Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] siatkach 1 sidla 2 sidlach 1 sie 10642 siebie 217 siec 1 sieci 2 | Frequency [« »] ----- ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances sie |
Tom, Rozdzial
4001 2, 23| zaś wnet pomiarkowali, co się dzieje: krwawe błyski jęły 4002 2, 23| dzieje: krwawe błyski jęły się przeciskać do środka i dym 4003 2, 23| zapełniał jamę, porwali się z krzykiem, bijąc się o 4004 2, 23| porwali się z krzykiem, bijąc się o ściany, nie wiedząc wyjścia, 4005 2, 23| natrafił na przysłonę, wparł się całą mocą i razem z nią 4006 2, 23| padł na ziemię, ale nim się porwał, stary runął na niego 4007 2, 23| trafił dobrze, bo Antek się zerwał i nim stary ponowił, 4008 2, 23| pognał w cały świat.~Rzucił się wtedy stary do brogu, ale 4009 2, 23| brogu że kiej zły widział się w krwawym brzasku, bo ogień 4010 2, 23| bróg i z szumem miotając się, sycząc, bił w górę okropnym 4011 2, 24| Rozdział 12~Co się działo w Lipcach po onej 4012 2, 24| wszystko a opowiedzieć; tak się bowiem zakotłowało we wsi 4013 2, 24| kieby na ten jarmarek.~Dzień się był podniósł ciężki i tak 4014 2, 24| pluchę nie zważał, schodzili się ze wszystkich stron i całymi 4015 2, 24| czego nowego dosłyszeć.~Gwar się też czynił niemały, bo coraz 4016 2, 24| podwórzu, a już zgoła ciżbą się gęstwili wpodle brogu, że 4017 2, 24| płomień, ale wnet rzucali się nań chłopi z osękami, dusili 4018 2, 24| już dobrze wiedziano, co się stało.~- Pogrzebta no, chłopaki, 4019 2, 24| pyskacze, ale! Na zabawę się zebrały i zęby będą szczerzyć 4020 2, 24| namełły ozorami - i rzucił się, by rozganiać.~- Zasie wam 4021 2, 24| poszedł w podwórze, a nikt się nawet nie ruszył z miejsca, 4022 2, 24| coś będzie, skoro razem się wynieśli.~- Pono już dawno 4023 2, 24| złość Antek podpalił. ~- Abo się to nie odgrażał?~- Cała 4024 2, 24| tym wiedziała.~- Musiało się na tym skończyć, musiało! - 4025 2, 24| weselu przepowiadałam, że się tak skończy - podjęła głośniej.~- 4026 2, 24| podjęła głośniej.~- Co się dzieje, mój Jezus! co się 4027 2, 24| się dzieje, mój Jezus! co się dzieje! - jęknęła Sochowa 4028 2, 24| jęknęła Sochowa chwytając się za głowę.~- Ano co, do kreminału 4029 2, 24| tyla!~- Sprawiedliwie mu się to należy: cała wieś mogła 4030 2, 24| jeno powiedzieli, że Boryna się pali, zaraz mnie tknęło, 4031 2, 24| była sielna i na prawie się znała.~- A nie złapał go 4032 2, 24| szeptały ciszej, zbiły się w kupę i zaczęły jedna przez 4033 2, 24| wzburzona złość, że gdyby się tak jawiła w tej chwili, 4034 2, 24| chybi z pięściami rzuciłyby się do niej.~Chłopi zaś w drugiej 4035 2, 24| piorunami, że niejedna pięść się wyciągała groźnie, gotowa 4036 2, 24| mu odjąć musiało, jeśli się na taką rzecz ważył!~Ale 4037 2, 24| gospodarzom, że Antek dawno się odgrażał podpaleniem, że 4038 2, 24| musi! A bo to nie zmawiał się wciąż z parobkami, nie buntował 4039 2, 24| zakrzyczeli i insi, a kowal rzucał się między ludzi, podjudzał, 4040 2, 24| dość już wzburzony zmącił się do dna i zakłębił, zaczęli 4041 2, 24| powieść, a insi, gorętsi, już się oglądali za kijami i chcieli 4042 2, 24| zrachował kijaszkiem...~Rejwach się podniósł, krzyki, klątwy, 4043 2, 24| takie zamieszanie, że naród się skłębił i miotał jako ten 4044 2, 24| gąszcz smagany wichurą, i jął się kolebać, bić kiej fala o 4045 2, 24| zważał na ich mowy, kużden się rwał, rzucał, krzykał, co 4046 2, 24| pomsty...~Naraz Kozłowa jęła się przedzierać naprzód i krzyczeć 4047 2, 24| nieprzytomne zgoła, darły się pobok niej na czoło przez 4048 2, 24| huczącym potokiem; podniósł się wrzask i pisk w wąskich 4049 2, 24| wąskich opłotkach, boć wszyscy się naraz cisnęli, wszyscy krzyczeli, 4050 2, 24| trząchali pięściami, przepychali się z mocą, że jeno oczy błyszczały 4051 2, 24| serca płomieniem - tłoczyli się coraz mocniej i prędzej, 4052 2, 24| Jezusem idzie! ksiądz!~Tłum się zatargał jakby na uwięzi, 4053 2, 24| drogę, przystawał, rozpadał się na bryzgi, ściszał, aż nagle 4054 2, 24| Przeszedł rychło, że widział się już jakoby za obmarzniętą 4055 2, 24| nagła pies obgoni, gniew się gdziesik podział, ten pęd 4056 2, 24| gwar umilkł, że rozglądali się po sobie, jakby przecknięci 4057 2, 24| z nogi na nogę, drapali się po łbach, coś niecoś przerzekali, 4058 2, 24| przerzekali, a że niejednemu wstyd się robiło, to jeno spluwał, 4059 2, 24| naciskał i chyłkiem przebierał się z gromady, która kiej ta 4060 2, 24| która kiej ta woda rozlewała się po drodze i ginęła z wolna 4061 2, 24| ginęła z wolna rozciekając się po opłotkach i chałupach. 