zawraca i upojenie ogarnia, 210 I,3 | Aleksandrę. Przechyliwszy się w tył, zamknęła oczy, całkiem 211 I,3 | zamknęła oczy, całkiem pędowi się oddając. Poczuła słodką 212 I,3 | słodką niemoc i zdało jej się, że ten bojarzyn orszański 213 I,3 | ona, mdlejąca, nie ma siły się oprzeć ani krzyknąć... I 214 I,3 | rozpaloną i palącą... oczy się jej nie chcą odemknąć, jakoby 215 I,3 | kołpak Kmicica pochylił się nad kunim Oleńki. Sama teraz 216 I,3 | jedno!~I Kmicic podniósł się w saniach, wyciągnął ręce 217 I,3 | hop! hop! ha! - odezwali się towarzysze z tylnych sani.~- 218 I,3 | waćpanna!~- Hej - ha! - rozległ się dźwięczny, cieniutki głosik.~- 219 I,3 | nóg ci padnę!~- Kompania się będą śmieli.~Po upojeniu 220 I,3 | stój !~Pan Andrzej odwrócił się gniewny i zdziwiony, skąd 221 I,3 | dojrzał jeźdźca zbliżającego się co koń wyskoczy.~- Na Boga ! 222 I,3 | mój wachmistrz Soroka; coś się musiało tam stać! - rzekł 223 I,3 | Tymczasem wachmistrz zbliżywszy się osadził konia tak, że ten 224 I,3 | Co tam, Soroka?~- Upita się pali; biją się!~- Jezus 225 I,3 | Upita się pali; biją się!~- Jezus Maria! - zakrzyknęła 226 I,3 | zakrzyknęła Oleńka.~- Nie bój się waćpanna... Kto się bije?~- 227 I,3 | bój się waćpanna... Kto się bije?~- Żołnierze z mieszczanami. 228 I,3 | rynku pożar! Mieszczanie się zasiekli i po prezydium 229 I,3 | burmistrza i tych, którzy się w rynku zatarasowali. Poczęto 230 I,3 | mości panowie! Zend zaśmiał się zupełnie tak, jak śmieje 231 I,3 | zupełnie tak, jak śmieje się puszczyk, się konie zestraszyły, 232 I,3 | śmieje się puszczyk, się konie zestraszyły, a Rekuć 233 I,3 | najbliżej Zend zatoczył się jak pijany. - Nic tam po 234 I,3 | groźnie.~Umilkli; widać się go bali, chociaż tak zwykle 235 I,3 | do Mitrunów. Ot! i kulig się nie udał. Wiedziałem, że 236 I,4 | Z tego powodu obawiano się go nieco w okolicach, bo 237 I,4 | podpił, ale zdarzało mu się to rzadko.~Ci tedy przyjechali 238 I,4 | choć od razu domyśliła się, że na zwiady przyjeżdżają 239 I,4 | zmartwień przebył! Żołnierzowi się nie dziwić, choć i na kogo 240 I,4 | kiwnął ręką i rzekł:~- My też się i nie dziwili! Dzik na dzika 241 I,4 | staremu do Lubicza pokłonić się panu Kmicicowi, aby z nami 242 I,4 | powiedz, kochanieńka: udał ci się czy nie udał? - pytał Kasjan 243 I,4 | upatrzyła, nie godziłoby mi się o tym mówić.~- Aleś nic 244 I,4 | miodu z barci? Ale po co się spieszyć? Czy to nie lepiej 245 I,4 | zastąpić.~- To znaczy, żeby my się już nie wtrącali? - pytał 246 I,4 | staruszek.~A Józwa znów zwrócił się do starego Butryma:~- Nie 247 I,4 | sławny; sam on jeden oponował się nieprzyjacielowi, gdy wszyscy 248 I,4 | usiekli albo zajechali, to się i zacnym zdarza, ale oni 249 I,4 | miłuje i osłania, i przy nim się wieszają jak latem bąki 250 I,4 | stary Kasjan rozgniewał się i począł stukać kijem w 251 I,4 | rumieńce, a Józwa ozwał się:~- A to wojsko pana Kmicicowe, 252 I,4 | taki!~Wtem w pannie poczęła się krew burzyć przeciw tym 253 I,4 | ich kupa zbrojna, aleć się nie ulęknę...~- My ci pomożem ! - 254 I,4 | mówiła Oleńka unosząc się coraz bardziej - niech sobie 255 I,4 | ja, głupia, nie poznałam się na tym. Dobrze! dziękuję 256 I,4 | mówić, ale nagle zalała się łzami.~- Nie płacz! - rzekł 257 I,4 | Drobne ręce panny zaciskały się na myśl o nich. W oczach 258 I,4 | sromota! - szeptała do się dziewczyna zbladłymi usty. - 259 I,4 | dziewek czeladnych!...~I czuła się sama upokorzona. Nieznośne 260 I,4 | oddech w piersiach.~Mroczyło się na dworze. Panna Aleksandra 261 I,4 | prześladowania losu i nie bronić się im. Rycerska krew krążyła 262 I,4 | w kominie. Oleńce stało się zaraz nieco lżej na duszy.~" 263 I,4 | w Lubiczu.~Panna zerwała się żywo. Włódarz w sieni schylił 264 I,4 | Włódarz w sieni schylił się jej do nóg. ~- A jak tobie 265 I,4 | w Upicie. Ale w domu co się dzieje?~- At!..~- Słuchaj, 266 I,4 | panienka, mnie nie wolno... ja się boja... Mnie zakazali. ~- 267 I,4 | stał w progu, tak rzucił się na kolana.~- Panienka jasna, 268 I,4 | Billewiczówna zakręciła się w miejscu, jakby strzałą 269 I,4 | A najgorzej dziewczętom się krzywda dzieje. Już im dworskich 270 I,4 | znikały już więcej.~- Kiedy się tam pana spodziewają z powrotem?...~- 271 I,4 | ostrożną, i nie poznali się na niczym.~Zaraz tedy wystąpił 272 I,4 | zagwizdać, Kokosiński począł się głaskać szeroką dłonią po 273 I,4 | do takowej konwikcji, że się tam mógł znaczny jakiś tumult 274 I,4 | w którym i nasze szable się przygodzą.~- Pan Kmicic 275 I,4 | swawolników karać, co by się łatwo i waćpanom przytrafić 276 I,4 | wystąpili. Z resztą prędzej by się tam tumult i siekanina przy 277 I,4 | zabijakom, a oni cofali się przed nią w zdumieniu.~- 278 I,4 | Prawo was ściga, ludzie się od was odwracają, a ohyda 279 I,4 | żaden z nich nie zdobył się na słowo odpowiedzi. Jeno 280 I,4 | nic innego... jak pokłonić się... politycznej gospodyni 281 I,4 | gościnę...~To rzekłszy skłonił się czapką z umyślną uniżonością 282 I,4 | ziemi, a za nim kłaniali się i inni i wychodzili kolejno. 283 I,4 | kolejno. Gdy drzwi zamknęły się za ostatnim, Oleńka upadła, 284 I,4 | odwagi.~Oni zaś zgromadzili się na radę przed gankiem, naokół 285 I,4 | rzekł Rekuć.~Obaj porwali się do szabel, ale olbrzymi 286 I,4 | Kulwiec-Hippocentaurus wtoczył się pomiędzy nich.~- Na pięść! - 287 I,4 | tak zagadnięci, uspokoili się zaraz.~- Kulwiec ma rację! - 288 I,4 | świecie bez dachu i chleba się włóczy? Zbierzem sobie partię, 289 I,4 | Rekuć - ale już pogódźmy się! wspólna nas konfuzja spotkała.~- 290 I,4 | przyjaciela zacnego! Przed nim się poskarżym.~- Bylebyśmy go 291 I,4 | jak za gardło, odwrócił się i pogroził pięścią dworowi.~- 292 I,4 | ej, krwi !~- N niechby się tylko z Kmicicem pokłócili! - 293 I,4 | Tak klnąc i sierdząc się na pannę, a czasem na siebie 294 I,4 | ogromne stado wron zawichrzyło się nad ich głowami. Zend począł 295 I,4 | mu z góry. Stado zniżyło się tak, że konie poczęły 296 I,4 | tak, że konie poczęły się lękać szumu skrzydeł.~- 297 I,4 | padliną...~Ale inni śmieli się, więc Zend krakał ciągle. 298 I,4 | krakał ciągle. Wrony zniżały się coraz bardziej i tak jechali 299 I,4 | wróżby.~Za lasem ukazały się już Wołmontowicze, ku którym 300 I,4 | nieznanych jeźdźców, w pół się domyślając, co to za jedni. 301 I,4 | przyprowadził, więc przypatrywały im się jeszcze ciekawiej. Oni zaś 302 I,4 | zauważył Ranicki. - Chciałbym się z którym poprobować!~Tu 303 I,4 | trzeba wiele.~- Wolałbym się ja z tymi oto dziewczętami 304 I,4 | Butrymówny zatrzymywali się w niej zwykle, idąc i wracając 305 I,4 | aby odpocząć i rozgrzać się w czasie mrozów. Toteż przed 306 I,4 | posiodłanych.~- Napijmy się gorzałki, bo zimno! - rzekł 307 I,4 | orszańskich kawalerów odsunęli się trochę od szynkwasu i poczęli 308 I,4 | od szynkwasu i poczęli im się przypatrywać. Piękny moderunek 309 I,4 | moderunek żołnierski podobał się tej wojowniczej szlachcie; 310 I,4 | otwór gruby, w której palił się ogień, pozasłaniały całkiem 311 I,4 | ciepło przyjemne, ożywiły im się zaraz humory, strapione 312 I,4 | wszystkie twarze zwróciły się ku niemu.~Kawalerowie śmieli 313 I,4 | niemu.~Kawalerowie śmieli się, szlachta poczęła się zbliżać, 314 I,4 | śmieli się, szlachta poczęła się zbliżać, rozweselona, zwłaszcza 315 I,4 | ogniem postacie odwróciły się ku izbie i Rekuć pierwszy 316 I,4 | jego miejscu rogacz odezwał się potężnie, jak z rykowiska.~ 317 I,4 | już przestał. Spodziewali się jeszcze co usłyszeć, ale 318 I,4 | Nogi grzejem! - ozwały się cienkie głosy.~Wówczas kawalerowie 319 I,4 | kawalerowie wstali i zbliżyli się do ogniska. Siedziało przy 320 I,4 | drugiej strony kloca suszyły się przemokłe od śniegu buty.~- 321 I,4 | zapiszczał Rekuć pochylając się ku klocowi.~- At! odczep 322 I,4 | ku klocowi.~- At! odczep się waszmość - rzekła jedna 323 I,4 | szlachcianek.~- Rad bym ja się przyczepić, nie odczepić, 324 I,4 | ściągać z ławy. One niby się broniły, ale więcej krzykiem 325 I,4 | i szlachta rozochociłaby się z kolei, bo przeciw potańcowaniu 326 I,4 | wstał z ławy i zbliżywszy się do Kulwieca-Hippocentaura, 327 I,4 | i rzekł ponuro:~- Jeśli się waszmości chce tańca, to 328 I,4 | Ale już za Józwą sypnęli się Butrymowie, starcy potężni 329 I,4 | wyrostki ogromne; poczęli się tedy także skupiać pomrukując 330 I,4 | to, aby czasem nie obyło się bez bójki, uderzył Józwę 331 I,4 | rękojeścią w piersi, się rozległo w całej izbie, 332 I,4 | Rapiery zabłysły, rozległ się wrzask niewiast, szczęk 333 I,4 | Wtem olbrzymi Józwa wycofał się z potyczki, porwał stojącą 334 I,4 | jeno w zamęcie jęki poczęły się odzywać...~ 335 I,5 | mieszczan żołnierz musi się uciekać do gwałtów, zwłaszcza 336 I,5 | litewskiego komputu cofnęły się na pewien czas do Birż i 337 I,5 | wojskiem, albo chroniła się w województwach jeszcze 338 I,5 | między szlachtą zbierali się do Grodna, do pana podskarbiego 339 I,5 | głosem obowiązku, ściągali się tak opieszale, że tymczasem 340 I,5 | do stracenia. Nagarnęło się tedy do niego zawalidrogów 341 I,5 | pod chorągwią spodziewali się znaleźć ochronę, a przy 342 I,5 | ochronę, a przy tym łupami się pożywić. W żelaznych rękach 343 I,5 | rękach Kmicicowych zmienili się oni w śmiałych żołnierzy, 344 I,5 | Rzeczypospolitej żadnej spodziewać się pomocy. Brał więc gwałtem, 345 I,5 | napadach zdziczał, przyzwyczaił się o krwi przelewu tak, że 346 I,5 | natury, serce. Zakochał się w ludziach gotowych na wszystko 347 I,5 | nieprzyjacielskie nie śmiały się wychylać z miast i obozów 348 I,5 | zniszczone przez wojnę, bało się jego ludzi mało mniej niż 349 I,5 | do Kiejdan odesłać. Gdy się tedy zatrzymali przed dworem 350 I,5 | Aleksandra przeraziła się ujrzawszy ich przez okno, 351 I,5 | moskiewskie, tureckie. Uspokoiła się dopiero Oleńka, gdy pan 352 I,5 | pomyślała.~A on mówił:~- Jużem się tak stęsknił, żem całą Upitę 353 I,5 | ci powiem wszystko, jak się zdarzyło, mój klejnocie, 354 I,5 | sobie usiędę trochę, bom się strudził. Ej! ciepłoż tu, 355 I,5 | nie wyjeżdżał... Ale napić się czego ciepłego także by 356 I,5 | ich do obory puścić, żeby się jeno od paru bydlęcego nieco 357 I,5 | To rzekłszy uśmiechnęła się tak, Kmicicowi w oczach 358 I,5 | oczach pojaśniało, i wysunęła się jak kotka cicho, by w czeladnej 359 I,5 | po izbie i po czuprynie się głaskał, to wąsa młodego 360 I,5 | młodego pokręcał namyślając się: jak jej opowiedzieć, co 361 I,5 | jak jej opowiedzieć, co się w Upicie zdarzyło.~- Trzeba 362 I,5 | rady, choćby kompania mieli się śmiać, że mnie tu już na 363 I,5 | wreszcie zniecierpliwił się, że dziewczyna długo nie 364 I,5 | wniósł światło, pokłonił się w pas i wyszedł, a potem 365 I,5 | zajęte, nie wymkniesz mi się!~I przechylił się przez 366 I,5 | wymkniesz mi się!~I przechylił się przez tacę, a ona cofała 367 I,5 | upuszczę polewkę...~Ale on się groźby nie uląkł, po czym 368 I,5 | takich delicyj rozum może się pomieszać!~- Waćpanu dawno 369 I,5 | pomieszać!~- Waćpanu dawno już się pomieszał... Siadaj, siadaj!~ 370 I,5 | początku. Było tak: Upominali się łyczkowie z burmistrzem 371 I,5 | prowianty damy wtedy, gdy się okaże, że nas zapłacą."~- 372 I,5 | asygnacje!" I wnet stał się tumult. Burmistrz z łyczkami 373 I,5 | z łyczkami zatarasowali się w ulicy, a moi ich dobywali; 374 I,5 | ich dobywali; nie obeszło się bez strzelaniny. Zapalili 375 I,5 | Kazałem burmistrzowi, by się stawił. Namyślał się długo, 376 I,5 | by się stawił. Namyślał się długo, ale wreszcie przyszedł 377 I,5 | ludzie, tego nie mamy. Prawem się będziemy bronić, a wasza 378 I,5 | jeśliś sprawiedliwość, jako się godzi, uczynił!~- Jeślim 379 I,5 | Tu pan Andrzej skrzywił się jak student, który ma się 380 I,5 | się jak student, który ma się do winy przyznać, i czuprynę 381 I,5 | klejnocie!... nie gniewaj się na mnie...~- Cóżeś znów 382 I,5 | spuściła na piersi i pogrążyła się w milczeniu.~- Zetnij szyję! - 383 I,5 | Kmicic - ale nie gniewaj się!... Jeszczem wszystkiego 384 I,5 | na Boga, nie gniewaj się!... kazałem gołych pognać 385 I,5 | potrafi. Co mi czynią? kogo ja się tu boję?~- Jeśli waćpan 386 I,5 | boję?~- Jeśli waćpan nikogo się nie boisz, to wiedz o tym, 387 I,5 | boisz, to wiedz o tym, że ja się boję gniewu bożego... i 388 I,5 | bożego... i łez ludzkich się boję, i krzywd! A hańbą 389 I,5 | A hańbą z nikim dzielić się nie chcę; chociażem niewiasta 390 I,5 | więcej niż niejednemu, który się kawalerem powiada.~- Na 391 I,5 | skry sypać, ale i w niej się rozigrała krew billewiczowska.~- 392 I,5 | billewiczowska.~- Rzucaj się waćpan, zgrzytaj! - mówiła 393 I,5 | mówiła śmiało dalej - jać się nie ulęknę, chociażem sama, 394 I,5 | Kmicic widocznie zawstydził się tych sprawek lubickich, 395 I,5 | posępnie Kmicic. - Ale to stało się po pijanemu... w kompanii... 396 I,5 | jako że żołnierze pohamować się w ochocie nie umieją. A 397 I,5 | domu!~Oleńka spodziewała się wybuchu, tymczasem z największym 398 I,5 | przeciwnie, zdawała mu się humor poprawiać.~- Kazałaś 399 I,5 | tobie fantazja! Okrutnie mi się to podoba, bo niebezpieczna 400 I,5 | Kmicicem!... Widzisz! wynieśli się pokornie jak barankowie - 401 I,5 | barankowie - widzisz! a czemu? bo się mnie boją!~Tu pan Andrzej 402 I,5 | inaczej być!~Kmicic zdawał się nie spostrzegać tej stanowczości, 403 I,5 | w Wodoktach czynić, coć się podoba; ale jeżeli moi kompanionowie 404 I,5 | żadnej tu krzywdy ani swawoli się nie dopuścili, to za cóż 405 I,5 | Tu pan Andrzej roześmiał się, jakby żaden gniew, żadne 406 I,5 | ręce widząc, jak z rąk jej się wymyka ta wichrowata natura. 407 I,5 | niesławie, ześlizgiwało się po nim jak tępy grot po 408 I,5 | jak przemówić?~- Niech się dzieje wola boża! - rzekła 409 I,5 | rzekła wreszcie. - Skoro się mnie waćpan wyrzekasz, to 410 I,5 | zostanie nad sierotą! ~- Ja się ciebie wyrzekam? - pytał 411 I,5 | nie dbasz. Nie! Choćby mi się i serce rozdarło, nie chcę 412 I,5 | Nie gadaj mi o rekuzie, bo się wścieknę! Ratujcież mnie, 413 I,5 | pokrywający jego sumienie. Czuł się upokorzony. Nie wiedział, 414 I,5 | wiedział, co jej odrzec, jak się bronić. Potem począł chodzić 415 I,5 | długie milczenie stawało im się coraz nieznośniejsze.~- 416 I,5 | ku drzwiom, nagle zwrócił się i poskoczywszy ku niej, 417 I,5 | miłuję... Dla Boga! serce mi się rozpuknie... uczynię wszystko, 418 I,5 | pieścił; ona zaś wypłakawszy się rzekła:~- Jedź już waćpan. 419 I,5 | sercu...~Księżyc wytoczył się już wysoko nad białe pola, 420 I,5 | żołnierze rozciągnąwszy się wężem po szerokim gościńcu. 421 I,5 | Wachmistrz Soroka przybliżył się do pana Andrzeja.~- Panie 422 I,5 | dopełnił. Gorzej! rzucił się na prezydium poniewieskie, 423 I,5 | sobie z praw, bo zamierza się ożenić, osiąść w Wodoktach, 424 I,5 | rycerza. Może swawola da się załagodzić, ale pamięć jej 425 I,5 | przebaczenie, wydała mu się tak dobrą jak anieli niebiescy. 426 I,5 | dziś jego twarz.~Chciało mu się samemu ryknąć płaczem i 427 I,5 | taka złość, że chciało mu się szablą uderzyć na kogokolwiek, 428 I,5 | szarpać, rumak rozhukał się, a Soroka widząc to mruczał 429 I,5 | do żołnierzy:~- Rotmistrz się zbiesił. Nie daj Bóg mu 430 I,5 | Jakoż pan Andrzej biesił się rzeczywiście. Naokół był 431 I,5 | pogodnie, niebo iskrzyło się tysiącami gwiazd, najmniejszy 432 I,5 | Droga do Lubicza wydała mu się tak długa jak nigdy. Jakaś 433 I,5 | trudem zabić, otrząsnąć się z niepokoju szybką jazdą, 434 I,5 | niepokoju szybką jazdą, zwrócił się więc do żołnierzy i zakomenderował:~- 435 I,5 | nocy miesięcznych, zjawiają się i pędzą przez powietrze 436 I,5 | pokryte dachy lubickie ukazały się na zawrocie, zwolnili biegu.~ 437 I,5 | że gdy podwórzec zaroił się ludźmi i końmi, nikt nie 438 I,5 | za jedni. Spodziewał się zastać okna błyszczące od 439 I,5 | spać! - rzekł Kmicic. - Kto się zmieści w czeladnej, niech 440 I,5 | kto? - wołał Kmicic.~Nikt się nie ozwał.~- Hej tam ! - 441 I,5 | głośniej.~Milczenie.~- Popili się... - mruknął pan Andrzej.~ 442 I,5 | zgrzytać. Jadąc wstrząsał się z gniewu na myśl, że zastanie 443 I,5 | Na ogromnym stole palił się kaganek łojowy czerwonym, 444 I,5 | gdy migotanie uspokoiło się, dojrzał szereg postaci 445 I,5 | równo pod ścianą.~- Popili się na umor czy co? - mruknął 446 I,5 | niespokojnie.~Następnie zbliżył się niecierpliwie do pierwszej 447 I,5 | nie drgnął, nie przebudził się, nie mruknął. W tejże chwili 448 I,5 | oczyma, w których zeszkliło się przedśmiertne przerażenie. 449 I,5 | sąsiad bliski. Ten zdawał się spać spokojnie, jeno z boku, 450 I,5 | oczy zaświecił, zdało mu się, że powieki nieszczęsnego 451 I,5 | twarz, oczy i usta otwierały się i zamykały na przemian.~- 452 I,5 | Kmicic.~Oczy Rekucia otwarły się na chwilę zupełnie - poznał 453 I,5 | krzyczał Kmicic chwytając się za włosy.~- Bu-try-my... - 454 I,5 | Bu-try-my... - ozwał się głos tak cichy, że ledwie 455 I,5 | Po czym Rekuć wyprężył się, zesztywniał, otwarte oczy 456 I,5 | człowiek, który, ze snu się zbudziwszy, sam nie wie, 457 I,5 | zbudziwszy, sam nie wie, czy już się rozbudził, czy widzi jeszcze 458 I,5 | na czoło, włosy zjeżyły się na głowie i nagle krzyknął 459 I,5 | Żołnierze, którzy roztasowywali się w czeladnej, posłyszeli 460 I,5 | chrapliwym głosem.~Oni rzucili się patrzeć; niektórzy nadbiegli 461 I,5 | chwili zdumienia wszczął się gwar i zamieszanie. Przylecieli 462 I,5 | Przylecieli i ci, którzy już się byli pokładli w stajniach 463 I,5 | zajaśniał światłem, zaroił się ludźmi, a wśród tego zamętu, 464 I,5 | jakby nieprzytomny, zerwał się nagle i zakrzyknął:~- Na 465 I,5 | zakrzyknął:~- Na koń !...~Ruszyło się, co żyło, ku drzwiom. Nie 466 I,5 | W ciszy nocnej rozlegały się dzikie okrzyki:~- Bij! morduj!...~ 467 I,5 | nagle blask jego począł się mieszać i zlewać z różowym 468 I,5 | trwogi ludność...~Zerwali się ze snu mieszkańcy pobliskich 469 I,5 | i Domaszewiczów zbierały się na drogach, przed domami, 470 I,5 | ciotuchna wejdzie! - Co tam się dzieje?~- Wołmontowicze 471 I,5 | dzieje?~- Wołmontowicze się palą!~- W imię Ojca i Syna, 472 I,5 | tam bitwa! Boże, zmiłuj się nad nami!~Oleńka krzyknęła 473 I,5 | febrze. Ona jedna domyśliła się od razu, co to za nieprzyjaciel 474 I,5 | szlochaniem. Oleńka rzuciła się na kolana przed obrazem, 475 I,5 | sieni. Niewiasty zerwały się na równe nogi, okrzyk trwogi 476 I,5 | nogi, okrzyk trwogi wyrwał się im z piersi:~- Nie otwierać! 477 I,5 | otwierać!~Kołatanie ozwało się z podwójną siłą, rzekłbyś: 478 I,5 | na stole, gdy w sieni dał się słyszeć szczęk żelaznej 479 I,5 | przed oczyma niewiast ukazał się pan Kmicic, straszny, czarny 480 I,5 | tętent koni, który zbliżał się z nadzwyczajną szybkością.~- 481 I,5 | w tejże chwili zwróciła się do prządek:~- Jeśli będą 482 I,5 | Ujrzawszy pannę wstrzymali się w izbie jadalnej - ona zaś 483 I,5 | dalszych drzwi.~ ~- Ludzie ! co się dzieje? czego tu chcecie? - 484 I,5 | ludzi jego wybili! - rozległ się głos Butryma Józwy - a teraz 485 I,5 | stoicie? gońcie!~- Zali nie tu się schronił? My konia pod lasem 486 I,5 | Butrym. Po czym zbliżył się do panny.~- Panno! - rzekł. - 487 I,5 | szabel i stąpanie rozległy się na nowo. Szlachta wypadła 488 I,5 | odrynie - potem głosy poczęły się oddalać w stronę lasu.~Panna 489 I,5 | waść!~Pan Kmicic wytoczył się z izby jak pijany.~- Oleńka!... - 490 I,6 | Wołmontowiczach, broniąc się tak zaciekle, ranni jeszcze 491 I,6 | jak w wodę wpadł. Gubiono się w przypuszczeniach, co się 492 I,6 | się w przypuszczeniach, co się z nim stało? Niektórzy twierdzili, 493 I,6 | Niektórzy twierdzili, że się zasiekł w Lubiczu, ale zaraz 494 I,6 | Lubiczu, ale zaraz okazało się to nieprawdą; więc przypuszczano, 495 I,6 | więc przypuszczano, że się dostał do puszczy Zielonki, 496 I,6 | był niewiast i dzieci. Co się nie zmieściło, poszło do 497 I,6 | zbrojnych ludzi, którzy się zmieniali kolejno, stanęło 498 I,6 | dla obrony; spodziewano się bowiem, że pan Kmicic nie 499 I,6 | dzień o pannę zbrojno może się pokusić. Przysłały i znaczniejsze 500 I,6 | jakby miasto spodziewające się oblężenia. A zaś między


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-9912

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License