Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hycnal 1
hymn 3
hymnem 1
i 13137
í 1
ich 281
ichnemu 1
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-11000 | 11001-11500 | 11501-12000 | 12001-12500 | 12501-13000 | 13001-13137

      Tom, Rozdzial
10001 3, 36| było brzęki kos nakuwanych i przyśpiewki dzieuch grabiących.~ 10002 3, 36| się od ludzi a pobrzęków i gwarów, migotały pasiaste 10003 3, 36| buchały śmiechy wesołe i wszędy szła ochotna, siarczysta 10004 3, 36| słońce kłoniło się nad bory i powietrze zawrzało krzykiem 10005 3, 36| ptactwa, kiej wszystkie zboża i trawy jaże się trzęsły od 10006 3, 36| rozsiadały, się gęsto kopice i stogi, kiej te kumy podufałe 10007 3, 36| kołowały z żałosnym kwileniem i białe mgły wpełzały od bagnisk.~ 10008 3, 36| te wszystkie głosy ludzi i pól, weselne głosy życia 10009 3, 36| pól, weselne głosy życia i trudu wraz z kadzielnymi 10010 3, 36| kadzielnymi woniami zbóż i łąk, i słońca, jeno Jagusia 10011 3, 36| kadzielnymi woniami zbóż i łąk, i słońca, jeno Jagusia była 10012 3, 36| wszystko.~W izbie cicho było i martwo, przez krze, osłaniające 10013 3, 36| senny mrok, brzęczały muchy i Łapa, warujący przy gospodarzu, 10014 3, 36| gospodarzu, ziewnął niekiedy i szedł się połasić do Jagny, 10015 3, 36| siedzącej całe godziny bez ruchu i myśli, zgoła do słupa podobnej.~ 10016 3, 36| jęczał, leżał spokojnie i tylko cięgiem włóczył oczyma; 10017 3, 36| chodziły za nią z takim uporem i tak na wskroś przewiercały 10018 3, 36| w powietrzu się unosiły i świeciły jednako strasznie 10019 3, 36| świeciły jednako strasznie i tak ciągnące nieprzeparcie, 10020 3, 36| patrzyły jeszcze straszniej i po sinych policzkach toczyły 10021 3, 36| drzew na łąki, pełne narodu i radosnej wrzawy.~I odchodziła 10022 3, 36| narodu i radosnej wrzawy.~I odchodziła z płaczem.~Szła 10023 3, 36| cofała się pośpiesznie:~I znowu płakała.~To wychodziła 10024 3, 36| płakała.~To wychodziła za dom i niesła się tęskliwymi oczyma 10025 3, 36| oczyma po świecie szerokim. I płakała wtedy jeszcze żalniej, 10026 3, 36| jeszcze żalniej, smutniej i boleśniej, jako ta ptaszka 10027 3, 36| skarżyła się rzewliwie.~I tak bez przemian szły dnie 10028 3, 36| patrzeć, ale pusto tam było i cicho.~Ludzie śpieszniej 10029 3, 36| wisiały ciężkie gradowe chmury i wiater zrywał się kołujący.~ 10030 3, 36| chłodniejszy, pachniało sianem i ziemią przemoczoną, po drogach 10031 3, 36| wschodził, niebo wisiało ciemne i jeno z rzadka poprzebijane 10032 3, 36| błyskały światła chałup i kiej świętojańskie robaczki 10033 3, 36| ktosik grał na fujarce i śmiechy rozdzwaniały się 10034 3, 36| ptaki już zaczynały śpiewać i pola przemówiły cichym strzykaniem 10035 3, 36| cichym strzykaniem koników i głosami przepiórek i derkaczów.~ 10036 3, 36| koników i głosami przepiórek i derkaczów.~U Borynów tak 10037 3, 36| chałupą, pod oknem gwarno było i ludno, bo Hanka, że to skończyli 10038 3, 36| Tereskę przywartą do płota i jakby na kogoś czekającą.~ 10039 3, 36| Jagusią, mrukliwą dzisiaj i niechętną, jął się ze złości 10040 3, 36| pacierz poszedł.~Po chwili i Hanka wyszła, na darmo wypatrując 10041 3, 36| nas mielą na ozorach... - i coś tam jeszcze przykrzejszego, 10042 3, 36| posypały się rozszlochane słowa i rzęsisty płacz.~Ale Hanki 10043 3, 36| matyjasić, wzięła je na ręce i pohuśtując zajrzała do chorego.~- 10044 3, 36| czy pomiarkował, ale snadź i ta nowina nie przedarła 10045 3, 36| była pewna jego powrotu i tak roztrzęsiona oczekiwaniem, 10046 3, 36| powodu, rozprawiała ze sobą i potaczała się kiej pijana. 10047 3, 36| jako ich gospodarz wracają.~I czekała z minuty na minutę, 10048 3, 36| minutę, ale już ostatkami sił i cierpliwości.~Noc się już 10049 3, 36| domem, jaże wybita ze sił i srodze spłakana, pogasiwszy 10050 3, 36| gwiezdnym migotem przesiane, i wznosił się coraz wyżej, 10051 3, 36| stworzenie uznojone legło w cichy i słodki sen, jeno ptak jakiś 10052 3, 36| sen, jeno ptak jakiś tu i owdzie śpiewał rzęsiste 10053 3, 36| niskie opary jęły z wolna i troskliwie przysłaniać pola 10054 3, 36| ledwie rozeznanych ścian i ze sadów rozchodziły się 10055 3, 36| powierzając się z dufnością nocy.~I w Borynowej izbie leżała 10056 3, 36| jeno strzykał pod kominem i Jagusine oddechy trzepały 10057 3, 36| jakby przecykając, wraz też i księżyc uderzył w szyby 10058 3, 36| księżyc uderzył w szyby i chlusnął oblewając mu twarz 10059 3, 36| światła.