Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
siatkach 1
sidla 2
sidlach 1
sie 10642
siebie 217
siec 1
sieci 2
Frequency    [«  »]
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

sie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

      Tom, Rozdzial
2001 2, 13| białych i powietrze stawało się słuchliwsze, głosy darły 2002 2, 13| słuchliwsze, głosy darły się ostro przez gęstwę, raźno, 2003 2, 13| raźno, hukliwie. Wieś jakby się przebudziła, ruch powstał, 2004 2, 13| wspólnie z chłopakami. Zaroiło się na drogach, wrzaski się 2005 2, 13| się na drogach, wrzaski się podniesły w opłotkach, krzyczeli 2006 2, 13| opłotkach, krzyczeli a bili się śniegułkami, a tarzali w 2007 2, 13| okrutne czynili, a saneczkami się ciągali, że te ich piski 2008 2, 13| spochmurniało, wrony tłukły się koło domów i przysiadały 2009 2, 13| przysiadały na drogach, a noc się zaciągnęła bezgwiezdna, 2010 2, 13| burknął Antek dźwigając się z pościeli.~Hanka zażegała 2011 2, 13| ino na wschodzie tliły się brzaski niby te spopielałe 2012 2, 13| bose nogi, w kominie ledwie się tliło, bo jałowcowa świeżyzna 2013 2, 13| podtykała, że wreszcie gałęzie się zajęły płomieniem i rozświetliły 2014 2, 13| onuczkami.~- Przyuczyła się trajkotać, to i trajkocze, 2015 2, 13| a to i dzień jeden obyć się nie obył bez wrzasków a 2016 2, 13| obronie, gdy właśnie drzwi się otwarły od sieni i Stacho 2017 2, 13| a suchy i dobrze, letko się otrzaskuje... - napierał 2018 2, 13| otrzaskuje... - napierał mi się Filip, ale jeżeli chcesz... 2019 2, 13| Panu Bogu oddaję.~Hanka się zerwała na odpowiedź Antkową, 2020 2, 13| wnet jednak przychyliła się i wtuliła głowę w kolebkę, 2021 2, 13| przyjdzie sprzedać, cóż?.. Uparł się to i sprzeda, a do roboty 2022 2, 13| to i sprzeda, a do roboty się nie weźmie... Juści, prawda, 2023 2, 13| co?... - Rozskrzypiała się jej tak dusza, że rady dać 2024 2, 13| sobie nie mogła.~Wzięła się do zwykłych, codziennych 2025 2, 13| dławiącym uczuciem nędzy, motało się między nimi. Nie spoglądali 2026 2, 13| twarzach widniała gorycz, żale się snuły, a zarazem harda , 2027 2, 13| przeboli krzywdy ni opamiętali się w zawziętości - tak mocno 2028 2, 13| tak mocno czuli, jakby się to stało w tym oczymgnieniu.~ 2029 2, 13| trzaskał wesoło, ciepło się rozlewało po izbie, lód 2030 2, 13| przyciesiami, a gliniany tok pocił się i opływał rosą.~- Przyjdą 2031 2, 13| pierwsze i co? - Hanka?... Kiej się bojała gęby ozewrzeć, bych 2032 2, 13| nigdy skory i do ugwarzania się, choćby i z kobietą swoją, 2033 2, 13| każdym wspominkiem serce mu się kurczyło z bolenia, a pazury 2034 2, 13| kurczyło z bolenia, a pazury się rozczapierzały taką złością, 2035 2, 13| choćby na całą wieś, a gotów się był rzucić!...~Już nie nosił 2036 2, 13| krzywdzicielem, tym osękiem, któren się wbił w samo serce i bolał 2037 2, 13| rosła wciąż, rozrastała się w nim niby ta parząca pokrzywa! 2038 2, 13| niedziele dopiero, a już się cała wieś odwróciła od niego, 2039 2, 13| spoglądali.~Nie to nie, napraszał się nie będzie, ale i po kątach 2040 2, 13| dlaczego to wszystko? Że się z ojcem pobił?... Pierwszy 2041 2, 13| to Józek Wachnik nie bije się co dni parę?... Czy to Stach 2042 2, 13| i niepamięci; do roboty się nie brał, o biedzie nie 2043 2, 13| w jutro nie patrzył, ino się po tych mękach ciężkich 2044 2, 13| sobie. Nieraz nocami zrywał się z pościeli i leciał na wieś, 2045 2, 13| i leciał na wieś, błąkał się po drogach, w ciemnicach 2046 2, 13| po drogach, w ciemnicach się krył i marzył zemstę srogą, 2047 2, 13| oset kolący a gorzki.~Dzień się już duży zrobił, ogień przygasł, 2048 2, 13| smutne brzaski roztrzęsły się po kątach i obnażyły izbę, 2049 2, 13| Borynowa chałupa dworem się widziała przy tej ruderze; 2050 2, 13| tego trzęsawiska dźwigały się ściany spaczone, struchlałe, 2051 2, 13| przegniłe, że wilgoć lała się po nich, a w kątach mróz 2052 2, 13| chruścianą, za którą mieściły się krowy.~Hanka, chocia powoli, 2053 2, 13| Ubrała chłopaków, że wnet się przetoczyli do sieni zabawiać 2054 2, 13| stamtąd, a sama przygarniała się nieco, jako że kupcy przyjść 2055 2, 13| było iść.~Właśnie chciała się z mężem naredzić i coś niecoś 2056 2, 13| zagadać, popytać, użalić się nad nim, już przystanęła 2057 2, 13| głowie wszystko leży, turbuj się, zabiegaj, starunek o wszystkim 2058 2, 13| wszystkim miej, kłopocz się, ani zagadać do kogo, ni 2059 2, 13| ani zagadać do kogo, ni się przed kim wyżalić! Niechby 2060 2, 13| Hale, powiesz co, użalisz się, juści! Co mu ta kobieta, 2061 2, 13| przygarnie mocno, ugwarzy się! Nie stoi on o to wszystko, 2062 2, 13| o to wszystko, nie! Ino się cięgiem myśleniem górno 2063 2, 13| zachowuje, że i nie wie, co się wedle niego dzieje! A ty, 2064 2, 13| głowę, sama cierp, wydzieraj się, turbuj, a jeszcze ci i 2065 2, 13| krów, za przegrodę, wsparła się na żłobie i cicho chlipała, 2066 2, 13| gniew, a serce zatłukło się litością...~- Mówiłeś, by 2067 2, 13| wyjrzawszy.~- Przed połedniem się obiecali, to ino ich patrzeć.~- 2068 2, 13| stajała dusza, a serce zaczęło się trzepotać radością i nadzieją; 2069 2, 13| Jałowica ostanie, ocieli się jakoś w półpoście, to się 2070 2, 13| się jakoś w półpoście, to się jeszcze tej kapki mleka 2071 2, 13| jakby zbrakło paszy, to się dokupi.~- Owsianki cheba, 2072 2, 13| robota, ja odkopię.~Podniósł się, zdjął kożuch, zabrał łopatę 2073 2, 13| że ino gałęzie wysuwały się ze śniegu, kiej te palce 2074 2, 13| spod śniegów.~Antek wziął się ostro za robotę, bo śniegu 2075 2, 13| a chociaż świeży, uleżał się już i stężał nieco, że trza 2076 2, 13| krajać w cegły; zapocił się też niezgorzej, nim odwalił, 2077 2, 13| progiem, ino chwilami, gdy mu się przypominały udręki dawne, 2078 2, 13| zaprzestawał roboty, wspierał się grzbietem o ścianę i niósł 2079 2, 13| świecie. Wzdychał i znowu się błąkał duszą jak ta owca 2080 2, 13| nisko, śniegi rozścielały się grubym, puszystym kożuchem 2081 2, 13| w podle siebie i wiedły się dokoła zasypanego stawu , 2082 2, 13| czerniały ściany stodół, kłębiły się rude torfowe dymy, to szarzały 2083 2, 13| czapami, ino głosy raźno się rozlegały w tych białościach, 2084 2, 13| śniegach. Przemglone dale tak się stapiały, że ani rozeznać 2085 2, 13| wisiała.~Ale Antek niedługo się błąkał po śnieżnym pustkowiu, 2086 2, 13| dobrze. Wyjdź no, widzi mi się, że idą Żydy! Trza krowę 2087 2, 13| Stachowymi trepiskami, kopało się dwóch Żydów, juści, że pieski 2088 2, 13| a tak zajadle dobierały się do nich, Antek wyszedł 2089 2, 13| naprzeciw i obronił~- Jak się macie, no? Spóźnilim się, 2090 2, 13| się macie, no? Spóźnilim się, bo takie śniegi, takie 2091 2, 13| szarwarkiem przekopują drogę!~Nic się nie ozwał na ich gadanie, 2092 2, 13| do izby poprowadził, by się nieco rozgrzali.~Hanka zaś 2093 2, 13| boki, oddoiła mleko, co się jej tam od rana uzbierało, 2094 2, 13| przez izbę na dwór. Krowa się opierała, szła niechętnie, 2095 2, 13| cicho a żałośnie, i tak się rwała z postronka, że ledwie 2096 2, 13| za nią i dzieci czepiając się matczynego wełniaka uderzyły 2097 2, 13| ino zęby zasiekł, wsparł się o ścianę i patrzył na wrony, 2098 2, 13| ścianę i patrzył na wrony, co się zleciały na rozgrzebany 2099 2, 13| Juści, że Antkom zrobiło się w sercach kiej na pogrzebie, 2100 2, 13| sercach kiej na pogrzebie, aże się odwracali od bydlątka, co 2101 2, 13| odwracali od bydlątka, co próżno się targało na uwięzi, darmo 2102 2, 13| flegmatycznie i oglądał się za swoim, kijem, a starszy 2103 2, 13| telachną krowę!... A dyć bójcie się Boga, ludzie...krowa kiej 2104 2, 13| do zagrody, i nawet Antek się rozsierdził i gotów był 2105 2, 13| po gębuli, to pokładała się na niej, a oderwać się nie 2106 2, 13| pokładała się na niej, a oderwać się nie mogła od bydlątka ni 2107 2, 13| rzeź wydał!~- Hale, ozedrę się pewnie i z lelit ci pieniądze 2108 2, 13| ani pociechy żadnej! Tylem się dorobiła na swojem, tyle! 2109 2, 13| tylko nie pójdę.~- Gdzie się to wybierasz?~- We świat, 2110 2, 13| głos bezwiednie i groźnie się przysuwała do niego, nie 2111 2, 13| zważał na to, przyodział się w kożuch, pasem opasał i 2112 2, 13| ci co kiedy, naprzykrzam się, a dyć robisz, co chcesz!~- 2113 2, 13| znów spokojnie - o służbie się jakiej przewiem, może od 2114 2, 13| zaczął krzyczeć i unosić się.~Hanka zamarła w przerażeniu 2115 2, 13| tego...~- Cóż to, ceckał się z tobą będę, może jamorował... 2116 2, 13| Poświstywał przez zęby, wspierał się kijem i szedł raźno, 2117 2, 13| skrzypiał pod nogami, obejrzał się na chałupę. Hanka stała 2118 2, 13| stała pod ścianą i zanosiła się od płaczu, a przez drugie 2119 2, 13| świat! - szeptał i rozglądał się dookoła, leciał oczami wskróś 2120 2, 13| jakaś, parła, rzucała przed się, że z radością myślał o 2121 2, 13| słaby bierze, że ani oprzeć się temu, ni nawrócić. Dola 2122 2, 13| we wszystek świat niósłby się, na bory, na te nieobjęte 2123 2, 13| A teraz ino iść przed się, gdzie bądź, byle z daleka 2124 2, 13| nieco wahająco rozglądał się po zgubionych w omgleniu 2125 2, 13| zęby mu szczękały i trząsł się we środku.~- Przez wieś 2126 2, 13| i pół staja, gdy usunąć się musiał w bok pod topole - 2127 2, 13| spostrzegłszy Antka, wpili się oczami w siebie na mgnienie, 2128 2, 13| strony, sanki przesunęły się wnet i utonęły w kurzawie, 2129 2, 13| kurzawie, ale Antek z miejsca się nie ruszył, skamieniał zgoła, 2130 2, 13| patrzył za nimi... wychylali się czasem ze śnieżycy, to zaczerwieniły 2131 2, 13| śnieżycy, to zaczerwieniły się Jagusine wełniaki, to dzwonki 2132 2, 13| i, pochylone, przyginały się niby w ciężkim, utrudzającym 2133 2, 13| stały przed nim, skrzyły się w śniegach kiej te lnowe 2134 2, 13| Przygasła mu dusza, omgliła się, jakby te szrony przysypały 2135 2, 13| Zwiesił głowę i powlókł się wolno, odwracał się raz 2136 2, 13| powlókł się wolno, odwracał się raz i drugi, ale już nic 2137 2, 13| pamięć go odeszła, oglądał się bezradnie, nie wiedzący, 2138 2, 13| począć... gdzie iść... co się stało? - jakby w sen na 2139 2, 13| jakby w sen na jawie się pogrążył i ocknąć nie mógł.~ 2140 2, 13| dziedzic przegrać? A ludzie się przejadą, drogi przetrą, 2141 2, 13| drogi przetrą, zabawią się - w mieście też potrzebują 2142 2, 13| kazał dać okowitki, wsparł się o szynkwas i stał tak zapatrzony 2143 2, 13| stał tak zapatrzony przed się, nieprzytomny prawie, z 2144 2, 13| wyciepnę! - krzyknął i rzucił się zapamiętale ku alkierzowi, 2145 2, 13| zabrał butelkę i wcisnął się za stół, w najciemniejszy 2146 2, 13| kieliszek, wypił i wynosił się.~Dzień się już przetaczał 2147 2, 13| wypił i wynosił się.~Dzień się już przetaczał na drugą 2148 2, 13| a zgoła nie wiedział, co się działo w nim i dookoła.~ 2149 2, 13| jaśniały wciąż, jeno się jęły kołować, chwiać i po 2150 2, 13| przeszedł ze strachu, zerwał się na nogi, trzasnął butelką 2151 2, 13| butelką o stół, że w kawałki się rozprysnęła, i szedł ku 2152 2, 13| że Żyd zbladł i spiesznie się usunął.~Antek ino gruchnął 2153 2, 14| Jakoś o samym południu dzień się nieco rozjaśnił, ale ino 2154 2, 14| śnieg narastał i sposobił się znowu.~W izbie Antków też 2155 2, 14| i smutnie; dzieci bawiły się na łóżku i z cicha do się 2156 2, 14| się na łóżku i z cicha do się krzekorzyły, kiej te kurczątka 2157 2, 14| polach - parę sań przewlekło się od karczmy i zginęło pod 2158 2, 14| zginęło pod topolami, jakby się zapadły w tej śniegowej 2159 2, 14| gonić po śniegach kury, bo się rozłaziły i szukały miejsc 2160 2, 14| To świń pilnuj, kiej się za gospodynię masz, dzieciom 2161 2, 14| ja bez ciebie nie będę się taplała w błocie! - wykrzykiwała 2162 2, 14| wydobyła pieniądze i wzięła się biedzić nad rozliczaniem. 2163 2, 14| nad rozliczaniem. Niemało się utrudziła nad tylachnem 2164 2, 14| tylachnem pieniędzy, a i myliło się jej wciąż; zgniewana jeszcze 2165 2, 14| Antka, to znowu widziało się jej często, że krasula czegoś 2166 2, 14| szeptała rozglądając się po izbie - a tam i podłoga, 2167 2, 14| tam i podłoga, okna jak się patrzy, ściany bielone; 2168 2, 14| tyle chust!... Nie narobi się, nie umartwi niczym, tłusto 2169 2, 14| robi, a ona do białego dnia się wyleguje pod pierzyną i 2170 2, 14| jej nie służą... a stary się ino przymila i kiej koło 2171 2, 14| Gniew przejął nagły, się porwała od skrzynki i pogroziła 2172 2, 14| przypiecku drzemał, zerwał się przestraszony.~- Ociec, 2173 2, 14| obwalcie śniegiem, bo na mróz się ma - szepnęła spokojniej 2174 2, 14| szepnęła spokojniej zbierając się znowu do liczenia.~Staremu 2175 2, 14| spokoju, na stole świeciły się dwie złotówki, prawie nowe, 2176 2, 14| dadzą... - myślał - komuż to się przynależą?... mu kulas 2177 2, 14| stergł od postronka, tak się krasula wydzierała... wstrzymał 2178 2, 14| nie zrobicie...~- A dyć się spieszę, Hanuś, inom się 2179 2, 14| się spieszę, Hanuś, inom się zadychał zdziebko, tom tego 2180 2, 14| pilnować .~ci pilnować:~Sama się zabrała do śniegu i tak 2181 2, 14| skończyła, w izbie chłód się podnosił przejmujący, gliniany, 2182 2, 14| bo pokwikiwał i cisnął się do drzwi, gąski napoić, 2183 2, 14| obrządziwszy wszystko zabrała się do wyjścia.~- Ociec, napalcie 2184 2, 14| szeptał cichutko, odwrócił się szybko do dzieci, bo łzy 2185 2, 14| dzieci, bo łzy posypały mu się z oczów.~Mróz obwionął 2186 2, 14| nogami, na ziemię sypał się mrok modrawy, suchy i dziwnie 2187 2, 14| niekajś w wysokościach trzęsła się gwiazda jedna i druga.~Hanka 2188 2, 14| rozmyślała, że przepyta się tu i ówdzie, a może znajdzie, 2189 2, 14| póki życia, na drugą wieś się nie przeniesie, pomiędzy 2190 2, 14| powietrzu, ludzie snuli się po drodze, głosy jakieś 2191 2, 14| jako ten wiater nie będę się tłukła po świecie, nie! - 2192 2, 14| nie pójdę, do przędzenia się wezmę, do tkania, do czego 2193 2, 14| pazury zaczepić i biedzie się nie dać... prawda, dyć Weronka 2194 2, 14| odrzekł: "Na wieki!" i kiwał się zwyczajnie nad książką nie 2195 2, 14| nim pieniądze, uśmiechnął się przyjaźnie, rozjaśnił więcej 2196 2, 14| wyjechać gotowa. Dopiero kiej się zabierała do wyjścia powiedział:~- 2197 2, 14| zapłacicie gęsiami, policzymy się...~- Nie, gąsków nie przedam.~- 2198 2, 14| wierciło, niebo iskrzyło się już gwiazdami, a od borów 2199 2, 14| środkiem drogi i ciekawie się rozpatrywała po chałupach: 2200 2, 14| rozpatrywała po chałupach: świeciło się u Wachników, którzy siedzieli 2201 2, 14| sprzed kościoła, skąd wieś się rozchodziła kieby w te dwie 2202 2, 14| śniegiem, że co chwila sypał się na nią z trąconych gałęzi.~ 2203 2, 14| dziewka organistów, zanosiła się płaczem i krzyczała wniebogłosy 2204 2, 14| w cały świat! A gdzie ja się sierota podzieję teraz?... 2205 2, 14| wnet zmilkniesz! A wynoś mi się w te pędy, do Franka idź, 2206 2, 14| idź, łajdusie jeden!~Jak się macie, Borynowa! Moiściewy, 2207 2, 14| mówiłam: Magda, zastanów się, pomiarkuj, on się z tobą 2208 2, 14| zastanów się, pomiarkuj, on się z tobą nie ożeni:.. to mi 2209 2, 14| tobą nie ożeni:.. to mi się w żywe oczy zapierała wszystkiego! 2210 2, 14| dobremu powiadam: Idź, skryj się gdzie na drugą wieś, póki 2211 2, 14| zestraszona i krzyczy, że Magdzie się coś stało! Jezus Maria, 2212 2, 14| to powiedział! A wynoś mi się sprzed domu, bo cię na drogę 2213 2, 14| przed dom.~Magda porwała się spod ściany i z płaczem 2214 2, 14| Siadajcie, rozgrzejcie się, cóż tam u was słychać?..~ 2215 2, 14| Juści, tak zaraz nie mogła się zebrać na to jakie słowo, 2216 2, 14| nie śmiała, rozglądając się po stancji i zazierając 2217 2, 14| stole pod ścianą, bieliły się stosy opłatków, przyciśnięte 2218 2, 14| klawikordu - muzyka snuła się jak pajęczyna, raz wyżej 2219 2, 14| słychać, abo zasię cosik się rwało nagle i piskało przenikliwie, 2220 2, 14| uczy, cóż robić?... Trza się i nadszarpnąć, a krewniakowi 2221 2, 14| krewniakowi pomóc...~Hanka się rozgadała, pomału, jękliwie, 2222 2, 14| tygodni pierwszy raz mogła się wygadać do syta.~Słuchali 2223 2, 14| Powiadali swoje, a choć się strzegli, aby o Borynie 2224 2, 14| powiedzieć słowa, użalali się nad nią tak poczciwie, 2225 2, 14| nad nią tak poczciwie, się pobeczała, a organiścina, 2226 2, 14| powiedzcie, dam wam, policzymy się w robocie.~Wprowadziła 2227 2, 14| całymi pękami zwieszała się od belek, a płótno grubachnymi 2228 2, 14| wspomożenie, ale widzi mi się, co nie udźwignę sama wełny.~- 2229 2, 14| późno już było, zasiedziała się nieco u organistów.~- Gdzie 2230 2, 14| by to, u kogo przepytać się o robotę la Antka?~Jak gospodynią 2231 2, 14| pośrodku drogi i biedzi się, gdzie iść, do kogo?... 2232 2, 14| kogo?... Nie, napraszała się nie będzie nikomu, rada 2233 2, 14| nie śmiała i przypomniało się jej, że Antek przykazywał 2234 2, 14| przykazywał nie zadawać się z ludźmi.~- Nie poradzą, 2235 2, 14| nie wspomogą, a użalać się będą nad tobą jak nad zdechłym 2236 2, 14| ona chłopem była, zaraz by się jęła roboty i zaradziła 2237 2, 14| takie rozpieranie sił, się przeciągnęła i mocniej stąpała, 2238 2, 14| szła prędko nie rozglądając się na boki, tym ino zajęta, 2239 2, 14| boki, tym ino zajęta, by się na~śliskim lodzie nie pośliznąć 2240 2, 14| zabrał... nie, nie ruszę się stąd... jak pies warowała 2241 2, 14| Ociec nie wieczny, a może się co jeszcze przemieni... 2242 2, 14| wrosły nogi w lód, że ruszyć się nie mogła ni oderwać oczów, 2243 2, 14| niepojęte w tej cichości, jaka się rozlewała nad światem, niby 2244 2, 14| stężałe opary, śniegi skrzyły się ledwie uchwytnie, głos wszelaki 2245 2, 14| drogi na staw i kierował się ku niej, a po chwili spotkała 2246 2, 14| niej, a po chwili spotkała się oko w oko z Nastką Gołębianką.~- 2247 2, 14| wykrzyknęła zdumiona.~- Dziwujesz się, jakbym już stergła i po 2248 2, 14| dawnom waju nie widziała, tom się zdziwiła. W którą stronę 2249 2, 14| Gdzieby tam zaś na młynarczyka się sposobił! Na tartaku, co 2250 2, 14| Nastka trzepała wciąż, ale się strzegła, by o Borynie nic 2251 2, 14| dnia z kądzielą.~Rozstały się przed młynarzowym domem. 2252 2, 14| podwórze do kuchni; ledwie się tam dostała, bo pieski się 2253 2, 14| się tam dostała, bo pieski się zleciały i zaczęły doszczekiwać 2254 2, 14| obroniła i powiedła, ale nim się rozgadały, weszła młynarzowa 2255 2, 14| ino poszła, ale spotkała się z nim w pół drogi; poprowadził 2256 2, 14| był, to i nie dziwota, że się do tego nie rwie.~- Przyzwyczai 2257 2, 14| nie rwie.~- Przyzwyczai się jeszcze, przyzwyczai! Szkoda 2258 2, 14| pana nnłynarza...dopraszam się... może by pan Antka wziął 2259 2, 14| wziął do roboty...dopraszam się. . - buchnęła płaczem, obłapiała 2260 2, 14| dzieci i żonę, a za drugimi się ugania.~Zbladła i poczęła 2261 2, 14| ugania.~Zbladła i poczęła się trząść w sobie.~- Prawdę 2262 2, 14| Prawdę mówię, wałęsa się po wsi nocami, widzieli 2263 2, 14| farbują na swoje.~- Mógł się już wziąć do roboty, zaraz 2264 2, 14| wieś o tym wie, spytajcie się! - zawołał głośno i prędko, 2265 2, 14| nie mogła złapać, a serce się jej tłukło jako ten ptak 2266 2, 14| kołowało, kołowało, wsparła się o jakieś drzewo nad stawem 2267 2, 14| drzewo nad stawem i cisnęła się doń mocno, do bólu.~- Może 2268 2, 14| ino cyganił...~Uczepiła się tego ze strachem i oburącz 2269 2, 14| poniewierki, a tu jeszcze i to się zwala na moją biedną głowę, 2270 2, 14| spać położyła.~Uciszyło się wnet w całym domu, bo u 2271 2, 14| wciąż, jak~ta nić, wiło się przez nią młynarzowe powiedzenie: " 2272 2, 14| szybki, i wzdychający tuliła się do ścian, a chłód wypełzał 2273 2, 14| i siwą pleśnią rozrastał się po glinianym toku; świerszcz 2274 2, 14| zakrzyczało przez sen lubo rzuciło się na łóżku - i znowu sta wała 2275 2, 14| boleśnie, i cały dom kurczył się, przywierał do ziemi a drgał 2276 2, 14| to umiem go zniewolić do się? czy to śmiem? A choćbym 2277 2, 14| nie miała sił, trzęsła się ino w sobie jak ta drzewina 2278 2, 14| poratunku uprosi, ni bronić się poradzi - jako ta drzewina 2279 2, 14| opuściła ręce i zapatrzyła się przed się, w swoją dolę 2280 2, 14| ręce i zapatrzyła się przed się, w swoją dolę nieszczęsną, 2281 2, 14| nie ona? Tylko pomodliła się gorąco przed Matką Bolesną 2282 2, 14| żeby Pan Jezus odmienił, to się ochfiarowała iść na zwiesnę 2283 2, 14| trzy msze dać i kiedyś, jak się zapomoże, zanieść cały kamień 2284 2, 14| Ulżyło jej bardzo, jakby się wyspowiadała i ten Sakrament 2285 2, 14| wzięła, że ostro zabrała się do przędzenia, tylko dzień, 2286 2, 14| słoneczny i jasny, dłużył się jej niepomiernie i rozbierała 2287 2, 14| zmarnowany i cichy, a tak się witał poczciwie, dzieciom 2288 2, 14| obrządku, jak mógł, rozczuliła się tak głęboko, że i wypowiedzieć 2289 2, 14| najniespodziewaniej zjawił się stary Kłąb.~Niemało się 2290 2, 14| się stary Kłąb.~Niemało się zdziwili, bo pierwszy to 2291 2, 14| przychodzi.~- Że to nikt ani się pokaże, tom umyślił waju 2292 2, 14| A co gorsza, że i wilki się pokazują.~Ze zdumieniem 2293 2, 14| ukos drogi, przy-~glądałem się, alem myślał, że to pańskie 2294 2, 14| roboty, pono przez złość, że się o swoje upominają.~- Któż 2295 2, 14| niech sobie rąbią, niech się wspomogą, niewiele tam tego, 2296 2, 14| mocno Kłąb. - Pobarujemy się! niech dziedzic zobaczy, 2297 2, 14| parę złotych - znajdzie się po somsiedzku...~Antkowie 2298 2, 14| i drugim, przewiadywałem się i u ludzi, a nie nalazłem... - 2299 2, 14| tu i owdzie, ale o robotę się nie starał, a ino cały ten 2300 2, 14| czas przewałęsał.~Położyli się, dzieci już spały, ułożone 2301 2, 14| księżycowe światło lało się przez zamarznięte, roziskrzone 2302 2, 14| jednak; Hanka przewracała się z boku na bok i medytowała: 2303 2, 14| nie pójdę ze wsi, nie będę się tłukł po świecie, jak ten 2304 2, 14| świecie?... i we wsi trafia się niezgorszy zarobek, a to 2305 2, 14| wspomniałam - tłumaczyła się zestraszona.~Nic już nie 2306 2, 14| Śpisz to? - przysunęła się nieco bliżej.~- Kiej śpik 2307 2, 14| wyjrzały z ciemności i modrzyły się w księżycowej poświacie...~ 2308 2, 14| poświacie...~A Hanka przysunęła się bliżej jeszcze, przywarła 2309 2, 14| pełną dufności i oddania się, cisnęła się do jego serca.~- 2310 2, 14| dufności i oddania się, cisnęła się do jego serca.~- Jantoś, 2311 2, 14| usłyszeć głos jego i zgwarzyć się z jego duszą.~- Może i pójdę, 2312 2, 15| schodząc na dół i witając się z nim przyjaźnie.~- Z siekierą 2313 2, 15| wiedział.~- To jakbyście się z zębami wybrali, drzewo 2314 2, 15| drzewo przemarzło i kruszy się kiej szkło, nic byście siekierą 2315 2, 15| widzicie... Bartek, weźcie no się do pary z Boryną i tego 2316 2, 15| leżącego w śniegu, wyprostował się suchy, wysoki a przygarbiony 2317 2, 15| pasiatych portkach, wsparł się na błyszczącym toporze, 2318 2, 15| rzekł wesoło:~- Do mnie to się przyżenicie, nie bójcie 2319 2, 15| przyżenicie, nie bójcie się, zrobimy taką parę, co to 2320 2, 15| ten dzień, w którym topór się nie wyszczerbi. Ino swojego 2321 2, 15| postroneczku, gdzie ino ci się uwidzi; taczalnik stoi w 2322 2, 15| nasmolenia, nie odzywał się jeno, bo go mocno dotknęło, 2323 2, 15| spluwał w garście i przypinał się ze złością do topora.~- 2324 2, 15| ciężka dla niewłożonego, to się rychło zziajał i zapocił, 2325 2, 15| trza było stać i grzebać się w śniegu, to ręce grabiały 2326 2, 15| przywierały do steliska i czas się tak dłużył, że ledwie się 2327 2, 15| się tak dłużył, że ledwie się doczekał południa.~Ale w 2328 2, 15| nie poszedł z drugimi, bał się tam natknąć na znajomków, 2329 2, 15| wydziwiali nad nim, a cieszyli się między sobą z jego poniżenia 2330 2, 15| całkiem ni odpoczął jak się patrzy, a już Mateusz, wracając 2331 2, 15| krótkie przypołudnie, a trza się było dźwigać i do roboty 2332 2, 15| stawać z drugimi.~A ruchali się żwawo, bo mróz prażył i 2333 2, 15| trocinami. Mateusz zaś uwijał się niestrudzenie, rychtował 2334 2, 15| wszędzie go było pełno, zwijał się jako ten szczygieł przy 2335 2, 15| rozrządzał, naganiał, śmiał się, przekpinki powiadał i pogwizdywał, 2336 2, 15| na przestrzał, a wznosił się nad rzeką dość wysoko na 2337 2, 15| drzyki zapowietrzone, kiej się wyzwolita na hyclów !~Źli 2338 2, 15| łupili ze skóry, ale swarzyć się o przezwisko nie było czasu. 2339 2, 15| już zmroku Antek powlókł się do domu, a tak był przemarznięty, 2340 2, 15| przebudzić, a na świtaniu, kiedy się zabierał do roboty, uwarzyła 2341 2, 15| by se podjadł i rozgrzał się lepiej.~- Psiakrótka, tak 2342 2, 15| mię gnaty bolą, że ruchać się nic mogę! - wyrzekał.~- 2343 2, 15| stawać na robocie.~I tak mu się zaczęły dnie ciężkiej, znojnej 2344 2, 15| widział - trzeba było zrywać się do dnia, bieżyć i dnie długie 2345 2, 15| każda żyła z osobna pruła się z utrudzenia, a śpieszyć 2346 2, 15| z utrudzenia, a śpieszyć się do tego, bo cztery piły 2347 2, 15| poganiał.~Ale nie to mu się mierziło, nie ciężka praca, 2348 2, 15| śniegi srogie, wzwyczajał się był do tego po trochu - 2349 2, 15| tego po trochu - bo jak się człek przyłoży, to mu i 2350 2, 15| rozmysłem, do wszystkiego się czepiał, niby nie prosto 2351 2, 15| cierpła na Antku i pięście mu się zwierały, hamował się jednak 2352 2, 15| mu się zwierały, hamował się jednak jeszcze, jak mógł, 2353 2, 15| chodziło wiele, a ino o to, by się nie dać przeprzeć i zmóc 2354 2, 15| łachmytkowi jak Mateusz.~Dość, że się zawzinali na się coraz srożej, 2355 2, 15| Dość, że się zawzinali na się coraz srożej, bo na samym 2356 2, 15| miłowaniu, a Antek kryć się z tym musiał, to i głucha, 2357 2, 15| przyjacielstwa, a zawdy się boczyli na siebie i odgrażali 2358 2, 15| że to i każdy z nich miał się za najmocniejszego chłopa 2359 2, 15| po jakimś tygodniu to się już nie witali, a przechodzili 2360 2, 15| zbyt dufał w siebie, zbyt się wynosił nad drugie i za 2361 2, 15| jeszcze wadę, że za takiego się miał kawalera, któremu żadna 2362 2, 15| któremu żadna dziewucha się nie oparła, lubił się tym 2363 2, 15| dziewucha się nie oparła, lubił się tym puszyć, rozpowiadać, 2364 2, 15| Antek robi u niego i słucha się we wszystkim, a w oczy pokornie 2365 2, 15| ale tak miarkowali, że się chłop upokorzył i przygiął, 2366 2, 15| zmięknie ci rura, nie będziesz się puszył i wynosił - wyrwało 2367 2, 15| puszył i wynosił - wyrwało mu się jednego razu na robocie, 2368 2, 15| bierzecie do serca, jeszcze się wama zapiecze wątroba, a 2369 2, 15| i do roboty gorącujecie się...~- Bo mi zimno - rzucił 2370 2, 15| nie pofrunie, a narywać się la młynarza czy tam innego, 2371 2, 15| strzeże chudoby, będziecie się to nań źlili za szczekanie?...~- 2372 2, 15| zmienić rozmowę.~- Niecoś się robiło, niecoś świat Boży 2373 2, 15| drugiej strony, prostował się czasem, rozciągał, mu 2374 2, 15| gospodarz chałupę, a tyle się na tym rozumiał, co koza 2375 2, 15| koza na pieprzu, zeźliłem się, skląłem juchę, bo drzewa 2376 2, 15| to inne smaki były, a tak się znarowiła do mnie, że dzień 2377 2, 15| puszczać gotowa... ażem w nocy się wyniósł we świat...~- Nie 2378 2, 15| wyniósł we świat...~- Nie było się to przyżenić, zawżdy pięć 2379 2, 15| urwał nagle, wyprostował się i zapatrzył siwymi oczami 2380 2, 15| wiór, żylasty, prosty - ino się jakoś przygarbił teraz i 2381 2, 15| złością, ale musiało mu się cosik zrobić na wnątrzu, 2382 2, 15| wzdychał i za południem się oglądał.~Dobrze, że zaraz 2383 2, 15| przyszło, bo jakoś i kobiety się już pokazały z dwojakami, 2384 2, 15| Antek zaś, że dobrze znał się z młynarczykiem, bo niejedną 2385 2, 15| wypili ze sobą, wpakował się do jego izdebki, nie uciekał 2386 2, 15| rozczuleniem wpatrywała się w niego. Wysechł był od 2387 2, 15| twarz mu miejscami łuszczyła się ze skóry, ale mimo to urodny 2388 2, 15| skóry, ale mimo to urodny się jej widział jak nikt drugi 2389 2, 15| że nigdy dość napatrzeć się nie mogła na niego.~- Nie 2390 2, 15| matyjasi cięgiem...~- Obżarł się i tyla.~- Pewnie, że tak, 2391 2, 15| głowa.~- I u Wachników znowu się pobiły, po księdza chodzili, 2392 2, 15| a u Paczesiów cielę pono się udławiło marchwią.~- Co 2393 2, 15| przecież... należy nam się jeszcze paszy od ojca, wzielim 2394 2, 15| tylu morgów...~- Nie pójdę się upominać i tobie zakazuję. 2395 2, 15| organisty na odrobek, a nie, to się ostatnie bydlę sprzeda, 2396 2, 15| zostanę na któren wieczór, to się zmiele.~Hanka wyszła, a 2397 2, 15| papierosa, nie wtrącając się do rozmów, jakie chłopi 2398 2, 15| chce mieszkać i przeniósł się do lasu do borowego, sam 2399 2, 15| wsiach chodzi i wszystkich się wypytuje o jakiegoś Kubę.~- 2400 2, 15| rzucił Antek i podniósł się, bo już Mateusz wrzeszczał 2401 2, 15| wybiegł i zawołał:~- Nie drzyj się po próżnicy, słyszymy wszyscy.~- 2402 2, 15| słyszymy wszyscy.~- Obżarł się mięsem, to krzykaniem ulgę 2403 2, 15| Bartek.~- I... krzyczy, by się przed młynarzem zasłużyć - 2404 2, 15| dorzucił któryś.~- Przy jadle się wylegają, poradzają, gospodarzy 2405 2, 15| każdym kroku, ino przyczepić się nie mógł, bo tamten tak 2406 2, 15| całe trzy złote.~Mateusz się wściekał potem, młynarzowi 2407 2, 15| taniej robotnika.~Pomiarkował się wnet Mateusz, że młynarz 2408 2, 15| młynarz nie ustąpi i nie da się nastraszyć, to nie nastawał 2409 2, 15| piekła, ale dla ludzi zrobił się jakby miększym i wyrozumialszym, 2410 2, 15| buta, dostał w zęby, to się teraz do niego łasi. Myślał, 2411 2, 15| samo go przegonią, niech się tylko lepszy trafi... zawżdy 2412 2, 15| Hankę cieszyło, robił, bo mu się tak podobało, a gdyby zechciał 2413 2, 15| wylegiwać - wylegiwałby się, choćby się tam nie wiem 2414 2, 15| wylegiwałby się, choćby się tam nie wiem co stało. A 2415 2, 15| upodobał sobie w robocie, to się w niej prosto zapamiętał 2416 2, 15| był do dawnego. Dziwowali się temu ludzie i różnie o tym 2417 2, 15| szumi, huka, że ani człek się spodzieje, kiej pęknie powłoka 2418 2, 15| nie; juści, że radowała się tej przemianie i dziękowała 2419 2, 15| zamarłym sercem oglądała się dokoła, chcąc przewidzieć, 2420 2, 15| dobrze czuła, że w nim waży się cosik strasznego, cosik, 2421 2, 15| ino przywarło, przytaiło się, a ssie mu duszę, ssie...~ 2422 2, 15| prosto do domu, o świtaniu się zrywał, kiedy przedzwaniali 2423 2, 15| kościoła, co dnia zatrzymywał się wprost kruchty posłuchać 2424 2, 15| tej przedświtowej szarości się rodziły, jakby z tych zórz 2425 2, 15| ziemi przemarzłej niosły się tęsknym, łamiącym marzeniem 2426 2, 15| kościoła. Nie i nie. Bał się spotkania z Jagną, dobrze 2427 2, 15| wiedział od Bartka, z którym się niezgorzej stowarzyszył, 2428 2, 15| sam czuł, że wieś wciąż się nim zajmuje~że go pilnują 2429 2, 15| kroku jak złodzieja, jakby się zmówili na niego - nieraz 2430 2, 15| węgłami oczy, nieraz czuł, jak się oglądają za nim, jak lecą 2431 2, 15| nienawistnie, zacinając się w coraz sroższym gniewie 2432 2, 15| poradził, prawdę; wziął się był mocno w garść, skiełznał 2433 2, 15| coraz częściej chciało mu się ciepnąć wszystko zdać się 2434 2, 15| się ciepnąć wszystko zdać się na dolę .Zła będzie czy 2435 2, 15| jak ten jastrząb wrzepił się w serce pazurami i darł, 2436 2, 15| i nie wypowiedzieć!~Czuł się jako to drzewo rodne, obłamane 2437 2, 15| woda bieżąca, rozlewało się wciąż jednakim, bujnym, 2438 2, 15| Wachników; zrękowiny odbywały się u Kłębów, choć i bez muzyki, 2439 2, 15| bez muzyki, ale zabawiali się, jak na adwent przystało; 2440 2, 15| przystało; to znowu zmarło się komuś, bodaj że temu Bartkowi, 2441 2, 15| że chyrlał, kwękał, się i przeniósł do Abramka na 2442 2, 15| miał o czym radzić, z czego się śmiać albo i markocić; a 2443 2, 15| wieczory zimowe zbierały się kobiety z kądzielą na oprzęd - 2444 2, 15| każden żył po swojemu, jak mu się widziało, jak mu sposobniej 2445 2, 15| biedował, zabiegał, kłopotał się, kto się zabawiał i rad 2446 2, 15| zabiegał, kłopotał się, kto się zabawiał i rad w kieliszki 2447 2, 15| przedzwaniał z przyjacioły, kto się puszył i wynosił nad drugie, 2448 2, 15| drugie, kto za dzieuchami się uganiał kto chyrlał i na 2449 2, 15| wsią, poza ludźmi i czuł się jako ten ptak obcy, strachliwy 2450 2, 15| strachliwy a głodny - że choć się tłucze koło jarzących okien, 2451 2, 15| zagląda, nasłuchuje, męką się żywi, tęsknicę pije , a 2452 2, 15| przemienił... a na dobre.~Ale bał się jeszcze myśleć o takiej 2453 2, 15| parę przed Godami spotkał się rano z kowalem, chciał go 2454 2, 15| pomógł, chociaż i u mnie się nie przelewa...~- Mogłeś 2455 2, 15| Jakże... pierwszy to miałem się napraszać, żebyś mnie wygonił 2456 2, 15| leci, wywąchuje, kręta się, a ogonem ślad zaciera, 2457 2, 15| Prawda, byłem, nie wypieram się, musiałem ano pójść, sam 2458 2, 15| za to przyjacielstwo, jak się ino da, z próżnymi rękami 2459 2, 15| cała wieś powie, spytaj się Jagustynki, ona cięgiem 2460 2, 15| zgodzie z tobą... zrobi się to... uładzi... wyrychtuje 2461 2, 15| Zapamiętaj to sobie!~Odwrócił się i poszedł nie obejrzawszy 2462 2, 15| poszedł nie obejrzawszy się nawet na tamtego, któren 2463 2, 15| by ino mógł.~Nie uspokoił się rychło po tym spotkaniu, 2464 2, 15| bo do tego nie wiodło mu się jakoś dzisiaj od samego 2465 2, 15| samego rana; ledwie był wziął się do czesania, wyszczerbił 2466 2, 15| do czesania, wyszczerbił się topór na sęku, a potem zaś, 2467 2, 15| rozżarty jak ten pies, kłócił się ze wszystkimi, wciąż mu 2468 2, 15| gorszego nie przyszło.~Tak się już dziwnie składało, bo 2469 2, 15| nie zrobił i zastawiał się brakiem czasu.~W chałupie 2470 2, 15| przemierzyła, bo obsunąć się musiał.~Właśnie przyszła 2471 2, 15| przed kominem, rozglądała się kryjomo po izbie i dziwną 2472 2, 15| odpowiadali oboje, to zaraz wzięła się oglądać chłopca i lekować...~- 2473 2, 15| po wsi, a co trochę suły się kurzawą śniegi, otrząsane 2474 2, 15| otrząsane z drzew... dymy tłukły się po drodze - a powietrze 2475 2, 15| ludzi ; tych , których zboże się mełło, warowali przy gankach, 2476 2, 15| wybuchali śmiechem.~Antek cofnął się prawie z progu izdebki i 2477 2, 15| szukać Franka.~- Rozprawia się na grobli z Magdą, wiecie, 2478 2, 15| tu całe noce, bo i gdzież się podzieje biedota! - objaśnił 2479 2, 15| przysiadł pod cylindrem, gdzie się najprzednieszą mąkę robiło, 2480 2, 15| słuchać nie chciał.~Uwalił się prawie na workach i jakby 2481 2, 15| turkotał bez przerwy, trząsł się cały, dygotał i pracował 2482 2, 15| wszystkimi gankami, koła trzepały się tak mocno jakby sto kobiet 2483 2, 15| bełkotliwym krzykiem waliła się przez nie, rozbijała wnet 2484 2, 15| na Franka, ale podniósł się wreszcie, by iść go poszukać 2485 2, 15| na dworze, a zarazem by się orzeźwić nieco, bo śpik 2486 2, 15| w mieście porcenelę, by się nie przeziębiła za stodołę 2487 2, 15| ogromnym i dowcipy jak grad się posypały. Antek, sam nie 2488 2, 15| wiedząc dlaczego, cofnął się na dawne miejsce, padł na 2489 2, 15| kurzawy białej, żółciły się jak te kocie oczy zaczajone 2490 2, 15| mógł wysiedzieć, podniósł się znowu i cicho, na palcach 2491 2, 15| cicho, na palcach podsunął się pod same drzwi i słuchał.~-... 2492 2, 15| mówił Mateusz- bez płot pono się spieszyła i bez to - Dominikowa 2493 2, 15| Dominikowa przytwierdziła, jako się to często przytrafia dzieuchom, 2494 2, 15| mądrala, a uwierzył...~Śmiali się tak, ten rechot po młynicy 2495 2, 15| ten rechot po młynicy się rozlegał, się pokładali.~ 2496 2, 15| młynicy się rozlegał, się pokładali.~Antek przysunął 2497 2, 15| pokładali.~Antek przysunął się bliżej, prawie w progu stanął, 2498 2, 15| podjął znowu Mateusz, gdy się wyśmiali - że się tam z 2499 2, 15| Mateusz, gdy się wyśmiali - że się tam z Jagusią dobrze znali, 2500 2, 15| musiała odganiać. Przyczepił się do niej jak rzep do psiego


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL