Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
7 4
8 4
9 4
a 6542
a1e 1
abo 154
abom 3
Frequency    [«  »]
-----
13137 i
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
5699 w
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

a

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-6542

     Tom, Rozdzial
6001 4, 44| gdakały wystraszone kury, a zziajany stójka jął ganiać 6002 4, 44| im naród składa podatków, a przeciech nikto im na ręce 6003 4, 44| którymi był wójt, młynarz, a nieco z dala kręcił się 6004 4, 44| między łudzi prawiąc im cosik a przekładając coś ważnego, 6005 4, 44| jaże ośmiał się niejeden, a w trzeciej gromadzie przy 6006 4, 44| ciężko było wyrozumieć.~A wszyscy trzej przyniewalali 6007 4, 44| nią płacić nowe podatki, a do tego nikomu się nie śpieszyło.~ 6008 4, 44| nogi na nogę, jęli chrząkać a pokasływać, a nikt jeszcze 6009 4, 44| jęli chrząkać a pokasływać, a nikt jeszcze nie wiedział, 6010 4, 44| się przeciwić naczelnikowi a zadzierać z urzędami.~Jeden 6011 4, 44| przewąchując, co się święci, a do pisarza zachodził, z 6012 4, 44| pisarz zawołał przez okno:~- A pójdź no tu który!~Nikt 6013 4, 44| mieli rano jeszcze przysłać, a jakoś nie przysyłają! Tylko 6014 4, 44| bęben.~Pisarz jeno zaklął, a po chwili wyszedł wójt od 6015 4, 44| zadzierać z naczelnikiem, a przecież za szkołą głosować 6016 4, 44| by i drugie słyszały:~- A ja wam radzę, głosujcie, 6017 4, 44| będzie lepsza od żadnej. A o jakiej zamyślacie, nie 6018 4, 44| kupy.~- Głupiś! Sami wezmą, a nie dasz z dobrej woli, 6019 4, 44| niespodzianie:~- Prawdę mówicie, a Rocho naród zbałamucił i 6020 4, 44| zbałamucił i do zguby popycha.~A na to wystąpił jakiś gospodarz 6021 4, 44| znowuj głos podniósł.~- A głupie mu pomagają! rzekłem! - 6022 4, 44| potoczył mądrymi oczami - a komu to nie w smak, niech 6023 4, 44| płacić, to kto płaci? chłopi! A jak wam kozaków po wsiach 6024 4, 44| kogo do kreminału powleką? A jeno was, chłopów! Panowie 6025 4, 44| za nich gnaty wyciągał.~- A żeby mogli, to by jutro 6026 4, 44| niech uczą po naszemu, a nie chcą, to nie uchwalać 6027 4, 44| ani grosza, przeciwić się, a juści, tylko parobkowi łacno 6028 4, 44| niźli przeciwić się urzędom. A że po naszemu nie nauczają, 6029 4, 44| nie będzie mówił inaczej, a jeno jak go matka nauczyła! 6030 4, 44| swoją ano stronę trzymajmy! A drą się między sobą panowie, 6031 4, 44| słuchają!~Przycichło nagle, a stary wystąpił i jął prawie 6032 4, 44| Prześmiewajta się, juchy, a ja wam rzeknę, jak bywało 6033 4, 44| baczę, jak nas tumaniły a przysięgały, że jak Polska 6034 4, 44| wszystko! Obiecywały, mówiły, a kto drugi dał, co tera mamy, 6035 4, 44| uciemiężenie! Jeszcze me...~- A dajże mu ta który w pysk, 6036 4, 44| wyrwał się jakiś głos.~- A tera - ciągnął dalej - ja 6037 4, 44| pokwikuje z kuntentności, a chwali se chliw i pełne 6038 4, 44| tknąć nie śmie.~- Plecie, a tyle miarkuje, co ten koński 6039 4, 44| Kury zmacać nie poredzi, a będzie tu występował! Gnojek 6040 4, 44| włosów nie poszanują!~- A to i każdą siwą kobyłę trza 6041 4, 44| patrzył w dal.~- Józek, a zamknij gębę, bo ci jeszcze 6042 4, 44| przebierać w świąteczny ubier, a w całym domu znowu podniesły 6043 4, 44| nie karczma!~- Pietrze, a chodźcie ino, cosik wama 6044 4, 44| nie ma tu żadnego Pietra, a jeno urzędnik! - odburknął 6045 4, 44| przypadli wysadzać go z powozu, a strażnicy stanęli przy drzwiach 6046 4, 44| przeszedł może i cały pacierz, a naczelnik się nie pokazywał, 6047 4, 44| smaki wiercące w nozdrzach.~A że mierziło się już czekanie 6048 4, 44| zakrzyczał:~- Nie rozłazić się! A którego zbraknie, ten się 6049 4, 44| jeno coraz siarczyściej a niecierpliwie spozierając 6050 4, 44| każden jeno grdyką robi, a po próżnicy ślinkę łyka! - 6051 4, 44| się żałosny i długi bek, a po chwili wylazł stójka 6052 4, 44| Łapaj złodzieja! Łapaj!~- A posyp mu soli na ogon, to 6053 4, 44| napędził go w podwórze. A jeszcze nie odzipnęli, kiej 6054 4, 44| naczelnikowi.~- Wójcie, a trza wykadzić, bych nie 6055 4, 44| jaże wójt błyskał ślepiami a zęby zacinał, ale w końcu 6056 4, 44| zbrzydły im nawet przekpinki, a tak dokuczyło czekanie na 6057 4, 44| nami! Co uchwalimy, będzie, a czego nie chce gromada, 6058 4, 44| sołtysi jęli nawoływać, a wójt przyleciał z krzykiem:~- 6059 4, 44| przeczyta niby o tej szkole! A słuchajta pilnie, bych każden 6060 4, 44| budowę jeszcze w tym roku, a na przyszłą jesień dzieci 6061 4, 44| ozwali się tu i owdzie.~- A któren ma przeciw temu, 6062 4, 44| przeciw temu, niech wystąpi, a swoje rzeknie.~Jęli się 6063 4, 44| już ze wszystkich stron, a coraz śmielej, głośniej 6064 4, 44| przycichli na jego widok, a on poskubał bródkę i rzekł 6065 4, 44| zaklął ktoś na nich.~A naczelnik, choć prawił słodziuśko, 6066 4, 44| groźnie.~Wójt struchlał, a pisarzowi jaże spadły z 6067 4, 44| przystąpił i śmiało spytał:~- A niby jaka to ma być ta nowa 6068 4, 44| uchwalim i pół rubla z morgi, a na inszą ni szeląga.~- Co 6069 4, 44| uczyły się bez trzy roki, a też ni be, ni me.~- Ciszej, 6070 4, 44| Rozbrykały się barany, a wilk jeno patrzeć, jak skoczy 6071 4, 44| i wszędy zawrzały spory a kłótnie, zwłaszcza Grzelowe 6072 4, 44| wsi przekładali, prosili, a nawet i strachali Bóg wie 6073 4, 44| się im wygadać do woli, a kiej mu się widziało, co 6074 4, 44| słuchać! - spokoili sołtysi.~A nim się do cna przyciszyło, 6075 4, 44| jeno co się nie ulękli, a Kłąb chlasnął na odlew:~- 6076 4, 44| ich ścisnęli między sobą, a ktosik im szepnął:~- Niech 6077 4, 44| czyniąc wolne przejście, a tłocząc się za nimi przed 6078 4, 44| wrzawą, przysapując jeno, a klnąc i wytrząchając pięściami, 6079 4, 44| stworzenie ma swój głos, a jeno nam przykazują mieć 6080 4, 44| cudzy.~- I cięgiem przykazy, a ty, chłopie, słuchaj, płać 6081 4, 44| zatrzęsły się śmiechy, a on wołał rozjuszony:~- Albo 6082 4, 44| pogadał cosik z pisarzem, a ten pokrótce ogłosił: jako 6083 4, 44| już nie dosłyszał nikogo, a jeno pojedyncze słowa klątw, 6084 4, 44| wydzierali zapalczywie, a nikto nie poredził wyrozumieć, 6085 4, 44| twarzach.~Przysiadł znowu, a wójt, młynarz i drugie rzucili 6086 4, 44| szedł koleją, posobnie, a pisarz przy nazwisku znaczył 6087 4, 44| oszukali!~- Ja mówiłem: nie, a postawił mi kreskę! - wydzierał 6088 4, 44| wydzierał się któryś, a za nim wielu świarczyło 6089 4, 44| na kogo, ni kiwnął głową, a pogadawszy jeszcze ze strażnikami, 6090 4, 44| Jagniątko, do rany go przyłóż, a nie spodziejesz się, jak 6091 4, 44| wilka i weźmie pod kopyta.~- A czymże by to głupich trzymali, 6092 4, 44| wezwyczai.~- Moiściewy, a jaki to człowiek, nawet 6093 4, 44| przeciek prawo pisali la nas, a nie la siebie.~Jakiś chłop 6094 4, 44| naczelnik zapomniał powiedzieć? A tego, żeśta kundle i barany. 6095 4, 44| organistów.~Otoczyli go Lipczaki, a Grzela rozpowiedział o wszystkim. 6096 4, 44| kieliszku Mateusz huknął:~- A ja wam powiedam, że wszystkiemu 6097 4, 44| Prawda, najwięcej namawiali a straszyli - przyświarczył 6098 4, 44| przyświarczył Stacho Płoszka.~- A że naczelnik groził, to 6099 4, 45| kot odpędzony od miski, a rozważał, czyby nie zawrócić, 6100 4, 45| obstrugiwał, pasując do ręki a zważając na burków, którzy 6101 4, 45| służbie, panie gospodarzu, a może nam w jedną stronę, 6102 4, 45| nie postawią; cóż, kluski a kapusta nie la takich panów - 6103 4, 45| zabielały dziecińskie głowiny, a tylko jedne pieski przeprowadzały 6104 4, 45| zaczepnie:~- Prawdę powiem, a to z waszej służby tyla 6105 4, 45| wsiach naszczekają pieski, a jaki taki zbędzie ostatniej 6106 4, 45| już pozieleniał ze złości, a za pałaszem macał, ale dopiero 6107 4, 45| nie dam się i czterem... a kły powybijam kiej psom. 6108 4, 45| niczym nie winowatym... A szukacie bitki, dobrze... 6109 4, 45| podwody na swoje kości...A podejdź który i tknij me 6110 4, 45| żart.~- Ha! ha! sławno, a to się nam udała szutka! - 6111 4, 45| gospodarzu, i pogadamy.~- A niech cie ta przódzi zaraza 6112 4, 45| okna czerniały kiej jamy, a na słupiastym ganku siedziało 6113 4, 45| nich, szczękały statki, a niekiedy długi, wesoły śmiech 6114 4, 45| pogłoski stworzeń przeróżnych, a na polach muzyka koników 6115 4, 45| ukropem. Świat oniemiał, a co jeno było żywe, przytaiło 6116 4, 45| ostatnie kałuże wyschły, a do tego od zbóż prawie dojrzałych 6117 4, 45| cichość leżała w powietrzu, a nikaj nie dojrzał człowieka 6118 4, 45| Głowił się i wzdychał, a tyla mu jeno przyszło z 6119 4, 45| poczuł, jako i jemu jest źle, a może nawet gorzej niźli 6120 4, 45| to jest boskie skaranie, a nie gorąc - wybuchnął Żyd 6121 4, 45| gałganów i drewnianymi pudłami, a na nich stał jeszcze kosz 6122 4, 45| sił do ostatka i szarpał, a co trochę musiał odpoczywać.~- 6123 4, 45| jeszcze co? Ja mam wszystko. A może pan gospodarz kupi 6124 4, 45| gospodarz kupi paczkę tytuniu? A może dać kieliszek fajnej 6125 4, 45| ślepie na wierzch wylazły, a kiej Antek zwolnił nieco 6126 4, 45| zaczął z innej beczki.~- A jak nie urodzi, też mniej 6127 4, 45| folwarku; ksiądz z parafii, a urzędnik ze wszystkich. 6128 4, 45| drugiego łupił ze skóry, a jeno, bych każden żył sprawiedliwie, 6129 4, 45| złotówkę cukierków la dzieci, a kiej mu Żyd jął dziękować, 6130 4, 45| gęstą, pomieszaną ciżbą, a dołem tulił się do grubachnych 6131 4, 45| połamane wierzchoły i gałęzie, a kaj niekaj smukła drzewina, 6132 4, 45| mroczno, pachniało pleśnią a grzybem, drzewa stojały 6133 4, 45| jakby zapatrzone w niebo, a przez zwarte korony jeno 6134 4, 45| koński tupot i parskanie, a dojrzawszy dziedzica jadącego 6135 4, 45| głaszcząc niespokojną klacz~- A dopieka, za jaki tydzień 6136 4, 45| o zebranie w kancelarii, a usłyszawszy wszystko, jak 6137 4, 45| robię z gęby cholewy.~- A żeście się to ważyli z tym 6138 4, 45| Skąd! Przecieśma Polaki, a nie Niemcy czy to jakie 6139 4, 45| wsiach - ciągnął tak samo.~- A wespół z panowym stryjaszkiem, 6140 4, 45| opuszczenie, w jakim naród żyje.~- A bo nikogo nie słuchają! 6141 4, 45| ale odrzekł spokojnie:~- A zmądrzałem, bo wiem, że 6142 4, 45| Duby smalone pleciesz, a cóż ci to złego zrobili?~- 6143 4, 45| cóż ci to złego zrobili?~- A to, że za polskich czasów 6144 4, 45| batem popędzać i ciemiężyć, a sami se tak balowali, jaże 6145 4, 45| ozgniewał się i krzyknął:~- A wara ci, chamie jeden, do 6146 4, 45| gnoju i wideł, rozumiesz! A język trzymaj za zębami, 6147 4, 45| poszedł w swoją stronę, a również zły i wzburzony.~- 6148 4, 45| niewart i wszy pieczonej, a drugich przezywa od chamów! - 6149 4, 45| tak latały czerwone wargi, a biło od niej taką radością? 6150 4, 45| ust...~- Prawie ksiądz, a chce mu się zabawiać kiej 6151 4, 45| boli! - myślał o Jagusi. - A jak to w niego łakomie patrzała; 6152 4, 45| patrzała; dziw go nie zjadła. A niechta, a niechta...~Próżno 6153 4, 45| go nie zjadła. A niechta, a niechta...~Próżno się jednak 6154 4, 45| dolegała mu do żywego.~- A ode mnie to uciekaj kieby 6155 4, 45| się przed nią w piasku, a stadko podskubanych gęsi 6156 4, 45| nogi. - Pilusie, pilu, pilu a gdzie, szkodniki, a gdzie? - 6157 4, 45| pilu a gdzie, szkodniki, a gdzie? - wrzasnęła, bo gęsi 6158 4, 45| przepuści bez pogłaskania. A którąż to spotkał?~- Nie 6159 4, 45| zdało mi się, co Jagusię - a widząc, że stara skrzywiła 6160 4, 45| Taka dobra jak drugie, a może i lepsza! - rozgniewał 6161 4, 45| jakoś pilnie w pończochę. - A żeby ci ozór odjęło, pleciuchu 6162 4, 45| się ku niej coraz prędzej, a nie wyszło i Zdrowaś, już 6163 4, 45| wzięła go ściskać, całować a wodzić po nim rozkochanymi 6164 4, 45| nim rozkochanymi oczyma.~- A to cię wychudzili, kruszyno! 6165 4, 45| prędzej będziemy w domu~- A gęsi? Święci Pańscy, znowu 6166 4, 45| zostanie kiedyś proboszczem, a ona usiędzie przy nim na 6167 4, 45| spokoju i szczęśliwości.~- A kiedyż to Felek przyjedzie 6168 4, 45| Aresztowany! i cóż to zbroił? A zawsze mówiłam, a przepowiadałam, 6169 4, 45| zbroił? A zawsze mówiłam, a przepowiadałam, że źle skończy! 6170 4, 45| zrobić z niego doktora! A tak się nim pysznili, tak 6171 4, 45| pysznili, tak nosy zadzierali, a teraz synek w kryminale, 6172 4, 45| cytadeli.~- W cytadeli, a to musi być coś politycznego? - 6173 4, 45| rzeczach, zaraz by wypędzili.~- A widzisz! Wypędziliby cię 6174 4, 45| ciężko, tyle nas w domu, a przychody coraz mniejsze 6175 4, 45| dobrodziej z cudzej kieszeni.~- A bo naprawdę zdzierał! - 6176 4, 45| powstawał? na rodzonego ojca! A jeśli zdzierał, to dla kogo? 6177 4, 45| Przecież nie dla siebie, a tylko dla was, dla ciebie, 6178 4, 45| przepływając między drzewami, a za nim leciał ksiądz w portkach 6179 4, 45| ślepie, gęsi się rozleciały, a jeno Jasiu stał spokojnie 6180 4, 45| Jambroż! drabina, sitko, a prędzej, bo uciekną! Ruszaj 6181 4, 45| skrapiać opadającego roju, a nie upłynęło i Zdrowaś, 6182 4, 45| nim z brzękiem i szumem, a zeszedłszy na ziemię poniósł 6183 4, 45| jakby w każdym się roiło.~A kiedy ksiądz zajął się obsadzaniem 6184 4, 45| ucieszyli się nim niezmiernie, a co tam było pisków, całowań 6185 4, 45| dalejże znosić przeróżne smaki a podtykać, a molestować i 6186 4, 45| przeróżne smaki a podtykać, a molestować i zachęcać do 6187 4, 45| dalej szukać po chałupach, a zaraz po jego odejściu zawołano 6188 4, 45| tegorocznych rojów? Piętnaście! A mocne, jak stare, już niektóre 6189 4, 45| fiut... na bory i lasy. A jeden rój ukradł mi młynarz! 6190 4, 45| gałgany to tną jak osy, a sio! - zajęczał opędzając 6191 4, 45| skończyło! Doigrał się, co? A mówiłem, a przekładałem, 6192 4, 45| Doigrał się, co? A mówiłem, a przekładałem, nie słuchał 6193 4, 45| się z motyką na słońce... A powiedziano: jakże to... 6194 4, 45| czego nie wolno, nie rusz, a co zakazane, obchodź z daleka. 6195 4, 45| Zmęczyły mnie pszczółki! A przychodź wieczorami na 6196 4, 45| że cięgiem mu się myliło, a gdy nareszcie uchwycił wątek 6197 4, 45| Wariacie jeden! wariacie!~A on snuł się i promieniał 6198 4, 45| chociaż służył do mszy, a w przerwach żarliwie się 6199 4, 45| jednak nie zastał nikogo, a tylko w sieniach, wywartych 6200 4, 45| cosik zaruszało się w kącie, a jakiś głos zachrypiał:~- 6201 4, 45| uroczyście.~- Cóż to wam jest?~- A nic, śmierć se we mnie rośnie 6202 4, 45| i księdza sprowadzą... a potem we świąteczne szmaty 6203 4, 45| Juści, dałam na wszystko... a ludzie poczciwe sieroty 6204 4, 45| przyobiecały, przy świadkach.~- A nie przykrzy się wam samej? - 6205 4, 45| Całkiem mi dobrze, paniczku. A mało to świata dojrzę se 6206 4, 45| jakbym se po wsi wędrowała. A pójdą wszystkie do roboty, 6207 4, 45| poświeci przed zachodem, a niekiej wisus jaki ciepnie 6208 4, 45| się człowiek spodzieje. A nocami też do mnie przychodzą, 6209 4, 45| mnie przychodzą, juści... a niejedne...~- Któż taki? 6210 4, 45| z bliska w jej otwarte, a jakby niewidzące oczy.~- 6211 4, 45| jakby niewidzące oczy.~- A te moje, co się im już dawno 6212 4, 45| się im już dawno pomarło, a te powinowate i znajome. 6213 4, 45| paniczku, przychodzą... A kiedyś - szeptała z uśmiechem 6214 4, 45| koronie ano była, w płaszczu, a cała we złocie i koralach. 6215 4, 45| litość przygięła go do ziemi, a gorąca, proszalna modlitwa 6216 4, 45| najwięcej dzieuch i kobiet, a wszędy wielce byli mu radzi, 6217 4, 45| krewieństwie ze wszystkimi.~A dopiero na samym ostatku 6218 4, 45| uciekła do chałupy.~- Jaguś, a wynieś no mleka, to może 6219 4, 45| warg, pełna szczęśliwości, a zarazem lęku, i pełna jakowychś 6220 4, 45| nią, bo chociaż bezwolnie, a zaglądał do nich niekiedy 6221 4, 45| odchodził dziwnie rozradowany, a już co dnia widywał w 6222 4, 45| klęczała zawdy przez całą mszę, a tak wielce rozmodlona i 6223 4, 45| nie zrozumiał przytyku, a że przychodziła do nich, 6224 4, 45| to, idziecie na wesele?~- A może przysłali do was z 6225 4, 45| Obaczę go znowu! obaczę!~A nieraz, kiedy klęczała przed 6226 4, 45| Święty! Święty! Święty!~A nieraz i msza się skończyła, 6227 4, 45| kościele przedzwaniał kluczami, a ona jeszcze klęczała, zapatrzona 6228 4, 45| wyniesiona nad światem, a wszystko śpiewało wraz z 6229 4, 45| patrzą rozmiłowane oczy!~A jaki to człowiek mocen w 6230 4, 45| Życie mu jednym weselem, a bratem choćby i ten stwór 6231 4, 45| rozdawał między bliźnie, a bogaczem ostaje, a cięgiem 6232 4, 45| bliźnie, a bogaczem ostaje, a cięgiem mu jeszcze przybywa 6233 4, 45| znojnych przygotowań do żniw, a ona uwijała się przy robotach 6234 4, 45| kużdego się już prześmiewa! A harna kieby dziedziczka! - 6235 4, 45| zmierzchu pogadywać z Dominikową a patrzeć za Jagusią zwijającą 6236 4, 45| częściej zaglądał do karczmy, a potem w chałupie wyprawiał 6237 4, 45| Widziałyście, jak się to pawi! A to przejdzie i ani już spojrzy 6238 4, 45| ani już spojrzy na kogo.~- A wystrojona jakby na odpust.~- 6239 4, 45| cięgiem se kupuje wstęgi a stroiki - dogadywały zawistnie, 6240 4, 45| ozory przy leda sposobności, a nicowały, że niech Bóg broni, 6241 4, 45| to na to bierze!~- Cie, a za cóż to wójt ma u niej 6242 4, 45| pomocy przy każdej robocie, a przy tym często gęsto i 6243 4, 45| miarkując, kiedy był dzień, a kiedy noc.~Dominikowa czuła, 6244 4, 45| pokornej szczęśliwości a czekania.~I któregoś dnia 6245 4, 45| oczy buchnęły płomieniami, a wargi zadrgały w przytajonym 6246 4, 45| z dziećmi na ogrodzie... A wszyćko było utrafione do 6247 4, 45| powiew nie przechładzał, a jeno w tej upalnej cichości 6248 4, 45| Jaże oczy mu rozbłysły, a na twarz wystąpiły kolory, 6249 4, 45| go słuchała dzień i noc. A czy pan Jasio ma o tym książki?~- 6250 4, 45| Jasio ma o tym książki?~- A któż by czytał takie bajdy! - 6251 4, 45| umyślali takie cudeńka?...~- A tak, wszystko bajki a zmyślenia.~- 6252 4, 45| A tak, wszystko bajki a zmyślenia.~- To nieprawda 6253 4, 45| naśmiechliwymi ślepiami.~- A to pana Jasia szukają po 6254 4, 45| ułożone do wiersza.~- Cie... a ja miarkowałam całkiem co 6255 4, 46| rajcujące cicho kobiety, a na wszystkich twarzach widniał 6256 4, 46| nią ugięły ze strachu.~- A Kłębiak co ino mówił, że 6257 4, 46| siedziała w progu z kądzielą, a przy niej parę rozgadanych 6258 4, 46| jak was, siedzą w ganku, a starsze u proboszcza na 6259 4, 46| proboszcza na pokojach.~- A po wójta posłali Michała 6260 4, 46| tego historie, wyjdą...~- A może jeno przyjechały ściągać 6261 4, 46| nasłuchując z chciwością.~- A to będą was zapisywały do 6262 4, 46| was trzymają psie figle.~- A bo z igły robita widły! 6263 4, 46| nie pogubią ze strachu, a każda by rada jakiej przygodzie. 6264 4, 46| Grzela puścił brata naprzód, a sam obejrzał bryki, stojące 6265 4, 46| nie przestając rąbać.~- A nie, to jeno bieda, że nie 6266 4, 46| zająkał stary Bylica.~- A może o zebranie! Naczelnik 6267 4, 46| Naczelnik się wygrażał, a strażniki już się tu i owdzie 6268 4, 46| ciężko robił piersiami.~- A mnie się widzi, co prędzej 6269 4, 46| juści... jąkał Bylica.~- A może to co drugiego, może 6270 4, 46| co jeno przyszli. Rochu, a chodźcie no do nas! - krzyknął.~- 6271 4, 46| Michał organistów.~- Wiecie, a to do was, Antoni, walą 6272 4, 46| bruździe, póki was nie zawołam. A chybko, bych nie nadeszli...~ 6273 4, 46| zaszeptał:~- Schowaj pod siebie, a nie wydaj! ~I jak był, bez 6274 4, 46| I jak był, bez czapki a kapoty, rzucił się w sad 6275 4, 46| podnosił ostrze pod światło, a strzygł ślepiami na wszystkie 6276 4, 46| wszystko pokazywać i otwierać, a Hanka siedziała pod oknem 6277 4, 46| któryś zajrzał pod łóżka.~- A siedzi tam i właśnie czeka 6278 4, 46| Kto z was umie czytać?~- A żadne, tak nas uczyli we 6279 4, 46| podszedł nieco do Józki.~- A juści, już od paru niedziel 6280 4, 46| nimi rozpalonymi oczami, a tak rozdygotana ze strachu, 6281 4, 46| siebie, co? Szukajcie!...~A kiedy skończyli, Antek przystąpił 6282 4, 46| twarz i rzekł z naciskiem:~- A wyda się, że go ukrywasz, 6283 4, 46| człowiek, taki dobrodziej!~- A żeby to wciórności! - zaklął, 6284 4, 46| Płoszka.~- Przeszkadza wama? A może was ukrzywdził, co? - 6285 4, 46| zawarczał Mateusz.~- A mało to narobił mątu? Mało 6286 4, 46| pięścią, nasobaczył i odszedł, a że już było do cna pociemniało 6287 4, 46| zasiedli przed wieczerzami, a po wsi rozwiały się zapachy 6288 4, 46| Hanka padła mu do nóg, a Józka buchnęła skomlącym, 6289 4, 46| przyciskając je do piersi a całując po głowinach kiej 6290 4, 46| zaczekają u Szymka na Podlesiu, a Mateusz was powiezie.~- 6291 4, 46| zarno tam pociągniemy...~- A dobrze, bo z Grzelą mam 6292 4, 46| cięgiem wyzierała w opłotki, a stara siedząc w izbie nasłuchiwała 6293 4, 46| palące ognie wstydu, a serce spięło się męką, ale 6294 4, 46| podniesła hardo głowę.~- A cóż to złego z nim wyrabiam, 6295 4, 46| Jął wywodzić po swojemu, a przedstawiać łagodnie, na 6296 4, 46| zapamiętale:~- Jasiu! Jasiu! - A rozjarzone oczy rwały się 6297 4, 46| będzie w czas żniwny!~- A jak nie obrodzi? Przeciek 6298 4, 46| przewijały się nad ich głowami, a jakiś smutek przejmował 6299 4, 46| gładząc po głowie.~- A bo to wiem, markotno mi 6300 4, 46| głosem pełnym dufności:~- A o mnie się nie trwóżcie, 6301 4, 46| dać żywot dla sprawy... A przyjdzie pora, że jawi 6302 4, 46| święty, utęskniony Kościół... A mówię wam, że stanie i trwał 6303 4, 46| narodu...~Mówił gorąco, a chwilami tak górnie, że 6304 4, 46| Jezu... prowadźcie jeno... a choćby na śmierć pódę, pódę...~- 6305 4, 46| Wszystkie pójdziemy, a co stanie na zawadzie - 6306 4, 46| zawadzie - stratujem!~- A kto się nam sprzeciwi, kto 6307 4, 46| Wybuchnęli jeden po drugim, a coraz zapamiętalej, musiał 6308 4, 46| cudności niewypowiedziane, a serca się pasły janielskim, 6309 4, 46| cisi, jeszcze zasłuchani a jakby opici jego słowami 6310 4, 46| przepadli kajś pod borem.~- A nie mówże przed nikim o 6311 4, 46| warknęła gniewnie.~- A już niech Bóg broni, żeby 6312 4, 46| chciała uciec przede mną...~- A bo prawda! Obaczy nas kto 6313 4, 47| chlebów i sposobieniu zapasów, a z tego wszystkiego zrobiło 6314 4, 47| jakimś wielkim świętem.~A że przy tym zjechało się 6315 4, 47| robił tylko jeden ganek, a i to zaledwie się ruchając, 6316 4, 47| kupować mąkę, kasze przeróżne, a nawet i po chleb gotowy.~ 6317 4, 47| dworze, pod wywartym oknem:~- A rzepeckim nie dawaj ani 6318 4, 47| jego panowanie.~- Hale, a któż to da radę takiemu 6319 4, 47| wytrzeszczyła ze zdumienia.~- A mój wiatrak postawi. Co 6320 4, 47| to niczego o Rochu?~- Nic a nic - odwrócił się od niej 6321 4, 47| bywało, że poszedł kajś, a potem znowu się zjawił.~- 6322 4, 47| Częstochowy? - zagadnęła Hanka.~- A idzie moja Jewka z Maciusiem. 6323 4, 47| Wiecie - wrzeszczała - a to może przed godziną przyszedł 6324 4, 47| Jasiek!~- Tereski chłop! A dyć powiadała, co wraca 6325 4, 47| świat, kobietę ostawi samą, a potem, jak się niebodze 6326 4, 47| gotów choć i zakatrupić! A wszystkie też bij zabij 6327 4, 47| Czemuż to jemu tylko uciecha, a la niej samo płakanie, co?~- 6328 4, 47| żeby się naród marnował, a zły cieszył, ale ja to bym 6329 4, 47| niechże se ostawi na zawdy, a nie zechce, bo mu już nowa 6330 4, 47| póki jej nie dostanieta. A potem jeszcze się przekpiwają!~- 6331 4, 47| spytała niespokojnie Hanka.~- A co, napiłam się człowieczego 6332 4, 47| łzy i szlochania - wiecie, a to Kozłowa wzięła Jaśka 6333 4, 47| zachłysnął i zaczął kląć.~- A żeby to siarczyste pioruny 6334 4, 47| Nie kochanie mi w głowie, a jeno całkiem co drugiego.~- 6335 4, 47| i zagadał znowu o Jaśku, a wywiedziawszy się wszystkiego, 6336 4, 47| szarpiąca zazdrość o Jagusię, a już te myśle, że Mateusz 6337 4, 47| ze złym prześmiechem :~- A któren się z nią ożeni, 6338 4, 47| daleka, to się na nią źli a pyskuje. A niechta se lata 6339 4, 47| się na nią źli a pyskuje. A niechta se lata za Jasiem, 6340 4, 47| Co było, to nie jest, a zechce się jej nowych figlów, 6341 4, 47| do kolacji nie mógł jeść, a jeno nadsłuchiwał od Jaśkowego 6342 4, 47| posłyszał, jakieś kroki, a nim rozeznał, z której strony 6343 4, 47| wchodzę do chałupy... a on stoi na środku blady 6344 4, 47| lżej by mi było, lżej, a on siedzi i płacze! I cóż 6345 4, 47| wybrany z tysiąca, zabij me, a nie odpędzaj od siebie! 6346 4, 47| Ino me ostaw przy sobie, a służyła ci będę za tego 6347 4, 47| samego dna udręczonej duszy.~A Mateusz wił się jakby w 6348 4, 47| odpowiedzi zbywając całunkami a przygłaskaniem i przytakując 6349 4, 47| kiej ta przydeptana glista! A ja mu zawierzyłam jak komu 6350 4, 47| najlepszemu! Mój Boże, mój Boże! A Jasiek taki poczciwy, nawiózł 6351 4, 47| tkliwe, przesiąkłe łzami, a pełne dobrości słowa:~- 6352 4, 47| migiem się rozniesła po wsi, a ku niemałemu podziwowi, 6353 4, 47| przetrzymała takiego postu. A Mateusz zwietrzył kiej pies 6354 4, 47| któraś.~- Łeb mu już lenieje, a za kobietami jeszcze ciągnie.~- 6355 4, 47| jakby się prosiły o kosy, a jęczmiona już dochodziły, 6356 4, 47| organiścina, wzięły żąć i córki, a stary miał nad wszystkim 6357 4, 47| głęboką duszną modlitwę, a Jasio, rozumiejąc, co już 6358 4, 47| głos modlitwy, powtarzała a nim, zasypiając co chwila 6359 4, 47| jakimś leciuśkim pośmiechem.~A gdy zasiadali do wieczerzy, 6360 4, 47| położyli na Kłębowej łóżko, a na jej własnej pościeli, 6361 4, 47| położyła na nim kropidło, a spenetrowawszy, że już jest, 6362 4, 47| Kłębowie też ostali w domu, a wkrótce przyleciała Jagusia, 6363 4, 47| po parę groszy:~- Naści, a zmów paciorek za Jagatę! - 6364 4, 47| szeptała z lubością.~A potem już całe godziny nie 6365 4, 47| miał się już ku schyłkowi, a izbę zalały czerwone zorze 6366 4, 47| wyciągnąwszy ręce zawołała mocnym, a jakoby cudzym głosem:~- 6367 4, 47| kieby najpierwsza we wsi, a Jambroż, któren akuratnie 6368 4, 47| przy jej zwłokach, popłakać a zazdrośnie się dziwować 6369 4, 47| zawrzeszczała do Jagusi:~- A ty się wynoś, i żeby tutaj 6370 4, 47| i pognała w cały świat.~A Jasio stanął jakby rażony 6371 4, 48| porwał się za nią lecieć.~- A to gdzie? - warknęła groźnie 6372 4, 48| Kozłowa otworzyła mi oczy, a teraz już sama zobaczyłam, 6373 4, 48| piersi jęła mu obcierać łzy a uspokajać.~- Nie dziw się, 6374 4, 48| załamał rozpaczliwie ręce.~- A czemuż bronisz tak zawzięcie, 6375 4, 48| chociażby przy całej wsi, a sprawię jej taką frycówkę, 6376 4, 48| popamięta z ruski miesiąc! A i tobie może się przy tym 6377 4, 48| trzaskając drzwiami ze złości.~A Jasio, nawet nie rozumiejąc, 6378 4, 48| przypomnienia spotykań, a jakiś słoneczny tuman niepojętej 6379 4, 48| wtrącał się do rozmowy, a jeno cięgiem matyjasił, 6380 4, 48| frasobliwie medytował.~- A może to i prawda! Mama by 6381 4, 48| warcząc na się przyjacielsko, a z ganku roznosił się grubachny 6382 4, 48| roznosił się grubachny głos.~- A jęczmień na Świńskim Dołku 6383 4, 48| z paradą jak gospodynię. A powiedz tam brackim, że 6384 4, 48| Michał obrządzi w kościele, a ty idź z ludźmi do żniwa 6385 4, 48| naszczekiwały psy wielce swarliwie, a od Kłębów buchały niekiej 6386 4, 48| buchały kiej płomienie, a niekiedy przez długie chwile 6387 4, 48| że już i nie sipiam, a ino cięgiem o tobie, Maryś... 6388 4, 48| go sparło pod piersiami, a oczy nalały się łzami, przejął 6389 4, 48| się raz po raz przeciągał a wzdychał.~- ...tyla mi do 6390 4, 48| się już trzymał na nogach, a tam w gąszczach wciąż mlaskały 6391 4, 48| wyrzekł cicho i pokornie.~- A idź, synu, przyjdę później 6392 4, 48| noc roziskrzona gwiazdami, a kiej niekiej wsadzał zdumioną 6393 4, 48| pogrążony w twardym śnie, a z drugiej izby rozlegało 6394 4, 48| rozjarzone i drżący głos: - A ja myślałem! - Zatrząsł 6395 4, 48| wstydliwą ciekawością.~- A bo mi wesoło! - zaśmiała 6396 4, 48| odlaną z blichowanego wosku, a dziwnie rozradowaną, w zesztywniałych 6397 4, 48| pacierz za nieboszczkę, a kilkoro dzieci plątało się 6398 4, 48| przestanie - radziła mu matka.~- A gdzież pójdę? Żeby mama 6399 4, 48| się wielce rozdrażniony. A skończyło się na tym, że 6400 4, 48| podjadł jak się patrzy. ~- A teraz idź się przejść, idź 6401 4, 48| mylił się w śpiewaniach, a kiej ciało prowadzili na 6402 4, 48| po umarłej tak szlocha, a jeno z ciężkiej udręki zbolałego, 6403 4, 48| Lipiec ludzie z dalszych wsi, a nawet i z drugich parafii 6404 4, 48| drogi nad stawem wozami a gwarem, sporo też przychodziło 6405 4, 48| ani tknął oczami książki, a cisnął kajś w trawę i 6406 4, 48| kieby w to cudne zwidzenie, a słodki prześmiech zatlił 6407 4, 48| se jednak folgi, milczał, a jeno przysiadł na zagonie 6408 4, 48| niepojętą szczęśliwością.~- A przed Kłębami, wczoraj, 6409 4, 48| jakiemuś cudowi podobna.~- A to dziw mi serce nie pękło! 6410 4, 48| dziw mi serce nie pękło! A to dziw me rozum nie odszedł.~ 6411 4, 48| gaworzy, że oczy mu się jarzą, a ona klęczy se przed nim 6412 4, 48| od razu, uwierzyć musiał, a ona sparła się, piersiami 6413 4, 48| oboje unikając swoich oczów, a wraz cisnąc się do siebie 6414 4, 48| śmiały się czerwone wargi, a dusze kieby w czas Podniesienia 6415 4, 48| oczymgnieniu; byli na topolowej, a matka stojała tuż przed 6416 4, 48| zawziętością.~- Poszła precz! A do budy, ty suko! - zakrzyczała 6417 4, 48| się plątała po drogach, a potem, gdy w chałupie poszli 6418 4, 48| popłakiwały matyjaśnie, a ona wciąż siedziała na jednym 6419 4, 48| z tych cudnych zwidzeń, a głównie Hanka, która przyszła 6420 4, 48| przybierać do kościoła.~- Wiecie, a to Jasio organistów idzie 6421 4, 48| ołtarza żegnał odchodzących, a kiej się wywalili przed 6422 4, 48| trzęsła się w sobie z żałości, a łykając gorzkie, sieroce 6423 4, 48| zginęła całkiem z oczów, a tylko kajś w rozsłonecznionych 6424 4, 48| studnie niezgłębionej boleści.~A tylko niekiej, przy pacierzu, 6425 4, 49| przesiadując u Szymków, a w gospodarstwie czynił się 6426 4, 49| pszenicę wysychał w polu, a nie miał go kto przyorać, 6427 4, 49| choćby i na dziesięć rąk, a tu szło, kieby kto w nosie 6428 4, 49| westchnęła ciężko.~- A bogać, że uredzi wszyćkiemu, 6429 4, 49| zgryzła, że tak czy owak, a trza będzie ustąpić i jakąś 6430 4, 49| Jędrzych też nie wiedział, a kum nie śmiała się wypytywać, 6431 4, 49| drzwi do sieni i rzekła:~- A wiesz, co rozpowiadają o 6432 4, 49| oczy.~- Ciekawaś czy nie, a powinnaś wiedzieć, że przed 6433 4, 49| ludźmi nic się nie uchowa! A kto cicho robi, o tym głośno 6434 4, 49| robi, o tym głośno mówią! A o tobie wygadują, że niech 6435 4, 49| przez zaciśnięte zęby:~- A żeby im kulasy poodpadały, 6436 4, 49| się strugi gorzkich łez, a wszystkie rany duszy spłynęły 6437 4, 49| wybełkotała:~- Choćby świętemu, a nie przepuszczą!~Nie śmiała 6438 4, 49| na wsi śpiewały dzieuchy, a jakieś skrzypki rzępoliły 6439 4, 49| jej schrypnął ze zgrozy,~- A nie. Ksiądz do kary to skory, 6440 4, 49| takie grzeszne gadanie! A ja ci mówię, do spowiedzi 6441 4, 49| wszystko przemieni na dobre.~- A mało to mam pokuty, co? 6442 4, 49| mało to mam pokuty, co? A cóżem to zgrzeszyła? Za 6443 4, 49| co do słowa potwierdził, a Jankiel w południe powiedział 6444 4, 49| mu za to całą gospodarkę, a jak będzie jeszcze mało, 6445 4, 49| jeno dociągnąć do żniw, a tu przyjdzie płacić za złodzieja! 6446 4, 49| posypały się kieby kamienie:~- A żebyś, ścierwo, skapiał 6447 4, 49| ja! Balował się, używał, a ty cierp za cudze! - pogadywali 6448 4, 49| wiela poszło do kościoła, a jeno radzili użalając się 6449 4, 49| opłotkach, przed chałupami, a zwłaszcza nad stawem, na 6450 4, 49| Pisarzowi zawierzał, a wiadomo, jakie to ziółko!~- 6451 4, 49| poniektórzy co stateczniejsi, a na to wraziła między nich 6452 4, 49| i trzeć suche ślepie.~- A mnie żal wójtowej! Biedna 6453 4, 49| se była i nos zadzierała, a teraz co! Chałupę wezmą, 6454 4, 49| żeby se chociaż użyła!~- A mało to jeszcze wysmakowała 6455 4, 49| cukru kładła se do kawy, a czysty harak pili szklankami! 6456 4, 49| przeróżnych przysmaków. A z czegóż to im brzuchy spęczniały, 6457 4, 49| bądź, choćby z Modlicy, a dowiecie się całej prawdy!~ 6458 4, 49| piesztrzonki ze szczerego złota, a jakie chusty jedwabne, a 6459 4, 49| a jakie chusty jedwabne, a jakie płótna cieniuśkie, 6460 4, 49| jakie płótna cieniuśkie, a jakie korale, a ile to jej 6461 4, 49| cieniuśkie, a jakie korale, a ile to jej nadawał gotowych 6462 4, 49| nami. Widziała to pani?~- A widziałam i mogę przysięgnąć 6463 4, 49| dla niej ukradł, dla niej, a może go nawet namówiła! 6464 4, 49| rozciekana suka lata po wsi, a roznosi jeno zgorszenie 6465 4, 49| taką święta ziemia nosi!~- A przez kogo pomarł Maciej? 6466 4, 49| Jezu, bądź nam miłościwy!~- A wiela to już było przez 6467 4, 49| przez nią pijatyk, swarów a obrazy boskiej !~- Zakała 6468 4, 49| dzisiaj wójt ukradł dla niej, a jutro zrobi to samo drugi!~- 6469 4, 49| zapuchnięta od płaczu, a tak zbiedzona, tak nieszczęśliwa 6470 4, 49| sobaczy, ta piekielnica! A żebyś zdechła pod płotem 6471 4, 49| płotem za moją krzywdę, a żeby cię robaki roztoczyły 6472 4, 49| i tajemniczych szeptów, a gdy już ciemna noc zapadła, 6473 4, 49| znowu radzić i deliberować. A zeszli się co najpierwsi 6474 4, 49| Płoszkowa zakrzyczała:~- A kajże to Antek Boryna? Cała 6475 4, 49| można! - wrzeszczeli.~- A może będzie jej bronił, 6476 4, 49| iść i powiedzieć swoje! A nie pójdziecie, to powiedzą, 6477 4, 49| drugi złakomi się na belki, a trzeciemu zachce się wyjąć 6478 4, 49| Wymiarkujcie to sobie dobrze! A niechże tu każdemu będzie 6479 4, 49| nie wieś to już będzie, a jeno ten chlew diabelski, 6480 4, 49| jeno ten chlew diabelski, a hańba i wstyd la poczciwych! 6481 4, 49| ręka twoja, odetnij , a jeśli zgrzeszyło oko, wyłup 6482 4, 49| krzywdy każdemu w uszy kładła, a i drugie pofolgowały se 6483 4, 49| zębami, pobladły od męki, a przychodziły na niego takie 6484 4, 49| wszystkie rozwrzeszczone pyski, a obcasami tratować kiej to 6485 4, 49| kieliszek po kieliszku, a spluwał jeno i klął cicho.~ 6486 4, 49| Chceta wypędzić, wypędźta; a chceta se posadzić na 6487 4, 49| prawie do samego świtania, a rankiem wiedzieli już wszyscy, 6488 4, 49| kiej trup i cały dygotał.~- A wiem, prawo za nimi! - rzekł 6489 4, 49| niesprawiedliwości! Cóż to komu zawiniła? A o co winią, to nieprawda, 6490 4, 49| pocznie, kaj się podzieje? A psiekrwie, zbóje, wilki 6491 4, 49| chyba chycę i będę rąbał, a nie dopuszczę, nie dopuszczę!~- 6492 4, 49| się w nim jeno przytajone a wiecznie czujne miłowania 6493 4, 49| Mateusza już nie było, a wieś wydała mu się jakaś 6494 4, 49| się co chwila i zamiatał, a nad drogami podnosiły się 6495 4, 49| zawinił, niech weźmie karę. A niechta, a niechta.~Żyta 6496 4, 49| weźmie karę. A niechta, a niechta.~Żyta z chrzęstem 6497 4, 49| trza siać, by zbierać, a co jeno przeszkadza, trza 6498 4, 49| pojękiwały ściany żyta.~A tymczasem na wsi nastał 6499 4, 49| Jakoby dur ogarnął Lipce, a ludzie zgoła się powściekali, 6500 4, 49| wiedła organiścina z wójtową, a za nimi przepychało się


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-6542

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL