Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] 7 4 8 4 9 4 a 6542 a1e 1 abo 154 abom 3 | Frequency [« »] ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie 5699 w | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances a |
Tom, Rozdzial
5501 4, 39| że pójdzie między ludzi, a przewie się, co na to wszystko 5502 4, 39| Przyogarnęła się nieco w chałupie, a wyjąwszy papier zza obraza 5503 4, 39| rozdziany, w portkach jeno a w słomianym kapelusie, ale 5504 4, 39| ho, pliszka się widzi, a ma jastrzębie pazury! - 5505 4, 39| Laboga! Taki młody i zdrów! A to mu było dopiero na dwudziesty 5506 4, 39| Teraz jeno wygońcie Józkę, a już wszystko będzie wasze 5507 4, 39| już wszystko będzie wasze a kowalowe...~- Skończyłeś 5508 4, 39| młynarz gruchnął śmiechem, a on coś pilnie jął majdrować 5509 4, 39| nieszczęsna! Dziś żyjesz, a jutro gnijesz. To już Michał 5510 4, 39| mają przepaść. Chudziaszek, a tak się darł do domu!...~- 5511 4, 39| Wszystko w boskim ręku. A do wody to zawdy szczęścia 5512 4, 39| swoich codziennych turbacji a zabiegów, zwłaszcza Hanka.~ 5513 4, 39| zabiegów, zwłaszcza Hanka.~A po wsi w mig się rozniesły 5514 4, 39| przychodziło do swarów...~A nim wieczór zapadł, już 5515 4, 39| czynił luby, pachnący bowiem a chłodnawy, niebo wisiało 5516 4, 39| koników i głosy przepiórek, a po rowach i bagnach sennie 5517 4, 39| upilnuje to domowego złodzieja! A może miała patrzeć przez 5518 4, 39| sitko, co?~- I... grał, a trawy się dzierżał, wiecie! 5519 4, 39| nie ze sprawiedliwości, a jeno przez czystą zazdrość!~ 5520 4, 39| wszystkie rzuciły na niego.~- A czegoż to mamy jej zazdrościć, 5521 4, 39| juchy, strach im słońca. A bych była kiej Magda z karczmy 5522 4, 39| jednak dojrzeć nie mógł, a wejść się wagował, więc 5523 4, 39| kiedy przyjdziecie?~- Kiedy? A może na święty nigdy. Tak 5524 4, 39| pominęła Jagusiną sprawę, a tylko rzekła o Grzeli:~- 5525 4, 39| o tym nie pomyślałam.~- A z tym, co dziedzic musi 5526 4, 39| szepnęła z rezygnacją:~- A skoro już pomarł, to już 5527 4, 39| pochowku.~- Któreż to?~- A to mniejsze, co je na zwiesnę 5528 4, 39| się jej z tymi znajdami.~- A nie wiedzie. Nie traci ona 5529 4, 39| będzie o wygnanie córki...~- A niech skarży, co mi ta zrobi!~- 5530 4, 39| Były z rana u spowiedzi, a potem długo radziły z dobrodziejem, 5531 4, 39| nie podsłuchiwałem juści, a mówię, co me jeno doszło 5532 4, 39| pięścią wygrażał.~- Ksiądz, a wsadza nos w cudze sprawy! - 5533 4, 39| jakby całkiem bez radości, a wójt pomedytował cosik i 5534 4, 39| będzie, jak Antek wróci, a was wsadzą! Z czystego przyjacielstwa 5535 4, 40| Ale przez takie przeróżne a ciężkie przejścia Hanka 5536 4, 40| nie mogła zasnąć tej nocy, a przy tym cięgiem się jej 5537 4, 40| ją całą gorącymi potami, a przejmując takim dygotem, 5538 4, 40| łóżka i boso, w koszuli, a ze siekierą w garści, która 5539 4, 40| głuche, dalekie kroki.~- A może w którejś chałupie 5540 4, 40| poszła je przeprać we stawie.~A dzień podnosił się coraz 5541 4, 40| zapiał kajś pierwszy kogut, a wnet po nim jęły trzepotać 5542 4, 40| wolna bielone ściany, płoty a puste, orosiałe drogi.~Hanka 5543 4, 40| zadufana w swoją urodę, a puszcza na noc chłopaków! 5544 4, 40| Pewnikiem z karczmy, od Magdy! A to jak wilki tłuką się po 5545 4, 40| wzięła nucić ściszonym, a tęsknością nabranym głosem:~ 5546 4, 40| Dzieci też jęły się mazać, a Józka skarżyła się żałośnie:~- 5547 4, 40| powypędzała drób z chlewów, a przeczekawszy jeszcze z 5548 4, 40| niebo całkiem rozgorzało, a staw sczerwienił się od 5549 4, 40| dzwonią zębami o pusty żłób, a ty się wylegujesz do wschodu!~- 5550 4, 40| wieś słyszy! - mruknął.~- A niech słyszy! Niech wiedzą; 5551 4, 40| pół mleka nie ostawiła! A śpiesz z udojem, na wsi 5552 4, 40| bierz śniadanie i wypędzaj, a pogub mi owce, jak wczoraj, 5553 4, 40| przyczajał się, klekotał, a kuł w niego i wyjadał. Była 5554 4, 40| wszyćko miała sposobną radę.~A skoro Witek pognał krowy 5555 4, 40| ta baczenie na wszystko! A jakby Antek wrócił, daj 5556 4, 40| Chodźta, kobiety, póki rosa a chłodniej, okopiemy nieco 5557 4, 40| okopiemy nieco kapusty, a od śniadania wrócim do wczorajszej 5558 4, 40| czajki kołowały nad zagonami, a boćki chodziły kiwający, 5559 4, 40| bagnem i surowizną tataraków a trzcin, co poobsiadały kępami 5560 4, 40| mogą się jeszcze rzucić.~- A mogą. Na Woli obżarły już 5561 4, 40| mlecze bowiem szły w kolano, a kacze ziela i nawet osty 5562 4, 40| Grzechu ano nikt nie posiewa, a pełno go na świecie.~- Bo 5563 4, 40| proboszcz oprowadzi kompanię!~- A któż mu to poniesie brzucho! - 5564 4, 40| nie bacząc na przycinki. - A dyć to człowiek jakby szedł 5565 4, 40| tej drodze lekko i dobrze. A co się napatrzy świata, 5566 4, 40| co się napatrzy świata, a co się nasłucha, co się 5567 4, 40| namodli! Jeno parę niedziel, a widzi się człowiekowi, jakoby 5568 4, 40| całe roki zbył się bied a turbacji. Jakby się potem 5569 4, 40| rzeką, między szuwarami a gęstą, młodą olszyną, przemykała 5570 4, 40| nigdy nic:~- Róbcie tu same, a na śniadanie przychodźta 5571 4, 40| już ruchając przy robocie, a Hanka szła wciąż jednako 5572 4, 40| pytała jedno w kółko.~- A z Rochem! Dyć już wam mówiłam!~- 5573 4, 40| Dyć już wam mówiłam!~- A jaki, co? Jaki?~- Wiem to 5574 4, 40| siedział z Rochem w ganku, a uwidziawszy ją wyszedł naprzeciw 5575 4, 40| słów nabranych radością.~- A ja, Hanuś! Ja! - przygarnął 5576 4, 40| przygarnął ją mocno do piersi, a przytulał z dobrością i 5577 4, 40| niego zgoła już bez pamięci, a jeno te szczęsne łzy spływały 5578 4, 40| oroszony krwią serdeczną, a oczy wierne i oddane, oczy 5579 4, 40| to go sobie macie...~- A mam! Mam! - zawołała stając 5580 4, 40| Rocho mu na imię! Pietras, a chodźże i ty do ojca - podsadziła 5581 4, 40| coś rajcuje.~- Przecie, a taki sprzeciwny, a taki 5582 4, 40| Przecie, a taki sprzeciwny, a taki zmyślny, dorwie się 5583 4, 40| boczysz? Chodźże - zauważył.~- A bo to śmię - pisknęła wstydliwie.~- 5584 4, 40| miejsca:~- Dobrze wam gadać, a mnie już kiszki marsza grają.~- 5585 4, 40| Cipuchny! cip, cip, cip! A może jajków przódzi, co? 5586 4, 40| może jajków przódzi, co? A może chleba? świeży i masło 5587 4, 40| Hanuś, kogutki na potem, a sporządź cosik po naszemu. 5588 4, 40| je zmożemy. Hale, Rochu, a kajże to nasze gościńce?~ 5589 4, 40| Antek jął wyjmować różności, a podawać każdej z osobna.~- 5590 4, 40| razem wybierać i kupować.~A sporo nakupił, gdyż dodał 5591 4, 40| odłożył obwiniętego w papier, a nie zapomniał Witka ni też 5592 4, 40| po zrumienionej twarzy, a Józka za głowę chytała się 5593 4, 40| poczuje jakąś wagę w żywocie. A to me paśli w tym kreminale, 5594 4, 40| biją? - spytała lękliwie.~- A biją! Są tam bowiem i takie 5595 4, 40| pyskają wczesne ziemniaki, a kury rozgrzebują wschodzące 5596 4, 40| zazierając do śpiących.~- A dzień tak się przykro dłużył, 5597 4, 40| śniadanie, przeszedł obiad, a oni wciąż spali. Porozpędzała 5598 4, 40| wyrabia, stróżując jeno, a cięgiem drepcąc od stodoły 5599 4, 40| przymierzać, oglądać i wołać.~- A kaj to drugi taki dobry 5600 4, 40| poleciała na wieś do kobiet, a kogo jeno dostrzegła, to 5601 4, 40| dala krzyczała:~- Wiecie, a to mój powrócił. Śpi se 5602 4, 40| się ona pocznie wynosić a nos zadzierać, obaczycie!~- 5603 4, 40| to obejrzeć gospodarkę?~- A dobrze! Święto się już skończyło, 5604 4, 40| kaj parskały trzy konie, a w zagrodzie kręcił się źrebak; 5605 4, 40| się do cna rozeschnie.~- A bo to raz przykazywałam 5606 4, 40| przechwalając dużym przychowkiem, a kiej i to obejrzał, rozpowiedała 5607 4, 40| przepytując jeno o to i owo, a dopiero w końcu rzekł:~- 5608 4, 40| środka przez wywarte okno.~- A kajże to Jagna? - latał 5609 4, 40| oczami po pustej izbie.~- A kaj! u matki! Wygnałam ją! - 5610 4, 40| nim bieżyć za ścianę.~- A juści, przeciek to ten sam, 5611 4, 40| nim stojąc na przełazie.~- A dobrze, dobrze - mruknął, 5612 4, 40| ludzi spotykał po drodze, a z kim się zszedł, tego witał 5613 4, 40| mizerny i już przypalony, a ledwo widny spod ostów, 5614 4, 40| Spyskał rolę kiej świnia! A żeby cię, jucho; pokręciło 5615 4, 40| pokręciło za taką uprawę! A jak to ścierwo zbronował! 5616 4, 40| chociaż szła nierówno, kłębami a zatokami, lecz z czarniawych, 5617 4, 40| przysiec, za bujna. Na górce, a nic ją nie przypaliło! Czyste 5618 4, 40| dnie, pławiła się w sadach, a przez przerwy między chałupami 5619 4, 40| się na wąskich ugorach, a za wsią, w zielonych polach 5620 4, 40| przepadał znowu nie wiada kaj, a rozkolebane zagony długo 5621 4, 40| gnój spala się na kupie, a ten ani się zatroszczy! 5622 4, 40| ten ani się zatroszczy! A żeby cię! - zaklął ruszając 5623 4, 40| czubkami płonącymi w słońcu, a gęste podszycia leszczyn 5624 4, 40| jękliwie zakrzyczały kuropatki, a jakiś zajączek zestrachany 5625 4, 40| brzęczały nad nią zawzięcie, a jakiś kosmaty trzmiel buczał 5626 4, 40| zapamiętale, tłukąc się a bijąc i swarząc, aż ścichły 5627 4, 40| rów.~- Głupie! Mało co, a byłbym którą chycił la Pietrusia!~ 5628 4, 40| podskakując coraz bliżej, a stopercząc obmierzłe, zbójeckie 5629 4, 40| szukały czegoś po twarzy, a zielone, spasłe liszki pięły 5630 4, 40| sposób nawet pomiarkować, a co jeno poniektóra dusza 5631 4, 40| niepojęte.~Był na jawie, a śpik sypał mu w oczy makiem 5632 4, 40| po starym, syn po ojcu, a posobnie, a cięgiem, dopóki 5633 4, 40| syn po ojcu, a posobnie, a cięgiem, dopóki Twoja wola, 5634 4, 40| zaczęły klekotać kołatki a porykiwania ciągnących stad.~ 5635 4, 40| pastuchów jechało na koniach, a reszta szła ze stadami trzaskając 5636 4, 40| trzaskając z batów, gwarząc a pokrzykując, któryś zawodził, 5637 4, 40| się nie utrzyma i zleci!~- A mało go to już woziłem na 5638 4, 40| gołymi piętami końskie boki a krzykał radośnie.~- Jaki 5639 4, 40| zwiesiły ociężałe kłosy, a po rosach leciały wsiowe 5640 4, 40| uderzała mu do głowy.~- A może i dobrze, co ją wypędziła 5641 4, 40| Pietrkowi świnie pasać, a nie robić w groncie! Paparuch!~- 5642 4, 40| Wezmę ja go w garście, a nie posłucha, to wygonię 5643 4, 40| przepatrując wszystko bacznie, a tak surowo, że choć tylko 5644 4, 40| niekiedy rzucił jakie słowo, a Pietrkowi jaże skóra cierpła 5645 4, 40| stój!~Skopkę mleka dój!~- A to się drzesz, jakby cię 5646 4, 40| Drzyj się, Józia, drzyj, a to szczury prędzej uciekną 5647 4, 40| prędzej uciekną z chałupy...~- A zrobię, co mi się spodoba! - 5648 4, 40| można by więcej przychować, a i drugiego karmika mieć 5649 4, 40| po długim deliberowaniu.~A po kolacji wyniósł się pod 5650 4, 40| się schodzić znajomkowie a przyjacioły, witając i ciesząc 5651 4, 40| deszczu! - rzekł Grzela.~- A cóż, trzymały me i trzymały 5652 4, 40| niekiedy jakby wzdychając, a wszędy pod ścianami przechładzali 5653 4, 40| Łacno zwalać na ojców, a samemu wylegiwać się do 5654 4, 40| Poparł go Rocho, strasząc ich a podmawiając do oporu.~- 5655 4, 40| Uchwalicie po złotówce, a potem każą wam dodać po 5656 4, 40| każą wam dodać po rublu... A jak to było z uchwałą na 5657 4, 40| smutny, mało się odzywał, a tylko bacznie chodził oczami 5658 4, 40| Hanka wyzierając oknem.~- A co? wstyd powiedzieć, ale 5659 4, 40| ludźmi, jak z gospodarzami, a te kiej pastuchy od gęsi! 5660 4, 40| wszyscy byli za jednym, a kiej przyszło się podpisywać, 5661 4, 40| się po łbie i mruczy: - a ja wiem! drugi powieda: 5662 4, 40| chce słuchać o zgodzie, a nawet przykazał nie dopuszczać 5663 4, 40| bydła na leśne paśniki, a kto wpędzi, fantować.~Strwożyli 5664 4, 40| niespodzianą nowiną klnąc winnych a swarząc się między sobą 5665 4, 40| i zgłupiały kiej barany, a nie ma go komu przywieść 5666 4, 40| Żebyś w kościele przysięgał, a też ci nie uwierzą mruknął 5667 4, 40| głosy.~- Kto? Antek Boryna! A jakby i on nie przywiódł 5668 4, 40| i poczciwe baczenie.~- A poredzi, jak potrza, i kijem 5669 4, 40| na jakie wielkie święto, a potem rozczesując włosy 5670 4, 40| chłopami nie trafi do ładu, a dziedzic jest mu przeciwny.~- 5671 4, 40| zwiążesz się w cudze jenteresa, a wiesz to, jak cię zasądzą?...~ 5672 4, 40| ozwała się w końcu lękliwie a prosząco:~- Pódzi, Jantoś, 5673 4, 40| roztrzęsionymi wargami.~- A jak me zasądzą na Syberię, 5674 4, 41| czarniawy!~Ale Józki nie było, a Pietrek też się nie kwapił 5675 4, 41| pod płotami kieby nieżywe, a prosiaki z pojękiwaniem 5676 4, 41| z trybularza wieje, nie, a chociem i tego zwyczajny, 5677 4, 41| Długoś to służył?~- A całe pięć roków! Nie było 5678 4, 41| obiecał się z nią ożenić! A jak me przezywały od kartoszków, 5679 4, 41| i naszego pacierza...~- A poganiny zapowietrzone, 5680 4, 41| zawołała znowu Hanka.~- A tam, kaj było przódzi! - 5681 4, 41| nasłuchujący dziad.~- Niech woła, a juści, może jeszczek statki 5682 4, 41| odszczekiwał, ani myśląc posłuchać, a kiej go jakimś słowem barzej 5683 4, 41| izbie gorąc jaże dusił, a w sieniach, kaj się buzowało 5684 4, 41| ci podwieczorek!~- Prrr! A zjem, niezgorzej już mi 5685 4, 41| podjadłszy już nieco.~- A może byś chciał samej śmietany, 5686 4, 41| opadło z gruchaniem na ganek, a kiej je spędzała, doszedł 5687 4, 41| płot.~- Wsadź jeno ryj, a spyszcz, to już ja cię przyrychtuję.~ 5688 4, 41| już ja cię przyrychtuję.~A ledwie wzięła się znowu 5689 4, 41| robiąc gwałtownie gardzielem, a kiej go już doganiała, bych 5690 4, 41| długo tam stojał klekocąc a wycierając dziób o kalenicę. ~- 5691 4, 41| robotna! Wygarniaj z pieca, a żywo!~- Byłam jeno u Płoszkowej 5692 4, 41| Kasi. Wszystkie w polu, a chudzinie nawet wody nie 5693 4, 41| rozpalona kiej ogień.~- A przynieś ze sobą chorobę, 5694 4, 41| Usmażyć to jajków Antkowi?~- A usmaż, jeno słoniną nie 5695 4, 41| na płótno, czy wyschło, a z powrotem pomocz, jeszcze 5696 4, 41| gnój, jaki Pietrek dowoził, a przyorywał Antek.~Że zaś 5697 4, 41| skiby łupały się niby skały, a konie ciągnęły pług z takim 5698 4, 41| biczem po końskich portkach, a częściej jeno cmokaniem 5699 4, 41| złości:~- Kobiety czekają, a ty wleczesz się kieby szmaciarz! ~- 5700 4, 41| się kieby szmaciarz! ~- A juści, droga ciężka i koń 5701 4, 41| ledwie już kulasami rucha.~- A po cóżeś tyla czasu stojał 5702 4, 41| całe już okryte pianą, a i jemu, chocia był rozdziany 5703 4, 41| W sam czas przyszłaś, a to ostatnią parą dygujemy.~ 5704 4, 41| trawiastą, podleśną drogę, a sam rzucił się w cień na 5705 4, 41| zgłodniały wyjadał z dwojaków, a Józka jęła mu trajkotać 5706 4, 41| do ziemi.~- Odpocznijcie, a to wama już oczy na wierzch 5707 4, 41| opadłam ze sił. ~- Pietrek, a gęściej kupki, gęściej! - 5708 4, 41| dyć przyjdźcież wieczorem, a znajdzie się jeszcze w chałupie 5709 4, 41| wykrztusić tego słowa podzięki.~- A może ta i co więcej najdzie 5710 4, 41| zapiskają: babulu, jeść! a nie ma czym zatkać głodnych 5711 4, 41| samych w takiej biedzie! A latoś jakby wszystko złe 5712 4, 41| wiater obalił stodołę, a do tego synowa po rodach 5713 4, 41| już sam zły nie wyrwie. A może się jeszcze trafi kto 5714 4, 41| się jęła mówić bolejąco:~- A co! Piekło tam i tyla. W 5715 4, 41| pochowku, jaże mrozi od smutku, a pociechy znikąd ni poratunku! 5716 4, 41| boskiego zmiłowania czekają! A już najbarzej Jagusia...~ 5717 4, 41| pobiegła w dyrdy ku chałupie.~A Jagustynka nie doczekawszy 5718 4, 41| wiada laczego prał konie, a ostro krzykał na kobiety, 5719 4, 41| rozbabrane i zamączone, a Hanka kłóciła się z kimś 5720 4, 41| to ci maciorę wypuszczę, a nie, to podam do sądu! Zapłać 5721 4, 41| moim! Nie daruję swojego! A na drugi raz to twojej maciorze 5722 4, 41| rozczapierzona kiej kokosz.~- A to wydzierasz się, jaże 5723 4, 41| jej ostro:~- Ogarnij się, a to wyglądasz kiej nieboskie 5724 4, 41| brzękliwe, mocne głosy młotów, a w kuźni huczał ogień i było 5725 4, 41| i poruchując miechem.~- A bo to me młynarz dopuści, 5726 4, 41| porządek wszystek gotowy, a parob jeno się wałęsa kole 5727 4, 41| przeżerały długachne kloce, a woda z krzykiem waliła się 5728 4, 41| obciesywało je do kantu, a drugie wynosiły deski na 5729 4, 41| Przywitali się przyjacielsko.~- A kajże to Bartek? - pytał 5730 4, 41| długo, tylachna drzewa!~- A chwaci na jaki rok abo i 5731 4, 41| to dziedzic da więcej, a tera robią w pojedynkę, 5732 4, 41| zaczynało jej być żal.~- A cóż mi to nowego powiesz? 5733 4, 41| rzeczy...~- Jeno przyjdź, a nie pożałujesz. Bojasz się 5734 4, 41| się zabierał do pługa.~- A strzyma twój wóz takie ciężary? - 5735 4, 41| jeszcze nie rozglądasz.~- A cóż to poredzę?~- Trzeba 5736 4, 41| to uciekł do Hameryki?~- A ten sam! Mądrala, jucha, 5737 4, 41| przewąchał pismo nosem.~- A bo mu to dowiedły, że zabił 5738 4, 41| cosik swojego na widoku, a jeno powiedam, jak to w 5739 4, 41| chytając się za głowę. ~- A tyle odsiedział w ciężkich 5740 4, 41| siedziałem te parę miesięcy, a już me się dur chytał...~- 5741 4, 41| już me się dur chytał...~- A za trzy niedziele byłbyś 5742 4, 41| wracać do tych rajów.~- A mnie nawet pomyśleć o tym 5743 4, 41| niespełna czterdzieści roków, a do cna już posiwiał i zgarbaciał, 5744 4, 41| Poletę tera do kupców, a wóz gotuj na jutro, bo woził 5745 4, 41| gdyż Witek przygnał stado, a kobiety kręciły się kole 5746 4, 41| trzy miarki owsa na obrok, a koniczyny przynieś im z 5747 4, 41| to tam tak skwierczy?~- A Nastusia. Urwanie głowy 5748 4, 41| ślub ma być w niedzielę, a Dominikowa wczoraj zapowiedziała 5749 4, 41| nasienie.~- Cóż na to Szymek?~- A co, jak usiadł w sadzie 5750 4, 41| Szymek! - krzyknął w sad - a pódzi no do nas przyszedł 5751 4, 41| pytał łagodnie Mateusz.~- A co, że wezmę siekierę i 5752 4, 41| za to zgnić w kreminale, a nie daruję!~Uspokoili go 5753 4, 41| przymilkł i siedział chmurny, a tak nasrożony, że nawet 5754 4, 41| wracając pod chałupę. - A to powieda, bych kupić od 5755 4, 41| spłaty! Co, dobra rada? A matce można będzie pokazać 5756 4, 41| na zadatek chwaci...~- A kajże to jeszcze chałupa, 5757 4, 41| porządki, zasiewy?~- Kaj? A tu! A tu! - wrzasnął naraz 5758 4, 41| porządki, zasiewy?~- Kaj? A tu! A tu! - wrzasnął naraz Szymek 5759 4, 41| Szymek wyskakując przed nich a trząchając zaciśniętymi 5760 4, 41| Dajcie mi jeno ziemię, a obaczycie, dajcie! - zakrzyczał 5761 4, 41| To nie ma się co głowić, a jeno iść do dziedzica i 5762 4, 41| gadał prędko Szymek. - A kto u matki orał? Kto siał? 5763 4, 41| zbierał? Dyć jeno ja sam! A źle to w roli robiłem, co? 5764 4, 41| spomóżcie, braty rodzone, a to już wama za to do śmierci 5765 4, 41| pijany radosną nadzieją.~A kiej się ździebko uspokoił, 5766 4, 41| jakby przed Balcerkami, a przenikliwy głos piszczałki 5767 4, 41| rad przystawał na drodze a z bele kim pogadywał, to 5768 4, 41| się wrzaskliwy głos Hanki, a kiej niekiej jazgotliwe 5769 4, 41| wieczór czynił się rosisty a silnie nagrzany, prawdziwie 5770 4, 41| gwiazdach włóczył oczami, a niekiej przystawał, pilnie 5771 4, 41| niby gniewnie na konie. ~- A gdzieżeś to polazł, siwy? 5772 4, 41| Smakuje wam cudze, co? A batem chceta po portkach? 5773 4, 41| więc jeno rozglądał się a prawił z cicha:~- No żrej 5774 4, 41| na myśl podejść do niego a wyznać się ze swoich frasunków.~- 5775 4, 41| miedzę i głośno zachrząkał.~A ksiądz posłyszawszy, że 5776 4, 41| byłem już na plebanii.~- A wyszedłem zmówić pacierze 5777 4, 41| kichając przy tym siarczyście~- A gdzie! Ślepyś, że cudze? 5778 4, 41| stawałeś w ojcowej obronie, a że był łajdus i luter, to 5779 4, 41| pozostać i odsiedzieć karę, a na ostatku powiedział:~- 5780 4, 41| zastanę w chałupie, co? A bo to kobieta da sama radę? 5781 4, 41| takusieńką i jestem...~- A niepodobna do się... - Przysunął 5782 4, 41| się o mnie bez tyla czasu, a teraz się dziwujesz?~- Że 5783 4, 41| przylecieć do cię, co? ~- A ja ostałam jeno z trupem 5784 4, 41| ja ostałam jeno z trupem a ze zgryzotami! - Zatrzęsła 5785 4, 41| niedowierzająco.~- I jak jeszcze! A to kiej ten głupi co dnia 5786 4, 41| zatrząsł.~- Jezu kochany! A tak me skląłeś tam za brogiem! 5787 4, 41| skląłeś tam za brogiem! A takiś przódzi był zły! A 5788 4, 41| A takiś przódzi był zły! A kiej cię brali, to aniś 5789 4, 41| mnie? - Gniew go przejął.~- A przez ciebie! Przez ciebie 5790 4, 41| pośmiech całej wsi...~- A wójta to już nie baczysz? 5791 4, 41| wójta to już nie baczysz? a drugich, co? - buchnął groźnie. - 5792 4, 41| coraz bardziej rozżalona. - A czemuś me do się zniewolił 5793 4, 41| swoją kobietę. Głupia byłam, a tyś me tak opętał, co już 5794 4, 41| nie ostawiłbyś me samej, a jeno strzegł przed złą przygodą, 5795 4, 41| Odpadły go wszystkie złoście, a serce się rozdygotało kochaniem.~- 5796 4, 41| jął przygarniać do serca a tulić, a głaskać po włosach 5797 4, 41| przygarniać do serca a tulić, a głaskać po włosach i obcierając 5798 4, 41| gorzkimi łzami, te kochane a tak przesmucone oczy. Pieścił 5799 4, 41| uwiesiła mu się na szyi a kładła głowę na jego piersiach 5800 4, 41| wypłakiwać wszystkie boleście a smutki...~Ale Antkowi już 5801 4, 41| całunkami, zaczęła się szarpać a prosić lękliwie, prawie 5802 4, 41| jakby na dno jakowegoś raju, a on ją wzion, jak to kiedyś 5803 4, 41| pieszczocie niepamięci.~A i w nich nie było już pomiarkowania 5804 4, 41| niecierpliwiąc się jeno a wyczekując, które się pierwej 5805 4, 41| ruszy i pójdzie sobie precz.~A w Jagusi jakby już wszystko 5806 4, 41| niego zapłakane oczy.~- A choćby do samej Hameryki! 5807 4, 41| Poszłabyś za mną, Jaguś?~- A cóż to poczniesz ze swoją 5808 4, 41| całej twarzy jął prosić a molestować, bych z nim jechała 5809 4, 41| tam Hanka pierzynę wietrzy a wzdycha...~Rozżarł się na 5810 4, 41| karczmach wyczekuje...~- A jakbyś wiedział, co niejeden 5811 4, 41| prześmiechając się zjadliwie.~- A to leć, choćby nawet do 5812 4, 41| sobie dysząc jeno ciężko a poglądając na się rozsrożonymi 5813 4, 41| się rozsrożonymi ślepiami, a kieby szukając w sobie tych 5814 4, 41| musisz co noc wychodzić...~- A żebyś skapiał kiej ten pies! - 5815 4, 41| tylko oczy kieby ze śpiku a wzdychał markotnie.~- Zgłupiałem 5816 4, 41| Ni z nią, ni przez niej! A żebyś! - zaklął z cicha 5817 4, 41| się im nie dał w niewolę, a na sprzeciw, rozglądał się 5818 4, 41| człowiek raz jeden pofolguje, a już się tak pokuma ze złem, 5819 4, 41| wyprawił do wożenia gnoju, a sam pojechał w parę koni 5820 4, 41| okrzesującego chojary.~- A kto temu był winowaty, jak 5821 4, 41| winowaty, jak nie dziedzic a gospodarze! - mruknął ponuro 5822 4, 41| jeszcze miał swoich turbacji? A do tego kowal już prawie 5823 4, 41| sprawą i z wolna, ostrożnie, a wielce chytrze napomykał, 5824 4, 41| stał się w chałupie srogi a niewyrozumiały. Hanka w 5825 4, 41| ale co oko miała bystre, a odpasiona Jagustynka też 5826 4, 41| dobrego słowa jej nie dawał.~A już było najciężej, kiedy 5827 4, 41| gniewał, ani uprzykrzał, a jeno ciężko wzdychał i na 5828 4, 41| otwarcie nie miała śmiałości, a Rocho klął się, że też nie 5829 4, 41| przychodził teraz jeno na noc, a całe dnie wędrował po okolicy 5830 4, 41| ze swoimi książeczkami, a nauczając pobożne nabożeństwa 5831 4, 41| Ktoś obcy! Trza wyjrzeć.~A tyla co jeno wyszedł, powrócił 5832 4, 41| się ciężkie stąpania.~- A może to już po mnie? - jęknął 5833 4, 41| Antek nie mógł się poruszyć, a jeno latał oczyma po wywartych 5834 4, 41| Dawno was wypuścili z turmy, a?~- Niby to pan starszy nie 5835 4, 41| Rozdygotał się ździebko.~- A gdzież to Rocho? - spytał 5836 4, 41| was żyje kakoj to Rocho?~- A może pan starszy mówią o 5837 4, 41| chałupie, indziej w obórce, a niekiedy i prosto pode płotem. 5838 4, 41| się z ławy ze złością: - A ja mówię, że mieszka u was 5839 4, 41| wyrzekła groźnie - nie pódę! A jak mnie przyniewolisz, 5840 4, 41| łby dzieciom porozbijam, a sama choćby do studni! Prawdę 5841 4, 42| Szymek przywarł na chwilę, a skoro tamten znowu zachrapał, 5842 4, 42| nawet pies nie zaszczekał, a w cichości słychać było 5843 4, 42| ktosik chodził z cichym a nieustającym mamrotem.~- 5844 4, 42| kiej wody szeroko rozlane, a siwe od rosy zboża trącały 5845 4, 42| zawdy robił, bele jeno zbyć, a dużo nawzdychać, a w piersi 5846 4, 42| zbyć, a dużo nawzdychać, a w piersi się nagrzmocić 5847 4, 42| zdrętwieje: dzisiaj było inaczej, a wspomożenie bowiem Pańskie 5848 4, 42| na dwie! Świec nakupię, a jak się dorobię, to nawet 5849 4, 42| Lipcach leżących niżej, a całych jeszcze we mgłach, 5850 4, 42| się pleniły po wzgórkach, a kaj niekaj z trudem wynosiła 5851 4, 42| Szymek cięgiem prawił swoje, a w końcu twardo powiedział:~- 5852 4, 42| wolna i w takiej cichej a głębokiej radości, jaże 5853 4, 42| wziął się do równania ziemi a karczunków.~Dzień się już 5854 4, 42| możesz chałupę podeprzeć.~A wycinając krze tarniny, 5855 4, 42| kole obory, jak u Borynów!~A niekiedy nabierając oddechu 5856 4, 42| ziemię miłującymi oczami a szeptał gorąco:~- Mojaś 5857 4, 42| sygnaturka na kościele, a nad lipeckimi kominami podnosiły 5858 4, 42| okopywał rowem swoją ziemię, a Grzela, wójtów brat, przy 5859 4, 42| podziw miał w oczach.~- A bo mi to nie potrza? Cóż 5860 4, 42| Cóż to mam? Jedne portki a te gołe pazury! - mruknął 5861 4, 42| owo i wrócił do swojego, a po nim zachodziły i drugie, 5862 4, 42| słowem, kto na pogwarę, a kto jeno wykurzyć papierosa 5863 4, 42| spozierała po polach.~- A bo się to co urodzi na takich 5864 4, 42| to ziemi pewnie ugryzie! A jak to przezimujemy?~- Moja 5865 4, 42| ulepisz kiej jaskółka!~- A z drzewa i gałęzi, i z gliny, 5866 4, 42| serca.~- Z dobrego serca. A juści, pewnikiem chce zrobić 5867 4, 42| żebym se miał kulasy urobić, a stanie.~- Hale, sam to pewnie 5868 4, 42| lękliwie.~- Żebym skapiał, a prosił ich nie będę! - wykrzyknął, 5869 4, 42| jął jękliwie tłumaczyć:~- A mogę to, Nastuś? Jakże, 5870 4, 42| choć jaką krowinę dali, a to jak te najgorsze dziadaki, 5871 4, 42| kobieto, tylachna roboty, a ty jeno wyrzekasz?~Podniesła 5872 4, 42| pełna ciężkich turbacji a trosk niemałych.~- Bo jeśli 5873 4, 42| Dyć i kobieta człowiek, a po człowieczemu nie wyrozumie. 5874 4, 42| nie wyrozumie. Płacze jeno a lamenty, samo z nieba nie 5875 4, 42| spodział - mruknął Kłąb.~- A bo to nie Dominikowe nasienie! - 5876 4, 42| chudziaku, obaczysz.~- A niechta! a jak me spierą, 5877 4, 42| obaczysz.~- A niechta! a jak me spierą, to już całkiem 5878 4, 42| to umyślił mi pomagać?~- A sam! Dawno chciałem, jenom 5879 4, 42| razem orali cały dzień, a odjeżdżając obiecał przyjechać 5880 4, 42| przyjechał równo ze słońcem, a Szymek zaraz obaczył jego 5881 4, 42| to im niełacno me zmacać, a sam przeciek pod pazury 5882 4, 42| powiadał jakoś markotnie.~- A Jagna cię nie wydała?~- 5883 4, 42| takie gorące, rozprażone a duszne, że ziemia pękała, 5884 4, 42| wysychały, trawy żółkły, a zboża stały ledwie już żywe 5885 4, 42| głos ludzki się kaj zerwał, a co dnia jednako ze wschodu 5886 4, 42| nieubłaganie ogień i posuchę. ~A i Szymek co dnia jednako 5887 4, 42| przemordowany, iż zasnął przy misce, a nazajutrz spał prawie cały 5888 4, 42| wesoło:~- Bóg zapłać, matko! A tera chodźma się ździebko 5889 4, 42| ruszył z Nastusią do karczmy, a za nimi Mateusz z Tereską.~ 5890 4, 42| jeszcze nie brał do tańców, a jeno przepijali do się, 5891 4, 42| po raz nosił im gorzałkę a piwo.~- Antek patrzy dzisia 5892 4, 42| urazi! - dorzucił ktosik, a cała karczma gruchnęła śmiechem 5893 4, 42| Jędrzycha za szyję całował go, a prawił dobrze już napiłym 5894 4, 42| tłumaczyła Nastusia.~- A to go puść pod swoją pierzynę, 5895 4, 42| ksiądz poświęci, nie grzech, a chłopak haruje kieby wół, 5896 4, 42| se jakąś sprawę w sieni, a Jagustynka rzekła na odchodnym:~- 5897 4, 42| Mało dobrego na świecie, a zdarzy się kieby to ziarno 5898 4, 42| czerwonych niźli dwojaków.~- A zdradź me ino, to ci łeb 5899 4, 42| Jacek będą ze mną robili?~- A będę, pomogę ci przy chałupie, 5900 4, 42| nóg nie padł w podzięce a zdumieniu, jeno co nie miał 5901 4, 42| Nastusi.~- Mówili, co głupawy, a on ci kiej ten ksiądz najmądrzejszy! - 5902 4, 42| jednych dwojaków jedli, a pod jednym kożuchem sypiali, 5903 4, 42| Mateusz przyszedł z pomocą, a Kłębowy Adam nawiózł z boru, 5904 4, 42| Szymek jeszcze wybielał izbę a uprzątał wióry i śmiecie, 5905 4, 42| i polazł w stronę lasu.~A Szymek, chociaż wszystko 5906 4, 42| się do niej przystąpić.~- A to już pódę, matulu! - szepnął 5907 4, 42| zaśmiała się urągliwie. - A spij się, to obaczysz, co 5908 4, 42| powlekła się kajś na wieś.~- A spiję się, na złość się 5909 4, 42| rozpłakała się rzewliwie, a Szymek bzdyczył się czegoś 5910 4, 42| ślubie wróciła do matki, a jeno później zaglądała niekiedy 5911 4, 42| przywtórzył na fleciku, a ktosik srodze przybębniał, 5912 4, 42| zatańcowali w ciasnej izbie, a poniektóre, co ochotniejsze, 5913 4, 42| godownicy jedząc, przepijając a gwarząc z cicha, że to nijako 5914 4, 42| żoną, w kąty ją ciągał, a tak siarczyście całował, 5915 4, 42| jaże przekpiwali z niego, a Jambroż rzekł posępnie:~- 5916 4, 42| niewolił, gorzałką częstował, a skoro się pokazała Jagusia, 5917 4, 42| zaprosinom nie odmówili, a wspomogę na wesele, jak 5918 4, 42| Żeby ta smaków nagotowali, a zapachniała kufa okowitki, 5919 4, 42| matka wzbronili żeniaczki, a zabiegaj kole niej, może 5920 4, 42| pożyczył od Kłęba, skrzynie a pościele i statki upakował 5921 4, 42| konia śmignął i ruszył, a pobok szli odprowadzający.~ 5922 4, 42| ździebko poczerwieniła się, a Szymek, wspierając wóz na 5923 4, 42| będą zazdrościły - dodał, a że był wielce strudzony 5924 4, 42| słomie i wnet zachrapał, a ona zasiadła pod ścianą 5925 4, 42| niej któraś z gospodyń, a nie z próżnymi rękami.~- 5926 4, 42| rękami.~- Ludzie kochane, a czymże się ja wam odsłużę - 5927 4, 42| szeptała wzruszona.~- A choćby dobrym słowem - odparła 5928 4, 42| mogło starczyć na długo, a któregoś zmierzchu Jasiek 5929 4, 43| czerwonych jagód la Józki, a że właśnie Hanka doiła krowy 5930 4, 43| co ta maciorka ode mnie! A niech przyleci rychło, bo 5931 4, 43| kijaszkiem odganiała każdego.~A teraz, skoro ugwarzyła się 5932 4, 43| grubo twarz i szyję Józki, a na to nakładła mokrych szmat, 5933 4, 43| jeno trwożnie rozpytując:~- A nie będzie dziobów na polikach?~- 5934 4, 43| zwisają nad nią tak nisko, a ona próżno się zrywa i dosięgnąć 5935 4, 43| usiłując się podnieść.~- A gdzie siwula! Witek, nie 5936 4, 43| go w chałupie do pomocy, a bydło pasał za niego wraz 5937 4, 43| bronił się, ale je wypuścił.~A znowu kiedyś przyniósł młodego 5938 4, 43| piersi kiej dzieciątko, a głaszcząc i, upieszczając, 5939 4, 43| rymnął do sadu, pies pognał, a za nimi Witek z krzykiem 5940 4, 43| ździebko niespokojnie.~- A juści, obaczył mu jeno podogonie, 5941 4, 43| się nieco.~- Jezu kochany, a to śliczności, kieby malowanie!~- 5942 4, 43| śliczności, kieby malowanie!~- A pilnuj się, bych cię w nos 5943 4, 43| Skrzydła ma i kulasy spętane, a ślepie zalałem jej smołą.~ 5944 4, 43| I tak im schodziły dnie.~A na świecie cięgiem prażyło, 5945 4, 43| się było pokazać w polu, a noce też nie przynosiły 5946 4, 43| szklanej, białawej pożodze, a słońce zachodziło czyste 5947 4, 43| mglały coraz barzej, uwiędły, a niedojrzały owoc opadał 5948 4, 43| drzew, studnie wysychały, a nawet w stawie ubyło tyle 5949 4, 43| zebrała się cała wieś. ~A modlili się tak gorąco i 5950 4, 43| chciały wychodzić na świat, a ludzie, przemęczeni do ostatka, 5951 4, 43| rzucił przygarścią popiołu, a pokrótce zahuczało kajś 5952 4, 43| wielgachnymi skrzydłami, a napęczniałe sinością chmury 5953 4, 43| całe rzeki spienionej wody, a co przestało na chwilę i 5954 4, 43| wójtową.~Buchnęły płomienie a dymy i w mig cała stodoła 5955 4, 43| swoją chałupę warcząc jeno a doszczekując:~- Dmij się, 5956 4, 43| izbie i po gospodarsku; a głównie przestawała z Łapą 5957 4, 43| rozległ się kajś głos Hanki, a Jagna pierzchnęła spłoszona.~- 5958 4, 43| zdumiała się niezmiernie.~- A mamy! Co, nie śliczna? - 5959 4, 43| głowę i nie dasz wiary! A to wczoraj jakoś na świtaniu 5960 4, 43| i jeszczek nie usnęłam, a tu znowu cosik porykuje 5961 4, 43| dziękować, ale się wyrwał.~- A jak spotkacie pana Jacka - 5962 4, 43| rozgdakały zestraszone, a Szymek gwizdał coraz głośniej.~- 5963 4, 43| gdzie będą co sieli.~- A skądże to weźmie nasienia?~- 5964 4, 43| słowa nie puści.~- Brat mój, a słucham kieby zgoła o obcym.~- 5965 4, 43| słucham kieby zgoła o obcym.~- A taki poczciwy, taki zmyślny 5966 4, 43| Wiedzie się im niezgorzej.~- A niech im Pan Jezus da z 5967 4, 43| dziedzica za nasz grunt, a i w niejednym nas wspomógł.~- 5968 4, 43| i jakaś roztęskniona.~- A ja co? ten badyl suchy, 5969 4, 43| się frasobliwie po głowie, a Jagusia zapatrzyła się na 5970 4, 43| poniosą.~- To się ożeń, a miał będziesz odmianę - 5971 4, 43| jej! Każda za cie pójdzie, a niejedna już wygląda swatów.~- 5972 4, 43| niejedna już wygląda swatów.~- A jak odmówi! Wstyd będzie 5973 4, 43| poufałości.~Nie bronił się, a jeno zaczął z innej beczki.~- 5974 4, 43| beczki.~- Wiesz, Jaguś, a to chłopaki czekają jeno 5975 4, 43| mocą, jaże się zastanowił, a szczerze powiedziała, gdyż 5976 4, 43| co - jąkał zdumiony.~- A to, żeście świńtuch i tyla! 5977 4, 43| matka obierała ziemniaki, a Jędrzych doił krowy w opłotkach, 5978 4, 43| spragniona o nim wieści, a z jakąś cichą nadzieją usłyszenia 5979 4, 43| kieby te umiłowane ręce, a czasem z pól podnosił się 5980 4, 43| pręży i wzbiera w sobie... a noc stąpała przez nią cicho 5981 4, 43| postawienie szkoły w Lipcach; a potem Grzela nauczał każdego 5982 4, 43| nie obeszło się bez kłótni a sprzeciwieństw, ale w końcu 5983 4, 43| szarzejący nad ziemią, z lękiem a radością dając się temu, 5984 4, 44| zgromadził przed kancelarią, a naczelnika jeszcze nie było. 5985 4, 44| Gromada czekała cierpliwie, a tylko jeden wójt latał kiej 5986 4, 44| zdążyć, nim nadjedzie.~- A nie popuśćcie jeno ze strachu - 5987 4, 44| na przekpinki.~- Wójcie, a to jeno Boga się bójcie - 5988 4, 44| się któryś z rzepeckich.~- A któren jeszcze pysk wywrze, 5989 4, 44| ludziach jednego ze sołtysów, a sam wszedł do kancelarii, 5990 4, 44| nadstawioną garść wtykał, a wszystkie jednako skamlały 5991 4, 44| niby to wszystko obiecywał, a kogo strachał strażnikami, 5992 4, 44| z kim był za pan brat, a od każdego cosik wycyganił, 5993 4, 44| niby to z przyjacielstwa:~- A uchwalcie na szkołę, bo 5994 4, 44| to: pan z panem zna się, a chłopu zasię.~Płoszka odszedł 5995 4, 44| zaś dalej wywoływał ludzi, a coraz to z drugich wsi, 5996 4, 44| każdego strasząc czym innym, a do jednego niewoląc, że 5997 4, 44| rozniesło między gromadą.~A niemała kupa żebrała się 5998 4, 44| Lipiec, które z Modlicy, a które z Przyłęka lub z Rzepek, 5999 4, 44| z osobna, zadzierzyście a hardo spozierając na chłopów, 6000 4, 44| krzyczała:~- Śpiesz się, Magda! A żebyś kulasy połamała, tłumoku