~Przysiadł na łóżku i kiwając głową a robiąc usilnie 10060 3, 36| podłodze.~Wyjrzał oknem i jakby się budził z ciężkiego 10061 3, 36| żegnając się wielekroć razy i zaczynając pacierz rozglądał 10062 3, 36| ręką, zapomniał o wszystkim i błądził bezradnie rękoma 10063 3, 36| zatartych jak skiby na rżyskach i budziło się teraz nagle, 10064 3, 36| teraz nagle, kłębiło w mózgu i na świat parło, że porywał 10065 3, 36| jako te zgniłe przędze, i dusza mu się chwiała, kiej 10066 3, 36| że płone ich śnienia i próżne poczynania...~Za 10067 3, 36| przywyku.~Maciej otworzył okno i wyjrzał na świat, zajrzał 10068 3, 36| świat, zajrzał do komory i po długim namyśle pogrzebał 10069 3, 36| zaś potem, jak stał, boso i w koszuli, poszedł na dwór.~ 10070 3, 36| przebudził się, zawarczał i poznawszy swojego poszedł 10071 3, 36| Maciej przystanął przed domem i skrobiąc się w ucho ciężko 10072 3, 36| chlewami, do niego pośpieszył i nie doszedłszy całkiem zapomniał.~ 10073 3, 36| przystanął, westchnął głęboko i rzekł wesoło:~- Prawda, 10074 3, 36| pora siać...~Ale w mig i o tym przepomniał; rozsypywało 10075 3, 36| siać... - powiedział znowu i ruszył raźnie kole szopy 10076 3, 36| nieszczęsny, spalony jeszcze zimą i już postawiony teraz na 10077 3, 36| czasu, wyrywał z płota kołek i ująwszy go oburącz kiej 10078 3, 36| ująwszy go oburącz kiej widły i z nasrożoną twarzą rzucił 10079 3, 36| się na słupy, gotowy bić i zabijać, lecz nim uderzył 10080 3, 36| w przymglonych brzaskach i leżały operlone rosami, 10081 3, 36| łąk pełzały białawe tumany i wlekły się nad zbożami kiej 10082 3, 36| czarniawymi piórami, zaś owsy i jęczmiona, ledwie rozkrzewione, 10083 3, 36| płowych przesłonach mgieł i światła.~Drugie kury już 10084 3, 36| niekiej cichuśkim chrzęstem i jakimś echem dziennych zabiegów 10085 3, 36| echem dziennych zabiegów i trosk - jak dycha mać, kiej 10086 3, 36| naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę 10087 3, 36| się, spróbował rozmachu i począł obsiewać...~Przychylił 10088 3, 36| Przychylił się pod ciężarem i z wolna, krok za krokiem 10089 3, 36| wolna, krok za krokiem szedł i tym błogosławiącym, półkolistym 10090 3, 36| nóg, gonił przez chwilę i znowu powracał na służbę 10091 3, 36| grudce ziemi, każdemu źdźbłu, i siał - siał wciąż, siał 10092 3, 36| że nic o tym nie wiedział i nic nie czuł kromie tej 10093 3, 36| pod ręką, nowej nabierał i siał, a gdy mu drogę zastąpiły 10094 3, 36| ptasie głosy się urywały i kajś w mglistych mrokach 10095 3, 36| dusza odlatująca ze ziemie - i znowu się wyłaniał bliżej 10096 3, 36| ptasich świergotów powracał i w krąg zamilkłych na. chwilę 10097 3, 36| niekiedy niby na parobka.~I tak przechodził czas, a 10098 3, 36| niekiedy, bych odpocząć i kości rozciągnąć, i znowu 10099 3, 36| odpocząć i kości rozciągnąć, i znowu się brał do tej płonej 10100 3, 36| zmętniała, gwiazdy zbladły i kury zaczynały piać przed 10101 3, 36| robocie, przystawał częściej i zapomniawszy nabierać ziemi 10102 3, 36| człowieczy, któren był wziął i teraz tym niwom świętym 10103 3, 36| tym niwom świętym powracał i Bogu Przedwiecznemu.~I w 10104 3, 36| powracał i Bogu Przedwiecznemu.~I w oną żywota jego porę ostatnią 10105 3, 36| cały świat oślepł nagle i zatonął w burych skołtunionych 10106 3, 36| niepojętego jakby wstało gdziesik i szło ciężkimi krojcami wskroś 10107 3, 36| kłosach, zakołysały się zboża i trawy, a z niskich, rozdygotanych 10108 3, 36| trzęsły się jakby w płaczu i gorącymi całunkami przylegały 10109 3, 36| żyta zastępujące mu drogę i trzęsły rosistym gradem 10110 3, 36| ruszył posiewać ociężałą już i pustą dłonią, ziemia przemówiła 10111 3, 36| cały świat się podnosił i walił na niego, że strach 10112 3, 36| uciekać, zabrakło mu sił i ziemia chwyciła za nogi, 10113 3, 36| zły wiater, błąkała noc i te głosy, bijące całym światem:~- 10114 3, 36| naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica 10115 3, 36| snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie:~- Pódziże, 10116 3, 36| Panie Boże zapłać! - odrzekł i runął na twarz przed tym 10117 3, 36| Majestatem Przenajświętszym.~Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej 10118 3, 36| uczynił, a Łapa wył długo i żałośnie... ~ ~ 10119 4, 37| Rozdział 1~I tak się ano było zmarło 10120 4, 37| tak szarpał za przyodziewy i wylatywał obzierając się, 10121 4, 37| kieby w tym ostatnim dusznym i gorącym pacierzu.~Zniesiono 10122 4, 37| już były wszelakie pomoce i zabiegi, trup ci to był 10123 4, 37| dziećmi, nawet Łapa wył i szczekał w opłotkach, tylko 10124 4, 37| co się był pokręcił tu i owdzie, wyjrzał na słońce 10125 4, 37| owdzie, wyjrzał na słońce i spać poszedł do stajni.~ 10126 4, 37| swoim łóżku, rozciągnięty i sztywny, z rozdziawioną 10127 4, 37| sztywny, z rozdziawioną i uwalaną w ziemi gębą, podobien 10128 4, 37| groza śmierci biła od niego i taka przejmująca lutość, 10129 4, 37| zazierał mu w oczy, przyklękał i pacierz mówił, zaś drudzy 10130 4, 37| by wespół z Jagustynką i Jagatą, która się była przywlekła 10131 4, 37| Ochotnie on to zawdy robił i z niemałymi przekpinkami, 10132 4, 37| zadrzesz giry na księżą oborę i oprzej się!~Nawet Jagustynka 10133 4, 37| po świecie, to lepiej, co i pomarł.~- A juści, bo mu 10134 4, 37| jaka krzywda była!~- Ale i dobrości też nażył niewiela.~- 10135 4, 37| żałowały.~- Dzieci miał dobre i nijakiej krzywdy od nich 10136 4, 37| Jaguś wnet wpadła do izby i stanęła w pośrodku kiej 10137 4, 37| Strach chycił za gardło i serce jakby się zakrzepło 10138 4, 37| jakoby morzył ciężki śpik i zmora dusiła, a ona nie 10139 4, 37| jeno się kala cała w potach i w męce strachu. I co trochę 10140 4, 37| potach i w męce strachu. I co trochę wychodziła z izby 10141 4, 37| trochę wychodziła z izby i powracała nie mogąc oderwać 10142 4, 37| oderwać oczów od trupa, i co trochę zrywała się kajś 10143 4, 37| kajś uciekać, a ostawała, i co trochę leciała za dom, 10144 4, 37| leciała za dom, na przełaz i nic nie widzący patrzyła 10145 4, 37| która buczała drąc włosy i krzycząc żałośnie:~- O mój 10146 4, 37| Juści, co wszystko obejście i dom pełne były tych płaczów 10147 4, 37| pełne były tych płaczów i lamentliwych szlochań, a 10148 4, 37| trzęsła każda kosteczka i jakieś ciężkie bolenie spierało 10149 4, 37| Hanka wrychle się opamiętała i chociaż jeszczech popłakujący, 10150 4, 37| dawała baczenie na wszystko i rządziła jak zwykle, że 10151 4, 37| leżał se cicho jak zawdy.~- I nie przemówił, co? - pytał 10152 4, 37| ogarnęłam mu pierzynę, dałam pić i poszłam.~- I sam wstał! 10153 4, 37| dałam pić i poszłam.~- I sam wstał! Może by jeszczech 10154 4, 37| Tak już miało być, to i tak się stało! Tyla się 10155 4, 37| Prawda, a tu jakby na złość i Rocha nie ma.~- Poredzimy 10156 4, 37| wzdychał, niby to żałował i łzy obcierał, a w oczy nie 10157 4, 37| Wziął się Jambrożowi pomagać i ubiery ojcowe szykować, 10158 4, 37| pomiędzy motkami przędzy i w rupieciach, to po kątach 10159 4, 37| trzepał głośniej niźli Jagata i wypominał dobroście nieboszczyka, 10160 4, 37| temu nie uciecze! - mruknął i już szukał otwarcie, kaj 10161 4, 37| Ochfiarowałem się, to i zrobię. Nieprędko trafi 10162 4, 37| życia to ciasno mu było i na włókach, a teraz i we 10163 4, 37| było i na włókach, a teraz i we czterech deskach się 10164 4, 37| Gospodarzem se był, to i gospodarski pochówek miał 10165 4, 37| odmierzył trupa, pacierz zmówił i wyszedł, a chociaż to była 10166 4, 37| wyrychtował warsztat w sadzie i robił poganiając ostro Pietrka 10167 4, 37| słońce świeciło wesołe i palące, że gorąc zaraz od 10168 4, 37| galancie; jaże wszystkie sady i pola jakby się z wolna pogrążały 10169 4, 37| kurzawy jęły turkotać wozy i ludzie ze wsi pobliskich 10170 4, 37| rodzina, pochwalił Boga i westchnął żałośnie, zazierając 10171 4, 37| okna. ~Jambroż uwijał się i śpieszył do potu z obrządzaniem 10172 4, 37| byli łóżko wynieśli do sadu i pościele porozwieszali po 10173 4, 37| izby.~Jeno nie dosłyszała i ocierając te jakieś ostatnie 10174 4, 37| przewiady.~- Konia jeno zmacha i niczego się nie przewie... 10175 4, 37| Właśnie przedzwaniali na sumę i Jambroż zbierał się do kościoła, 10176 4, 37| a Weronka zabrawszy ojca i Hanczyne dzieci też poszła, 10177 4, 37| ostały się jeno same kobiety i Witek, któren ociągliwie 10178 4, 37| Jagustynka wykadzała izby i sienie.~Pokrótce i nabożeństwo 10179 4, 37| izby i sienie.~Pokrótce i nabożeństwo snadź się rozpoczęło, 10180 4, 37| bych odmówić pacierze.~- I pomarli se ano, pomarli! - 10181 4, 37| przychodził na wargi, boć w głowie i sercu miała jakoby ten kołtun 10182 4, 37| z lubością szerokie pola i ten cały świat Boży.~- Żeby 10183 4, 37| Boży.