Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hycnal 1
hymn 3
hymnem 1
i 13137
í 1
ich 281
ichnemu 1
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-11000 | 11001-11500 | 11501-12000 | 12001-12500 | 12501-13000 | 13001-13137

      Tom, Rozdzial
10501 4, 37| ugodził dobrowolnie. Może i dałbym, czegoście pierwej 10502 4, 37| Mówił jeszcze coś niecoś i zagadywał, ale jak do tego 10503 4, 37| dał się za ozór pociągnąć i nawet pyska nie ozwarł, 10504 4, 37| ostrożności, wywołał księdza i poszli odprowadzeni całą 10505 4, 37| przemawiać, bo jeden prawił swoje i drugi też swego dowodził, 10506 4, 37| mamrotali:~- Niech odda bór i ziemię, to zrobim zgodę.~- 10507 4, 37| nowe nadziały przyjdą, to i tak wszystko będzie nasze. 10508 4, 37| potrza z nim zgodę zrobić i brać, co się da, nie czekając 10509 4, 37| powstał Grzela, wójtów brat, i zawołał:~- Święta prawda! 10510 4, 37| ździebko, bydło szło z pastwisk i po całej wsi roznosiły się 10511 4, 37| fujarek piskające przebierania i te dziecińskie śpiewy i 10512 4, 37| i te dziecińskie śpiewy i wrzaski.~A chłopi mimo kobiecych 10513 4, 37| mimo kobiecych jazgotań i sprzeciwiań poszli całą 10514 4, 37| drugimi, chytał się płotów i cosik długo przy nich grdykał.~ 10515 4, 37| piosneczką huknął albo i krzykał z gorącości.~Zaś 10516 4, 37| skoro uprzątnęli po gościach i przyszedł ciemny wieczór, 10517 4, 37| jakoś dziwnie cicho, pusto i smutnie.~Jagusia tłukła 10518 4, 37| kiej ten ptak po klatce i co trocha leciała do Hanki, 10519 4, 37| obrządzili gospodarstwo i zjedli kolację, to chocia 10520 4, 37| kominem zapatrzeni w ogień i trwożnie nasłuchujący każdego 10521 4, 37| niekiedy wiater przegarnął i zaszumiały drzewa, czasem 10522 4, 37| raz po raz ktoś się żegnał i pacierz zaczynał roztrzęsionymi 10523 4, 37| drzwiami, że w okna zagląda i obciera się o ściany, to 10524 4, 37| jakby ktoś klamki zatargał i ciężko stąpający obchodził 10525 4, 37| stajni, Łapa ostro zaszczekał i rzucił się ku drzwiom, Józka 10526 4, 37| Ociec! Laboga, ociec! - i zapłakała strachliwie.~- 10527 4, 37| strzepnęła palcami trzy razy i rzekła ważnie:~- Nie bucz, 10528 4, 37| drzwi; w izbie przycichło i jakby zamarło, nikt się 10529 4, 37| skamlał niekiej, kręcił ogonem i jakby się do kogoś przyłaszał, 10530 4, 37| sprawy! ~Przywtarzali gorąco i z niezmierną ulgą.~ 10531 4, 38| między wschodem a południem i wynosiło się coraz bardziej 10532 4, 38| było, zadzwoniły rozgłośnie i ze wszystkiej mocy.~A ten, 10533 4, 38| Pietrem, huczał najgłośniej i śpiewał całym gardzielem, 10534 4, 38| się ze strony na stronę i zawodzący całemu światu 10535 4, 38| czystym głosem zawodził i kieby się zapamiętał, tak 10536 4, 38| skroś zbóż się przebiera i śpiewa ze wszystkiego serca 10537 4, 38| wiatrom, polom, niebu jasnemu i swojej duszy weselnej.~A 10538 4, 38| czyniąc galantą kapelę, bo to i bas pobękiwał, i zawodziły 10539 4, 38| bo to i bas pobękiwał, i zawodziły skrzypice, i ten 10540 4, 38| i zawodziły skrzypice, i ten bębenek z brzękadłami 10541 4, 38| brzękadłami drygał wesoło, i rznęły wraz od ucha, uroczyście 10542 4, 38| był dzień świętego Piotra i Pawła, zawdy w Lipcach uroczyście 10543 4, 38| był zrobił wybrany, cichy i wielce słoneczny, na galantą 10544 4, 38| rozlał się po świecie, to i pokrótce na wyschniętych 10545 4, 38| na wyschniętych drogach i w tumanach kurzawy jęły 10546 4, 38| częściej turkotać wozy, a i piesi też gęsto ciągnęli, 10547 4, 38| się kobiece przyodziewy i bielały rozwiane kapoty.~ 10548 4, 38| mieniąc się jeno w upale i wśród zbóż zielonych.~Słońce 10549 4, 38| niesło się wyżej a wyżej i płynęło kiej ptak złocisty 10550 4, 38| jarząc się coraz barzej i nagrzewając tak szczodrze, 10551 4, 38| od łąk chłód luby powiał i zakolebał bielejącymi żytami, 10552 4, 38| bielejącymi żytami, jeszcze i owsy zachrzęściły cichutko 10553 4, 38| owsy zachrzęściły cichutko i potrzęsły się młode pszeniczne 10554 4, 38| wszystko w słonecznym wrzątku i cichości.~Hej, radosny ci 10555 4, 38| radosny ci to był dzień i prawdziwie odpustowy. Dzwony 10556 4, 38| odpustowy. Dzwony bimbały długo i te głosy jękliwe leciały 10557 4, 38| wciąż, biły miarowo, mocno i górnie, wynosząc się ku 10558 4, 38| słońcu przejmującą pieśnią i wołaniem:~- Zmiłuj się! 10559 4, 38| Przenajświętsza! Matko! Matko!~- I ja proszę! I ja! I ja! I 10560 4, 38| Matko! Matko!~- I ja proszę! I ja! I ja! I ja!~Śpiewały 10561 4, 38| Matko!~- I ja proszę! I ja! I ja! I ja!~Śpiewały serdecznie 10562 4, 38| I ja proszę! I ja! I ja! I ja!~Śpiewały serdecznie 10563 4, 38| uroczyste święto.~Jakoż i czuło się w powietrzu święty 10564 4, 38| świecami, w radosnych głosach i w tym cosik, czego nie wypowiedzieć, 10565 4, 38| rozpierając serca lubą cichością i weselem.~A naród śpieszył 10566 4, 38| śpieszył tłumnie na owe święto i walił ze wszystkich stron. 10567 4, 38| wychylał się z półkoszków i krzykał do pieszych, gdzie 10568 4, 38| weselne, cała we kwiatach i zieleni i cała w ptasich 10569 4, 38| cała we kwiatach i zieleni i cała w ptasich śpiewaniach, 10570 4, 38| śpiewaniach, w chrzęstach zbóż i brzęku pszczół a taka cudna, 10571 4, 38| cudna, nieobjęta, weselna i przenajświętsza w onej mocy 10572 4, 38| szumiące jak wody wzburzone, i jak wody przewalały się 10573 4, 38| wszystkie drogi, miedze i rowy, co migotały kiej te 10574 4, 38| puszystą bielą, żółtością i fioletem; kwitnęły już bowiem 10575 4, 38| a one jaskry, a mlecze i krwawe osty, a ognichy i 10576 4, 38| i krwawe osty, a ognichy i koniczyny, a stokrotki, 10577 4, 38| pamięta, boć jemu tylko kwitną i tak pachną, że prosto czad 10578 4, 38| jegomość okadza Sakramenta.~Ten i ów pociągał nosem z lubością, 10579 4, 38| lubością, a konia batem okładał i pośpieszał, gdyż słońce 10580 4, 38| niejeden srodze łbem kiwał.~To i pokrótce Lipce napełniły 10581 4, 38| po wręby.~Jechali bowiem i jechali bez przestanku, 10582 4, 38| pod płotami, w podwórzach i kaj jeno było można zachwycić 10583 4, 38| cienia, ustawiały się wozy i wyprzęgano konie, bo na 10584 4, 38| kościołem była już taka gęstwa i tak wóz stajał przy wozie, 10585 4, 38| tej nawale ludzi, wozów i koni.~Rwetes też był coraz 10586 4, 38| był coraz większy, gwary i krzyki podnosiły się nad 10587 4, 38| somsiady, zaś dziewuchy i chłopaki cisnęły się łakomie 10588 4, 38| cisnęły się łakomie do kramów i bud, a głównie do katarynki 10589 4, 38| zamorski, czerwono przystrojony i z pyska podobny do starego 10590 4, 38| Katarynka przygrywała zawzięcie i na taką nutę, jaże niejednemu 10591 4, 38| drygały, a jakby do wtóru i dziady usadowieni we dwa 10592 4, 38| to zawdy pies prowadzał, i śpiewał najżarliwiej i najcieniej 10593 4, 38| i śpiewał najżarliwiej i najcieniej wyciągał.~Ale 10594 4, 38| sumę, naród porzucił zabawy i kiej wezbrany potok lunął 10595 4, 38| potok lunął do kościoła i tak go napchał, jaże żebra 10596 4, 38| dworze tuląc się pod mury i drzewa.~Przyjechało też 10597 4, 38| wiater był całkiem ustał i gorąc podnosił się już nie 10598 4, 38| się przy konfesjonałach i roił po smętarzu, na darmo 10599 4, 38| Zaraz też huknęły organy i zaczęła się suma, przyklękli 10600 4, 38| żarliwie pacierzy.~Rychtyk i południe stanęło, słońce 10601 4, 38| lejąc warem straszliwym i wszystko jakby pomdlało 10602 4, 38| ruchu, ledwie już zipiąc i jakby się z wolna gotując 10603 4, 38| szczerym słowem Boga chwalił i wzdychem serdecznym. Uroczyste 10604 4, 38| oniemiałe z żaru chwile i dymy kadzideł płynęły przez 10605 4, 38| oprzędzając w niebieskawą i wonną mgłę pochylone głowy 10606 4, 38| pacierzów rozdzwaniał się nikłym i sypkim chrzęstem w rozbielałej 10607 4, 38| ciszy gorącego przypołudnia i grały w słońcu barwiste 10608 4, 38| barwiste chusty, kapoty i wełniaki, że cały smętarz 10609 4, 38| w tym słońcu rozgorzałym i we wszystkiej cichości świata...~ 10610 4, 38| prostował, rozwodził ręce i wzdychał głęboko, to gdziesik 10611 4, 38| niekiej z głośniejszym Zdrowaś i o wspomożenie zaskamlał.~ 10612 4, 38| upał jeszcze się wzmagał i tak prażył, jaże pola i 10613 4, 38| i tak prażył, jaże pola i sady zalane pożogą rozżarzyły 10614 4, 38| dziedziców, naród przecknął i ruszył wraz z procesją.~ 10615 4, 38| ze wszystkich gardzieli i bił jaże kajś ku słońcu, 10616 4, 38| przystrojone w tiule a wstęgi, i biły radośnie dzwony, i 10617 4, 38| i biły radośnie dzwony, i grzmiały organy, a naród 10618 4, 38| uniesieniem, całym sercem i wszystką duszą tęskliwą 10619 4, 38| wzięli odprawiać nabożeństwo i kiej znowu głosy organów 10620 4, 38| pobrzękiwały w miseczki, a tu i owdzie jęli z cicha pogwarzać.~ 10621 4, 38| na darmo szukając cienia i kaj by przysiąść, dopiero 10622 4, 38| ludzi spod jakiegoś drzewa i naznosił im stołków, że 10623 4, 38| poredzając między sobą.~Był i ten z Woli, ale nie usiedział 10624 4, 38| cięgiem się kręcił po smętarzu i co dojrzał znajomego Lipczaka, 10625 4, 38| Lipczaka, przystawał do niego i przyjacielsko zagadywał, 10626 4, 38| że nawet Hankę zobaczył i zaraz się do niej przecisnął.~- 10627 4, 38| wpodle pod murem wraz z matką i wielce zamodlonej, ale nie 10628 4, 38| prześmiechnął się do niej i zawrócił do swoich.~Poleciała 10629 4, 38| takie bieluśkie na gębie i tak wcięte w pasie, że Jezus! 10630 4, 38| dziedziców zaglądało im w oczy i tak się cosik śmiali, jaże 10631 4, 38| zaturkotały ostro wozy i kłęby kurzawy wzbiły się 10632 4, 38| przechylać przez mur ogrodzenia i ciekawie zazierać na drogi 10633 4, 38| wśród wrzaskliwych jazgotów i naszczekiwań, ukazał się 10634 4, 38| wykrzyknął ktosik.~Jakoż i prawda to była.~Jechali 10635 4, 38| widniał wszelki sprzęt domowy i siedziały kobiety i dzieci, 10636 4, 38| domowy i siedziały kobiety i dzieci, zaś rude, opasłe 10637 4, 38| szczerząc niekiedy kły i odszczekując lipeckim, które 10638 4, 38| wielu przełaziło ogrodzenie i leciało spojrzeć z bliska.~ 10639 4, 38| przeciskając przez gęstwę wozów i koni, ale żaden nawet przed 10640 4, 38| Jeno oczy się im jarzyły i brody trzęsły, jakby ze 10641 4, 38| się zacinając jeno konie i wielce śpiesząc.~- Wolniej, 10642 4, 38| lipeckich wyciągnęła pięście i zakrzyczała za nimi:~- Bych 10643 4, 38| topolowej, że jeno z cieniów i kurzawy szły słabnące naszczekiwania 10644 4, 38| słabnące naszczekiwania i turkoty wozów.~Wtedy taka 10645 4, 38| wesoło, częstował tabaką i w końcu rzekł przypochlebnie. ~- 10646 4, 38| śmierdziały - zaśmiał się i któryś, a Grzela, wójtów 10647 4, 38| to zaraz juchą się oblał i dziw duszy nie zgubił.~- 10648 4, 38| objaśniał z cicha Mateusz.~- I nie szczęściło się im na 10649 4, 38| rozpowiadając, jak to on i jego dziady, i pradziady 10650 4, 38| jak to on i jego dziady, i pradziady zawsze jedno trzymali 10651 4, 38| Sikora prześmiechnął się i powiedział z cicha:~- Tak 10652 4, 38| trącał, bych zaprzestał.~I tak se społecznie basowali, 10653 4, 38| jakiś księżyk w białej komży i z tacą w ręku jął się ku 10654 4, 38| już ubrany po księżemu, i zbierał na kościół, co łaska. 10655 4, 38| ze wszystkimi, pozdrawiał i sielnie kwestował; znali 10656 4, 38| kwestował; znali go bowiem i nijako było się wykręcać 10657 4, 38| grosz jakiś, a często gęsto i ta złotówka zabrzęczała 10658 4, 38| spocony, czerwony ze zmęczenia i radosny wielce, zbierał 10659 4, 38| nie przepuszczając nikomu i nikomu też nie żałując tego 10660 4, 38| przystanął przed Jagusią i zabrzęknął w tacę, podniesła 10661 4, 38| zabrzęknął w tacę, podniesła oczy i jakby zdrętwiała ze zdumienia, 10662 4, 38| pomięszał, rzekł ni to, ni owo i prędko poszedł dalej.~Nawet 10663 4, 38| a jeno patrzała za nim i patrzała, boć prosto wydał 10664 4, 38| ołtarzu, takusi młody, smukły i śliczny. Jakby urzekł 10665 4, 38| ślepiami, że próżno tarła oczy i żegnała się raz po raz, 10666 4, 38| pomocy.~- Stary sknerzy i z ludzi zdziera, ale na 10667 4, 38| księdzem ostanie?~- Ale i profit miał będzie.~Szeptali 10668 4, 38| tylko poruszył.~Właśnie i suma się skończyła, jeszczech 10669 4, 38| ksiądz wygłaszał zapowiedzie i wypominki, ale już naród 10670 4, 38| już naród z wolna odpływał i dziady podniesły jękliwe 10671 4, 38| poredzi, Szymek w swoim prawie i lata też ma.~- Niezgorsze 10672 4, 38| wyrzekła Jagustynka.~- Mało to i tak swarów, mało obrazy 10673 4, 38| niej swój brzuch spaśny i tłustą, czerwoną gębę.~- 10674 4, 38| tyle miałam z pochówkiem i tylachna cięgiem nowych 10675 4, 38| Wójt już lata po ludziach i skamle o pożyczki, aby choć 10676 4, 38| stara szła przygarbiona i z przewiązanymi jeszcze 10677 4, 38| Dominikowa sprostowała się nagle i twardo rzekła:~- Prowadź, 10678 4, 38| jeszczek ugryzie ta suka.~I poszła śpiesznie, jakby 10679 4, 38| kudłów.~- Boże broń, bych się i do drugich nie dorwała...~ 10680 4, 38| wetknęła całą dziesiątkę i rzekła:~- Przyjdźcie do 10681 4, 38| Borynów!~Dziad podniósł głowę i wytrzeszczył ślepe oczy.~- 10682 4, 38| było już nieco luźniej, ale i tam siedziały dziady we 10683 4, 38| rzędy czyniąc szeroką ulicę i wykrzykując na różne sposoby, 10684 4, 38| przygrywał na skrzypicy i śpiewał pieśnie o królach 10685 4, 38| śpiewał pieśnie o królach i dawnych czasach, że całą 10686 4, 38| rozglądając się za Józką i najniespodziewaniej natknęła 10687 4, 38| wyciągał do przechodniów i jękliwie skamłał o wspomożenie.~ 10688 4, 38| przywidziało, przetarła oczy raz i drugi; on ci to był jednak, 10689 4, 38| chustkę barzej na czoło i przebrała się do niego z 10690 4, 38| Chyciła go ostro za kołnierz i prawie wywlekła między wozy.~- 10691 4, 38| wpadł pomiędzy wozy a konie i przepadł.~Nie sposób było 10692 4, 38| Nie sposób było go szukać i naleźć w takim tłoku, jaki 10693 4, 38| naród, chociaż zmęczony i zgrzany do ostatniej nitki, 10694 4, 38| nitki, miętosił się radośnie i kotłował jakoby w tym rozbełkotanym 10695 4, 38| kuraskach, naszczekiwały psy i konie gryzły się i kwiczały, 10696 4, 38| naszczekiwały psy i konie gryzły się i kwiczały, że to muchy były 10697 4, 38| znajomków, stowarzyszał się i cisnął do kramów, przy których 10698 4, 38| których wrzało jak w ulu i podnosiły się dzieuszyne 10699 4, 38| spod płóciennych daszków i bicze przeróżnych paciorków, 10700 4, 38| niepomierny gniot, harmider i wrzaski kieby w jakiej bóżnicy.~ 10701 4, 38| naród jął się nieco spokoić i przycichać; kto pociągał 10702 4, 38| drudzy, zmożeni spiekotą i utrudzeniem, rozkładali 10703 4, 38| nad stawem, to w sadach i podwórzach, bych se podjeść 10704 4, 38| podwórzach, bych se podjeść i odpocząć.~Rozprażone przypołudnie 10705 4, 38| nie było czym, a pokrótce i gwarzyć nie chciało się 10706 4, 38| pomdlałym w żarze, a że przy tym i wieś zasiadła do misek, 10707 4, 38| podniesły wrzaski kajś niekaj i konie szarpnęły się przy 10708 4, 38| wyprawiał obiad la księży i dziedziców, przez wywarte 10709 4, 38| głowy, płynął gwar rozmów i roznosiły się brzęki, śmiechy 10710 4, 38| pałka! - krzyknął znowu i pogonił za chłopakiem.~A 10711 4, 38| poszła już prosto do domu i rozpowiedziała o wszystkim 10712 4, 38| ludzie wezmą nas na ozory i powiedzą, żeśmy go wygnały 10713 4, 38| go se sprowadź do chałupy i żyw, kiejś taka honorna.~- 10714 4, 38| nie wypruję.~- A wypruj i daj, ociec pierwszy. Nieraz 10715 4, 38| skarżył, że go głodem morzysz i o świnie więcej dbasz niźli 10716 4, 38| kiecka z bieder zlatuje i ledwie kulasami powłóczę. 10717 4, 38| Nie pleć, myślałby kto, że i prawda.~- A prawda, żeby 10718 4, 38| odłożył, pieska puścił na wolę i pociągał nochalem, miarkując, 10719 4, 38| miarkując, zali już jedzą i w której stronie.~Właśnie 10720 4, 38| mruczał dziad wietrząc zapachy i oblizując się łakomie.~Pojadali 10721 4, 38| roztopiło; a w tej nagrzanej i sennej cichości jeno łyżki 10722 4, 38| się należy, to może się i ugodzą - rzekła Hanka.~- 10723 4, 38| wytrząsając pięścią.~- To i was pokrzywdzili?~- Zaszedłem 10724 4, 38| skończywszy napasł swojego pieska i jął się dźwigać z przyźby.~- 10725 4, 38| drogi, grubachny kiej kłoda, i kijaszkiem macał przeszkody.~ 10726 4, 38| kościołem, pomiędzy kramy i budy.~Józka poniesła się 10727 4, 38| owym wstęgom, paciorkom i drugim cudom odpustowym.~ 10728 4, 38| Każden bowiem był syty i wypoczęty, to rad się stowarzyszał 10729 4, 38| się drugie cisnęły, kto i na ten kieliszek pociągał 10730 4, 38| zaś szedł do kościoła lebo i siedział gdziesik w cieniu 10731 4, 38| radosna lubość odpustowania. I nie dziwota, jakże, toć 10732 4, 38| toć każden wymodlił się i nawzdychał do woli, napatrzył 10733 4, 38| pozłotom, światłom, obrazom i innym świętościom; wypłakał 10734 4, 38| rzetelnie, nasłuchał organów i śpiewań, a jakby się cały 10735 4, 38| zobaczył, wspominków nazbierał i zbył się chociaż na ten 10736 4, 38| wszelakich turbacji!~To i obycznie, co gospodarze 10737 4, 38| czyniąc taki rozgwarzony i rozkolebany gąszcz kole 10738 4, 38| rozkolebany gąszcz kole kramów, że i przecisnąć się tam było 10739 4, 38| abych chociaż się dotknąć i napatrzyć onych śliczności.~ 10740 4, 38| Nastusi bursztyny, wstęgów i chustkę czerwoną, przystroiła 10741 4, 38| przystroiła się zaraz, i chodzili od kramu do kramu 10742 4, 38| się wpół, radośni wielce i jakoby pijani uciechą.~Łaziła 10743 4, 38| nimi Józka, targując jeno i oglądając różnoście porozkładane 10744 4, 38| porozkładane na stołach, a coraz i z żałosnym wzdychaniem przeliczała 10745 4, 38| Chodziła sama, dziwnie smutna i zgnębiona. Nie cieszyły 10746 4, 38| katarynki, ni ten ścisk i wrzaski. Szła z drugimi, 10747 4, 38| drugimi, porwana tłokiem, i tam stawała, kaj insi stawali, 10748 4, 38| całkiem, po co przyszła i dokąd idzie.~Przysunął się 10749 4, 38| Przysunął się do niej Mateusz i szepnął pokornie:~- Dyć 10750 4, 38| Niepoczciwie rzekłeś, to i musiałam. Któż me... - przymilkła 10751 4, 38| przez tłumy w jej stronę.~- I on na odpust! - szepnął 10752 4, 38| gruszą...~Jaguś odeszła i chociaż nieśmiało, przepychała 10753 4, 38| kiej w tęczę, odwrócił oczy i nakupiwszy w kramie obrazików, 10754 4, 38| zaczął je rozdawać dzieuchom i kto chciał.~Stanęła naprzeciw 10755 4, 38| obrazik, ręce się ich spotkały i rozbiegły kiej sparzone.~ 10756 4, 38| jakby utonęła w jego oczach i nic prawie nie pomiarkowała.~ 10757 4, 38| jego wola.~Skrzywił się i pytał niespokojnie:~- Odpiszą 10758 4, 38| Nastusią, nalazł się skądściś i Jędrzych, że przystanęli 10759 4, 38| czysta, w kapelusie na bakier i w kapocie bieluśkiej kieby 10760 4, 38| z matczynego stojaka.~- I lepiej ci teraz na woli? - 10761 4, 38| szeptała spłoniona.~- I choćby w karczmie wyprawię, 10762 4, 38| na drugą stronę do matki i się wyprowadzę. Szukał po 10763 4, 38| przytwierdzał Jędrzych.~- Przeciech i my Nastusi we świat gołkiem 10764 4, 38| na bok, cosik mu szepnął i poleciał.~Pogadywali jeszcze 10765 4, 38| muzyka - prosił Mateusz.~- I karczma la mnie już nie 10766 4, 38| przemglone, zacisnął kaszkiet i poleciał roztrącając ludzi. 10767 4, 38| cięgiem za mną uważasz.~- I tak me już noszą kiej psy 10768 4, 38| im dajesz! - zły już był i zniecierpliwiony.~- Czemu? 10769 4, 38| się cichuśko.~Szarpnął się i poszedł przodem, że ledwie 10770 4, 38| żgnął!~Zrównał się z nią i rzekł dziwnie serdecznie:~- 10771 4, 38| jeszcze z proga, uśmiechnął i wszedł do sieni.~W karczmie 10772 4, 38| karczmie już była ciasnota i gorąc nie do wytrzymania. 10773 4, 38| młodsi z lipeckich, z kowalem i Grzelą, wójtowym bratem, 10774 4, 38| na czele. Przyszli też i poniektórzy gospodarze, 10775 4, 38| jak Płoszka, sołtys, Kłąb i Adam, stryjeczny Borynów, 10776 4, 38| był Grzela prawił gorąco i kredą cosik pisał po stole. ~ 10777 4, 38| wykładał wszystko podobnie i kredą znaczył, jak by się 10778 4, 38| się to podzielili ziemią i co by wypadło na każdego.~- 10779 4, 38| te białe krychy na stole i głęboko deliberowali.~- 10780 4, 38| nie będzie! Zechcemy, to i on musi! - zagrzmiał Grzela.~- 10781 4, 38| hardość prostowała grzbiety i same ręce się wyciągały 10782 4, 38| już podśpiewywał z uciechy i krzykał na Żyda o gorzałkę, 10783 4, 38| nowe gospodarki, bogactwa i radoście. Bajdurzyli też 10784 4, 38| pójdą, a jakie muzyki!~- I wiela to weselisk odprawi 10785 4, 38| na to porwał się Grzela i zakrzyczał:~- To wam powiem, 10786 4, 38| powiem, żeśta głupie barany i tyla!~I znowu jął tłumaczyć 10787 4, 38| żeśta głupie barany i tyla!~I znowu jął tłumaczyć i przekładać 10788 4, 38| tyla!~I znowu jął tłumaczyć i przekładać zapalczywie, 10789 4, 38| też sielnie mełł ozorem i każdemu z osobna rychtował, 10790 4, 38| przekabacić, głową jeno kiwał i prześmiechał tak kąśliwie, 10791 4, 38| to pieskie nasienie, znam i mówię waju: nie wierzta 10792 4, 38| naszą krzywdą pasły, to i tera chcą się na nas pożywić!~- 10793 4, 38| nimi do boru, to ich stronę i tera trzymasz!~- A chodziłem, 10794 4, 38| a jak będzie potrza, to i jeszczek pódę! A trzymam 10795 4, 38| dziedzic tyle daje, to może i więcej.~Zaczęli się przemawiać 10796 4, 38| coraz zapalczywiej, a że i drugie wspomagały Kłęba, 10797 4, 38| jaże przyleciał Jankiel i sielną flachę gorzały postawił 10798 4, 38| niejeden jeno oczy bałuszył i ozorem ledwo ruchał, zaś 10799 4, 38| chybać ludzi za orzydla i krzyczeć:~- A komorniki 10800 4, 38| komorniki to co? Psi pazur? I nam się należy ziemia! Nie 10801 4, 38| krzyczał coraz głośniej i tak nieprzystojnie wszystkim 10802 4, 38| jeszcze przed karczmą klął i wygrażał.~Kompania też niezadługo 10803 4, 38| pobrzękiwała muzyka.~Właśnie i wieczór się był robił, słońce 10804 4, 38| słońce zapadło za bory i całe niebo stanęło w zorzach, 10805 4, 38| w zorzach, czuby zbóż i sadów jakby się pławiły 10806 4, 38| ludzie zażywając chłodu i wczasów~Cichy zmierzch stawał 10807 4, 38| śpik z wolna morzył ziemię i obtulał ciepłą rosą, 10808 4, 38| Jeno u Borynów było cicho i pusto. Hanka poniesła się 10809 4, 38| zbierając pod siebie kulasy i machał wielkim różańcem, 10810 4, 38| bociek odleciał parę kroków i znowu zachodził przemyślnie 10811 4, 38| Wyuczył się od Pietrka i teraz cięgiem i dudli, jaże 10812 4, 38| Pietrka i teraz cięgiem i dudli, jaże uszy puchną! 10813 4, 38| ogromnie.~- A zagrałbyś to i pobożne pieśnie, co?~- Co 10814 4, 38| taką nutę wygrasz, co? - i beknął po swojemu piskliwie 10815 4, 38| przyniósł, zasiadł pobok i przegrał rychtyk to samo, 10816 4, 38| tylko słyszał w kościele, i tak sprawnie, jaże się dziad 10817 4, 38| Wszyćko wygram, wszyćko, nawet i takie dworskie, i takie, 10818 4, 38| nawet i takie dworskie, i takie, co je śpiewają po 10819 4, 38| grzędach, gdy Hanka nadeszła i zaraz go przepędziła, bych 10820 4, 38| zalatywały dalekie pokrzyki i brzękliwe głosy muzyki.~ 10821 4, 38| gankiem karmiąc dziecko i pogadując z dziadkiem o 10822 4, 38| pogadując z dziadkiem o tym i owym; cyganił jucha, jaże 10823 4, 38| przeciwiła mu się, myśląc swoje i tęsknie w noc poglądając.~ 10824 4, 38| jeszcze, nie siedziała również i u matki, bo zaraz z wieczora 10825 4, 38| patrzyła we wody pogasłe i drżące od powiewów, w rozruchane 10826 4, 38| leciały z okien na gładź stawu i marły nie wiada kaj i przez 10827 4, 38| stawu i marły nie wiada kaj i przez co! Rwało gdziesik, 10828 4, 38| ciepłe kożuchy białych mgieł i czajki śmigały nad nią z 10829 4, 38| rzeki, pod olchy wyniosłe i jakby śpiące, ale ten szum 10830 4, 38| jakimś żałosnym wołaniem i skargą nabrzmiałą płaczem.~ 10831 4, 38| nabrzmiałą płaczem.~Uciekła i patrzała w młynarzowe okna, 10832 4, 38| co ujścia na darmo szuka i w nieprzebyte wręby bije 10833 4, 38| Żarło cosik, czego by i wypowiedzieć nie sposób, 10834 4, 38| miała pełne suchego żaru i w sercu wzbierał wrzący, 10835 4, 38| Napatrzyła się do syta i poszła opłotkami, które 10836 4, 38| Wszystkie cztery okna świeciły i stały otwarte.~Przytuliła 10837 4, 38| Przytuliła się w cień pod płot i zajrzała do środka.~Organistowie 10838 4, 38| Jasio chodził po pokoju i cosik rozpowiadał.~Słyszała 10839 4, 38| nieustanne cykanie zegaru i nawet ciężkie przysapki 10840 4, 38| jego głosu. Chodził wciąż i co trochę ginął w głębi 10841 4, 38| ginął w głębi mieszkania, i co trochę jawił się znów 10842 4, 38| mu się drapać na kolana i wieszać na szyi, tulił ci 10843 4, 38| ci je poczciwie, huśtał i łaskotał, jaże izba zatrzęsła 10844 4, 38| Zegar wybił jakąś godzinę i organiścina rzekła powstając:~- 10845 4, 38| serce jakby kto ścisnął i tak boleśnie, jaże same 10846 4, 38| organista przyniósł sporą doinkę i wsunął ze śmiechem pod 10847 4, 38| dzieciątko.~- Pacierze zmówię i zaraz się kładę, mamusiu.~ 10848 4, 38| ściszali głosy, przymykali okna i pokrótce cały dom oniemiał 10849 4, 38| pokrótce cały dom oniemiał i migiem pogrążył się w cichości, 10850 4, 38| przeszkadzać Jasiowi.~Chciała i ona do domu, już się była 10851 4, 38| płota, barzej się skuliła i ostała kieby urzeczona wpatrując 10852 4, 38| się w to ostatnie wywarte i jaśniejące okno.~Jasio poczytał 10853 4, 38| podniósł oczy ku niebu i zamodlił się przejmującym 10854 4, 38| niekiedy zaszemrały liście i ptak jakiś zaśpiewał.~A 10855 4, 38| oczy, paliły usta nabrane i same ręce wyciągały się 10856 4, 38| wpierała się w płot bezwolnie i z taką mocą, jaże trzasnęła 10857 4, 38| głowę, popatrzył dokoła i znowu się zamodlił.~Zaś 10858 4, 38| chodziły jej po kościach i oblewały warem, że dziw 10859 4, 38| męki. Zabaczyła, kaj jest, i ledwie już zipała, tak się 10860 4, 38| w niej wszystko trzęsło i płonęło. Była cała w dreszczach, 10861 4, 38| straszne pragnienia rozprężały i wyginały... Już chciała 10862 4, 38| patrzeć z bliska w te gębusie i modlić się kiej do tego 10863 4, 38| obleciał jakiś dziwny strach i zarazem zgroza. ~- Jezu 10864 4, 38| powstał, wychylił się cały i jakby patrząc na nią zawołał:~- 10865 4, 38| dech, serce przestało bić i jakby zdrętwiała w jakimś 10866 4, 38| dusza uwięzła kajś w gardle i pełna szczęsnego niepokoju 10867 4, 38| okno, rozebrał się prędko i światło zgasło...~Noc padła 10868 4, 38| siedziała wpatrzona w czarne i nieme okno. Przejął chłód 10869 4, 38| nieme okno. Przejął chłód i jakby operlił srebrną rosą 10870 4, 38| budzącego się dnia zwiesnowego i przeplatał się grubymi ziarnami 10871 4, 38| różańcem łaski Pańskiej i dziękczynienia.~ 10872 4, 39| zadrzyj ogona kiej cielak i leć! - zgromiła odrywając 10873 4, 39| tak cosik spiera w dołku i tak me mgli...~- Nie przeszkadzaj, 10874 4, 39| Kościół był cichy, chłodny i mroczny, jeno na środku 10875 4, 39| organistów służył do mszy i jak zawdy, tak trząchał 10876 4, 39| śmigały po kościele zbłąkane i trwożnie świegolące.~Kajś 10877 4, 39| cosik powiedzieć.~Nie wyszło i Zdrowaś, kiej przyleciał 10878 4, 39| zadyszany z brewiarzem pod pachą i obcierając łysinę przywitał 10879 4, 39| przywitał dobrym słowem i rzekł:~- Moiście, a to wam 10880 4, 39| nieboszczyka. Ulży to jego duszy i do wiecznego zbawienia pomoże. 10881 4, 39| tabaki, pokichał siarczyście i wycierając nos zapytał:~- 10882 4, 39| ale pamiętajcie: zgodnie i sprawiedliwie. Żeby mi nie 10883 4, 39| rozrywacie jak wilki barana! I broń Boże. krzywdzić sieroty! 10884 4, 39| tej chwili patrzy a was i myśli sobie: na ludzim ich 10885 4, 39| niczego, kromie grzechu i obrazy boskiej. A o kościele 10886 4, 39| Nieboszczyk był szczodrym i czy na światło, czy na mszę, 10887 4, 39| potrzeby grosza nie żałował i dlatego Pan Bóg mu błogosławił...~ 10888 4, 39| jaże się kobiety spłakały i jęły mu w podzięce obłapiać 10889 4, 39| szczególnej opiece.~- Że i rodzony nie powiedziałby 10890 4, 39| rozrzewniona Hanka. Snadź i dobrodziej był wzruszony, 10891 4, 39| częstował kowala tabaką i prędko zagadał o innym.~- 10892 4, 39| to jakby nowe nadziały i całkiem darmo!~- Masz rozum, 10893 4, 39| Bogiem, a pamiętajcie: zgodą i sprawiedliwością! Ale, Michał! - 10894 4, 39| był powszedni, robotny, to i pusto było na drogach dokoła 10895 4, 39| się kaj niekaj w piasku i kury grzebały w porozrzucanych 10896 4, 39| żydowskie.~Szli z wolna i w cichości, deliberując 10897 4, 39| się niekiedy piosneczka i szła z wiatrem niewiada 10898 4, 39| kijanką, jaże się rozlegało i szumnie huczały wody spadające 10899 4, 39| konia, któren bił zadem i opierał się ze wszystkich 10900 4, 39| przyprawcie mu nowy ogon i powiedźcie na jarmark, to 10901 4, 39| niezdatny! - żartował Michał i naraz wszyscy gruchnęli 10902 4, 39| wyrwał, skoczył do stawu i nie zważając na Janklowe 10903 4, 39| zważając na Janklowe prośby i groźby, najspokojniej począł 10904 4, 39| pytała Hanka.~- Tak, i ciągle mi jeszcze uciekają 10905 4, 39| kobiety - przynaglał kowal i gdy weszli do chałupy, a 10906 4, 39| znowu penetrować w izbach i w obejściu, nawet nie przepomniał 10907 4, 39| obie zawarły.~Obsiedli ławę i popijali przegryzając chlebem. ~ 10908 4, 39| śmigał ślepiami po izbie i chrząkał raz po raz. Jagusia 10909 4, 39| siedziała czegoś chmurna i wzdychliwa, oczy miała połyskliwe 10910 4, 39| czapirzyła się kiej kwoka i cosik poszeptywała do niej, 10911 4, 39| działami?~Hanka drgnęła i prostując się powiedziała 10912 4, 39| stróżuję mężowego dobra i stanowić o niczym prawa 10913 4, 39| Hale, takie ma prawo jak i drugie dzieci.~- Może weźmiecie 10914 4, 39| dzieci.~- Może weźmiecie i wy, jak się tak z Antkiem 10915 4, 39| poczerwieniała gwałtownie i kopiąc Łapę, któren się 10916 4, 39| mamy, w urzędzie zrobiony i przy świadkach.~- Wszyscy 10917 4, 39| świadkach.~- Wszyscy czekają, to i Jagusia może.~- Pewnie, 10918 4, 39| a gąski...~- To wspólne i pójdzie do działów - powstał 10919 4, 39| odebrać! A może chcecie i kiecki a pierzyny też podzielić 10920 4, 39| was dobrze, juści...~- Bo i co tu będziem po próżnicy 10921 4, 39| oddacie. Cholewy jeno całe, a i to już raz podszywane - 10922 4, 39| śmierci rozwiesili na płocie i ktosik w nocy ukradł. Nie 10923 4, 39| pysk! - wrzasnął na żonę i wywiódł Hankę w podwórze, 10924 4, 39| niebądź, jakąś kruszynę. I nie bojajcie się niczego, 10925 4, 39| polatał po niej ślepiami i syknął:~- Już bym nawet 10926 4, 39| Poleciał kiej oparzony i natknąwszy się na wójtową, 10927 4, 39| na ten papier ze zgrozą i strachem, obracając nim 10928 4, 39| nad nią pełne niepokoju i trwogi, ale Jagna po długiej 10929 4, 39| to nie po naszemu pisane i nie poradzę wymiarkować.~- 10930 4, 39| Idźcie no swoją stroną i ludzi nie zaczepiajcie, 10931 4, 39| rozczerwieniła się kiej burak i chociaż palił wstyd, 10932 4, 39| chociaż palił wstyd, ale i jakaś mściwa zawziętość 10933 4, 39| bardziej podnosiła głowę i jakby na przekór, z rozmysłem 10934 4, 39| wywarła już gębę kiej wrótnię i zjątrzona do żywego jej 10935 4, 39| się na cudzej krzywdzie i będzie się tera czepiała 10936 4, 39| Hanka zdążyła odciągnąć i ostro powstała na obie:~- 10937 4, 39| miała przewiązane oczy, i lały się ciurkiem po wynędzniałej 10938 4, 39| pierwsza się opamiętała i przysiadłszy westchnęła, 10939 4, 39| wraziła głowę przez okno i zaczęła wołać do Hanki:~- 10940 4, 39| Przez litości bądź la niej i przez miłosierdzia! Ona 10941 4, 39| przechyliła się barzej na izbę i grożąc pięściami Jagusi 10942 4, 39| świński pomiocie, tam!~I poleciała, w izbie zrobiło 10943 4, 39| jeszcze miała w twarzy hardość i zły prześmiech na wargach, 10944 4, 39| naraz sto nożów przebiło i wszystkie rany spłynęły 10945 4, 39| spłynęły krwią serdeczną i wszystką mocą, ostawiając 10946 4, 39| chciała bić głową o ścianę i krzyczeć wniebogłosy, jeno 10947 4, 39| wniebogłosy, jeno co się przemogła i szarpiąc matkę za rękaw 10948 4, 39| ale ty musisz tu wrócić i przy swoim warować do ostatka.~- 10949 4, 39| temu psu na łańcuchu, że i w piekle musi być lepiej.~- 10950 4, 39| za nogi cię nie ułapię i prosiła nie będę, byś ostała!...~- 10951 4, 39| byś ostała!...~- A pójdę i niech was ta zaraza wytraci, 10952 4, 39| poczciwie, a nikto ci nie rzuci i marnego słowa!~- Cichoj, 10953 4, 39| przeciwna. Cichoj!~- A niechta i ona pyskuje! A niechta! 10954 4, 39| pazury, skoczyła na izbę i, rozwścieklona do ostatka, 10955 4, 39| niewolił! To on me otumanił i robił z głupią, co chciał! 10956 4, 39| świat! Wymiarkuj to sobie i ze mną się nie równaj, rozumiesz, 10957 4, 39| zjadliwie, władna już sobą i bez lęku, a tak urodna jak 10958 4, 39| słuchała jej z podziwem i strachem, tak wynosiła się 10959 4, 39| się inna jakaś, zgoła obca i zarazem tak jakoś straszna, 10960 4, 39| tak jakoś straszna, zła i groźna kiej ta chmura trzaskająca 10961 4, 39| litości ni miłosierdzia i rozgniatały kiej tego mizernego 10962 4, 39| podarte piorunami, bez sił już i bez pamięci. Ledwie już 10963 4, 39| jakąś głąb nagle rozwartą, i drżała niby to źdźbło, które 10964 4, 39| Jaguś już dawno przestała i poszła z matką na swoją 10965 4, 39| czasem zabije skrzydłem i żałośnie zapiuka...~ Pan 10966 4, 39| buchnęła rzęsistym płaczem i ochfiarowała się iść do 10967 4, 39| brał strach przed nią i żegnała się niby przed złym, 10968 4, 39| Wreszcie zabrała się do roboty i wezwyczajone ręce robiły 10969 4, 39| sadu, że uprzątnęła izbę i nałożywszy jadłem dwojaki 10970 4, 39| pole.~A kiej ostała sama i uspokoiła się nieco, jęła 10971 4, 39| się nieco, jęła rozważać i medytować nad każdym słowem. 10972 4, 39| słowem. Mądra była kobieta i dobra, to łacno przepuściła 10973 4, 39| przepuściła wszystkie swoje obrazy i krzywdy, ale zadraśniętego 10974 4, 39| po raz biły na nią ognie i serce się kurczyło od męki, 10975 4, 39| krwawej odemsty, w końcu i to przemogła, bo szepnęła:~- 10976 4, 39| trudno. Alem mu ślubna i matka jego dzieci! - duma 10977 4, 39| dzieci! - duma rozparła i pewność siebie. - A poleci 10978 4, 39| siebie. - A poleci za nią, to i powróci! Przeciech się z 10979 4, 39| wzmógł, że już parzyła ziemia i rozpalone powietrze zawiewało 10980 4, 39| postanowienie, wsparła się o ścianę i pomyślawszy jeszcze jakieś 10981 4, 39| drzwi do Jagusinej izby i powiedziała mocno, a całkiem 10982 4, 39| Jagna uniesła się z ławy i stanęły naprzeciw mierząc 10983 4, 39| cofnęła się nieco od proga i powtórzyła przychrzypniętym 10984 4, 39| rzuciła się do niej przekładać i tłumaczyć, ale Jaguś jeno 10985 4, 39| morgi, a to je weź sobie i nachlaj się nimi!~Rzekła 10986 4, 39| się nimi choćby na śmierć!~I nie bacząc na matczyne sprzeciwy 10987 4, 39| śpiesznie wiązać toboły i wynosić je w opłotki.~Hankę 10988 4, 39| oczy, ale papier podniesła i zagadała z pogrozą:~- A 10989 4, 39| przeciwiła się już niczemu, lecz i nie odpowiadała na zagadywania 10990 4, 39| rzeczy na wóz, podniesła się i wyrzekła grożąc pięścią:~- 10991 4, 39| milcząco, skręciły na drogę i szły, z wolna okrążając 10992 4, 39| z jakąś dziwną zgryzotą i markotnością, a że nie miała 10993 4, 39| klucz, zawarła ojcową stronę i zabrała się do obiadu całe 10994 4, 39| przypołudnie chodziła struta i milcząca nawet niechętnie 10995 4, 39| do roboty, zabrała Józkę i poszły pleć len, bo się 10996 4, 39| męczyły pogrozy Dominikowej i przejmowały niemałym lękiem, 10997 4, 39| się, że musi już wiedzieć i jeszcze gotów wykrzyczeć 10998 4, 39| żyje! Laboga! Taki młody i zdrów! A to mu było dopiero 10999 4, 39| usłyszawszy nowinę rozpłakała się i chlipiąc rzewliwie, mówiła 11000 4, 39| Wyżaliły się, spłakały i rozeszły, boć każda miała


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-11000 | 11001-11500 | 11501-12000 | 12001-12500 | 12501-13000 | 13001-13137

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL