Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] 7 4 8 4 9 4 a 6542 a1e 1 abo 154 abom 3 | Frequency [« »] ----- 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie 5699 w | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances a |
Tom, Rozdzial
3501 3, 27| toć Antkowy też był gront, a stary ledwie zipał i mógł 3502 3, 27| przyzwoleństwo, chyciła się ziemi, a jak ta suka warowała i broniła 3503 3, 27| skamlaniem dochodzi się swego, a jeno tymi kwardymi, nieustępliwymi 3504 3, 27| robotą ni ludzi nie ulękła. A przeciwko niej była Jagna; 3505 3, 27| ledwie po dwóch niedzielach, a już wszystko szło jej wolą, 3506 3, 27| wszystko szło jej wolą, rozumem a mocą.~Ona zaś ni dojadła, 3507 3, 27| o wszystkim swoją głową, a wielce z natury nieśmiała 3508 3, 27| gospodarki nie wysadzili, a i ta zawziętość przeciw 3509 3, 27| niemały podziw i uważanie.~- A to! przódzi się widziała, 3510 3, 27| jako trzech nie zliczy, a teraz ci już za dobrego 3511 3, 27| żegnając się śpiesznie, a bijąc w piersi na dokończenie 3512 3, 27| bardziej, iż w chałupie spali, a i w podwórzu było cicho.~ 3513 3, 27| Józce, że słońce na chłopa, a ona się wyleguje.~- Jeno 3514 3, 27| spuścić na ten pacierz, a wszystkie po kątach śpią !~ 3515 3, 27| by się z nimi zabawiał, a sama poszła zajrzeć do Boryny.~ 3516 3, 27| miał owiązaną szmatami, a rozwiedzione szeroko ręce 3517 3, 27| to gorąco było w izbie, a potem nalewała mu po ździebku 3518 3, 27| te paciorki najbielsze, a rozplecione włosy burzyły 3519 3, 27| ino pazurami tę gębusię, a nie wynosiłabyś się urodą 3520 3, 27| też kosztowały niemało, a rychtyk pomogło tyle, co 3521 3, 27| już nie wiem jakie leki a doktory zwoził, zamrzeć 3522 3, 27| doktory zwoził, zamrzeć musi, a ma zaś ozdrowieć, i bez 3523 3, 27| Miarkowali też ludzie, a najbardziej Jambroży, jako 3524 3, 27| skrzat był to jeszcze głupi a latawiec. Hanka więc i to 3525 3, 27| czego z chałupy nie wynosi, a głównie czekali; iż może 3526 3, 27| nie przeszedł bez kłótni a srogich pomstowań.~Powiadają: 3527 3, 27| rozespana i taka urodna, a jakowymś prażącym ciepłem 3528 3, 27| na małe, zawarte drzwi.~- A wisi na Pasyjce pod oknem.~- 3529 3, 27| pożyczył, będzie już z miesiąc, a teraz mi potrzebne i nikaj 3530 3, 27| poskrobał rudych wąsów, a oczy to mu jak te złodzieje 3531 3, 27| wszystkie krzywdy doznane, a ile razy ją wołał i brał 3532 3, 27| czuła, słuchali jej wszyscy, a drugie kobiety czy dzieuchy 3533 3, 27| akuratnie, co o łońskie lato, a chociaż już się wzwyczaiła 3534 3, 27| była wielce wynosić się a puszyć bogactwem, i rozpierać 3535 3, 27| kim, ni wybiec do kogo...~A w domu pojękiwał stary, 3536 3, 27| rozwrzeszczane, jako te dni marcowe, a wszędy, jako ta nie ustająca 3537 3, 27| ustająca litania, wyrzekania, a nikaj żadnego parobka, choćby 3538 3, 27| prażących ogniem wspominań!~A teraz jest jak ten kołek, 3539 3, 27| prawie z izby nie ruszał, a jej jakby nie dojrzał, choć 3540 3, 27| na nią, ojca jeno widział a Hankę i dzieci, psa nawet.~ 3541 3, 27| nie potrafiła go żałować, a nawet ze skrytą radością 3542 3, 27| paciorkami spływał przymrozek, a przez wywarte okno wraz 3543 3, 27| wyszczekuje na odzew.~- A pyskuj, póki ci gęba nie 3544 3, 27| łyskając białymi brzuchami, a gdziesik znowu u wodopojów 3545 3, 27| ptactwo, że jeno krzyk długi a jękliwy rozsypywał się nad 3546 3, 27| sparło cosik pod piersiami, a nagła, z dawna już czająca 3547 3, 27| kiej słońce przygrzeje, a wiatry zakolebią, rosi obficie, 3548 3, 27| nabrzmiewa sokami rodnymi, a kwietne gałęzie ku niebu 3549 3, 27| niebu podaje...~- Witek! a poproś pięknie tej dziedziczki 3550 3, 27| Pietrek siedział w końcu, a pobok niego przykucał na 3551 3, 27| stojący pilnując dokładania, a dzieci siedziały pod kominem 3552 3, 27| Pietrek rzucał jakie słowo, a w końcu i Hanka zagadywała 3553 3, 27| gęby nie puściła.~- Witek, a któren ci takiego guza nabił? - 3554 3, 27| Józka zmywała naczynia, a Hanka słała łóżka.~- Pójdziecie 3555 3, 27| Juści, same nie wydołamy, a na gwałt trza je przebierać.~- 3556 3, 27| gwałt trza je przebierać.~- A i gnój już by rozrzucać!~- 3557 3, 27| skrzyni świąteczne szmaty. - A to ci powiem, jak było... 3558 3, 27| spali... i jużem go brał... a choć me kujnął... byłbym 3559 3, 27| zwietrzyły... znają me przeciech, a tak docierały zapowietrzone, 3560 3, 27| ozdarły... ale nie daruję...~- A jak się ksiądz dowie, żeś 3561 3, 27| dowie, żeś mu wziął boćka?~- A kto mu to powie?... A odbierę 3562 3, 27| A kto mu to powie?... A odbierę mu, bo mój.~- A 3563 3, 27| A odbierę mu, bo mój.~- A kaj go schowasz, by ci nie 3564 3, 27| strażniki nie zwąchają... A potem, kiej przepomną, sprowadzę 3565 3, 27| i dobrodziejowi mówił.~- A o Antku to i słowa rzec 3566 3, 27| rozgłośnie.~Że w jaki pacierz, a wszyscy poszli z chałupy 3567 3, 27| poruchiwały żółtymi baziami, a pędy topól rdzawe, lepkie 3568 3, 27| rdzawe, lepkie i pachnące, a jakoby miodem ciekące, otwierały 3569 3, 27| wyłaziły na ogrzane ściany, a czasem i pszczoła się pokazywała, 3570 3, 27| żarliwie, bacząc na dzieci, a i do starego zaglądając 3571 3, 27| głos poruchuje wargami, a oczy mu chodzą, jakby chciał 3572 3, 27| trudno znaleźć drugiego, a teraz ci leży niby to drzewo 3573 3, 27| zielonych jeszcze pełne, a już śmierci na pastwę wydane...~ 3574 3, 27| czy też li w noc ciemną, a jednako kruszynę ludzką 3575 3, 27| udojów, bo wzdychy wzdychami, a robota pierwsza przed wszystkim.~ 3576 3, 27| idącą z matką i kowalami. A ledwie co wstali od misek, 3577 3, 27| niby ten dziaduś rodzony, a on się witał cicho, każdemu 3578 3, 27| Hanka warowała jego oczu, a nie śmiejąc pytać.~- Widziałem 3579 3, 27| Spletła ręce z radości, a uśmiech kiej słońce przemknął 3580 3, 27| słońce przemknął po niej.~- A na odchodnym zapowiedział, 3581 3, 27| poredzicie wszystkiemu...~- A poredzę, poredzę! - szepnęła 3582 3, 27| Cóż tu u was nowego?~- A nic, jak było... Puszczą 3583 3, 27| jak śledztwo skończą... A to się przewlecze że to 3584 3, 27| śmiała zagadać otwarcie, a ubocznie zaś, tak, by nie 3585 3, 27| choć nic złego nie mówił, a to babskie ciche chlipanie 3586 3, 27| gdzie zaś i płacz głośny, a gdzie i słowo żałośliwe 3587 3, 27| żałośliwe się wyrwało...~A potem zaś na wieś poszedł 3588 3, 27| do każdej prawie chałupy, a widział się jako ten świątek 3589 3, 27| niósł te słowa pociechy, a kaj wstąpił, to jakby jasnością 3590 3, 27| jasnością napełniały się izby, a w sercach zakwitały nadzieje 3591 3, 27| kiej to wojna przetratuje a chłopów wybije, że jeno 3592 3, 27| i te wzdychy, i ta żywa a silnie boląca pamięć krzywd.~ 3593 3, 27| niedziela się kończyła, a Lipce jeszcze się nie uspokajały, 3594 3, 27| szli, poredzając, płacząc a pomstując...~Jedna Hanka 3595 3, 27| jutro, choćby i po mszy, a przychodzi ze statkami oporządzić 3596 3, 27| gorzałki żałować nie będę, a on jeno poradzi galanto 3597 3, 27| krzyknęła jeszcze za nią - a gdzie to Pietrek z Witkiem?~- 3598 3, 27| trzymać, aby nie zleciał, a on wodził oczyma po niej 3599 3, 27| targając nim z całej mocy.~A Magda wnet zapaloną gromnicę 3600 3, 27| odpoczywając po każdym słowie, a ona, tłumiąc strach jakiś, 3601 3, 27| pół gospodarki sprzedaj, a nie daj go... nie daj... 3602 3, 27| kobiety płakały cicho, a nikto nie rzekł i słowa; 3603 3, 27| dorzucił podstępnie.~- A co, to jutro za stodołą 3604 3, 27| nad Borynowymi słowami, a co trocha zaglądając na 3605 3, 27| szmaty we skrzyni.~- Pietrek, a przestań, przecież to już 3606 3, 27| prawie Wielki Poniedziałek, a ten dudli a dudli, grzech!~ 3607 3, 27| Poniedziałek, a ten dudli a dudli, grzech!~Zgromiła, 3608 3, 27| podejrzenie.~- Pietrek, a zawrzyj wszystko na noc, 3609 3, 27| być, ktosik to penetruje, a swój, że psy nie chcą docierać.~ 3610 3, 27| czy drzwi pozawierane, a potem długo stojała pod 3611 3, 28| do Żyda po przyprawy.~- A śpieszcie, bo Jambroża ino 3612 3, 28| zastąpić.~- Zdążę jeszczech, a krzyknij no na chłopaków, 3613 3, 28| drogi siwiły się opite wodą, a poczerniałe chałupy ledwie 3614 3, 28| co były widne w szarudze, a przemiękłe drzewiny, skurczone, 3615 3, 28| bijących nieustannie w wodę, a wszędy szła plucha, że świata 3616 3, 28| Spowiedzi słuchał będzie, a to i dobrodzieja ze Słupi 3617 3, 28| błocko pokrywało podłogę.~- A bo to jest czym palić! Któż 3618 3, 28| nic w chałupie nie stoi, a skoro go brakło, to widno 3619 3, 28| woda wyciekło wszystko, a nowego się nie złoży. Tyleśmy 3620 3, 28| pieniądz ma, temu duda gra, a ty, biedaku, handluj głodem 3621 3, 28| spytała nieśmiało.~- A cóż to mam? Tyle co żyd 3622 3, 28| karczmie, w alkierzu siedzieli, a Żyd ledwie nadążył donosić 3623 3, 28| dołku okrutnie ściska...~- A bo tu ziąb i wilgoć kiej 3624 3, 28| jeno ziemniaki ze solą... a to Stacho w kryminale... 3625 3, 28| żądał z góry pieniędzy, a jeno skwapliwie odważał 3626 3, 28| już i na święta starczyło, a przy tym chleba pytlowego, 3627 3, 28| bułek, śledzi coś z mendel, a nawet w końcu dobrała małą 3628 3, 28| tobół.~- Jagna może używać, a ja to pies? haruję przeciek 3629 3, 28| księży zakalikuje organiście, a Magda kościół podmiecie. 3630 3, 28| galanto sól wyciągnie.~- A wy zawdy po swojemu, bych 3631 3, 28| kruchcie i te paciorki prząść, a nie ogadywać drugich!~- 3632 3, 28| zastawię i nie ugryziecie, a ząbków szkoda, ile że ostatnie...~ 3633 3, 28| kieliszek przepijając do nich, a Józka podała śledzia, którego 3634 3, 28| wieprzka.~- Nieckę na krew, a prędko! - krzyknął.~Przynieśli 3635 3, 28| tłusty, obwisły brzuch, a moknąc galanto, bo deszcz 3636 3, 28| kwikiem padł na przednie nogi, a potem kiej mu nie poprawi 3637 3, 28| grzbietu szczecinę co dłuższą.~A w parę pacierzy wieprzek 3638 3, 28| bele czym, po sąsiedzku, a ujrzawszy wiszącego wieprzka 3639 3, 28| że kiej na odpust waliły, a dzieci się też sporo plątało 3640 3, 28| dzień płaksiwy, przykry a tak zmienny, iż co kilka 3641 3, 28| krupy grube kiej pęczak, a przyszedł i taki czas, że 3642 3, 28| żałoście biją do głowy, a sama nie miarkuje, co się 3643 3, 28| pogodę nie baczył i robota a pogwary szły, jaże się rozlegało. 3644 3, 28| księży!~Nie lubił tego.~- A o tym ze Słupi też powiadają, 3645 3, 28| i co potrza, obrządza.~- A kajże to Michał?~- Poszedł 3646 3, 28| zapisaną jajko dostają...~- A za kartki do spowiedzi osobno 3647 3, 28| przyszedł z jednym węzełkiem, a teraz by go i we cztery 3648 3, 28| z narodu, jak ino może, a nim co komu zrobi dobrze, 3649 3, 28| nauczny, kaj cieni beknąć, a kaj grubiej i jak wycyganiać. ~- 3650 3, 28| wycyganiać. ~- Jenszy by przepił, a ten syna na księdza kieruje.~- 3651 3, 28| wzięła różańce z Pasyjki, a przyokrywszy rozbabrane 3652 3, 28| do kowala się poniesła.~-A niech se idzie, poskarży 3653 3, 28| obrzynał mięsiwo na kiełbasy, a Jagustynka, rozłożywszy 3654 3, 28| zaczął z przekąsem.~- A kupiłam i szlachtuję, widzicie!~ 3655 3, 28| Oglądał go pilnie.~- A słoninę to ma grubą, że 3656 3, 28| wykrzykujcie, bo tu nie karczma, a takim prawem, że Antek przez 3657 3, 28| do rządzenia? jego to?~- A juści, że jego!~Skrzepła 3658 3, 28| pysk, bo chory tu ano leży, a jego to wszyćko...~- Ale 3659 3, 28| jego głową wszyćko stoi. A potem będzie, jak Pan Jezus 3660 3, 28| krajania mięsa i bystro a urągliwie patrząc w niego, 3661 3, 28| albo kto obcy złapie.~- A powie to, kaj schował!~Głęboką 3662 3, 28| Antka wykupić z kreminału... a po co drugie wiedzieć mają?... 3663 3, 28| jej te morgi wyprawować... A Grzeli mało to posyłali 3664 3, 28| przyczajonych i trwożnych.~- A com waju zawierzył, nie 3665 3, 28| tak ją strach zatykał, a do tego zaś i Magda po jego 3666 3, 28| much, których nie było, a śledząc wszystko bacznymi 3667 3, 28| pogadywała jeno niekiedy a lękliwie, że to już z samego 3668 3, 28| nieśmiała była i milcząca.~A jakoś na samym odwieczerzu 3669 3, 28| żyły, i tak przyjacielsko a przychlibnie, aż to Hankę 3670 3, 28| bije się pięścią pokutnie, a drugiemu zaś flaszkowy pobrzęk 3671 3, 28| ciągnęła tym samym sposobem, a wielce szydliwie Jagustynka.~- 3672 3, 28| zestrofowała ją gniewnie.~- A cóż to? płakaniem biedy 3673 3, 28| choć przy kościele służy, a gotów się by i z grzychem 3674 3, 28| przesiadywała cięgiem w kościele... A i reszta zwarzyła się też 3675 3, 28| mięso i połcie w cebrzyki a beczkę.~- Po tej stronie 3676 3, 28| stole, kiej te węże czerwone a tłuste, i co trochu rozwieszała 3677 3, 28| Hanka zmilkła, zajęta pracą, a głównie rozmyślaniem, jak 3678 3, 28| których czyniono kiszki, a dzieci cosik trwożnie gaworzyły 3679 3, 28| przeciek nie uredzę...~- A kajże to poszedł?~- Nie 3680 3, 28| mig poleciał w podwórze.~- A przyłóż kulasów i sama se 3681 3, 28| dzwonek zajęczał na dworze.~- A to ksiądz z Panem Jezusem 3682 3, 28| któregoś z komorników...~- A może do waszych, do Pryczków, 3683 3, 28| niezgodzie żyła z dziećmi, a w ciągłych procesach, zadrżała.~- 3684 3, 28| Jambroży zdążył z nawrotem, a ona nie powróciła; właśnie 3685 3, 28| to opóźnianą, że Józka, a to i sama Hanka cięgiem 3686 3, 28| wolna i przykrzył się wielce a dłużył, że to i ciemnica 3687 3, 28| tłukły się w ciemnościach, a niekiedy buchał w komin, 3688 3, 28| samą północą skończyli, a Jagustynka jeszcze nie wróciła.~- 3689 3, 28| się po zmętniałym niebie, a nikaj w wysokościach ni 3690 3, 28| barował się z drzewami, a wody stawu przegarniał ze 3691 3, 28| i nuż szczypać ziemniaki a przykry gęgot czynić. Zagadnęła 3692 3, 28| wraziwszy ręce we zboże, a pieniądze mogły być głębiej, 3693 3, 28| pobiegła pomagać Jagustynce a poganiać chłopaków.~- Czekalim 3694 3, 28| I u Kozłowej leży! A któż by się spodział, że 3695 3, 28| zamrze. Ale pochowek osobno, a stara se nie dzisia, to 3696 3, 28| jedno łóżko w chałupie, a reszta w barłogu kiej psy 3697 3, 28| mleka w piersiach nie ma, a krowa dopiero na ocieleniu... 3698 3, 28| ocieleniu... I wszędzie tak źle, a u komorników to już trudno 3699 3, 28| naród co nabiedniejszy.~- A komuż się to we wsi przelewa? 3700 3, 28| by lepszym kichy nadział, a inszy, komu by na większy 3701 3, 28| wsi siedzą, przez miedzę, a nikomu to śpiku nie psuje... 3702 3, 28| zrządzenie boskie zwala wszystko, a sam rad przy pełnej misce 3703 3, 28| co by mogły pomóc, są: a młynarz, a ksiądz, a organista, 3704 3, 28| mogły pomóc, są: a młynarz, a ksiądz, a organista, a drugie...~- 3705 3, 28| są: a młynarz, a ksiądz, a organista, a drugie...~- 3706 3, 28| a ksiądz, a organista, a drugie...~- By im kto podsunął 3707 3, 28| odrobek albo dobry precent, a choćby pierzynę Żydowi sprzedać, 3708 3, 28| pierzynę Żydowi sprzedać, a jeść trza kupić...~- Prawda, 3709 3, 28| drobne rzucały na jedną kupę, a nadbutwiałe na drugą.~- 3710 3, 28| kiej roztrzęsione snopy, a wiater jeszcze się wciąż 3711 3, 28| gąsiętach, cicho piukających, a co parę pacierzy podjeżdżał 3712 3, 28| nie było więcej nikogo.~- A kajże się to Michał podział?...~- 3713 3, 28| wściekłość, zamruczał:~- A wy pilnujecie me, kiej złodzieja...~- 3714 3, 28| mi piaskiem oczy zasypać, a robicie drugie. Przejrzałam 3715 3, 28| jeden! tknij me choć palcem, a takiego wrzasku narobię, 3716 3, 28| w chałupie, stróżujesz, a obcych do komory puszczasz! - 3717 3, 28| przeplatanych powiadań, a nie mogąc z nich wiele wymiarkować, 3718 3, 28| Żydowinom, co się ze swarliwości a głupoty chrześcijańskiego 3719 3, 28| na złość wszystko robi, a na moją szkodę. Przecież 3720 3, 28| tylachna gruntu ma zapisane... A nie wiecie to, jaka jest?... 3721 3, 28| wypomnieć o Antku -)... a teraz już się pono z wójtem 3722 3, 28| człowiek i krzywdy czuje, a za swoje grzechy ciężko 3723 3, 28| chleb wodząc za nią oczyma, a cosik medytując, wreszcie 3724 3, 28| którego dnia wieczorem, a teraz wama jeno rzeknę: 3725 3, 28| Poniechajcie jej, róbcie swoje, a resztę Pan Jezus sprawi...~ 3726 3, 29| się na nogach utrzymał, a po drugie, jako strapiony 3727 3, 29| i o to ziarno święte...~A któż miał iść w pole, kiej 3728 3, 29| same kobiety ostały we wsi, a nie ich to moc ni głowa 3729 3, 29| głowa poredzić wszystkiemu.~A tu na niejedną przychodziła 3730 3, 29| to na zwiesnę zwyczajnie, a tu krowy się cieliły, drób 3731 3, 29| choć urób kulasy po łokcie, a bez chłopa nie wydolisz... 3732 3, 29| bez chłopa nie wydolisz... A tu jeszcze trza obrządzać 3733 3, 29| rąbać lebo i z lasu wieźć, a tylachna inszej, codziennej 3734 3, 29| odwieczerzy z utrudzenia, a i połowy nie było zrobione - 3735 3, 29| najpierwsze - polne roboty?...~A ziemia czekała; wygrzewało 3736 3, 29| martwego śpiku i prężył się a przystrajał do zwiesnowych 3737 3, 29| i wozy turkotały wesoło, a jeno lipeckie role stały 3738 3, 29| jako ten smętarz żałosne...~A kieby na dobitkę jeszczech 3739 3, 29| kilkoro ludzi z węzełkami, a i z tym płonym skamłaniem, 3740 3, 29| małpa małpie zajdy szarpie, a człowiek za człowiekiem 3741 3, 29| się hardo nad wszystkie, a wieś swoją uważały za najpierwszą, 3742 3, 29| to z Wólki, to z Dębicy, a nawet i z rzepeckiej szlachty 3743 3, 29| twarze, siarczyście klnąc, a zarówno z lipeckimi pięście 3744 3, 29| świat poglądał daleki...~A widniej się jakoś zrobiło 3745 3, 29| kruchsze gałęzie odzierał, a wiał już teraz górą i z 3746 3, 29| nim w jedną stronę lecą, a nawet to blade słońce, co 3747 3, 29| galanto zbielały zagony, a drogi ociekały z wody...~ 3748 3, 29| skręcił w najbliższe opłotki, a stamtąd jął się ostrożnie 3749 3, 29| cisnąc się do starszych, a poszturchując między sobą, 3750 3, 29| wójtowy nos, że się ten cofał, a reszta przytwierdzała jej 3751 3, 29| się zaciśnięte pięście, a gdzieniegdzie już i kij 3752 3, 29| się frasobliwie po głowie, a powstrzymując na sobie babski 3753 3, 29| odszczekując się niekiedy, a grożąc chłopakom, bo zaczęli 3754 3, 29| by się wzięły do roboty, a nie penetrowały po chałupach!~- 3755 3, 29| wołała jedna przez drugą, a coraz głośniej.~- Jeno dojrzałam 3756 3, 29| dalejże chodzić po chałupach, a ludzi pędzić do roboty...~- 3757 3, 29| na wszystko naprowadza.~- A o to jeno stoi, z czego 3758 3, 29| Karać by jeszcze mieli!... A nie płacim to podatków, 3759 3, 29| nam chłopów pobrali!...~- A niech się zjawią, wnet jakaś 3760 3, 29| się sadze zapaliły!...~- A mnie to nie, żem to łoni 3761 3, 29| len suszyła za stodołą?~- A jak to sprały Gulbasiaka, 3762 3, 29| uszy zatykał od wrzasku.~- A dyć przyciszcie się! Gadaniem 3763 3, 29| w polu nie ma kto robić, a nie dopiero na szarwarki 3764 3, 29| dziedzic?!... Moiściewy! a cóż on ma do urzędów?~- 3765 3, 29| w przyjacielstwie żyją, a mścić się na Lipcach zapowiadał!...~- 3766 3, 29| Zleciały się kiej sroki, a pyskowały, że niech Bóg 3767 3, 29| Rozpuściłem swoją szkołę: święta; a po drugie, że muszą w chałupach 3768 3, 29| szykować warzę obiednią, a po drogach jeno wiater hulał 3769 3, 29| same kobiety się zwijały a dziewczyniska, zaś trafił 3770 3, 29| taki z koszulą w zębach, a najwyżej do pasionki przydatny, 3771 3, 29| prawie dzień cały w kościele, a dzisiaj znowu zabałamucili 3772 3, 29| zabałamucili przez strażników.~A tu i święta nadchodziły, 3773 3, 29| tu wszystkiemu zaradzić, a przepatrywały pilnie komory, 3774 3, 29| wytrząchała się z desek po drodze, a dzieuchy we dwie konia za 3775 3, 29| się, siejąc jak popadło.~- A Wawrzon Socha mi powiedział, 3776 3, 29| poganiał, drugi niby to orał, a skrzaty były oba, ledwie 3777 3, 29| chodził kiej chłop napity, a koń co trocha do stajni 3778 3, 29| kamienie pług wyskakuje, a i kobyła ciągnie do źróbka... - 3779 3, 29| dojrzał Rochowej pomocy, a gdy stary poszedł, przysiadł 3780 3, 29| robili, i zakurzył papierosa.~A Rocho szedł dalej po chałupach 3781 3, 29| spory łagodził, doredzał, a gdzie było potrza, i w robocie, 3782 3, 29| poradzić sękatemu pniakowi, a Paczesiowej wody przyniósł 3783 3, 29| do posłuchu napędzał...~A zauważył, że się kajś zbytnio 3784 3, 29| lepszym myślom podprowadzić...~A że człowiek był mądry, pobożny, 3785 3, 29| że choć i nieproszony, a niejedną nockę przesiedział 3786 3, 29| roznoszący Boże zmiłowanie a pociechy.~Hale! mógł to 3787 3, 29| lewentarza do obrządków, a i gąb do przeżywienia czekało 3788 3, 29| przeżywienia czekało co niemiara.~A zaś to wszystko, od czasu 3789 3, 29| skrzydła trzepiąc o ściany, a niejedna chałupa się wypinała, 3790 3, 29| daremnie prosząc podpory.~A wszędy wody gniły pod chałupami, 3791 3, 29| że przejść było niełacno, a na każdym kroku taka marnacyja, 3792 3, 29| półkoszkach wylegiwały maciory, a co się zaś pochyliło, co 3793 3, 29| niechby chłopy wróciły, a w mig byłoby inaczej...~ 3794 3, 29| z tych kłyźnień, swarów a bitek, z tego umęczenia 3795 3, 29| umęczenia serc w biedzie a żałościach...~Już siwy zmierzch 3796 3, 29| ciskając się coraz barzej, a tak miecąc drzewinami, że 3797 3, 29| roztrzęsionymi wargami.~- A wam co?~Zdumiał się, bo 3798 3, 29| że jako ten pies zgoniony a bezpański, rad, kiej go 3799 3, 29| słowo, odeszła śpiesznie.~A on i we młynie wójta nie 3800 3, 29| do niego i jęła nieśmiało a cichuśko wypytywać o Mateusza 3801 3, 29| jego musieli widzieć... a zdrowy? a dobrej myśli? 3802 3, 29| musieli widzieć... a zdrowy? a dobrej myśli? a kiej go 3803 3, 29| zdrowy? a dobrej myśli? a kiej go puszczą?.. - przycierała, 3804 3, 29| oczy mu nie spoglądając.~- A jak się ma wasz we wojsku? 3805 3, 29| poszedł, chcąc cosik przełożyć a strzec przed grzechem, ale 3806 3, 29| nieustannym waliły na koła, a wiater kieby tymi największymi 3807 3, 29| chałupy pokryte w sadach, a nawet pól mogły sięgnąć 3808 3, 29| tylko wiater nie ścichał, a naprzeciw, mocy jeszczech 3809 3, 29| ścianach i szyby gnietły, a tak we ściany rypał i tłukł, 3810 3, 29| przewalać się nad światem, a łyskawice zamigotały krwawymi 3811 3, 29| ciepło prosto buchało z pól, a ptaki jęły świergotać radośnie, 3812 3, 29| jęły świergotać radośnie, a choć słońce się nie pokazało, 3813 3, 29| opłotki zaroiły się kobietami, a biadania i płacze sypały 3814 3, 29| podwórze wpadła Sikorzyna.~- A to nie wiecie?... Stachom 3815 3, 29| zaścielały potargane snopki a rupiecie potrzaskane.~Weronka 3816 3, 29| pamięci przytulając dzieci.~A stary Bylica, skurczony 3817 3, 29| się wszyscy, rozstępując a chyląc pokornie do ziemi, 3818 3, 29| Hanka.~Zerwała się wtedy, a spostrzegłszy księdza przed 3819 3, 29| powiadały jedna przez drugą.~- A w inwentarzu macie jaką 3820 3, 29| w sieni było wszystko, a ona w całości ostała.~Ksiądz 3821 3, 29| przygnieść... no, no!~- A niechby przygniotło, niechby 3822 3, 29| ostałam z tymi sierotami... A kaj się teraz podzieję? 3823 3, 29| gorliwie siostrą i ojcem, a reszta ciżbiła się przy 3824 3, 29| błocko chlupało pod trepami, a przyciszone, trwożliwe głosy 3825 3, 29| niebo wiszące nad głowami, a nie po jednym policzku łzy 3826 3, 29| swoje mocy nie starczyło, a przy tym: odrobi to, kiej 3827 3, 29| przystanął do Weronki i rzekł:~- A najpierw to Panu Bogu powinniście 3828 3, 29| i choćby prosię przedam, a na mszę zaniesę...~- Nie 3829 3, 29| błogosławiący i za głowę ścisnął, a dzieci tulące mu się z piskiem 3830 3, 29| Tylko dufności nie traćcie, a wszystko się na dobre obróci. 3831 3, 29| gazu nie było w lampce, a i drew brakowało na opał. 3832 3, 29| dzieci zgarnęła w naręcze, a tu już wszystko trzeszczy, 3833 3, 29| wiater roznosił poszycie. A tu noc, do wsi kawał drogi, 3834 3, 29| to krowa przy trześni?~- A dyć moja to, moja żywicielka 3835 3, 29| ludzi rzucać się zajadle, a kiej go odegnali, w progu 3836 3, 29| Bylica idąc go przyciszać.~A ksiądz pochwalił Boga na 3837 3, 29| powróciła zadyszana Sikorzyna.~- A to do mnie się przenieście, 3838 3, 29| rzekła prędko.~- Moiście, a czymże to wama za komorne 3839 3, 29| jaki grosz, zapłacicie, a nie, to przy robocie jakiej 3840 3, 29| stoi! Z duszy serca proszę, a ksiądz ten papierek wama 3841 3, 29| swojego przyzwała do pomocy, a w końcu i Rocho nadszedł, 3842 3, 29| Obraz ci jaki przyniesę, a i statków, co ino najdę 3843 3, 29| uspokajała ją Hanka poczciwie. - A kaj to ociec?~Chciała go 3844 3, 29| Weronki na nowym ciasno, a u nas przeciech znajdzie 3845 3, 29| legowisko wyszykuję... juści... a jeśli każesz... to do waju 3846 3, 29| prawdzie i u niej było ciasno, a ze starym nowy kłopot by 3847 3, 29| dnia dostaniesz... juści, a w cieple się wyleżysz... 3848 3, 29| Weronkę znowuj rozpłakaną.~- A czym to sobie u was zasłużyłam 3849 3, 29| myślała Hanka z rozczuleniem.~A tu i organiścina wtaczała 3850 3, 29| pozieleniałą miejscami, a gdzie płową od rżysk i ugorów, 3851 3, 29| wyśpiewywały rozgłośnie, a z pól, od borów, z niebieskawych 3852 3, 29| zapachem topolowych pąków.~A po drogach wsi roiło się 3853 3, 29| w wielu naraz miejscach.~A wszędy był rajwach, pośpieszna 3854 3, 29| świniami bobrującymi po rowach, a kajś znów krowy wynosiły 3855 3, 29| miasteczka po świąteczne zakupy. A zaraz z południa nadjechał 3856 3, 29| pieski sielnie docierające, a mało skąd Judka wychodził 3857 3, 29| drugie, płacił niezgorzej, a nawet, jak komu na przednowku 3858 3, 29| jakiego ćwiartkę wynosił, a Żydowica osobno na swoją 3859 3, 29| wycyganiała za owe fryzki a wstążki, a tasiemki, a szpilki, 3860 3, 29| za owe fryzki a wstążki, a tasiemki, a szpilki, i cały 3861 3, 29| fryzki a wstążki, a tasiemki, a szpilki, i cały ów kram 3862 3, 29| babski gatunek zawżdy łakomy, a co w wielgachnym pudle nosiła 3863 3, 29| kupcie czerwonej tasiemki!... a i tej brezylii do jajek 3864 3, 29| nakupisz, co potrzeba.~- A nawet w mieście taniej i 3865 3, 29| potrza i nic nie przedadzą.~- A spędź kury, by się jaka 3866 3, 29| słowa nie mogąc przemówić a jąkając się jeno i czerwieniąc 3867 3, 29| i czerwieniąc okrutnie, a tak jakoś strapiona, że 3868 3, 29| wielce rozciekawiona. ~- A bo te oszukańce dają mi 3869 3, 29| tylko piętnaście złotych, a wełniak całkiem nowy! Tak 3870 3, 29| skręcę...~- Pokażcie... a drogi? - łakoma była na 3871 3, 29| go raz jeszcze oglądać, a do boku przymierzać i z 3872 3, 29| pędem wybiegła z chałupy, a Jagustynka rozcierająca 3873 3, 29| Skądże to mam wiedzieć?~- A dyć Tereska co tydzień lata 3874 3, 29| całe waruje pod kryminałem, a zanosi mu, co ino może.~- 3875 3, 29| i nie wiada, czy wróci, a kobiecie samej się cni, 3876 3, 29| Głęboko się zamedytowała.~- A jak Mateusza wzieni, skompaniła 3877 3, 29| Nastka niby to do brata, a głównie, bych Szymkowi Dominikowej 3878 3, 29| na nią z góry o mięso. ~- A zjadłam!... tak moje, jak 3879 3, 29| pierwszych kurach zadrzemała.~A wczesnym rankiem, na samym 3880 3, 29| chłopaków, żeby konie szykowali, a nawet potem hardo się postawiła, 3881 3, 29| gospodynie zazwyczaj jeździły.~- A czerwonego kup, a złocistego 3882 3, 29| jeździły.~- A czerwonego kup, a złocistego i jakie ino będą 3883 3, 29| zamierzała tam posiać rozsadę. A gdy gospodyni dłużej się 3884 3, 29| osiwiały rosami, przemglony a chłodny, że już na dużym 3885 3, 29| chłodny, że już na dużym dniu, a jeszcze świegotały jaskółki 3886 3, 29| do śniadań było daleko, a już powstał rwetes i krętanina, 3887 3, 29| się po drogach, grzechocąc a klekotając w kołatki.~Nawet 3888 3, 29| porządków świątecznych, a głównie do wypieku chlebów 3889 3, 29| i zaczyniania na placki a owe wymyślne kukiełki, toteż 3890 3, 29| zaziębić, buzowały się ognie, a z kominów biły dymy w pochmurzone 3891 3, 29| się wałęsał po drogach, a dzieci robiły, co chciały, 3892 3, 29| placka albo się nie spaliły.~A wszędzie szło to samo: u 3893 3, 29| za tę ostatnią ćwiartkę, a musiał sobie narządzić jakie 3894 3, 29| dzieuchy z naręczami szczap, a niekiedy ukazywały się nad 3895 3, 29| zwoził z lasu świerczaki, a organista wespół z Rochem 3896 3, 29| przystrajać grób Panajezusowy.~A nazajutrz, w piątek, robota 3897 3, 29| zawalone szafami, łóżkami a sprzętem przeróżnym, że 3898 3, 29| gwałt, szorowali podłogi, a przed domami myli do czysta 3899 3, 29| żółtym piaskiem opłotków.~A że wedle starego obyczaju 3900 3, 29| nosem pociągał i wzdychał.~A pod kominem, w samym świetle 3901 3, 29| pilnie kraszeniem jajek, a każda swoje z osobna chroniła 3902 3, 29| różności roztopionym woskiem, a potem wpuszczała we wrzątek 3903 3, 29| lnowe kwiatuszki niebieskie, a widać było na nich takie 3904 3, 29| białych nad polami czerwonymi, a na inszych wzory takie i 3905 3, 29| temu oglądając raz po raz, a kiej Hanka powróciła z Jagustynką 3906 3, 29| no, no...~- Skąd?... a samo tak z głowy pod palce 3907 3, 29| jeno turkotał zawzięcie, a po chałupach prawie do północka 3908 3, 29| się światła na drogach, a kajś niekaj aż na stawie 3909 3, 29| nowych utrudzeń i turbacji.~A przed kościołem wnet się 3910 3, 29| śledziem szły w parze przodem, a za nimi całą hurmą reszta, 3911 3, 29| reszta, grzechocąc, kołatając a wrzeszcząc, co ino gardzieli 3912 3, 29| rozleciał się w kawałki, a żur z onymi różnościami 3913 3, 29| z niego ześmiał Pietrek, a i Józka nie pożałowała, 3914 3, 29| chałupę w żółtą wstęgę.~A w Borynowej izbie już się 3915 3, 29| wysypana, okna czyste i ściany, a obrazy omiecione z pajęczyn, 3916 3, 29| przybraną papierowymi kwiatami, a przed nią na wywróconej 3917 3, 29| ziarn różańcowych wlepione, a ogon, uszy, kopytka i chorągiewkę 3918 3, 29| następowały placki żółciuchne, a rodzynkami kieby tymi gwoździami 3919 3, 29| tym maczkiem słodziuśkim, a na ostatku postawili wielką 3920 3, 29| ubranych jajkami obłupanymi, a na brytfance całą świńską 3921 3, 29| wąsami opleść stół cały.~A tyle co skończyły, sąsiadki 3922 3, 29| swoje na miskach, niecułkach a donicach i ustawiać je na 3923 3, 29| gardzieli pono strzegła - a potem skropiła nią inwentarz 3924 3, 29| dawało bydlątkom letkie lągi.~A później widząc, że ni Jagna, 3925 3, 29| Borynową.~- Bez zmiany? co?~- A juści, rana się prawie zagoiła, 3926 3, 29| rana się prawie zagoiła, a im nic nie lepiej.~Zażył 3927 3, 29| ni jedna nie zostaje!... A jutro które do mężów idą?~- 3928 3, 29| byle tylko zgodnie i cicho, a na rezurekcję przychodzić, 3929 3, 29| zacznę, mówię: o dziesiątej! A śpijcie w kościele, to Ambrożemu 3930 3, 29| odprowadzając do młynarzów.~A Witek, pokazując Józce miedzianą 3931 3, 29| omroczałym stawie, i tupoty a przyciszone pogwary mrowiły 3932 3, 29| rzeka, wzbierająca z wolna a bezustannie, ciągnęli na 3933 3, 29| Stanął na straży w opłotkach, a ona wsunęła się na palcach 3934 3, 30| wyłożonymi końmi, że tylko tupoty a parskania roznosiły się 3935 3, 30| parskania roznosiły się w mroku, a pod dzwonnicą czerniały 3936 3, 30| pacierzy, wzdychań, kaszlów a pozdrawiań, i kołysał się 3937 3, 30| zboża se kłosami gwarzą, a jeno gdziesik wysoko, pod 3938 3, 30| wzdychaniami szemrały cichuśko a rzęsiście kiej ten deszczyk 3939 3, 30| zalegał kościół, że to oknami a głównie przez wielkie drzwi 3940 3, 30| rozpalonymi oczyma po ludziach, a nie dostrzegając nikogo, 3941 3, 30| i dziedzicówny z Wólki, a dziedzice stojały we drzwiach 3942 3, 30| żałosny rwał się z gęstwy, a bolesne przypominki sieroctwa 3943 3, 30| obcego narodu się zebrało, a na wszystkich twarzach choć 3944 3, 30| zajmują pierwsze miejsca, a tamte, lipeckie mizeraki, 3945 3, 30| będą ten placek świąteczny, a z tęsknicą i turbacjami 3946 3, 30| zwierała się na odemstę, a babi naród w głos szlochał 3947 3, 30| oczy kleiły się śpikiem, a po kątach już na dobre drzemali, 3948 3, 30| sielnie wytrząchać pięściami a krzyczeć, jako co dnia, 3949 3, 30| przez złoście, bezbożności a nieposłuszeństwo prawom 3950 3, 30| na wiek wieków spychać, a sprawiedliwe po prawice 3951 3, 30| krzywda weźmie zapłatę, a płakania cierpiących ustaną 3952 3, 30| lipeckie kobiety, usadzać je a krzepić dobrymi słowy, a 3953 3, 30| a krzepić dobrymi słowy, a dobrodziej poczciwy ocierając 3954 3, 30| w miłosierdzie Pańskie, a lada dzień powrócą wszystkie 3955 3, 30| dufnuść wstąpiła w serca.~A gdy wnet potem ksiądz zaintonował 3956 3, 30| zaśpiewały na cały świat, a dobrodziej z Przenajświętszym 3957 3, 30| Obchodzili kościół we środku a wolniuśko, noga za nogą, 3958 3, 30| śpiewając z całej mocy, a organy wciąż grały, a dzwony 3959 3, 30| mocy, a organy wciąż grały, a dzwony bezustannie biły...~ 3960 3, 30| serca wszystkie i gardziele, a te głosy płomienne i ogniem 3961 3, 30| księże przejęły otuchą, a te śpiewy radosne, nabożeństwo 3962 3, 30| surowizną ziemic i mokradeł, a po drogach roznosiły się 3963 3, 30| wszędy rozlegały się kroki a głosy, pieski też zajadlej 3964 3, 30| zajadlej docierały z opłotków, a po chałupach tu i owdzie 3965 3, 30| spać.~- Niech jeno wróci a gospodarzy, to ni słówkiem 3966 3, 30| rozdziewając się do snu. - A jeżeli znowuj się z nią 3967 3, 30| widne do cna i połyskujące, a wieś spała w najlepsze.~ 3968 3, 30| wschodu i zagrało w stawach a rosach, i płynęło po bladym, 3969 3, 30| śpiewając wszemu światu ciepłem a światłością: Alleluja!~Niesło 3970 3, 30| zatrzęsły się młode liście, a ziemia zadrgała, że gęste 3971 3, 30| świąteczne szmaty przyodziewając, a pod studnią na podwórzu 3972 3, 30| kiejby zorza się widziała, a modre oczy niby gwiazdy 3973 3, 30| oczach wełniaki i gorsety, a i Witek, choć boso, w nowym 3974 3, 30| zdumieli się przemianą, a Józka jaże w ręce zaklaskała:~- 3975 3, 30| zaklaskała:~- Pietrek ci to? a to by cię rodzona nie poznali!~- 3976 3, 30| tocząc oczyma za Jagusią a robiąc grdyką, gdyż Hanka, 3977 3, 30| się rozchodziły, przysapki a bulgoty gorzałki, bo Hanka 3978 3, 30| dobrą już wagą w kałdunach, a Pietrek z Witkiem, czego 3979 3, 30| swojemu.~- Pijcie na zdrowie a prędko, bo czas nagli.~I 3980 3, 30| z węzełkami na plecach.~A kiej się rozwiały ostatnie 3981 3, 30| zwiesnową cichą lubością, a od wsi, ledwie widnych w 3982 3, 30| się w oknach otwartych, a staruchy rozsiadłe na progach 3983 3, 30| wodził oczyma po drogach. A wkrótce nadeszła kowalowa 3984 3, 30| pytał Jagny wychodzącej.~- A cóż tam po mnie! - wyszła 3985 3, 30| nie poznajecie go to, co? A i korale wszystkie zawiesiła, 3986 3, 30| ich tknąć nie pozwolili, a jej wszystko oddał, i paraduje 3987 3, 30| czuwał nad nimi kiej kokosz, a Rocho jakby ździebko zadrzemał.~- 3988 3, 30| taki wiedzący powiadał?~- A różni mówili w kościele! 3989 3, 30| wybiera? - pytał ciekawie.~- A zaraz po południu iść mają...~- 3990 3, 30| palce ku tabace Rochowej.~- A teraz siedzi czterdziestu! - 3991 3, 30| działy, urodzi rok czy nie, a naród zawsze jednako plonuje, 3992 3, 30| jednako plonuje, juści... a ziemi nie przybywa... jeszcze 3993 3, 30| przybywa... jeszcze niecoś lat, a zbraknie la wszystkich... - 3994 3, 30| Kichał rzęsiście.~- A bo to już dzisiaj we wsi 3995 3, 30| rzekła kowalowa.~- Prawda, a kiej się chłopaki pożenią, 3996 3, 30| ten wiater zagrabiać?~- A Niemcy ano na Słupi wykupiły 3997 3, 30| handlują wespół z Żydami, a krzywdą ludzką se pomagają... 3998 3, 30| krzywdą ludzką se pomagają... a niechby tak po chłopsku 3999 3, 30| ciasno, duszą się ludzie, a tamten ma tylachna pola, 4000 3, 30| taki...~- Hale! bogacz, a kręci się za groszem kiej