~- Żeby tak pospłacać i ostać na wszystkim! Być, 10184 4, 37| prześmiechnęła się znacząco i z sercem pełnym słodkich 10185 4, 37| ustąpię; pół chałupy też moje i tych krów mlecznych nie 10186 4, 37| stróżowały przy ziemniakach, a tu i owdzie na dołkach lny niebieściły 10187 4, 37| słońce ogrzewało coraz barzej i ciepło, sycone zapachem 10188 4, 37| nieprzeliczone we zbożach i wszędy, zwiewało z pól taką 10189 4, 37| dusze rozpierało radością i same łzy cisnęły się do 10190 4, 37| się do oczów.~- Świętaś ty i rodzona! Święta - wyrzekła 10191 4, 37| modlitwę, bo dawne urazy i żale opadły kiej te złe, 10192 4, 37| jęły wypełzać spod drzew i domów, a we zbożach, co 10193 4, 37| też kajś niekaj zahuczał i przepiórki odzywały się 10194 4, 37| wzmagał się coraz barzej i prażył już niemiłosiernie.~ 10195 4, 37| Suma się wnet skończyła i nad stawem jęły gęsto przysiadać 10196 4, 37| ławie, nakrytej płachtą i obstawionej płonącymi świecami, 10197 4, 37| co wymyty był, wyczesany i ogolony do czysta, jeno 10198 4, 37| Jagusią, portki pasiate i buty prawie całkiem nowe.~ 10199 4, 37| straszliwy majestat śmierci.~I leżał se tak paradnie w 10200 4, 37| Boryna, człek sprawiedliwy i mądry, chrześcijan prawy, 10201 4, 37| gospodarz z dziada pradziada i pierwszy bogacz we wsi.~ 10202 4, 37| znajomków a powinowatych i gotowy do onej drogi dalekiej.~ 10203 4, 37| leciuśko wśród świateł, dymów i modłów nieustannych.~A ludzie 10204 4, 37| żałośnie, kto się bił w piersi i modlił gorąco, kto zaś medytował 10205 4, 37| medytował kiwając smutnie głową i obcierając ciężką, żalną 10206 4, 37| pacierzy, ściszone szlochy i pogwary wzdychliwe trzęsły 10207 4, 37| jesiennych. A ludzie wchodzili i wychodzili bez przerwy; 10208 4, 37| przerwy; szli gospodarze i komornicy, szły kobiety 10209 4, 37| komornicy, szły kobiety i dzieuchy, szli starzy i 10210 4, 37| i dzieuchy, szli starzy i młodzi, całe Lipce tłoczyły 10211 4, 37| Lipce tłoczyły się w izbie i w sieniach, zaś do okien 10212 4, 37| cisnęło się tyla dzieci i tak swywoliły, jaże Witek 10213 4, 37| niekiedy biegał dokoła chałupy i wył kiej ten głupi.~Nad 10214 4, 37| rozsłoneczniony, pachnący zwiesną i luby, że nie wypowiedzieć, 10215 4, 37| dziwny smutek owiewał chałupy i dziwna cichość zaległa wszystkie 10216 4, 37| żałośnie, rozwodził ręce i zadumywał się nad człowieczą 10217 4, 37| pocieszały Hankę, Magdę i Józkę, poczciwie popłakując 10218 4, 37| opuszczenie, że uciekła do sadu i zaszywszy się w gęstwę, 10219 4, 37| wypominki! - wyrzekła któraś.~- I niech tam Pan Jezus sądzi - 10220 4, 37| gruchnął rechocącym śmiechem i poleciał, a one ostały, 10221 4, 37| różnościach, a coraz ciszej i senniej, jakby z tych ciężkich 10222 4, 37| Parno się przy tym robiło i dziwnie duszno, nie powiał 10223 4, 37| najlżejszy, że ni jeden listek i ni jedno źdźbło się nie 10224 4, 37| się jeszcze żywym ogniem i tak przypiekał, jaże ściany 10225 4, 37| jaże ściany płakały żywicą i więdły pomdlałe chwasty 10226 4, 37| więdły pomdlałe chwasty i kwiaty.~Ryk się naraz wydarł 10227 4, 37| naraz wydarł przeciągły i tęskliwy; jakiś chłop prowadził 10228 4, 37| Rozbierał je upał, cichość i ten płakliwy, nieustający 10229 4, 37| z dziedzicem u młynarza i piją arbate - powiadał zziajany.~- 10230 4, 37| go znam! Arbate se piją i placek pojadają, dobrze 10231 4, 37| A ogiery stoją w cieniu i jeno kulasami przebierają.~ 10232 4, 37| ogarnęła się świątecznie i poszła z Magdą na plebanię.~ 10233 4, 37| pokojach, choć wszystkie drzwi i okna stały powywierane; 10234 4, 37| powiedziała, że ksiądz w podwórzu i kazał je zawołać.~Siedział 10235 4, 37| ochoty! - krzyknął proboszcz i wycierając spoconą łysinę, 10236 4, 37| przywołał do siebie kobiety i jął wypytywać o wszystko, 10237 4, 37| wypytywać o wszystko, pocieszać i krzepić miłosiernie, a kiej 10238 4, 37| kiej go zagadnęły o pogrzeb i koszty; przerwał im ostro 10239 4, 37| koszty; przerwał im ostro i niecierpliwie:~- O tym potem. 10240 4, 37| pierwszym we wsi gospodarzem, to i pogrzeb musi mieć nie lada 10241 4, 37| ale biorę tylko po rublu i dwadzieścia groszy postronkowego, 10242 4, 37| poszły do organisty, boć to i z nim też było trza się 10243 4, 37| to było pod sam zachód, i już bydło spędzali z pastwisk, 10244 4, 37| stojał pan Jacek z Mateuszem i pykając fajeczkę godził 10245 4, 37| rozmówimy - dokończył prędko i poszedł.~A pan Jacek wszedł 10246 4, 37| Jacek wszedł do nieboszczyka i mówił długi, serdeczny pacierz 10247 4, 37| Dobry to był człowiek i prawy Polak. Był z nami 10248 4, 37| przystał do partii dobrowolnie i gnatów nie żałował. Widziałem 10249 4, 37| spokój! Takim człowiek jak i wy! - zakrzyczał gniewnie. - 10250 4, 37| zapalił od świecy fajeczkę i wyszedł nie odpowiadając 10251 4, 37| rozradowany, to przysiadł do żony i jął szeptać. - Dobra nasza! 10252 4, 37| zmarłego, pokręcił się tu i owdzie i na wieś poleciał, 10253 4, 37| pokręcił się tu i owdzie i na wieś poleciał, wyciągając 10254 4, 37| już do cna zrobił wieczór i pokończyli gospodarskie 10255 4, 37| raz po raz obcinał knoty i śpiewał z książki, a za 10256 4, 37| popłakując niekiej na przemian i biadoląc.~Drudzy zaś, sąsiedzi, 10257 4, 37| że w izbie było ciasno i zaduch, to przyklękali na 10258 4, 37| przyklękali na dworze, pod oknami i ciągnęli długą i żałosną 10259 4, 37| oknami i ciągnęli długą i żałosną nutę litanii, jaże 10260 4, 37| sadach bieliły się pościele i chałupy gasły jedna po drugiej, 10261 4, 37| niespokojnie, a taka parna i duszna cichość stanęła, 10262 4, 37| rozeszli, ostał jeno Jambroż i Jagata, bych już czuwać 10263 4, 37| bych już czuwać do rana.~I śpiewali zrazu rozgłośnie, 10264 4, 37| kiej ustał wszelki ruch i zwaliła się niezgłębiona 10265 4, 37| że wyciągali coraz ciszej i mamrotliwiej, nie przecykając 10266 4, 37| wtedy, kiej Łapa przychodził i z cicha skamlący polizywał 10267 4, 37| schmurzyło się całkiem i jakby jeszcze barzej ścichło, 10268 4, 37| zatrzęsło się jakieś drzewo i posypał się cichuśki, lękliwy 10269 4, 37| ni to wołanie dalekie, i przepadał też nie wiadomo 10270 4, 37| leżała w głębokim śpiku i jakby na samym dnie ciemnicy, 10271 4, 37| też dopalały się posobnie i gasły niby te oczy strudzone 10272 4, 37| się budził z ciężkiego snu i nasłuchując tych pierwszych 10273 4, 37| wiater, zatarmosił sadami i jął przedmuchiwać we śpiące 10274 4, 37| jeszcze mało kto przecknął i ozwierał oczy. W słodkim 10275 4, 37| czy jarmarku.~A wrychle i sam dzień się podniósł, 10276 4, 37| podniósł, jeno co jakiś mgławy i smutny, słońca jeszcze nie 10277 4, 37| głośniej zabełkotały wody i poruszyły się zboża bijąc 10278 4, 37| chrzęstliwymi kłosami o miedze i drogi, już niegdzie po zagrodach 10279 4, 37| wrótni, końskie rżenia, ruch i skrzęt wstawań, że cała 10280 4, 37| wciąż było jeszcze cicho i spokojnie.~Zaspali ano z 10281 4, 37| Zaspali ano z onych smutków i ciężkich turbacji, jaże 10282 4, 37| trochę w otwarte drzwi a okna i tłukł się po izbach świszcząc 10283 4, 37| izbach świszcząc przeciągle i na darmo rozwiewał nieboszczykowi 10284 4, 37| rozwiewał nieboszczykowi włosy i targał światłem ostatniej 10285 4, 37| na kamień już zakrzepły i na wszystko już głuchy.~ 10286 4, 37| już z niemałą mocą zawiał i rymnął w sad, że wszystko 10287 4, 37| szeleścić, trząchać, kołysać i jakby zaglądać w Borynową 10288 4, 37| muchy, przypełzały żuczki i wszelaki Boży stwór, a wraz 10289 4, 37| spływał do izby cichy brzęk i szum, i trzepot, i ćwierkania, 10290 4, 37| izby cichy brzęk i szum, i trzepot, i ćwierkania, kieby 10291 4, 37| brzęk i szum, i trzepot, i ćwierkania, kieby ten jeden 10292 4, 37| Pomarł! Pomarł! Pomarł!~I co jeno żyło, trzęsło się, 10293 4, 37| żyło, trzęsło się, łkało i zanosiło, jakby w przytłumionym; 10294 4, 37| lamencie; ścichło z nagła i trwożnie, wiater ustał, 10295 4, 37| wszystko przytaiło dech i padło na twarz w proch ziemi, 10296 4, 37| wzeszło słońce czerwone i ogromne, wyniesło się nad 10297 4, 37| władnym, żywiącym okiem i skryło się w skołtunione 10298 4, 37| na świecie, a nie wyszło i Zdrowaś, jął sypać drobny, 10299 4, 37| że wnet wszystkie pola i sady rozdzwoniły się sypkim, 10300 4, 37| wyschnięte gardziele strug i ziemie spieczone, piły długo 10301 4, 37| ziemie spieczone, piły długo i z lubością, dysząc jakby 10302 4, 37| kałużach.~Zajrzała do krów i świnie wypędzała na podwórze, 10303 4, 37| jutrzejszą stypę, wziął pieniądze i miał zaraz jechać do miasteczka, 10304 4, 37| już z bryczki przywołał i rzekł cicho:~- Hanka, dajcie 10305 4, 37| Rozczerwieniła się kiej burak i krzyknęła porywczo:~- A 10306 4, 37| gotów do złego, to myśli, co i drugie takie same.~Jeno 10307 4, 37| ślepiami, poskubał wąsów i zaciął konie.~Hanka zaś 10308 4, 37| dobrze kulasy wyciągnąć i głowić się niemało, bych 10309 4, 37| zapalili dwie nowe świece i przykryli go prześcieradłem. 10310 4, 37| klepisko; kończył już trumnę i właśnie był malował na niej 10311 4, 37| A juści - odparła łzawo i cichuśko.~Patrzał na nią 10312 4, 37| poczciwie, zmizerowana ci była i blada kiej ten opłatek, 10313 4, 37| wdowam! wdowam - powtórzyła i łzy napełniły jej modre 10314 4, 37| rozerwały, że uciekła za chałupę i nie bacząc na deszcz, płakała 10315 4, 37| deszcz, płakała tam długo i tak rzewliwie, jaże sama 10316 4, 37| płaczem, a rok nie przejdzie i zaśpiewam jej takiego chmiela 10317 4, 37| opłotki żarcie la prosiąt i wyglądała na drogę.~- Co 10318 4, 37| sobotę, a tu już poniedziałek i ani widu, ani słychu.~Ale 10319 4, 37| pomagać kopić resztę siana i wszystką koniczynę, gdyż 10320 4, 37| przyszli braccy ze światłem i ludzi zebrało się też coś 10321 4, 37| modlitwy, skropił wodą święconą i powieźli go, z cicha przyśpiewując, 10322 4, 37| widziało się tak jakoś pusto i strasznie cicho, jaże Józka 10323 4, 37| chałupie.~- Antek wróci, to i gospodarz będzie - przypochlebiała 10324 4, 37| przesłony obtulały ziemię i deszcz padał nieustannie, 10325 4, 37| obtarła łzy, westchnęła raz i drugi i dalejże poganiać 10326 4, 37| westchnęła raz i drugi i dalejże poganiać swoich.~- 10327 4, 37| chodźcież, ludzie! Żeby pomarł i ten największy, to jak ten 10328 4, 37| wyłowi, a ziemia nie poczeka i trza kole niej robić.~I 10329 4, 37| i trza kole niej robić.~I powiedła wszystkich za przełaz 10330 4, 37| ostała pilnować dzieci, a i bez to, co była jakaś chora 10331 4, 37| to, co była jakaś chora i nie mogła się jeszcze utulić 10332 4, 37| niej warował nieodstępnie i ten Witkowy bociek, któren 10333 4, 37| chwilę, padał drobny, gęsty i ciepły, że ustały śpiewać 10334 4, 37| cały świat z wolna oniemiał i jakby się zasłuchał w ten 10335 4, 37| trzepot rosisty, brzękliwy i nieustanny, a jeno kajś 10336 4, 37| wyjrzało rozognione słońce i zapaliło czerwone ognie 10337 4, 37| czerwone ognie w rosach i kałużach.~- Pogoda na jutro 10338 4, 37| wzdychał któryś.~Jakoż i padał tak równo, rzęsiście 10339 4, 37| padał tak równo, rzęsiście i spokojnie do samej nocy, 10340 4, 37| Gulbasiaki skrzykiwały dzieuchy i chłopaków, bych lecieć za 10341 4, 37| świętego Jana, ale co ćma była i plucha, to mało kto dał 10342 4, 37| zapalim, przeskoczym ogień i przylecim - prosił gorąco.~- 10343 4, 37| zagroziła.~Ale poleciał i powrócił dopiero po kolacji, 10344 4, 37| dopiero po kolacji, głodny i utytłany w błocie jak nieboskie 10345 4, 37| nie ustawał ani na chwilę i padał przez całą noc, 10346 4, 37| barzej rozzieleniły się pola i sady, a wody wlekły się 10347 4, 37| Powietrze było rzeźwe, chłodnawe i pachnące, rosy kapały obficie 10348 4, 37| wszelaki głos leciał górnie i radośnie, nawet ziemie, 10349 4, 37| nawet ziemie, opite wodą i nabrzmiałe mocą, zdały się 10350 4, 37| odprawił żałobną wotywę i wraz z proboszczem słupskim 10351 4, 37| wraz z proboszczem słupskim i organistą, zasiadłszy naprzeciw 10352 4, 37| kornie cała wieś, zamodlona i zasłuchana w te długie, 10353 4, 37| krzykiem, jaże włosy powstawały i bolesna lutość ściskała 10354 4, 37| dusze mdlały struchlałe i same łzy ciekły z oczów; 10355 4, 37| podnosiły się jakieś cudne i niebosiężne, kieby te głosy 10356 4, 37| głosy śpiewań janielskich i wiecznej szczęśliwości, 10357 4, 37| obcierał oczy, a często gęsto i poniektóre płaczem buchały 10358 4, 37| podnosili się z klęczek i Jambroż jął brać świece 10359 4, 37| brać świece od katafalku i rozdawać je ludziom, ksiądz 10360 4, 37| święconą, wyciągnął jakąś nutę i ruszył ku drzwiom za krzyżem.~ 10361 4, 37| zatrząsł od krzyków, płaczów i szlochań, bo trumnę już 10362 4, 37| co najpierwsi gospodarze i zanieśli na wóz, w półkoszki 10363 4, 37| krótko lejce, zacinał batem i obzierał się niecierpliwie 10364 4, 37| Miserere mei Deus".~I straszna pieśń, pieśń śmierci 10365 4, 37| głowami smutkiem bezbrzeżnym i grozą.~Ruszyli z wolna na 10366 4, 37| kiej ten ptak straszliwy i poniesła się przodem, a 10367 4, 37| błyskał srebrzysty krzyż i otwierała się długa ulica 10368 4, 37| brackich z zapalonymi świecami, i szli księża w czarnych kapach.~ 10369 4, 37| słomie wysoko, że cięgiem i wszystkie mieli na oczach, 10370 4, 37| srodze zawodząc płaczem i jękami, zaś pobok i kaj 10371 4, 37| płaczem i jękami, zaś pobok i kaj gdzie kto wziął miejsce, 10372 4, 37| cichości idąca.~Że nawet chore i kalekie nie ostały w chałupach.~ 10373 4, 37| stojało bez ruchu, przygięte i kieby zasłuchane w te pieśnie 10374 4, 37| żałobne, a kiedy powiał wiater i rozruchał pola i drzewa, 10375 4, 37| wiater i rozruchał pola i drzewa, to posypały się 10376 4, 37| niebo pochmurne, ku lasom i w dale zamglone, skowronki 10377 4, 37| słupski wraz z organistą i kowalem, któren trzymał 10378 4, 37| deszcz z nowa pokrapiał.~I śpiewali tak strasznie, 10379 4, 37| strasznie, tak rozpacznie i tak jękliwie, jaże łzy się 10380 4, 37| niemocy niesły się we świat i u tego nieba chmurnego żebrały 10381 4, 37| jęły się zwierać w męce i luty dygot przejmował, że 10382 4, 37| wargami, w piersi się bił i kajał skruszony, zaś wszystkich 10383 4, 37| ciężki, beznadziejny smutek i przywaliła bezgraniczna 10384 4, 37| po nich bolesne medytacje i jęki zakrzepłe w trwodze.~ 10385 4, 37| cierzpieniem jeno...~- I cóże one szczęśliwości, 10386 4, 37| dymem, próchnicą, mamidłem i zgoła niczym...~A cóżeś 10387 4, 37| wiada, po co się miecie, i nie wiada, kaj się rozwiewa...~ 10388 4, 37| wiada, kaj się rozwiewa...~I ty się masz panem wszystkiego 10389 4, 37| największy - próchnem ostaniesz.~I nie przemożesz doli, mizeroto, 10390 4, 37| Boś ano bezbronny, słaby i płony jako ten listeczek, 10391 4, 37| ręka przydusi za gardziel i lubego żywota zbawi.~O duszo, 10392 4, 37| naród, tak ci medytował i w sobie rozważał, a patrzył 10393 4, 37| tęsknymi oczami po świecie i wzdychał ciężko z onych 10394 4, 37| boleń, twarze kamieniały i dusze się trzęsły.~Ale i 10395 4, 37| i dusze się trzęsły.~Ale i to zarówno wiedzieli, co 10396 4, 37| kwardzi a zrezygnowani, szarzy i mocni kiej te głazy widne 10397 4, 37| wszystko a nieulękli, ugorom i zarazem tym bujnym, okwieconym 10398 4, 37| okwieconym polom podobni, i tym drzewom równi w sile 10399 4, 37| tym drzewom równi w sile i kruchości - drzewom, w które 10400 4, 37| mógł trzasnąć leda chwila i w ręce śmierci podać, a 10401 4, 37| hardo pną się ku słońcu i śpiewają głęboką, radosną 10402 4, 37| Szli wsią całą ciżbiąc się i przepychając, ale każden 10403 4, 37| sam w pustce niezmiernej i opuszczeniu, a każden zapatrzył 10404 4, 37| każden zapatrzył się gdziesik i jakby widział przez oczy 10405 4, 37| łzami ojców swoich, dziadów i pradziadów, niesionych tam, 10406 4, 37| topoli...~Dzwony wciąż biły i ponura pieśń huczała coraz 10407 4, 37| zbóż kępami drzew, krzyżów i mogił, a zdawał się otwierać, 10408 4, 37| tym zadeszczonym powietrzu i ze stron wszystkich biją 10409 4, 37| czernieją rozwiane chorągwie i płyną śpiewania, że z każdej 10410 4, 37| szlocha, jaże wszystkie niebo i ziemia wzbiera żałosnym 10411 4, 37| wzbiera żałosnym jękiem i spływa szmerem nieustannych, 10412 4, 37| dziedzic, wysiadł z powozu i poszedł pobok trumny w srogiej 10413 4, 37| gęsto brzózkami obsadzona i zboża stały ze stron obu.~ 10414 4, 37| trzymająca się Jagny, zgarbiona i na wpół ślepa, zawiedła 10415 4, 37| co przywtórzyli skwapnie i gorąco, jakby czepiając 10416 4, 37| duszami tej pieśni serdecznej.~I już tak rozśpiewani, a pełni 10417 4, 37| jął wspierać w pośrodku, i ponieśli żółtymi drożynami 10418 4, 37| okwieconych mogił, traw i krzyżów, za kaplicę, kaj 10419 4, 37| kaj w gąszczach leszczyn i bzów czekał już grób świeżo 10420 4, 37| wybrany.~Straszne płacze i krzyki zatargały powietrzem.~ 10421 4, 37| zatargały powietrzem.~Chorągwie i światła okoliły jamę głęboką, 10422 4, 37| głęboką, naród się skłębił i cisnął spozierając trwożnie 10423 4, 37| trwożnie w ten dół żółtawy i pusty...~A kiedy prześpiewali 10424 4, 37| wywalonego piachu, odwrócił się i rzekł grzmiąco:~- Narodzie 10425 4, 37| z tabakiery, kichnął raz i drugi, a potoczywszy załzawionymi 10426 4, 37| powiadacie.~A ja wam mówię, że i pierwszego gospodarza, i 10427 4, 37| i pierwszego gospodarza, i poczciwego człowieka, i 10428 4, 37| i poczciwego człowieka, i prawego katolika chowacie... 10429 4, 37| Znałem go bowiem od lat i zaświadczam, , jako żył 10430 4, 37| Boga chwalił, spowiadał się i komunikował, a biedotę wspomagał.~ 10431 4, 37| Płacze jęły kwilić dokoła i wzdychy rwały się coraz 10432 4, 37| jeno co żałośliwiej:~- I pomarł chudziaczek, pomarł!~ 10433 4, 37| stada najtłustszego barana i w biały dzień na wszystkich 10434 4, 37| przed wrotami raju, puka i skamle żałośnie, święty 10435 4, 37| Pietr zapyta:~- Któżeś to i czego potrzebujesz?~- Borynam 10436 4, 37| potrzebujesz?~- Borynam z Lipiec i miłosierdzia Pańskiego proszę...~- 10437 4, 37| ale nie puszcza go jeszcze i rzecze:~- A jeno nie łżyj, 10438 4, 37| śpiewania janielskie dosłyszał i dzwonki, jakby na Podniesienie, 10439 4, 37| a jeno te psy wściekłe i te swynie smrodliwe. I tak 10440 4, 37| wściekłe i te swynie smrodliwe. I tak jest źle na świecie, 10441 4, 37| jest źle na świecie, że i nie wypowiedzieć wszystkiego...~ 10442 4, 37| najlepszą łąkę, a wypasą i stratują.~Bych chociaż 10443 4, 37| księże, bo nie przepuszczą i ukradną.~Gorzałkę jeno piją, 10444 4, 37| jeno piją, rozpustę czynią i w służbie Bożej całkiem 10445 4, 37| opuszczają, pogany te pieskie i chrystobije, że drugie Żydy, 10446 4, 37| Żydy, a stokroć poczciwsze i bogobojniejsze.~- I to w 10447 4, 37| poczciwsze i bogobojniejsze.~- I to w lipeckiej parafii tak 10448 4, 37| brwie srożyć, oczami toczyć i rzekł wytrząchając pięścią 10449 4, 37| a łąki, a boru po kawale i tak się to sprawiata!... 10450 4, 37| rozgniewał się jeszcze barzej i kiej nie tupnie nogą a krzyknie:~- 10451 4, 37| poprawią do trzech niedziel i pokutę czynią, a jak nie 10452 4, 37| przycisnę głodem, pożogą i choróbskami, że mnie popamiętają 10453 4, 37| proboszcz powiadał, do serca i tak napominająco, i takim 10454 4, 37| serca i tak napominająco, i takim gniewem Bożym groził, 10455 4, 37| takim gniewem Bożym groził, i tak pięściami wytrząchał, 10456 4, 37| podniesły dokoła, naród zapłakał i bił się w piersi a kajał...~ 10457 4, 37| to padł za wszystkich... I wołał do zgody. Wołał do 10458 4, 37| wybije ta ostatnia godzina i przyjdzie stanąć przed strasznym 10459 4, 37| jednak księża skończyli swoje i odeszli wraz z dziedzicem, 10460 4, 37| kiej spuścili w dół trumnę i jęli na nią sypać piasek, 10461 4, 37| krzyki, a takie lamenty, coby i najkwardszego skruszyło.~ 10462 4, 37| ryczała Magda, ryczała Hanka i stryjeczne, płakały bliskie 10463 4, 37| stryjeczne, płakały bliskie i dalekie, powinowate i zgoła 10464 4, 37| bliskie i dalekie, powinowate i zgoła obce, a już może najrzewliwiej 10465 4, 37| świecie, padła kajś w piasek i zanosiła się takim żałosnym 10466 4, 37| wszystkie płacze, te szlochy i biadania też się skarżyły 10467 4, 37| skarżyły na dolę nieubłaganą i na wieczną krzywdę człowieczą.~ 10468 4, 37| po drodze przyklękał, kto i ten pacierz mówił za pomarłe, 10469 4, 37| jeno się błąkał wśród mogił i smutnie deliberował, a drugie 10470 4, 37| zwyczajnie bywa po pochowku.~I kiej oklepali mogiłę, a 10471 4, 37| pomiędzy siebie sieroty i pociągnęli sporą gromadą 10472 4, 37| rozsiedli, zaraz podano gorzałkę i chleby.~Przepili godnie, 10473 4, 37| powadze, przegryźli coś niecoś i organista zaczął czytać 10474 4, 37| umarłego; wtórowali mu ochotnie i gorąco, przerywając jeno 10475 4, 37| pojadały słodki placek i pod przewodem organiściny 10476 4, 37| organiściny zaśpiewały tak rzewnie i przejmująco, jaże kury zagdakały 10477 4, 37| kury zagdakały po sądzie. I tak ano wspominając poczciwie 10478 4, 37| pojadał, popijał, popłakiwał i śpiewał za jego duszę pobożne 10479 4, 37| jak przystało w taką porę i za takiego gospodarza...~ 10480 4, 37| prażone mięso z kapustą i groch szczodrze omaszczony.~- 10481 4, 37| Kowal wyrzeka, co były i pono się kajś podziały.~- 10482 4, 37| wyskrzybując miski do czysta i strzegąc się Hanki, która 10483 4, 37| dźwignął się nad stołem i z kieliszkiem w garści jął 10484 4, 37| nieboszczyka tak górnie i z takimi łacińskimi przepowiadkami, 10485 4, 37| kazaniu.~Gwar się już podnosił i gęby czerwieniały, że to 10486 4, 37| to flacha często krążyła i szkło galanto brząkało, 10487 4, 37| omackiem szukał kieliszka i drugą ręką kuma obejmował 10488 4, 37| wyciągnął żałobną nutę i wypominać próbował, ale 10489 4, 37| świarcząc sobie przyjacielstwa i raz w raz przepijając, a 10490 4, 37| kieliszka wymykali się chyłkiem i wiedli ku karczmie. Tylko 10491 4, 37| siebie. Juści, co pił tyla co i drugie, a może i więcej, 10492 4, 37| tyla co i drugie, a może i więcej, gdyż sam się przymawiał 10493 4, 37| oczy cięgiem przecierał i ciężko wzdychał.~Trącił 10494 4, 37| wzdychał.~Trącił go któryś i na ucieszne powiadki wyciągał. ~- 10495 4, 37| Psi po mnie jeno zawyją i baba w garnek rozbity zadzwoni - 10496 4, 37| Dobrze pamiętam! Mój Jezu, i tylachno już różnego narodu 10497 4, 37| mnie!...~Podniósł się nagle i wyszedł prędko do sadu; 10498 4, 37| siedział za chałupą do późna i płakał...~Juści, co się 10499 4, 37| dziedzic pogadawszy z tym i owym o różnościach, wziął 10500 4, 37| kieliszek, przepił do wszystkich i powiedział do Hanki:~- Jeśli


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-11000 | 11001-11500 | 11501-12000 | 12001-12500 | 12501-13000 | 13001-13137

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL