Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hycnal 1 hymn 3 hymnem 1 i 13137 í 1 ich 281 ichnemu 1 | Frequency [« »] ----- ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances i |
Tom, Rozdzial
5001 2, 19| którego bił ogromny wrzask i leciał przez wywarte do 5002 2, 19| piosneczkę muzykantom rzucał i no-~sił się wskroś ciżby, 5003 2, 19| przystawali zmęczeni, a nawet i muzyce mdlały ręce, pieniądze 5004 2, 19| rzucał, przynaglał grać i tańcował, że w końcu prawie 5005 2, 19| kiwały głowami, mełły ozorami i litowały się nad Boryną, 5006 2, 19| od tego karczma! - odparł i wziął się znowu trącać ze 5007 2, 19| znowu trącać ze starszym i kowalem, a prawić cosik.~ 5008 2, 19| z całą gromadą dziewczyn i chłopaków. Wesoło im było, 5009 2, 19| karmelki, by móc przy tym i Jagusi nakłaść, a mimo zmęczenia 5010 2, 19| zmęczenia śmiał się najgłośniej i rad się rozgadywał!~Na karczmie 5011 2, 19| się już całkiem rozochocił i rozgrzał, to cięgiem jakieś 5012 2, 19| się, gdzie się ino dało, i radzili, przepijali, kumali 5013 2, 19| kumali się jedni z drugimi i wesołości całym sercem zażywali. 5014 2, 19| Lipczakami, a niektórzy i do tańca się brali, dzieuchy 5015 2, 19| obejście mieli delikatniejsze i grzecznie prosili.~Antkowa 5016 2, 19| osobna, że to młódź sama była i co najpierwsza we wsi, a 5017 2, 19| Bożym świecie nie wiedział i prosto jakby się dzisiaj 5018 2, 19| niczym się nie krył, bo i nie poradził nawet - to 5019 2, 19| nie poradził nawet - to i nie baczył, że ludzie dookoła 5020 2, 19| dookoła spozierają uważnie i pilnie nasłuchują. Hale, 5021 2, 19| ino latały nieprzytomnie i w piersiach wzbierała taka 5022 2, 19| rozpłomienionych oczach podziw i kochanie! To i rósł coraz 5023 2, 19| oczach podziw i kochanie! To i rósł coraz bardziej, puszył 5024 2, 19| coraz bardziej, puszył się i hukał kiej ten wicher, nim 5025 2, 19| uderzy! Pił przy tym tęgo i Jagusię niewolił, aż się 5026 2, 19| chwilami, gdy muzyka milkła i karczma nieco przycichała, 5027 2, 19| pragnęła, ale stał pobok i tak patrzał; taki żar buchał 5028 2, 19| kompanii. Żyd chętnie dawał i każdą kwartę dwa razy na 5029 2, 19| nieco otrzeźwić, juści, że i Antek z Jagusią tańcowali 5030 2, 19| kobiety zgorszone, popatrzył i wnet się we wszystkim pomiarkował, 5031 2, 19| pętle kapoty, czapę nacisnął i jął się przebierać do nich. 5032 2, 19| bo blady był kiej ściana i oczami dziko świecił.~- 5033 2, 19| głośno, gdy nadlecieli, i chciał ją chycić za rękę, 5034 2, 19| Antek zakręcił w miejscu i poniósł dalej, że próżno 5035 2, 19| Antkowych ramion, nie popuścił i nie spojrzawszy nawet na 5036 2, 19| stanęli jak wryci, nikt się i słowem nie ozwał, miarkowali 5037 2, 19| roztrącił ciżbę kiej snopki i wybiegł z karczmy, ale skoro 5038 2, 19| drzewo leżące przed domem i padł w śnieg, rychło się 5039 2, 19| rychło się jednak podniósł i dognał ich na skręcie drogi 5040 2, 19| stawu.~- Idź swoją drogą i ludzi nie zaczepiaj! - krzyknął 5041 2, 19| garście staremu jakiś kół i wrzeszczała:~- Bijcie tego 5042 2, 19| Antek zgoła nieprzytomnie i przysuwał się z pięściami, 5043 2, 19| roztrzęsiony, nieprzytomny i wodził pustymi oczami dookoła, 5044 2, 19| jasno, śniegi się skrzyły i posępna białość widniała 5045 2, 19| rozchodzili się do domów, że to i późno już było, karczma 5046 2, 19| jeszcze czas jakiś hukania i przyśpiewki, pozostali tylko 5047 2, 19| którzy mieli zanocować, i pan Jacek przygrywał im 5048 2, 19| stołem powspierani na rękach i wzdychali, no i Antek, siedzący 5049 2, 19| na rękach i wzdychali, no i Antek, siedzący w kącie 5050 2, 19| wszyscy. Siedział tak martwy i niewiedzący, że darmo mu 5051 2, 19| karczmę zamyka, nie słyszał i nie rozumiał zgoła, przecknął 5052 2, 19| laczego, nachylił się do niej i w samą twarz powiedział: - 5053 2, 19| Hanka zapłakała żałośnie i poszła.~I on się zaraz podniósł, 5054 2, 19| zapłakała żałośnie i poszła.~I on się zaraz podniósł, wyszedł 5055 2, 19| podniósł, wyszedł na dwór i powlókł się ku młynowi.~ 5056 2, 19| słychać było trzaskanie żerdek i jakby cichy, przejmujący 5057 2, 19| Antek wlókł się ciężko i wolno dookoła stawu, przystawał, 5058 2, 19| śmiertelny, dygocące przerażenia i rozpaczliwa, żalna niemoc...~ 5059 2, 19| doszedł go bolesny płacz i głośne wyrzekania, pod figurą, 5060 2, 19| jaki obcy wędrownik albo i pijany - a to Hanka leżała 5061 2, 19| odezwała, uniósł ją przez siłę i powiódł do domu.~Nie mówili 5062 2, 20| cichość, złowrogo przyczajona i pełna powstrzymywanych gniewów 5063 2, 20| a żył w ciągłej trwodze i oczekiwaniu czegoś strasznego, 5064 2, 20| przytajonych w sobie złości i z łóżka się podnieść nie 5065 2, 20| mdliło, kolki spierały w boku i gorącość rozbierała.~- Nic 5066 2, 20| jeno postękiwał boleśnie i w pułap uparcie patrzył.~- 5067 2, 20| Wyście ostawili ją samą i poszli pić do alkierza, 5068 2, 20| młoda przecież, zdrowa i zabawy jej potrzeba: Zniewolił 5069 2, 20| potrzeba: Zniewolił ją, to i poszła tańcować. Mogła to 5070 2, 20| jeno uwidzi, a że ją wybrał i nie popuszczał zbój ten 5071 2, 20| złość!~- Smarujcie jeno i róbcie, bym wyzdrowiał rychło, 5072 2, 20| Kiejście taki mądry, to i to wiedzieć powinniście, 5073 2, 20| różaniec przebierała, nie!~- A i to czemuście mi ją dali? - 5074 2, 20| iść za każdego drugiego i z tych najpierwszych we 5075 2, 20| odwrócił się do ściany i ani już słowem się ozwał 5076 2, 20| kupy ściągał, deliberował - i taka złość go przejmowała, 5077 2, 20| odwracał się twarzą do izby i tymi złymi, jastrzębimi 5078 2, 20| dzieciątka spozierała na niego i tak wzdychała, aż mu się 5079 2, 20| wzdychała, aż mu się żal robiło i serce zdziebko tajało, ale 5080 2, 20| serce zdziebko tajało, ale i zazdrość tym większa rosła.~ 5081 2, 20| chuchnie, a wnet owarzy się i rozdygocze z bolenia. Mizerniała 5082 2, 20| usiedzieć trudno było na miejscu i robotą zająć, bo wszystko 5083 2, 20| bo wszystko leciało z rąk i strach cięgiem za nią chodził, 5084 2, 20| cięgiem za nią chodził, bo i jakże, kiej stary wciąż 5085 2, 20| mogła. Ciężyło jej życie, bo i tęskności rozbierały nieopowiedziane, 5086 2, 20| rozbierały nieopowiedziane, że to i o Antku nic nie wiedziała, 5087 2, 20| to pokazywała srogą twarz i gorzkie wymówki czyniła, 5088 2, 20| też łaziły omroczone, złe i strapione, bo stara Szymka 5089 2, 20| ten dzień zepchnąć, ale i tam dobrze jej nie było, 5090 2, 20| tyla było całej uciechy i rozerwania myśli, co tam 5091 2, 20| wciąż była sroga, mroźna i wiejna, że trza było w chałupie 5092 2, 20| bo mróz był trzaskający, i poszedł na wieś.~Zachodził 5093 2, 20| przódzi mijał bez słowa, i wszędy pierwszy zaczynał 5094 2, 20| pierwszy zaczynał o karczmie i całą sprawę w śmieszki obracał 5095 2, 20| jako się był tęgo napił i przez to zachorzał!~Dziwowano 5096 2, 20| nieustępliwą hardość, a i to, że skoro na ambit wziął, 5097 2, 20| Rozumiano też, że zapobiega i plotki gasi, jakie były 5098 2, 20| młodą, złego nie odegna i święconą wodą!~Zeźlił się 5099 2, 20| święconą wodą!~Zeźlił się tym i prosto wrócił do chałupy, 5100 2, 20| już wszystko przeminęło i powróci do dawnego, odetchnęła 5101 2, 20| dawnego, odetchnęła z ulgą i jęła do niego zagadywać, 5102 2, 20| naglądać, przymilać się i po izbie krzekorzyć słodko, 5103 2, 20| krzyczał za nieporządki i do roboty zaganiał.~Od tego 5104 2, 20| garście ujął, przypilnowywał i z rąk nie popuszczał. Całe 5105 2, 20| wyzdrowiał, młócił z Pietrkiem i w stodole robił koło zboża, 5106 2, 20| pilnie stróżował Jagusi, że i kroku nie mogła zrobić, 5107 2, 20| świąteczne szmaty zamknął i klucz nosił przy sobie.~ 5108 2, 20| bowiem, że o bele co krzyczał i słowa dobrego nie powiedział, 5109 2, 20| rzeczach prawił, których i dziewczyna nie wyrozumiała, 5110 2, 20| dziewczyna nie wyrozumiała, i Józce o wszystkim kazał 5111 2, 20| matki uciekała na wyżalenie i skargi, nie poradziła na 5112 2, 20| bronił swojego dobra będę i nie dopuszczę, żeby się 5113 2, 20| zrobiła, nie tak bym gadał i nie tak postąpił! Ale dosyć 5114 2, 20| tak postąpił! Ale dosyć i tego, że się z Antkiem zadawała!~- 5115 2, 20| przekonać, nie wierzył niczemu i twardo stał przy swoim, 5116 2, 20| siebie dufacie. Baczcie i na to, że kto na innych 5117 2, 20| Dosyć mi waszych nauk i przypowiastek, swój rozum 5118 2, 20| też mam! - rozgniewał się.