Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] siatkach 1 sidla 2 sidlach 1 sie 10642 siebie 217 siec 1 sieci 2 | Frequency [« »] ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances sie |
Tom, Rozdzial
10001 4, 45| utęsknionymi oczami, kaj się nieść do niego choćby jeno 10002 4, 45| wlekło tak nieprzeparcie, że się już dała bez pamięci na 10003 4, 45| jakiejś lubej mocy, dała się jakby wodom spienionym, 10004 4, 45| światy szczęśliwości, dała się wszystką duszą i sercem, 10005 4, 45| wyniesą ni na jaką dolę.~I czy się późną nocą kładła do snu, 10006 4, 45| nocą kładła do snu, czy się rankiem zrywała z pościeli, 10007 4, 45| kadzielne dymy, i roztrzęsły się gorące szepty pacierzy, 10008 4, 45| pacierzy, i kiedy zapatrzyła się rozmodlonymi oczami w Jasia, 10009 4, 45| ze złożonymi rękami snuł się w tych dymach i kolorach, 10010 4, 45| jakie biły z okien, to się jej widziało, co żywy janioł 10011 4, 45| idzie... że raje otwierały się w jej duszy, padała na twarz 10012 4, 45| Święty!~A nieraz i msza się skończyła, i ludzie się 10013 4, 45| się skończyła, i ludzie się porozchodzili, i Jambroż 10014 4, 45| radości nabożeństwa, jakie się cięgiem odprawiało w jej, 10015 4, 45| jaki to świat śliczny, kiej się nań patrzą rozmiłowane oczy!~ 10016 4, 45| świętej godzinie! Z Bogiem by się zmagał, śmierci by się nie 10017 4, 45| by się zmagał, śmierci by się nie dał, nawet doli by się 10018 4, 45| się nie dał, nawet doli by się przeciwił. Życie mu jednym 10019 4, 45| każdym miejscu wszystek by się rozdawał między bliźnie, 10020 4, 45| cudnych.~Światami dusza się jego nosi, górnie we gwiazdy 10021 4, 45| wiecznej śni szczęśliwości, bo się jej widzi, że nie ma już 10022 4, 45| jej mocy i kochania.~Tak się to i Jagusi widziało w tę 10023 4, 45| przygotowań do żniw, a ona uwijała się przy robotach rozśpiewana 10024 4, 45| oczami, zaś parobcy zaczęli się znowu kole niej kręcić i 10025 4, 45| szydziła.~- Z kużdego się już prześmiewa! A harna 10026 4, 45| dziedziczka! - skarżyli się przy Mateuszu, który jeno 10027 4, 45| patrzeć za Jagusią zwijającą się po izbie i słuchać jej prześpiewek. 10028 4, 45| już najbarzej dostawało się Teresce, że już chodziła 10029 4, 45| kiedyś Jagusię odwróciła się od niej plecami i splunęła.~ 10030 4, 45| Jagusia, zapatrzona kajś przed się, przeszła nawet jej nie 10031 4, 45| Tereska rozgniewana zwróciła się do dzieuch, pierących nad 10032 4, 45| stawem.~- Widziałyście, jak się to pawi! A to przejdzie 10033 4, 45| od jakiegoś czasu, niech się jeno pokazała na wsi, chodziły 10034 4, 45| mogły jej bowiem darować, że się stroiła jak żadna i że była 10035 4, 45| wyprawiała z chłopami.~- Wynosi się nad drugie, jaże trudno 10036 4, 45| ścierpieć!~- I przystraja się kieby dziedziczka i skąd 10037 4, 45| ucho gospodynie zebrawszy się w opłotkach Płoszkowej.~- 10038 4, 45| przygodzie ktoś drugi! - zaśmiała się tak domyślnie, że jęły ją 10039 4, 45| wszystkie świętości, ale się nie wygadała, jeno im w 10040 4, 45| stróżujące ślepie, nie domyślała się niczego; co ją tam zresztą 10041 4, 45| porze obaczyć Jasia i topić się w jego oczach na śmierć.~ 10042 4, 45| lubości, oblewał ją war, nogi się trzęsły i serce łomotało 10043 4, 45| Chcielibyście! - zaśmiała się pobłażliwie. - Abo to w 10044 4, 45| Abo to w małych szkołach się uczy przyrzuciła z dumą, 10045 4, 45| przyrzuciła z dumą, wdając się w szeroką pogawędkę o synu, 10046 4, 45| lecz skoro Jasio ruszył się z domu, i ona śpieszyła 10047 4, 45| z domu, i ona śpieszyła się niby to do matki; strasznie 10048 4, 45| tkliwością, że nie mogła się powstrzymać od płaczu.~Ale 10049 4, 45| chichoty strwożone, lały się w nią dziwną muzyką i przejmowały 10050 4, 45| ciągotkach, że staczała się na chłodne, oroszone trawy, 10051 4, 45| łan źrałej pszenicy, gotów się dać sierpom, ptakom czy 10052 4, 45| noc.~Dominikowa czuła, że się z nią wyrabia cosik dziwnego, 10053 4, 45| mogła wyrozumieć, więc tylko się radowała jej niespodzianej 10054 4, 45| dobrością.~Jagusia jeno się uśmiechała, pełna cichej, 10055 4, 45| całkiem niechcący natknęła się na Jasia, siedział pod kopcem 10056 4, 45| książką w ręku, nie mogła się już cofnąć i stanęła przed 10057 4, 45| Cóż wy tu robicie?~Jąkała się strwożona, czy aby się czego 10058 4, 45| Jąkała się strwożona, czy aby się czego nie domyśla,~- Siadajcie, 10059 4, 45| Siadajcie, widzę, żeście się zmęczyli.~Wagowała się nie 10060 4, 45| żeście się zmęczyli.~Wagowała się nie wiedząc, co począć, 10061 4, 45| był zmieszany, rozglądał się jakoś bezradnie dokoła.~ 10062 4, 45| lipeckie dachy i sady wynosiły się ze zbóż jakoby wyspy dalekie, 10063 4, 45| przemówić.~- Lada dzień zaczną się żniwa.~- Pewnie... juści... - 10064 4, 45| ciężkie oczy.~Uśmiechnął się i spróbował mówić swobodnie, 10065 4, 45| chce iść za mąż?~- Ani mi się śni, abo mi to źle samej!~- 10066 4, 45| to źle samej!~- I żaden się wam nie podoba, co? - nabierał 10067 4, 45| słodko oczami, nachylił się i zajrzał głęboko w te modre 10068 4, 45| żarliwy krzyk serca rwący się w czas Podniesienia. Dusza 10069 4, 45| czas Podniesienia. Dusza się w niej trzepotała kiej te 10070 4, 45| wysoko nad ziemią.~Cofnął się jakoś dziwnie niespokojnie, 10071 4, 45| ale w jakiś czas obejrzał się i przystanął.~Jagusia szła 10072 4, 45| tędy najbliżej - tłumaczyła się jakoś spłoszona~- To pójdźmy 10073 4, 45| brodę na pięści zasłuchała się całą duszą, nie spuszczając 10074 4, 45| spuszczając z niego oczów.~- Jakże się wam podoba? - rzucił po 10075 4, 45| unosząc głowę.~Sczerwieniła się i uciekając z oczami bąknęła 10076 4, 45| królach historia, co?~Jeno się skrzywił i wziął znowu czytać, 10077 4, 45| ambony, że nieraz chciało się jej westchnąć, przeżegnać 10078 4, 45| tej upalnej cichości sypał się niekiedy chrzęst obwisłych 10079 4, 45| ani jednego słowa, kiwnęła się raz i drugi, bo ją rozbierało 10080 4, 45| tym wszyćkim?...~Jasio aż się cofnął ze zdumienia.~- Mnie 10081 4, 45| ze zdumienia.~- Mnie to się jeno spodobają takie historie 10082 4, 45| i o strachach, co to jak się o nich słucha, to jaże mrówki 10083 4, 45| rzekła słodziuśko.~- Cóż się tam stało?~- Jaże trzy bryki 10084 4, 45| przyjechało na plebanię.~Zerwał się niespokojnie i poleciał 10085 4, 45| lecę w tę stronę, rozglądam się... pusto... tknęło me cosik, 10086 4, 45| pokręciło - buchnęła wyrywając się naprzód.~- I będzie cie 10087 4, 46| pomiarkowała, że na wsi dzieje się cosik ważnego, psy jakoś 10088 4, 46| obejściach, dzieci kryły się po sadach wyzierając jeno 10089 4, 46| wysoko, gdzieś znów zbierały się rajcujące cicho kobiety, 10090 4, 46| były lęku i oczekiwań.~- Co się to wyrabia? - spytała Balcerkówny, 10091 4, 46| Jezus, Maria! wojsko! - nogi się pod nią ugięły ze strachu.~- 10092 4, 46| przystępując do nich.~Zbiły się w kupę i kiej gęsi powyciągały 10093 4, 46| zapisywały do wojska - zaśmiała się skrzekliwie, ale żadna nie 10094 4, 46| rzekła z przekąsem:~- Cięgiem się was trzymają psie figle.~- 10095 4, 46| wypytał furmanów, przyjrzał się żandarmom siedzącym w ganku 10096 4, 46| co przyjechały.~- I w tym się cosik tai niedobrego! - 10097 4, 46| może o zebranie! Naczelnik się wygrażał, a strażniki już 10098 4, 46| wygrażał, a strażniki już się tu i owdzie przewiadywały, 10099 4, 46| rzekł Mateusz zesuwając się na ziemię.~- To by rychtyk 10100 4, 46| szepnął Grzela rozglądając się niespokojnie, przybladł 10101 4, 46| robił piersiami.~- A mnie się widzi, co prędzej by po 10102 4, 46| Stacho.~- Prawda, przeciek się już o niego przepytywali! 10103 4, 46| Mateusz.~- Hale, nie sposób się im przeciwić, ani mowy o 10104 4, 46| mowy o tym...~- Niechby się kaj schował, trza go przestrzec, 10105 4, 46| buchnął we zboża, przebierając się ogrodami do Borynów.~Antek 10106 4, 46| sierpy na kowadełku i porwał się strwożony, dowiedziawszy 10107 4, 46| strwożony, dowiedziawszy się, o co idzie.~- Właśnie, 10108 4, 46| do nas! - krzyknął.~- Co się stało? - pytał stary wyściubiając 10109 4, 46| damy was, Rochu! - srożył się Michał, wyłamując sielną 10110 4, 46| nadeszli...~Rocho zakręcił się po izbie, cisnął jakieś 10111 4, 46| czapki a kapoty, rzucił się w sad i przepadł jak kamień 10112 4, 46| kajś za brogiem zaruchało się żyto.~- Odejdź, Grzela! 10113 4, 46| bliższe, i wnet rozległy się ciężkie stąpania, brzęki 10114 4, 46| odburknął Antek dźwigając się z ławy.~Urzędnik wraz z 10115 4, 46| zaś strażnicy rozlecieli się pilnować sadu i obejścia.~ 10116 4, 46| obejścia.~Na drodze zebrało się już z pół wsi, przyglądając 10117 4, 46| z pół wsi, przyglądając się w milczeniu, jak przetrząsali 10118 4, 46| Urzędnik śpiesznie cofnął się do sieni.~- To w tej izbie 10119 4, 46| strachu, że gdy któryś zbliżył się do niej, zaskrzeczała nieprzytomnie:~- 10120 4, 46| starszego i kłaniając mu się w pas zapytał pokornym głosem:~- 10121 4, 46| pokornym głosem:~- Dopraszam się, czy to Rocho zrobił jakie 10122 4, 46| rzekł z naciskiem:~- A wyda się, że go ukrywasz, to już 10123 4, 46| o co sprawa! - podrapał się frasobliwie, urzędnik spojrzał 10124 4, 46| spojrzał ostro i poniósł się na wieś.~Chodzili jeszcze 10125 4, 46| owdzie, przepytując, kogo się jeno dało, że już słońce 10126 4, 46| zaszło i drogi zapchały się stadami pędzonymi z pastwisk, 10127 4, 46| widział najlepiej, i najmniej się bojał, i najbarzej im dopiekał.~ 10128 4, 46| pewnego uradzić, zamknęli się w stodole, gdyż do chałupy 10129 4, 46| po chałupach.~Dziwowali się temu, boć każden byłby przysiągł, 10130 4, 46| Zaraz po obiedzie gdziesik się zapodział i ani słychu! - 10131 4, 46| dybkach wędrował!~I w mig się rozniesło, jak chcieli, 10132 4, 46| to i naród porozchodził się po chałupach.~Na to właśnie 10133 4, 46| wieczerzami, a po wsi rozwiały się zapachy smażonej słoniny, 10134 4, 46| co miał swojego, i jął się żegnać z kobietami. Hanka 10135 4, 46| Zostańcie z Bogiem, może się jeszcze zobaczymy! - szeptał 10136 4, 46| dzieciom i domowi przeżegnał się i ruszył da przełazu pod 10137 4, 46| do kogoś na wsi... Gdzie się spotkamy?...~- Przy figurze 10138 4, 46| błysnął ślepiami, dorwał się koni i ruszył z kopyta tak 10139 4, 46| Tymczasem zaś Rocho przebrał się chyłkiem do Dominikowej, 10140 4, 46| jakieś rzeczy, i zamknął się w alkierzu.~Jędrzych pilnował 10141 4, 46| iść, ale Jagusia naparła się ponieść za nim choćby do 10142 4, 46| do boru. Nie sprzeciwiał się temu i pożegnawszy starą 10143 4, 46| wszystkie świętości, by się opamiętała i zaczęła żyć 10144 4, 46| ognie wstydu, a serce spięło się męką, ale kiej spomniał 10145 4, 46| łagodnie, na jakie to pokusy się dają i do jakiego to grzechu 10146 4, 46| wzdychając jeno i niesąc się myślami do Jasia, że już 10147 4, 46| A rozjarzone oczy rwały się gdziesik kieby ptaki radośnie 10148 4, 46| wszystek świat! - wyrwało się jej bezwolnie, że Rocho 10149 4, 46| Kto tam? - wstrzymał się niespokojnie.~- Jesteśma! 10150 4, 46| Jesteśma! Swoi!~- Nogi mi się już plączą, że odpocznę 10151 4, 46| sprawiedliwości la narodu! - ozwał się uroczyście~- Każdemu jest 10152 4, 46| sprawiedliwemu.~- Nie martw się, Grzela, przemieni się jeszcze 10153 4, 46| martw się, Grzela, przemieni się jeszcze na dobre, przemieni...~- 10154 4, 46| nie obrodzi? Przeciek i to się przygodzi, nie?~- Tak, ale 10155 4, 46| zaplonuje.~- Juści, chciałby się to kto mozolić na darmo!~ 10156 4, 46| mozolić na darmo!~Zadumali się głęboko nad tymi rzeczami.~ 10157 4, 46| krętym lotem przewijały się nad ich głowami, a jakiś 10158 4, 46| ogarniając Rocha, któren się im teraz widział kiej ten 10159 4, 46| pełnym dufności:~- A o mnie się nie trwóżcie, kruszynam 10160 4, 46| przyjdzie pora, że jawi się ich tysiące, przyjdą z miast, 10161 4, 46| jeden za drugim, stożąc się jak te kamienie, aż póki 10162 4, 46| jak te kamienie, aż póki się z nich nie wyniesie ów święty, 10163 4, 46| na ziemi nawożonej, rodzą się nowe brońce, nowe siły, 10164 4, 46| święty ogień, serca sprężyły się uniesieniem i taką wiarą, 10165 4, 46| zawadzie - stratujem!~- A kto się nam sprzeciwi, kto nas przemoże? 10166 4, 46| przyciszać i przysunąwszy się jeszcze bliżej zaczął nauczać, 10167 4, 46| niewypowiedziane, a serca się pasły janielskim, przesłodkim 10168 4, 46| We waszej to mocy, aby się tak stało! - zakończył niemało 10169 4, 46| utrudzony. Księżyc schował się za chmurę, poszarzało niebo 10170 4, 46| kajś od wsi dalekich niesły się psie naszczekiwania, oni 10171 4, 46| całował na pożegnanie. Dziw się nie popłakali z żalu, on 10172 4, 46| na zawsze.~Jagusia jaże się zaniesła szlochaniem, chłopy 10173 4, 46| wycierali oczy.~I zaraz się rozeszli.~Do wsi wracał 10174 4, 46| już niech Bóg broni, żeby się wójt dowiedział - upominał 10175 4, 46| jeno kroku, ale nie dał się wyprzedzić, trzymał się 10176 4, 46| się wyprzedzić, trzymał się pobok zazierając raz po 10177 4, 46| nienasycone ramiona, przysunął się ździebko, bliżej, tak blisko, 10178 4, 46| powiadają, że kierujesz się na księżą gospodynię...~ 10179 4, 46| księżą gospodynię...~Porwała się jak wicher i łzy potrzęsły 10180 4, 46| jak wicher i łzy potrzęsły się jej z oczów rzęsistymi, 10181 4, 47| mocniejsze ziemie, dopiero imano się przygotowań i żniwa leda 10182 4, 47| i żniwa leda dzień miały się rozpoczynać.~Więc i w Lipcach, 10183 4, 47| po ucieczce Rocha, jęto się ostro sposobić do żniwa, 10184 4, 47| rozklepywane kosy, kobiety zwijały się przy pieczeniu chlebów i 10185 4, 47| tego wszystkiego zrobiło się tylachna skrzętu i rwetesów, 10186 4, 47| A że przy tym zjechało się z drugich wsi sporo narodu, 10187 4, 47| jeden ganek, a i to zaledwie się ruchając, czekali jednak 10188 4, 47| żniwa.~Niemało też cisnęło się do młynarzowego domu kupować 10189 4, 47| leżał chory, ale snadź nic się nie działo bez jego przyzwoleństwa, 10190 4, 47| na darmo też wstawiała się za biedniejszymi zaciął 10191 4, 47| za biedniejszymi zaciął się i żadnemu, któren ino wodził 10192 4, 47| kwarty mąki.~- Spodobał im się księży byk, to niech go 10193 4, 47| ani ziarnka...~Zafrasowała się wielce, bo juści, że przyszła 10194 4, 47| uprosi o kaszę.~Obraziła się i rzekła wyzywająco:~- Juści, 10195 4, 47| grosza, lecz natknąwszy się na kowalową, siedzącą przed 10196 4, 47| zawartą kuźnią, rozżaliła się przed nią i zapłakała na 10197 4, 47| młynarza.~Ale kowalowa ozwała się z prześmiechem:~- To wam 10198 4, 47| stawia wiatrak, śmierci bym się prędzej spodziała, no, no. 10199 4, 47| chałupą wstąpiła podzielić się tą niespodzianą nowiną. ~ 10200 4, 47| wystawi wiatrak! Młynarz się wścieknie ze złości, ale 10201 4, 47| niech mu rura zmięknie! Tak się już wszystkim dał we znaki, 10202 4, 47| Nic a nic - odwrócił się od niej jakoś śpiesznie.~- 10203 4, 47| trzeci dzień i nie wiada, co się z nim wyrabia.~- Przeciek 10204 4, 47| poszedł kajś, a potem znowu się zjawił.~- Któż to od was 10205 4, 47| Maciusiem. Latoś mało wiela się ze wsi wybiera.~- I ja pójdę, 10206 4, 47| pono z drugich wsi to sporo się szykuje.~- Sposobną porę 10207 4, 47| mruknął Antek, ale żonie się nie przeciwił wiedząc od 10208 4, 47| dawna, na jaką to intencję się ochfiarowała.~Zaczęły se 10209 4, 47| czeka. ~- Znowu zakotłuje się w Lipcach, przeciek mu zarno 10210 4, 47| mocno go zajęła nowina, lecz się nie odzywał, zaś Hanka z 10211 4, 47| ostawi samą, a potem, jak się niebodze co przygodzi, to 10212 4, 47| Kłębowa.~- Ostanie, żeby się naród marnował, a zły cieszył, 10213 4, 47| kreminału!~Antek roześmiał się z jej zapalczywości, skoczyła 10214 4, 47| dostanieta. A potem jeszcze się przekpiwają!~- Wydzieracie 10215 4, 47| przekpiwają!~- Wydzieracie się jak sroka na pluchę! - rzucił 10216 4, 47| ale srodze spłakana.~- Cóż się to waju przygodziło? - spytała 10217 4, 47| niespokojnie Hanka.~- A co, napiłam się człowieczego bólu i jaże 10218 4, 47| mnie zamgliło - rozpłakała się i jęła mówić przez łzy i 10219 4, 47| mu pedziała, takie rzeczy się nie zagubią.~- Mówię wam, 10220 4, 47| zajrzała do grobu. Nie mówią do się, jeno płaczą. Mateuszowa 10221 4, 47| przepuści, nie!~- Nie bójcie się, Mateusz go skamlał o łaskę 10222 4, 47| opowiedział.~Mateusz aż się zachłysnął i zaczął kląć.~- 10223 4, 47| Wracali do wsi, Mateusz się krzywił i jakoś boleśnie 10224 4, 47| inszego mnie trapi.~Antek się zdumiał, ale nijakoś było 10225 4, 47| zdumiał, ale nijakoś było się rozpytywać.~- Czasu by nie 10226 4, 47| zrobił to samo! Nie bój się, użyłem jak pies w studni, 10227 4, 47| jak pies w studni, bo com się musiał nasłuchać beków i 10228 4, 47| za mną. Niechże i Jasiek się nią nacieszy. Nie kochanie 10229 4, 47| Pewnie, że pora by ci się żenić.~- Właśnie i Nastka 10230 4, 47| upatrzonego - wyrwało mu się bezwolnie.~- To me proś 10231 4, 47| mu to w smak, bo skrzywił się i zagadał znowu o Jaśku, 10232 4, 47| o Jaśku, a wywiedziawszy się wszystkiego, jął rozpowiadać 10233 4, 47| co warta! Kłótnica chce się jej procesów!~- Prawda to, 10234 4, 47| tego, kiej nie odpisała się u rejenta.~Mateusz jakoś 10235 4, 47| jakoś poweselał i nie mogąc się już powstrzymać zatrącał 10236 4, 47| Widziałeś to? - rozczerwienił się z gniewu.~- Na prześpiegi 10237 4, 47| które widują co dnia, jak się schodzi w boru z Jasiem, 10238 4, 47| plotkować.~- Sprobuj, może się wystraszą i przestaną! - 10239 4, 47| te myśle, że Mateusz może się z nią ożenić, kąsały go 10240 4, 47| często przykre słowa, bych się jeno nie wydać ze swoją 10241 4, 47| na rozstaniu nie poredził się już wstrzymać i rzekł ze 10242 4, 47| prześmiechem :~- A któren się z nią ożeni, sporo szwagrów 10243 4, 47| miał będzie...~Rozeszli się dosyć ozięble.~Mateusz, 10244 4, 47| odszedłszy parę kroków, roześmiał się cicho i pomyślał:~- Musi 10245 4, 47| go trzymać z daleka, to się na nią źli a pyskuje. A 10246 4, 47| pobłażliwie, bo wywiedziawszy się od Antka co do tego zapisu 10247 4, 47| Macieju, już stanowczo umyślił się z nią ożenić. Zwolnił kroku 10248 4, 47| wiekowała.~Spomniały mu się Jagusine sprawki, to go 10249 4, 47| było, to nie jest, a zechce się jej nowych figlów, to z 10250 4, 47| lepiej, nie będzie potrza się ocyganiać.~- Tereska przylatywała 10251 4, 47| już parę razy, grozi, że się utopi... że nie...~- Pewnie, 10252 4, 47| szepnął wystraszony i tak się tym srodze zamartwił, że 10253 4, 47| papierosem na darmo barował się z dygotem trwogi, na darmo 10254 4, 47| strach o Tereskę rozrastał się w nim coraz barzej i dręczył 10255 4, 47| wytrzymania. Już parę razy się podnosił, aby iść kajś na 10256 4, 47| wyczekując nie wiada na co.~Noc się już zrobiła, gdy naraz posłyszał, 10257 4, 47| ją pobok, lecz cisnęła mu się do piersi kiej dzieciątko 10258 4, 47| dzieciątko i przez łzy lejące się ciurkiem, przez mękę i rozpacz 10259 4, 47| o wszystkim! Śmierci bym się była prędzej spodziała niźli 10260 4, 47| o prawdę...~Mateusz jaże się zatrząsł i obcierał z twarzy 10261 4, 47| lodowaty pot.~- Wyznałam się przed nim... na nic już 10262 4, 47| przed nim... na nic już by się zdały cygaństwa... Topora 10263 4, 47| pocznę nieszczęsna, co? kaj się podzieję! Ratuj me, bo się 10264 4, 47| się podzieję! Ratuj me, bo się rzucę do studni albo se 10265 4, 47| jąkał bezradnie.~Zerwała się nagle z dzikim warkotem 10266 4, 47| grzechu?~- Cała wieś tu się zleci, cichoj!~Przypadła 10267 4, 47| udręczonej duszy.~A Mateusz wił się jakby w kleszczach i jak 10268 4, 47| kleszczach i jak mógł, wykręcał się od stanowczej odpowiedzi 10269 4, 47| jeno chciała, rozglądał się trwożniej i niecierpliwiej, 10270 4, 47| niecierpliwiej, gdyż mu się uwidziało, że Jasiek siedzi 10271 4, 47| Strach ci Jaśkowego kija, to się wijesz kiej ta przydeptana 10272 4, 47| Padła na ziemię zanosząc się strasznym, obłąkanym płaczem.~ 10273 4, 47| chodź, sieroto. Nie bój się, nie ukrzywdzę cię, masz 10274 4, 47| dojmującą udręką, że poniósł się do karczmy i pił przez całą 10275 4, 47| noc.~Cała historia migiem się rozniesła po wsi, a ku niemałemu 10276 4, 47| co bez tyla roków zacniło się jej za chłopem. Żadna by 10277 4, 47| Kawalerska sierota, to kajże się pożywi, jak nie z cudzego - 10278 4, 47| piesek nie weźmie! - zaśmiał się Stacho Płoszka i dziw go 10279 4, 47| po wzgórkach żyta jakby się prosiły o kosy, a jęczmiona 10280 4, 47| penetrować pola, zaś bogatsze już się oglądali za najemnikiem.~ 10281 4, 47| dopiero po mszy i niedługo się cieszył żniwami, bo skoro 10282 4, 47| bo skoro jeno podniesła się przypołudniowa spieka, wypędziła 10283 4, 47| cięły zapamiętale, że wybrał się na wieś i przechodząc koło 10284 4, 47| przyduszone jęki, rozchodzące się z wywartej na rozcież chałupy.~ 10285 4, 47| paniczku - uśmiechnęła się kiej rozbudzone dziecko.~ 10286 4, 47| mi dzisia rzekła: "Gotuj się na jutro, duszo umęczona!" 10287 4, 47| słabiej, prześmiech zatlił się na jej wargach, złożyła 10288 4, 47| rozumiejąc, co już zaczęło się konanie, poleciał zwoływać 10289 4, 47| rozłożyła koło siebie, ciesząc się każdą rzeczą i chwaląc przed 10290 4, 47| przymierzyła i przejrzawszy się w lusterku szepnęła wielce 10291 4, 47| samego rana.~Juści, co nikto się jej nie sprzeciwił, chodzili 10292 4, 47| dopiero kiedy zabierali się do spania, przywołała Tomka.~- 10293 4, 47| przywołała Tomka.~- Nie bój się, nie będę ci zawadzała długo, 10294 4, 47| żeby wszystko było jak się patrzy, sama strzepywała 10295 4, 47| to jemu samemu gdziesik się śpieszyło.~Jasio zasiadł 10296 4, 47| brzęczały, gdyż ludzie snuli się bez głosu jak cienie, trwożnie 10297 4, 47| całkiem przytomnie żegnając się z każdym, kto ino zajrzał 10298 4, 47| poniektórym dzieciom, cisnącym się w sieniach i pod oknem, 10299 4, 47| całe godziny nie odzywała się do nikogo.~I leżała se godnie, 10300 4, 47| szczęśliwości, radosne łzy siwiły się w jej oczach. Poruchiwała 10301 4, 47| z brzękiem kosy i kładły się źrałe, ciężkie żyta, w jakieś 10302 4, 47| minucie, gdy dzień miał się już ku schyłkowi, a izbę 10303 4, 47| zorze zachodu, wstrząsnęła się gwałtownie, usiadła i wyciągnąwszy 10304 4, 47| padła wznak.~W izbie zrobiło się straszno, buchnęły płacze, 10305 4, 47| utrudzony, twarz grążyła się w tuman wiecznego zmierzchu, 10306 4, 47| i cała wieś przychodziła się modlić przy jej zwłokach, 10307 4, 47| zwłokach, popłakać a zazdrośnie się dziwować szczęśliwej śmierci 10308 4, 47| że uciekł do domu, rzucił się na łóżko, wcisnął głowę 10309 4, 47| twarz zapłakaną. Przytulił się do niej kieby do matki, 10310 4, 47| obejmował ją zaszyję, i jaże się zanosząc szlochaniem, skarżył 10311 4, 47| zanosząc szlochaniem, skarżył się rzewliwie:~- Boże mój, jakie 10312 4, 47| gniew nią zatargał.~- Co się tu dzieje! - postąpiła na 10313 4, 47| izby i zasyczała, ledwie się już hamując:~- Widzisz ją, 10314 4, 47| starej, Jasio też rzucił się skwapnie, tłumacząc matce, 10315 4, 47| tłumacząc matce, co mu się to przygodziło, ale organiścina, 10316 4, 47| Głupiś jak cielę! Nie odzywaj się lepiej, byś i ty czego nie 10317 4, 47| zawrzeszczała do Jagusi:~- A ty się wynoś, i żeby tutaj nie 10318 4, 47| popamiętasz, tłumoku! - darła się na cały głos.~Jagusia buchnęła 10319 4, 48| Rozdział 12~Naraz porwał się za nią lecieć.~- A to gdzie? - 10320 4, 48| gorączkowo, wydzierając się z twardych rąk matczynych~- 10321 4, 48| kapłańską sukienkę, to splamić się jej nigdy nie poważy! Ady 10322 4, 48| przywieść ta suka...~Rozpłakał się żałośnie i wśród szlochań 10323 4, 48| a uspokajać.~- Nie dziw się, że zlękłam się o ciebie, 10324 4, 48| Nie dziw się, że zlękłam się o ciebie, przecież to łajdus 10325 4, 48| powstały na głowie, jaże się porwał z miejsca i zakrzyknął:~- 10326 4, 48| jak baran. - Rozgniewała się, dotknięta srodze jego niewiarą.~- 10327 4, 48| przychodzić do nas? - Zaperzył się zapalczywie kiej młody kogut.~- 10328 4, 48| młody kogut.~- Nie będę się tłumaczyła przed tobą, kiedyś 10329 4, 48| ale ci zapowiadam: trzymaj się od niej z daleka, bo jak 10330 4, 48| miesiąc! A i tobie może się przy tym co oberwać...~Odeszła 10331 4, 48| te kolczate osty, dławił się nimi, sycąc duszę ich piołunową 10332 4, 48| Toś ty taka! - skarżył się z żałosnym wyrzutem, że 10333 4, 48| żałosnym wyrzutem, że gdyby się była w tej chwili zjawiła, 10334 4, 48| chwili zjawiła, odwróciłby się od niej ze wzgardą i gniewem. 10335 4, 48| Albo to mógł spodziewać się czegoś podobnego? Że nawet 10336 4, 48| większą udręką i już sto razy się zrywał, aby do niej bieżyć, 10337 4, 48| mówią o niej, i niechaj się wyprze, jeżeli może... Niech 10338 4, 48| cicha tęsknota, i budziły się jakieś słodkie, radosne 10339 4, 48| serce dręczył, że naraz się zerwał i zaczął krzyczeć 10340 4, 48| śmierci Jagaty, nie wtrącał się do rozmowy, a jeno cięgiem 10341 4, 48| przebierał w jadle, sprzeciwiał się siostrom wyrzekał na gorąc 10342 4, 48| sprzątnęli miski, poniósł się na plebanię - proboszcz 10343 4, 48| stworzyła.~Z okien plebanii lały się smugi światła na klomb, 10344 4, 48| baraszkowały pieski warcząc na się przyjacielsko, a z ganku 10345 4, 48| przyjacielsko, a z ganku roznosił się grubachny głos.~- A jęczmień 10346 4, 48| życie, przynajmniej krów się dochowa. Nie wiesz, Kłęby 10347 4, 48| dziesięć złotych.~- Pochowa się ją z paradą jak gospodynię. 10348 4, 48| może być burza! Kiedyż to się zbiera kompania do Częstochowy?~- 10349 4, 48| głupia... Czego się wydzierasz? Krzywdy ci to 10350 4, 48| krzaki, coś ciężko zwaliło się na ziem, ale po chwili zatrzęsły 10351 4, 48| ale po chwili zatrzęsły się, i znowu krótkie, rozpalone 10352 4, 48| nagła ogłuchł i zatrząsł się kieby osika. Wiater poszedł 10353 4, 48| poszedł po sadzie, zaruchały się drzewa i zagwarzyły cichuśko 10354 4, 48| piersiami, a oczy nalały się łzami, przejął go jakiś 10355 4, 48| lubego jęło udręczać, że ino się raz po raz przeciągał a 10356 4, 48| Oprzytomniał, wcisnął się w płot i nasłuchiwał coraz 10357 4, 48| przydybała ich w lesie...~Świat się z nim zakręcił i rozciemniało 10358 4, 48| rozciemniało mu w oczach, ledwie się już trzymał na nogach, a 10359 4, 48| ojciec już spał.~Jasio zawarł się w swoim pokoju i zabrał 10360 4, 48| w swoim pokoju i zabrał się do brewiarza, ale cóż, kiej 10361 4, 48| sparł czoło na książce i dał się już poniewoli jakowymś myślom, 10362 4, 48| powtórzył naraz głośno, i chcąc się oderwać od tych obmierzłych 10363 4, 48| na poręczy łóżka tliła się gromnica zatknięta w dzbanuszek, 10364 4, 48| przyklęknął pod światłem i tak się był gorąco oddał pacierzom, 10365 4, 48| pokusztykał do dom, Kłęby pokładły się spać kajś w sadzie i zapiały 10366 4, 48| Ale cóż, kiej śpik prawie się go nie imał, bo co jeno 10367 4, 48| zaczynało go morzyć, to zjawiała się przed nim Jagusia niby żywa, 10368 4, 48| Jagusia niby żywa, że zrywał się z pościeli, przecierał oczy 10369 4, 48| przecierał oczy i rozglądał się wystraszony, juści, co nie 10370 4, 48| z drugiej izby rozlegało się ojcowe chrapanie.~- To może 10371 4, 48| ja myślałem! - Zatrząsł się ze wstydu, zeskoczył z łóżka, 10372 4, 48| świtania medytował i kajał się z mimowolnych przewin i 10373 4, 48| podnieść oczów na ludzi ni się rozejrzeć po kościele, ale 10374 4, 48| ale tym goręcej modlił się za Jagusię, bo już był całkiem 10375 4, 48| parzy sutanna! - zaskarżył się odwracając prędko twarz.~- 10376 4, 48| odwracając prędko twarz.~- Jak się przyzwyczaisz, to będziesz 10377 4, 48| na śniadanie przecierając się cieniami nad stawem, gdyż 10378 4, 48| do wytrzymania, i natkał się na księżą Marynę, ciągnęła 10379 4, 48| Z czegóż to Marysia tak się cieszy? - patrzał w nią 10380 4, 48| bo mi wesoło! - zaśmiała się, jaże zagrały jej białe 10381 4, 48| taka wesoła! - Odwrócił się prędko, gdyż spod ugiętej 10382 4, 48| obrazik, dwie świece paliły się pobok jej głowy, Jagustynka 10383 4, 48| gałęzią, jałowcowy dym ciągnął się z komina i rozwłóczył po 10384 4, 48| a kilkoro dzieci plątało się pod ścianami.~Jasio jakoś 10385 4, 48| jakoś trwożnie rozglądał się po mrocznej chałupie.~- 10386 4, 48| Ostawiła im sporo, to muszą się wypuczyć na pochowek, krewniaczka 10387 4, 48| prześmiech twarz umarłej, że jeno się przeżegnał i wyszedł spotykając 10388 4, 48| przeżegnał i wyszedł spotykając się tuż przed progiem oko w 10389 4, 48| dopiero z opłotków obejrzał się na nią bezwolnie, jeszcze 10390 4, 48| srogi ból głowy.~- Przejdź się trochę, może przestanie - 10391 4, 48| Przecież mama nie pozwala mi się ruszyć z domu! Przecież 10392 4, 48| ludźmi! Przecież... - Mścił się wielce rozdrażniony. A skończyło 10393 4, 48| rozdrażniony. A skończyło się na tym, że mu obwiązała 10394 4, 48| nad nim kiej kokosz, póki się dobrze nie wyspał i nie 10395 4, 48| wyspał i nie podjadł jak się patrzy. ~- A teraz idź się 10396 4, 48| się patrzy. ~- A teraz idź się przejść, idź na topolową, 10397 4, 48| cień i chłodniej. - Nic się nie odezwał, ale czując, 10398 4, 48| w drugą stronę; włóczył się po wsi, patrzył na kowali 10399 4, 48| na lniska i wszędy, kaj się ino czerwieniły kobiece 10400 4, 48| Weronczyne krowy, napił się mleka u Szymków na Podlesiu 10401 4, 48| skakały mu w oczach i mylił się w śpiewaniach, a kiej ciało 10402 4, 48| pokrzywdzonego serca.~- Muszę się z nią rozmówić. - Postanowił 10403 4, 48| z pogrzebu, ale nie mógł się prędko wydostać na wolę, 10404 4, 48| zarno z południa zaczęli się zjeżdżać do Lipiec ludzie 10405 4, 48| po solennej wotywie, to się z wolna ściągali napełniając 10406 4, 48| niepostrzeżenie wyniósł się na miedzę za stodołami, 10407 4, 48| kajś w trawę i rozejrzawszy się po polach skoczył w żyta 10408 4, 48| na czworakach, przebierał się na ogrody Dominikowej.~Jagusia 10409 4, 48| podbierała ziemniaki ani się spodziewając, że ktosik 10410 4, 48| po raz bowiem prostowała się ociężale i wsparta na motyczce, 10411 4, 48| słodki prześmiech zatlił się na spąsowiałych z nagła 10412 4, 48| nagła wargach, rozmigotał się płomieniami i wybuchnął 10413 4, 48| Jasiowi również rozjarzyły się oczy i miody zalały serce, 10414 4, 48| dziwną lubością.~- Bojałam się, co pana Jasia już nigdy 10415 4, 48| mu ten głos rozdzwaniał się w duszy prawie niepojętą 10416 4, 48| Jagusia! - wyrwało mu się kajś spod samego serca.~ 10417 4, 48| Przyklękła w bruździe i cisnąc mu się do kolan wpierała w niego 10418 4, 48| dzieciństwa zarazem.~Wstrząsnął się gwałtownie i jakby się broniąc 10419 4, 48| Wstrząsnął się gwałtownie i jakby się broniąc przed czarami zaczął 10420 4, 48| cosik gaworzy, że oczy mu się jarzą, a ona klęczy se przed 10421 4, 48| przed tym świątkiem i modli się niezgłębioną wiarą miłowania.~- 10422 4, 48| uwierzyć musiał, a ona sparła się, piersiami o jego kolana 10423 4, 48| zatonąwszy mu w oczach wyznawała się cichuśko ze swego miłowania... 10424 4, 48| modlitewną, gorącą prośbą dawała się wszystka na jego zmiłowanie 10425 4, 48| niewolę.~Jasio rozdygotał się kiej listek wstrząsany gwałtowną 10426 4, 48| swoich oczów, a wraz cisnąc się do siebie tak z bliska, 10427 4, 48| twarzach, obojgu śmiały się czerwone wargi, a dusze 10428 4, 48| na wysokościach i unosiły się jeszcze wyżej, ponad światy.~ 10429 4, 48| Pański, i wszystko jakby się zamodliło cichym dziękczynnym 10430 4, 48| nad głowami.~Jakby msza się w nich odprawiała, tak pełni 10431 4, 48| tylko niekiedy krzyżowały się ich spojrzenia jak błyskawice, 10432 4, 48| śpiewają jakąś pieśń, co się z nich była sama zrodziła 10433 4, 48| pociągnęła za sobą, dał się bez oporu, z pokorą...~Jagusia 10434 4, 48| wzgardliwie.~Jagusia obejrzała się dokoła, całkiem nie miarkując, 10435 4, 48| zniknęli z oczów, długo się plątała po drogach, a potem, 10436 4, 48| wozach nad stawem, robił się świt, wieś zaczynała wstawać, 10437 4, 48| nim rozmawia, że patrzą na się tak z bliska, jaże ją ogarniały 10438 4, 48| posłyszawszy sygnaturkę poszła się przybierać do kościoła.~- 10439 4, 48| idzie z kompanią - ozwała się po chwili Hanka.~Jagusia 10440 4, 48| jako koniecznie naparł się iść do Częstochowy! Raźniej 10441 4, 48| Ostajta z Bogiem. - Pożegnała się przyjacielsko i poszła do 10442 4, 48| drodze nowinę, juści, co się jej dziwowali, tylko Jagustynka 10443 4, 48| wywody, bo z pół wsi zebrało się w kościele i ksiądz już 10444 4, 48| żegnał odchodzących, a kiej się wywalili przed kościół, 10445 4, 48| Tereska z mężem, które się ochfiarowały przez całą 10446 4, 48| ludźmi z drugich wsi zebrało się ze sto narodu.~Odprowadzała 10447 4, 48| mimo wczesnej godziny upał się już wzmagał, słońce ślepiło 10448 4, 48| ślepiło oczy i kurz podnosił się tumanami, że szli jakby 10449 4, 48| strasznie zmizerowana, trzęsła się w sobie z żałości, a łykając 10450 4, 48| wśród śpiewań oddalając się coraz barzej, aż i zginęła 10451 4, 48| nad drogami, podnosiły się kłęby kurzawy.~- Laczego? 10452 4, 48| laczego? - jęczała wlekąc się niby trup za powracającymi 10453 4, 48| w sobie jakby poczynanie się śmierci, szła coraz wolniej 10454 4, 48| jej folgi ni ukoju, tłukła się do samego świtania kole 10455 4, 48| przy pacierzu, zrywała się ze spiekłych warg żałosna 10456 4, 49| 13~U Dominikowej zrobiło się już zgoła nie do wytrzymania, 10457 4, 49| a w gospodarstwie czynił się taki upadek i opuszczenie, 10458 4, 49| miał go kto przyorać, len się już prosił o wyrywanie, 10459 4, 49| wyrywanie, ziemniaki zdałoby się jeszcze raz opleć i osypać, 10460 4, 49| róbcie! Jemu ta nie cni się za wami, chałupę ma, grosz 10461 4, 49| Pyskował przemyślnie, trzymając się z dala.~- Juści, co ten 10462 4, 49| wszyćkiemu, nawet Nastusia się dziwuje !~- Trza by kogo 10463 4, 49| głośno.~Jędrzych podrapał się i rzekł nieśmiało:~- Hale, 10464 4, 49| piją! - warknęła i srodze się tym zgryzła, że tak czy 10465 4, 49| Jednak najbarzej martwiła się o Jagusię, na darmo bowiem 10466 4, 49| na darmo bowiem próbowała się wywiedzieć, co jej jest. 10467 4, 49| wiedział, a kum nie śmiała się wypytywać, bych za wiele 10468 4, 49| do Częstochowy, błąkała się w przeróżnych domysłach 10469 4, 49| wzdychająca, nie odzywała się do nikogo, aż po kolacji, 10470 4, 49| wiedzieć, że przed ludźmi nic się nie uchowa! A kto cicho 10471 4, 49| Rozpowiedziała szeroko, czego się dowiedziała od proboszcza 10472 4, 49| go! Jasia biły! - zerwała się gotowa lecieć na jego obronę, 10473 4, 49| zaczerwienionych oczów polały się strugi gorzkich łez, a wszystkie 10474 4, 49| srodze bolała.~- To musi się już raz skończyć, rozumiesz! 10475 4, 49| ją złym słowem.~Stara tak się zaniesła gniewem, że ledwie 10476 4, 49| przepuszczą!~Nie śmiała już się więcej pastwić nad nią, 10477 4, 49| nią, zaś Jagusia wzięła się prasować jakieś fryzki na 10478 4, 49| nutą.~Przed oknami rozległ się głos przechodzącej wójtowej:~- 10479 4, 49| przeszli, stara odezwała się znowu, ale już łagodniej:~- 10480 4, 49| by ci już było obejrzeć się za którym, czas! Zaraz by 10481 4, 49| zmyślny, poczciwy...~Długo się nad nim rozwodziła i wielce 10482 4, 49| zachętliwie, ale Jagusia się nie odezwała ani słóweczkiem, 10483 4, 49| stara dała spokój i wzięła się do różańca. Na dworze pocichły 10484 4, 49| tylko drzewiny szarpały się z wiatrem i młyn turkotał, 10485 4, 49| obrzeża chmur i wydzierały się snopy brzasków.~- Jaguś, 10486 4, 49| ci będzie, jak zbędziesz się grzechów.~- Co mi tam, nie 10487 4, 49| to skory, ale z pomocą to się nikomu nie pokwapi...~- 10488 4, 49| pokutuj i Boga proś, to ci się jeszcze wszystko przemieni 10489 4, 49| mnie spotkało! - skarżyła się żałośnie.~Nie przeczuwała 10490 4, 49| nie ma co włożyć, niejeden się zapożyczył, aby jeno dociągnąć 10491 4, 49| dziwota, że cała wieś jakby się wściekła ze złości, klątwy, 10492 4, 49| pogrozy i wyzwiska posypały się kieby kamienie:~- A żebyś, 10493 4, 49| będę.~- Ani ja! Balował się, używał, a ty cierp za cudze! - 10494 4, 49| jaże niejednemu płakać się chciało z markotności.~- 10495 4, 49| a jeno radzili użalając się pospólnie, że pełno było 10496 4, 49| zwłaszcza nad stawem, na próżno się przy tym głowiąc, kaj zadział 10497 4, 49| wszystkim do serca, nalazła się na wsi niby to przypadkiem 10498 4, 49| wydał tyle pieniędzy?~Jęli się cisnąć dokoła i pytać niewoląc 10499 4, 49| na Jagusię, wiadomo.~Tego się nie spodziewano, więc jeno 10500 4, 49| rozpowiem, ale spytajcie się kogo bądź, choćby z Modlicy,