1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4197
Tom, Rozdzial
1 I,1 | oczy w dzień przy słońcu, a nocą przy księżycu migotały
2 I,1 | się do mieszkań ludzkich, a ubogie szare ptactwo stukało
3 I,1 | czyniła i panna Aleksandra, a to tym łacniej, że między
4 I,1 | paniach służebnymi były, a w zamian za to ćwiczyły
5 I,1 | Kulwiecówną siedziały w pośrodku, a dziewczęta po bokach na
6 I,1 | opłatków, kręcące się w cieple, a zza belek wyglądały motki
7 I,1 | na się bystrymi oczkami, a czasem na pannę Aleksandrę,
8 I,1 | ręku panny Kulwiecówny, a kudłaty Żmudzin w żarna
9 I,1 | widziała od lat dziesięciu, a że dobiegała dopiero dwudziestu,
10 I,1 | między starym Billewiczem a Kmicicem ojcem, miał ów
11 I,1 | upłynął już kawał czasu, a o Kmicicu słuch przepadł.~
12 I,1 | rozmyślać panna Aleksandra, a może tęskniła do nieznanego.
13 I,1 | ogarniał ją, czasem luby, a czasem przykry, i dusza
14 I,1 | które nie było odpowiedzi, a raczej dopiero miała nadejść
15 I,1 | dzieci bywały rzeczą~zwykłą, a dzieci choćby po śmierci
16 I,1 | flegmą:~- Panas Kmitas.~- A słowo stało się ciałem! -
17 I,1 | twarz występowały rumieńce, a po nich bladość; ale odwróciła
18 I,1 | zdejmując czapki:~- Hej! a gdzie to wasza panna?~-
19 I,1 | błyskawicą na twarzy Kmicica, a potem znów wbiły się w ziemię;
20 I,1 | twarz młodą, orlikowatą, a wesołą i junacką.~On się
21 I,1 | tak! odwróć się waćpanna, a ja od komina zajdę! - ot -
22 I,1 | malarz wysoko mierzył, a chybił. Sto bizunów takiemu -
23 I,1 | i musi być, jak chcemy, a nie, to śmierć!~Oleńka uśmiechnęła
24 I,1 | mieszkają?~- Wszystko jedno! a waćpanna moją jesteś z woli
25 I,1 | Moja, panna Kulwiecówna.~- A to i moja - odparł zabierając
26 I,1 | szubę z siebie zrzucił, a potem na drugą stronę, do
27 I,1 | jedna przez drugą gadać, a uwagi czynić. Strojny młodzian
28 I,1 | myślałam, że królewicz.~- A oczy ma jak ryś, aż nimi
29 I,1 | coś w żarnach popsuło.~- A nie pójdziesz, ty kudłaty,
30 I,1 | duchu w izbie stołowej, a w gościnnej siedziała panna
31 I,1 | czynią, ale jam nie taka.~- A oczy jakoby z nieba! Od
32 I,1 | Wierz, waćpanna, nie wierz, a rad bym ci nieba przychylić!
33 I,1 | przewodniczki żywota...~- A którążeś najlepiej spamiętał?~- "
34 I,1 | i w oczy jej patrzył.~- A niech i cała chorągiew ciotek
35 I,1 | Zdrajca z waćpana, Judasz!~- A nieprawda, bo jak całuję,
36 I,1 | Aleksanara śmiała się jednak, a od niego aż łuna biła młodości
37 I,1 | Każę tego malarza w smołę, a potem w pierze wsadzić i
38 I,1 | napędzał, żeby to jechać, a ja zawsze jedno: Mam czas!
39 I,1 | i żeniaty na wojnę iść, a tu mnie delicje czekały.
40 I,1 | Orszańskiem mówią: "Proś, a nie dają, to sam weź!"~Tu
41 I,1 | panienki i całować ją począł, a panienka nie wzbraniała
42 I,1 | której stał stół nakryty, a na nim wszelkich potraw
43 I,1 | było urwać, tom urywał.~- A żeś się to waćpan ważył
44 I,1 | Poniewieżu, część w Upicie, a godniejszych kompanionów
45 I,1 | waćpannie czołem bić. ~- A gdzież waćpana laudańscy
46 I,1 | dopiero waćpanu powiedzieli?~- A, o śmierci to oni. Panie,
47 I,1 | waćpana widzieć nie mogła.~- A to jakim sposobem?~- Mała
48 I,1 | życia razem przesłużyli, a czasu pokoju w dom ich przyjmował.
49 I,1 | usieką, jeślim wiedział! A przyznaję, że ta bosa szlachetczyzna
50 I,1 | nas: kto chłop, to chłop, a szlachta wszystko familianci,
51 I,1 | jeno krew i poczciwość, a to poczciwi ludzie, inaczej
52 I,1 | pójdzie zgodnie i spokojnie, a wtedy taka to będzie opieka,
53 I,1 | w czasie żałoby...~- Aj! a długo będę musiał czekać?~-
54 I,1 | uchwyci, to bym go rozdarł, a gdy przejdzie, to bym zszył!~-
55 I,1 | waćpanny! Dobre to wino, a u mnie szabla i wino to
56 I,1 | kawalerską śmiercią poległa, a synowiec pod moją komendą
57 I,1 | sejmik - to gardłować, a mało języka - to dalejże
58 I,1 | spuszczając oczy panienka.~- A dajże jeszcze rączyny ucałować,
59 I,1 | który powinien drogę znać. A tam mnie Kokosiński z kompanami
60 I,1 | spalił i dziewkę porwał, a ludzi wyciął... Godny towarzysz!...
61 I,1 | Wołmontowiczami nie brak.~- A cóż to ja koza, żebym się
62 I,1 | rzekłszy Oleńka cofnęła się, a pan Kmicic ruszył ku gankowi.
63 I,1 | bujna postać młodzieńca, a teraz, po tej burzy słów,
64 I,1 | w środku szeroka droga, a on sobie jedzie... pan Andrzej !
65 I,1 | Grzeczny wydaje się kawaler. A tobie jak się udał?~Panna
66 I,1 | zarzuciła jej ręce na szyję, a złożywszy swą jasną głowę
67 I,2 | wręczył Kmicicowi uszniak, a jemu samemu podał zaraz
68 I,2 | Pytania poczęły się sypać:~- A jakoż wygląda? Hej! Jędruś!
69 I,2 | Uhlik. - Jutro oględziny, a teraz pospołu do stołu;
70 I,2 | Tu Zend zarżał jak koń, a oni się dziwili, że tak
71 I,2 | że się fortuna odmieni !~A wszyscy zawrzaśli zaraz
72 I,2 | wszyscy jeden przez drugiego, a każdy siebie tylko słuchał,
73 I,2 | czekanika i nuż wtórować, a pan Ranicki, wielki fechmistrz,
74 I,2 | z ciebie! Machaj zdrów, a tak i Kmicicowi na szable
75 I,2 | dukat strzał!~- O dukat! A gdzie i do czego?~Ranicki
76 I,2 | posypały się z kości.~- A dajcie i nam pistolety! -
77 I,2 | postrzelano i Billewiczów, a Ranicki wpadłszy w furię
78 I,3 | podejmować będzie gościnnie, a wy się przystojnie zachowajcie,
79 I,3 | spinaną na złote pętlice a podbitą sobolami i w soboli
80 I,3 | przez te wieczory nad miarę, a zwłaszcza pierwszego, gdy
81 I,3 | Zawsze diabeł Zenda podnieci, a potem na kim się skrupi? -
82 I,3 | niezdatna, tak jak i nasze.~- A kto temu winien, jeśli nie
83 I,3 | ostrzyli jako noże na osełce.~- A kto pana Tumgrata na mrozie
84 I,3 | Tumgrat odpuścił mi umierając, a co do reszty, to nie wymawiaj,
85 I,3 | będziesz na pasku chodził, a to na nic! Któryś filozof
86 I,3 | usidlić.~- Głupiś, Kokoszko! A co do Oleńki, będziesz i
87 I,3 | dobre; to ona wraz pochwali, a co złe, tego zganić nie
88 I,3 | ojczyźnie... Tak ona rzeknie, a tobie jakby kto w pysk dał
89 I,3 | Warcholiliśmysię okrutnie, a teraz trzeba przed cnotą
90 I,3 | tak chędogie i gładkie." A co na którą spojrzał, to
91 I,3 | szlachtą to do Rosień poszli, a sikorkom przykrzy się samym.~
92 I,3 | niby zbłądziwszy - co? ~- A twoja reputacja?~- 0, do
93 I,3 | obeszłoby się bez hałasów, a z tutejszą szlachtą chcę
94 I,3 | Kokoszko, zapowiadam tobie, a ty powtórz jeszcze raz innym,
95 I,3 | się przystojnie zachować, a niech który sobie w czymkolwiek
96 I,3 | jak spichrz, nie bielonej, a stąd prowadził pan Kmicic
97 I,3 | zdziwiona tak liczną kompanią, a i pan Kmicic stał przez
98 I,3 | tylko wieczorami widywał, a przy dniu wydawała się jeszcze
99 I,3 | białego czoła jak heban, a płowy włos lśnił się jakby
100 I,3 | kłaniali się także szeregiem, a pan Kmicic sunął naprzód
101 I,3 | dygnęła z nadzwyczajną powagą, a pan Kmicic wargi przygryzł,
102 I,3 | wielmożna panno łowczanko, a nam wielce miłościwa dobrodziejko! -
103 I,3 | łowczanko dobrodziejko, a nam wielce miłościwa pani!...
104 I,3 | samych, mówię, obłoków...~- A zleźże już raz z tych obłoków! -
105 I,3 | dygnęła z nadzwyczajną powagą, a orszańskim zabijakom jakoś
106 I,3 | była ugoda. Sanna okrutna, a i pogodę Bóg zdarzył mroźną.~-
107 I,3 | nam posiłek przyrządziła. A teraz maluczko waćpanowie
108 I,3 | zawróciła się i wyszła, a Kmicic skoczył do towarzyszy.~-
109 I,3 | skoczył do towarzyszy.~- A co, mili barankowie? nie
110 I,3 | barankowie? nie księżna?... A co, Kokoszko? to mnie, mówiłeś,
111 I,3 | mnie, mówiłeś, osiodłała, a czemu to jako żak przed
112 I,3 | górnych manier nabrała. A uroda - co?... Pary jeszcze
113 I,3 | Filona Kmity Czarnobylskiego, a ten zaś znów nie był z tego
114 I,3 | Kmitowie się wywodzili.~- A onego niedźwiadka kiedyżeś
115 I,3 | kiedyżeś waćpan zdobył?~- A teraz, w tej już wojnie.
116 I,3 | mamy, co wojna łupem da. A żem tej pani wiernie służył,
117 I,3 | bo ta jednego nagrodzi, a całej ojczyźnie miłej łzy
118 I,3 | uciekać gdzieś w tył za sanie, a oni lecieli coraz prędzej
119 I,3 | porwał ją i pędzi wichrem, a ona, mdlejąca, nie ma siły
120 I,3 | Jako duszę własną !~- A ja na śmierć i żywot!~Znowu
121 I,3 | zaczarowana?~I lecieli dalej, a ciągle borem, borem! Drzewa
122 I,3 | szumiał, konie parskały, a oni byli szczęśliwi.~- Chciałbym
123 I,3 | Hej - ha! hej - ha!~- Hej, a hop! hop! ha! - odezwali
124 I,3 | pokrzykujecie? - pytała panna.~- A ot tak! z radości! A zakrzyknij
125 I,3 | A ot tak! z radości! A zakrzyknij no i waćpanna!~-
126 I,3 | prezydium do Poniewieża posłali, a jam tu skoczył do waszej
127 I,3 | aż się konie zestraszyły, a Rekuć podniósł oczy w górę
128 I,3 | Kmicic, aż las odegrzmiał, a stojący najbliżej Zend zatoczył
129 I,4 | ROZDZIAŁ 4~Upłynęło kilka dni, a Kmicic nie wracał, ale za
130 I,4 | były za trzema Butrymami, a dostały każda po sto bitych
131 I,4 | więcej jak lat pięćdziesiąt, a na popis pospolitego ruszenia
132 I,4 | Zacny to kawaler pan Kmicic, a choćbym też co przeciw upatrzyła,
133 I,4 | tu nie ma prawa sądzić, a broń Boże nieufność okazać!
134 I,4 | będzie za co, to i dziękować, a nie, to nie dziękować -
135 I,4 | ostrożny i przewidujący.~- A o ślubie wy mówili? - pytał
136 I,4 | mruknął Józwa - chybaby głupi! A któryż to niedźwiedź nie
137 I,4 | odrzekł pacunelski staruszek.~A Józwa znów zwrócił się do
138 I,4 | Kmicic, z wielkiej krwi, a my chudopachołki ! Żołnierz
139 I,4 | jak latem bąki przy koniu. A teraz tu przyjechali i już
140 I,4 | pokrewieństwo miał wejść! A potem dziewki dworskie powciągali
141 I,4 | Oleńki biły ciemne rumieńce, a Józwa ozwał się:~- A to
142 I,4 | rumieńce, a Józwa ozwał się:~- A to wojsko pana Kmicicowe,
143 I,4 | Hlebowicza po sprawiedliwość, a teraz znów w Upicie gwałt!
144 I,4 | Spokojnie tu bywało jak nigdzie, a teraz choć rusznicę na noc
145 I,4 | noc nabijaj i strażuj - a czemu? bo pan Kmicic z kompanią
146 I,4 | mówcie! - zawołała Oleńka.~- A jak mam mówić? Jeśli pan
147 I,4 | inaczej nie będzie spokoju. A słychana to rzecz strzelać
148 I,4 | Jeśli to prawda, co mówicie, a dziś jeszcze będę wiedziała,
149 I,4 | to żołnierze niezgrabni, a to, widzę, zdrajcy niegodni,
150 I,4 | Cnota przez cię mówi, a my ci pomożem.~- Wy pana
151 I,4 | uczynił, to młody jest, a oni go kuszą, oni podmawiają,
152 I,4 | było za niego i za siebie, a ów gniew i wstyd wewnętrzny
153 I,4 | Hlebowicz za młodu był głupi, a teraz nami wszystkimi rządzi.~-
154 I,4 | nami wszystkimi rządzi.~- A pies? - mówił wzruszonym
155 I,4 | Pójdziesz z młodym w pole, a on, durny, zamiast za zwierzem
156 I,4 | usprawiedliwiać i tłumaczyć. A ta kompania! Drobne ręce
157 I,4 | hańbiących kompanionów.~A jeśli tego uczynić nie zechce?...~-
158 I,4 | proś, żeby tu przyjechał, a jeśli go nie masz, to niech
159 I,4 | wraz do mnie przybywa - a żywo! Chłopak rzucił szczypek
160 I,4 | odmieni! - pomyślała sobie. - A może to i nie tak źle było,
161 I,4 | schylił się jej do nóg. ~- A jak tobie zdrowie, jasna
162 I,4 | nim.~- Czyj ty jesteś?~- A billewiczowski. Jać z Wodoktów,
163 I,4 | stajennego rozszczepili?...~- A jakże! A najgorzej dziewczętom
164 I,4 | rozszczepili?...~- A jakże! A najgorzej dziewczętom się
165 I,4 | Ranicki, Rekuć i Zend, a za nimi czeladź lubicka,
166 I,4 | Lubiczu siedzieć przykazał, a tak myślę, że jemu przystoi
167 I,4 | jemu przystoi rozkazywać, a waszmościom słuchać, jako
168 I,4 | gdy czwarty dzień idzie, a Jędrusia nie ma, przyszliśmy
169 I,4 | kilka kroków ku zabijakom, a oni cofali się przed nią
170 I,4 | ludzie się od was odwracają, a ohyda na kogo pada? - na
171 I,4 | ręce drgać ku rękojeściom, a oczy ciskać złe błyskawice.
172 I,4 | zgryźli w milczeniu gniew, a ona ciągle stała z roziskrzonym
173 I,4 | uniżonością aż do ziemi, a za nim kłaniali się i inni
174 I,4 | Cóż, mili barankowie?~- A cóż?~- Dobrze wam?~- A tobie
175 I,4 | A cóż?~- Dobrze wam?~- A tobie dobrze?~- Ej, żeby
176 I,4 | warchole, gdzie chcesz!~- A to i dobrze! - rzekł Rekuć.~
177 I,4 | nich bez strzelb i broni, a sami jedźmy.~- Do Upity!~-
178 I,4 | i sierdząc się na pannę, a czasem na siebie samych
179 I,4 | srogi i zmarzli bardzo, a do Upity było dość jeszcze
180 I,4 | jeden w drugiego jak tur, a każdy wilkiem patrzy.~-
181 I,4 | mówisz: świece? - sosny! A pyski u każdej jakoby krokoszem
182 I,4 | zostawili je u słupów, a sami weszli do szynkownej
183 I,4 | szynkwasem, popijała piwo grzane, a niektórzy krupniczek warzony
184 I,4 | kompania!" - "To ci?" - "A jakże!"~Kawalerowie pili
185 I,4 | dać. Obsiedli tedy stół, a gdy przyniesiono dymiący
186 I,4 | ciemnawo. Okna śnieg zasuł, a długi, niski otwór gruby,
187 I,4 | dostrzegł, iż były to niewiasty.~A Zend zamknął oczy i krakał,
188 I,4 | rozpaczliwie i zamilkł na wieki - a na jego miejscu rogacz odezwał
189 I,4 | Sikorki siedzą wedle gruby!~- A prawda! - rzekł Kokosiński
190 I,4 | Może na tańce przychodzą.~- A poczekajcie, spytam ! -
191 I,4 | pytał:~- Miłe niewiasty, a cóże tam czynicie wedle
192 I,4 | jeno potańcować z ochotą, a zamróz pójdzie precz!~-
193 I,4 | instrument, grać począł, a kawalerowie sunęli w podrygach
194 I,4 | z dziewczyną - odrzekł - a z waścią to chyba potem...~
195 I,4 | szablę.~Uhlik przestał grać, a Kokosiński zakrzyknął:~-
196 I,5 | spodziewali się znaleźć ochronę, a przy tym łupami się pożywić.
197 I,5 | Kokosiński, Uhlik, Kulwiec, Zend, a szczególniej najdzikszy
198 I,5 | dziewczyna naprzód zjednać. A zresztą, tak ją witał szczerze,
199 I,5 | wątpliwości!" - pomyślała.~A on mówił:~- Jużem się tak
200 I,5 | zgrzać i sama przyniosę.~- A dajże i moim wisielcom jaką
201 I,5 | pokłonił się w pas i wyszedł, a potem zaraz weszła wdzięczna
202 I,5 | przechylił się przez tacę, a ona cofała swą jasną główkę
203 I,5 | Kwatery dajem z łaski, a prowianty damy wtedy, gdy
204 I,5 | żołnierze mieli szable, a po staremu, kto ma szablę,
205 I,5 | zatarasowali się w ulicy, a moi ich dobywali; nie obeszło
206 I,5 | słoniny, miodów, specjałów, a my sami, ubodzy ludzie,
207 I,5 | Prawem się będziemy bronić, a wasza mość przed sądem za
208 I,5 | oficyjerami. Tych przepłoszyłem, a oficyjerów... na Boga, nie
209 I,5 | jej oczy pałały gniewem, a purpura wystąpiła na policzki.~-
210 I,5 | ludzkich się boję, i krzywd! A hańbą z nikim dzielić się
211 I,5 | ulęknę, chociażem sama, a waść masz całą chorągiew
212 I,5 | się w ochocie nie umieją. A co do dziewcząt, to jam
213 I,5 | Kmicicu nie uczyniła wrażenia, a nawet, przeciwnie, zdawała
214 I,5 | spytał~- Tak jest.~- A oni poszli?~- Tak jest.~-
215 I,5 | jak barankowie - widzisz! a czemu? bo się mnie boją!~
216 I,5 | niedbale, prawie wesoło:~- A po co mnie wybierać, kiedy
217 I,5 | ratowali mi życie, ja im takoż; a że teraz są bez dachu, że
218 I,5 | nigdy miejsca między nimi, a ona aż załamała ręce widząc,
219 I,5 | Waćpan przy niej stajesz, a czynisz to, co i nieprzyjaciel,
220 I,5 | octem mnie tu napojono!~- A waćpan to myślisz, żeś mnie
221 I,5 | ruszył z powrotem do Lubicza, a za nim pocłapali żołnierze
222 I,5 | Panie rotmistrzu - spytał - a gdzie nam stanąć w Lubiczu?~-
223 I,5 | żołnierze skrzywdzili mieszczan, a on tej krzywdy dopełnił.
224 I,5 | majątku, czci, może i gardła. A przecie nie będzie mógł,
225 I,5 | aż rumak rozhukał się, a Soroka widząc to mruczał
226 I,5 | Pomknął jak strzała, a za nim cały oddział. I w
227 I,5 | niech śpi w czeladnej, a inni w stajniach. Konie
228 I,5 | były otwarte na rozcież, a sień wyziębiona.~- Hej tam !
229 I,5 | bezwładnie po bokach ciała, a za nim leżeli inni; żaden
230 I,5 | oczy miał przymknięte, a po całej twarzy cętki białe,
231 I,5 | kaganek do każdej twarzy, a gdy wreszcie szóstemu, Rekuciowi,
232 I,5 | światłem, zaroił się ludźmi, a wśród tego zamętu, nawoływań,
233 I,5 | spokojni. Dusze z nich wyszły, a ciał nie mogły rozbudzić
234 I,5 | szerokiej, śnieżnej drodze, a na ich czele leciał pan
235 I,5 | olbrzymim zaściankiem Butrymów, a dziki żołnierz Kmicicowy,
236 I,5 | nie dajmy braciom ginąć...~A gdy tak mówili starsi, już
237 I,5 | że nie masz tu nikogo, a teraz do czeladnej i ze
238 I,5 | się głos Butryma Józwy - a teraz jego głowy chcemy!...~-
239 I,6 | dostał do puszczy Zielonki, a stamtąd do Rogowskiej, gdzie
240 I,6 | spodziewające się oblężenia. A zaś między zbrojnymi ludźmi,
241 I,6 | między samym panem Kmicicem a jego uczynkami. Ale właśnie
242 I,6 | nieszczęście, jakaś siła wielka a nieczysta popchnęła go do
243 I,6 | gwałtów, które spełnił, a wówczas chwytał ją żal prawdziwie
244 I,6 | sto procesów mu groziło, a pan starosta Hlebowicz wysłał
245 I,6 | sprawami publicznymi zajęty, a jeszcze bardziej pogrążony
246 I,6 | stawał się łupem postronnych, a natomiast samowola i swawola
247 I,6 | odeprzeć. Ale upłynął miesiąc, a o Kmicicu nie było wieści.
248 I,6 | się z wolna rozjeżdżać. A gdy wojenne humory uspokajały
249 I,6 | narady starsi laudańscy, a ona w owych naradach nie
250 I,6 | trybunałach popleczników, a gdy najmniejszy pozór dacie,
251 I,6 | było w Wołmontowiczach. A jeśliby pan Kmicic na powrót
252 I,6 | panna ze statecznym umysłem, a oni sławili jej mądrość
253 I,6 | na korzyść pana Andrzeja, a przynajmniej, że mu życie
254 I,6 | przyrodzone stworzeniu, a zwłaszcza człowiekowi, choćby
255 I,6 | krzywdy swoje mścić się musi, a kto by mu co złego uczynił,
256 I,6 | mu tym samym rad płaci. A że ja wyciąłem tę hardą
257 I,6 | orędownictwa wysłucham. A jako się to nigdy stać nie
258 I,6 | pół-sługi.~- Z lasu, panoczka.~- A gdzie twój pan?~- Tego mnie
259 I,6 | talara! - rzekła Oleńka. - A twój pan nie w chorobie?~-
260 I,6 | Zdrowy on junak jak tur.~- A nie w głodzie? nie w ubóstwie?~-
261 I,6 | dzień spodziewały się gości a ostatni, widać; szczebel
262 I,6 | Przyszedł wreszcie kwiecień, a śniegi leżały grubo nie
263 I,6 | zeszłoroczne zapasy wyczerpały się, a nowych jeszcze nie było,
264 I,6 | rozgrzewali przemarzł członki, a gdy kto przejeżdżał, tedy
265 I,6 | Initium Calamitatis Regni. A jeśli w prowincjach jeszcze
266 I,6 | nieprzyjacielskie państwa, a za nimi całe ziemie i powiaty
267 I,6 | Radziwiłłem, hetmanem wielkim, a Gosiewskim, hetmanem polnym,
268 I,6 | Gosiewskim, hetmanem polnym, a zarazem podskarbim Wielkiego
269 I,6 | przeciw drugiemu stanął.~A tymczasem nieprzyjaciel
270 I,6 | było mało, skarb pusty, a pospolite ruszenie z województw
271 I,6 | imiona hetmanów koronnych, a obok nich imię pana Stefana
272 I,6 | spokojni lżej odetchnęli.~A ponieważ od zwątpienia łatwe
273 I,6 | wciąż mieszkał w Pacunelach, a teraz właśnie z wolna do
274 I,7 | Gościewicze i Stakjanowie, a za nimi inni dosyłali wiernie
275 I,7 | przecie w Pacunelach siedział, a stary Gasztowt rad go podejmował
276 I,7 | opiekunowie, możem na to pozwolić, a tak i ona zacnego kawalera,
277 I,7 | na wszystko się zgodził, a potem do "panienki", która
278 I,7 | utratę gardła go skażą, a co się tyczy mego zamążpójścia,
279 I,7 | Tamtego z serca wyrzuciłam, a tego, choćby był najgodniejszy,
280 I,7 | zmartwił się pan Wołodyjowski, a najmniej młode Gasztowtówny:
281 I,7 | len, oczy jak niezabudki, a plecy szerokie. Pacunelki
282 I,7 | rzekłbyś: kwiaty na łące! A te trzy były między pacunelkami
283 I,7 | czytania, pieśni kościelnych, a najstarszą, Terkę, i gry
284 I,7 | krupniczkiem spać idzie, a one z panem Wołodyjowskim
285 I,7 | darciem kwapiu się zabawia, a Zonia nici z wrzecion na
286 I,7 | Kochanieńcyż wy moi!" - a druga odpowie: "Całą noc
287 I,7 | dziewczęta opowiadania, a pan Wołodyjowski prosił
288 I,7 | będzie: ja zaśpiewam naprzód, a waćpanna po mnie. Robota
289 I,7 | byś się nie przeciwiła, a mężczyźnie zawsześ oporna.~-
290 I,7 | Wszyscyż to chłopcy zdrajcy? A wojskowi, moja dobrodziko?~
291 I,7 | chcesz, żebym śpiewała, a potem sobie ze mnie dworujesz
292 I,7 | tylko w pluderki przybrać, a mogłabyś u Świętego Jana
293 I,7 | mają w nim swój ganeczek.~- A czemuż by to ją w pluderki
294 I,7 | składając ręce Marysia.~- A króla wasza mość często
295 I,7 | nie widziawszy kochamy!... A koronę zali zawsze ma na
296 I,7 | czego i powaga jej rośnie, a król jegomość kapelusz czarny
297 I,7 | stoły z marmuru i alabastru, a co sepetów, puzder, zegarów,
298 I,7 | i dostatkiem się cieszą; a wieczorem mają teatrum kwoli
299 I,7 | ci, co chcą się dziwować, a po drugiej stronie kunszty
300 I,7 | spaniem do uczty siadają.~- A z rana i w dzień co czynią?~-
301 I,7 | jako srebro błyszczący, a w tym dole woda.~- Woda
302 I,7 | winy na sejmach czynią. A co on winien, że go słuchać
303 I,7 | mądrzy na sejmach racje dają, a żołnierzowi tęskno w pole.
304 I,7 | afektu dla ojczyzny służą a podobno coraz mniej takich
305 I,7 | Waćpan pójdziesz i zapomnisz, a my tu już chyba poschniemy.
306 I,7 | wilkołakiem.~- Nie wróci on już, a choćby i wrócił, nie będzie
307 I,7 | dobranoc waćpannom, czas spać. A niech się tam której pan
308 I,7 | rozespany stary Gasztowt, a we drzwiach ukazało się
309 I,7 | patrzeć, co się dzieje, a zrozumiawszy, o co rzecz
310 I,7 | drogę, po części konno, a w części pieszo. Nad gromadą
311 I,7 | szable, piki, rohatyny, a nawet i widły żelazne. Pan
312 I,7 | kilkunastu w różne strony, a sam z resztą ruszył naprzód.
313 I,7 | gawędząc i ziewając głośno, a chwilami klnąc wrażego Kmicica,
314 I,7 | pytał pan Wołodyjowski.~- A! to wasza mość pan pułkownik!...
315 I,7 | Myśleliśmy, że to zbiegowie, a to pewnie byli jego szpiegi.~-
316 I,7 | pewnie byli jego szpiegi.~- A jakże. Co dzień też obce
317 I,7 | jałmużnę - odrzekł drugi.~- A co to za żołnierz przy Kmicicu?~-
318 I,7 | pierwsze, mógł lasami iść, a po drugie, małoż to panów
319 I,7 | niego najzawziętsi.~- Ba! a jak go usieczem, to na kim
320 I,7 | Chmielnicki! Szwedów tylko brak, a już by ostatni termin na
321 I,7 | życia wielkiego Jeremiego, a później pod Radziwiłłem,
322 I,7 | wpatrując się w ciemność, a groźne głosy wołać poczęły :~-
323 I,7 | głosy wołać poczęły :~- Hej, a szto za lude?~- Alt!- zakrzyknął
324 I,7 | miały z tyłu żelazne sztaby, a oprócz tego podparto je
325 I,7 | przybywali na pomoc braci, a za nimi zbrojni chłopi z
326 I,7 | brzmiała odpowiedź. - A z kim mówi?~- Pułkownik
327 I,7 | pannę, którąś teraz porwał! A wiesz, co to jest raptus
328 I,7 | huknął pan Wołodyjowski - a nie, to niech siebie i was
329 I,7 | jak wasza mość chce...~- A cóż tam? - pytał szydersko
330 I,7 | odparł pan Wołodyjowski - a ludzie w jasyr do szlachty
331 I,7 | Już my jej odżałowali, a co do ludzi, to się ich
332 I,7 | Wołodyjowski usunął się w tył, a za nim szlachta, by miejsce
333 I,7 | jego twarz hardą, rycerską a młodą. Stanąwszy we drzwiach
334 I,7 | nikomu zła nie uczynili, a wybito ich do nogi jako
335 I,7 | w te strony przyjechał, a jakże mnie tu przyjęto?...
336 I,7 | wolę tak jak inaczej...~- A jacyż to ludzie z waćpanem
337 I,7 | nieprzyjacielem się połączyłeś ? A czymże mu za onę usługę
338 I,7 | zwracając się do szlachty - a skoczyć no po wiechetki
339 I,7 | Patrz waść, istny kondukt!~A Kmicic odparł od razu:~-
340 I,7 | chciał siebie tylko osłonić, a zarazem oszczędzić przeciwnika -
341 I,7 | ścieśniało się coraz bardziej, a za nim uformowało~się drugie,
342 I,7 | nawet tego się nie czyni, a cóż dopiero przeciwnikowi
343 I,7 | satysfakcję niż z umarłego. A kto tu umie rany opatrywać?~-
344 I,7 | potem na łoże go przenieść, a ja pójdę tę nieszczęsną
345 I,7 | się pana Wołodyjowskiego, a może obecność w domu Billewiczówny
346 I,7 | którego prowadziły maleńkie a ciężkie drzwi z izby sypialnej.
347 I,7 | chrząknął raz i drugi, a widząc, iż i to nie pomaga,
348 I,7 | na rycerza oczy błękitne, a potem wychyliła się z nich
349 I,7 | się śmiertelny niepokój. - A z tamtym co się stało?...~-
350 I,7 | ukazało się we drzwiach, a między ich rękoma zwieszała
351 I,7 | głowę podtrzyma. Wolno!...~- A czym będziem trzymać, kiedy
352 I,7 | wycierał jej dłonie chustą, a ona bladła i mieniła się
353 I,7 | wyprowadź mnie!~Wyszli oboje, a i pan Wołodyjowski za nimi.
354 I,7 | na jej widok i wiwatować, a ona szła blada, chwiejąca
355 I,7 | niebiosa pana Wołodyjowskiego, a on jechał zamyślony i milczący.
356 I,7 | Hm! ocaliłem jej cnotę, a pewnie i życie, bo choćby
357 I,8 | należy mu się o to postarać.~"A jeśli ona tamtego jeszcze
358 I,8 | oczyma oglądać mogła.~- A i tobie czas się ustatkować,
359 I,8 | chyba więcej ran w skórze. A bałamuctwom koniec będzie.~
360 I,8 | drugi raz może nie trafić, a to tym bardziej, że pannie
361 I,8 | otuchy.~"Inni się warcholili, a jam się bił - myślał sobie. -
362 I,8 | wdzięczności, jeśli nie za usługę? A jeśli ów pośpiech nie pójdzie
363 I,8 | patrzył, alem żołnierz, a tam trąby na wojnę grają!"~-
364 I,8 | myśl przyszła mu do głowy. A jeśli ona odpowie: "Idźże
365 I,8 | wojnę, mości żołnierzu, a po wojnie będziesz rok do
366 I,8 | na bandurze brzdąkał.~- A co ty tu robisz? - pytał
367 I,8 | Lubiczu, by mieć robociznę, a wyście zaraz poumykali,
368 I,8 | lepiej na polu, to umyka, a mnie tu lepiej. Ja miał
369 I,8 | miał nogę przestrzeloną, a tu mnie ją obwinęła szlachcianka,
370 I,8 | Jeśli zdechnę, to i wyniosą, a nie, to ostanę.~- Zali myślisz
371 I,8 | garniec miał, toś chłop, a Pakosz szlachcic.~- Ja z
372 I,8 | Ja mu i nie służył.~- A skądże was pan Kmicic brał?~-
373 I,8 | Pan Wołodyjowski odszedł, a odchodząc pomyślał sobie: "
374 I,8 | może mu stary Marysię odda. A czemu? Bo w palce nie stukał,
375 I,8 | rzekł pan Wołodyjowski - a grzywa u Basiora zapleciona?~-
376 I,8 | podbiciu i złoconymi ostrogami, a mundur nowy, czerwony; do
377 I,8 | więc go zostawił w skrzyni, a na głowę wdział hełm szwedzki
378 I,8 | ściągnął na powrót w tył konia, a pan Wołodyjowski mówił dalej:~-
379 I,8 | Bogu dziękować naprzód, a waszmości zaraz potem...~-
380 I,8 | wystąpiły jej na policzki, a oczy nakryła długimi rzęsami,
381 I,8 | waści pod niebiosa wynosił, a potem laudańscy ludzie to
382 I,8 | powiadają i w godności stroją, a Bóg wie, kim są, może często
383 I,8 | ci się Ozorią pieczętują, a jam jest Korczak Wołodyjowski
384 I,8 | innymi wytrzymywałem głody, a po beresteckiej sam nasz
385 I,8 | któren krzykiem nadrabia, a krwi żałuje, jeno że mi
386 I,8 | trochę sławy uszczknęło, a sumienia niczym nie zbrudziło.
387 I,8 | Tak mi Panie Boże dopomóż! A oprócz tego mogą to i godni
388 I,8 | mnie za stałego opiekuna, a będziesz i spokojna, i bezpieczna,
389 I,8 | zdumieniem pana Wołodyjowskiego, a on tak jeszcze mówił dalej:~-
390 I,8 | Ostatnie i nieodwołalne.~- A może jeno pośpiech się waćpannie
391 I,8 | bom nie po nią przyjechał, a żem ręki prosił, to nie
392 I,8 | powiadał pan Zagłoba, że liszka a niewiasta to najzdradliwsze
393 I,8 | najzdradliwsze stworzenia na świecie. A taki żal mi, że wszystko
394 I,8 | spokojnie do niej dojść, a wolał się warcholić... Gotowa
395 I,8 | pierwsza to dla mnie rekuza, a dla niej pierwsza boleść.
396 I,8 | niej list, żeby odpuściła, a potem w czym będę mógł,
397 I,8 | drugim jedzie.~- Gdzie?~- A ot, tam!~- Prawda, że dwóch
398 I,8 | tak daleka poznajesz?~- A po bułance. Dyć ją całe
399 I,8 | pewnością.~Popędzili obaj konie, a jadący naprzeciw uczynili
400 I,8 | ekspedycją i z pieniędzmi? A od kogo?~- Od księcia wojewody
401 I,8 | On ma jechać do Troków, a ty masz zostać w tej okolicy.~-
402 I,8 | ruskim niczego odziedziczyć, a tymczasem największego rycerza
403 I,8 | co ich na nogi postawić. A pieniędzy siła, przywiozłeś?~-
404 I,8 | pieczęcią radziwiłłowską, a pan Wołodyjowski otworzył
405 I,8 | usilnością winy swe zmazać, a na żadne terminy w sądach
406 I,8 | Wołodyjowski - ale urody małej, a lud tutejszy rosły. Jak
407 I,8 | Bardzo mu w porę przyszedł.~- A czemu?~- Bo tu tatarską
408 I,8 | naszym księciem w emulacji, a jak hetmani niezgodni, to
409 I,8 | winien pan podskarbi!~- A inni powiadają, że właśnie
410 I,8 | strony dzielim, zamiast bić. A że Sapieha zacny obywatel,
411 I,8 | sześciu lat nie wyjdzie, a Tatarowie nam na Ukrainie
412 I,8 | kawalerski jest zwyczaj, a mając list będę miał lepsze
413 I,8 | kurlandzką granicę daleko. A że, jako widzę, nowe chorągwie
414 I,8 | go jak najwyżej wynieść, a wszystkich innych poniżyć.
415 I,8 | Ożenić?... Hę?~- Jużci! A może ty tu gdzie w konkury
416 I,8 | niech swoje arbuzy zjada, a ty o cudze nie pytaj, boś
417 I,8 | mam zaciąg na głowie.~- A będziesz na lipiec gotowy?~-
418 I,8 | szlachta pytać, czy prawda, a gdy pan Wołodyjowski potwierdził,
419 I,9 | Ledwie żem się wylizał!~- A jakże zdrowie waszmościne?~-
420 I,9 | smoka tylko roztratował, a święty Michał całemu komunikowi
421 I,9 | jawie, sinych, zbitych, a ciągle jęczeli: "Jędruś!
422 I,9 | Nastała chwila milczenia.~- A co do raptu - mówił dalej
423 I,9 | którymś roku życia zbielała, a on, zgadnij waść, co uczynił?~-
424 I,9 | on służyć nie przestał. A waszmość zamieszki czyniąc
425 I,9 | Po co miałbym się bić? A wiesz, czemu mnie odpaliła?~-
426 I,9 | głowę jako matka unosiła; a po trzecie, że gdym się
427 I,9 | jestem i nieprzyjacielem, a tej panny mnie żal, chociaż
428 I,9 | powieszę, nie pierwszyzna mi, a uraz nie zwykłem chować.
429 I,9 | Chybabym stąd uciekał, a tego nie chcę. Tyle terminów!
430 I,9 | nie chcę. Tyle terminów! A co sprawa, to i wyrok pewny
431 I,9 | dla kogo?~- Dla waćpana. A teraz wiedz, że mając funkcję
432 I,9 | się na twarzy Kmicica.~- A waćpan co uczynisz? - pytał
433 I,9 | pytał cichym głosem.~- A ja waszmości list oddaję -
434 I,9 | głębiej mnie pogrążył... A waszmość mi rękę podajesz
435 I,9 | To i dobrze, potem o tym! A teraz... uszy waszmość do
436 I,9 | sławie jako w słońcu chodzić, a już tam znam jedną pannę,
437 I,9 | rzekłszy począł żegnać się, a Kmicic nie puszczał, dziękował
438 I,9 | domu.~- To wyjechała?~- A wyjechała.~- Gdzie?~- Kto
439 I,9 | Gdzie?~- Kto ją wie !~- A kiedy wróci?~- Kto ją wie!~-
440 I,10 | ukazują się na drzewach, a zielona ruń zbóż kiełkuje
441 I,10 | rozleglejsze zajmowała kraje. A oprócz tego na niebie pojawiły
442 I,10 | pokrytą, lasy sosnowe żółkły, a gałęzie drzew skręcały się
443 I,10 | trwożyły się coraz bardziej, a zakonnicy gubili się w dociekaniach,
444 I,10 | jeszcze na sześć lat siłę, a jednak mówiono o niebezpieczeństwie
445 I,10 | Rzeczpospolita nie dała przyczyny, a rozejm trwa w całej sile.
446 I,10 | się umysły pomiędzy obawą a nadzieją, ciężka niepewność
447 I,10 | Kraj był jak obóz oblężony.~A w obozie źle się działo.
448 I,10 | strony, on miał kusić załogę. A oprócz tego nie brakło ni
449 I,10 | grobie ojczyzny uświęcić; a jeszcze więcej było swawolników
450 I,10 | Włostowski kościańskich, a pan Golc, sławny żołnierz
451 I,10 | pan Piotr Skoraszewski, a pan Kwilecki spod Nakła.
452 I,10 | szańczyków nad rzeką.~- A gdzie to moi ludzie? - pytał
453 I,10 | rzekł pan Skrzetuski.~- A pospolite ruszenie kaliskie? ~
454 I,10 | przecie to czas strzyży owiec, a za źle umytą wełnę nie chcą
455 I,10 | prócz piechoty łanowej... A potem żniwa bliskie. Dobry
456 I,10 | Co mi waćpan prawisz?~- A Szwedzi nie uciekną, jeno
457 I,10 | Szwedzi tu rzecz główna, a wstyd potem. Zresztą nie
458 I,10 | zechcą non deesse patriae. A teraz powiedz mi waćpan:
459 I,10 | ledwie jeden wojnę widział, a na dziesięciu jeden wie,
460 I,10 | żołnierze, ale nie teraz. A co do pospolitego ruszenia,
461 I,10 | ściągnął do obozu między Piłą a Ujściem, ale pod 27 czerwca,
462 I,10 | na nich wygód wszelkich, a obciążona tak bronią, iż
463 I,10 | pił, inny pachołka wołał, a wszyscy w szeregu nie poczytywali
464 I,10 | przeznaczonego na spyżę, a zwłaszcza sług pilnujących
465 I,10 | jagieł, krup i bigosów, a wszczynających z lada powodu
466 I,10 | ściągało się coraz więcej, a przedtem jeszcze poczęli
467 I,10 | i hajducki przybranych; a sam wojewoda jechał w karecie
468 I,10 | wolna ku domowi burmistrza, a głowy chyliły się przed
469 I,10 | Czarnkowski, szwagier Krzysztofa, a sam kasztelan poznański,
470 I,10 | na jatki nas tu wydali.~- A kto winien? - pytał pan
471 I,10 | Wojewoda nic nie odrzekł, a szlachta poczęła spoglądać
472 I,10 | nas tu pod nóż wysłano? A wierzym! Nie od dziś to
473 I,10 | wołano coraz liczniej.~- A pamiętacie waćpanowie dzieje
474 I,10 | zdrajcy chciał spuścizny, a gdy jej nie dostał,~Wnet
475 I,10 | oczy były w niego utkwione, a błazen spoglądał to na jednego
476 I,10 | nie odgaduje, kto to taki?~A gdy milczenie było jedyną
477 I,10 | najbezczelniejszą miną do wojewody:~- A ty, Krzychu, zali także
478 I,10 | wojewodę w ukłonie, dodał:~- A waćpanom w to graj!~I oddalili
479 I,10 | dygnitarze pilnujący urzędów, a choć w chwilach potrzeby
480 I,10 | błyskawice, usta pioruny, a siwiejąca broda trzęsła
481 I,10 | jeżeli nie w synach swoich... a my tu najpierw ucierpimy.
482 I,10 | łanową piechotą dowodzących, a szczególniej po pana Władysława
483 I,10 | wzajem przychodzić z pomocą ; a oprócz tego całą nadrzeczną
484 I,10 | Wieleniu, część w Pile, a pan Władysław Skoraszewski
485 I,10 | uczty gwarne i hałaśliwe, a jeszcze więcej hałasu czyniła
486 I,10 | sypie iskry, pali, niszczy, a gdy wystygnie, jest tylko
487 I,10 | ubiegł tydzień i drugi, a zaczynał się trzeci, długa
488 I,10 | nie chcą ustać na miejscu, a jako że w błotnistej okolicy
489 I,10 | szyderskich okrzyków aż za obóz, a tłumom tym przywodził Ostrożka,
490 I,10 | krzyczała szlachta.~- A nie płacz za stryjcem! -
491 I,10 | Masz grudkę, Grudziński! A ho! a huzia! hoc! hoc! szarak!
492 I,10 | grudkę, Grudziński! A ho! a huzia! hoc! hoc! szarak!
493 I,10 | Skrzetuski, rotmistrz kaliski, a stryjeczny słynnego zbarażczyka
494 I,10 | miał siedmdziesiąt dział, a książę Jeremi jeno kilkanaście
495 I,10 | wcale było niepodobnym, a jednak nieprzyjaciel nie
496 I,10 | wodza, który wojnę rozumiał.~A gdy tak z jednej strony
497 I,10 | muszkietnicy stawali w czele, a w razie ataku jazdy cofali
498 I,10 | szła pod Drakenborgiem, a helsingerska, złożona ze
499 I,10 | ostgotlandzką pułkownikował Fersen, a nerikską i wermlandzką sprawował
500 I,10 | bruzdy po wilgotnych łęgach, a wszystkich żołnierzy było
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4197 |