Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] witania 1 witano 1 witasz 1 witek 184 witka 26 witkiem 20 witków 1 | Frequency [« »] 190 swiecie 185 naród 184 jagus 184 witek 183 jeden 182 pól 181 glos | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances witek |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | zawołała z ulgą Anna.~- Witek ją co dopiero przygnał, 2 1, 2 | nic... pewnie paskudnik...Witek pedał, co borowy wygnał 3 1, 2 | Baby się rozstąpiły, a Witek, który cały czas coś najspokojniej 4 1, 2 | rozbierania koni, które już Witek ciągnął za grzywy do stajni.~- 5 1, 2 | żarła go ano taka strata.~- Witek! Witek! - jął wołać i odpinał 6 1, 2 | ano taka strata.~- Witek! Witek! - jął wołać i odpinał szeroki 7 1, 2 | miseczka stała obok.~- Gdzie Witek pasł krowy? - zapytał, krając 8 1, 2 | krowy wydoić, bo właśnie Witek przygnał resztę z pastwiska 9 1, 2 | doić pierwszą z brzegu, gdy Witek wylazł od żłobów i spytał 10 1, 2 | krowami, bo...~- Przełożę, Witek, ino się już nie bojaj!~- 11 1, 2 | trochę niespokojnie, bo Witek przycupnął za nią ze strachu.~- 12 1, 3 | Krowy trza wypędzać.~Witek mamrotał coś, bronił się, 13 1, 3 | nikt się nie pokazywał...~Witek siedział na progu obory 14 1, 3 | poszedł do swojej roboty.~A Witek siadł pod chałupą, w szczycie, 15 1, 3 | wiater w polu - mruczał Witek i tak się zatopił w rozgrzewaniu 16 1, 3 | swvoją stratę tak zajadle, że Witek miał już gębę posinioną 17 1, 3 | już był w opłotkach, gdy Witek mignął pod jabłoniami.~- 18 1, 3 | Zabaczyłem... prru... Witek! Prru! Witek, puść krowy 19 1, 3 | prru... Witek! Prru! Witek, puść krowy na łąki, a pilnuj, 20 1, 4 | już do kościoła! - zawołał Witek, spostrzegając przez płoty 21 1, 4 | ptaków pod kapotę i rzekł:~- Witek, jak wydzwonią, spędź bydło 22 1, 5 | samo podwórze, gdzie mu Witek skwapliwie podrzucał na 23 1, 5 | strugał bijak do cepów, a Witek obierał kartofle na rano 24 1, 5 | uwarzyła i krów dojrzała.~Witek beczał w głos pod oborą, 25 1, 7 | chustkę od niego.~Zaraz też Witek z Kubą przynieśli długą 26 1, 7 | zasię dolać i dołożyć...~Witek dorzucał suchych karpów 27 1, 7 | zauważy ł Boryna.~- Ale, Witek by ta psa krzywdził, któren 28 1, 9 | Kuba czyścił strzelbę, a Witek z podziwem nabożnym przyglądał 29 1, 9 | Kuba kusztykał raźno, a Witek ostawał się nieco, bo mu 30 1, 9 | miał gotowych pieniędzy.~Witek ostał nieco w tyle, że go 31 1, 9 | go odnalazł i zawołał:~- Witek, dałeś to już na wypominki?~- 32 1, 9 | zmarłe w czyścu ostające.~Witek przyklęknął przy Kubie, 33 1, 9 | Wezną to? - pytał cicho Witek zatrwożonym głosem.~- Przeciech! 34 1, 9 | powtórzył z drżeniem Witek.~- Nie bojaj się, głupi, 35 1, 9 | dzisiaj po świecie! - szeptał Witek i oglądał się bacznie...~- 36 1, 9 | ludzie jakieś są- zawołał Witek ze strachem wskazując na 37 1, 9 | stanęło przed oczami, a Witek spał se, bo strudzona była 38 1, 10| Przed chałupą i na ganku Witek z dziećmi wyprawiał takie 39 1, 10| ogacania ściany od podwórza, Witek nosił mu ściółkę z kupy, 40 1, 10| Gospodarz idą! - zawołał Witek prędko, aż Antek drgnął 41 1, 10| Przeciech...~- Gdzie Witek?~- Po Jambroża poleciał, 42 1, 10| obwąchiwały mu twarz, i lizały, a Witek coraz to nosił mu wodę wiaderkiem 43 1, 10| powracał znowu i wył... Witek go nawoływał, ale pies nie 44 1, 11| nie mówiła więcej, bo Witek ją wołał, gdyż od wypędzenia 45 1, 11| zawrócili do pana młodego.~A Witek, któren ze wstęgami u spencerka 46 1, 11| bociek prawdziwy, aż Józia, Witek i co młodsze zaczęły za 47 1, 12| Już na samym świtaniu Witek, umęczony zabawą i wyganiany 48 1, 12| robaczek świętojański, aż Witek zajrzał przez okno; stary 49 1, 12| głosem, wołał długo, ale Witek spał jak kamień, dopiero 50 1, 12| szczekał i darł się na wyrko.~- Witek, załóż koniom siana, bo 51 1, 12| jak się drugie zabawiają.~Witek poszedł spać.~- Żeby choć 52 1, 12| wszystkich sił krzyczeć, aż Witek się obudził i przybiegł.~- 53 1, 12| choroba rośnie i dusi... Witek, bieżyj po Jambroża... o 54 1, 12| łkał żałością a strachem.~A Witek mimo rozespania pobiegł 55 1, 12| i wyśpiewywał.~Darmo go Witek prosił i za rękaw ciągał, 56 1, 12| jakby o nim zapomnieli.~Witek czasami naglądał, aby koniom 57 1, 12| aż huczało w kominie, że Witek ledwie nadążył drwa znosić 58 1, 12| uśmiechnęła się chytrze. - Witek, odegnajno psa, bo szczeka 59 1, 12| powygniatają i ogacenie rozniesą.~Witek skoczył z batem, pies umilkł, 60 1, 12| grad błota i kamieni.~- Witek! Poczekaj no! - wołał Roch, 61 2, 16| buzował się tęgi ogień.~Witek miał przykazane, aby pilnował 62 2, 16| ogniu nie popękały, gdy Witek wraził głowę w drzwi i krzyknął:~- 63 2, 16| wciskał się Łapa z boćkiem, bo Witek też się zjawił równo z gospodarzem.~- 64 2, 16| mleko na całą zimę.~- Hale, Witek, dałeś pić źrebięciu?~- 65 2, 16| Jest! - wrzasnął naraz Witek.~Wyjrzał na to Boryna, wyjrzeli 66 2, 16| pośrodku, siadł Pietrek, siadł Witek kole Józki, tylko Jagusia 67 2, 16| wzięła ze stołu opłatek.~- Witek, zapal latarkę, do krów 68 2, 16| Ruszyli wszyscy do obory, a Witek ze światłem przodem.~Krowy 69 2, 16| brakło opału na święta, a Witek nosił naręczami i układał 70 2, 16| potrafił.~A tymczasem zaś Witek, głęboko tknięty słowami, 71 2, 16| i wiara w nich była, bo Witek nachylił się aż do samego 72 2, 16| Przyklęknęli przy drugiej i znowu Witek zapytał, ale już z płaczem 73 2, 17| różowe i pachnące! - szepnął Witek poważnie.~- A prawda, trześnia!~ 74 2, 17| skomlał i wył przeciągle. Witek też tam siedział z Józką, 75 2, 18| tej chwili wpadł zziajany Witek i krzyknął z progu:~- Dziedzic 76 2, 18| jednak skończył, przyleciał Witek.~- Dziedzic siedzą u młynarza 77 2, 18| przyokryła się w zapaskę.~Witek wsunął się cicho i rzekł 78 2, 18| rzekł prosząco.~- Siadajcie, Witek, przyrzuć na ogień - zarządziła 79 2, 18| cięgiem arbatę piją - wtrącił Witek.~- Nie potrzeba, nie, herbatę 80 2, 18| Kuby szukaliśta? - zawołał Witek wzruszony.~- A to pan muszą 81 2, 18| pomarł, pomarł! - wołał Witek przez łzy.~- Długo był u 82 2, 18| i doprowadzę! - zawołał Witek.~- A to zaraz pójdźmy, aby 83 2, 18| chałupy, a szedł tak raźno, że Witek ledwie nadążył, ino Łapa 84 2, 18| dymiącą jeszcze zaspę. Witek skoczył na ratunek, ale 85 2, 18| Opowiedz wszystko.~Juści, że Witek prosić się nie dał i opowiedział, 86 2, 18| dobry! Skąd to wracasz, Witek?~Witek opowiedział wszystko, 87 2, 18| Skąd to wracasz, Witek?~Witek opowiedział wszystko, juści, 88 2, 18| dróżkę biegnącą za stodołami.~Witek zaś pobiegł do chałupy.~ 89 2, 18| za szczytowym oknem...~- Witek, wyjrzyj no, musiał prosiak 90 2, 18| chodzi tam ano po sadzie.~Ale Witek upewniał, że zagnał wszystkie 91 2, 18| jeszcze, potem przyletę.~Witek pędem poleciał, słychać 92 2, 20| jej na każdym kroku, nawet Witek bojał się pleść po swojemu 93 2, 20| Rocho! - odpowiadał śmiało Witek, aż go ksiądz pogłaskał 94 2, 20| trybularza, jak potem opowiadał Witek, palce z trzaskiem wyciągał 95 2, 20| but księdza.~- Dyć bociek, Witek go jesienią przygarnął, 96 2, 20| skoro wróci z objazdu, ale Witek uderzył w bek i zaraz po 97 2, 20| brogiem. Pomagał im w tym Witek, któren całkiem serce stracił 98 2, 20| już nie zrobi! - mruknął Witek.~- A bo i nie wiem, po co 99 2, 20| dowiedzieć tego sposobu, ale Witek burknął:~- Głupi! kury se 100 2, 20| do powiatu kawał drogi. Witek, idź zaraz do Pietrka i 101 2, 24| zaś ino było prawdą, że Witek latał do karczmy po gorzałkę 102 2, 24| tobołki, co ino było można, aż Witek musiał to wieźć na saneczkach, 103 2, 24| ludzkiej żyć muszę.~Gdy zaś Witek wyszedł, wybuchnął gniewiem.~- 104 3, 27| rzędem przed żłobami.~- Witek! A to śpi pokraka, kiej 105 3, 27| strata! - szepnęła zawzięcie.~Witek jeszcze tam cosik mruknął, 106 3, 27| właśnie troskliwie cucić, gdy Witek wrzasnął przez drzwi:~- 107 3, 27| gałęzie ku niebu podaje...~- Witek! a poproś pięknie tej dziedziczki 108 3, 27| niego przykucał na ziemi Witek, Józka zaś pojadała stojący 109 3, 27| pary z gęby nie puściła.~- Witek, a któren ci takiego guza 110 3, 27| Ciołka będzie miała! - rzekł Witek podnosząc się od jadła.~- 111 3, 27| oknami, wpadł zadyszany Witek.~- Że to nawet gęsiorom 112 3, 27| by łacniej przeszło, co Witek z wielką uciechą robił.~ 113 3, 28| poleciała jak wściekła. Witek za nią wyjrzał i mówił, 114 3, 28| tych smaków! - westchnął Witek pociągając nosem.~- Nie 115 3, 28| krzyknął przez okno zadyszany Witek.~- Ani chybi do któregoś 116 3, 28| jeszcze, dzieciuch...~- Witek, obacz no, kto tam wszedł 117 3, 29| papiery! - wołał za nią Witek z ogródka, gdzie już równo 118 3, 29| wiercące w nozdrzach smaki, aż Witek strugający cosik wpośród 119 3, 29| dołożyli różnych paskudności.~Witek dał się namówić i poniósł 120 3, 29| przysiadali na drodze, ale Witek się zeźlił i prosto z gołymi 121 3, 29| odprowadzając do młynarzów.~A Witek, pokazując Józce miedzianą 122 3, 29| ino psy, stary Bylica i Witek, któren pilnie majstrował 123 3, 30| wełniaki i gorsety, a i Witek, choć boso, w nowym był 124 3, 30| Zajęli ławki, że nawet Witek, choć nieśmiało, przysiadł 125 3, 30| zaraz poniesła na wieś, Witek pod stajnią majstrował jeszcze 126 3, 30| poleciała tam w te pędy.~Witek stojał pod szopą chowając 127 3, 30| maluśkiego wozika, że skoro Witek zaruchał długim dyszelkiem, 128 3, 30| będą wydziwiać!... Pokaż, Witek!~- Ni, jutro pójdziemy po 129 3, 30| zaglądała do izby, kiej Witek wsunął się cichuśko i zaraz 130 3, 30| obrządzeń gospodarskich, Witek tylko ostał i upatrzywszy 131 3, 30| zapytała:~- Kaj to psy, Witek? Wyniesłam im jeść, wołam 132 3, 30| pobiegła w sad myśląc, że to Witek się rozprawia z jakimś psem 133 3, 30| się chłopaki z kogutkiem. Witek ich wiódł, wystrojony sielnie, 134 3, 30| i torbeczki przez plecy, Witek zaś tulił pod pachą skrzypice 135 3, 30| wysuwając przed się kogutka. Witek zagrał na skrzypicy, Gulbasiak 136 3, 30| z łaską ich odpuścił...~Witek jaże spotniał ze strachu, 137 3, 30| tykać i kijaszkiem zaruchać.~Witek ich prowadził rej wiodąc 138 3, 30| mnie... sprawny ten wasz Witek i ze ślepiów mu dobrze patrzy.~- 139 3, 31| ziemniaczysko pod górką, a Witek we wałacha bronuje zagony 140 3, 31| nie wychował się to wasz Witek, a i ten drugi, co to jest 141 3, 31| odzipnęła jeszcze, kiej Witek z krzykiem wleciał:~- Gospodyni, 142 3, 31| psami go szczują- szepnął Witek.~- Pieskie nasienie, pogany 143 3, 31| że skupiły się barzej, a Witek rozdygotany strachem cicho 144 3, 32| Dobrze, co w samą porę Witek przyleciał zwoływać na obiad 145 3, 33| długo mu tłumacząc, ale Witek nie uwierzył; swoje on wiedział 146 3, 33| w chałupie spali, tylko Witek siedział pod ścianą, jakby 147 3, 33| duszę obaczył! - szepnął Witek żegnając się strachliwie.~- 148 3, 34| wydzierał po swojemu, że mu to Witek z cicha przygwizdywał.~A 149 3, 34| śpiesznie szykować do kościoła.~Witek jeno ostał na straży w opłotkach, 150 3, 34| tasiemkami, z książką w ręku.~- Witek, jak ci się widzę? co? - 151 3, 36| a rozdając im kukiełki.~Witek też wyleciał ze stajni, 152 3, 36| gdyż od wsi pokazał się Witek pędzący.~- Gospodyni, a 153 4, 37| rykiem tłukła się o ściany, Witek buczał wraz z dziećmi, nawet 154 4, 37| łagodnie.~- U matki spałam, a Witek co ino przyleciał powiedzieć. 155 4, 37| się jeno same kobiety i Witek, któren ociągliwie smarował 156 4, 37| dzieci i tak swywoliły, jaże Witek nie poredząc ich rozegnać 157 4, 37| ugodzić się o pogrzeb ojcowy.~Witek rychło powrócił, ale sam.~- 158 4, 37| bo na nic przemięknie! Witek, wałkoniu jeden, krowy wyganiaj! 159 4, 37| rozbłysnął jakiś słaby ogieniek.~Witek już od zmroku przyniewalał 160 4, 37| wyszedł prędko do sadu; Witek potem powiedział, jako stary 161 4, 38| wyniesły, wiecie? - wyrwał się Witek.~- Żeby ich morówka zdusiła! - 162 4, 38| tak szczerze rzępoli?~- A Witek! Wyuczył się od Pietrka 163 4, 38| dudli, jaże uszy puchną! Witek, przestań, a załóż koniczyny 164 4, 38| cosik se umyślił, bo skoro Witek przyleciał pod chałupę, 165 4, 38| piskliwie a zawodzący.~Ale Witek nawet nie dosłuchał, skrzypki 166 4, 39| zawołała:~- A przypędzi bydło Witek, to ci twoją krowę zagna 167 4, 40| wsi już wyganiają krowy! Witek! bierz śniadanie i wypędzaj, 168 4, 40| kaczętom i wygnała je na staw. Witek dostał pięścią za plecy 169 4, 40| miała sposobną radę.~A skoro Witek pognał krowy i owce, zabrała 170 4, 40| wszystkimi, kiej go dojrzał Witek i przyleciał całować w rękę 171 4, 40| Pietrkowi jaże skóra cierpła i Witek bojąc mu się nawijać na 172 4, 41| się niemały rejwach, gdyż Witek przygnał stado, a kobiety 173 4, 41| sporą osełkę świeżego masła.~Witek poszedł za nimi trop w trop, 174 4, 43| samej czegoś się wagowała.~- Witek, powiedz ino, co ta maciorka 175 4, 43| żałosnym bekiem, ale skoro Witek wsunął się do izby, zaraz 176 4, 43| zasnęła, tak leżała spokojnie, Witek odszedł, ale zaglądał do 177 4, 43| podnieść.~- A gdzie siwula! Witek, nie puszczaj w szkodę, 178 4, 43| mną wypatrzą, zobaczysz! Witek, narwij mi jabłek, niech 179 4, 43| przymilkła nagle i zasnęła, zaś Witek już całymi godzinami przy 180 4, 43| bojają, biedoty! Puść je, Witek!~- Sam wytropiłem i będę 181 4, 43| pies pognał, a za nimi Witek z krzykiem niemałym, z czego 182 4, 43| prawie samiutka dnie całe, Witek bowiem wrócił do krów, czasem 183 4, 43| drodze stróżował czujnie Witek, by ktoś nieproszony nie 184 4, 46| stronie i rzekł głośno:~- Witek, zaprowadź konie do Szymka