Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hycnal 1
hymn 3
hymnem 1
i 13137
í 1
ich 281
ichnemu 1
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-11000 | 11001-11500 | 11501-12000 | 12001-12500 | 12501-13000 | 13001-13137

      Tom, Rozdzial
12501 4, 46| roboty! Uciekaj, Michał, i ani mru-mru! - rozkazywał 12502 4, 46| zasiadając do przerwanej roboty i jął znowu nacinać sierp 12503 4, 46| nacinać sierp tak równiuśko i spokojnie jak przódzi, tylko 12504 4, 46| psów były coraz bliższe, i wnet rozległy się ciężkie 12505 4, 46| stąpania, brzęki pałaszów i rozmowy...~Zatłukło mu serce 12506 4, 46| rozmowy...~Zatłukło mu serce i zadygotały ręce, ale ciął 12507 4, 46| obrzucił spojrzeniem całą kupę i odrzekł wolno:~- Musi być 12508 4, 46| rozlecieli się pilnować sadu i obejścia.~Na drodze zebrało 12509 4, 46| musiał im wszystko pokazywać i otwierać, a Hanka siedziała 12510 4, 46| pod łóżka.~- A siedzi tam i właśnie czeka na waju! - 12511 4, 46| skoczył do nich kiej ryś i jął je pilnie przeglądać.~- 12512 4, 46| Rocho je położył, to se i leżą.~- Borynowa niegramotna! - 12513 4, 46| oddał książeczki drugiemu i ruszył na drugą stronę domu.~- 12514 4, 46| mieszkał? - wypytywał wójta.~- I w tej, i kaj mu popadło, 12515 4, 46| wypytywał wójta.~- I w tej, i kaj mu popadło, zwyczajnie 12516 4, 46| przystąpił do starszego i kłaniając mu się w pas zapytał 12517 4, 46| mu jakoś z bliska w twarz i rzekł z naciskiem:~- A wyda 12518 4, 46| urzędnik spojrzał ostro i poniósł się na wieś.~Chodzili 12519 4, 46| chałupach, zaglądali tu i owdzie, przepytując, kogo 12520 4, 46| dało, że już słońce zaszło i drogi zapchały się stadami 12521 4, 46| wskórawszy.~Wieś odetchnęła i naraz przemówili wszyscy, 12522 4, 46| Grzeli, jak u Mateusza, i każden widział najlepiej, 12523 4, 46| każden widział najlepiej, i najmniej się bojał, i najbarzej 12524 4, 46| najlepiej, i najmniej się bojał, i najbarzej im dopiekał.~Jaż 12525 4, 46| przyleciał Grzela z Mateuszem i żeby cosik pewnego uradzić, 12526 4, 46| świat, Hanka podoiła krowy i Pietrek przyjechał z boru, 12527 4, 46| obiedzie gdziesik się zapodział i ani słychu! - rozgłaszali 12528 4, 46| ano w dybkach wędrował!~I w mig się rozniesło, jak 12529 4, 46| ma we wsi.~- Przewąchał i zwiał, kaj pieprz rośnie! - 12530 4, 46| ucierpi...~- To go złapcie i wydajcie!~- Żebyśta mieli 12531 4, 46| mieli...~Sklął go Mateusz i chciał pobić, ledwie ich 12532 4, 46| nawytrząchał pięścią, nasobaczył i odszedł, a że już było do 12533 4, 46| pociemniało na świecie, to i naród porozchodził się po 12534 4, 46| skoro jeno drogi opustoszały i ludzie zasiedli przed wieczerzami, 12535 4, 46| słoniny, skrzyboty łyżek i ciche pogwary przy miskach, 12536 4, 46| pozbierał, co miał swojego, i jął się żegnać z kobietami. 12537 4, 46| pobłogosławiwszy jeszcze dzieciom i domowi przeżegnał się i 12538 4, 46| i domowi przeżegnał się i ruszył da przełazu pod bróg.~- 12539 4, 46| jeszcze dużo do pomówienia.~I przepadł w mrokach, że nawet 12540 4, 46| brykę jakąś ćwiartkę żyta i worek ziemniaków, pogadał 12541 4, 46| długo z Witkiem na stronie i rzekł głośno:~- Witek, zaprowadź 12542 4, 46| konie do Szymka na Podlesie i wracaj! Rozumiesz? ~Chłopak 12543 4, 46| ślepiami, dorwał się koni i ruszył z kopyta tak ostro, 12544 4, 46| kaj miał jakieś rzeczy, i zamknął się w alkierzu.~ 12545 4, 46| na stronie z Dominikową i zarzuciwszy toboł na plecy 12546 4, 46| Nie sprzeciwiał się temu i pożegnawszy starą ruszyli 12547 4, 46| miedzami z wolna, ostrożnie i w milczeniu.~Noc była widna 12548 4, 46| milczeniu.~Noc była widna i sielnie roziskrzona gwiazdami, 12549 4, 46| borów, gdy Rocho przystanął i wziął za rękę.~- Jaguś! - 12550 4, 46| wypominając jej Antka, wójta i już najbarzej Jasia! Prosił 12551 4, 46| najbarzej Jasia! Prosił i zaklinał na wszystkie świętości, 12552 4, 46| świętości, by się opamiętała i zaczęła żyć inaczej!~Odwróciła 12553 4, 46| jakie to pokusy się dają i do jakiego to grzechu i 12554 4, 46| i do jakiego to grzechu i zgorszenia może ich zły 12555 4, 46| słuchała, wzdychając jeno i niesąc się myślami do Jasia, 12556 4, 46| że już same wargi lśniące i nabrane krwią szeptały słodko, 12557 4, 46| szeptały słodko, gorąco i zapamiętale:~- Jasiu! Jasiu! - 12558 4, 46| ptaki radośnie rozśpiewane i krążyły nad jego głową najmilejszą...~- 12559 4, 46| jej oczy szeroko otwarte i zamilkł.~Na skraju boru 12560 4, 46| nimi. Jagusia zwaliła toboł i przysiadła nieco z boku, 12561 4, 46| jakich nowych kłopotów...~- I... gorsze, że ano idziecie 12562 4, 46| zepsutego! - buchnął Mateusz. ~- I za co, mój Boże, za co? - 12563 4, 46| Grzela.~- Że chcę prawdy i sprawiedliwości la narodu! - 12564 4, 46| dobre, przemieni...~- Tak se i miarkuję, bo ciężko by pomyśleć, 12565 4, 46| wam, że kto chwasty wyrywa i posiewa dobrym ziarnem, 12566 4, 46| jak nie obrodzi? Przeciek i to się przygodzi, nie?~- 12567 4, 46| brzozy, zaszumiał głucho bór i polami poszedł chrzęstliwy 12568 4, 46| szmer zbóż. Księżyc wypłynął i leciał po niebie, jakby 12569 4, 46| markotno mi jakoś...~Ale i wszystkim było markotno 12570 4, 46| wszystkim było markotno i jakaś żałość rozpierała 12571 4, 46| bujnego pola, wezmą mię i zagubią, to i cóż, kiedy 12572 4, 46| wezmą mię i zagubią, to i cóż, kiedy takich zostanie 12573 4, 46| takich zostanie jeszcze wiela i każden tak samo gotów dać 12574 4, 46| chałup, przyjdą ze dworów i tym ciągiem nieprzerwanym 12575 4, 46| swoje, dadzą krew swoją i padną jeden za drugim, stożąc 12576 4, 46| A mówię wam, że stanie i trwał będzie po wiek wieków, 12577 4, 46| trwał będzie po wiek wieków, i już go żadna zła moc nie 12578 4, 46| wyrośnie z ochfiarnej krwie i miłowania...~I opowiadał 12579 4, 46| ochfiarnej krwie i miłowania...~I opowiadał szeroko, jak to 12580 4, 46| zmartwychwstania, dzień prawdy i sprawiedliwości la całego 12581 4, 46| sprężyły się uniesieniem i taką wiarą, mocą i pragnieniem, 12582 4, 46| uniesieniem i taką wiarą, mocą i pragnieniem, jaże Antek 12583 4, 46| musiał ich przyciszać i przysunąwszy się jeszcze 12584 4, 46| będzie ów dzień upragniony i co im trzeba robić, aby 12585 4, 46| przyśpieszyć...~Mówił tak ważkie i zgoła niespodziane rzeczy, 12586 4, 46| zapartym tchem, z trwogą i radością zarazem, przyjmując 12587 4, 46| chmurę, poszarzało niebo i zmętniały pola, bór cosik 12588 4, 46| bór cosik zagadał z cicha i trwożnie zachrzęściły zboża, 12589 4, 46| trwożnie zachrzęściły zboża, i kajś od wsi dalekich niesły 12590 4, 46| jakby opici jego słowami i tak jakoś uroczyści jakby 12591 4, 46| odejść! - rzekł powstając i brał każdego w ramiona, 12592 4, 46| każdego w ramiona, ściskał i całował na pożegnanie. Dziw 12593 4, 46| odmówił krótką modlitwę i padł na twarz, i zapłakał 12594 4, 46| modlitwę i padł na twarz, i zapłakał obejmując ziemię 12595 4, 46| ukradkiem wycierali oczy.~I zaraz się rozeszli.~Do wsi 12596 4, 46| raz w jej twarz zapłakaną i gniewną...~Księżyc znowu 12597 4, 46| Księżyc znowu zaświecił i wisiał prosto nad drogą, 12598 4, 46| blisko, że jeno sięgnąć ręką i przyciągnąć do siebie, 12599 4, 46| zbrakło mu bowiem śmiałości i powstrzymywało jej zawzięte, 12600 4, 46| bo prawda! Obaczy nas kto i gotowe nowe plotki.~- Albo 12601 4, 46| Porwała się jak wicher i łzy potrzęsły się jej z 12602 4, 47| Już stronami, na piaskach i lżejszych gruntach wychodzono 12603 4, 47| dopiero imano się przygotowań i żniwa leda dzień miały się 12604 4, 47| miały się rozpoczynać.~Więc i w Lipcach, jakoś w parę 12605 4, 47| rychtowano na gwałt drabiny i moczono we stawie wozy co 12606 4, 47| się przy pieczeniu chlebów i sposobieniu zapasów, a z 12607 4, 47| zrobiło się tylachna skrzętu i rwetesów, że wieś wyglądała 12608 4, 47| sporo narodu, to na drogach i pod młynem wrzało kieby 12609 4, 47| robił tylko jeden ganek, a i to zaledwie się ruchając, 12610 4, 47| kasze przeróżne, a nawet i po chleb gotowy.~Młynarz 12611 4, 47| niechże im proboszcz zaborguje i co innego.~I nie pomogły 12612 4, 47| proboszcz zaborguje i co innego.~I nie pomogły żadne prośby 12613 4, 47| biedniejszymi zaciął się i żadnemu, któren ino wodził 12614 4, 47| jakoś kwękająca, spłakana i z obwiązaną twarzą, wzruszała 12615 4, 47| uprosi o kaszę.~Obraziła się i rzekła wyzywająco:~- Juści, 12616 4, 47| Juści, co trzyma z księdzem i trzymał będzie, ale tutaj 12617 4, 47| rozżaliła się przed nią i zapłakała na młynarza.~Ale 12618 4, 47| postawią pod bokiem, to mu i radę dadzą.~Kłębowa jaże 12619 4, 47| majdrował cosik kole woza i posłyszawszy rozmowę rzekł:~- 12620 4, 47| Podlesiu, zaraz przy figurze, i tam wystawi wiatrak! Młynarz 12621 4, 47| To dziwne, trzeci dzień i nie wiada, co się z nim 12622 4, 47| wiela się ze wsi wybiera.~- I ja pójdę, właśnie przepieram 12623 4, 47| widziała, galancie koło niego i okrutnie stęskniony do swoich.