4062 2, 24| jazgotała głośno i wygrażający się Jagnie i Antkowi, ale widząc, 4063 2, 24| sobie ulżyć złości, skłóciła się z Rochem, któren jej słowa 4064 2, 24| odnowy ognia dać pomoc.~Ostał się w podwórzu i kowal, ale 4065 2, 24| ale tak zeźlony tym, co się stało, że milczał, kręcił 4066 2, 24| stało, że milczał, kręcił się niespokojnie, zaglądał po 4067 2, 24| Boryna zaś nie pokazał się ani razu przez cały ten 4068 2, 24| czas, powiadali, że zakopał się w pierzyny i śpi, jedna 4069 2, 24| chałupę na naród i kryła się z nawrotem, że sama Jagustynka 4070 2, 24| nieprzystępna jak nigdy, że bali się jej pytać, bo tak odpowiadała, 4071 2, 24| reszta narodu rozpierzchła się na wsze strony, bych czasem 4072 2, 24| Lipcach tego dnia zrobiło się jakoby święto niespodziane, 4073 2, 24| radzono wszędzie, często ktoś się przemykał z chałupy do chałupy, 4074 2, 24| strażników pobił, wyrwał się z więzów i w cały świat 4075 2, 24| komina Borynowego sielnie się kurzyło, miarkowali z tego, 4076 2, 24| powiezą do kreminału, próżno się głowili a deliberowali, 4077 2, 24| wzrosła niepomiernie i snuły się przypuszczenia coraz insze 4078 2, 24| niepodobne do wiary...~Noc się z wolna zrobiła ciemna i 4079 2, 24| światła, i ludzie, kupiąc się po ciasnych izbach przed 4080 2, 24| przed ogniskami, uspokajali się po całodziennych wzruszeniach, 4081 2, 24| gadali o tym, a nikto prawdy się nie dowiedział, tyle jeno 4082 2, 24| ale natomiast wzniesła się sroga niechęć ku Jagnie 4083 2, 24| ni kawałka skóry! Dostało się przy tym i Dominikowej niemało, 4084 2, 24| jeszcze i barzej ciskały się na nią w złości, że nikto 4085 2, 24| że nikto nie wiedział, co się z Jagną dzieje, bo stara 4086 2, 24| współczucie dla Hanki, nad którą się szczerze litowano i żałowano 4087 2, 24| gniewy ostygły, wzburzenie się uciszyło i opadło, kużden 4088 2, 24| śniegiem mokrym, że trudno się było wychylić za chałupę, 4089 2, 24| za chałupę, słońce jakby się gdziesik zatraciło w tych 4090 2, 24| podmiękłe, sflażone zieleniły się od pluchy kiej pleśnią obrosłe, 4091 2, 24| brały przymrozki, że trudno się było utrzymać na olodowaciałych 4092 2, 24| jeno woda czasami zgurbi się nad nim, zmarszczy, połamie, 4093 2, 24| rana niemały ruch uczynił się po chałupach, bo przyogarniano 4094 2, 24| sperki, jeno biedota musiała się kuntentować śledziem, wziętym 4095 2, 24| po całej wsi rozwłóczyły się zapachy przepalonego szmalcu, 4096 2, 24| Niedźwiedniki włóczyły się znowu od chałupy do chałupy 4097 2, 24| zmierzchu padał. Zabawiano się ze wszystkiego serca, ile 4098 2, 24| flach i kieliszków, i naród się cicho rozchodził. że ostał 4099 2, 24| ni wesołych ostatków.~Co się tam działo w Hanczynej duszy 4100 2, 24| tej samej nocy dowiedziała się wszystkiego od Weronki.~ 4101 2, 24| pierwsze dwa dni prawie się nie ruszała od przęślicy, 4102 2, 24| ni wiedziała dobrze, co się wokoło dzieje, nawet płaczów 4103 2, 24| ni siebie, aż ulitowała się nad nią Weronka i zajęła 4104 2, 24| nad nią Weronka i zajęła się dziećmi i starym, któren 4105 2, 24| dzieci, a zresztą nie mogła się przemóc choćby na to jedno 4106 2, 24| trzeciego dnia jakoś przebudziła się; przecknęła jakby ze snu 4107 2, 24| kieby zgoła inna podniesła się z tej martwicy, twarz miała 4108 2, 24| a sucho i usta zacinały się mocno, opadła przy tym do 4109 2, 24| wnet nastąpiła, nie dziwiła się temu siostra, a jeno tego 4110 2, 24| mogła zmiarkować, że Hanka się nie skarżyła na Antka, nie 4111 2, 24| powiedziała twardo:~Tak się teraz czuję kiej wdowa, 4112 2, 24| juści, że już sama muszę się poturbować o dzieciach i 4113 2, 24| inszych znajomków, bych się przewiedzieć, co się tam 4114 2, 24| bych się przewiedzieć, co się tam z Boryną dzieje... boć 4115 2, 24| jeszcze dni parę, wagowała się bowiem nawijać mu się przed 4116 2, 24| wagowała się bowiem nawijać mu się przed oczy tak prędko po 4117 2, 24| nawet śniadania, ogarnęła się, jak mogła najlepiej, dzieci 4118 2, 24| Weronczyną opiekę i zabierała się do wyjścia.~- Kaj się to 4119 2, 24| zabierała się do wyjścia.~- Kaj się to zbierasz tak rano? - 4120 2, 24| jeszcze poborguje - wyrwało się jej niechcący.~Skoczył na 4121 2, 24| na to wyszła. Nie bojała się już teraz krzyków jego ni 4122 2, 24| jakby obcym, a tak dalekim się jej widział, aż się sama 4123 2, 24| dalekim się jej widział, aż się sama temu dziwowała, a choć 4124 2, 24| na topolową drogę.~Dzień się zrobił dziwnie jasny i pogodny, 4125 2, 24| tęgi przymrozek jeszcze się był nie roztopił w odwildze, 4126 2, 24| drogach i rowach świeciły się kiej lustra, oszroniałe 4127 2, 24| oszroniałe zaś drzewa roziskrzały się w słońcu, płonęły i kieby 4128 2, 24| stado owiec wpadnie i tak się weprze, że ledwie im białe 4129 2, 24| Poweselał cały świat, lśniły się kałuże i mieniły się złotymi 4130 2, 24| lśniły się kałuże i mieniły się złotymi brzaskami wyszklone 4131 2, 24| drogach dzieci ślizgały się zawzięcie i pokrzykiwały 4132 2, 24| przeganiając stada wron włóczących się za żerem - a cudna, przesłoneczniona 4133 2, 24| milczenie, msza cicha już się odprawiała przed wielkim 4134 2, 24| opóźnieni.~Ale Hanka nie cisnęła się do ludzi, poszła w boczna 4135 2, 24| jeno gdzieniegdzie żółciły się złocenia o lodowych, skąpych 4136 2, 24| Matki litościwej, zatopiła się w modlitwie.~Tutaj dopiero 4137 2, 24| Panią całego narodu kajała się z win wszelkich, bo juści, 4138 2, 24| drugich, a to wynosząca się nad inne, a to kłótliwa 4139 2, 24| zjeść dobrze, i polenić się, a to w służbie Bożej opieszała - 4140 2, 24| żebrała miłosierdzia, i tłukła się w serdecznej prośbie jako 4141 2, 24| skrzydełkami w szyby, trzepocze się, piuka żałośnie, bych go 4142 2, 24| strumień modłów i płakań, co się kiej te krwawe perły rozsuwały 4143 2, 24| po zimnej podłodze.~Msza się skończyła i cały naród w 4144 2, 24| na świat, wielce czując się wzmożoną na siłach i dufna 4145 2, 24| jej krwi było. Roześmiała się jej dusza rozradowaniem, 4146 2, 24| wstąpiła przed ganek, Łapa się doń rzucił z takim skowytem 4147 2, 24| Hanka!... - i rozpłakało się dzieuszysko całując ją po 4148 2, 24| chałupy kochanej. Rychło się utuliła, bo stary jął się 4149 2, 24| się utuliła, bo stary jął się wypytywać o dzieci i ze 4150 2, 24| i ze współczuciem użalał się nad nią i jej zmizerowaniem; 4151 2, 24| w nim zaszła, postarzał się bowiem bardzo, wychudł na 4152 2, 24| Antka ni Jagny, strzegli się oboje tykać tych bolączek 4153 2, 24| godzinie Hanka zabierała się do wyjścia, stary przykazał 4154 2, 24| co dzień, nie wiada, co się ze mną stać może, to dawaj 4155 2, 24| plótł, co ino wiedział, bych się jej przypochlebić.~W chałupie 4156 2, 24| ujrzawszy Witka i tobołki ozwał się ze złością:~- Byłaś, widzę, 4157 2, 24| w gardziel wrażę, niech się udusi swoją dobrością, słyszysz, 4158 2, 24| i rozjuszona, że cofnął się zmieszany tym oporem niespodziewanym.~- 4159 2, 24| wykrzyknęła bez namysłu, że zwinął się jakby nożem pchnięty, ale 4160 2, 24| pchnięty, ale Hanka jakby się naraz wściekła, zalały ją 4161 2, 24| w tej minucie!...~Uląkł się jej rozwścieklenia, zatargało 4162 2, 24| rozwścieklenia, zatargało mu się cosik w piersiach, przychylił 4163 2, 24| w piersiach, przychylił się i nie wiedział, co rzec, 4164 2, 24| nie mógł pomiarkować, co się jej stało, a jeno jak ten 4165 2, 24| sponiewierany gnał gdzieś przed się, bez pamięci zgoła - jak 4166 2, 24| chwili pożaru wyrabiało się w nim cosik strasznego, 4167 2, 24| cosik strasznego, że jakoby się całkiem wściekł w sobie. 4168 2, 24| parę razy, a ino wałęsał się po wsi, w karczmie przesiadywał 4169 2, 24| oczów któren powie, niech się waży!- powiedział Mateuszowi 4170 2, 24| kompanami ,bo stowarzyszył się z najgorszymi we wsi, przystali 4171 2, 24| wszelkiej rozpusty i cięgiem się po wsi wałęsały, kiej wilki, 4172 2, 24| wilki, upatrując, co by się chycić dało i nieść Żydowi 4173 2, 24| zarówno było, jakie są, byle się jeno przy nim kompaniono, 4174 2, 24| przyjacielstwa zaklinał, by się ustatkował i do zguby nie 4175 2, 24| sobie co mówić, zapamiętywał się coraz barzej, jeszcze więcej 4176 2, 24| jeszcze więcej pił i już się całej wsi odgrażał.~I tak 4177 2, 24| całej wsi odgrażał.~I tak się stulał w, to jakieś zatracenie, 4178 2, 24| widząc, co wyprawia, oburzali się coraz mocniej, a że przy 4179 2, 24| to z wolna odstręczali się nawet dawni przyjaciele, 4180 2, 24| w Dominikowej stodole się schodzili, juści, że skryto 4181 2, 24| ślady, ale zarówno bojała się Antka, gdyż zapowiedział 4182 2, 24| przez kogo zgrzeszy, temu się do niego nie spieszy, ale 4183 2, 24| pogodzili ze starym i już się do niego przeniesła.~Jakby 4184 2, 24| jeszcze o zmierzchu widział się z nią i ani słówkiem nie 4185 2, 24| nasypał w serce, że ledwie się doczekał wieczora i pobiegł.~ 4186 2, 24| wyczekiwał przy przełazie, nawet się, nie pokazała, tak się tym 4187 2, 24| nawet się, nie pokazała, tak się tym rozjątrzył i uzuchwalił, 4188 2, 24| oczach z taką mocą, że cofnął się strwożony, zadygotał cały 4189 2, 24| z przerażenia, nie mógł się przemóc, a ino cicho, strachliwie, 4190 2, 24| strachliwie, chyłkiem poniósł się z nawrotem.~Nie mógł potem 4191 2, 24| mógł potem zrozumieć, czego się ulęknął, co się z nim stało, 4192 2, 24| zrozumieć, czego się ulęknął, co się z nim stało, zupełnie jak 4193 2, 24| dni następnych nie mógł się z nią zobaczyć, choć całe 4194 2, 24| wystawał przy przełazie i czaił się jak wilk. ~Nie spotkał jej 4195 2, 24| sposób pomówienia.~Spóźnił się nieco, bo nieszpory już 4196 2, 24| nieco, bo nieszpory już się zaczęły, kościół był pełny 4197 2, 24| płomieniem stoczków, mrowił się naród i warkotał kiej rzeka 4198 2, 24| warkotał kiej rzeka kołysząc się ku wielkiemu ołtarzowi rzęsiście 4199 2, 24| oświetlonemu, przepchał się aż do kraty i rozglądał 4200 2, 24| głos, chwilami zaś urywały się głosy, ścichały organy i 4201 2, 24| gdziesik spod nieba, rozlegał się płaczliwy, urywany głos 4202 2, 24| otworzył oczy, spotykał się z oczami księdza; któren 4203 2, 24| jakiejś gardzieli wyrwał się ten krzyk i buchnął taką 4204 2, 24| przepłakanym jękiem, aż mury się zatrzęsły, naród porwał 4205 2, 24| zatrzęsły, naród porwał się z klęczek, zakłębił i rozgrzmiał 4206 2, 24| jeszcze po kościele tłukły się jękliwe, bolesne echa i 4207 2, 24| gorących.~Nabożeństwo jeszcze się ciągnęło dość długo, ale 4208 2, 24| niezwalczony smutek czepił się duszy i tak ją rozpierał, 4209 2, 24| zdzierżyłby tych łez, co się cisnęły do oczów, że już 4210 2, 24| wygłaszać naukę.~Ludzie zaczęli się pchać naprzód, że ani myśleć 4211 2, 24| myśleć było o wyjściu, ruszyć się nawet nie mógł przyparty 4212 2, 24| zasłuchanej gęstwie już się zrywały płacze, już gdzieniegdzie 4213 2, 24| gdzieniegdzie żalne westchnienie się rozległo, to święte słowo " 4214 2, 24| mocniej i groźniej, rósł, zda się, w oczach wszystkich, olbrzymiał, 4215 2, 24| wszystkie i zdrożności, jakich się dopuszczali: a zakwardziałość 4216 2, 24| tak gorąco, że zatrzęsły się dusze w udręce grzeszności 4217 2, 24| grzeszności swojej, rozpłakały się żalami wszystkie serca i 4218 2, 24| a ksiądz naraz pochylił się ku Antkowi i ogromnym głosem 4219 2, 24| hukiem, jakby cały kościół się walił, obejrzał się jeno 4220 2, 24| kościół się walił, obejrzał się jeno jakby za ratunkiem, 4221 2, 24| jakby za ratunkiem, ale luz się robił dookoła, dojrzał zalękłe 4222 2, 24| groźne twarze, odsuwające się mimo woli kiej od zapowietrzonego, 4223 2, 24| wzywał, a potem zwrócił się do całego narodu, wyciągnął 4224 2, 24| wyciągnął ręce i wołał, bych się strzegli takiego zbója, 4225 2, 24| strzegli takiego zbója, bych się chronili przed takim, bych 4226 2, 24| zaraża wszystko i kala, a gdy się nie poprawi, złego nie naprawi, 4227 2, 24| zatracenie!~Antek odwrócił się nagle i wolno szedł do wyjścia, 4228 2, 24| szedł do wyjścia, ludzie mu się usuwali z drogi, że kieby 4229 2, 24| krzyk rozpaczliwy zerwał się na kościele, ale nie słyszał, 4230 2, 24| wietrzna, topole przyginały się z szumem, że niekiedy gałęź 4231 2, 24| twarzy, to znowu przyciszało się i drobny, przykry, marcowy 4232 2, 24| ryknął naraz chwytając się za głowę, bo w tym momencie 4233 2, 24| zamysły pomsty skłębiły się w nim i przewalały, jak 4234 2, 24| już zamknięty, w chałupach się świeciło, a po drogach tu 4235 2, 24| jest tam sporo ludzi, ale się nie zawahał i wszedł ostro, 4236 2, 24| największej kupy i chciał się witać ze znajomkami, któryś 4237 2, 24| podał, ale reszta odsunęła się żywo na wsze strony i spiesznie 4238 2, 24| spiesznie zaczęli wychodzić.~Nim się spostrzegł, został prawie 4239 2, 24| śnieg przemiękły i lśniły się we wodzie, pokrywającej 4240 2, 24| niewypowiedziana ciężkość zwaliła mu się na serce, poczuł się tak 4241 2, 24| mu się na serce, poczuł się tak samotnym, zbiedzonym 4242 2, 24| potrzebę czuł wyżalenia się i wejścia między ludzi, 4243 2, 24| na jego wejście porwali się zestraszeni, nawet Stacho 4244 2, 24| słówkiem nie odrzekł ni się gniewem zapalił, odeszła 4245 2, 24| złość i pomiarkowanie, co się z nim dzieje. Powlókł się 4246 2, 24| się z nim dzieje. Powlókł się wolno w noc, obchodził staw, 4247 2, 24| zatopioną w mrokach, znaczącą się jeno światełkami okien, 4248 2, 24| zewsząd, że jakby ruszyć się nie mógł i wyrwać z tych 4249 2, 24| sadów, i świateł! Nie mógł się pomiarkować, czuł jeno, 4250 2, 24| na rozbłysłe okna, bo mu się wydało, że go stróżują, 4251 2, 24| wiążą w pęta, że już ruchać się nie mógł ni krzyczeć, ni 4252 2, 24| oprzytomniał zupełnie i porwał się na nogi.~- Sprawiedliwie 4253 2, 25| Rozdział 13~Na zwiesnę się miało; ciągiem nieprzerwanym 4254 2, 25| rozkisłe dnie marcowe, że czas się ano uczynił zgoła psi, rozmiękły, 4255 2, 25| skołtunione ciemnice tłukły się po polach i tak przyduszały 4256 2, 25| że nim dusza pocieszyła się jasnością i kości poczuły 4257 2, 25| ciepło - już nowe mroki się roztrzęsały nad światem, 4258 2, 25| pluchy i flagi szły, aż dzień się niejeden widział jako ten 4259 2, 25| zimna skamlący:~Matyjasiło się to narodowi, że i nie wypowiedzieć, 4260 2, 25| i nie wypowiedzieć, tym się, jeno każden krzepił a pocieszał, 4261 2, 25| po rowach, a drogi lśniły się kiej te potoki bystre, zatapiała 4262 2, 25| przypołudniowej, czyniło się takie błocko, iż musieli 4263 2, 25| ciemnicami przejęte, że się już nieraz widziało, jakoby 4264 2, 25| chodzili spać o zmierzchu, tak się czas przykrzył, tyle jeno, 4265 2, 25| co tam, gdzie zbierały się prządki, jaśniały szybki 4266 2, 25| szum drzewin, tłukących się o płoty.~To i nie dziwota, 4267 2, 25| niebo, to jedną topielą siną się widziały, że nie wiada było 4268 2, 25| wiatry przemiatały, drzewiny się trzęsły i smutek wiał światem 4269 2, 25| coraz dłuższe, to i barzej się mierziło ludziom, boć nikto 4270 2, 25| młynarza, a reszta wałęsała się po chałupach, wysiadywała 4271 2, 25| sąsiedztwach, bych jakoś ten dzień się przewlókł - a jaki taki, 4272 2, 25| co starowniejszy, brał się narządzać pługi, to brony 4273 2, 25| niższych polach widziały się do cna wymarzłe, to niejednemu 4274 2, 25| to niejednemu kończyła się pasza i głód zaglądał do 4275 2, 25| znów ziemniaki pokazały się przemrożone, owdzie choroby 4276 2, 25| owdzie choroby zagnieździły się w chałupie, a do wielu przednowek 4277 2, 25| chałupie, a do wielu przednowek się dobierał.~Nie w jednej bo 4278 2, 25| mieli co robić, dziedzic jak się był zawziął, że żadnemu 4279 2, 25| biedniejszych gospodarzy robiła się taka, że dobrze stojał niejeden 4280 2, 25| różnych różności rodziły się we wsi ciągłe biadania, 4281 2, 25| jadło - toć i bez to aż się chałupy trzęsły od plotek, 4282 2, 25| przykładkę diabelską zwaliły się choroby różne na wieś, jak 4283 2, 25| insze choróbska zwaliły się na starszych, iż co drugi 4284 2, 25| przy tym i krowy zaczynały się cielić, i niektóra kobieta 4285 2, 25| to rwetes we wsi stawał się coraz większy i zamieszanie 4286 2, 25| ano sprawy naród burzył się w sobie i coraz niecierpliwiej 4287 2, 25| wyglądał zwiesny, boć wszystkim się widziało, że niech jeno 4288 2, 25| role, to i biedy a frasunki się skończą.~Ale wszystkim się 4289 2, 25| się skończą.~Ale wszystkim się widziało, że wiosna wolniej 4290 2, 25| gorsza, że ano krowy jeszcze się nie leniły i włos mocno 4291 2, 25| słońce zaświeciło, roiło się zaraz przed chałupami, ludzie 4292 2, 25| śmiechów!~Świat cały zajmował się płomieniami od słońca, gorzały 4293 2, 25| brzegi, drogi zaś widziały się jakby z topionego złota 4294 2, 25| czarniawo, drzewa nawet skrzyły się od rosy nieobeschłej, a 4295 2, 25| stopione śniegi jarzyły się ostrą białością, kiej te 4296 2, 25| niebo zmodrzało, odsłoniły się dale przymglone, zdziebko 4297 2, 25| wstawał radosny krzyk, dusze się rwały, we świat ponosiło, 4298 2, 25| gdziesik od wschodu i pławiły się w czystym powietrzu; każden 4299 2, 25| otwartych obór rozlegały się raz po raz tęskliwe poryki 4300 2, 25| bydlątek, konie rżały rwiąc się z uździenic na świat, gęsi 4301 2, 25| uciekały z jaj i przekrzykiwały się z gęsiorami po sadach, koguty 4302 2, 25| radośnie na wieś taplającą się w słońcu, że jeno szyby 4303 2, 25| największą, i dziwowali się wielce.~Tak ano to ciepło 4304 2, 25| ciepło zwodne czyniło, że się już ludziom widziało, jako 4305 2, 25| ludziom widziało, jako zwiesna się zaczyna, jako wnet z pługami 4306 2, 25| spoglądano na chmurzące się z nagła niebo, a ze smutkiem 4307 2, 25| smutkiem głębokim, gdy słońce się skryło i zimny wiatr powiał, 4308 2, 25| błotnej taplaniny niejednemu się widziało, jako tamte słoneczne 4309 2, 25| człowiek ozwar oczy, ledwie się obejrzał, ledwie coś niecoś 4310 2, 25| i tak ano w kółko, bych się jeno woli boskiej stało 4311 2, 25| bodaj w samo półpoście, czas się zrobił jeszcze gorszy niźli 4312 2, 25| deszcz, ale ludzie czuli się tak źle, jak nigdy do tela, 4313 2, 25| chmurzyskami tak gęsto, że darły się ano napęczniałymi brzuszyskami 4314 2, 25| mroczno na świecie, że płakać się ano chciało z tęskności 4315 2, 25| tęskności niezmożonej, nikto się już dzisiaj nie kłócił i 4316 2, 25| zmroczało nagle, podniósł się głuchy wiatr i bił wraz 4317 2, 25| ściany, to znowu staw barował się ano z pękającymi lodami, 4318 2, 25| lodami, bo raz po raz trzask się rozlegał i grochot, i wody 4319 2, 25| drzwi trzaskały i błoto się otwierało pod trepami, tak 4320 2, 25| nią po drogach, schodzili się do karczmy medytować i Żyda 4321 2, 25| ale żółtek jucha zapierał się i przysięgał, że nic nie 4322 2, 25| słowo padało, i lament babi się rozlegał, wzburzenie zaś 4323 2, 25| przytwierdzała zaklinając się na wszystkie świętości, 4324 2, 25| boru wycięli, powołując się na Jagustynkę, z którą się 4325 2, 25| się na Jagustynkę, z którą się była sielnie stowarzyszyła 4326 2, 25| ziemniaki, a Jaguś krzątała się kiele wieczorowych obrządków, 4327 2, 25| dobrą przykładką.~Nie ozwał się na to, a jeno do Jagny rzekł:~- 4328 2, 25| wleźć do kopców. Ruszajże się prędzej, kiej mówię! - krzyknął.~ 4329 2, 25| że raz po raz rozlegał się jego gniewny głos w stajni, 4330 2, 25| spytała stara zbierając się do zniecenia ognia.~- A 4331 2, 25| bo ano od dnia pogodzenia się z żoną, na co tak rychło 4332 2, 25| z żoną, na co tak rychło się zgodził, aż się temu dziwowano, 4333 2, 25| tak rychło się zgodził, aż się temu dziwowano, przemienił 4334 2, 25| temu dziwowano, przemienił się do niepoznania. Zawżdy był 4335 2, 25| ustępliwy, ale teraz to już się zgoła na kamień przemienił. 4336 2, 25| pomogły jej przymilania się ni uroda, ni nawet złość, 4337 2, 25| wiedział o jej schodzeniach się z Antkiem. Nie pilnował 4338 2, 25| teraz była, że ze wszystkim się przed nią zwierzał i radził, 4339 2, 25| na świat poglądał, jeno się tak ozeźlił w sobie, że 4340 2, 25| juści, że do ziemi przygiąć się musiało i tak być, jako 4341 2, 25| wyprawiała, że na całą wieś się roznosiło. Piekło też wrzało 4342 2, 25| nim upodobali, zmagając się we złości całą mocą do tela, 4343 2, 25| nikto nie pamięta, a ostała się jeno żywa pamięć przeniewierstwa 4344 2, 25| nieprzebłagana złość - w Jagnie się też dusza znacznie przemieniła, 4345 2, 25| delikatniejsza od inszych.~Męczyła się też, mój Jezus, męczyła!~ 4346 2, 25| ustępowała bez musu, broniła się, jak mogła, ale to jarzmo 4347 2, 25| wrócić do matki - stara się nie godziła, pograżając 4348 2, 25| znoszą domowe piekło, co dnia się bijają z chłopami i co dnia 4349 2, 25| poredziła tego, mierziło się jej życie coraz barzej i 4350 2, 25| nieopowiedziana tęskność rozrastała się w duszy, wiedziała to za 4351 2, 25| dnie swarów, kłótni tak się jej przykrzyły, iż była 4352 2, 25| tego wszystkiego garnęła się do Antka, choć go miłowała 4353 2, 25| pękło w niej i pomarło, że się już nie wyrywała do niego 4354 2, 25| staremu, a i bez to, iż się jej widziało, że wróci to 4355 2, 25| dnie głębokim serca krzewił się zjadliwy kiej trutka żal 4356 2, 25| rozczarowania. Przeciech się jej widział raniej jakimś 4357 2, 25| wszystkim - a teraz widział się jej takim samym jak i drugie 4358 2, 25| chłopy, gorszym nawet, bo się go barzej bojała niźli Boryny, 4359 2, 25| przerażał zawziętością. Bojała się go, wydawał się jej dzikim 4360 2, 25| Bojała się go, wydawał się jej dzikim i strasznym kiej 4361 2, 25| przerażenia, bo widziało się jej, że zły jest w nim i 4362 2, 25| całe piekło dookoła; robiło się jej wtedy tak straszno w 4363 2, 25| nagła rażona, pozwalała się brać, bo jakże opierać się 4364 2, 25| się brać, bo jakże opierać się takiemu smokowi?... a przy 4365 2, 25| co myślała, oddawała mu się również potężnie tym rzutem 4366 2, 25| ni razu nie zapamiętała się już do cna, nie; myślała 4367 2, 25| sobie.~Właśnie teraz snuło się jej to wszystko po głowie, 4368 2, 25| głosem starego i doszukując się go w podwórzu, Pietrek robił 4369 2, 25| głowę i ostrożnie przebrała się za przełaz, pod Płoszkową 4370 2, 25| burknęła niechętnie rozglądając się dokoła, noc bowiem była 4371 2, 25| kufy! - szepnęła odchylając się z obrzydzeniem:~- Bom pił, 4372 2, 25| nie drażnij!~- Kiej ci się nie podoba - nie przychodź, 4373 2, 25| nie będę.~- Przykrzy ci się już wychodzić do mnie, przykrzy...~- 4374 2, 25| tylachna, że i nie dziwota, jak się człowiekowi wypśnie to jakie 4375 2, 25| by coś mówić, a cięgiem się rozglądała chcąc już wracać.~ 4376 2, 25| ci tak pilno...~- Bojam się, wszyscy w chałupie mogą 4377 2, 25| przódzi to choćby na całą noc się nie bojałaś, przemieniłaś 4378 2, 25| nie bojałaś, przemieniłaś się do cna...~- Nie pleć, co 4379 2, 25| do cna...~- Nie pleć, co się ta miałam przemienić?...~ 4380 2, 25| Przymilkli obejmując się mocno, czasem cisnęli się 4381 2, 25| się mocno, czasem cisnęli się do się goręcej, sprzągani 4382 2, 25| mocno, czasem cisnęli się do się goręcej, sprzągani nagłym 4383 2, 25| głębokim pragnieniem utopienia się w sobie - ale nie poredzili, 4384 2, 25| iż bezwolnie rozplątały się im ramiona, chłodli do siebie 4385 2, 25| kołatliwie, a na wargach plątały się słowa czułości i pocieszenia. 4386 2, 25| odparła unikliwie przysuwając się doń biedrem, bo żal jakiś 4387 2, 25| oczy łzami, że zachciało się jej płakać przed nim a przepraszać, 4388 2, 25| padł mu lodem na serce, aż się zatrząsł cały z bólu, i 4389 2, 25| może i przed którym ognać się trudno, juści! Przejrzałem 4390 2, 25| zapisał tylachna... A tobie się już mierzi że mną, wywijasz 4391 2, 25| mierzi że mną, wywijasz się kiej ten piskorz, cyganisz, 4392 2, 25| cyganisz, uciekasz, bojasz się mnie i patrzysz na mnie 4393 2, 25| krzywdy, złoście, jakimi się karmił od dawna, jakimi 4394 2, 25| złość porwała, że rzucił się do niej z pięściami, ale 4395 2, 25| pięściami, ale opamiętał się w ostatniej chwili, pchnął 4396 2, 25| zrozumiawszy z nagła, co się stało, ale nie nawrócił, 4397 2, 25| ale nie nawrócił, rzuciła się za nim z rozpaczą, zabiegła 4398 2, 25| zabiegła drogę i czepiła mu się szyi, to ją oderwał od siebie 4399 2, 25| płaczem okropnym, jakby się świat cały nad nią zawalał.~ 4400 2, 25| czuła okropnie, że stała się jej krzywda, stała się jej 4401 2, 25| stała się jej krzywda, stała się jej taka straszna niesprawiedliwość; 4402 2, 25| rozpękało z bólu, dusiła się w sobie i chciało się jej 4403 2, 25| dusiła się w sobie i chciało się jej krzyczeć ze wszystkich 4404 2, 25| zmartwychwstałe, zwaliły się na nią ciężkim, twardym 4405 2, 25| chałupy...~Na ganku zetknęła się z Kłębiakiem, któren jeno 4406 2, 25| Migiem ta wieść rozlała się po wsi, buchnęła kiej pożar 4407 2, 25| gniewem srogim, że już drzwi się nie zamykały, tak biegali 4408 2, 25| każde słowo, rozglądając się trwożnie i nasłuchując czająco, 4409 2, 25| zapominali zgoła o sobie, a jeno się snuli po drogach, wystawali 4410 2, 25| mroźny wiater, że ziemia jęła się ścinać w grudę i obmoknięte, 4411 2, 25| przyduszone, szły wyraźniej.~Naraz się rozniesło, że poniektórzy 4412 2, 25| że poniektórzy gospodarze się zebrali i walą do wójta. 4413 2, 25| poszli do Kłęba, cisnęło się za nimi sporo ludzi, to 4414 2, 25| drogach i przy karczmie, czy się gdzie strażnik nie pokaże.~ 4415 2, 25| nawet na drodze zbierało się coraz więcej narodu, każdy 4416 2, 25| pochylone do komina, na którym się palił ogień, a z boku stojał 4417 2, 25| cosik im prawił, pochylał się nisko i raz w raz bił pięścią 4418 2, 25| siebie chodzi, jako gotowi się jeszcze z dworem pogodzić, 4419 2, 25| na zgubę podać!...~Kobus się już był tak rozsierdził 4420 2, 25| nie sprzedadzą...~Jawił się na to Mateusz i zaczął nawoływać 4421 2, 25| trwogą patrzył na walącą się ciżbę, wchodzili w milczeniu, 4422 2, 25| bowiem nie pił, a jeno kupili się gęsto poredzając z cicha 4423 2, 25| do pierwszeństwa, jeno że się jeszcze każden wagował wystąpić 4424 2, 25| oglądał, aż dopiero Antek się wyrwał, na środek skoczył 4425 2, 25| kto przytwierdzał, boczono się nań, patrzono zyzem, niechętnie, 4426 2, 25| zyzem, niechętnie, odwracano się nawet plecami, że to jeszcze 4427 2, 25| krzyczał na końcu:~- Nie dajta się, chłopy, nie ustępujta, 4428 2, 25| Dzisiaj wama wzięli las, a jak się bronić nie będziecie, to 4429 2, 25| dobytek! Któż im wzbroni, kto się im sprzeciwi?...~Poruszył 4430 2, 25| im sprzeciwi?...~Poruszył się nagle naród, pomruk głuchy 4431 2, 25| głuchy poszedł po izbie, tłum się zakołysał gwałtownie, rozbłysły 4432 2, 25| sto pięści naraz wyrwało się nad głowy, i sto piersi 4433 2, 25| Nie damy! - huczeli, aż się karczma zatrzęsła od mocy.~ 4434 2, 25| to potem i drugie rzucili się we środek i nuż krzyczeć, 4435 2, 25| Każdy wołał swoje, każdy się srożył, każden co innego 4436 2, 25| innego radził, że ciskali się zapamiętale, kiej te pieski 4437 2, 25| na nieprzyjacioły... To się i tumult srogi uczynił, 4438 2, 25| krzyki i sprzeciwy, bo się naród ozeźlił i krzywdą 4439 2, 25| wnątrzu, a na jedno zgodzić się nie mógł, bo nie było takiego, 4440 2, 25| pomsty powiódł...~Kupami się zwierali, a w każdej był 4441 2, 25| zaś wskroś gąszczu uwijali się przodownicy rzucając, gdzie 4442 2, 25| skrzeczała Kozłowa przeciskając się ku szynkwasowi.~- Zawdy 4443 2, 25| zapędzają, kaj chcą...~- Nie dać się, nie dać! Gromadą iść, rozgonić, 4444 2, 25| wrzasnęli naraz i znowuj pięście się podniosły groźnie, krzyk 4445 2, 25| na piaskach siedź, łajnem się ogrzewaj i zmiłowania Pańskiego 4446 2, 25| Długo tak krzyczeli ciepiąc się w różne strony, pomstując 4447 2, 25| niemałą, to niejednemu trza się było napić gorzałki dla 4448 2, 25| ochłody pili, a trzecim się przypominały nie dojedzone 4449 2, 25| z zawziętości i zaczęli się z wolna rozchodzić nic nie 4450 2, 25| któren już cały czas na boku się trzymał i cosik swojego 4451 2, 25| na jutro i cicho rozeszli się po chałupach.~Noc też już 4452 2, 25| przemarzłe drzewiny tłukły się w mrokach o siebie kiej 4453 2, 25| zaraz z północka gwiazdy się skryły, pociemniało i zrobiło 4454 2, 25| skryły, pociemniało i zrobiło się na świecie posępnie, straszno 4455 2, 25| gorączkowy, bo raz w raz zrywał się cichy płacz dzieciątek, 4456 2, 25| dzieciątek, to ktosik budził się cały w potach i takim strachu 4457 2, 25| spać nie dawały, że zrywali się wyglądać, czy nie złodzieje; 4458 2, 25| przerażających przeczuć i obaw.~Noc się wlekła długo i ciężko, oprzędzając 4459 2, 25| widzeń gorączkowych.~A skoro się jeno uczynił świt, że chyla 4460 2, 25| na pół ubrani pytać, co się stało i ostawali już przed 4461 2, 25| naród przetrwożony żegnał się i skrzepiał w sobie, boć 4462 2, 25| łeb i szyję przyodziewali się, że niejeden jeszcze w drodze 4463 2, 25| niejeden jeszcze w drodze się dopinał, a pacierz kończył 4464 2, 25| niektórymi gospodarzami.~Zaroiły się wnet drogi, opłotki, obejścia, 4465 2, 25| krzykiem tym trzęsło się powietrze i huczała wieś 4466 2, 25| huczała wieś cała.~Dzień się już zrobił duży, a cichy 4467 2, 25| nogami słabą grudzią, wody się ścięły, że pełno było zamarzłych 4468 2, 25| milkli bezwiednie zatapiając się w sobie.~Tłum wciąż się 4469 2, 25| się w sobie.~Tłum wciąż się zwiększał, zajęli już cały 4470 2, 25| przybywali spóźnieni.~Witano się w milczeniu, każden stawał, 4471 2, 25| gdzie popadło, obzierał się naokół i czekał cierpliwie 4472 2, 25| był ano we wsi, to jemu się należało naród poprowadzić, 4473 2, 25| niego żaden gospodarz by się nie ruszył.~Stojali więc 4474 2, 25| to baranice zakolebały się mocniej, to czyjaś twarz 4475 2, 25| nieruchomieli, że widzieli się kiej te_ snopy, ustawione 4476 2, 25| dobrze, że obaj dworowi się wysługują i swój mają interes 4477 2, 25| ponuro i zawzięcie, że ksiądz się rozpłakał, nie przestając 4478 2, 25| wszystkie świętości zaklinać, by się opamiętali a do domów rozeszli, 4479 2, 25| Boryna, i cały naród do niego się odwrócił.~Maciej blady był 4480 2, 25| niego, ale oczy jarzyły mu się kiej wilkowi, szedł wyprostowany, 4481 2, 25| ludziach wodził, rozstąpiali się przed nim czyniąc wolne 4482 2, 25| Na las! Na las! - darły się drugie.~Dopiero kiej przycichło, 4483 2, 25| kiej przycichło, pochylił się, wyciągnął ręce~i jął wielkim 4484 2, 25| gospodarze a komorniki! Krzywda się nam wszystkim stała, krzywda 4485 2, 25| skargą - na darmo. Ale miarka się przebrała, tnie nasz bór! 4486 2, 25| wszystkie jak jeden! Nie bójta się niczego, ludzie, nie bójta, 4487 2, 25| Za mną, ludzie, zbierać się duchem, za mną! Na las! - 4488 2, 25| odwrzasnęli wraz wszyscy, rum się uczynił, tłum się zakołysał, 4489 2, 25| wszyscy, rum się uczynił, tłum się zakołysał, rozpękł i z krzykiem 4490 2, 25| leciał do domu sposobić się, że powstała gorączkowa 4491 2, 25| krzątanina, przybierania się, zaprzęgi, wyciągania sań, 4492 2, 25| kobiece lamenty, że ino się wieś trzęsła od przygotowań, 4493 2, 25| co pierwszymi.~Ustawiali się w rzędy, jak komu popadło, 4494 2, 25| wieś prawie cała na piechty się wybrała i zwarła się w gęstwę 4495 2, 25| piechty się wybrała i zwarła się w gęstwę kieby w ten zagon 4496 2, 25| przyodziewków, nad którym ino się trzęsły koły niezgorsze, 4497 2, 25| oczami i krzyknął żegnając się:~- W imię Ojca i Syna, i 4498 2, 25| mszą wychodził, żegnano się, zdejmowano czapki, bito 4499 2, 25| zdejmowano czapki, bito się w piersi, a jaki taki - 4500 2, 25| gdziesik w opłotkach, przebrał się do chałupy, skoczył na konia