Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] siatkach 1 sidla 2 sidlach 1 sie 10642 siebie 217 siec 1 sieci 2 | Frequency [« »] ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances sie |
Tom, Rozdzial
4501 2, 25| był od samego zjawienia się ojca skrył się w karczmie, 4502 2, 25| zjawienia się ojca skrył się w karczmie, skoro ruszyli, 4503 2, 25| przez pola... nie oglądając się nawet za gromadą...~A naród 4504 2, 25| spamiętał!...~Szli mocno, aż się ziemia trzęsła, posępni, 4505 2, 25| roztratuje.~A za nimi niesły się płacze, wrzaski i lamenty 4506 2, 25| oczerniał czuby i sypał się gdzieniegdzie na śniegi 4507 2, 25| Dołach grzmiały huki walących się raz po raz drzew, bicie 4508 2, 25| spadło na bór, przypięło się do drzew i kuło tak zawzięcie 4509 2, 25| smukłe nasienniki pochylając się ciężko jako matki żałośnie 4510 2, 25| żółtych trocin rozsączały się w śniegach kieby ta żałosna 4511 2, 25| naprzód nieustannie, rozwiedli się w szeroką ławę i z wolna, 4512 2, 25| wolna, w milczeniu wpierali się w bór, zda się niezmożony, 4513 2, 25| wpierali się w bór, zda się niezmożony, któren posępną, 4514 2, 25| chwilę, a co trochę drzewo się jakieś chwiało i z nagła, 4515 2, 25| pochwycony we wnyki, odrywało się od swoich, biło gałęziami 4516 2, 25| krzykną i wraz całą ławą się chylą, i w lutą śmierć padają.~ 4517 2, 25| Sroki krzyczały wieszając się po nasiennikach, to czasem 4518 2, 25| to zwierz jaki wysuwał się z gęstwiny, stawał na skraju 4519 2, 25| rąbali zawzięcie wżerając się w bór kiej te wilki, gdy 4520 2, 25| gdy stada dopadną, a ono się zbije w kupę i zdrętwiałe 4521 2, 25| śniadaniu, gdy słońce podniesło się do tela, że osędzielizna 4522 2, 25| wyraźniejszy, że wnet rozległy się pojedyncze okrzyki i głuchy 4523 2, 25| wozami i piechty wysypywał się gęsty tłum kobiet, chłopów 4524 2, 25| i ryknął, że na cały las się rozległo:~- Ludzie z Modlicy! 4525 2, 25| będzie sprawę...~Nie opierali się, boć srogie twarze, kije, 4526 2, 25| przejmowało, to zaczęli się zmawiać, skrzykiwać, topory 4527 2, 25| zakładać, piły zbierać i kupić się do się z pomrukiem gniewnym, 4528 2, 25| piły zbierać i kupić się do się z pomrukiem gniewnym, a 4529 2, 25| trzaskali toporami, odgrażali się, ale chcąc nie chcąc ustępowali 4530 2, 25| bór.~Insi zaś rozbiegli się po porębie gasić ogniska 4531 2, 25| zapowiedzieć dziedzicowi, aby się nie ważył lasu ruszyć, póki 4532 2, 25| jest chłopskiego. Ale nim się zmówili, nim wymiarkowali, 4533 2, 25| kupą, do mnie, nie dawać się! - wrzeszczał Boryna, bo 4534 2, 25| wrzeszczał Boryna, bo naród już się rozlatywał zestrachany, 4535 2, 25| ten głos powstrzymywali się w miejscu i nie bacząc na 4536 2, 25| jakiś kół pierwszy rzucił się na dworskich; a prał, gdzie 4537 2, 25| gniewu przejęty, zwarły się chłopy ramię w ramię, cepy 4538 2, 25| kijem wyłuskiwał.~Podniesły się wrzaski nieludzkie, przekleństwa, 4539 2, 25| pobojowiska.~Dworscy bronili się tęgo, wymyślali i bili niezgorzej 4540 2, 25| od chłopów, ale zaczęli się w końcu mieszać i cofać, 4541 2, 25| ponosząc, aż rządca, widząc, co się dzieje, spiął swojego ułanka 4542 2, 25| przezpieczne miejsce.~Skłębiło się wtedy wszystko z nagła, 4543 2, 25| jeden kłęb nierozeznany się uczyni, tacza po polu i 4544 2, 25| przewala po zagonach; krzyk się podniósł straszny i taki 4545 2, 25| splątanych kup tarzających się po śniegach, kromie pięści 4546 2, 25| a czasem jakiś wydzierał się z kupy i uciekał kiej oszalały, 4547 2, 25| nową wściekłością rzucał się do bitki.~Prali się w pojedynkę 4548 2, 25| rzucał się do bitki.~Prali się w pojedynkę i kupami, wodzili 4549 2, 25| żywego mięsa. a przeprzeć się jeszcze nie mogli, bo dworscy 4550 2, 25| kiej te złe psy rzucili się pomagać, a wiódł wszystkich 4551 2, 25| któren w ostatniej chwili się zjawił, że zaś chłop był 4552 2, 25| Lipcami mający, to pierwszy się rzucał w pojedynkę na całe 4553 2, 25| Mateusz nie wytrzymał i rzucił się do niego, ale choć chłop 4554 2, 25| któren w kupie całej wodził się za łby z Rzepczakami, ale 4555 2, 25| łby z Rzepczakami, ale nim się doń dobrał, opadły go z 4556 2, 25| przechwyciły pazurami, wpięły mu się w kudły, splątały i przygiąwszy 4557 2, 25| przygiąwszy do ziemi wodziły się z nim - jako te kundle, 4558 2, 25| kłami za skórę ujmą i ciepią się że nim to w tę, to w ową 4559 2, 25| naród brał górę, zwarli się i pomieszali kiej te liście, 4560 2, 25| swojego ułapił, dusił i taczał się z nim po śniegu, a baby 4561 2, 25| las, tylko rębacze bronili się ostatkami sił, a nawet gdzieniegdzie 4562 2, 25| cepy, widły, a. zwarli się na moc, chłop z chłopem, 4563 2, 25| pięść, siła na siłę, gnietli się tak ano, dusili, ozdzierali, 4564 2, 25| szamotania słychać było.~Taki się sądny dzień zrobił, że i 4565 2, 25| Kobus z Kozłową widzieli się całkiem powściekani, że 4566 2, 25| pobici, a mimo to rzucający się na całe kupy.~Tak się ano 4567 2, 25| rzucający się na całe kupy.~Tak się ano przepierali jeszcze, 4568 2, 25| krzykiem Lipczaków, że już się zaczynały gonitwy uciekających 4569 2, 25| jednego, gdy borowy opędził się wreszcie babom, ale srodze 4570 2, 25| skoczył na niego, chycili się wpół, opletli barami kiej 4571 2, 25| kiej niedźwiedzie i nuż się przepierać a zataczać, a 4572 2, 25| zataczać, a bić o drzewa, bo się już byli wywiedli w bór.~ 4573 2, 25| nadleciał Antek, spóźnił się wielce, więc przystanął 4574 2, 25| powietrza i wnet dojrzał, co się z ojcem dzieje.~Zatoczył 4575 2, 25| nie rozeznał, więc cofnął się, chyłkiem przedostał się 4576 2, 25| się, chyłkiem przedostał się do Boryny i przystanął o 4577 2, 25| zmordowany, a i stary trzymał się krzepko, padli właśnie na 4578 2, 25| właśnie na ziemię, tarzając się kiej dwa psy i tłukąc o 4579 2, 25| po korzeniach.~Antek raz się jeszcze obejrzał, wyciągnął 4580 2, 25| przykucnął i przeżegnawszy się bezwiednie, zmierzył do 4581 2, 25| jednak spuścił kurek, porwali się obaj na nogi, Antek też 4582 2, 25| obaj na nogi, Antek też się podniósł i fuzję przyłożył 4583 2, 25| oczach pociemniało i tak się zakręciło w głowie, że stał 4584 2, 25| chwilę, nie wiedząc zgoła, co się z nim dzieje, naraz rozległ 4585 2, 25| nim dzieje, naraz rozległ się krótki, przerażający krzyk:~- 4586 2, 25| przysiadł na ziemi, targał się za włosy i krzyczał nieprzytomnie:~- 4587 2, 25| Zabili!~Aż myśleli, iż mu się z nagła w głowie popsuło.~ 4588 2, 25| nagła wszystko i rzucił się do borowego. z krzykiem 4589 2, 25| szaleństwem w oczach, że borowy się zląkł i zaczął uciekać, 4590 2, 25| tamten dogania, odwrócił się raptem i strzelił mu prawie 4591 2, 25| osmalił, a Antek zwalił się na niego jak piorun.~Próżno 4592 2, 25| niego jak piorun.~Próżno się bronił, próżno wymykał, 4593 2, 25| nie puścił.~A potem jakby się zapamiętał, że już nie wiedział, 4594 2, 25| wiedział, co robił; rzucił się w bitkę, a tam, kędy się 4595 2, 25| się w bitkę, a tam, kędy się zjawił, serca truchlały, 4596 2, 25| zabijał na śmierć...~Bitka się skończyła i Lipczaki, choć 4597 2, 25| że stąpić nie mógł i darł się wniebogłosy, kiej go przenosili, 4598 2, 25| Kobus zaś był tak pobity, że się ruchać nie mógł, Mateusz 4599 2, 25| rozgłośnie - i zabierali się do powrotu.~Borynę złożyli 4600 2, 25| saniach i wieźli wolno bojąc się, by w drodze nie zamarł, 4601 2, 25| spod szmat wciąż wydobywała się krew zalewając mu oczy i 4602 2, 25| postękiwał, a reszta śmiała się głośno, pokrzykując wesoło 4603 2, 25| różności, a przechwalać się z przewagi i przekpiwać 4604 2, 25| gdzieniegdzie już i śpiewy zaczęły się rozlewać, ktoś znów krzykał 4605 2, 25| krzykał na cały bór, aż się rozlegało, a wszyscy byli 4606 2, 25| triumfem, że niejeden zataczał się na drzewa i potykał o lada 4607 2, 25| takiej mocy, że niechby się kto sprzeciwił, na proch 4608 2, 25| starli, na cały świat by się porwali.~Szli mocno, głośno, 4609 2, 25| zdobytym, któren chwiał się nad głowami, szumiał sennie 4610 3, 26| Kwietniowy dzień dźwigał się leniwie z legowisk mroków 4611 3, 26| spracowany, a nie wywczasowawszy się do cna zrywać się ano musi 4612 3, 26| wywczasowawszy się do cna zrywać się ano musi nade dniem, by 4613 3, 26| nade dniem, by wnetki imać się pługa i do orki się brać.~ 4614 3, 26| imać się pługa i do orki się brać.~Poczynało dnieć.~Ale 4615 3, 26| i orosiała, przecierało się już ździebko nad ziemią 4616 3, 26| ostygłych popiołów, jęły się rozżarzać zorze czerwone.~ 4617 3, 26| rozżarzać zorze czerwone.~Mgły się zakolebały z nagła, wzdęły 4618 3, 26| przędziwem ku niebu.~Dzień się już stawał i przepierał 4619 3, 26| przemoczonym kożuchem.~Niebo się rozlewało z wolna światłościami, 4620 3, 26| światłościami, zniżając się coraz barzej nad światem, 4621 3, 26| już kajś niekaj wydzierały się na jaśnię czuby drzew, oprzędzone 4622 3, 26| przesiąkłe rosą, wyleniały się z nocy; to stawy zamigotały 4623 3, 26| orosiałe przędze wlekły się wskroś mgieł rzednących 4624 3, 26| rzednących i świtów.~Dzień się już czynił coraz większy, 4625 3, 26| większy, zorze rozsączały się w martwe siności, że na 4626 3, 26| jeszcze nie dojrzanych, i tak się galanto rozwidniało, iż 4627 3, 26| chodzie pod wzgórze, dźwigała się coraz widniej na światłość, 4628 3, 26| drzewa co bliższe srebrzyły się całe w rosach i brzaskach.~ 4629 3, 26| jeszcze nie było, czuło się jeno, że leda pacierz wyłupie 4630 3, 26| że leda pacierz wyłupie się z tych zórz rozgorzałych 4631 3, 26| zasnute oczy, poruchiwał się ździebko, przecykał z wolna, 4632 3, 26| przecykał z wolna, ale jeszczech się lenił w słodkim, odpoczywającym 4633 3, 26| lasów, aż rosy potrzęsły się z drzew.~Aż z tej omdlałej 4634 3, 26| głos skowronkowy...~Wyrwał się gdziesik z roli, zatrzepotał 4635 3, 26| wonny pęd wiośniany tlił się w bladym niebie, bił w górę, 4636 3, 26| cichości wschodów rozdzwaniał się na świat cały.~Wraz i drugie 4637 3, 26| cały.~Wraz i drugie jęły się zrywać, skrzydełkami bić, 4638 3, 26| skrzydełkami bić, w niebo się drzeć i śpiewać zawzięcie, 4639 3, 26| ino...~Aż i ono pokazało się zza lasów dalekich, wychylało 4640 3, 26| lasów dalekich, wychylało się z przepaści i kieby tę ogromną, 4641 3, 26| żywe i umarłe, rodzące się i struchlałe, rozpoczynało 4642 3, 26| oczy niegodne.~I oto dzień się stał, jako to nieobjęte 4643 3, 26| urastało wciąż, wynosiło się nad bory czarne, nad wsie 4644 3, 26| wyboistej drogi, pokazała się stara Agata, powinowata 4645 3, 26| słabe i ledwie dychające, iż się widziała jako ta wierzba 4646 3, 26| pokrzywiona, spróchniała, co to się już ledwie tli i domiera 4647 3, 26| zadychliwość raz wraz chwytała się bolących piersi to musiała 4648 3, 26| po świecie i pośmiechując się do tych pól szarych, w zielonawe 4649 3, 26| przysłonionych, do wsi wynurzających się z wolna z mgielnych topieli, 4650 3, 26| do całego świata!~Słońce się już było podniesło na parę 4651 3, 26| czarne role połyskiwały się w słońcu, wody grały po 4652 3, 26| zaś pod kamionkami tliły się ostatnie płaty śniegów, 4653 3, 26| poniektórych drzewach trzęsły się kieby te bursztynowe paciorki, 4654 3, 26| zeszłorocznych liści przedzierały się złotawe źdźbła traw młodych, 4655 3, 26| zapachy pól, pławiących się leniwie w słońcu, a wszędy 4656 3, 26| lubością tchnęło, że już się dusza Agaty wyrywała, by 4657 3, 26| ptak radością opity niesie się z krzykiem w cały świat.~- 4658 3, 26| wrzenie wesela unoszące się wszędy, i to powietrze ciepłe, 4659 3, 26| tym wszystkim, co wnetki się stanie zielenią, kwiatem 4660 3, 26| słońca płynęła, nad ziemiami się niesła w one kwietniowe 4661 3, 26| blade niebo, że boćki ważyły się nad łęgami, a jaskółki świegotały 4662 3, 26| słoneczna szata, tam podnosiły się drżące trawy, nabrzmiewały 4663 3, 26| człowiekowych, że dźwigały się z utrapień i ciemnic, poczynając 4664 3, 26| szczęśliwości godzinę...~Ziemia się rozdzwaniała życiem kieby 4665 3, 26| weselnego, aże same łzy leją się z oczu, aże dusza człowiekowa 4666 3, 26| jeno mamrotała cosik, a tak się trzęsła w sobie, że ani 4667 3, 26| tych słów pacierza, które się rozsuły po duszy palącą 4668 3, 26| palącą rosą, to porwała się z mocą i poszła, pilnie 4669 3, 26| całkiem spadły, Lipce jawiły się przed nią jakby na dłoni, 4670 3, 26| ogromnym stawem modrzącym się kiej lustro spod białawej 4671 3, 26| dymy kajś niekaj rwały się nad strzechami, gdzie zaś 4672 3, 26| wpodle niego czerwieniły się dachówki plebanii. Wokół 4673 3, 26| wiankiem lasy i rozlewały się pola nieprzejrzane, leżały 4674 3, 26| połyskliwie i wlewającej się do stawu, między chałupami.~ 4675 3, 26| poćwiartowane na działki. Pola wiły się i wydłużały przy polach, 4676 3, 26| których gęsto rozrastały się grusze rozłożyste, górzyły 4677 3, 26| grusze rozłożyste, górzyły się kamionki cierniem obrosłe, 4678 3, 26| świetle ostro wyrzynały się szare i utytłane kiej ścierki 4679 3, 26| dołkach siwiały wody i wlekły się kiej to szkliwo roztopione; 4680 3, 26| roztopione; za młynem rozlewały się łąki rudawe po których brodziły 4681 3, 26| zagonów przemiękłych łyśniły się kiej piskorze, czajki białobrzuszne 4682 3, 26| skowronkowe śpiewania, rozlegały się niekiedy od obór tęskliwe 4683 3, 26| co zaraz pod wsią gmerało się kilka kobiet rozrzucających 4684 3, 26| kto ciągnie... ziemia aż się prosi pługa! - mruczała 4685 3, 26| drogi na ścieżkę ciągnącą się za rowem, gdzie już czerwone 4686 3, 26| rzęsy stokrotek otwierały się do słońca i gęściej zieleniła 4687 3, 26| słońca i gęściej zieleniła się trawa.~Juści, że tak pusto 4688 3, 26| inne lata w tę porę to jeno się czerwieniło po zagonach 4689 3, 26| zagonach od kiecek i aż się trzęsło od przyśpiewek i 4690 3, 26| Dominikowej chłopaki, widzi mi się, bo akuratnie tam ich pola 4691 3, 26| zwracała na to uwagi wpatrując się z lubością i rozczuleniem 4692 3, 26| Księże żyto, bujne, sielnie się ruszyło!... Prawda kiej 4693 3, 26| wymiękło ździebko.~Nachyliła się z trudem, dotykając drżącymi, 4694 3, 26| roztopowych.~- Wycierpieli się ludziska niemało, nabiedowali! - 4695 3, 26| Rozmyślała wpatrując się znowu w drogę, że to wyszedł 4696 3, 26| Kłębowej! - odparł mocując się z biało-czerwonym ciołkiem, 4697 3, 26| biało-czerwonym ciołkiem, któren się opierał, zawracał i pobekiwał 4698 3, 26| granuli... juści... pognała się była jeszcze przed żniwami... 4699 3, 26| Sielny ciołek...~Obejrzała się za nim z gospodarską lubością, 4700 3, 26| na drodze: ciołek wyrwał się z rąk, skoczył na pole i 4701 3, 26| kuntentnością przyglądając się gonitwie.~- A i na Kłębowych 4702 3, 26| dojrzała po sadach wietrzące się pierzyny, to jeno ogarniała 4703 3, 26| duszę przez długą zimę, tym się jeno krzepiła w każdej godzinie 4704 3, 26| w każdej godzinie i tym się broniła od mrozów, nędzy 4705 3, 26| Przysiadła pod krzakami, aby się ździebko przygarnąć, nim 4706 3, 26| każda kosteczka trzęsła się z osobna i serce tłukło 4707 3, 26| z osobna i serce tłukło się boleśnie niby ten ptak duszony?~- 4708 3, 26| porę Pan Jezus spuści, aby się to mogło stać we wsi swojej, 4709 3, 26| jakim, to w obórce, jak się zdarzyło i kaj ludzie dobre 4710 3, 26| przytulić głowę. Nie cisnęła się ta ona nigdy naprzód, między 4711 3, 26| Nie dziwota więc, że skoro się teraz przywlekła do wsi 4712 3, 26| Westchnęła żałośnie podnosząc się na nogi.~Dziwnie jednak 4713 3, 26| kaszel męczył, że ledwie się mogła ruchać, odpoczywając 4714 3, 26| bliższych.~- A potem już się położę i zamrę ci, Jezu 4715 3, 26| kochany, zamrę... - jakby się tłumaczyła lękliwie z tych 4716 3, 26| jaki grosz przyobiecam, to się łacniej zgodzą... Juści! 4717 3, 26| komu ta niewola kłopotać się cudzymi, a chałupę sobie 4718 3, 26| chałupę sobie mierzić.~Aby się to mogło stać u Kłębów, 4719 3, 26| ciasno, a to i drób teraz się lęgnie i trza mu miejsca, 4720 3, 26| nieco nad drogą, trząsł się cały i z głuchym łoskotem 4721 3, 26| pracował.~A z lewa staw świecił się ano, słońce wlekło się złotymi 4722 3, 26| świecił się ano, słońce wlekło się złotymi włosami po cichej, 4723 3, 26| przychylonymi olchami, trzepały się z krzykiem gęsi, na drogach 4724 3, 26| opłotkach.~Agata wlekła się z trudem, chyżo jeno biegając 4725 3, 26| odsunięty od drogi, a podobien się zdał choćby i do dwora jakiego, 4726 3, 26| poczuły psy, wylegające się pod ścianami.~Przeszła most, 4727 3, 26| woda z hukiem przewalała się na młyńskie koła; drogi 4728 3, 26| drogi stąd rozchodziły się kiej ręce ogarniające cały 4729 3, 26| ogarniające cały staw.~Kolebała się w sobie przez chwilę, ale 4730 3, 26| wszystkiego przemogła i wzięła się na lewo, dłuższą nieco drogą.~ 4731 3, 26| każdą chałupą wspierając się o niskie, kamienne płoty 4732 3, 26| uciechy serdecznej.~Sunęła się tak cichuśko jako ten wiater, 4733 3, 26| spostrzegał.~A radowała się całym sercem, że wszystko 4734 3, 26| musieli warzyć, bo kurzyło się z kominów, a gdzieniegdzie 4735 3, 26| pusto było we wsi.~Słońce się już ano podniesło na pół 4736 3, 26| szczerym złotem, i jęło się przeglądać w stawie, a nikto 4737 3, 26| przeglądać w stawie, a nikto się jeszcze nie kwapił w pole, 4738 3, 26| co? - myślała, baczniej się jeszcze rozglądając po chałupach.~ 4739 3, 26| Wójtowe stodoły żółciły się nowym drzewem spośród sadów 4740 3, 26| ale wałkoniowi nie chciało się naprawić! - mruczała.~Wpodle 4741 3, 26| starym sadzie rozsiadły się Boryny, pierwsze gospodarze 4742 3, 26| jeno w sadach czerwieniły się pościele wietrzone i różny 4743 3, 26| jeno gdzieniegdzie uwijały się porozdziewane do koszul 4744 3, 26| wszędzie pod płotami burzyły się pokrzywy i chwasty różne, 4745 3, 26| najprawdziwsza zwiesna siała się prosto z nieba i tętniąca 4746 3, 26| napęczniałej, a tak jakoś smutnie się widziało w Lipcach, cicho 4747 3, 26| chwilami ciężkie wzdychy rwały się na kościół albo to jakie 4748 3, 26| wielkim ołtarzem, wlekły się pasma dymów niebieskawych 4749 3, 26| kościołem zaraz spotkała się oko w oko z Jagustynką.~- 4750 3, 26| że słabował ździebko, to się teraz lekuje w kreminale.~- 4751 3, 26| rychlej do Tomkowej, to się tam napasiecie nowinkami 4752 3, 26| chłopy aż miło! - zaśmiała się urągliwie, a złe jej oczy 4753 3, 26| nienawiścią.~Agata powlekła się ogłuszona, nie mogąc jeszcze 4754 3, 26| darnią boki klombu, któren się już rudział kieby szczotką 4755 3, 26| przeróżnych.~Dopiero wzmógłszy się na siłach chyłkiem ruszyła 4756 3, 26| dygotem juści szła czepiając się płotów i latając przetrwożonymi 4757 3, 26| z prosiętami wylegujące się w błocie podwórza i kury 4758 3, 26| w garści wejść, wsunęła się do wielkiej mrocznej izby.~- 4759 3, 26| wieki! Kto tam? - ozwał się po chwili zajękliwy głos 4760 3, 26| prędko Kłębowa ukazując się na progu z pełną zapaską 4761 3, 26| kaj, że nawet mój zbierał się do kancelarii na przewiady. 4762 3, 26| pewnikiem jesteście. Gęsi się ano lęgną...~- Pieknie się 4763 3, 26| się ano lęgną...~- Pieknie się wywiedły, kiej ich aż tyla!~- 4764 3, 26| zapaski na ziemię, iż zaroiły się kiej te żółciuchne pępuszki, 4765 3, 26| pazury zaczepić.~- Zaraz się wezmę do roboty, zaraz... 4766 3, 26| nabierę... chorzałam i całkiem się wyzbyłam z sił... ale niechaj 4767 3, 26| to zaraz...~I chciała się podnieść, chciała iść... 4768 3, 26| podnieść, chciała iść... by się wziąć za robotę jaką, ale 4769 3, 26| jaką, ale chudzina jeno się potoczyła na ścianę i z 4770 3, 26| pokurczoną postać.~Zakłopotała się tym oglądem i strapiła, 4771 3, 26| niej nie będzie, ale gotów się jeszcze kłopot nawiązać.~ 4772 3, 26| Snadź przeczuła to Agata, bo się lękliwie, przepraszająco 4773 3, 26| przepraszająco ozwała:~- Nie bójcie się, nie będę waju zawalała 4774 3, 26| zawalała miejsca ni cisnęła się do miski, nie, wydychne 4775 3, 26| se pójdę... - Łzy cisnęły się do oczu.~- Nie wyganiam 4776 3, 26| jest, tak!~Wyprostowała się na te wspominki, a po wynędzniałej 4777 3, 26| wynędzniałej twarzy posypały się ciężkie łzy.~Agata patrzała 4778 3, 26| całe trzy tygodnie, a mnie się widzi, jakby to wczoraj 4779 3, 26| widzi, jakby to wczoraj się stało. Ostał jeno w chałupie 4780 3, 26| ruszyły w opłotki.~- Niech się zabawią, gap nikaj nie widać, 4781 3, 26| przypilnuję bacznie.~- Ruchać się nie możecie, a gdzie wam 4782 3, 26| wielkopostna, to z mlekiem jeść mi się nie godzi... wrzątku dajcie 4783 3, 26| skargą? A do tego zawziął się na cały naród, że ni jednego 4784 3, 26| roboty nie zawołał. Zmówili się też i całą wsią poszli swojego 4785 3, 26| go nikt prawa nie ma. Ale się dużo przy tym pomarnowało 4786 3, 26| rozwalili łeb, a drugim dostało się też dosyć, że i nie spamiętać, 4787 3, 26| spamiętać, co i komu! Nikto się tym zbytnio nie frasował 4788 3, 26| śnieg padał mokry i zrobiła się taka plucha od samego rana, 4789 3, 26| wyścibić na dwór. Zbieraliśmy się właśnie do kościoła iść, 4790 3, 26| urzędniki i cały sąd, rozłożyli się na plebanii. No, że już 4791 3, 26| że już i nie wypowiem, co się działo, kiej zaczęły sądzić, 4792 3, 26| brać pod stróżę... Nikto się nie opierał, każden pewny 4793 3, 26| kobietami brać, ale podniósł się taki krzyk a ten płacz dzieciński, 4794 3, 26| dzieciński, że chłopy już się za kołami oglądali... Dobrodziej 4795 3, 26| kiej te nicie nadgniłe, aż się przelękły wszystkie, bo 4796 3, 26| przelękły wszystkie, bo wydał się, jakby mu dur do łba przystąpił 4797 3, 26| sobie co złego zrobię...~Tak się ano zapamiętał, że mu ojca 4798 3, 26| poradzi wypowiedzieć, co się tutaj działo... jakie płacze 4799 3, 26| tutaj działo... jakie płacze się krwawiły, tych wrzasków 4800 3, 26| role podeschły, ziemia aż się prosi o obróbkę, czas na 4801 3, 26| tych kilku staruchów ledwie się ruchających, a z parobków 4802 3, 26| poniektóre zległy, krowy się też cielą, lągi wszędzie, 4803 3, 26| że już i nie wiada, za co się przódzi brać, samym przeciech 4804 3, 26| czwartek pojechał dowiadywać się.~- Boryna żywie to jeszcze?~- 4805 3, 26| dochtorów, to znających się, nic nie pomaga...~- Juści, 4806 3, 26| wspominkami. Kłębowa zapatrzyła się wskroś sadu na daleką topolową 4807 3, 26| ucierając...~Potem zaś krzątając się pilnie kiele narządzania 4808 3, 26| opowiadała z wolna wszystko, co się stało we wsi przez zimę, 4809 3, 26| rozpletła ręce i pochyliła się ku ziemi ze zgrozy i zdumienia, 4810 3, 26| Lipcach, ale żeby takie sprawy się działy, to mi nawet i do 4811 3, 26| słyszała o podobnym! Złe się tutaj osadziło na dobre 4812 3, 26| zaś przewiny idą, stają się na wszystkich oczach!...~ 4813 3, 26| oczach!...~Już Agata bojała się rozpytywać o więcej, tylko 4814 3, 26| roztrzęsioną rękę i jęła się śpiesznie żegnać pacierz 4815 3, 26| ściszyła głos obzierając się strachliwie - jako Jagusia 4816 3, 26| strachliwie - jako Jagusia już się na dobre z wójtem sprzęgła... 4817 3, 26| załamując ręce ze zgrozy.~Stara się już nie ozwała, poczuła 4818 3, 26| już nie ozwała, poczuła się z nagła utrudzoną i tak 4819 3, 26| tymi nowinkami, że powlekła się do obórki wypoczywać.~Dopiero 4820 3, 26| zachodzie dojrzeli ją wlekącą się na wieś do znajomków, powróciła 4821 3, 26| które była schodziła, aż się niemało temu nadziwowali.~ 4822 3, 26| zapalili w izbie światło i jęli się z wolna do snu sposobić, 4823 3, 26| ino grały farbami, wrzask się bez to uczynił w izbie, 4824 3, 26| jedna przez drugą cisnęły się do lusterka, przymierzając, 4825 3, 26| przymierzając, cieszyć się sobą i szyję wzdymać kiej 4826 3, 26| prawdziwie misiarskie nalazły się la chłopaków, i cała paczka 4827 3, 26| kontentności...~I wszyscy radowali się niemało, nie raz i nie dwa 4828 3, 26| zwiesnowym czasie, to aże się wieś trzęsła od wrzasków 4829 3, 26| jako ten grób otwarty widzi się cała wieś, że jeno kamieniem 4830 3, 26| pozbierała sakwy i jęła się w sionce skrobać po drabce, 4831 3, 26| choćby jutro a zaniesie się ją na górę...~- Pierzynę... 4832 3, 26| gardziel, że urwała, dowlekła się po omacku do skrzyni, przykucnęła 4833 3, 26| boleśnie a cichuśko skarżyła się Jezusowi kochanemu na krzywdę 4834 3, 27| życia, świt jeno skrzył się suchy i przyodziewał zmartwiałe 4835 3, 27| zaś resztki nocy czaiły się strachliwie pod płotami.~ 4836 3, 27| leda tydzień spodziewała się rodów, jęła mówić pacierz 4837 3, 27| oczyma.~Dzień zaś roznosił się z wolna białawą pożogą, 4838 3, 27| pożogą, zorze przecierały się kieby przez sito, brzaskami 4839 3, 27| stronę, która podnosiła się coraz wyżej niby ten złoty 4840 3, 27| bardziej przy drodze wyłupywały się nieco jaśnią bielonych ścian, 4841 3, 27| omglonej gładzi stawu wlekły się długachne, czarniawe pasma 4842 3, 27| niewidna rzeczka mrowiła się po kamieniach cichuśkim, 4843 3, 27| ptaszyny różne zgwarzały się z cicha po sadach jakoby 4844 3, 27| ciągnęły pod pierzynę, ale się nie dała, szronem przetarła 4845 3, 27| usiłował na przednie kulasy się zwlec, ale że spaśny był 4846 3, 27| spaśny był wielce, zwalił się na gruby zad i jeno chrząkającym 4847 3, 27| światło.~- Leda godzina kluć się będą - myślała nasłuchując 4848 3, 27| szła ku stajni, przeciągnął się a ziewał, nie bacząc na 4849 3, 27| buchnął przez kury, aż się pierze posypało, i dalejże 4850 3, 27| posypało, i dalejże drzeć się do niej, skakać do piersi, 4851 3, 27| gospodarza! - Wyprostowała się ździebko wodząc oczyma po 4852 3, 27| kiej po weselu!~Chłopak się wraz przebudził, skoczył 4853 3, 27| ale skoro wyszła, gruchnął się w poprzek barłogu z obertelkiem 4854 3, 27| wichura płomieni, że szrony się zaiskrzyły i rosy jęły skapywać 4855 3, 27| skapywać z drzew; wiater też się poruszył i gmerał cichuśko 4856 3, 27| we wsi, na drogach czynił się ruch, słychać było chlustanie 4857 3, 27| wrótnie kajś niekajś darły się zardzewiałe, to gęsi gdziesik 4858 3, 27| porankowej cichości.~Wieś się budziła później ździebko, 4859 3, 27| lasu, po którym rozlewały się płomienie wschodu, iż spośród 4860 3, 27| niekaj po bruzdach lśniły się poniki wody kiej te srebrne 4861 3, 27| srebrne strużyny, niesły się z pól wilgotne, chłodne 4862 3, 27| rośnie wszystko i na świat się jawi...~Nie za tym jednakże 4863 3, 27| patrzała i nie tego. ~Jawiły się ano w niej przypominki bied, 4864 3, 27| i przemogła, i doczekała się, że oto Pan Jezus przemienił 4865 3, 27| nią Panu Jezusowi spuścić się spodoba, wydzierży i doczeka 4866 3, 27| spodoba, wydzierży i doczeka się Antkowego ustatkowania i 4867 3, 27| Trzy niedziele całe, a jej się widzi, jakoby to wczoraj 4868 3, 27| widzi, jakoby to wczoraj się stało, kiej chłopy szły 4869 3, 27| nieprzezpiecznie...~Turbowała się jeno o Antka, bo zaraz jej 4870 3, 27| jej rzekli, jako z narodem się nie złączył i nie poszedł; 4871 3, 27| zrobił, a może i la tego, by się w ten czas gdzie z Jagusią 4872 3, 27| wściekły pognał dalej. ~Zmówiła się z Kłębową i poszły naprzeciw. 4873 3, 27| chłopaka docucili, wywalili się z boru na drogę i powiedali, 4874 3, 27| i boleść ozdzierała, ale się przemogła, ile że ją ociec, 4875 3, 27| chałupie nikogój, j jeszcze się kowal tam wniesie i nikto 4876 3, 27| Weronczyną opiekę i przeniosła się chybcikiem na dawne miejsce, 4877 3, 27| Jambroży, jeszczech ludzie byli się nie rozeszli, jeszczech 4878 3, 27| pobitych, a ona cichuśko się wniesła i osiadła na amen.~ 4879 3, 27| iż go uprzedziła!~Pytać się to miała kogój o przyzwoleństwo, 4880 3, 27| przyzwoleństwo, chyciła się ziemi, a jak ta suka warowała 4881 3, 27| uprzedził Rocho.~To i komu się to miała oddać w opiekę? 4882 3, 27| opiekę? Kiej wiadomo, że jak się sam człowiek nie przyłoży, 4883 3, 27| płaczem i skamlaniem dochodzi się swego, a jeno tymi kwardymi, 4884 3, 27| Antka wzieni, uspokoiła się rychło, bo co poredzisz 4885 3, 27| przeciw doli, człowieku? czym się oprzesz, kruszyno?~Gdzie 4886 3, 27| rozdrożnym wywieisku, jeno że się nie cofnęła przed robotą 4887 3, 27| powziął i bez to sielnie się nią opiekował; był nawet 4888 3, 27| nie przemogli, nie dała się niczemu, co dnia głębiej 4889 3, 27| moc szła, to szła, dość że się nie dała, urastając we wszystkich 4890 3, 27| uważanie.~- A to! przódzi się widziała, jako trzech nie 4891 3, 27| przyjmowała nie stowarzyszając się jednak zbytnio i nie ciesząc 4892 3, 27| swoich miała frasunków, bych się jeszcze cudzym turbować!...~ 4893 3, 27| turbować!...~Właśnie wspomniało się jej o Jagnie, z którą wiedła 4894 3, 27| serce, że i teraz poderwała się z miejsca żegnając się śpiesznie, 4895 3, 27| poderwała się z miejsca żegnając się śpiesznie, a bijąc w piersi 4896 3, 27| dokończenie pacierza.~Zeźliła się jeszcze bardziej, iż w chałupie 4897 3, 27| barłogu Pietrka, dostało się przy tym i Józce, że słońce 4898 3, 27| słońce na chłopa, a ona się wyleguje.~- Jeno z oka spuścić 4899 3, 27| chleba przywołała Łapy, by się z nimi zabawiał, a sama 4900 3, 27| zmartwiała, że podobien się stał do onych świątków w 4901 3, 27| szeroko oczy patrzyły przed się nieruchomo nic zgoła nie 4902 3, 27| mu grdyka chodziła, ale się nie poruszył; leżał wciąż 4903 3, 27| jak kiedy rzeka spod nocy się przetrze i rozbłyśnie na 4904 3, 27| zrumienione i ździebko ruchające się w cichym dychaniu; przez 4905 3, 27| rozchylone, wiśniowe wargi lśniły się jej zęby kiej te paciorki 4906 3, 27| rozplecione włosy burzyły się po białej poduszce spływając 4907 3, 27| gębusię, a nie wynosiłabyś się urodą nad drugie! - szepnęła 4908 3, 27| sercu zakłuło i same palce się sprężyły do darcia, ale 4909 3, 27| okiennej ramie; cofnęła się jednak prędko dojrzawszy 4910 3, 27| zaczerwienione oczy.~- Niczym się nie umartwi, dobrze się 4911 3, 27| się nie umartwi, dobrze się naźre, w cieple się wyśpi, 4912 3, 27| dobrze się naźre, w cieple się wyśpi, dzieci nie rodzi, 4913 3, 27| szyby zabrzęczały.~Obudziła się wreszcie Jagna. Jeno stary 4914 3, 27| bez ruchu, wpatrzony przed się.~Leżał już tak całe trzy 4915 3, 27| lasu przywieźli. Czasem się jeno jakby budził, Jagny 4916 3, 27| Zrozumieli rychło, jako się już nie wyliże, i ostawili 4917 3, 27| bo jeść nie mógł, że mu się to wszystko zwracało.~Miarkowali 4918 3, 27| letką i rychłą. Spodziewali się jej co dzień i nie przychodziła; 4919 3, 27| dzień i nie przychodziła; aż się już mierziło to długie czekanie, 4920 3, 27| ją na świat, że chciało się jej lecieć na te ugrzane 4921 3, 27| pilnowanie Józce i niesła się nie wiada gdzie, iż nieraz 4922 3, 27| majątkiem rozporządzi.~Żarli się przy tym jako te psy kiele 4923 3, 27| łóżka wylazła i wełniaki na się wdziała, drzwi skrzypnęły 4924 3, 27| wdziała, drzwi skrzypnęły i on się cicho wsunął prosto idąc 4925 3, 27| ślepiami.~- Wiecie - przysunął się tuż do niej - organista 4926 3, 27| niej - organista wygadał się przede mną, że stary musi 4927 3, 27| pięćset rubli; o procenta się jeno nie zgodzili. Muszą 4928 3, 27| wszystkie kąty, jeno by nikto się nie pomiarkował... Słuchacie 4929 3, 27| złodziejskimi ślepiami.~Przeszedł się kołujący po izbie i niby 4930 3, 27| Odstąpił od drzwi, bo rozległ się w sieni głos Hanki, klucz 4931 3, 27| latały po kątach; zaśmiał się cosik do siebie i poszedł.~ 4932 3, 27| zrzuciła zapaskę i jęła się słania łóżka i drugich uprzątań, 4933 3, 27| zawżdy chodziła po izbie, by się nie natknąć na jego oczy, 4934 3, 27| był jej obmierzły, bojała się go i nienawidziła całą mocą 4935 3, 27| stanie; przy nim gospodynią się czuła, słuchali jej wszyscy, 4936 3, 27| dopiero kiej Hanka zwaliła się do chałupy i górę nad nią 4937 3, 27| łońskie lato, a chociaż już się wzwyczaiła do rządów i rada 4938 3, 27| rada była wielce wynosić się a puszyć bogactwem, i rozpierać 4939 3, 27| wszystko ciepnąć i przenieść się do matki.~- Ani się waż! 4940 3, 27| przenieść się do matki.~- Ani się waż! siedź, póki nie zamrze! 4941 3, 27| i siedziała, choć ckniło się jej niewypowiedzianie - 4942 3, 27| gęby otworzyć ni pośmiać się z kim, ni wybiec do kogo...~ 4943 3, 27| jest ktosik, któremu lubo się słuchać... To choć się trzęsła 4944 3, 27| lubo się słuchać... To choć się trzęsła z trwogi, by nie 4945 3, 27| nie ma, ale i do nikogo się nie wydziera, nikto już 4946 3, 27| to mu przyzwala, że ckni się jej wielce i nie ma z kim 4947 3, 27| wielce i nie ma z kim drugim się pośmiać, ale tak mu do Antka 4948 3, 27| spał na jej łóżku, krokiem się prawie z izby nie ruszał, 4949 3, 27| serce do niego, i całkiem się w niej przemieniło naprzeciw, 4950 3, 27| go brali w kajdany, wydał się jakimś drugim, obcym zgoła 4951 3, 27| skrytą radością przyglądała się Hance, jak ta włosy rwała 4952 3, 27| topionymi szczeniętami.~Cieszyła się mściwie z jej udręki, odwracając 4953 3, 27| jakoby wpółobłąkanej.~Tak się wtenczas obcym stał dla 4954 3, 27| spane często noce wydzierała się jej dusza i rozprężone udręką 4955 3, 27| tamtych dni szczęścia rwała się Jagusina dusza, ani wiedząc, 4956 3, 27| szerokim...~Ano i teraz snuł się jej przez pamięć jako ten 4957 3, 27| jako ten sen luby, z którym się ciężko rozstawać, kiej znowu 4958 3, 27| rozstawać, kiej znowu rozległ się wrzaskliwy głos Hanki.~- 4959 3, 27| Kiej pies odarty tak się wydziera i dunderuje!- szepnęła 4960 3, 27| ćwierkały w sadzie, podnosiło się ciepło, bo z dachów kieby 4961 3, 27| buchał krzyk gęsi trzepiących się w stawie.~Krzątała się po 4962 3, 27| trzepiących się w stawie.~Krzątała się po izbie kiej szczygieł, 4963 3, 27| czas nadchodził szykowania się do kościoła z palmami, już 4964 3, 27| rozpatrując, w jakie by się przyodziać do kościoła; 4965 3, 27| chmura padnie na słońce, iż się wszystek świat przyciemni, 4966 3, 27| dziwnie pomroczało. Po cóż się to przybierać będzie i stroić? 4967 3, 27| kajś niekaj przebielały się ze sadów i słupy niebieskich 4968 3, 27| wełniaków odbitą we wodzie i jak się przesuwały wskroś mdlejących 4969 3, 27| przepływały białymi sznurami, że się wydawało, jakoby płynęły 4970 3, 27| chybotliwe jaskółki przewijały się niziutko łyskając białymi 4971 3, 27| gdzie na modrym niebie pasły się stada chmur, białym, wełnistym 4972 3, 27| długi a jękliwy rozsypywał się nad ziemią rzewliwie, aż 4973 3, 27| nagła, z dawna już czająca się tęsknica ścisnęła serce, 4974 3, 27| kaj i owe chmury zdały się płynąć zanurzone w niebieskościach, 4975 3, 27| rozerwanego różańca i suły się wolno jedna za drugą, i 4976 3, 27| Mogła to zmiarkować, co się jej stało?~Jeno czuła, iż 4977 3, 27| zakolebią, rosi obficie, wpiera się w ziemię, nabrzmiewa sokami 4978 3, 27| śniadaniu. Z michy kurzyły się ziemniaki, właśnie je była 4979 3, 27| niezgorszej miseczce oganiając się łyżkami przed Łapą, któren 4980 3, 27| pytała Hanka.~- Zwaliłem się o żłób! - Rozczerwienił 4981 3, 27| o żłób! - Rozczerwienił się kiej rak i potarł bolące 4982 3, 27| polecę, ino zjem - tłumaczył się, śpiesznie dojadając.~Jagna 4983 3, 27| Odpuszcza, to leda dzień się ocieli...~- Ciołka będzie 4984 3, 27| rzekł Witek podnosząc się od jadła.~- Głupi! - szepnął 4985 3, 27| Kobiety w milczeniu wzięły się do roboty. Józka zmywała 4986 3, 27| wywózkę, to od obiadu weźmie się z Witkiem do rozrzucania; 4987 3, 27| Wrzask gęsi podniósł się przed oknami, wpadł zadyszany 4988 3, 27| Szczypać me chciały, tom się ino obraniał!~Rzucił na 4989 3, 27| wydaj me ino... - Obejrzał się na gospodynię, wybierającą 4990 3, 27| gankiem ostaje... podkradłem się późną nocą, kiej już wszyscy 4991 3, 27| ale nie daruję...~- A jak się ksiądz dowie, żeś mu wziął 4992 3, 27| Chłopak to jestem, bym się ptaszkami bawiła? Głupi, 4993 3, 27| bawiła? Głupi, przebierz się zaraz, to razem pójdziem 4994 3, 27| palmę? co?~- Zachciało mu się!... dyć ino kobiety mogą 4995 3, 27| przyobiecała, zwracając się prędko do wchodzącej właśnie 4996 3, 27| tak jeno szczeka, żeby się miał z czym do chałup zamawiać...~- 4997 3, 27| z nią jakieś sprawy, to się schodzą i przed ludźmi uredzają 4998 3, 27| patrzała za nią.~- Spóźnita się, dzieuchy, ludzie już całą 4999 3, 27| jeszcze.~Ale wraz i dzwony się ozwały hukliwie nawołując 5000 3, 27| nastawiła obiad, przyogarnęła się nieco i zabrawszy dzieci