~- 12624 4, 47| Rwie len u proboszcza i jeszcze nie wie, co w 12625 4, 47| przygodzi, to gotów choć i zakatrupić! A wszystkie 12626 4, 47| używać jak na psim weselu i nikto mu za to nie rzeknie 12627 4, 47| musi odpowiadać, to niechże i gach zarówno płaci, przeciek 12628 4, 47| zasmakowała, kijem ścierwę i do kreminału!~Antek roześmiał 12629 4, 47| niechętnie.~Poleciała na wieś i przyszła dopiero nad wieczorem, 12630 4, 47| napiłam się człowieczego bólu i jaże mnie zamgliło - rozpłakała 12631 4, 47| zamgliło - rozpłakała się i jęła mówić przez łzy i szlochania - 12632 4, 47| się i jęła mówić przez łzy i szlochania - wiecie, a to 12633 4, 47| wzięła Jaśka pod swoją opiekę i już mu wszyćko wyśpiewała.~- 12634 4, 47| Zaglądam teraz, siedzą oboje i płaczą, na stole porozkładane 12635 4, 47| będzie - odrzucił gniewnie i nie słuchając więcej poleciał 12636 4, 47| siedział z Nastusią pod ścianą i cosik z cicha se redzili, 12637 4, 47| redzili, wywołał go zaraz i kiej odeszli spory kawał 12638 4, 47| Mateusz się zachłysnął i zaczął kląć.~- A żeby to 12639 4, 47| wsi, Mateusz się krzywił i jakoś boleśnie i ciężko 12640 4, 47| krzywił i jakoś boleśnie i ciężko wzdychał.~- Widzę, 12641 4, 47| Widzę, co ci markotno i żal - wtrącił ostrożnie 12642 4, 47| Wpadła mi w pazury, to i wzionem, każdy by zrobił 12643 4, 47| się musiał nasłuchać beków i wyrzekań, to starczyłoby 12644 4, 47| cień szła za mną. Niechże i Jasiek się nią nacieszy. 12645 4, 47| ci się żenić.~- Właśnie i Nastka mówiła mi to samo.~- 12646 4, 47| To me proś w dziewosłęby i sprawiaj wesele choćby zaraz 12647 4, 47| w smak, bo skrzywił się i zagadał znowu o Jaśku, a 12648 4, 47| Mateusz jakoś poweselał i nie mogąc się już powstrzymać 12649 4, 47| miedzach...~- Sprać jedną i drugą, to by wnet przestały 12650 4, 47| Sprobuj, może się wystraszą i przestaną! - mówił z wolna, 12651 4, 47| odpowiadał na jego zaczepne i często przykre słowa, bych 12652 4, 47| poredził się już wstrzymać i rzekł ze złym prześmiechem :~- 12653 4, 47| kroków, roześmiał się cicho i pomyślał:~- Musi go trzymać 12654 4, 47| nią ożenić. Zwolnił kroku i rozliczał se w myślach, 12655 4, 47| by mu spłacać Jędrzycha i Szymka, bych samemu ostać 12656 4, 47| o tym powiedzieli.~- To i lepiej, nie będzie potrza 12657 4, 47| pewnie - szepnął wystraszony i tak się tym srodze zamartwił, 12658 4, 47| niespokój, odsunął miskę i kurząc papierosa za papierosem 12659 4, 47| trwogi, na darmo klął siebie i wszystkie kobiety i na darmo 12660 4, 47| siebie i wszystkie kobiety i na darmo chciał całą sprawę 12661 4, 47| rozrastał się w nim coraz barzej i dręczył już nie do wytrzymania. 12662 4, 47| do piersi kiej dzieciątko i przez łzy lejące się ciurkiem, 12663 4, 47| się ciurkiem, przez mękę i rozpacz szeptała:~- Powiedziały 12664 4, 47| lnu... przylatuje któraś i powiada... dziw trupem nie 12665 4, 47| Mateusz jaże się zatrząsł i obcierał z twarzy zimny, 12666 4, 47| myślałam, że już koniec, i pierwsza mu rzekłam: "Zabij! 12667 4, 47| mnie, przysiadł pod oknem i zapłakał!... Jezu miłościwy, 12668 4, 47| było, lżej, a on siedzi i płacze! I cóż ja teraz pocznę 12669 4, 47| lżej, a on siedzi i płacze! I cóż ja teraz pocznę nieszczęsna, 12670 4, 47| znowu do piersi, objęła sobą i pokrywając pocałunkami zaskamlała 12671 4, 47| mocą strachu, miłowania i rozpaczy:~- O mój jedyny, 12672 4, 47| dyć me weź, ogarnij sobą i nie daj na mękę, nie daj 12673 4, 47| wił się jakby w kleszczach i jak mógł, wykręcał się od 12674 4, 47| całunkami a przygłaskaniem i przytakując wszystkiemu, 12675 4, 47| rozglądał się trwożniej i niecierpliwiej, gdyż mu 12676 4, 47| odepchnąła go od siebie i zakrzyczała, bijąc słowami 12677 4, 47| powiedział marnego słowa i ja mu tak odpłaciłam. I 12678 4, 47| i ja mu tak odpłaciłam. I takiemu przeniewiercy zawierzyłam, 12679 4, 47| niego z pięściami - idź, i niech was pożeni hycel, 12680 4, 47| pasujeta do siebie, lakudra i złodziej.~Padła na ziemię 12681 4, 47| gdy wyszedł ze sadu Jasiek i przystąpiwszy do żony jął 12682 4, 47| żono...~Wziął na ręce i przeniósłszy na przełaz 12683 4, 47| milczał, dusił go wstyd i zalewał mu serce taką gorzkością 12684 4, 47| mu serce taką gorzkością i taką dojmującą udręką, że 12685 4, 47| że poniósł się do karczmy i pił przez całą noc.~Cała 12686 4, 47| nawet przez dziecka, to i nie dziwota, co bez tyla 12687 4, 47| Mateusz zwietrzył kiej pies i dalejże bakę świecić, cudeńka 12688 4, 47| na muzykę prowadzić, jaże i głupią zdurzył.~- Ze to 12689 4, 47| że jak suczka nie da, to i piesek nie weźmie! - zaśmiał 12690 4, 47| zaśmiał się Stacho Płoszka i dziw go za to nie pobiły.~ 12691 4, 47| dnie szły wybrane, suche i upalne, po wzgórkach żyta 12692 4, 47| organiścina, wzięły żąć i córki, a stary miał nad 12693 4, 47| przyleciał dopiero po mszy i niedługo się cieszył żniwami, 12694 4, 47| jednak było mu gorąco, nudnie i muchy tak cięły zapamiętale, 12695 4, 47| zapamiętale, że wybrał się na wieś i przechodząc koło Kłębów 12696 4, 47| położył na łóżko, napoił i tak cucił, jaże przyszła 12697 4, 47| przyszła nieco do siebie i otworzyła załzawione oczy.~- 12698 4, 47| jej wargach, złożyła ręce i zapatrzona kajś, w jakoweś 12699 4, 47| czystą płachtę pod siebie i świeże obleczenie na pościele, 12700 4, 47| całkiem jeszcze dobre kropidło i spory kawał gromnicy, i 12701 4, 47| i spory kawał gromnicy, i obrazek Częstochowskiej 12702 4, 47| z chustą do zawiązania, i zupełnie nowe trzewiki, 12703 4, 47| ciesząc się każdą rzeczą i chwaląc przed kobietami, 12704 4, 47| czepek nawet przymierzyła i przejrzawszy się w lusterku 12705 4, 47| juści, że jeno dziobnęła raz i drugi, odsuwając jadło od 12706 4, 47| odsuwając jadło od razu, i już cały wieczór leżała 12707 4, 47| wody święconej na talerz i położyła na nim kropidło, 12708 4, 47| na drogę ostatnią i zalecił Jasiowi pozostać 12709 4, 47| Jasio zasiadł przy niej i czytał se po cichu z brewiarza, 12710 4, 47| cisnącym się w sieniach i pod oknem, rozdawała po 12711 4, 47| odzywała się do nikogo.~I leżała se godnie, po gospodarsku, 12712 4, 47| po gospodarsku, na łóżku i pod obrazami, jak se była 12713 4, 47| Leżała pełna cichej dumy i nieopowiedzianej szczęśliwości, 12714 4, 47| wargami, błogo uśmiechnięta i zapatrzona przez okno w 12715 4, 47| błyskały z brzękiem kosy i kładły się źrałe, ciężkie 12716 4, 47| się gwałtownie, usiadła i wyciągnąwszy ręce zawołała 12717 4, 47| Pora już na mnie, pora.~I padła wznak.~W izbie zrobiło 12718 4, 47| zmierzchu, wypuściła gromnicę i skonała.~I pomarła se ta 12719 4, 47| wypuściła gromnicę i skonała.~I pomarła se ta dziadówka 12720 4, 47| zmówił za nią gorący pacierz i cała wieś przychodziła się 12721 4, 47| dziwować szczęśliwej śmierci i lekkiemu skonaniu.~Tylko 12722 4, 47| zajrzał w jej martwe oczy i w stężałą na grudę twarz, 12723 4, 47| wcisnął głowę w poduszki i zapłakał.~Poleciała wnet 12724 4, 47| Poleciała wnet za nim Jagusia i chociaż sama była pełna 12725 4, 47| sama była pełna przerażenia i żałości, jęła go uspokajać 12726 4, 47| żałości, jęła go uspokajać i obcierać mu twarz zapłakaną. 12727 4, 47| piersiach, obejmował zaszyję, i jaże się zanosząc szlochaniem, 12728 4, 47| to organiścina, zobaczyła i srogi gniew nią zatargał.~- 12729 4, 47| postąpiła na środek izby i zasyczała, ledwie się już 12730 4, 47| już niańki nie potrzebuje i sam sobie poradzi nos obetrzeć!~ 12731 4, 47| podniesła na nią zapłakane oczy i dygocąc w zalęknieniu, jęła 12732 4, 47| odzywaj się lepiej, byś i ty czego nie oberwał!~Skoczyła 12733 4, 47| drzwi, wywarła je na rozcież i zawrzeszczała do Jagusi:~- 12734 4, 47| Jagusi:~- A ty się wynoś, i żeby tutaj nie postała więcej 12735 4, 47| już nieprzytomna ze wstydu i boleści.~- Poszła precz 12736 4, 47| boleści.~- Poszła precz i w tej minucie, bo każę psy 12737 4, 47| płaczem, wypadła przed dom i pognała w cały świat.~A 12738 4, 48| chcę dożyć takiego wstydu i hańby, żeby cię ludzie wytykali 12739 4, 48| rozumiesz teraz?~- W imię Ojca i Syna! Co mama mówi! - jęknął 12740 4, 48| wiedziałam, że spotykasz tu i ówdzie, ale Bóg mi świadkiem, 12741 4, 48| bym cię przeklęła na wieki i wydarła ze serca, choćby 12742 4, 48| zapłonęły taką świętą zgrozą i nieubłaganiem, że Jasio 12743 4, 48| Rozpłakał się żałośnie i wśród szlochań i skarg na 12744 4, 48| żałośnie i wśród szlochań i skarg na te okropne posądzenia 12745 4, 48| spotykania, że całkiem zawierzyła i przygarnąwszy go do piersi 12746 4, 48| wszystko rozpowiedzieć:~I opowiedziała o niej przeróżne 12747 4, 48| jaże się porwał z miejsca i zakrzyknął:~- To nieprawda, 12748 4, 48| popamięta z ruski miesiąc! A i tobie może się przy tym 12749 4, 48| odwróciłby się od niej ze wzgardą i gniewem. Albo to mógł spodziewać 12750 4, 48| jednak z coraz większą udręką i już sto razy się zrywał, 12751 4, 48| bieżyć, aby stanąć do oczów i rzucić jej w twarz całą 12752 4, 48| posłyszy, co mówią o niej, i niechaj się wyprze, jeżeli 12753 4, 48| wierzył w jej niewinność i ogarniał go żal, i wstawała 12754 4, 48| niewinność i ogarniał go żal, i wstawała w nim cicha tęsknota, 12755 4, 48| wstawała w nim cicha tęsknota, i budziły się jakieś słodkie, 12756 4, 48| rozkoszy przysłonił mu oczy i serce dręczył, że naraz 12757 4, 48| dręczył, że naraz się zerwał i zaczął krzyczeć jakby do 12758 4, 48| unikając matczynych oczów, i chociaż mówiono o śmierci 12759 4, 48| wyrzekał na gorąc w izbie i skoro tylko sprzątnęli miski, 12760 4, 48| na ganku z fają w zębach i cosik pilnie pogadywał z 12761 4, 48| Jambrożem, obszedł ich z dala i spacerując kajś pod drzewinami 12762 4, 48| frasobliwie medytował.~- A może to i prawda! Mama by sobie tego 12763 4, 48| na nic spleśnieją. Komżę i alby zanieś Dominikowej, 12764 4, 48| Młynarz spotkał go na moście i próbował przeciągnąć do 12765 4, 48| ty idź z ludźmi do żniwa i poganiaj, barometr jakiś 12766 4, 48| na wąską, zarosłą dróżkę i spacerował trącając niekiedy 12767 4, 48| gałęzie.~Wieczór był nagrzany i duszny, pachniał miód, i 12768 4, 48| i duszny, pachniał miód, i żyto skoszone kajś za ogrodami, 12769 4, 48| dojrzał nikogo, ale przystanął i słuchał z zapartym tchem.~- ... 12770 4, 48| puść...~Pietrek Borynów i księża Maryna! Rozpoznał 12771 4, 48| Rozpoznał ich po głosach i odszedł z uśmiechem, lecz 12772 4, 48| zawrócił na dawne miejsce i nasłuchiwał z dziwnie bijącym 12773 4, 48| Gęste krze ich przysłaniały i ciemnica, nie sposób było 12774 4, 48| wyraźniej słyszał krótkie, rwane i warem kipiące słowa, buchały 12775 4, 48| gorączkowe, dyszące oddechy i szamotania.~- ...takusieńką, 12776 4, 48| po chwili zatrzęsły się, i znowu krótkie, rozpalone 12777 4, 48| szepty, ściszone śmiechy i całunki.~- ...że już i nie 12778 4, 48| śmiechy i całunki.~- ...że już i nie sipiam, a ino cięgiem 12779 4, 48| Jasio jakby z nagła ogłuchł i zatrząsł się kieby osika. 12780 4, 48| sadzie, zaruchały się drzewa i zagwarzyły cichuśko kieby 12781 4, 48| przejął go jakiś dygotliwy war i cosik tak lubego jęło udręczać, 12782 4, 48| Oprzytomniał, wcisnął się w płot i nasłuchiwał coraz silniej 12783 4, 48| Świat się z nim zakręcił i rozciemniało mu w oczach, 12784 4, 48| drażniąco całunki, prześmiechy i szepty...~- ...to ci łeb 12785 4, 48| Pietruś...~Jasio odskoczył i uciekał niby wiatr, rozdzierając 12786 4, 48| jak burak, oblany potem i zgorączkowany, szczęściem 12787 4, 48| przed kominem z kądzielą i przędła śpiewając z cicha: " 12788 4, 48| zawarł się w swoim pokoju i zabrał się do brewiarza, 12789 4, 48| powtarzał łacińskie słowa, to i tak cięgiem słyszał tamte 12790 4, 48| cięgiem słyszał tamte szepty i tamte całunki, że w końcu 12791 4, 48| końcu sparł czoło na książce i dał się już poniewoli jakowymś 12792 4, 48| dumał z coraz większą zgrozą i wraz z jakimś lubym dreszczem - 12793 4, 48| powtórzył naraz głośno, i chcąc się oderwać od tych 12794 4, 48| wziął brewiarz pod pachę i poszedł do matki.~- Zmówię 12795 4, 48| Jagacie - wyrzekł cicho i pokornie.~- A idź, synu, 12796 4, 48| przyklęknął pod światłem i tak się był gorąco oddał 12797 4, 48| pokładły się spać kajś w sadzie i zapiały pierwsze kury, szczęściem, 12798 4, 48| pościeli, przecierał oczy i rozglądał się wystraszony, 12799 4, 48| całunki, oczy rozjarzone i drżący głos: - A ja myślałem! - 12800 4, 48| zeskoczył z łóżka, otworzył okno i przysiadłszy w nim, do samego 12801 4, 48| samego świtania medytował i kajał się z mimowolnych 12802 4, 48| się z mimowolnych przewin i pokuszeń.~Zaś rano przy 12803 4, 48| sobie zbudzić do niej gniewu i odrazy.~- Co ci jest? Wzdychałeś, 12804 4, 48| Jasio pocałował go w rękę i poszedł na śniadanie przecierając 12805 4, 48| już nie do wytrzymania, i natkał się na księżą Marynę, 12806 4, 48| za grzywę ślepego konia i zawodziła wrzaskliwie.~Przypomnienia 12807 4, 48| białe zęby, szarpnęła konia i wyśpiewywała jeszcze rozgłośniej.~- 12808 4, 48| rozłożył bezradnie ręce i wstąpił do Kłębów. Jagata 12809 4, 48| dym ciągnął się z komina i rozwłóczył po całej izbie, 12810 4, 48| trumną...~Zaduch był w izbie i taką trwogą przejmowała 12811 4, 48| że jeno się przeżegnał i wyszedł spotykając się tuż 12812 4, 48| z Jagusią, szła z matką i ujrzawszy go przystanęła, 12813 4, 48| go spać w ciemnym pokoju i przegnawszy dzieci na podwórze 12814 4, 48| póki się dobrze nie wyspał i nie podjadł jak się patrzy. ~- 12815 4, 48| topolową, tam większy cień i chłodniej. - Nic się nie 12816 4, 48| skwapnie zazierając na lniska i wszędy, kaj się ino czerwieniły 12817 4, 48| mleka u Szymków na Podlesiu i wrócił do wsi dopiero na 12818 4, 48| litery skakały mu w oczach i mylił się w śpiewaniach, 12819 4, 48| trumnę spuszczali do dołu i wybuchnęły lamenta, posłyszał 12820 4, 48| wybuchnęły lamenta, posłyszał i jej płacz rzewliwy, ale 12821 4, 48| z dalszych wsi, a nawet i z drugich parafii na jutrzejszą 12822 4, 48| że Jasio musiał siedzieć i załatwiać za proboszcza 12823 4, 48| sposobną porę wziął książkę i niepostrzeżenie wyniósł 12824 4, 48| a cisnął kajś w trawę i rozejrzawszy się po polach 12825 4, 48| po polach skoczył w żyta i chyłkiem, prawie na czworakach, 12826 4, 48| prostowała się ociężale i wsparta na motyczce, powłócząc 12827 4, 48| świecie, wzdychała długo i ciężko.~- Jagusia! - zawołał 12828 4, 48| lękliwie.~Pobladła na płótno i stanęła kiej wryta, zaledwie 12829 4, 48| własnym oczom, tchu jej brakło i ścisnęło pod piersiami, 12830 4, 48| rozmigotał się płomieniami i wybuchnął kiej słońce.~Jasiowi 12831 4, 48| również rozjarzyły się oczy i miody zalały serce, nie 12832 4, 48| jeno przysiadł na zagonie i patrzał w nią z dziwną lubością.~- 12833 4, 48| pachnący wiater zawiał z łąk i uderzył w niego, jaże pochylił 12834 4, 48| tęsknicy, śliczności pełna i zgoła jakiemuś cudowi podobna.~- 12835 4, 48| serca.~Przyklękła w bruździe i cisnąc mu się do kolan wpierała 12836 4, 48| ogniste, oczy modre jak niebo i jak niebo niezgłębione, 12837 4, 48| oczy upojne niby całunki i niby przygarnięcia rąk umiłowanych, 12838 4, 48| umiłowanych, oczy pokuszeń i niewinnego dzieciństwa zarazem.~ 12839 4, 48| Wstrząsnął się gwałtownie i jakby się broniąc przed 12840 4, 48| kieby przed tym świątkiem i modli się niezgłębioną wiarą 12841 4, 48| piersiami o jego kolana i zatonąwszy mu w oczach wyznawała 12842 4, 48| nogi kiej zbłąkaną ptaszkę i modlitewną, gorącą prośbą 12843 4, 48| wszystka na jego zmiłowanie i na jego wolę i niewolę.~ 12844 4, 48| zmiłowanie i na jego wolę i niewolę.~Jasio rozdygotał 12845 4, 48| nawałnicą, chciał odepchnąć i uciekać, ale jeno szeptał 12846 4, 48| słyszeli bicie serc własnych i ciche, palące dychania, 12847 4, 48| było im strasznie dobrze i radośnie, obojgu łzy spływały 12848 4, 48| jakąś najświętszą cichość i tajnię jaśniejącą gdzieś 12849 4, 48| jaśniejącą gdzieś na wysokościach i unosiły się jeszcze wyżej, 12850 4, 48| światy.~Słońce już zaszło i ziemia spłynęła zorzami 12851 4, 48| zabiły na Anioł Pański, i wszystko jakby się zamodliło 12852 4, 48| złociste przepaście nieba i z niebem w duszach, i z 12853 4, 48| nieba i z niebem w duszach, i z niebem w oczach, i jakby 12854 4, 48| duszach, i z niebem w oczach, i jakby w niebiańskich otęczach 12855 4, 48| im klęczały w zachwyceniu i tak im śpiewały wniebowzięte 12856 4, 48| postępłe od własnych żarów i nic o sobie nie wiedzące.~ 12857 4, 48| nich była sama zrodziła i kieby ptak rozświergotany 12858 4, 48| wiedzieli nawet, kaj i dokąd idą, i po co?~Nagle 12859 4, 48| nawet, kaj i dokąd idą, i po co?~Nagle i kajś z bliska 12860 4, 48| dokąd idą, i po co?~Nagle i kajś z bliska runął im nad 12861 4, 48| runął im nad głowy twardy i suchy głos:~- Jasiu, do 12862 4, 48| tuż przed nimi z groźną i nieprzebłaganą twarzą - 12863 4, 48| twarzą - jął cosik bąkać i pleść trzy po trzy.~- Chodź 12864 4, 48| domu!~Wzięła go za rękę i gniewnie pociągnęła za sobą, 12865 4, 48| podniesła z drogi kamień i cisnęła w nią ze straszną 12866 4, 48| siedziała na jednym miejscu i z otwartymi oczami śniła 12867 4, 48| słodkie ognie, że idą kajś i śpiewają coś takiego, czego 12868 4, 48| poredziła sobie przypomnieć - i tak cięgiem jedno w kółko.~ 12869 4, 48| już przyszykowana do drogi i chociaż nieśmiało, pierwsza 12870 4, 48| wyrzekła poważnie Jagusia i posłyszawszy sygnaturkę 12871 4, 48| nama wędrować z księżykiem i honorniej! Ostajta z Bogiem. - 12872 4, 48| Pożegnała się przyjacielsko i poszła do kościoła rozpowiadając 12873 4, 48| Jagustynka pokręciła głową i rzekła cicho:~- W tym coś 12874 4, 48| wsi zebrało się w kościele i ksiądz już wychodził z wotywą, 12875 4, 48| twarz miał cosik bledszą i dziwnie zbolałą, zaś oczy 12876 4, 48| zbolałą, zaś oczy podsiniałe i, jeszcze szkliste od łez, 12877 4, 48| siedząca w dworskiej ławce, i te przystępujące do komunii 12878 4, 48| żałość szarpiącą mu serce i przez ten śmiertelny smutek.~ 12879 4, 48| skropił ich wodą święconą i pobłogosławił, podnieśli 12880 4, 48| czele, ktosik zaśpiewał i kompania ruszyła w daleką 12881 4, 48| brać do ust nic gorącego, i parę komornic, ale wraz 12882 4, 48| wzmagał, słońce ślepiło oczy i kurz podnosił się tumanami, 12883 4, 48| obłokach.~Jagusia szła z matką i z drugimi, była strasznie 12884 4, 48| oddalając się coraz barzej, i zginęła całkiem z oczów, 12885 4, 48| powracającymi do wsi.~- Padnę i zamrę! - myślała czując 12886 4, 48| śmierci, szła coraz wolniej i ciężej, wyzbyta ze sił skwarem, 12887 4, 48| sił skwarem, zmęczeniem i straszną udręką.~- I 12888 4, 48| i straszną udręką.~- I cóż ja teraz pocznę, co? - 12889 4, 48| ten dzień dziwnie pusty i boleśnie ślepiący.~Czekała 12890 4, 48| Czekała z upragnieniem nocy i cichości, ale i noc nie 12891 4, 48| upragnieniem nocy i cichości, ale i noc nie przyniesła jej folgi 12892 4, 48| ostatni raz widziała Jasia, i zapiekłymi od męki oczami 12893 4, 48| było, nie było la niej nic i nikaj, nie było już zmiłowania 12894 4, 48| nie było już zmiłowania i poratunku.~Zabrakło jej 12895 4, 48| nawet łez, zabite smutkiem i rozpaczą, oczy świeciły 12896 4, 48| spiekłych warg żałosna skarga.~- I za co to wszystko, mój Boże, 12897 4, 49| łaziła kiej nieprzytomna i o Bożym świecie nie wiedząca, 12898 4, 49| gospodarstwie czynił się taki upadek i opuszczenie, że nieraz nie 12899 4, 49| świnie kwiczały z głodu i konie obgryzały drabiny 12900 4, 49| oczami, na pół ślepa, to i nie dziwota, co głowa jej 12901 4, 49| jej pękała od turbacji.~Bo i jakże: gnój pod pszenicę 12902 4, 49| zdałoby się jeszcze raz opleć i osypać, brakowało drew na 12903 4, 49| roboty starczyło choćby i na dziesięć rąk, a tu szło, 12904 4, 49| też zabiegała, jak mogła, i dzieci pędziła do roboty, 12905 4, 49| głucha na wszyćkie prośby i przekładania, zaś Jędrzych 12906 4, 49| hardo:~- Bo ciepnę wszyćko i pójdę se we świat! Wypędziliście 12907 4, 49| ma, kobietę ma, krowę ma i gospodarz całą gębą. - Pyskował 12908 4, 49| Trza by kogo przynająć abo i zgodzić parobka myślała 12909 4, 49| głośno.~Jędrzych podrapał się i rzekł nieśmiało:~- Hale, 12910 4, 49| cię nie piją! - warknęła i srodze się tym zgryzła, 12911 4, 49| owak, a trza będzie ustąpić i jakąś zgodę z nim zrobić.~ 12912 4, 49| sielnego kaczora pod pachę i poszła na plebanię.~Wróciła 12913 4, 49| ta noc jesienna, spłakana i ciężko wzdychająca, nie 12914 4, 49| przywarła drzwi do sieni i rzekła:~- A wiesz, co rozpowiadają 12915 4, 49| co rozpowiadają o tobie i Jasiu?~- Nie ciekawam plotów! - 12916 4, 49| dowiedziała od proboszcza i organistów.~- Zaraz w nocy 12917 4, 49| swoje, cybuchem dołożył i bych ustrzec przed tobą, 12918 4, 49| nie oszczędziła zaraza! - I zapłakała, z zaczerwienionych 12919 4, 49| przypominkami wszystkich przewin i grzechów, nie darowała ani 12920 4, 49| ťtylko żarło od dawien dawna i nad czym srodze bolała.~- 12921 4, 49| jęczała rozpaczliwie.~- I wyście pono za młodu byli 12922 4, 49| pojechał do kancelarii, tak i przepadł...~- Pojechał z 12923 4, 49| Mateusza?~- Bo mi obmierzł i po co tu będzie wysiadywał! 12924 4, 49| za którym, czas! Zaraz by i ludzie przestali cię napastować! 12925 4, 49| przestali cię napastować! Choćby i Mateusz, też nie do pogardzenia, 12926 4, 49| Długo się nad nim rozwodziła i wielce zachętliwie, ale 12927 4, 49| słóweczkiem, zajęta robotą i swoimi strapieniami, że 12928 4, 49| strapieniami, że stara dała spokój i wzięła się do różańca. Na 12929 4, 49| drzewiny szarpały się z wiatrem i młyn turkotał, noc była 12930 4, 49| niekaj świeciły obrzeża chmur i wydzierały się snopy brzasków.~- 12931 4, 49| do spowiedzi idź, pokutuj i Boga proś, to ci się jeszcze 12932 4, 49| pewnie za moje kochanie i za moje cierpienia taka 12933 4, 49| nią jeszcze cosik gorsze i bardziej niespodziane, i 12934 4, 49| i bardziej niespodziane, i bardziej niesprawiedliwe.~ 12935 4, 49| sposób było zrazu uwierzyć, i chociaż prawie z każdą godziną 12936 4, 49| ktosik przylatywał z nową i coraz gorszą przykładką, 12937 4, 49| Próżniaki wymyślą se co niebądź i roztrząsają se la zabawy! - 12938 4, 49| gdy kowal wrócił z miasta i wszystko co do słowa potwierdził, 12939 4, 49| na ludzką cierpliwość, to i nie dziwota, że cała wieś 12940 4, 49| złości, klątwy, pogrozy i wyzwiska posypały się kieby 12941 4, 49| trzymałem z nim spółki, to i płacił za niego nie będę.