Tom, Rozdzial
1 I,5 | najdzikszy i najokrutniejszy, lubo z wysokiej krwi pochodzący,
2 I,7 | dziesiąta z wieczora, noc jasna, lubo księżyc jeszcze nie zeszedł.
3 I,8 | Ochota była powszechna, lubo turbowali się niektórzy,
4 I,10 | gorszymi od pana starościca, lubo wymykali się z mniejszą
5 I,10 | śmiertelnej począł mówić dobitnym, lubo nieco zachrypłym głosem:~-
6 I,13 | pachniało prochem. Zamek, lubo nieobronny, otoczony był
7 I,14 | spokojny, zrezygnowany, lubo zdawał się być pogrążony
8 I,17 | oddać tę sprawiedliwość, że lubo garść miał ludzi, a tam
9 I,18 | było nie do wytrzymania, lubo domy ode drogi i opłotków
10 I,20 | dobudowano go z jednej strony, lubo i część dobudowana sczerniała
11 I,20 | chcesz, choćby do Radziwiłła, lubo bolesno to jest widzieć
12 I,24 | bardziej trącać kielichami, lubo Kmicic więcej udawał, że
13 I,25 | powiedziane z jakąś niedbałą, lubo wytworną grzecznością, w
14 I,25 | więcej, i rumak książęcy, lubo nie trzymany cuglami, nie
15 II,9 | więc ani miasto, ani zamek, lubo bardzo obszerny, ani przedmieścia,
16 II,14 | urządzali obóz. Żołnierz, lubo przez tyle lat wojny i w
17 II,15 | wyniosły bardzo, który, lubo podkomendny Millera, chętnie
18 II,16 | pułkowników jazdy.~Miller, który, lubo w szerszym zakroju, sam
19 II,18 | nasyp świeżo uczyniony, lubo polewany wodą, nie zdołał
20 II,19 | Widział ich i Miller, a lubo bladość wściekłości wystąpiła
21 II,19 | była tak ohydna, że Miller, lubo przyzwyczajony do wszelkiego
22 II,19 | waszej książęcej mości, że lubo tym razem uznaję radę Wrzeszczowicza
23 II,20 | najezdników; ziemia sama, lubo pokryta śniegami, poczęła
24 II,25 | w ogóle zdolności jego, lubo niepospolite, nie szły w
25 II,25 | głowę a dziękował. Nuncjusz, lubo przepychów zwyczajny, zdumiewał
26 II,29 | piekielnych cierpień.~A jednak, lubo życie jego niemal na godziny
27 II,35 | panienki francuskiej, która, lubo w innym zakochana, oddała
28 II,40 | wysłaniec bezpiecznie powróci, lubo dziwno mi to, że wasza dostojność
29 II,42 | Lecz posuwali się naprzód, lubo wolno i ratując jeden drugiego.~
30 III,6 | siedzieli na olbrzymich, lubo wychudzonych, koniach i
31 III,6 | tego sławnego pułku odwagą. Lubo napadnięci niespodzianie
32 III,7 | żartów, wiwatów, gwaru, aż, lubo pogoda była cudna i słońce
33 III,14| pałacu Kazimierowskiego, lubo nie mogli utrzymać owego
34 III,14| początku z uprzejmą twarzą, lubo było widać po niej, że jakowyś
35 III,23| nieszczerze tego wilka wywoływał, lubo był człowiekiem niezrównanej
36 III,24| jeszcze przy Radziejowskim, lubo z dysydentów złożone, służyły
37 III,24| a i sam pan Gosiewski, lubo wojownik biegły i uczony,
38 III,24| prędzej, później nastąpić. A lubo Kazimierz stał już na czele
39 III,25| jeszcze przy Radziejowskim, lubo z dysydentów złożone, służyły
40 III,25| a i sam pan Gosiewski, lubo wojownik biegły i uczony,
41 III,25| prędzej, później nastąpić. A lubo Kazimierz stał już na czele
42 III,26| przechodzących. Bachmatom, lubo jęczmieniem i pruską pszenicą
43 III,26| bitwa to była tylko próba, lubo niepomyślna, ale dobrej
44 III,27| bezpieczen już o życie, odzyskał, lubo ranny, całą pewność siebie
45 III,29| krok ktoś trzeci, który lubo żadnych wezwań nie otrzymał,
46 III,32| Który chorąży orszański, lubo w początkach nieszczęsnej
|