Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
siatkach 1
sidla 2
sidlach 1
sie 10642
siebie 217
siec 1
sieci 2
Frequency    [«  »]
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

sie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

      Tom, Rozdzial
8001 4, 37| powrócił, ale sam.~- Hale, kiej się bojałem przystąpić, bo Michał 8002 4, 37| kulasami przebierają.~Zdziwiła się temu, ale po nieszporach, 8003 4, 37| nieszporach, nie doczekawszy się kowala, ogarnęła się świątecznie 8004 4, 37| doczekawszy się kowala, ogarnęła się świątecznie i poszła z Magdą 8005 4, 37| krótko na postronku, kręcił się z rykiem tęgi, srokaty byk, 8006 4, 37| go obłapiły, nie śmiejąc się już w niczym przeciwić.~- 8007 4, 37| spoza płotów. - Cóż, jak się wam podoba mój byczek, he?~- 8008 4, 37| karety! Przyjrzyjcie mu się! - podprowadził je bliżej, 8009 4, 37| lubością byka, któren rwał się już do krowy jak wściekły. - 8010 4, 37| Tylachna pieniędzy! - dziwowały się zdumione.~- Ani grosza mniej! 8011 4, 37| groszy postronkowego, żeby się Lipce dochowały porządnych 8012 4, 37| porządnych krów. Młynarz się gniewa na mnie, ale już 8013 4, 37| przy samym pysku, bo ci się wyrwie! - wrzasnął na chłopa. - 8014 4, 37| idźcie z Bogiem - zwrócił się do kobiet, widząc, że przywstydzone 8015 4, 37| przywstydzone odwracały się ździebko na stronę. - A 8016 4, 37| jeszcze za nimi, biorąc się pomagać chłopu, że to krowy 8017 4, 37| a przeprowadź go, niech się przechłodzi, chociaż co 8018 4, 37| to i z nim też było trza się godzić z osobna o pogrzeb, 8019 4, 37| przyjęła je kawą, przy której się nieco zagwarzyły, to było 8020 4, 37| jakoś nie bardzo był rad, bo się wykręcał.~- Drzewo porznę, 8021 4, 37| we świat pójdę... Cni mi się już we wsi... Bo ja wiem, 8022 4, 37| rana skończę trumnę, to się jeszcze rozmówimy - dokończył 8023 4, 37| By chociaż synowie wdali się w niego - wyrzekł potem 8024 4, 37| przy robocie. A zmarnował się przez nas... Przekleństwo 8025 4, 37| pomagał. Juści, co musi się nam dobrze okroić. Jeno 8026 4, 37| Zajrzał do zmarłego, pokręcił się tu i owdzie i na wieś poleciał, 8027 4, 37| karczmy na naradę.~Zmierzch się już był czynił, zorze ostygły 8028 4, 37| popiołem, że jeno niekajś co się ta świeciła jakaś chmurka 8029 4, 37| światłością zachodu.~A kiej się już do cna zrobił wieczór 8030 4, 37| obrządki, to cała rodzina znowu się zebrała przy zmarłym. U 8031 4, 37| żałosną nutę litanii, jaże się widziało, co wszystek sad 8032 4, 37| wszystek sad śpiewa.~Noc się z wolna ściągała na świat, 8033 4, 37| cna przycichło, gdzie spać się kładli, po sadach bieliły 8034 4, 37| kładli, po sadach bieliły się pościele i chałupy gasły 8035 4, 37| duszna cichość stanęła, jakby się miało na odmianę.~Do późna 8036 4, 37| śpiewali przy Borynie, a kiej się rozeszli, ostał jeno Jambroż 8037 4, 37| ustał wszelki ruch i zwaliła się niezgłębiona cisza nocy, 8038 4, 37| pogasły gwiazdy, schmurzyło się całkiem i jakby jeszcze 8039 4, 37| tylko niekiedy zatrzęsło się jakieś drzewo i posypał 8040 4, 37| jakieś drzewo i posypał się cichuśki, lękliwy szmer 8041 4, 37| Jambroż z Jagatą, wsparłszy się o niego głowami, zadrzemali 8042 4, 37| na dobre, chrapiąc, jaże się rozlegało.~Zaś ta letnia, 8043 4, 37| przechodziła szybko, jakby się jej kajś śpieszyło zdążyć, 8044 4, 37| zapieją, świece też dopalały się posobnie i gasły niby te 8045 4, 37| jeno co najgrubsza, migocąc się kiej to złote ostrze.~ 8046 4, 37| przemglony świt, zwlókłszy się leniwie z pól, zajrzał do 8047 4, 37| Borynową twarz, która jakby się ździebko ożywiła, jakby 8048 4, 37| ździebko ożywiła, jakby się budził z ciężkiego snu i 8049 4, 37| już gęstniał roztrząsając się kieby ta zamieć śniegowa.~ 8050 4, 37| staw westchnął kolebiąc się sennie, a spod mrocznych 8051 4, 37| mrocznych próchnic nocy jawiły się obrazy borów, kieby te czarne 8052 4, 37| czarne chmury wynoszące się ze ziemi, zaś poniektóre 8053 4, 37| samotnie stojące, puszyły się czubami w rozbielonym powietrzu 8054 4, 37| dośpiku leżało wszystko leniąc się ździebko, jak to zwyczajnie 8055 4, 37| jarmarku.~A wrychle i sam dzień się podniósł, jeno co jakiś 8056 4, 37| zabełkotały wody i poruszyły się zboża bijąc chrzęstliwymi 8057 4, 37| niegdzie po zagrodach rwały się tęskliwe beki owiec, kajś 8058 4, 37| zagęgały gęsi, to koguty się wydzierały rozgłośnie, gdzie 8059 4, 37| rozgłośnie, gdzie nawet wołania się rozlegały, skrzypy wrótni, 8060 4, 37| skrzęt wstawań, że cała wieś się budziła imając się z wolna 8061 4, 37| wieś się budziła imając się z wolna pracy codziennej, 8062 4, 37| jaże na dwór roznosiły się chrapania.~Wiater buchał 8063 4, 37| otwarte drzwi a okna i tłukł się po izbach świszcząc przeciągle 8064 4, 37| ostatniej świecy.~Nie poruszył się juści Boryna, nie przecknął, 8065 4, 37| nie przecknął, nie porwał się do roboty ni drugich do 8066 4, 37| że wszystko wokół jęło się chwiać, szeleścić, trząchać, 8067 4, 37| malwy kiej dzieuchy chyliły się przez okna w pokłonach głębokich, 8068 4, 37| świergocąc lękliwie, to niesły się muchy, przypełzały żuczki 8069 4, 37| I co jeno żyło, trzęsło się, łkało i zanosiło, jakby 8070 4, 37| czerwone i ogromne, wyniesło się nad świat, ogarnęło go władnym, 8071 4, 37| żywiącym okiem i skryło się w skołtunione chmurzyska.~ 8072 4, 37| pola i sady rozdzwoniły się sypkim, nieustającym szmerem.~ 8073 4, 37| śpiącą pod samym oknem, że się pierwsza zerwała na nogi.~ 8074 4, 37| radosnym gęgotem leciały taplać się w kałużach.~Zajrzała do 8075 4, 37| dobremu.~Rozczerwieniła się kiej burak i krzyknęła porywczo:~- 8076 4, 37| konie.~Hanka zaś wzięła się ostro do roboty, tyla bowiem 8077 4, 37| kulasy wyciągnąć i głowić się niemało, bych wszystkiemu 8078 4, 37| pokrótce, jak co dnia, rozlegał się po całym obejściu jej głos 8079 4, 37| przejmował nieboszczyk, to się jeno błędnie kręciła po 8080 4, 37| Mateusza; któren przeniósł się z robotą na klepisko; kończył 8081 4, 37| takiego chmiela nowego, co się wścieknie - ozwała się po 8082 4, 37| co się wścieknie - ozwała się po swojemu Jagustynka.~- 8083 4, 37| urodna, nie bogata! Kijem się będzie musiała oganiać przed 8084 4, 37| wyglądała na drogę.~- Co się tam stało? - myślała strapiona. - 8085 4, 37| koniczynę, gdyż deszcz rozpadał się już na dobre, nie przestając 8086 4, 37| światłem i ludzi zebrało się też coś niecoś, włożyli 8087 4, 37| to w chałupie widziało się tak jakoś pusto i strasznie 8088 4, 37| płaczem, a Hanka ozwała się do Jagustynki oprzątającej 8089 4, 37| jakaś chora i nie mogła się jeszcze utulić w żałości, 8090 4, 37| z wolna oniemiał i jakby się zasłuchał w ten trzepot 8091 4, 37| zawrzeszczały gęsi, taplające się po sinych, spienionych kałużach.~ 8092 4, 37| plucha, to mało kto dał się pociągnąć, że tylko kajś 8093 4, 37| żałobne nabożeństwo.~Słońce się jednak nie pokazało; świat 8094 4, 37| jednak nie pokazało; świat się był omglił szarawą kurzawą, 8095 4, 37| jeszczek barzej rozzieleniły się pola i sady, a wody wlekły 8096 4, 37| pola i sady, a wody wlekły się niby te srebrnawe przędziwa. 8097 4, 37| leda powiewem, ptaki darły się kieby oszalałe, psy ujadały 8098 4, 37| ujadały wesoło przeganiając się po drogach wraz z dziećmi, 8099 4, 37| i nabrzmiałe mocą, zdały się wrzeć niepowstrzymanym rostem.~ 8100 4, 37| albo też znowu podnosiły się jakieś cudne i niebosiężne, 8101 4, 37| buchały serdecznym.~Ciągnęło się to z dobrą godzinę, a kiej 8102 4, 37| rumor powstał, podnosili się z klęczek i Jambroż jął 8103 4, 37| okadził , zrobiło się niebiesko od dymów, skropił 8104 4, 37| za krzyżem.~A kościół się zatrząsł od krzyków, płaczów 8105 4, 37| zacinał batem i obzierał się niecierpliwie na księży.~ 8106 4, 37| ptak straszliwy i poniesła się przodem, a za nią dopiero 8107 4, 37| srebrzysty krzyż i otwierała się długa ulica brackich z zapalonymi 8108 4, 37| oczach, a tuż za nią wlekła się rodzina srodze zawodząc 8109 4, 37| kto wziął miejsce, ciżbiła się cała wieś, w niemałym smutku 8110 4, 37| pola i drzewa, to posypały się rosy niby tym żalnym, cichym 8111 4, 37| rozchwiane zboża kolebały się z wolna ciężkimi kłosami, 8112 4, 37| ciężkimi kłosami, chyliły się coraz niżej, jakby do nóg 8113 4, 37| Księża pieśń rozpłynęła się kajściś w powietrzu, że 8114 4, 37| że sroga cichość zwaliła się na dusze, jeno dzwony jęczały 8115 4, 37| niekiej zaskrzypiał, szarpały się chorągwie, chlupało błoto 8116 4, 37| i tak jękliwie, jaże łzy się cisnęły, zamierało serce, 8117 4, 37| pobłąkane w niemocy niesły się we świat i u tego nieba 8118 4, 37| Twarze bladły, dusze jęły się zwierać w męce i luty dygot 8119 4, 37| posiniałymi wargami, w piersi się bił i kajał skruszony, zaś 8120 4, 37| kiej te dymy gryzące snuły się po nich bolesne medytacje 8121 4, 37| ty sam, człowieku, który się puszysz, a dmiesz, a wynosisz 8122 4, 37| przychodzi, nie wiada, po co się miecie, i nie wiada, kaj 8123 4, 37| miecie, i nie wiada, kaj się rozwiewa...