Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
siatkach 1
sidla 2
sidlach 1
sie 10642
siebie 217
siec 1
sieci 2
Frequency    [«  »]
-----
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

sie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

      Tom, Rozdzial
3501 2, 20| na oprzęd, tam nachodziło się tyla dzieuch i parobków, 3502 2, 20| dzieuch i parobków, że robiła się taka zabawa, śmiechy, radoście - 3503 2, 20| sąsiedzkie swary, nowinki - wieś się od nich trzęsła. A czasem 3504 2, 20| trzęsła. A czasem trafił się dziad jaki bywały, to opowiadał 3505 2, 20| Walkowego chłopaka, że precesem się odgrażali, to krowa Jędrzejom 3506 2, 20| krowa Jędrzejom udławiła się ziemniakiem, że dorzynać 3507 2, 20| parę koni, że dziwowano się temu wielce i mocno nad 3508 2, 20| brakowało.~Tym samym zabawiali się i u Borynów, jeno z odmianą, 3509 2, 20| mamrotała ze złości, bo się jej dziwnie matyjasiło w 3510 2, 20| tych jeno chałup, gdzie się same starsze kobiety zbierały.~ 3511 2, 20| pod koniec lutego, zeszło się parę osób i siedzieli po 3512 2, 20| powodu tęgiego ziębu kupiła się przed kominem. Jagusia z 3513 2, 20| wrzeciona warczały, kolacja się dogotowywała, Józka kręciła 3514 2, 20| dogotowywała, Józka kręciła się po izbie, a stary pykał 3515 2, 20| myślał głęboko, bo prawie się nie odzywał. Przykrzyła 3516 2, 20| nie odzywał. Przykrzyła się wszystkim ta cichość, bo 3517 2, 20| czasu do czasu, a nikt jakoś się nie odzywał, więc Nastka 3518 2, 20| na ganku i zaraz wsunął się nieśmiało Jasiek, Przewrotnym 3519 2, 20| Dominikowa.~- Nie bójże się, nie zjedzą cię, czegóż 3520 2, 20| nie zjedzą cię, czegóż się rozglądasz? - pytała Jagna.~- 3521 2, 20| A bo... bociek musiał się kajś przytaić i jeszcze 3522 2, 20| jeszcze mie kujnie... - jąkał się, wystraszonymi oczami wodząc 3523 2, 20| będzie jeszcze mój, niech się jeno ciepło zrobi, to już 3524 2, 20| Jasiek koniecznie chciał się dowiedzieć tego sposobu, 3525 2, 20| głupawy on juści był, wieś się z niego prześmiewała, niezgraba, 3526 2, 20| czy mu Dominikowa pozwoli się żenić, . więc znarowiła 3527 2, 20| takiego, gdy wszedł wójt, bo się już był ze starym pogodził, 3528 2, 20| wama przyniosłem, macie się jawić na sądy jutro w południe.~- 3529 2, 20| nie po raz pierwszy, by się do nich przyłączył, z dworem 3530 2, 20| podobnie. Stary dotychczas się wahał, kalkulował, nie odmawiał 3531 2, 20| na ni na drugą stronę się nie przechylał, bo był się 3532 2, 20| się nie przechylał, bo był się mocno zagniewał, że go to 3533 2, 20| No, juści, że wiem, dosyć się przecież napomstowali na 3534 2, 20| Sprzężaj macie dobry, parobek się jeno wałkoni, a zarobek 3535 2, 20| pewny, płacą od kubika. Nim się w polu roboty zaczną, jak 3536 2, 20| Dobrze, woził będę i sprzęgnę się z wami.~- Kiej tak, zajrzyjcie 3537 2, 20| przyciągnął.~Juści, młynarz mógł się z dworem godzić, grunty 3538 2, 20| parobka płacić! - uśmiechał się do siebie, ręce zacierał 3539 2, 20| Noc była ciemna, wiatr się zrywał zimny i szumiał, 3540 2, 20| przejściu od przełazu - stary się szybko wysunął, przyskoczył 3541 2, 20| była, co?~Ale Jagna, choć się wystraszyła zrazu, odrzekła 3542 2, 20| domu nie zaczynał, a gdy się szykowali do spania, powiedział 3543 2, 20| do zmroku?...~- Widzi mi się, że chyba dopiero późno 3544 2, 20| późno w noc... na śnieg się ma, daleko, nie pospieszę... 3545 2, 20| nie pospieszę... ale kiej się napierasz, idź, nie wzbraniam...~ 3546 2, 21| od wczesnego rana miało się na kurzawę; dzień nastał 3547 2, 21| żarnach, po równo zaś zrywał się coraz mocniejszy wiatr, 3548 2, 21| jako ten pijanica taczał się na wszystkie strony, skowyczał, 3549 2, 21| jeszcze parę komornic, wybrali się po susz do lasu.~Czas był 3550 2, 21| nieopowiedzianie przykry; wiatr tłukł się po polach, ciepał drzewinami, 3551 2, 21| paździerzy, że wszystko topiło się w nierozpoznanej mątwie 3552 2, 21| jeszcze dalekim.~Wiatr wzmagał się jeszcze, bił ze wszystkich 3553 2, 21| siepał, że ledwie mogli się utrzymać na nogach, przyginali 3554 2, 21| utrzymać na nogach, przyginali się ino barzej ku ziemi, a on 3555 2, 21| przyodziewę przejmował, i zaspy się czyniły od kamionek, to 3556 2, 21| szła na przedzie, często się obzierając za ojcem, któren 3557 2, 21| przepasany powrósłem, wlókł się na końcu, ledwie się poruchając 3558 2, 21| wlókł się na końcu, ledwie się poruchając pod wiatr; zatykało 3559 2, 21| Idę Hanuś, idę... Nie bój się, nie ostanę!~Juści, wolałby 3560 2, 21| za łeb, nie wyślizgniesz się, człowieku, nie!~To Hanusia 3561 2, 21| płakać nie będzie ni żalić się nie będzie, ni o poratunek 3562 2, 21| wszystko, nie pomarnuje się z dziećmi i rąk nie opuści, 3563 2, 21| politowanie ludzkie ni pośmiewisko się nie da! .~Wycierpiała się 3564 2, 21| się nie da! .~Wycierpiała się ona ostatnimi czasy tyla, 3565 2, 21| każda kosteczka trzęsła się w niej i łamała z osobna 3566 2, 21| pies zwleczony chyłkiem się do chałupy wsuwa i na jakie 3567 2, 21| przegryzało na wskroś i rozrastało się w niej piekącą, nieustępliwą 3568 2, 21| przez nią to wszystko!~Zdało się jej, że zły idzie pobok, 3569 2, 21| tłuc o ścianę!~- Zmiłuj się, Panie, pofolguj, Jezu! - 3570 2, 21| niecierpliwie.~Ale kobietom się nie spieszyło, odpoczywały 3571 2, 21| Krakalina.~- Nawygrzewała się dosyć w Borynowej chałupie, 3572 2, 21| ludzi nie miała, wynosiła się nad drugie, jak wszystkie 3573 2, 21| tego, jeśli czymś gorszym się nie skończy!~- To już takie 3574 2, 21| noc może ustać.~Dowlekli się wnet do lasu i porozchodzili, 3575 2, 21| porozchodzili, a blisko, by móc się skrzyknąć łacno do powrotu.~ 3576 2, 21| prostą i mocarną, że widziały się kiej te wielgachne słupy 3577 2, 21| mętne.~Wichura przewalała się górą, że czasami cichość 3578 2, 21| górą, że czasami cichość się czyniła jakby w kościele, 3579 2, 21| pól tratowanych, co rwał się gdziesik ze świata i niósł 3580 2, 21| trzaskał o pnie, wżerał się w lute głębie, porykiwał 3581 2, 21| trzasnęła, ni jeden pień się zakołysał, cichość była 3582 2, 21| jakby przebudzony, otrząsał się z martwoty, chwiał z końca 3583 2, 21| koniec, drzewa kolebały się, od drzew pomruk leciał 3584 2, 21| przyduszony i z nagła bór się prostował, podnosił, szedł 3585 2, 21| gniewem i pomstą, że wrzask się zrywał, bój napełniał las, 3586 2, 21| z trwogi ptactwo tłukło się wśród śniegów, lejących 3587 2, 21| wśród śniegów, lejących się wzburzonymi strugami, i 3588 2, 21| przy Wilczych Dołach, gęsto się wali - szepnął stary nasłuchując 3589 2, 21| siedzieć nie będziemy.~Zaszyli się w wysoki, młody zagajnik, 3590 2, 21| ze sobą gałęzi, że ledwie się mogli przeciskać do środka, 3591 2, 21| otoczyła grobowa, żaden głos się już tam nie przedzierał, 3592 2, 21| światło jeno z trudem sączyło się przez grubą pokrywę śniegów, 3593 2, 21| kajś niekajś zieleniły się pólka mchów, to jakby przytajone 3594 2, 21| sznurem i wlókł go rozglądając się za pniem, by z niego łacniej 3595 2, 21| ale w dużym lesie znowu się srożyła wichura, to się 3596 2, 21| się srożyła wichura, to się i nie skrzyknęli.~- Hanuś, 3597 2, 21| Hanuś, do topolowej nam się przebrać, lepiej będzie 3598 2, 21| To chodźmy, pilnujcie się mnie i daleko nie ostajcie.~ 3599 2, 21| daleko nie ostajcie.~Wzięli się zaraz z miejsca na lewo, 3600 2, 21| leżał po kolana, to gurbił się miejscami w zagony, bo drzewa 3601 2, 21| potężnych konarów trzęsły się siwe brody, tu i owdzie 3602 2, 21| zrudziałymi kudłami, przyginał się do ziemi ze świstem. Wiatr 3603 2, 21| iść było niepodobna, stary się wnet zmęczył i ustał, a 3604 2, 21| brakowało, to jeno wspierała się brzemieniem o drzewa, wystrachanymi 3605 2, 21| rozkłębiona, przewalająca się ćma. Wicher zaś wciąż parł 3606 2, 21| parł ku borowi, odbijał się kiej od ściany, przewalał 3607 2, 21| musiała, sama ledwie mogąc się utrzymać na nogach.~Wrócili 3608 2, 21| wiada było, w jaką stronę się obrócić.~- dróżką na 3609 2, 21| dróżki.~Tłumaczył długo, bo się bała puścić na niepewne.~- 3610 2, 21| miarkujecie aby, w jaką stronę się wziąć?~- Od lewej ręki, 3611 2, 21| Od lewej ręki, widzi mi się.~Powlekli się wzdłuż lasu, 3612 2, 21| widzi mi się.~Powlekli się wzdłuż lasu, pobrzeżem skrywając 3613 2, 21| lasu, pobrzeżem skrywając się nieco od naporu wichury.~- 3614 2, 21| letę...~Juści, nieletko się im było przebierać, dróżkę 3615 2, 21| ciepał śnieżycą, próżno się chronili za drzewa, to przywierali 3616 2, 21| szumiały dziko, cały las się kolebał i prawie ziemię 3617 2, 21| trzaskiem padały chojary, się wydawało, jako cały bór 3618 2, 21| skołtunionych śniegów przewijały się ślepe smugi, kieby te dymy 3619 2, 21| dymy jeszcze nikłe.~Dorwali się wreszcie drogi i padli pod 3620 2, 21| takie kolory, że jak żywy się widział; snadź wiater oderwał 3621 2, 21| go cięgiem sobą, trzęsły się, przyginały, a śniegowe 3622 2, 21| okrwawiona twarz wychylała się raz po raz z bielizn, 3623 2, 21| raz po raz z bielizn, się luto robiło na sercu.~Stary 3624 2, 21| nań z przerażeniem, żegnał się, ale nie śmiał się odezwać, 3625 2, 21| żegnał się, ale nie śmiał się odezwać, bo Hanka miała 3626 2, 21| wskróś świata.~Zdawała się nic nie widzieć, i na nic 3627 2, 21| przeniewierstwie; tuman się w niej kłębił, pełen okrwawionych 3628 2, 21| głosów.~- Wstydu nie ma, Boga się nie boi, toć jakby z rodzoną 3629 2, 21| toć jakby z rodzoną matką się sprzągł! Jezus! Jezus!~Zgroza 3630 2, 21| mściwym, jak ten bór, co się był przygiął naraz i rzucił 3631 2, 21| weszła na drogę nie oglądając się za starym, poganiała 3632 2, 21| rozkrzyczane, zmagające się z wichurą. - Dosyć już tego, 3633 2, 21| tego, a to i kamień już by się rozpękł, gdyby go robak 3634 2, 21| przygniatał, sęki wpijały się w plecy i chociaż przez 3635 2, 21| zapaskę i kaftan, a wgniatały się w żywe mięso, ramiona 3636 2, 21| zakręcony w kij, wrzynał się w gardziel i dusił, szła 3637 2, 21| szumiały rozpacznie targając się kiej te ptaki poplątane 3638 2, 21| natomiast coraz wścieklej tarzał się na polach, z obu stron drogi, 3639 2, 21| tysiące kłębów zrywało się z ziemi, toczyło, narastało, 3640 2, 21| szło po polach, ruchało się, kłębiło, w oczach rosło, 3641 2, 21| podnosiło w górę, sięgało, zda się, nieba, przysłaniało świat 3642 2, 21| Jakby tym kotłem gotującym się, przepełnionym białym wrzątkiem, 3643 2, 21| parami lodowymi, widziała się cała ziemia.~A zewsząd wraz 3644 2, 21| tysiące głosów, podnosiły się z ziemi, syczały górą, grzmiały 3645 2, 21| poświsty topoli kołyszących się w mętnych, białawych kurzawach, 3646 2, 21| że Hanka omackiem prawie się wlekła od topoli do topoli, 3647 2, 21| porwała jakby w pazury, bek się rozległ bolesny w kurzawie. 3648 2, 21| politowaniem, bo już ruchać się nie mogła, przyginała się 3649 2, 21| się nie mogła, przyginała się coraz niżej i ledwie nogi 3650 2, 21| przygniatało to brzemię, zdawało się jej chwilami, jako dźwiga 3651 2, 21| do końca świata tak wlec się będzie, zawsze. Strasznie 3652 2, 21| będzie, zawsze. Strasznie się jej dłużyło, droga jakby 3653 2, 21| przecierała oczy, trzeźwiła się, jak mogła, a wciąż jakby 3654 2, 21| popłakiwała żałośnie, łzy same się lały tryskając z tych najgłębszych, 3655 2, 21| zapominała o wszystkim, modliła się, szeptała pacierze jękliwym 3656 2, 21| nie ma, to przysiada, tuli się, piuka i wraz zapada w coraz 3657 2, 21| Drgała naraz porywając się z miejsca wystraszona, zdało 3658 2, 21| miejsca wystraszona, zdało się jej bowiem, słyszy jakieś 3659 2, 21| znowu całą mocą, potykała się o zwały, plątała w zaspach, 3660 2, 21| nią i był coraz bliżej, się wyłoniły z kurzawy łby końskie.~- 3661 2, 21| nie czekając.~Nie omyliła się, Boryna to powracał ze sądów 3662 2, 21| gdyż przez zaspy ledwie się było można przekopać, a 3663 2, 21| przejechać, szkapy poderwały się z miejsca i wnet utknęły 3664 2, 21| nowej zaspie; wtedy obejrzał się i wstrzymał konie, a gdy 3665 2, 21| i wstrzymał konie, a gdy się wyłoniła z kurzawy i zrównała 3666 2, 21| mątwę nocy i kurzawy, jaka się srożyła dookoła, siedziała 3667 2, 21| pozbierać, a stary przyglądał się jej długo i uważnie. Zmizerowana 3668 2, 21| zacięte boleśnie, trzęsła się cała z umęczenia i zimna, 3669 2, 21| podartą chuścinę.~- Powinnaś się ochraniać, w takim stanie 3670 2, 21| Na taki czas wybierać się do boru!~- Drzewa zbrakło, 3671 2, 21| odpowiadała śmiało budząc się z odrętwienia, odsłoniła 3672 2, 21| zagadywał i pytał, a zdumiewał się wielce nad jej przemianą, 3673 2, 21| jej przemianą, nie mógł się bowiem doszukać dawnej Hanki. 3674 2, 21| różnych rzeczach nie skarżąc się ani słówkiem, nie żaląc... 3675 2, 21| niebieskich, wypłakanych tliło się ostre zarzewie czującej 3676 2, 21| mocno duszy.~- Odmieniłaś się, widzę.~- Bieda łacniej 3677 2, 21| niźli kowal żelazo.~Zdumiał się nad odpowiedzią, że nie 3678 2, 21| na to rzec, więc zwrócił się do Jambroża mówić o sprawie 3679 2, 21| ręce i wszędzie poradzi się zastawić.~- I na zastawę 3680 2, 21| Dojeżdżali do wsi, mrok się już był zrobił gęsty i wichura 3681 2, 21| mówię ci, przyjdź, znajdzie się jeszcze i dla was.~Pocałowała 3682 2, 21| ciemno i tak zimno, że gorzej się widziało niźli na dworze, 3683 2, 21| pod pierzyną, zakrzątnęła się żwawo koło warzy i obrządków, 3684 2, 21| zawsze szczekał na niego, to się i ozeźlił... Miał prawo, 3685 2, 21| poniewierki by nie było, gdyby się Antek nie sprzągł z suką, 3686 2, 21| gniew do starego.~Przywlókł się i Bylica, tak przemarzły 3687 2, 21| dobrą godzinę rozgrzewał się przed kominem, nim zaczął 3688 2, 21| ustał, a może by i zamroził się na śmierć pod drzewem, gdyby 3689 2, 21| organiścinej, a stary wygrzewał się wciąż, spoglądał nieśmiało, 3690 2, 21| Zrób z nim zgodę, na Antka się nie oglądaj, a ino siebie 3691 2, 21| to nie wiada, jak by się stało... może by przyzwał 3692 2, 21| głowę o przęślicę i zadumała się głęboko nad swoją dolą rozważając 3693 2, 21| choćby zaraz jutro, staw mu się, kiej przyzywa, bieżyj... 3694 2, 21| siebie i dzieci... starego się trzymaj... oczami mu świeć... 3695 2, 21| przekonywał, a nie doczekawszy się żadnej odpowiedzi zmilknął 3696 2, 21| mogła prząść dzisiaj, nitka się rwała, to wrzeciono wypadało 3697 2, 21| słowa Borynowe.~- A może się tak stanie, może przyjdzie 3698 2, 21| tylko siebie i dzieci; sama się czuła gotową do stanowienia 3699 2, 21| wszystkich. Jakże, na kogo się to spuści? Kto to pomoże, 3700 2, 21| Zaczęła marzyć, że niechby się jeno dorwała z powrotem 3701 2, 21| poczuła ziemię pod nogami, to się tak przypnie do niej, tak 3702 2, 21| ognie chodziły po niej, oczy się roziskrzały... już się nawet 3703 2, 21| oczy się roziskrzały... już się nawet czuła tam, u Borynów, 3704 2, 21| może do samego północka tak się rozmarzała postanawiając 3705 2, 21| całym światem, nie wahała się już ni bała niczego!~Wyjrzała 3706 2, 21| całkiem ustał, uspokoiło się zupełnie, noc była ciemna, 3707 2, 21| szarzały, na niebie kłębiły się ogromne chmury i przewalały 3708 2, 21| ogromne chmury i przewalały się kiej wody, od borów dalekich 3709 2, 21| szepcząc pacierze zaczęła się rozbierać.~Naraz jakiś wrzask 3710 2, 21| w ciszy, rósł, rozlegał się coraz wyraźniej, a wraz 3711 2, 21| dom wystraszona.~Paliło się, gdziesik ze środka wsi 3712 2, 21| zaczął bić na trwogę i krzyki się wzmagały.~- Gore! wstawajta, 3713 2, 21| do Stachów, przyodziała się naprędce i wypadła na dróżkę, 3714 2, 21| ale zaraz prawie natknęła się na Antka biegnącego pędem 3715 2, 21| pędem ode wsi.~- U kogo się pali?...~- Nie wiem, wracaj 3716 2, 22| dobrym wieczorze zaczęli się schodzić do Kłębów na oną 3717 2, 22| za drugą, nie zawodząc ni się zbytnio opóźniając, boć 3718 2, 22| ciągnęła do drugiej, aby się zgwarzyć społecznie i co 3719 2, 22| narzekająca wiecznie i cięgiem się skarżąca na wszystko; a 3720 2, 22| najzawziętsza; a po niej wtoczyła się gruba kiej beczka Płoszkowa, 3721 2, 22| lubiana; tuż za nią wsunęła się cicho, czająco kiej ten 3722 2, 22| która z pół wsią za łeb się wodziła i co miesiąc stawała 3723 2, 22| niepomierna, że strzegli się jej przyjacielstwa kiej 3724 2, 22| po obleczeniu - a zeszło się razem sporo babiego narodu 3725 2, 22| ino nie dać pozoru, jako się zeszły po próżnicy; na rajcowanie.~ 3726 2, 22| na rajcowanie.~Sadowiły się wielkim kołem w pośrodku 3727 2, 22| zarówno była rada witając się z każdą cicho, że to słabowała 3728 2, 22| pojedynkę parobcy.~Sporo ludu się nabrało, boć i wieczory 3729 2, 22| przykre dnie, to ckniło się chodzić spać razem z kurami, 3730 2, 22| gdyż i tak do świtania tyla się jeszcze wyspał i wyleżał, 3731 2, 22| boki bolały.~Porozsadzali się, jak mogli, kto na ławach, 3732 2, 22| już zapadał, przygarbił się kiej staruch i strzechami 3733 2, 22| podporami go wspierać, by się do cna nie zwalił.~Gwar 3734 2, 22| do cna nie zwalił.~Gwar się czynił z wolna, bo cicho 3735 2, 22| reszta zaś parobków rozwalała się po kątach kurząc papierosy, 3736 2, 22| szczerząc zęby i prześmiewając się z dziewczynami, że co trochę 3737 2, 22| że co trochę cała izba się trzęsła od chichotów; a 3738 2, 22| któraś.~- Całkiem ustało i ma się na odmianę.~- Od borów coś 3739 2, 22| jadał, Mateusz zaś witał się z niektórymi, nie patrząc 3740 2, 22| oczy wpadła, uśmiechnęła się na to leciutko, nieznacznie 3741 2, 22| Kobiety na pół żywe przywlekły się z lasu, a pono Hanka z Bylicą 3742 2, 22| Plotkami ni obmową nie pożywi się u nas, to za nic ma taką 3743 2, 22| Szymków, że sołtysowa sklęła się z wójtową, i żeby nie ludzie, 3744 2, 22| czym poczciwym.~- Nikto się nie znajdzie, żeby jej zapłacił 3745 2, 22| zakończyła Płoszkowa.~- Niechby się mnie czepiła, nie darowałabym! - 3746 2, 22| było, że z Mateuszem dobrze się znała.~- Przywtórzę, nawet 3747 2, 22| powiadać!...~- Nie drzyj się, kiej cię nikt nie zaczepia - 3748 2, 22| Tereska długo nie mogła się uspokoić mamrocząc cosik 3749 2, 22| zaczęły wołać dziewczyny, bo się rozległ przed domem długi 3750 2, 22| różnych zwierząt zaczęły się rozlegać w sieni, to kogut 3751 2, 22| piszczałce, wreszcie drzwi się otwarły i przodem wlazł 3752 2, 22| przysmolony na gębie, że jak Cygan się widział, a ciągnął za sobą 3753 2, 22| kożuszanym łbem, z ruchającymi się uszami z papieru i z ozorem 3754 2, 22| kiełbasami grodzą, a ogniem się chłodzą; gdzie garnki do 3755 2, 22| Pokażcie, co umiecie, a może się la was znajdzie co w komorze - 3756 2, 22| babo, grochowiny!~Krzyk się podniósł w izbie, wrzaski, 3757 2, 22| taka uciecha zapanowała, się za boki brali, niedźwiedź 3758 2, 22| figle stroił, przewalał się na ziem, ryczał, uciesznie 3759 2, 22| tak dokazywali, że dziw się chałupa nie rozwaliła od 3760 2, 22| suto Kłębowa, że wreszcie się wynieśli, ale długo jeszcze 3761 2, 22| zapytała Sochowa, gdy się nieco uspokoiło.~- A Jasiek 3762 2, 22| Jaśkowej sprawy, że nikto się nie przeciwił, jeno domyślne, 3763 2, 22| latać po twarzach.~Usadzili się znowu na dawne miejsca i 3764 2, 22| nuż go molestować i milić się przed nim, by opowiedział 3765 2, 22| stołek pod lampę, rozstąpili się nieco, że usiadł w pośrodku, 3766 2, 22| czekając jego zatrąbienia, by się zbudzić i paść na nieprzyjacioły, 3767 2, 22| muzyka, zabawy idą, ludzie się schodzą, a niech kur zapieje, 3768 2, 22| wszystko zapada i w groby się kładzie; o krajach, gdzie 3769 2, 22| wrzeciona z rąk leciały, a dusze się niesły w zaczarowane światy, 3770 2, 22| tułactwie, przebieraniach się po chłopsku, w którym chodził 3771 2, 22| po wsiach, w kumostwach się bratał, o złem się przewiadywał 3772 2, 22| kumostwach się bratał, o złem się przewiadywał i krzywdy naprawiał, 3773 2, 22| za jedno z chłopami, to się ożenił z gospodarską córką 3774 2, 22| Rochowej twarzy, któren się jej widział jako ten święty 3775 2, 22| gospodarskiej córce. Jezus, jak się to jej ślicznym widziało!~- 3776 2, 22| wzruszeniem, że niechby się jawił w ten moment, niechby 3777 2, 22| tej druga, to i trzeciej się przypomniało, i czwartej, 3778 2, 22| nowego niesła, że snuły się one gadki jako te nici z 3779 2, 22| których słuchania włosy się podnosiły, serca zamierały 3780 2, 22| że milkli naraz oglądając się trwożnie, nasłuchując, bo 3781 2, 22| trwożnie, nasłuchując, bo się wydawało, coś chodzi 3782 2, 22| po pułapie, że cosik czai się za oknami, że przez szyby 3783 2, 22| że przez szyby krwawią się jakieś ślepia i w ciemnych 3784 2, 22| w ciemnych kątach kłębią się nierozpoznane cienie... 3785 2, 22| cienie... niejedna żegnała się prędko, pacierz trzepiąc 3786 2, 22| którym sam Rocho pilnie się przysłuchiwał i nową historię 3787 2, 22| dostąpić... Pewnego razu zeźlił się chłop srodze; bo obaczył, 3788 2, 22| gospodarz razu jednego schylił się, by mu pęta zdjąć z kulasów, 3789 2, 22| mu niezgorzej, w cieniach się wylegiwał i w cudzych zbożach 3790 2, 22| źródełka bełkotały i skrzyły się w słońcu, cienie chłodne 3791 2, 22| cienie chłodne chwiały się nad brzegami i wiaterek 3792 2, 22| wiaterek miły przeciągał, wparł się wnet w trawę i dalej żreć, 3793 2, 22| błocko śmierdzące; położyć się chciał w cieniu - cienie 3794 2, 22| żywym ogniem! Cały dzień się tak trudził i na darmo! 3795 2, 22| jakieś konie z dala, powlókł się za głosem i w końcu dojrzał 3796 2, 22| jakieś chudzili. Powlókł się do nich, bo już wolał nawet 3797 2, 22| błogosławić będą ci, co się teraz przeklinają, każę 3798 2, 22| do stajni.~- Bił me, tom się bronił!~- Za bicie przede 3799 2, 22| zimowego kraju, i wlekło się o chłodzie i głodzie, a 3800 2, 22| go zwierzaki, nie bronił się nawet, zarówno mu już była 3801 2, 22| szkoda pazurów, ale ulitujem się nad tobą i pomożemy...~Wzięły 3802 2, 22| potem, robiła, a odbijała się za krzywdę! Całe lata tak 3803 2, 22| bo choć koniskowi skóra się odparzała od chomąta, ani 3804 2, 22| w parę roków, kiej wdowa się dorobiła nowego chłopa i 3805 2, 22| Jezus pobłogosławił, rodziło się, chłop się niezgorszy trafił, 3806 2, 22| pobłogosławił, rodziło się, chłop się niezgorszy trafił, rolim 3807 2, 22| niebieskiej zagrody!"~Dziwowali się temu zrządzeniu boskiemu 3808 2, 22| w ścianie, a nie ukryje się przed Jego okiem...~- Ni 3809 2, 22| dorzucił Rocho.~Wzdrygnęła się na to Jagna, bo i Antek 3810 2, 22| uroczeni siedzieli wsłuchując się całą duszą.~I tak się ano 3811 2, 22| wsłuchując się całą duszą.~I tak się ano przesuwał ten lutowy, 3812 2, 22| lutowy, zimny wieczór.~Dusze się wznosiły, pod niebo rosły, 3813 2, 22| te kwietne motyle trzęsły się po izbie.~Osnuwali się w 3814 2, 22| trzęsły się po izbie.~Osnuwali się w żywy, rozdrgany, mieniący 3815 2, 22| że całkiem przysłoniły się oczy na wszystek świat smutny 3816 2, 22| głosów dziwnych, patrzeli się nieskończonym korowodom 3817 2, 22| świat wypuszcza.~I nosili się przez nieba i piekła, przez 3818 2, 22| patrzy olśniony, dziwuje się i nie wie sam o sobie, czy 3819 2, 22| żaleń, i czekań - a otwarły się oczy na świat inny, nowy 3820 2, 22| baśniowe marzenia stawały się rzeczywistością- umierali 3821 2, 22| świętym życiem cudów!~Tam się parli całą potęgą tęsknoty, 3822 2, 22| potęgą tęsknoty, tam snuli się oczarowani, gdzie wszystko 3823 2, 22| gdzie wszystko splatało się w nierozerwalny łań cuch 3824 2, 22| bytowania ziemskiego rwały się im strudzone, okaleczałe 3825 2, 22| człowieku, zabiegasz, turbujesz się, by dzień ten przeżyć, a 3826 2, 22| nie pomyślisz nawet, co się okólnie dzieje, jakie to 3827 2, 22| dopomagał chętliwie, sam się dziwował, sam wzdychał, 3828 2, 22| podziwu i tęsknot, dusze się kładły do stóp Pańskich 3829 2, 22| jako ta ziemia drży pławiąc się w słońcu wiośnianym, jako 3830 2, 22| że jeno drgnienia po niej się snują, a tęcze, a kolory; 3831 2, 22| majowym, co jeno kolebią się słodko, szemrzą przeciągle 3832 2, 22| na niego, nie widząc, że się czegoś niecierpliwi, a ukradkiem 3833 2, 22| jakaś twarz przesunęła się za szybą i przepadła tak 3834 2, 22| nogami!~- Jakby na ścianę się skrabał!~Zmartwieli wszyscy 3835 2, 22| nasłuchując, a bojąc ruszyć się z miejsca, opadli nagłą 3836 2, 22| Kto o czym baje, temu się staje! - szepnęła ze strachem 3837 2, 22| strachem któraś.~- O złym się powiadało, to może się i 3838 2, 22| złym się powiadało, to może się i wywołał i wypatruje, kogo 3839 2, 22| czerwone!~- Przywidziało ci się! - zawołał Rocho i że nikt 3840 2, 22| dawnym miejscu, uspokoili się nieco, ale raz po raz ktoś 3841 2, 22| dygotał.~- ,,Dawno to już się działo, dawno, przed wiekami, 3842 2, 22| Jezus mu błogosławił, wiedło się wszystko, brogi zawdy miał 3843 2, 22| gromadzie kiej ojciec, opiekował się biednymi, sprawiedliwości 3844 2, 22| przeciw poganom.~Zafraswał się wielce Jastrząb, bo żal 3845 2, 22| przynaglał!~Na wielką wojnę się miało, Turek ano sprośny 3846 2, 22| pogańskich krajów.~Trza się było gotować i na obronę 3847 2, 22| jeno kiej dziad...~Pomodlił się gorąco przed Matką Bożą, 3848 2, 22| nikt nie poznawał, że psom się ano musiał oganiać.~Przychodzi 3849 2, 22| dom, przeciera oczy, żegna się, a poznać nie może... Jezus 3850 2, 22| żona schorowana wywlekła się z barłogu na jego spotkanie 3851 2, 22| na Anioł Pański, zerwał się nagle i jął strasznym głosem 3852 2, 22| wstrzymywała, próżno u nóg mu się wlekła błagający, przeklinał 3853 2, 22| krzyczał, że już chyba złemu się cały odda, bo on jeden ludzi 3854 2, 22| że na takie przyzwy wnet się zły jawił przed nim.~Jastrząb 3855 2, 22| jawił przed nim.~Jastrząb się już nie pomiarkował w tej 3856 2, 22| diable, jeśli możesz, bo mi się wielka krzywda stała.~Głupi, 3857 2, 22| od tego dnia zaczęło mu się wszystko wieść, sam mało 3858 2, 22| rządził, Michałek, bo tak się kazał zły przezywać, robił 3859 2, 22| boskiego mogły być!~Gryzł się tym Jastrząb srodze, a po 3860 2, 22| bogacze, panowie, kupy diabłom się za żywota zaprzedali, a 3861 2, 22| zaprzedali, a żaden z nich się nie turbuje ni rozmyśla, 3862 2, 22| będzie po śmierci, a jeno się weselą i wszystkiego używają 3863 2, 22| używają do syta!~Uspokajał się potem Jastrząb i jeszcze 3864 2, 22| do figury Częstochowskiej się brał, by roznieść, 3865 2, 22| komorników sadzał.~Puszył się tym Jastrząb, wynosił nad 3866 2, 22| pomiatał, wszelkiej poczciwości się wyzbył, że, już za nic miał 3867 2, 22| i kary.~Najpierw zwaliły się na niego ciężkie choroby 3868 2, 22| susze, że wszystko spaliło się na popiół, drzewa poschły, 3869 2, 22| one rany straszne, bych się barzej jątrzyły.~Jedno zmiłowanie 3870 2, 22| okna, wraz zaś zleciała się cała hurma diabłów i nuż 3871 2, 22| tańcować koło węgłów, a cisnąć się z widłami do środka, bo 3872 2, 22| plebanię.~Ale ksiądz szykował się gdziesik do drogi, a do 3873 2, 22| o zmiłowanie.~Ulitowała się nad nią Panienka święta 3874 2, 22| Obejrzała chorego i zafrasowało się wielce serce miłościwe.~- 3875 2, 22| miłościwe.~- Bez księdza się nie obejdzie, kobietą jeno 3876 2, 22| wszędzie psocili.~Nie ulękła się niczego Pani Niebieska, 3877 2, 22| Niebieska, nie! Przyodziała się jeno od pluchy w płachtę 3878 2, 22| sprawiając, że zaraz zjawiła się złota kareta, cugi, lokaje, 3879 2, 22| cugi, lokaje, przeodziała się na panią starościnę i weszła 3880 2, 22| diabli przez moc dobywali się do chłopa, by go porwać 3881 2, 22| Imieniem Pańskim.~Wyspowiadał się Jastrząb, za grzechy żałował, 3882 2, 22| Pódzi za mną!...~Nie mógł się jeszcze pomiarkować, ale 3883 2, 22| pomiarkować, ale poszedł, rozgląda się przed chałupą, a tu ani 3884 2, 22| nim trop w trop... Uląkł się wielce i dalejże gnać za 3885 2, 22| odpokutujesz...~W kamień się wnet obrócił i tak już ostał, 3886 2, 22| tu rzec w taką porę, kiej się dusza człowiekowa rozpręży 3887 2, 22| deszczem rozprysnąć i tęczą się rozsnuć między ziemią a 3888 2, 22| Młódź zaczęła między sobą się prześmiewać, bo Tereska 3889 2, 22| kompanią, Jagusia zawinęła się cicho i wyszła nie wołając 3890 2, 22| a za nią Antek wysunął się też ukradkiem, dopadł jeszcze 3891 2, 22| przez duszy, a pod pierzyną się ruszy. ."co to jest? ~- 3892 2, 22| wie! - wołali skupiając się koło niej.~- Albo to: "Gonią 3893 2, 22| niej.~- Albo to: "Gonią się goście po lipowym moście..."~- 3894 2, 22| mądrzejsze!~- "W koszuli się na świat rodzi,~A po świecie 3895 2, 22| baranie ogonem kiwa."~Z trudem się domyślili, to ma znaczyć 3896 2, 22| bez głowy i brzucha,~A kaj się obróci, wszędy se dmucha!"~ 3897 2, 22| to miało znaczyć; zaczęli się o to swarzyć, prześmiewać 3898 2, 22| ucieszniejsze zagadki powiadać, się izba roztrzęsła gwarem i 3899 2, 22| jeszcze długo w noc tak się społecznie zabawiali.~ 3900 2, 23| sadu, chyłkiem przesunęli się pod obwisłymi gałęziami 3901 2, 23| nagle wrzawa ludzka, porwały się nawet najsłabsze odgłosy 3902 2, 23| wnet o wszystkim i ująwszy się wpół, przywarli mocno do 3903 2, 23| chwila, oczy przeświecały się nawzajem, niby upalne, nieme 3904 2, 23| błyskawice, a usta spadały na się z piorunową mocą i z takim 3905 2, 23| pożerającym ogniem, że zataczali się z upojenia, tchu brakowało, 3906 2, 23| rozpękły; ziemia usuwała się spod nóg, lecieli jakoby 3907 2, 23| ognistą przepaść i rozglądając się ślepymi od żarów oczyma, 3908 2, 23| od żarów oczyma, zrywali się wnet z miejsca i znowu biegli, 3909 2, 23| oczarowań. Jawy kołysały się w cieniach, po niebie błądziły, 3910 2, 23| oniemieli, zalękli, wpatrywali się w bezdenną, skłębioną głąb 3911 2, 23| między żywe, zali w nich się stawały te cuda, zali nie 3912 2, 23| omanienie!...~- Nie bojasz się, Jaguś, co?~- Dyć bym za 3913 2, 23| szepnęła z mocą, tuląc się do niego zapamiętale...~- 3914 2, 23| po to... myślałach, że się nie doczekam...~- A kiej 3915 2, 23| tyłu, czułam, ale bojałam się popatrzeć na ciebie, bojałam 3916 2, 23| popatrzeć na ciebie, bojałam się zagadać... a serce to mi 3917 2, 23| zagadać... a serce to mi się tak tłukło, tak kołatało, 3918 2, 23| Hale... nieraz myślałam, by się tak stało... nieraz...~- 3919 2, 23| szeptała rzucając mu się na szyję i obejmując go 3920 2, 23| dymy, że świat cały zdał się utkany z mgieł, drgającej 3921 2, 23| przepadał, że oczy, nie mogąc się uchwycić niczego, zsuwały 3922 2, 23| uchwycić niczego, zsuwały się bezsilnie w samą głąb przerażenia 3923 2, 23| a chwilami rozdzierały się przysłony cieniów, pękały 3924 2, 23| oślepli na wszystko, burza się w nich zerwała i rosła wzmagając 3925 2, 23| zerwała i rosła wzmagając się co mgnienie, przewalała 3926 2, 23| co mgnienie, przewalała się z serca do serca potokiem 3927 2, 23| czaru zarazem, że dusili się w uściskach, rozgniatali 3928 2, 23| rozgniatali do bólu, darli się wprost pazurami, jakby chcąc 3929 2, 23| siebie wnętrzności i skąpać się w rozkoszach męki, a przesłonione 3930 2, 23| dwie żagwie płonące, nieśli się w noc nieprzejrzaną, 3931 2, 23| głuchą samotność, by oddawać się sobie na śmierć, do dna 3932 2, 23| nieprzytomne krzyki rwały się im gdziesik z samych 3933 2, 23| straszny dygot żądzy że zwarli się z dzikim skowytem i padli... 3934 2, 23| nieprzytomni zgoła. . .~Świat się wszystek zakołował i runął 3935 2, 23| Kiej muszę... wścieknę się abo co!~- Dziw mi serce 3936 2, 23| serce nie rozpęknie!~- Spalę się... loboga, puść... daj odzipnąć...~. . . . . . . . . . . .~ ~- 3937 2, 23| skryto pod ziemią, budzą się o wiośnie każdej, rozprężają 3938 2, 23| nieśmiertelną żądzą, prą do się przez zwały świata, z krańców 3939 2, 23| płyną, niebami kołują, się odnajdą, przepadną w sobie 3940 2, 23| świętej tajemnicy poczną, bych się potem stać zdumionym oczom: 3941 2, 23| długie, puste dnie, się odnaleźli i z jednakim, 3942 2, 23| sobie w ramiona zwierając się tak potężnie jako te sosny, 3943 2, 23| rzuci na siebie, że obejmują się rozpacznie, mocą wszystką 3944 2, 23| śmiertelnym zmaganiu kolebią się, szamocą, chwieją, nim społem 3945 2, 23| ich noc i oprzędła, bych się stało, co przeznaczone...~ ~. . . . . . . . . . . .~ ~ 3946 2, 23| Kuropatwy zaczęły się skrzykiwać gdzieś w ciemnościach, 3947 2, 23| idące całe stado; rozlegał się szybki szelest, jakby skrzydeł 3948 2, 23| snadź niedalekiej, zrywały się~przyduszone, a mocne piania 3949 2, 23| zaczęły beczeć, przeganiać się i gzić kieby na weselisku, 3950 2, 23| odskoczyli z przerażeniem.~Parzą się juchy i tak ślepną, że na 3951 2, 23| brzaskami ciemności jęły się wynurzać jakieś cienie długie 3952 2, 23| i pełzające... posuwały się wolno... chyłkiem, to znikały 3953 2, 23| to znikały całkiem, jakby się pod ziemię zapadły, że ino 3954 2, 23| zaledwie od nich, przewlekły się wnet i całkiem zginęły w 3955 2, 23| ciemnicy, nagle rozległ się krótki, bolesny, śmiertelny 3956 2, 23| i nie zwąchały.~- Bojam się... chodźmy już... ziąb mnie 3957 2, 23| przejmuje... - wstrząsnęła się.~Ogarnął sobą i rozgrzewał 3958 2, 23| o całym świecie, objęli się krzepko w pas i poszli jakąś 3959 2, 23| poszli jakąś dróżką, która się im sama nawinęła pod nogi; 3960 2, 23| pod nogi; szli kołysząc się ciężko ruchem drzew, pokrytych 3961 2, 23| nadmiarem kwiatów i kolebiących się cicho w pszczelnym brzęku...~ 3962 2, 23| świat ścichnie, omroczy się i w żałości a lęku przepada 3963 2, 23| mgnienie...~Ale wnet podnosili się z oniemień, radość buchała 3964 2, 23| zgłoła śpiewem...~Kołysali się w takt głosów, co zdały 3965 2, 23| w takt głosów, co zdały się bić tęczowymi skrzydłami 3966 2, 23| wytryskiem dźwięków rozsypywały się w noc zmartwiałą i pustą.~ 3967 2, 23| już nic, szli przywarci do się a bezwolni, zgubieni w sobie 3968 2, 23| niesła w nadświaty i rwała się pieśnią bezładną, splątaną, 3969 2, 23| niby fala zbóż kołyszących się w słońcu...~...Pękały złote 3970 2, 23| łańcuchy brzemień, rozsypywały się na wiatr i ordzawiałe wlekły 3971 2, 23| wiatr i ordzawiałe wlekły się ciężko po zagonach, że były 3972 2, 23| ptaki wystraszone zrywały się kur słońcu szalonym lotem, 3973 2, 23| potęgą wzlotu i zagubienia się we wszystkim, że wybuchali 3974 2, 23| łzawo i cicho.~Znaleźli się na dróżce, biegnącej wzdłuż 3975 2, 23| tak mię cosik sparło, że się same łzy leją.~Zafrasował 3976 2, 23| same łzy leją.~Zafrasował się wielce, przysiedli pod jakąś 3977 2, 23| mu do piersi, zapatrzyła się gdziesik w siebie, a łzy 3978 2, 23| ale wciąż płynęły~Boisz się?...~Zaśby czego! jeno taka 3979 2, 23| ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami 3980 2, 23| że jeszcze barzej rwali się do siebie, barzej szukali 3981 2, 23| barzej przepierali przez się w jakiś upragniony świat...~ 3982 2, 23| zawiał, drzewa zakołysały się trwożnie, osypujące ich 3983 2, 23| skłębione, ciężkie zaczęły się nagle rozpadać i uciekać 3984 2, 23| późno już - szepnęła unosząc się nieco.~- Nie bój się, jeszcze 3985 2, 23| unosząc się nieco.~- Nie bój się, jeszcze spać nie śpią, 3986 2, 23| drodze, pewnikiem rozchodzą się od Kłębów.~Cebratki zostawiłam 3987 2, 23| bo jakieś głosy rozległy się bliżej i przeszły; ale gdzieś 3988 2, 23| tak wyraźnie, że zerwali się na równe nogi.~Ktosik tam 3989 2, 23| Ktosik tam jest... przyczaił się jeno pod płotem.~Uwidziało 3990 2, 23| pod płotem.~Uwidziało ci się... czasem za chmurą takie 3991 2, 23| szepnął gorąco.~Oglądali się trwożnie co chwila, przystając 3992 2, 23| ostrożnie do broga i wsunęli się w głęboki otwór, czerniejący 3993 2, 23| znowu na świecie, chmury się zawarły w gąszcz nieprzeniknioną, 3994 2, 23| kroki... Cień jakiś oderwał się od ścian i przygarbiony 3995 2, 23| ścian i przygarbiony posuwał się po śniegach, był coraz bliżej, 3996 2, 23| bliżej, wyrastał, zatrzymywał się co mgnienie i znowu szedł... 3997 2, 23| bróg od pola, przyczołgał się prawie pod otwór i nasłuchiwał 3998 2, 23| długo...~Potem przesunął się do przełazu i zniknął pod 3999 2, 23| Nie wyszło i Zdrowaś, kiej się znowu pokazał wlekąc za 4000 2, 23| rozbłysnął po słomie, zatrzepał się, tysiącem jęzorów błysnął


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7500 | 7501-8000 | 8001-8500 | 8501-9000 | 9001-9500 | 9501-10000 | 10001-10500 | 10501-10642

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL