Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] której 56 którejs 5 któremu 14 któren 273 któres 2 którez 3 którna 1 | Frequency [« »] 274 la 274 ledwie 273 dopiero 273 któren 260 stary 257 cosik 256 cie | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances któren |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | słowem i spojrzeniem księdza, któren, że już słońce było coraz 2 1, 1 | by puścić pod pierzynę, któren~aby mocny! - dorzuciła znowu 3 1, 3 | mu na myśl zięć, kowal, któren wszystkich po cichu burzył, 4 1, 3 | by ta poszła za mnie?..~- Któren nie probant, co wie? Obaczycie!~- 5 1, 4 | kościołowi drogami nad stawem, któren niby misa złota odbijał 6 1, 4 | spojrzenie, jako ten pies, któren się tam ciśnie, gdzie go 7 1, 4 | wpatrywali się w dobrodzieja, któren w białej komży pochylił 8 1, 4 | niejednemu łzy pociekły, a któren znów zasie spuszczał oczy 9 1, 4 | przymawiać złośliwie Kubie, któren szedł za nią, wpatrzon kieby 10 1, 4 | Boryna, stryjeczny Antka, któren i sam przyszedł do karczmy 11 1, 4 | nalepie komina w podle Kuby, któren już spał w popiele, a z 12 1, 4 | wszyscy oczy utkwili w kowala, któren pochylony nad stołem, czerwony, 13 1, 4 | to tak? - zapytała Antka, któren zaraz z kraju siedział.~- 14 1, 5 | trafiał się niekiedy i taki, któren po cichu powiadał się aż 15 1, 5 | wytrzyma pogoda do jarmarku, na któren całe Lipce się wybierały, 16 1, 5 | jeno wypęczniała ździebko; któren znów przysposabiał stare, 17 1, 5 | raz poszturchiwał Łapę, któren leżał obok i wybierał sobie 18 1, 5 | jensi byle jarmarku użyć.~Któren wiódł na postronku krowinę 19 1, 5 | mu to źle będzie? A bo to któren ksiądz ma źle?...~- Pewnie, 20 1, 5 | zapaskami wóz Dominikowej, któren ostawał coraz dalej, bo 21 1, 5 | ubranie i podsunął Borynie, któren zaraz opowiedział dokumentnie 22 1, 5 | ciebie kupiłem, a jak ta któren parobek będzie przepijał 23 1, 5 | jeszcze do kompanii Jambroża, któren ochotnie się przysiadł i 24 1, 6 | zazdrości, nie słuchając Szymka, któren o ile mrukliwy był o tyle 25 1, 6 | poglądając i ciekawie na starego, któren siedział w głębokim milczeniu, 26 1, 6 | Jakże? Ma to przysłać?~- Któren?~- Nie wiecie to? A dyć 27 1, 6 | obiecał się ze skrzypicą...~- Któren to?~- A Michałów, co za 28 1, 7 | się w staw rozchlustany, któren niby ptak jaki rozwijał 29 1, 7 | takiemu głodnemu smokowi, któren ściskał, aż żebra trzeszczały , 30 1, 7 | pokładały.~Śmieli się z Kuby, któren niósł w płachcie kapustę 31 1, 7 | trzęsły, nie zważając na Łapę, któren przypominał się różnie, 32 1, 7 | jakby la tego wędrownika; któren oczów z nich nie spuszczał, 33 1, 7 | Witek by ta psa krzywdził, któren zbiera po wsi wywłóki różne 34 1, 7 | kapotę i powieda do zwierza, któren z nagła przystanął:~- Pójdź 35 1, 8 | wykrzyczał za chłopaka, któren wybałykował przed dom i 36 1, 8 | chceta?... A niech się ino któren spije... to popamięta. Krowy 37 1, 8 | głosy, wstępował zajrzeć, a któren znów, by się przy tej okazji 38 1, 9 | imion podał organiście, któren zapisywał i brał za każdą 39 1, 9 | przyklęknął przy Kubie, któren wyciągnął z zanadrza koronkę 40 1, 9 | a reszta dziadowskie, a któren w nie nie kładł, to grosz 41 1, 9 | do siebie niźli do Witka, któren przykucnął przy nim, bo 42 1, 9 | było tylko starego Boryny, któren do późna w noc siedział 43 1, 10| dobrego nie zwojuje sobie, któren w zapamiętałości rękę podnosi 44 1, 10| gospodarz? - zapytał Witka, któren wprost domu smagał kamieniami 45 1, 10| południa narznął tyle, aż Kuba, któren przyjechał z lasu, wykrzyknął ~- 46 1, 10| ojcem swoim, starym Bylicą, któren rzadko zachodził, że to 47 1, 10| zarzewie, jako ten ogień żywy, któren aż do kości przepala... 48 1, 10| oczami po twarzy Antka, któren siedział pod oknem i układał 49 1, 11| chłopaków, bo się ociągali, a co któren ino mógł, to się z chałupy 50 1, 11| do pana młodego.~A Witek, któren ze wstęgami u spencerka 51 1, 11| grzechy rozdmucha !~- Juści, któren głuchy jest na przykazania, 52 1, 11| w pośrodku: chciał z nią któren tańcować, podchodzić musiał, 53 1, 11| kupy i wskroś przenikała!~A któren masz smutki, na jutro je 54 1, 11| jakby na sprzeciw bębenkowi, któren ucieszny wyskakiwał, brzękadłami 55 1, 11| się zmęczył, odpoczywał, a któren się opił, na przyźbie spał 56 1, 12| zabawiają, a pogadywał z Łapą, któren nie opuścił go ani na chwilę, 57 1, 12| Szli z wolna wzdłuż stawu, któren poczerniał i gasł przyzduszony 58 1, 12| kuma jaka zawiedła, chłop któren wrzasnął: "da dana", ale 59 1, 12| miodem i serem nadziewany, któren umyślnie upiekła na przenosiny, 60 1, 12| ogonów, nie licząc byka, któren profit daje niezgorszy? 61 1, 12| Juści, zawżdy ten dostanie, któren naprzeciw wyjdzie.~- Czemuż 62 1, 12| wójt.~- Brzękliwe są; a któren spragnionego napoi, zasługę 63 1, 12| taczalnik do naostrzania, któren zawsze stał pod okapem stajni, 64 2, 13| by dać piersi młodszemu, któren też popłakiwał a kulasami 65 2, 13| ukradkiem spozierała na męża, któren siedział przed kominem, 66 2, 13| krzywdzicielem, tym osękiem, któren się wbił w samo serce i 67 2, 14| do wszystkiego, jak mało któren we wsi...~- Wiem, dlatego 68 2, 15| sam poszedł do Mateusza, któren akuratnie przyrychtowywał 69 2, 15| wodził oczami po tartaku, któren stał nad samą rzeką, węgłem 70 2, 15| niekiedy ukradkem ino leciał któren do młynicy, by rozgrzać 71 2, 15| powiem dzisiaj i zostanę na któren wieczór, to się zmiele.~ 72 2, 15| powiada, Kubę jakiegoś szuka, któren go miał pono z wojny wynieść 73 2, 15| Był ci i u nas Kuba, któren do boru z panami poszedł, 74 2, 15| rzetelnie, że sam młynarz, któren parę razy dziennie przychodził 75 2, 15| mi i on, dobry mi każdy, któren rzetelnie pracuje.~- To 76 2, 15| poradzę - powiedział Kłębowi, któren mu wyrzucał, że nigdy do 77 2, 15| obejrzawszy się nawet na tamtego, któren z rozdziawioną gębą na środku 78 2, 16| placka z serem i miodem, któren wygrzewał się już pod pierzyną 79 2, 16| prędzej dali, a bociek, któren miał swoje miejsce w sieni, 80 2, 16| chowała głowę za Jędrzycha, któren z otwartą gębą wpodle słuchał, 81 2, 16| kajał, kto się zamedytował, któren znów co miętszy, a kobiety 82 2, 17| rozglądał się po izbie, któren znów to jakie słowo rzucił, 83 2, 18| porozumiewając się oczami z Witkiem, któren niby podkładał na ogień, 84 2, 19| Kłębianki z Wickiem Sochą, któren chocia tak samo się pisał 85 2, 19| pewna, bo i sam borowy, któren był na sumie, przytwierdził.~ 86 2, 19| począć?~Zima była sroga, mało któren miał jaki taki grosz zapaśny, 87 2, 19| srodze Bartek z tartaku, któren choć robotę miał, zawżdy 88 2, 19| rzekł smutnie.~- Juści, któren zza płota postękuje, za 89 2, 19| Zważta się, chłopaki, któren będzie cięższy, tego na 90 2, 19| po gorzałkę i medytują: któren? bo obaj byli kieby te pluskwy 91 2, 19| twardo~Szymek, Jagusin brat, któren niedawno przyszedł i stojał 92 2, 19| zauważył któryś.~Antek, któren chciał coś odpowiedzieć 93 2, 19| schrypły śpiew Jambroża, któren swoim zwyczajem wyśpiewywał 94 2, 20| strasznego, jak kieby pod dachem, któren lada chwila ma paść na głowy.~ 95 2, 20| każdej pomsta rośnie.~- Któren swojego broni, nie krzywdzi!~- 96 2, 20| jest takie urządzenie, że któren się da, to mu i kiwnąć palcem 97 2, 20| palcem nie przepuszczą, a któren nie stoi, co o nim powiadają, 98 2, 20| Pomagał im w tym Witek, któren całkiem serce stracił do 99 2, 21| się obzierając za ojcem, któren skulony, z okręconą w zapaskę 100 2, 21| czerniał przyczajony zajączek, któren na jej widok rymnął w zawieję, 101 2, 21| kiej ten ptaszek marznący, któren tylko kiejś niekiej zatrzepie 102 2, 21| już nie czekając na ojca, któren akuratnie wysiadał z Bartkowych 103 2, 22| oczy w Rochowej twarzy, któren się jej widział jako ten 104 2, 22| pole, i założyły do pługa, któren stał w roli, wdowa nim orała 105 2, 22| Zbawienie wieczne czeka tego, któren ochotnie kładzie głowę za 106 2, 22| zaraz!~Napisali cyrograf, któren chłop krwią ze serdecznego 107 2, 24| zawarczało, że nawet Mateusz. któren go obraniał zrazu, dał spokój, 108 2, 24| karczmie.~- Wróg mi każden, któren wieś całą mógł powieść na 109 2, 24| skłóciła się z Rochem, któren jej słowa prawdy powiedział, 110 2, 24| po raz przeganiał Łapę, któren wciąż za nim naszczekiwał 111 2, 24| zajęła się dziećmi i starym, któren na dobitkę zachorzał po 112 2, 24| uwagi na opowiadanie Witka, któren jej szeptał, jako wójt ze 113 2, 24| Niech mi to do oczów któren powie, niech się waży!- 114 2, 24| spotykał się z oczami księdza; któren nań wciąż spoglądał, że 115 2, 24| patrząc co trochę na Antka, któren wprost niego stojał, jeno 116 2, 25| raniej jakimś inszym, takim, któren do nieba unosił miłowaniem, 117 2, 25| juści, jak tego psa złego, któren ugryźć może i przed którym 118 2, 25| zetknęła się z Kłębiakiem, któren jeno wsadził głowę do izby 119 2, 25| mógł, bo nie było takiego, któren by swoją mocą wszystkich 120 2, 25| każdej był jakowyś pyskacz, któren wrzeszczał najgłośniej i 121 2, 25| wraz z Kobusem i Antkiem, któren już cały czas na boku się 122 2, 25| drogami ku dworowi, Antek zaś któren był od samego zjawienia 123 2, 25| bór, zda się niezmożony, któren posępną, wyniosłą ścianą 124 2, 25| groźnie potrząchał widłami, któren cepy dzierżył mocno w garści, 125 2, 25| Bogiem, rąbać wzbraniamy, a któren by nie usłuchał, z całym 126 2, 25| wiódł wszystkich borowy, któren w ostatniej chwili się zjawił, 127 2, 25| a sam ruszył ku Borynie, któren w kupie całej wodził się 128 2, 25| oczami po tym borze zdobytym, któren chwiał się nad głowami, 129 3, 26| i mgieł jako ten parob, któren legł spracowany, a nie wywczasowawszy 130 3, 26| rozgorzałych i padnie na świat, któren dolegiwał ostatków, ozwierał 131 3, 26| Powracała ona z żebrów, na któren to chleb Jezusowy była poszła 132 3, 26| biało-czerwonym ciołkiem, któren się opierał, zawracał i 133 3, 26| cichuśko jako ten wiater, któren raz po raz powiewał po stawie 134 3, 26| nową darnią boki klombu, któren się już rudział kieby szczotką 135 3, 26| osolonego wrzątku na miseczce, w któren stara wdrobiła chleb i pojadała 136 3, 27| wywarła drzwi do wieprzka, któren usiłował na przednie kulasy 137 3, 27| mocen jest wyrwać ją stąd? Któren poredzi!~Zmogła już tyla, 138 3, 27| kulasy.~Wiadomo przecież, iż któren pierwszy dopadnie dziedzictwa 139 3, 27| niech Bóg broni; był wójt, któren był swoje zamysły na Jagnę 140 3, 27| przywoził z miasta doktora, któren go obejrzał, na papierku 141 3, 27| tak zabiegliwy, jak mało któren.~Oto i teraz, ledwie co 142 3, 27| się łyżkami przed Łapą, któren kiedy niekiedy pojadał razem 143 3, 27| nie puściła.~- Witek, a któren ci takiego guza nabił? - 144 3, 27| brodą i wzniesionymi oczyma, któren wszędy niósł te słowa pociechy, 145 3, 28| wzjedzie, oczy rosa wyje: któren pieniądz ma, temu duda gra, 146 3, 28| Łacno o rozum temu, któren się na nic nie ogląda! Hale, 147 3, 28| mocno zajęci wieprzkiem, któren nie zawiódł przewidywań, 148 3, 28| porozumiewawczo na Jambroża, któren właśnie składał robotę.~- 149 3, 28| i ze złym kumać potrafi, któren jeno nie baczy, jaką potem 150 3, 28| odbiegała często nakładać gnój, któren od świtania wywoził śpiesznie 151 3, 28| pierwszych gospodarzy, iż któren świnię zaszlachtował, ten 152 3, 28| srodze przejęty nawozem, któren wybierali z gnojowiska. 153 3, 28| siebie, gdyby nie Rocho, któren akuratnie w samą porę nadszedł, 154 3, 29| prowadzić.~- Stanie za Burka, któren gdziesik uciekł. Niezguła 155 3, 29| kram do przystrajania, na któren babski gatunek zawżdy łakomy, 156 3, 29| myślała, iż to jakiś stroik, któren sobie szykowała na święta 157 3, 29| dojrzał organistowego Jasia, któren z klas na święta przyjechał 158 3, 29| wypatrywali niecierpliwie księdza, któren przyjechał ze dworów dopiero 159 3, 29| psy, stary Bylica i Witek, któren pilnie majstrował wespół 160 3, 30| Jezusa zmartwychwstałego, któren stojał nagi, skrwawiony, 161 3, 30| głowy w górę, ku księdzu, któren o Męce Pańskiej powiadał 162 3, 30| procesją za proboszczem, któren monstrancję dzierżył przed 163 3, 30| nawet i ten strach o Antka, któren od tyla czasu żył w niej 164 3, 30| rozziewane na świat Boży, któren stojał w słońcu, skowronkowymi 165 3, 30| był uprosił od Pietrka, któren dzisiaj wystąpił w całkiem 166 3, 30| gankiem, pod okiem Bylicy, któren czuwał nad nimi kiej kokosz, 167 3, 30| prześmiechami z Jaśkiem Przewrotnym, któren przyleciał za Nastusią, 168 3, 30| przed domem razem z Bylicą, któren już żydy woził, tak go śpik 169 3, 30| nawet Jaśka Przewrotnego, któren się z sikawką od gaszenia 170 3, 30| zaśmiał się Pietrek, któren wziął miejsce kole Jagusi, 171 3, 30| nawet. Za swoje się żywią, któren zaś nie ma grosza, pacierzem 172 3, 30| po sumie, ścigali się, któren pierwej dopadnie swojej 173 3, 30| co Jambroży zajrzy albo któren z dziadków i zawżdy chocia 174 3, 30| był wyszczekany, jak mało któren, że zaś był już zdziebko 175 3, 30| zwiesna przychodzi każdemu, któren jej czeka w pracy, modlitwie 176 3, 30| człowieczą szczęśliwość, a któren posiał, wzejdzie mu i czas 177 3, 30| z chałup.~- Kijami tego, któren ruszy! Na stracenie ścierwę! - 178 3, 31| brał...~- Bo idzie z rodu, któren się gorzałki nie wyprzysięgał - 179 3, 31| Cygany swojego króla mają, któren cały we srebrnych guzach 180 3, 31| był jej dobytek jedyny, za któren rachowała się przeżywić 181 3, 31| spostrzegli dobrodzieja, któren zaraz po mszy jawił się 182 3, 31| przywieźcie! ~- W potrzebie się któren znajdzie, z całej duszy 183 3, 32| było, że stójka z gminy, któren jeszcze przed wschodem leciał 184 3, 32| i wszystkim znany; pies, któren go wiódł na sznurku, zaszczekał 185 3, 32| szepnęła chmurnie Nastusia.~- Któren mieskie wycieruchy przekłada, 186 3, 32| musi!~Rzucił im papier, któren szedł z rąk do rąk, i chociaż 187 3, 32| kury grzebały w pośladzie, któren dawno miał być zniesiony 188 3, 32| robót, wybrała się do ojca, któren zachorzał już parę dni temu, 189 3, 32| poddała się przykazowi, któren ją wyrywał z myśleń i niepewności. 190 3, 32| wiele nawet przy obiedzie, któren Hanka kazała podać na ganku, 191 3, 32| stanął wpodle dobrodzieja, któren dał znak, i ruszyli w cichości 192 3, 32| właśnie pierwszego kopca, któren był tak pokryty krzami rozkwitłych 193 3, 32| jej do matki ni do brata, któren przemyślnie zagubiał się 194 3, 32| wpodle siebie, nawet Pietrka, któren już od samego przyjścia 195 3, 33| ten chłop dobrze wyspany, któren ledwie przecknąwszy na równe 196 3, 33| gospodarze wywozili, co któren miał, gdyż wójt o podatki 197 3, 33| zza gorsu list od męża, któren był jej wójt przywiózł wczoraj 198 3, 33| Modlicy siedzącego w ganku, któren jaże tupał z uciechy, pokrzykując 199 3, 33| naprzeciw.~Odepchnęła męża, któren ją powstrzymywał, i rozkraczywszy 200 3, 33| nie Witkowe dobre serce, któren porywał, co się jeno dało, 201 3, 33| słowo. Dopiero Mateusz, któren z Żydami poredził szwargotać, 202 3, 33| nastrzępili o prosiaka, któren marchew spyskał, to Płoszkowa 203 3, 33| zaraz uciekać: zna Żyda, któren już niejednego wyprowadził. 204 3, 34| pod gałęziami do chorego, któren leżał w półkoszku, wymoszczonym 205 3, 34| niecierpliwością czekali na sołtysa, któren wozem pojechał zabierając 206 3, 34| z pięściami do Grzeli - któren tak szczeka, łże jak pies!~ 207 3, 34| puszczał na nich swojego boćka, któren snadź przyuczony, wysuwał 208 3, 34| radzi, jego słuchamy, a któren się boja, niech pod pierzynę 209 3, 35| parobku koszącym koniczynę, któren potem rozpowiadał, jako 210 3, 35| łyżkami i piskiem przed Łapą, któren na gwałt rwał się do spółki, 211 3, 35| się z boćkiem, a Łapie, któren chodził za nią ze skamleniem 212 3, 36| stajni, a za nim źrebak, któren ze rżeniem jął się dobierać 213 3, 36| wszystek żywot człowieczy, któren był wziął i teraz tym niwom 214 4, 37| wyrychtuję.~Odpowiadał kowal, któren chociaż twarz pokazywał 215 4, 37| na organistowego Michała, któren przyleciał zziajany po Jambroża.~- 216 4, 37| juści - tłumaczył Bylica, któren był właśnie nadszedł z Weronką.~- 217 4, 37| jeno same kobiety i Witek, któren ociągliwie smarował buty, 218 4, 37| klepiąc z lubością byka, któren rwał się już do krowy jak 219 4, 37| odpowiadając na powitanie kowala, któren był właśnie wchodził do 220 4, 37| wyglądając na Mateusza; któren przeniósł się z robotą na 221 4, 37| nieodstępnie i ten Witkowy bociek, któren stojał w ganku na jednej 222 4, 37| wraz z organistą i kowalem, któren trzymał parasol nad dobrodziejami, 223 4, 37| nigdy nie zapełniony dół, w któren z wolna a nie- powstrzymanie 224 4, 38| somsiadów, bo niech jeno któren wzion przez łeb, to zaraz 225 4, 38| krzywdy! Bogać ta wiele! któren dziada obaczy, to w niebo 226 4, 38| kieliszek pociągał z kumami, któren zaś szedł do kościoła lebo 227 4, 38| Mateusz wskazując księżyka, któren się bronił ze śmiechem, 228 4, 38| Szło o zgodę z dziedzicem, któren obiecywał za morgę lasu 229 4, 38| starego Płoszki.~Kowal, któren musiał w tym mieć jakiś 230 4, 38| ledwo ruchał, zaś Kobus, któren cały czas pary z gęby nie 231 4, 38| nasłuchiwał Witkowego boćka; któren kręcił się wpodle rychtując 232 4, 38| się pacierzem szczęścia, któren nie miał słów, a jeno dziwną 233 4, 39| grzywę spętanego konia, któren bił zadem i opierał się 234 4, 39| spuszczała oczów z kowala, któren się wiercił na miejscu, 235 4, 39| gwałtownie i kopiąc Łapę, któren się nawinął pod nogi, wyrzekła 236 4, 39| Zawróciła więc do młynarza, któren właśnie był wraz z Mateuszem 237 4, 39| chłop jak dąb, jak mało któren w Lipcach, o dolo człowiekowa, 238 4, 40| też z miejsca na Witka, któren łaził zaspany cochając się 239 4, 40| jedną stronę, źle takiemu, któren z woza spadnie, pod koła 240 4, 40| przysiadając się do Rocha, któren go wzion na stronę i dając 241 4, 41| poredzał ze ślepym dziadem, któren pod stodołą wykręcał powrósła.~ 242 4, 41| niekiej glonki chleba boćkowi, któren przygrajdał się ze sadu 243 4, 41| gdyż i ten drugi pług, któren wyciągnął spod szopy, zarówno 244 4, 41| kawaler.~- Ratuje się, któren musi. Ja cię ta do niczegój 245 4, 41| spytał nagle starszy.~- Któren Rocho? - zrozumiał w mig 246 4, 42| z leciuśkim wiaterkiem, któren zaswywolił we zbożach, wszystko 247 4, 42| ktosik drugi, ale Grzela, któren go od samego początku pilnie 248 4, 42| w opłotkach z Mateuszem, któren, dojrzawszy przez okno, 249 4, 43| nawet nie patrząc na boćka, któren się grajdał po izbie, kuł 250 4, 43| nieodstępnie warującym i z boćkiem, któren przychodził na wołanie, 251 4, 43| go znała kiej niedojdę, któren trzech zliczyć nie poredził, 252 4, 43| ja co? ten badyl suchy, o któren nikto nie stoi - westchnęła 253 4, 43| niewypowiedzianej słodkości, jak pęd, któren się pręży i wzbiera w sobie... 254 4, 44| któryś z rzepeckich.~- A któren jeszcze pysk wywrze, do 255 4, 44| odwrócił się do kowala, któren przyświarczał wszystkim, 256 4, 44| przeciskać do młynarza, któren przystąpił do chłopów i 257 4, 44| postronku sporego ciołka, któren się opierał ze wszystkiej 258 4, 44| przekpiwając się ze stójki, któren ganiał za ciołkiem i dopiero 259 4, 44| pobok pisarzowego pomocnika, któren przedłubując w nosie gwizdał 260 4, 44| ozwali się tu i owdzie.~- A któren ma przeciw temu, niech wystąpi, 261 4, 44| aby posłuchać naczelnika, któren wsparty o futrynę jął cosik 262 4, 44| im szepnął:~- Niech jeno któren tknie kogo... nas tu ze 263 4, 45| śmiał się pohuśtując brata, któren jaże piszczał z radości.~- 264 4, 45| czas jakiś przy Mateuszu, któren Stachową chałupę wyciągał 265 4, 45| rozmodlonymi oczami w Jasia, któren biało przybrany, smukły, 266 4, 45| jakby o dziedzicowym synu, któren do dom wrócił, i o dworskiej 267 4, 46| oczami ogarniając Rocha, któren się im teraz widział kiej 268 4, 47| biedniejszymi zaciął się i żadnemu, któren ino wodził krowę na plebanię, 269 4, 47| postanowiła inaczej: wzion któren cudzą kobietę, to niechże 270 4, 47| złym prześmiechem :~- A któren się z nią ożeni, sporo szwagrów 271 4, 47| najpierwsza we wsi, a Jambroż, któren akuratnie zdążył na sam 272 4, 48| cieniuśko wraz z Michałem, któren pucował kościelne lichtarze, 273 4, 49| Pietrek, parobek Borynów, któren powoził, bo żaden drugi