~I ty się masz 8124 4, 37| kaj się rozwiewa...~I ty się masz panem wszystkiego świata, 8125 4, 37| twarze kamieniały i dusze się trzęsły.~Ale i to zarówno 8126 4, 37| śmierci podać, a one hardo pną się ku słońcu i śpiewają głęboką, 8127 4, 37| Szli wsią całą ciżbiąc się i przepychając, ale każden 8128 4, 37| opuszczeniu, a każden zapatrzył się gdziesik i jakby widział 8129 4, 37| krzyżów i mogił, a zdawał się otwierać, kieby ten straszny, 8130 4, 37| świat, że już niejednemu się widziało, jako w tym zadeszczonym 8131 4, 37| wszystkich biją dzwony, jarzą się światła, czernieją rozwiane 8132 4, 37| śpiewać, Dominikowa trzymająca się Jagny, zgarbiona i na wpół 8133 4, 37| zawiedła po swojemu: "Kto się w opiekę".~Juści, co przywtórzyli 8134 4, 37| gorąco, jakby czepiając się zestrachanymi duszami tej 8135 4, 37| okoliły jamę głęboką, naród się skłębił i cisnął spozierając 8136 4, 37| wywalonego piachu, odwrócił się i rzekł grzmiąco:~- Narodzie 8137 4, 37| Boga chwalił, spowiadał się i komunikował, a biedotę 8138 4, 37| kwilić dokoła i wzdychy rwały się coraz gęściej, gdy nabrawszy 8139 4, 37| nabrawszy powietrza ozwał się znowu, jeno co żałośliwiej:~- 8140 4, 37| już braty dopiekły, żeś się zbył żywota, co?~- Wszystko 8141 4, 37| pijaństwo, a złoście krzewią się coraz barzej.~Wszędy łajdus 8142 4, 37| w służbie Bożej całkiem się opuszczają, pogany te pieskie 8143 4, 37| w lipeckiej parafii tak się dzieje? - przerwał mu święty 8144 4, 37| a boru po kawale i tak się to sprawiata!... Chleb was 8145 4, 37| święty Pietr rozgniewał się jeszcze barzej i kiej nie 8146 4, 37| ci jeno rzeknę: Niech mi się te judasze poprawią do trzech 8147 4, 37| pięściami wytrząchał, że szlochy się podniesły dokoła, naród 8148 4, 37| dokoła, naród zapłakał i bił się w piersi a kajał...~Zaś 8149 4, 37| Wołał do pomiarkowania się w grzechach, bo nie wiada, 8150 4, 37| może najrzewliwiej zanosiła się Jagusia, którą tak cosik 8151 4, 37| sparło pod piersiami, jaże się prosto zapamiętała w krzyku.~- 8152 4, 37| kajś w piasek i zanosiła się takim żałosnym płaczem, 8153 4, 37| jakby to na nią sypiały się te ciężkie, sypkie strugi 8154 4, 37| wciąż biły, jakby skarżąc się niebiosom, zaś znad świeżej 8155 4, 37| te szlochy i biadania też się skarżyły na dolę nieubłaganą 8156 4, 37| krzywdę człowieczą.~Zaczęli się wnet rozchodzić z wolna, 8157 4, 37| za pomarłe, kto zaś jeno się błąkał wśród mogił i smutnie 8158 4, 37| ociągliwie ku chałupom obzierając się wyczekująco, gdyż kowal 8159 4, 37| poredzając z cicha, a wyżalając się nad nimi, a popłakując niekiedy...~ 8160 4, 37| potrzeby, wzdłuż ścian ciągnęły się stoły; obstawione długachnymi 8161 4, 37| długachnymi ławami, że skoro się jeno rozsiedli, zaraz podano 8162 4, 37| roznosiła.~Kobiety zebrały się po drugiej stronie u Hanki; 8163 4, 37| południe, kiej już niejeden jął się oglądać za czapą, podali 8164 4, 37| nieboszczyk ostawił, co?~- Mają się czym pocieszać, mają.~- 8165 4, 37| wyrzeka, co były i pono się kajś podziały.~- Narzeka, 8166 4, 37| miski do czysta i strzegąc się Hanki, która nieustannie 8167 4, 37| napity już ździebko, dźwignął się nad stołem i z kieliszkiem 8168 4, 37| wyrozumieli, ale płakać się wszystkim chciało kiej na 8169 4, 37| kiej na tym kazaniu.~Gwar się już podnosił i gęby czerwieniały, 8170 4, 37| gwarzyli stowarzyszając się do upodoby, świarcząc sobie 8171 4, 37| skorsi do kieliszka wymykali się chyłkiem i wiedli ku karczmie. 8172 4, 37| może i więcej, gdyż sam się przymawiał o gorzałkę, ale 8173 4, 37| pora na mnie!...~Podniósł się nagle i wyszedł prędko do 8174 4, 37| późna i płakał...~Juści, co się nim nikto nie zaturbował, 8175 4, 37| głaskał dzieci, a zgwarzając się z gospodyniami chętliwie 8176 4, 37| bo żeby teraz żył, to bym się ze wsią ugodził dobrowolnie. 8177 4, 37| pierwej chcieli!... - ozwał się głośniej tocząc dokoła oczami. - 8178 4, 37| a ze wsi nikt pierwszy się nie zgłasza!...~Słuchali 8179 4, 37| muru, żaden bowiem nie dał się za ozór pociągnąć i nawet 8180 4, 37| jeno przytakiwali skrobiąc się po łbach a spozierając po 8181 4, 37| opłotki.~Po ich odejściu jęli się dopiero dziwować a głowić 8182 4, 37| Grzela, wójtów brat. ~Jęli się już kłócić a przemawiać, 8183 4, 37| swego dowodził, a trzeci obu się przeciwił zaś insi mamrotali:~- 8184 4, 37| zgodę zrobić i brać, co się da, nie czekając gruszków 8185 4, 37| Chodźta do karczmy, tam się naradzim.~- A ja stawiam 8186 4, 37| ochotnie kowal.~Wywiedli się pokrótce całą kupą w opłotki. 8187 4, 37| kupą w opłotki. Zmierzchało się już ździebko, bydło szło 8188 4, 37| i po całej wsi roznosiły się poryki, gęgoty, fujarek 8189 4, 37| nieco za drugimi, chytał się płotów i cosik długo przy 8190 4, 37| Długo ich było słychać, tak się prowadzili szumnie, ile 8191 4, 37| ciemny wieczór, zrobiło się jakoś dziwnie cicho, pusto 8192 4, 37| smutnie.~Jagusia tłukła się po swojej izbie kiej ten 8193 4, 37| śpik morzył każdego, a nikt się z izby nie kwapił ruszać. 8194 4, 37| lub Łapa zawarczał jeżąc się groźnie, a potem wlekły 8195 4, 37| groźnie, a potem wlekły się długie, nieskończone, zgoła 8196 4, 37| strwożeni, że raz po raz ktoś się żegnał i pacierz zaczynał 8197 4, 37| wargami, bo już wszystkim się widziało, jako cosik się 8198 4, 37| się widziało, jako cosik się gdzieś rusza, że chodzi 8199 4, 37| w okna zagląda i obciera się o ściany, to jakby ktoś 8200 4, 37| ostro zaszczekał i rzucił się ku drzwiom, Józka nie mogąc 8201 4, 37| na Jezusowe pola... Niech się poniesie w spokojności.~ 8202 4, 37| przycichło i jakby zamarło, nikt się nie poruszył, tylko rozpalone 8203 4, 37| niekiej, kręcił ogonem i jakby się do kogoś przyłaszał, że 8204 4, 37| gdziesik pomiędzy nimi błąka się dusza zmarłego.~ Hanka 8205 4, 38| wschodem a południem i wynosiło się coraz bardziej palące, kiej 8206 4, 38| napity drogą idzie, kolebie się ze strony na stronę i zawodzący 8207 4, 38| ochrzcili na Pawła, wydzierał się też nie ciszej, a jeno żarliwiej 8208 4, 38| głosem zawodził i kieby się zapamiętał, tak dzwonił, 8209 4, 38| w pola leci, skroś zbóż się przebiera i śpiewa ze wszystkiego 8210 4, 38| uroczyście obchodzony.~A czas się też był zrobił wybrany, 8211 4, 38| słoneczny, na galantą spiekę się miało, ale mimo to już od 8212 4, 38| ich głos radosny rozlał się po świecie, to i pokrótce 8213 4, 38| na miedzach, czerwieniły się kobiece przyodziewy i bielały 8214 4, 38| podobnie kiej te gęsi, mieniąc się jeno w upale i wśród zbóż 8215 4, 38| zielonych.~Słońce niesło się wyżej a wyżej i płynęło 8216 4, 38| czystym niebie, jarząc się coraz barzej i nagrzewając 8217 4, 38| że już powietrze trzęsło się nad polami; jeszcze ta niekiej 8218 4, 38| zachrzęściły cichutko i potrzęsły się młode pszeniczne kłosy, 8219 4, 38| ale już z wolna grążyło się wszystko w słonecznym wrzątku 8220 4, 38| tak rozgłośnie, chwiały się źdźbła, płoszyły się 8221 4, 38| się źdźbła, płoszyły się ptaki, ale śpiżowe serca 8222 4, 38| mocno i górnie, wynosząc się ku słońcu przejmującą 8223 4, 38| pieśnią i wołaniem:~- Zmiłuj się! Zmiłuj! Zmiłuj!~- Matko 8224 4, 38| uroczyste święto.~Jakoż i czuło się w powietrzu święty dzień 8225 4, 38| czego nie wypowiedzieć, a co się unosiło nad polami rozpierając 8226 4, 38| stron. Kłęby kurzawy toczyły się nieustannie nad wszystkimi 8227 4, 38| głosy przeróżne, wiązały się głośne rozmowy, czasem ktosik 8228 4, 38| czasem ktosik wychylał się z półkoszków i krzykał do 8229 4, 38| wzburzone, i jak wody przewalały się niekiedy ze strony na stronę, 8230 4, 38| tak gęsto, jakby tam niebo się kładło, kwitnęły wyczki 8231 4, 38| pokrótce Lipce napełniły się narodem po wręby.~Jechali 8232 4, 38| nieco cienia, ustawiały się wozy i wyprzęgano konie, 8233 4, 38| stajał przy wozie, że ledwie się przecisnął.~Lipce prosto 8234 4, 38| gwary i krzyki podnosiły się nad całą wsią. Naród szumiał 8235 4, 38| wzuwać trzewiki a ogarniać się przystojnie do kościoła, 8236 4, 38| rajcowali kupami zmawiając się ze somsiady, zaś dziewuchy 8237 4, 38| dziewuchy i chłopaki cisnęły się łakomie do kramów i bud, 8238 4, 38| pocieszne skoki a figle, jaże się za boki brali ze śmiechu.~ 8239 4, 38| przybywali nowi gnietąc się, a nawet swarząc, ale większość 8240 4, 38| musiała ostać na dworze tuląc się pod mury i drzewa.~Przyjechało 8241 4, 38| całkiem ustał i gorąc podnosił się już nie do wytrzymania, 8242 4, 38| wytrzymania, żywy ogień lał się prosto na głowy, ale naród 8243 4, 38| naród cierpliwie gniótł się przy konfesjonałach i roił 8244 4, 38| nadeszły, ale że nie sposób się było docisnąć choćby nawet 8245 4, 38| pod parkanem, rozglądając się w ciżbie, a Pochwalonym 8246 4, 38| huknęły organy i zaczęła się suma, przyklękli wszyscy, 8247 4, 38| wszyscy, poprzysiadali a jęli się żarliwie pacierzy.~Rychtyk 8248 4, 38| ledwie już zipiąc i jakby się z wolna gotując w tym ukropie 8249 4, 38| ukropie słonecznym.~Naród się modlił w głębokiej cichości, 8250 4, 38| Uroczyste głosy organów lały się brzękliwym, rozmodlonym 8251 4, 38| organisty, zaś potem ciągnęły się długie, jakby oniemiałe 8252 4, 38| Szmer pacierzów rozdzwaniał się nikłym i sypkim chrzęstem 8253 4, 38| że cały smętarz widział się kieby przytrząśnięty kwiatami, 8254 4, 38| przytrząśnięty kwiatami, co się chyliły kornie w onej świętej 8255 4, 38| albo kwik koński roznosił się od wozów.~Nawet dziady pocichły, 8256 4, 38| poniektóry przez śpik wyrywał się niekiej z głośniejszym Zdrowaś 8257 4, 38| zaskamlał.~A upał jeszcze się wzmagał i tak prażył, jaże 8258 4, 38| zalane pożogą rozżarzyły się kiej ogień migocąc białawymi 8259 4, 38| na dobre, niejeden kiwał się klęczący, zaś drudzy wychodzili 8260 4, 38| klęczący, zaś drudzy wychodzili się rzeźwić, gdyż raz po raz 8261 4, 38| procesji, kiej kościół zatrząsł się od śpiewań, kiej jęły walić 8262 4, 38| nad mrowiem głów, chwiały się obrazy przystrojone w tiule 8263 4, 38| wszystką duszą tęskliwą wynosił się kajś jaże w niebiosy, jaże 8264 4, 38| przejmująco, na smętarzu zrobiło się cicho jak przódzi, ale już 8265 4, 38| nikto nie drzemał, wzmogły się jeno szepty pacierzów, rozgłośniały 8266 4, 38| miejscu, a jeno cięgiem się kręcił po smętarzu i co 8267 4, 38| nawet Hankę zobaczył i zaraz się do niej przecisnął.~- Wrócił 8268 4, 38| Bóg zapłać! - schyliła mu się do nóg. - Może Rocho jakoś 8269 4, 38| poredzi, a jakby nie, to musi się szukać inszego sposobu.~- 8270 4, 38| słowa, to jeno prześmiechnął się do niej i zawrócił do swoich.~ 8271 4, 38| tego trybularza.~Chłodziły się czymsić, co się widziało 8272 4, 38| Chłodziły się czymsić, co się widziało niby te rozczapierzone 8273 4, 38| zaglądało im w oczy i tak się cosik śmiali, jaże ludzie 8274 4, 38| cosik śmiali, jaże ludzie się tym niemało gorszyli.~Naraz 8275 4, 38| wozy i kłęby kurzawy wzbiły się ponad drzewa.~- Jakieś spóźnione - 8276 4, 38| dorzucił ktosik.~A drudzy jęli się przechylać przez mur ogrodzenia 8277 4, 38| jazgotów i naszczekiwań, ukazał się cały rząd ogromnych bryk, 8278 4, 38| docierały.~Naród rzucił się patrzeć na nich, a wielu 8279 4, 38| przejeżdżały stępa, ledwie się przeciskając przez gęstwę 8280 4, 38| kogo pozdrowił. Jeno oczy się im jarzyły i brody trzęsły, 8281 4, 38| Sobacze pociotki!~Posypały się wyzwiska kiej kamienie.~- 8282 4, 38| dzisiaj odpust, zabawimy się w karczmie!~Nie odzywali 8283 4, 38| w karczmie!~Nie odzywali się zacinając jeno konie i wielce 8284 4, 38| co już nie sposób było się komu brać do pacierzów, 8285 4, 38| pacierzów, bo jeno kupili się coraz gęściej kole dziedzica. 8286 4, 38| Tęgoście podkurzyli, cały rój się wyniósł.~- A bo im nasze 8287 4, 38| kożuchy śmierdziały - zaśmiał się i któryś, a Grzela, wójtów 8288 4, 38| na ziem leciał...~- Pobił się to kto z nimi? - pytał rozciekawiony 8289 4, 38| Pochwalony, to zaraz juchą się oblał i dziw duszy nie zgubił.~- 8290 4, 38| Mateusz.~- I nie szczęściło się im na Podlesiu. Krowy im 8291 4, 38| mogliby powiedzieć! - wyrwał się któryś z chłopaków, ale 8292 4, 38| pozdychały, wiadomo...~Jaże się pokurczyli z tajonej uciechy, 8293 4, 38| dopiero kowal przysunąwszy się bliżej rzekł:~- Że się Miemce 8294 4, 38| przysunąwszy się bliżej rzekł:~- Że się Miemce wyniesły, to już 8295 4, 38| to Sikora prześmiechnął się i powiedział z cicha:~- 8296 4, 38| co to zażył kłopotów, aby się jeno Miemców pozbyć; juści, 8297 4, 38| komży i z tacą w ręku jął się ku nim przepychać.~- Cie, 8298 4, 38| przepychać.~- Cie, widzi mi się, że to Jasio organistów - 8299 4, 38| kościół, co łaska. Witał się ze wszystkimi, pozdrawiał 8300 4, 38| go bowiem i nijako było się wykręcać od ochfiary, to 8301 4, 38| dobrego słowa, a natknąwszy się na Hankę pozdrowił tak 8302 4, 38| zdumienia, on też ździebko się pomięszał, rzekł ni to, 8303 4, 38| patrzała, boć prosto wydał się jej jako ten świątek, co 8304 4, 38| próżno tarła oczy i żegnała się raz po raz, nie pomogło.~- 8305 4, 38| Organiściak jeno, a jak się to wybrał galancie.~- Matka 8306 4, 38| wybrał galancie.~- Matka się też puszy kiej ten indor.~- 8307 4, 38| wodząc za nim oczami, kaj się tylko poruszył.~Właśnie 8308 4, 38| poruszył.~Właśnie i suma się skończyła, jeszczech ta 8309 4, 38| wyjściu, gdy przecisnęła się do niej Balcerkówna z wielką 8310 4, 38| lata też ma.~- Niezgorsze się tam zrobi piekiełko, niezgorsze - 8311 4, 38| turbacji, że ani wiem, co się tam na wsi wyprawia. ~- 8312 4, 38| mówili, co na tym skończyć się musi.~- Wynosił się, puszył, 8313 4, 38| skończyć się musi.~- Wynosił się, puszył, przewodził, a teraz 8314 4, 38| było, co nawet na pogrzebie się nie pokazał.~- Cóż mu ta 8315 4, 38| bo tuż przed nimi jawiła się Jaguś prowadząca matkę; 8316 4, 38| Kiedyż Szymkowe wesele? Ani się kto spodział, co dzisiaj 8317 4, 38| Dominikowa sprostowała się nagle i twardo rzekła:~- 8318 4, 38| uciekając, a Płoszkowa zaśmiała się cicho:~- Niby to ślepa, 8319 4, 38| kudłów.~- Boże broń, bych się i do drugich nie dorwała...~ 8320 4, 38| przed wrótniami, że Hanka się zgubiła ostając kajś za 8321 4, 38| oczy.~- Antkowa, widzi mi sie! Bóg zapłać! Przyletę, juści, 8322 4, 38| a częsty grosz sypał mu się do czapy.~Hanka przystanęła 8323 4, 38| pod smętarzem rozglądając się za Józką i najniespodziewaniej 8324 4, 38| najniespodziewaniej natknęła się oczami na swego ojca.~Siedział 8325 4, 38| nożem, ale myślała zrazu, że się jej przywidziało, przetarła 8326 4, 38| dziadami! Jezus! - dziw, że się nie spaliła że wstydu.~Nasunęła 8327 4, 38| barzej na czoło i przebrała się do niego z tyłu od wozów, 8328 4, 38| przykucnąwszy za nim, bych się chronić od ludzkich oczów.~- 8329 4, 38| miejsca obacze... co nowego się przewiem... Jeszczech wama 8330 4, 38| nie macie!~- Puść me, bo się ozgniewam!~- Rzućcie te 8331 4, 38| obaczył.~- To zrobię, co mi się jeno spodoba, juści... wstydał 8332 4, 38| spodoba, juści... wstydał się bede... komu głód kumą, 8333 4, 38| temu torba matką - wyrwał się naraz, wpadł pomiędzy wozy 8334 4, 38| naleźć w takim tłoku, jaki się uczynił na placu przed kościołem.~ 8335 4, 38| Słońce przypiekało, jaże się człowiek łuskał ze skóry, 8336 4, 38| ostatniej nitki, miętosił się radośnie i kotłował jakoby 8337 4, 38| naszczekiwały psy i konie gryzły się i kwiczały, że to muchy 8338 4, 38| znajomków, stowarzyszał się i cisnął do kramów, przy 8339 4, 38| wrzało jak w ulu i podnosiły się dzieuszyne piski.~Budy ze 8340 4, 38| Budy ze świętościami jaże się chwiały od babiego naporu. 8341 4, 38| pacierzów, nim naród jął się nieco spokoić i przycichać; 8342 4, 38| karczmy kto już zabierał się do domu, a drudzy, zmożeni 8343 4, 38| utrudzeniem, rozkładali się w cieniu wozów, nad stawem, 8344 4, 38| pokrótce i gwarzyć nie chciało się nikomu ni nawet ruchać, 8345 4, 38| wieś zasiadła do misek, to się już prawie całkiem uspokoiły, 8346 4, 38| niekaj i konie szarpnęły się przy wozach.~Zaś na plebanii 8347 4, 38| gwar rozmów i roznosiły się brzęki, śmiechy a takie 8348 4, 38| mentalach na piersiach, kręcił się cięgiem w sieniach, a często 8349 4, 38| popamiętasz. ~Ale nie mogąc się ognać zbereźnikom, które 8350 4, 38| śmielsze nawet już pod okna się przebierały, to jeno przygrażał 8351 4, 38| niechta szczekają, co im się spodoba. Pyskować na drugiego 8352 4, 38| przyniewoliła.~- Przelewa się to u mnie czy co? Dzieciom 8353 4, 38| a jemu dam?~- Należy mu się wycug od ciebie, nie baczysz?~- 8354 4, 38| ociec pierwszy. Nieraz mi się skarżył, że go głodem morzysz 8355 4, 38| używam kiej dziedziczka. Tak się ano wypasłam, co mi już 8356 4, 38| coraz żałośniej, gdy wtoczył się w opłotki dziad, prowadzony 8357 4, 38| se pod chałupą - zwróciła się doń Hanka krzątając się 8358 4, 38| się doń Hanka krzątając się kole obiadu.~Przysiadł na 8359 4, 38| miski, że szeroko rozniesły się posmaki.~- Kasza ze słoniną, 8360 4, 38| wietrząc zapachy i oblizując się łakomie.~Pojadali z wolna, 8361 4, 38| łyżkę strawy. Łapa kręcił się z cichym skowytem, a dziadoski 8362 4, 38| cienie nie ochraniały, dziw się wszystko nie roztopiło; 8363 4, 38| ciągnąc ospale łyżkę.~- Zmiłuj się, Panie; nad grzesznymi, 8364 4, 38| Powiedali na smętarzu - ozwał się znowu - co Lipce mają się 8365 4, 38| się znowu - co Lipce mają się dzisiaj godzić z dziedzicem, 8366 4, 38| prawda to?~- Dostaną, co im się należy, to może się i ugodzą - 8367 4, 38| co im się należy, to może się i ugodzą - rzekła Hanka.~- 8368 4, 38| rzekła Hanka.~- A Miemce się już wyniesły, wiecie? - 8369 4, 38| wyniesły, wiecie? - wyrwał się Witek.~- Żeby ich morówka 8370 4, 38| napasł swojego pieska i jął się dźwigać z przyźby.~- Żniwna 8371 4, 38| wam do roboty - zaśmiał się Pietrek.~- A pilno; łoni 8372 4, 38| a dzisia ze trzy mendle sie wydziera, jaże uszy puchną.~- 8373 4, 38| przekpiwał Pietrek patrząc, jak się toczył środkiem drogi, grubachny 8374 4, 38| przyległ w cieniu, bych się przespać, to już chrapał, 8375 4, 38| Przedzwonili na nieszpór. Słońce się już galancie kłoniło ku 8376 4, 38| coraz więcej ludzi schodziło się na plac przed kościołem, 8377 4, 38| kramy i budy.~Józka poniesła się z dzieuchami kupować obrazki, 8378 4, 38| obrazki, a głównie, bych się napatrzyć do syta owym wstęgom, 8379 4, 38| miseczki, a gwary podnosiły się z wolna, przepełniając całą 8380 4, 38| syty i wypoczęty, to rad się stowarzyszał a cieszył spółecznie; 8381 4, 38| roztwierał szeroko, kto się aby cisnął, kaj się drugie 8382 4, 38| kto się aby cisnął, kaj się drugie cisnęły, kto i na 8383 4, 38| jakże, toć każden wymodlił się i nawzdychał do woli, napatrzył 8384 4, 38| innym świętościom; wypłakał się rzetelnie, nasłuchał organów 8385 4, 38| organów i śpiewań, a jakby się cały wykąpał w onym święcie, 8386 4, 38| wspominków nazbierał i zbył się chociaż na ten dzień jeden 8387 4, 38| proste dziadygi, a wszystko się weseliło pospólnie; czyniąc 8388 4, 38| kramów, że i przecisnąć się tam było niełacno. A juści, 8389 4, 38| najrozgłośniej gadały kobiety gnietąc się jedna przez drugą do bud, 8390 4, 38| drugą do bud, abych chociaż się dotknąć i napatrzyć onych 8391 4, 38| chustkę czerwoną, przystroiła się zaraz, i chodzili od kramu 8392 4, 38| kramu do kramu trzymając się wpół, radośni wielce i jakoby 8393 4, 38| złotówczynę.~Jagusia plątała się kajś niedaleko od nich udając, 8394 4, 38| i dokąd idzie.~Przysunął się do niej Mateusz i szepnął 8395 4, 38| nagle.~Jasio przeciskał się z wolna przez tłumy w jej 8396 4, 38| wskazując księżyka, któren się bronił ze śmiechem, aby 8397 4, 38| Kiej dziedzicowy syn! Jak się to wybrał! Dobrze baczę, 8398 4, 38| chociaż nieśmiało, przepychała się ku niemu, roześmiał się 8399 4, 38| się ku niemu, roześmiał się do niej, ale że patrzeli 8400 4, 38| z warg czerwonych polał się cichy lśniący pośmiech; 8401 4, 38| wtykając jej obrazik, ręce się ich spotkały i rozbiegły 8402 4, 38| kiej sparzone.~Wzdrygnęła się, nie śmiejąc ust otworzyć. 8403 4, 38| miała na oczach.~- Widzi się kiej ten świątek! - szepnęła 8404 4, 38| psa kiełbasa.~Obejrzała się prędko, Mateusz stał pobok.~ 8405 4, 38| Mruknęła ni to, ni owo, chcąc się od niego odczepić, ale szedł 8406 4, 38| zapowiedzie?~- A cóż, kiej chce się żenić, to niech się żeni, 8407 4, 38| chce się żenić, to niech się żeni, jego wola.~Skrzywił 8408 4, 38| żeni, jego wola.~Skrzywił się i pytał niespokojnie:~- 8409 4, 38| ta wiem! Nie wyznała mi się. Niech się jej spyta.~Przystąpił 8410 4, 38| Nie wyznała mi się. Niech się jej spyta.~Przystąpił do 8411 4, 38| Szymek z Nastusią, nalazł się skądściś i Jędrzych, że 8412 4, 38| strony nie trzymaj, kiej się mnie krzywda dzieje.~- Juści, 8413 4, 38| tobą stoję. Ale odmieniłeś się przez te czasy, no, no... 8414 4, 38| drugi z ciebie! - dziwiła się, bo stojał przed nią sielnie 8415 4, 38| bieluśkiej kieby mleko.~- A bom się wyrwał z matczynego stojaka.~- 8416 4, 38| na woli? - prześmiechała się z jego hardości.~Wypuść 8417 4, 38| ślub?~Nastusia przygarnęła się tkliwie obejmując go wpół.~- 8418 4, 38| drugą stronę do matki i się wyprowadzę. Szukał po ludziach 8419 4, 38| sobie dam! - przechwalał się sierdziście.~- Pomogę mu, 8420 4, 38| to grontu przykupi, jak się to chyci ziemi, że pokrótce 8421 4, 38| Przed plebanią natknął się na Tereskę.~- Kaj cię to 8422 4, 38| zdechłą owcę.~- To czemu się im dajesz! - zły już był 8423 4, 38| to bez co? - zaskarżyła się cichuśko.~Szarpnął się i 8424 4, 38| zaskarżyła się cichuśko.~Szarpnął się i poszedł przodem, że ledwie 8425 4, 38| cielę! - rzucił odwracając się nagle.~- Nie, nie... jeno 8426 4, 38| kto nożem żgnął!~Zrównał się z nią i rzekł dziwnie serdecznie:~- 8427 4, 38| miał nie będę.~Obejrzał się na nią jeszcze z proga, 8428 4, 38| W głównej izbie tłoczyło się wiela różnego narodu, przepijając 8429 4, 38| zaś w alkierzu zebrali się co młodsi z lipeckich, z 8430 4, 38| stryjeczny Borynów, a nawet się wcisnął Kobus, choć go nikto 8431 4, 38| i kredą znaczył, jak by się to podzielili ziemią i co 8432 4, 38| każdemu w Lipcach wykroi się nowa gospodarka. Miarkujta 8433 4, 38| Wysłuchali uważnie, ale nikto się nie ozwał, patrzeli jeno 8434 4, 38| komisarz pozwoli? - ozwał się pierwszy sołtys orząc frasobliwie 8435 4, 38| Jak gromada uchwali, to się urzędów o przyzwoleństwo 8436 4, 38| Musi, nie musi, a ty się nie wydzieraj. Obacz no 8437 4, 38| gotów choćby jutro. Zgodzimy się na jedno, to zaraz odpisze, 8438 4, 38| żniwach można by chycić się tej ziemi:~- A na jesieni 8439 4, 38| na jesieni obrobić, jak się patrzy.~- Mój Jezus, dopiero 8440 4, 38| prostowała grzbiety i same ręce się wyciągały do brania tej 8441 4, 38| działach, a każdemu roiły się nowe gospodarki, bogactwa 8442 4, 38| też kiej pijani, śmiejąc się, bijąc pięściami w stoły 8443 4, 38| wiela to weselisk odprawi się w zapusty! ~- Dzieuch we 8444 4, 38| dopiero po chwili ozwał się sołtys:~- Ja też nie mogę 8445 4, 38| starych.~Ale na to porwał się Grzela i zakrzyczał:~- To 8446 4, 38| przekładać zapalczywie, jaże się spocił kiej mysz, kowal 8447 4, 38| ale stary Płoszka nie dał się przekabacić, głową jeno 8448 4, 38| prawdę, kiej nasza widzi się wam cygaństwem.~- A rzekę! 8449 4, 38| czarno na białym. Zawżdy się naszą krzywdą pasły, to 8450 4, 38| krzywdą pasły, to i tera chcą się na nas pożywić!~- Tak miarkujecie, 8451 4, 38| Tak miarkujecie, no to się nie gódźcie, ale drugim 8452 4, 38| to może i więcej.~Zaczęli się przemawiać coraz zapalczywiej, 8453 4, 38| wspomagały Kłęba, to zrobił się taki gwar, jaże przyleciał 8454 4, 38| wzięli pić, a jeszcze barzej się ugwarzać, wszyscy już bowiem 8455 4, 38| wszyscy już bowiem skłaniali się do zgody oprócz starego 8456 4, 38| najgłośniej rozmawiał rozwodząc się o dziedzicowej poczciwości, 8457 4, 38| arak z esencją.~Cieszyli się tak galancie, co już niejeden 8458 4, 38| to co? Psi pazur? I nam się należy ziemia! Nie dopuścim 8459 4, 38| Kompania też niezadługo zaczęła się rozchodzić do domów, jeno 8460 4, 38| muzyka.~Właśnie i wieczór się był robił, słońce zapadło 8461 4, 38| czuby zbóż i sadów jakby się pławiły w czerwieni a złocie. 8462 4, 38| jęły rechotać, odzywały się przeć piórki, a granie koników 8463 4, 38| granie koników roztrząsało się po polach kiej ten nieustający 8464 4, 38| dojrzałych kłosów, rozjeżdżali się już z odpustu, że jeno wozy 8465 4, 38| Przycichły Lipce, pusto się zrobiło przed kościołem, 8466 4, 38| wczasów~Cichy zmierzch stawał się na świecie, mroczniały pola, 8467 4, 38| mroczniały pola, dale stapiały się już z niebem, wszystko się 8468 4, 38| się już z niebem, wszystko się spokoiło, śpik z wolna morzył 8469 4, 38| a rogate łby pokazywały się nad stawem, rozgorzałym 8470 4, 38| baraszkowały z wrzaskiem kąpiące się chłopaki, zaś po obejściach 8471 4, 38| zaś po obejściach trzęsły się dzieuszyne piesneczki, to 8472 4, 38| i pusto. Hanka poniesła się z dziećmi do którejś z kum, 8473 4, 38| do którejś z kum, Pietrek się też kajś zapodział, a Jagusia 8474 4, 38| a Jagusia nie pokazała się jeszcze od nieszporów, że 8475 4, 38| że tylko Józka zwijała się kole wieczornych obrządków.~ 8476 4, 38| Witkowego boćka; któren kręcił się wpodle rychtując przyczajonym 8477 4, 38| Słyszę cię dobrze! Już ci się nie dam. Jaka to jucha zmyślna! - 8478 4, 38| ale że w podwórzu rozległo się granie, to oganiając się 8479 4, 38| się granie, to oganiając się kiej niekiej różańcem zasłuchał 8480 4, 38| niekiej różańcem zasłuchał się w, muzyce z lubością.~- 8481 4, 38| rzępoli?~- A Witek! Wyuczył się od Pietrka i teraz cięgiem 8482 4, 38| wyciągasz nutę.~Chłopak uradował się ogromnie.~- A zagrałbyś 8483 4, 38| kościele, i tak sprawnie, jaże się dziad zdumiał.~- Cie, na 8484 4, 38| karczmach - przechwalał się rozradowany, wycinając od 8485 4, 38| wysokie, ciemne niebo rosiło się gwiazdami, wieś już kładła 8486 4, 38| gwiazdami, wieś już kładła się spać, jeno od karczmy zalatywały 8487 4, 38| owym; cyganił jucha, jaże się kurzyło, ale nie przeciwiła 8488 4, 38| kurzyło, ale nie przeciwiła mu się, myśląc swoje i tęsknie 8489 4, 38| śpiące, ale ten szum zdał się jej jakimś żałosnym wołaniem 8490 4, 38| brzękiem talerzy.~Tłukła się od brzega wsi do brzega 8491 4, 38| wiada, laczego znalazła się przed plebanią, jakieś konie 8492 4, 38| niecierpliwie kopytami, świeciło się tylko w jednym pokoju, grali 8493 4, 38| grali w karty.~Napatrzyła się do syta i poszła opłotkami, 8494 4, 38| proboszczowskich ogrodów. Przesuwała się lękliwie pod żywopłotem, 8495 4, 38| stały otwarte.~Przytuliła się w cień pod płot i zajrzała 8496 4, 38| mieszkania, i co trochę jawił się znów w kręgu światła; czasem 8497 4, 38| przy oknie, że wciskała się w płot strwożona, bych jej 8498 4, 38| rzekł la uciechy, że śmiali się, a radość błyskała w twarzach 8499 4, 38| a małe siostry jęły mu się drapać na kolana i wieszać 8500 4, 38| łaskotał, jaże izba zatrzęsła się dziecińskimi śmiechami.~


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL