Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hycnal 1 hymn 3 hymnem 1 i 13137 í 1 ich 281 ichnemu 1 | Frequency [« »] ----- ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances i |
Tom, Rozdzial
11501 4, 41| przypomniał sobie Jagusię i spiesznie do niej poleciał.~ 11502 4, 41| pod stodołą.~- Czekałam i czekałam!~Głos miała jakby 11503 4, 41| Jakąś me ostawił, takusieńką i jestem...~- A niepodobna 11504 4, 41| się dziwujesz?~- Że już i barzej nie sposób, ale mogłem 11505 4, 41| Zatrzęsła się z zimna.~- I ani ci w głowie postało 11506 4, 41| wyjąkała niedowierzająco.~- I jak jeszcze! A to kiej ten 11507 4, 41| co dnia wisiałem u kraty i oczy wypatrywałem za tobą, 11508 4, 41| oczy wypatrywałem za tobą, i co dnia cię czekałem! - 11509 4, 41| zapiecze w zgryzocie, to by i siebie, i wszystek świat 11510 4, 41| zgryzocie, to by i siebie, i wszystek świat wytracił...~ 11511 4, 41| zakrzepłych łzach żalów i udręki.~- Nie tak to me 11512 4, 41| smutnie.~Rozpłakała się nagle i rzewliwie kiej dzieciątko.~- 11513 4, 41| Małoś to me już pokrzywdził i sponiewierał, że tera ludzie 11514 4, 41| Bożego za tobą nie widziałam! I czemuś me potem ostawił 11515 4, 41| ostawił samą, na pastwę?~Ale i on porwany żalami zasyczał 11516 4, 41| skarżyła się boleśnie i tak pełna niezgłębionego 11517 4, 41| szeptał z tkliwością.~- I taka krzywda mi się stała, 11518 4, 41| krzywda mi się stała, to i ty powstajesz na mnie jak 11519 4, 41| powstajesz na mnie jak wszystkie, i ty, i ty! - szlochała wspierając 11520 4, 41| mnie jak wszystkie, i ty, i ty! - szlochała wspierając 11521 4, 41| ją przy sobie na miedzy i jął przygarniać do serca 11522 4, 41| tulić, a głaskać po włosach i obcierając jej twarz zapłakaną, 11523 4, 41| całował jej wargi roztrzęsione i te oczy zalane gorzkimi 11524 4, 41| Pieścił ją, przyhołubiał i spokoił, jak jeno poredził, 11525 4, 41| ciszej przywierając doń i z taką dufnością uwiesiła 11526 4, 41| takie luboście biły od niej i tak go rozprażało jej ciepło, 11527 4, 41| że coraz zajadlej całował i coraz mocniej ogarniał ją 11528 4, 41| miarkowała, do czego idzie i co się z nią wyrabia. Dopiero 11529 4, 41| całkiem poczuła w jego mocy i kiej jął rozgniatać jej 11530 4, 41| ściskał, jaże tchu brakowało i całą przejmował war i dygotania.~- 11531 4, 41| brakowało i całą przejmował war i dygotania.~- Ostatni raz 11532 4, 41| świat się z nią zakręcił i poleciała jakby na dno jakowegoś 11533 4, 41| przez lubą moc kochania, i dawała mu się też jak kiedyś, 11534 4, 41| tchu w upojnym zapomnieniu i w słodkiej pieszczocie niepamięci.~ 11535 4, 41| pieszczocie niepamięci.~A i w nich nie było już pomiarkowania 11536 4, 41| niczym, nic, kromie ognia i burzy, i nic, kromie wiecznie 11537 4, 41| nic, kromie ognia i burzy, i nic, kromie wiecznie żądnej 11538 4, 41| kromie wiecznie żądnej i wiecznie nienasyconej tęsknicy. 11539 4, 41| drzewina ożeni się z pierunem i buchnie w niebo płomieniami, 11540 4, 41| weselną pieśń zatraty, tak i oni przepadali w jakichś 11541 4, 41| Ożyły w nich dawne miłoście i zwarły się strzelając bujnym, 11542 4, 41| oczami kieby ze wstydem i żalem.~Na darmo szukał wargami 11543 4, 41| więc burzył się w sobie i chłódł, przejęty dziwną 11544 4, 41| przejęty dziwną markotnością i żalami.~Siedzieli, nie wiedząc 11545 4, 41| które się pierwej ruszy i pójdzie sobie precz.~A w 11546 4, 41| wszystko wygasło ze szczętem i rozsypało się w popiół, 11547 4, 41| wpół, przygarnął krzepko i całując namiętnie po całej 11548 4, 41| kaj by już ostali razem i na zawsze. Sporo czasu mówił 11549 4, 41| mówił o swoich zamysłach i nadziejach, czepił się bowiem 11550 4, 41| z nią kiej pijany płota i kiej pijany też plótł, ogarnięty 11551 4, 41| Wysłuchała wszystkiego do końca i odrzekła z przekąsem: ~- 11552 4, 41| com już do cna zgłupiała i uwierzę ci w bele bzdury...~ 11553 4, 41| chciała już nawet słuchać i wyrwawszy się z jego rąk 11554 4, 41| się na te słowa kiej pies i syknął urągliwie:~- Ja ci 11555 4, 41| Sielnieś zadufany w siebie i rozumiesz, co jeno ty jeden 11556 4, 41| leciała przez zagony kiej cień i przepadła pod sadami; przecierał 11557 4, 41| darować tego, co się stało, i srodze się tym gryzł i męczył.~ 11558 4, 41| i srodze się tym gryzł i męczył.~Pościel gotowa już 11559 4, 41| było wyspać z powodu gorąca i much. ~Ale nie zasnął; leżał 11560 4, 41| w dalekie migoty gwiazd i nasłuchując cichych stąpań 11561 4, 41| żebyś! - zaklął z cicha i wzdychał żałośnie, i przewracał 11562 4, 41| cicha i wzdychał żałośnie, i przewracał się z boku na 11563 4, 41| przewracał się z boku na bok, i odrzucał pierzynę stawiając 11564 4, 41| ale śpik nie przychodził i myśle o niej nie ustawały 11565 4, 41| dziecko zapłakało w chałupie i zamamrotała cosik Hanka; 11566 4, 41| ale po chwili przycichło i znowu opadły go deliberacje 11567 4, 41| znowu opadły go deliberacje i szły przez niego kiej te 11568 4, 41| musi być koniec! Wstyd to i grzech! Co by to znowu ludzie 11569 4, 41| Dyć ociec dzieciom jestem i gospodarz! Musi być koniec.~ 11570 4, 41| tak pokuma ze złem, co go i śmierć nie rozdzieli! - 11571 4, 41| rozdzieli! - medytował gorzko i górnie.~Świt się już robił, 11572 4, 41| Rozradowała się taką łaską i dalejże molestować, aby 11573 4, 41| jednak, co jeno prosiła, i wstał prędko, robota bowiem 11574 4, 41| prędko, robota bowiem czekała i trza było kark podać w jarzmo 11575 4, 41| było kark podać w jarzmo i ciągnąć jak co dnia.~Rozmówił 11576 4, 41| Rozmówił się jeszcze z kowalem i zaraz po śniadaniu Pietrka 11577 4, 41| rozlegało się bicie siekier i trzeszczenie pił; zaś w 11578 4, 41| pasły się lipeckie stada i dymiły ogniska.~Spomniał, 11579 4, 41| się tu kiedyś wyrabiało, i pokiwał głową widząc, jak 11580 4, 41| Lipczaki z rzepecką szlachtą i drugimi.~- Bieda ich doprowadziła 11581 4, 41| doprowadziła do rozumu. I potrza to było wszystkiego, 11582 4, 41| może już najbarzej złoście i głupie podjudzania.~Przystanął 11583 4, 41| był zakatrupił borowego, i tak go cosik złego sparło 11584 4, 41| jeszczek dołożył! - splunął i wziął się do roboty.~I już 11585 4, 41| splunął i wziął się do roboty.~I już całe dnie woził na tartak, 11586 4, 41| dziedzic dał na spłatę i jeszcze przyobiecał zrzynów 11587 4, 41| jeszcze przyobiecał zrzynów i łat, zaś ślub Nastusi odłożyli, 11588 4, 41| kowal już prawie codziennie i na różne sposoby straszył 11589 4, 41| sposoby straszył go sprawą i z wolna, ostrożnie, a wielce 11590 4, 41| było pilno potrza, to ten i ów dałby pieniędzy...~Antek 11591 4, 41| gotów był prasnąć wszystko i uciekać, ale co spojrzał 11592 4, 41| ale co spojrzał na wieś i co sobie wziął w myśle, 11593 4, 41| najgorsze, bele nie to.~Ale i o kryminale myślał z rozpaczą 11594 4, 41| zmizerował się, zgorzkniał i stał się w chałupie srogi 11595 4, 41| Jagustynka też za nimi patrzała i drugie potwierdzali, że 11596 4, 41| wyraźnie stronią od siebie i nikaj się nie schodzą, to 11597 4, 41| że już jadło miał wybrane i na porę, w chałupie ochędożny 11598 4, 41| chmurny, o bele co poniewierał i dobrego słowa jej nie dawał.~ 11599 4, 41| smutny kiej noc jesienna i ani się gniewał, ani uprzykrzał, 11600 4, 41| a jeno ciężko wzdychał i na całe wieczory szedł do 11601 4, 41| wyszedł, powrócił blady i rzekł prędko:~- Pałasze 11602 4, 41| wsi jestem!~Skoczył w sad i zginął.~Antek zbladł śmiertelnie 11603 4, 41| Antek zbladł śmiertelnie i skoczył na równe nogi. Psy 11604 4, 41| oczyma po wywartych oknach i drzwiach. Szczęściem, co 11605 4, 41| wynosząc flachę z komory. ~- I za złodziejami, i za drugim! 11606 4, 41| komory. ~- I za złodziejami, i za drugim! Przepijcie do 11607 4, 41| przepili jeszcze gorzałką i starszy obcierając wąsy 11608 4, 41| Rocho? - zrozumiał w mig i znacznie się uspokoił.~- 11609 4, 41| rzucił się niecierpliwie i rzekł groźnie:~- Nie róbcie 11610 4, 41| siedział u nas, ale siedział i u drugich. Proszalny dziadek, 11611 4, 41| to kaj mu popadnie, tam i na noc głowę przytuli. Dziś 11612 4, 41| indziej w obórce, a niekiedy i prosto pode płotem. Cóż 11613 4, 41| dostawszy na drogę mendel jajków i sporą osełkę świeżego masła.~ 11614 4, 41| jako wstępowali do sołtysa i próbowali zazierać do poniektórych 11615 4, 41| pozostaje, jeno przedać wszystko i uciekać we świat, choćby 11616 4, 41| kieby ściana.~- Nie pódę i dzieci na zatratę nie pozwolę! - 11617 4, 41| tak mówię!~Wytchnęła nieco i rzekła ciszej, ledwie już 11618 4, 41| powstrzymując:~- Odsiedzisz swoje i wrócisz! Nie bój się, dam 11619 4, 41| pazurów. Pan Jezus pomoże, to i taki dopust udźwignę - płakała 11620 4, 41| płakała cicho.~Medytował długo i w końcu powiedział:~- To 11621 4, 42| Rozdział 6~- Uwal się już raz i nie przeszkadzaj! - mruknął 11622 4, 42| jeszcze wczoraj nagotowane, i tak się śpieszył, że mu 11623 4, 42| ździebko się przezierało i pierwsze kury biły skrzydłami 11624 4, 42| w taczki, co jeno miał, i skradając się cichuśko kole 11625 4, 42| naraz głos matki.~Zdrętwiał i stał z zapartym oddechem, 11626 4, 42| macała sobie drogę kijaszkiem i chodziła odmawiając półgłosem 11627 4, 42| westchnął jakoś żałośnie i cichuśko, strachliwie przemknął 11628 4, 42| wyboistą drogę za młynem i naraz pognał, jakby go cosik 11629 4, 42| pod figurą odzipnąć nieco i poczekać.~- Złodziejska 11630 4, 42| orosiałej ziemi, to gubił słowa i spominał se z lubością, 11631 4, 42| na gospodarkę.~- Mam cię i nie popuszczę - myślał hardo, 11632 4, 42| myślał hardo, radośnie i z niezmierną zapamiętałością 11633 4, 42| ja was, sieroty kochane, i nie opuszczę, póki życia! - 11634 4, 42| chłód ździebko przejmował, i wsparłszy się w krzyż plecami, 11635 4, 42| szepnął przeciągając koście i klęknął pod krzyżem do pacierza, 11636 4, 42| w piersi się nagrzmocić i tyla się nażegnać, jaże 11637 4, 42| Pańskie zabłagał rzewliwie i tak ze wszystkiej duszy, 11638 4, 42| duszy, jaże mu łzy pociekły, i obejmując Jezusowe nóżki 11639 4, 42| ślepiami w Jego twarz umęczoną i świętą:~- Dopomóż, Jezu 11640 4, 42| to już na mszę dam abo i na dwie! Świec nakupię, 11641 4, 42| baldach sprawię! - prosił i przyobiecywał, serdecznie 11642 4, 42| ucałował pokornie ziemię i wstał wielce skrzepiony 11643 4, 42| wstał wielce skrzepiony i dufny w siebie.~I mocnym 11644 4, 42| skrzepiony i dufny w siebie.~I mocnym się poczuł, i gotowym 11645 4, 42| siebie.~I mocnym się poczuł, i gotowym już na wszystko, 11646 4, 42| gotowym już na wszystko, i tak dobrej myśle, że ująwszy 11647 4, 42| po cegielni, szutrowisk i kamionek obrosłych cierniami. 11648 4, 42| Dziewanny, psi rumianek i końskie szczawie bujnie 11649 4, 42| jałowców, zaś po dołkach i młakach sitowia i trzciny 11650 4, 42| dołkach i młakach sitowia i trzciny burzyły się kiej 11651 4, 42| sam raz la mnie! Uredzę i takiej!~I Mateusz go odwodził, 11652 4, 42| la mnie! Uredzę i takiej!~I Mateusz go odwodził, ze 11653 4, 42| się jej człowiek dołoży!~I wziął ją, bo dziedzic sprzedał 11654 4, 42| sześćdziesiąt rubli morgę, i jeszcze przyobiecał pomoc 11655 4, 42| przyobiecał pomoc w drzewie i różnościach.~- Hale, co 11656 4, 42| oblatując ją rozgorzałymi oczyma i złożywszy taczki na miedzy 11657 4, 42| gałęziami.~Chodził z wolna i w takiej cichej a głębokiej 11658 4, 42| serce biło mu kiej młotem i gardziel zatykało. Chodził 11659 4, 42| głowie po porządku, co robić i od czego zaczynać. Przecież 11660 4, 42| się tak był sprężył w mocy i srogiej ochocie, jako ten 11661 4, 42| wilk, gdy przychwyci barana i dorwie się żywego mięsa. ~ 11662 4, 42| dorwie się żywego mięsa. ~I obszedłszy całe pole jął 11663 4, 42| najlepsze, wieś naprzeciw i bór pod bokiem, łacniej 11664 4, 42| łacniej będzie o drzewo i ciszej na zimę - rozważał 11665 4, 42| ciszej na zimę - rozważał i oznaczywszy kamieniami cztery 11666 4, 42| ściepnął kożuch, przeżegnał się i splunąwszy w garście wziął 11667 4, 42| turkotały po drogach wozy i niesły się przeróżne głosy 11668 4, 42| przecierał oczy zalane potem i znowu przypinał się do ziemi 11669 4, 42| wyważania wielgachnego kamienia i prawił:~- Wyleżałeś się, 11670 4, 42| kamionek odwiecznych rzekł:~- I was ruszę, ciężko gnieść 11671 4, 42| Nikto mi cię nie wydrze!~I współczując tej biedocie 11672 4, 42| zachwaszczonej, płonej, nieurodzajnej i opuszczonej, dodawał pieszczotliwie 11673 4, 42| że rodzić będziesz jak i drugie. Nie bój się, dogodzę 11674 4, 42| Słońce się podniesło na pola i zaświeciło mu prosto w oczy.~- 11675 4, 42| Na gorąc znowu idzie i susze - dodał, bo wynosiło 11676 4, 42| rozczerwienione.~Pokrótce ozwała się i sygnaturka na kościele, 11677 4, 42| nie - westchnął smutnie.~I na podleskich rolach zaroiło 11678 4, 42| się od ludzi, stawali, jak i on, do roboty na co dopiero 11679 4, 42| roboty.~Grzela poradził mu to i owo i wrócił do swojego, 11680 4, 42| Grzela poradził mu to i owo i wrócił do swojego, a po 11681 4, 42| swojego, a po nim zachodziły i drugie, kto z dobrym słowem, 11682 4, 42| jeno wykurzyć papierosa i zębów naszczerzyć, ale Szymek, 11683 4, 42| Pryczka:~- Robiłbyś swoje i drugim nie przeszkadzał! 11684 4, 42| Świątki se juchy robią !~I ostał sam, bo go już omijali.