Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] tegos 1 tegoscie 1 tegoz 2 tej 200 tela 8 telachna 2 telepie 2 | Frequency [« »] 201 józka 201 no 200 nich 200 tej 199 tych 197 nieco 196 bych | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances tej |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | latem przytulą, kąta ani tej łyżki strawy nie żałują, 2 1, 1 | tarnin-tylko gdzieniegdzie w tej srebrnawej szarości rozlewały 3 1, 1 | cmentarzowi, który leżał z tej strony wsi, przy topolami 4 1, 2 | roków się człek telepie po tej świętej ziemi, to się i 5 1, 2 | Ja do was, Pietrze, wedle tej mojej sprawy, co ma być 6 1, 3 | przed Majestatem, ukrytym w tej złotej monstrancji, zawisłej 7 1, 3 | zapowietrzona!~- Ja cyganię! A dyć tej Najświętszej Panienki uproszę, 8 1, 3 | pasy by darł.~- Dziwno mi tej zawziętości Jewczynej! Bom 9 1, 4 | boku.~- La Pana Jezusa i tej Panienki... - mruknął, przerywając, 10 1, 4 | się w piersi i zamierał z tej słodkiej niemocy, a szmery 11 1, 4 | będzie na obiad mięso z tej dorzniętej krowy - nie, 12 1, 5 | macie dosyć...~- Przeciech tej ziemi nie ugryzę, a gotowego 13 1, 5 | Żeby człowiek nie miał tej trochy gruntu, toby jak 14 1, 5 | niełacno to było, bo w tej uliczce, prowadzącej z targowiska 15 1, 5 | aż kowal zmiękł, że to z tej strony go napocząć nie napocznie, 16 1, 6 | Jagna się nie wtrącała do tej rozmowy - uśmiechała się 17 1, 7 | Dominikowej też nie zwieźli tej reszty, jaka w polu ostała.~ 18 1, 7 | się jej płakać chciało z tej jakiejś dziwnej tęskności... 19 1, 7 | człowiek i dobry... ino mu tej obrączki nad głowę, a byłby 20 1, 7 | chciała, a łzy same kapały z tej onej tęskliwości dziwnej, 21 1, 7 | narodu jak drzew w boru abo tej trawy na łąkach - aż gęsto.~ 22 1, 7 | pojrzał miłościwie na niego w tej godzinie i rzekł ostatnim 23 1, 8 | Napijcie się do Jagny tej słodziuśkiej...~Napili się, 24 1, 8 | któren znów, by się przy tej okazji napić za darmo; nawet 25 1, 9 | Bo ino płakanie jest na tej ziemice, jeno żałość a turbacja!~ 26 1, 10| powiedają... juści, ino tej pokorności mam już po grdykę, 27 1, 10| że całkiem się zatracił w tej robocie i do południa narznął 28 1, 10| przenieście na zwiesnę, kiej wam u tej suki tak źle...~- Dyć się 29 1, 10| mojej stronie zimno... ani tej szczapy drzewa nie pozwoli... 30 1, 11| było bez tego zagona, bez tej świętej ziemi, co? Nie do 31 1, 11| że ściany się rozpękną od tej ciżby i mocy, jaka biła 32 1, 11| używaj, duszę ciesz! Jako tej świętej ziemi Pan Jezus 33 2, 13| już stadami, lały się z tej gardzieli niby rzeki niczym 34 2, 13| coraz krzepciej, że już od tej wiejby pozamarzały rzeczki 35 2, 13| szeleście, w tym locie cichym, w tej białości martwej, rozdrganej 36 2, 13| ino głosy ludzkie latały w tej bieli kiej osłable motyle, 37 2, 13| dworem się widziała przy tej ruderze; co chałupa, nawet 38 2, 13| niecoś pogadać przódzi o tej sprzedaży, ale nie śmiała 39 2, 13| było, na okrasę, kiej już i tej kapki mleka zbraknie!~Wróciła 40 2, 13| półpoście, to się jeszcze tej kapki mleka doczekamy przywtórzyła, 41 2, 13| ostalim, jak te dziadaki, ani tej kapki mleka, ani pociechy 42 2, 13| przepadali, jakby wskróś tej bielizny pędzili...pod dachem 43 2, 14| topolami, jakby się zapadły w tej śniegowej topieli, że ni 44 2, 14| śniegów, uśpione, niepojęte w tej cichości, jaka się rozlewała 45 2, 14| widziała nic i szła już w tej ciemnicy nagłej a bolącej; 46 2, 14| Widziałem pod Wolą, na tej drodze za młynem, wiecie, 47 2, 14| wzdychali, to roztapiali duszę w tej głuchej, martwej ciszy - 48 2, 15| całkiem było różnie - jako w tej wodzie bystrej i głębokiej, 49 2, 15| juści, że radowała się tej przemianie i dziękowała 50 2, 15| mrozów dźwięczały, jakby z tej przedświtowej szarości się 51 2, 15| dziwnie składało, bo nawet tej kaszy, którą miał Franek 52 2, 15| się jeszcze u młynarza w tej izbie, gdzie złożyli Mateusza.~- 53 2, 16| jak i u komornika, jak i u tej biedoty ostatniej, przystrajano 54 2, 16| samą mię ostawiły i bez tej okruszyny chleba... gorzej 55 2, 16| między bydlątkami, co w tej radosnej nocy cichej były 56 2, 16| świeci, spłonęła wówczas dla tej świętej Dzieciny - i drogę 57 2, 16| jako ci ptakowie, aż do tej ziemi narodzin, do tej szopy, 58 2, 16| do tej ziemi narodzin, do tej szopy, przed ten żłób, nad 59 2, 16| wzrokiem matki.~- Nawet tej kolebeczki nie miała biedota!~- 60 2, 16| wydziera się, że pewnie tej nocy zlegnie...~- Do kościoła 61 2, 16| coraz gęściej majaczeli w tej szaromodrawej nocy, tłumami 62 2, 16| się i kołysał pod naporem tej żywej fali, i przysłaniał 63 2, 16| i zadygotały światła od tej serdecznej wichury głosów.~ 64 2, 17| pazurami! Nie zniesłaby tej złości, gdyby nie wspominki 65 2, 17| się aż na płacz zbiera z tej muzyki!~- Ja to bym spała 66 2, 17| Wachnik...~Dziwował się tej procesji Boryna, ale juści, 67 2, 18| drzwi od sieni, jakoż w tej chwili wpadł zziajany Witek 68 2, 19| wolności, w odpoczywaniu i w tej myśli swobodnej, że każden 69 2, 19| nijakiej nie powzięli, prócz tej, że nie trza pozwolić na 70 2, 19| moja rada jest taka, aby tej sprawy samym starym nie 71 2, 20| nieustępliwość, nie ponawiała już tej sprawy dufając, iż to samo 72 2, 20| pofolgował, zawziął się i nawet w tej złości smak znajdował, a 73 2, 20| Ale Boryna nie chciał o tej sprawie mówić, więc ksiądz 74 2, 20| mogła głowę schronić, i tej łyżki warzy! Zarówno jednak 75 2, 20| niewinności, ale poczuł, że w tej synowskiej nienawiści do 76 2, 20| bije, czuł to dobrze i w tej właśnie chwili poczuł sam 77 2, 20| Spali mnie, zobaczycie!~I od tej chwili mało już kiedy zaznał 78 2, 20| ano nad podziw rozmnożyły tej zimy i mało której nocy 79 2, 21| Kiej całkiem nie baczę tej dróżki.~Tłumaczył długo, 80 2, 21| jakby zapadała na samo dno tej rozkrzyczanej, lutej rozwiei 81 2, 21| niego! Stary zapisał grunt tej świni i wygnał ich, prawda, 82 2, 21| wszystko! Juści, a i pół tej biedy i poniewierki by nie 83 2, 21| powrotem... nie zdzierżysz tej biedzie, nie...~Opuściła 84 2, 21| wliczała, nie brała w rachubę w tej chwili, widziała tylko siebie 85 2, 21| nie posłucha i pójdzie, a tej dobrej okazji nie popuści... 86 2, 21| borów dalekich czy też z tej ciemnicy nieprzejrzanej 87 2, 22| przyszła Walentowa; po tej zaś Sikorzyna, chuda kiej 88 2, 22| Kobusowa.~- Na co to ano i tej Hance zeszło! - zaczęła 89 2, 22| Powiedzieli nam ludzie, że w tej wsi są gospodarze bogacze, 90 2, 22| serce ta historia o królu i tej gospodarskiej córce. Jezus, 91 2, 22| wiedział.~Jedna co rzekła, po tej druga, to i trzeciej się 92 2, 22| serca odpuszczam.~I zaraz tej samej nocy, kiej w chałupie 93 2, 22| spostrzegł tego w zasłuchaniu i w tej ciszy, jaka panowała.~Naraz 94 2, 22| się już nie pomiarkował w tej złości, a ino zawołał:~- 95 2, 22| zakazywał, tak był jeszcze w tej ostatniej godzinie zatwardziały, 96 2, 23| gdzieś z boku, jakby na tej samej dróżce, zaskrzypiał 97 2, 24| że gdyby się tak jawiła w tej chwili, to ani chybi z pięściami 98 2, 24| te długie dni i noce, od tej minuty gdy ją w czas pożaru 99 2, 24| wypomni.