Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hycnal 1 hymn 3 hymnem 1 i 13137 í 1 ich 281 ichnemu 1 | Frequency [« »] ----- ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances i |
Tom, Rozdzial
5501 2, 22| zabawy.~Przyszedł w końcu i wyczekiwany Rocho, a tuż 5502 2, 22| któraś.~- Całkiem ustało i ma się na odmianę.~- Od 5503 2, 22| dzieci nauczał, mieszkał i jadał, Mateusz zaś witał 5504 2, 22| choć siedziała w pośrodku i najpierwsza mu w oczy wpadła, 5505 2, 22| Kobusowa.~- Na co to ano i tej Hance zeszło! - zaczęła 5506 2, 22| sołtysowa sklęła się z wójtową, i żeby nie ludzie, do bicia 5507 2, 22| pozwalają przewodzić.~- I ustępują kiej przed czym 5508 2, 22| zapłacił za te ciągłe swary i kłyźnienia.~- Przeciech 5509 2, 22| dyć te wisielaki Gulbasowe i Filipki chłopaki!~- Idą 5510 2, 22| wreszcie drzwi się otwarły i przodem wlazł chłopak, przyodziany 5511 2, 22| ruchającymi się uszami z papieru i z ozorem czerwonym, może 5512 2, 22| kije, okręcone w grochowiny i wrażone w trepy, że chodził 5513 2, 22| wodziciel, ze słomianą pytą i kijem ostrymi kołkami najeżonym, 5514 2, 22| piszczałce przygrywający i cała hurma chłopaków z kijami, 5515 2, 22| kijami, bijąc nimi w podłogę i pokrzykując z całej mocy.~ 5516 2, 22| zarżał niby ogier rozgrzany i zaczął wykrzykiwać:~- Niedźwiedniki 5517 2, 22| świnie po wodach pływają i deszcze gorzałką padają; 5518 2, 22| niedźwiedzia my srogiego wodzim i po świecie chodzim! Powiedzieli 5519 2, 22| opatrzyli, grzecznie przyjęli i na drogę co dali. Amen.~- 5520 2, 22| rypnęli kijami w podłogę i nuż przykrzykiwać, wodziciel 5521 2, 22| pytą wokół prał, co wlazło, i krzykał:~- Nie znalazłaś 5522 2, 22| tymi drewnianymi kulasami i ciągnął w tan, do taktu 5523 2, 22| od tych wrzasków, gonów i śmiechów!~Opatrzyła ich 5524 2, 22| słychać było na drodze wrzaski i naszczekiwania psów.~- Któryż 5525 2, 22| się znowu na dawne miejsca i pogwarzali wesoło, dziewczyny 5526 2, 22| nacisnęły Rocha pod kominem i nuż go molestować i milić 5527 2, 22| kominem i nuż go molestować i milić się przed nim, by 5528 2, 22| Józia, com wtedy powiadał?~- I jak! Było to o tym Burku 5529 2, 22| zwartych, pochylonych krzy, i zaczął prawić z wolna i 5530 2, 22| i zaczął prawić z wolna i niegłośno.~Cichość ogarnęła 5531 2, 22| Rocho powiadał cudeńka różne i historie o królach, o wojnach 5532 2, 22| zatrąbienia, by się zbudzić i paść na nieprzyjacioły, 5533 2, 22| paść na nieprzyjacioły, i pobić, i ziemię ze złego 5534 2, 22| nieprzyjacioły, i pobić, i ziemię ze złego oczyścić; 5535 2, 22| księżycowe noce lamentują i wybawiciela czekają, gdzie 5536 2, 22| zapieje, wszystko zapada i w groby się kładzie; o krajach, 5537 2, 22| drugie jeszcze, insze a cudne i wprost nie do wiary, że 5538 2, 22| nieopowiedzianej lubości i serca dziw nie wyskoczyły 5539 2, 22| wyskoczyły z piersi z utęsknienia i podziwu.~A na końcu opowiadał 5540 2, 22| pan ludzki, sprawiedliwy i dobro narodowi całemu czyniący, 5541 2, 22| o złem się przewiadywał i krzywdy naprawiał, i złości 5542 2, 22| przewiadywał i krzywdy naprawiał, i złości gasił, a potem, by 5543 2, 22| zamek powiódł krakowski i tam w długi wiek rządy sprawował 5544 2, 22| ten ociec najlepszy narodu i pierwszy gospodarz!~Słuchali 5545 2, 22| pilniej, nie tracąc ani słowa i dech nawet tając w sobie, 5546 2, 22| jej ręce, pochyliła głowę i wsparta policzkiem o kądziel, 5547 2, 22| święty z obrazów zeszły, boć i był podobien ze siwego włosa, 5548 2, 22| z długiej białej brody i z tych oczów bladych, zapatrzonych 5549 2, 22| mocą czującego mocno serca i tak gorąco brała w siebie 5550 2, 22| widziała wszystko jak żywe i tam szła duszą, gdzie wiódł 5551 2, 22| serce ta historia o królu i tej gospodarskiej córce. 5552 2, 22| jej ślicznym widziało!~- I to sam król tak żył z chłopami? - 5553 2, 22| mądrze, wraz prawdy różne i przykazania powiadał, że 5554 2, 22| wzdychali ciężko medytując i rozważając pilnie te urządzenia 5555 2, 22| rzekła, po tej druga, to i trzeciej się przypomniało, 5556 2, 22| trzeciej się przypomniało, i czwartej, a każda co nowego 5557 2, 22| wisielcach, o czarownicach i pokutujących duszach, i 5558 2, 22| i pokutujących duszach, i o takich dziwnych, przerażających 5559 2, 22| krwawią się jakieś ślepia i w ciemnych kątach kłębią 5560 2, 22| wiada nawet, czy był... i znowu powiadali, przędli 5561 2, 22| pilnie się przysłuchiwał i nową historię rzekł o koniu...~-,, 5562 2, 22| konia, ale tak narownego i próżniaka jak mało, próżno 5563 2, 22| nie chciał, uprzęże rwał i kopytami bił, że ani dostąpić... 5564 2, 22| poradzi, założył go do pługa i począł umyślnie orać stary 5565 2, 22| stary ugor, by go przemęczyć i do pokory nagiąć, ale koń 5566 2, 22| wtedy kozicą, co wlazło, i przymusił; koń robił, jeno 5567 2, 22| sobie to miał za krzywdę i zapamiętał dobrze, aż i 5568 2, 22| i zapamiętał dobrze, aż i wyczekał na porę sposobną, 5569 2, 22| trzasnął go zadnimi kopytami i na miejscu zabił, a sam 5570 2, 22| w cieniach się wylegiwał i w cudzych zbożach wypasał, 5571 2, 22| mróz chwycił, paszy brakło i ziąb przejmował go do kości, 5572 2, 22| strawy, leciał tak dnie i noce, bo wciąż była zima, 5573 2, 22| wciąż była zima, śniegi i mrozy, a wilki tuż za nim, 5574 2, 22| Bieży, bieży, bieży, aż i wyszedł na kraj zimy, w 5575 2, 22| kolana, źródełka bełkotały i skrzyły się w słońcu, cienie 5576 2, 22| chwiały się nad brzegami i wiaterek miły przeciągał, 5577 2, 22| wparł się wnet w trawę i dalej żreć, boć zgłodniały 5578 2, 22| Cały dzień się tak trudził i na darmo! Chciał już wrócić 5579 2, 22| dala, powlókł się za głosem i w końcu dojrzał za łąkami 5580 2, 22| Przenajświętszy, on Pan niebieski, i rzecze:~- Nic tu po tobie, 5581 2, 22| Nic tu po tobie, wałkoniu i zabijaku, jak błogosławić 5582 2, 22| bicie przede mną sprawa, ale i sprawiedliwość ja w ręce 5583 2, 22| cię każę jeszcze szczuć i poganiać...~To i zawróciło 5584 2, 22| szczuć i poganiać...~To i zawróciło konisko do zimowego 5585 2, 22| konisko do zimowego kraju, i wlekło się o chłodzie i 5586 2, 22| i wlekło się o chłodzie i głodzie, a w wielkim strachu, 5587 2, 22| pilnie strasząc go wyciem, aż i pewnej nocy zwiesnowej stanął 5588 2, 22| wrótniami swojego gospodarza i zarżał, by go przyjęli z 5589 2, 22| śmierć chłopa pobidniała i w wielkiej nędzy żyła wraz 5590 2, 22| nawet, zarówno mu już była i śmierć, ale one go ino obmacały 5591 2, 22| ale one go ino obmacały i starszy powiedział:~- Nie 5592 2, 22| cię, boś za chudy, skóra i gnaty, szkoda pazurów, ale 5593 2, 22| ale ulitujem się nad tobą i pomożemy...~Wzięły go między 5594 2, 22| Wzięły go między siebie i powiedły rankiem na gospodarzowe 5595 2, 22| rankiem na gospodarzowe pole, i założyły do pługa, któren 5596 2, 22| wdowa nim orała wraz z krową i dziećmi.~- Poorzą tobą, 5597 2, 22| powiedziały.~O dniu nadeszła wdowa i poznała go zaraz, to choć 5598 2, 22| że to cud, iż powrócił i stał już w pługu, ale rychło 5599 2, 22| że zaczęła znowu wyklinać i bić, co ino wlazło! Robiła 5600 2, 22| się dorobiła nowego chłopa i tych morgów, co po sąsiedzku 5601 2, 22| wpodle, zmiękła la konia i powiedziała:~- Ukrzywdziłeś 5602 2, 22| już z serca odpuszczam.~I zaraz tej samej nocy, kiej 5603 2, 22| wyprowadziły konia ze stajni i powiedły do niebieskiej 5604 2, 22| zło, a dobre wynagradza i o niczym, choćby na ten 5605 2, 22| nie przepomni.~- Choćby i ten robaczek wiercący w 5606 2, 22| Wzdrygnęła się na to Jagna, bo i Antek wszedł akuratnie, 5607 2, 22| powstrzymywali oddechy i jak uroczeni siedzieli wsłuchując 5608 2, 22| wsłuchując się całą duszą.~I tak się ano przesuwał ten 5609 2, 22| jeno szmer wzdychów, marzeń i pożądań niby te kwietne 5610 2, 22| na wszystek świat smutny i szary, i biedny!~Po polach 5611 2, 22| wszystek świat smutny i szary, i biedny!~Po polach błądzili 5612 2, 22| pustych rozwalonych zamkach i kościołach słuchali głosów 5613 2, 22| każdej wiośnie Matka Boża i na świat wypuszcza.~I nosili 5614 2, 22| Boża i na świat wypuszcza.~I nosili się przez nieba i 5615 2, 22| I nosili się przez nieba i piekła, przez wszystkie 5616 2, 22| przez ciemnice Bożego gniewu i przez jasności łaski Jego 5617 2, 22| nieopowiedziane krainy cudów i czarów, dziwów i zachwytów, 5618 2, 22| krainy cudów i czarów, dziwów i zachwytów, przez takie światy, 5619 2, 22| ptaki poślepłe od piorunów i błyskawic, przez takie miejsca, 5620 2, 22| tylko w godzinie cudu albo i we śnie zagląda, patrzy 5621 2, 22| patrzy olśniony, dziwuje się i nie wie sam o sobie, czy 5622 2, 22| nieprzeniknionym, wałem czarów, skrzeń i cudowności, że przepadła 5623 2, 22| ten cały pełen utrapień i nędz wszelkich, i krzywd, 5624 2, 22| utrapień i nędz wszelkich, i krzywd, i płakań, i żaleń, 5625 2, 22| nędz wszelkich, i krzywd, i płakań, i żaleń, i czekań - 5626 2, 22| wszelkich, i krzywd, i płakań, i żaleń, i czekań - a otwarły 5627 2, 22| krzywd, i płakań, i żaleń, i czekań - a otwarły się oczy 5628 2, 22| oczy na świat inny, nowy i tak cudowny, że żadne usta 5629 2, 22| mocarnym, bujnym a świętym, i cudownościami poprzerastanym 5630 2, 22| kieby dojrzałe zboże wyczką i makami, tam gdzie każde 5631 2, 22| nierozerwalny łań cuch marzeń i życia, cudów i pragnień, 5632 2, 22| cuch marzeń i życia, cudów i pragnień, w czarodziejski 5633 2, 22| dusze!~Cóż ta to życie szare i nędzne, cóż ta ten dzień 5634 2, 22| mrok to jeno, noc smutna i ciężka, przez którą chyba 5635 2, 22| człowieku, orzesz żywota rolę i płacz zasiewasz, ten trud, 5636 2, 22| zasiewasz, ten trud, ten ból...~I w błocie tarzasz gwiezdną 5637 2, 22| wzdychał, sam płakał, kiej i drudzy płakali...~A czasem 5638 2, 22| drżały westchnienia podziwu i tęsknot, dusze się kładły 5639 2, 22| Pańskich w tym cudów kościele i śpiewały przepotężny hymn 5640 2, 22| pod wieczór w pogodny czas i cichy, że jeno drgnienia 5641 2, 22| głęboko, tak brała w siebie i za taką prawdę miała, że 5642 2, 22| miała, że rosło to w niej i stawało przed oczami kiej 5643 2, 22| oblepić całą belkę, a jeszcze i pofarbowała lubryką czerwoną 5644 2, 22| pofarbowała lubryką czerwoną i niebieską, jaką jej Antek 5645 2, 22| tak była zajęta słuchaniem i robotą, że o całym świecie 5646 2, 22| spostrzegł tego w zasłuchaniu i w tej ciszy, jaka panowała.~ 5647 2, 22| zaczęły doszczekiwać zajadle i skowyczeć w opłotkach, aż 5648 2, 22| Kłębiak na dwór wyleciał i powiadał potem, iż chłop 5649 2, 22| przesunęła się za szybą i przepadła tak prędko, że 5650 2, 22| się powiadało, to może się i wywołał i wypatruje, kogo 5651 2, 22| powiadało, to może się i wywołał i wypatruje, kogo by wziąć!~- 5652 2, 22| za oknem, łeb kiej ceber i ślepie czerwone!~- Przywidziało 5653 2, 22| ci się! - zawołał Rocho i że nikt nie chciał wyjrzeć, 5654 2, 22| ktoś podnosił oczy na okno i strachem utajonym dygotał.~- ,, 5655 2, 22| osiadły był z dawna, rodowy i bogacz, całe włóki obsiewał, 5656 2, 22| miał, chałupę kiej dwór i młynek nad strugą.. Pan 5657 2, 22| w skrzyni, dzieci zdrowe i kobietę poczciwą; bo dobry 5658 2, 22| wyrozumiały, pokornego serca i sprawiedliwy dla wszelkiego 5659 2, 22| wszystkim przestrzegał pilnie i pierwszy był zawdy do pomocy 5660 2, 22| zawdy do pomocy bliźniemu i poratunku.~Żył też sobie 5661 2, 22| też sobie cicho, spokojnie i szczęśliwie jak u Pana Boga 5662 2, 22| żal mu było doma odbieżyć i ruszać na one boje srogie.~ 5663 2, 22| królewski parobek u drzwi stojał i przynaglał!~Na wielką wojnę 5664 2, 22| krajów.~Trza się było gotować i na obronę stawać!~Zbawienie 5665 2, 22| kładzie głowę za swoich i wiarę świętą.~Zwołał tedy 5666 2, 22| tęższych parobków, konie, wozy i wnet ruszyli rankiem jakoś 5667 2, 22| odprowadzała ich z płaczem i lamentem aż pod figurę Częstochowskiej, 5668 2, 22| wojował dwa, że w końcu i słuch wszelki o nim zaginął.~ 5669 2, 22| nawet z cicha jeszcze dziady i wędrowce różne powiadali...~ 5670 2, 22| bez czeladzi, bez wozów i koni, piechty, zbiedzony, 5671 2, 22| pozwolili jeszcze swojej ziemie, i spiesznie ruszył do wsi...~ 5672 2, 22| barłogu na jego spotkanie i gorzkimi łzami zapłakała!~ 5673 2, 22| trzasnął!~Oto kiedy on wojował i nieprzyjacioły Pańskie gromił, 5674 2, 22| przyszedł do chałupy mór i pobił mu wszystkie dzieci... 5675 2, 22| Pański, zerwał się nagle i jął strasznym głosem wyklinać 5676 2, 22| strasznym głosem wyklinać i pomstować!~Próżno go żona 5677 2, 22| wlekła błagający, przeklinał i przeklinał, że na darmo 5678 2, 22| na darmo poczciwym był i pobożnym; na darmo. - Pan 5679 2, 22| pobożnym; na darmo. - Pan Bóg i .tak go opuścił i na zatracenie 5680 2, 22| Pan Bóg i .tak go opuścił i na zatracenie skazał!~Strasznie 5681 2, 22| Jezus chciał go doświadczyć i wypróbować.~- Pomogę, a 5682 2, 22| zaskrzeczał zły.~- Dam, choćby i zaraz!~Napisali cyrograf, 5683 2, 22| serdecznego palca podpisał.~I już od tego dnia zaczęło 5684 2, 22| co robił, a ino doglądał i rządził, Michałek, bo tak 5685 2, 22| jeszcze lepsze, większe i bogatsze niźli przódzi.~ 5686 2, 22| gorzeć w tym piekle wiecznym, i nie cieszyły go ni bogactwa, 5687 2, 22| śmierci, a jeno się weselą i wszystkiego używają do syta!~ 5688 2, 22| Uspokajał się potem Jastrząb i jeszcze barzej przeciwko 5689 2, 22| obrazy z domu powyrzucał i do figury Częstochowskiej 5690 2, 22| kobieta odwiedła skamleniem i prośbami.~I tak roki płynęły 5691 2, 22| odwiedła skamleniem i prośbami.~I tak roki płynęły za rokami 5692 2, 22| niego, na dwór zapraszał i między swoich komorników 5693 2, 22| zapłacić za to...~Aż w końcu i przyszła godzina porachunku. 5694 2, 22| już zbrakło cierpliwości i pobłażania la zatwardziałego 5695 2, 22| grzesznika...~Nadszedł czas sądu i kary.~Najpierw zwaliły się 5696 2, 22| na niego ciężkie choroby i nie popuszczały ni na to 5697 2, 22| opuścili go całkiem ludzie i bieda siadła na progu.~A 5698 2, 22| skamlał o poratunek Michałka i jego diablich kamratów: 5699 2, 22| zawiśnie ręka Bożego gniewu!~A i diabli nie stali już o niego: 5700 2, 22| wicher zerwał dach z chałupy i powyrywał wszystkie drzwi 5701 2, 22| powyrywał wszystkie drzwi i okna, wraz zaś zleciała 5702 2, 22| zleciała się cała hurma diabłów i nuż tańcować koło węgłów, 5703 2, 22| nie pomarł bez Sakramentów i pojednania z Bogiem; to 5704 2, 22| przeszkadzało, upatrzyła porę i poleciała na plebanię.~Ale 5705 2, 22| nic tam już po mnie... - i pojechał na karty do dworu.~ 5706 2, 22| oną figurą Częstochowskiej i tym szlochem krwawym, tym 5707 2, 22| nad nią Panienka święta i przemówiła:~- Nie płacz, 5708 2, 22| wysłuchane są twoje prośby...~I schodzi do niej z ołtarza, 5709 2, 22| dobrotliwością... Przenajświętsza i gwieździe zarannej podobna... 5710 2, 22| żałośliwe, przytuliła do serca i powiada tkliwie:~- Prowadź 5711 2, 22| wierna.~Obejrzała chorego i zafrasowało się wielce serce 5712 2, 22| obejdzie, kobietą jeno jestem i takiej mocy nie mam, jaką 5713 2, 22| jeno od pluchy w płachtę i poszła w tę ciemnicę...~ 5714 2, 22| do dworu umęczona srodze i przemokła do nitki; zapukała 5715 2, 22| dojrzawszy, iż to jakaś biedota i taki psi czas na dworze, 5716 2, 22| przyjedzie, teraz nie ma czasu i grał dalej, pił i baraszkował 5717 2, 22| czasu i grał dalej, pił i baraszkował z panami.~Matka 5718 2, 22| się na panią starościnę i weszła na pokoje.~Juści, 5719 2, 22| zaraz pojechał chętliwie i w te pędy.~Przyjechali jeszcze 5720 2, 22| przepraszał, rozgrzeszenie dostał i zaraz w ten moment Bogu 5721 2, 22| pobłogosławiła kobietę i powiada do struchlałego 5722 2, 22| deszcz, błoto, ciemnica i śmierć, idąca za nim trop 5723 2, 22| trop... Uląkł się wielce i dalejże gnać za Panienką 5724 2, 22| a tu Ona już w płaszczu i koronie, otoczona chórami 5725 2, 22| na kolana, ryknął płaczem i wyciągnął ręce o zmiłowanie.~ 5726 2, 22| święta spojrzała nań gniewnie i rzekła:~Wieki tak całe poklęczysz 5727 2, 22| kamień się wnet obrócił i tak już ostał, nocami jeno 5728 2, 22| trzyma, zmiłowania czeka i już od wiek wieków tak klęczy.~ 5729 2, 22| ku wiecznej pamiętliwości i ostrzeżeniu grzeszników, 5730 2, 22| każden rozważał słyszane i każden pełen był świętej 5731 2, 22| podziwu, dobrotliwości i lęku.~Co tu rzec w taką 5732 2, 22| ogniu, nabrzmieje czuciem i jasnością, że jeno ją tknąć, 5733 2, 22| gwiezdnym deszczem rozprysnąć i tęczą się rozsnuć między 5734 2, 22| Mateusz wyciągnął flecik i jął na nim przebierać i 5735 2, 22| i jął na nim przebierać i ciągnąć z cicha tą nutą 5736 2, 22| zaczęli pogadywać o tym i owym, jak zwyczajnie.~Młódź 5737 2, 22| Boryna powrócił już ze sądów i pije teraz w karczmie ze 5738 2, 22| Jagusia zawinęła się cicho i wyszła nie wołając nawet 5739 2, 22| proga, ujął mocno za rękę i powiódł do innych drzwi 5740 2, 22| lipowym moście..."~- Przetak i groch!~- Każde dziecko o 5741 2, 22| Mateusz powiedział, że to ser, i sam zadał taką zagadkę:~- " 5742 2, 22| nóg, bez rąk, bez głowy i brzucha,~A kaj się obróci, 5743 2, 22| to swarzyć, prześmiewać i coraz ucieszniejsze zagadki 5744 2, 22| się izba roztrzęsła gwarem i wesołością.~I jeszcze długo 5745 2, 22| roztrzęsła gwarem i wesołością.~I jeszcze długo w noc tak 5746 2, 23| pod obwisłymi gałęziami i prędko, trwożnie, niby spłoszone 5747 2, 23| śniegi, w noc bezgwiezdną i w niezgłębioną cichość pól 5748 2, 23| zapomnieli wnet o wszystkim i ująwszy się wpół, przywarli 5749 2, 23| modrością siną zasnuty i milczeniem.~- Jaguś !~- 5750 2, 23| głosy trwożne bicie serc i potężny krzyk radości przytajonej; 5751 2, 23| na się z piorunową mocą i z takim głodnym, pożerającym 5752 2, 23| jakoby w ognistą przepaść i rozglądając się ślepymi 5753 2, 23| zrywali się wnet z miejsca i znowu biegli, ani wiedząc 5754 2, 23| biegli, ani wiedząc dokąd i kędy, byle dalej, choćby 5755 2, 23| wszystko zginęło z oczu, i świat cały, i sama pamięć 5756 2, 23| zginęło z oczu, i świat cały, i sama pamięć o nim, aż przepadli 5757 2, 23| jeszcze pełni byli dziwów i zjaw onych, że jeszcze te 5758 2, 23| zdumień najgłębszych, uniesień i nieutulonych tęsknic!~Byli 5759 2, 23| czarodziejską tęczę cudów i marzeń, że płynęli jakby 5760 2, 23| najgłębsze kręgi zdumień i oczarowań. Jawy kołysały 5761 2, 23| oddechy, zamierali z trwogi i przywarci do siebie, oniemieli, 5762 2, 23| w prześwięty kwiat wiary i modlitewnych uniesień, że 5763 2, 23| padali na samo dno podziwu i niepamięci.~A potem, powracając 5764 2, 23| że cię u Kłębów zastanę i razem wyjdziemy...~- Do 5765 2, 23| Sami jesteśmy...~- Sami!... i taka ciemnica... i... - 5766 2, 23| Sami!... i taka ciemnica... i... - szeptała rzucając mu 5767 2, 23| rzucając mu się na szyję i obejmując go ze wszystkiej 5768 2, 23| ze wszystkiej mocy szału i miłości...~ ~. . . . . . . . . . . .~ ~ 5769 2, 23| przegarniał miękkim powiewem i kieby tymi pieszczącymi 5770 2, 23| nisko, skłębione brudnymi i poszarpanymi runami chmur, 5771 2, 23| wołów burych zaległo puste i nagie ugory, a dale majaczyły 5772 2, 23| drgającej wszędy ciemności i wzburzonego mętu.~Głęboki, 5773 2, 23| jastrzębie.~Noc była ciemna i boleśnie wzburzona, głucha, 5774 2, 23| szmerów, przyczajonych zjaw i nagłych stawań rzeczy niewytłumaczonych 5775 2, 23| czarną, nieprzeniknioną ulewą i świat cały przepadał, że 5776 2, 23| w samą głąb przerażenia i dusza drętwiała, przywalona 5777 2, 23| pękały jakby gromem rozprute i przez straszliwe rozpadliny 5778 2, 23| zgubione, widma dźwięków i rzeczy dawno pomarłych a 5779 2, 23| płynęły żałosnym korowodem i ginęły nie wiadomo gdzie, 5780 2, 23| burza się w nich zerwała i rosła wzmagając się co mgnienie, 5781 2, 23| wyrwać z siebie wnętrzności i skąpać się w rozkoszach 5782 2, 23| nic, nawet samych siebie.~I porwani miłosną wichurą, 5783 2, 23| nieprzejrzaną, w pustkę i głuchą samotność, by oddawać 5784 2, 23| wytryski ognia, słowa błędne i opite szałem, spojrzenia 5785 2, 23| zwarli się z dzikim skowytem i padli... nieprzytomni zgoła. . .~ 5786 2, 23| Świat się wszystek zakołował i runął wraz z nimi w ogniste 5787 2, 23| odnajdą, przepadną w sobie i w świętej tajemnicy poczną, 5788 2, 23| drzewin zielonych...~Tak ci i oni parli do siebie przez 5789 2, 23| puste dnie, aż się odnaleźli i z jednakim, niezmożonym 5790 2, 23| sosny, gdy je burza wyrwie i zdruzgotane rzuci na siebie, 5791 2, 23| rozpacznie, mocą wszystką i w śmiertelnym zmaganiu kolebią 5792 2, 23| upadną...~A osłaniała ich noc i oprzędła, bych się stało, 5793 2, 23| skrzydeł podnoszonych do lotu i bijących o śniegi, to oddzielne, 5794 2, 23| zaczęły beczeć, przeganiać się i gzić kieby na weselisku, 5795 2, 23| przerażeniem.~Parzą się juchy i tak ślepną, że na człowieka 5796 2, 23| wynurzać jakieś cienie długie i pełzające... posuwały się 5797 2, 23| nich, przewlekły się wnet i całkiem zginęły w ciemnicy, 5798 2, 23| miażdżonych kości, groźny warkot i znowu milczenie głębokie 5799 2, 23| Od wiatru siedzim, to i nie zwąchały.~- Bojam się... 5800 2, 23| wstrząsnęła się.~Ogarnął ją sobą i rozgrzewał takimi całunkami, 5801 2, 23| objęli się krzepko w pas i poszli jakąś dróżką, która 5802 2, 23| pokrytych nadmiarem kwiatów i kolebiących się cicho w 5803 2, 23| traw rosnących, drganiem i pobłyskiem strumieni, stłumionym 5804 2, 23| poszumów, lśniącej zieleni i niezmożonej radości istnienia...~ 5805 2, 23| istnienia...~To milkli z nagła i przystawali zapadając w 5806 2, 23| chmura przysłoni słońce i świat ścichnie, omroczy 5807 2, 23| świat ścichnie, omroczy się i w żałości a lęku przepada 5808 2, 23| uskrzydlał mocą takiego szczęścia i tak. rwał do podniebnego 5809 2, 23| bić tęczowymi skrzydłami i gwiezdnym, rozpalonym wytryskiem 5810 2, 23| rozsypywały się w noc zmartwiałą i pustą.~Nie wiedzieli już 5811 2, 23| co ich niesła w nadświaty i rwała się pieśnią bezładną, 5812 2, 23| słów prawie.~...Pieśń dzika i wzburzona płynęła rwiącym 5813 2, 23| potokiem z serc wezbranych i biła we świat wszystek zwycięskim 5814 2, 23| zwycięskim krzykiem miłości...~...I jako krzew ogrnisty płonęła 5815 2, 23| płonęła w chaosie mroków i nocnego mętu...~...To była 5816 2, 23| rozsypywały się na wiatr i ordzawiałe wlekły się ciężko 5817 2, 23| sierocym, głosem zaguby i lęku...~...I w grobowej 5818 2, 23| głosem zaguby i lęku...~...I w grobowej cichości umierały.~ 5819 2, 23| nabrzmiewały taką potęgą wzlotu i zagubienia się we wszystkim, 5820 2, 23| ja! - odparła jakoś łzawo i cicho.~Znaleźli się na dróżce, 5821 2, 23| węgłach, przygarnął ją mocno i otoczył ramionami, że kieby 5822 2, 23| tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła 5823 2, 23| jakiś cień padł na dusze i zmącił jasne tonie, i przenikną 5824 2, 23| dusze i zmącił jasne tonie, i przenikną dziwnie bolesną 5825 2, 23| zaczęły się nagle rozpadać i uciekać w różne strony, 5826 2, 23| głosy rozległy się bliżej i przeszły; ale gdzieś z boku, 5827 2, 23| dróżce, zaskrzypiał śnieg i jakiś cień wysoki zamajaczył 5828 2, 23| przystając z zapartym tchem i nasłuchując, ale cicho było 5829 2, 23| nasłuchując, ale cicho było naokół i martwo; podeszli więc chyłkiem, 5830 2, 23| chyłkiem, ostrożnie do broga i wsunęli się w głęboki otwór, 5831 2, 23| jakby przymknęła powieki i zapadła w głęboki sen, wiatr 5832 2, 23| wionęła jeszcze głębsza i bardziej niepokojąca, że 5833 2, 23| drzew obwisłych pod śniegiem i daleki, daleki bełkot wody 5834 2, 23| jakiś oderwał się od ścian i przygarbiony posuwał się 5835 2, 23| zatrzymywał się co mgnienie i znowu szedł... skręcił za 5836 2, 23| przyczołgał się prawie pod otwór i nasłuchiwał długo...~Potem 5837 2, 23| przesunął się do przełazu i zniknął pod drzewami...~ 5838 2, 23| pod drzewami...~Nie wyszło i Zdrowaś, kiej się znowu 5839 2, 23| przystanął na mgnienie, posłuchał i skoczył do brogu, przytkał 5840 2, 23| dziurę... trzasnęła zapałka i ogień w mig rozbłysnął po 5841 2, 23| tysiącem jęzorów błysnął i po chwili buchnął krwawą 5842 2, 23| się przeciskać do środka i dym gryzący zapełniał jamę, 5843 2, 23| wyjścia, oszaleli ze strachu i ledwie co dychający, aż 5844 2, 23| przysłonę, wparł się całą mocą i razem z nią padł na ziemię, 5845 2, 23| porwał, stary runął na niego i przebódł widłami do ziemi, 5846 2, 23| dobrze, bo Antek się zerwał i nim stary ponowił, trzasnął 5847 2, 23| trzasnął go pięściami w piersi i pognał w cały świat.~Rzucił 5848 2, 23| stary do brogu, ale już i Jagny nie było, jeno mu 5849 2, 23| nie było, jeno mu mignęła i przepadła w nocy, więc jął 5850 2, 23| głosem:~- Gore! gore! - i biegał z widłami dookoła 5851 2, 23| ogień objął już cały bróg i z szumem miotając się, sycząc, 5852 2, 23| okropnym słupem płomieni i dymów.~Ludzie zaczęli nadbiegać, 5853 2, 23| zaszarpała serca, a łuna rosła i pożar ognistą płachtą powiewał 5854 2, 23| powiewał na wsze strony, i pryskał deszczem iskier 5855 2, 24| onej nocy pamiętliwej, to i najpierwszemu głowaczowi 5856 2, 24| Ledwie rozedniało chyla tyla i ludzie oczy z pomroki nocnej 5857 2, 24| się był podniósł ciężki i tak przemglony, że choć 5858 2, 24| jął walić mokrymi płatami i przysłonił świat roztrzęsioną, 5859 2, 24| świat roztrzęsioną, szklistą i przemiękłą płachtą, ale 5860 2, 24| się ze wszystkich stron i całymi godzinami wystawali 5861 2, 24| Bróg był spalony do cna i porozwalany, że jeno dwa 5862 2, 24| głownie, na chlewach zaś i szopie dachy pozrywano do 5863 2, 24| pozrywano do samych zrębów i rozrzucono, że cała dróżka 5864 2, 24| rozrzucono, że cała dróżka i pole wokoło, na jakie pół 5865 2, 24| łatami, przepaloną słomą i na pół zwęglonym drzewem 5866 2, 24| na pół zwęglonym drzewem i wszelką spalenizną.~Śnieg 5867 2, 24| Śnieg padał bez przerwy i z wolna pokrywał wszystko 5868 2, 24| wytryskiwały strugi czarnego dymu i buchał blady, trzeszczący 5869 2, 24| dusili trepami, bili kijami i przywalali śniegiem.~Właśnie 5870 2, 24| osękiem jakąś opaloną szmatę i podniósł wysoko. ~- Jagusina 5871 2, 24| ale! Na zabawę się zebrały i zęby będą szczerzyć z cudzego 5872 2, 24| dosyć namełły ozorami - i rzucił się, by rozganiać.~- 5873 2, 24| popatrzył na nią, splunął i poszedł w podwórze, a nikt 5874 2, 24| zapaskę, oglądać, a coś cicho i ze zgrozą opowiadać.~- Taką 5875 2, 24| szepnęła Sochowa.~- Bo i prawda, że cud, prawdziwy 5876 2, 24| cud!~- Wiatru też nie było i w czas spostrzegli.~- A 5877 2, 24| niedźwiedniki szły z karzmy i pierwsze zobaczyły.~- Moiściewy! 5878 2, 24| sam Boryna złapał w brogu i tyle co rozegnał, a tu ogień 5879 2, 24| drodze przed Kłębową chałupą i miał ich na oku - prawiła 5880 2, 24| różności, jeno tyle że ciszej i ważniej.~- Stary pono tak 5881 2, 24| skrzynkę za nią wyrzucił i wszystkie szmaty - dorzuciła 5882 2, 24| co, do kreminału go wezmą i tyla!~- Sprawiedliwie mu 5883 2, 24| niedźwiednikami, bębni w okno i krzyczy: "Gore!"~Jezus Maria! 5884 2, 24| zapusty bąkała o tym tu i owdzie Jagnustynka...~- 5885 2, 24| chybi, wezmą go w dybki i posadzą w kreminale.~- Co 5886 2, 24| procesownica była sielna i na prawie się znała.~- A 5887 2, 24| na czym innym, a choćby i widział podpalanie, świadczyć 5888 2, 24| świadczyć nie może, bo ociec i w złości z sobą żyli.~- 5889 2, 24| kto winowaty przed Bogiem i ludźmi, jeśli nie ta suka 5890 2, 24| ciszej, zbiły się w kupę i zaczęły jedna przez drugą 5891 2, 24| grzechy.~Gadały coraz głośniej i coraz zawzięciej potępiały 5892 2, 24| teraz wszystko, co ino było i nie było, co ino która kiedy 5893 2, 24| kiedy bądź zasłyszała abo i sama stworzyła na nią: wszystkie 5894 2, 24| nią: wszystkie dawne urazy i zawiści zasyczały w duszach, 5895 2, 24| przezwiska, wymysły, odgróżki złe i nienawistne słowa, wzburzona 5896 2, 24| skoczył rozsrożony kowal i ją przekładać gospodarzom, 5897 2, 24| już z dawna wiedział o tym i całymi nocami pilnował.~- 5898 2, 24| zresztą są świadki, zeznają i musi być kara na takich, 5899 2, 24| nich, słuchają mnie teraz i jeszcze śmią bronić takiego - 5900 2, 24| stojący z Kłębem na uboczy i rzekł:~- Mocno stajecie 5901 2, 24| Zawrzeszczał ich, zakrzyczeli i insi, a kowal rzucał się 5902 2, 24| rzeczy wymyślał na niego; aż i naród dość już wzburzony 5903 2, 24| wzburzony zmącił się do dna i zakłębił, zaczęli głośno 5904 2, 24| podpalacza, skuć w, kajdany i do urzędu powieść, a insi, 5905 2, 24| już się oglądali za kijami i chcieli bieżyć, wywlec go 5906 2, 24| bieżyć, wywlec go z chałupy i tak sprać, bych całe życie 5907 2, 24| krzyki, klątwy, wygróżki i takie zamieszanie, że naród 5908 2, 24| zamieszanie, że naród się skłębił i miotał jako ten gąszcz smagany 5909 2, 24| gąszcz smagany wichurą, i jął się kolebać, bić kiej 5910 2, 24| płoty, przeć ku wrótniom i na drogę przeciekać - próżno 5911 2, 24| uspokajać, próżno sołtys i co starsi przekładali i 5912 2, 24| i co starsi przekładali i tłumaczyli, głosy ich ginęły 5913 2, 24| się przedzierać naprzód i krzyczeć wniebogłosy:~- 5914 2, 24| winowaci, oboje przywlec i skarać na pogorzelisku!...~ 5915 2, 24| Baby, a zwłaszcza komornice i biedota wszystka, wzięły 5916 2, 24| wszystka, wzięły wtór za nią i z krzykiem nieludzkim, rozczapierzone, 5917 2, 24| potokiem; podniósł się wrzask i pisk w wąskich opłotkach, 5918 2, 24| oczy błyszczały groźnie i splątana, dzika wrzawa biła 5919 2, 24| tłoczyli się coraz mocniej i prędzej, gdy ci na przedzie 5920 2, 24| jakby na uwięzi, zakołysał i runął na drogę, przystawał, 5921 2, 24| nagle przymilkł całkiem i upadł na kolana, i pochylił 5922 2, 24| całkiem i upadł na kolana, i pochylił obnażone głowy...~ 5923 2, 24| zapaloną latarnią na przedzie i przydzwaniał...~Przeszedł 5924 2, 24| doczeka.~- Wzywali go też i do Bartka z tartaka...~- 5925 2, 24| ruszyło za nim w asyście i cała hurma chłopaków poleciała 5926 2, 24| spluwał, czapę naciskał i chyłkiem przebierał się 5927 2, 24| rozlewała się po drodze i ginęła z wolna rozciekając 5928 2, 24| rozciekając się po opłotkach i chałupach. Kozłowa jedna 5929 2, 24| wszystko jazgotała głośno i wygrażający się Jagnie i 5930 2, 24| i wygrażający się Jagnie i Antkowi, ale widząc, że 5931 2, 24| słowa prawdy powiedział, i poszła na wieś, że w końcu 5932 2, 24| ostało ludzi mało wiele i ci, którzy czuwali nad pogorzelą 5933 2, 24| którzy czuwali nad pogorzelą i strzegli, by w razie odnowy 5934 2, 24| pomoc.~Ostał się w podwórzu i kowal, ale tak zeźlony tym, 5935 2, 24| niespokojnie, zaglądał po kątach i raz po raz przeganiał Łapę, 5936 2, 24| wciąż za nim naszczekiwał i docierał...~Boryna zaś nie 5937 2, 24| że zakopał się w pierzyny i śpi, jedna tylko Józka, 5938 2, 24| wyzierała przed chałupę na naród i kryła się z nawrotem, że 5939 2, 24| obrządzała gospodarstwo, ale i stara była dzisiaj kiej 5940 2, 24| dzisiaj kiej osa, kąśliwa i nieprzystępna jak nigdy, 5941 2, 24| przyjechał pisarz ze strażnikami i jęli opisywać pogorzel i 5942 2, 24| i jęli opisywać pogorzel i badać przyczyny pożaru, 5943 2, 24| przyczyny pożaru, to juści, że i reszta narodu rozpierzchła 5944 2, 24| prawie całkiem, prawda, że i śnieg walił bezustannie, 5945 2, 24| nim tknął ziemi, topniał i grząską młaką pokrywał wszystko, 5946 2, 24| niespodziane, mało kto co robił i pamiętał o czym, że gdzieniegdzie 5947 2, 24| komina do komina, a w oknach i przed drzwiami, to w opłotkach 5948 2, 24| powiezą strażniki!~Ciekawość i zniecierpliwienie rosło 5949 2, 24| trochę ktosik wpadał zziajany i powiedał, że już po Antka 5950 2, 24| pobił, wyrwał się z więzów i w cały świat poszedł, a 5951 2, 24| latał do karczmy po gorzałkę i że z komina Borynowego sielnie 5952 2, 24| wójtowa bryka z pisarzem i strażnikami, ale bez Antka!~ 5953 2, 24| ale bez Antka!~Zdumienie i rozczarowanie zawodu ogarnęło 5954 2, 24| wiedział jeno o tym wójt i sołtys, ale ci nie chcieli 5955 2, 24| ciekawość wzrosła niepomiernie i snuły się przypuszczenia 5956 2, 24| przypuszczenia coraz insze i zgoła niepodobne do wiary...~ 5957 2, 24| się z wolna zrobiła ciemna i dość cicha, śnieg był przestał 5958 2, 24| śnieg był przestał padać i brało jakby na przymrozek, 5959 2, 24| błysnęła gwiazda wyiskrzona i ostry powiew ściskał zdziebko 5960 2, 24| chałupach błyskały światła, i ludzie, kupiąc się po ciasnych 5961 2, 24| przestając jednak snuć domysłów i przypuszczeń!~Bo juści materii 5962 2, 24| sroga niechęć ku Jagnie i dochodziła aż do zgrozy 5963 2, 24| Kobiety ją ano wzięły na ozory i tak przewlekały między sobą, 5964 2, 24| skóry! Dostało się przy tym i Dominikowej niemało, dostało... 5965 2, 24| niemało, dostało... a jeszcze i barzej ciskały się na nią 5966 2, 24| naprzykrzonych.~Ale jedno, co zgodnie i jednako wszyscy czuli, to 5967 2, 24| którą się szczerze litowano i żałowano serdecznie, a nawet 5968 2, 24| serdecznie, a nawet Kłębowa i Sikorowa zaraz z wieczora 5969 2, 24| wzburzenie się uciszyło i opadło, kużden znowu wrócił 5970 2, 24| pochylił głowę pod jarzmem i niósł dolę, jak Pan Bóg 5971 2, 24| przykazał, bez szemrania i z cierpliwością.~Juścić, 5972 2, 24| cierpliwością.~Juścić, że gadano tu i owdzie o tych zdarzeniach, 5973 2, 24| zdarzeniach, ale coraz rzadziej i płoniej, boć każdemu bliższe 5974 2, 24| boć każdemu bliższe są i pierwsze własne troski a 5975 2, 24| przynosi.~Przyszedł marzec i nastały czasy zgoła nie 5976 2, 24| dnie były ciemne, smutne i tak przejęte pluchą, deszczami, 5977 2, 24| topielach chmur, że nawet i na to oczów mgnienie nie 5978 2, 24| obrosłe, woda stała w bruzdach i zatapiała niziny i obejścia, 5979 2, 24| bruzdach i zatapiała niziny i obejścia, nocami zaś brały 5980 2, 24| na olodowaciałych drogach i przejściach.~Przez taki 5981 2, 24| Przez taki psi czas prędzej i zapomniano o pożarze, ile 5982 2, 24| połamie, rozkolesi, zaszemrze i znowu płynie spokojnie.~ 5983 2, 24| wziętym na bórg od Żyda, i ziemniakami ze solą.~U bogaczy 5984 2, 24| szmalcu, prażonych mięsiw i jensze, barzej jeszcze jątrzące 5985 2, 24| karczmie, na którą, kto żyw i ruchał nogami, pospieszył, 5986 2, 24| ochotnie jak mało kiedy i do późna, do tela, póki 5987 2, 24| na znak, że to już północ i zapustom koniec; wnet zmilkły 5988 2, 24| dopito spiesznie flach i kieliszków, i naród się 5989 2, 24| spiesznie flach i kieliszków, i naród się cicho rozchodził. 5990 2, 24| tam ano wójt ze sołtysem i zgodę czynili między Jagną 5991 2, 24| duszy przez te długie dni i noce, od tej minuty gdy 5992 2, 24| pożaru spotkał przed chałupą i siłą przyniewolił do powrotu, 5993 2, 24| zamarła w niej dusza od męki i leżała jako ten trup nagi, 5994 2, 24| odmęty łez palących, krzywd i niesprawiedliwości, że ni 5995 2, 24| ulitowała się nad nią Weronka i zajęła się dziećmi i starym, 5996 2, 24| Weronka i zajęła się dziećmi i starym, któren na dobitkę 5997 2, 24| po tym chodzeniu do lasu i leżał na przypiecku postękując 5998 2, 24| zapiekłą miała duszę z żałości i jakby na kamień stężałą.~ 5999 2, 24| oczy gorzały bystro a sucho i usta zacinały się mocno, 6000 2, 24| Powstała znowu do życia, ale i na wnątrzu przemieniona,