~I na tym się skończyło, bo 5119 2, 20| widząc jego zatwardziałość i nieustępliwość, nie ponawiała 5120 2, 20| dufając, iż to samo przejdzie i jakoś się uładzi, ale on 5121 2, 20| pofolgował, zawziął się i nawet w tej złości smak 5122 2, 20| Jagnie było markotno, smutno i tak źle, że ledwie już ścierpiała, 5123 2, 20| mało kto zaglądał mając i u siebie dość swarów! Wójt 5124 2, 20| ale ta więcej do Józki i by się z Szymkiem spotykać, 5125 2, 20| było z niej pociechy, to i Rocho czasem zaglądał, ale 5126 2, 20| kowal przychodził co wieczór i długo przesiadywał, a jak 5127 2, 20| jeszcze starego przeciw Jagnie i w łaski się nowe wkradał, 5128 2, 20| nowe wkradał, juści, że i Jagustynka często zachodziła, 5129 2, 20| Dominikowa też bywała co dnia i co dnia jedno przywtarzała, 5130 2, 20| bunt się w niej podnosił i złość ją podrywała coraz 5131 2, 20| Wzdychasz, trujesz się i boskiego zmiłowania wyczekujesz! 5132 2, 20| człowiek nie przyłoży, to mu i Pan Bóg nie dołoży! Żeby 5133 2, 20| się wnet do bicia weźmie i nie wiada, na czym skończy! - 5134 2, 20| najpierwsze - zniżyła głos i do ucha jej szeptała - odstaw 5135 2, 20| zobaczysz, jak zmięknie i jak się udobrzy!~Jagna zerwała 5136 2, 20| ma! wszystkie tak robią i robić będą, nie ja pierwsza 5137 2, 20| niźli młodziaka, bo łakomszy i trudno mu po cudzych chałupach 5138 2, 20| co tam pyskują na ciebie i Antka, do serca nie bierz, 5139 2, 20| że któren się da, to mu i kiwnąć palcem nie przepuszczą, 5140 2, 20| ta świętą ostanie! Prawda i to, że każden potrzebuje 5141 2, 20| nauczała ją, a z wolna, choć i nie pytana, rozpowiadała 5142 2, 20| owe mocno wzięła do głowy i cały dzień deliberowała 5143 2, 20| kiedy był Rocho, kowal i Nastka, rzekła do starego:~- 5144 2, 20| przypilnuję! - powiedziała hardo.~I od tego wieczoru zaczęło 5145 2, 20| się nie przemienił, ale i ona nie ustępowała, na słowo 5146 2, 20| Jagustynki.~- Chleb ją rozpiera i ponosi! - odrzekła z oburzeniem, 5147 2, 20| wyganiać humory, bo potem i kłonicą nie poradzi.~- Nie 5148 2, 20| wyniośle.~- Widzi mi się, że i u Borynów do tego przyjdzie!- 5149 2, 20| wysypała żółtym piaskiem ganek i sienie, i spiesznie przebierali 5150 2, 20| piaskiem ganek i sienie, i spiesznie przebierali się 5151 2, 20| łacińskie modlitwy, pokropił i poszedł w obejście poświęcić 5152 2, 20| obejście poświęcić budynki i cały dobytek. Boryna niósł 5153 2, 20| a on w głos się modlił i poświęcał wszystko po kolei, 5154 2, 20| wpodle przyśpiewując kolędy i gęsto potrząchając dzwonkami, 5155 2, 20| Skończywszy zaś wrócił do izby i przysiadł odpoczywać, a 5156 2, 20| zsypali do sań pół korca owsa i grochu ćwiartkę, jął przesłuchiwać 5157 2, 20| przesłuchiwać pacierza Józkę i Witka.~Tak galanto umieli, 5158 2, 20| galanto umieli, aż się dziwił i pytał, kto ich uczył.~- 5159 2, 20| nauczył Kuba, a katechizmu i na lementarzu Rocho! - odpowiadał 5160 2, 20| rozczerwieniła, popłakała i tego słowa nie wykrztusiła! 5161 2, 20| starszych, pacierze odmawiali i grzechu się strzegli, bo 5162 2, 20| podniósłszy głos spojrzał na Jagnę i groźnie zakończył:~- Powiadam 5163 2, 20| Strzeżcie się dnia sądu i dnia kary, pokutujcie i 5164 2, 20| i dnia kary, pokutujcie i poprawiajcie się póki czas!~ 5165 2, 20| też serce zabiło trwożnie i rumieńce powlekły twarz, 5166 2, 20| trzaskiem wyciągał ze stawów i z cicha zaczął:~- Mówili 5167 2, 20| Nie chodźcie do karczmy i kobiet tam nie prowadzajcie, 5168 2, 20| gródce, bo kopnie ją wałach i gotowe nieszczęście, w przeszłym 5169 2, 20| Zaraz poznałem z maści i z tego łyska na czole, tęgi 5170 2, 20| gniewałem się z nim, to i o zgodę prosił go nie będę - 5171 2, 20| ciągle w karczmie przesiaduje i wszystkich chłopaków buntuje, 5172 2, 20| buntuje, na starszych powstaje i podobno coś przeciw dworowi 5173 2, 20| drodzy, zgodą - zażył tabaki i nakładał czapkę. - Na zgodzie 5174 2, 20| zgodnie, po dobroci, to i dwór by się ugodził z wami, 5175 2, 20| dziedzic, dobry to człowiek i chciałby to załatwić po 5176 2, 20| zimne, nieubłagane oczy i zacięte wargi, odwrócił 5177 2, 20| odwrócił się spiesznie i zatarł ręce ze zdenerwowania, 5178 2, 20| to trzeba z nią mądrze i sprawiedliwie postępować; 5179 2, 20| to miał skrzydło złamane, i teraz siedzi w chałupie 5180 2, 20| teraz siedzi w chałupie i myszy łowi kiej kot.~- No, 5181 2, 20| ruszyć, przekręcił szyję i boczkiem, czająco znów godził 5182 2, 20| ksiądz mu dał złotówkę i polecił przynieść o zmroku; 5183 2, 20| ale Witek uderzył w bek i zaraz po wyjściu księdza 5184 2, 20| księdza zabrał boćka do obory i tam ryczał prawie do wieczora, 5185 2, 20| serce skwierczało mu z żalu i boleści, nawet rzemieni 5186 2, 20| by go uchronić od mrozu, i do spółki. z Józką, ptak 5187 2, 20| plebanię, a Łapa pobiegł z nimi i też coś markotno szczekał.~ 5188 2, 20| dłużej rozważał słowa księdza i te jego szczere zapewnienia, 5189 2, 20| się rozjaśniał, uspakajał i z wolna, niepostrzeżenie 5190 2, 20| wrzawa, ten spokój wewnętrzny i ta cicha, głęboka dufność.~ 5191 2, 20| rozbitym, co choć odrutowany i zgoła cały się widział, 5192 2, 20| widział, a gdziesik cieknął i przepuszczał wodę w takim 5193 2, 20| wodę w takim miejscu, że i pod światło nie rozpoznał.~ 5194 2, 20| światło nie rozpoznał.~Tak i w chałupie się widziało, 5195 2, 20| zdziebko, ale żywe jeszcze i zgoła nie zabite jeszcze 5196 2, 20| zatracił w sobie nieufności i prawie mimo woli, a dawał 5197 2, 20| zapomniała mu tych złości i srogich słów, wrzała wciąż 5198 2, 20| stróżujących oczów.~Może i dlatego, że pilnował i nie 5199 2, 20| Może i dlatego, że pilnował i nie wierzył jej, znienawidziła 5200 2, 20| przylgnął do Jagny, że to mu i teraz dawała lepsze podwieczorki, 5201 2, 20| więcej omasty, a czego gęsto i parę groszy kapnęło od Antka. 5202 2, 20| umiała wkraść w łaski Jagny i tyle zaufania wzbudziła 5203 2, 20| stróżowała przed starym i ochraniała przed niespodziankami! 5204 2, 20| drugich za własną poniewierkę i krzywdy; nie cierpiała bowiem 5205 2, 20| by mogła głowę schronić, i tej łyżki warzy! Zarówno 5206 2, 20| jednak nienawidziła biednych i jeszcze barzej prześmiewała.~ 5207 2, 20| Prosto diabelska kuma albo i co gorszego, jak o niej 5208 2, 20| powiadali.~- Wezmą się za łby i pozagryzają jak te wściekłe 5209 2, 20| oczy miała... Zazierała i do Antków, ale najczęściej 5210 2, 20| gdy z roboty powracał, i wtedy to mu w uszy kładła 5211 2, 20| by cię oddać strażnikom i jeszcze drugie...~- Niech 5212 2, 20| do starego, .myślał długo i powiedział cicho:~- Podobne 5213 2, 20| niego, taki zbój, podobne.~I więcej nie rzekł, nie chciał 5214 2, 20| zła to kobieta!~- Może to i nieprawda, ale bywały podobne 5215 2, 20| kreminale, ale spalił. To i Antek może to zrobić, musiał 5216 2, 20| wielce się tym strapił i jął namawiać:~- Pogódźcie 5217 2, 20| odpuście mu co gruntu, przecież i on żyć musi, ustatkuje się 5218 2, 20| będzie już powodów do kłótni i odgrażań...~- Nie, żebym 5219 2, 20| pójdę; a pókim żyw, nie dam i tego zagona! Że mnie pobił 5220 2, 20| tego zagona! Że mnie pobił i sponiewierał jak psa, darowałbym, 5221 2, 20| darowałbym, choć ciężko i trudno - ale jeśli on i 5222 2, 20| i trudno - ale jeśli on i co innego zamierza!...~- 5223 2, 20| aże mnie rozum odchodzi i zimno w kościach przewierca... 5224 2, 20| stać...~Zacisnął pięście i skamieniał ze zgrozy samego 5225 2, 20| cosik więcej niźli gniewy i żale o grunt, że ta zapamiętałość, 5226 2, 20| źródliska bije, czuł to dobrze i w tej właśnie chwili poczuł 5227 2, 20| nienawiść zimną, mściwą i nieubłaganą, zwrócił się 5228 2, 20| nieubłaganą, zwrócił się do Rocha i cicho powiedział:~- Za ciasno 5229 2, 20| krzyknął wystraszony.~- I niechaj Bóg broni, by mi 5230 2, 20| Spali mnie, zobaczycie!~I od tej chwili mało już kiedy 5231 2, 20| za węgłami, obchodził dom i budynki, zaglądał pod strzechy, 5232 2, 20| godzinami całymi nasłuchiwał, i za najmniejszym trzaskiem 5233 2, 20| trzaskiem zrywał się z łóżka i z psem obiegał wszystkie 5234 2, 20| ślady, dopatrzył później i przy przełazie i jeszcze 5235 2, 20| później i przy przełazie i jeszcze lepiej się utwierdził 5236 2, 20| to Antek podchodzi nocami i wypatruje jeno sposobności 5237 2, 20| młynarza wielce srogiego psa i zrobił mu budę pod szopą, 5238 2, 20| podszczuwał, że nocami pies latał i użerał jak wściekły, a rzucał 5239 2, 20| przy tych ostrożnościach i pilnowaniach stary mizerniał 5240 2, 20| pilnowaniach stary mizerniał i tak chudł, że pas do pół 5241 2, 20| się, nogami za sobą ciągał i na wiór się zesychał z tych 5242 2, 20| tych utajonych myślunków i turbacji, że mu ino oczy 5243 2, 20| nikogo bliżej nie dopuszczał i zwierzać się a wyżalać nie 5244 2, 20| nie miał przed kim, to go i barzej piekły te ognie i 5245 2, 20| i barzej piekły te ognie i przepalały.~Nikt też się 5246 2, 20| podziw rozmnożyły tej zimy i mało której nocy nie podbierały 5247 2, 20| nieraz słychać było ich wycia i często też się podkopywały 5248 2, 20| się podkopywały do obór, i gdzieniegdzie coś uskubnęły. 5249 2, 20| jak to zawdy pod wiosnę, i o złodziejach chodziły słuchy 5250 2, 20| znowu krowę gdzie indziej - i jak kamień we wodę, ni znaku 5251 2, 20| wodę, ni znaku po nich! To i niejeden w Lipcach w łeb 5252 2, 20| skrobał, opatrywał zamki i stajni strzegł, że to najlepsze 5253 2, 20| mieli konie na okolicę.~I tak szedł czas wolno i równo, 5254 2, 20| I tak szedł czas wolno i równo, jako te godziny na 5255 2, 20| bywały takie mrozy, jakich i najstarsi nie pamiętali, 5256 2, 20| rowach, a gdzieniegdzie i zagony czerniały, to przychodziły 5257 2, 20| bywały dnie spokojne, ciche i tak słońce przygrzewało, 5258 2, 20| komu choroba spowiadał się i czekał końca - i pchało 5259 2, 20| spowiadał się i czekał końca - i pchało się jakoś z Bożą 5260 2, 20| potem karcił z ambony, no i drugie szły sprawy. Odbyło 5261 2, 20| dopiero na sześćdziesiąty i czwarty - cała wieś poszła 5262 2, 20| nachodziło się tyla dzieuch i parobków, że robiła się 5263 2, 20| radoście - aż miło, bo to i Mateusz, wyzdrowiawszy całkiem, 5264 2, 20| całkiem, przewodził młodzi i najbarzej dokazywał.~A te 5265 2, 20| opowiadał różności o świecie i tygodniami we wsi siedział.~ 5266 2, 20| a matczynych płaczów, że i na całe tygodnie starczyło!~ 5267 2, 20| pięćdziesiąt rubli od młynarza i dał w zastaw łąkę, to kowal 5268 2, 20| dziwowano się temu wielce i mocno nad tym deliberowano, 5269 2, 20| że wszystkim starczyło i na dnie, i na długie wieczory, 5270 2, 20| wszystkim starczyło i na dnie, i na długie wieczory, że to 5271 2, 20| Tym samym zabawiali się i u Borynów, jeno z tą odmianą, 5272 2, 20| kamieniem siedział w domu i na żadne zabawy nie chodził, 5273 2, 20| żadne zabawy nie chodził, a i kobietom też iść nie pozwalał, 5274 2, 20| lutego, zeszło się parę osób i siedzieli po drugiej stronie, 5275 2, 20| stary pykał z fajki w komin i coś sobie myślał głęboko, 5276 2, 20| pytająco na starego.~- To i ja pójdę, tatulu... - prosiła 5277 2, 20| przyszczekiwał na ganku i zaraz wsunął się nieśmiało 5278 2, 20| musiał się kajś przytaić i jeszcze mie kujnie... - 5279 2, 20| mruknął Witek.~- A bo i nie wiem, po co go było 5280 2, 20| A nie obłaskawię, bo i ten będzie jeszcze mój, 5281 2, 20| Szymek miał tylko pięć morgów i to nie wiadomo; czy mu Dominikowa 5282 2, 20| przy niej, w oczy poglądał i rozmyślał, co by tu rzec 5283 2, 20| zjazdu o krowę?~- Tak to i stoi, o krowę ze dworem!~- 5284 2, 20| Witek, idź zaraz do Pietrka i naszykujcie, co potrza, 5285 2, 20| Byłem dzisiaj w kancelarii i la wszystkich przywiozłem 5286 2, 20| szepnął wójt.~Prześli i siedzieli tak długo, że 5287 2, 20| sprawę, czekał, z Kłębem i drugimi razem nie szedł, 5288 2, 20| drugimi razem nie szedł, i tym podobnie. Stary dotychczas 5289 2, 20| o tym, jako ja, młynarz i kowal zrobiliśmy ugodę ze 5290 2, 20| Stary ino łysnął ślepiami i rozważał, jaki to będzie 5291 2, 20| spółki! Woźcie tyla, co i my! Sprzężaj macie dobry, 5292 2, 20| pisał, po łbie skrobał, aż i rzekł:~- Dobrze, woził będę 5293 2, 20| rzekł:~- Dobrze, woził będę i sprzęgnę się z wami.~- Kiej 5294 2, 20| starego kupił tą zwózką i na swoją stronę przyciągnął.~ 5295 2, 20| grunty miał nietabelowe i do lasu mu było nic; wójt 5296 2, 20| udawać, z nimi trzymać, kiej i tak swojego nie daruje przy 5297 2, 20| kilkadziesiąt rubli, konie i tak trza żywić, i parobka 5298 2, 20| konie i tak trza żywić, i parobka płacić! - uśmiechał 5299 2, 20| nic nie dał znać po sobie i wyszedł w podwórze. Chłopaki 5300 2, 20| na płozy włożyć półkoszki i umocować. Obejrzał, pogadał, 5301 2, 20| pod okapem w cieniu nieco i czekał. Noc była ciemna, 5302 2, 20| wiatr się zrywał zimny i szumiał, wielkie ciężkie 5303 2, 20| chwilami.~Może w pacierz abo i dwa cień jakiś zamajaczył 5304 2, 20| szybko wysunął, przyskoczył i szepnął ze wściekłością:~- 5305 2, 20| łacno za wiatrem traficie! - i poszła do chałupy.~Nic już 5306 2, 20| powiedział dobrotliwie i całkiem miętko nie podnosząc 5307 2, 21| nastał chmurny, wietrzny i wielce swarliwy, śnieg prószył 5308 2, 21| mocniejszy wiatr, hukliwy sielnie i kołujący niespodzianymi 5309 2, 21| śniegów, zakręcał z poświstem i wytrzepywał je nad światem 5310 2, 21| w nierozpoznanej mątwie i świstach.~Zaraz za wsią 5311 2, 21| stron, tańcował, kręcił i tak w nich siepał, że ledwie 5312 2, 21| śnieg pomieszany z piaskiem i prażył w twarze, aż oczy 5313 2, 21| milczeniu, jako że wiatr zatykał i rwał słowa, a postękując 5314 2, 21| słowa, a postękując nieco i ręce rozcierając śniegiem, 5315 2, 21| bo ziąb był przenikliwy i na wskroś lichą przyodziewę 5316 2, 21| przyodziewę przejmował, i zaspy się czyniły od kamionek, 5317 2, 21| od kamionek, to od drzew i groblami zastępowały, że 5318 2, 21| musiał co trochę; by wytchnąć i obetrzeć załzawione od wiatru 5319 2, 21| szła, śmiałby to ostać! a i w chałupie ziąb nie do wytrzymania, 5320 2, 21| Hanusia jeno zasiekała zęby i szła ano po drzewo razem 5321 2, 21| Krakaliną, ze starą Kobusową i Magdą Kozłową, z tymi największymi 5322 2, 21| zacinała zęby, a szła, i to nie po raz pierwszy, 5323 2, 21| moc w sobie wzbierając i cierpliwość.~Trzeba, to 5324 2, 21| poratunek zabiegać.~Gdzie to i pójdzie? Dadzą chyba, ale 5325 2, 21| krzyże zsyła, to może kiedyś i wynagrodzi... A niechta, 5326 2, 21| pomarnuje się z dziećmi i rąk nie opuści, a na politowanie 5327 2, 21| kosteczka trzęsła się w niej i łamała z osobna z tego bolenia - 5328 2, 21| wycierpiała! Nie to, że bieda i poniewierka, że często głód, 5329 2, 21| chyłkiem się do chałupy wsuwa i na jakie bądź słowo napomknienia 5330 2, 21| bywa to bowiem nierzadko i gdzie indziej, można by 5331 2, 21| mu zapomnieć, przeboleć i darować!~Nie, nie poredziła. 5332 2, 21| poredziła. Jak to, ma żonę i dzieci, a o wszystkim zapomina 5333 2, 21| serce, przegryzało na wskroś i rozrastało się w niej piekącą, 5334 2, 21| wstyd, zazdrość, pomsta i te wszystkie jędze nieszczęścia 5335 2, 21| kolczaste łby do jej serca i tak szarpały, że choćby 5336 2, 21| baby zaś ostawały nieco i szły wolno, kiej te czerwone 5337 2, 21| kiej to stado kuropatew, i rajcowały z cicha, zaś na 5338 2, 21| gania jak ten pies za wroną i myśli, że rychlej co złapie...~- 5339 2, 21| dobrości, to może teraz i biedy popróbować. Człowiek 5340 2, 21| Juści, że łajdus, juści. Ale i to wiadomo, że kiep, suczka 5341 2, 21| życie pamiętała.~- Przyjdzie i do tego, jeśli czymś gorszym 5342 2, 21| Dowlekli się wnet do lasu i porozchodzili, a blisko, 5343 2, 21| powrotu.~Mrok ich ogarnął i pochłonął całkiem, że ledwie 5344 2, 21| nieprzebraną, a tak śmigłą, prostą i mocarną, że widziały się 5345 2, 21| strzech, świtało niebo białawe i mętne.~Wichura przewalała 5346 2, 21| to z nagła organy zmilkną i śpiewy ustaną, a jeno szemrzą 5347 2, 21| pogasłe brzmienia pacierzów i te przytajone, konające 5348 2, 21| rwał się gdziesik ze świata i niósł wysoko, daleko, że 5349 2, 21| wyzbyty z sił opadał, głuchnął i marł ze skowytem w gęstych, 5350 2, 21| cichość była jeszcze głębsza i bardziej przerażająca, że 5351 2, 21| tak nagle, niespodziewanie i potężnie, jak ten jastrząb 5352 2, 21| rwała wierzchoły, gnietła i rozwalała wszystko ze wściekłym 5353 2, 21| leciał groźny, przyduszony i z nagła bór się prostował, 5354 2, 21| jakby, przyginał ciężko i uderzał ze strasznym krzykiem, 5355 2, 21| ten mocarz oślepły gniewem i pomstą, że wrzask się zrywał, 5356 2, 21| się wzburzonymi strugami, i wśród podruzgotanych gałęzi 5357 2, 21| wśród podruzgotanych gałęzi i wierzchołów.~Ale potem nastawały 5358 2, 21| w taki gąszcz splątanych i zwartych ze sobą gałęzi, 5359 2, 21| chustkę zruciła z gorąca, i może w jaką godzinę narychtowała 5360 2, 21| niezgorszy, obwiązał sznurem i wlókł go rozglądając się 5361 2, 21| srożyła wichura, to się i nie skrzyknęli.~- Hanuś, 5362 2, 21| chodźmy, pilnujcie się mnie i daleko nie ostajcie.~Wzięli 5363 2, 21| bo drzewa stały rzadko i bez liści, tyle że gdzieniegdzie 5364 2, 21| trzęsły się siwe brody, tu i owdzie jaki młody dąbek, 5365 2, 21| Wiatr dął z całej mocy i tak kurzył śniegami, że 5366 2, 21| stary się wnet zmęczył i ustał, a i Hance sił brakowało, 5367 2, 21| wnet zmęczył i ustał, a i Hance sił brakowało, to 5368 2, 21| Jakoż nawrócili w duży i zwarty las sosnowy, gdzie 5369 2, 21| gdzie ciszej było nieco i śniegi nie zalegały tak 5370 2, 21| zgarniał całe góry śniegów i niby tą białą chmurą prał 5371 2, 21| lesie, a tak mącił, zakręcał i bił, że ledwie weszli na 5372 2, 21| nogach.~Wrócili do boru i przykucnąwszy za pniami 5373 2, 21| Jeno tego powietrza złapię i letę, Hanuś, letę...~Juści, 5374 2, 21| pól wciąż grzmocił wicher i ciepał śnieżycą, próżno 5375 2, 21| dziko, cały las się kolebał i prawie ziemię zamiatał konarami, 5376 2, 21| Biegli też, co ino sił i tchu starczyło, aby rychlej 5377 2, 21| aby rychlej dopaść drogi i zdążyć przed nocą, która 5378 2, 21| szarzało nieco na polach i wskróś skołtunionych śniegów 5379 2, 21| Dorwali się wreszcie drogi i padli pod krzyżem, ledwie 5380 2, 21| trzaskał sobą o drzewa i skrzypiał zardzewiałym głosem, 5381 2, 21| głosem, jakby litości prosił i poratunku. Brzozy targane 5382 2, 21| migotało Jezusowe sine ciało i jego blada, okrwawiona twarz 5383 2, 21| Zdawała się nic nie widzieć, i na nic nie baczyć, siedziała 5384 2, 21| zawrzała gniewem tak dzikim i mściwym, jak ten bór, co 5385 2, 21| co się był przygiął naraz i rzucił rozsrożony na wichurę.~- 5386 2, 21| wołała zarzucając brzemię i przygięta pod ciężarem weszła 5387 2, 21| Dosyć już tego, a to i kamień już by się rozpękł, 5388 2, 21| przygasały w niej złoście i bladły, kiej te kwiaty na 5389 2, 21| sęki wpijały się w plecy i chociaż przez zapaskę i 5390 2, 21| i chociaż przez zapaskę i kaftan, a wgniatały się 5391 2, 21| wrzynał się w gardziel i dusił, szła coraz wolniej 5392 2, 21| dusił, szła coraz wolniej i ciężej.~Droga była kopna, 5393 2, 21| kopna, zawalona zaspami i otwarta na przestrzał la 5394 2, 21| równiach, w poszarzałych i mętnych dalach kotłowała 5395 2, 21| nieba, przysłaniało świat i pękało ze świstem i wrzawą. 5396 2, 21| świat i pękało ze świstem i wrzawą. Jakby tym kotłem 5397 2, 21| rozkipionym, okrytym osędzielizną i parami lodowymi, widziała 5398 2, 21| ramionami.~Nic nie rozeznał i na krok jeden, że Hanka 5399 2, 21| przyginała się coraz niżej i ledwie nogi potrafiła wyciągać 5400 2, 21| wichry, cały świat zgoła i że zawsze tak szła śmiertelnie 5401 2, 21| przesmutną duszą w sobie, i zawsze do końca świata tak 5402 2, 21| przywierała pod drzewami i coraz dłużej siedziała omroczona, 5403 2, 21| przysiada, tuli się, piuka i wraz zapada w coraz głębszą 5404 2, 21| iż słyszy jakieś płakania i przyzywy dziecińskie, jakby 5405 2, 21| jakby to jej Pietruś wołał!~I biegła znowu całą mocą, 5406 2, 21| która wstała w niej z nagła i kieby biczem popędzała, 5407 2, 21| dzwonienie, brzęk orczyków i głosy ludzkie, ale tak rozpadłe, 5408 2, 21| ktoś jednak jechał za nią i był coraz bliżej, aż się 5409 2, 21| dojrzawszy białą łysicę źrebicy i ruszyła nie czekając.~Nie 5410 2, 21| powracał ze sądów z Witkiem i Jambrożym; jechali z wolna, 5411 2, 21| zaraz z pierwszego rzutu i przyłożył koniom po bacie, 5412 2, 21| poderwały się z miejsca i wnet utknęły w nowej zaspie; 5413 2, 21| zaspie; wtedy obejrzał się i wstrzymał konie, a gdy się 5414 2, 21| gdy się wyłoniła z kurzawy i zrównała z saniami, powiedział:~- 5415 2, 21| siedział ano pod drzewem i płakał, jadą za nami.~Nie 5416 2, 21| zapatrzona ponuro w mątwę nocy i kurzawy, jaka się srożyła 5417 2, 21| siedzeniu dygocząc z utrudzenia i nie mogąc jeszcze myśli 5418 2, 21| przyglądał się jej długo i uważnie. Zmizerowana była, 5419 2, 21| trzęsła się cała z umęczenia i zimna, próżno obtulając 5420 2, 21| w oczy bez dawnego lęku i zestrachanej pokorności, 5421 2, 21| stary zaś wciąż zagadywał i pytał, a zdumiewał się wielce 5422 2, 21| surowym, przecierpianym i przez to jakby stężałym 5423 2, 21| zapewnieniom wójta przegrał i jeszcze koszta musiał zapłacić:~- 5424 2, 21| będzie, dwór ma długie ręce i wszędzie poradzi się zastawić.~- 5425 2, 21| poradzi się zastawić.~- I na zastawę jest sposób, 5426 2, 21| by ino cierpliwość mieć i poczekać na porę.~- Wasza 5427 2, 21| się już był zrobił gęsty i wichura przechodziła, kurzyło 5428 2, 21| chałupy stary wstrzymał konie i gdy wysiadła, pomagał jej 5429 2, 21| przyjdź, znajdzie się jeszcze i dla was.~Pocałowała go w 5430 2, 21| was.~Pocałowała go w rękę i odchodziła bez słowa, tak 5431 2, 21| zapytał za nią dziwnie miętko i ciepło.~- Przyjdę. Bóg wam 5432 2, 21| przyjdę...~Popędził konie i zaraz skręcał przed karczmę, 5433 2, 21| chałupy.~W izbie było ciemno i tak zimno, że gorzej się 5434 2, 21| zakrzątnęła się żwawo koło warzy i obrządków, a wciąż przemyśliwała 5435 2, 21| złością, ale równocześnie i inne, bardziej spokojne 5436 2, 21| myśli przychodziły, a z nimi i bunt srogi przeciwko mężowi.~ 5437 2, 21| zapisał grunt tej świni i wygnał ich, prawda, ale 5438 2, 21| Antek go pierwszy pobił i zawsze szczekał na niego, 5439 2, 21| szczekał na niego, to się i ozeźlił... Miał prawo, każdy 5440 2, 21| by to zrobił, grunt jego i dzieciński, ale póki żyje, 5441 2, 21| pytał, o wszystko! Juści, a i pół tej biedy i poniewierki 5442 2, 21| Juści, a i pół tej biedy i poniewierki by nie było, 5443 2, 21| nie!~Rozmyślała różnie i tłumaczyła, i coraz bardziej 5444 2, 21| Rozmyślała różnie i tłumaczyła, i coraz bardziej ustępował 5445 2, 21| do starego.~Przywlókł się i Bylica, tak przemarzły i 5446 2, 21| i Bylica, tak przemarzły i zmęczony srodze, że z dobrą 5447 2, 21| całkiem ustał, a może by i zamroził się na śmierć pod 5448 2, 21| nie Boryna.~- Dojrzał mnie i chciał brać na sanie, ale 5449 2, 21| nie oglądaj, a ino siebie i dzieci miej na widoku.~- 5450 2, 21| dziś, to jutro Jagnę wygoni i ostanie sam... Józka nie 5451 2, 21| wsparła głowę o przęślicę i zadumała się głęboko nad 5452 2, 21| przyszykował sobie spanie i cicho zapytał:~- Mówił w 5453 2, 21| bieżyj... bacz ino na siebie i dzieci... starego się trzymaj... 5454 2, 21| ciebie... opętało go złe i rzuca po świecie... ale 5455 2, 21| świecie... ale wnet przejrzy i powróci... Pan Jezus podaje 5456 2, 21| bieżyj...~Długo ją namawiał i przekonywał, a nie doczekawszy 5457 2, 21| odpowiedzi zmilknął pomarkotniały i narządziwszy sobie spanie 5458 2, 21| godzina, że ją przyzwie...~I z wolna, z wolna, kołująca 5459 2, 21| niej niezmożona chęć zgody i powrotu do starego.~- Troje 5460 2, 21| chwili, widziała tylko siebie i dzieci; sama się czuła gotową 5461 2, 21| pomoże, chyba Bóg jeden albo i Boryna!~Zaczęła marzyć, 5462 2, 21| pazurami, że nic ją nie oderwie i nie zmoże. Nadzieja w niej 5463 2, 21| przykazywał, zabierze jeno dzieci i pójdzie do starego, choćby 5464 2, 21| nawet skatował, nie posłucha i pójdzie, a tej dobrej okazji 5465 2, 21| kłębiły się ogromne chmury i przewalały się kiej wody, 5466 2, 21| głuche szumy.~Zgasiła światło i szepcząc pacierze zaczęła 5467 2, 21| wyraźniej, a wraz z nim i blask krwawy uderzył w szyby.~ 5468 2, 21| buchały słupy ognia, dymów i skier. Dzwon zaczął bić 5469 2, 21| Dzwon zaczął bić na trwogę i krzyki się wzmagały.~- Gore! 5470 2, 21| przyodziała się naprędce i wypadła na dróżkę, ale zaraz 5471 2, 21| porozrywany, twarz osmoloną i dziki, nieprzytomny ogień 5472 2, 22| się zgwarzyć społecznie i co nowego posłuchać.~Najpierwsza, 5473 2, 22| kłakiem wełny w zapasce i z wrzecionami zapasowymi 5474 2, 22| gębą, narzekająca wiecznie i cięgiem się skarżąca na 5475 2, 22| kiej mietła, turkot baba i w sąsiedzkich swarach najzawziętsza; 5476 2, 22| dworująca nad wszystkie i wyszczekana, jak mało która, 5477 2, 22| wsią za łeb się wodziła i co miesiąc stawała na sądy; 5478 2, 22| nich wlazła hardo, choć i nie proszona Kobusowa, Wojtka 5479 2, 22| żona, pleciuch najgorszy i zazdrośnica niepomierna, 5480 2, 22| Przyszła jeszcze, zasapana i zgoniona, Grzeli z krzywą 5481 2, 22| kobieta, pijak baba, wykpis i fortelnica, jakich mało, 5482 2, 22| cudzym najgorszy! Przyszła i stara Sochowa, mać Kłębowego 5483 2, 22| kobieta, pobożna wielce i wraz z Dominikową najwięcej 5484 2, 22| przesiadująca; przyszły i drugie jeszcze insze, ale 5485 2, 22| razem sporo babiego narodu i z czym która miała: to z 5486 2, 22| grzędzie, rozrosłe, dostałe i późną jesienią owarzone, 5487 2, 22| że to słabowała na piersi i głos miała cedzący, zadychliwy, 5488 2, 22| jako człowiek ludzki, mądry i zgodę ze wszystkimi trzymający, 5489 2, 22| trzymający, to prawił miłe słowa i sam stołki a ławy podsuwał...~ 5490 2, 22| później nieco Jagusia z Józką i Nastką, a z nimi jeszcze 5491 2, 22| Sporo ludu się nabrało, boć i wieczory były długie, roboty 5492 2, 22| żadnej. Zima szła sroga i przykre dnie, to ckniło 5493 2, 22| spać razem z kurami, gdyż i tak do świtania tyla się 5494 2, 22| tyla się jeszcze wyspał i wyleżał, aż boki bolały.~ 5495 2, 22| przygarbił się kiej staruch i strzechami płotów dotykał, 5496 2, 22| wrzeciona jeno furkotały i dudniły po podłodze, a gdzieniegdzie 5497 2, 22| podłodze, a gdzieniegdzie i kółko warczało, ale niewiela, 5498 2, 22| młodziaków, wyrosłych jak sosny i już prawie pod wąsem, skręcali 5499 2, 22| papierosy, szczerząc zęby i prześmiewając się z dziewczynami, 5500 2, 22| więcej było do śmiechów i zabawy.~Przyszedł w końcu