~- 12942 4, 49| Dawno miałem oko na niego i mówiłem, do czego to idzie, 12943 4, 49| przekładałem, nie słuchaliśta i tera mata bal! - dogadywał 12944 4, 49| takiego przyjaciela nie żal i po dziesięć...~I tak te 12945 4, 49| nie żal i po dziesięć...~I tak te wiadomości przygnębiły 12946 4, 49| tłuste brzucho Płoszkowa i dalejże niby to żałująco 12947 4, 49| niby to żałująco wyrzekać i trzeć suche ślepie.~- A 12948 4, 49| Biedna kobieta, panią se była i nos zadzierała, a teraz 12949 4, 49| Chałupę wezmą, grunt przedadzą i na komorne pójść pójdzie 12950 4, 49| pójdzie chudzina, na wyrobek. I żeby se chociaż użyła!~- 12951 4, 49| wsi niby to przypadkiem i posłuchawszy rozmów rzekła 12952 4, 49| Jęli się cisnąć dokoła i pytać niewoląc do odpowiedzi.~- 12953 4, 49| dowiecie się całej prawdy!~I odeszła jakby nie chcąc 12954 4, 49| Widziała to pani?~- A widziałam i mogę przysięgnąć nawet w 12955 4, 49| świętego, bez wstydu już i sumienia! Jak ta rozciekana 12956 4, 49| roznosi jeno zgorszenie i nieszczęście. Nawet mojego 12957 4, 49| dziecko, to uciekł od niej i wszystko mi opowiedział! 12958 4, 49| Jagusi, wszystkie zazdroście i gniewy, i nienawiście; jęły 12959 4, 49| wszystkie zazdroście i gniewy, i nienawiście; jęły wypominać, 12960 4, 49| Krzyczały jedna przez drugą i coraz zapamiętalej.~- Ze 12961 4, 49| za taką zapowietrzoną!~- I nawet księdza chciała przywieść 12962 4, 49| będzie grzech, rozpusta i zło, bo dzisiaj wójt ukradł 12963 4, 49| samo drugi!~- Kijami zatłuc i ścierwo rzucić psom!~- Wygnać 12964 4, 49| ze wsi, wypędzić na bory i lasy, kiej zarazę!~- 12965 4, 49| gotowe już na wszystko i z namowy organiściny pociągnęły 12966 4, 49| zbiedzona, tak nieszczęśliwa i rozlamentowana, że wzięły 12967 4, 49| ściskać płacząc nad nią i użalając się ze wszystkiego 12968 4, 49| w niewypowiedzianej męce i szlochaniu.~Napłakały się 12969 4, 49| nią do woli, nabiedziły i rozeszły się do domu, bo 12970 4, 49| Ostała tylko organiścina i zamknąwszy się z nią, cosik 12971 4, 49| rozpoczynając jakąś cichą i tajną robotę.~Przystały 12972 4, 49| przyniewoliły jeszcze niektórych i poszli razem do proboszcza, 12973 4, 49| wszystkiego, ale rozłożył ręce i zawołał:~- Nie mieszam się 12974 4, 49| chcecie, ja nie wiem o niczym i jutro z rana jadę do Żarnowa 12975 4, 49| pełen narad, sprzeczek i tajemniczych szeptów, a 12976 4, 49| zmówieni zeszli się do karczmy, i ugaszczani przez organistów, 12977 4, 49| organistów, jęli znowu radzić i deliberować. A zeszli się 12978 4, 49| co najpierwsi gospodarze i prawie wszystkie żeniate 12979 4, 49| wszystkie żeniate kobiety i uradzali już dość długo, 12980 4, 49| Kopnął się po niego sołtys i z łóżka musiał ściągać, 12981 4, 49| był spał.~- Musicie iść i powiedzieć swoje! A nie 12982 4, 49| powiedzą, co osłaniacie i przeciwko gromadzie na sprzeciw 12983 4, 49| raz trzeba z tym skończyć.~I poszedł, chociaż z ciężkim 12984 4, 49| trudno już było palec wrazić, i wrzało z cicha, gdyż organista 12985 4, 49| stojał właśnie na ławie i prawił niby to kazanie.~- ... 12986 4, 49| prawił niby to kazanie.~- ... i drugiego sposobu nie ma! 12987 4, 49| końcu chałupa się zwali i na śmierć wszystkich przygniecie! 12988 4, 49| krzywdzić, rozpustę czynić, to i cóż się stanie ze wsią? 12989 4, 49| chlew diabelski, a hańba i wstyd la poczciwych! Że 12990 4, 49| omijać będą z daleka i żegnać się na jej przypomnienie. 12991 4, 49| jak spadła na ową Sodomę i Gomorę! Spadnie i wszystkich 12992 4, 49| Sodomę i Gomorę! Spadnie i wszystkich wytraci, bo wszyscy 12993 4, 49| ci, którzy źle robią, jak i ci, którzy pozwalają rozrastać 12994 4, 49| zgrzeszyło oko, wyłup je i ciśnij psom! Jagusia, mówię 12995 4, 49| przeciw wszystkim przykazaniom i ściąga na wieś gniew Boży 12996 4, 49| ściąga na wieś gniew Boży i jego straszną pomstę! Wypędźta 12997 4, 49| przebrała miarka jej grzechów i przyszedł czas na pokaranie! - 12998 4, 49| Naród mocen jest karać i mocen wynadgradzać! Wygnać 12999 4, 49| każdemu w uszy kładła, a i drugie pofolgowały se niezgorzej, 13000 4, 49| chciało mu się chycić ławę i prać nią te wszystkie rozwrzeszczone


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-11000 | 11001-11500 | 11501-12000 | 12001-12500 | 12501-13000 | 13001-13137

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL