Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] iles 1 ilez 1 ilu 1 im 285 ima 1 imac 2 imadla 1 | Frequency [« »] 302 tylko 296 wies 288 swiat 285 im 284 ani 281 ich 279 jest | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances im |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | czerwonych, rozwiązały się im języki.~- Lepszego to i 2 1, 1 | krewniaków, wysłużyła się im bez lato, to już ją puściły 3 1, 1 | Wróci na zwiesnę, to im naznosi w torebeczkach, 4 1, 1 | to stare chłopy, że jaże im już kłaki na łbach puszczają...~- 5 1, 1 | młynem.~- Juści, abo to im matka da się żenić... abo 6 1, 1 | matka da się żenić... abo to im popuści...~- A kto by krowy 7 1, 2 | niby bicze opali, opadały im z szerokich gębul.~Gdzieś, 8 1, 2 | resztę z pastwiska i zakładał im za drabiny po garści siana, 9 1, 3 | napoił konie i przyłożyl im siana, aż parskać zaczęły 10 1, 3 | churchał na nie, rozdziawiał im dziobki, poił z ust własnych, 11 1, 3 | bez twardego! Dawno się im to należało, zaraz po śmierci 12 1, 3 | prześmiewają! Ścierwy, we wsi im ciasno, porządki stare im 13 1, 3 | im ciasno, porządki stare im złe, ubieru nawet wstydzą 14 1, 3 | przetoczyło nad lasy, świeciło im prosto w twarze, ale nic 15 1, 4 | bo uczucie krzywdy zalało im serca żalem, gniewem i głuchym, 16 1, 4 | nie mógłby to już gront im odpisać, nie czas to staremu 17 1, 5 | pszenicy, a Józka z Hanką, co im ino czasu ostawało, to podpasały 18 1, 5 | temu długo nie starczy.~- Im tam wystarczy.~- Póki Żydy 19 1, 5 | kobietą się oglądają, to co im ta znaczą dzieci - szepnął 20 1, 7 | zwierz dziki i wściekły, że im już tyla gąsków i owieczek 21 1, 7 | mocno rzekł, a Pan Jezus im dalej powieda - że są łajdusy... 22 1, 8 | żeby nie wyklinali!~- Wara im od mojego! Wszystko moje - 23 1, 9 | jak te drzewa kolebały się im dusze w sennym poczuciu 24 1, 9 | miłosierny, Mario! - rwało się im z dusz umęczonych zamętem 25 1, 10| widziały, a nie raz...~- Żeby im pomroka padła na ślepie! - 26 1, 10| kucharować będziemy. Wieprza już im Jambroży sprawił, kiełbasy 27 1, 10| co gront, dobro najwyższe im kradnie - a to kijem go 28 1, 10| krzyczeli, aż w końcu, kiedy im już zabrakło głosu, chrzypieli 29 1, 11| mnie? Ocyganili was, ażeby im ozory paskudne poschnęły!...~- 30 1, 11| obcinają!~- Pewnie, juści, bo im tak trzeba do rozpusty, 31 1, 11| Żydowice jakie chodzą - wolno im, kiej głupie, a tyś gospodarska 32 1, 11| zapraszać weselników - gdzie im wynosili gorzałki, gdzie 33 1, 11| weselnego domu, przegrali im na godne wejście i zawrócili 34 1, 11| Muzykanci grali ostro, aż im ręce mdlały, ale Jaguś jakby 35 1, 11| niejedną kolejką; jeszcze im i piwa donosili - gęsto 36 1, 11| sobą, że starsi krzykali im z okien:~- Kwiatuszków szukacie? 37 1, 11| Żydami był ugodził i miał im drzewo na swoim tartaku 38 1, 11| gęby, aż młynarzowa zaczęła im przekładać, by wzgląd miały 39 1, 11| się między sobą, ale że im się to zmierziło rychło, 40 1, 11| chycić nie mogli, aż sama im właziła w ręce, bych ino 41 1, 12| boleśnie piukały.~- Niech im ta pójdzie na zdrowie, niech 42 1, 12| Dziadaki jedne, wszystkiego im zawżdy mało!~Po nich kury 43 1, 12| karczmie borowy, że ktoś im szkody czyni...~- Hale... 44 1, 12| wszelkiego, otwierały się im oczy, a niejednej matce 45 1, 12| Kobiety też dogadywały, co im ślina przyniesła na język.~ 46 1, 12| wtórowała niby na basetli, tak im zeszło do samej wieczerzy; 47 1, 12| tłumno i ogniście.~Że już im dusze całkiem stajały od 48 2, 13| przetrącił kulasa swojemu? A nikt im marnego słowa nie powiedział, 49 2, 14| kożuchu, a stary strugał im wiatrak i zabawiał.~- Przywieźli 50 2, 14| jest, ale i szpitala trudno im było w chałupie zakładać, 51 2, 14| chałupie zakładać, że to im przecież Magda ni swat, 52 2, 14| niego zachodzili, a jak im czego potrza, niech ino 53 2, 15| ni stronił od nich, ino im takie oczy pokazywał, że 54 2, 15| Ino głupie nie bierą, jak im dają, ale przeciw tobie 55 2, 16| temu.~- Pewnikiem ckni się im w tych szkołach? - zapytała 56 2, 16| dzisiaj u Antków, dziecko im chore, bieda u nich aż skrzypi, 57 2, 16| Pańskiego nad światem.~Serca im zabiły rzewliwą wdzięcznością, 58 2, 16| rozważając, gdy skończył, a Rocho im na to:~- Bo ino ofiarą swoją 59 2, 16| matce całej obory; tchu im brakowało, dusze się trzęsły, 60 2, 16| jednako już czuli, jednako im serca biły, jednakim ogniem 61 2, 16| biły, jednakim ogniem grały im oczy.~Antek przysunął się 62 2, 17| studnie nieprzebrane, samo im z nieba leci, że ino rozdawać 63 2, 17| na zęby cię biorą.~- Jak im Antek przytnie ozory, to 64 2, 17| kręcił na ławie, w oczy im patrzał, za języki pociągał 65 2, 18| Zmilkli oboje. Zabrakło im głosu, wzruszenie ich dławiło 66 2, 18| drogą.~Ale nie wiedło się im całkiem dnia tego, bo tyla 67 2, 18| Pleciuchy bają, co ino się im uwidzi, Mateusz ledwie się 68 2, 18| niego radzili! Nie daruje im tego, popamiętają. Mają 69 2, 18| Mają go widać za nic, to im pokaże, co znaczy na wsi. 70 2, 18| biedaki, co? - jęknął.~- Nic im nie poradzę, a latego, by 71 2, 19| spraw, też ciągnęli, bo im gorzała pachniała. Że zaś 72 2, 19| jeszcze za dnia i ostali. Nikt im wstrętów nie czynił, ale 73 2, 19| swoimi i w głoś opowiadał, co im rzekł dobrodziej, a sielnie 74 2, 19| Dworskie pomietła, do psów się im godzić, kiej taki dobry 75 2, 19| wszystkim, jak przódzi, kiedy to im przewodził jeszcze, uśmiechał 76 2, 19| biodrami, pobledli oboje, tchu im brakowało, w oczach skry 77 2, 19| muzyce mdlały ręce, pieniądze im rzucał, przynaglał grać 78 2, 19| dziewczyn i chłopaków. Wesoło im było, Jambroży bowiem, pijany 79 2, 19| pijany już całkiem, prawił im takie przypowiastki, aż 80 2, 19| i pan Jacek przygrywał im ano na skrzypicy wielce 81 2, 20| słowa nie wykrztusiła! Dal im po dwa obrazki, a nauczał, 82 2, 20| buchnęły płaczem, bo się im uwidziało, jakoby w kościele 83 2, 20| markotno szczekał.~Stary, im dłużej rozważał słowa księdza 84 2, 20| nim pod brogiem. Pomagał im w tym Witek, któren całkiem 85 2, 20| Antka. Ale głównie pomagała im Jagustynka, tak się umiała 86 2, 20| siedzieli tak długo, że tam im kolację Józka podała.~Wójt 87 2, 21| letę...~Juści, nieletko się im było przebierać, dróżkę 88 2, 22| koń rżał, a przewodził im ktosik na piszczałce, wreszcie 89 2, 22| bytowania ziemskiego rwały się im strudzone, okaleczałe dusze!~ 90 2, 23| aby odetchnąć.~Zapierało im głosy trwożne bicie serc 91 2, 23| marzenia, aż rozkwitały im dusze w kwiat zdumień, w 92 2, 23| nieprzytomne krzyki rwały się im gdziesik aż z samych trzewiów, 93 2, 23| jakąś dróżką, która się im sama nawinęła pod nogi; 94 2, 23| boć tak samo rozkwitały im oczy, tak samo dyszeli upalnym 95 2, 24| tak się weprze, że ledwie im białe grzbiety widać, powietrze 96 2, 24| skryto przed matką, tyle że im Szymek pomagał ochotnie, 97 2, 25| Męce Pańskiej, a wtórował im wiatr, deszcze i szum drzewin, 98 2, 25| morza wielgachnego, że ani im początku, ni końca wymiarkować, 99 2, 25| żalów, ni krzywd, jakie im w sercach narastały. Borynowe 100 2, 25| bezwolnie rozplątały się im ramiona, chłodli do siebie 101 2, 25| słupy, że jeno serca biły im kołatliwie, a na wargach 102 2, 25| boku stojał Kłąb, cosik im prawił, pochylał się nisko 103 2, 25| uradzą dobrego la narodu, bo im jeno o samych siebie chodzi, 104 2, 25| chałupy, po dobytek! Któż im wzbroni, kto się im sprzeciwi?...~ 105 2, 25| Któż im wzbroni, kto się im sprzeciwi?...~Poruszył się 106 2, 25| czwarte szły Gołębie Mateusz im przewodził, niewiela ich, 107 2, 25| pni zwartych zastępował im drogę, a tak przysłaniał 108 2, 25| wypadłych z lasu jechało im na karkach...~Dwór uprzedzony 109 2, 25| krok, ile że przybywała im ciągła pomoc, bo rębacze 110 3, 26| stanął przed nimi, a w oczy im rzekł:~- Skujcie mię mocno 111 3, 26| też trza myśleć i podwozić im to pożywienie, to grosz 112 3, 27| dzieci na ganek i wetknąwszy im po glonku chleba przywołała 113 3, 27| wczoraj, pomdlałe nieco, że to im wody zapomniała nalać. Poczęła 114 3, 27| witać radośnie, bo bliskim im się stał niby ten dziaduś 115 3, 27| taką nutę żałosną, aż się im na płacz zbierało; jeno 116 3, 28| do kościoła - przerwała im Hanka, wielce nierada tym 117 3, 28| skądciś Józia.~- Juści, bo im przed swoim dobrodziejem 118 3, 28| piaskiem sieje i niezgorzej im się dzieje! - westchnął 119 3, 28| tknęło, i chociaż odpłacała im tym samym, nie żałując dobrych 120 3, 28| świniaka, juści, całkiem im tym pyska nie zatka, ale 121 3, 28| organista, a drugie...~- By im kto podsunął o tym, to może 122 3, 28| przy kominie i wystrugiwał im wiatraczki; nawet w podwórzu 123 3, 28| opowiadała Rochowi, o co im poszło.~Słuchał cierpliwie 124 3, 29| gnatów już nie czuły, krzyże im ano drętwiały na odwieczerzy 125 3, 29| puszczą naszych chłopów, to im drogę narządzą.~- Dziedzica 126 3, 29| robim, co ino każą!.. Mało im jeszcze, że nam chłopów 127 3, 29| wina. Strażniki robią, co im przykazali, on zaś wie, 128 3, 29| sięgnąć nad okna. Pomógł im w tym i jeszcze wapno w 129 3, 29| pobliskie pole, ale tak sprawnie im to szło, że połowa wytrząchała 130 3, 29| mocy, to jużci, że pług im chodził kiej chłop napity, 131 3, 29| handlarzy krzycząc, iż niczego im nie potrza i nic nie przedadzą.~- 132 3, 29| rana się prawie zagoiła, a im nic nie lepiej.~Zażył tabaki, 133 3, 30| po tych słowach, ulżyło im galanto i dufnuść wstąpiła 134 3, 30| pajęczyną w oknach, bych się im na spacer nie zachciało. 135 3, 30| też niezgorzej. Grochówkę im przynieśli w połednie, spróbowałam: 136 3, 30| drugie zaś prażonych jagieł im postawili... no, Łapa by 137 3, 30| niźli chałupą!... Dziedzic im powiedział, co nikomu poradzić 138 3, 30| to psy, Witek? Wyniesłam im jeść, wołam i ni jednego!~- 139 3, 30| dobrodziej i po dziesiątku im rozdał, kogutka pochwalił 140 3, 30| to mi nie nowina, czego im się zachciewa, ale godzić 141 3, 30| Póki dnia starczyło, Rocho im czytał z książki, że nieraz 142 3, 31| rzecz powiedzieli, jakby im we łbie zamroczyło; przemyjcie 143 3, 31| izby wtykały, wójt rzucił im przygarść karmelków, iż 144 3, 31| Przyjdą opisywać, to im rozpowiecie wszystko, Michale.~ 145 3, 31| mu przypatrując.~- Cóż to im powiem? tyla, co i Józka 146 3, 31| sięgając.~- Józka, urznij im kiełbasy, niech se chrzciny 147 3, 31| nogi się zlatują! Potrza im czego, niech przyjdą i pytają! 148 3, 31| Jeno ten płacz kobiecy im powiadał, co się w Lipcach 149 3, 31| Pietrek się przysiadł i jął im prawić różności, jak to 150 3, 31| pono nie kradną.~- Jak się im uda, dwa roki temu też tam 151 3, 31| płaczem przybiegła, że i im wóz ukradli z podwórza.~ 152 3, 31| na darmo czekające, że i im któryś przypadnie, po wsi 153 3, 31| sielnie miniaste; wąsiska im sterczały kiej wiechy konopne 154 3, 31| Hanka narządzić i podać im na stole pokrytym czystą 155 3, 31| za honor sobie miały, co im sam dobrodziej ekonomuje.~ 156 3, 31| na drugą stronę wsi, kiej im zastąpiły drogę zapłakane 157 3, 31| Dudni na moście!~A chłopaki im na to odwracając się z wozów:~ 158 3, 32| wymiarkowawszy przerwał im trajkoty:~- Z tymem i śpieszył 159 3, 32| to tam pannów?... cóż to im za niewola do waju się śpieszyć?... 160 3, 32| Żydów palą... takie będą im rade - szepnęła chmurnie 161 3, 32| niecierpliwości.~Dał się im wyrajcować, buty co ino 162 3, 32| prawda być musi!~Rzucił im papier, któren szedł z rąk 163 3, 32| płachty i zapaski, że ledwie im było oczy widać, z koszykami 164 3, 32| Chłopy wracają, to nie robota im w głowie!~- Pewnie, tłuste 165 3, 32| zobaczył - szepnęła zakładając im za drabkę siano i głaszcząc 166 3, 32| Chudziaki, biedota, kaj im tam karczmy będą w głowie!~- 167 3, 32| nacierzpieli...~- Taka im była krzywda, że się w cieple 168 3, 32| taki wrzask, jaże ksiądz im z dala wygrażał.~A za łąkami 169 3, 32| cieplejszy.~- I jęczmiona już im powschodziły, a równe, jakby 170 3, 32| na przełaj do drogi, jaże im łysty bielały. Procesja 171 3, 32| było pilno do swoich... co im tam ona?... a tylachna ich 172 3, 32| przed michami, podtykając im jadło i niewoląc ze wszystkiego 173 3, 32| takie chwile, że zaczynało im być siebie żal, że byłyby 174 3, 32| zasypiające, odpowiadały im przeciągłym, sennym, coraz 175 3, 33| przegonem pod księży ogród, żeby im drogę zastąpić, wyłażę na 176 3, 33| ciepły i zwiesnowy, i dusze im kamieniały w rezygnacji 177 3, 33| przestali.~Aż tu nowa pomoc im przyszła i we wsi znowu 178 3, 33| stronie Kozłów...~Juści, szło im akuratnie o nich co o ten 179 3, 33| brzuchach, a pyski to jaże się im świeciły od dobrego jadła. 180 3, 33| wójtów brat, powiedział im jakieś niemieckie słowo. 181 3, 33| się już zwąchał i konie im podkuwał, ale wykręcał się 182 3, 33| Jędrzych wyzdrowiał, bieda im nie doskwierała jak indziej, 183 3, 33| może puszczą.~- Hale, żeby im uciekł! Tak przez niczego 184 3, 33| do koni zagląda, obroku im dosypuje... bo to raz?~Nie 185 3, 34| ludzie kieby nieżywe... jeno im kulasy sterczą spod jałowców. 186 3, 34| śpiesznie, bo nijako się im zrobiło, że nie odzywając 187 3, 34| pomniejszych gospodarzy, postawił im gorzałki raz i drugi, aż 188 3, 34| ścianą, krzykając na Żyda, by im napitki wynosił.~Że prawie 189 3, 34| Grzela, wójtów brat, zaczął im cosik raić z cicha; że wsparci 190 3, 34| nazbijać pieniędzy! - przerwał im Grzela.~Zmilkli naraz, bo 191 3, 34| całą gromadą i spokojnie im zapowiedzieć, abych się 192 3, 34| ulękną i posłuchają!~- Toteż im się zapowie, że jeśli nie 193 3, 34| i kupią, to nie pozwolim im siać, nie pozwolim się budować, 194 3, 34| przódzi dobrze rozważą, czy im wojna z nami pójdzie na 195 3, 35| wyprawie na Miemców.~- Hale! co im do łbów strzeliło! Mało 196 3, 35| Nygusy, ścierwy; robić się im nie chce, toby ino spacerowały! - 197 3, 35| prośby, że ani sposobu było im trafić do rozumu; zawrzeszczały 198 3, 35| tym i owym ludzi, swoje im prawił, zaś tym, którzy 199 3, 35| nim; bojali się, że będzie im przeciwny.~Ale Rocho pomyślał 200 3, 35| uszom nie wierząc.~Więc im Rocho raz jeszcze i po niemiecku 201 3, 35| srogimi oczyma, ręce się im jeno trzęsły, a zęby zacinały.~- 202 3, 35| pierwszego z brzega.~- Juchy im ździebko wypuścić!~- Damy 203 3, 36| całując dzieci, a rozdając im kukiełki.~Witek też wyleciał 204 3, 36| zadrgały niekiedy, jakby się im dzień marzył, czasem pies 205 3, 36| drzewom poschniętym, że pora im przecknąć z drętwicy zimowej, 206 3, 36| głowę, leżały rzędem, że ino im zady widniały we świetle; 207 4, 37| pogrzeb i koszty; przerwał im ostro i niecierpliwie:~- 208 4, 38| jakiegoś drzewa i naznosił im stołków, że zasiedli poredzając 209 4, 38| młodych dziedziców zaglądało im w oczy i tak się cosik śmiali, 210 4, 38| pozdrowił. Jeno oczy się im jarzyły i brody trzęsły, 211 4, 38| rój się wyniósł.~- A bo im nasze kożuchy śmierdziały - 212 4, 38| I nie szczęściło się im na Podlesiu. Krowy im pono 213 4, 38| się im na Podlesiu. Krowy im pono padły.~- Prawda, nie 214 4, 38| A niechta szczekają, co im się spodoba. Pyskować na 215 4, 38| grzesznymi, a nie pamiętaj im dziadoskiej krzywdy! Bogać 216 4, 38| prawda to?~- Dostaną, co im się należy, to może się 217 4, 38| nasienia. Pono Lipczaki tak im dopiekali, że musiały uciekać! 218 4, 38| zdechłą owcę.~- To czemu się im dajesz! - zły już był i 219 4, 39| pachnie wójtostwo!~Przeszedł im drogę Jankiel ciągnący za 220 4, 39| Pomietły juchy, strach im słońca. A bych była kiej 221 4, 39| Kozłów byłem, dziecko się im oparzyło na śmierć. Wołała 222 4, 40| Robotnice! Czekają, aż im rosa przeschnie, żeby se 223 4, 40| stodoły, kaj już naniesła im Hanka do sąsieka pierzyn 224 4, 40| przyszły ze stodoły. Narządziła im obiad pod domem w cieniu 225 4, 40| już trawę wypaliło, żeby im gospodyni nie podtykała 226 4, 40| pieniądze. Niezgorsze kałduny im porosły!~- Już ja w tym, 227 4, 41| zwaliło się na nich. Krowa im padła, ziemniaki zgniły, 228 4, 41| tak w sercu nie pragnie im krzywdy. We złości to i 229 4, 41| obrok, a koniczyny przynieś im z pola, Pietrek, niech se 230 4, 41| biedro. Księżyc świecił im prosto w twarze. Dyszeli 231 4, 41| gryzącymi spominkami, oczy im pływały w zakrzepłych łzach 232 4, 41| znowu siedli przy sobie, już im tak cosik omroczyło dusze, 233 4, 41| spominkami; ale już się im nie dał w niewolę, a na 234 4, 41| przymawiając o kolację, że musiała im nasmażyć jajecznicy.~- Kajże 235 4, 41| końcu zapowiedział, jako im już nic nie pozostaje, jeno 236 4, 42| zrobili?~- I... ślepi, to im niełacno me zmacać, a sam 237 4, 42| bo Żyd raz po raz nosił im gorzałkę a piwo.~- Antek 238 4, 42| spostrzegając w onej zabawie, jak im przeszła ta krótka noc.~ 239 4, 42| zmierzchu Jasiek przywiódł im swojego Kruczka i uwiązawszy 240 4, 43| strapieniu całego domu.~I tak im schodziły dnie.~A na świecie 241 4, 43| półwłóczek, no! Wiedzie się im niezgorzej.~- A niech im 242 4, 43| im niezgorzej.~- A niech im Pan Jezus da z dziesięć 243 4, 43| wszystkiego serca, więc im powiedziała na odchodnym:~- 244 4, 43| jeno chmurnie.~Nie szła im rozmowa, on czegoś wzdychał 245 4, 43| chodziła, wysługując się im na różne sposoby, aby choć 246 4, 44| znajomszych na stronę i radził im niby to z przyjacielstwa:~- 247 4, 44| Abo to nie mogą, mało to im naród składa podatków, a 248 4, 44| podatków, a przeciech nikto im na ręce nie patrzy - wyrzekł 249 4, 44| się między łudzi prawiąc im cosik a przekładając coś 250 4, 44| ugaszczali po dworach.~- Bo co im ta naród znaczy, tyla, żeby 251 4, 44| zacinał, ale w końcu zbrzydły im nawet przekpinki, a tak 252 4, 44| cosik z pisarzem, dając się im wygadać do woli, a kiej 253 4, 44| ścisnęli między sobą, a ktosik im szepnął:~- Niech jeno któren 254 4, 44| rozjuszony:~- Albo niech im gęś zaryczy. Jak to zrobią, 255 4, 45| niezgorzej! Jedzą, piją i zarówno im wszystko - myślał dobierając 256 4, 45| strażnika się ulękną... jakby im przykazali posłuchać naczelnikowego 257 4, 45| z biedy zipie, to gdzie im się ta kłopotać o takie 258 4, 45| szkoły w Lipcach. Mój zięć im faktorował.~- Jeszcze zimą? 259 4, 45| aż furman skoczył zakryć im ślepie, gęsi się rozleciały, 260 4, 45| nie pora, to co ta bede im zabierała miejsce... i tak 261 4, 45| Niedługo przeciek bede im tu zawalać, nie... i przy 262 4, 45| oczy.~- A te moje, co się im już dawno pomarło, a te 263 4, 45| wraz z Jasiem i tak się im wkrótce zrobiło wesoło, 264 4, 45| ale się nie wygadała, jeno im w końcu rzekła :~- Ja to 265 4, 46| Hale, nie sposób się im przeciwić, ani mowy o tym...~- 266 4, 46| kopę siana. Antek musiał im wszystko pokazywać i otwierać, 267 4, 46| najmniej się bojał, i najbarzej im dopiekał.~Jaż Antek, kiedy 268 4, 46| ogarniając Rocha, któren się im teraz widział kiej ten święty 269 4, 46| ów dzień upragniony i co im trzeba robić, aby go przyśpieszyć...~ 270 4, 46| przenajświętszą... Niebo im bowiem otwierał, raje pokazywał, 271 4, 46| raje pokazywał, że dusze im poklękały w zachwyceniu, 272 4, 47| księżego byka, to niechże im proboszcz zaborguje i co 273 4, 47| kwarty mąki.~- Spodobał im się księży byk, to niech 274 4, 47| najgorsze la niej rzeczy, aż im przerwała Jagustynka:~- 275 4, 48| powiedz tam brackim, że wosku im sprzedam, niech sobie tylko 276 4, 48| mu Jagustynka. - Ostawiła im sporo, to muszą się wypuczyć 277 4, 48| ciche, palące dychania, było im strasznie dobrze i radośnie, 278 4, 48| po kłosach, zwisających im do kolan, szli w łuny zachodu 279 4, 48| świętego nabożeństwa, tak dusze im klęczały w zachwyceniu i 280 4, 48| klęczały w zachwyceniu i tak im śpiewały wniebowzięte serca 281 4, 48| o łasce Pańskiej, tylko im jednym objawionej w tej 282 4, 48| Nagle i kajś z bliska runął im nad głowy twardy i suchy 283 4, 49| zaciśnięte zęby:~- A żeby im kulasy poodpadały, żeby 284 4, 49| przysmaków. A z czegóż to im brzuchy spęczniały, przecież 285 4, 49| molestowały, że zaczęła im rozpowiadać na niby pod