Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] 7 4 8 4 9 4 a 6542 a1e 1 abo 154 abom 3 | Frequency [« »] ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie 5699 w | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances a |
Tom, Rozdzial
3001 2, 23| boleśnie wzburzona, głucha, a pełna dziwnego ruchu, pełna 3002 2, 23| rzeczy niewytłumaczonych a przerażających; czasami 3003 2, 23| przywalona głuchą martwotą grobu, a chwilami rozdzierały się 3004 2, 23| i rzeczy dawno pomarłych a błądzących po świecie płynęły 3005 2, 23| serca potokiem palących a niewypowiedzianych żądz, 3006 2, 23| słów splątanych, bezładnych a olśniewających niby dzikie 3007 2, 23| śmiertelnych, tkliwości, a takiego czaru zarazem, że 3008 2, 23| skąpać się w rozkoszach męki, a przesłonione bielmami oczy 3009 2, 23| szepty zduszone, porwane a strzeliste jak wytryski 3010 2, 23| w lutą śmierć upadną...~A osłaniała ich noc i oprzędła, 3011 2, 23| skrzykiwać gdzieś w ciemnościach, a tak blisko, że słychać było 3012 2, 23| głosy rozdzierały ciszę, a od wsi, snadź niedalekiej, 3013 2, 23| zrywały się~przyduszone, a mocne piania kogutów.~- 3014 2, 23| znowu milczenie głębokie a niepokojące zaległo dookoła.~- 3015 2, 23| pszczelnym brzęku...~Milczeli, a jeno szmer pocałunków, wzdychów, 3016 2, 23| jedno z tą ziemią świętą, a spojrzenia padały kieby 3017 2, 23| rodny okwiat jabłonkowy, a słowa ciche, rzadkie, ważne 3018 2, 23| pędy drzew w majowe świty, a oddechy były jako te wiewy 3019 2, 23| wiewy pieszczące młodą ruń, a dusze jako ten dzień wiośniany, 3020 2, 23| omroczy się i w żałości a lęku przepada na mgnienie...~ 3021 2, 23| nic, szli przywarci do się a bezwolni, zgubieni w sobie 3022 2, 23| bezwolni, zgubieni w sobie a niepamiętliwi, pijani jeno 3023 2, 23| dosłyszalnym, brzękliwym a słodkim poszumem dzwoniła, 3024 2, 23| Co ci to?~Abo to wiem?... a tak mię cosik sparło, że 3025 2, 23| zapatrzyła się gdziesik w siebie, a łzy skapywały jej z oczu 3026 2, 23| śmierć przy mnie stojała, a tak mnie cosik podrywa, 3027 2, 23| uciekać w różne strony, a cichy, rozedrgany jęk powiał 3028 2, 23| spadającej na koła młyńskie, a po długiej chwili śnieg 3029 2, 23| trwoga zaszarpała serca, a łuna rosła i pożar ognistą 3030 2, 24| byłoby zapamiętać wszystko a opowiedzieć; tak się bowiem 3031 2, 24| pomroki nocnej przetarli, a już każdemu było pilno na 3032 2, 24| jeszcze w drodze odmawiał, a pędem bieżał kieby na ten 3033 2, 24| pora była na dużą jasność, a mroczało jeszcze kieby na 3034 2, 24| przeredzając z cicha o wczorajszym, a strzygąc uszami, bych czego 3035 2, 24| pełno było w podwórzu, a już zgoła ciżbą się gęstwili 3036 2, 24| topniał od przytajonych żarów. a niekiedy z porozwalanych 3037 2, 24| splunął i poszedł w podwórze, a nikt się nawet nie ruszył 3038 2, 24| podsuwać zapaskę, oglądać, a coś cicho i ze zgrozą opowiadać.~- 3039 2, 24| rzekła w głos Kobusowa.~- A przeciech! bez nią to wszystko! 3040 2, 24| i w czas spostrzegli.~- A ktosik w dzwon uderzył, 3041 2, 24| brogu i tyle co rozegnał, a tu ogień zaraz buchnął... 3042 2, 24| musiało! - dogadywała Kozłowa.~A w drugiej grupie starszych 3043 2, 24| wieś mogła pogorzeć! ~- A tom już spała w najlepsze, 3044 2, 24| tom już spała w najlepsze, a tu Łuka, co latał z niedźwiednikami, 3045 2, 24| strachu całkiem moc odjęło... a tu dzwon bije... ludzie 3046 2, 24| i na prawie się znała.~- A nie złapał go to stary?...~- 3047 2, 24| Złapał, ale na czym innym, a choćby i widział podpalanie, 3048 2, 24| obraniał zrazu, dał spokój, a jeno w końcu rzekł:~- Rozum 3049 2, 24| całymi nocami pilnował.~- A że on to zrobił, to bym 3050 2, 24| zrobił, to bym przysiągł, a zresztą są świadki, zeznają 3051 2, 24| być kara na takich, musi! A bo to nie zmawiał się wciąż 3052 2, 24| żeby z rodzoną macochą... a tu podpala jeszcze! Cud 3053 2, 24| ich, zakrzyczeli i insi, a kowal rzucał się między 3054 2, 24| kajdany i do urzędu powieść, a insi, gorętsi, już się oglądali 3055 2, 24| ginęły w piekielnej wrzawie, a oni sami porwani przez pęd 3056 2, 24| na pogorzelisku!...~Baby, a zwłaszcza komornice i biedota 3057 2, 24| coś niecoś przerzekali, a że niejednemu wstyd się 3058 2, 24| śnieg walił bezustannie, a nawet jeszcze mokrzejszy, 3059 2, 24| jęczały przy pustych żłobach, a jeno radzono wszędzie, często 3060 2, 24| wrony z komina do komina, a w oknach i przed drzwiami, 3061 2, 24| rosło z godziny na godzinę, a nie wiada było nic pewnego, 3062 2, 24| i w cały świat poszedł, a insi zaś zasię znowu co 3063 2, 24| la strażników narządzają.