Tom, Rozdzial
1 I,1 | przeznaczył ją na żonę człowieka, którego nie widziała od lat dziesięciu,
2 I,1 | i konterfekt pokazał, do którego po nocach wzdychałem. Byłbym
3 I,2 | województwa mścisławskiego, z którego był banitem za zabójstwo
4 I,2 | Jędrusiu - mówił Ranicki, na którego twarz wystąpiły cętki jak
5 I,3 | znów nie był z tego domu, z którego wielcy Kmitowie się wywodzili.~-
6 I,4 | przeżuwając. Za bramą Ranicki, którego złość trzymała jeszcze jak
7 I,5 | tacę, na niej garnuszek, z którego wychodziła wonna para zagrzanego
8 I,5 | łzy ludzkie i krew ludzka, którego palcami wytykają, banitem,
9 I,6 | Aleksandrze myśl, że ten człowiek, którego pokochała całym pierwszym
10 I,6 | który okrwawił całą okolicę, którego imienia nikt po obu brzegach
11 I,6 | Radziwiłł, wojownik wsławiony, którego imię samo aż do szkłowskiej
12 I,7 | wieczerzy, przed okapem, spod którego raźne światło padało na
13 I,7 | skarbczyku położonym w rogu, do którego prowadziły maleńkie a ciężkie
14 I,8 | patrzył, bo ja człowiekowi, którego nie znam, duszy i ciała
15 I,8 | Kmicicowi J. M. P. oddaj, dla którego pan Charłamp także list
16 I,9 | dowiedziałem od jednego z Butrymów, którego w lasach napadłem: oto za
17 I,10 | Władysławowi Skoraszewskiemu, którego głosu nawet sam jenerał
18 I,10 | powitaniach rotmistrza, którego znał od dziecka.~- Jacy
19 I,10 | błazna, Stacha Ostrożkę, którego obowiązkiem było posępnego
20 I,10 | rozprawiając to o nieprzyjacielu, którego jeszcze nie było widać,
21 I,10 | Benedykt Horn, groźny żołnierz, którego imię ze strachem w Niemczech
22 I,10 | wprowadzono go do wojewody, u którego zgromadzeni byli wszyscy
23 I,10 | świetny orszak, na czele którego jechali: Radziejowski i
24 I,11 | powinien mieć już rozum. Wezmę którego utrapieńca i w staw wrzucę!~
25 I,11 | dla nadzwyczajnego męstwa, którego liczne w różnych wojnach,
26 I,12 | do elektora niedaleko, u którego on ciągle przesiaduje. Pamiętam
27 I,12 | najpierw Wołodyjowskiego, którego widocznie częściej widywał;
28 I,12 | książę, mości panowie, od którego z narady wracam, upewnił
29 I,12 | wrzawy? - pytał książę, z którego lwiej twarzy gniew jeszcze
30 I,13 | cię pokochał jak syna... którego Bóg mi nie dał i dlatego
31 I,13 | Bogusława. Grano też menueta, którego wówczas na dworze francuskim
32 I,13 | pana Andrzeja, żal, dla którego innych słów nie znalazł,
33 I,13 | Lecz główny powód, dla którego nie odtrąciła go na nowo,
34 I,13 | odtrąciła go na nowo, dla którego zostawiła mu nadzieję, był
35 I,16 | wrzawy i otwartego buntu, którego przykład mieliśmy już~przed
36 I,16 | znaczenia, że ten Kmicic, którego chciał zmienić w wiernego
37 I,17 | takiego jeszcze nie znalazł, którego by nie rozciągnął.~- Takiż
38 I,17 | tym głupim komendantem, do którego krewieństwa się przyznawał.
39 I,17 | by mi pozwolił na konia którego żołnierskiego siąść - mówił
40 I,17 | sprowadzić za pejsy Żyda, którego tam wszyscy okrutnie mądrym
41 I,18 | nieprzyjaciela, oświecony pożarem, w którego blaskach dokładnie można
42 I,18 | stanęli w sprawnym szeregu, na którego widok wezbrało podziwem
43 I,19 | jątrzyć coraz srożej. On, którego słowo niedawno w posadach
44 I,19 | Szwecji, wstrząsało; on, za którego połowę dóbr wszystkich panów
45 I,19 | ma między nimi powagę, do którego napisz, jeśli myślisz, że
46 I,19 | księcia utworzyły jakoby łuk, którego cięciwą była rzeka. Pan
47 I,19 | człowiek, na wspomnienie którego nie mógł się oprzeć hetman
48 I,20 | księcia szwankuje, gdy on, którego Bóg do wielkich rzeczy przeznaczył,
49 I,20 | waszmość pana dobrodzieja, dla którego książę rzetelny ma szacunek,
50 I,20 | rycerze, ratujcie obywatela, którego wbrew prawu, urodzeniu,
51 I,21 | dlatego, że pan Andrzej, którego dragonów pan Wołodyjowski
52 I,21 | mając przy sobie medyka, którego zaraz, równo z wejściem
53 I,21 | przykład innym dany, od którego bunt jako zaraza się szerzy.
54 I,23 | jakim Wołodyjowskim uganiać, którego by się przy strzemieniu
55 I,23 | dziwnego doświadczał uczucia, z którego sam sobie na razie nie umiał
56 I,23 | kurlandzkiego, niejakiego Zenda, którego mi laudańscy ludzie usiekli.
57 I,23 | koronnego Lubomirskiego, o którego bardzo mi chodzi, aby do
58 I,24 | Bohun wszedł między nas, którego Wołodyjowski jak zająca
59 I,25 | mówił dzierżawca zajazdu, u którego pan Andrzej kwaterą stanął -
60 I,25 | francuskim, człowiek, u którego ostre słowo łatwo wychodziło
61 I,25 | tamtejsze kożuchami cuchną, którego zapachu nozdrza moje znieść
62 I,25 | przez chwilę na Kmicica, na którego twarz wystąpiły lekkie rumieńce.
63 I,25 | ma udać! - rzekł Soroka, którego oczy poczęły błyskać jak
64 I,25 | Skrzetuskich: jeden ów zbarażczyk, którego żonę chciałeś wasza książęca
65 I,26 | Włochowie robią, nie szlachcic, którego Bóg zacniejszą od innych
66 I,26 | konia, jakby upatrując, którego łatwiej będzie obalić, aby
67 I,26 | cugle książęcego konia, którego zresztą Lubieniec nie popuszczał
68 I,26 | kompanii tego kawalera, od którego go kupiłem.~A po chwili
69 II,1 | mięsiwo wraz z bigosem, którego obszerny sagan znalazł się
70 II,1 | na zdrowie Kmicica, dla którego podróż mogła stać się zgubną,
71 II,1 | niełasce straszliwego magnata, którego serce nie znało miłosierdzia.
72 II,1 | pokonał go mąż zbrojny, którego na parol wyzwał, tu jeniec
73 II,1 | wyzwał, tu jeniec bezbronny, którego miał w ręku.~Z każdą chwilą
74 II,2 | pułkowniku, ale trzeba nam żywcem którego wziąść i przypiec, by drogę
75 II,2 | Kmicica:~- Trzeba tu będzie którego zwabić i związać; będziem
76 II,2 | Napisawszy więc ów list, w którego końcu umieścił kilka nieśmiałych
77 II,4 | i stanął w nich Soroka, którego Kmicic posłał był, by konie
78 II,4 | zacny na ręku widziałem, którego by się niejeden pan nie
79 II,4 | spoglądał na pierścień, którego kamień cudnie błyszczał
80 II,5 | choć nie ma przekleństwa, którego by nad jego głową nie miotano,
81 II,6 | przeciw królowi szwedzkiemu, którego potęga, gdyby panem całej
82 II,6 | najpoważniejszy między pułkownikami i którego chorągiew w najlepszym była
83 II,6 | mogła... Przecz mnie, a nie którego z nich, obraliście wodzem?
84 II,6 | wojskowych świadom, dla którego przywództwo nie nowina.~
85 II,8 | materialnych i aksamitnych, u którego rękawy rozcięte spinane
86 II,9 | jakowyś starszy komendant, do którego można skarżyć. Już ja się
87 II,10 | na tron polski obrany, w którego krwi zacność mieszka. Chwała
88 II,10 | zabity, lecz nie bez skazy, którego krew była przyczyną utrapienia
89 II,11 | książę Dymitr Wiśniowiecki, którego nie powstrzymało nieśmiertelną
90 II,12 | kaplicy panował mrok czerwony, którego nie rozpraszały zupełnie
91 II,13 | księdza Kordeckiego, dla którego głębokie powziął uwielbienie;
92 II,13 | Każdego, widzisz, Szweda, którego udało mi się rozciągnąć,
93 II,13 | groźnego jenerała Millera, którego rozkazy tym cięższe będą,
94 II,14 | żołnierza z krwi i kości, dla którego to wszystko, co się działo,
95 II,16 | żołnierz dobry, ten właśnie, którego dziecko cudownym sposobem
96 II,16 | księżom, że to wojsko, od którego spodziewali się odsieczy,
97 II,16 | szturmu.~Wtem pan Kmicic, którego nie okuli, jak o to prosił,
98 II,17 | Śladkowski, podstoli rawski, którego podjazdy szwedzkie ogarnęły,
99 II,17 | firanki cudownego obrazu, od którego słodkie a rzęsiste blaski
100 II,17 | miejscu siostrzeńca Millera, którego jenerał kochał jak własnego
101 II,18 | między polskimi oficerami, którego Szwedzi słuchali ze zdziwieniem,
102 II,18 | za jeden był ów Kmicic, którego nazwisko takie uczyniło
103 II,19 | syna wszyscy kochali, a którego dusza patrzy teraz z uciechą
104 II,19 | Kmicic! ów straszny Kmicic, którego Litwa sławi!~- Inaczej go
105 II,19 | wydobył się z ust Millera, którego Poliocertesem zwano.~- Pan
106 II,20 | jedno uczucie, to właśnie, którego ziemskim wyrazem była Jasna
107 II,21 | koronkowy kołnierz, spod którego przeglądały złote ogniwa
108 II,21 | niewdzięczność kraju, dla którego gotów był krew i życie poświęcić,
109 II,21 | ciągle.~Aż ów szlachcic, którego Kmicic zaczepił, trącił
110 II,22 | mścić się na tym magnacie, którego by pragnął pożreć na surowo.~
111 II,22 | Bogusław potężny był pan, którego nie tylko zemsta prostego
112 II,22 | udał, jako do miejsca, z którego łaska i odrodzenie spłynęły
113 II,22 | od cesarza był wrócił, do którego w poselstwie o pomoc był
114 II,22 | chce także mi towarzyszyć, którego obecność doda powagi sprawie
115 II,22 | błagania sługi swego, na którego wierność Bóg patrzy, i niech
116 II,23 | najpomyślniejszą poczytywali wróżbę, a którego współcześni historycy nie
117 II,23 | Swój, ale nieprzyjaciel, którego do porachunku jeszcze wezwę,
118 II,24 | nadjechał pędem sam król, do którego uszu doszedł okrzyk powtarzany
119 II,25 | znaczny podjazd szwedzki, z którego wszyscy niemal ludzie zginęli
120 II,25 | Wjechali na wysokie wzgórze, z którego widok otwarty był i daleki,
121 II,27 | szlachty i wojska, na czele którego mieli stanąć: stary hetman
122 II,27 | trzymać, a złapieli chłopstwo którego, to tak nad nim wydziwia,
123 II,29 | rozmowę przerwał im książę, na którego znów przyszła ulga:~- Charłamp!~-
124 II,30 | stanów takie przymierze, którego by żadna potęga ziemska
125 II,31 | stanów takie przymierze, którego by żadna potęga ziemska
126 II,32 | Kiejdan Kmicica złapali, którego zaraz na rozstrzelanie ordynowałem.~-
127 II,32 | się pismo hetmańskie, z którego dowiedzieliśmy się, że gdyby
128 II,32 | parskał chwytając powietrze, którego widocznie nie stawało mu
129 II,33 | szwedzkiego w Elblągu, do którego po posiłki miał jechać.
130 II,33 | gdyby za każdego poganina, którego ta stara ręka do piekła
131 II,34 | dzielnym cisawym koniu, którego król mu podarował, oganiał
132 II,34 | pokojowiec z listem, na którego król zaraz się obruszył: "
133 II,35 | wsiach i miasteczkach, aby na którego podejrzenie nie padło. I
134 II,35 | naprzód takim krajem, do którego noga szwedzka dojść nie
135 II,35 | chciwie wciągały woń safianu, którego wielkie fabryki prowadzili
136 II,35 | powszechnie Sobiepanem, z którego przezwiska wielce był kontent.
137 II,35 | prawdziwie cudne zjawisko, którego nie zauważył dotąd.~Była
138 II,36 | podziw pięknym bachmacikiem, którego on z wdzięcznością przyjął
139 II,37 | szwedzkiego liczniejsze.~Kraj, nad którego słabością zdumiewała się
140 II,37 | przybranym służy, z powodu którego przybrania nikt nie ma go
141 II,37 | Kotczycem. W Grodnie, z którego Chowański był się już dawno
142 II,38 | szwedzkiego liczniejsze.~Kraj, nad którego słabością zdumiewała się
143 II,38 | przybranym służy, z powodu którego przybrania nikt nie ma go
144 II,38 | Kotczycem. W Grodnie, z którego Chowański był się już dawno
145 II,40 | cierpiała nieraz srodze. On, którego imię, jako wodza, powtarzano
146 II,40 | starostę oszmiańskiego, dla którego tyle mam afektu, iżbym za
147 II,41 | nad gościńcem z Sokółki, którego pilnowała artyleria, przez
148 III,1 | nas wedle Krasiczyna, do którego pułkownik Dubois umyślnie
149 III,2 | miewał, jeno jego dziad, którego Wielkim w narodzie naszym
150 III,3 | wstąpili żywo na anguł murów, z którego widok był daleki, i poczęli
151 III,4 | pierwszy za służbę pan Zbrożek, którego nie chęć zysku, ale ślepe
152 III,4 | świeżo wykończonym moście, którego jedno przęsło, jeszcze nie
153 III,4 | choćby pod sam Lwów, do którego niezbyt daleko. Musim języka
154 III,4 | dostrzegł samego Kanneberga, którego kilkunastu towarzystwa goniło,
155 III,5 | zakrzyknął marszałek, którego oczy mgłą się pokrywały
156 III,5 | potem pana Czarnieckiego, którego "naszym wodzem" nazwał,
157 III,7 | przerwał im widok Babinicza, którego wyniosłą postać ujrzeli
158 III,8 | ganku, nieco za królem, którego krzesło wysunięte było naprzód,
159 III,8 | pana Bobolę w Sandomierzu, którego prochy na drugą stronę Wisły
160 III,11| pokręcił wąsa.~- Do tego, do którego i wszystkie jako mrówki
161 III,11| księcia wojewody wileńskiego, którego Kmicic znał w Kiejdanach
162 III,12| kształt niezmiernego muru, którego końca okiem trudno było
163 III,12| ze złotymi rzutami, spod którego widać było czarny aksamitny
164 III,13| kształt niezmiernego muru, którego końca okiem trudno było
165 III,13| ze złotymi rzutami, spod którego widać było czarny aksamitny
166 III,16| niewypowiedzianą pogardę dla człowieka, którego pierwszą miłością pokochała,
167 III,18| wyciągnął rękę, a miecznik, w którego duszy pierwszy impet już
168 III,18| Krzysztof Pierwszy, ten, którego Piorunem zwali, hetman wielki,
169 III,18| o błogosławieństwo boże, którego pewnie by Pan Jezus umknął,
170 III,18| obwijam, jako przystoi temu, którego o dziewkę proszą, i że zbyt
171 III,18| spiszem, wiano ubezpieczym, do którego zapis dołączę, i do czasu -
172 III,19| chwilę dziwnym wzrokiem, od którego Szkot już mieszać się począł,
173 III,21| najgorzej pan Czarniecki, przed którego imieniem samym uciekają.~-
174 III,21| się w ciężkim położeniu, z którego wyjście znaleźć trudno.~-
175 III,21| obóz i samego księcia pana, którego w dodatku febra złośliwa
176 III,23| w jaskini lwów porzucił. Którego że Bóg w miłosierdziu swoim
177 III,23| się waćpanna tego Boga, którego wzywasz! - zawołał pan starosta. -
178 III,23| kopytach. Sam miecznik, pod którego dowództwem stał oddział,
179 III,23| że pospolite ruszenie, którego przy Kazimierzu było na
180 III,23| wysłał nań znaczny podjazd, z którego ni zwiastun klęski nie wrócił.
181 III,24| wróciwszy na miejsce, z którego ruszono go jak zwierza,
182 III,24| leżało padło jednego konia, z którego wilcy świeżo wyciągnęli
183 III,24| wyprawie jakiś cel ukryty, którego jenerał szwedzki, mimo całej
184 III,24| kiedy pan hetman polny, którego wyprawa była tylko demonstracją,
185 III,25| wróciwszy na miejsce, z którego ruszono go jak zwierza,
186 III,25| leżało padło jednego konia, z którego wilcy świeżo wyciągnęli
187 III,25| wyprawie jakiś cel ukryty, którego jenerał szwedzki, mimo całej
188 III,25| kiedy pan hetman polny, którego wyprawa była tylko demonstracją,
189 III,26| uderzeniu husarii, w czasie którego sam Carolus, który mimo
190 III,26| pułkiem konnej gwardii, wśród którego Carolus stoi... i gwardię
191 III,26| powiadał: "Albo mnie, albo którego z innych Radziwiłłów nieszczęście
192 III,27| wszystkim księcia Bogusława, którego wpływom ulegał także i szwedzki
193 III,27| przy owym wzniesieniu, z którego podjazd zaglądał w okopy,
194 III,27| błonie rozległe, środkiem którego płynęła rzeczka.~Chwila
195 III,27| rozciągnęła się w długiego węża, którego głowę stanowił Bogusław,
196 III,28| niejaki pan Sakowicz, przed którego grzeszną natarczywością
197 III,28| będę się modlić za Waćpana, którego dziś jeno dobrym opiekunem,
198 III,29| bał na świecie, on, przed którego wzrokiem samym ludzie bledli,
199 III,29| ze strony owego borku, z którego wyszedł Sakowicz, a teraz
200 III,30| WMści ten ordynans, wedle którego masz WMść, nie tracąc chwili
201 III,31| przerwało im skrzypienie wozu, którego zrazu dojrzeć nie mogli,
202 III,32| Okrzyk jeden ogromny, od którego zadrżały ściany domów i
|