~ 11685 4, 42| świat ślepiącą jasnością i żarem, wiater się był kajś 11686 4, 42| rzekł jakby przeciw słońcu i dojrzawszy Nastusię ze śniadaniem 11687 4, 42| urodzi na takich zdziarach i mokradłach!~- Wszystko się 11688 4, 42| się urodzi, obaczysz, co i pszenicę miała będziesz 11689 4, 42| Nastuś! Gront jest, to i łacniej przeczekać, dyć 11690 4, 42| O wszyćkim deliberowałem i wszyćkiemu najdę zaradę! - 11691 4, 42| dwojaki, przeciągnął koście i powiódł ją pokazując i tłumacząc.~- 11692 4, 42| koście i powiódł ją pokazując i tłumacząc.~- W tym miejscu 11693 4, 42| kiej jaskółka!~- A z drzewa i gałęzi, i z gliny, i z piasku, 11694 4, 42| A z drzewa i gałęzi, i z gliny, i z piasku, i z 11695 4, 42| drzewa i gałęzi, i z gliny, i z piasku, i z czego się 11696 4, 42| i z gliny, i z piasku, i z czego się jeno da, bele 11697 4, 42| sprowadzić na przezimowanie, i sama się ochfiarowała dać 11698 4, 42| wyrychtuję ci taką chałupę, że i okno będzie, i komin, i 11699 4, 42| chałupę, że i okno będzie, i komin, i wszyćko, co ino 11700 4, 42| i okno będzie, i komin, i wszyćko, co ino potrza. 11701 4, 42| posmutniała, wielce się sfrasował i kiej przysiedli pod żytem, 11702 4, 42| Nastuś? Jakże, wygnała me i na ciebie pomstuje.~- Mój 11703 4, 42| strach pomyśleć. ~- Będzie i krowa, Nastuś, będzie, jużem 11704 4, 42| głaskał po głowinie, ale że i jemu robiło się żałośnie, 11705 4, 42| na nogi, chycił za łopatę i krzyknął jakby srodze zgniewany.~- 11706 4, 42| Rozgniewał się na dobre i bierąc się do roboty rzekł 11707 4, 42| rzekł twardo:~- Masz buczeć i pleść bele co, to lepiej 11708 4, 42| się przygarnąć do niego i udobruchać, ale ją odepchnął.~- 11709 4, 42| gadanie, że odeszła spokojna i nawet wesoła.~- Loboga! 11710 4, 42| nawet wesoła.~- Loboga! Dyć i kobieta człowiek, a po człowieczemu 11711 4, 42| śmiech, to płacz, to złoście i wyrzekania ! Loboga !~Mamrotał 11712 4, 42| zapomniał o całym świecie.~I już tak pracował dzień w 11713 4, 42| pierwszym świcie się zrywał i wracał późnym wieczorem, 11714 4, 42| Zrazu zaglądał do niego ten i ów, ale że nierad był pogwarom, 11715 4, 42| niemu.~Jędrzych powoził i już z dala krzyczał wesoło:~- 11716 4, 42| całkiem do ciebie przystanę.~- I sameś to umyślił mi pomagać?~- 11717 4, 42| się bojał, pilnowali me i zrazu Jagusia też odradzała - 11718 4, 42| obiecał przyjechać jeszcze i nazajutrz.~I przyjechał 11719 4, 42| przyjechać jeszcze i nazajutrz.~I przyjechał równo ze słońcem, 11720 4, 42| Silne piekło ci zrobili?~- I... ślepi, to im niełacno 11721 4, 42| kobiety! - westchnął żałośnie i wzbronił mu więcej przyjeżdżać.~- 11722 4, 42| mi później przy siewach.~I znowu ostał sam, i robił 11723 4, 42| siewach.~I znowu ostał sam, i robił niestrudzenie kiej 11724 4, 42| pożodze, pola robiły się puste i głuche, gdyż nie sposób 11725 4, 42| żywy ogień lał się z nieba i słońce wyżerało ślepie. 11726 4, 42| siejąc nieubłaganie ogień i posuchę. ~A i Szymek co 11727 4, 42| nieubłaganie ogień i posuchę. ~A i Szymek co dnia jednako stawał 11728 4, 42| zwlókł się był z barłogu i przybrawszy się odświętnie 11729 4, 42| osoby, często dokładając i bacząc na każde skinienie, 11730 4, 42| popuścił, kości rozprostował i huknął wesoło:~- Bóg zapłać, 11731 4, 42| się ździebko poweselić!~I ruszył z Nastusią do karczmy, 11732 4, 42| gorzałkę stawiał bez wołania i gospodarzem przezywał, z 11733 4, 42| Szymek niemało się puszył i podpiwszy se galancie, darł 11734 4, 42| darł się między najpierwsze i swoje o wszyćkim powiedał.~ 11735 4, 42| powiedał.~W karczmie było ludno i muzyka przygrywała la większej 11736 4, 42| powiedli się do alkierza i musi co se niezgorzej używali, 11737 4, 42| zakręciły się pary, to i Szymek ułapił wpół Nastusię, 11738 4, 42| wysforował się na pierwszego i najgłośniej krzykał, najzapamiętalej 11739 4, 42| podłogę, najostrzej zawracał i toczył się bujnie, wesoło, 11740 4, 42| Ale kiej przetańcował raz i drugi, dał się kobietom 11741 4, 42| kobietom wywieść z karczmy i już galancie przetrzeźwiony 11742 4, 42| przylazła też Jagustynka i tak se wraz pogadywali, 11743 4, 42| pogadywali, bo chociaż późno było i Szymek zbierał się do powrotu, 11744 4, 42| do Nastki się przygarniał i czegoś wzdychał, jaże matka 11745 4, 42| przycapił ją kajś w sadzie i nie popuszczając z garści, 11746 4, 42| popuszczając z garści, całował i skamlał:~- Wygonisz me to, 11747 4, 42| już bym to dawno zrobił!~I pogwizdując leciał na wieś 11748 4, 42| stanął na robotę jak zawdy i pracował niestrudzenie, 11749 4, 42| popuszczę - bełkotał gorąco i zazierając jej w oczy dodał 11750 4, 42| we łbie! - odepchnęła go i zapłoniona uciekła, gdyż 11751 4, 42| skrzypki ściskał pod pachą i pochwaliwszy Boga rozpytywał 11752 4, 42| tego, co to już dokonał, i z nagła oniemiał i ślepie 11753 4, 42| dokonał, i z nagła oniemiał i ślepie wybałuszył, bo pan 11754 4, 42| odłożył, kapotę ściepnął i zabrał się do przerabiania 11755 4, 42| Szymek jaże łopatę wypuścił i gębę rozdziawił.~- Czegóż 11756 4, 42| nie poradzę? Zobaczysz.~I robili już we dwóch, wprawdzie 11757 4, 42| stary wielkiej mocy nie miał i chłopskiej robocie był niezwyczajny, 11758 4, 42| praca szła znacznie prędzej i składniej. Juści, co Szymek 11759 4, 42| Jacek jeno się prześmiechał i jął pogadywać o takich różnościach 11760 4, 42| pogadywać o takich różnościach i takie cudeńka prawił o świecie, 11761 4, 42| Drugi mądrze powieda i głupio robi! Juści, żeby 11762 4, 42| człowieka nie naleźć na świecie.~I był mu niezmiernie wdzięczny 11763 4, 42| myślał z głębokim uważaniem i wdzięcznością, bo przy jego 11764 4, 42| sielnie, drugich poganiając, i kiej skończyli w sobotę 11765 4, 42| wiechę zatknął na kominie i poleciał do swojej roboty.~ 11766 4, 42| wybielał izbę a uprzątał wióry i śmiecie, zaś pan Jacek przybrał 11767 4, 42| skrzypki wziął pod pachę i rzekł ze śmiechem:~- Gniazdko 11768 4, 42| komorne - fajeczkę zapalił i polazł w stronę lasu.~A 11769 4, 42| przeciągał strudzone koście i patrzył na chałupę z niespodziewaną 11770 4, 42| Juści, co moja! - gadał i jakby nie wierząc oczom 11771 4, 42| ścian, obchodził dokoła i zaglądał przez okno wciągając 11772 4, 42| lubością skisły zapach wapna i surowej gliny, że dopiero 11773 4, 42| wiedziały o ślubie, więc i Dominikowej doniesła któraś 11774 4, 42| niczemu, łaziła jeno milcząca i tak chmurna, co Jędrzych 11775 4, 42| pogroziła ze złością i kiej chłopak wziął się przybierać 11776 4, 42| bez śpiewań, bez krzyków i bez muzyki. Ślub się też 11777 4, 42| Szymek bzdyczył się czegoś i hardo, zaczepliwie patrzył 11778 4, 42| zaczepliwie patrzył w ludzi i po pustym kościele. Szczęściem, 11779 4, 42| skocznie, jaże nogi zadrygały, i stało się jakoś raźniej 11780 4, 42| stało się jakoś raźniej i weselej na duszach.~Jaguś 11781 4, 42| było się wydzierać za dnia i po trzeźwemu.~Szymek cięgiem 11782 4, 42| bo jutro zapłaczesz! - i gonił ślepiami kieliszek.~ 11783 4, 42| kieliszek.~Co prawda, to i ochoty wielkiej nie było, 11784 4, 42| ochoty wielkiej nie było, i na większą zabawę się nie 11785 4, 42| niejedni, podjadłszy ździebko i posiedziawszy obyczajnie 11786 4, 42| jakiś, gdy słońce zaszło i niebo stanęło w ogniach 11787 4, 42| stowarzyszał, w oczy zazierał i z cicha, gorąco cosik prawił, 11788 4, 42| lubią brzuchów trząchać i suchymi ozorami mleć.~Że 11789 4, 42| żałośliwie, nos ucierał i ogłupiałymi oczami spozierał 11790 4, 42| zarówno, jeden czy więcej. ~I wygadywała takie trefności, 11791 4, 42| jaże uszy więdły, zaś kiedy i Jambroż dorwał się kieliszka 11792 4, 42| Jambroż dorwał się kieliszka i jął po swojemu gębę rozpuszczać, 11793 4, 42| Kłęba, skrzynie a pościele i statki upakował na wozie, 11794 4, 42| przeżegnał się, konia śmignął i ruszył, a pobok szli odprowadzający.~ 11795 4, 42| pobok szli odprowadzający.~I wiedli się w milczeniu, 11796 4, 42| stanęły w roziskrzanych rosach i ptasich śpiewaniach, zaruchały 11797 4, 42| zaruchały się ciężkie kłosy i wszystkim światem buchnęła 11798 4, 42| wionął z każdego źdźbła i unosił się wraz ku niebu 11799 4, 42| wybojach, zagwizdał zuchwale i hardo potoczył ślepiami.~ 11800 4, 42| Nie bucz, głupia! Drugie i tyla nie mają! Jeszcze ci 11801 4, 42| że był wielce strudzony i nieco napity, uwalił się 11802 4, 42| uwalił się w kącie na słomie i wnet zachrapał, a ona zasiadła 11803 4, 42| ona zasiadła pod ścianą i popłakiwała spozierając 11804 4, 42| Lipiec, widne ze sadów.~I nieraz jeszcze płakała na 11805 4, 42| Kłębowa z kokoszką pod pachą i stadem kurczątek w koszyku 11806 4, 42| stadem kurczątek w koszyku i snadź dobry zrobiła początek, 11807 4, 42| niezgorszy kawał słoniny.~I nanieśli jej tyla, że mogło 11808 4, 42| przywiódł im swojego Kruczka i uwiązawszy go pod chałupą 11809 4, 42| skrzywiła się wzgardliwie i rzekła:~- W przypołudnie 11810 4, 43| to zarówno, ale trza by i mnie co ponieść - szepnęła 11811 4, 43| wziąć prosię na postronek i pognać do Nastusi, gdyż 11812 4, 43| chałupy spuchnięta, w gorączce i cała obwalona krostami, 11813 4, 43| krosty padną na wątpia.~I leżała samotnie w przyćmionej 11814 4, 43| przyćmionej izbie pojękując jeno i skarżąc się cichuśko, że 11815 4, 43| podetknęła chorej jagód i wzięła się do wygniatania 11816 4, 43| świeżym niesolonym masłem i samymi żółtkami, obwaliła 11817 4, 43| obwaliła nią grubo twarz i szyję Józki, a na to nakładła 11818 4, 43| wysuszonym rozchodnikiem i przywiązawszy jej ręce do 11819 4, 43| zasłuchana w brzęki much i w ten dziwny szum, co się 11820 4, 43| domowych zaglądał do niej i odchodził bez słowa, to 11821 4, 43| a ona próżno się zrywa i dosięgnąć ich nie poredzi, 11822 4, 43| prześmiewał!~- Prawdę mówię! I kazała pedzieć, co jutro 11823 4, 43| się nagle rzucać na łóżku i trwożnie wołać:~- Odpędź 11824 4, 43| odpędź! Basiuchny! Baś! Baś!~I jakby zasnęła, tak leżała 11825 4, 43| kazała mu bliżej przysiąść i szeptem rozpowiadała:~- 11826 4, 43| Nastusi, ale na złość pódę i przybierę się w modry gorset 11827 4, 43| przybierę się w modry gorset i w tę kieckę, com to w niej 11828 4, 43| tańcowała! - przymilkła nagle i zasnęła, zaś Witek już całymi 11829 4, 43| gałęzią bronił od much i wody podawał, czuwając nad 11830 4, 43| się chłopakowi za lasem i swawolą, ale tak go strasznie 11831 4, 43| był jej nieba przychylić i cięgiem jeno przemyśliwał, 11832 4, 43| przemyśliwał, czym by ją zabawić i przywieść do śmiechu.~Któregoś 11833 4, 43| jęknęła unosząc głowę.~I gdy odwiązał jej ręce, wzięła 11834 4, 43| dłonie cisnąc je do twarzy i oczów.~- Tak się w nich 11835 4, 43| Witek!~- Sam wytropiłem i będę to puszczał - bronił 11836 4, 43| przyniósł młodego zajączka i trzymając go za uszy posadził 11837 4, 43| dzieciątko, a głaszcząc i, upieszczając, ale zając 11838 4, 43| beknął jakby rozdzierany i wyrwał się z rąk, skoczył 11839 4, 43| wrzaskiem, buchnął na ganek i przez Łapę drzemiącego w 11840 4, 43| przyniesę ci co drugiego.~I znosił, co jeno mógł: to 11841 4, 43| spominając już, co jabłek i gruszek nanosił tyla, ile 11842 4, 43| patrzała, jakby nie miarkując, i odwracała się znużona i 11843 4, 43| i odwracała się znużona i niechętna.~- Nie chcę, przynieś 11844 4, 43| matyjasiła odwracając oczy i nawet nie patrząc na boćka, 11845 4, 43| kuł po wszystkich garnkach i na darmo przyczajał się 11846 4, 43| oswojona czy co?~- Skrzydła ma i kulasy spętane, a ślepie 11847 4, 43| żołna wciąż była nieruchoma i smutna, nie chciała jeść 11848 4, 43| smutna, nie chciała jeść i zdechła ku wielkiemu strapieniu 11849 4, 43| strapieniu całego domu.~I tak im schodziły dnie.~A 11850 4, 43| ochłody, szły bowiem duszne i nagrzane, że nawet w sadach 11851 4, 43| głodne wracało z paśników i ryczało w oborach, ziemniaki 11852 4, 43| zawiązały się kieby orzeszki i tak ostały, przypalone owsy 11853 4, 43| niebo wciąż było bez chmur i całe jakby w szklanej, białawej 11854 4, 43| słońce zachodziło czyste i by najlżejszym obłoczkiem 11855 4, 43| tartak nie mógł już robić i młyn również stał zawarty 11856 4, 43| A modlili się tak gorąco i ze wszystkiego serca, co 11857 4, 43| ze wszystkiego serca, co i kamień by się ulitował.~ 11858 4, 43| kamień by się ulitował.~I snadź Pan Jezus pofolgował 11859 4, 43| gorąco, znojnie, duszno i parno, jaże ptactwo padało 11860 4, 43| przyćmiło się nagle słońce i zmętniało, kieby weń kto 11861 4, 43| opuszczając się coraz niżej i groźniej.~Strach wionął, 11862 4, 43| wionął, wszystko przycichło i stanęło w przytajonym dygocie.~ 11863 4, 43| piasku, ściemniało raptem i na niebie zaroiły się roje 11864 4, 43| zamigotał ognistymi postronkami; i pierwszy piorun trzasnął 11865 4, 43| zgasło, uczynił się dziki mąt i rozszalała się taka zawierucha, 11866 4, 43| po niebie, szumiała ulewa i jęczały wichry i drzewa.~ 11867 4, 43| szumiała ulewa i jęczały wichry i drzewa.~Pioruny już biły 11868 4, 43| drugim, jaże oczy ślepiło, i spadała ulewa, że świata 11869 4, 43| godzinę, aż zboża się pokładły i drogami pociekły całe rzeki 11870 4, 43| a co przestało na chwilę i zaczynało się wyjaśniać, 11871 4, 43| pędziło po zmarzłej grudzi, i nowy deszcz lał jak z cebra.~ 11872 4, 43| trwogą wyzierano na świat, tu i owdzie już pozapalano lampki 11873 4, 43| prawie do cna uspokoiło i padał deszcz coraz drobniejszy, 11874 4, 43| Buchnęły płomienie a dymy i w mig cała stodoła stanęła 11875 4, 43| zerwał się strachliwy wrzask i kto jeno mógł, leciał do 11876 4, 43| szczap, to Antek z Mateuszem i drugie bronili jeno zawzięcie 11877 4, 43| zawzięcie Kozłowej chałupy i inszych budynków; szczęściem, 11878 4, 43| szczęściem, co nie brakowało wody i błota na drodze, bo już 11879 4, 43| dachy zaczynały się kurzyć i gęsto leciały skry na najbliższe 11880 4, 43| minęło niebezpieczeństwo i zaczynali się rozchodzić, 11881 4, 43| przysunęła się do niej Kozłowa i ująwszy się pod boki zakrzyczała 11882 4, 43| wójtowa, dał! Za moją krzywdę!~I byłoby doszło do bitki, 11883 4, 43| Antek zdążył je rozdzielić i tak przy tym skrzyczał Kozłową, 11884 4, 43| błotem dymiące się zgliszcza i porozchodzili się do domów, 11885 4, 43| na resztę machnął ręką i poszedł.~Burza się już przetoczyła 11886 4, 43| już przetoczyła na bory i lasy, pokazało się słońce, 11887 4, 43| ptaki, powietrze było rzeźwe i chłodnawe, ludzie zaś wychodzili 11888 4, 43| wychodzili spuszczać wody i równać wyrwy.~Antek prawie 11889 4, 43| Jagusię, szła z koszykiem i motyczką, pozdrowił ją skwapnie, 11890 4, 43| spojrzała wilczymi ślepiami i przeszła bez słowa.~- Cie, 11891 4, 43| harna! - mruknął rozgniewany i spostrzegłszy Józkę w opłotkach 11892 4, 43| się już podgoiły galancie i przyschły, nie ostawiając 11893 4, 43| na wielki rozchód masła i jajek.~I leżała se tak dobrzejąc 11894 4, 43| wielki rozchód masła i jajek.~I leżała se tak dobrzejąc 11895 4, 43| se tak dobrzejąc z wolna i prawie samiutka dnie całe, 11896 4, 43| Jagata rozpowiedziała jedno i to samo: jako z pewnością 11897 4, 43| we żniwa w Kłębowej izbie i po gospodarsku; a głównie 11898 4, 43| Łapą nieodstępnie warującym i z boćkiem, któren przychodził 11899 4, 43| przychodził na wołanie, i z ptakami, co się były zlatywały 11900 4, 43| zdrowie! - zawołała przez płot i zniknęła.~Leciała do brata 11901 4, 43| stawiał jakąś przybudówkę i sielnie gwizdał.~- Macie 11902 4, 43| to się złapiesz za głowę i nie dasz wiary! A to wczoraj 11903 4, 43| sobie, pędzą na paśniki i świnia jakaś podeszła wytrzeć 11904 4, 43| z błota. Przyłożyłam się i jeszczek nie usnęłam, a 11905 4, 43| nią, wymiona ma wezbrane i wyciąga do mnie gębulę. 11906 4, 43| żywa krowa stoi, porykuje i liże me po palcach. Juści, 11907 4, 43| wzięła. Ale przeszło południe i nikto po nią nie przyszedł, 11908 4, 43| Przeszedł wieczór, przeszła i noc, rozpytywałam się na 11909 4, 43| jakaś złodziejska sprawa i lepiej krowę zaprowadzić 11910 4, 43| przypołudnie przychodzi Rocho i mówi:~- Poczciwaś i potrzebnicka, 11911 4, 43| Rocho i mówi:~- Poczciwaś i potrzebnicka, to cię Pan 11912 4, 43| uwierzy.~Ośmiał się na to i na odchodnym powieda:~- 11913 4, 43| Stachowi drzewa na chałupę i tyla wspomaga!~- Święty 11914 4, 43| szeptała obejmując ją za szyję i całując po gębule, jaże 11915 4, 43| chałupie był popychadłem i pomiatał nim, kto jeno chciał, 11916 4, 43| przemyślnie, nosił się godnie i prawił kieby mądrala.~- 11917 4, 43| taki poczciwy, taki zmyślny i taki robotny, że chyba drugiego 11918 4, 43| dziedzica za nasz grunt, a i w niejednym nas wspomógł.~- 11919 4, 43| wiary.~Wróciły pod chałupę i Jagusia wysupławszy z chusteczki 11920 4, 43| wybuchnął Szymek tak nagle i z taką zapamiętałością, 11921 4, 43| srodze zadumana, smutna i jakaś roztęskniona.~- A 11922 4, 43| siostry, ale zawrócił z nią i uważnie słuchał rozpowiadania 11923 4, 43| duszno też na tym świecie i ciasno - rzekł jakby do 11924 4, 43| jako mu się mierzi życie i wieś, i wszystko, i że pewnikiem 11925 4, 43| się mierzi życie i wieś, i wszystko, i że pewnikiem 11926 4, 43| życie i wieś, i wszystko, i że pewnikiem pójdzie we 11927 4, 43| odwróciła głowę niechętna jakoś i wraz pomieszana.~- Spytaj 11928 4, 43| jak odmówi! Wstyd będzie i zgryzota.~- To poślesz z 11929 4, 43| to każda jednako pachnie i z każdą rad by przyjść do 11930 4, 43| ktosik ją objął znienacka i przyciskał.~- Nie ucieczesz 11931 4, 43| to wam ślepie wydrapię i takiego narobię piekła, 11932 4, 43| gościńca ci przywiozłem - i wtykał jej w ręce korale.~- 11933 4, 43| A to, żeście świńtuch i tyla! I ani ważcie się mnie 11934 4, 43| żeście świńtuch i tyla! I ani ważcie się mnie czepiać.~ 11935 4, 43| Odbiegła go rozsrożona i kiej burza wpadła do chałupy, 11936 4, 43| ale trzęsła się ze złości i nie mogąc się uspokoić, 11937 4, 43| usłyszenia dzisiaj czegoś nowego.~I pokrótce zajarzyły się w 11938 4, 43| cała stanęła w ogniach i dygocie, że posiedziawszy 11939 4, 43| łzy pociekły jej z oczów i tak się w niej rozśpiewała 11940 4, 43| że chciało się jej śmiać i krzyczeć, i kajś lecieć, 11941 4, 43| się jej śmiać i krzyczeć, i kajś lecieć, i całować te 11942 4, 43| krzyczeć, i kajś lecieć, i całować te drzewa, i tulić 11943 4, 43| lecieć, i całować te drzewa, i tulić się do tych pól pośpionych 11944 4, 43| porywając się nagle jak ptak i leciała, porwana wszystką 11945 4, 43| wszystką mocą oczekiwań i tęsknic, jakoby naprzeciw 11946 4, 43| jakoby naprzeciw doli swojej i nieopowiedzianemu szczęściu.~ 11947 4, 43| się zebrało sporo narodu, i poszła do domu czekać tego 11948 4, 43| do domu czekać tego jutra i śnić o Jasiowym powrocie.~ 11949 4, 43| podniesła się cichuśko i przyokrywszy się w zapaskę 11950 4, 43| jeszcze po jednej stronie i niekiedy szły stamtąd ściszone 11951 4, 43| wodzie odblaski światła i zapomniała o wszystkim grążąc 11952 4, 43| wszystkim grążąc się w mgławych i rozmigotanych dumaniach, 11953 4, 43| oprzędły kiej pajęczyny i wraz poniesły w jakiś cichy 11954 4, 43| gwiazdy świeciły wysoko i niekiej spadała któraś z 11955 4, 43| któraś z taką chyżością i tak gdzieś strasznie daleko, 11956 4, 43| dech w piersiach zapierało i mróz przechodził kości; 11957 4, 43| upalny, rozpachniony wzdych i przejmował serce, jaże się 11958 4, 43| w dumaniu jeno wszystka i w czuciu niewypowiedzianej 11959 4, 43| jak pęd, któren się pręży i wzbiera w sobie... a noc 11960 4, 43| stąpała przez nią cicho i ostrożnie, jakby nie chcąc 11961 4, 43| Borynów cięgiem się świeciło i na drodze stróżował czujnie 11962 4, 43| którzy trzymali z Antkiem i Grzelą:~- Rocho, siedzący 11963 4, 43| powiedzieć naczelnikowi i jak głosować.~Długo w noc 11964 4, 43| końcu zgodzili się na jedno i nim zaświtało, rozeszli 11965 4, 43| cna zagubiona w dumaniach i nocy, siedziała ślepa i 11966 4, 43| i nocy, siedziała ślepa i głucha na wszystko, szepcąc 11967 4, 43| Przyjedzie, przyjedzie!~I kłoniła się bezwolnie, jakby 11968 4, 44| czynił się coraz większy i naród już się wszystek zgromadził 11969 4, 44| po raz wychodził na próg i przysłoniwszy dłonią oczy 11970 4, 44| wolna jakiś zapóźniony wóz i kajś niekaj między drzewami 11971 4, 44| oparzony, wyglądał na drogę i coraz głośniej przynaglał 11972 4, 44| chłopów zasypujących wyrwy i doły na placu przed kancelarią. ~- 11973 4, 44| zakrzyczał srogo wójt i poleciał wyjrzeć ze smętarza, 11974 4, 44| kamiennego ogrodzenia na dachy i drogę wiodącą przez wieś.~ 11975 4, 44| kaj cięgiem ktoś wchodził i wychodził, że to pisarz 11976 4, 44| składkę na sąd albo jeszcze i coś lepszego Juści, co ta 11977 4, 44| płacić, kiej niejednemu już i na sól nie starczyło, to 11978 4, 44| całował, zaś poniektóry i tę ostatnią złotówczynę 11979 4, 44| pisarza chytra była sztuka i przemądrzała, łupił też 11980 4, 44| co znajomszych na stronę i radził im niby to z przyjacielstwa:~- 11981 4, 44| naczelnik może się rozgniewać i gotów wam jeszcze popsuć 11982 4, 44| przechodzić z kupy do kupy i stowarzyszać wedle upodoby, 11983 4, 44| chroniło się w cieniu smętarza i przywozach.~Głównie cisnęli 11984 4, 44| już niejeden ledwie zipiał i w piwie szedł szukać ochłody. 11985 4, 44| szedł szukać ochłody. Bez to i karczma była przepełniona, 11986 4, 44| karczma była przepełniona, i pod drzewami stali kupami 11987 4, 44| stali kupami gwarząc z cicha i deliberując nad ową nowiną, 11988 4, 44| pilne baczenie na kancelarię i na pisarzowe mieszkanie 11989 4, 44| stronie domu, kaj rwetes i krętanina były coraz większe.~ 11990 4, 44| wytykała oknem spaśną gębę i krzyczała:~- Śpiesz się, 11991 4, 44| przez pokoje, jaże dudniało i brzęczały szyby, jakieś 11992 4, 44| rozpierzchające po zbożach i drodze.~- Widzi mi się, 11993 4, 44| że ni pomiarkować, kiedy i którędy.~Przycichli jednak 11994 4, 44| zawołał Grzela, wójtów brat, i odszedł na stronę, kaj stał 11995 4, 44| stał Antek, Mateusz, Kłąb i Stacho Płoszka, poredziwszy 11996 4, 44| karczmy, gadał krótko, mocno i jakoby przykazująco, zaś 11997 4, 44| urzędami zawdy trzymają, i szkoły nie uchwalać.~Naród 11998 4, 44| serca trafiał Antek, ale i strach było się przeciwić 11999 4, 44| bogatszych, ale młynarz i co najpierwsi z drugich 12000 4, 44| rozmysłem na oczach strażników i pisarza.~Podszedł do nich