Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
tniesz 1
tnij 1
tnijze 1
to 4892
toast 5
toastami 1
toastom 1
Frequency    [«  »]
8303 w
6953 na
6173 z
4892 to
4700 ze
4431 do
4197 a
Henryk Sienkiewicz
Potop

IntraText - Concordances

to

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4892

     Tom, Rozdzial
1 I,1 | dziewczętami dworskimi. Dawny to był zwyczaj Billewiczów, 2 I,1 | że gdy gości nie było, to z czeladzią spędzali wieczory 3 I,1 | czyniła i panna Aleksandra, a to tym łacniej, że między jej 4 I,1 | służebnymi były, a w zamian za to ćwiczyły się w obyczajności, 5 I,1 | się kłody sosnowe i karpy, to przygasając, to znów strzelając 6 I,1 | i karpy, to przygasając, to znów strzelając jasnym, 7 I,1 | spod brwi czarnych.~Była to urodziwa panna o płowych 8 I,1 | wedle tych opowiadań, miał to być "wielkiej fantazji kawaler, 9 I,1 | wnet przypomniała sobie, że to z Pacunelów przysyłano każdego 10 I,1 | panna Kulwiecówna mówiąc:~- To od Gasztowtów po driakiew.~ 11 I,1 | zdejmując czapki:~- Hej! a gdzie to wasza panna?~- Jestem - 12 I,1 | Billewiczówna.~Usłyszawszy to przybyły zdjął czapkę, rzucił 13 I,1 | do mnie przybyli. Szczery to był przyjaciel, nieledwie 14 I,1 | do nas przybył. Wtedy mi to waćpannę obiecał i konterfekt 15 I,1 | innego odwrócić rzekła:~- To waćpan jeszcze swojego Lubicza 16 I,1 | Lubicza nie widział?~- Czas na to będzie. Tu pierwsze służby 17 I,1 | komina zajdę! - ot - tak!~To rzekłszy śmiały żołnierz 18 I,1 | konterfekt pochlebiony, ale to, widzę, malarz wysoko mierzył, 19 I,1 | którymi oczy pasę. Miłoż to taki legat dostać, niech 20 I,1 | być, jak chcemy, a nie, to śmierć!~Oleńka uśmiechnęła 21 I,1 | na kawalera oczy:~- Ej! to chyba Tatarzy u was mieszkają?~- 22 I,1 | i po sercu.~- Po sercu, to jeszcze nie wiem.~- Niechbyś 23 I,1 | wiem.~- Niechbyś nie była, to bym się nożem pchnął!~- 24 I,1 | nożem pchnął!~- Śmiejący się to waćpan mówisz... ależ my 25 I,1 | waćpan mówisz... ależ my to jeszcze w czeladnej!... 26 I,1 | panna Kulwiecówna.~- A to i moja - odparł zabierając 27 I,1 | nie krewniak, proszę?~- To z tych samych! - odrzekła 28 I,1 | wrzecionem okręcił! Ale już to znać, że mu się udała bardzo, 29 I,1 | poszłabyś i do Orszy, choć to podobno na końcu świata.~- 30 I,1 | świecie. Ej, ej! złotoż to, nie rycerz!~- Mówiły pacunelki, 31 I,1 | Kiejdanach takiego nie ma!~- Taki to się i przyśni!~- Niechby 32 I,1 | choć przyśnił...~W taki to sposób rozprawiały ze sobą 33 I,1 | choć i jutro! Już brew to chyba waćpanna korkiem przypalonym 34 I,1 | nastajesz, mnie i dziwno.~- To też obyczaj nasz smoleński: 35 I,1 | obyczajów innych uczyć, bo wiem to do siebie, żem żołnierz 36 I,1 | pokojach dworskich.~- Ejże, nic to nie szkodzi, bo i mój dziaduś 37 I,1 | nitce wodzą! Najtrudniej to z niestatecznymi.~Kmicic 38 I,1 | zęby w uśmiechu.~- Jak to? - rzekł - małoż to ojcowie 39 I,1 | Jak to? - rzekł - małoż to ojcowie nałamali na mnie 40 I,1 | padaj do nóg" - ot tak!~To rzekłszy pan Kmicic już 41 I,1 | nieprawda, bo jak całuję, to szczerze!... Chcesz się 42 I,1 | Aj! aj! - mówił - co to za oczki, jakie liczko! 43 I,1 | cztery lata, aniś tu zajrzał, to siedź i teraz!~- Ba! znałem 44 I,1 | szczerze: chcesz waćpanna, to przebacz! - nie, to szyję 45 I,1 | waćpanna, to przebacz! - nie, to szyję utnij! Myślałem sobie 46 I,1 | nieboszczyk napędzał, żeby to jechać, a ja zawsze jedno: 47 I,1 | mówią: "Proś, a nie dają, to sam weź!"~Tu pan Andrzej 48 I,1 | zaczęła znów wypytywać:~- To waćpan nie spod Orszy jedziesz?~- 49 I,1 | tom urywał.~- A żeś się to waćpan ważył takiej potędze 50 I,1 | we mnie natura!~- Mówił to i nieboszczyk dziaduś... 51 I,1 | pójdą wronom na frykasy... To rzekłszy pan Andrzej znów 52 I,1 | miałem innego z nimi robić?~- To waćpan z całą chorągwią 53 I,1 | naznaczył. Dalibóg, dobrze to zasłużony odpoczynek!~- 54 I,1 | dziadusia i o testamencie to laudańscy dopiero waćpanu 55 I,1 | powiedzieli?~- A, o śmierci to oni. Panie, świeć nad duszą 56 I,1 | duszą mego dobrodzieja! Czy to waćpanna wysłałaś do mnie 57 I,1 | więcej o niczym...~- Oni też to samo mówili... Ho! harde 58 I,1 | im dać nagrodę za fatygę, to jeszcze się na mnie żachnęli 59 I,1 | żachnęli i nuż przymawiać, że to może orszańska szlachta 60 I,1 | wam dać po sto bizunów.~Na to panna Aleksandra chwyciła 61 I,1 | Jezus Maria! i waćpan to uczynił?~Kmicic spojrzał 62 I,1 | waćpanną obmówią.~- Wielkie to szczęście! - rzekła oddychając 63 I,1 | waćpana widzieć nie mogła.~- A to jakim sposobem?~- Mała to 64 I,1 | to jakim sposobem?~- Mała to szlachta, ale starożytna 65 I,1 | dom ich przyjmował. Stara to domu naszego przyjaźń, którą 66 I,1 | której żyliśmy dotąd!~- To ja o niczym nie wiedziałem! 67 I,1 | głowy. U nas: kto chłop, to chłop, a szlachta wszystko 68 I,1 | piskorzom nic do szczuk, choć i to, i to ryba.~- Dziaduś powiadał, 69 I,1 | do szczuk, choć i to, i to ryba.~- Dziaduś powiadał, 70 I,1 | jeno krew i poczciwość, a to poczciwi ludzie, inaczej 71 I,1 | nieboszczyka wola święta. Dziwno mi to, że wysłańcy tego waćpanu 72 I,1 | Byłbym ich... Ale nie może to być! Przecie tu jest kilkanaście 73 I,1 | kilkanaście zaścianków... wszyscyż to oni nad waćpanną sejmują? 74 I,1 | odepchniesz, pychy nie okażesz, to nie tylko ich, ale i mnie 75 I,1 | przykrzyć ani też narzucać, bo to godni ludzie i spokojni. 76 I,1 | spokojnie, a wtedy taka to będzie opieka, jakby jej 77 I,1 | kiwnął i rzekł:~- Prawdać to, że ślub wszystko zakończy. 78 I,1 | waćpanna na ślub prędki, to będzie najlepiej!~- Nie 79 I,1 | mnie gniew na kogo uchwyci, to bym go rozdarł, a gdy przejdzie, 80 I,1 | rozdarł, a gdy przejdzie, to bym zszył!~- Strach z takim 81 I,1 | zdrowie waćpanny! Dobre to wino, a u mnie szabla i 82 I,1 | a u mnie szabla i wino to grunt. Jaki tam strach ze 83 I,1 | strach ze mną żyć! Waćpanna to mnie usidlisz swoimi oczami 84 I,1 | co we mnie nie spodoba, to i przebacz, bom się manier 85 I,1 | i wyrokami ścigają - nic to! Ludzie go szanują, byle 86 I,1 | największym familiantom? Ale to rozumiemy: wojna - to stawać, 87 I,1 | Ale to rozumiemy: wojna - to stawać, sejmik - to gardłować, 88 I,1 | wojna - to stawać, sejmik - to gardłować, a mało języka - 89 I,1 | gardłować, a mało języka - to dalejże szablą! Ot, co jest! 90 I,1 | kompanami czeka... wielcy to familianci u nas Kokosińscy, 91 I,1 | niewinnie bezecnym ogłoszono za to, że panu Orpiszewskiemu 92 I,1 | Niech mnie usieką !...~To rzekłszy Kmicic wstał i 93 I,1 | mówił - śpij smaczno, bo ja to chyba oka nie zmrużę o twojej 94 I,1 | człowieka z kagankiem, bo to i wilków pod Wołmontowiczami 95 I,1 | Wołmontowiczami nie brak.~- A cóż to ja koza, żebym się wilków 96 I,1 | dobranoc!~- Z Bogiem !~To rzekłszy Oleńka cofnęła 97 I,1 | nawet ze swojej pychy, kiedy to na wzmiankę o opiekunach 98 I,1 | do opieki nie mają..." - To nie niewieściuch, to mąż 99 I,1 | To nie niewieściuch, to mąż prawdziwy!~- mówiła 100 I,1 | rozmyślała panienka - i to ogarniała błogość niczym 101 I,1 | błogość niczym nie zmącona, to niepokój, ale i ten niepokój 102 I,2 | zabójstwo i podpalenie. Jego to teraz osłaniała przed karą 103 I,2 | katem chroniła. Zawadiaka to był, w ręcznym spotkaniu 104 I,2 | nieprzyjacielska. Fortunę on za to w kości przegrał i przepił - 105 I,2 | białe!~- Jak będzie wesele, to nie będzie żałoby. Ostro, 106 I,2 | moim domu obejrzę!~- Na nic to! - odparł Uhlik. - Jutro 107 I,2 | chorągwie w ordynku stoją.~- To chwała Bogu! siadajmy do 108 I,2 | odparł Kmicic. - Jakże to? Nieboszczyka zdrowie pijesz?~- 109 I,2 | rotmistrza kochanego! On to, moi mości panowie, przytulił 110 I,2 | mówił Kmicic - co moje, to i wasze!~Na to powstali 111 I,2 | co moje, to i wasze!~Na to powstali wszyscy ze swych 112 I,2 | utworzyło całe jeziora.~Tak to bawili się w Lubiczu pan 113 I,3 | zwłaszcza pierwszego, gdy się to czaszkom i portretom dostało. 114 I,3 | Pamiętaj, Kokoszko, że to i w Orszańskiem mieli mnie 115 I,3 | Orszańskiem, nie gdzie indziej, to domowa rzecz.~Pan Tumgrat 116 I,3 | umierając, a co do reszty, to nie wymawiaj, gdyż pojedynek 117 I,3 | byłeś w Orszańskiem. Widzę to już, widzę, że będziesz 118 I,3 | będziesz na pasku chodził, a to na nic! Któryś filozof starożytny 119 I,3 | powiada: "Jak nie ty Kachnę, to Kachna ciebie!" Dałeś się 120 I,3 | drugiej nie znaleźć. Co dobre; to ona wraz pochwali, a co 121 I,3 | się, żeś prawo zdeptał, to ci potem jeszcze wstyd : 122 I,3 | czynić nie powinien, gdyż to jest przeciw ojczyźnie... 123 I,3 | zgoła nieoporne.~- Kto ci to powiadał? - spytał żywo 124 I,3 | A co na którą spojrzał, to mu zaraz wszystkie zęby 125 I,3 | tęższe chłopy między szlachtą to do Rosień poszli, a sikorkom 126 I,3 | wojnę z nimi chadzał, i to słyszałem jeszcze w Orszy, 127 I,3 | prawdę, Kokoszko, powiedzieć, to i mnie zrazu dziwno było, 128 I,3 | mnie zrazu dziwno było, bo to tak, jakoby ich stróżami 129 I,3 | bądź, bo mi gniewno! Oni to będą mi się kłaniali i służyli. 130 I,3 | kłaniali i służyli. Chorągiew to gotowa na każde zawołanie.~- 131 I,3 | rzadziej nieprzyjaciel pali, to się i budować mogą.~- Myślę, 132 I,3 | wojnę odbywałem.~- Honor to dla mnie niemały - odrzekła 133 I,3 | pana chorążego słyszałam.~To powiedziawszy uchwyciła 134 I,3 | godności pomylił...~- Niewinna to omyłka - odrzekła panna 135 I,3 | zakrzyknął Kmicic.~Na to kawalerowie parsknęli jednym 136 I,3 | w wymowie - rzekła - ale to wiem, żem niegodna tych 137 I,3 | nieco cieplej przyodzieję.~To rzekłszy zawróciła się i 138 I,3 | księżna?... A co, Kokoszko? to mnie, mówiłeś, osiodłała, 139 I,3 | mówiłeś, osiodłała, a czemu to jako żak przed nią stałeś?... 140 I,3 | przesiadywał niż w domu, i tam to tych górnych manier nabrała. 141 I,3 | Kokosiński!~- O zdrajco! Mnieś to łokciem pchał - trzeba ci 142 I,3 | jaśniejszą. Wyszli na ganek.~- To tymi saniami pojedziem? - 143 I,3 | którzyśmy od fortun odpadli, to jeno mamy, co wojna łupem 144 I,3 | miłej łzy wyciska.~- Bóg to odmieni i hetmani.~To mówiąc 145 I,3 | Bóg to odmieni i hetmani.~To mówiąc Kmicic otulał panienkę 146 I,3 | Kmicic.~- Co my czynimy? to grzech! - szepnęła Oleńka.~- 147 I,3 | Wojna, Oleńko. W obozie my to sobie z tęskności śpiewali.~ 148 I,3 | koń wyskoczy.~- Na Boga ! to mój wachmistrz Soroka; coś 149 I,3 | koniom, ani ludziom, że to asygnacji nie było; żołnierze 150 I,3 | poczęły świecić gniewem.~- To i nam trzeba na ratunek! - 151 I,3 | przysłał po sukurs.~- Jak to? - zaoponował Ranicki.~Ale 152 I,3 | mi będzie z powrotem...~To rzekłszy ucałował jej ręce 153 I,4 | Kmicic nie wracał, ale za to do Wodoktów przyjechało 154 I,4 | albo Józwą Beznogim. Był to straszliwy szlachcic, siły 155 I,4 | podpił, ale zdarzało mu się to rzadko.~Ci tedy przyjechali 156 I,4 | jechać z pokłonem, aleć to podobno jeszcze z Upity 157 I,4 | odparła zaraz żywo:~- Wy o to nie bądźcie krzywi. Może 158 I,4 | choć i na kogo fuknie, bo to u nich humory jako szable 159 I,4 | pytał Kasjan Butrym. - Taż to nasza powinność pytać!...~- 160 I,4 | zapłać za troskliwość. Zacny to kawaler pan Kmicic, a choćbym 161 I,4 | dziękować?! Jak będzie za co, to i dziękować, a nie, to nie 162 I,4 | to i dziękować, a nie, to nie dziękować - odpowiedział 163 I,4 | chybaby głupi! A któryż to niedźwiedź nie kce miodu 164 I,4 | po co się spieszyć? Czy to nie lepiej zobaczyć, co 165 I,4 | musi waćpanów zastąpić.~- To znaczy, żeby my się już 166 I,4 | wtrącali? - pytał Józwa.~- To znaczy, żebyście mu przyjaciółmi 167 I,4 | jeno w głowę patrzę.~- To mówcie, co widzicie.~- Co 168 I,4 | ot, co widzę... Familiant to jest pan Kmicic, z wielkiej 169 I,4 | sąsiedzie Pakoszu, cóżeście to od Domaszewiczów słyszeli? - 170 I,4 | Domaszewiczów słyszeli? - że to wszystko ludzie bezecni, 171 I,4 | i inkwizycje. Katowskie to syny! Ciężcy byli nieprzyjacielowi, 172 I,4 | czynili! ot, co jest! Żeby to tam kogo usiekli albo zajechali, 173 I,4 | usiekli albo zajechali, to się i zacnym zdarza, ale 174 I,4 | powinien był pozwolić, bo to jego dobrodzieje.~Oleńka 175 I,4 | a Józwa ozwał się:~- A to wojsko pana Kmicicowe, które 176 I,4 | które w Upicie zostało, to lepsze? Jacy oficyjerowie, 177 I,4 | w Upicie gwałt! Wszystko to przeciw Bogu! Spokojnie 178 I,4 | Jeśli pan Kmicic nie winien, to po co takich ludzi trzyma, 179 I,4 | będzie spokoju. A słychana to rzecz strzelać do wizerunków 180 I,4 | pytała Oleńka. - Może to i źli ludzie, ale on z nimi 181 I,4 | mruknął z cicha Józwa - to sam taki!~Wtem w pannie 182 I,4 | wybiera mnie albo ich ! Jeśli to prawda, co mówicie, a dziś 183 I,4 | będę wiedziała, czy prawda, to im tego nie daruję, ani 184 I,4 | Niech będą, jacy chcą, ich to rzecz, ich szyje odpowiedzą, 185 I,4 | hańba!... Myślałam, że to żołnierze niezgrabni, a 186 I,4 | żołnierze niezgrabni, a to, widzę, zdrajcy niegodni, 187 I,4 | co mi czynić przystoi.~- To! to! to! - rzekł stary Kasjan. - 188 I,4 | mi czynić przystoi.~- To! to! to! - rzekł stary Kasjan. - 189 I,4 | czynić przystoi.~- To! to! to! - rzekł stary Kasjan. - 190 I,4 | przeciw stateczności uczynił, to młody jest, a oni go kuszą, 191 I,4 | stary Kasjan. - My wiemy, że to oni go kuszą. Nie ze złością 192 I,4 | zamiast za zwierzem iść, to ci koło nóg, padło, swawoli 193 I,4 | pannę bolało coraz głębiej to, że trzeba było go bronić, 194 I,4 | pierwej nie widziała: że były to bezczelne twarze, na których 195 I,4 | wrzało jej ciągle. Nie była to natura zdolna znosić prześladowania 196 I,4 | przyjechał, a jeśli go nie masz, to niech włodarz, stary Znikis, 197 I,4 | nieco lżej na duszy.~"Może to Pan Bóg jeszcze odmieni! - 198 I,4 | pomyślała sobie. - A może to i nie tak źle było, jak 199 I,4 | At! pana nie ma...~- To wiem, że jest w Upicie. 200 I,4 | kompania swawolniki?~- Żeby to, jasna panienka, swawolniki!~- 201 I,4 | wracać, tam sądny dzień!... To, panienka, zbóje i zbereźniki, 202 I,4 | spytała spokojnie:~- Prawdali to, że strzelali w izbie do 203 I,4 | potrzebne.~- Mają tu wstąpić?... to dobrze. Idź teraz, Znikis, 204 I,4 | ukłony, ale oni myśleli, że to nieobecność pana Kmicica 205 I,4 | rzekł Kokosiński. - Jak to waćpanna nie dasz? Kmicicowi, 206 I,4 | może najgorszego spotkać, to waćpanów kompania!~Tu oczy 207 I,4 | Zdrajcy! - rzekła - wy to go jak złe duchy do grzechu 208 I,4 | zakrzyknął Kokosiński.- Hej! co to jest? zali nie śpimy, towarzysze?~ 209 I,4 | tak wdzięcznie przyjęto... to... nie pozostaje nam nic 210 I,4 | dziękując za gościnę...~To rzekłszy skłonił się czapką 211 I,4 | warchole, gdzie chcesz!~- A to i dobrze! - rzekł Rekuć.~ 212 I,4 | wyciągnie, łeb roztrzaskam!~To rzekłszy poglądał to na 213 I,4 | roztrzaskam!~To rzekłszy poglądał to na jednego, to na drugiego, 214 I,4 | poglądał to na jednego, to na drugiego, jakby pytając 215 I,4 | ona go na nas podbechtać, to lepiej my go wpierw podbechtajmy. 216 I,4 | uczynią. Teraz wojna; mało to ludzi po świecie bez dachu 217 I,4 | jeszcze z hubką.~- Może to być.~- Boże nam pomóż - 218 I,4 | w pół się domyślając, co to za jedni. Młode szlachcianki 219 I,4 | koniach. Znać było jednak, że to żołnierze zawołani: miny 220 I,4 | miodu, wódki i korzeni. Sami to byli Butrymowie, chłopy 221 I,4 | czynili pozór wojska. Ale byli to po części ludzie starzy, 222 I,4 | też który słowo puścił. "To z Lubicza?"- "Tak, pana 223 I,4 | Kmicicowa kompania!" - "To ci?" - "A jakże!"~Kawalerowie 224 I,4 | pierwszy dostrzegł, były to niewiasty.~A Zend zamknął 225 I,4 | przemokłe od śniegu buty.~- To waćpanny nogi grzejecie? - 226 I,4 | precz!~- Kiedy potańcować, to potańcować! - rzekł pan 227 I,4 | się waszmości chce tańca, to może ze mną?~Kulwiec-Hippocentaurus 228 I,4 | dziewczyną - odrzekł - a z waścią to chyba potem...~Wtem podbiegł 229 I,4 | rzekł z flegmą Józwa.~Na to Ranicki, któremu chodziło 230 I,4 | Ranicki, któremu chodziło o to, aby czasem nie obyło się 231 I,5 | pana Kmicica, któren czynił to na własną rękę, pobudzany 232 I,5 | można było pytać: obrońcyli to czy napastnicy? Kmicic karał 233 I,5 | naturze popuszczał.~Takie to było Kmicicowe wojsko.~Teraz 234 I,5 | łyczków tarmosić...~- Aleś to waćpan uspokoił?~- Zaraz 235 I,5 | Niczego im nie pożałuję, bo to waćpańscy żołnierze.~To 236 I,5 | to waćpańscy żołnierze.~To rzekłszy uśmiechnęła się 237 I,5 | po czuprynie się głaskał, to wąsa młodego pokręcał namyślając 238 I,5 | pucharek.~- Mówże teraz, jakeś to w Upicie winnych sądził?~- 239 I,5 | Upicie? Jako Salomon!~- To i chwała Bogu!... Na sercu 240 I,5 | chwała Bogu!... Na sercu mi to, żeby wszyscy w okolicy 241 I,5 | sprawiedliwego człowieka. Jakże to tedy było?~Kmicic pociągnął 242 I,5 | łyczków uspokoili...~- Jak to uspokoili?~- Kto weźmie 243 I,5 | Kto weźmie szablą po łbie, to i spokojny jak trusia.~- 244 I,5 | trusia.~- Dla Boga! toż to zabójstwo!~- Właśniem na 245 I,5 | zabójstwo!~- Właśniem na to przyjechał. Żołnierze zaraz 246 I,5 | opresją, w jakiej żyją, że to ich niewinnie prześladują. " 247 I,5 | przyszedł z trzema innymi. Kiedy to nie zaczną płakać: "Niechby 248 I,5 | Jeszcze? - jęknęła panna.~- Bo to oni potem posłali do Poniewieża 249 I,5 | mówię, że hajdamaki godny to uczynek, nie kawalera!... 250 I,5 | waćpana!~- Ej, niechże cię o to głowa nie boli. Każdy sobie 251 I,5 | waćpan nikogo się nie boisz, to wiedz o tym, że ja się boję 252 I,5 | rozpustę ciągacie?... Waść to mnie nie znasz, jeśli myślisz, 253 I,5 | odparł posępnie Kmicic. - Ale to stało się po pijanemu... 254 I,5 | umieją. A co do dziewcząt, to jam ich nie ciągał.~- Wiem, 255 I,5 | ich nie ciągał.~- Wiem, że to owi bezwstydnicy, owi zbóje 256 I,5 | waćpana podmawiają...~- To nie zbóje, to moi oficyjerowie...~- 257 I,5 | podmawiają...~- To nie zbóje, to moi oficyjerowie...~- Jam 258 I,5 | fantazja! Okrutnie mi się to podoba, bo niebezpieczna 259 I,5 | Niejeden już ciężko za to zapłacił. Ale i oni znają 260 I,5 | swawoli się nie dopuścili, to za cóż mam ich,. wyganiać? 261 I,5 | Waćpanna tego nie rozumiesz, co to jest służyć pod jedną chorągwią 262 I,5 | dachu, że ich prawo ściga, to tym bardziej muszę im dać 263 I,5 | dać przytułek. Szlachta to przecie wszystko i familianci 264 I,5 | wichrowata natura. Wszystko to, co mówiła mu o opinii ludzkiej, 265 I,5 | się mnie waćpan wyrzekasz, to idźże swoją drogą! Bóg zostanie 266 I,5 | Tak jest! jeśli nie słowy, to uczynkami; jeśli nie ty 267 I,5 | uczynkami; jeśli nie ty mnie, to ja ciebie... Bo nie pójdę 268 I,5 | niej stajesz, a czynisz to, co i nieprzyjaciel, bo 269 I,5 | zechcesz mnie po dobrej woli, to cię i tak wezmę, choćby 270 I,5 | Było im ze sobą ciężko, i to długie milczenie stawało 271 I,5 | tu napojono!~- A waćpan to myślisz, żeś mnie słodyczą 272 I,5 | samego siebie. Pierwsza to była noc w jego życiu, w 273 I,5 | rozhukał się, a Soroka widząc to mruczał do żołnierzy:~- 274 I,5 | Rekuć, Rekuć! - wołał - to ja, Kmicic!...~Za powiekami 275 I,5 | zamykały na przemian.~- To ja! - rzekł Kmicic.~Oczy 276 I,5 | wtargnął i pali Butrymów... To niezwyczajny pożar!"~Huk 277 I,5 | domyśliła się od razu, co to za nieprzyjaciel napadł 278 I,5 | niewiasty, dzieci! Kmicic to uczynił!...~- My ludzi jego 279 I,5 | rzekł. - Nie ukrywaj go!... To człek przeklęty!~Oleńka 280 I,6 | lub ostatków mienia. Był to dzień żałości i klęski dla 281 I,6 | Lubiczu, ale zaraz okazało się to nieprawdą; więc przypuszczano, 282 I,6 | nieprzyjaciół naprowadzi, ale były to co najmniej obawy przedwczesne.~ 283 I,6 | wszelkich nieszczęść. Dla niej to przybył w te okolice ów 284 I,6 | przeciągu czasu uczynić, i to człowiek ani zły zupełnie, 285 I,6 | zupełnie zepsuty. Jeśli kto, to panna Aleksandra, która 286 I,6 | chwilami zdawało się pannie, że to jakieś nieszczęście, jakaś 287 I,6 | zostawili. Co im potrzeba, to im z Mitrunów dam, gdzie 288 I,6 | Może też i chciała Oleńka to życie niefortunne przed 289 I,6 | nieodżałowana Oleńko! Wszelkiemu to jest przyrodzone stworzeniu, 290 I,6 | wyciąłem hardą szlachtę, to Bóg widzi, nie stało 291 I,6 | widzi, nie stało się to z żadnego okrucieństwa, 292 I,6 | rozlanej początek bierze? Duchy to śp. Kokosińskiego, Ranickiego, 293 I,6 | respektuje. Bogdajby się to nie stało, co mi w twoich 294 I,6 | lepsze odmienić, bo już to widzę, że gdy ty mnie opuścisz, 295 I,6 | że gdy ty mnie opuścisz, to mnie Pan Bóg opuści i desperacja 296 I,6 | drzewem w sercu wyrośnie, to chyba razem z sercem wyrwać 297 I,6 | Andrzeja. Zresztą, jakże to mogła powiedzieć człowiekowi, 298 I,6 | i pomordował, przebaczy, to ci i ja przebaczę; niech 299 I,6 | niech ona cię przyjmie, to i ja przyjmę; niech ona 300 I,6 | orędownictwa wysłucham. A jako się to nigdy stać nie może, tak 301 I,6 | Kmicicu; przychodziły za to publiczne, jedna od drugiej 302 I,6 | stanu; nieraz przemocą brali to, czego im odmawiano, stąd 303 I,6 | znaczniejszych korzyści. Gosiewski to bił się, to układami próbował 304 I,6 | korzyści. Gosiewski to bił się, to układami próbował napór 305 I,6 | kościoły napadając, ale za to przywódcy rozmaitych watah 306 I,7 | Wołodyjowskiego, któremu ręka to przychodziła do zdrowia, 307 I,7 | przychodziła do zdrowia, to martwiała znowu, gdy zdarzyły 308 I,7 | zdmuchiwał, bo podnosiło to nadzwyczajnie jego znaczenie 309 I,7 | Jako opiekunowie, możem na to pozwolić, a tak i ona zacnego 310 I,7 | wodza dostaniem."~Gdy zdanie to jednogłośnie zawotowane 311 I,7 | Maryśka i Zonia. Rosłe to były dziewczęta i rumiane, 312 I,7 | różnych magnackich dworach, to robota ustanie, dziewczęta 313 I,7 | jak w tęczę patrzą i coraz to któraś wykrzyknie z podziwu: " 314 I,7 | panna niej-chce!...~ ~- O, to niesprawiedliwie! - przerwała 315 I,7 | zarumieniwszy się jak malina.~- To jest żołnierska piosenka - 316 I,7 | Dziękuję waćpannie. Kiedy tak, to nie mam po co dłużej śpiewać 317 I,7 | i zakrzyknął:~- Wszyscyż to chłopcy zdrajcy? A wojskowi, 318 I,7 | ganeczek.~- A czemuż by to w pluderki trzeba ubierać? - 319 I,7 | miłościwego przyjechali. Cuda to prawdziwe, dusza z człowieka 320 I,7 | komponujący. Ci wszyscy, kiedy to razem w kościele hukną, 321 I,7 | razem w kościele hukną, to jakobyś chóry serafińskie 322 I,7 | na jawie słyszał.~- Ot, to i pewno! jako żywo! - rzekła 323 I,7 | głowę mię ścisnął. Mężny to pan i tak miłościwy, że 324 I,7 | chadzał! żelaznej by na to trzeba głowy.~Korona sobie 325 I,7 | Powiadają, że zamek królewski to nawet i od kiejdańskiego 326 I,7 | przy nim kiejdański! Srogi to budynek, cały murowany, 327 I,7 | drugiego zacniejszy. W nich to waćpanny ujrzycie rozmaite 328 I,7 | ścianach wyobrażone, jako to: sprawy Zygmunta III i Władysława; 329 I,7 | jeszcze rozrywki...~- Cóż to takiego teatrum?~- Jakżeby 330 I,7 | takiego teatrum?~- Jakżeby to waćpannom powiedzieć... 331 I,7 | waćpannom powiedzieć... To jest takie miejsce, gdzie 332 I,7 | misterne wyprawują. Komnata to tak wielka, jak niejeden 333 I,7 | zakrzyknęła Zonia - i dziwno mi to, że ludzie na taki okropny 334 I,7 | odrzekł pan Wołodyjowski - bo to wszystko udane, nie prawdziwe, 335 I,7 | rana i w dzień co czynią?~- To zależy od humorów. Rano 336 I,7 | jak nasz pan miłościwy, to wiadoma rzecz, i posłowie 337 I,7 | niezgodę naszą. Wszystko to na barkach królewskich, 338 I,7 | do niedawna wojowali. Tak to Bóg pychę karze. Chwałaż 339 I,7 | gorsi byli od niego. Szkoda to nawet jest, że tak dobry 340 I,7 | po Kmicicu płacze?~- Kto to wie! - rzekła Marysia.~- 341 I,7 | wie! - rzekła Marysia.~- To tym gorzej dla niej, bo 342 I,7 | część laudańskich do domu, to i siły teraz . Bez sądu 343 I,7 | ludzie najpotrzebniejsi, to trzeba ich odsyłać... Ale 344 I,7 | ognistym nie przyśni...~To rzekłszy pan Wołodyjowski 345 I,7 | Wołodyjowski. - Jedziem z pomocą!~To rzekłszy zwrócił się do 346 I,7 | rzekł pan Wołodyjowski. - To nam się nie wymknie.~Strzelby 347 I,7 | pytał pan Wołodyjowski.~- A! to wasza mość pan pułkownik!... 348 I,7 | około trzystu szabel - i to ludzi przywykłych do boju 349 I,7 | oka poznać było można, że to żołnierze, nie zwyczajna 350 I,7 | Domaszewiczów. - Myśleliśmy, że to zbiegowie, a to pewnie byli 351 I,7 | Myśleliśmy, że to zbiegowie, a to pewnie byli jego szpiegi.~- 352 I,7 | odrzekł drugi.~- A co to za żołnierz przy Kmicicu?~- 353 I,7 | był zbójem, teraz zdrajca to już oczywisty.~- Jakżeby 354 I,7 | już oczywisty.~- Jakżeby to on mógł Kozaków tu przyprowadzić?~- 355 I,7 | iść, a po drugie, małoż to panów z dworskimi Kozakami 356 I,7 | nieprzyjaciół! jeśli ich pytano, to się nadwornymi semenami 357 I,7 | Ba! a jak go usieczem, to na kim będą swoich krzywd 358 I,7 | cicha sam do siebie.~- Jeśli to obcy Kozacy, to ten warchoł 359 I,7 | Jeśli to obcy Kozacy, to ten warchoł przebrał miarę!~ 360 I,7 | pan Wołodyjowski. - Wszak to do dworu ta jedna droga 361 I,7 | z tyłu stawy i bagna.~- To dobrze... Z koni, waszmościowie!~ 362 I,7 | Wołodyjowski drzwi rąbać.~Ale i to nie szło łatwo, były to 363 I,7 | to nie szło łatwo, były to bowiem raczej wrzeciądze 364 I,7 | czasu do czasu ramionami - i to próżno! Drzwi miały z tyłu 365 I,7 | ozwały się od strony drogi, to Stakjanowie przybywali na 366 I,7 | teraz porwał! A wiesz, co to jest raptus puellae? Musisz 367 I,7 | drzwi, które nas dzielą.~- To je otwórz... tego ci nie 368 I,7 | weźmiecie mnie żywym!~- To cię zdechłego za łeb wywleczem. 369 I,7 | mruknął któryś z Butrymów - to szalony człek! On to gotów 370 I,7 | Butrymów - to szalony człek! On to gotów uczynić.~Nagle panu 371 I,7 | na szable! Położysz mnie, to odjedziesz wolno!~Przez 372 I,7 | wreszcie Kmicic. - Może to być!~- Jeślić tchórz nie 373 I,7 | Jeślić tchórz nie oblatuje, to i będzie!~- Parol kawalerski, 374 I,7 | pan Wołodyjowski - a nie, to niech siebie i was prochem 375 I,7 | wyzwał na bitwę samowtór i to mu przyrzekłem, jeśli 376 I,7 | pójdą.~- Nie może być!~- To się prochami wysadzaj! Już 377 I,7 | odżałowali, a co do ludzi, to się ich spytaj, co wolą...~ 378 I,7 | Kmicic. - Nie dziś porwę, to za miesiąc. Nie skryjecie 379 I,7 | figurę znaleźć, choć ci to muszę przyznać, żeś widać 380 I,7 | do szabli jak do komendy, to i nie będę miał roboty.~- 381 I,7 | jako psów wściekłych za to, że z dziewczętami w karczmie 382 I,7 | jak inaczej...~- A jacyż to ludzie z waćpanem teraz 383 I,7 | Wołodyjowski.~- Skąd wziąłem, to wziąłem. Nie przeciw ojczyźnie 384 I,7 | swojej dochodzić.~- Takiś to?... Więc dla prywaty z nieprzyjacielem 385 I,7 | razu:~- Pułkownika chowają, to i pompa być musi!~- Srogi 386 I,7 | się czas dłużył... Aha! to to orszańska metoda?... 387 I,7 | się czas dłużył... Aha! to to orszańska metoda?... widać, 388 I,7 | Okrutnie się zmachasz. Zaliś to naprawdę w Orszańskiem najlepszy?... 389 I,7 | plecami; on zaś rzekł:~- To się nazywa : wyłuskiwać 390 I,7 | nie wasz. Jeśli wyżyje, to wam wolno będzie krzywd 391 I,7 | nieszczęsną pannę pocieszyć.~To rzekłszy pan Wołodyjowski 392 I,7 | drzwi z izby sypialnej. Była to mała komnatka o wąskich 393 I,7 | byłaby ocalała z pewnością. To dało mu lepsze o Kmicicu 394 I,7 | rycerza. Myślała zapewne, że to sam Kmicic lub kto z jego 395 I,7 | i drugi, a widząc, i to nie pomaga, ozwał się:~- 396 I,7 | waćpan...~- Tak jest. My to przyszli waćpannie na ratunek...~ 397 I,7 | duszy na podwórzu... i jam to, nie chwaląc się, sprawił.~ 398 I,7 | sprawił.~Wołodyjowski wyrzekł to z pewną chełpliwością, ale 399 I,7 | spodziewał się podziwu, to zawiódł się srodze. Billewiczówna 400 I,7 | Czekaj waść... pozwól... To pan Kmicic zabity?...~- 401 I,7 | Zali mi ona dziękuje za to, że Kmicic ranny, czy za 402 I,7 | że Kmicic ranny, czy za to, że żyje?~I wyszedł za nią. 403 I,7 | ręce pod martwą głowę.~- To panienka!... - rzekł Krzych 404 I,7 | rzekł Krzych Domaszewicz.~- To ja... ostrożnie!... - odrzekła 405 I,7 | spokojnie... Ej, żelazna to głowa, że od takiego ciosu 406 I,8 | w serce zapadła. Przecie to szlachta laudańska chciała 407 I,8 | się w niej afekt, jak się to często na świecie zdarza, 408 I,8 | czuła do niego zrazu afektu, to tym bardziej należy mu się 409 I,8 | bardziej należy mu się o to postarać.~"A jeśli ona tamtego 410 I,8 | gdyby go nie odpaliła, to by jej gwałtem nie brał.~ 411 I,8 | niezwyczajne, ale niewieścia to rzecz litować się nad rannymi, 412 I,8 | drugi raz może nie trafić, a to tym bardziej, że pannie 413 I,8 | czyste, czuł swoją wartość i to dodawało mu otuchy.~"Inni 414 I,8 | lichwą dług spłacono?~- Może to i nie będzie po kawalersku?~ 415 I,8 | jeśli się nań skrzywi, to jej przecie można powiedzieć: " 416 I,8 | przepadnie.~Że przepadnie, czuł to pan Wołodyjowski doskonale; 417 I,8 | własnej stałości. Sumienie mu to mówiło, że w nim samym afekt 418 I,8 | spod Zwiahla.~- Czemużeś to nie umknął jako reszta twoich 419 I,8 | Komu lepiej na polu, to umyka, a mnie tu lepiej. 420 I,8 | ostaniesz?~- Jeśli zdechnę, to i wyniosą, a nie, to ostanę.~- 421 I,8 | zdechnę, to i wyniosą, a nie, to ostanę.~- Zali myślisz u 422 I,8 | pożyczonymi u nieprzyjaciela.~- To pan Kmicic nie od Trubeckiego 423 I,8 | krzyknie, żeby za nim szedł, to jakby mu talarów w mieszek 424 I,8 | on z putnych bojarów, toć to tenże gatunek co i zaściankowa 425 I,8 | lub je w niebo podnosił; to znów szedł dalej, nagle 426 I,8 | Pojadę, nie może inaczej być!~To rzekłszy zawrócił do domu; 427 I,8 | wyszedł przed ganek.~- Gdzie to wasza miłość jedzie? - pytał 428 I,8 | Wołodyjowskiego.~- Uważaj na to, co trzymasz! - rzekł gniewliwie 429 I,8 | wierzbami, zdawało się, że to drugie słońce posuwa się 430 I,8 | dalej:~- Całe szczęście, że to nie pierwszyzna.~Ta myśl 431 I,8 | się naprzykrzać.~- Bardzo to pięknie ze strony waszmości, 432 I,8 | personę sekundować.~- Nie! Jam to winna Bogu dziękować naprzód, 433 I,8 | zaraz potem...~- Kiedy tak, to już dziękujmy oboje, bo 434 I,8 | ile razy będzie potrzeba.~To rzekłszy pan Wołodyjowski 435 I,8 | sławnego żołnierza.~- Także to o mnie mówił?~- Sama słyszałam, 436 I,8 | a potem laudańscy ludzie to samo po wyprawie czynili.~- 437 I,8 | ostatnim z chmur upadł. Milej to zawsze wiedzieć, z kim się 438 I,8 | zaraz odrzekła :~- Waćpana o to nikt nie posądzi, bo i tu 439 I,8 | które w herbie nosimy.~- To waćpan nie z tych stron 440 I,8 | dopomóż! A oprócz tego mogą to i godni ludzie poświadczyć!~- 441 I,8 | ludzie poświadczyć!~- Żeby to wszyscy byli do waćpana 442 I,8 | mówiono, że zdrów będzie, to jednak od kary się nie wywinie. 443 I,8 | gościńca nazbierani.~- Skąd to waćpan wiesz? - spytała 444 I,8 | samych tych ludzi. Dziwny to człowiek ów Kmicic, bo gdym 445 I,8 | nim diabelska.~- I waćpan to mówisz wszędy, że on nie 446 I,8 | służyć mogła. Desperacja to go popchnęła do złego uczynku 447 I,8 | sposobność nadarzy. Jakże to przy tak nadzwyczajnej urodzie 448 I,8 | szlachcic i człek uczciwy, i na to ci przysięgam, że ni na 449 I,8 | Grzeszę może pośpiechem, ale i to wyrozumiej, bo mnie ojczyzna 450 I,8 | niepodobieństwa... Na Boga! Nie może to być! - odpowiedziała ze 451 I,8 | chcesz? ?~- Nie mogę!~- I to ostatnie słowo waćpanny?~- 452 I,8 | przyjechał, a żem ręki prosił, to nie za zapłatę, jeno po 453 I,8 | oddajesz, bo musisz, to także bym nie przyjął. Jak 454 I,8 | przyjął. Jak nie ma woli, to nie ma i doli. Wzgardziłaś 455 I,8 | Kmicicem, boś może właśnie o to gniewna, żem między was 456 I,8 | odpowiedział pan Wołodyjowski.~- To już mnie wasza mość powiedział, 457 I,8 | sęk taki los!... Co rusz, to rekuza... Nie masz sprawiedliwości 458 I,8 | wszystkim jeszcze miłuje, to i nie przestanie go miłować. 459 I,8 | miał uczynić najgorszego, to już uczynił. Na wojnę ruszy, 460 I,8 | raczej trzeba dopomóc, bo to dla ojczyzny korzyść... 461 I,8 | Żeby tak wiedzieć, czym się to dzieje, albo jakowego inkluza 462 I,8 | Zagłoba, że liszka a niewiasta to najzdradliwsze stworzenia 463 I,8 | wszystko przepadło! Okrutnie to gładka podwika i cnotliwa, 464 I,8 | jak powiadają. Ambitne to widać jak licho... Kto to 465 I,8 | to widać jak licho... Kto to wie, czy ona za niego pójdzie, 466 I,8 | niej urazy! Nie pierwsza to dla mnie rekuza, a dla niej 467 I,8 | potem w czym będę mógł, to i pomogę.~Dalsze rozmyślania 468 I,8 | Proszę waszej mości, toż to tam na górze pan Charłamp 469 I,8 | chód jej poznaję... Już to pan Charłamp z pewnością.~ 470 I,8 | Wołodyjowski poznał, że to istotnie pan Charłamp nadjeżdża.~ 471 I,8 | Charłamp nadjeżdża.~Był to porucznik piatyhorskiej 472 I,8 | dla pana Kmicica?... Jakże to we dwóch będziem w jednej 473 I,8 | w tej okolicy.~- Skądżeś to wiedział, gdzie mnie szukać?~- 474 I,8 | wojenne odziedziczyć... Wielki to dla mnie honor, że mam zaciąg 475 I,8 | przyjedziesz do Pacunelów, to policzysz.~- Toś i do Pacunelów 476 I,8 | maku w ogrodzie.~- Dlatego to i pobyt ci tam smakował!... 477 I,8 | prywatny, hetmana do ciebie.~- To dawaj !~Pan Charłamp wyjął 478 I,8 | Chceszli nas uradować, to niechże chorągiew na koniec 479 I,8 | pochodu gotowa. Kłopotliwo nam to, skąd Waszmość koni dobrych 480 I,8 | funkcji spełnionej. Polecenie to nasze uważaj W. Mość zarazem 481 I,8 | im wszystkim dać inne.~- To dobre konie, znam ja je 482 I,8 | takich koniach w szyku staną, to rzekłbyś: chorągiew na psach 483 I,8 | się z nim w szable bił, to on teraz leży.~- Ale już 484 I,8 | a jak hetmani niezgodni, to i sprawy ładem nie idą. 485 I,8 | tak myślę, że byle zgody, to sobie z tym nieprzyjacielem 486 I,8 | właśnie hetman wielki.~- To zdrajcy. Wojewoda witebski 487 I,8 | zdrajcy. Wojewoda witebski to tak powiada, bo oni się 488 I,8 | wszyscy stać powinni. W tym to i zło, że się nawet i żołnierze 489 I,8 | Sapieha zacny obywatel, to bym i przy samym księciu 490 I,8 | godni zgodę czynić, ale to na nic! - rzekł Charłamp. - 491 I,8 | wszyscy w głowę zachodzili, co to mogło znaczyć.~- Pewnie 492 I,8 | tęskno czyniło za wojną.~- To ty chcesz sam list zapowiedni 493 I,8 | zamówienie. Czy mu list oddam to inna rzecz; namyślę się, 494 I,8 | inna rzecz; namyślę się, bo to woli mojej zostawiono.~- 495 I,8 | mojej zostawiono.~- Mnie to i na rękę, ile że mi w drogę 496 I,8 | I do Birż?~- Tak jest.~- To mi i dziwno. Żadnych nowych 497 I,8 | z nami nie myślą. Dobrzy to żołnierze, ale ich mało, 498 I,8 | ręką przydusić.~- I mnie to dziwno - odpowiedział Charłamp - 499 I,8 | inżyniera ma przysłać.~- Co by to mogło być?! Oby się tylko 500 I,8 | Bogusław do roboty wchodzi, to diabłu będzie z tego uciecha.~-


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4892

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License