Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
siatkach 1
sidla 2
sidlach 1
sie 10642
siebie 217
siec 1
sieci 2
Frequency    [«  »]
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

sie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

      Tom, Rozdzial
9501 4, 43| przypołudnie, gdy wszystko zdało się już puszczać ostatnią parę 9502 4, 43| rozmigotanym wrzątku, przyćmiło się nagle słońce i zmętniało, 9503 4, 43| wszystkich stron, opuszczając się coraz niżej i groźniej.~ 9504 4, 43| dalekie grzmoty, zerwał się krótki wiatr, po drogach 9505 4, 43| wiatr, po drogach wzniosły się skłębione tumany, słońce 9506 4, 43| skłębione tumany, słońce rozlało się kieby żółtko w piasku, ściemniało 9507 4, 43| raptem i na niebie zaroiły się roje błyskawic, jakby kto 9508 4, 43| chałupy.~Naraz skotłowało się wszystko do dna, słońce 9509 4, 43| słońce zgasło, uczynił się dziki mąt i rozszalała się 9510 4, 43| się dziki mąt i rozszalała się taka zawierucha, że w skołtunionych 9511 4, 43| skołtunionych mrokach lały się jeno strugi oślepiających 9512 4, 43| pioruny, grzmoty przewalały się po niebie, szumiała ulewa 9513 4, 43| może z godzinę, zboża się pokładły i drogami pociekły 9514 4, 43| przestało na chwilę i zaczynało się wyjaśniać, to znowu grzmiało, 9515 4, 43| większych szkód, dopiero kiej się już prawie do cna uspokoiło 9516 4, 43| ostatniej chmury zwieszającej się nad wsią trzasnął piorun 9517 4, 43| stanęła w ogniu, na wsi zerwał się strachliwy wrzask i kto 9518 4, 43| było o ratowaniu, paliła się od góry do dołu kieby ta 9519 4, 43| poniektóre dachy zaczynały się kurzyć i gęsto leciały skry 9520 4, 43| niebezpieczeństwo i zaczynali się rozchodzić, przysunęła się 9521 4, 43| się rozchodzić, przysunęła się do niej Kozłowa i ująwszy 9522 4, 43| do niej Kozłowa i ująwszy się pod boki zakrzyczała urągliwie:~- 9523 4, 43| jeno a doszczekując:~- Dmij się, pani wójtowo, dmij, odbiję 9524 4, 43| jej nie słuchał, stodoła się dopaliła, przywalili błotem 9525 4, 43| przywalili błotem dymiące się zgliszcza i porozchodzili 9526 4, 43| zgliszcza i porozchodzili się do domów, ostała jeno wójtowa 9527 4, 43| machnął ręką i poszedł.~Burza się już przetoczyła na bory 9528 4, 43| na bory i lasy, pokazało się słońce, po modrym niebie 9529 4, 43| przed samą chałupą natknął się niespodzianie na Jagusię, 9530 4, 43| dnie leżeć w sadzie, krosty się już podgoiły galancie i 9531 4, 43| maścią, gdyż Hanusia krzywiła się na wielki rozchód masła 9532 4, 43| wołanie, i z ptakami, co się były zlatywały do kruszyn 9533 4, 43| zdążyła dziękować, rozległ się kajś głos Hanki, a Jagna 9534 4, 43| Macie już krowę? - zdumiała się niezmiernie.~- A mamy! Co, 9535 4, 43| ci wszystko rozpowiem, to się złapiesz za głowę i nie 9536 4, 43| świtaniu poczułam, że cosik tak się cocha o węgieł, jaże się 9537 4, 43| się cocha o węgieł, jaże się buda zatrzęsła, myślę sobie, 9538 4, 43| świnia jakaś podeszła wytrzeć się z błota. Przyłożyłam się 9539 4, 43| się z błota. Przyłożyłam się i jeszczek nie usnęłam, 9540 4, 43| Przetarłam oczy, bo mi się zdało, że mnie jeszcze śpik 9541 4, 43| Juści, byłam pewna, że się odbiła od stada, Szymek 9542 4, 43| przywiązana. Jakże, sama się przeciek na postronek nie 9543 4, 43| przeszła i noc, rozpytywałam się na wsi, pytałam nawet dworskiego 9544 4, 43| głupi nie uwierzy.~Ośmiał się na to i na odchodnym powieda:~- 9545 4, 43| Krowa wasza, nie bójcie się, nikt jej wam nie odbierze!~ 9546 4, 43| mu do nóg dziękować, ale się wyrwał.~- A jak spotkacie 9547 4, 43| Jacek dał wam krowę!~- Zaśby się nalazł kto drugi taki poczciwy 9548 4, 43| naszczekiwać radośnie, kury się rozgdakały zestraszone, 9549 4, 43| cichym żalem, przyglądając się uważniej obojgu. Wydali 9550 4, 43| uważniej obojgu. Wydali się jej nie do poznania przemienieni, 9551 4, 43| sobie przemyślnie, nosił się godnie i prawił kieby mądrala.~- 9552 4, 43| półwłóczek, no! Wiedzie się im niezgorzej.~- A niech 9553 4, 43| wspomógł.~- Antek wziął się za Szymkiem! - przystanęła 9554 4, 43| Poczekajta, udobrucha się matka, to wam jeszcze coś 9555 4, 43| czegoś wzdychał drapiąc się frasobliwie po głowie, a 9556 4, 43| głowie, a Jagusia zapatrzyła się na Lipce, całe w łunach 9557 4, 43| oczy.~- Cóż ci to? krzywisz się kieby po occie.~Jął wyrzekać, 9558 4, 43| occie.~Jął wyrzekać, jako mu się mierzi życie i wieś, i wszystko, 9559 4, 43| gdzie go oczy poniosą.~- To się ożeń, a miał będziesz odmianę - 9560 4, 43| wraz pomieszana.~- Spytaj się jej! Każda za cie pójdzie, 9561 4, 43| do poufałości.~Nie bronił się, a jeno zaczął z innej beczki.~- 9562 4, 43| wyrzekła z mocą, jaże się zastanowił, a szczerze powiedziała, 9563 4, 43| gdyż żaden nie widział się jej milszym nad drugiego, 9564 4, 43| ciężko, z lubością oddając się spominkom o nim, że Mateusz, 9565 4, 43| nim, że Mateusz, nie mogąc się dogadać, zawrócił z powrotem 9566 4, 43| teraz porabia, co?~Zatargała się gwałtownie, ktosik objął 9567 4, 43| namiętnie wójt.~Wyrwała mu się z pazurów rozzłoszczona.~- 9568 4, 43| takiego narobię piekła, jaże się cała wieś zleci.~- Cichoj, 9569 4, 43| świńtuch i tyla! I ani ważcie się mnie czepiać.~Odbiegła go 9570 4, 43| krowy w opłotkach, zabrała się więc żwawo do wieczornych 9571 4, 43| wieczornych obrządków, ale trzęsła się ze złości i nie mogąc się 9572 4, 43| się ze złości i nie mogąc się uspokoić, skoro się jeno 9573 4, 43| mogąc się uspokoić, skoro się jeno ściemniało, zebrała 9574 4, 43| jeno ściemniało, zebrała się znowu bieżyć.~- Zajrzę do 9575 4, 43| teraz chodziła, wysługując się im na różne sposoby, aby 9576 4, 43| nowego.~I pokrótce zajarzyły się w mrokach oświetlone okna 9577 4, 43| dziw trupem nie padła, nogi się pod nią ugięły, serce zakotłowało 9578 4, 43| pociekły jej z oczów i tak się w niej rozśpiewała radość, 9579 4, 43| rozśpiewała radość, że chciało się jej śmiać i krzyczeć, i 9580 4, 43| całować te drzewa, i tulić się do tych pól pośpionych w 9581 4, 43| szeptała niekiedy, porywając się nagle jak ptak i leciała, 9582 4, 43| już późny wieczór, kiej się znalazła z powrotem, w oknach 9583 4, 43| było już ciemno, świeciło się tylko u Borynów, kaj się 9584 4, 43| się tylko u Borynów, kaj się zebrało sporo narodu, i 9585 4, 43| Jasiowym powrocie.~Ale na darmo się przewracała z boku na bok, 9586 4, 43| matka zachrapała, podniesła się cichuśko i przyokrywszy 9587 4, 43| cichuśko i przyokrywszy się w zapaskę siadła pod domem 9588 4, 43| Borynów, za stawem, świeciło się jeszcze po jednej stronie 9589 4, 43| odgłosy rozmów.~Wpatrzyła się zrazu w drżące na wodzie 9590 4, 43| zapomniała o wszystkim grążąc się w mgławych i rozmigotanych 9591 4, 43| a czasem z pól podnosił się upalny, rozpachniony wzdych 9592 4, 43| i przejmował serce, jaże się prężyła rozwierając ramiona. 9593 4, 43| słodkości, jak pęd, któren się pręży i wzbiera w sobie... 9594 4, 43| szczęścia.~U Borynów cięgiem się świeciło i na drodze stróżował 9595 4, 43| podsłuchał, gdyż zeszli się na cichą, przyjacielską 9596 4, 43| ciemnawo, jakiś ogarek słabo się ćmił na okapie, że jeno 9597 4, 43| rozeznać w gęstwie, zeszło się bowiem ze dwadzieścia chłopa, 9598 4, 43| to wyszło la wsi, jeżeli się zgodzą na postawienie szkoły 9599 4, 43| radzili, boć nie obeszło się bez kłótni a sprzeciwieństw, 9600 4, 43| sprzeciwieństw, ale w końcu zgodzili się na jedno i nim zaświtało, 9601 4, 43| nim zaświtało, rozeszli się śpiesznie, gdyż nazajutrz 9602 4, 43| Przyjedzie, przyjedzie!~I kłoniła się bezwolnie, jakby nad jutrem, 9603 4, 43| lękiem a radością dając się temu, co miało się stać.~ ~ 9604 4, 43| dając się temu, co miało się stać.~ ~ 9605 4, 44| dochodziło, skwar czynił się coraz większy i naród już 9606 4, 44| coraz większy i naród już się wszystek zgromadził przed 9607 4, 44| pokrzywionymi wierzbami, ale tam się jeno lśniły kałuże, ostałe 9608 4, 44| wczorajszej ulewie, toczył się z wolna jakiś zapóźniony 9609 4, 44| jeno ze strachu - ozwał się z kupy jakiś głos.~- Ruchajta 9610 4, 44| kupy jakiś głos.~- Ruchajta się, ludzie! Ja tu po urzędzie, 9611 4, 44| Wójcie, a to jeno Boga się bójcie - zaśmiał się któryś 9612 4, 44| Boga się bójcie - zaśmiał się któryś z rzepeckich.~- A 9613 4, 44| prawieczne drzewa wynosiły się nad nią, kościelna wieża 9614 4, 44| ramiona krzyżów wychylały się spoza kamiennego ogrodzenia 9615 4, 44| sól nie starczyło, to mu się jeno w pas kłaniali, jaki 9616 4, 44| naczelnika, to przymawiał się o słomę na powrósła, że 9617 4, 44| uchwalcie na szkołę, bo jak się będziecie sprzeczali, to 9618 4, 44| sprzeczali, to naczelnik może się rozgniewać i gotów wam jeszcze 9619 4, 44| z dobrej woli! - zdumiał się Płoszka.~- Prawda, ale nie 9620 4, 44| wiecie to: pan z panem zna się, a chłopu zasię.~Płoszka 9621 4, 44| jednego niewoląc, że w mig się o tym rozniesło między gromadą.~ 9622 4, 44| A niemała kupa żebrała się narodu, zeszło się bowiem 9623 4, 44| żebrała się narodu, zeszło się bowiem przeszło dwieście 9624 4, 44| bo każda wieś znaczyła się jenszymi ubierami, ale skoro 9625 4, 44| jenszymi ubierami, ale skoro się jeno rozeszło, jako trzeba 9626 4, 44| chce sam naczelnik, jęli się mieszać, przechodzić z kupy 9627 4, 44| rzepecka szlachta trzymała się z osobna, zadzierzyście 9628 4, 44| biedota była taka, że jak się z nich prześmiewali, trzech 9629 4, 44| grochowiny, poroztrząsała się po placu, sporo chroniło 9630 4, 44| po placu, sporo chroniło się w cieniu smętarza i przywozach.~ 9631 4, 44| przywozach.~Głównie cisnęli się pod wielką karczmę, stojącą 9632 4, 44| tym gaju cienistym, tam się najskwapniej ciżbiąc, bo 9633 4, 44| spieka jednak podnosiła się okruteczna, dogrzewało, 9634 4, 44| gębę i krzyczała:~- Śpiesz się, Magda! A żebyś kulasy połamała, 9635 4, 44| szyby, jakieś dziecko jęło się wydzierać wniebogłosy, kajś 9636 4, 44| zbożach i drodze.~- Widzi mi się, co będą ugaszczali naczelnika - 9637 4, 44| półkoszek napitków.~- Schlają się jak łoni.~- Abo to nie mogą, 9638 4, 44| ano przyszły.~- Jak wilki się włóczą, że ni pomiarkować, 9639 4, 44| młynarz, a nieco z dala kręcił się kowal pilnie nasłuchujący.~- 9640 4, 44| nasłuchujący.~- Młynarz się łasi kieby ten głodny pies!~- 9641 4, 44| ten głodny pies!~- Bo go się boją, ten mu najmilejszy!~- 9642 4, 44| poredziwszy ze sobą, rozeszli się między łudzi prawiąc im 9643 4, 44| ktoś westchnął, podrapał się frasobliwie albo strzygnął 9644 4, 44| ślepiami, ku strażnikom kupiąc się zarazem coraz ciaśniej.~ 9645 4, 44| przekpinkami, jaże ośmiał się niejeden, a w trzeciej gromadzie 9646 4, 44| uchwalać.~Naród przysłuchiwał się w skupieniu kolebiąc się 9647 4, 44| się w skupieniu kolebiąc się to w , to w drugą stronę, 9648 4, 44| podatki, a do tego nikomu się nie śpieszyło.~Niepokój 9649 4, 44| Antek, ale i strach było się przeciwić naczelnikowi a 9650 4, 44| urzędami.~Jeden oglądał się na drugiego, każden się 9651 4, 44| się na drugiego, każden się głowił z osobna, zaś wszystkie 9652 4, 44| zaś wszystkie obzierali się na bogatszych, ale młynarz 9653 4, 44| najpierwsi z drugich wsi trzymali się jakoś na uboczu, stojąc 9654 4, 44| ma głosować - i odwrócił się do kowala, któren przyświarczał 9655 4, 44| przyświarczał wszystkim, ale kręcił się niespokojnie między gromadą 9656 4, 44| gromadą przewąchując, co się święci, a do pisarza zachodził, 9657 4, 44| częstował tytuniem i tak się taił ze swoimi zamysłami, 9658 4, 44| trzyma.~Ale większość już się skłaniała głosować przeciw 9659 4, 44| przeciw szkole, rozsypali się po placu i nie bacząc na 9660 4, 44| pójdź no tu który!~Nikt się jednak nie poruszył, jakby 9661 4, 44| przyszlim tu na posługi - ozwał się jakiś hardy głos.~- Niech 9662 4, 44| przetrząsnąć kałduna - zaśmiał się któryś, że to pisarz miał 9663 4, 44| wójt od podwórza, przebrał się za karczmę i pognał tyłami 9664 4, 44| pisarzowej przewinął i obtarł, to się ździebko przewietrzy.~- 9665 4, 44| jeszcze nie widać - dziwował się któryś, ale na to rzekł 9666 4, 44| prześmiechem:~- Niegłupi się pokazywać!~Spojrzeli na 9667 4, 44| natarczywie Mateusz.~Kowal skręcił się kiej przydeptana glista 9668 4, 44| i odmruknąwszy cosik jął się przeciskać do młynarza, 9669 4, 44| za cóż postawią? - ozwał się któryś z kupy.~- Głupiś! 9670 4, 44| dziedzicem sprawa - zwrócił się do Lipczaków - z naczelnikiem 9671 4, 44| wszystkich stron, ale chłop się nie ulęknął i skoro się 9672 4, 44| się nie ulęknął i skoro się jeno przyciszyło, znowuj 9673 4, 44| zawdy tak było, że panowie się buntują, naród judzą, do 9674 4, 44| jeno was, chłopów! Panowie się za wami nie upomną, nie, 9675 4, 44| wami nie upomną, nie, wyprą się wszystkiego kiej judasze 9676 4, 44| pańszczyznę! - podniesły się wołania.~- Grzela powieda - 9677 4, 44| dawać ani grosza, przeciwić się, a juści, tylko parobkowi 9678 4, 44| postawić szkołę niźli przeciwić się urzędom. A że po naszemu 9679 4, 44| stronę trzymajmy! A drą się między sobą panowie, nie 9680 4, 44| nie nasza sprawa, niech się ta kłyźnią i zagryzają, 9681 4, 44| morówka nie minie.~Zwarli się kole niego gęstwą i zakrzyczeli 9682 4, 44| próżno i poniektóre za nim się ujmowały. Grzelowe stronniki 9683 4, 44| drugiemu rzec swoje! Wydzierają się i myślą, co największe głowacze! 9684 4, 44| proboszcz! Prześmiewajta się, juchy, a ja wam rzeknę, 9685 4, 44| bywało pod te roki, kiej się to panowie buntowały; dobrze 9686 4, 44| niech przestanie - wyrwał się jakiś głos.~- A tera - ciągnął 9687 4, 44| jucha! Baran!~Stary zeźlił się srodze, ale jeno powiedział:~- 9688 4, 44| Gruchnęły śmiechy i wraz zaczęli się odwracać podnosząc oczy 9689 4, 44| wlazł stójka i chyciwszy się komina patrzył w dal.~- 9690 4, 44| z Przyłęku!~Gromada jęła się ściągać pod dom i zwierać 9691 4, 44| Rychtyk i słońce przetoczyło się ździebko na bok, za kalenicę, 9692 4, 44| kalenicę, że spod okapu wysuwał się coraz większy cień, w którym 9693 4, 44| nosie majstrował.~Pisarz jął się na gwałt przebierać w świąteczny 9694 4, 44| całym domu znowu podniesły się wrzaski pisarzowej, brzęk 9695 4, 44| w jakieś Zdrowaś zjawił się i wójt. Stanął w progu czerwony 9696 4, 44| ozory to powiedzenie, jaże się kałduny zatrzęsły z uciechy, 9697 4, 44| uroczyście:~- Rozstąpta się, ludzie! Naczelnik!~Jakoż 9698 4, 44| Naczelnik!~Jakoż powóz ukazał się na drodze i podskakując 9699 4, 44| kieby kije.~Naczelnik dał się wysadzić i rozebrać z białego 9700 4, 44| obleczenia i odwróciwszy się powłókł oczami po gromadzie, 9701 4, 44| żółtawą bródkę, nasrożył się, kiwnął głową i wszedł do 9702 4, 44| Powóz odjechał, chłopi znowu się zwarli dokoła stołu rozumiejąc, 9703 4, 44| rozumiejąc, zaraz rozpocznie się zebranie, ale przeszło dobre 9704 4, 44| cały pacierz, a naczelnik się nie pokazywał, jeno z pisarzowych 9705 4, 44| pisarzowych pokojów roznosiły się brzęki szkła, śmiechy i 9706 4, 44| nozdrzach.~A że mierziło się już czekanie i słońce przypiekało 9707 4, 44| barzej, to jaki taki jął się chyłkiem przebierać ku karczmie, 9708 4, 44| zakrzyczał:~- Nie rozłazić się! A którego zbraknie, ten 9709 4, 44| A którego zbraknie, ten się zapisze do sztrafu...~Juści, 9710 4, 44| do sztrafu...~Juści, co się jeszczek wstrzymali klnąc 9711 4, 44| środka i zasłonił.~- Wstydzą się chlać na oczach!~- Lepiej, 9712 4, 44| rząd z kancelarią, wyrwał się żałosny i długi bek, a po 9713 4, 44| postronku sporego ciołka, któren się opierał ze wszystkiej mocy, 9714 4, 44| zadarł ogona i pognał, ino się za nim zakurzyło.~- Łapaj 9715 4, 44| posyp mu soli na ogon, to się wróci!~- Jaki to zuchwały, 9716 4, 44| Dogadywali przekpiwając się ze stójki, któren ganiał 9717 4, 44| kiej wójt przykazał wziąć się do wymiatania aresztu i 9718 4, 44| niemało pomagał bojając się, bych się czasem nie zachciało 9719 4, 44| pomagał bojając się, bych się czasem nie zachciało tam 9720 4, 44| aresztant.~- Nie bójcie się, po gorzałce do cna straci 9721 4, 44| oczów, jął znowu kręcić się wśród ludzi przypominając 9722 4, 44| jak ma głosować. ~- Jeno się nie bójta! - dodawał - prawo 9723 4, 44| przymusi.~Ale nie zdążyli się jeszcze ludzie porozkładać 9724 4, 44| prędzej! zaczynamy!~- Nawąchał się dobrego jadła, to go ponosi! 9725 4, 44| Mamrotali gniewnie, zbierając się ociężale przed kancelarią.~ 9726 4, 44| zestrachane gwarem porwały się z dachu krążąc roztrzepotaną 9727 4, 44| ze strażników prężących się u proga.~Wszystkie oczy 9728 4, 44| Wszystkie oczy zwróciły się na drzwi, ale wyszedł z 9729 4, 44| papierem w ręku i wcisnął się za stół.~Wójt zatrząsł dzwonkiem 9730 4, 44| Nie rozumiemy! - zerwały się mnogie głosy.~Strażnicy 9731 4, 44| mnogie głosy.~Strażnicy jęli się pilnie rozglądać w gromadzie.~ 9732 4, 44| rozglądać w gromadzie.~Pisarz się skrzywił, ale już czytał 9733 4, 44| przekładając na polskie.~Zrobiło się cicho, słuchali w skupieniu, 9734 4, 44| rozważając każde słowo i patrząc się w niego kieby w obraz.~Pisarz 9735 4, 44| szkoły.~Skończył, ale nikt się nie odezwał, każden coś 9736 4, 44| coś ważył w sobie, kuląc się jeno, jakby pod ciężarem 9737 4, 44| podatku, dopiero wójt się ozwał:~- Słyszeliście dobrze, 9738 4, 44| przeciek nie głusim! - ozwali się tu i owdzie.~- A któren 9739 4, 44| wystąpi, a swoje rzeknie.~Jęli się trącać łokciami, wypychać 9740 4, 44| naprzód, drapać, spozierać na się i na starszych, lecz nikto 9741 4, 44| nie miał śmiałości wyrywać się pierwszy.~- Kiej tak, uchwalmy 9742 4, 44| wszyscy jednogłośnie zgadzacie się? - zapytał uroczyście pisarz.~- 9743 4, 44| rzekł wielce łaskawie:~- Jak się macie, gospodarze?~- Bóg 9744 4, 44| pierwsi z brzega kolebiąc się pod naporem gromady pchającej 9745 4, 44| naporem gromady pchającej się naprzód, aby posłuchać naczelnika, 9746 4, 44| mówić po swojemu, ale mu się cięgiem odbekiwało.~Strażnicy 9747 4, 44| Poszedł ścierwo i nie plącz się pod nogami! - zaklął ktoś 9748 4, 44| przejął niejednego, tłum się zakołysał, poszły trwożne 9749 4, 44| krzyków.~Naczelnik zmarszczył się groźnie.~Wójt struchlał, 9750 4, 44| nosa okulary, jeno Grzela się nie strwożył, wparł w niego 9751 4, 44| Płoszka wystąpił i skłoniwszy się nisko zaczął pokornie:~- 9752 4, 44| zaczął pokornie:~- Dopraszam się łaski wielmożnego naczelnika, 9753 4, 44| uchwalić uchwalim, ale widzi się nama, co za dużo złoty i 9754 4, 44| taka szkoła, moje uczyły się bez trzy roki, a też ni 9755 4, 44| ludzie, ciszej!~- Rozbrykały się barany, a wilk jeno patrzeć, 9756 4, 44| przez drugiego, że uczynił się srogi gwar, każden bowiem 9757 4, 44| przepierał drugich, rozgrzewali się coraz barzej, rozbili się 9758 4, 44| się coraz barzej, rozbili się na kupy i wszędy zawrzały 9759 4, 44| czym, większość srożyła się coraz zuchwalej, wygadując, 9760 4, 44| cosik z pisarzem, dając się im wygadać do woli, a kiej 9761 4, 44| wygadać do woli, a kiej mu się widziało, co mają już dosyć 9762 4, 44| spokoili sołtysi.~A nim się do cna przyciszyło, rozległ 9763 4, 44| cna przyciszyło, rozległ się jego głos rozkazujący:~- 9764 4, 44| Srogo przemówił, jeno co się nie ulękli, a Kłąb chlasnął 9765 4, 44| to niechże i nama pozwolą się ruchać, jak komu wyrosły 9766 4, 44| że w naszej szkole muszą się uczyć po naszemu.~- Karpienko! 9767 4, 44| miarkujcie...~I wraz się rozstąpili czyniąc wolne 9768 4, 44| wolne przejście, a tłocząc się za nimi przed naczelnika 9769 4, 44| raz po raz ktoś wyrywał się z kupy z ozorem: ~- Każde 9770 4, 44| huknął Antek, zatrzęsły się śmiechy, a on wołał rozjuszony:~- 9771 4, 44| poczerwieniał z gniewu, lecz nim się zebrał na słowo, naczelnik 9772 4, 44| prawo za nami! nie bójta się niczego! - krzyknął zuchwale 9773 4, 44| Ale w gromadzie zagotowało się z nagła kieby w tym kotle, 9774 4, 44| prawić, krzyczeć i sprzeczać się zajadle, że już nie dosłyszał 9775 4, 44| Jakby ich zły opętał, tak się wydzierali zapalczywie, 9776 4, 44| przyszło i laczego?~Spierali się o szkołę, o Antka, o wczorajszy 9777 4, 44| zaś la samego sprzeciwu się kłyźnił, że powstał taki 9778 4, 44| wrzask i zamieszanie, co się już widziało, jako leda 9779 4, 44| jako leda chwila wezmą się za łby i orzydla. Próbował 9780 4, 44| oprzytomnieli nieco, ściszając się nawzajem.~Naczelnik nie 9781 4, 44| nawzajem.~Naczelnik nie mogąc się doczekać cichości, zakrzyczał 9782 4, 44| młynarz i drugie rzucili się między ludzi przyniewalać 9783 4, 44| ostało na miejscu, naczelnik się zmarszczył i przykazał, 9784 4, 44| głosowali imiennie.~Strapił się tym Grzela, dobrze rozumiejąc, 9785 4, 44| głosować; to nie będzie śmiał się przeciwić.~Ale już nie było 9786 4, 44| lub robił krzyżyk, gdy się jej przeciwił.~Długo się 9787 4, 44| się jej przeciwił.~Długo się wlekło, gdyż ludzi było 9788 4, 44| postawił mi kreskę! - wydzierał się któryś, a za nim wielu świarczyło 9789 4, 44| to samo; zaś gorętsi jęli się skrzykiwać.~- Nie dać, podrzeć 9790 4, 44| chcąc nie chcąc, musieli się poodsuwać na boki, zaś naczelnik 9791 4, 44| powozu i ruszył.~Kłaniali mu się pokornie, ani spojrzał na 9792 4, 44| przyłóż, a nie spodziejesz się, jak udrze cię kłami gorzej 9793 4, 44| wezwyczajony do oporu.~- Boja się bele czego, to i niełatwo 9794 4, 44| bele czego, to i niełatwo się wezwyczai.~- Moiściewy, 9795 4, 44| Przyłęka podszedł skarżąc się przed Grzelą:~- Chciałem 9796 4, 44| i pisarz zapisał, jak mu się spodobało.~- Tyla było oszukaństwa, 9797 4, 44| zaklął Mateusz i odwróciwszy się do gromady zakrzyczał: - 9798 4, 44| kiejśta głupie.~Zaczęli się odcinać, ktoś nawet pysk 9799 4, 44| to mu powiedzą. Znajdą się takie!~- Kaj strażniki? - 9800 4, 44| Lipiec.~Grzela zakręcił się po karczmie i ani spostrzegli, 9801 4, 44| karczmie i ani spostrzegli, jak się wyniósł i szedł ku wsi miedzami 9802 4, 44| wsi miedzami rozglądając się pilnie dokoła.~ ~ 9803 4, 45| Rozdział 9~Antek obzierał się za gromadą kieby ten kot 9804 4, 45| sporą gałąź i wsparłszy się o płot obstrugiwał, pasując 9805 4, 45| mogli najpowolniej, zrównali się z nim pokrótce.~- Kajże 9806 4, 45| bym z duszy, ale widzi mi się, co nam kaj indziej drogi 9807 4, 45| drogi wypadną.~Rozejrzał się prędko, na drodze ni żywej 9808 4, 45| ruszył z nimi trzymając się kole płota i pilnie bacząc, 9809 4, 45| nie obskoczyli.~Zmiarkował się starszy i dalejże pogadywać 9810 4, 45| popuścił ni słowa.~Antek się jeno prześmiechał wyciągając 9811 4, 45| strzyknąwszy przez zęby jął się użalać, jak to on nie zazna 9812 4, 45| do maci, ale Antek, że mu się to już zmierziły te kluczenia, 9813 4, 45| tyla jeno jest profitu, co się po wsiach naszczekają pieski, 9814 4, 45| ostatniej chałupy, rzucił się z nagła na Antka i krzyknął 9815 4, 45| kamratowi:~- Bierz go!~Źle się jednak wybrali, bo nim poredzili 9816 4, 45| nie wygracie... nie dam się i czterem... a kły powybijam 9817 4, 45| Ha! ha! sławno, a to się nam udała szutka! - i trzymając 9818 4, 45| udała szutka! - i trzymając się za boki, niby to od śmiechu, 9819 4, 45| inaczej zawrzeszczał:~- My się jeszcze zobaczym, panie 9820 4, 45| Hale, strach go sparł, to się żartem wykręca, pogadam 9821 4, 45| odpocząć nieco, gdyż trząsł się jeszcze cały i spotniał 9822 4, 45| jadle, bo służba cięgiem się kręciła kole nich, szczękały 9823 4, 45| wszystko - myślał dobierając się do chleba ze serem, jaki 9824 4, 45| zakwakała kaczka i rozchodziło się senne nukanie żab, z gąszczów 9825 4, 45| żab, z gąszczów trzęsły się cichuśkie pogłoski stworzeń 9826 4, 45| muzyka koników podnosiła się raz po raz i przycichała, 9827 4, 45| jeno było żywe, przytaiło się w cieniach przed pożogą, 9828 4, 45| lasom niedalekim, ale skoro się wysunął z cieniów na drogę 9829 4, 45| godzinę Południca zwaliła się na świat i wysysała spieczonymi 9830 4, 45| takiemi! Bele strażnika się ulękną... jakby im przykazali 9831 4, 45| każdemu źle, każden wije się kieby nadeptany piskorz 9832 4, 45| biedy zipie, to gdzie im się ta kłopotać o takie sprawy. 9833 4, 45| co mu potrza - zafrasował się wielce za wszystkich i serdecznie 9834 4, 45| unieść do słońca.~Głowił się i wzdychał, a tyla mu jeno 9835 4, 45| juści, taki gorąc - ozwał się pierwszy przystając nieco.~- 9836 4, 45| przygarbiony kark, przypiął się do taczki niby pijawka, 9837 4, 45| i srogi upał, to chociaż się wydzierał ze sił do ostatka 9838 4, 45| odpoczywać.~- Nuchim; ty się spóźnisz na szabes! - upominał 9839 4, 45| spóźnisz na szabes! - upominał się płaczliwie. - Nuchim, ty 9840 4, 45| dwa... trzy... - i rzucał się na taczkę z krzykiem rozpaczy, 9841 4, 45| koło zapiszczało i kurz się podniósł. Żyd dreptał pobok 9842 4, 45| pieniądze.~- Nie gniewajcie się, to ja dam śliczne kuraski 9843 4, 45| po znajomości!~Zakasłał się, jaże mu ślepie na wierzch 9844 4, 45| zwolnił nieco kroku, chycił się taczek i wlókł się poglądając 9845 4, 45| chycił się taczek i wlókł się poglądając nań łzawie.~- 9846 4, 45| wiedział, bo rzekł rozglądając się trwożliwie dokoła:~- Wiecie, 9847 4, 45| wy też powiadacie?~- Może się miał pytać o pozwolenie? 9848 4, 45| Czy nieprawda?~- Widzi mi się, co nie o to idzie, aby 9849 4, 45| Głupiś, pomogłem ci, bo mi się tak spodobało.~Ruszył ostro 9850 4, 45| nieba, zaś po ziemi skrzyła się rozmigotana rzeka słońca. 9851 4, 45| sosny i brzozy tłoczyły się gęstą, pomieszaną ciżbą, 9852 4, 45| pomieszaną ciżbą, a dołem tulił się do grubachnych pni drobny 9853 4, 45| świerkowe zagaje rozpychały się hardo, pnąc się chciwie 9854 4, 45| rozpychały się hardo, pnąc się chciwie ku słońcu.~Na drodze 9855 4, 45| wczorajszej burzy i walały się połamane wierzchoły i gałęzie, 9856 4, 45| gdzieniegdzie przedzierało się słońce, pełzając niby te 9857 4, 45| kajś pod drzewem zadrzemał się niechcący. Przebudził go 9858 4, 45| podszedł do niego. Przywitali się zwyczajnie, po sąsiedzku.~- 9859 4, 45| usłyszawszy wszystko, jak się odbywało, jaże oczy szeroko 9860 4, 45| ze zdumienia.~- I wyście się tak głośno, otwarcie o polską 9861 4, 45| gęby cholewy.~- A żeście się to ważyli z tym wystąpić 9862 4, 45| przyszło do głowy upominać się o polską szkołę?~- Skąd! 9863 4, 45| pytał ciszej pochylając się ku niemu.~- Dzieci też i 9864 4, 45| Roch nie na próżno kręci się po wsiach - ciągnął tak 9865 4, 45| oczy, dziedzic zakręcił się jakoś niespokojnie, zagadując 9866 4, 45| to był prędki, ozgniewał się i krzyknął:~- A wara ci, 9867 4, 45| chłopskiej łaski, to z każdym się bratał. Ścierwo! Sam niewart 9868 4, 45| przezywa od chamów! - srożył się kopiąc ze złości muchary 9869 4, 45| znajome głosy, rozejrzał się uważnie: pod krzyżem tuliła 9870 4, 45| uważnie: pod krzyżem tuliła się w cieniu brzózek jakaś bryka 9871 4, 45| całkiem pewny, jako mu się przywidziało, ale nie, stojali 9872 4, 45| dziwnie roześmiani.~Zdziwił się niemało nastawiając przy 9873 4, 45| boru, on jechał i spotkali się - pomyślał, ale w tym oczymgnieniu 9874 4, 45| wątpiach.~- Nic drugiego, jeno się zmówili! - lecz dojrzawszy 9875 4, 45| taką jakąś świętą, uspokoił się odetchnąwszy z niezmierną 9876 4, 45| wyrozumieć Jagusi, dlaczego się tak była wystroiła do boru? 9877 4, 45| ślepiami, gdy wypinając się naprzód wzdętymi piersiami 9878 4, 45| Prawie ksiądz, a chce mu się zabawiać kiej dzieciak - 9879 4, 45| niechta, a niechta...~Próżno się jednak otrząchał, zadra 9880 4, 45| nie wskóra - rozjątrzał się coraz barzej - poniektóra 9881 4, 45| spostrzegł kogo; uspokoił się dopiero pod wsią, gdyż dojrzał 9882 4, 45| ręku, najmłodszy tarzał się przed nią w piasku, a stadko 9883 4, 45| zakrzyczała zrywając się na nogi. - Pilusie, pilu, 9884 4, 45| rozeznałem dobrze; ale zdało mi się, co Jagusię - a widząc, 9885 4, 45| widząc, że stara skrzywiła się jakoś niechętnie, dorzucił 9886 4, 45| głowie, Jasio zadawałby się z taką...~- Taka dobra jak 9887 4, 45| może i lepsza! - rozgniewał się srodze.~Organiścina chybciej 9888 4, 45| zaruchała drutami wpatrując się jakoś pilnie w pończochę. - 9889 4, 45| prawie już ksiądz... - Ale się jej spomniały różne księżowskie 9890 4, 45| niepokój, poskrobała się drutem po głowie, postanawiając 9891 4, 45| postanawiając rozpytać się obszerniej, lecz Antka już 9892 4, 45| drodze od lasu podniósł się tuman kurzawy i toczył się 9893 4, 45| się tuman kurzawy i toczył się ku niej coraz prędzej, a 9894 4, 45| wodzie nie pasą! - śmiał się pohuśtując brata, któren 9895 4, 45| piszczał z radości.~- Nie bój się, już ja cię odpasę - szeptała 9896 4, 45| Skoczył wyganiać, gdyż się były dorwały żyta łuskając 9897 4, 45| podróży.~- Patrz no, jak się bęben umazał! - zauważyła 9898 4, 45| wskazując na małego.~- Dobrał się do moich jagód. Jedz, Stasiu, 9899 4, 45| mi usypała... - zrumienił się wstydliwie.~- Właśnie przed 9900 4, 45| go łagodnie, rozmarzając się myśleniem, jak to on zostanie 9901 4, 45| ale młynarzom zachciało się zrobić z niego doktora! 9902 4, 45| zrobić z niego doktora! A tak się nim pysznili, tak nosy zadzierali, 9903 4, 45| kryminale, mają pociechę! - się trzęsła z jakiejś mściwej 9904 4, 45| kruszyno, tylko ty nie mieszaj się do niczego.~- U nas nawet 9905 4, 45| zgryzoty! Boże mój, zmiłuj się nad nami!~- Niech się mama 9906 4, 45| zmiłuj się nad nami!~- Niech się mama o mnie nie boi.~- Przecież 9907 4, 45| przymierać. Wiesz, proboszcz się teraz sam godzi z chłopami 9908 4, 45| twoją naukę - zaskarżyła się boleśnie.~Jasio zaczął 9909 4, 45| żeby nie uciekły, musiały się wyroić na plebanii. Proboszcz 9910 4, 45| smętarza, gdy naraz sypnął się na nich brzękliwy szum, 9911 4, 45| Pszczoły! trzymajcie konie, bo się spłoszą.~Jakoż nad placem 9912 4, 45| huczał ogromny rój, niósł się górą kieby rozbrzęczana 9913 4, 45| sposobnego miejsca, to zniżał się przepływając między drzewami, 9914 4, 45| kropidłem, zaś Jambroż skradając się bokami, w cieniach, przydzwaniał 9915 4, 45| ścian, ale naraz poderwały się ździebko i szły prosto na 9916 4, 45| kajś w rowie, konie zaczęły się rwać, furman skoczył 9917 4, 45| skoczył zakryć im ślepie, gęsi się rozleciały, a jeno Jasiu 9918 4, 45| ryknął proboszcz puszczając się w cwał za nimi, dopadł z 9919 4, 45| przemiękłymi skrzydłami, zaczęły się osadzać w dzwonnicznym oknie.~- 9920 4, 45| prędzej, bo uciekną! Ruszaj się, kulasie! Jak się masz, 9921 4, 45| Ruszaj się, kulasie! Jak się masz, Jasiu, zrób no ognia 9922 4, 45| trzeba je podkurzyć, to się uspokoją! - wrzeszczał zgorączkowany, 9923 4, 45| komina, zaś ksiądz piął się w górę i dosięgnąwszy pszczół 9924 4, 45| Podkurz, Jasiu, od spodu, bo się rozłażą! - rozkazywał zgarniając 9925 4, 45| gołymi rękami pszczoły; nic się bowiem nie bojał, chociaż 9926 4, 45| ogromny.~- Uważać! burzą się, mogą ciąć! - ostrzegał 9927 4, 45| rozbrzęczanych, jakby w każdym się roiło.~A kiedy ksiądz zajął 9928 4, 45| roiło.~A kiedy ksiądz zajął się obsadzaniem pszczół, Jasio, 9929 4, 45| głodny i utrudzony, wysunął się cichaczem do domu.~Juści, 9930 4, 45| domu.~Juści, co ucieszyli się nim niezmiernie, a co tam 9931 4, 45| do jadła, jaże cały dom się trząsł od wrzasków i bieganiny; 9932 4, 45| wójtów brat, rozpytując się niespokojnie, czy nie widzieli 9933 4, 45| frasobliwie i nie wdając się w rozmowy poleciał dalej 9934 4, 45| Jasia na plebanię. Ociągał się, zwłóczył, ale iść musiał.~ 9935 4, 45| miodem po ćwierć ula! Wyroiło się więcej, Ambrożemu kazałem 9936 4, 45| oddaniu! Zły o byka, to mści się na mnie, jak może, rabuś 9937 4, 45| sio! - zajęczał opędzając się chusteczką od much, padajacych 9938 4, 45| siedzi w cytadeli.~- Żeby się choć na tym skończyło! Doigrał 9939 4, 45| na tym skończyło! Doigrał się, co? A mówiłem, a przekładałem, 9940 4, 45| pstro i dalejże wybierać się z motyką na słońce... A 9941 4, 45| coraz słabiej, opędzając się przed muchami. - Zapamiętaj 9942 4, 45| na siebie i nie spoufalaj się ż chłopami, bo kto się zada 9943 4, 45| spoufalaj się ż chłopami, bo kto się zada z plewami, tego świnie 9944 4, 45| jeździł na oklep i zadawał się z pastuchami!~Strasznie 9945 4, 45| pastuchami!~Strasznie chciało mu się jechać, ale zlazł jak niepyszny 9946 4, 45| wieczorne pacierze, ale mógł się to zebrać w sobie, kiedy 9947 4, 45| wrzeszczały dzieci kąpiące się w stawie, kajś znów śmiechy 9948 4, 45| stawie, kajś znów śmiechy się zatrzęsły, to ryki krów, 9949 4, 45| to księże perliczki darły się przenikliwie i cała wieś 9950 4, 45| rozbrzęczany, że cięgiem mu się myliło, a gdy nareszcie 9951 4, 45| go wołać na kolację.~- Co się tam stało? Biją się czy 9952 4, 45| Co się tam stało? Biją się czy co?~- Józef Wachnik 9953 4, 45| kancelarii trochę pijany i pobił się ze swoją. Dawno się już 9954 4, 45| pobił się ze swoją. Dawno się już babie należała porządna 9955 4, 45| porządna frycówka. Nie bój się, nic jej nie będzie.~- Ależ 9956 4, 45| Ledwie tknął jadła i czując się wielce zdrożony, zaraz położył 9957 4, 45| zdrożony, zaraz położył się spać. Ale rano, jak tylko 9958 4, 45| podrażnił księże indory, jaże się rozbulgotały, przywitał 9959 4, 45| nawet te prosięta grzejące się na słońcu, nawet pokrzywy 9960 4, 45| jeden! wariacie!~A on snuł się i promieniał jako ten dzień 9961 4, 45| hukliwą nutą, z chóru podniósł się grubachny głos, od którego 9962 4, 45| przed ołtarzem - i zaczęło się nabożeństwo.~Jasio, chociaż 9963 4, 45| a w przerwach żarliwie się modlił, jednak dostrzegł 9964 4, 45| dopiero po południu wyrwał się na wieś odwiedzać znajomków.~ 9965 4, 45| przestrzał, cosik zaruszało się w kącie, a jakiś głos zachrypiał:~- 9966 4, 45| to ja, Jagata! - uniesła się rozkładając ręce ze zdumienia - 9967 4, 45| świadkach.~- A nie przykrzy się wam samej? - głos mu nasiąkł 9968 4, 45| pecyną i dzionek zleci, ani się człowiek spodzieje. A nocami 9969 4, 45| niewidzące oczy.~- A te moje, co się im już dawno pomarło, a 9970 4, 45| głowie i rzekła: "Nie bój się, sieroto, gospodynią se 9971 4, 45| i błyska, i coś takiego się dzieje, czego już zgoła 9972 4, 45| nie rozbierze. Zrobiło mu się jakoś strasznie, ale nie 9973 4, 45| strasznie, ale nie poredził się oderwać od tej kruszyny 9974 4, 45| proszalna modlitwa sama się już rwała z warg roztrzęsionych.~ 9975 4, 45| roztrzęsionych.~Stara przecknęła się i unosząc głowę szepnęła 9976 4, 45| pod jakąś ścianą grzejąc się w słońcu i ciesząc oczy 9977 4, 45| wysoko, wysoko, dzieci bawiły się po drogach, rumieniły się 9978 4, 45| się po drogach, rumieniły się po sadach jabłka dojrzewające, 9979 4, 45| biły młoty, jaże rozlegało się na całą wieś, ktoś wóz rychtował, 9980 4, 45| ktoś kosę nakuwał sposobiąc się do żniw, pachniał chleb 9981 4, 45| kobiety, chusty suszyły się po płotach, ruszali się 9982 4, 45| się po płotach, ruszali się po polach i obejściach, 9983 4, 45| było, jak zawdy, gmerał się rój ludzki wśród trosk i 9984 4, 45| kto tam pierwszy stoczy się z brzega.~Zaśby ta komu 9985 4, 45| tego.~Więc i Jasio prędko się otrząsnął ze smutku i poszedł 9986 4, 45| odwiedził chorą Józkę; nasłuchał się wyrzekań wójtowej; przyjrzał 9987 4, 45| wyrzekań wójtowej; przyjrzał się w kuźni, jak kowal stalił 9988 4, 45| i przędła wełnę, dziwił się temu, gdyż oczy miała przewiązane.~- 9989 4, 45| rękami i sczerwieniwszy się kiej wiśnia uciekła do chałupy.~- 9990 4, 45| mleka, to może pan Jasio się przechłodzi!~Wyniesła pokrótce 9991 4, 45| i bladła, to czerwieniła się na przemian, nie śmiejąc 9992 4, 45| I cały czas nie odezwała się do niego ani słowa i dopiero 9993 4, 45| strasznie ponosiło, że aby się nie dać pokusić, wpadła 9994 4, 45| wpadła do sadu, chyciła się oburącz jakiegoś drzewa 9995 4, 45| jakiegoś drzewa i przytulając się do niego stanęła bez tchu 9996 4, 45| niebądź posądzenie; zdziwił się tylko teraz, że od jego 9997 4, 45| wystrojona, że Jasio się zdumiał.~- Cóż to, idziecie 9998 4, 45| cztery wiatry! - ośmiała się kraśniejąc kieby róża, że 9999 4, 45| organiścianki wraz z Jasiem i tak się im wkrótce zrobiło wesoło, 10000 4, 45| wziął książkę i powlókł się jak zwykle w pole, i tam


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL