Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] siatkach 1 sidla 2 sidlach 1 sie 10642 siebie 217 siec 1 sieci 2 | Frequency [« »] ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances sie |
Tom, Rozdzial
5001 3, 27| czasu.~Słońce podniesło się już dość wysoko i ludzie 5002 3, 27| ludzie zewsząd zbierali się do kościoła, co trocha wysypując 5003 3, 27| kościoła, co trocha wysypując się z opłotków, że po drogach 5004 3, 27| niby te maki czerwieniały się kobiece przyodziewy i brzmiały 5005 3, 27| krzykami dzieci, zabawiających się ciskaniem kamieni po wodzie 5006 3, 27| na słomę przed doły, by się same zabawiały, zajrzała 5007 3, 27| na dawne miejsce modląc się półgłosem na koronce, że 5008 3, 27| książce nie umiała.~Dzień już się podnosił ku południowi, 5009 3, 27| miodem ciekące, otwierały się na światło niby te dzioby 5010 3, 27| ściany, a czasem i pszczoła się pokazywała, z brzękiem padając 5011 3, 27| patrzące spod płotów, albo się pilnie nosiła po krzach, 5012 3, 27| wiosną powietrzu prężyły się głosy śpiewów dalekich, 5013 3, 27| deszcz rzęsisty rozsypywały się w mdlejące dźwięki dzwonków.~ 5014 3, 27| dźwięki dzwonków.~Czas snuł się wolno i cicho, bo kiej słońce 5015 3, 27| jeno że wrony, czające się złodziejsko za gąsiętami, 5016 3, 27| za gąsiętami, przewijały się nisko nad stawem krzyk niecąc 5017 3, 27| cień wielgachny poniósł się po ziemi.~Hanka modliła 5018 3, 27| po ziemi.~Hanka modliła się żarliwie, bacząc na dzieci, 5019 3, 27| zawżdy, bez ruchu i przed się zapatrzony.~Domierał se 5020 3, 27| inszą stronę patrzał; Hance się jeno wydawało, co na jej 5021 3, 27| patrzących.~Mój Jezu, kto by się był tego spodziewał! Taki 5022 3, 27| przeznaczeń mocy, która się jawisz, kiej się nikto nie 5023 3, 27| która się jawisz, kiej się nikto nie spodzieje, czy 5024 3, 27| skończyła koronkę i wziąć się musiała do południowych 5025 3, 27| w kościele; gwarno stało się w izbie i na ganku, że to 5026 3, 27| nie mogła i zakrztusiła się, aż wodą popijając, albo 5027 3, 27| kiej wszedł Rocho. Rzucili się witać radośnie, bo bliskim 5028 3, 27| radośnie, bo bliskim im się stał niby ten dziaduś rodzony, 5029 3, 27| ten dziaduś rodzony, a on się witał cicho, każdemu coś 5030 3, 27| srodze i troskliwie obzierał się po izbie. Hanka warowała 5031 3, 27| śmiejąc pytać.~- Widziałem się z Antkiem! - rzekł cicho 5032 3, 27| patrząc na nikogo.~Zerwała się ze skrzyni, strach ją przejął 5033 3, 27| tam tak źle, nie bójcie się.~- Bo Kozioł rozpowiadał, 5034 3, 27| Kiej ociec mówili, że jak się podpasie, to przedadzą - 5035 3, 27| wszystko, co potrzeba, na nic się nie oglądając. Powiedziałem, 5036 3, 27| śledztwo skończą... A to się przewlecze że to wieś cała, 5037 3, 27| patrząc jej w oczy.~- Pytał się to o chałupę, o dzieci, 5038 3, 27| wszystkich we wsi?..~Strasznie się jej wiedzieć chciało, zali 5039 3, 27| nie miarkując niczego samu się wygadał, długo się biedząc, 5040 3, 27| samu się wygadał, długo się biedząc, nie potrafiła, 5041 3, 27| sposobny czas przeszedł, bo się już rozniesło po wsi o jego 5042 3, 27| przed nieszporami, zaczęły się schodzić kobiety, ciekawe 5043 3, 27| przyźbie rozpowiadał co się był o każdym z osobna wywiedział, 5044 3, 27| babskie ciche chlipanie jęło się wzmagać w gromadzie, gdzie 5045 3, 27| gdzie i słowo żałośliwe się wyrwało...~A potem zaś na 5046 3, 27| prawie chałupy, a widział się jako ten świątek z ową białą 5047 3, 27| jakby jasnością napełniały się izby, a w sercach zakwitały 5048 3, 27| do Agaty, iż wieś stała się podobna do grobu otwartego; 5049 3, 27| niby po zarazie widziało się w Lipcach, kiej to większą 5050 3, 27| już i nie wypowiedzieć, co się w umęczonych duszach działo!~ 5051 3, 27| działo!~Trzecia niedziela się kończyła, a Lipce jeszcze 5052 3, 27| kończyła, a Lipce jeszcze się nie uspokajały, naprzeciw 5053 3, 27| chałupach czy na dworze, gdzie się jeno naród kupił, nieustannie 5054 3, 27| pacierz dziadowski, rozlegały się wyrzekania i żądza odemsty 5055 3, 27| i żądza odemsty pleniła się w sercach kiej to diabelskie, 5056 3, 27| zielsko, że same pięści się zaciskały i krwawe, zawzięte 5057 3, 27| krwawe, zawzięte słowa rwały się piorunami.~To juści, że 5058 3, 27| poszedł na nieszpory, zbierali się jeno po opłotkach, po drogach 5059 3, 27| Jedna Hanka spokojniejsza się uczuła i tak rada z mężowej 5060 3, 27| tego wypowiedzieć.~Skoro się rozeszły kobiety, wraz też 5061 3, 27| Hanka zaś z Józką udały się do chlewu wieprzka oglądać.~ 5062 3, 27| był spasiony, to uwalił się zaraz w gnojówce i ani chciał 5063 3, 27| w gnojówce i ani chciał się ruszyć.~- Nie dawaj mu już 5064 3, 27| już dzisiaj jeść, niech się oczyści.~- Akuratnie i zapomniałam 5065 3, 27| odwieczerzu...~- Odziej się i bieżyj do Jambroża, niech 5066 3, 27| przyprawy...~- Zachciało ci się przewietrzyć!... nie potrza: 5067 3, 27| wyparzyć.~Józka rada, że mogła się wyrwać na wieś, pognała 5068 3, 27| Jambroża.~Ale Hanka nie wybrała się do karczmy, zaraz bowiem 5069 3, 27| zaraz bowiem przywlókł się jej ociec, stary Bylica, 5070 3, 27| kraju łóżka rozglądając się po izbie. Hanka przypadła 5071 3, 27| Dyć jestem. Nie ruchajcie się ino, doktór wzbrania - szeptała 5072 3, 27| Swojego bronić! nie dajta się, chłopy!~Krzyczał, ale słowa 5073 3, 27| Krzyczał, ale słowa mu się rwały, jął się trząść i 5074 3, 27| słowa mu się rwały, jął się trząść i gibać w Hanczynych 5075 3, 27| naraz strasznie, wyprężył się i padł w tył, oczy mu się 5076 3, 27| się i padł w tył, oczy mu się zwarły, zarzęział.~- Umiera!... 5077 3, 27| puszczając z rąk gromnicę, że się potrzaskała w kawałki.~- 5078 3, 27| czegoś...~Szeptał nachylając się nad nim, ale stary odepchnął 5079 3, 27| Magda z płaczem rzuciła się do niego, ale snadź jej 5080 3, 27| ustąpcie, nie sprzeciwiajcie się... - błagała.~- Wyjdź, Magda, 5081 3, 27| błagała.~- Wyjdź, Magda, ja się z tego miejsca nie ruszę - 5082 3, 27| Dosłyszał to stary i uniósłszy się, tak groźnie spojrzał wskazując 5083 3, 27| wskazując mu ręką drzwi że się wyniósł kiej ten pies kopnięty, 5084 3, 27| nagła przycichł, rozejrzał się i wpadł do sadu i przebrawszy 5085 3, 27| wpadł do sadu i przebrawszy się chyłkiem pod szczytowe okno 5086 3, 27| wydarli...~- Gdzie?~Trzęsła się już ze wzruszenia.~- We 5087 3, 27| skończył już, posiniał i zwalił się na pościel, oczy mu przygasły 5088 3, 27| oczy mu przygasły i zasnuły się mgłą, bełkotał jeszcze cosik, 5089 3, 27| cosik, i jakby próbował się podnieść.~Hanka zakrzyczała 5090 3, 27| oczyma, daleki od tego, co się przy nim działo.~Długi czas 5091 3, 27| zapadał, izba pogrążała się w cieniach, kiej wyszli 5092 3, 27| już jeno w stawie tliły się resztki zórz zachodnich.~ 5093 3, 27| bo będzie źle...~- Tyle się waszych gróźb bojam, co 5094 3, 27| szydziła urągliwie.~Rzucił się ku niej i może by doszło 5095 3, 27| przyjacielsku poredzacie, że się po całej wsi roznosi...~ 5096 3, 27| ją, co wlazło, i poniósł się na wieś. ~Noc wkrótce zapadła 5097 3, 27| ni jeden gwiezdny migot się nie przedzierał, wstawał 5098 3, 27| trzaskał na kominie, wieczerza się dogotowywała, kilka starszych 5099 3, 27| skrzypicach taką nutę żałosną, aż się im na płacz zbierało; jeno 5100 3, 27| roztrzęsiona w sobie, że jej się płakać chciało. Juści, że 5101 3, 27| podszczuwając jeszcze. Łapa rzucił się zajadle w sad...~- Huzia 5102 3, 27| chcą docierać.~Rozeszli się wnet wszyscy i wkrótce śpik 5103 3, 28| Jambroża ino patrzeć.~- Nie bój się, równo z dniem nie przykusztyka, 5104 3, 28| Hale, przedzwoni i wnet się zjawi, bo Rocho mają go 5105 3, 28| ostro Hanka i przyokrywszy się zapaską na głowę, wysunęła 5106 3, 28| zapaską na głowę, wysunęła się śpiesznie na wczesny i galanto 5107 3, 28| rozkisły poranek.~Dzień co się był dopiero stał, chmurny, 5108 3, 28| dżdżem, oślizgłe drogi siwiły się opite wodą, a poczerniałe 5109 3, 28| drzewiny, skurczone, jawiły się kajś niekaj dygotliwym cieniem, 5110 3, 28| skołtunionych przysłon grążył się drżący, cichy bulgot kropel 5111 3, 28| przedzwaniać, zaczerwieniły się gdzieniegdzie przyodziewy 5112 3, 28| kobiet, przebierających się suchszymi miejscami do kościoła.~ 5113 3, 28| przyśpieszała, rachując, że może się z Jambrożym spotka już na 5114 3, 28| dnia o tej porze kręcił się przed stawem ślepy koń księdzowy 5115 3, 28| patrzeć.~Pomyślała obzierając się na próżno za Jambrożym, 5116 3, 28| zapoconą majaczyły ruchającymi się cieniami; minęła karczmę 5117 3, 28| minęła karczmę i wzięła się na prawo roztaplaną, polną 5118 3, 28| siostrą pogwarzy, z którą się już była całkiem pojednała 5119 3, 28| I... by nie pomagał, to się wyleguje pod kożuchem i 5120 3, 28| kożuchem i stęka, i chorobą się wymawia - odparła chmurnie 5121 3, 28| łystach liże.~Wzdrygnęła się, bo jakoż chałupa przeciekała 5122 3, 28| opuszczenie.~- Kiej Stacho był, to się zdało, że nic w chałupie 5123 3, 28| chciałabym najprędzej, ale Rocho się dowiedział, co dopiero we 5124 3, 28| puszczali, to w niedzielę się zbierę i powiezę chudziakowi 5125 3, 28| skibkę chleba?~- Nie frasuj się, narządzę więcej, by la 5126 3, 28| Nie za odrobek. Kumałam ci się niezgorzej z biedą i wiem, 5127 3, 28| wyciekło wszystko, a nowego się nie złoży. Tyleśmy się dorobili, 5128 3, 28| nowego się nie złoży. Tyleśmy się dorobili, że z gromadą trzymał!...~- 5129 3, 28| poszedł z drugiemi swojego się dobijać, i wy tam jaką morgę 5130 3, 28| handluj głodem i ciesz się, że jeść kiedyś będziesz!...~- 5131 3, 28| swoim jestem i sama oganiać się muszę kiej od psów i pilnować, 5132 3, 28| odchodzi z turbacji!~Wspomniała się jej noc dzisiejsza.~- Za 5133 3, 28| woli...~- Jakże?~Podniosła się niespokojnymi oczyma ogarniając 5134 3, 28| Nic wielkiego, jeno to, że się nażyje dobrego po grdykę; 5135 3, 28| dobrego po grdykę; stroi się, po kumach spaceruje i święto 5136 3, 28| zapaskę na głowę.~- Ale co się naużywa, tego jej nikto 5137 3, 28| Łacno o rozum temu, któren się na nic nie ogląda! Hale, 5138 3, 28| bo wieprzka bijemy. Jeść się wama nie chce?~- Jeść!... 5139 3, 28| pojękiwał radośnie gramoląc się z barłogu.~Hanka zaś, pełna 5140 3, 28| go wyniośle, nie wdając się w rozmowę.~Żyd się jeno 5141 3, 28| wdając się w rozmowę.~Żyd się jeno uśmiechał, bo i tak 5142 3, 28| wracając do domu, ale żal się jej zrobiło wydatku zbędnego, 5143 3, 28| przygotowań. Jambroży nagrzewał się przed kominem wiodąc swoim 5144 3, 28| dopiero po śniadaniu wezmą się do spowiedzi. Ale też ziąb 5145 3, 28| ziąb narzekają! - zdziwiła się Józka.~- Głupia, na wnątrzu 5146 3, 28| wasza, babciu, ale widzi mi się, że wama cosik ozór skiełczał 5147 3, 28| gorzałce pomoczyć, co? - śmiał się zacierając ręce.~- Jeszczech 5148 3, 28| gorzałki.~- Bo wczas, jeszcze się zlecą, w dyrdy bieżyć będą 5149 3, 28| wytrząchać grzechy.~- I polenić się, co nowego posłyszeć i świeżych 5150 3, 28| nabrać...~- Od wczoraj już się dziewuchy szykowały - pisnęła 5151 3, 28| warknęła cicho.~- Kijaszkiem się zastawię i nie ugryziecie, 5152 3, 28| ostatnie...~Jagustynka cisnęła się ze złością, ale nie odrzekła, 5153 3, 28| wywodził z chlewu opierającego się silnie wieprzka.~- Nieckę 5154 3, 28| Przynieśli wnet, wieprzek czochał się o węgieł i pokwikiwał z 5155 3, 28| coraz gęstszy i mgły zwalały się na sad. Łapa jeno naszczekiwał 5156 3, 28| kilkoro dzieci wieszało się na płotach, ciekawie naglądając.~ 5157 3, 28| ciekawie naglądając.~Jambroż się przeżegnał, pałę nieco wziął 5158 3, 28| przeżegnał, pałę nieco wziął za się i jął zachodzić wieprzkowi 5159 3, 28| rękę odwiódł, przechylił się bokiem tak mocno, jaże mu 5160 3, 28| puścił u koszuli, naprężył się i kiej nie huknie w wieprzkowy 5161 3, 28| już obu rękoma, że zwalił się na bok wierzgając kulasami, 5162 3, 28| Łapa! widzisz go, juchy mu się chce, post przeciek! - ozwał 5163 3, 28| post przeciek! - ozwał się wreszcie odganiając psa 5164 3, 28| i dysząc ciężko. Zmęczył się był nieco.~- W ganku oparzycie?~- 5165 3, 28| z rana do kościoła, ani się spodziewając, co ma nastąpić; 5166 3, 28| oczyma.~Zrazu sprawiali się cicho, często obzierając 5167 3, 28| cicho, często obzierając się na chorego, ale że się nie 5168 3, 28| obzierając się na chorego, ale że się nie poruchiwał nawet, zabaczyli 5169 3, 28| Chodźcie na śniadanie, znajdzie się czym przepić.~Juści, że 5170 3, 28| czym przepić.~Juści, że nim się zabrał do ziemniaków z barszczem, 5171 3, 28| jadle siedział krótko, wnet się zabierając do roboty i wszystkich 5172 3, 28| pospólnie robił, że to zarówno się znała na soleniu i przyprawie 5173 3, 28| Józka zaś rada czepiała się bele czego, by ino przy 5174 3, 28| prędko wywożą, bo widzi mi się, że dzisiaj nie skończą 5175 3, 28| kiej w chałupie czyniło się coraz gwarniej, bo co trocha 5176 3, 28| wpadała jaka kuma zamawiając się bele czym, po sąsiedzku, 5177 3, 28| wielce rozradowana, puszyła się sielnie, że szlachtuje świniaka, 5178 3, 28| przypochlebnych, i ugwarzając się niemało, bo to ledwie jedna 5179 3, 28| odpust waliły, a dzieci się też sporo plątało po kątach 5180 3, 28| rozganiać.~Bo to i we wsi czynił się ruch nadspodziewanie, coraz 5181 3, 28| stawem kieby w procesji wciąż się czerwieniły babskie przyodziewy, 5182 3, 28| ciepły wiater przewalał się po sadach albo zaś nawet 5183 3, 28| czas, że słońce przedarło się z chmur i kieby złotem posuło 5184 3, 28| zwiesnę, kiej czas podobien się czyni w matyjaśności do 5185 3, 28| a sama nie miarkuje, co się z nią wyprawia.~Juści, że 5186 3, 28| robota a pogwary szły, jaże się rozlegało. Jambroży się 5187 3, 28| się rozlegało. Jambroży się zwijał, poganiał drugich, 5188 3, 28| obwaliłem, że do połednia się nie ruszą.~- Hale, łaznowski 5189 3, 28| piaskiem sieje i niezgorzej im się dzieje! - westchnął Jambroży.~- 5190 3, 28| zabiega, grosza szczędzi, to się i dorobił - tłumaczył Jambroży.~- 5191 3, 28| tłumaczył Jambroży.~- Dorobił się! Drze z narodu, jak ino 5192 3, 28| swoim i nieraz dobrze musi się nagłowić!~- Juści, że nauczny, 5193 3, 28| kiej wryta.~- Dziwujesz się wieprzkowi? - zaśmiała się 5194 3, 28| się wieprzkowi? - zaśmiała się Jagustynka. ~- Nie mogliście 5195 3, 28| naciskiem Hanka.~Jaguś cisnęła się naprzód kieby do kłótni, 5196 3, 28| ale dała spokój, zakręciła się jeno po izbie, wzięła różańce 5197 3, 28| słowa, choć wargi trzęsły się jej ze złości utajonej.~- 5198 3, 28| jako prościutko do kowala się poniesła.~-A niech se idzie, 5199 3, 28| niech se idzie, poskarży się ździebko, to jej ulży!~- 5200 3, 28| kowal i bez srogiej kłótni się nie ubędzie.~- Ino ich patrzeć! - 5201 3, 28| Jagustynka.~- Nie bójcie się, wytrzymam, nie ustraszą 5202 3, 28| nie ustraszą me - ozwała się z uśmiechem.~Jagustynka 5203 3, 28| przesłoniałych śledzi, wzięli się znowu do roboty.~Właśnie 5204 3, 28| było z twarzy, że ledwie się hamował.~- Nie wiedziałem, 5205 3, 28| grubą, że szukać! - zaśmiała się stara podsuwając mu pod 5206 3, 28| ni kosteczki.~- Wściekła się baba!... Antków to wieprzak 5207 3, 28| gorszym jeszcze judaszem stał się la narodu! - mówiła groźnie, 5208 3, 28| ręce jęły drżeć i trzepać się po odzieniu, taką chęć poczuł 5209 3, 28| powlec po izbie i skopać, ale się jeszcze zdzierżył, ludzie 5210 3, 28| mogąc wykrztusić. Ale ona się nie ulękła, bierąc nóż do 5211 3, 28| oścież drzwi.~- Nie chcę się z wami prawować tu i kłócić - 5212 3, 28| nie zwojujecie!~Uspokoiła się znowu.~- Mówił co jeszcze 5213 3, 28| Łagodny już był, uśmiechał się do niej.~- Ni... leżał cicho, 5214 3, 28| Przerwał wwiercając się oczyma w jej twarz. - Opłaciłoby 5215 3, 28| jej twarz. - Opłaciłoby się poszukać, broń Boże śmierci, 5216 3, 28| Boże śmierci, to jeszcze się kaj zapodzieją albo kto 5217 3, 28| trzymali, to o tym, gdyby się pieniądze znalazły, możem 5218 3, 28| spółkę wiedzieć. Znalazłby się większy grosz, to by było 5219 3, 28| wojska! - szeptał nachylając się do niej.~- Prawdę mówicie... 5220 3, 28| juści... - jąkała strzegąc się, by z czym się nie wyrwać.~- 5221 3, 28| strzegąc się, by z czym się nie wyrwać.~- Rachuję, że 5222 3, 28| rozumiejąc.~Zaklął z cicha, ale się teraz utwierdzał coraz bardziej 5223 3, 28| zaświtało we łbie, to może mu się leda pacierz całkiem rozwidnić...~- 5224 3, 28| niego niemała. Przewiadywała się też nieraz i kaj jeno mogła, 5225 3, 28| Mówili co rozważniejsi, że się nijakiej prawdy dobić nie 5226 3, 28| wrychle obmierzło, gdyż się w robocie pomagać ofiarowywała.~- 5227 3, 28| ofiarowywała.~- Nie trudź się, uradzim sami, mało się 5228 3, 28| się, uradzim sami, mało się to w chałupie naharujesz!~ 5229 3, 28| samym odwieczerzu zjawiła się znowu Jaguś, ale wespół 5230 3, 28| ale wespół z matką.~Witały się, kieby w najlepszej zgodzie 5231 3, 28| ni nawet gorzałki, miała się jednak na baczności. Ale 5232 3, 28| mruknęła Dominikowa zabierając się do opatrzenia głowy chorego.~- 5233 3, 28| sygnaturka sprawia, że bije się pięścią pokutnie, a drugiemu 5234 3, 28| odejmę? Tyla mojego, co się pośmieję.~- Kto sieje zło, 5235 3, 28| kościele służy, a gotów się by i z grzychem pokumać, 5236 3, 28| srogimi oczyma.~- Przeciwić się dobremu i ze złym kumać 5237 3, 28| na izbę. Jambroż zakręcił się gniewnie, ale zdzierżał 5238 3, 28| kościele... A i reszta zwarzyła się też pod jej sowimi ślepiami, 5239 3, 28| trwożnie.~Jakże, cała wieś się jej bojała; już pono niejeden 5240 3, 28| blichowanego wosku, nosiła się po izbie. Nie odzywała się 5241 3, 28| się po izbie. Nie odzywała się również zabierając się z 5242 3, 28| odzywała się również zabierając się z Jagną do pomagania tak 5243 3, 28| chłodniej la mięsa, mniej się w izbie pali... - zarządziła 5244 3, 28| zataczając statki z Jagusią.~Tak się to prędko stało, że nim 5245 3, 28| to prędko stało, że nim się Hanka mogła sprzeciwić, 5246 3, 28| zapalili światło, zabrali się pośpiesznie do robienia 5247 3, 28| mięso w długachne flaki, że się skręcały po stole, kiej 5248 3, 28| Niech spróbuje! Zmówiły się i z tym przyleciały?~Nie 5249 3, 28| tym przyleciały?~Nie mogła się uspokoić.~- Nim Jambroż 5250 3, 28| trzaskał na kominie i tak się galanto buzowało, że w całej 5251 3, 28| garach parkotały gotujące się różności, z których czyniono 5252 3, 28| rączków se szczędzi, parobkiem się wyręcza! - wołała rozłoszczona 5253 3, 28| na stół z garnka dymiącą się wątrobę i dutki, gdy jakiś 5254 3, 28| były, takim ścierwom nic się złego nie stanie - szepnęła 5255 3, 28| procesach, zadrżała.~- Przewiem się nieco i zaraz przyletę...~ 5256 3, 28| śpiesznie.~Ale kawał wieczoru się przewlekło i Jambroży zdążył 5257 3, 28| Kozłów czy ta u Pryczków pono się przytuliła na skonanie.~ 5258 3, 28| wieczornych obrządków.~Wieczór się ciągnął z wolna i przykrzył 5259 3, 28| ciągnął z wolna i przykrzył się wielce a dłużył, że to i 5260 3, 28| że to i ciemnica zwaliła się na świat, iż pięści nie 5261 3, 28| ziębiący, wiater ciepał się raz po raz o ściany i tratował 5262 3, 28| drzewiny z szumem tłukły się w ciemnościach, a niekiedy 5263 3, 28| wróciła.~- Plucha i błocko, to się jej nie chciało po omacku 5264 3, 28| i napęczniałe przewalały się po zmętniałym niebie, a 5265 3, 28| hulał po polach i barował się z drzewami, a wody stawu 5266 3, 28| zaś dopiero nazajutrz rano się zjawiła, ale mroczna kiej 5267 3, 28| od Hanki, że to wczoraj się lenił i nie zdążył; poganiał 5268 3, 28| prażył i jeździł, aż błoto się otwierało.~- Wałkoń jucha, 5269 3, 28| jucha, na bydlątkach tera się odbija! - rzekła stara ciskając 5270 3, 28| stara ciskając na gęsi, bo się przywiedły całym stadem 5271 3, 28| niej Józka: nie odezwała się siedząc kiej ten mruk i 5272 3, 28| Jagna ni krokiem nie ruszała się z chałupy, że już nie mogąc 5273 3, 28| do chorego, to zamówiwszy się o coś, wlazła do komory.~- 5274 3, 28| sposobniejszą porę.~- Trza się wziąć do szykowania podaronków - 5275 3, 28| pomyślała żałośnie przyglądając się kiełbasom, rozwieszonym 5276 3, 28| przywołała Józki.~- Przyodziej się pieknie i rozniesiesz po 5277 3, 28| to nie ślecie?~- Później się da, po połedniu... juści, 5278 3, 28| posobnie, ino nie zagaduj się tam z dzieuchami, bo robota 5279 3, 28| wyprawiwszy Józkę, przyodziała się nieco cieplej i pobiegła 5280 3, 28| starej.~- I... najadłam się tam patrzeniem, jaże me 5281 3, 28| choćby rodzonych, piesków się ano spuszcza...~- Co wy 5282 3, 28| wygnały !~- Hale, przywlekła się do nich w sobotę i zaraz 5283 3, 28| Kozłowej leży! A któż by się spodział, że taka litościwa !~- 5284 3, 28| ze współczuciem.~- Tyle się już ludzkiej biedy najadłam, 5285 3, 28| Człowiek nie kamień, broni się przed sobą choćby tą złością 5286 3, 28| złością na cały świat, ale się nie obroni, przyjdzie taka 5287 3, 28| i w ten piasek dusza mu się rozsypie żałosny.~Zaniesła 5288 3, 28| rozsypie żałosny.~Zaniesła się płaczem i długo się trzęsła 5289 3, 28| Zaniesła się płaczem i długo się trzęsła nos głośno wycierając, 5290 3, 28| reszta w barłogu kiej psy się gnieździ... nie pomarła 5291 3, 28| zdrowego kiej krzemień, żeby się jeno odchował, bo Florka 5292 3, 28| śmiercią pomarły, nie męczyłby się naród co nabiedniejszy.~- 5293 3, 28| nabiedniejszy.~- A komuż się to we wsi przelewa? wszędzie 5294 3, 28| turbacje niemałe mają... jeden się frasuje, czym by lepszym 5295 3, 28| pieniądz rozpożyczył, ale żaden się nie poturbuje o biedotę, 5296 3, 28| podsunął o tym, to może by się zlitowały... - tłumaczyła.~- 5297 3, 28| Moiściewy, dobrze one wiedzą, co się z narodem biednym dzieje, 5298 3, 28| dzieje, boć tą biedą ludzką się ano pasą i na niej tłuścieją... 5299 3, 28| późna przy Florce, kobiet się też naschodziło i powiadały, 5300 3, 28| naschodziło i powiadały, co się we wsi dzieje, powiadały...~- 5301 3, 28| krzyknęła naraz Hanka zrywając się na równe nogi, bo wiatr 5302 3, 28| trzasnął wrótniami, że dziw się nie rozleciały. Wywarła 5303 3, 28| sprowadził.~- Już i tak wóz się w polu po sękle zarzyna.~- 5304 3, 28| przemyśliwając wciąż, jak by się do tych ojcowych pieniędzy 5305 3, 28| drzewiny rozciapane i szamocące się z wichurą. Postrzępione, 5306 3, 28| sine chmurzyska przewalały się po niebie kiej roztrzęsione 5307 3, 28| snopy, a wiater jeszcze się wciąż wzmagał i tak jakoś 5308 3, 28| poszycia na chałupie jeżyły się niby szczotka. Ziąb przy 5309 3, 28| psich figlów i gdzie by się zabawić...~- Cóż chcecie?... 5310 3, 28| więcej nikogo.~- A kajże się to Michał podział?...~- 5311 3, 28| więc już prosto rzuciła się do komory, choć drzwi były 5312 3, 28| spleśniały, czy aby zda się do siewu... - jąkał zaskoczony 5313 3, 28| szukać potrza...~Wysilał się na spokój.~- Przede mną 5314 3, 28| wrzasku narobię, że pół wsi się zbiegnie i obaczy, coś ty 5315 3, 28| ptaszek! - groziła.~Rozejrzał się dobrze po ścianach i ustąpił 5316 3, 28| bych mogli, na śmierć by się przebodli tymi rozgorzałymi 5317 3, 28| wodę piła, długo nie mogąc się opamiętać po tym wzburzeniu.~- 5318 3, 28| prawo jak i wy! - wcale się nie ulękła jej krzyku.~- 5319 3, 28| kiej ten pies, zmówiłaś się z nim, dobrze, ale bacz, 5320 3, 28| było na podorędziu.~- Bić się chcesz! bij! popróbuj ino, 5321 3, 28| gębusię tak sprawię, aż się czerwoną oblejesz i rodzona 5322 3, 28| wiada zgoła, na czym by się to skończyło, bo już pazury 5323 3, 28| pazury rozczapierzały drąc się coraz bliżej siebie, gdyby 5324 3, 28| ostała na izbie, ruchać się nie mogąc z przerażenia, 5325 3, 28| serce kołatało, łzy posypały się kiej groch. Aż w końcu oprzytomniała, 5326 3, 28| ściskaną w garści, buchnęła się na łóżko, w boleściwym, 5327 3, 28| pociechę albo Żydowinom, co się ze swarliwości a głupoty 5328 3, 28| chorób, mało głodowań, to się jeszcze w pojedynkę za łby 5329 3, 28| złością dokładają.~Zadyszał się tą przemową, Hankę zaś przejęła 5330 3, 28| Antku -)... a teraz już się pono z wójtem zmawia... - 5331 3, 28| że skoro ją dojrzę, to się jaże we mnie gotuje ze złości, 5332 3, 28| ja ją krzywdzę?~Zdumiała się wielce, nie mogąc wymiarkować, 5333 3, 28| mogąc wymiarkować, w czym się Jagnie krzywda dzieje.~Rocho 5334 3, 28| dziecińskie głowiny, tulące mu się do kolan, i zabierał się 5335 3, 28| się do kolan, i zabierał się do wyjścia.~- Zajrzę do 5336 3, 29| Rozdział 4~Rocho wlókł się wolno drogą nad stawem, 5337 3, 29| niego siepał, iż ledwie się na nogach utrzymał, a po 5338 3, 29| wielce tym wszystkim, co się we wsi działo, to jeno raz 5339 3, 29| wzdychał żałośnie. Tak źle się bowiem działo w Lipcach, 5340 3, 29| głodem przymierał, że choroby się krzewiły, że się kłócili 5341 3, 29| choroby się krzewiły, że się kłócili barzej i za łby 5342 3, 29| łoni, i drzewiej, do tego się już był naród wezwyczaił 5343 3, 29| role, wody opadły i ziemia się prawie prosiła o pługi, 5344 3, 29| zwiesnę zwyczajnie, a tu krowy się cieliły, drób się lągł, 5345 3, 29| krowy się cieliły, drób się lągł, maciory się prosiły, 5346 3, 29| drób się lągł, maciory się prosiły, w ogródkach też 5347 3, 29| szczotką, oziminy podnosiły się w chyżym roście, skowronki 5348 3, 29| połyskliwemu, ku niebu, co się co dnia, niby ta płachta 5349 3, 29| martwego śpiku i prężył się a przystrajał do zwiesnowych 5350 3, 29| był czy pogoda, rozlegały się wesołe przyśpiewy i kukania, 5351 3, 29| błyskały pługi, ruchali się ludzie, konie rżały i wozy 5352 3, 29| sprawiedliwości nie wydrze!...~Źle się działo, tak źle, że nawet 5353 3, 29| że to Lipczaki wynosiły się hardo nad wszystkie, a wieś 5354 3, 29| szlachty niejeden przebierał się do Lipiec na kryjome przewiady.~ 5355 3, 29| do spowiedzi rozpytywali się pilnie o uwięzionych srożąc 5356 3, 29| na krzywdzicieli i wielce się litując nad dolą pokrzywdzonego 5357 3, 29| często przystawał, chroniąc się od wiatru za grubsze drzewa 5358 3, 29| poglądał daleki...~A widniej się jakoś zrobiło i cieplej, 5359 3, 29| uprzykrzony wiater wzmagał się z godziny na godzinę, że 5360 3, 29| godzinę, że jeden szum niósł się całym światem, i już co 5361 3, 29| cieńsze drzewiny pokładały się z jękiem, trzepiąc gałęziami 5362 3, 29| z taką mocą, że wszyćko się ruchało: i sady, i płoty, 5363 3, 29| i pojedyńcze drzewa, aż się zdało, jako z nim w jedną 5364 3, 29| nawet to blade słońce, co się spoza rozwalonych chmur 5365 3, 29| chmur wysupłało, wydało się również uciekającym po niebie, 5366 3, 29| rozczapierzonymi skrzydłami nie mogąc się uporać z pędem, dały się 5367 3, 29| się uporać z pędem, dały się nieść wichurze i ze strachliwym 5368 3, 29| strachliwym krzykiem rozbijały się o wieżę i rozchwiane drzewa.~ 5369 3, 29| zapomniawszy, aż poruszył się z nagła, doszły go bowiem 5370 3, 29| swarliwe głosy.~Rozejrzał się bystro: po drugiej stronie 5371 3, 29| w opłotkach, czerwieniła się kupa kobiet z jakimiś ludźmi 5372 3, 29| tam z ciekawością, co by się stało nie wiedząc.~Ale dojrzawszy 5373 3, 29| najbliższe opłotki, a stamtąd jął się ostrożnie przebierać sadami 5374 3, 29| wszystkich stron cisnąc się do starszych, a poszturchując 5375 3, 29| poszturchując między sobą, aż ciasno się uczyniło w opłotkach, i 5376 3, 29| w opłotkach, i wywalili się na drogę, nie bacząc na 5377 3, 29| to jakieś osobne głosy się wydzierały, ale co by, nie 5378 3, 29| pięściami pod wójtowy nos, że się ten cofał, a reszta przytwierdzała 5379 3, 29| rozwścieczonych. Kobusowa zaś uwijała się po bokach, próżno chcąc 5380 3, 29| po bokach, próżno chcąc się przedrzeć do strażników, 5381 3, 29| którymi co chwila trzęsły się zaciśnięte pięście, a gdzieniegdzie 5382 3, 29| cosik tłumaczył drapiąc się frasobliwie po głowie, a 5383 3, 29| napór, że strażnicy wysunęli się ostrożnie z kupy nad staw 5384 3, 29| ruszył za nimi odszczekując się niekiedy, a grożąc chłopakom, 5385 3, 29| by zaprzęgły!~- Same by się wzięły do roboty, a nie 5386 3, 29| wójtem już od rana naradzały się w karczmie.~- Nachlały się 5387 3, 29| się w karczmie.~- Nachlały się gorzałki i dalejże chodzić 5388 3, 29| jak jest w Lipcach - ozwał się Rocho, próżno chcąc przekrzyczeć 5389 3, 29| ukrzywdzeniu żyjemy!...~- Wójta bym się bojała!... Figura zapowietrzona!... 5390 3, 29| chłopów pobrali!...~- A niech się zjawią, wnet jakaś bieda 5391 3, 29| Mnie zaś do sądu podali, że się sadze zapaliły!...~- A mnie 5392 3, 29| Krzyczały spólnie, ciżbiąc się do Rocha, aż uszy zatykał 5393 3, 29| wrzasku.~- A dyć przyciszcie się! Gadaniem nic nie poredzi! 5394 3, 29| pociągniem z mietłami!... - darła się zawzięcie Kobusowa.~- Pójdę, 5395 3, 29| Kobusowa.~- Pójdę, ino już się rozejdźcie!... Przecież 5396 3, 29| prosił gorąco bojąc się powrotu strażników.~Że zaś 5397 3, 29| południe na kościele, tu się zaczęły z wolna rozchodzić 5398 3, 29| To wszystko patrzy, jakby się na Lipcach mściły za las!... - 5399 3, 29| Zawżdy pan z panem łacniej się zmówi, w przyjacielstwie 5400 3, 29| przyjacielstwie żyją, a mścić się na Lipcach zapowiadał!...~- 5401 3, 29| do pacierza.~- Zleciały się kiej sroki, a pyskowały, 5402 3, 29| Bóg broni!...~- Jakże, ten się drapie, kogo swędzi!...~- 5403 3, 29| Wracacie to do dzieci?~Podniósł się był z ławy.~- Rozpuściłem 5404 3, 29| to już nie wiada, co by się z nami wszystkimi stało!...~- 5405 3, 29| wstępując po chałupach:~Wieś się już uspokoiła nieco; jeszcze 5406 3, 29| ale większość rozeszła się szykować warzę obiednią, 5407 3, 29| wichury uprzykrzonej, zaroiło się wszędy od ludzi, że w obejściach, 5408 3, 29| przeciech ino same kobiety się zwijały a dziewczyniska, 5409 3, 29| dziewczyniska, zaś trafił się chłopak, to jeszcze taki 5410 3, 29| ojcami siedziały.~Zwijali się żwawo, jeszczek popędzając 5411 3, 29| każdej chałupie głowiły się ciężko gospodynie, jak tu 5412 3, 29| szło, że połowa wytrząchała się z desek po drodze, a dzieuchy 5413 3, 29| gnój na wozie oklepał, jak się należało, i konia batem 5414 3, 29| znawożoną ziemię; jeno że się ruchała kiej mucha w smole, 5415 3, 29| rozwiewało.~- Nie śpiesz się tak, jeszcze wydolisz!... - 5416 3, 29| jeszcze wydolisz!... - zaśmiał się wchodząc na zagon.~- Jakże... 5417 3, 29| niechby wyrósł, to zwieje się w kołtuny i położy!~Pokazywał, 5418 3, 29| bo głupia nie zmiarkowała się, siejąc jak popadło.~- A 5419 3, 29| tchu złapać.~Sczerwieniła się strasznie, ale bojała pytać.~ 5420 3, 29| ale bojała pytać.~Rocho się jeno uśmiechnął, ale odchodząc 5421 3, 29| We święta mu powiem, jak się to sielnie przypinasz do 5422 3, 29| na spółkę i klęły swarząc się między sobą.~- Poredzim, 5423 3, 29| do źróbka... - tłumaczył się z płaczem starszy, kiej 5424 3, 29| wykrzykiwał zuchowato, rozglądając się strachliwie, czy kto nie 5425 3, 29| napędzał...~A zauważył, że się kajś zbytnio smucą i wyrzekają - 5426 3, 29| dobrodzieja...~Aż w końcu to się już narodowi począł widzieć 5427 3, 29| Nad moc jednego człowieka się trudził pomagając i broniąc 5428 3, 29| wzięcia chłopów, trzymało się więcej boską Opatrznością 5429 3, 29| że z dniem każdym więcej się mnożyło bied, potrzeb, skamłań 5430 3, 29| dojrzał, jaki to upadek wszędy się wkrada...~Mało bowiem, że 5431 3, 29| było na każdym kroku: płoty się ano waliły miejscami, gdzie 5432 3, 29| ściany, a niejedna chałupa się wypinała, daremnie prosząc 5433 3, 29| było komu oczyścić.~I tak się działo ze wszystkim, że 5434 3, 29| wylegiwały maciory, a co się zaś pochyliło, co oberwało, 5435 3, 29| dnia na dzień, krzepiąc się tą nadzieją...~Ale chłopy 5436 3, 29| powracali i ni sposobu było się dowiedzieć, kiej ich puszczą. 5437 3, 29| od Gołębiów, i powlókł się do wójta na drugi koniec 5438 3, 29| wciąż hurkotał ciskając się coraz barzej, a tak miecąc 5439 3, 29| ma! - Jagustynka zjawiła się przed nim niespodziewanie.~ 5440 3, 29| wargami.~- A wam co?~Zdumiał się, bo zawżdy byli z sobą jakby 5441 3, 29| nie spoglądając.~- A jak się ma wasz we wojsku? zdrowy? 5442 3, 29| srogimi oczyma.~Sczerwieniła się i uciekła za młyn.~Pokiwał 5443 3, 29| grzechem, ale na młynicy, choć się paliły lampki, w tym roztrzęsionym 5444 3, 29| mógł jej odnaleźć: schowała się przed nim. Młyn zaś tak 5445 3, 29| leda mgnienie rozlecieć się miało, aż Rocho dał spokój 5446 3, 29| nieboraczek. ~Tymczasem noc się już stała zupełna; wskroś 5447 3, 29| rozkolebanych drzew trzęsły się gdzieniegdzie zapalone światła, 5448 3, 29| przyprószone, i gwiazdy się coraz rzęsiściej wysypywały, 5449 3, 29| większej i całym światem już się przewalał.~I wiał tak bez 5450 3, 29| świecie roztrzęsie.~Uspokoiło się dopiero nad ranem, ale ino 5451 3, 29| jęły huczeć i przewalać się nad światem, a łyskawice 5452 3, 29| dobrym już rankiem całkiem się uspokoiło, deszcz przestał 5453 3, 29| radośnie, a choć słońce się nie pokazało, jednak miejscami 5454 3, 29| jednak miejscami rozrywały się niskie, białawe chmury i 5455 3, 29| lament powstał i krzyki, bo się pokazało tyle szkód po wichurze, 5456 3, 29| każdej chałupie pokazała się jakaś szkoda, że wszystkie 5457 3, 29| wszystkie opłotki zaroiły się kobietami, a biadania i 5458 3, 29| biadania i płacze sypały się jako ten deszcz rzęsisty.~ 5459 3, 29| zaś, rychło zwiedziawszy się o nieszczęściu, gęsto ciągnęli 5460 3, 29| ciągnęli za nią.~Jakoż prawda się okazała: z chałupy Stachowej 5461 3, 29| nadłamane krokwie chwiały się nad szczytem; komin też 5462 3, 29| nad szczytem; komin też się zwalił, że ostał z niego 5463 3, 29| i nie widziała zanosząc się coraz cięższym szlochaniem.~- 5464 3, 29| boleśnie, że niejednej łzy się puszczały z żalu.~- I gdzie 5465 3, 29| puszczały z żalu.~- I gdzie się podziejem nieszczęśliwe? 5466 3, 29| stracił.~Naraz poruszyli się wszyscy, rozstępując a chyląc 5467 3, 29| Stachowa?~Odsłonili ją, w bok się odsuwając, ale ona nic nie 5468 3, 29| szepnęła jej Hanka.~Zerwała się wtedy, a spostrzegłszy księdza 5469 3, 29| zawodzącym.~- Uspokójcie się, nie płaczcie!... cóż poradzić?... 5470 3, 29| Bóg jeszcze łaskaw!~- Cud się stał prawdziwy.~- Mogło 5471 3, 29| ostała z chałupy, boć dach się zwalił do cna i razem z 5472 3, 29| tymi sierotami... A kaj się teraz podzieję? co pocznę? - 5473 3, 29| zaryczała znowu drąc się za włosy rozpacznie.~Ksiądz 5474 3, 29| pocieszenie.~Hanka zajęła się gorliwie siostrą i ojcem, 5475 3, 29| ojcem, a reszta ciżbiła się przy dobrodzieju wlepiając 5476 3, 29| poszemrywały w zwiększającej się kupie, to płacz dzieciński 5477 3, 29| nasuniętych na czoło zapasek, żal się taił i leżała troska chmurna 5478 3, 29| wszyscy spokojni, z poddaniem się znosząc ten dopust Boży. 5479 3, 29| przy tym: odrobi to, kiej się już złe stanie? zapobieży?...~ 5480 3, 29| ścisnął, a dzieci tulące mu się z piskiem do kolan przytulił 5481 3, 29| nie traćcie, a wszystko się na dobre obróci. Jakże to 5482 3, 29| chałupa trzeszczała, ale się nic nie bojałam, bo nie 5483 3, 29| naraz kiej nie huknie, kiej się nie zatrzęsie, kiej cosik 5484 3, 29| myślałam, że wszystek świat się przewala. Skoczyłam z łóżka 5485 3, 29| wszystko trzeszczy, łamie się, na głowę leci... ledwiem 5486 3, 29| sieni zdążyła i chałupa się za mną zapadła... Jeszczem 5487 3, 29| zebrała, kiej i komin obalił się z hukiem... Na dworze zaś 5488 3, 29| ziemniaczanego wciągnęłam się z dziećmi i tak do świtania 5489 3, 29| Cielna?~- Leda dzień powinna się ocielić.~- Przyprowadźcie 5490 3, 29| do mojej obory, zmieści się, do trawy może tam postać.,. 5491 3, 29| tam postać.,. Ale gdzie się wy podziejecie?.. mówię: 5492 3, 29| szczekać i na ludzi rzucać się zajadle, a kiej go odegnali, 5493 3, 29| przeraźliwie zawył.~- Wściekł się czy co? czyj to? - pytał 5494 3, 29| pytał ksiądz chroniąc się ździebko za baby.~- Dyć 5495 3, 29| ręce do kobiet, cisnących się je całować, odchodził z 5496 3, 29| zaś babski, ugwarzywszy się ździebko i naużalawszy nad 5497 3, 29| naużalawszy nad pokrzywdzoną, jął się rozchodzić dość śpiesznie, 5498 3, 29| Sikorzyna.~- A to do mnie się przenieście, na drugą stronę, 5499 3, 29| powiedział.~I zaraz zaczęły się przenosiny.~Chałupa Sikorów 5500 3, 29| przenosić pozostałą chudobę i co się jeno poradziło naprędce