Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
kaftan 3
kaftanów 1
kaftany 1
kaj 207
kajal 5
kajala 1
kajby 2
Frequency    [«  »]
209 dlugo
209 je
209 mateusz
207 kaj
207 pan
205 slonce
204 ciegiem
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

kaj

    Tom, Rozdzial
1 1, 4 | stojał Boryna i wójt sam; kaj stawały te, co nosiły baldach 2 2, 20| byście w porę uwidzieli, kaj się wasze kończy!~- Grozicie, 3 2, 22| bez głowy i brzucha,~A kaj się obróci, wszędy se dmucha!"~ 4 2, 24| zabierała się do wyjścia.~- Kaj się to zbierasz tak rano? - 5 2, 25| że nie wiada było zgoła, kaj jej początek, a kędy koniec.~ 6 2, 25| mogła, biegała ano z pyskiem kaj jeno chcieli dać ucha, przytwierdzała 7 2, 25| to niech waju zapędzają, kaj chcą...~- Nie dać się, nie 8 3, 26| obórce, jak się zdarzyło i kaj ludzie dobre pozwolili przytulić 9 3, 26| pomarli, nie wiada było ino kaj, że nawet mój zbierał się 10 3, 26| to se pójdziecie...~- A kaj to chłopaki? pewnikiem w 11 3, 27| rozruchanych drzewach po wodzie, kaj i owe chmury zdały się płynąć 12 3, 27| odbierę mu, bo mój.~- A kaj go schowasz, by ci nie odebrali?~- 13 3, 27| niósł te słowa pociechy, a kaj wstąpił, to jakby jasnością 14 3, 28| nagłowić!~- Juści, że nauczny, kaj cieni beknąć, a kaj grubiej 15 3, 28| nauczny, kaj cieni beknąć, a kaj grubiej i jak wycyganiać. ~- 16 3, 28| śmierci, to jeszcze się kaj zapodzieją albo kto obcy 17 3, 28| obcy złapie.~- A powie to, kaj schował!~Głęboką nieprzenikliwość 18 3, 28| wyrwać.~- Rachuję, że musiał kaj w chałupie schować... jak 19 3, 28| Przewiadywała się też nieraz i kaj jeno mogła, co go może za 20 3, 29| połowy nie było zrobione - bo kaj to jeszcze te ze wszystkich 21 3, 29| wszędy po sąsiedztwach, kaj jeno okiem dosięgnąć, robili 22 3, 29| podziejem nieszczęśliwe? kaj głowy przytulim? kaj pójdziem?!... - 23 3, 29| nieszczęśliwe? kaj głowy przytulim? kaj pójdziem?!... - krzyczała 24 3, 29| ostałam z tymi sierotami... A kaj się teraz podzieję? co pocznę? - 25 3, 29| przenieście, na drugą stronę, kaj Rocho dzieci nauczał... 26 3, 29| Hanka poczciwie. - A kaj to ociec?~Chciała go zabrać 27 3, 29| cebrzykiem, deliberując, kaj się mogło podziać.~- To 28 3, 29| przez te dni takusieńko kaj indziej działo się i u Borynów, 29 3, 29| się piękniej kraszonymi. ~Kaj się ta było Józce mierzyć 30 3, 29| skręcali już na topolową drogę, kaj się to miał odbyć pochowek, 31 3, 30| Zasie przed kratą, tam, kaj było miejsce la najpierwszych 32 3, 30| niesły, we wszystek świat, kaj jeno uniesieniem dusze człowiecze 33 3, 30| te granatowe pola nieba, kaj się jarzyły gwiazdy dalekie.~ 34 3, 30| wzgórzem pod las biegnące, kaj czerniały łubinowe stogi.~- 35 3, 30| już od chłopów pożycza i kaj ino może. Żydy go przyduszają 36 3, 30| wpatrzony w podleskie pola, kaj widać było za stogami dachy 37 3, 30| nieprzejrzane dalekości nieba, kaj się trzęsło od gwiezdnych 38 3, 30| radosnym utopione, na pola, kaj już oziminy, wiatrem kolebane, 39 3, 30| przez okno i zapytała:~- Kaj to psy, Witek? Wyniesłam 40 3, 30| głowy nie przyszło myśleć, kaj się psy podziały - zwyczajna 41 3, 30| Z bliskam wypatrywała.~- Kaj? a pod gorsety wpychają. 42 3, 30| zaczynać, a smykiem rządził, kaj nutę wyciągać cieniuśką, 43 3, 31| pies napłacze. Niech se kaj indziej szuka, dosyć się 44 3, 31| poczęstunku nie licz...~- Kaj grzysi przydzwaniają, tam 45 3, 31| gospodyń, powinien wiedzieć, kaj nas szukać. Hale, niedoczekanie 46 3, 31| albo za krowami wyjrzeć. Kaj się to znowu Jagna zadziała?~- 47 3, 31| gdziesik i po- nosiło nie wiada kaj i po co, że ino krzyczeć 48 3, 31| i śpiewów odgłosy robót. Kaj jeno okiem sięgnął za kopce 49 3, 31| tych odłogów pustych: ~- A kaj się to podziały gospodarze? 50 3, 31| to podziały gospodarze? kaj to te śpiewy, te bujne radoście 51 3, 31| śpiewy, te bujne radoście kaj?...~Jeno ten płacz kobiecy 52 3, 31| o lewentarzu, o chorym, kaj orać i co gdzie siać, o 53 3, 31| jaże do kości te miejsca, kaj przy chrzcie Oleje święte 54 3, 31| stanęła w progu.~- Pietrek, a kaj te Cygany stoją?~- Mówili 55 3, 31| na drogę myśląc, się kaj pali...~To Balcerkowa z 56 3, 31| sołtysem do Balcerkowego sadu, kaj widne były końskie ślady, 57 3, 31| wyprzódki biegnąc przed kościół, kaj już pierwsze wozy zajechały, 58 3, 31| wnet po wieczerzy na ganek, kaj już Pietrek przygrywał na 59 3, 32| świat pachnie młodą trawą... Kaj to lecita? Dzieuchy?!~Dosłyszał 60 3, 32| przełaz nad polną drogą, kaj tuż przy brogu leżały czarne, 61 3, 32| czasem słucha i roznosi, kaj nie potrzeba! - zgromiła 62 3, 32| na waszej łasce!~- A ino kaj? co?~- U siebie jezdem, 63 3, 32| twarz dziwnie omroczałą.~- Kaj to matka?~- Na plebanię 64 3, 32| wybiegała patrzeć na drogi, kaj i wszystkie wisiały oczyma.~- 65 3, 32| Chudziaki, biedota, kaj im tam karczmy będą w głowie!~- 66 3, 32| może sobie zdychać z głodu, kaj mu się spodoba, bo sztrafu 67 3, 32| ruszyli wzdłuż rzeki, łąkami, kaj pełno było jeszcze kałuż, 68 3, 32| wynieśli się na równię, kaj i cichość stanęła większa, 69 3, 32| między drzewa przydrożne, kaj już wyraźnie bielały się 70 3, 32| dymach, że tylko miejscami, kaj wyniosłe chojary stały zwartą 71 3, 32| oczyma te niwy zielone, kaj gęsto kwitnące drzewa gorzały 72 3, 32| z Witkiem poniesła się, kaj ludniej było i weselej, 73 3, 33| jakoby na to pole nieobjęte, kaj w sinych oprzędach mgieł, 74 3, 33| na plac przed kościołem, kaj paru starszych chłopaków 75 3, 33| tumanów, znacząc drogę, kaj się podzieli.~Zaś pokrótce 76 3, 33| długo patrząc na topolową, kaj kurz wisiał i szarą chmurą 77 3, 33| izb, że tylko w jednej, kaj okno było przysłonione spódnicą, 78 3, 33| gałęzią przed muchami.~- A kaj to pani? ~- Na ogrodzie, 79 3, 33| sponiewiera i z chałupy wygna, kaj to pójdziesz? We świat na 80 3, 33| wójt jął prać pięściami, kaj popadło.~Bartek w ten mig 81 3, 33| się to na zimę podziejem? kaj? - wybuchnęła Weronka i 82 3, 33| raduje! To głowy nie ma kaj przytulić, a chałupy będzie 83 3, 33| przypołudnia, poszedł do Kłębów, kaj miał jakąś robotę przy chałupie.~ 84 3, 33| pajęczyna, co leci, nie wiedząc, kaj się uczepi.~A naród się 85 3, 33| ty, człowieku, zdychaj.~- Kaj się to wszystko podzieje? - 86 3, 33| wiedzą, z czego się kurzy i kaj, to i zgorszenie z tych 87 3, 33| nabożeństwo pod cmentarz, kaj pobok bramy stojała mała 88 3, 34| gdy napierali ciekawie, kaj się to zadziewał przez tyla 89 3, 34| skwapnie a szeroko rozwodzić.~- Kaj to Józka? - przerwał jej 90 3, 34| świerki, które wkopywali, kaj miały się stawiać ołtarze, 91 3, 34| Te! konia ochwacisz, kaj ci tak pilno! - krzyczeli.~ 92 3, 34| kobiety, załamując ręce.~- A kaj Dominikowa?~- Z rozmysłem 93 3, 34| kowal i witał się szukając, kaj by przysiąść.~- Smolipysk 94 3, 34| jucha, zawdy tam wzejdzie, kaj go nie posiali! - buchnął 95 3, 34| patrzeniem! Dobrze mają: kaj indziej to jest opieka nad 96 3, 35| przyświarczał jeszcze, a kaj było potrza - basował, zaś 97 3, 35| suka rozjuszona i prała, kaj popadło, że już rozwścieczony 98 3, 36| wyskakiwać przed końmi.~- A kaj Antek? - krzyczała z proga 99 3, 36| siebie, dobrze on wie, że kaj Miemce siądą, tam się już 100 3, 36| odzieniem, po buty sięgał, kaj zwykły były stoić, ale nie 101 4, 37| mruknął i już szukał otwarcie, kaj jeno mógł, nawet nie bacząc 102 4, 37| przystawał przed Borynami, kaj siedziała rozpłakana rodzina, 103 4, 37| podniebny, a poniesie się tam, kaj od wiek wieka wszystkie 104 4, 37| przyjacielstwie, ostało przed chałupą, kaj już poniektóre gospodynie 105 4, 37| postawię, a bo ja wiem?... Może kaj we świat pójdę... Cni mi 106 4, 37| przepadał też nie wiadomo kaj...~Wieś leżała w głębokim 107 4, 37| przyśpiewując, do kościoła, kaj już Jambroż bił we dzwon 108 4, 37| płaczem i jękami, zaś pobok i kaj gdzie kto wziął miejsce, 109 4, 37| się miecie, i nie wiada, kaj się rozwiewa...~I ty się 110 4, 37| traw i krzyżów, za kaplicę, kaj w gąszczach leszczyn i bzów 111 4, 38| kwitnęły modraki, miejscami, kaj ździebko wymiękło, tak gęsto, 112 4, 38| płotami, w podwórzach i kaj jeno było można zachwycić 113 4, 38| darmo szukając cienia i kaj by przysiąść, dopiero Jambroż 114 4, 38| słyszała wodząc za nim oczami, kaj się tylko poruszył.~Właśnie 115 4, 38| Nie mniejszy był tłok, kaj przedawali kiełbasy, wiszące 116 4, 38| niej.~- Nie widzieliście kaj mojego ojca?~- Bylicy! Gorąc, 117 4, 38| szeroko, kto się aby cisnął, kaj się drugie cisnęły, kto 118 4, 38| tłokiem, i tam stawała, kaj insi stawali, tam dreptała, 119 4, 38| insi stawali, tam dreptała, kaj pchali, nie wiedząc całkiem, 120 4, 38| nie będę.~- Masz to już kaj zawieźć kobietę?~- A mam. 121 4, 38| natknął się na Tereskę.~- Kaj cię to niesie? - zagadnęła 122 4, 38| czy aby starszy nie wącha kaj pod ścianą?~- Dopierom go 123 4, 38| uciechę ostali w karczmie, kaj już pobrzękiwała muzyka.~ 124 4, 38| że jeno wozy turkotały, a kaj niekaj ktosik dobrze napity 125 4, 38| stawu i marły nie wiada kaj i przez co! Rwało gdziesik, 126 4, 38| poleciała za młyn, na łąki, kaj już leżały ciepłe kożuchy 127 4, 38| bezwolnie, nie wiedząc, kaj niesie, niski dom 128 4, 38| tej lubej męki. Zabaczyła, kaj jest, i ledwie już zipała, 129 4, 39| jeno dzieci bawiły się kaj niekaj w piasku i kury grzebały 130 4, 39| działach.~Skądciś, jakby z pól, kaj ludzie osypywali ziemniaki, 131 4, 39| szła z wiatrem niewiada kaj, zaś pod młynem jakaś baba 132 4, 39| zawołała na drugą stronę, kaj się obie zawarły.~Obsiedli 133 4, 39| ludzi... Już wam powiem kaj... O zbożu powiecie przy 134 4, 39| ludzi nie zaczepiajcie, kaj was obchodzą z daleka jak 135 4, 39| po drogach, nad stawem i kaj się kto z kim zetknął, rajcowano 136 4, 39| wszystko o ziem i pójdę, kaj mnie oczy poniesą - zakrzyczał 137 4, 40| Przyszedł i zaraz z progu pyta: kaj Hanka? Powiedziałam i zarno 138 4, 40| Hanuś, to la ciebie, jak ci kaj droga wypadnie - podał jej 139 4, 40| poszli spać do stodoły, kaj już naniesła im Hanka do 140 4, 40| przymierzać, oglądać i wołać.~- A kaj to drugi taki dobry i pamiętliwy, 141 4, 40| taki dobry i pamiętliwy, kaj?~ w końcu poleciała na 142 4, 40| go najpierwej do stajni, kaj parskały trzy konie, a w 143 4, 40| pół czerwonych, i grzędy, kaj rosły cebule, pietruszka 144 4, 40| oczami po pustej izbie.~- A kaj! u matki! Wygnałam ! - 145 4, 40| przepadał znowu nie wiada kaj, a rozkolebane zagony długo 146 4, 41| zawołała znowu Hanka.~- A tam, kaj było przódzi! - odburknął 147 4, 41| jaże dusił, a w sieniach, kaj się buzowało w szabaśniku, 148 4, 41| wszystko się skrupiło.~- Kaj się to nosisz? Cięgiem ganiasz 149 4, 41| za siebie na kapuśnisko, kaj czerwieniały jakieś kobiety. ~- 150 4, 41| sposobu cię uwidzieć?~- Kaj? Wygnała me twoja z chałupy, 151 4, 41| księży sad, nie baczysz to kaj? Nie baczysz, Jaguś?...~ 152 4, 41| nie daje, to cóż pocznę? Kaj się, sierota, podzieję, 153 4, 41| się, sierota, podzieję, kaj? I żeby to me rodzona matka 154 4, 41| lewentarz, porządki, zasiewy?~- Kaj? A tu! A tu! - wrzasnął 155 4, 41| na tym matczynym sercu, kaj tak lubo jest wypłakiwać 156 4, 41| z nim jechała we świat, kaj by już ostali razem i na 157 4, 41| podjudzania.~Przystanął w miejscu, kaj był zakatrupił borowego, 158 4, 41| drugich. Proszalny dziadek, to kaj mu popadnie, tam i na noc 159 4, 42| przywidziało, jako do stodoły, kaj spali, już się wdzierają 160 4, 42| skołtunione pod lasem ciemnoście, kaj już czekały na niego te 161 4, 42| pleniły po wzgórkach, a kaj niekaj z trudem wynosiła 162 4, 42| na to dzikie wywieisko, kaj jeno pieski folwarczne odprawiały 163 4, 42| krzyczał wesoło:~- Pokaż, kaj mam podorywać! Dyć to ja!~ 164 4, 42| zaśpiewał lebo głos ludzki się kaj zerwał, a co dnia jednako 165 4, 42| rzekła:~- Ostań w stodole, kaj ta będziesz się tłukł po 166 4, 42| chałupą między stołami, kaj się porozsadzali godownicy 167 4, 43| oświetlone okna Jasiowego pokoju, kaj teraz Michał pisał cosik 168 4, 43| świeciło się tylko u Borynów, kaj się zebrało sporo narodu, 169 4, 44| sam wszedł do kancelarii, kaj cięgiem ktoś wchodził i 170 4, 44| po drugiej stronie domu, kaj rwetes i krętanina były 171 4, 44| brat, i odszedł na stronę, kaj stał Antek, Mateusz, Kłąb 172 4, 44| nie śmie! Tam mi Polska, kaj mi dobrze, kaj mam...~Przerwały 173 4, 44| mi Polska, kaj mi dobrze, kaj mam...~Przerwały mu szydliwe 174 4, 44| oczy na dach kancelarii, kaj wlazł stójka i chyciwszy 175 4, 44| i wszedł do mieszkania, kaj go zapraszał pisarz w pałąk 176 4, 44| powiedzą. Znajdą się takie!~- Kaj strażniki? - zapytał Grzela 177 4, 45| ale widzi mi się, co nam kaj indziej drogi wypadną.~Rozejrzał 178 4, 45| tobą, niech no cię jeno kaj zdybię na osobności - mruczał 179 4, 45| Pokręcone brzezinki stojące kaj niekaj nie dawały jeszcze 180 4, 45| wierzchoły i gałęzie, a kaj niekaj smukła drzewina, 181 4, 45| do pasieki za plebanią, kaj w osobnym zagrodzeniu stało 182 4, 45| jakąś nieodgadnioną głąb, kaj cosik tajnego bulgoce i 183 4, 45| sierpów; zajrzał i na ogrody, kaj pracowało najwięcej dzieuch 184 4, 45| schroniska, dobrze wiedziała, kaj go szukać utęsknionymi oczami, 185 4, 45| szukać utęsknionymi oczami, kaj się nieść do niego choćby 186 4, 45| przywierając wargami do miejsc, kaj przeszły jego stopy, i porwana 187 4, 45| co dzień ładniejsza...~- Kaj mi tam do ładności! - stanęła 188 4, 45| gorąco było w tym zaciszu, kaj siedzieli, kręgiem stała 189 4, 45| raz jeszcze te miejsca, kaj było o polach i lasach, 190 4, 46| mowy o tym...~- Niechby się kaj schował, trza go przestrzec, 191 4, 46| prędzej ino! Przywarujcie kaj w bruździe, póki was nie 192 4, 46| wypytywał wójta.~- I w tej, i kaj mu popadło, zwyczajnie jak 193 4, 46| wsi.~- Przewąchał i zwiał, kaj pieprz rośnie! - pogadywali 194 4, 46| chyłkiem do Dominikowej, kaj miał jakieś rzeczy, i zamknął 195 4, 46| Antek, wpatrzony w cienie, kaj mu bielała Jagusina gębusia.~- 196 4, 47| wychodzono ze sierpem, już nawet kaj niekaj po wyżniach błyskały 197 4, 47| pocznę nieszczęsna, co? kaj się podzieję! Ratuj me, 198 4, 47| wrzeszczała po różnych opłotkach, kaj jeno posłyszała, że bierą 199 4, 47| pola nieobjęte, gdzie już kaj niekaj błyskały z brzękiem 200 4, 48| zazierając na lniska i wszędy, kaj się ino czerwieniły kobiece 201 4, 48| za stodołami, pod gruszę, kaj nieraz siadywali wraz z 202 4, 48| świat.~Nie wiedzieli nawet, kaj i dokąd idą, i po co?~ 203 4, 48| na Podlesie pod figurę, kaj ostatni raz widziała Jasia, 204 4, 49| próżno się przy tym głowiąc, kaj zadział tylachna pieniędzy.~- 205 4, 49| pomiarkuj ino, cóż ona pocznie, kaj się podzieje? A psiekrwie, 206 4, 49| wyrwane skądściś i nie wiadomo kaj ciskane, leciały migotliwe 207 4, 49| całe zgony owiec i krów, kaj niekaj dymiły pierwsze ognie,


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL