Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
siatkach 1
sidla 2
sidlach 1
sie 10642
siebie 217
siec 1
sieci 2
Frequency    [«  »]
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

sie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

      Tom, Rozdzial
6001 3, 30| do śmiechu, jaże za boki się brały; izba się zatrzęsła, 6002 3, 30| za boki się brały; izba się zatrzęsła, on zaś śmiał 6003 3, 30| zatrzęsła, on zaś śmiał się najgłośniej, jaże ten jego 6004 3, 30| nieraz Hanka, rozglądając się, przykazywała cicho Józce:~- 6005 3, 30| jeszcze różności, gdyż srodze się rozciekawili. Noc ich okrywała, 6006 3, 30| ich okrywała, ledwie się znaczyli na białej ścianie 6007 3, 30| ścianie chałupy; wieczór się stawał ciemny i chłodny, 6008 3, 30| kajściś i psy warczały.~Zbili się w kupę, że Nastuś z Józką, 6009 3, 30| i zapamiętał!~Zasłuchali się, nie ważąc odsapnąć ni poruszyć 6010 3, 30| ważąc odsapnąć ni poruszyć się z miejsc i całą duszą pijąc 6011 3, 30| go noc całkiem okryła, to się zdawało, jakoby ten głos 6012 3, 30| opamiętaniu rodzonych.~Dusze się wszystkie ważyły na tych 6013 3, 30| serca jak dzwon, i niesły się w omroczone utęsknienia, 6014 3, 30| zadudniały bieganiny.~- Podlesie się pali! - zawrzeszczał jakiś 6015 3, 30| ciemności.~- A słowo ciałem się stało! - szepnęła Jagustynka 6016 3, 30| naszą krzywdę! - krzyżowały się w ciemnościach głosy.~Drzwi 6017 3, 30| coraz większą kupą cisnęli się na most przed młynem, skąd 6018 3, 30| jakiś pacierz cała wieś już się stłoczyła.~Pożar zaś urastał 6019 3, 30| było jak na dłoni wzmaganie się ognia. Na czarnej ścianie 6020 3, 30| czarnej ścianie lasu roiły się ogniste jęzory i wybuchały 6021 3, 30| było wiatru i ogień wynosił się coraz wyżej, budynki płonęły 6022 3, 30| zwichrzony brzask rozlewał się w ciemnościach rzeką ognistą 6023 3, 30| ciemnościach rzeką ognistą i chwiał się już nad borem.~Przeraźliwe 6024 3, 30| rozdarły powietrze.~- Wołowina się pali, nie uratują wiele, 6025 3, 30| bo jedne drzwi.~- Stogi się teraz zajmują!~- Już stodoły 6026 3, 30| a w końcu i wójt skądciś się zjawił, ale choć pijany, 6027 3, 30| ale choć pijany, że ledwie się trzymał na nogach, zaczął 6028 3, 30| lecieli dworowi.~Ale nikt się z tym nie śpieszył, a jeno 6029 3, 30| a jeno zły pomruk zerwał się w ciżbie:~- Niechaj chłopów 6030 3, 30| zawrzeszczały jak jedna.~A cała wieś się już zebrała, do najmłodszych, 6031 3, 30| przyhuśtywali, i kłębili się wielką, ponurą ciżbą, że 6032 3, 30| ponurą ciżbą, że mało kto się odzywał, a i to szeptem, 6033 3, 30| w każdym sercu krzewiły się przytajone srogo radoście, 6034 3, 30| pokarał.~Do późna w noc się paliło, a nikto do dom nie 6035 3, 30| jedno morze ognia przewalało się nad folwarkiem i biło spiętrzonymi 6036 3, 30| dachów i gonty roznosiły się krwawym deszczem, a od czerwonych 6037 3, 30| ciemnościach, zrumieniły się czuby drzew i dachy młynicy 6038 3, 30| Zaś od karczmy rozlegał się ochrypły głos pijanego Jambroża:~ ~ 6039 3, 31| taką dziwną wieść Hanka się uniesła z pościeli, że Jagustynka 6040 3, 31| poduszek przygnietła.~- Dyć się nie ruchajcie, nie pali 6041 3, 31| nie ruchajcie, nie pali się nikaj!~- Bo taką rzecz powiedzieli, 6042 3, 31| jąkał Bylica przyginając się do kichania po tęgim zażyciu.~- 6043 3, 31| Jagustynka, znowu zabierając się do uprzątania izby, posypując 6044 3, 31| jasne i ciepłe słońce drzewa się w sadzie chwiały od wiatru, 6045 3, 31| wywarte drzwi do sieni cisnęły się pogięte gęsie szyje i czerwone, 6046 3, 31| piszczących gąsiąt skrabało się na próg wysoki. Naraz pies 6047 3, 31| do sadu wypędźcie, może się trawą zabawią.~- Wypędzę, 6048 3, 31| dochodził ze dworu i kolebały się zdziebko światy, wiszące 6049 3, 31| rychlej przeschnie.~- Nim się też ziemia wygrzeje do siewu, 6050 3, 31| gdziesik poszła.~- Nosi się cięgiem po wsi jak ten pies, 6051 3, 31| kaj indziej szuka, dosyć się łoni naszczekała przed całą 6052 3, 31| święto i powiada: "Wprowadzę się do ciebie, Bylica, na komorne 6053 3, 31| pokoje wolne mam!" Zaśmiał się, dał mi paczkę peterburki, 6054 3, 31| dziedziców brat! - dziwiła się stara.~- Zrobił se legowisko 6055 3, 31| zawdy zabiega i turbuje się o lepsze, a taki pan chciałby 6056 3, 31| gdyż w opłotkach rozległy się głosy.~Wracali już z kościoła 6057 3, 31| dziecko i przeżegnawszy się jęła z nim, wedle starego 6058 3, 31| grzeje...~- A wszędy strzeż się złego, duszo ludzka, i jeno 6059 3, 31| guślarka z Dominikowej! - śmiał się wójt.~- Pacierz pomaga, 6060 3, 31| przynosim wam, matko. Niech się zdrowo chowa na pociechę!~- 6061 3, 31| Bo idzie z rodu, któren się gorzałki nie wyprzysięgał - 6062 3, 31| nie wyprzysięgał - ozwał się Jambroży.~Chłopak piszczał 6063 3, 31| przystawiła do piersi. Przypiął się kiej smok i ścichnął.~Hanka 6064 3, 31| serdecznie kumom całując się ze wszystkimi, a przepraszając, 6065 3, 31| bez odpuszczenia- ozwał się niebacznie Jambroży.~Rozpłakała 6066 3, 31| niebacznie Jambroży.~Rozpłakała się na to Hanka, kobiety 6067 3, 31| żałoście zapraszała, bych się do jadła brali, gdyż jajecznica 6068 3, 31| Że zaś dzieci do sieni się naszło i coraz to głowiny 6069 3, 31| piskiem a bijatyką wytoczyły się przed dom...~- Nawet Jambroż 6070 3, 31| tego nasienia, nie! Proszą się z nim i by kto wziął, dopłacają.~- 6071 3, 31| Musi być, co wójtowej ckni się do małego; widziałam, jak 6072 3, 31| ale jaka mać, taka nać, to się zbiera, co się zasiało! - 6073 3, 31| taka nać, to się zbiera, co się zasiało! - westchnęła Dominikowa.~ 6074 3, 31| westchnęła Dominikowa.~Rozsrożyła się Jagustynka, czując, że to 6075 3, 31| dziwota, co Jagusia do was się całkiem udała, bo takusieńka 6076 3, 31| kryjomo za nią, gdy znowu się ukazała i na podwórze przeszła.~ 6077 3, 31| przeszła.~I kobietom odechciało się pogwary; stare jeno się 6078 3, 31| się pogwary; stare jeno się żarły rozwścieklonymi ślepiami, 6079 3, 31| niestworzone rzeczy.~Wójt się naraz podniósł i niby za 6080 3, 31| naraz podniósł i niby za dom się wyniósł, a chyłkiem, przez 6081 3, 31| srokatemu ciołkowi.~Obejrzał się trwożnie i pchając jej za 6082 3, 31| powracał.~- Ho, ho, ciołek wam się zdarzył, dobrze go przedacie - 6083 3, 31| już do niczego. Ucieszy się Antek z takiego przychowku.~- 6084 3, 31| Mówię, że leda dzień się zjawią, cosik się ta przeciek 6085 3, 31| dzień się zjawią, cosik się ta przeciek z urzędu wie...~- 6086 3, 31| pola nie chcą czekać.~- Jak się w porę nie obsieje, to straszno 6087 3, 31| Ksiądz po wino do mszy się wybierał - objaśniał Jambroży.~- 6088 3, 31| drwiła stara.~Nie zdążyła się odciąć Dominikowa, bo kowal 6089 3, 31| kowal wszedł i wójt podniósł się do niego z kieliszkiem.~- 6090 3, 31| kieliszkiem.~- Spóźniłeś się, Michał, to gońże nas teraz!~- 6091 3, 31| ślepie w dzieciaka, niby się to mu przypatrując.~- Cóż 6092 3, 31| twarzy szydliwej, ale on się jeno ciepnął i wyszedł.~- 6093 3, 31| jucha! - prześmiechnęła się leciuchno.~- Że krótkie 6094 3, 31| leciuchno.~- Że krótkie były, to się jeszcze urwały! - narzekał 6095 3, 31| oblatywać chałupy i wołać, by się wszyscy schodzili do wójta 6096 3, 31| to Płoszkową, że ująwszy się pod boki pysk na niego wywarła:~- 6097 3, 31| co na leda gwizd do nogi się zlatują! Potrza im czego, 6098 3, 31| wylękłych kobiet, zbierających się nad stawem.~- Do roboty, 6099 3, 31| posłuchały jej rozlatując się kiej spłoszone kokoszki, 6100 3, 31| polach robiła od rana, pusto się zrobiło na wsi, dzieci jeno 6101 3, 31| jeno kajś niekaj bawiły się nad stawem i staruchy wygrzewały 6102 3, 31| słońce.~Juści, że pisarz się zeźlił i sielnie sklął sołtysa, 6103 3, 31| w pola... Długo uganiali się po zagonach rozpytując ludzi, 6104 3, 31| i on wiedział, bo kto by się to wydał z tym przed strażnikami, 6105 3, 31| stracili do południa, nałazili się po wertepach i zabłocili 6106 3, 31| świat stoi, a natknąwszy się w ganku na Bylicę, z pięściami 6107 3, 31| to nie pilnujesz, że ci się złodzieje podkopują, co! - 6108 3, 31| pójdzie za hardość, ale stary się rozwścieklił na dobre. Prostował 6109 3, 31| rozwścieklił na dobre. Prostował się hardo i groźny, miotający 6110 3, 31| jeden, pisarek jakiś! Odpasł się na naszym chlebie i będzie 6111 3, 31| pomiatał... i na ciebie się znajdzie większy urząd i 6112 3, 31| Wójt z sołtysem rzucili się go przyciszać, bo srożył 6113 3, 31| go przyciszać, bo srożył się coraz barzej i już kole 6114 3, 31| gorzałkę dołożę, jak mi się spodoba! - wołał.~Nie zwracali 6115 3, 31| nawet kopnął, nie mogąc się uspokoić.~Po skończeniu 6116 3, 31| ziemniaki od śniadania.~Ponieśli się do karczmy, w żywe kamienie 6117 3, 31| wiatru w polu! - zaśmiała się Jagustynka.~- Pewnie po 6118 3, 31| la chudziaków, nie będą się całe życie tyrały kiej psy...~- 6119 3, 31| głodzi, sama nieczęsto naje się do syta, to skąd i la dzieci 6120 3, 31| wszystkie: a nie wychował się to wasz Witek, a i ten drugi, 6121 3, 31| zębach nosił, i w chałupie się odgryzł. Tak samo było i 6122 3, 31| Kozłowej?... powiadam ino, jak się mi widzi. Musi kobieta szukać 6123 3, 31| kto ukraść.~- A z Jagatą się jej nie udało: stara miasto 6124 3, 31| pozdrowiała galanto i wyniesła się od niej. Wyżala się teraz 6125 3, 31| wyniesła się od niej. Wyżala się teraz po wsi, że Kozłowa 6126 3, 31| Nie wróci: rozżaliła się na krewniaków. Kłębowa nierada 6127 3, 31| w każdej chałupie teraz się przyda, choćby gęsi popaść 6128 3, 31| za krowami wyjrzeć. Kaj się to znowu Jagna zadziała?~- 6129 3, 31| niekiedy za dziećmi, bawiącymi się przed domem pod okiem Bylicy, 6130 3, 31| samotnie, patrzał w słońce, co się przez okno kładło na izbę 6131 3, 31| też pustką wiało, bo czas się zrobił wybrany i kto jeno 6132 3, 31| wybrany i kto jeno mógł się ruchać, wychodził w pola, 6133 3, 31| Od samych świąt pogoda się już ustaliła, że co dzień 6134 3, 31| zwiesny dni.~Poniektóre wlekły się cichuśko, kiej te strumienia 6135 3, 31| i wieś legła, to zdawało się czuć w ziemi parcie korzeni 6136 3, 31| parcie korzeni i wynoszenie się ździebeł i jakby słyszał 6137 3, 31| cichuśkie szmery otwierających się pąkowi, pęd rostów i głosy 6138 3, 31| głosy stworzeń, wydających się na świat Boży...~Szły zaś 6139 3, 31| gorzałka, ludzie czuli się jakby pijani; drzewiny kurczyły 6140 3, 31| pijani; drzewiny kurczyły się w dygocie, a wszelkie stworzenie, 6141 3, 31| rozpierane jakąś lubością, darło się gdziesik i po- nosiło nie 6142 3, 31| i po co, że ino krzyczeć się chciało, przeciągać albo 6143 3, 31| drżące nici szare jakby się odwijały z jakiegoś wrzeciona 6144 3, 31| ziemią, że ino przygięło się wszystko cierpliwie i mokło, 6145 3, 31| trzepotu i bulgotów strug, co się z białymi kłakami staczały 6146 3, 31| pierwszą zwiesnę, nikto się też nad nimi nie zastanawiał, 6147 3, 31| przysłaniających chałupy; czasem się jeno dziad jakiś przewlókł, 6148 3, 31| zaśpiewały, wieś zrywała się na równe nogi, rejwach się 6149 3, 31| się na równe nogi, rejwach się podnosił, trzaskanie wrótni, 6150 3, 31| wynosili na wozy i rozchodzili się tak prędko w pola, że w 6151 3, 31| pustym kościele, rozlewając się na pola co bliższe, a dopiero 6152 3, 31| ziemiach; dopiero przyjrzawszy się baczniej, to tam kajś niekaj 6153 3, 31| liszki czerwone gmerały się wśród pól ogromnych, pod 6154 3, 31| niebieskawym powietrzu, roztrzęsały się gwarliwe, pełne krzykań 6155 3, 31| piaszczystych rolach już kurz się podnosił za bronami.~Jeno 6156 3, 31| dziesięciu chłopów, choć się wieś cała trudziła w pocie 6157 3, 31| mogły same poradzić? Zwijały się jeno kole ziemniaków a lnów, 6158 3, 31| pól kuropatki skrzykiwały się coraz głośniej, to zajączek 6159 3, 31| zagonach, leniwie wyciągających się w słońcu, na próżno czekając 6160 3, 31| wybrane i cudne, że wynosiły się rankami, jakby we srebrze 6161 3, 31| głosami, że każdy rów złocił się od mleczów, każda miedza 6162 3, 31| mleczów, każda miedza mieniła się kiej wstęga szyta w stokrocie, 6163 3, 31| zwiesną, ziemia zdawała się kipieć i bulgotać od tego 6164 3, 31| krzepkie, przeciągające się jeno na słońcu, a całe tygodnie 6165 3, 31| ziemiach miasto zbóż ognichy się pleniły, osty strzelały 6166 3, 31| w górę, lebiody trzęsły się po dołkach, rudziały szczawie, 6167 3, 31| rudziały szczawie, perze kłuły się gęsto po podorówkach jesiennych, 6168 3, 31| a na rżyskach wynosiły się smukłe dziewanny i łopiany 6169 3, 31| szeroko, że co ino tliło się w przytajeniu i strachem 6170 3, 31| szło chyżym rostem, pchało się z bruzd na zagony i panoszyło 6171 3, 31| bruzd na zagony i panoszyło się bujnie po rolach.~ lęk 6172 3, 31| opuszczonych.~Że zdawało się, jakby bory, chylące się 6173 3, 31| się, jakby bory, chylące się nisko nad ugorami, gwarzyły 6174 3, 31| strumienie lękliwiej wiły się skroś pustek, a tarniny 6175 3, 31| stróżujące nad drogami, wszystko się rozgląda w zdumieniu i pyta 6176 3, 31| odłogów pustych: ~- A kaj się to podziały gospodarze? 6177 3, 31| kobiecy im powiadał, co się w Lipcach stało.~I tak schodził 6178 3, 31| gorzej, że to Pietrek dopiero się przyuczał do polowych robót, 6179 3, 31| sąsiadek nie pokazywała się, nawet Magda, a o Rochu 6180 3, 31| powrócił. Strasznie mierziło się jej to leżenie, więc aby 6181 3, 31| odradzały jej kobiety, ale się uparła i zaraz po sumie 6182 3, 31| poszła z Płoszkową.~Chwiała się jeszcze na nogach i często 6183 3, 31| wspierała na kumie.~- Jaże mi się w głowie kołuje, tak zwiesną 6184 3, 31| Dzień, dwa i wzwyczaicie się.