~Juści, że jeszcze tej samej nocy dowiedziała się 100 2, 24| zgoła inna podniesła się z tej martwicy, twarz miała szarą, 101 2, 24| Hanka nie czekając końca tej popielcowej uroczystości 102 2, 24| bijącymi z każdego kąta tej chałupy kochanej. Rychło 103 2, 24| mogła - zabiłaby na śmierć w tej minucie!...~Uląkł się jej 104 2, 25| byli pewni potwierdzenia tej wieści złowróżbnej, więc 105 2, 25| zwierzał i radził, ale ona i tej pary z gęby nie puściła 106 2, 25| zaś jakby pozdrowiał od tej pory, chodził po dawnemu 107 2, 25| trząchał, bo każden czuł w tej minucie, że to nie przelewki, 108 2, 25| Ciasno jest wszystkim kiej w tej sieci, bo dwory wszędzie, 109 3, 26| potrzęsły się z drzew.~Aż z tej omdlałej szarości świtów, 110 3, 26| cichości a zadumaniu, jakoby w tej świętej chwili rodów i poczynań.~ 111 3, 26| to Jezus pozwolił dożyć tej zwiesny i powraca ją oto 112 3, 26| nie było gdzie rozłożyć tej pościeli. Miała to kiej 113 3, 26| bujno, ze śpiewami kiej po tej wojnie wygranej, całą noc 114 3, 27| Witek! a poproś pięknie tej dziedziczki na śniadanie! - 115 3, 27| zakołatało.~Prawie że nie spała tej nocy.~ 116 3, 28| jeszcze, jeno jak co dnia o tej porze kręcił się przed stawem 117 3, 28| cebrzyki a beczkę.~- Po tej stronie w komorze będzie 118 3, 28| duszę.~- I nie ma końca tej ludzkiej marnacji. Siadłam 119 3, 28| Florka wyschła kiej szczapa i tej kropli mleka w piersiach 120 3, 29| miał uciechę i profit z tej marnacji narodu, z tych 121 3, 29| płotami, ledwie widny w tej dziwnej szarości zmierzchu, 122 3, 29| czerwonej tasiemki!... a i tej brezylii do jajek potrza 123 3, 29| Hale, kiej mi choćby w tej godzinie potrzeba!~Zwijała 124 3, 29| przenieśli; chciała przy tej okazji beczki ze zbożem 125 3, 30| zakwilił pisklęcy, żałosny, z tej ciżby, co jak krze przyziemne 126 3, 31| że ją zwiedzie kawaler, tej pękatej Weronce Bartkowej 127 3, 31| rozważać i dziwować się tej nowinie, zapominając całkiem 128 3, 31| nawet mało kto pilnował tej nocy.~Nazajutrz, jeno się 129 3, 31| o czym to będziem czekać tej pomocy?... a jak się jeszcze 130 3, 32| drzwiami uciekła z izby.~Ale po tej kłótni ruchać się nie mogła, 131 3, 32| powracających, jak i cała wieś w tej chwili.~Zwijała się tęgo, 132 3, 32| grdykę...~- Juści, tyle tej dobroci zażyły, co te karmiki 133 3, 32| wolna i bełkotał, kieby z tej głębokiej, nieprzejrzanej 134 3, 32| w gromadzie i ścisku, w tej przejmującej wrzawie powitań, 135 3, 33| wolna do dawnego, jakoby po tej burzy srogiej, co szkód 136 3, 33| wycierał za węgłem, że w tej smutnej cichości jeno Weronczyn 137 3, 33| po occie. Dosyć już miał tej płaksy, zbrzydły mu te ciągłe 138 3, 33| milej... choćby nawet w tej komorze po jałówce... juści, 139 3, 33| niego. Powiedali ta różnie o tej chorobie, bąkając w sekrecie, 140 3, 33| dość już wszystkie miały tej sprawy i tych jazgotów lamentliwych, 141 3, 33| wnet się pomiarkowali, jako tej spółce nie o sprawiedliwość 142 3, 33| ludzkie niźli przesiadywanie w tej obmierzłej chałupie mężowej. 143 3, 33| se poredzi, choćby i do tej Hameryki... nie zgonią...~- 144 3, 33| myśleć.~Opowiadał szeroko o tej Jameryce, o ludziach znajomych, 145 3, 33| Aże dzwoniło w uszach od tej cichości a słowiczych kląskań 146 3, 34| z podniesioną głową, w tej ci samej kapocie szarej, 147 3, 34| Jużeśwa nawet myśleli, czy w tej dobroci nie ma jakiego podejścia, 148 3, 34| załamując ręce, że już z tej zgrozy i oburzenia co miętsze 149 3, 35| znowu na niego. Nie chciał tej bitki z matką, to się jeno 150 3, 35| choćby i dziedzic, a nawet tej świętej ziemi nie poszanuje!~- 151 3, 36| wiedział i nic nie czuł kromie tej potrzeby głuchej a nieprzepartej, 152 3, 36| rozciągnąć, i znowu się brał do tej płonej pracy, do tego trudu 153 4, 37| stojących we słońcu kieby w tej złotawej przyodziewie; wykłoszone, 154 4, 37| Borynowa izba świeciła blado w tej mrocznej topieli, a przez 155 4, 37| śpiewać z całej mocy, a w tej szarej, rozdrganej kurzawie, 156 4, 37| się zestrachanymi duszami tej pieśni serdecznej.~I już 157 4, 37| jako nie poredzi przełamać tej czujnej ostrożności, wywołał 158 4, 38| przecisnął.~Lipce prosto ginęły w tej nawale ludzi, wozów i koni.~ 159 4, 38| honorna.~- A sprowadzę! Już mu tej łyżki strawy żałujesz! Juści, 160 4, 38| wszystko nie roztopiło; a w tej nagrzanej i sennej cichości 161 4, 38| żniwach można by chycić się tej ziemi:~- A na jesieni obrobić, 162 4, 38| się wyciągały do brania tej ziemi upragnionej.~Niejeden 163 4, 38| jeno pedzieć, czy aby w tej dziedzicowej obietnicy nie 164 4, 38| że dziw nie krzyczała z tej lubej męki. Zabaczyła, kaj 165 4, 39| Może on tam chudziaszek w tej chwili patrzy a was i myśli 166 4, 39| świętą odprawię na intencję tej zgody!~- Widzi mi się, co 167 4, 39| Antkowi, niech z wami pogada o tej radzie.~Ledwie się wstrzymał 168 4, 40| całkiem nie mogła zasnąć tej nocy, a przy tym cięgiem 169 4, 40| do nieba, tak mu jest w tej drodze lekko i dobrze. A 170 4, 40| ciebiem ostawiła, Jantoś. To z tej maciory, coś to ją kazał 171 4, 40| błogo na duszy, jakby po tej świętej spowiedzi abo i 172 4, 40| miedzą.~Latoś na polach z tej strony wsi były prawie same 173 4, 40| rostu i wszystką potęgą tej ziemi świętej, rodzącej 174 4, 40| to wybieli. Juści, co na tej stronie będzie nam sposobniej.~ 175 4, 41| chorzeje i wszyćko ostało na tej boskiej Opatrzności.~- Juści, 176 4, 41| wół, dawał się wszystek tej pracy, ale i tak nie zdusił 177 4, 41| czepił się bowiem nagle tej myśle uciekania z nią kiej 178 4, 41| zabił pamięci o Jagusi ani o tej sprawie nieszczęsnej~Któregoś 179 4, 41| to się już uspokoiła z tej strony. Cóż z tego, że mu 180 4, 42| nie wydrze!~I współczując tej biedocie zachwaszczonej, 181 4, 42| niego kobiety kieby kole tej ważnej osoby, często dokładając 182 4, 44| sekretarz przeczyta niby o tej szkole! A słuchajta pilnie, 183 4, 44| zgniewany:~- Cicho tam! Dosyć tej narady! Milczeć, kiedy ja 184 4, 45| musi być. Gospodarz żyje z tej ziemie, kupiec z handlu, 185 4, 45| Antek z rozmysłem wracał do tej sprawy i do różnych chłopskich 186 4, 45| podwieczorka.~- Póki nie tknę tej zadry, póty i nie boli! - 187 4, 45| mnie to uciekaj kieby od tej zarazy. Juści, nowe sitko 188 4, 45| poredził się oderwać od tej kruszyny ludzkiej, od tego 189 4, 45| dała bez pamięci na wolę tej jakiejś lubej mocy, dała 190 4, 45| wypatrzcie same.~Jakoż od tej chwili sto par ślepiów jeszcze 191 4, 45| nie przechładzał, a jeno w tej upalnej cichości sypał się 192 4, 46| cofnął się do sieni.~- To w tej izbie mieszkał? - wypytywał 193 4, 46| wypytywał wójta.~- I w tej, i kaj mu popadło, zwyczajnie 194 4, 47| boleści.~- Poszła precz i w tej minucie, bo każę psy pospuszczać! 195 4, 48| wyrzutem, że gdyby się była w tej chwili zjawiła, odwróciłby 196 4, 48| tylko im jednym objawionej w tej godzinie żywota.~Ni słowa 197 4, 48| choćby cienia po nim, choćby tej grudki ziemi tkniętej przez 198 4, 49| przeróżnych domysłach kieby w tej uprzykrzonej ćmie, jaż dopiero 199 4, 49| surowy, prawieczny głos jakby tej ziemie i tych ludzkich siedlisk.~ 200 4, 49| podjeść jako tako, ale mimo tej ciężkiej pracy i takiego