~A już pod sam wieczór przejechała 3064 2, 24| kreminału, próżno się głowili a deliberowali, co stary zeznał 3065 2, 24| chałupach gadali o tym, a nikto prawdy się nie dowiedział, 3066 2, 24| zmilkli nawet jego wrogowie, a przyjaciele, jak Mateusz, 3067 2, 24| Dominikowej niemało, dostało... a jeszcze i barzej ciskały 3068 2, 24| litowano i żałowano serdecznie, a nawet Kłębowa i Sikorowa 3069 2, 24| i pierwsze własne troski a frasunki, jakie dzień każdy 3070 2, 24| przyogarniano nieco izby, a z każdego prawie domu ktosik 3071 2, 24| swoimi cudakami, że wciąż a coraz w innej stronie buchały 3072 2, 24| Pietrek, Borynów parobek, a przybębniał Jasiek Przewrotny.~ 3073 2, 24| zgodę czynili między Jagną a Boryną. ~Wieś już dawno 3074 2, 24| jakoś z północka ustał, a oni jeszcze radzili...~ ~. . . . . . . . . . . .~ ~ 3075 2, 24| przęślicy, prząść nie przędła, a jeno ruchała bezwolnie rękami, 3076 2, 24| wychodził równo ze świtem, a wracał późną nocą, nie bacząc 3077 2, 24| bacząc na nią ni na dzieci, a zresztą nie mogła się przemóc 3078 2, 24| zmarszczkami, postarzałą o lata, a tak przystygłą, że jakoby 3079 2, 24| jeno oczy gorzały bystro a sucho i usta zacinały się 3080 2, 24| dziwiła się temu siostra, a jeno tego nie mogła zmiarkować, 3081 2, 24| ni złości, jakby obcym, a tak dalekim się jej widział, 3082 2, 24| się sama temu dziwowała, a choć czasami drgało w niej 3083 2, 24| sznurami lśniących paciorków, a zlodowaciałe wody po drogach 3084 2, 24| przeciągało czyste, mroźne a tak rzeźwe, iż człek z lubością 3085 2, 24| włóczących się za żerem - a cudna, przesłoneczniona 3086 2, 24| zalana potokami światła, a wciąż jeszcze nadchodzili 3087 2, 24| duszę w pokorze najgłębszej a dufności bezgranicznej i 3088 2, 24| Jezus pokarał, grzeszna! A to nieużyczliwa la drugich, 3089 2, 24| nieużyczliwa la drugich, a to wynosząca się nad inne, 3090 2, 24| wynosząca się nad inne, a to kłótliwa a niechluj, 3091 2, 24| nad inne, a to kłótliwa a niechluj, a to lubiła i 3092 2, 24| to kłótliwa a niechluj, a to lubiła i zjeść dobrze, 3093 2, 24| zjeść dobrze, i polenić się, a to w służbie Bożej opieszała - 3094 2, 24| i cały naród w skrusze, a często gęsto i z płakaniem 3095 2, 24| nogą tutaj nie stąpiła, a jeno jako ten pies zawsze 3096 2, 24| lśniące w osędzieliznie, a tak pamiętliwe, jakby z 3097 2, 24| całować tę ziemię świętą, a ledwo wstąpiła przed ganek, 3098 2, 24| tych bolączek nabrzmiałych, a gdy po jakiej godzinie Hanka 3099 2, 24| boby sama nie udźwignęła, a jeszcze na odchodnym dał 3100 2, 24| nie spojrzał nawet na nią, a dopiero ujrzawszy Witka 3101 2, 24| Spróbuj ano, tknij choćby, a obaczysz! - warknęła chwytając 3102 2, 24| przewiny, ani jednego zła, a jeno biła w niego zapamiętałością 3103 2, 24| pomiarkować, co się jej stało, a jeno jak ten pies sponiewierany 3104 2, 24| przysyłał po niego parę razy, a ino wałęsał się po wsi, 3105 2, 24| na nich skargi do wójta, a nawet i przed dobrodzieja.~ 3106 2, 24| bacząc na nic ni na nikogo, a wieś nie przestała mieć 3107 2, 24| oburzali się coraz mocniej, a że przy tym i kowal z cicha 3108 2, 24| bych płomieniem buchnęło.~A do tego, jakby na złość 3109 2, 24| przerażenia, nie mógł się przemóc, a ino cicho, strachliwie, 3110 2, 24| zaczęły, kościół był pełny a tak mroczny, że jeno pod 3111 2, 24| Organy huczały przejmująco, a cały naród śpiewał w jeden 3112 2, 24| gdziesik w jakąś światłość, a co oprzytomniał i otworzył 3113 2, 24| drugie i już z dala widny, a tak świdrował, iż Antek 3114 2, 24| pokutnym.~Prześpiewali, a długo jeszcze po kościele 3115 2, 24| przytomny. Odszedł go śpik, a jeno jakiś ciężki, niezwalczony 3116 2, 24| Opowiadał o Męce Jezusowej, a gdy skończył, jął napominać 3117 2, 24| groźnie wytrząchając rękami, a patrząc co trochę na Antka, 3118 2, 24| Jezus" zabrzmiało jękiem, a ksiądz mówił coraz mocniej 3119 2, 24| przypiekały serca - bo jął smagać a wypominać przewiny wszystkie 3120 2, 24| jakich się dopuszczali: a zakwardziałość w grzechach, 3121 2, 24| płacze i wzdychy pokutne - a ksiądz naraz pochylił się 3122 2, 24| rozumieli, kogo ksiądz wypomina, a on stał wyprostowany, pobladły 3123 2, 24| kiej od zapowietrzonego, a ksiądz krzyczał już całym 3124 2, 24| całym głosem i wyklinał go, a do pokuty wzywał, a potem 3125 2, 24| go, a do pokuty wzywał, a potem zwrócił się do całego 3126 2, 24| zaraża wszystko i kala, a gdy się nie poprawi, złego 3127 2, 24| nagła uczynioną przechodził, a głos księdza biegł za nim 3128 2, 24| na nic, biegł jak błędny, a przerażony i pełen zgrozy 3129 2, 24| chałupach się świeciło, a po drogach tu i owdzie spotykał 3130 2, 24| lodowato, bąkali coś niecoś, a nikt nawet przysiąść nie 3131 2, 24| trzepał w pochylone drzewa, a czasem pies gdziesik zaszczekał 3132 2, 25| dnia szły takie wycinki a flagi, iż na świat wyjrzeć 3133 2, 25| się, jeno każden krzepił a pocieszał, bych jeszcze 3134 2, 25| pełno jej było po rowach, a drogi lśniły się kiej te 3135 2, 25| sadzawkami w obejściach, a że zaś śnieg co dnia barzej 3136 2, 25| hurkotliwe, zadeszczone, a tak ciemnicami przejęte, 3137 2, 25| żałosne o Męce Pańskiej, a wtórował im wiatr, deszcze 3138 2, 25| poczerniałe i do cna zbiedzone, a co już pola, sady, drogi 3139 2, 25| zgoła, kaj jej początek, a kędy koniec.~Ziąb przy tym 3140 2, 25| rozkrzykiwały po podwórcach.~A że dnie były coraz dłuższe, 3141 2, 25| lasu drzewo dla młynarza, a reszta wałęsała się po chałupach, 3142 2, 25| ten dzień się przewlókł - a jaki taki, co starowniejszy, 3143 2, 25| zagnieździły się w chałupie, a do wielu przednowek się 3144 2, 25| raz w dzień warzyli jadło, a sól za jedyną okrasę mieli - 3145 2, 25| bo zdzierus był srogi, a nikto gotowego grosza nie 3146 2, 25| rządzi, kiej brzuch błądzi.~A narodu potrzebującego było 3147 2, 25| wsi ciągłe biadania, swary a kłótnie, a bijatyki, boć 3148 2, 25| biadania, swary a kłótnie, a bijatyki, boć naród cierpiał, 3149 2, 25| trzęsły od plotek, kłyźnień a przemówień.~A kieby na tę 3150 2, 25| kłyźnień a przemówień.~A kieby na tę przykładkę diabelską 3151 2, 25| mogła nastarczyć lekować, a że przy tym i krowy zaczynały 3152 2, 25| pługiem; na role, to i biedy a frasunki się skończą.~Ale 3153 2, 25| wody leniwiej spływały, a co gorsza, że ano krowy 3154 2, 25| nagrzewać struchlałe kości, a co było dzieci, wszystkie 3155 2, 25| się od rosy nieobeschłej, a pola, pobrużdżone strugami, 3156 2, 25| oniemiałe, czarne, martwe, a już jakby dychające ciepłem 3157 2, 25| bełkotliwych głosów wód, a tu i ówdzie nie stopione 3158 2, 25| ten cały dyszący radością, a powietrzem szły takie lube, 3159 2, 25| wynoszono w kołyskach na słońce, a z otwartych obór rozlegały 3160 2, 25| koguty piały po płotach, a psy kiej oszalałe szczekały 3161 2, 25| wybiegło na drogę patrzeć, a inszy potem rozpowiadał, 3162 2, 25| marzec dobiegał do połowy! A któryś, bodaj Kłębowy chłopak, 3163 2, 25| chmurzące się z nagła niebo, a ze smutkiem głębokim, gdy 3164 2, 25| drobny deszcz począł mżyć!... A z wieczora mokry śnieg tak 3165 2, 25| sprawach, radościach, smutkach a tęsknicach przechodził czas 3166 2, 25| swojego, że ledwie uradził.~A dnie przechodziły niepowstrzymanie, 3167 2, 25| ledwie coś niecoś wyrozumiał, a już nowy zmrok, już noc, 3168 2, 25| głupiego nikto go nie miał.~A jeno głupi w marcu spuszczałby 3169 2, 25| niepomiernie, niepokój, a złość i trwoga zarazem opanowywała 3170 2, 25| już i mrok dobry zapadł, a oni nie wrócili jeszcze, 3171 2, 25| rada będąc wielce mętowi, a nazbierawszy przy tym nowinków 3172 2, 25| Witkiem obierali ziemniaki, a Jaguś krzątała się kiele 3173 2, 25| wszystko opowiadać pilnie, a z dobrą przykładką.~Nie 3174 2, 25| przykładką.~Nie ozwał się na to, a jeno do Jagny rzekł:~- Weź 3175 2, 25| się do zniecenia ognia.~- A cięgiem - odparła Józka, 3176 2, 25| zważał, jakby mu obcą była, a nie żoną ślubną, że nawet 3177 2, 25| rejenta jakieś zapisy robił, a jensi jeszcze przebąkiwali 3178 2, 25| dnia zaglądała do starego, a dzieci to już prawie nie 3179 2, 25| i tak być, jako chciał, a nie, to fora ze dwora.~Juści, 3180 2, 25| komory pilnie strzegł, a kieszeni jeszcze barzej, 3181 2, 25| użyczliwego słowa jej nie dał, a tak napędzał do roboty kiej 3182 2, 25| nie było dnia bez swarów, a często gęsto i rzemień bywał 3183 2, 25| tela, kto kogo przeprze, a żadne ustąpić pierwsze nie 3184 2, 25| której nikto nie pamięta, a ostała się jeno żywa pamięć 3185 2, 25| jeszcze nie miarkowała, a kary czuła boleśniej niźli 3186 2, 25| boleśniej. przyginało jej kark, a poratunku nie było znikąd: 3187 2, 25| aż poduszka była mokra, a nieraz te dnie swarów, kłótni 3188 2, 25| zawołanie z bijącym sercem a radością, a jeno szła jakby 3189 2, 25| bijącym sercem a radością, a jeno szła jakby z musu niewolenia, 3190 2, 25| jakby z musu niewolenia, a i bez to, że w chałupie 3191 2, 25| chałupie źle było i nudno, a i bez to, że na złość staremu, 3192 2, 25| to, że na złość staremu, a i bez to, iż się jej widziało, 3193 2, 25| na świecie najmilejszy, a tak różny od drugich, że 3194 2, 25| niepodobien we wszystkim - a teraz widział się jej takim 3195 2, 25| ponurością swoją i cierpieniem, a przerażał zawziętością. 3196 2, 25| się takiemu smokowi?... a przy tym młoda przeciech 3197 2, 25| o krwie gorącej, mocna, a on dziw nie zduszał w uściskach, 3198 2, 25| nowego na złość zrobić, a czasem, aby jak najprędzej 3199 2, 25| gruda i błoto wyrzucane, a ona zaś chyba tyla, by jeno 3200 2, 25| jeno słychać było, że robi, a skoro stary poszedł do domu, 3201 2, 25| wyszła?~- Ziąb był taki, a i roboty przeciech mam niemało.~- 3202 2, 25| przeciech mam niemało.~- Prawda, a i starego też musisz pieścić 3203 2, 25| przyokrywać! - syknął.~- A przeciech, bo to nie mój 3204 2, 25| to ino tak, by coś mówić, a cięgiem się rozglądała chcąc 3205 2, 25| serca biły im kołatliwie, a na wargach plątały się słowa 3206 2, 25| Jaguś? - szepnął cicho.~- A bo raz ci to powiadałam? 3207 2, 25| bo raz ci to powiadałam? a bo nie wychodzę do cię, 3208 2, 25| się jej płakać przed nim a przepraszać, że go już miłować 3209 2, 25| pięście. - Prawdę powiedam! A kiej do tego przyszło, to 3210 2, 25| nienawiści głosem gadał:~- A to ci jeszcze powiem, bo 3211 2, 25| grontu zapisał tylachna... A tobie się już mierzi że 3212 2, 25| jednego słowa poleciał, a ona padła z płaczem okropnym, 3213 2, 25| wszystkie serca strapieniem a gniewem srogim, że już drzwi 3214 2, 25| minucie, że to nie przelewki, a sprawa taka, na którą babie 3215 2, 25| babie piski nie poredzą, a ino mądre pomyślenie i to 3216 2, 25| zapominali zgoła o sobie, a jeno się snuli po drogach, 3217 2, 25| leciały chmurzyska stadami, a dołem nisko przeciągał mroźny 3218 2, 25| Józek, Sikora Kazimierz, a nawet stary Płoszka - jeno 3219 2, 25| domem zaś, w opłotkach, a nawet na drodze zbierało 3220 2, 25| co tam starszyzna uradzi, a radzili długo, jeno że nikto 3221 2, 25| którym się palił ogień, a z boku stojał Kłąb, cosik 3222 2, 25| jeszcze z dworem pogodzić, a resztę na zgubę podać!...~ 3223 2, 25| uradzić, cosik postanowić; a rychło, póki czas, póki 3224 2, 25| tam swobodnie poradzić, a nie jak te pieski pod cudzym 3225 2, 25| kąty, nikto bowiem nie pił, a jeno kupili się gęsto poredzając 3226 2, 25| pamiętano księże wypominki, a i te jego grzeszne sprawki, 3227 2, 25| sprawki, nie zważał na to, a że go wnet poniesła zapamiętałość 3228 2, 25| Dzisiaj wama wzięli las, a jak się bronić nie będziecie, 3229 2, 25| krzyczeć, nuż pomstować a judzić... że wnet karczmę 3230 2, 25| swoją ostargał na wnątrzu, a na jedno zgodzić się nie 3231 2, 25| Kupami się zwierali, a w każdej był jakowyś pyskacz, 3232 2, 25| Pół lasu położyli, a takie dęby, że w pięciu 3233 2, 25| cały zawrzał nienawiścią a pomstą, a gdy przycichło, 3234 2, 25| zawrzał nienawiścią a pomstą, a gdy przycichło, Mateusz 3235 2, 25| bo w dworskie padnie!... a zaraz zajmą, zaraz sądy, 3236 2, 25| wszystko - przytakiwali.~- A ty, narodzie, na piaskach 3237 2, 25| pomstując i pograżając srogo, a że radzili głośno i z gorącością 3238 2, 25| zaś piwo la ochłody pili, a trzecim się przypominały 3239 2, 25| Ale gdy sobie podjedli a podpili, przestygli mocno 3240 2, 25| siebie kiej nieprzyjacioły, a potem długo i trwożnie szemrały. 3241 2, 25| mar i widzeń gorączkowych.~A skoro się jeno uczynił świt, 3242 2, 25| zaś bił wolno, bezustannie a tak ponuro, aż strach padł 3243 2, 25| ptactwo uciekało ku borom, a naród przetrwożony żegnał 3244 2, 25| boć już i Mateusz, Kobus a drugi biegali po wsi łomocząc 3245 2, 25| jeszcze w drodze się dopinał, a pacierz kończył i w dyrdy 3246 2, 25| cepy, kłonice, siekiery, a brać!~- Na las! - krzykiem 3247 2, 25| Dzień się już zrobił duży, a cichy był, jasny, omglony 3248 2, 25| ostre, rzeźwe powietrze, a tak słuchliwe, że całym 3249 2, 25| całym światem szły te krzyki a wrzawa.~Ale przycichało 3250 2, 25| gęsto, ramię przy ramieniu, a jeszcze przybywali spóźnieni.~ 3251 2, 25| Stojali więc cierzpliwie a cicho, kiej ten bór zbity 3252 2, 25| pójdzie w kajdany i zmarnieje, a za nim młynarz powtarzał 3253 2, 25| go w rękę nie pocałował, a ktosik nawet głośno, krzyknął:~- 3254 2, 25| ktosik dorzucił urągliwie.~A tak patrzyli ponuro i zawzięcie, 3255 2, 25| zaklinać, by się opamiętali a do domów rozeszli, ale nie 3256 2, 25| szedł wyprostowany, chmurny a pewny siebie, znajomków 3257 2, 25| czyniąc wolne przejście, a on wstąpił na belki leżące 3258 2, 25| sprawiedliwe, gospodarze a komorniki! Krzywda się nam 3259 2, 25| tych fantowań, tych szkód, a utrapień, jakie cały naród 3260 2, 25| zakatrupić, nie dać!- krzyczeli, a twarze szare, chmurne, zasępione 3261 2, 25| sto gardzieli zaryczało, a gniew zatrząsł sercami.~- 3262 2, 25| sercami.~- Nasze prawo, a nikto go nam nie przyznaje. 3263 2, 25| nie przyznaje. Nasz bór, a tnie go! To i cóż my, sieroty, 3264 2, 25| wiecie o nas nie stoi, a wszystkie ukrzywdzają, cóż?... 3265 2, 25| i sprawiedliwość nasza, a całej wsi karać nie ukarzą. 3266 2, 25| trzęsła od przygotowań, a może w jakie dwa pacierze 3267 2, 25| saniami, kto konno, kto wozem, a reszta, wieś prawie cała 3268 2, 25| widły zardzewiałe, to cepy, a tu i owdzie kiej błyskawica 3269 2, 25| surowi, gotowi na wszystko, a gdy już nastał czas, Boryna 3270 2, 25| Amen! Amen! - przywtórzyli, a że zaświegotała właśnie 3271 2, 25| czapki, bito się w piersi, a jaki taki - westchnął żałośnie 3272 2, 25| się nawet za gromadą...~A naród ruszył żwawo za Boryną, 3273 2, 25| wielce w siebie dufający.~A za nimi Sochy, których wiódł 3274 2, 25| Sochy, których wiódł sołtys.~A trzecie były Wachniki, chłopy 3275 2, 25| suche, ale zajadłe kiej osy.~A czwarte szły Gołębie Mateusz 3276 2, 25| nieustępliwe i rozrosłe kiej dęby.~A piąte Sikory, krępe niby 3277 2, 25| pnie, żylaste i mrukliwe.~A potem Kłębiaki i młódź druga, 3278 2, 25| prowadził Grzela, wójtów brat.~A w końcu Bylice szły, Kobusy, 3279 2, 25| trzęsła, posępni, kwardzi a groźni kiej ta chmura gradowa, 3280 2, 25| nabrzmiewa piorunami, głuchnie, a leda chwila spadnie i świat 3281 2, 25| i świat cały roztratuje.~A za nimi niesły się płacze, 3282 2, 25| pokotem niby łan stratowany, a jeno kajś niekaj niby te 3283 2, 25| chycił, dygotała trwożnie - a wszędy, na płachtach śniegów 3284 2, 25| kieby ta żałosna krew lasu.~A wokół nad porębą, niby nad 3285 2, 25| te przyjacioły, krewniaki a znajomkowie, co gęstwą stanęli 3286 2, 25| zwartych zastępował im drogę, a tak przysłaniał ogromem, 3287 2, 25| nie ustawał ani na chwilę, a co trochę drzewo się jakieś 3288 2, 25| śmiertelnym padało na ziemię - a za nim drugie, trzecie, 3289 2, 25| setki lat nie skruszyły, a topory na śmierć powiedły, 3290 2, 25| topory na śmierć powiedły, a inszych zasie tyle podlejszych 3291 2, 25| drzew, któż to wypowie, ile a jakich padało!~Las marł 3292 2, 25| chłopy w boju ściśnięte a parte jedne przez drugie, 3293 2, 25| zgrzyt pił nie ustawał, a świst gałęzi, niby ten wzdych 3294 2, 25| szły godziny za godzinami, a coraz nowe pokosy drzew 3295 2, 25| po drzewach padających, a dojrzawszy ludzi z bekiem 3296 2, 25| ludzi z bekiem uciekał.~A chłopi rąbali zawzięcie 3297 2, 25| wilki, gdy stada dopadną, a ono się zbije w kupę i zdrętwiałe 3298 2, 25| osędzielizna jęła skapywać, a złote pająki światła pełzały 3299 2, 25| głuchy tupot wielu nóg, a nie wyszło i Zdrowaś, kiedy 3300 2, 25| porębę, stojał w nich Boryna, a za nim konno, wozami i piechty 3301 2, 25| kobiet, chłopów i wyrostków, a wszystko to podniesłszy 3302 2, 25| garści, inszy kosą migotał, a inszy jeszcze z prostą gałęzią, 3303 2, 25| jeszcze z prostą gałęzią, a jak kobiety, to prosto z 3304 2, 25| z pazurami i wrzaskiem, a wszystkie runęli na przerażonych 3305 2, 25| słuchajcie !~Przycichło zdziebko, a on znowu wołał: - Zabierzta, 3306 2, 25| Bogiem, rąbać wzbraniamy, a któren by nie usłuchał, 3307 2, 25| się z pomrukiem gniewnym, a zwłaszcza Rzepczaki, że 3308 2, 25| chcąc ustępowali przed siłą, a naród zaś krzykał groźnie, 3309 2, 25| rozwalać poukładane sążnie, a baby, z Kozłową na przedzie, 3310 2, 25| tam i nuż je rozdzierać a rozwłóczyć po lesie, by 3311 2, 25| zaczęli je prać batami, a rządca, chłop kiej tur, 3312 2, 25| rzucił się na dworskich; a prał, gdzie popadło; za 3313 2, 25| koni, jęki rannych, głuche a gęste razy kołów, szamotania 3314 2, 25| bijaków spadło na niego, a kilkadziesiąt rąk chwyciło 3315 2, 25| walących z wściekłością, a czasem jakiś wydzierał się 3316 2, 25| ozdzierali do żywego mięsa. a przeprzeć się jeszcze nie 3317 2, 25| pierwsze Rzepczaki hurmą a milczkiem kiej te złe psy 3318 2, 25| psy rzucili się pomagać, a wiódł wszystkich borowy, 3319 2, 25| mocarz głośny na okolicę, a przy tym zadzierzysty i 3320 2, 25| do ucieczki przyniewolił, a sam ruszył ku Borynie, któren 3321 2, 25| taczał się z nim po śniegu, a baby dopadały z boków i 3322 2, 25| nich leżało pokrwawionych, a insze zaś zmordowane, osłabłe, 3323 2, 25| bronili się ostatkami sił, a nawet gdzieniegdzie prosili 3324 2, 25| Porzucali kije, cepy, widły, a. zwarli się na moc, chłop 3325 2, 25| już przymilkły wrzaski, a tylko ciężkie charczenia, 3326 2, 25| ciężkie charczenia, klątwy a szamotania słychać było.~ 3327 2, 25| rzucała i gniew ponosił, a zwłaszcza Kobus z Kozłową 3328 2, 25| byli okrwawieni, pobici, a mimo to rzucający się na 3329 2, 25| ano przepierali jeszcze, a z coraz większym krzykiem 3330 2, 25| zaczął skrzykiwać swoich, a dojrzawszy Borynę skoczył 3331 2, 25| niedźwiedzie i nuż się przepierać a zataczać, a bić o drzewa, 3332 2, 25| się przepierać a zataczać, a bić o drzewa, bo się już 3333 2, 25| już był srodze zmordowany, a i stary trzymał się krzepko, 3334 2, 25| jeno, że twarz osmalił, a Antek zwalił się na niego 3335 2, 25| ostatniej pary nie puścił.~A potem jakby się zapamiętał, 3336 2, 25| robił; rzucił się w bitkę, a tam, kędy się zjawił, serca 3337 2, 25| kiej trup, okropny jakiś a tak nadludzko mocny, że 3338 2, 25| rannych i przenosiły na sanie, a było ich niemało, Kłębiak 3339 2, 25| oddawał i na krzyż narzekał, a insi też ucierpieli nie 3340 2, 25| bacząc pokrzykali wesoło a rozgłośnie - i zabierali 3341 2, 25| zamarł, nieprzytomny był, a spod szmat wciąż wydobywała 3342 2, 25| kupami, jak komu lepiej było, a lasem, bo środkiem drogi 3343 2, 25| taki jęczał i postękiwał, a reszta śmiała się głośno, 3344 2, 25| opowiadać sobie różności, a przechwalać się z przewagi 3345 2, 25| cały bór, aż się rozlegało, a wszyscy byli pijani triumfem, 3346 3, 26| któren legł spracowany, a nie wywczasowawszy się do 3347 3, 26| drzew, oprzędzone mgłami, a gdzie znów, na wyżach, jakieś 3348 3, 26| wyrastały dokoła czarną obręczą, a wielka droga, obsiadła rzędami 3349 3, 26| drzeć i śpiewać zawzięcie, a poranek głosić wszemu stworzeniu 3350 3, 26| wszemu stworzeniu czującemu.~A po nich wnet i czajki zakwiliły 3351 3, 26| łąk ku rozzłoconemu niebu, a ptactwo i stworzenie wszelkie 3352 3, 26| poszła jeszcze w kopania, a teraz ci z nawrotem do Lipiec 3353 3, 26| różańce, ale iż ją spierało, a zadychliwość raz wraz chwytała 3354 3, 26| pławiących się leniwie w słońcu, a wszędy było tak wiośniano, 3355 3, 26| wiater pieszczący, słodki a ciepły kiej matczyne całunki, 3356 3, 26| one kwietniowe poranki, a z rozpostartych rąk świętych 3357 3, 26| skowronki, by głosiły wesele, a za nią ciągnęły żurawiane 3358 3, 26| klucze z klangorem radosnym, a sznury dzikich gęsi przepływały 3359 3, 26| boćki ważyły się nad łęgami, a jaskółki świegotały przy 3360 3, 26| nadciągał ze śpiewaniem, a kędy tknęła ziemię słoneczna 3361 3, 26| nowe, bujne, potężne życie, a zwiesna już szła całym światem, 3362 3, 26| że jeno mamrotała cosik, a tak się trzęsła w sobie, 3363 3, 26| kiej lustro spod białawej a leciuchnej przysłony, obsiadły 3364 3, 26| przy drodze, którą szła, a naprzeciw prawie, na drugim 3365 3, 26| złotym krzyżem na bani, a wpodle niego czerwieniły 3366 3, 26| liszki przywarte do ziemi, a w sady pochowane; drogi 3367 3, 26| białobrzuszne kołowały nad nimi, a po rozstajach stróżowały 3368 3, 26| rozgłośne wołania ludzkie, a wraz i wiater tchnął lubym, 3369 3, 26| niekiedy w takiej cichości a zadumaniu, jakoby w tej 3370 3, 26| co, dzień taki wybrany, a na rolę mało kto ciągnie... 3371 3, 26| do podorówek, do siewów, a dzisiaj co? Jeden jedyny 3372 3, 26| tam ich pola wypadają... A niech wama darzy i plonuje 3373 3, 26| kretowiskami, kamieniem, a miejscami błotna, ale nie 3374 3, 26| orał pod nie rolę parobek, a dobrodziej siedzieli se 3375 3, 26| tylich skrzatów, baczę ich, a nie poznali mnie! - Markotność 3376 3, 26| Markotność ją przejęła. - Cie! a skąd by i taką dziadówkę 3377 3, 26| sobą sporego cielaka.~- A od kogo to kupione? - zagadnęła.~- 3378 3, 26| jeszcze przed żniwami... a może i po siwej... Sielny 3379 3, 26| rwał ku wsi na przełaj, a Żyd z rozwianym chałatem 3380 3, 26| drogę.~- W ogon go pocałuj, a poproś pięknie, to ci wróci... 3381 3, 26| przyglądając się gonitwie.~- A i na Kłębowych morgach ni 3382 3, 26| powraca do rodzonych...~A przeciech mogła zamrzeć 3383 3, 26| Kłębów na górze skrzynię, a w niej pierzynę sporą, poduszki 3384 3, 26| prześcieradła, i wsypki nowe, a wszystko czyste, nie używane 3385 3, 26| świecie z woli Bożej pochodzi, a nie zmienić go człowiekowi 3386 3, 26| kilkadziesiąt złotych na pochowek... a może i starczy na mszę świętą 3387 3, 26| takiego honoru i szczęścia, a przy tym i wszystkich pieniędzy 3388 3, 26| chałup coraz bliższych.~- A potem już się położę i zamrę 3389 3, 26| dobrych i czujących ludzi, a może i jaki grosz przyobiecam, 3390 3, 26| niewola kłopotać się cudzymi, a chałupę sobie mierzić.~Aby 3391 3, 26| dzieci, w chałupie ciasno, a to i drób teraz się lęgnie 3392 3, 26| od wylewów na niskie łąki a kapuśniska.~Młyn stojał 3393 3, 26| głuchym łoskotem pracował.~A z lewa staw świecił się 3394 3, 26| całe w sadach rozrosłych a w opłotkach.~Agata wlekła 3395 3, 26| chyżo jeno biegając oczyma, a wszystko widząc. W młynarzowym 3396 3, 26| stał odsunięty od drogi, a podobien się zdał choćby 3397 3, 26| powiewały białe firanki, a sama młynarzowa siedziała 3398 3, 26| legać na przyzby w słońce.~A ona ci teraz szła wolniuśko, 3399 3, 26| ledwie dychając z utrudzenia, a barzej i z uciechy serdecznej.~ 3400 3, 26| gmerał w rudych baziach olch, a szara była i niewidna kiej 3401 3, 26| nikto i nie spostrzegał.~A radowała się całym sercem, 3402 3, 26| bo kurzyło się z kominów, a gdzieniegdzie z wywartych 3403 3, 26| często strwożone gęgoty, a dziwnie cicho i pusto było 3404 3, 26| się przeglądać w stawie, a nikto się jeszcze nie kwapił 3405 3, 26| spośród sadów bezlistnych, a Gulbasowa chałupa, obok 3406 3, 26| wyzierały słomiane wiechcie.~A oto i sołtysowa chałupa, 3407 3, 26| ramy okien na niebiesko.~A tam znów, w szerokim, starym 3408 3, 26| budynki w rząd stawiane, a proste i tak galante, że 3409 3, 26| jakiego Olendra na koloniach a lepiej nie było.~A dalej 3410 3, 26| koloniach a lepiej nie było.~A dalej dom Gołębiów.~I inszych, 3411 3, 26| wietrzone i różny przyodziewek, a jeno gdzieniegdzie uwijały 3412 3, 26| nabrzmiałych, lepkich pąkach, a wszędzie pod płotami burzyły 3413 3, 26| jasną, młodziuchną zielenią.~A choć to i najprawdziwsza 3414 3, 26| grudce ziemi napęczniałej, a tak jakoś smutnie się widziało 3415 3, 26| cicho i dziwnie pusto.~- A chłopa to ni na lekarstwo 3416 3, 26| siedziało w ławkach w cichości a skupieniu, że jeno chwilami 3417 3, 26| ze źdźbłami w dziobach, a czasem jaskółki wpadały 3418 3, 26| Chciała ją w rękę pocałować.~- A powiedali, żeście już nogi 3419 3, 26| Wasza prawda; gospodyni... a tom ledwie już dowlekła 3420 3, 26| dojdę se już pomaluśku a wrychle, dojdę...~- Do Kłębów 3421 3, 26| Do Kłębów śpieszycie?~- A gdzież bym to szła? Krewniaki 3422 3, 26| torbeczki dygujecie niezgorsze, a jakiś grosz też być musi 3423 3, 26| do śmiechu !~- Rzekłam, a dołożę, że nie sam siedzi, 3424 3, 26| dołożę, że nie sam siedzi, a z dobrą kompanią, bo z całą 3425 3, 26| sąd przyskrzybnie drzwiami a okratuje.~- Jezus Maria, 3426 3, 26| zaśmiała się urągliwie, a złe jej oczy strzeliły nienawiścią.~ 3427 3, 26| żółtych uliczkach ogrodu, a Jambroży z dziewką okładali 3428 3, 26| ledwie wykrztusiła.~- A na wieki! Kto tam? - ozwał 3429 3, 26| nią. - No, to chwała Bogu! A powiadali ludzie, jakoście 3430 3, 26| wywiedły, kiej ich aż tyla!~- A będzie kopa bez mała, przez 3431 3, 26| te żółciuchne pępuszki, a stare jęły radośnie gęgotać 3432 3, 26| stare jęły radośnie gęgotać a wodzić nad nimi dziobami~ 3433 3, 26| siadając na przyzbie.~- Juści, a z wielkiego gatunku. Organiścina 3434 3, 26| was przeciech, siedźcie, a wola wasza będzie iść, to 3435 3, 26| iść, to se pójdziecie...~- A kaj to chłopaki? pewnikiem 3436 3, 26| wreszcie.~- To nic nie wiecie? A dyć wszystkie w kreminale!~ 3437 3, 26| Wyprostowała się na te wspominki, a po wynędzniałej twarzy posypały 3438 3, 26| ten dzień jasny oglądam! A to już jutro będzie całe 3439 3, 26| będzie całe trzy tygodnie, a mnie się widzi, jakby to 3440 3, 26| ja sierota nieszczęsna!~- A poszły! ścierwy... to własne 3441 3, 26| Ruchać się nie możecie, a gdzie wam za gąsiętami biegać !..~- 3442 3, 26| narządzę wama co jeść... a może mleka uwarzyć?~- Bóg 3443 3, 26| wolna dmuchając w łyżkę, a Kłębowa zaś przysiadła w 3444 3, 26| do kogo iść ze skargą? A do tego zawziął się na cały 3445 3, 26| wygnali... Na swoim postawili, a po sprawiedliwości, bo póki 3446 3, 26| ci go tak uszlachtował, a tego ci znowuj Antek Boryniak 3447 3, 26| na śmierć?!~- Na śmierć, a stary do dzisiaj ano choruje 3448 3, 26| Stachowi rozwalili łeb, a drugim dostało się też dosyć, 3449 3, 26| karczmie z uciechy pili, a barzej pobitym gorzałkę 3450 3, 26| gorzałkę do chałup nieśli.~A na trzeci dzień jakoś, w 3451 3, 26| przyjechało ich ze trzydziestu, a z nimi urzędniki i cały 3452 3, 26| sądzić, wypytywać, zapisywać, a naród po kolei brać pod 3453 3, 26| każden pewny był swojego, a wszystkie kiej na spowiedzi 3454 3, 26| podniósł się taki krzyk a ten płacz dzieciński, że 3455 3, 26| przystąpił albo i zły opętał, a on stanął przed nimi, a 3456 3, 26| a on stanął przed nimi, a w oczy im rzekł:~- Skujcie 3457 3, 26| Wzieni Sochów...~-...a tyla jeszczech drugich wzieni, 3458 3, 26| przekleństw strasznych.~A tu zwiesna nadeszła, śniegi 3459 3, 26| czas na wszystkie roboty, a robić nie ma kto!~Wójt jeno 3460 3, 26| ledwie się ruchających, a z parobków jeden ino głupawy, 3461 3, 26| głupawy, Jasiek Przewrotny !~A tu i czas przychodzi rodów, 3462 3, 26| albo i tę czystą koszulę, a roboty innej tyla, że już 3463 3, 26| samym przeciech nie uradzi, a najemnika dostać nie można 3464 3, 26| trzy niedziele przeszło, a jeszcze ni jeden nie wrócił. 3465 3, 26| stało we wsi przez zimę, a czego Agata zgoła nie wiedziała.~ 3466 3, 26| rozumu nie przychodziło... a tom nawet póki życia długiego 3467 3, 26| jakby na to przychodziło!~- A może jeno dopust Boży za 3468 3, 26| Boryna też leży bez duszy, a powiedają - ściszyła głos 3469 3, 26| zjadając rozgorzałymi oczyma.~A ona najpierw po obraziku 3470 3, 26| sznury paciorków dziewuchom, a tak pięknych, że ino grały 3471 3, 26| kiej te indory napuszone; a to i koziki sielne, prawdziwie 3472 3, 26| ciesząc oczy podarunkami, a ona rada wielce, z niemałą 3473 3, 26| i oczy już śpik morzy.~- A śpijcie, gdzie wama do upodoby 3474 3, 26| wywietrzona i choćby jutro a zaniesie się ją na górę...~- 3475 3, 26| pierzyny nie było... a nową całkiem ostawiła... 3476 3, 26| ostatnią skonania godzinę...~A wzieni ją... wzieni...~Płacz 3477 3, 26| długo płakała i boleśnie a cichuśko skarżyła się Jezusowi 3478 3, 27| czarniawą, rosami opitą, a gdzieniegdzie oszroniałą. 3479 3, 27| kamienie polśniewały szronem, a drzewa stały kiej chmury 3480 3, 27| hurkotał bez przestanku, a jakaś niewidna rzeczka mrowiła 3481 3, 27| podwórze naglądać chudoby a budzić śpiące.~Najpierw 3482 3, 27| wojnę uczyniły z kurami, a zaczęła wyciągać spod matek, 3483 3, 27| stajni, przeciągnął się a ziewał, nie bacząc na syczące 3484 3, 27| niej, skakać do piersi, a polizywać ręce, że rada 3485 3, 27| po łbie.~- Drugi człowiek a tak czujący nie będzie, 3486 3, 27| pięścią we drzwi stajni, a posłyszawszy mruczenie i 3487 3, 27| przed żłobami.~- Witek! A to śpi pokraka, kiej po 3488 3, 27| przychodź skrobać ziemniaki. A łysuli nie dawaj, niech 3489 3, 27| słomę spod siebie wyjada.~- A niech zdycha, nie moja strata! - 3490 3, 27| dzwoniły coraz rzęsiściej, a we wsi, na drogach czynił 3491 3, 27| zielonawą wełną otulały zagony, a kajś niekaj po bruzdach 3492 3, 27| gospodarce jest znowu, na ziemi.~A kto mocen jest wyrwać ją 3493 3, 27| wieki.~Trzy niedziele całe, a jej się widzi, jakoby to 3494 3, 27| na złość staremu zrobił, a może i la tego, by się w 3495 3, 27| go ścisnęło z utrudzenia.~A jej wtedy dusza ze strachu 3496 3, 27| drogę i powiedali, jak było, a może w pacierz sama już 3497 3, 27| o Bożym świecie nie wie, a w Borynowej chałupie nikogój, 3498 3, 27| cała wieś wrzała uciechą a gdzie jękami pobitych, a 3499 3, 27| a gdzie jękami pobitych, a ona cichuśko się wniesła 3500 3, 27| wniesła i osiadła na amen.~A stróżowała pilnie: toć Antkowy