~- Tydzień dopiero, a zmiany 6185 3, 31| kominy z niej bielały i dachy się wynosiły. Po gąszczach ptastwo 6186 3, 31| ciepły wiater pociągał, się burzyły chwasty pod płotami, 6187 3, 31| płotami, a staw marszczył się i pręgował.~- Tęgie pąki 6188 3, 31| zrodzi, sad dogodzi!~- Ma się na to w Lipcach, idzie po 6189 3, 31| nie obsiane pola.~Prędko się uwinęły z wywodem, bo dzieciak 6190 3, 31| uwinęły z wywodem, bo dzieciak się rozkrzyczał, a i Hanka poczuła 6191 3, 31| rozkrzyczał, a i Hanka poczuła się tak utrudzoną, że zaraz 6192 3, 31| Jakoż wkrótce rozleciała się po wsi cała banda Cyganek, 6193 3, 31| chciały i do izb gwałtem się cisnęły. Z dziesięć ich 6194 3, 31| poszczuła psem. Łapa się rozsrożył i nie puścił, 6195 3, 31| chęci, bo Jagna poniesła się na wieś i całe to niedzielne 6196 3, 31| Cygankami. Nie poredziła wyzbyć się jakiejś głuchej obawy ni 6197 3, 31| zawracała do chałupy i niesła się znowu za nimi, dopiero 6198 3, 31| wstąpiła do karczmy, wsunęła się za nią i z wielkim strachem, 6199 3, 31| wielkim strachem, żegnając się raz po raz, kazała sobie 6200 3, 31| Wieczorem, po kolacji, zeszły się do Józki na ganek dziewczyny 6201 3, 31| nią, bo właśnie Pietrek się przysiadł i jął im prawić 6202 3, 31| la śmiechu tylko powiesić się któremu, a w mig to robią.~- 6203 3, 31| mruknęła stara i przysunąwszy się rozpowiadała, jak to Cygany 6204 3, 31| nawet we zwierzaki.~- Kto się spije, ten się sam najlepiej 6205 3, 31| zwierzaki.~- Kto się spije, ten się sam najlepiej we świnię 6206 3, 31| cierpnie!...~- Bo złe wszędy się czai, jak ten wilk kiele 6207 3, 31| przez serca, że skupiły się barzej, a Witek rozdygotany 6208 3, 31| warczał, kręcił ogonem i łasił się, a nikogój nie było... To 6209 3, 31| dodał ciszej oglądając się na wszystkie strony.~- Kubowa 6210 3, 31| szepnęła Józka żegnając się raz po raz.~Zatrzęsły się 6211 3, 31| się raz po raz.~Zatrzęsły się wszystkie, mróz przeszedł 6212 3, 31| jakieś skrzypnęły, zerwały się z krzykiem. To Hanka stanęła 6213 3, 31| bliskości pono nie kradną.~- Jak się im uda, dwa roki temu też 6214 3, 31| maciorkę wzięli... Nie trza się na to spuszczać! - ostrzegła 6215 3, 31| ostrzegła Hanka - i kiej się dziewczyny rozeszły, pilnowała 6216 3, 31| targanie drzwiami zwlekła się otwierać i się cofnęła, 6217 3, 31| zwlekła się otwierać i się cofnęła, tak od Jagny buchnęło 6218 3, 31| słychać było z izby potykanie się o sprzęty i to, że jak stała, 6219 3, 31| że jak stała, buchnęła się na łóżko.~- Cie! Że i na 6220 3, 31| na odpuście galanciej by się nie uraczyła, no, no!...~ 6221 3, 31| samym świtaniu zatrząsł się na wsi taki wrzask i lament, 6222 3, 31| wybiegał na drogę myśląc, się kaj pali...~To Balcerkowa 6223 3, 31| Balcerkowa z córkami darła się wniebogłosy, że jej konia 6224 3, 31| złodzieje.~W mig cała wieś się zleciała przed chałupę, 6225 3, 31| ratujcie! - ryczała stara drąc się za łeb i tłukąc się o płoty 6226 3, 31| drąc się za łeb i tłukąc się o płoty kiej ten ptak spętany.~ 6227 3, 31| w domu nie było, zjawił się dopiero w parę pacierzy, 6228 3, 31| w parę pacierzy, jeno że się ledwie na nogach utrzymał: 6229 3, 31| drugi ukradł, nie! - zerwały się burzliwe głosy.~- Lecieć 6230 3, 31| trząchać pięściami, kręcić się w kółko, to gdziesik już 6231 3, 31| krzykiem, kiej nowa sprawa się wydała.~Sołtyska z płaczem 6232 3, 31| rozwodząc ręce i spoglądając na sie ze zgrozą.~- Konia z wozem 6233 3, 31| Przódzi bez całe roki tylachna się nie zdarzało, co teraz przez 6234 3, 31| przez miesiąc.~- A na czym się to jeszczech skończy, na 6235 3, 31| trwożnie.~Naraz rzucili się za sołtysem do Balcerkowego 6236 3, 31| skręcie na Podlesie, urwały się z nagła, że nie sposób ich 6237 3, 31| bardzo cudny, mało kto wziął się do roboty: łazili powarzeni, 6238 3, 31| powarzeni, łamali ręce użalając się nad Balcerkową, przejmując 6239 3, 31| nad Balcerkową, przejmując się coraz większym strachem 6240 3, 31| rodzone, dyć w tym samym roku się ulągł co i mój Stacho! A 6241 3, 31| płakali z nią razem rozżalając się nad stratą, gdyż bez konia 6242 3, 31| nieodżałowanej i krzywdy. Uspokoiła się dopiero, kiej powiedzieli, 6243 3, 31| rzucił we wodę.~Wójt też się pokazał we wsi i choć już 6244 3, 31| wróciły z niczym, dowiedziały się jeno, że po inszych wsiach 6245 3, 31| inszych wsiach również mnożyły się kradzieże. Bez to na ludzi 6246 3, 31| Prosto nie opowiedzieć, co się z chudziaczką wyrabiało: 6247 3, 31| jedyny, za któren rachowała się przeżywić do żniw; ryczała 6248 3, 31| żniw; ryczała też tłukąc się o ściany, jaże strach było 6249 3, 31| z lamentami, że litując się nad nią, dał jej całego 6250 3, 31| obiecał prosiaka z tych, co się dopiero miały uląc na żniwa.~ 6251 3, 31| pogrzebowy, że zaś i pogoda się przemieniła, deszczyk siepał 6252 3, 31| przed samym wieczorem zjawił się Rocho i biegając po chałupach 6253 3, 31| czwartek, pojutrze, zjadą się całą hurmą sąsiedzi pomagać 6254 3, 31| przeciekających spod oparów, zaroiły się drogi, rozbrzmiewając weselnymi 6255 3, 31| weselnymi krzykami. Zagotowało się po chałupach od gwarów, 6256 3, 31| sąsiadach rozważać i dziwować się tej nowinie, zapominając 6257 3, 31| całkiem o kradzieżach i tak się ciesząc serdecznie pomocą 6258 3, 31| tej nocy.~Nazajutrz, jeno się świt przetarł chyla tyla, 6259 3, 31| wyprzątali chałupy; brali się do pieczenia chlebów, rychtowali 6260 3, 31| której chałupie turbowano się wedle jadła i napitku la 6261 3, 31| wielkim świętem uczyniło się w Lipcach.~A Rocho może 6262 3, 31| wzruszony, cały dzień uwijał się po wsi popędzając jeszcze 6263 3, 31| która znowu leżała czując się chorą, rzekła cicho:~- Oczy 6264 3, 31| chorą, rzekła cicho:~- Oczy się wam świecą kiej w chorobie...~- 6265 3, 31| Miarkujecie: tyla chłopów się zwali na całe dwa dni do 6266 3, 31| najpilniejsze roboty obrobią. Jakże się nie radować?~- Dziwno mi 6267 3, 31| ale i bez to złe panoszy się we świecie. Przemieni się 6268 3, 31| się we świecie. Przemieni się jeszcze na lepsze, zobaczycie! 6269 3, 31| rozumu, pomiarkuje, że nie ma się na kogo inszego oglądać, 6270 3, 31| w potrzebie! A rozrośnie się wtenczas po wszystkie ziemie 6271 3, 31| do późnej nocy świeciło się po chałupach, że to dzieuchy 6272 3, 31| szykowały, spodziewając się, coś parobków jutro przyjedzie. ~ 6273 3, 31| już była gotowa, z kominów się kurzyło, dziewczyny kiej 6274 3, 31| chałupami, chłopaki zaś skrabały się po drabinach na kalenice, 6275 3, 31| głosy ludzkie cichły, ciężko się ważąc w tym nagrzanym wilgotnym 6276 3, 31| sinych rzadkich mgieł jęły się wytaczać szeregi wozów.~- 6277 3, 31| wkrótce wszystek plac ludźmi się zapchał i zaprzęgami. Chłopi, 6278 3, 31| prawie cała wieś wysypała się za wrótnie cmentarza pod 6279 3, 31| przedzie, dzieuchy kręciły się na bokach wiercąc ślepiami 6280 3, 31| parobków, a komornice zbiły się osobno w kupę kiej kuropatki, 6281 3, 31| kuropatki, nie śmiejąc cisnąć się na oczy dobrodzieja, który 6282 3, 31| dobrodzieja, który wnet się ukazał, pozdrowił wszystkich 6283 3, 31| przypadnie, po wsi zaś rwetes się czynił: wystawiali ławy 6284 3, 31| z których wsi i jak się wołają, nawet jedli mało 6285 3, 31| jedli mało wiele wymawiając się wielce politycznie, jako 6286 3, 31| uroczyste świątko uczyniło się na świecie.~Puste i zdrętwiałe 6287 3, 31| zdrętwiałe pola ożyły, potrzęsły się głosy, ze wszystkich podwórz 6288 3, 31| wszystkich podwórz wytaczały się wozy, wszystkimi dróżkami 6289 3, 31| sadów i przez pola rwały się pokrzyki, leciały radosne 6290 3, 31| przepełniała serca i po ziemiach się niesła - i na poletkach 6291 3, 31| zaszczękały orczyki, sprężyły się konie i rdzawe jeszcze pługi 6292 3, 31| rdzawe jeszcze pługi jęły się z wolna wpierać w ziemię 6293 3, 31| czarne i lśniące, a naród się prostował, nabierał dechu, 6294 3, 31| przyginał i pracy a trudu się imał.~Zgoła nabożna i święta 6295 3, 31| cichość ogarnęła pola, jakby się rozpoczęło nabożeństwo w 6296 3, 31| jutro, matce ziemi oddawał się wszystek i z dufnością.~ 6297 3, 31| lipeckie pola, doczekały się gospodarzy tęskniące, a 6298 3, 31| niby pod wodą, jaże roiło się od czerwonych wełniaków, 6299 3, 31| ziemię pachniącą i roił się pracowicie w cichości bladego 6300 3, 31| rozgłośniej śpiewały ważąc się gdziesik niedojrzane, wiater 6301 3, 31| wyprostował, odzipnął i znowuj się przykładał do zagona. Że 6302 3, 31| konie przejadły, za pługi się imali, nie leniąc ni ociągając. 6303 3, 31| stanęła w łunach ogni, co się z okien i drzwi wywartych 6304 3, 31| każdej chałupie zwijali się kiele obrządków i wieczerzy. 6305 3, 31| obrządków i wieczerzy. Rwetes się podniósł, przekrzyki, rżenia 6306 3, 31| cała wieś huczała i trzęsła się tym dziwnie radosnym bełkotem.~ 6307 3, 31| ruchające, skrzybot łyżek się rozchodził, a smaki słoniny 6308 3, 31| to Rzepczaki za szlachtę się miały.~Juści, co w Lipcach 6309 3, 31| co w Lipcach przekpiwali się zawdy z takiej szlachty 6310 3, 31| głowę straciła, wystroiła się kieby na odpust i siedziała 6311 3, 31| był właśnie, za stołkiem się rozglądając.~- Temu się 6312 3, 31| się rozglądając.~- Temu się najbarzej zdumiewają nasze 6313 3, 31| Nie o swoją sprawę pobilim się w lesie, to nikt z nas zawziętości 6314 3, 31| Bo zawdy bywa, że kiej się dwóch za łby bierze, trzeci 6315 3, 31| Rochu, ale niech no dwóch się zgodnie zmówi w przyjacielstwo, 6316 3, 31| sobą obstawać i pospólnie się bronić, kłyźnią się, dzielą 6317 3, 31| pospólnie się bronić, kłyźnią się, dzielą i przez złoście 6318 3, 31| a ściany bronne: świnia się bez nie nie przeciśnie i 6319 3, 31| zagona nie spyska...~- Wie się już o tym, Rochu, między 6320 3, 31| mądrzeją...~- Wytoczyli się wnet po wieczerzy na ganek, 6321 3, 31| skrzypicy dziewczynom, co się były zleciały posłuchać.~ 6322 3, 31| białymi kożuchami zsiadały się na łęgach, czajki kwiliły 6323 3, 31| obrzeżach zwałów przecierały się miesięczne brzaski, a miejscami 6324 3, 31| wyrojem. Do późna jarzyły się wszystkie okna, do późna 6325 3, 31| zęby do kawalerów i rade się z nimi wodziły nad stawem, 6326 3, 31| na pro- gach, ugwarzały się godnie zażywając chłodu 6327 3, 31| odpocznienia.~A nazajutrz, ledwie się niebo zarumieniło zorzami, 6328 3, 31| przyziemnych sinościach, zaczęli się zrywać ze śpiku i sposobić 6329 3, 31| zabełtały wody, podniesły się ludzkie głosy i wiater otrząsając 6330 3, 31| ku czystemu niebu darły się strzępiastym przędziwem; 6331 3, 31| leżały jeszcze pola, kuląc się w dośpiku i nabrzmiewając 6332 3, 31| a naród z wolna wpierał się wszystkimi stronami w orosiałe, 6333 3, 31| orosiałe, senne zagony, wtapiał się w przesłoneczniane tumany 6334 3, 31| piersiach zapierało, jaże dusza się trzęsła w takiej przenajświętszej 6335 3, 31| skapuje cichymi, wzdychem się wypowie albo klękaniem przed 6336 3, 31| mnogi ów naród obzierał się długo dokoła, żegnał pobożnie, 6337 3, 31| szeptał i w cichości za robotę się brał, że kiej przedzwaniali 6338 3, 31| swoich miejscach.~Mgły rychło się rozwiały i pola stanęły 6339 3, 31| wełniaki, orały pługi, wlekły się brony, wodzone przez dziewki, 6340 3, 31| wodzone przez dziewki, gmerały się rzędy kobiet, sadzących 6341 3, 31| któren zaraz po mszy jawił się przy swoim parobku, orzącym 6342 3, 31| ze wszystkimi do roboty się stawił objaśniając kobietom, 6343 3, 31| Marka, ale procesja odbędzie się dopiero w oktawę, trzeciego 6344 3, 31| sutannę podkasał, kijem się wspierał, że to tęgie brzucho 6345 3, 31| czerwone i pełne nad bory się zwieszało, ziemie gasły, 6346 3, 31| ściągać do wsi; śpieszyli się, bych jeszcze za widoku 6347 3, 31| rżały przed domami.~Ksiądz się znowu pokazał na wsi wraz 6348 3, 31| plebanii, co dzień modlić się za was będę, za waszą poczciwość 6349 3, 31| łzami, całując chylące mu się po drodze głowy.~Właśnie 6350 3, 31| przedzie.~- A to dopraszam się dobrodzieja, szlim pytać: 6351 3, 31| mówiły.~Ksiądz zafrasował się, srodze poczerwieniawszy.~- 6352 3, 31| jako zapowietrzonym nikto się nie pokwapił wspomóc...~- 6353 3, 31| odjeżdżają już... no... zaradzi się jakoś... prawda, że i wam 6354 3, 31| drugimi... no mówię, że się zaradzi.~- A o czym to będziem 6355 3, 31| czekać tej pomocy?... a jak się jeszcze i tego ziemniaka 6356 3, 31| Gulbasowa.~- No, mówię, że się zaradzi... Dam wam swoich 6357 3, 31| zatkał uszy i poszedł.~Zbiły się w kupkę i rzewnymi łzami 6358 3, 31| pod płot, bo już zaczęli się rozjeżdżać na wszystkie 6359 3, 31| Bywajcie zdrowi!~- Odpłacim się jeszcze w sposobną porę!~- 6360 3, 31| przywieźcie! ~- W potrzebie się któren znajdzie, z całej 6361 3, 31| krzykali czapami trząchając do się i rękoma wymachując.~Dziewczyny 6362 3, 31| Największą kupą tłoczyli się na topolowej, gdyż tamtędy 6363 3, 31| wsi jechali. Wozy toczyły się wolno, rozmawiali wesoło 6364 3, 31| śmiechem i baraszkując.~Mrok się już sypał, zorze gasły, 6365 3, 31| niekaj gorzały czerwono, mgły się zwijały na łęgach i wieczorna, 6366 3, 31| zwiesnowa cichość przędła się po ziemiach. Żaby jęły gdziesik 6367 3, 31| rechotać...~Doprowadzili się do rozstajów i tam żegnali 6368 3, 31| rozstajów i tam żegnali się wśród śmiechów i krzykań, 6369 3, 31| chłopaki im na to odwracając się z wozów:~Teraz, Maryś, takie 6370 3, 31| rosie i we wszystek świat się niesły radosne.~ 6371 3, 32| i kiej płomień rozniesła się po Lipcach!~Prawda-li to? 6372 3, 32| właśnie gęsi na staw, ta się w ten mig rzuciła z nowiną 6373 3, 32| a już całe Lipce zerwały się na nogi trzęsąc radosną 6374 3, 32| trzęsąc radosną wrzawą, się zakotłowało w izbach.~A 6375 3, 32| rano było jeszcze, tyle co się świt przetarł i majowy, 6376 3, 32| Chłopy wracają! - rwał się krzyk nad wszystką wsią, 6377 3, 32| płomieniem i z każdej gardzieli się wydzierał.~Dzień dopiero 6378 3, 32| drzwi, kobiety odziewały się na progach, już wypatrując 6379 3, 32| wszystkich progów darły się krzyki, a co gorętsze wybiegały 6380 3, 32| oszalałe; gdzie już płacz się rozlegał i tętenty biegnących 6381 3, 32| Jeno trepy kłapały i błoto się otwierało, tak wyrywali 6382 3, 32| mętne kałuże stały i siwiły się koleiny, głęboko wyrznięte.~ 6383 3, 32| namysłu i w dyrdy rzucili się na drugi koniec wsi, za 6384 3, 32| waliły, w bruzdach burzyła się woda i drogą też szorowały 6385 3, 32| próżno wypatrując.~Posunęli się jeszcze ździebko, gdyż od 6386 3, 32| zamajaczył na drodze i ku nim się zbliżał.~Dziad to był ślepy 6387 3, 32| zaszczekał zajadle i jął się ku nim rwać, ślepiec zaś 6388 3, 32| wsze strony, gdyż cisnęły się z bliska.~Kupą już wracali, 6389 3, 32| dziad w pośrodku wlókł się huśtający na kulach i nogach 6390 3, 32| pannowy wyszedł! Widzi mi się, co wam było pilno do parobków, 6391 3, 32| parobków, a dziadem musita się kontentować!... he?~- A 6392 3, 32| razem przyjdą!~- A może się w mieście zabawią? mało 6393 3, 32| to im za niewola do waju się śpieszyć?... he! he! - przekomarzał 6394 3, 32| he! he! - przekomarzał się śmiejący.~- A niech się 6395 3, 32| się śmiejący.~- A niech się zabawią! nikto za nimi nic 6396 3, 32| kręcił i Boga chwalił. Człek się wyporządził i pieskowi też 6397 3, 32| zwiesnę, sprzykrzyły mi się pokoje i dworskie przypochlebstwa, 6398 3, 32| przypochlebstwa, zacniło mi się za chałupami i tym światem 6399 3, 32| Dosłyszał naraz, że poniesły się z miejsca, ostawiając go 6400 3, 32| nich śmigały. Z pół wsi już się tam zbierało, by się coś 6401 3, 32| już się tam zbierało, by się coś rzetelnego dowiedzieć.~ 6402 3, 32| zipiące z niecierpliwości.~Dał się im wyrajcować, buty co ino 6403 3, 32| wysmarowane naciągnął, umył się w sieni i, poczesując kudły 6404 3, 32| do chłopów, co? Nie bójta się, wracają dzisiaj z pewnością 6405 3, 32| był urzędowy, przypinały się do niego, wlepiając oczy 6406 3, 32| kiejby w obraz, dostał się Hance, która, wziąwszy przez 6407 3, 32| razem puszczą! - ozwała się któraś.~- Wstąpcie, kumo; 6408 3, 32| pomyślała wspierając się naraz o płot, bo tak 6409 3, 32| wargami... Nie, niedobrze się jeszcze czuła, dziwnie słabo.- 6410 3, 32| szła i ciężej, usuwając się pod płoty, bo całą drogą 6411 3, 32| bacząc na pluchę, kupiły się pod chałupami, to nad stawem 6412 3, 32| rozwodząc ręce.~Łzy posypały się jej z wyblakłych oczu, 6413 3, 32| wyblakłych oczu, Hanka się zdumiała.~- Myślałach, że 6414 3, 32| chce, a z drugimi radować się musi albo i smucić... Nie 6415 3, 32| Spostrzegłszy Hankę wyprostował się i wparł oczy w jej rozgorączkowaną 6416 3, 32| twarz.~- A co?... doczekały się Lipce święta!... wracają 6417 3, 32| wypuszczą, nie...~Hance się w głowie zakotłowało i serce 6418 3, 32| Dopiero z ganku obejrzała się na świat.~- Maże się i maże... 6419 3, 32| obejrzała się na świat.~- Maże się i maże... ciężko będzie 6420 3, 32| Kobiet ino patrzeć; spóźniły się bez nowinę, ale przyjdą... 6421 3, 32| nich z wieczora, wszystkie się obiecały na odrobek.~W izbie 6422 3, 32| parę fur wywiezie... co się ma wałęsać po próżnicy!~- 6423 3, 32| Przy was to nikto z leniem się nie stowarzyszy.~- Bo i 6424 3, 32| pokładankę po kopcach! - zaśmiała się Józka do wchodzącego Witka.~- 6425 3, 32| i motyczkami, schodziły się pod ścianę otrzepując trepy 6426 3, 32| mokro, w trepy nabierało się wody, a szmaty na nic się 6427 3, 32| się wody, a szmaty na nic się marały w błocie, bo deszcz, 6428 3, 32| mżył cięgiem, rozpryskując się po skibach, a trzepiąc po 6429 3, 32| jakąś lubością nastawiały się na pluchę.~Ale już szło 6430 3, 32| odmianę: kokoty piały, niebo się stronami podnosiło niezgorzej 6431 3, 32| uciekały z kalenic i niesły się cichuśko a nisko nad polami.~ 6432 3, 32| zaczęła w głos rozglądając się dokoła:~- Niewiela dzisiaj 6433 3, 32| rzekła Kozłowa. - Nie wyprę się, co mi już Lipce obmierzły 6434 3, 32| świędlerze i zabijaki, a niech się jawi choćby i ta najgorsza 6435 3, 32| zełże jak pies.~- Wyczekały się na nich kobiety kiej kania 6436 3, 32| Donoszą, ile potrza; jeno mi się widzi, co za grubo krajane...~- 6437 3, 32| jak Lipce Lipcami, zawdy się ziemniaki krajało na tyla, 6438 3, 32| zakończyła Hanka cofając się z przełazu.~- Zadufana w 6439 3, 32| mruknęła Kozłowa obzierając się za nią.~- Poniechajcie jej: 6440 3, 32| kobieta! Nie wiada, czyby się nalazła od niej lepsza i 6441 3, 32| rozumienie mam. Nacierzpiała się ona i przeszła krzyże, że 6442 3, 32| skoro Antek wróci, cudeńka się tu zaczną i breweryje, będzie 6443 3, 32| słuchać...~- Że Jagna z wójtem się sprzęgła, cosik mi o tym 6444 3, 32| bąknęli - prawda to? Zaśmiały się z Filipki, że pyta, o czym 6445 3, 32| zgromiła Jagustynka.~Przygięły się do roli, dziabki migały 6446 3, 32| Od samych świąt prawie się nie wychylała z domu, że 6447 3, 32| z domu, że to pogorszyło się jej po wywodzie. Dzisiejsza 6448 3, 32| trzymała na nogach, że choć się chwiała na każdym kroku, 6449 3, 32| zaglądała po kątach źląc się coraz barzej.~A to krowy 6450 3, 32| przyrosły, nawet gęsi wydawały się dziwnie niemrawe, jakby 6451 3, 32| kudłów skoczyła, ledwie się chłopak wyślizgnął i uciekł, 6452 3, 32| dziewczyna bekiem i skargą się zaniesła:~- Haruję cięgiem 6453 3, 32| wy krzyczycie: Jagnie, co się całe dnie wałkoni, to przepuszczacie!~- 6454 3, 32| cicho! Sama widzisz, co się tu wyrabia...~- Mogłam to 6455 3, 32| uradzi, a najemniki!... Boże się zmiłuj. Od rana już zachodu 6456 3, 32| zachodu wyglądają. Dorabiać się w najemników to jakby wilki 6457 3, 32| za gardziel, że wsparłszy się o barłóg Pietrkowy zaryczała, 6458 3, 32| nie mogła, a toć poczuła się taka opuszczona na świecie, 6459 3, 32| wystawione! Ani wyżalić się przed kim! I ani końca przewidzieć 6460 3, 32| Nic, jeno cięgiem truć się zgryzotą i płakaniem... 6461 3, 32| do jego karku i zanosiła się coraz boleśniej.~Cóż jej 6462 3, 32| życiu, nic zgoła! Skarżyła się tak żałośnie, jaże klacz 6463 3, 32| zarżała ku niej, targając się na łańcuchu.~Zawlekła się 6464 3, 32| się na łańcuchu.~Zawlekła się do izby i przysadziwszy 6465 3, 32| rozkrzyczanego chłopaka zapatrzyła się bezmyślnie w zapocone szyby, 6466 3, 32| radość wstąpiła w serce, że się już rwała do komory rznąć 6467 3, 32| już ku skrzyni szła, by się przyodziać świątecznie la 6468 3, 32| zmartwiała na miejscu, obzierając się jeno po izbie rozpalonym 6469 3, 32| Jezu! - jęknęła chwytając się za głowę,~Bała się tego 6470 3, 32| chwytając się za głowę,~Bała się tego mówić, a głos ten huczał 6471 3, 32| niej kiej w studni: gotował się, wrzał i wzbierał w piersiach 6472 3, 32| krzykiem strachu.~Dzieci jęły się za łby wodzić i krzyczeć, 6473 3, 32| je za drzwi, zabierając się do narządzania śniadania, 6474 3, 32| musiały i boleście przytaić się w duszy, bo jarzmo codziennego 6475 3, 32| codziennego trudu w kark się wpijało przypominając, że 6476 3, 32| czekać nie może...~Uwijała się też, jak mogła, choć nogi 6477 3, 32| też, jak mogła, choć nogi się pod nią plątały i wszystko 6478 3, 32| warknęła hardo nie śpiesząc się z czesaniem- nie u was siedzę 6479 3, 32| Niech ociec zamrą, to się pokaże, czy u siebie jesteś!~- 6480 3, 32| podcięta.~- Przyczepiacie się cięgiem do mnie kiej rzep 6481 3, 32| oberwała! - rozczapierzyła się groźnie.~- Spróbujcie: inom 6482 3, 32| nosi, do czasu... Nie bój się, kto w głośności żyje, o 6483 3, 32| tym cicho mówią! Skończy się twoje panowanie, że ni wójt, 6484 3, 32| obronią, ty... ty!...~Jaże się zakrztusiła z krzyków.~- 6485 3, 32| nawet do bitki, bo jaże się cała trzęsła; ręce jej latały 6486 3, 32| Ale po tej kłótni ruchać się nie mogła, siadła z dzieckiem 6487 3, 32| oknem, a Józka zajmowała się podawaniem śniadania.~Dopiero 6488 3, 32| śniadania.~Dopiero kiej się znowu porozchodzili do roboty, 6489 3, 32| porozchodzili do roboty, zebrała się jakoś w sobie i, poniechawszy 6490 3, 32| poniechawszy robót, wybrała się do ojca, któren zachorzał 6491 3, 32| zawróciła do chałupy.~Tak się w niej roztrzęsło, że ani 6492 3, 32| myślała o Antku, we świat się zapatrując daleki...~Pogoda 6493 3, 32| zapatrując daleki...~Pogoda się też robiła, deszcz ustał, 6494 3, 32| otrząsać gałęzie, drogi siwiły się kałużami, świat stawał się 6495 3, 32| się kałużami, świat stawał się coraz jaśniejszy.~Rachowali, 6496 3, 32| przypołudnie słońce pokaże się niechybnie, bo już jaskółki 6497 3, 32| i ptasi wrzask podnosił się w sadach, jakby ośnieżonych 6498 3, 32| galanto pogłośniała; kurzyło się ze wszystkich prawie kominów, 6499 3, 32| narządzali, radość wydzierała się z chałup i babie jazgoty 6500 3, 32| chałup i babie jazgoty niesły się od chałupy do chałupy, dzieuchy


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL