Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
iustitia 1
iuventutem 1
iv 1
iz 374
íz 2
izaaków 2
izb 1
Frequency    [«  »]
384 bez
383 nawet
376 która
374 iz
373 wszyscy
372 mosci
367 jesli
Henryk Sienkiewicz
Potop

IntraText - Concordances

iz

    Tom, Rozdzial
1 I,4 | Rekuć pierwszy dostrzegł, były to niewiasty.~A Zend 2 I,5 | żeby dojść do przekonania, gorszego gatunku ludzi trudno 3 I,5 | chwiał płomieniem tak, przez chwilę nie mógł pan 4 I,6 | broniąc się tak zaciekle, ranni jeszcze walczyli, 5 I,6 | umysłem i sądem tak trafnym, mógł jej go niejeden palestrant 6 I,6 | szlachtę, to Bóg widzi, nie stało się to z żadnego 7 I,6 | hetmana obarczali zarzutami: pragnąc tylko sławy dla 8 I,7 | znaczenie w całej Laudzie, tak znamienitego ma gościa, 9 I,7 | uczynkami tak się splamił, jeśli jest żyw, katu oddany 10 I,7 | samowtór i to mu przyrzekłem, jeśli mnie położy, odjedzie 11 I,7 | Wołodyjowski poznał natychmiast, choćby Kmicic był wysadził 12 I,7 | chrząknął raz i drugi, a widząc, i to nie pomaga, ozwał się:~- 13 I,8 | pana Wołodyjowskiego tak, gdy z daleka migotał między 14 I,8 | Najświętszej Pannie uczynił, się z pogańskiej wiary na 15 I,8 | Spodziewamy się po nim, gorliwie nam w tym usłuży. 16 I,10 | a obciążona tak bronią, niejeden za trzech wszelakiego 17 I,10 | na równinach tak mocno, szlachta chroniła się po 18 I,10 | brzegu.~Duch jednak, pomimo sam wojewoda poznański działał 19 I,10 | Doświadczenie długoletnie uczyło go, nowo zaciężny żołnierz najniebezpieczniejszy 20 I,10 | pilnie, ale z tego powodu, podejrzewał, że to jakiś 21 I,10 | wojewody; ten jednakże odrzekł, to jest wszystko jedno, 22 I,10 | jego królewskiej mości, jeśli cały kraj pójdzie 23 I,11 | był bowiem - spostrzegł, nie wypada mu ani zaklinać 24 I,12 | za to potępiają mówiąc, przez pychę to z tak małą 25 I,12 | patrzył, tyle tylko powiem, gdyby miał dosyć wojska 26 I,12 | Ale zarazem cieszymy się, nadchodzą takie terminy, 27 I,12 | Zagłoba.~- A że książę pisze, postąpi, jak mu Bóg i sumienie 28 I,12 | nią rycerzom wydawało się, nie tylko owa komnata, ale 29 I,13 | pułkownicy jego zaręczali, pobiją Szwedów w otwartym 30 I,13 | pruskim chlebie spaśli, potem wracać nie chcieli. 31 I,15 | nieszczęściem ojczyzny, a po wtóre, hetmanowi posłuszeństwo 32 I,16 | wyperswaduje panu miecznikowi, nie tylko zdrajcami nie 33 I,17 | A to ja waściom powiem, to największa desperacja - 34 I,17 | panu Czarnieckim kochają, nie chcą iść tam, gdzie 35 I,17 | trzeba waćpanu wiedzieć, z Upity do Birż bliżej niż 36 I,17 | wracać; natomiast upewnił, droga wszędy bezpieczna, 37 I,18 | oświeconą tak płomieniem, szpilki można by na niej 38 I,18 | wolno.~Widocznie sądził, to jakaś radziwiłłowska 39 I,18 | trębacz trąbił ciągle na znak, chcą rozmowy.~- A wypal 40 I,18 | widocznie myślał jeszcze, to jakieś nieporozumienie, 41 I,18 | zepchnął ich w tył, tak poczęli się cofać siekąc 42 I,18 | konopie zanurzy się w nie tak, zupełnie zasłonią, ale 43 I,18 | Zagłoba - a najlepszy dowód, się dziwujesz, żem cię na 44 I,19 | zeznali przed komendantem, to radziwiłłowska chorągiew 45 I,19 | równać!... Sameś rzekł, my okonie, a on szczuka. 46 I,19 | Bo Radziwiłł nie wątpił, odwagi nie zbraknie Wołodyjowskiemu, 47 I,20 | pierwszy rzut oka odgadłeś, musiał tu mieszkać szlachcic 48 I,20 | pociemniały ze starości tak, szyby w oknach wydawały 49 I,20 | rzeczy przeznaczył, widzi, złość ludzka coraz nowe 50 I,20 | Uważałem ci ja dobrze, w męce była, ale milczała, 51 I,21 | którym przyszła wiadomość, rozkazał, aby wszystkie 52 I,22 | przekonanie w zebraną szlachtę, wojewodzie wileńskiemu nie 53 I,23 | łaskaw, a przecie tak mi źle, i wypowiedzieć nie umiem. 54 I,23 | zuchwałości przebierasz. Wiedzże, po to cię wysyłam, abyś 55 I,23 | powiedz mu, że żałują, graf Magnus nie dość się 56 I,25 | pośpiesznie z zawiadomieniem, książę pilno chce widzieć 57 I,25 | nie pozwalały zapominać, jest to ów słynny chercheur 58 I,25 | słuchać gorzkich wymówek, pospolituje godność swą 59 I,25 | margrabiego de Rieux za to, mu "szpetnie" przymówił.~ 60 I,25 | może, a pisze jednocześnie, mu włosy na głowie powstają, 61 I,25 | pana Andrzeja, poznałby, w młodym pośle dzieje się 62 I,25 | kawalerze, zwyczaj w tym kraju, gdy kto kona, to mu krewni 63 I,25 | Żołnierze zauważyli także, spod kaftana wyglądał mu 64 I,25 | nagle opuścił, żem myślał, skrupuły w tobie od moich 65 I,25 | przecie myślałem także, wiedział książę wojewoda, 66 I,26 | mnie! Widziałem to dobrze, palcami w puzdrze przebierał, 67 I,26 | krwi bratniej, w tej myśli, sroga to dla ojczyzny necessitas! 68 I,26 | ostrogami, wspiął się tak, wyprostował się prawie zupełnie, 69 II,1 | zaraz na wstępie zauważył, pod ścianami stało sześć 70 II,2 | sobie teraz taką potęgę, widział już jakby proroczym 71 II,4 | okazji, że dowiedział się, w mieście stoi kwaterą jedna 72 II,4 | przed chwilą Józwa rzekł, należą do chorągwi dawniej 73 II,6 | tak się złożyły dziwnie, nieprzyjaciel zostawił w 74 II,6 | mowy przerwał, a po wtóre, wieść o Radziwille wielkie 75 II,6 | pan Zagłoba zaraz okazał, jeśli pan wojewoda chciał 76 II,9 | tylko pociecha została, przekonał się, że byle gdziekolwiek 77 II,9 | pocieszano się wszakże, gdy czasy wojenne przeminą, 78 II,9 | na ojczyźnie matce za to, gdy w innych chrześcijańskich 79 II,10 | mieszczanach tylko słyszał Kmicic, dawnych czasów, pogrążonej 80 II,10 | nowo przybyły - słyszałem, hultajstwo jaśnie wielmożnego 81 II,11 | wszystkich były nań zwrócone, go jedni i drudzy ciągnęli, 82 II,11 | drudzy ciągnęli, zapraszali, mu wmawiano, że losy ojczyzny 83 II,11 | nieszczęsnemu Janowi Kazimierzowi, może go zbawić albo ostatecznie 84 II,11 | Andrzej powiedział tym razem, jest szlachcicem z Sochaczewskiego, 85 II,11 | Natomiast dowiedziawszy się, pan Andrzej jedzie do króla 86 II,11 | króla szwedzkiego ze skargą, mu należnej sumy nie chcą 87 II,11 | Że zaś jestem pewien, i najjaśniejszy cesarz ten 88 II,11 | zwróciwszy się ku niemu ujrzał, chłop czapkę trzymał w ręku 89 II,12 | rzekę, ale most tak zbity, można by było przejść po 90 II,12 | wydają nieprawdopodobne, za słuszną rzecz uznałem, 91 II,12 | wierzę, że pojechał, udając, o przybyciu posła nie wie. 92 II,12 | strony, brała go rozpacz, jeśli mu nie uwierzą, klasztor 93 II,13 | nieprzyjaciel, ale to wiem, gdyby przyszedł, ze wstydem 94 II,13 | szarży gadasz. Wiedzże, nie po zaszczyty tu przyjechałem, 95 II,13 | rozkazy tym cięższe będą, jest heretykiem i wiary 96 II,14 | Millerowi - zatem wiedzą, się nie obronią! W dzień 97 II,15 | Ksiądz Kordecki oświadczył, jeśli rozkaz obejmuje Częstochowę, 98 II,15 | odpowiedzi danej Kuklinowskiemu, kościół i klasztor zowią 99 II,15 | niektórych miejscach takie stosy, można by sądzić, że to jaki 100 II,16 | poddania się tak łaskawe, ani na chwilę nie wątpił, 101 II,16 | kwatery.~Miller pomiarkował, zapędził się zbyt daleko. 102 II,16 | zgwałcili zawieszenie broni, Miller sam w duchu przyznawał 103 II,16 | że to prawda, co mówią, w kraju powstają hałasy, 104 II,16 | to w załamaniu góry, tak z murów trudno ich było 105 II,16 | przyjaciół.~- Mówił mi także, Wielkopolska się ruszyła...~- 106 II,17 | Najświętsza Panna okaże, od burzących kolubryn mocniejsza, 107 II,17 | nabożeństwo. Może liczył Miller, pokumają się z załogą, i 108 II,17 | utrzymując z pewnością, Szwedzi wkrótce z hańbą 109 II,17 | Sterczały one tak wysoko, oblężonym zdało się, że 110 II,17 | łatwo było przewidzieć, jeśli ogień potrwa jeszcze 111 II,18 | siną, żyły wytężone tak, zdawało się, że pękną lada 112 II,19 | mniejsza o to! Wiem dobrze, w fortecy jest partia, która 113 II,19 | najmniejszej wątpliwości, jeśli Miller da odpowiedź 114 II,19 | oficerowie ujrzeli przez okna, podwórzec zaroił się od 115 II,19 | kłamię temu ludowi mówiąc, gdybym własnej szczęśliwości 116 II,19 | Od trzech dni mówią, mogą fortecę wysadzić, czemuż 117 II,19 | Wrzeszczowicza i oznajmiał, jeśli twierdza nie podda 118 II,20 | zaś wiedziano powszechnie, chan w sto tysięcy, okrągło, 119 II,21 | dobroć wielka, niewyczerpana, widać było, że dość będzie 120 II,21 | bolesny majestat, że uczuł, nie ma nic droższego na 121 II,21 | przyszło mimo woli na myśl, taki człowiek mógł na podobny 122 II,21 | Doniósł nam - rzekł król - znalazł się taki, który 123 II,22 | sobie na pamięć rodzica, musi go dostać, choćby go 124 II,22 | już tym nasycona będzie, pierwszy króla w swoim starostwie 125 II,22 | powszechną zgodą zawotowano, po przybyciu do kraju cała 126 II,22 | prześwietnej Rzeczypospolitej, ten tylko między wami za 127 II,22 | potem zasię narzekaliście, was nie broni!... Nie chcieliście 128 II,23 | widzieli z dziesięć tysięcy, się końca szeregów, koni, 129 II,23 | nasza, żem tego nie zmyślił, ostatnią kroplę krwi gotowym 130 II,23 | nagle wojewoda łęczycki - łuna zmniejsza się?~- Gaśnie, 131 II,24 | Kmicic rozpuścił wiadomość, to poseł cesarski ze Śląska 132 II,24 | okolicy. Król przypuszczał, może to być niemiecka rajtaria 133 II,24 | było niepodobna, zwłaszcza orszak królewski miał konie 134 II,24 | podniesionym głosem, tak słyszał go tłum cały:~- 135 II,25 | i krzyków tak gromkich, zdawało się, że śnieg od 136 II,25 | wysadzany, a polerowany tak, zdawało się, że słońce na 137 II,25 | króla polskiego i że widzi, poprzednie klęski były tylko 138 II,25 | pan marszałek oświadczył, wysłany przez niego umyślnie 139 II,27 | znaczne oddał przysługi, sami nie wiemy, jak go wynagrodzić.~- 140 II,28 | W chwili gdy król mówił, wojewoda wileński może już 141 II,28 | mówił:~- Doszły mnie słuchy, między towarzystwem jest 142 II,28 | oświadczam waszmościom, najsurowiej zakazuję na 143 II,28 | żywie we mnie nadzieja, gdy dobrowolnie od niej 144 II,29 | godziny później zaniemógł tak, musiano go odnieść do komnat.~ 145 II,29 | pana mego doszły wieści, ja krewnemu, księciu wojewodzie 146 II,29 | Dawno mi przepowiadano, w każdym piątym roku śmierć 147 II,30 | ponoszę, obowiązuję się, po uczynionym pokoju starać 148 II,31 | ponoszę, obowiązuję się, po uczynionym pokoju starać 149 II,32 | Sapieha - rzekł - pisząc, wielka litewska buława vacat; 150 II,32 | dowiedzieliśmy się dopiero, po śmierć nas do Birżów 151 II,32 | I znowu ostrzegł nas, książę z Kiejdan ciągnie. 152 II,33 | stole - rzekł Charłamp - nie żadna to ujma nawet 153 II,33 | wyraźny! Bo powiadam wam, gdyby za każdego poganina, 154 II,33 | jegomość taką umowę zawarł, do każdych pięciuset ordyńców 155 II,34 | oczy Tatara, gdy usłyszał, pod panem Czarnieckim będzie 156 II,34 | na myśl słowa Charłampa, jeżeli tylko pokaże się, 157 II,35 | przyjaciele strofowali go, mu przyrodzonej ambicji 158 II,35 | kozackiej był utracił, tak księżna siedziała w Zamościu 159 II,35 | wspaniałości, majestatu i cnoty, pierwszy pan Jan prochy 160 II,35 | przy pierwszym obiedzie, prawdą było, co mówiono 161 II,35 | Lecz wnet spostrzegłszy, się zdradza, przybrał twarz 162 II,35 | oznajmić. Ale Babinicz powiada, na to potrzeba, aby panna 163 II,35 | A jać jeno przyrzekam, się z Zamościa nie ruszę. 164 II,35 | primo: złożyć ci dowód, niesłusznie mnie posądzasz, 165 II,35 | mnie posądzasz, secundo: powinnaś kogo innego pilnować. 166 II,36 | Wreszcie dał parol kawalerski, dziewczynę obroni przed 167 II,36 | wojewoda uczyni to dla mnie, dalszej nad nią opieki nie 168 II,36 | dziwił się więc tylko, Kmicic zgodził się na wysłanie 169 II,36 | wyrzucała sobie po cichu, pozwoliła na odjazd wiernej 170 II,36 | dumną panią w przekonaniu, trzeba dalszym skutkom młodocianego 171 II,36 | Borzobohatej-Krasieńskiej doszła mnie wieść, Szwedzi nie tylko nie ustąpili 172 II,36 | chciał, aby oficer wyznał, wie, co jest w rozkazie; 173 II,36 | przynajmniej pod tym względem, ani jemu, ani rajtarom śmierć 174 II,36 | okrzyku prawdy i szczerości, Kmicic rzekł łagodniej:~- 175 II,36 | rajtarowie owi zdradzili, tenor rozkazu wiedzą, chociażem 176 II,36 | choć J. W. Pan piszesz mi, namysł dopiero po naszym 177 II,36 | opiekuna, ponownie przyrzekam, nic mnie od spełnienia powierzonej 178 II,36 | grozili, mniemam przeto, utrafiłbym w myśl J. W. 179 II,36 | puszczając. Słyszano też, klął po francusku, co czynił 180 II,37 | dusze ogarniało przekonanie, nie masz takiego położenia, 181 II,37 | zamieniał, bo miał ten dar, strach a posłuch budził 182 II,37 | ich bowiem przekonywał, chan naprawdę Rzeczypospolitej 183 II,37 | dawnych jego znajomych, obawiał się, że go poznają, 184 II,37 | dusza była tak rozradowana, największego swego wroga 185 II,37 | najbezinteresowniejszy człowiek rad widzi, zasługi jego cenią, wdzięcznością 186 II,37 | Otóż imainujcieże sobie, to, co książę Bogusław rozpuścił: 187 II,37 | ręku, czarno na białym, to była zemsta za nawrócenie 188 II,37 | Słyszałem - mówił dalej hetman - Kmicic widząc, że nic mu 189 II,38 | dusze ogarniało przekonanie, nie masz takiego położenia, 190 II,38 | zamieniał, bo miał ten dar, strach a posłuch budził 191 II,38 | ich bowiem przekonywał, chan naprawdę Rzeczypospolitej 192 II,38 | dawnych jego znajomych, obawiał się, że go poznają, 193 II,38 | dusza była tak rozradowana, największego swego wroga 194 II,38 | najbezinteresowniejszy człowiek rad widzi, zasługi jego cenią, wdzięcznością 195 II,38 | Otóż imainujcieże sobie, to, co książę Bogusław rozpuścił: 196 II,38 | ręku, czarno na białym, to była zemsta za nawrócenie 197 II,38 | Słyszałem - mówił dalej hetman - Kmicic widząc, że nic mu 198 II,39 | zniesione!.. Być jednak może, książę Bogusław zeszedł 199 II,39 | zaraz począł suponować, jest otoczony i jako w potrzask 200 II,39 | któreśmy też znacznie szarpali, żaden w tej samej liczbie 201 II,39 | rozkopywał i mosty psuł, tak z wielką fatygą postępować 202 II,39 | okrutnie wyli, oni zaś myśląc, wielkie wojsko na nich następuje, 203 II,39 | słuszne, Bóg jednak dał, to z dnia na dzień topnieje, 204 II,40 | wpoił weń przekonanie, jest otoczony, i do cofania 205 II,40 | samą kwaterę książęcą, tak Bogusław, który właśnie 206 II,40 | przepowiedzieli mu w Prusach, osoby jego nic złego w tej 207 II,40 | że Bogusław mawiał o nim, oczyma jakoby obuszkiem 208 II,40 | największy wir tak szalenie, go pomiędzy przyjaciółmi " 209 II,40 | na starostę posądzenie, tylko na przeszpiegi i tylko 210 II,40 | należał. Tortury sprawią, powie, kto go wysłał...~ 211 II,41 | Kyritzem, reszta tak znużona, ledwie na nogach stała. 212 II,41 | Janowa, gdy dano mu znać, wysłaniec książęcy się zbliża.~ 213 II,41 | wezbrały tak w jego sercu, zmieniły się prawie w szał... 214 II,41 | gardło tak miał ściśnięte, bał się, że gdy przyjdzie 215 II,41 | pobladł tak straszliwie, książę mimo woli spojrzał 216 II,41 | obojętność. Zdawało się, nie rozeznaje wcale, co 217 II,42 | Kmicic podjechał tak blisko, piechurowie Bogusławowi 218 II,42 | wolno posuwają się naprzód, za dwa dni nie przepłyną 219 II,42 | gdy nagle spostrzegli, koń Kmicicowy wynurzył się 220 II,42 | słabszej liczbie, poznawszy, pan Babinicz już w szańcach, 221 II,42 | Kmicic dawał znać hetmanowi, wziął tył Bogusławowemu 222 III,1 | wojownik wprędce się opatrzył, szwedzki lew pożarł więcej, 223 III,1 | miastach ogłaszać kazał, który chłop zbrojnego szlachcica 224 III,1 | puszczał ich naprzód, tak oni myśleli, że jego gonią, 225 III,1 | biponckim tak szczelnie, ludzie i konie pomieszali 226 III,1 | Czarniecki zniesion", bojaźliwi rozmiary klęski 227 III,1 | potężny, stary, i rzekł mi, jest ten, który wiekopomnego 228 III,2 | Tam otrzymawszy wiadomość, pan Sapieha po odparciu 229 III,2 | tak znamienitą przewagę, szczęśliwego końca mógłby 230 III,2 | Karolu stojący, utrzymywali, to jest twierdza w Rzeczypospolitej 231 III,2 | i przytaczali na dowód, wszystkie siły Chmielnickiego 232 III,2 | ponieważ Karol spostrzegł, Polacy zgoła nie byli w 233 III,2 | liczono, że wiedział i o tym, w żadnej z twierdz nie było 234 III,2 | Rzeczypospolitej, trzeba mu wmówić, on jeden może osłonić 235 III,3 | służbowy z oznajmieniem, pan Jan Sapieha pragnie 236 III,3 | możesz... Przeto nie wątpię, to uczynisz. Kto sławę taką 237 III,3 | racja! Bardzo w to wierzę, Zamość mógłby jego szwedzkiej 238 III,4 | ku wschodowi.~- Być może, losy wojny i nas wszystkich 239 III,4 | że wódz szwedzki poznał, nigdy jej nie doścignie.~ 240 III,4 | uszy, wyciągnęły się tak, ledwie brzuchami nie dotykały 241 III,4 | pomoc.~Zapomnieli o tym, zaraz po ich przejściu uprzątnięto 242 III,4 | tych nieszczęśliwych, dość, nie tylko nie wstrzymał 243 III,4 | zebrał się teraz w sobie, tak uczynił się podobny do ptaka, 244 III,4 | spotkać, więc choć zrozumiał, czeka go jakiś cios niespodziewany, 245 III,4 | wiatraka, lecz tak szybki, powietrze poczęło świstać 246 III,5 | węgiersku i po polsku, tak Szwedzi sądzili, że jakieś 247 III,5 | polskie natarły tak blisko, kilka tysięcy piechoty wraz 248 III,6 | Szwedów tak skutecznie, tylną straż w pień wycięli 249 III,6 | wpoić w Szwedów przekonanie, Tatarzy przybyli już z pomocą, 250 III,6 | własnej fortuny ogłosił, ten, który za oręż chwyci, 251 III,6 | takie tumulty w obozie, Karol Gustaw rozkazał w 252 III,6 | bardzo szczerze. Być może, szlachetniejsze strony jego 253 III,6 | takim szły przerażeniu, popłoch wszczynał się między 254 III,6 | ich siec tak zapamiętale, stłoczyli się i zmieszali. 255 III,6 | rapierami tak zaciekle, przez chwilę zwycięstwo 256 III,6 | się coraz bardziej, tak walczący z jednej strony 257 III,6 | Czarniecki. Dobiegłszy, widząc, wszystko już skończone, 258 III,7 | Słyszałem - rzekł Kmicic - gdy tylko tych Szwedów tu 259 III,7 | Jeden z żołnierzy opowiadał, słyszał coś, jakby plusk 260 III,8 | wielce pożyteczny dlatego, po niemiecku tak prawie 261 III,9 | radzie owej postanowiono, pan Sapieha z litewskim 262 III,9 | aby nieprzyjaciel myślał, nikt z majdanu nie wyszedł, 263 III,9 | szpiegowie bowiem dali znać, margrabia badeński z całym 264 III,9 | był tak blisko, i wierzył, Polacy całą siłą oblegają 265 III,9 | ale margrabia mniemał, to rozmaite partie, które 266 III,9 | oczyma takie błyskawice, Witowski cofnął się słowa 267 III,9 | ścisnąwszy konia ostrogami tak, rumak jakoby w powietrze 268 III,10| tak misternie haftowana, rzeczy dojść nie mogę... 269 III,11| Bogusławem opanowała mu duszę, ledwie mógł wysiedzieć pod 270 III,11| długo i przeciągle na znak, nieprzyjaciel się zbliża.~ 271 III,11| konie tak ma strudzone, w tej chwili nie może żadnego 272 III,11| niepospolity wojownik przywarę, wesołą kompanię i brząkanie 273 III,11| zawsze okazji rozgłosił, to na cześć królewską owa 274 III,11| podjazdem wyruszyć, tak ordynansowy oficer zastał 275 III,11| taką miał do niego słabość, nie tylko się nie gniewał, 276 III,11| dwakroć rozbito go tak, żołnierze jego kupkam i 277 III,12| niecierpliwiło tak pana Andrzeja, mało ze skóry nie wyskoczył, 278 III,12| poturbowano go srodze, tak teraz, po całym dniu badań 279 III,12| ciągłe alarmy tak ich zjadły, już żołnierze muszkietów 280 III,12| szablami w dym tak zaciekle, wycieczka z największym 281 III,13| niecierpliwiło tak pana Andrzeja, mało ze skóry nie wyskoczył, 282 III,13| poturbowano go srodze, tak teraz, po całym dniu badań 283 III,13| ciągłe alarmy tak ich zjadły, już żołnierze muszkietów 284 III,13| szablami w dym tak zaciekle, wycieczka z największym 285 III,14| jedną miał król pociechę, widział, że nawet pospolite 286 III,14| ciężkie kartauny z Zamościa, Szwedzi nie mieli w Warszawie 287 III,14| mówili, to tylko powiem, ledwie przyjechali, wszyscy 288 III,14| po całym dworze wieści, książę tak dalece się zapamiętał, 289 III,15| Bernardynów zwiastowały, tam inne watahy szturmują 290 III,15| części w głąb sieni, tak utworzyło się wejście, przez 291 III,15| pierwszy sposób będzie, jakom pałac Kazanowskich 292 III,15| zgodził się tym łatwiej, książę stał w tej chwili 293 III,15| asystencji tak wspaniałej, oczy ludzkie ćmiła. Wszystkie 294 III,15| siebie, zaczął od tego, wskoczył między szeregi 295 III,15| okropnie wyjącej tłuszczy, przytomność opuściła go 296 III,15| szczęsną wieść zwiastował, Szwed pobit i Warszawa wzięta. 297 III,16| zdolne, ale tak gwałtowną, ów doświadczony w amorach 298 III,16| nadprzyrodzonych zjawisk, dreszcz go przejmował na 299 III,16| Nie mogła sobie darować, go kochała, a zarazem nie 300 III,16| wprawdzie oboje w Taurogach tak, o tym tylko myślał, jakby 301 III,16| się..." - a ona odrzekła, właśnie boi się, by nie 302 III,16| panu Sapieże. Naga prawda, Bogusław był stronnikiem 303 III,16| gdy jej przyniosły wieść, książę gotuje wyprawę przeciw 304 III,16| Ketlinga, wiedziała bowiem, młody Szkot niczego przed 305 III,16| zgina już kolano. - Wiem, coś rzekł, toś rzekł w szczerości 306 III,16| teraz: przyklęknął; mimo mu broniła, i ucałował końce 307 III,16| tak uspokajała się tym, żadna mi od niego nie grozi 308 III,16| prawdę książę powiedział, mu się pan Kmicic ofiarował 309 III,16| pani... Wiadomo mi jeno, się w Pilwiszkach ze sobą 310 III,17| kilka dni później. Mimo jechał z glejtem Bogusławowym, 311 III,17| domyślają.~Przyrzekł święcie, wedle jej wskazówek postąpi, 312 III,17| miecznika i Oleńkę oznajmieniem, książę pragnie się z nimi 313 III,17| później nadszedł książę. Mimo pan Tomasz i Oleńka przyrzekli 314 III,17| przyrzekli sobie najświęciej, przyjmą go po dawnemu, i 315 III,17| spostrzegł jednak natychmiast, przyjmują go jakoś inaczej 316 III,17| rozmowa, jeno czasy takie, uwielbieniu i admiracji 317 III,17| napadów drętwiał zupełnie, tak musiano go rozcierać. Ale 318 III,17| pierwszy paroksyzm, tak szczęki mu się zacięły i 319 III,18| Oto dlatego, żem odgadł, uciec po prostu chcecie, 320 III,18| waszmościnej rozkochał, byle widzieć, Hellespont 321 III,18| książę! nie bierzże za złe, się w godność nie obwijam, 322 III,18| piaskiem w oczy rzucić, mówiąc, po stronie króla i ojczyzny 323 III,18| ciągnie, ale żem widział, nie w tym ratunek, z czystej 324 III,18| zatrzeszczały, i trząsłem nim tak, myślałem, że mu buty razem 325 III,18| pochylił płomienie świec tak, długo nie mogły się palić 326 III,19| ustrzeliła z krócicy.~- Ty wiesz; nie lubię; żeby kto u mnie 327 III,19| Gdybym Ketlinga nie znał, odważny oficer, myślałbym, 328 III,19| oni i tak. Znów słyszałem, Szwedów w Telszach wycięto.~- 329 III,21| grzecznie, w nadziei, nowin od niej zaczerpnie.~ 330 III,21| znieśliśmy pana Horotkiewicza, sam ledwie uszedł, a inni 331 III,21| bo mieliśmy wiadomość, na południu Rzeczypospolitej 332 III,21| czego najlepszy dowód w tym, mnie wysłał do Prus.~- Po 333 III,22| Babinicz tuż. Z tego jednak, książę z Sakowiczem pozostali, 334 III,22| Sakowiczem pozostali, wnoszę, pościg nie może być szybki.~- 335 III,22| gdyby nie to, żem mniemał, pozostając tu, tobie, pani, 336 III,22| zwyciężony, gdy być może, nieprzyjaciel za nim następuje, 337 III,22| nie śmiał się spodziewać, go zabił, gdyż zdawało mu 338 III,22| majętności zapisanych. Wiedzże, teraz nie czas o tym myśleć 339 III,23| Sakowiczowi, rzekł mu:~- Być może, przyjdzie miecznika i dziewczynę 340 III,23| Bogusławowe z doniesieniem, król wymknął się z rzecznego 341 III,23| przerażeniem przypominał sobie, książę mówił mu, że tabor 342 III,23| królewskiej, a że wiadomo, głowa księcia Janusza na 343 III,23| pan starosta uradował się, książę żyw i zdrowy, o tyle 344 III,23| w przyszłości? Być może, książę zdoła się uchronić 345 III,24| oka w niej tak szerokie, się w razie potrzeby przedostać 346 III,24| wysłanych na podjazd, tak, , jak książę pisał, ni zwiastun 347 III,24| puszczano przez dwa dni wieści, podjazd z pięciuset koni 348 III,24| Bogusława z doniesieniem, król Jan Kazimierz wyprawił 349 III,24| do Kmicica Wołodyjowski - jeśli Duglas wróci, to Radziwiłła 350 III,25| oka w niej tak szerokie, się w razie potrzeby przedostać 351 III,25| wysłanych na podjazd, tak, , jak książę pisał, ni zwiastun 352 III,25| puszczano przez dwa dni wieści, podjazd z pięciuset koni 353 III,25| Bogusława z doniesieniem, król Jan Kazimierz wyprawił 354 III,25| do Kmicica Wołodyjowski - jeśli Duglas wróci, to Radziwiłła 355 III,26| zapadł w lasy tak skrycie, Duglas był pewien, że i 356 III,26| dotąd stronach. Zdawało się, każdy Tatar umiał się dwoić 357 III,26| się choroby tak straszne, gorzej bitew je niszczą. 358 III,26| czym dowiedziawszy się, dwa tysiące rajtarii wraca 359 III,26| jakiś posądzał szlachcica, chyba przez jakiego komendanta 360 III,27| się tylko, myśląc sobie, nie potrzeba mu żadnej zachęty 361 III,27| lecz wreszcie wspomniał, jest w niewoli, więc opamiętał 362 III,27| wiadomością do hetmana, schwytano kilku rajtarów 363 III,27| lekkich, więc szły tak wartko, tuż, tuż za ordą nadążały.~ 364 III,27| Kmicic, rzedniał tak bardzo, lada chwila mógł się już 365 III,27| pochował w grzywie i karku, tak gdyby nie chmura strzał 366 III,27| lecących ku rajtarii, rzekłbyś, same konie bez jeźdźców 367 III,27| krwi wypływało z czoła, tak cały wierzch głowy nurzał 368 III,28| w taki wojowniczy zapał, nie było już dla niego niebezpieczeństw. 369 III,28| nim wydębić) - słyszałam, uciekać mamy. Zali to nie 370 III,29| przypuszczać tym bardziej, wiedział, że stary miecznik 371 III,30| doszczętnie został zniesiony, zaledwie samopięt zdołał 372 III,30| dlatego, że się obawiał, na sam dźwięk prawdziwego 373 III,32| się po izbie zgadł zaraz, już jest w Lubiczu.~Następnie 374 III,32| boże jest nade mną! Czuję, nie umrę!~- Wedle rozkazu! -


Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License