Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hycnal 1 hymn 3 hymnem 1 i 13137 í 1 ich 281 ichnemu 1 | Frequency [« »] ----- ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances i |
Tom, Rozdzial
8001 3, 30| Witek wsunął się cichuśko i zaraz przykucnął przed dymiącymi 8002 3, 30| był czerwony, mało jadł i łyżką po zębach dzwonił, 8003 3, 30| stojał! Maciuś to wypatrzył i przyleciał powiedzieć! Kapotą 8004 3, 30| przydusiłem, by me nie kujnął, i poniesłem do schowka. Ino 8005 3, 30| Pedziałem, co nie daruję, i odebrałem... Po tom go pewnie 8006 3, 30| miały, juści!... - szepnął i poleciał gdziesik w pole. 8007 3, 30| Niezadługo się jawił z nawrotem i zasiadł przed kominem wraz 8008 3, 30| zrobiło się jakoś sennie i smutno. Jaguś poszła na 8009 3, 30| całkiem wytrzeźwiawszy, i poszedł.~A Rocho na przyźbie 8010 3, 30| już srodze rogaty miesiąc i bódł ciemności.~W chałupach 8011 3, 30| cichuśkim dygotaniem listeczków i głuchym, dalekim bełkotem 8012 3, 30| u młynarzów gorzały okna i zabawiali się do późna.~ 8013 3, 30| kopyta na moście koło młyna i wkrótce wtoczyła się bryka.~ 8014 3, 30| Hanka była dziwnie smutna i milcząca, że dopiero kiej 8015 3, 30| dopiero kiej zjadła wieczerzę i parobek poszedł do stajni, 8016 3, 30| przesiedziałam! Zdrowy jest i dobrej myśli... kazał was 8017 3, 30| kazał was pozdrowić... I drugich chłopów też widziałam... 8018 3, 30| aż rozpłakała się nagle, i choć przysłoniła twarz rękoma, 8019 3, 30| niechbym już raz zdechła i więcej nie cierpiała! - 8020 3, 30| wybuchnęła.~Pokiwał głową i wyniósł się bez słowa, jeno 8021 3, 30| nie pytając, skąd miała, i nawet się nie użalił nad 8022 3, 30| drogą!...~Opowiadała mu, co i jak się robi w gospodarce - 8023 3, 30| niemu z tym sercem wiernym i kochającym, utęskniona wielce 8024 3, 30| mu przeciech ślubną była i matką jego dzieci, to jej 8025 3, 30| Kiej obcy się widział i kiej na obcą sobie spoglądał, 8026 3, 30| rozpowiadań, że już w końcu i mówić nie mogła, żal ją 8027 3, 30| płakaniem, żałością, poniżeniem i strasznym poczuciem krzywdy! 8028 3, 30| pozwalała męce rozdzierać serce i łzom gorzkim płynąć.~ ~. . . . . . . . . . . .~ ~ 8029 3, 30| barzej jeno skąpany w rosach i modrawych omgleniach, ale 8030 3, 30| modrawych omgleniach, ale i barzej rozsłoneczniony i 8031 3, 30| i barzej rozsłoneczniony i jakiś zgoła weselszy. Ptaki 8032 3, 30| a kiej dzwony uderzyły i ogromne, niebosiężne głosy 8033 3, 30| niebosiężne głosy jęły huczeć i rozlewać się na wieś, na 8034 3, 30| jeszcze krzyki, a serca żywiej i weselej zabiły.~Chłopaki 8035 3, 30| nawet ściany były pomoczone i kałuże siwiły się pod domami.~ 8036 3, 30| Zawrzały wszystkie drogi i obejścia, wrzaski, śmiechy, 8037 3, 30| narastały coraz barzej, bo i dzieuchy gziły się niezgorzej, 8038 3, 30| niezgorzej, lejąc się między sobą i ganiając po sadach, że zaś 8039 3, 30| sadach, że zaś ich dużo było i dorosłych, to wnet dały 8040 3, 30| Balcerkówny, wodą zlały i jeszcze do stawu zepchnęły 8041 3, 30| pomoc Pietrka Borynowego i tak się zmyślnie zasadzili 8042 3, 30| aż ją dostali w pazury i pod studnię zawlekli, a 8043 3, 30| jeszcze Witka, Gulbasiaka i co starszych, chycili Marysię 8044 3, 30| chycili Marysię Balcerkównę i taką jej kąpiel sprawili, 8045 3, 30| przyparli też gdzieś Jagnę i tęgo utytłali, nawet Józce 8046 3, 30| przepuszczając, choć się prosiła i z bekiem leciała na skargę 8047 3, 30| jej skrzą do figlów!~- A i mnie zapowietrzone do żywej 8048 3, 30| na drogach od przeganiań i wieś się trzęsła wrzaskami: 8049 3, 30| Juści, trzęsie się we mnie i cięgiem me kopie, mgli me 8050 3, 30| większego kawałka.~- Pojedzcie i wy, gospodyni: głodzeniem 8051 3, 30| przegotowanej z tłustością i korzeniami napili, rychlej 8052 3, 30| usłużliwie, na co jeno spojrzała, i cięgiem, ją zagadując, ale 8053 3, 30| Mateusza, o Stacha Płoszkę i drugich.~- Jakże, widziałam 8054 3, 30| na starym bucie zgotowana i smarowidłem od woza omaszczona. 8055 3, 30| zaczęła mówić.~- Późno wróciły i z niczym, przetrzęsły się 8056 3, 30| przetrzęsły się jeno po kiełbasach i dworowi się napatrzyły! 8057 3, 30| może bo to sprawa komisarza i urzędu, a kiejby nawet mógł, 8058 3, 30| włóczą. Klął pono siarczyście i krzyczał, że kiej on przez 8059 3, 30| od rana po chałupach lata i pomstą odgraża.~- Głupia, 8060 3, 30| miętkie miejsce wymaca, że i najlichszy... - urwała porywając 8061 3, 30| octem wycierała jej skronie i dopiero kiej chrzanu pod 8062 3, 30| gospodarskich, Witek tylko ostał i upatrzywszy sposobną porę, 8063 3, 30| przyodziewy jeno nie ściarachaj i sprawuj się dobrze! Psy 8064 3, 30| wraziła głowę przez okno i zapytała:~- Kaj to psy, 8065 3, 30| Wyniesłam im jeść, wołam i ni jednego!~- Prawda, dyć 8066 3, 30| ni jednego!~- Prawda, dyć i w oborze rano nie były! 8067 3, 30| dojrzawszy nikogo, sad był pusty i to skomlenie ucichło; ale 8068 3, 30| nie co insze, w imię Ojca i Syna! - krzyknęła Jagustynka 8069 3, 30| naraz kupę ziemi wywalonej i dół wielki pod przyciesiami.~- 8070 3, 30| drągów; nawet motki przędzy i wełna leżały potargane i 8071 3, 30| i wełna leżały potargane i zwichlone. Nie sposób było 8072 3, 30| opóźniła, nalazłby pieniądze i zabrał... Nachyliła się 8073 3, 30| pozawierane! - ozwał się Pietrek i skoczył naraz do ziemniaczanego 8074 3, 30| wejścia ocipkę wielgachną i wyciągnął stamtąd Łapę skowyczącego.~- 8075 3, 30| ale to dziwne, pies zły i dał się... ~- I nikto w 8076 3, 30| pies zły i dał się... ~- I nikto w nocy nie słyszał 8077 3, 30| do dołu, powiadał swoje i Burka pilnie oglądał.~Zjawił 8078 3, 30| pilnie oglądał.~Zjawił się i Rocho, a uspokoiwszy rozpłakaną 8079 3, 30| a uspokoiwszy rozpłakaną i wrzeszczącą Józkę, która 8080 3, 30| serca nie wzięli!- zaczął.~- I... niczego chwała Bogu nie 8081 3, 30| Wójt nadszedł z sołtysem i wzięli oglądać szczegółowo, 8082 3, 30| Sołtys naraz się schylił i podniósł żelazny, okrwawiony 8083 3, 30| kują.~- Mogli ukraść choćby i z kuźni Michałowej.~- Kuźnia 8084 3, 30| nie tłoczyli po próżnicy i do dom szli.~Nikto się go 8085 3, 30| się porozchodzili, bo już i ludzie z drugich wsi nad 8086 3, 30| płotami ciągnęli gęsiego, i wozy coraz częściej dudniały 8087 3, 30| wsunął się do sadu Bylica i nuże dopiero oglądać swojego 8088 3, 30| przypołudnie, galancie przygrzane i tak cichuśkie, jaże śpiewy 8089 3, 30| rozchodziły się z kościoła i brzęczały po szybach, już 8090 3, 30| brzęczały po szybach, już i przedzwonili na Podniesienie, 8091 3, 30| bryki, zapchane ludźmi, i konie prane batami. Ścigali 8092 3, 30| że Chałupa się trzęsła i wrzawa turkotów i śmiechów 8093 3, 30| trzęsła i wrzawa turkotów i śmiechów wichrem przeleciała. 8094 3, 30| obaczyć, ale domowi wracali i Jagustynka, krzątając się 8095 3, 30| się tylachna narodu, co i połowa nie miała miejsca 8096 3, 30| gospodarzy do zakrystii i cosik z nimi uredzał, Józka 8097 3, 30| poniektóre dziedziczki się głodzą i pasami na noc ściągają, 8098 3, 30| wypróżnował się, podjadł se mięsem i jakie mu to już smaki na 8099 3, 30| przyszła opatrywać Hankę, i wygonili go z izby.~Obiad 8100 3, 30| ganku, gdyż ciepło było i słonecznie. Młoda zieleń 8101 3, 30| się cichuśko na gałązkach i gmerząc kiej motyle, ptasie 8102 3, 30| do łóżka przystawili ławę i Józka naniosła święconego 8103 3, 30| Józka naniosła święconego i flachę gorzałki z miodem, 8104 3, 30| gospodarsku podejmowała siostrę i sąsiadki, które wedle zwyczaju 8105 3, 30| wolniuśko się delektować i różności sąsiedzkie rozpowiadać, 8106 3, 30| czasu przyjazdu pisarza i strażników.~Właśnie Jagustynka 8107 3, 30| sielnie, w butach nawet i kaszkiecie Borynowym, srodze 8108 3, 30| Grzeli z krzywą gębą syn i drugie. Kije mieli w rękach 8109 3, 30| drugie. Kije mieli w rękach i torbeczki przez plecy, Witek 8110 3, 30| Wywiedli się na drogę z paradą i najpierwej ruszyli do dobrodzieja, 8111 3, 30| Gulbasiak jął kręcić cudakiem i piać, a wszyscy, rypiąc 8112 3, 30| a wszyscy, rypiąc kijami i nogami do wtóru, wraz zaśpiewali 8113 3, 30| nam co, gospodynie!...~ ~I długo śpiewali, a coraz 8114 3, 30| śpiewali, a coraz śmielej i rozgłośniej, aż wyszedł 8115 3, 30| rozgłośniej, aż wyszedł dobrodziej i po dziesiątku im rozdał, 8116 3, 30| rozdał, kogutka pochwalił i z łaską ich odpuścił...~ 8117 3, 30| huknęli mu śpiewkę na podziękę i do organistów pociągnęli.~ 8118 3, 30| dzieci rozwrzeszczanych i tak się cisnących, że musieli 8119 3, 30| każde piórek chciało tykać i kijaszkiem zaruchać.~Witek 8120 3, 30| ich prowadził rej wiodąc i na wszystko mając czujne 8121 3, 30| taką paradą się wodzili i tak szumnie, jaże na całą 8122 3, 30| roznosiły się śpiewania i przygrywki skrzypicy, a 8123 3, 30| czyniło się coraz rojniej i gwarliwiej: starsi poredzali 8124 3, 30| jakby w garście chciał ująć i kiej to maluśkie dzieciątko 8125 3, 30| łóżku, ale przepiła jak i drugie, sięgając do placka. - 8126 3, 30| pamięta! Byli z kogutkiem i u mnie... sprawny ten wasz 8127 3, 30| sprawny ten wasz Witek i ze ślepiów mu dobrze patrzy.~- 8128 3, 30| zajrzy, a powiadają, że i sam młynarz żadnej nie przepuści... 8129 3, 30| żadnej nie przepuści... to i trudno dziewki dotrzymać 8130 3, 30| dotrzymać do roku. Co prawda, to i służba hardzieje... Mój 8131 3, 30| domu brak, za psa me uważa i każe se mleka na podwieczorek 8132 3, 30| świat w największą robotę i cóż pocznę przez niego w 8133 3, 30| się, sieroty, przyjdźcie i wy... jakże, Borynowej by 8134 3, 30| Jagnę poszła zapraszać.~Ale i Jagusia się wymawiała, że 8135 3, 30| zajrzy albo któren z dziadków i zawżdy chocia portkami zaleci... - 8136 3, 30| Jaguś ciepnęła się ze złości i na drogę wyszła, bezradnie 8137 3, 30| wodząc oczyma po świecie i ledwie płacz wstrzymując. 8138 3, 30| ludzie się roili, że śmiechy i krzyki trzęsły się nad wsią, 8139 3, 30| polach czerwieniały kobiety i piesneczki kajś niekaj dzwoniły?... - 8140 3, 30| dzwoniły?... - jej było smutnie i tak ckno czegoś, że już 8141 3, 30| tak ją cosik rozpierało i ponosiło, że po znajomych 8142 3, 30| drogach, w pole wychodziła i nawet coś ze trzy razy się 8143 3, 30| robić, szukać czegoś...~Że i teraz się poniesła aż na 8144 3, 30| poniesła aż na topolową drogę i szła zapatrzona w czerwoną, 8145 3, 30| szła przez te progi cieniów i lśnień, które zachód rzucał 8146 3, 30| zawodliwy głos skrzypicy i czepiał się serca, kiejby 8147 3, 30| co już pełzały bruzdami i czaiły się w krzach tarnin.~ 8148 3, 30| ani wiedząc, co ją niesie i dokąd.~Wzdychała głęboko, 8149 3, 30| czasami przystając bezradnie i tocząc rozpalonymi oczyma, 8150 3, 30| dalej przędąc myśli wiotkie i nikłe, jako te świetliste 8151 3, 30| nie uchycisz, bo zmącą się i przepadną od cienia ręki. 8152 3, 30| Siebie jeno mocno czuła i to, że ją rozpiera aże do 8153 3, 30| ptaków lecących pod zachód i na kraj świata pofrunęła. 8154 3, 30| w niej jakaś moc paląca i tak rzewliwa, że łzy przysłaniały 8155 3, 30| że łzy przysłaniały oczy i ognie się po niej rozlewały; 8156 3, 30| chłodząc nimi rozpalone usta i oczy...~Czasem przysiadała 8157 3, 30| przysiadała pod drzewem i skulona, wsparłszy twarz 8158 3, 30| cisnąc się jeno do pnia i prężąc... i ledwie dysząc...~ 8159 3, 30| jeno do pnia i prężąc... i ledwie dysząc...~Jakby i 8160 3, 30| i ledwie dysząc...~Jakby i w niej wiosna zaśpiewała 8161 3, 30| upalną, że burzyło się w niej i cosik poczynało, jako w 8162 3, 30| opitych mocą rostu, śpiewa i jako wszędy się rozpręża, 8163 3, 30| nogi stulały się bezwolnie i ledwie ją niesły. Płakać 8164 3, 30| runiach zbóż mięciuchnych i chłodnymi rosami operlonych, 8165 3, 30| wskroś szarpiących gąszczów i poczuć dziki, luby ból przepierań 8166 3, 30| dziki, luby ból przepierań i szamotań.~Zawróciła naraz 8167 3, 30| Zawróciła naraz z powrotem i dosłyszawszy głosy skrzypicy 8168 3, 30| ktosik z książką w ręku i pod białymi brzózkami przystawał.~ 8169 3, 30| na niego, ale ją dojrzał.~I uciec nie poredziła, nogi 8170 3, 30| jakby się ziemi czepiły i oczu nie mogła oderwać od 8171 3, 30| wargach, smukły był, rosły i biały na gębie.~- Jakbyście 8172 3, 30| Nie, o krajach dalekich i o morzach!~- Jezu! o morzach! 8173 3, 30| podsunął jej pod oczy książkę i pokazywał.~Stali ramię w 8174 3, 30| Naraz wstrząsnął się cały i odsunął ździebko.~- Mroczeje, 8175 3, 30| rozlew, świat przygasał.~- I to wszystko prawda, co tam 8176 3, 30| oddech, dreszcz ją przeszedł i podała się piersiami naprzód, 8177 3, 30| czekała, iż ją obejmie i do pnia przyprze, jaże ramiona 8178 3, 30| ramiona się jej ozwarły i gotowa się była dać, ale 8179 3, 30| prędzej, dobranoc Jagusi! - i poleciał.~Z dobry pacierz 8180 3, 30| robił, światła błyskały tu i owdzie, a z karczmy roznosiło 8181 3, 30| karczmy roznosiło się granie i przytłumione rozmowy.~Zajrzała 8182 3, 30| Jacek stojał w pośrodku i rznął na skrzypcach, zaś 8183 3, 30| że krzyknęła kurcząc się i wydzierając.~- Przydybałem 8184 3, 30| wydzierając.~- Przydybałem cię i nie puszczę... napijem się 8185 3, 30| nie zwalniając z pazurów i pociągnął ją bocznymi drzwiami 8186 3, 30| prawie ciemno było na świecie i mało kto przechodził drogą.~ 8187 3, 30| przycichała, milkły gwary i pustoszały opłotki, naród 8188 3, 30| chałupach, dobiegały święta i dni słodkich wczasowań, 8189 3, 30| jutro stojało za progiem i w mrokach ostre kły szczerzyło, 8190 3, 30| niejedną duszę lęk ściskał i turbacje obsiadały na nowo...~ 8191 3, 30| nowo...~Posmutniała wieś i przygłuchła, jakby do ziemi 8192 3, 30| ziemi barzej przywierając i tuląc się w sady oniemiałe, 8193 3, 30| przyźbach dojadając święcone i z cicha gwarząc, gdzie zaś 8194 3, 30| u Płoszkowej rojno było i gwarno, zeszły się były 8195 3, 30| swojego dowodziła; była i chuda Sikorzyna, była i 8196 3, 30| i chuda Sikorzyna, była i jazgocząca cięgiem Borynowa, 8197 3, 30| stryjeczna chorego, była i kowalowa z najmłodszym przy 8198 3, 30| pobożną, cichą sołtysową, i drugie były co najpierwsze 8199 3, 30| wsi.~Siedziały napuszone i odęte kiej kwoki w barłogu, 8200 3, 30| gęby z wolna czerwieniały i kuntentność rozpierała, 8201 3, 30| by się nie przygnietły, i już jęły do się przysiadać 8202 3, 30| przed chałupą. Hanka wstała i otulona w kożuch, gdyż ziąb 8203 3, 30| Ale nikogój nie było i czytał, póki wieczór nie 8204 3, 30| wieczór się stawał ciemny i chłodny, gwiazdy nie wzeszły, 8205 3, 30| co woda bełkotała kajściś i psy warczały.~Zbili się 8206 3, 30| dziećmi, Jagustynka, Kłębowa i Pietrek prawie u nóg Rochowych 8207 3, 30| świecie, że kto by je ta pojął i zapamiętał!~Zasłuchali się, 8208 3, 30| ni poruszyć się z miejsc i całą duszą pijąc te słowa 8209 3, 30| ziemia pije dżdże rosiste i ciepłe.~On zaś, prawie niewidny 8210 3, 30| wezmą."~- "Ochfiarną krwią i trudem trza posiewać człowieczą 8211 3, 30| któren posiał, wzejdzie mu i czas żniwny miał będzie."~- " 8212 3, 30| mądrze, że nie spamiętać, i coraz ciszej a rzewliwiej, 8213 3, 30| Bóg je na świat odpuścił i prawią teraz ze zmurszałych 8214 3, 30| bijących w serca jak dzwon, i niesły się w omroczone utęsknienia, 8215 3, 30| ktoś krzyczał na drogach i zadudniały bieganiny.~- 8216 3, 30| roiły się ogniste jęzory i wybuchały krwawe, skłębione 8217 3, 30| chmury. Nie było wiatru i ogień wynosił się coraz 8218 3, 30| ciemnościach rzeką ognistą i chwiał się już nad borem.~ 8219 3, 30| kowal, sołtys, a w końcu i wójt skądciś się zjawił, 8220 3, 30| nogach, zaczął wrzeszczeć i wyganiać ludzi, bych na 8221 3, 30| puszczą, to polecą ratować!~I nie pomogły klątwy ni groźby, 8222 3, 30| naród stojał nieporuszony i w ogień ponuro patrzał.~- 8223 3, 30| tylko wójt wraz ze sołtysem i kowalem pojechali do ognia, 8224 3, 30| kowalem pojechali do ognia, i to z gołymi rękoma, gdyż 8225 3, 30| rozkrzyczane na ręku przyhuśtywali, i kłębili się wielką, ponurą 8226 3, 30| mało kto się odzywał, a i to szeptem, paśli jeno chciwe 8227 3, 30| paśli jeno chciwe oczy i wzdychali, bo w każdym sercu 8228 3, 30| przewalało się nad folwarkiem i biło spiętrzonymi falami 8229 3, 30| zapalone snopki z dachów i gonty roznosiły się krwawym 8230 3, 30| zrumieniły się czuby drzew i dachy młynicy zaś staw jakby 8231 3, 30| ziemię wrosły, a pasący oczy i dusze odemstą...~Zaś od 8232 3, 31| przechwyciła ją jeszcze w porę i do poduszek przygnietła.~- 8233 3, 31| Nie, Hanuś, rozum swój mam i prawdę rzekłem, jako pan 8234 3, 31| było, oknem zazierało jasne i ciepłe słońce drzewa się 8235 3, 31| się pogięte gęsie szyje i czerwone, syczące dzioby, 8236 3, 31| stado utaplanych w błocie i piszczących gąsiąt skrabało 8237 3, 31| gdakać poczęły strachliwie i sfruwać z gniazd.~- A dyć 8238 3, 31| zabawią.~- Wypędzę, Hanuś, i od gap przypilnuję...~Wnet 8239 3, 31| drzew dochodził ze dworu i kolebały się zdziebko światy, 8240 3, 31| pod oborą szkopki ustawiła i gdziesik poszła.~- Nosi 8241 3, 31| że zagony pod kapustę dam i Pietrek gnój od niej wywiezie 8242 3, 31| Pietrek gnój od niej wywiezie i zaorze, ale po cztery dni 8243 3, 31| upodoby, wasz gront, to i wasza wola! Filipka tu wczoraj 8244 3, 31| Bylica stanął we drzwiach i zająkał:~- Gęsi pod jangrestami 8245 3, 31| niby pan Jacek we święto i powiada: "Wprowadzę się 8246 3, 31| ciebie, Bylica, na komorne i dobrze zapłacę..." Myślałech: 8247 3, 31| jako u panów zwyczajnie, i rzekę: "Grosza mi potrza 8248 3, 31| rzekę: "Grosza mi potrza i pokoje wolne mam!" Zaśmiał 8249 3, 31| peterburki, chałupę obejrzał i mówi: "Wy możecie tu wysiedzieć, 8250 3, 31| możecie tu wysiedzieć, to i ja poradzę, a chałupę z 8251 3, 31| se legowisko pobok mojego i siedzi. Wychodziłem, to 8252 3, 31| na progu papierosa kurzył i wróble ziarnem przynęcał.~- 8253 3, 31| Garnuszki ze sobą sprowadził i arbatę cięgiem warzy a popija...~- 8254 3, 31| Człowiek każden zawdy zabiega i turbuje się o lepsze, a 8255 3, 31| Dominikowa odebrała dziecko i przeżegnawszy się jęła z 8256 3, 31| węgłach jeno przystając i przy każdym z osobna mówiąc:~- 8257 3, 31| się złego, duszo ludzka, i jeno w Bogu miej nadzieję.~- 8258 3, 31| wójt.~- Pacierz pomaga, ale i zamawianie nie zaszkodzi, 8259 3, 31| Stara rozpowiła dzieciątko i jak je Pan Bóg stworzył, 8260 3, 31| Bóg stworzył, nagusieńkie i kiej rak czerwone, matce 8261 3, 31| zdrowo chowa na pociechę!~- I niechaj z tuzin Rochów wywiedzie! 8262 3, 31| Jambroży.~Chłopak piszczał i majdał kulasami na pierzynie, 8263 3, 31| przetarła mu wódką oczy, usta i czoło i dopiero go Hance 8264 3, 31| wódką oczy, usta i czoło i dopiero go Hance przystawiła 8265 3, 31| Przypiął się kiej smok i ścichnął.~Hanka dziękowała 8266 3, 31| czwartego, poprawim sobie wtedy i odbijem! - żartował wójt 8267 3, 31| przepijać na pocieszenie i w ramiona brać, że utuliwszy 8268 3, 31| dzieci do sieni się naszło i coraz to głowiny do izby 8269 3, 31| gospodarkę trza szykować i dzieuchę.~- Gront - ojcowy 8270 3, 31| nasienia, nie! Proszą się z nim i by kto wziął, dopłacają.~- 8271 3, 31| rzekł poważnie.~- Prawda, że i utrapień z nimi niemało, 8272 3, 31| utrapień z nimi niemało, ale i wyręka jest, i pociecha...~- 8273 3, 31| niemało, ale i wyręka jest, i pociecha...~- Specjały! 8274 3, 31| pociecha...~- Specjały! I na złocie straci, kto je 8275 3, 31| Jagustynka.~- Pewnie, że bywają i złe, za nic mające ojców, 8276 3, 31| dobrych chłopaków, co to i oprzędą, i wydoją, i garnki 8277 3, 31| chłopaków, co to i oprzędą, i wydoją, i garnki pomyją 8278 3, 31| to i oprzędą, i wydoją, i garnki pomyją jak najsprawniejsze 8279 3, 31| Bo w poczciwości chowane i w posłuszeństwie.~- Prawda, 8280 3, 31| udała, bo takusieńka jako i wy: niechby kołek, bele 8281 3, 31| wódką częstując: wypiła i nie patrząc na nikogo, na 8282 3, 31| jakoś nie szły, nasłuchiwał i chodził oczyma kryjomo za 8283 3, 31| nią, gdy znowu się ukazała i na podwórze przeszła.~I 8284 3, 31| i na podwórze przeszła.~I kobietom odechciało się 8285 3, 31| nie przepuszczał flaszce i choć nikto nie słuchał, 8286 3, 31| nie słuchał, plótł cosik i wycyganiał niestworzone 8287 3, 31| Wójt się naraz podniósł i niby za dom się wyniósł, 8288 3, 31| ciołkowi.~Obejrzał się trwożnie i pchając jej za gors karmelki 8289 3, 31| to dam ci cosik lepszego.~I nie czekając odpowiedzi, 8290 3, 31| Dominikowa, bo kowal wszedł i wójt podniósł się do niego 8291 3, 31| Odprawcie ich prędko i powracajcie.~- Abo to chwaci 8292 3, 31| czasu; o pożar na Podlesiu i o wasz podkop będą penetrowali...~ 8293 3, 31| wszystko, Michale.~Skubał wąsy i wbił ślepie w dzieciaka, 8294 3, 31| Cóż to im powiem? tyla, co i Józka poredzi!~- Dzieuchy 8295 3, 31| Bogu jednemu wiadomo... i... - strzepnęła pierzynę 8296 3, 31| ale on się jeno ciepnął i wyszedł.~- Świędlerz jucha! - 8297 3, 31| gorzałki, ale nie wyszły i dwa pacierze, kiej sołtys 8298 3, 31| sołtys jął oblatywać chałupy i wołać, by się wszyscy schodzili 8299 3, 31| schodzili do wójta przed pisarza i strażników.~Ozgniewało to 8300 3, 31| im czego, niech przyjdą i pytają! Jedna droga! Nie 8301 3, 31| przykaz rzucały wszystko i szły wystawać pod drzwiami 8302 3, 31| niekaj bawiły się nad stawem i staruchy wygrzewały pod 8303 3, 31| Juści, że pisarz się zeźlił i sielnie sklął sołtysa, ale 8304 3, 31| Rychtyk to samo powiedali, co i on wiedział, bo kto by się 8305 3, 31| nałazili się po wertepach i zabłocili po pasy, gdyż 8306 3, 31| pięściami do niego skoczył i krzyczał:~- Ty, mordo sobacza, 8307 3, 31| złodzieje podkopują, co! - i już od maci jął mu wywodzić.~- 8308 3, 31| dobre. Prostował się hardo i groźny, miotający oczyma, 8309 3, 31| Odpasł się na naszym chlebie i będzie tu ludźmi pomiatał... 8310 3, 31| będzie tu ludźmi pomiatał... i na ciebie się znajdzie większy 8311 3, 31| się znajdzie większy urząd i kara...~Wójt z sołtysem 8312 3, 31| srożył się coraz barzej i już kole siebie za czymś 8313 3, 31| zapisz me do śtrafu, zapłacę i jeszczech ci na gorzałkę 8314 3, 31| opisując wszystko podrobno i rozpytując domowych o podkop, 8315 3, 31| kazała powiedzieć, że mleka i chleba zbrakło akuratnie, 8316 3, 31| jeszcze w karczmie siedzą i sołtys poleciał sprowadzić 8317 3, 31| dwa roki temu.~- Może to i lepiej la chudziaków, nie 8318 3, 31| życie tyrały kiej psy...~- I bękart człowiecze nasienie... 8319 3, 31| naje się do syta, to skąd i la dzieci weźmie...~- Płacą 8320 3, 31| wychował się to wasz Witek, a i ten drugi, co to jest w 8321 3, 31| koszulę w zębach nosił, i w chałupie się odgryzł. 8322 3, 31| się odgryzł. Tak samo było i z tamtym.~- Bronię to Kozłowej?... 8323 3, 31| umrzeć pozdrowiała galanto i wyniesła się od niej. Wyżala 8324 3, 31| puściła od siebie, boć to i pościel stara ma, i grosz 8325 3, 31| boć to i pościel stara ma, i grosz pewnie spory, ale 8326 3, 31| przeniesła skrzynie do sołtyski i upatruje se, u kogo by mogła 8327 3, 31| dziecko.~Wzięła je do siebie i skoro posprzątały po obiedzie, 8328 3, 31| na izbę smugą rozdrganą i gmerał w niej palcami, a 8329 3, 31| czas się zrobił wybrany i kto jeno mógł się ruchać, 8330 3, 31| że co dzień było cieplej i jaśniej.~Dni już szły długachne, 8331 3, 31| rankami omglone, szarawe i cicho nagrzane w południa, 8332 3, 31| roziskrzone, chłodnawe jak one i jak one przejrzyste i zdziebko 8333 3, 31| one i jak one przejrzyste i zdziebko pluszczące o brzegi, 8334 3, 31| pluszczące o brzegi, puste i sinawe, a jeno kajś niekaj 8335 3, 31| wierzbowymi pędami.~Przychodziły i ciepłe całkiem, nagrzane, 8336 3, 31| słońcem, pachnące świeżyzną i tak przejęte rostem, tak 8337 3, 31| ptasie głosy przycichły i wieś legła, to zdawało się 8338 3, 31| czuć w ziemi parcie korzeni i wynoszenie się ździebeł 8339 3, 31| wynoszenie się ździebeł i jakby słyszał cichuśkie 8340 3, 31| otwierających się pąkowi, pęd rostów i głosy stworzeń, wydających 8341 3, 31| na świat Boży...~Szły zaś i drugie, do tamtych zgoła 8342 3, 31| przywalone a parne, ciężkie i bijące do głowy kiej gorzałka, 8343 3, 31| lubością, darło się gdziesik i po- nosiło nie wiada kaj 8344 3, 31| po- nosiło nie wiada kaj i po co, że ino krzyczeć się 8345 3, 31| przeciągać albo tulać choćby i po tych trawach mokrych, 8346 3, 31| się wszystko cierpliwie i mokło, nasłuchując rzęsistego 8347 3, 31| nasłuchując rzęsistego trzepotu i bulgotów strug, co się z 8348 3, 31| czasu starczyło, by pojeść i nieco wytchnąć.~Lipce też 8349 3, 31| strażą tylko staruch, psów i tych sadów coraz gęściej 8350 3, 31| jazgotami, albo wóz do młyna i znowu drogi leżały puste, 8351 3, 31| na podołku dzieciny swoje i przy piersi wezbranej trzymała 8352 3, 31| słońce do cna zeżarło - to i nie dziwota, że na wsi przycichały 8353 3, 31| zaprzęgała w twarde jarzma i do ziemi wszystkie łby przygięła.~ 8354 3, 31| gęsi wypędzanych nad rowy i wnet wyprowadzali konie, 8355 3, 31| ziemniaki wynosili na wozy i rozchodzili się tak prędko 8356 3, 31| pracy, gdzie wóz na miedzy i kobiety, co jak liszki czerwone 8357 3, 31| ogromnych, pod niebem jasnym i wysokim.~A wokół od Rudki, 8358 3, 31| wsi, widnych czubami sadów i białymi ścianami w niebieskawym 8359 3, 31| gwarliwe, pełne krzykań i śpiewów odgłosy robót. Kaj 8360 3, 31| schnące wśród lasu młodego. Bo i w opuszczeniu sierocym leżały, 8361 3, 31| kobiece ręce nie znaczyły i za dziesięciu chłopów, choć 8362 3, 31| dni przychodziły wybrane i cudne, że wynosiły się rankami, 8363 3, 31| pachnące ziołami, nagrzane i śpiewające ptasimi głosami, 8364 3, 31| ziemia zdawała się kipieć i bulgotać od tego wrzątku 8365 3, 31| leżały, niby paroby zdrowe i krzepkie, przeciągające 8366 3, 31| wynosiły się smukłe dziewanny i łopiany kiej te kumy podufałe 8367 3, 31| tliło się w przytajeniu i strachem dotela żyło, kiełkowało 8368 3, 31| pchało się z bruzd na zagony i panoszyło się bujnie po 8369 3, 31| wędrownik z obcych stron i nawet te krzyże i figury, 8370 3, 31| stron i nawet te krzyże i figury, stróżujące nad drogami, 8371 3, 31| się rozgląda w zdumieniu i pyta dni jasnych i tych 8372 3, 31| zdumieniu i pyta dni jasnych i tych odłogów pustych: ~- 8373 3, 31| co się w Lipcach stało.~I tak schodził dzień po dniu 8374 3, 31| jeno niźli po inne lata i ździebko gorzej, że to Pietrek 8375 3, 31| ale zawdy szło jakoś, boć i rąk pomocnych nie brakło.~ 8376 3, 31| rządziła wszystkim tak zmyślnie i kwardo, że nawet Jaguś musiała 8377 3, 31| drugimi stawać do roboty, i o wszelkiej rzeczy równą 8378 3, 31| lewentarzu, o chorym, kaj orać i co gdzie siać, o dzieciach, 8379 3, 31| ludzi widując, co w obiad i wieczorem, albo Dominikową, 8380 3, 31| wtenczas z proboszczem, tak i nie powrócił. Strasznie 8381 3, 31| więc aby rychlej ozdrowieć i sił nabrać, nie żałowała 8382 3, 31| kobiety, ale się uparła i zaraz po sumie poszła z 8383 3, 31| Chwiała się jeszcze na nogach i często wspierała na kumie.~- 8384 3, 31| zwiesną pachnie.~- Dzień, dwa i wzwyczaicie się.~- Tydzień 8385 3, 31| ino kominy z niej bielały i dachy się wynosiły. Po gąszczach 8386 3, 31| płotami, a staw marszczył się i pręgował.~- Tęgie pąki wzbierają 8387 3, 31| dzieciak się rozkrzyczał, a i Hanka poczuła się tak utrudzoną, 8388 3, 31| żebrząc, wróżyć chciały i do izb gwałtem się cisnęły. 8389 3, 31| wieś.~- Józka, spędź gęsi i kury w podwórze, dzieci 8390 3, 31| psem. Łapa się rozsrożył i nie puścił, że czarownica 8391 3, 31| czarownica pogroziła kijem i cosik na nią mamrotała.~- 8392 3, 31| Jagna poniesła się na wieś i całe to niedzielne popołudnie 8393 3, 31| razy zawracała do chałupy i niesła się znowu za nimi, 8394 3, 31| karczmy, wsunęła się za nią i z wielkim strachem, żegnając 8395 3, 31| Józki na ganek dziewczyny i rajcowały o Cyganach, opowiadając, 8396 3, 31| kopaniu, Nastce wielgi majątek i chłopa, Ulisi Sochównie, 8397 3, 31| właśnie Pietrek się przysiadł i jął im prawić różności, 8398 3, 31| zatracone! - mruknęła stara i przysunąwszy się rozpowiadała, 8399 3, 31| dzieci kradną po wsiach.~- I żeby czarne były, to je 8400 3, 31| we wywarze z olszyny, że i rodzona matka potem nie 8401 3, 31| Oleje święte kładli na nie, i prosto w diablęta przemieniają.~- 8402 3, 31| przemieniają.~- A pono takie czary i zamawiania potrafią, jaże 8403 3, 31| całkiem zaniewidział.~- I podobno ludzi, w co chcą, 8404 3, 31| przysypuje, konie rżą... i za bróg chodzi, bo widziałem, 8405 3, 31| warczał, kręcił ogonem i łasił się, a nikogój nie 8406 3, 31| spuszczać! - ostrzegła Hanka - i kiej się dziewczyny rozeszły, 8407 3, 31| dobrze pozamykali oborę i stajnię, zaś powracając 8408 3, 31| że u Dominikowej ciemno i na wsi już prawie wszędzie 8409 3, 31| drzwiami zwlekła się otwierać i aż się cofnęła, tak od Jagny 8410 3, 31| gdyż długo macała za klamką i słychać było z izby potykanie 8411 3, 31| potykanie się o sprzęty i to, że jak stała, buchnęła 8412 3, 31| się na łóżko.~- Cie! Że i na odpuście galanciej by 8413 3, 31| zatrząsł się na wsi taki wrzask i lament, że kto jeszcze spał, 8414 3, 31| nieprzytomnie pośród płaczów i lamentów, jako Marysia poszła 8415 3, 31| drzwi wywarte, stajnia pusta i konia przy żłobie nie ma.~- 8416 3, 31| ryczała stara drąc się za łeb i tłukąc się o płoty kiej 8417 3, 31| utrzymał: napity był, rozespany i zgoła nieprzytomny, bo jął 8418 3, 31| nieprzytomny, bo jął cosik mamrotać i ludzi rozganiał, aż go sołtys 8419 3, 31| musiał usunąć z oczu.~Ale i tak mało kto zważał na niego 8420 3, 31| drepcząc ze stajni na drogę i z nawrotem, nie wiedząc, 8421 3, 31| wiedząc, co począć, bezradni i do cna wystraszeni, aż któraś 8422 3, 31| głosy.~- Lecieć do nich i odebrać, a sprać złodziejów! - 8423 3, 31| z płaczem przybiegła, że i im wóz ukradli z podwórza.~ 8424 3, 31| wzdychali rozwodząc ręce i spoglądając na sie ze zgrozą.~- 8425 3, 31| kara spada na Lipce. ~- I co tydzień gorzej!~- Przódzi 8426 3, 31| ślady, znaczne po rosie i na świeżej ziemi, aż do 8427 3, 31| wprzęgli do wozu złodzieje i kołując po rolach, wyjechali 8428 3, 31| katafalku, zapuchła z płaczu i ledwie już zipiąc, wybuchała 8429 3, 31| samym roku się ulągł co i mój Stacho! A cóż my teraz 8430 3, 31| zwłaszcza teraz na zwiesnę i kiej chłopów nie było.~Juści, 8431 3, 31| Prawda, grudę miał w kulasach i ździebko ślepiał, ale zawdy 8432 3, 31| to ją nowy ryk wstrząsał i nowe żałoście chwytały za 8433 3, 31| żałoście chwytały za gardziel i ta pusta stajnia, kiej świeży 8434 3, 31| pamięć straty nieodżałowanej i krzywdy. Uspokoiła się dopiero, 8435 3, 31| księżego Walka, młynarczyka i pojechali szukać u Cyganów.~- 8436 3, 31| Wójt też się pokazał we wsi i choć już mrok zapadał, zabrał 8437 3, 31| zabrał sołtysa na brykę i pojechał donieść strażnikom 8438 3, 31| pojechał donieść strażnikom i kancelarii, a Balcerkowa 8439 3, 31| jaże wójt ustanowił stróże i w braku parobków po dwie 8440 3, 31| miały co noc obchodzić wieś i pilnować, a oprócz tego 8441 3, 31| pilnować, a oprócz tego i w każdej chałupie z osobna 8442 3, 31| dziewki poszły spać do stajni i obór.~Jednako i to nie pomogło, 8443 3, 31| do stajni i obór.~Jednako i to nie pomogło, a trwoga 8444 3, 31| wyrabiało: tak rozpaczała, że i po dziecku nie poredziłaby 8445 3, 31| nią, dał jej całego rubla i obiecał prosiaka z tych, 8446 3, 31| nie wiedział, co począć i jak zapobiec kradzieżom. 8447 3, 31| iście pogrzebowy, że zaś i pogoda się przemieniła, 8448 3, 31| deszczyk siepał od rana i szare, ciężkie niebo przygniatało 8449 3, 31| utrapieniu, wzdychający i żalni, ze strachem myśląc 8450 3, 31| wieczorem zjawił się Rocho i biegając po chałupach roznosił 8451 3, 31| zrazu uwierzyć, ale kiej i dobrodziej wyszedłszy na 8452 3, 31| biegali po sąsiadach rozważać i dziwować się tej nowinie, 8453 3, 31| zapominając całkiem o kradzieżach i tak się ciesząc serdecznie 8454 3, 31| turbowano się wedle jadła i napitku la tych gości niespodzianych, 8455 3, 31| iż bez to niejedna kura i gąska, ostawiona na przedanie, 8456 3, 31| przedanie, dały gardło, i niemało znowu nabrali na 8457 3, 31| nabrali na bróg w karczmie i we młynie, że jak przed 8458 3, 31| może najbardziej radosny i wzruszony, cały dzień uwijał 8459 3, 31| wsi popędzając jeszcze tu i owdzie do przygotowań, a 8460 3, 31| przygotowań, a tak był jaśniejący i na podziw rozmowny, że kiej 8461 3, 31| co tak nie bywało, ale i bez to złe panoszy się we 8462 3, 31| kiej ten bór niezmożony i nieprzyjacioły jego sczezną 8463 3, 31| kochaniem objąć wszystek naród i wiązać go miłością w jeden 8464 3, 31| bez słońca, ale ciepły i dziwnie jakoś tęskny. Ptactwo 8465 3, 31| plac ludźmi się zapchał i zaprzęgami. Chłopi, świątecznie 8466 3, 31| podniesły, otaczając przybyłych.~I szli zaraz na mszę, bo już 8467 3, 31| ukazał, pozdrowił wszystkich i razem z Rochem jął rozporządzać, 8468 3, 31| rozporządził, że nie przeszła i pół godziny, a już rozdrapali 8469 3, 31| na darmo czekające, że i im któryś przypadnie, po 8470 3, 31| duchem podając śniadania i częstując gorzałką na prędsze 8471 3, 31| większość była parobków i tak wystrojonych, jakby 8472 3, 31| mówili, z których są wsi i jak się wołają, nawet jedli 8473 3, 31| uczyniło się na świecie.~Puste i zdrętwiałe pola ożyły, potrzęsły 8474 3, 31| ruszali, a wszędy, skroś sadów i przez pola rwały się pokrzyki, 8475 3, 31| radość przepełniała serca i po ziemiach się niesła - 8476 3, 31| po ziemiach się niesła - i na poletkach pod ziemniaki, 8477 3, 31| zachwaszczonych ugorach stawali i wesołym pogwarem, szumnie 8478 3, 31| wesołym pogwarem, szumnie i rozgłośnie kiej do tańca.~ 8479 3, 31| orczyki, sprężyły się konie i rdzawe jeszcze pługi jęły 8480 3, 31| z wolna wpierać w ziemię i wywalać pierwsze skiby czarne 8481 3, 31| wywalać pierwsze skiby czarne i lśniące, a naród się prostował, 8482 3, 31| oczyma po rolach, przyginał i pracy a trudu się imał.~ 8483 3, 31| się imał.~Zgoła nabożna i święta cichość ogarnęła 8484 3, 31| przywarł do zagonów, ścichnął i ze wzdychem serdecznym rzucał 8485 3, 31| ziemi oddawał się wszystek i z dufnością.~Hej! ożyły 8486 3, 31| koni przygiętych w pługach i wozów po miedzach.~Niby 8487 3, 31| obsiadł ziemię pachniącą i roił się pracowicie w cichości 8488 3, 31| kobietom, przygładził żyta i w bory uciekał z chichotem.~ 8489 3, 31| grzbiet wyprostował, odzipnął i znowuj się przykładał do 8490 3, 31| miedzach pojeść z dwojaków i kościom dać folgę, ale skoro 8491 3, 31| Wnetki rozbłysły chaty i zawrzały gwarem a krętaniną, 8492 3, 31| łunach ogni, co się z okien i drzwi wywartych darły na 8493 3, 31| zwijali się kiele obrządków i wieczerzy. Rwetes się podniósł, 8494 3, 31| wrzaski, że cała wieś huczała i trzęsła się tym dziwnie 8495 3, 31| wszędy przez wywarte okna i drzwi widne były głowy w 8496 3, 31| były głowy w krąg zebrane i gęby ruchające, skrzybot 8497 3, 31| dobrym słowem, poredzał i szedł dalej do drugich, 8498 3, 31| ten gospodarz zapobiegliwy i o wszystkim jednako baczący, 8499 3, 31| jak cała wieś pełen wesela i może barzej jeszcze przejęty 8500 3, 31| które robiły u Weronki i Gołębowej.~Tych se wybrała,