Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] gdakala 1 gdakaly 5 gderzac 1 gdy 235 gdyby 30 gdybym 1 gdybyscie 2 | Frequency [« »] 240 cicho 239 teraz 237 choc 235 gdy 230 mial 230 potem 229 caly | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances gdy |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | prawa już równo ciągnęła, a gdy konie doszły do drogi, uniósł 2 1, 1 | postronku dużą, czerwoną krowę; gdy przechodziła obok, pochwaliła 3 1, 1 | pochyloną nieco postać, dopiero gdy przeszedł niskie, kamienne 4 1, 2 | doić pierwszą z brzegu, gdy Witek wylazł od żłobów i 5 1, 2 | wrotach i wchodził w opłotki, gdy się obejrzał na jej dom, 6 1, 3 | noc i gwiazdy pobladłe, gdy ruch się uczynił w Borynowym 7 1, 3 | mocno perkotały w kominie, gdy Józka przyszła od udoju 8 1, 3 | ruszył i już był w opłotkach, gdy Witek mignął pod jabłoniami.~- 9 1, 3 | śniadaniowych dwojaków, gdy wjeżdżał do Tymowa, na puste 10 1, 3 | czyrn by się skończyło, gdy naraz Jacek się zerwał, 11 1, 3 | przetaczało ku zachodowi, gdy wjechali w las.~Mało wiele 12 1, 3 | Milczeli długo.~Dopiero gdy wyjechali z lasu na pola, 13 1, 4 | oczy ciskały błyskawice, gdy zaczął podnosić głos i wypominać 14 1, 4 | chlipanie, wycieranie nosów, a gdy ksiądz z pokutną modlitwą 15 1, 4 | mocno dzierżył w garści, bo gdy po Podniesieniu Jambroży 16 1, 4 | się od nich na plecach i gdy szła, wił się za nią niby 17 1, 4 | jej pociekły po twarzy, gdy ogarnęła oczami te pola 18 1, 4 | świeciło prosto w oczy, dopiero gdy zniknęła za węgłem stodoły, 19 1, 5 | przed jarmarkiem; dopiero gdy pszenica już we worach leżała 20 1, 5 | dopiero kiedy skończyli i gdy już kobiety posprzątały 21 1, 5 | jeszcze o tym i o owym, i gdy się rozchodzili, Kuba już 22 1, 5 | za nim wskroś ciżby, ale gdy weszli między płócienne 23 1, 5 | Noc się zrobiła zupełna, gdy dojechali do lasu.~Ciemno 24 1, 6 | różańca i poruszał ustami. A gdy siadali do kolacji, stara 25 1, 7 | życzliwą ciekawością, ale gdy przysiadł do jadła, rozmowy 26 1, 8 | konie czekały na nią.~A gdy wreszcie pozostał sam, z 27 1, 9 | chodzili razem z drugimi, a gdy już do cna pociemniało, 28 1, 10| chłopakowi dymać miechem, gdy mocniejszego ognia było 29 1, 10| niby te lody ze strzech, gdy je wiośniane słońce przygrzeje, 30 1, 10| łaziły pomiędzy krowami, a gdy wrócił do izby swojej, już 31 1, 10| wspominki jak ogień...~A gdy Józia posprzątała ślady 32 1, 10| i pyskować a uredzać!...~Gdy zabeczana Józia podawała 33 1, 11| się do chorego spieszył. A gdy wychodzili z kościoła, organista 34 1, 11| Dominikowa rychlej pobiegła, a gdy nadciągnęli - już ona państwa 35 1, 11| łyżek zapełniały izbę, a gdy sobie już nieco podjedli 36 1, 11| kotłowało się coraz bardziej, gdy Ewka z Jagustynką weszły, 37 1, 11| dobrą godzinę trwała zabawa, gdy starszy drużba dał znak, 38 1, 11| i przewalało po izbie.~A gdy skończyli, odprawować poczęli 39 1, 12| obory i jął macać skobla, gdy naraz z wrzaskiem odskoczył, 40 1, 12| jeszcze?- pytał po chwili, gdy chłopak stoczył ze stropu 41 1, 12| poświęconych na Zielną, a gdy i Jaguś próg przestąpiła, 42 1, 12| naglądała do syna.~Ale dopiero gdy nadszedł wójt - spóźnił 43 1, 12| I Boryna to widział, bo gdy szła do kucharek, leciał 44 1, 12| spokojnie i ani krzyknął, gdy mu Jambroży, nogę składał, 45 1, 12| rozwytych wichurą borów.~A gdy wesele ostrzej lunęło wrzawą 46 2, 13| nawet coś rzec w obronie, gdy właśnie drzwi się otwarły 47 2, 13| żłobie i cicho chlipała, a gdy krasula poczęła sapać i 48 2, 13| przed progiem, ino chwilami, gdy mu się przypominały udręki 49 2, 13| uszedł jeszcze i pół staja, gdy usunąć się musiał w bok 50 2, 14| Rozliczał, a tak żwawo robił, że gdy w godzinę jaką Hanka wyjrzała, 51 2, 14| Ale mroczeć już poczynało, gdy skończyła, w izbie chłód 52 2, 14| nie bacząc na nią, dopiero gdy położyła przed nim pieniądze, 53 2, 14| kominem, ino czasem przerwał, gdy które dziecko zakrzyczało 54 2, 14| zapomniała o podejrzeniach, a gdy jeszcze urznął sieczki i 55 2, 15| podjął znowu Mateusz, gdy się wyśmiali - że się tam 56 2, 16| Południe już dochodziło, gdy Jagna skończyła z chlebem, 57 2, 16| zbytnio w ogniu nie popękały, gdy Witek wraził głowę w drzwi 58 2, 16| było nawet coś uprzątnąć, gdy do izby weszli z Pochwalonym.~ 59 2, 16| o czym by dalej mówić, gdy Józka przystąpiła zapłoniona 60 2, 16| Nie skończyli jeszcze, gdy ktosik zapukał do okna.~- 61 2, 16| powiadali rozważając, gdy skończył, a Rocho im na 62 2, 16| wiśniowe, co były kwitły...gdy wtem z tych krzów ostatnich 63 2, 16| nad tą duszą zgubioną, a gdy nieco przyszedł do siebie, 64 2, 16| Aż krzyknęli z podziwu, gdy wszedł potem do izby; pozbył 65 2, 16| modlił żarliwie.~Potem zaś, gdy się msza skończyła, ksiądz 66 2, 16| święte nóżeczki Dzieciątka.~Gdy już i drugą mszę wysłuchali, 67 2, 16| dostał się obok niej, a gdy podczas mszy przyklękali, 68 2, 16| dopiero w czasie Podniesienia, gdy uklęknęła i bijąc się w 69 2, 16| tłukło się jako ten ptak, gdy mu dla swawoli skrzydła 70 2, 16| rumieńce oblewały, a podczas gdy znowu przyklęknęła, szepnął 71 2, 17| nie wypowiedzieć!~Ocknęła, gdy się nieszpory skończyły 72 2, 17| Kolacja się też dogotowywała, gdy powrócił stary.~- A to wójtowa 73 2, 17| dokoła. Przecknęła dopiero, gdy Łapa zaczął szczekać przed 74 2, 17| błędna patrzyła za Boryną, gdy się okręcił w pas, nadział 75 2, 18| szepty i uwagi, dopiero gdy się woda zagotowała, wydobył 76 2, 18| przepadali całkiem, ale gdy się przyciszyło, coraz bliżej 77 2, 18| opowiadań Witka, dopiero gdy wspomniał o Antku, przystanęła 78 2, 18| cichości siadali do kolacji, gdy wszedł Rocho, siadł swoim 79 2, 18| ogniem, jeść nie chciał, a gdy skończyli, rzekł cicho:~- 80 2, 18| pacierz mówiąc półgłosem, gdy Maciej wszedł i jakąś ośnieżoną 81 2, 19| Jagna przyjdzie. Dopiero gdy Balcerek jął opowiadać o 82 2, 19| mroziło od niej złością, a gdy do kolacji siadali, nie 83 2, 19| nią dzieje, jeno chwilami, gdy muzyka milkła i karczma 84 2, 19| domu! - powiedział głośno, gdy nadlecieli, i chciał ją 85 2, 19| kiedy zaczął iść ku domowi, gdy sprzed kościoła doszedł 86 2, 20| dowodzenia gorące, dopiero gdy w płacz uderzyła, szepnął 87 2, 20| śmiechem buchnęła, ale mimo to, gdy skończyła przekładanie, 88 2, 20| pomówić, Macieju! - szepnął, gdy zostali sami, kazał mu przy 89 2, 20| najczęściej spotykała się z nim, gdy z roboty powracał, i wtedy 90 2, 20| co by tu rzec takiego, gdy wszedł wójt, bo się już 91 2, 20| tym w domu nie zaczynał, a gdy się szykowali do spania, 92 2, 21| a bór już był niedaleko, gdy tumany opadały na chwilę, 93 2, 21| się i wstrzymał konie, a gdy się wyłoniła z kurzawy i 94 2, 21| stary wstrzymał konie i gdy wysiadła, pomagał jej wziąć 95 2, 21| niepoznaki.~Po kolacji, gdy dzieci nakarmione do syta, 96 2, 22| niedźwiedzia? - zapytała Sochowa, gdy się nieco uspokoiło.~- A 97 2, 22| rychło przechodziło jak cień, gdy chmurka słońce nakryje, 98 2, 22| widząc wcale, że później, gdy psy zmilkły, jakaś twarz 99 2, 23| potężnie jako te sosny, gdy je burza wyrwie i zdruzgotane 100 2, 24| rozwlekli taką roztlałą kupę, gdy któryś, bodaj chłopak Kłębów, 101 2, 24| coraz mocniej i prędzej, gdy ci na przedzie idący jęli 102 2, 24| gęstym, śniegowym tumanie, gdy zaczęli powstawać z klęczek.~- 103 2, 24| dni i noce, od tej minuty gdy ją w czas pożaru spotkał 104 2, 24| wychodzili do kościoła, gdy skręciła na topolową drogę.~ 105 2, 24| jako rozkwitły lnowy łan, gdy ;weń stado owiec wpadnie 106 2, 24| bolączek nabrzmiałych, a gdy po jakiej godzinie Hanka 107 2, 24| litości ludzkiej żyć muszę.~Gdy zaś Witek wyszedł, wybuchnął 108 2, 24| wyjść nie czekając końca, gdy naraz organy umilkły, ksiądz 109 2, 24| Opowiadał o Męce Jezusowej, a gdy skończył, jął napominać 110 2, 24| zaraża wszystko i kala, a gdy się nie poprawi, złego nie 111 2, 24| przerażająca ogarniała świat, gdy Antek oprzytomniał zupełnie 112 2, 25| a ze smutkiem głębokim, gdy słońce się skryło i zimny 113 2, 25| straszno w duszy, jak wtedy, gdy dobrodziej naród napomina 114 2, 25| nienawiścią a pomstą, a gdy przycichło, Mateusz krzyczał 115 2, 25| Żyda o chleb i śledzie.~Ale gdy sobie podjedli a podpili, 116 2, 25| surowi, gotowi na wszystko, a gdy już nastał czas, Boryna 117 2, 25| się w bór kiej te wilki, gdy stada dopadną, a ono się 118 2, 25| kłami.~Dopiero po śniadaniu, gdy słońce podniesło się do 119 2, 25| bicie w dziesięciu jednego, gdy borowy opędził się wreszcie 120 2, 25| Zabili! - wył kiej ta suka, gdy jej dzieci potopią.~Aż kilkoro 121 3, 26| kieby ten dzwon umarły, gdy mu nowe serce uwieszą, serce 122 3, 26| szła jak pijana.~Aż dopiero gdy sygnaturka zaświegotała 123 3, 26| drugi.~Pochwaliła Boga, gdy nadeszli, rada wielce zagadać 124 3, 26| zauważyła w końcu Agata, gdy przymilkli i opadło ich 125 3, 26| sionce skrobać po drabce, gdy Kłębowa zaczęła mówić za 126 3, 27| chrząkającym ryjem wodził za nią, gdy mu żarcie przegarniała dorzucając 127 3, 27| zapominając o całym świecie, gdy ją przygarnął do siebie 128 3, 27| właśnie troskliwie cucić, gdy Witek wrzasnął przez drzwi:~- 129 3, 27| śmietaną przesmażoną z cebulą, gdy reszta już bodła łychami 130 3, 27| rzekł i w głowę całował, ale gdy mu podano jeść, nie jadł: 131 3, 28| troskliwie ją przesalając, gdy wleciał kowal.~Widno mu 132 3, 28| pokręciło albo rozchorzał, gdy nań urok rzuciła.~Pracowali 133 3, 28| pomocy.~O samym zmierzchu, gdy już zapalili światło, zabrali 134 3, 28| dymiącą się wątrobę i dutki, gdy jakiś wóz zaturkotał i dzwonek 135 3, 29| dojrzał Rochowej pomocy, a gdy stary poszedł, przysiadł 136 3, 29| gospodarstwo i sprawdzić szkody, gdy na podwórze wpadła Sikorzyna.~- 137 3, 29| wydobyć z zawalonej izby, gdy powróciła zadyszana Sikorzyna.~- 138 3, 29| właśnie przed Borynów dom, gdy Józka przy padła z piskiem:~- 139 3, 29| pies warowała na Jagnę i gdy ta nadeszła o zmierzchu, 140 3, 29| zamierzała tam posiać rozsadę. A gdy gospodyni dłużej się nie 141 3, 29| cudeńka, kiej na szybach, gdy zamróz je lodem potrzęsie.~ 142 3, 29| mruknęła urągliwie Hanka, gdy Jagna poszła na swoją stronę, 143 3, 29| to miał odbyć pochowek, gdy wtem Jasiek walnął łopatą 144 3, 29| stróżowała na drodze. Dopiero gdy Jagna poszła z kowalową 145 3, 30| dufnuść wstąpiła w serca.~A gdy wnet potem ksiądz zaintonował 146 3, 31| chodził oczyma kryjomo za nią, gdy znowu się ukazała i na podwórze 147 3, 32| Kłębami go poprowadziła, gdy właśnie bryczka organistów 148 3, 32| i figury przy topolowej, gdy ktosik wrzasnął z całych 149 3, 32| śpiew opadł kiej chmura, gdy już pierun ze siebie wypuści, 150 3, 32| tych długich przerwach, gdy posłyszała wokoło ściszone 151 3, 33| kiejby od osy uprzykrzonej, i gdy odeszła, jął znowu fajkę 152 3, 33| przyszło do głowy Kłębowej, gdy mąż opowiedział jej o dzisiejszym 153 3, 33| srodze czegoś zadumana, gdy przysunął się kowal i wpodle 154 3, 34| na odpuście - odpowiadał, gdy napierali ciekawie, kaj 155 3, 34| sczerwienionym od zórz, gdy się pokazały komornice z 156 3, 34| zaczęło się już wyjaśniać, gdy przed nieszporami lunął 157 3, 34| Nie zdążył Grzela zacząć, gdy wszedł kowal i witał się 158 3, 34| bych i słowa nie stracić, gdy naraz taki wrzask wstrząsnął 159 3, 35| Kowal stał na ganku, gdy przechodziła z powrotem, 160 3, 35| ledwie się niecoś uspokoiło, gdy naraz stara wyrwała się 161 3, 35| aże dygotał z gotowości, gdy Rocho ogarnął swoich i odwiódł 162 3, 36| modrością kiej śliwa dojrzała, gdy Hanka zajechała przed chałupę, 163 3, 36| wrzeszczeć wniebogłosy.~Gdy Hanka przyleciała, jeszcze 164 3, 36| Burknął niespodzianie, a gdy w południe przyleciał kowal 165 3, 36| złości spierać z Pietrkiem, gdy Jędrek przyleciał po siostrę, 166 3, 36| pierwsze kury zaczęły piać, gdy naraz Boryna poruszył się 167 3, 36| Szedł aż do krańca pól, a gdy mu ziemi zabrakło pod ręką, 168 3, 36| nowej nabierał i siał, a gdy mu drogę zastąpiły kamionki 169 4, 37| porozwieszali po płotach, gdy jął wołać na Hankę, aby 170 4, 37| jak płótno na bielnikach, gdy je słońce przygrzeje, z 171 4, 37| świnie wypędzała na podwórze, gdy przyleciał kowal; ułożyli, 172 4, 37| rwały się coraz gęściej, gdy nabrawszy powietrza ozwał 173 4, 38| od pól kieby w kościele, gdy jegomość okadza Sakramenta.~ 174 4, 38| też ruszyła ku wyjściu, gdy przecisnęła się do niej 175 4, 38| płaczem, a coraz żałośniej, gdy wtoczył się w opłotki dziad, 176 4, 38| kury zagdakały na grzędach, gdy Hanka nadeszła i zaraz go 177 4, 39| Już byli kole dzwonnicy, gdy zawołał za nimi Jambroży:~- 178 4, 39| kobiety - przynaglał kowal i gdy weszli do chałupy, a Hanka 179 4, 39| porykiwania spędzanego bydła, gdy naraz Hankę jakby tknęło 180 4, 39| zdejmowania swoich obrazów, gdy Józka przyleciała z wrzaskiem:~- 181 4, 39| już więcej nie słuchać, a gdy wszyscy rozeszli się znowu 182 4, 40| Hanka prała zawzięcie, gdy naraz kajś niedaleko rozległy 183 4, 40| czerwonym, gorącym okiem, gdy zaczęły się schodzić komornice, 184 4, 40| posłała ludziom na pole, gdy chłopy przyszły ze stodoły. 185 4, 40| Wracali już z powrotem, gdy przechodząc kole ojcowej 186 4, 40| rozpytywał się o różnoście, gdy Rocho mu przerwał:~- Wiecie, 187 4, 40| między sobą coraz zawzięciej, gdy Mateusz ozwał się smutnie:~- 188 4, 40| pilnie nadstawiając uszów, gdy kowal zaczął mu cicho odradzać, 189 4, 41| się w błocie pod studnią, gdy naraz dziad zaczął srogo 190 4, 41| nabier ciasta wygniatała, gdy Pietrek wyjechał z podwórza.~- 191 4, 41| całkiem zapadł w cichość, gdy zaturkotał jakiś wóz.~- 192 4, 41| przystawał, pilnie nasłuchując, i gdy się jeno ruszyło co niebądź 193 4, 41| parę dobrych pacierzów, gdy naraz Antkowi przyszło na 194 4, 41| mu czegoś dziwnie wstyd, gdy wracał do chałupy; nie mógł 195 4, 42| go rozruchanymi kłosami, gdy zerwał się na nogi.~- Dzień 196 4, 42| ochocie, jako ten głodny wilk, gdy przychwyci barana i dorwie 197 4, 42| posiedziawszy obyczajnie czas jakiś, gdy słońce zaszło i niebo stanęło 198 4, 42| jasnemu.~Dopiero za młynem, gdy dwa boćki jęły kołować wysoko 199 4, 43| nastręczała się skwapnie, gdy z izby rozległ się słaby, 200 4, 43| rozpowiadać o gniazdach, gdy zakrzyczała usiłując się 201 4, 43| jęknęła unosząc głowę.~I gdy odwiązał jej ręce, wzięła 202 4, 43| jakoś w samo przypołudnie, gdy wszystko zdało się już puszczać 203 4, 43| kruszyn chleba.~Któregoś dnia, gdy w chałupie nie było nikogo, 204 4, 44| coraz gwarniej i hardziej, gdy pisarz zawołał przez okno:~- 205 4, 44| kałduny zatrzęsły z uciechy, gdy naraz wójt zakrzyczał uroczyście:~- 206 4, 44| ni przegryźć co niebądź, gdy sołtysi jęli nawoływać, 207 4, 44| wśród zupełnej cichości, gdy ktosik wrzasnął:~- Kiej 208 4, 44| Wrzało coraz głośniej; gdy Grzela wystąpił i powiedział 209 4, 44| chcąc jeszcze cosik dodać, gdy stary Płoszka wystąpił i 210 4, 44| szkołą, lub robił krzyżyk, gdy się jej przeciwił.~Długo 211 4, 45| wychodził z lasu na topolową, gdy naraz posłyszał jakby znajome 212 4, 45| wilczymi, głodnymi ślepiami, gdy wypinając się naprzód wzdętymi 213 4, 45| Dochodzili właśnie smętarza, gdy naraz sypnął się na nich 214 4, 45| zapadając w głęboki fotel, ale gdy Jasio powstał z krzesła, 215 4, 45| cięgiem mu się myliło, a gdy nareszcie uchwycił wątek 216 4, 45| i zawdy w takim czasie, gdy Jasio był w domu, że nieraz 217 4, 45| kieby młotem, zaś indziej, gdy w drugim pokoju nauczał 218 4, 45| twarz wystąpiły kolory, gdy zaczął rozpowiadać, czytając 219 4, 46| rozdygotana ze strachu, że gdy któryś zbliżył się do niej, 220 4, 46| stadami pędzonymi z pastwisk, gdy odjechali nic nie wskórawszy.~ 221 4, 46| Dosięgali już borów, gdy Rocho przystanął i wziął 222 4, 47| se rozpowiadać różnoście, gdy wpadła Jagustynka.~- Wiecie - 223 4, 47| co.~Noc się już zrobiła, gdy naraz posłyszał, jakieś 224 4, 47| chlipała kajś pod ścianą, gdy wyszedł ze sadu Jasiek i 225 4, 47| leciuśkim pośmiechem.~A gdy zasiadali do wieczerzy, 226 4, 47| Ale w jakiejś minucie, gdy dzień miał się już ku schyłkowi, 227 4, 48| zawrócił już ku domowi, gdy naraz posłyszał jakby z 228 4, 48| za nimi jakby urzeczona, gdy naraz organiścina podniesła 229 4, 48| kogo tamtej chodzi, ale gdy jej zniknęli z oczów, długo 230 4, 48| plątała po drogach, a potem, gdy w chałupie poszli spać, 231 4, 49| naczelnik - odpowiadał Mateusz.~Gdy przeszli, stara odezwała 232 4, 49| poważniejsi.~Ale uwierzono, gdy kowal wrócił z miasta i 233 4, 49| tajemniczych szeptów, a gdy już ciemna noc zapadła, 234 4, 49| uradzali już dość długo, gdy Płoszkowa zakrzyczała:~- 235 4, 49| macająca kijem drogę, a gdy pomiarkowała, kto ją wymija,