Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
awizami 1
awize 1
awizy 2
az 444
aza 3
azali 2
azalim 1
Frequency    [«  »]
451 chwili
447 zaraz
446 oczy
444 az
442 czy
421 te
417 mówil
Henryk Sienkiewicz
Potop

IntraText - Concordances

az

    Tom, Rozdzial
1 I,1 | że przed czterema laty pod Orszę do nas przybył. 2 I,1 | królewicz.~- A oczy ma jak ryś, nimi kłuje - odrzekła druga. - 3 I,1 | obcesem na mnie nastajesz, mnie i dziwno.~- To też 4 I,1 | śmiała się jednak, a od niego łuna biła młodości i wesołości. 5 I,1 | się zrobiło w Wodoktach, ta cisza zdziwiła pannę 6 I,1 | wesołą swobodą i szczerością. się wstydziła, że jej się 7 I,2 | gorzały i gwar dochodził na podwórze. Czeladź usłyszawszy 8 I,2 | krzyknęły wszystkie głosy, szyby poczęły drżeć w ołowianych 9 I,2 | świstnął tak przeraźliwie, że w uszach wszystkim zadzwoniło, 10 I,3 | pod niebiosa wychwalał, pewnego dnia rzekł im:~- 11 I,3 | tobie jakby kto w pysk dał i ci dziwno, żeś wprzódy sam 12 I,3 | przygryzł, ale jednocześnie pokraśniał, że tak jego 13 I,3 | mruczeć, kłaść ręce na szable, Kmicic rzekł:~- Przyjechaliśmy 14 I,3 | osadził konia tak, że ten przysiadł na zadzie, i począł 15 I,3 | jak śmieje się puszczyk, się konie zestraszyły, a 16 I,3 | Milczeć! - huknął Kmicic, las odegrzmiał, a stojący 17 I,4 | czapką z umyślną uniżonością do ziemi, a za nim kłaniali 18 I,4 | Stado zniżyło się tak, że konie poczęły się lękać 19 I,4 | Józwę rękojeścią w piersi, się rozległo w całej izbie, 20 I,5 | śmiałych żołnierzy, śmiałych do szaleństwa, i gdyby sam 21 I,5 | Wodoktach, panna Aleksandra przeraziła się ujrzawszy 22 I,5 | rzekłszy uśmiechnęła się tak, Kmicicowi w oczach pojaśniało, 23 I,5 | miejsca między nimi, a ona załamała ręce widząc, jak 24 I,5 | tręzlę targać i szarpać, rumak rozhukał się, a Soroka 25 I,5 | krzyknął tak strasznie, że szyby zadrgały w oknach :~- 26 I,5 | rzekłbyś, od zorzy wstającej, wreszcie krwawa czerwona 27 I,5 | Ducha Świętego!~- Strzały tu słychać, tam bitwa! Boże, 28 I,6 | nawiedził ogniem i mieczem. dziw było, że jeden człowiek 29 I,6 | siłom, które lekceważono dotąd i z którymi zawsze 30 I,6 | wsławiony, którego imię samo do szkłowskiej przegranej 31 I,7 | być panu Kmicicowi odjęta, sądy na utratę gardła go 32 I,7 | Wołodyjowski tak się rozweselił, że się za boki uchwycił z radości 33 I,7 | przyjechali. Cuda to prawdziwe, dusza z człowieka ucieka! 34 I,7 | Pokręcisz waćpanna kuraskiem, tu się leje, że i pływać 35 I,7 | Marysi poczęły wilgotnieć, w końcu łzami wezbrały, 36 I,7 | wczasu pozbawił; tak doszli pod Wołmontowicze, przed 37 I,7 | Wołodyjowski sprawił oddział i mu serce rosło na widok 38 I,7 | Jakżeby to on mógł Kozaków tu przyprowadzić?~- Z tak 39 I,7 | oświecone; jasność biła na podwórze, na którym pełno 40 I,7 | widocznie .pan Kmicic ufał nadto swym siłom. Zbliżywszy 41 I,8 | zdziwił się mocno, gdyż dotąd sądził, że pan Kmicic 42 I,8 | podnosił; to znów szedł dalej, nagle ujrzał lecące po niebie 43 I,8 | mogła.~- Od waszej miłości łuna bije. Kiep każden gil! 44 I,8 | struga mleka polała się pod nogi pana Wołodyjowskiego.~- 45 I,8 | poznała go w pierwszej chwili, jej musiał nazwisko swoje 46 I,8 | zacni ludzie go potępili, i nadto, bo powiadają, że 47 I,8 | pilnie o ciebie wypytywał, mu ludzie tutejsi, którzy 48 I,8 | na ich karkach pojedziemy do ich państwa. Wszystkiemu 49 I,9 | bitwach pod księciem Jeremim, pod Zbarażem tak nadzwyczajną 50 I,10 | wschodnia granica, od północy po Dzikie Pola na południu, 51 I,10 | wśród szyderskich okrzyków za obóz, a tłumom tym przywodził 52 I,10 | Uczynił się taki tumult, że wojewoda poznański nadbiegł 53 I,10 | nie kwapić się i poczekać, jego królewska mość z całą 54 I,10 | wielkopolskim siły nasze nadto wystarczą.~- A nie 55 I,10 | poczynali się niecierpliwić, nagle, gdy przyjechali przed 56 I,10 | wydając sprzeczne rozkazy, dopiero pan Władysław wziął 57 I,10 | Wittenberg posuwał się dalej, wreszcie stanął naprzeciw 58 I,10 | Strzelano jednak z dział do nocy, po czym strzały 59 I,10 | nie wprzód ustaną wojować, wszystkie ziemie i wszystkie 60 I,10 | Wiwatowano już tak, że echa rozbrzmiewały w całej 61 I,11 | tak strapieni jesteście, Janowi oblicze pobladło?~- 62 I,11 | strony pasmem nieprzerwanym hen, z puszczą Zielonką 63 I,11 | zabłądzić i błąkać się wkoło, póki nie padł z wysilenia 64 I,12 | wieści - tym nie wierz, wszystko z naszych ust usłyszysz. 65 I,12 | Jakeście wspomnieli, mi się ciepło koło serca 66 I,12 | za nogą, spali smaczno, dopiero, gdy poczęło świtać, 67 I,12 | Jadąc tędy, dostaniem się na rynek. Oho! już ludzie 68 I,12 | szlachty i panów, a czasem z obcych krajów przyjeżdżają, 69 I,12 | połowy rozłamały się znowu, wreszcie sformowały się 70 I,12 | postawili.~Pan Wołodyjowski się zerwał z miejsca.~- 71 I,12 | dokazywał w ostatniej wojnie, cenę na jego głowę nałożono, 72 I,12 | pan Jan.~- Nie odetchnę, w polu - rzekł Stanisław.~- 73 I,12 | zwłoki uniknąć i tak doszli do głównego korpusu zamkowego, 74 I,12 | się przez zebraną szlachtę do małych drzwi ukrytych 75 I,12 | żona i nic nie wskórała, umarła ze zmartwienia... 76 I,12 | pukle peruk spływały im na ramiona, na koronkowe 77 I,12 | do waszych Duderhoffów, wam pończochy opadną! Zaraz 78 I,12 | popuścimy szable z dłoni, ich z ojczyzny wyżeniem!...~- 79 I,12 | pan Korf - tam na górze szyby drżą, a waćpanowie 80 I,13 | się tego dnia szlachcie do wieczora, obiadował bowiem 81 I,13 | własne siły nie licząc, wreszcie mamy wóz i przewóz: 82 I,13 | pełnymi ognia na księcia i strwożył się zmianą, jaka 83 I,13 | chwila. Nie ona i nie ona! wreszcie, hen! w głębi, 84 I,13 | Słysząc to pan miecznik zarumienił się ze szczęścia, 85 I,13 | dobrego... nie pojadę... książę, ojciec mój kochany, 86 I,13 | sieroty nade mnie. Dusza piszczy we mnie, żeby to 87 I,13 | oblężeniu Zbaraża, a słuchaczom krew biła na twarze, a w 88 I,13 | zemdlał, ale osłabł bardzo, marszałek podtrzymywał go 89 I,13 | Komorowski wśród ciszy i zgrozy, gdy doszedł do ustępu: "... 90 I,14 | i coraz ich było więcej, w końcu ujrzał książę jakoby 91 I,15 | odpowiedział, jeno dłonie łamał, w stawach trzeszczało. Umilkli. 92 I,16 | inni nie oparli się zapewne w obozie Pawła Sapiehy, 93 I,16 | Uszanowałem twoją przysięgę nadto, teraz ty uszanuj 94 I,17 | pobliżu Kiejdan i dalej, na Podlasie do Zabłudowa, 95 I,17 | przecie wstrzymać śmiechu, na koniec pan Wołodyjowski 96 I,17 | i tak był strapiony, że żal było na niego patrzeć.~ 97 I,17 | kierunkach, niektóre zaś do Kiejdan ekspediowane. 98 I,17 | Wypocząwszy tedy dobrze do północy i konie, wielce 99 I,17 | pieńkę i wańczos, i smołę do Rygi wożą, a w mojej 100 I,17 | żółte brody jako kądziele, mi mrówki zaczęły po palcach 101 I,17 | nie rozeszła.~Pułkownicy rękoma poczęli klaskać, 102 I,17 | obór, spichrzów, piwnic. mi się dusza do tego śmieje, 103 I,17 | czas jakiś w milczeniu, wreszcie pan Michał jął 104 I,18 | ludzi; rapiery sterczące do tej chwili przy ramionach 105 I,18 | ludzi do boju, i wydłużony dotąd prostokąt rajtarów 106 I,18 | i starli się ze Szwedem, konie przysiadły na zadach.~ 107 I,18 | ciągle i krzyki dochodziły do owego ustronia w brzezinie.~- 108 I,19 | ruszyły dalej i szły - doszły do rzeki i stanęły nieme 109 I,20 | rozległe sady kończące się hen, na niskich łąkach.~Kmicic 110 I,20 | gniewu, bo nagle krzyknął, szyby zadrżały w oknach:~- 111 I,20 | czytać... To mówię waćpanom, mnie zmroczyło, jakoby mnie 112 I,22 | panną Aleksandrą.~W obojgu zadrgały serca, gdy usłyszeli 113 I,22 | niego pociągającego, że serce w biednym kawalerze 114 I,22 | zadośćuczynienie nie stoi, i rumieńce na twarz jej wytrysły.~" 115 I,22 | krainą, nie wprzód zda, spokój zaprowadzi. Wstańcie, 116 I,22 | piersi wyszarpnąć.~Kmicic nadto ciężył już Radziwiłłowi 117 I,23 | i będą nad tobą ciążyły do spokojniejszych czasów. 118 I,23 | mocy człowieczej, i dojść do tej granicy, jaką sam 119 I,24 | że mu tam coś przymówił, król jegomość musiał godzić.~- 120 I,24 | mnie książę nasz z Warszawy do Smoleńska posłał, tak 121 I,24 | myśleć po całych dniach, głowa boli, o nieszczęsnych 122 I,24 | jakby go coś popychało, i zaszliśmy oboje na bezdroże. 123 I,25 | dół, z biegiem Niewiaży, do Niemna, który przebywszy 124 I,25 | czasem daleko w głąb kraju, pod samą granicę Prus elektorskich. 125 I,25 | wileńskiego.~Pan Andrzej w ręce klasnął ze zdziwienia.~- 126 I,25 | a pisze jednocześnie, mu włosy na głowie powstają, 127 I,25 | że sama mi kazała czekać, beczki na wozy wpakują.~ 128 I,25 | Książę Bogusław wziął się pod boki ze śmiechu:~- Już 129 I,25 | przez całe cnotliwe życie do cnotliwej śmierci kapłony 130 I,25 | konie w skok i nie ustawać w lasach.~- Wedle rozkazu!~- 131 I,25 | ze zdziwienia; tak doszli do studni żurawianej w podwórzu 132 I,25 | księcia za oba ramiona, kości zatrzeszczały mu w 133 I,26 | peruki - i biegli dalej, biała piana poczęła spadać 134 I,26 | uspokoić i odzyskać zimną krew, gdy tego dokazał, wówczas 135 I,26 | truciach z listów dowiedział, mi szpik w kościach zdrętwiał! 136 I,26 | pomocników, którzy patrzyli dotąd z niemym przerażeniem 137 II,1 | przytomności - i leżał jak martwy, żołnierze jadący razem, 138 II,1 | zeszła godzina i druga, na koniec sosny najbliższe 139 II,1 | krzywda dla ojczyzny - w końcu ogarnął go przestrach 140 II,1 | Nazareński, dopomóż! Amen!~ mu jakiś głos wewnętrzny 141 II,1 | potrącał nogami tapczany, wreszcie rzucił się jeszcze 142 II,1 | odrzucało od sosny do sosny, przyniosło jakoby grzmot 143 II,2 | gdy mówił, zachodziła mu pod nos, jak u ludzi nie 144 II,2 | mogli znaleźć. Przygnali nas tu, w te bory, na mizerię 145 II,2 | nie oparł, ja się oprę, przyjdzie chwila, że jako 146 II,2 | jakoś pod panem Andrzejem, wreszcie ukląkł przy tapczanie 147 II,2 | się bić w pierś szeroką, grzmiało w izbie, i powtarzać:~- 148 II,3 | się coraz głębiej, hen, pod Łowicz i Warszawę. Co 149 II,3 | ze skargą będziem jechali do Warszawy i Krakowa.~- 150 II,3 | Ostrołękę, a stamtąd puszczą pod Pułtusk i Warszawę.~- 151 II,4 | Kiemliczom tylko znajome, weszli do Prus i dotarli 152 II,4 | szczerym, wesołym śmiechem, mu wszystkie zęby. Zabłysły.~- 153 II,4 | billewiczowskiej, to panu Andrzejowi serce zatrzęsło się w piersi 154 II,4 | sięgając rozczochranymi głowami do pułapu, i Kosma spytał:~- 155 II,4 | stary, przykucając co chwila do ziemi, przymrużając oczy 156 II,4 | za łeb młodzi Kiemlicze, stary zakrzyknął:~- Do wozów! 157 II,4 | tak, że stary skurczył się do ziemi i nie śmiał wymówić 158 II,5 | pana Zagłoby. Rozpłakał się Rzędzian na widok dawnego 159 II,5 | Panowie Skrzetuscy i Zagłoba porwali się z ław, pytając 160 II,5 | opowiadać, lepiej poczekać, pan Wołodyjowski wróci, 161 II,6 | napsuli, to Chmielnicki łbem z desperacji w ścianę 162 II,6 | tymczasowo regimentarza, który by do przyjazdu pana Sapiehy 163 II,6 | Kowalski tak gromkim głosem, że wszyscy zwrócili głowy w 164 II,6 | wojska i krzyczał dalej, się w całym obozie rozlegało:~- 165 II,6 | jeżdżą!... Damy im pieprzu, pięty pogubią umykając. 166 II,6 | przegląda trzodę, a żołnierzom serca przybywało na widok 167 II,6 | dumą i powagą po obecnych, Rzędzian zerwał się z ławy, 168 II,6 | siano. Niektóre przychodziły z ziemi łukowskiej, inne 169 II,6 | z ziemi łukowskiej, inne z widzkiej. Napływała także 170 II,6 | upłynęło dwa dni bez wieści.~ siódmego dnia dopiero o 171 II,6 | Upłynęła godzina i druga, wreszcie dano znać, że zbliża 172 II,6 | później zapłonął cały obóz, niebo zaczerwieniło się 173 II,6 | być wdzięczny.~Pan Zagłoba pokraśniał z zadowolenia, 174 II,6 | Zagłoba.~Słysząc to pułkownicy zlękli się, ale wojewoda 175 II,7 | rozproszona po całej Litwie i hen, do Polesia kijowskiego leżała 176 II,7 | jest? Choroba mnie drąży, zwalę się jak spróchniałe 177 II,7 | jeden przez drugiego tak, że słońcu wstyd świecić...~- 178 II,8 | wzdłuż całego kaftana, szedł do lewego biodra pendent 179 II,8 | usłyszeć, o których wieści tu nas dochodziły.~- Nieprawdziwe, 180 II,8 | wolna oblicze jej stygło, stało się zimne i blade; 181 II,8 | za wejrzenie królewskie, respekt bierze... Skąd w 182 II,9 | którzy swój towar dostawiali do Przasnysza tamtejszym 183 II,9 | przedstawiając, aby czekali, cały kraj się ruszy, i przedwczesnym 184 II,9 | Rzeczypospolitej i zapuszczając pod Lublin drapieżne swe 185 II,9 | pomocnikom, jego katom, o których tu do nas wieści zabiegły, 186 II,10 | rzekł Kmicic, któremu oczy zaświeciły na kircholmskie 187 II,10 | bożego zło wszędzie zwycięży, do onego momentu, w którym 188 II,10 | Cześć i prawda upadną, przyjdzie, który gniew mój 189 II,10 | zwyciężeni - odrzekł starosta.~- przyjdzie ten, który duszy 190 II,11 | elektorski zapuścił się w tak odległe strony. Natomiast 191 II,11 | szlachtę, tak łaskaw, że Szwedzi wam zazdroszczą.~- 192 II,11 | spiesz się z zajmowaniem, do nowej rezolucji.~- Mam 193 II,12 | łamał się póty sam z sobą, się złamał, przywołał wszystką 194 II,12 | pan Kmicic łamiąc ręce, palce zatrzeszczały mu w 195 II,12 | zamkniętymi drzwiami kaplicy do północy. O północy wrócił 196 II,12 | przed spoczynkiem ćwiczyć, mu barki i plecy krwią spłynęły.~ 197 II,13 | się nisko, tak nisko, że zgiął się we dwoje, a zarazem 198 II,13 | przesunął palcem po cięciwie, zaświegotała jak jaskółka, 199 II,14 | dział wstrząsnął powietrzem, mury klasztorne zadrżały, 200 II,14 | naokół, słychać wszędy, na bateriach szwedzkich. 201 II,14 | raz i drugi, przytoczył pod mur, na którym siedzieli, 202 II,14 | mokrego piasku usypaną wysoko do blanków i tracąc zupełnie 203 II,14 | rozśmiał się tak szczerze, że błysnął zębami jak wilk:~- 204 II,15 | kościołem i klasztorem, do przeciwległych szańców 205 II,15 | Cisnął lunetę o ziemię, rozbryzła się w sztuki.~- 206 II,15 | zapadał w otchłań. Od szańców do jego murów wyciągały 207 II,15 | całym kraju, od Bałtyku po Karpaty.~- Niechże król 208 II,15 | śmierdziała. Idzie, idzie, patrzy, naprzeciw niego 209 II,15 | Ksiądz Kordecki, który zrazu przeraził się, bo lękał 210 II,15 | nad nimi tak pilnie, że długie jego włosy leżały 211 II,15 | ciął go szablą między oczy, stal zgrzytnęła o kości; 212 II,15 | przerwana, nie powróciła już do białego dnia. Z murów 213 II,15 | gołym niebem, czekając, ta noc okropna się skończy. 214 II,15 | zdołał zgorzeć, świadczyły nadto jawnie, że to ręka 215 II,16 | głosem tak potężnym, że wstrząśnięte sklepienia 216 II,16 | zgody. Ledwie to usłyszał, ręce otworzył i gotów był 217 II,16 | pozostanie wraz z nim na Śląsku do końca wojny.~Siedmset 218 II,16 | każdego nowo nawróconego, dusza się wzdrygała, szczególnie 219 II,16 | następnie trzasnął w policzek, się rozległo w ciemności, 220 II,17 | szczęściem.~A pan Śladkowski się zapocił i machając rękoma 221 II,17 | tamci pierzchli w popłochu do przykopów.~Szwedzi strzelali 222 II,17 | czas niebezpieczeństwu. przyszła noc tak ciemna, 223 II,17 | cały szereg małych szańców do samej pochyłości. Lecz 224 II,17 | znakomitego rodu.~- Dalibóg, człek mimo woli za szablę 225 II,17 | Czarniecki.~- Mamże czekać, rozednieje albomgła 226 II,17 | czekać, aż rozednieje albo mgła opadnie? Czy to mi 227 II,17 | ciągle jego przedsięwzięcie.~ nagle przyszła odwilż, chmury 228 II,18 | żołnierzami dość śmiało, do samego szańca. Tam oni 229 II,18 | przez chwilę, czekając, szmer nieco większy uczyni 230 II,18 | Chowańskiego podchodził tak, że nagrodę na jego głowę wyznaczono. 231 II,18 | piersiach gniotąc je tak, żebra poczęły trzeszczeć, 232 II,18 | Kuklinowski skurczył się, lina poczęła się z nim kołysać. 233 II,19 | grzmotnął nim o podłogę, kryształ rozbił się na proch.~ 234 II,19 | waszej dostojności został. jeden żołnierz powiada, 235 II,19 | Pomyślałem, że Kmicic, gdy oczy do mroku przywykły, 236 II,19 | jak wicher ku klasztorowi, grudy śniegu sypały się 237 II,19 | choćby złość nieprzyjacielska pod ów kościół dotarła, 238 II,19 | poczęła wstępować w serca, na koniec jeden z żołnierzy, 239 II,19 | sama mu do rąk właziła. mi dziwno było, że ludzie 240 II,19 | zamieszaniu schronił się pod jego kwaterę; słyszał 241 II,19 | niecierpliwie; nawet nieruchoma dotąd twarz Wrzeszczowicza 242 II,19 | odwijał coraz spieszniej, wreszcie na stół wypadła 243 II,20 | złe mu to wyszło.~Kmicic konia wstrzymał i jednocześnie 244 II,20 | zwalniały stopniowo kroku, wreszcie poczęły iść stępa. 245 II,21 | niezmiernej podcięło mu kolana, drżeć począł na całym ciele, 246 II,21 | kościele, król klęczał ciągle.~ ów szlachcic, którego Kmicic 247 II,21 | królewski!... Proszę, to waćpan z Litwy, spod Witebska jedziesz?~- 248 II,21 | Częstochowy.~Pan Ługowski zaniemówił na chwilę ze 249 II,21 | poddanych naszych czekaliśmy dotąd.~- Ta poprawa już 250 II,22 | nastąpić, czy go lepiej odłożyć do tej chwili, w której 251 II,22 | nam będzie przedostać się do Lubowli.~Król począł 252 II,22 | Babinicz nie wie o tym, w godzinę wyjazdu.~- To 253 II,23 | rękojeść. Król na ów widok w ręce klaskał.~- Widziałem - 254 II,23 | począł głową kręcić i cmokać, to zwróciło uwagę króla, 255 II,23 | wyrzucił obuch tak szparko, że zmalał na wysokości, król 256 II,23 | ponurymi myślami w głowie.~ wreszcie zabielały przed 257 II,23 | się większe, potężniejsze. wreszcie dojechał do nich 258 II,23 | który trzymał przed sobą, jęk rozległ się w ciszy 259 II,23 | od wzięcia tego rajtara do jego zeznań. A jeśli 260 II,24 | węgierską ziemią ciągnąć do Lubowli. Spodziewał się 261 II,24 | Węgier, które tu klinem pod Nowy Targ dochodziły, 262 II,24 | panowała tak głucha, że w uszach dzwoniąca. Tylko 263 II,24 | Kmicic zdarł konia, że kopyta jego zwisły nad głowami 264 II,24 | król zaś parł go ostrogami, dzianet dęba stawał.~- Puszczajcie!... - 265 II,24 | nim i uderzyli się tak, że łoskot rozległ się po górach.~ 266 II,24 | taki krzyk i szlochanie, że biskupi z obawy o osobę 267 II,25 | juhasów otaczało króla.~ też zaczęła napływać szlachta 268 II,25 | ozwały się dalekim basem, zatrzęsły się góry, zbudziły 269 II,25 | wojsk i głuszących okrzyków do pozłocistej, zaprzężonej 270 II,25 | huczały działa na powitanie, wieże i blanki pokryły się 271 II,25 | chwili znów huknęły działa, ściany zamkowe się zatrzęsły. 272 II,25 | radość, takie uniesienie, że dzikość błysnęła mu w oczach, 273 II,25 | ceny kielichem w głowę, kryształ rozprysnął się 274 II,26 | chodzi, przysiągłem chętnie. nastała owa uczta straszna, 275 II,26 | puściły się z oczu junaka i zanosił się z płaczu, a 276 II,27 | przychodziły coraz pewniejsze, na koniec rozebrzmiała wieść 277 II,27 | odczytano ten ustęp, zapadło milczenie głębokie. Ci, 278 II,28 | chce przechodzić.~- Wojsko się do szturmu rwie, że 279 II,29 | okropnym łomotem ścianami, głownie i węgle z komina 280 II,29 | większy przez puste okna.~ nareszcie zabrzmiały zmieszane 281 II,30 | strony Rzeczypospolitej, hen do dalekich Prus i na 282 II,31 | strony Rzeczypospolitej, hen do dalekich Prus i na 283 II,32 | serdecznie małego rycerza, że go w górę podniósł jak kota 284 II,33 | przy tym zębami zgrzytał i kołpaczkiem cisnął o ziemię, 285 II,33 | rzekł mały rycerz - ale żeby Radziwiłła spośród jego 286 II,33 | Jan Skrzetuski.~Charłamp się za głowę brał.~- Taki 287 II,33 | ja za nimi przez gąszcza do gościńca pognałem. To, 288 II,34 | samą granicą pruską, hen! do Tylży. Taurogi będą o 289 II,34 | zielony piernacz, który dotąd umyślnie trzymał za 290 II,34 | opowiadał. Dość, że królowi ślozy od ustawicznego rzechotania 291 II,35 | kruka, włosy spadały mu na ramiona. Wziął też po 292 II,36 | a tobie eskortę własną do Krasnegostawu dam. Nic 293 II,36 | ciągnął się pagórzystym krajem hen, do Bugu i za Bug z 294 II,36 | szedł, przerywany wsiami, do Zawichosta.~Noc już zapadła, 295 II,36 | sobie i za wąs szarpał! dopiero w tydzień będąc 296 II,37 | miasto grzmiało do rana, ściany domostw dygotały 297 II,38 | miasto grzmiało do rana, ściany domostw dygotały 298 II,39 | piechoty.~Sił tych starczyłoby nadto do oporu Bogusławowi, 299 II,39 | strony i czekał wiadomości.~ przyszły wreszcie wieści, 300 II,40 | się najmniej spodziewano.~ wreszcie oba wojska stoczyły 301 II,41 | trząść się zaczął tak, że zębami kłapał. Wreszcie 302 III,1 | i szedł razem z wichrem, hen! ku południowi Rzeczypospolitej.~ 303 III,1 | będziesz zapuszczał się w ruskie kraje za nieprzyjacielem, 304 III,3 | płynęła z ust jego łacina, krople potu uperliły mu 305 III,3 | huku dział słychać było w najdalszych szańcach szwedzkich.~ 306 III,4 | każdym razie mógł się cofnąć hen, na Podole, i wyprowadzić 307 III,4 | ruszył z miejsca skokiem, ziemia zadrżała pod ciężkimi 308 III,4 | przelocie wbić swój rapier po gardę pod pachę przeciwnika, 309 III,4 | przeszywało gardło i wychodziło tyłem karku. Tego pchnięcia 310 III,5 | przygotowań odwrotu, że gorliwość owa, jak zauważył 311 III,5 | przeprowadził, zaś rycerstwo do rogatek Jarosławia.~Na 312 III,6 | Siła od niego zależy... do samego Sandomierza pójdziemy 313 III,6 | głowy szwedzkie do obozu, pan marszałek musiał tego 314 III,6 | coraz potężniej Szwedów. przyszło do tego, że te 315 III,6 | opowiadaniem pan Czarniecki, się za głowę chwytał, to 316 III,7 | między nimi było takie, że najstarszym żołnierzom łzy 317 III,7 | wina lały się ze stągiew, obaj wodzowie podchmielili 318 III,7 | żartów, wiwatów, gwaru, , lubo pogoda była cudna 319 III,7 | się macać, że pana Zagłobę strach wziął, wiedział bowiem, 320 III,8 | wzajemnie w grzecznościach, dojechali do Gorzyc, gdzie 321 III,8 | włosów spadały mu wedle uszu na ramiona. Z blasku i barwy 322 III,9 | mogli wychylać się w pole.~ wreszcie poczęło im braknąć 323 III,9 | marca poddał się Malborg, dotąd na próżno przez Szteinboka 324 III,9 | samą gębę tak świeci, że do brzucha zagląda, a nie 325 III,9 | czekał jeszcze dość długo, tętent zginął w oddaleniu, 326 III,9 | poznał, że źle się dzieje, i dygotał cały z niecierpliwości, 327 III,9 | dłużej, za czym wspiął konia, rumak stęknął żałośnie, 328 III,9 | Uniesienie go porwało, bo wstał w kulbace i jeszcze 329 III,9 | mężów i koni runęła w falę, woda wyskoczyła z szalonym 330 III,9 | muszkieterów i jazdy, uciekało do Mniszewa. Muszkietników 331 III,9 | łapał powietrze raz po razu, mu w piersiach grało. Pokazał 332 III,10| którą się siła szlachcianek spod Kraśnika i Janowa nazjeżdżało... 333 III,10| południa. O południu patrzym, już szańce srogie stoją, 334 III,11| hetmanów koronnych i tak do końca oblężenia.~- Niech 335 III,11| do stołów nakrywali, to skóra na nas cierpła.~- 336 III,11| krzyk powstał tak wielki, że ucztujący w izbie umilkli.~- 337 III,11| całej linii od Mokotowa ku Wiśle.~Wtem Akbah-Ułan, 338 III,11| przeraźliwy i straszny, że konie spłoszyły się obok; 339 III,12| środka, słuchał zeznań i podnosił się na ławie, gdy 340 III,12| buzdyganem tak walił, że kości trzeszczały. A ci 341 III,12| stół walić tak silnie, że Roch Kowalski, który w tej 342 III,12| aksamitny kaftan, z wyłożoną na pancerz koronkową kryzą; 343 III,12| chrabąszczowego koloru buty, wysoko za kolana zachodzące.~ 344 III,12| podczas gdy Szwedzi mieli ich nadto dosyć, nie licząc 345 III,12| starciach gęsto, fosy i majdany do szańców zjeżyły się mogiłami, 346 III,12| Codziennie echa donosiły do obozu królewskiego odgłosy 347 III,12| bowiem Kazimierz, mając nadto sił, zdołał i tamtych 348 III,12| i kupą bezładną dotarli do murów. Pan Kmicic uderzył 349 III,12| lecz wypadł za nią i gnał do Krakowskiej Bramy.~Pan 350 III,12| hukiem okropnym.~Wiele padało za szaniec i te tamowały 351 III,12| nad nim, na kształt mostu, do samych murów. Ponieważ 352 III,13| środka, słuchał zeznań i podnosił się na ławie, gdy 353 III,13| buzdyganem tak walił, że kości trzeszczały. A ci 354 III,13| stół walić tak silnie, że Roch Kowalski, który w tej 355 III,13| aksamitny kaftan, z wyłożoną na pancerz koronkową kryzą; 356 III,13| chrabąszczowego koloru buty, wysoko za kolana zachodzące.~ 357 III,13| podczas gdy Szwedzi mieli ich nadto dosyć, nie licząc 358 III,13| starciach gęsto, fosy i majdany do szańców zjeżyły się mogiłami, 359 III,13| Codziennie echa donosiły do obozu królewskiego odgłosy 360 III,13| bowiem Kazimierz, mając nadto sił, zdołał i tamtych 361 III,13| i kupą bezładną dotarli do murów. Pan Kmicic uderzył 362 III,13| lecz wypadł za nią i gnał do Krakowskiej Bramy.~Pan 363 III,13| hukiem okropnym.~Wiele padało za szaniec i te tamowały 364 III,13| nad nim, na kształt mostu, do samych murów. Ponieważ 365 III,14| Posunęli się jednak Polacy do pałacu Kazimierowskiego, 366 III,14| razach we zwyczaju. Cały dwór się trząsł. Przyszły złe 367 III,14| pospiesznie.~Wołodyjowski i Kmicic za głowy się porwali.~- 368 III,15| namioty, za namiotami wozy, hen ! wzrok gubił się w 369 III,15| A pan Zagłoba udał się na koniec sadu, w miejsce, 370 III,15| psy lub wilki chronií się pod wozy zaprzężone, tak 371 III,15| kopnął się, mimo podagry, pod nogi królewskie.~Tam 372 III,16| wpatrywał się w niego, do pierwszego piania kogutów, 373 III,16| zbyt surową, owszem, może nadto na uciechy dworzan 374 III,16| targały duszę książęcą, znużyły śmiertelnie.~ 375 III,16| coraz bardziej w jej oczach, z biegiem czasu zmienił 376 III,16| może zabłądzić i błądzić do śmierci, coż zaś dopiero 377 III,16| Wołodyjowskim, toż tymi lasami można hen! do innych województw 378 III,17| krew coraz gwałtowniej, że Oleńce przyszło miecznika 379 III,17| prywaty mógł dochodzić. przyszło do tego, że trzeba 380 III,17| wyraźnie na Oleńkę, że ta przelękła się, by tych znaków 381 III,18| książęcą mość źle sądzili, naraz pokazuje się, że strachy 382 III,18| Uf! uścisnąłem go za to, mu żebra zatrzeszczały, 383 III,18| powiedział: "stryjcu", to w oczach pęczniał, jakby 384 III,18| trzasnął go obuchem w piersi, w szlachcicu jękło i zwalił 385 III,20| tedy nie prędzej próbować, pierwsze wieści od Bogusława 386 III,20| muszkiety przyrastały do twarzy, odstąpili ze wstydem i strachem."~ 387 III,20| Pontu Euksynu do Bałtyku, fale obu mórz drżały; to 388 III,21| Braunie świdrować oczkam i, posępny Niemiec rozruszał 389 III,21| Bogusławie wspomniał, to mu twarz bielała, a zębami 390 III,21| ich spokojnie. Doszliśmy do Drohiczyna i tam naraz 391 III,23| w dół Rzeczypospolitej, do krajów ruskich. Elektor 392 III,23| pochodami na króla szwedzkiego hen, ku Lwowu, Anusia wpadła 393 III,23| takim wybuchem radości, że ta zdziwiona spytała:~- 394 III,24| duchu, szedł im na oczach do Narwi, którą wpław przebył. 395 III,24| Zwycięstwo! zwycięstwo!~Kmicic zaczerwienił się z radości.~- 396 III,24| i tak ściskać począł, że oczy staremu wyszły na wierzch, 397 III,25| duchu, szedł im na oczach do Narwi, którą wpław przebył. 398 III,25| Zwycięstwo! zwycięstwo!~Kmicic zaczerwienił się z radości.~- 399 III,25| i tak ściskać począł, że oczy staremu wyszły na wierzch, 400 III,26| okryte zgrozą i przerażeniem, do brzegów Bałtyku.~Mógł 401 III,26| który po bitwie warszawskiej do Radomia się posunął, 402 III,26| było czas jakiś odpowiedzi, wreszcie gruchnęło znów 403 III,26| Inni walili z muszkietów, dymy zasłoniły ich zupełnie 404 III,26| Przez chwilę nie widać nic. zagrzmiało coś i dźwięk 405 III,26| Spojrzę - powiada nam oficer - król wraz z koniem już na 406 III,26| przeklinał Bogusława tak, że słuchającym włosy w czuprynach 407 III,27| Bogusław był, wedle Rössela, dotąd dość przeciwny opuszczeniu 408 III,27| straży i parł swoją watahę, z koni dymiło. Po drodze 409 III,27| leciał na czele Tatarów, iskry sypały się spod kopyt 410 III,27| pola bujne, dąbrowy, łąki, wreszcie sierp miesiąca 411 III,27| hełmy i pancerze dosłyszano na drugiej stronie rzeki. 412 III,27| poczęły grzechotać od okopu hen do najbardziej wysuniętych 413 III,27| świsnął tak przeraźliwie, że najbliższe konie dragońskie 414 III,27| przy której czaiła się dotąd.~Był to pan Kmicic 415 III,27| ostrogami spienione jego boki, wkrótce piana spadająca 416 III,27| dobiegłszy osadził też swego, kopyta zaryły się w ziemi, 417 III,27| skończyć i pchnął okropnie, kapelusz spadł mu z głowy.~ 418 III,27| siłą, że rapier księcia do boku końskiego odleciał 419 III,27| szabli oparł mu na gardle, skóra ugięła się pod ostrzem; 420 III,27| tej ogarniali oczyma pole hen, do najdalszych krańców, 421 III,27| srogi między rycerstwem, pan Gosiewski wysunął się 422 III,27| hetmanowi z prawa oddam i jeńcem do królewskiego wyroku pozostanie.~- 423 III,27| watahą, gdzie mnie posłano, hen! pod Birże! Niech jeno 424 III,28| wysyłając przed sobą zwiady, i dopiero siódmego dnia przybyli 425 III,28| ziemię i przeleżała tak do rana.~Nazajutrz gruchnęła 426 III,28| niedobitkami nie oparł się w Zagórach, na samej granicy 427 III,28| samego dnia znalazła sobie dwóch posłańców, i to nie 428 III,29| umknęła z rąk Sakowicza i że do końca wojny znajdzie 429 III,29| wkrótce będzie miał gości.~ pewnego wieczora wyrostkowie 430 III,29| kule świszcząc dolatywały do jazdy, stukały po domach, 431 III,29| a piszczeć jak dziecko; jeden z towarzyszów, młody 432 III,29| barany; ogniska huczały do rana.~Anusia jedna w 433 III,30| objęła go do wichru podobna i hen, pod niebo uniosła.~ 434 III,30| za włosy i zatrzęsło nim, krzyknął, bo zarazem zdało 435 III,31| swojemu ostrogi i nie zwolnili w czystym polu. Tymczasem 436 III,31| Ksiądz bawił w Lubiczu do rana, a wracając, sam 437 III,31| rozterki było w jej duszy, że na zdrowiu poczęła szwankować.~ 438 III,32| popalone i mszy trzeba było w Upicie szukać.~Kmicic, 439 III,32| dziękczynnej modlitwy, że świadomość tracił, co się 440 III,32| a w kościele stało się jasno od stali, to ledwie 441 III,32| obojga narodów podawany, do szczęśliwego zdobycia 442 III,32| zaciskało się coraz więcej, laudańscy musieli w końcu 443 III,32| radości tak okrutnym basem, że się konie płoszyły:~ ~Dwoje 444 III,32| po której wiedli Kmicica do ganku dwaj rycerze. On


Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License