Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] siatkach 1 sidla 2 sidlach 1 sie 10642 siebie 217 siec 1 sieci 2 | Frequency [« »] ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances sie |
Tom, Rozdzial
9001 4, 41| poganiny zapowietrzone, śmiały się z pacierza.~- Tom każdemu 9002 4, 41| radę dam! - przechwalał się z uśmiechem.~- Byłeś to 9003 4, 41| palił nie będę, nie do tegom się godził! - odkrzyknął.~Wywarła 9004 4, 41| już rozeźlona tak zwijała się kole chleba, jaże tuman 9005 4, 41| dusił, a w sieniach, kaj się buzowało w szabaśniku, też 9006 4, 41| muchy, od których roiły się ściany, brzęczały nieustannie 9007 4, 41| prawie z płaczem oganiała się gałęzią i tak już była spocona 9008 4, 41| łakomie do jadła i z wolna się nadziewał podrzucając niekiej 9009 4, 41| boćkowi, któren przygrajdał się ze sadu i warował przy nim 9010 4, 41| śmietany, poczekaj.~Zaś kiej się nałożył do syta i brał za 9011 4, 41| dorzuciła uszczypliwie:~- Zgódź się do Jagusi, ona ci tłuściej 9012 4, 41| Utrafił ją w słabiznę, ale nim się zebrała odpowiedzieć, odjechał.~ 9013 4, 41| sadu jakiś kwik, zlękła się, że świnie pyszczą po cebuli, 9014 4, 41| jeno sąsiedzka maciora ryła się pod płot.~- Wsadź jeno ryj, 9015 4, 41| przyrychtuję.~A ledwie wzięła się znowu do roboty, kiej bociek 9016 4, 41| hycnął na ganek, przyczaił się ździebko i popatrzywszy 9017 4, 41| zdzielić drewnem, poderwał się i frunął na stodołę i długo 9018 4, 41| Józka, więc na niej wszystko się skrupiło.~- Kaj się to nosisz? 9019 4, 41| wszystko się skrupiło.~- Kaj się to nosisz? Cięgiem ganiasz 9020 4, 41| muchy z ciasta i bierąc się do wygarniania węgli z pieca.~- 9021 4, 41| niezdrowo.~Dzieusze chciało się lecieć, to w mig uwinęła 9022 4, 41| lecieć, to w mig uwinęła się z robotą i nim Hanka zalepiła 9023 4, 41| twarda, to skiby łupały się niby skały, a konie ciągnęły 9024 4, 41| takim wysiłkiem, jaże rwały się postronki.~Antek, jakby 9025 4, 41| szczypiący trawę po między, rwał się raz po raz do klaczy łakomie, 9026 4, 41| matczynych wymion.~- Co mu się to przypomina, cycoń jeden - 9027 4, 41| przerywając skwarną cichość, co się ta niekaj ozwał do kobiet, 9028 4, 41| Kobiety czekają, a ty wleczesz się kieby szmaciarz! ~- A juści, 9029 4, 41| podleśną drogę, a sam rzucił się w cień na kraju lasu i kiej 9030 4, 41| jeno niekiedy zaruchały się cichuśko zielone podszycia 9031 4, 41| śpiewania.~Antek rozciągnął się na trawie i kurzył papierosa, 9032 4, 41| miedzi wykute, wynosiły się nad nim rzucajac po oczach 9033 4, 41| morzący śpikiem cień. Już się był całkiem zapadł w cichość, 9034 4, 41| plecach, zaś w końcu wlekła się Jagustynka, zgarbiona pod 9035 4, 41| to waju nie wyręczą?~Jeno się skrzywiła odwracając zaczerwienione, 9036 4, 41| mówić o biedzie.~- Bójcie się Boga, dyć przyjdźcież wieczorem, 9037 4, 41| przyjdźcież wieczorem, a znajdzie się jeszcze w chałupie jaki 9038 4, 41| ta ja, ten śmieć jeno, co się go trepem następuje, ani 9039 4, 41| i poniesła do Żyda, bych się jeno najadły.~- To znowuj 9040 4, 41| jakby wszystko złe zwaliło się na nich. Krowa im padła, 9041 4, 41| pilno do karczmy.~- Z biedy się niekiej napijał, z czystej 9042 4, 41| złości pofolgował, no, żeby się tak zawziąć na jednego głupiego 9043 4, 41| sam zły nie wyrwie. A może się jeszcze trafi kto drugi 9044 4, 41| zapaśny! - westchnął oblizując się kiej kot do mleka.~- Już 9045 4, 41| po polach, daleko.~- Co się to wyrabia u Dominikowej?~ 9046 4, 41| zwiędłych wargach, rozjarzyły się oczy i przysunąwszy się 9047 4, 41| się oczy i przysunąwszy się jęła mówić bolejąco:~- A 9048 4, 41| gorąco, przypochlebiając mu się i jakby ciągnąc za język, 9049 4, 41| taka żrąca tęsknica, jaże się cały rozdygotał.~Szczęściem, 9050 4, 41| Jagustynka nie doczekawszy się od niego ani słowa odpowiedzi 9051 4, 41| ani słowa odpowiedzi jęła się dźwigać stękający.~- Poniechajcie! 9052 4, 41| rozkazał krótko.~Chycił się znowu pługa i jakiś czas 9053 4, 41| twardą ziemię, przyginał się w jarzmie kiej wół, dawał 9054 4, 41| jarzmie kiej wół, dawał się wszystek tej pracy, ale 9055 4, 41| zdusił tęsknicy.~Już mu się dłużył dzień, że raz po 9056 4, 41| jeszcze do zaorania. Jurzył się też w sobie coraz barzej 9057 4, 41| krzykał na kobiety, bych się prędzej ruchały! Tak go 9058 4, 41| ścierpiał, i takie myśle kłębiły się po głowie i przyćmiewały 9059 4, 41| że coraz częściej pług mu się w rękach chybotał zadzierając 9060 4, 41| kamienie, zaś pod lasem tak się był zarył pod jakiś korzeń, 9061 4, 41| pod jakiś korzeń, aż krój się oberwał.~Nie było sposobu 9062 4, 41| zamączone, a Hanka kłóciła się z kimś w sadzie.~- Paparuch! 9063 4, 41| podwórze, ale tam zeźlił się barzej, gdyż i ten drugi 9064 4, 41| ostawała, to już kłóciły się na zabój, wytrząchając do 9065 4, 41| na zabój, wytrząchając do się przez płoty zaciśniętymi 9066 4, 41| kokosz.~- A to wydzierasz się, jaże na całą wieś słychać!~- 9067 4, 41| przerwał jej ostro:~- Ogarnij się, a to wyglądasz kiej nieboskie 9068 4, 41| Hale, do roboty będę się przybierała kiej do kościoła, 9069 4, 41| ze wszystkiej mocy robiło się powolne kieby ciasto, ugniatali 9070 4, 41| wszystek gotowy, a parob jeno się wałęsa kole chałupy. Niezgorzej 9071 4, 41| zachętliwie.~- Juści, co przydałby się jakiś grosz na żniwo, ale 9072 4, 41| znam! Byś to chciał wstawić się za mną!~- Kiej prosisz, 9073 4, 41| nich poletę.~Antek cofnął się prędko przed kuźnię, gdyż 9074 4, 41| zagrały młoty i iskry sypnęły się deszczem ognistym i parzącym.~- 9075 4, 41| a woda z krzykiem waliła się z kół w rzekę i spieniona, 9076 4, 41| spieniona, zmordowana, gotowała się bełkotliwie w ciasnych brzegach. 9077 4, 41| stronie, dzielnie zwijał się rządząc i bacznie wszystkiego 9078 4, 41| wszystkiego doglądając.~Przywitali się przyjacielsko.~- A kajże 9079 4, 41| pytał Antek rozglądając się po ludziach.~- Zmierziły 9080 4, 41| ludziach.~- Zmierziły mu się Lipce i pociągnął za wiatrem.~- 9081 4, 41| dłużej. Jak dziedzic ugodzi się ze wszystkimi, to z pół 9082 4, 41| Bo już co dnia zgłasza się ktosik do zgody! Barany 9083 4, 41| cię słuchać, żeby gromadą się ugodzić, to dziedzic da 9084 4, 41| coś niecoś, bo z osobna się godzą.~- Odebrałeś to już 9085 4, 41| mignęła jakaś twarz, zdało mu się, że to Jagusia, więc chociaż 9086 4, 41| nadrzecznych.~- Taki gorąc, trza się iść wykąpać - rzekł wreszcie 9087 4, 41| go skryły drzewa, puścił się pędem.~Juści, że ona to 9088 4, 41| Jagusia! - zawołał zrównawszy się z nią.~Obejrzała się bacznie 9089 4, 41| zrównawszy się z nią.~Obejrzała się bacznie i rozeznawszy głos 9090 4, 41| jego twarz, wychylającą się ze szuwarów, przystanęła 9091 4, 41| poznałabym cię to? - oglądała się lękliwie za siebie na kapuśnisko, 9092 4, 41| jakieś kobiety. ~- Kajże się to kryjesz, że ani sposobu 9093 4, 41| a nie pożałujesz. Bojasz się za smętarz, to przyjdź za 9094 4, 41| mi wstydno... - zesromała się wielce.~- Przyjdź, Jaguś, 9095 4, 41| poczekaj... - odwróciła się nagle i poleciała na kapuśnisko.~ 9096 4, 41| oczach wszystkich... Ledwie się już pohamował.~- Nic, jeno 9097 4, 41| pomyślał rozdziewając się spiesznie do kąpieli.~Przechłodził 9098 4, 41| do kąpieli.~Przechłodził się galancie i jął deliberować 9099 4, 41| go poniesie...~Wstyd mu się zrobiło, rozejrzał się, 9100 4, 41| mu się zrobiło, rozejrzał się, czy aby go kto z nią nie 9101 4, 41| powiekami, bo jawiła mu się na oczach w całej swojej 9102 4, 41| przycisnąć do serca i napić się z tych warg czerwonych, 9103 4, 41| wodząc nimi po drzewach, nim się pomiarkował i poszedł do 9104 4, 41| Michał był sam i właśnie już się zabierał do pługa.~- A strzyma 9105 4, 41| miałbyś na sprawę - ozwał się kowal od niechcenia.~Antek 9106 4, 41| niechcenia.~Antek schmurzył się nagle i oczy zaświeciły 9107 4, 41| z rąk leci, że nawet żyć się odechciewa...~- Nie dziwota, 9108 4, 41| jeno to me zastanawia, że się za nijakim poratunkiem jeszcze 9109 4, 41| jednak coś zrobić! Jakże, dać się to pod nóż, kiej ten cielak 9110 4, 41| zajadłością, zaś Antek pogrążył się w niepokojące i strachliwe 9111 4, 41| nawiedzały, jaże mienił się na twarzy i zrywał się z 9112 4, 41| mienił się na twarzy i zrywał się z miejsca, bezradnie latając 9113 4, 41| świecie, ale szwagierek dał mu się długo trapić szpiegując 9114 4, 41| było, kawaler.~- Ratuje się, któren musi. Ja cię ta 9115 4, 41| przypadku robiły drugie. Jak ci się żywnie podoba, tak zrób. 9116 4, 41| kochany! - jęknął chytając się za głowę. ~- A tyle odsiedział 9117 4, 41| parę miesięcy, a już me się dur chytał...~- A za trzy 9118 4, 41| gadać, masz swój rozum, to się jego posłuchaj.~Przycichł 9119 4, 41| zostawił czasowi, skrycie się jeno ciesząc z plonów, jakie 9120 4, 41| plonów, jakie spodziewał się zebrać. Ale skończywszy 9121 4, 41| Ale skończywszy pług ozwał się wesoło:~- Poletę tera do 9122 4, 41| kiej ryba przynętę i dławił się nią, darło mu ano wątrobę, 9123 4, 41| ano wątrobę, jaże ledwie się ruchał pod grozą męczących 9124 4, 41| pól, w obejściu podniósł się niemały rejwach, gdyż Witek 9125 4, 41| stado, a kobiety kręciły się kole udojów i obrządków, 9126 4, 41| obrządków, zaś na wsi jaże się trzęsło od przedwieczornych 9127 4, 41| wrzasków dzieci, kąpiących się we stawie.~Antek wyciągnął 9128 4, 41| ale wnet odechciało mu się wszystkiego, że jeno krzyknął 9129 4, 41| jeno mruknął i pokręciwszy się po obejściu poszedł do Mateusza, 9130 4, 41| jakby ze sadu, sączyło się ciche, żałosne płakanie.~- 9131 4, 41| Nastusi nie odpowiada. Już się nawet bojam, żeby mu się 9132 4, 41| się nawet bojam, żeby mu się rozum nie popsuł. ~- Szymek! - 9133 4, 41| ci co poredzi...~Zjawił się po jakiejś minucie i usiadł 9134 4, 41| na przyźbie nie witając się z nikim. Juści, co chłopak 9135 4, 41| wychudzonej twarzy taiło się jakieś twarde postanowienie.~- 9136 4, 41| daje, to cóż pocznę? Kaj się, sierota, podzieję, kaj? 9137 4, 41| rękawem łzy, ale naraz porwał się i zakrzyczał: - Nie daruję, 9138 4, 41| pokazać starą panią, niech się wścieknie ze złości...~- 9139 4, 41| zaciśniętymi garściami...~- Tak się to mówi, ale czy uredzisz? - 9140 4, 41| zakrzyczał z mocą.~- To nie ma się co głowić, a jeno iść do 9141 4, 41| już wama za to do śmierci się nie odsłużę. Pomóżcie, ludzie 9142 4, 41| pomóżcie! - wołał śmiejąc się i płacząc na przemian, zgoła 9143 4, 41| radosną nadzieją.~A kiej się ździebko uspokoił, zaczęli 9144 4, 41| nad tymi zamysłami.~- Bych się jeno dziedzic zgodził na 9145 4, 41| z Mateuszem, to widzi mi się, co i da.~Nastusia jaże 9146 4, 41| powstając do odejścia, bo się już było całkiem zmroczało 9147 4, 41| jeszcze jasne i zorze dopalały się na zachodzie.~Antek stał 9148 4, 41| jakiś nad stawem wagując się w sobie, w którą stronę 9149 4, 41| pełno ludzi, wałęsających się gadzin i dzieci. Przyśpiewki 9150 4, 41| dzieci. Przyśpiewki trzęsły się po opłotkach, kajś zakrzyczały 9151 4, 41| młynem wrzeszczały kąpiące się chłopaki, jakieś kumy kłóciły 9152 4, 41| chłopaki, jakieś kumy kłóciły się po drugiej stronie stawu, 9153 4, 41| zaś z podwórza rozlegał się wrzaskliwy głos Hanki, a 9154 4, 41| odszczekiwanie Józki.~Zawahał się znowu, ale kiej Łapa zaskomlał 9155 4, 41| proboszczowskiej, przemknął się kole organistów tak cicho, 9156 4, 41| psy nie poczuły, i wsunął się pod księży sad, zaraz przy 9157 4, 41| pociemniałym niebie i gwiazdy jęły się rozjarzać coraz migotliwiej; 9158 4, 41| migotliwiej; wieczór czynił się rosisty a silnie nagrzany, 9159 4, 41| rozpachniona cichość, jaże w głowie się mąciło.~Ale Jagusia jakoś 9160 4, 41| widział, co jego konie, pasące się na chudym, wytartym ugorze, 9161 4, 41| miedzę i łakomie wżerały się w Kłębową koniczynę, która 9162 4, 41| pilnie nasłuchując, i gdy się jeno ruszyło co niebądź 9163 4, 41| szkody, więc jeno rozglądał się a prawił z cicha:~- No żrej 9164 4, 41| jeden drugi, żrej... już się za to zmówi jaki paciorek 9165 4, 41| czym szkodę! Nygusy, jak się to przypinają do świeżej 9166 4, 41| pacierze mówił i stróżował ani się spodziewając, jako Antek 9167 4, 41| podejść do niego a wyznać się ze swoich frasunków.~- Taki 9168 4, 41| radę! - rozważał cofając się cieniami pod stodołę i dopiero 9169 4, 41| pośpiechem.~- Boryna! Jak się masz? - wołał rozpoznawszy 9170 4, 41| sobie dać z nimi. Patrz, jak się Kłębowi wysypało koniczyny, 9171 4, 41| tak wymroziło, że został się tylko rumianek i osty!- 9172 4, 41| jakoś niesporo, zająkiwał się i plątał.~- Widzę, że ci 9173 4, 41| ciężkiego dolega. Wyznaj się szczerze, to ci ulży, wyznaj! 9174 4, 41| luter, to niewielka stała się szkoda! Ale sądy ci nie 9175 4, 41| Jedno, co pewna: zdać się na Opatrzność i czekać zmiłowania 9176 4, 41| kobieta da sama radę? Zmarnuje się wszystko!- szeptał bezradnie.~- 9177 4, 41| schrypniętyod rosy.~- Mogłem się to księdzu wymówić? - Chciał 9178 4, 41| całkiem nie poznaję! - Czuł się dotknięty.~- Jakąś me ostawił, 9179 4, 41| jestem...~- A niepodobna do się... - Przysunął się bliżej.~- 9180 4, 41| niepodobna do się... - Przysunął się bliżej.~- Nie zafrasowałeś 9181 4, 41| bliżej.~- Nie zafrasowałeś się o mnie bez tyla czasu, a 9182 4, 41| bez tyla czasu, a teraz się dziwujesz?~- Że już i barzej 9183 4, 41| zgryzotami! - Zatrzęsła się z zimna.~- I ani ci w głowie 9184 4, 41| mnie! To już myślałam, że się wścieknę!~- Nie miałem złości 9185 4, 41| cię, Jaguś, nie. Ale jak się dusza człowiekowi zapiecze 9186 4, 41| rzekł smutnie.~Rozpłakała się nagle i rzewliwie kiej dzieciątko.~- 9187 4, 41| rozżalona. - A czemuś me do się zniewolił jak tego psa? 9188 4, 41| też pewnie niewoliłem, byś się tłukła z każdym, kto jeno 9189 4, 41| drugie robią! - skarżyła się boleśnie i tak pełna niezgłębionego 9190 4, 41| żalu, że już nie poredził się bronić. Odpadły go wszystkie 9191 4, 41| wszystkie złoście, a serce się rozdygotało kochaniem.~- 9192 4, 41| tkliwością.~- I taka krzywda mi się stała, to i ty powstajesz 9193 4, 41| taką dufnością uwiesiła mu się na szyi a kładła głowę na 9194 4, 41| smutki...~Ale Antkowi już się mąciło w głowie, bo takie 9195 4, 41| miarkowała, do czego idzie i co się z nią wyrabia. Dopiero kiej 9196 4, 41| nią wyrabia. Dopiero kiej się już całkiem poczuła w jego 9197 4, 41| rozpalonymi całunkami, zaczęła się szarpać a prosić lękliwie, 9198 4, 41| bede krzyczeć!~Ale mogła się to już wydrzeć smokowi, 9199 4, 41| ledwie już zipiąc.~Aż świat się z nią zakręcił i poleciała 9200 4, 41| moc kochania, i dawała mu się też jak kiedyś, w słodkiej 9201 4, 41| uschnięta drzewina ożeni się z pierunem i buchnie w niebo 9202 4, 41| dawne miłoście i zwarły się strzelając bujnym, radosnym 9203 4, 41| dusze, że spozierali na się trwożnie, ukradkiem, rozbiegając 9204 4, 41| ukradkiem, rozbiegając się oczami kieby ze wstydem 9205 4, 41| całunków, jak kiedyś: odwracała się z niechęcią.~Na darmo szeptał 9206 4, 41| zapatrzona w księżyc; więc burzył się w sobie i chłódł, przejęty 9207 4, 41| co mówić, niecierpliwiąc się jeno a wyczekując, które 9208 4, 41| jeno a wyczekując, które się pierwej ruszy i pójdzie 9209 4, 41| ze szczętem i rozsypało się w popiół, bo ozwała się 9210 4, 41| się w popiół, bo ozwała się z przytajoną złością:~- 9211 4, 41| rozumiesz? Niczyja!~Rozpłakała się znowu, ale już jej nie spokoił 9212 4, 41| ze swoją kobietą?~Zerwał się, kieby go kto biczem trzasnął.~- 9213 4, 41| zamysłach i nadziejach, czepił się bowiem nagle tej myśle uciekania 9214 4, 41| nawet słuchać i wyrwawszy się z jego rąk szepnęła:~- Ani 9215 4, 41| jego rąk szepnęła:~- Ani mi się śni uciekać z tobą. Po co? 9216 4, 41| to źle samej? - Obtuliła się zapaską rozglądając się 9217 4, 41| się zapaską rozglądając się uważnie.- Późno, muszę już 9218 4, 41| wietrzy a wzdycha...~Rozżarł się na te słowa kiej pies i 9219 4, 41| gadała prześmiechając się zjadliwie.~- A to leć, choćby 9220 4, 41| leć! - wykrztusił.~Ale się nie ruszyła z miejsca; jeszcze 9221 4, 41| jeno ciężko a poglądając na się rozsrożonymi ślepiami, a 9222 4, 41| cię nie wyjdę...~- Nie bój się, nie będę się wywoływał, 9223 4, 41| Nie bój się, nie będę się wywoływał, nie...~- Bo choćbyś 9224 4, 41| mógł sobie darować tego, co się stało, i srodze się tym 9225 4, 41| co się stało, i srodze się tym gryzł i męczył.~Pościel 9226 4, 41| wzdychał żałośnie, i przewracał się z boku na bok, i odrzucał 9227 4, 41| słodkimi spominkami; ale już się im nie dał w niewolę, a 9228 4, 41| a na sprzeciw, rozglądał się w nich trzeźwo, że w końcu 9229 4, 41| raz jeden pofolguje, a już się tak pokuma ze złem, co go 9230 4, 41| medytował gorzko i górnie.~Świt się już robił, całe niebo przyodziewało 9231 4, 41| całe niebo przyodziewało się kieby w te zgrzebne gzło, 9232 4, 41| uczesanych włosach.~- Kiej się udało ze zwózką, to ci już 9233 4, 41| na jarmarku.~Rozradowała się taką łaską i dalejże molestować, 9234 4, 41| dworskiej kanapie! - zaśmiał się, przyobiecując jednak, co 9235 4, 41| ciągnąć jak co dnia.~Rozmówił się jeszcze z kowalem i zaraz 9236 4, 41| roboty; sporo narodu kręciło się przy obróbce drzewa naciętego 9237 4, 41| dzięciołów, tak rozlegało się bicie siekier i trzeszczenie 9238 4, 41| bujnych trawach poręby pasły się lipeckie stada i dymiły 9239 4, 41| dymiły ogniska.~Spomniał, co się tu kiedyś wyrabiało, i pokiwał 9240 4, 41| dołożył! - splunął i wziął się do roboty.~I już całe dnie 9241 4, 41| woził na tartak, przypinając się do pracy z taką zapamiętałością, 9242 4, 41| taką zapamiętałością, jakby się chciał zarobić na śmierć, 9243 4, 41| odłożyli, póki Szymek jako tako się nie zagospodaruje.~Co go 9244 4, 41| bojowania ze sobą zmizerował się, zgorzkniał i stał się w 9245 4, 41| zmizerował się, zgorzkniał i stał się w chałupie srogi a niewyrozumiały. 9246 4, 41| zachodziła, na darmo próbując się wywiedzieć, co mu się stało. 9247 4, 41| próbując się wywiedzieć, co mu się stało. Nawet zrazu podejrzewała, 9248 4, 41| podejrzewała, jako znowu spiknął się z Jagusią; ale co oko miała 9249 4, 41| stronią od siebie i nikaj się nie schodzą, to się już 9250 4, 41| nikaj się nie schodzą, to się już uspokoiła z tej strony. 9251 4, 41| kiej noc jesienna i ani się gniewał, ani uprzykrzał, 9252 4, 41| śmiałości, a Rocho klął się, że też nie wie o niczym, 9253 4, 41| przy miskach, bo wiater się był zerwał po zachodzie, 9254 4, 41| opłotkach, na ganku rozległy się ciężkie stąpania.~- A może 9255 4, 41| strażników.~Antek nie mógł się poruszyć, a jeno latał oczyma 9256 4, 41| podsuwając ławę.~Grzecznie się przywitali, tak się zarazem 9257 4, 41| Grzecznie się przywitali, tak się zarazem przymawiając o kolację, 9258 4, 41| do nas, gospodarzu!~Napił się z nimi. Przypięli się do 9259 4, 41| Napił się z nimi. Przypięli się do jajecznicy, jaże łyżki 9260 4, 41| starszy nie wiedzą!~Rozdygotał się ździebko.~- A gdzież to 9261 4, 41| zrozumiał w mig i znacznie się uspokoił.~- Podobno u was 9262 4, 41| wołają!~Strażnik rzucił się niecierpliwie i rzekł groźnie:~- 9263 4, 41| niczego przewąchać podniósł się z ławy ze złością: - A ja 9264 4, 41| ponimajcie, Boryna! - cisnął się groźnie starszy, ale jakoś 9265 4, 41| groźnie starszy, ale jakoś się udobruchał dostawszy na 9266 4, 41| sam na sam z żoną, zaczął się wyznawać z utrapień.~Słuchała 9267 4, 41| swoje i wrócisz! Nie bój się, dam se radę... nie uronię 9268 4, 41| poczekać na sprawę.~Że na nic się zdały chytre kowalowe zabiegi.~ 9269 4, 42| Rozdział 6~- Uwal się już raz i nie przeszkadzaj! - 9270 4, 42| zgniewany Mateusz przewracając się na drugi bok.~Szymek przywarł 9271 4, 42| tamten znowu zachrapał, jął się cicho przebierać ze sąsieka, 9272 4, 42| przebierać ze sąsieka, gdyż mu się przywidziało, jako do stodoły, 9273 4, 42| stodoły, kaj spali, już się wdzierają mąty pierwszych 9274 4, 42| wczoraj nagotowane, i tak się śpieszył, że mu raz po raz 9275 4, 42| wschodniej stronie ździebko się przezierało i pierwsze kury 9276 4, 42| co jeno miał, i skradając się cichuśko kole chałupy wydostał 9277 4, 42| cichuśko kole chałupy wydostał się nad staw.~Wieś spała kiej 9278 4, 42| bulgotanie wody przeciskającej się przez zapuszczone stawidła 9279 4, 42| tym lśnieniem odbijających się gwiazd.~Ale dochodząc matczynej 9280 4, 42| zapartym oddechem, nie śmiejąc się poruszyć, zaś stara nie 9281 4, 42| zaś stara nie doczekawszy się odpowiedzi znowu jęła chodzić.~ 9282 4, 42| Widział ją kieby cień snującą się poddrzewami; macała sobie 9283 4, 42| półgłosem litanię.~- Tłuką się po nocy kiej Marek po piekle - 9284 4, 42| cichuśko, strachliwie przemknął się dalej. - Gryzie ich moja 9285 4, 42| doły ni kamienie.~Wstrzymał się dopiero pod krzyżem, na 9286 4, 42| ciemnościach, ale na niebie już się coraz barzej jarzyły złociste 9287 4, 42| smugi świtania.~Dłużył mu się czas, że jął się pacierza, 9288 4, 42| Dłużył mu się czas, że jął się pacierza, ale co jeno tknął 9289 4, 42| zapamiętałością kochania wżerał się rozgorzałymi ślepiami w 9290 4, 42| przejmował, i wsparłszy się w krzyż plecami, zapatrzony 9291 4, 42| rozruchanymi kłosami, gdy zerwał się na nogi.~- Dzień kiej wół, 9292 4, 42| dużo nawzdychać, a w piersi się nagrzmocić i tyla się nażegnać, 9293 4, 42| piersi się nagrzmocić i tyla się nażegnać, jaże kulas zdrętwieje: 9294 4, 42| mać me ukrzywdziła, Tobie się jeno oddawam, sierota! pomóż! 9295 4, 42| dwie! Świec nakupię, a jak się dorobię, to nawet baldach 9296 4, 42| dufny w siebie.~I mocnym się poczuł, i gotowym już na 9297 4, 42| pól lipeckich, ale Boże się zmiłuj, co to były za gronta! 9298 4, 42| końskie szczawie bujnie się pleniły po wzgórkach, a 9299 4, 42| niekaj z trudem wynosiła się pokręcona sosenka, to kępa 9300 4, 42| sitowia i trzciny burzyły się kiej młode bory. Słowem, 9301 4, 42| dziedzic odradzał, ale chłopak się uparł:~- W sam raz la mnie! 9302 4, 42| Każda ziemia dobra, jak się jej człowiek dołoży!~I wziął 9303 4, 42| przvszłego rodu Paczesiów, to się tak był sprężył w mocy i 9304 4, 42| przychwyci barana i dorwie się żywego mięsa. ~I obszedłszy 9305 4, 42| ściepnął kożuch, przeżegnał się i splunąwszy w garście wziął 9306 4, 42| splunąwszy w garście wziął się do równania ziemi a karczunków.~ 9307 4, 42| ziemi a karczunków.~Dzień się już był podniósł złocisty, 9308 4, 42| po drogach wozy i niesły się przeróżne głosy wraz z leciuśkim 9309 4, 42| nie bacząc na nic, jakby się zapamiętał w pracy, niekiedy 9310 4, 42| potem i znowu przypinał się do ziemi kieby ta pijawka 9311 4, 42| jakby do czegoś żywego.~Jął się był właśnie wyważania wielgachnego 9312 4, 42| kamienia i prawił:~- Wyleżałeś się, odpocząłeś, to mi teraz 9313 4, 42| prześmiechem:~- Nie broń się, głupie! myśli, co mi się 9314 4, 42| się, głupie! myśli, co mi się oprze! Hale! ostawie cię 9315 4, 42| was ruszę, ciężko gnieść się na kupie! Bruk z waju wyrychtuję 9316 4, 42| będziesz jak i drugie. Nie bój się, dogodzę ci, dogodzę.~Słońce 9317 4, 42| dogodzę ci, dogodzę.~Słońce się podniesło na pola i zaświeciło 9318 4, 42| susze - dodał, bo wynosiło się srodze rozczerwienione.~ 9319 4, 42| rozczerwienione.~Pokrótce ozwała się i sygnaturka na kościele, 9320 4, 42| lipeckimi kominami podnosiły się z wolna modrawe słupy dymów.~- 9321 4, 42| podleskich rolach zaroiło się od ludzi, stawali, jak i 9322 4, 42| omijali.~Słońce podnosiło się coraz wyżej, wisiało już 9323 4, 42| już nad kościołem, niesło się niepowstrzymanie zalewając 9324 4, 42| jasnością i żarem, wiater się był kajś zadział, że już 9325 4, 42| w której zboża pławiły się kieby w tym rozbełtanym, 9326 4, 42| naprzeciw, łapczywie zabierając się do dwojaków.~Nastusia jakoś 9327 4, 42| spozierała po polach.~- A bo się to co urodzi na takich zdziarach 9328 4, 42| i mokradłach!~- Wszystko się urodzi, obaczysz, co i pszenicę 9329 4, 42| w tym głowa, nie turbuj się! O wszyćkim deliberowałem 9330 4, 42| gliny, i z piasku, i z czego się jeno da, bele tylko w niej 9331 4, 42| przetrzymać z jakiś roczek, póki się nie wspomożemy.~- Sielny 9332 4, 42| Mówiła Płoszkowa, żeby się do nich sprowadzić na przezimowanie, 9333 4, 42| na przezimowanie, i sama się ochfiarowała dać nam izbę, 9334 4, 42| zrobić na złość matce, dyć się żrą ze sobą kiej te psy. 9335 4, 42| potrzebuję jej dobrości. Nie bój się, Nastuś, wyrychtuję ci taką 9336 4, 42| barzej posmutniała, wielce się sfrasował i kiej przysiedli 9337 4, 42| zapłakała przytulając się do niego, obcierał jej oczy, 9338 4, 42| głowinie, ale że i jemu robiło się żałośnie, co dziw sam nie 9339 4, 42| sam nie beknął, to porwał się na nogi, chycił za łopatę 9340 4, 42| srodze zgniewany.~- Bój się Boga, kobieto, tylachna 9341 4, 42| jeno wyrzekasz?~Podniesła się, pełna ciężkich turbacji 9342 4, 42| tym wywieisku.~Rozgniewał się na dobre i bierąc się do 9343 4, 42| Rozgniewał się na dobre i bierąc się do roboty rzekł twardo:~- 9344 4, 42| ostań se w chałupie.~Chciała się przygarnąć do niego i udobruchać, 9345 4, 42| na jamory, juści! - dał się jednak ugłaskać, choć się 9346 4, 42| się jednak ugłaskać, choć się ta jeszcze sierdził na babie 9347 4, 42| z nieba nie spadnie, jak się kulasami nie wyrobi. Kieby 9348 4, 42| Loboga !~Mamrotał przypinając się do roboty, że wnet zapomniał 9349 4, 42| dzień, o pierwszym świcie się zrywał i wracał późnym wieczorem, 9350 4, 42| dala poglądali dziwując się jego niestrudzonej pracy.~- 9351 4, 42| Kwarda jucha! Kto by się to był spodział - mruknął 9352 4, 42| przytwierdzali, jeno co nikto się nie pokwapił na pierwszego, 9353 4, 42| też któregoś dnia srodze się zdumiał dojrzawszy jakiś 9354 4, 42| chwili uwierzył oczom.~- Żeś się to ważył, no, spierą cię, 9355 4, 42| sam! Dawno chciałem, jenom się bojał, pilnowali me i zrazu 9356 4, 42| rozpowiadał szeroko, bierąc się do roboty, że już razem 9357 4, 42| ździebko posinione, ale spytał się dopiero przed wieczorem:~- 9358 4, 42| piekielnej pożodze, pola robiły się puste i głuche, gdyż nie 9359 4, 42| robocie, prosto żywy ogień lał się z nieba i słońce wyżerało 9360 4, 42| taką spieką, że ni wiater się poruszył, ni zaruchały się 9361 4, 42| się poruszył, ni zaruchały się drzewa, ni ptak zaśpiewał 9362 4, 42| zaśpiewał lebo głos ludzki się kaj zerwał, a co dnia jednako 9363 4, 42| stawał do roboty, nie dając się spędzić upałom, że nawet 9364 4, 42| dopiero na odwieczerzu zwlókł się był z barłogu i przybrawszy 9365 4, 42| z barłogu i przybrawszy się odświętnie zasiadł przed 9366 4, 42| skinienie, on zaś, nałożywszy się do syta, pasa popuścił, 9367 4, 42| zapłać, matko! A tera chodźma się ździebko poweselić!~I ruszył 9368 4, 42| Tereską.~Żyd kłaniał mu się w pas, gorzałkę stawiał 9369 4, 42| z czego Szymek niemało się puszył i podpiwszy se galancie, 9370 4, 42| podpiwszy se galancie, darł się między najpierwsze i swoje 9371 4, 42| większej ochoty, ale nikto się jeszcze nie brał do tańców, 9372 4, 42| tańców, a jeno przepijali do się, biadoląc na gorąc, to na 9373 4, 42| z kowalami, ale powiedli się do alkierza i musi co se 9374 4, 42| zazierając do alkierza, skąd się roznosiły brzękliwe, lube 9375 4, 42| na myślach.~Jeno Szymek się nie śmiał, bo ułapiwszy 9376 4, 42| płaczliwie.~- Co tam matula! mnie się posłuch należy, gospodarz 9377 4, 42| wyrznęły chodzonego, podniósł się wrzask, rypnęły obcasy, 9378 4, 42| zaśpiewały piosneczki, zakręciły się pary, to i Szymek ułapił 9379 4, 42| dana gruchnął, wysforował się na pierwszego i najgłośniej 9380 4, 42| najostrzej zawracał i toczył się bujnie, wesoło, rozgłośnie, 9381 4, 42| przetańcował raz i drugi, dał się kobietom wywieść z karczmy 9382 4, 42| późno było i Szymek zbierał się do powrotu, ale było mu 9383 4, 42| jakoś niesporo, ociągał się, zwłóczył; do Nastki się 9384 4, 42| się, zwłóczył; do Nastki się przygarniał i czegoś wzdychał, 9385 4, 42| stodole, kaj ta będziesz się tłukł po nocy.~- Kiedy pościele 9386 4, 42| pierzynę, Nastuś - ozwała się Jagustynka.~- Co wam też 9387 4, 42| jeszcze czego! - broniła się zesromana.~- Dyć to twój 9388 4, 42| haruje kieby wół, to mu się należy nadgroda.~- Święta 9389 4, 42| dobrego na świecie, a zdarzy się kieby to ziarno ślepej kurze, 9390 4, 42| popuszczajta.~Rozminęła się w opłotkach z Mateuszem, 9391 4, 42| dojrzawszy przez okno, co się w izbie święci, krzyknął 9392 4, 42| obleję - groziła wpierając się w niego.~- Mojaś, Nastuś... 9393 4, 42| Mojaś, Nastuś... samaś mi się dała... już cię nie popuszczę - 9394 4, 42| gdyż niedaleczko ukazał się pan Jacek, fajeczkę se kurzył, 9395 4, 42| Szymek rad przechwalał się z tego, co to już dokonał, 9396 4, 42| kapotę ściepnął i zabrał się do przerabiania gliny.~Szymek 9397 4, 42| gębę rozdziawił.~- Czegóż się dziwujesz, hę?~- Jakże? 9398 4, 42| dziedzic...~Pan Jacek jeno się prześmiechał i jął pogadywać 9399 4, 42| wymiarkować!~- Nic, jeno mu się w głowie popsuło.~- Ale 9400 4, 42| sypiali, to jednak nijakoś mu się było z nim podufalej stowarzyszać.~- 9401 4, 42| zaś pan Jacek przybrał się, skrzypki wziął pod pachę 9402 4, 42| nieszporach - rzucił mu się dziękować.~- Nie robiłem 9403 4, 42| zmierzchu ruszył do wsi szykować się na jutro.~Juści, co już 9404 4, 42| Jagusia raz po raz wymykała się z chałupy ze sporymi tobołami, 9405 4, 42| chociaż dobrze czuła, co się wyrabia, nie przeciwiła 9406 4, 42| wyrabia, nie przeciwiła się niczemu, łaziła jeno milcząca 9407 4, 42| dopiero po sumie ośmielił się do niej przystąpić.~- A 9408 4, 42| matulu! - szepnął trzymając się z daleka, ostrożnie.~- Konie 9409 4, 42| co nie twoje! - zaśmiała się urągliwie. - A spij się, 9410 4, 42| się urągliwie. - A spij się, to obaczysz, co ci zrobię! - 9411 4, 42| złością i kiej chłopak wziął się przybierać odświętnie; powlekła 9412 4, 42| przybierać odświętnie; powlekła się kajś na wieś.~- A spiję 9413 4, 42| kajś na wieś.~- A spiję się, na złość się spiję! - mamrotał 9414 4, 42| A spiję się, na złość się spiję! - mamrotał biegnąć 9415 4, 42| krzyków i bez muzyki. Ślub się też odbył całkiem biednie 9416 4, 42| że Nastusia rozpłakała się rzewliwie, a Szymek bzdyczył 9417 4, 42| rzewliwie, a Szymek bzdyczył się czegoś i hardo, zaczepliwie 9418 4, 42| nogi zadrygały, i stało się jakoś raźniej i weselej 9419 4, 42| chałupą między stołami, kaj się porozsadzali godownicy jedząc, 9420 4, 42| cicha, że to nijako było się wydzierać za dnia i po trzeźwemu.~ 9421 4, 42| rzekł posępnie:~- Ciesz się, człowieku, dzisia, bo jutro 9422 4, 42| było, i na większą zabawę się nie zanosiło, gdyż niejedni, 9423 4, 42| stanęło w ogniach zórz, jęli się już zbierać do domów. Tylko 9424 4, 42| Tylko jeden Mateusz srodze się rozochocił, grał, przyśpiewywał, 9425 4, 42| gorzałką częstował, a skoro się pokazała Jagusia, sielnie 9426 4, 42| pokazała Jagusia, sielnie się z nią stowarzyszał, w oczy 9427 4, 42| z którymi za nic spotkać się nie chciała Na szczęście, 9428 4, 42| zapachniała kufa okowitki, to by się kijem nie opędził od najpierwszych, 9429 4, 42| zaś kiedy i Jambroż dorwał się kieliszka i jął po swojemu 9430 4, 42| pyskując do śmiechu, aże się trzęsły wszystkie kałduny 9431 4, 42| trzęsły wszystkie kałduny ani się spostrzegając w onej zabawie, 9432 4, 42| postanowili zaraz przenieść się na swoje, Mateusz przyniewalał 9433 4, 42| na jakiś czas, ale Szymek się uparł, konia pożyczył od 9434 4, 42| famieliantorn pokłonił się w pas, przeżegnał się, konia 9435 4, 42| pokłonił się w pas, przeżegnał się, konia śmignął i ruszył, 9436 4, 42| odprowadzający.~I wiedli się w milczeniu, właśnie słońce 9437 4, 42| właśnie słońce co jeno było się pokazało, pola stanęły w 9438 4, 42| ptasich śpiewaniach, zaruchały się ciężkie kłosy i wszystkim 9439 4, 42| każdego źdźbła i unosił się wraz ku niebu jasnemu.~Dopiero 9440 4, 42| wysoko nad nimi, ozwała się matka strzepując palcami:~- 9441 4, 42| urok! Dobra wróżba, będą się wama dzieci darzyć.~Nastusia 9442 4, 42| Nastusia ździebko poczerwieniła się, a Szymek, wspierając wóz 9443 4, 42| ostali, Nastusia rozejrzawszy się po swoim nowym gospodarstwie 9444 4, 42| gospodarstwie rozpłakała się żałośnie, aż Szymek krzyknął:~- 9445 4, 42| strudzony i nieco napity, uwalił się w kącie na słomie i wnet 9446 4, 42| rzadziej, gdyż wieś jakby się zmówiła na ich wspomożenie. 9447 4, 42| Ludzie kochane, a czymże się ja wam odsłużę - szeptała 9448 4, 42| dając jej kawał płótna.~Jak się dorobisz, to oddasz biedniejszym - 9449 4, 42| uciekał jakby oparzony.~Śmiali się niemało rozpowiadając o 9450 4, 42| z boru, stara skrzywiła się wzgardliwie i rzekła:~- 9451 4, 43| to zaniesę - nastręczała się skwapnie, gdy z izby rozległ 9452 4, 43| skwapnie, gdy z izby rozległ się słaby, proszący głos Józki:~- 9453 4, 43| Nastusi, gdyż iść samej czegoś się wagowała.~- Witek, powiedz 9454 4, 43| niech przyleci rychło, bo ja się już ruchać nie poredzę! - 9455 4, 43| nie poredzę! - zaskarżyła się boleśnie, chorzało bowiem 9456 4, 43| żałośnie.~Ale cóż, kiej się tak pogarszało, że Jagustynka 9457 4, 43| pojękując jeno i skarżąc się cichuśko, że nie dopuszczają 9458 4, 43| A teraz, skoro ugwarzyła się z Hanką, podetknęła chorej 9459 4, 43| podetknęła chorej jagód i wzięła się do wygniatania maści z czystej 9460 4, 43| dziewczyna cierpliwie poddawała się lekom, jeno trwożnie rozpytując:~- 9461 4, 43| łzawo, ledwie wstrzymując się od darcia skóry, stara wymruczała 9462 4, 43| i w ten dziwny szum, co się jej cięgiem przewalał po 9463 4, 43| odchodził bez słowa, to się jej widziało, że ciężkie 9464 4, 43| tak nisko, a ona próżno się zrywa i dosięgnąć ich nie 9465 4, 43| znowu, że owieczki cisną się dokoła z jakimś żałosnym 9466 4, 43| ale skoro Witek wsunął się do izby, zaraz go rozeznała.~- 9467 4, 43| całowała.~- Widzisz go, będzie się z Nastusi prześmiewał!~- 9468 4, 43| do cię przyleci.~Zaczęła się nagle rzucać na łóżku i 9469 4, 43| gdy zakrzyczała usiłując się podnieść.~- A gdzie siwula! 9470 4, 43| na złość pódę i przybierę się w modry gorset i w tę kieckę, 9471 4, 43| Maciuś.~Zrazu przykrzyło się chłopakowi za lasem i swawolą, 9472 4, 43| ręce, wzięła trzepoczące się ptaszki w zdrętwiałe, bezsilne 9473 4, 43| do twarzy i oczów.~- Tak się w nich dusza tłucze, tak 9474 4, 43| w nich dusza tłucze, tak się bojają, biedoty! Puść je, 9475 4, 43| będę to puszczał - bronił się, ale je wypuścił.~A znowu 9476 4, 43| jakby rozdzierany i wyrwał się z rąk, skoczył do sieni 9477 4, 43| stado kur, że rozpierzchły się ze srogim wrzaskiem, buchnął 9478 4, 43| niemałym, z czego uczynił się taki harmider, jaże Hanka 9479 4, 43| podwórza, zaś Józka śmiała się do rozpuku.~- Może go pies 9480 4, 43| tęgi wywijacz! Nie markoć się, Józia, przyniesę ci co 9481 4, 43| stare z krzykiem wdzierały się do izby, aż mu Józka kazała 9482 4, 43| nie miarkując, i odwracała się znużona i niechętna.~- Nie 9483 4, 43| patrząc na boćka, któren się grajdał po izbie, kuł po 9484 4, 43| garnkach i na darmo przyczajał się pod drzwiami na Łapę, dopiero 9485 4, 43| żywą żołnę, rozchmurzyła się nieco.~- Jezu kochany, a 9486 4, 43| kieby malowanie!~- A pilnuj się, bych cię w nos nie dziobnęła, 9487 4, 43| kiej pies.~- Cie, nawet się nie rwie uciekać, oswojona 9488 4, 43| zalałem jej smołą.~Bawili się ptakiem czas jakiś, ale 9489 4, 43| jeszczek barzej wzmagała się spiekota, że już w dzień 9490 4, 43| że już w dzień nie sposób się było pokazać w polu, a noce 9491 4, 43| gorąca, prosto klęska waliła się na wieś, trawy już tak wypaliło, 9492 4, 43| ziemniaki więdły, zawiązały się kieby orzeszki i tak ostały, 9493 4, 43| płonnymi kłosami. Trapili się tym niemało, ze smutnawą 9494 4, 43| przywiedziony do rozpaczy złożył się na wotywę z wystawieniem, 9495 4, 43| wystawieniem, na którą zebrała się cała wieś. ~A modlili się 9496 4, 43| się cała wieś. ~A modlili się tak gorąco i ze wszystkiego 9497 4, 43| wszystkiego serca, co i kamień by się ulitował.~I snadź Pan Jezus 9498 4, 43| bowiem nazajutrz zrobiło się tak gorąco, znojnie, duszno 9499 4, 43| ostatka, bez sił, tułali się po spiekłych sadach bojąc 9500 4, 43| po spiekłych sadach bojąc się wyjrzeć choćby do ogrodu,