Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
jedzmy 1
jedzta 2
jedzze 2
jego 245
jegomosc 1
jej 756
jek 7
Frequency    [«  »]
249 chalupy
248 tu
247 dzieci
245 jego
244 on
240 cicho
239 teraz
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

jego

    Tom, Rozdzial
1 1, 1 | ziemią, przez zapaskę ujęła jego rękę i pocałowała.~- Jakże 2 1, 1 | spoglądali w milczeniu, na jego smukłą, pochyloną nieco 3 1, 2 | śmiać serdecznie i bawić jego ruchami tylko Józia czasami 4 1, 2 | światło szczap ostro opływało jego ogromną, wygoloną twarz, 5 1, 3 | które już ogrzane nieco jego ciałem, gmerały się trochę, 6 1, 3 | zasług nie zapłacił i z jego własnym dzieckiem wygnał 7 1, 3 | moja, krzywda! a dzieciak jego, prześwietny sądzie!~- Cygani 8 1, 3 | być robota kowala, zięcia jego, nie mógł uwierzyć.~- Co 9 1, 3 | ojców z pyskiem, coby mu jego część dawali. Ze starszych 10 1, 4 | fioletu niby tęcza padały na jego twarz i głowę, całkiem jakby 11 1, 4 | sercem pełnym ekstazy, że jego zaschły, skrzypiący głos 12 1, 4 | nadsłuchiwał, bo się bojał jego gadania, że to nawet rodzonemu 13 1, 4 | gospodarzy i że wspominano jego imię, szczekał radośnie 14 1, 4 | we młynie wszystko idzie jego głową, że młynarz słuchać 15 1, 4 | złodziej nie był, to i syn jego złodziej nie jest.~- Idźcie 16 1, 5 | potakiwał Boryna, ale nie jego tumanić, wiedział ci on 17 1, 6 | zniknął w mgle, tylko odgłos jego kroków słychać było po błocie.~ 18 1, 6 | oczami cięgiem widziała jego twarz i oczy roziskrzone, 19 1, 6 | Ale może zapisać to, co jego... jakże?... A chłop dobry 20 1, 7 | czynić?~A stara, że to już jego nie stało, wsiadła na Jagnę 21 1, 7 | docierał do świętych nóżek Jego, to udarł zębami za porteczki, 22 1, 7 | żałośliwie i tuli się do jego nogów...~...to Pan nasz 23 1, 7 | Przystanęła, poznała głos jego i poczęła ździebko dygotać.~- 24 1, 8 | Gront starego, to i wola jego.~- Juści, że po prawie jego, 25 1, 8 | jego.~- Juści, że po prawie jego, ale po sprawiedliwości 26 1, 8 | nażaliły się na świat i jego sprawy i rozeszły się, a 27 1, 8 | Prawda, ino że to nie jego było.~- Jakże, gospodarz 28 1, 8 | zmiarkował, Jaguś jakby już jego.~- A Pan Jezus rzekł: weź 29 1, 8 | tylko z drogi dolatywał jego głos chrapliwy, śpiewający...~ 30 1, 9 | wypominki, a przy drugim syn jego, Jaś, ten, co to był we 31 1, 9 | A on co?... Wie to, kto jego mać? Kto ojciec?... Wie?... 32 1, 9 | wysłuchać, jak ksiądz wypomni jego dusze...~Na środku kościoła 33 1, 10| się będzie ujmował, nie jego sprawa, to mu wara!~- To 34 1, 10| dałbym ja mu bitkę, jak jego pociotkowi, co jeszcze od 35 1, 10| porywała, że Antek przejrzał jego zamysły i gotów jeszcze 36 1, 10| te mary mamiące, i cała jego złość zawzięta skapywała 37 1, 10| A przecież Jaguś będzie jego macochą, matką jakby- jakże 38 1, 10| Antkowi nie dali, nawet tych jego morgów matczynych, a robimy 39 1, 11| poschnęły!...~- A czemuż to jego stronę trzymasz, co?... - 40 1, 11| w innej stronie widniał jego rudy łeb i piegowata twarz.~ 41 1, 12| ale skoro się przyjrzała jego twarzy sinej i obrzękłej, 42 1, 12| wilgotne a ciepłe chrapy do jego twarzy.~- Schudłaś, biedoto, 43 1, 12| wyzdrowieje... - powtarzał Kuba po jego wyjściu.~Noga przestała 44 1, 12| strzelbę.~Nie spostrzegli nawet jego wyjścia, bo Jambroży nie 45 1, 12| jest, wnet stary rozpozna i jego to rzecz, ale widzi mi się, 46 2, 13| słowa nie powiedział, ino jego postponują, bo na kogo Pan 47 2, 14| Pięć złotych...~- Przecież jego to głową wszystko idzie, 48 2, 14| przywarła gorącą twarzą do jego ramienia, przywarła sercem 49 2, 14| oddania się, cisnęła się do jego serca.~- Jantoś, pódziesz 50 2, 14| byłe ino usłyszeć głos jego i zgwarzyć się z jego duszą.~- 51 2, 14| głos jego i zgwarzyć się z jego duszą.~- Może i pójdę, juści, 52 2, 14| szukała gorącymi ustami jego ust ledwie dyszących.~Ale 53 2, 15| cieszyli się między sobą z jego poniżenia i biedy, niedoczekanie 54 2, 15| przy konopiach, ino migał jego czerwony w zielone pasy 55 2, 15| Mateuszowego przodownictwa i tych jego ciągłych doskwierań.~Inni 56 2, 15| ze sobą, wpakował się do jego izdebki, nie uciekał już 57 2, 15| ale i często łapała oczami jego smutne spojrzenia, często 58 2, 15| często nasłuchiwała strwożona jego wzdychów cichych, często 59 2, 15| wynieśli, siadł spokojnie na jego miejscu przed kominem i 60 2, 16| mieniących, że ino cień jego czarny migotał po zagonach 61 2, 16| ksiądz, jak mi opowiadał o jego śmierci, to płakał z 62 2, 16| Ale Jagna tyle dbała o jego kochanie, co o ten śnieg 63 2, 16| mroczna była, zniecierpliwiona jego amorami, zła, wszystko 64 2, 16| wszędzie przypominały się jego niebieskie ślepie i te brwie 65 2, 16| czego Boże broń, do zapisu i jego część by przyszła, a po 66 2, 16| niech będzie święte imię Jego pochwalone!~Powtórzyli za 67 2, 16| tym mroku dojrzała, a te jego wielkie, napastliwe i harde 68 2, 16| ni kart nawet, nic, bo te jego oczy smutne, oczy żałosne, 69 2, 16| wciąż klęczał, słyszała jego krótki i gorący oddech i 70 2, 16| blisko, twarz paliła od jego oddechów...~Nie odpowiedziała, 71 2, 17| nie wspominki o Antku i o jego dobroci!~Zalewała wielka 72 2, 17| pierwszy raz spostrzegła jego starość, pierwszy raz obudził 73 2, 18| płachtę i udźwignie, to jego, ino gospodarze mają prawo 74 2, 18| Nie, nie czekała już jego odpowiedzi, porwała się 75 2, 18| patrzył w nią tak z bliska, jego gorący oddech palił w 76 2, 18| zapamiętale cisnęła się ustami do jego ust, że zwarli się na śmierć, 77 2, 18| ciężyło jej milczenie i te jego szpiegujące oczy nie dawały 78 2, 19| nim puścili się w tan i jego kamraty, tańcował Płoszka, 79 2, 19| nic nie widziała, ino te jego brwie czarne, te oczy przepaściste, 80 2, 19| słowa, bo wciąż widział jego oczy rozsrożone, bijące 81 2, 20| spoglądał. Cięgiem czuła jego oczy na sobie, cięgiem, 82 2, 20| dał: Znali przecież dobrze jego nieustępliwą hardość, a 83 2, 20| skończyło, bo Dominikowa, widząc jego zatwardziałość i nieustępliwość, 84 2, 20| w twarz, ale spotkawszy jego szare, zimne, nieubłagane 85 2, 20| rozważał słowa księdza i te jego szczere zapewnienia, tym 86 2, 20| nie mogąc uciec spod tych jego przenikliwych, stróżujących 87 2, 20| którą wtedy uwidział w jego oczach, z innego źródliska 88 2, 21| migotało Jezusowe sine ciało i jego blada, okrwawiona twarz 89 2, 21| każdy by to zrobił, grunt jego i dzieciński, ale póki żyje, 90 2, 21| dzieciński, ale póki żyje, jego wola dać lub nie. A jak 91 2, 21| ni dojrzy... dobrze, byś jego łaskę na ten czas miała... 92 2, 21| przędła dalej rozmyślając nad jego radami.~Czasem zaś wyglądała 93 2, 22| wojsko zaklęte, czekając jego zatrąbienia, by się zbudzić 94 2, 22| narodowi całemu czyniący, o jego wojnach srogich, tułactwie, 95 2, 22| tak gorąco brała w siebie jego powiadania, że ledwie mogła 96 2, 22| a nie ukryje się przed Jego okiem...~- Ni nawet najtajniejsze 97 2, 22| gniewu i przez jasności łaski Jego świętej, przez nieopowiedziane 98 2, 22| wywlekła się z barłogu na jego spotkanie i gorzkimi łzami 99 2, 22| skamlał o poratunek Michałka i jego diablich kamratów: nawet 100 2, 22| westchnęła boleśnie nad jego niepoczciwością, to sprawiając, 101 2, 24| przeszedł, zmilkli nawet jego wrogowie, a przyjaciele, 102 2, 24| boć dobrze zapamiętała jego słowa wyrzeczone wtedy przy 103 2, 24| bojała się już teraz krzyków jego ni złości, jakby obcym, 104 2, 24| padła z płaczem, wzruszona jego widokiem i przypomnieniami 105 2, 24| oczami, wznosił ręce, i słowa jego padały na głowy kiej kamienie 106 2, 24| Płoszków.~Byli wszyscy, ale na jego wejście porwali się zestraszeni, 107 2, 25| raz po raz rozlegał się jego gniewny głos w stajni, to 108 2, 25| grzechu, że nieraz słuchając jego głosu, zamierała z przerażenia, 109 2, 25| ona winowata tych grzechów jego, gdzie zaś, jeśli czasem 110 2, 25| czasem rozmyślała, to jeno o jego odmienności, nie poredziła 111 2, 25| za nim, choć już i kroki jego ucichły, wołała w całą 112 2, 25| księże wypominki, a i te jego grzeszne sprawki, nie zważał 113 3, 27| pasiatoczerwonej pościeli leżała jego sina, obrosła twarz, wychudła 114 3, 27| izbie, by się nie natknąć na jego oczy, wciąż rozwarte.~Juści, 115 3, 27| odwracając z odrazą oczy od jego twarzy strasznej, jakoby 116 3, 27| przeleciał blisko, że ino jego cień wielgachny poniósł 117 3, 27| po izbie. Hanka warowała jego oczu, a nie śmiejąc pytać.~- 118 3, 27| Antek przykazują zabić, to jego teraz wola pierwsza po ojcowej - 119 3, 27| się już rozniesło po wsi o jego powrocie, i wkrótce, jeszcze 120 3, 27| mnie...~Rozkazał stary po jego wyjściu.~Juści, że przysiadła 121 3, 27| strach jakiś, cała była w jego oczach, świecących dziwnie.~- 122 3, 28| kołem w milczeniu patrząc w jego białe boki i tłusty, obwisły 123 3, 28| tu Antek ma do rządzenia? jego to?~- A juści, że jego!~ 124 3, 28| jego to?~- A juści, że jego!~Skrzepła już w sobie, nabrała 125 3, 28| bo chory tu ano leży, a jego to wszyćko...~- Ale wy będziecie 126 3, 28| wam dać, to dam, ale bez jego przykazu ni kosteczki.~- 127 3, 28| on tu rządzi za niego i jego głową wszyćko stoi. A potem 128 3, 28| dziwota też, że i teraz jego słowa kamieniami padły na 129 3, 28| a do tego zaś i Magda po jego odejściu przyleciała i siadła 130 3, 28| wiedział, że i tak każde jego słowo znał będzie dobrodziej 131 3, 28| że Hanka, przywstydzona jego patrzeniem, ochłonęła nieco 132 3, 29| Byliście u chłopów, toście i jego musieli widzieć... a zdrowy? 133 3, 29| wzieni, skompaniła się z jego siostrą, z Nastką, nawet 134 3, 29| ciepłej wodzie, przyczesała jego skołtunione włosy i przewlekła 135 3, 30| Narodzenie słyszała głos jego gorący i zdało się jej, 136 3, 30| Go w sobie, nie pomnąc na Jego rany ni krew świętą, wylaną 137 3, 30| dworu na bal, a zaraz po jego wyjeździe organisty z całym 138 3, 30| utęskniona wielce łask jego; żoną mu przeciech ślubną 139 3, 30| przeciech ślubną była i matką jego dzieci, to jej nawet nie 140 3, 30| za ciężką służbę kole jego dobra, za pracę nad siły, 141 3, 30| rzecz bym nie posądził.~- Jego stać na najgorsze, znam 142 3, 30| siedział, myślałbym, co to jego sprawka... - szepnął wójt.~- 143 3, 30| się najgłośniej, jaże ten jego rechot słychać było u Borynów.~ 144 3, 31| niezmożony i nieprzyjacioły jego sczezną niby śniegi! Obaczycie, 145 3, 31| byli serdecznie, pod jego okiem robota jakby szła 146 3, 32| Przyśpieszyła kroku uciekając od jego śmiechu, co jakby kłami 147 3, 32| bezwolnie przytulała głowę do jego karku i zanosiła się coraz 148 3, 32| bezwolnie, jakby urzeczona jego oczyma jarzącymi, wargi 149 3, 32| rosochata wierzba, okrywając jego rany młodymi pędami. Strasznie 150 3, 32| czego idzie i dając się na jego wolę, jakby nawet rada temu, 151 3, 32| słomę i poczuła na twarzy jego wilgotne wargi, porwała 152 3, 33| na powróśle, somsiad zaś jego, Józek Wachnik, maciorę 153 3, 33| prosząc, by zawiadomiła jego ojca o powrocie. Chudziaczek 154 3, 33| oczyma ogarniając twarz jego.~- Wymion byś lepiej pilnowała, 155 3, 33| Drugie miarkuję: byśmy za te jego rządy nie dopłacili.~- Sam 156 3, 34| się szczerze, cieszyli z jego powrotu, że zaraz po drodze 157 3, 34| patrzcie na człowieka, jeno na jego uczynki.~- Ale dać tylachna 158 3, 34| jęła zaraz opowiadać jego rady co do słowa.~- Rada 159 3, 34| nie odzywając się już na jego wrzaski, porozchodzili się 160 3, 34| ojce wydzieliły każdemu, co jego, a prędzej by poredził.~- 161 3, 34| pludraków! Mateusz mądrze radzi, jego słuchamy, a któren się boja, 162 3, 36| Południe już przeszło, a jego jeszcze nie było, Hanka 163 3, 36| kiej doszedł znad stawu jego warkliwy, gniewny głos:~- 164 3, 36| stróżując radosnymi oczami jego źrenic, czy pomiarkował, 165 3, 36| przed dom, a tak była pewna jego powrotu i tak roztrzęsiona 166 3, 36| Przedwiecznemu.~I w oną żywota jego porę ostatnią cosik dziwnego 167 3, 36| całunkami przylegały do jego nóg utrudzonych.~- Gospodarzu! - 168 4, 37| będzie.~- Tyle jeno było jego, co głodu nie zaznał a chłodu.~- 169 4, 37| Godziny jednak przechodziły, a jego nie było, w końcu chciała 170 4, 37| sądem Pańskim, a jeno ten jego trup lichy, ta człowiecza 171 4, 37| te koty, jakie macie po jego stadniku. Trzymajże, gapo, 172 4, 37| jedyna ucieczka duszy w Jego świętym miłosierdziu.~- " 173 4, 37| zapanował w sercach, a pod jego przewodem rozpusta a pijaństwo, 174 4, 37| popłakiwał i śpiewał za jego duszę pobożne pieśnie, jak 175 4, 37| chrzcie Macieja byłem!... Na jego weselu tańcowałem! Ojców 176 4, 37| weselu tańcowałem! Ojców jego chowałem! Dobrze pamiętam! 177 4, 37| skupieniu, rozważając każde jego słowo.~Mówił jeszcze coś 178 4, 38| rozpowiadając, jak to on i jego dziady, i pradziady zawsze 179 4, 38| politycznie, a swoje myśląc o tych jego dobrościach la chłopskiego 180 4, 38| cosik, ale jakby utonęła w jego oczach i nic prawie nie 181 4, 38| żenić, to niech się żeni, jego wola.~Skrzywił się i pytał 182 4, 38| niespokojnie:~- Odpiszą mu to jego morgi, co?~- Ja ta wiem! 183 4, 38| woli? - prześmiechała się z jego hardości.~Wypuść ptaszka 184 4, 38| rychtując przyczajonym dziobem w jego nogi.~- Cie... Żebyś skisł, 185 4, 38| rozpowiadał.~Słyszała każde jego słowo, każdy skrzyp podłogi, 186 4, 38| najsłodsze każdy dźwięk jego głosu. Chodził wciąż i co 187 4, 38| chociaż tknąć ustami tych jego białych rączków, bych jeno 188 4, 39| zamówioną przez rodzinę w oktawę jego śmierci.~Wszyscy też co 189 4, 39| za nieboszczyka. Ulży to jego duszy i do wiecznego zbawienia 190 4, 39| przewróci, jeśli zobaczy, że jego krwawicę rozrywacie jak 191 4, 39| rozrządził, ale trzeba spełnić jego wolę. Może on tam chudziaszek 192 4, 39| młynarz, podpasie się na jego paśnikach. A co z porządków 193 4, 39| Alem mu ślubna i matka jego dzieci! - duma rozparła 194 4, 39| wolna okrążając staw samym jego brzegiem, jaże się odbijając 195 4, 39| Grzeli:~- Kiej pomarł, to wam jego część przychodzi do działu.~- 196 4, 39| I szczerze westchnęła za jego duszę.~Nazajutrz kole południa 197 4, 40| psy, zdając się na wolę jego i na jego łaskę.~- Zmizerowałaś 198 4, 40| zdając się na wolę jego i na jego łaskę.~- Zmizerowałaś się, 199 4, 40| Jak mi wójt pedział o jego śmierci, to jakby me kto 200 4, 40| całą duszą zasłuchany w jego głosy, to wszelaki stwór 201 4, 40| przyjacioły, witając i ciesząc się jego powrotem.~Przyszedł Mateusz 202 4, 41| bacznie i rozeznawszy głos i jego twarz, wychylającą się ze 203 4, 41| masz swój rozum, to się jego posłuchaj.~Przycichł w porę, 204 4, 41| zapomniał tak zaraz; połknął te jego przyjacielskie powiadki 205 4, 41| jakby nie widział, co jego konie, pasące się na chudym, 206 4, 41| frasunki.~Ksiądz długo ważył jego słowa, wzdychał i w końcu 207 4, 41| na szyi a kładła głowę na jego piersiach jakby na tym matczynym 208 4, 41| się już całkiem poczuła w jego mocy i kiej jął rozgniatać 209 4, 41| słuchać i wyrwawszy się z jego rąk szepnęła:~- Ani mi się 210 4, 42| wpatrzony wiernymi ślepiami w Jego twarz umęczoną i świętą:~- 211 4, 42| dala poglądali dziwując się jego niestrudzonej pracy.~- Kwarda 212 4, 42| a Szymek zaraz obaczył jego poliki ździebko posinione, 213 4, 42| i wdzięcznością, bo przy jego pomocy chałupina rosła kieby 214 4, 44| stanął w progu, przycichli na jego widok, a on poskubał bródkę 215 4, 44| przemawiał za szkołą; po nim i jego kamraty parły do tego samego, 216 4, 44| przyciszyło, rozległ się jego głos rozkazujący:~- Szkoła 217 4, 44| przykazał sam Cysarz, to jego słuchać będziem! wrzeszczał 218 4, 45| Jasiowe księże obleczenie i jego twarz taką jakąś świętą, 219 4, 45| po chałupach, a zaraz po jego odejściu zawołano Jasia 220 4, 45| ci, że ukradł! Uciekły na jego gruszę, zabrał jak swoje 221 4, 45| tłumaczyła i bardzo ucieszona z jego odwiedzin, zawołała na Jagusię 222 4, 45| zdziwił się tylko teraz, że od jego przyjazdu nie była jeszcze 223 4, 45| do miejsc, kaj przeszły jego stopy, i porwana zachwyceniem, 224 4, 45| cudnych.~Światami dusza się jego nosi, górnie we gwiazdy 225 4, 45| obaczyć Jasia i topić się w jego oczach na śmierć.~Na organistówkę 226 4, 45| i kiej poczuła na sobie jego spojrzenie, to dziw nie 227 4, 45| przytajała zasłuchana w jego głosie niby w tym słodkim 228 4, 46| rozśpiewane i krążyły nad jego głową najmilejszą...~- Dyć 229 4, 46| błogosławił okrwawionymi ręcami jego siwej, umęczonej głowie, 230 4, 46| zarazem, przyjmując każde jego słowo z dreszczem wiary 231 4, 46| zasłuchani a jakby opici jego słowami i tak jakoś uroczyści 232 4, 47| snadź nic się nie działo bez jego przyzwoleństwa, gdyż krzyknął 233 4, 47| będzie, ale tutaj już więcej jego noga nie postoi.~- Mała 234 4, 47| rzeknę, co już niedługie to jego panowanie.~- Hale, a któż 235 4, 47| rozwścieklone psy.~Nie odpowiadał na jego zaczepne i często przykre 236 4, 47| prędzej spodziała niźli jego powrotu. Byłam u księżego 237 4, 48| Rozgniewała się, dotknięta srodze jego niewiarą.~- Jak mama uważa. 238 4, 48| sparła się, piersiami o jego kolana i zatonąwszy mu w 239 4, 48| prośbą dawała się wszystka na jego zmiłowanie i na jego wolę 240 4, 48| na jego zmiłowanie i na jego wolę i niewolę.~Jasio rozdygotał 241 4, 48| piaszczystej drodze jakby śladów jego kroków, choćby cienia po 242 4, 49| zerwała się gotowa lecieć na jego obronę, ale jeno zakrzyczała 243 4, 49| ściąga na wieś gniew Boży i jego straszną pomstę! Wypędźta 244 4, 49| nikogo.~Długo jeszcze po jego wyjściu radzili, prawie 245 4, 49| siedzi, przeciek wszyćko na jego głowie, bo ja muszę przy


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL