Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] mzyl 7 mzyla 1 mzyly 3 na 6068 na-rodu 1 nabiedniejszy 1 nabiedowali 1 | Frequency [« »] 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie 5699 w 5302 z | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances na |
Tom, Rozdzial
5001 4, 39| kiej pożar, już była gotowa na wszystko, nawet na najgorsze.~ 5002 4, 39| gotowa na wszystko, nawet na najgorsze.~Hance naraz łzy 5003 4, 39| sprężyła pazury, aż skoczyła na izbę i, rozwścieklona do 5004 4, 39| jeno nie widzieć więcej na oczy. Chciałaś, to masz 5005 4, 39| słowa te poraziły jakby na śmierć; biły ją do krwie, 5006 4, 39| zbielałymi wargami, opadła na ławę, a od tego bolu to 5007 4, 39| źdźbło, które wiater żenie na zatratę...~Jaguś już dawno 5008 4, 39| przestała i poszła z matką na swoją stronę, Magda się 5009 4, 39| kaczętami, a ona wciąż siedziała na jednym miejscu kiej ta zmartwiała 5010 4, 39| zapomnieć, że raz po raz biły na nią ognie i serce się kurczyło 5011 4, 39| pocieszała się gorzko, wyglądając na świat.~Południe się już 5012 4, 39| Udław się nimi choćby na śmierć!~I nie bacząc na 5013 4, 39| na śmierć!~I nie bacząc na matczyne sprzeciwy jęła 5014 4, 39| Jagna zaś, nie zważając na nią, już się wzięła do zdejmowania 5015 4, 39| bo Jaguś jakby ogłuchła na zaczepki, a wyniósłszy wszystko 5016 4, 39| lecz i nie odpowiadała na zagadywania Hanki ni na 5017 4, 39| na zagadywania Hanki ni na Józczyne jazgoty, dopiero 5018 4, 39| dopiero kiej zabrali rzeczy na wóz, podniesła się i wyrzekła 5019 4, 39| Odeszły milcząco, skręciły na drogę i szły, z wolna okrążając 5020 4, 39| markotnością, a że nie miała czasu na rozważania, bo najemnicy 5021 4, 39| rozmyślała, co Antek powie na to wszystko.~- Jak mu pokażę 5022 4, 39| ludzi, a przewie się, co na to wszystko powiadają.~Przyogarnęła 5023 4, 39| zza obraza poszła z nim na plebanię. Nie zastała jednak 5024 4, 39| wraz z Mateuszem puszczał na próbę tartak.~- Przed chwilą 5025 4, 39| wasz się utopił! Jeszcze na Wielkanoc! Piszą, że rzeczy 5026 4, 39| zdrów! A to mu było dopiero na dwudziesty szósty. Miał 5027 4, 39| Hanki, zajadle powstając na Jagusię, za którą, chociaż 5028 4, 39| nim wieczór zapadł, już na wsi huczało kiej w ulu kumy 5029 4, 39| ulu kumy leciały do kum na poredę, poniektóre krzykały 5030 4, 39| miała prawa jej wyganiać, na swoim siedziała. Antkowa 5031 4, 39| tak się wszystkie rzuciły na niego.~- A czegoż to mamy 5032 4, 39| obraza boska przez nią idzie na całą wieś, co?~- Może i 5033 4, 39| jakoś pokrótce natknął się na Weronkę, idącą do siostry.~- 5034 4, 39| przyjdziecie?~- Kiedy? A może na święty nigdy. Tak mi już 5035 4, 39| kolacji, ale zaraz ją wzięła na bok, opowiadając wszystko, 5036 4, 39| jakie półwłóczku wypadnie na każdego, troje was jeno! 5037 4, 39| bogatym to i cudza śmierć na profit się obraca - westchnęła 5038 4, 39| spytała rozpalając ogień na kominie.~- U Kozłów byłem, 5039 4, 39| dziecko się im oparzyło na śmierć. Wołała mnie, ale 5040 4, 39| A to mniejsze, co je na zwiesnę przywiezła z Warsiawy. 5041 4, 39| nie wiedzie. Nie traci ona na tym, dają na pochowek! Ale 5042 4, 39| Nie traci ona na tym, dają na pochowek! Ale nie z tym 5043 4, 39| was przyszedłem.~Podniesła na niego niespokojne oczy.~- 5044 4, 39| przez dziesiąte; tak się na was skarżyły, jaże proboszcz 5045 4, 39| dygocąca, wójt siedział na bryce.~- O Grzeli już wiecie! - 5046 4, 39| sobie poczęli z Jagusią! Już na was wniesła skargę, mogą 5047 4, 39| prawa jej ruchać, siedziała na swoim. Dopiero to będzie, 5048 4, 40| czyjeś kroki w opłotkach, to na drodze, to nawet jakby pod 5049 4, 40| jeno przewracała się z boku na bok, coraz barzej niespokojna, 5050 4, 40| podwórze.~Wszyćko tam stojało na rozcież wywarte, ale wszędy 5051 4, 40| zaś krowy nie powiązane na noc w oborze porozłaziły 5052 4, 40| ganku Witkowy bociek spał na jednej nodze i ze łbem podwiniętym 5053 4, 40| cichości.~Hanka przysiadła na przyźbie i przytuliwszy 5054 4, 40| ani się tego spodziewając, na jakie dobre parę pacierzów, 5055 4, 40| już była zbielała do cna i na wschodzie rozpalały się 5056 4, 40| patrzeć! - myślała wyzierając na drogę, tak się czuła skrzepioną 5057 4, 40| przekrzykiwać się rozgłośniej na całą wieś, zaś potem zaśpiewały 5058 4, 40| w swoją urodę, a puszcza na noc chłopaków! kto by się 5059 4, 40| rozwiesiwszy przeprane szmaty na płocie, poleciała budzić 5060 4, 40| niemało, gdyż Pietrek krzyknął na nią z góry:~- Psiachmać! 5061 4, 40| barłogów. Wsiadła też z miejsca na Witka, któren łaził zaspany 5062 4, 40| Wydzieracie się kiej sroka na deszcz. Cała wieś słyszy! - 5063 4, 40| ostawiła! A śpiesz z udojem, na wsi już wyganiają krowy! 5064 4, 40| gotowanej kaczętom i wygnała je na staw. Witek dostał pięścią 5065 4, 40| o wszystkim pamiętała i na wszyćko miała sposobną radę.~ 5066 4, 40| rzekła:~- Miej ta baczenie na wszystko! A jakby Antek 5067 4, 40| jakby Antek wrócił, daj znać na kapuśniki. Chodźta, kobiety, 5068 4, 40| Powiedła je poza młyn, na niskie łąki i mokradła siwe 5069 4, 40| pokryte zieloną rzęsą.~Na kapuśniskach nie było jeszcze 5070 4, 40| czas, ale widzi mi się, na spiekę idzie - ozwała się 5071 4, 40| pogadywały stając do roboty na wyniesionych zagonach kapusty.~- 5072 4, 40| się poniektóre skłębiają na główki.~- Żeby jeno nie 5073 4, 40| jeszcze rzucić.~- A mogą. Na Woli obżarły już ze szczętem.~- 5074 4, 40| wyschła do cna, musiały sadzić na nowo.~Poredzały dziabiąc 5075 4, 40| nie posiewa, a pełno go na świecie.~- Bo plenny! Moiściewy! 5076 4, 40| zdechł! Potrzebny musi być na coś, jako i ten chwast, 5077 4, 40| Hanka.~- Nie każdy tak łasy na robotę jako wy!~- Bo nie 5078 4, 40| Częstochowskiej ochfiarowałam na Janielską, bych jeno powrócił. 5079 4, 40| powrócił. Wójt obiecował go na dzisia.~- Z urzędu wie, 5080 4, 40| westchnęła Filipka zza wody.~- Na próżniaczkę kużden łakomy.~- 5081 4, 40| ciągnęła gorąco, nie bacząc na przycinki. - A dyć to człowiek 5082 4, 40| się człowiekowi, jakoby na całe roki zbył się bied 5083 4, 40| turbacji. Jakby się potem na nowo narodził!~- Prawda, 5084 4, 40| nic:~- Róbcie tu same, a na śniadanie przychodźta do 5085 4, 40| wszystko.~Kobiety poglądały na się, do cna stropione jej 5086 4, 40| jamorów...~- Nie ma już na podorędziu Jagusi, to może 5087 4, 40| jedno, że Antek wrócił i na nią czeka.~- I z Rochem 5088 4, 40| stopy kiej psy, zdając się na wolę jego i na jego łaskę.~- 5089 4, 40| zdając się na wolę jego i na jego łaskę.~- Zmizerowałaś 5090 4, 40| i pohuśtywał.~- Rocho mu na imię! Pietras, a chodźże 5091 4, 40| starszego, że jął się gramolić na ojcowe kolana bełkocąc cosik. 5092 4, 40| włosy.~- Józka, czemu się to na mnie boczysz? Chodźże - 5093 4, 40| Ostaw, Hanuś, kogutki na potem, a sporządź cosik 5094 4, 40| inszego.~- Bóg zapłać! Właśnie na to samo mam smaki!~Hanka 5095 4, 40| jeszcze trzewiki i chusteczkę na głowę jedwabną, modrą w 5096 4, 40| Jaże krzyknęły z podziwu na coraz nowe cudności, oglądając 5097 4, 40| pogwizdywał.~- Zarobiliśta sobie na gościniec. Rocho powiadał, 5098 4, 40| nabrzmiały od bosaka, ale na zimę będą w sam raz.~Rocho 5099 4, 40| wpatrzona w niego i czuwająca na najlżejsze skinienie.~Rychło 5100 4, 40| się Boga, toć stopimy się na skwarki - zaśmiał się Rocho.~ 5101 4, 40| całkiem osłabła i uciekła na ogród do pielenia pietruszki. 5102 4, 40| dobrze, tak cicho i tak błogo na duszy, jakby po tej świętej 5103 4, 40| kaj?~Aż w końcu poleciała na wieś do kobiet, a kogo jeno 5104 4, 40| przyleciawszy do chałupy wzięła się na ostro do sporządzania sutego 5105 4, 40| dosłyszawszy gęsi krzyczące na stawie wypadła je przyciszać 5106 4, 40| podwieczorek posłała ludziom na pole, gdy chłopy przyszły 5107 4, 40| obiad pod domem w cieniu i na chłodzie, podając nawet 5108 4, 40| nawet gorzałkę i piwo, zaś na dojadkę postawiła z pół 5109 4, 40| gospodyni.~- Obiad suty jakby na weselu - żartował Rocho.~- 5110 4, 40| skończeniu Rocho zaraz poszedł na wieś obiecując się na wieczór, 5111 4, 40| poszedł na wieś obiecując się na wieczór, zaś ona spytała 5112 4, 40| Bryczkę trza będzie przetoczyć na klepisko, bo się do cna 5113 4, 40| rzekła twardo, podnosząc na niego oczy.~Ściągnął brwie, 5114 4, 40| trza to będzie wziąć dobrze na rozum, bych nam nie wystroiła 5115 4, 40| ramionami, zabrał Pietrusia na ręce i ruszył do przełazu.~- 5116 4, 40| wyporządził. Samej słomy na dach wykręcili ze trzy kopy - 5117 4, 40| kopy - wołała za nim stojąc na przełazie.~- A dobrze, dobrze - 5118 4, 40| puścił się miedzą.~Latoś na polach z tej strony wsi 5119 4, 40| rumianków i szczawiów.~- Na mokro siali! Spyskał rolę 5120 4, 40| Splunął rozeźlony i wszedł na ogromny łan żyta, co niby 5121 4, 40| miejscami przysiec, za bujna. Na górce, a nic ją nie przypaliło! 5122 4, 40| wolna pod łagodne wzgórze, na którym wyrastała czarna 5123 4, 40| Wieś ostała za nim jakby na samym dnie, pławiła się 5124 4, 40| stada białych gęsi pasły się na wąskich ugorach, a za wsią, 5125 4, 40| bociek ważąc się ciężko na omdlałych skrzydłach i zaziajane 5126 4, 40| tylko gdzieniegdzie warowała na tych niebieskich polach 5127 4, 40| cichuśko, jakby się skarżąc na wisusa.~Antek przystanął 5128 4, 40| Antek przystanął pod lasem na ugorze i znowu się ozgniewał.~- 5129 4, 40| przez roboty, gnój spala się na kupie, a ten ani się zatroszczy! 5130 4, 40| ruszając pod borem ku krzyżowi na topolowej drodze.~Zmęczony 5131 4, 40| w cieniu brzózek, ułożył na kapocie śpiącego Pietrusia 5132 4, 40| zajączek zestrachany gnał na oślep, jeno mu bielało podogonie.~- 5133 4, 40| najmarniejsza. Takie już urządzenie na świecie! - medytował okrywając 5134 4, 40| jeszczek niedawno wydzierał się na wolę, do tych pól, jak mu 5135 4, 40| banda wróblego narodu spadła na brzozy, stoczyła się w piach 5136 4, 40| Pliszki się pokazały pobok na drodze, trzęsły ogonami 5137 4, 40| stwór jął zuchwale ciągnąć na niego; mrówki łaziły mu 5138 4, 40| liszki pięły się skwapnie na buty, to leśne ptaszki cosik 5139 4, 40| mgnienie, czyby nie chycnąć na niego, ale on ani już o 5140 4, 40| barzej jeszcze niepojęte.~Był na jawie, a śpik sypał mu w 5141 4, 40| wzniesie i płynie klęczący na jakieś janielskie ogrody, 5142 4, 40| jakieś janielskie ogrody, na jakieś nieba i raje pełne 5143 4, 40| minutach gotów był paść na ziem, przywrzeć do niej 5144 4, 40| kuntentność, która go przepalała?~Na ziemi się bowiem znowu poczuł, 5145 4, 40| się bowiem znowu poczuł, na ojcowej i praojcowej grudzi, 5146 4, 40| bicie serca zdało się wołać na świat cały mocno i radośnie:~- 5147 4, 40| sobie, gotów dźwignąć się na to nowe życie, którym już 5148 4, 40| dumał surowo.~Wsparł głowę na rękach i pochylał nisko 5149 4, 40| przezierał tera do dna, bierąc ją na rozum i na srogi sąd.~- 5150 4, 40| dna, bierąc ją na rozum i na srogi sąd.~- Głupi byłem 5151 4, 40| sąd.~- Głupi byłem i tyla! Na świecie musi iść swoim porządkiem! 5152 4, 40| spadnie, pod koła zleci! Koni na piechotę się nie zgoni! 5153 4, 40| paru pastuchów jechało na koniach, a reszta szła ze 5154 4, 40| przyleciał całować w rękę na powitanie.~- Niezgorzej, 5155 4, 40| Pietrusia przewieźć go ździebko na koniu - prosił.~- Hale, 5156 4, 40| A mało go to już woziłem na źróbce! Przeciek trzymał 5157 4, 40| konia. - Zabrał go i usadził na jakiejś starej szkapie, 5158 4, 40| Jagusia przychodziła mu na pamięć, raz po raz widział 5159 4, 40| ją z pamięci, ale kieby na przekór szła pobok, biedro 5160 4, 40| Hanka kluski zagniatała na ganku.~Antek przerzekł cosik 5161 4, 40| Stacha, to wybieli. Juści, co na tej stronie będzie nam sposobniej.~ 5162 4, 40| nie posłucha, to wygonię na cztery wiatry!~Chciała jeszcze 5163 4, 40| Witek bojąc mu się nawijać na oczy przemykał się jeno 5164 4, 40| skóry obłupiał! - krzyknął na nią.~Urwała z nagła, ale 5165 4, 40| przycichła zaraz, bocząc się jeno na brata i pyrchając nosem.~ 5166 4, 40| zaniesą, za ciężko, widzę, na ciebie! Poczekaj, zgodzę 5167 4, 40| Do dzieci poleciała, na zgodę idzie z niemi! Dziewka 5168 4, 40| i drugiego karmika mieć na przedanie!~- Na gospodarce 5169 4, 40| karmika mieć na przedanie!~- Na gospodarce siedlim, to i 5170 4, 40| było się wydrzeć! Zasiedli na przyźbie w cieniu, jeden 5171 4, 40| zebrać Lipce i uchwalić na szkołę!~- Co nam do tego, 5172 4, 40| Płoszka, ale Grzela wsiadł na niego:~- Łacno zwalać na 5173 4, 40| na niego:~- Łacno zwalać na ojców, a samemu wylegiwać 5174 4, 40| Lipcach potrzebna, jeno na taką naczelnikową nie powinno 5175 4, 40| A jak to było z uchwałą na dom la sądu, co? Dobrze 5176 4, 40| do Rocha, któren go wzion na stronę i dając jakoweś pisma 5177 4, 40| przyjechał ze dwora, i klął na wieś i na wszystkich.~- 5178 4, 40| dwora, i klął na wieś i na wszystkich.~- Co to was 5179 4, 40| dopuszczać lipeckiego bydła na leśne paśniki, a kto wpędzi, 5180 4, 40| to już trza wypiąć plecy na cały jenteres...~- Cóż ja? 5181 4, 40| kowalowi było to cosik nie na rękę, bo zakręcił się niespokojnie, 5182 4, 40| każden z osobna brał go na stronę namawiać, przyobiecując 5183 4, 40| kowalem, bo Rocho klęczał na ganku zatopiony w pacierzach.~ 5184 4, 40| to myła się długo jakby na jakie wielkie święto, a 5185 4, 40| włosy pod oknem wyzierała na nich coraz niecierpliwiej, 5186 4, 40| sennie.~- To ci jeno rzeknę na ostatku: puścili cię jeno 5187 4, 40| okna, raz po raz wyglądając na niego, nie dosłyszał, że 5188 4, 40| wargami.~- A jak me zasądzą na Syberię, to co? - myślał 5189 4, 41| bochny i wynosić je w ganek, na deskę ździebko wystawioną 5190 4, 41| zawiało jeszcze barzej.~- Na zdrowie wama, dziadku! ~- 5191 4, 41| z uśmiechem.~- Byłeś to na wojnie, co?~- Jaże, przeciem 5192 4, 41| godził! - odkrzyknął.~Wywarła na niego gębę po swojemu.~Ale 5193 4, 41| przez okna. Mamrotała jeno na zuchwalca wynosząc chleby 5194 4, 41| nie chlam kiełbasy. Drugie na przednówku i tego nie mają. 5195 4, 41| gołębi opadło z gruchaniem na ganek, a kiej je spędzała, 5196 4, 41| świnie pyszczą po cebuli, ale na szczęście to jeno sąsiedzka 5197 4, 41| roboty, kiej bociek hycnął na ganek, przyczaił się ździebko 5198 4, 41| wielkimi kawałami. ~Wypadła na niego z wrzaskiem.~Uciekał 5199 4, 41| drewnem, poderwał się i frunął na stodołę i długo tam stojał 5200 4, 41| poprzetrącam - groziła obtaczając na nowo podziurawione bochenki.~ 5201 4, 41| Przyleciała Józka, więc na niej wszystko się skrupiło.~- 5202 4, 41| poleciała.~- Spojrzyj ta na płótno, czy wyschło, a z 5203 4, 41| niekiej konopiasta głowina.~Na podorówce pod lasem komornice 5204 4, 41| rozkiełznawszy je puścił na trawiastą, podleśną drogę, 5205 4, 41| a sam rzucił się w cień na kraju lasu i kiej wilk zgłodniały 5206 4, 41| gniewnie i poleciała w las na jagody.~Bór stojał cichy, 5207 4, 41| śpiewania.~Antek rozciągnął się na trawie i kurzył papierosa, 5208 4, 41| widział dziedzica skaczącego na koniu po podleskich polach 5209 4, 41| wóz.~- Organistów parobek na tartak wozi, juści - pomyślał 5210 4, 41| lasu z brzemionami drzewa na plecach, zaś w końcu wlekła 5211 4, 41| Odpocznijcie, a to wama już oczy na wierzch wyłażą.~Przysiadła 5212 4, 41| wszystko złe zwaliło się na nich. Krowa im padła, ziemniaki 5213 4, 41| chorzeje i wszyćko ostało na tej boskiej Opatrzności.~- 5214 4, 41| no, żeby się tak zawziąć na jednego głupiego chłopa. 5215 4, 41| pytające oczy.~- Małoście to na nich pomstowali? - rzekł 5216 4, 41| co?~- Młynarz przynosił na nią całe tysiąc złotych, 5217 4, 41| Jagusinego pola.~Drgnął na to imię, lecz dopiero w 5218 4, 41| Poniechajcie! Pietrek, zabierz ich na wóz! - rozkazał krótko.~ 5219 4, 41| że raz po raz spozierał na słońce i niecierpliwymi 5220 4, 41| prał konie, a ostro krzykał na kobiety, bych się prędzej 5221 4, 41| dalej orać, zabrał więc pług na sanice i założywszy wałacha 5222 4, 41| kimś w sadzie.~- Paparuch! Na sprzeczki to czas ma! - 5223 4, 41| co mi je zwiesną podarła na bielniku, i za te spyskane 5224 4, 41| ziemniaki. Mam świadków na wszystko! Widzisz ją, jaka 5225 4, 41| będzie se świnie wypasała na moim! Nie daruję swojego! 5226 4, 41| moim! Nie daruję swojego! A na drugi raz to twojej maciorze 5227 4, 41| ostawała, to już kłóciły się na zabój, wytrząchając do się 5228 4, 41| krzyknął zakładając se pług na ramiona. Przyleciała rozwrzeszczana 5229 4, 41| to wydzierasz się, jaże na całą wieś słychać!~- Swojego 5230 4, 41| kościoła, juści.~Popatrzył na nią wzgardliwie, boć wyglądała, 5231 4, 41| Płoszkowego woza! Będzie woził na tartak!~Antek przysiadł 5232 4, 41| tartak!~Antek przysiadł na progu skręcając sobie papierosa.~ 5233 4, 41| ciasto, ugniatali go też na swoją potrzebę, jaże cała 5234 4, 41| dopuści, ponoć wzion wożenie na spółkę z organistą i ze 5235 4, 41| przydałby się jakiś grosz na żniwo, ale cóż, młynarza 5236 4, 41| jakie to drzewo zwożą.~I na tartaku robota wrzała kiej 5237 4, 41| a drugie wynosiły deski na słońce.~Mateusz prowadził 5238 4, 41| świecie! Roboty widać masz na długo, tylachna drzewa!~- 5239 4, 41| tylachna drzewa!~- A chwaci na jaki rok abo i dłużej. Jak 5240 4, 41| boru wytnie i przeda.~- Na Podlesiu znowuj dzisiaj 5241 4, 41| probując przejść do niej na drugą stronę. Ale rzeka 5242 4, 41| głęboka, choć wąska zaledwie na jakieś parę kroków.~- Jakże, 5243 4, 41| oglądała się lękliwie za siebie na kapuśnisko, kaj czerwieniały 5244 4, 41| odwróciła głowę, takie pąsy na nią uderzyły.~- Nie pleć, 5245 4, 41| odwróciła się nagle i poleciała na kapuśnisko.~Patrzył za nią 5246 4, 41| za nią i brać ją choćby na oczach wszystkich... Ledwie 5247 4, 41| powiekami, bo jawiła mu się na oczach w całej swojej cudności.~- 5248 4, 41| Cheba takiej drugiej nie ma na wszystkim świecie! - jęknął 5249 4, 41| tych warg czerwonych, pić na umór ten miód słodki, pić 5250 4, 41| obiecuję, to jakbyś już miał na wozie.~Antek jął pisać kredą 5251 4, 41| wozie.~Antek jął pisać kredą na drzwiach i rachować.~- Jeszczek 5252 4, 41| radośnie.~- Akuratnie miałbyś na sprawę - ozwał się kowal 5253 4, 41| nawiedzały, jaże mienił się na twarzy i zrywał się z miejsca, 5254 4, 41| mam w tym cosik swojego na widoku, a jeno powiedam, 5255 4, 41| ziemię, wieś i w tyli świat, na zawdy! - Zgroza go przejęła.~- 5256 4, 41| Jeno patrzeć, jak pójdzie na księżą oborę. Ale po co 5257 4, 41| tera do kupców, a wóz gotuj na jutro, bo woził będziesz. 5258 4, 41| udojów i obrządków, zaś na wsi jaże się trzęsło od 5259 4, 41| przyrychtować i opatrzyć na jutro, ale wnet odechciało 5260 4, 41| wszystkiego, że jeno krzyknął na Pietrka, pojącego konie 5261 4, 41| będziesz od jutra woził na tartak.~Parob zaklął siarczyście. 5262 4, 41| Hanuś, daj trzy miarki owsa na obrok, a koniczyny przynieś 5263 4, 41| sołtysa, jako gospodarka na nią zapisana i Szymkowi 5264 4, 41| sobacze nasienie.~- Cóż na to Szymek?~- A co, jak usiadł 5265 4, 41| jakiejś minucie i usiadł na przyźbie nie witając się 5266 4, 41| ostaw do karczmy.~- Jak Bóg na niebie, tak ją zakatrupię. 5267 4, 41| nie daruję!~Uspokoili go na tyla, co przymilkł i siedział 5268 4, 41| że nawet nie odpowiadał na Nastusine łzawe szepty. 5269 4, 41| nie było bowiem sposobu na Dominikową. Aż dopiero Nastka 5270 4, 41| dopiero Nastka odciągnąwszy na stronę brata cosik mu przełożyła.~- 5271 4, 41| bych kupić od dziedzica na Podlesiu ze sześć morgów 5272 4, 41| Podlesiu ze sześć morgów na spłaty! Co, dobra rada? 5273 4, 41| ma swoje tysiąc złotych, na zadatek chwaci...~- A kajże 5274 4, 41| wołał śmiejąc się i płacząc na przemian, zgoła jakby pijany 5275 4, 41| się jeno dziedzic zgodził na spłaty! - westchnęła Nastka.~- 5276 4, 41| jasne i zorze dopalały się na zachodzie.~Antek stał czas 5277 4, 41| co trocha ze znajomymi, na drogach bowiem było pełno 5278 4, 41| było pilno i rad przystawał na drodze a z bele kim pogadywał, 5279 4, 41| gniewie i zawrócił z powrotem na wieś. Dopadł dróżki proboszczowskiej, 5280 4, 41| Księżycowy sierp zawisł już był na pociemniałym niebie i gwiazdy 5281 4, 41| co jego konie, pasące się na chudym, wytartym ugorze, 5282 4, 41| spiesznie, gderząc niby gniewnie na konie. ~- A gdzieżeś to 5283 4, 41| jaże księdzu zbrakło serca na wypędzenie ze szkody, więc 5284 4, 41| niespokojnością wyczekuje na Jagusię.~Przeszło tak z 5285 4, 41| gdy naraz Antkowi przyszło na myśl podejść do niego a 5286 4, 41| za węgłem śmiało wyszedł na miedzę i głośno zachrząkał.~ 5287 4, 41| ktoś nadchodzi, zakrzyczał na konie:~- Szkodniki paskudne! 5288 4, 41| szukam dobrodzieja, byłem już na plebanii.~- A wyszedłem 5289 4, 41| westchnął żałośnie przysiadając na kamieniu - Siadajże, to 5290 4, 41| uważnie, tabakę zażywał i na konie krzyczał raz po raz, 5291 4, 41| pozostać i odsiedzieć karę, a na ostatku powiedział:~- Jedno, 5292 4, 41| Jedno, co pewna: zdać się na Opatrzność i czekać zmiłowania 5293 4, 41| Przemienienia Pańskiego na twoją intencję. Zapędź mi 5294 4, 41| brali, to aniś spojrzał na mnie, aniś przemówił... 5295 4, 41| sponiewierał, że tera ludzie patrzą na mnie kiej na tego psa...~- 5296 4, 41| ludzie patrzą na mnie kiej na tego psa...~- Ja cię sponiewierałem? 5297 4, 41| pomietło! Przez ciebie poszłam na pośmiech całej wsi...~- 5298 4, 41| czemuś me potem ostawił samą, na pastwę?~Ale i on porwany 5299 4, 41| miłował, to byś me nie dał na wolę, nie ostawiłbyś me 5300 4, 41| stała, to i ty powstajesz na mnie jak wszystkie, i ty, 5301 4, 41| stodołę.~Usadził ją przy sobie na miedzy i jął przygarniać 5302 4, 41| dufnością uwiesiła mu się na szyi a kładła głowę na jego 5303 4, 41| się na szyi a kładła głowę na jego piersiach jakby na 5304 4, 41| na jego piersiach jakby na tym matczynym sercu, kaj 5305 4, 41| zakręcił i poleciała jakby na dno jakowegoś raju, a on 5306 4, 41| słodkiej udręce niemocy, na niezmierzone szczęście, 5307 4, 41| niezmierzone szczęście, na śmierć samą...~Jak kiedyś, 5308 4, 41| bujnym, radosnym ogniem na to jedno mgnienie zapamiętania, 5309 4, 41| jedno mgnienie zapamiętania, na tę jedną tylko minutę ostatniej 5310 4, 41| omroczyło dusze, że spozierali na się trwożnie, ukradkiem, 5311 4, 41| kieby ze wstydem i żalem.~Na darmo szukał wargami jej 5312 4, 41| odwracała się z niechęcią.~Na darmo szeptał przezwiska 5313 4, 41| Kajże to? - podniesła na niego zapłakane oczy.~- 5314 4, 41| kaj by już ostali razem i na zawsze. Sporo czasu mówił 5315 4, 41| bele bzdury...~Przysięgał na wszystko, jako świętą prawdę 5316 4, 41| za tobą nie patrzy?~- Ale na ciebie pora. Już tam Hanka 5317 4, 41| a wzdycha...~Rozżarł się na te słowa kiej pies i syknął 5318 4, 41| ci nie wypominam, kto tam na ciebie po karczmach wyczekuje...~- 5319 4, 41| jeno ciężko a poglądając na się rozsrożonymi ślepiami, 5320 4, 41| pies! - skoczyła w pola na przełaj.~Nie pogonił jednak 5321 4, 41| Pościel gotowa już czekała na niego w sadzie, w półkoszkach, 5322 4, 41| i przewracał się z boku na bok, i odrzucał pierzynę 5323 4, 41| pierzynę stawiając nogi na chłodnej, orosiałej trawie, 5324 4, 41| myśle o niej nie ustawały ni na to oczymgnienie.~Któreś 5325 4, 41| im nie dał w niewolę, a na sprzeciw, rozglądał się 5326 4, 41| rzekł uroczyście, jakby na świętej spowiedzi:~- Raz 5327 4, 41| go budzić Hanka. Podniósł na nią schmurzoną twarz, lecz 5328 4, 41| zwózką, to ci już cosik kupię na jarmarku.~Rozradowała się 5329 4, 41| też kupić oszkloną szafę na talerze, jaką miały organisty.~- 5330 4, 41| roboty.~I już całe dnie woził na tartak, przypinając się 5331 4, 41| jakby się chciał zarobić na śmierć, lecz mimo tego nie 5332 4, 41| Mateusz, że kupili grunt na Podlesiu, dziedzic dał na 5333 4, 41| na Podlesiu, dziedzic dał na spłatę i jeszcze przyobiecał 5334 4, 41| już prawie codziennie i na różne sposoby straszył go 5335 4, 41| uciekać, ale co spojrzał na wieś i co sobie wziął w 5336 4, 41| myśle, jako pójdzie stąd na zawsze, to go taki strach 5337 4, 41| Hanka w głowę zachodziła, na darmo próbując się wywiedzieć, 5338 4, 41| już jadło miał wybrane i na porę, w chałupie ochędożny 5339 4, 41| a jeno ciężko wzdychał i na całe wieczory szedł do karczmy 5340 4, 41| stary przychodził teraz jeno na noc, a całe dnie wędrował 5341 4, 41| prędko:~- Pałasze brzęczą na drodze! Jakby pytały, na 5342 4, 41| na drodze! Jakby pytały, na wsi jestem!~Skoczył w sad 5343 4, 41| zbladł śmiertelnie i skoczył na równe nogi. Psy już docierały 5344 4, 41| już docierały w opłotkach, na ganku rozległy się ciężkie 5345 4, 41| jakby zmartwieli ujrzawszy na progu strażników.~Antek 5346 4, 41| to kaj mu popadnie, tam i na noc głowę przytuli. Dziś 5347 4, 41| pan starszy upatrzył se na niego?~- Tak cóż by, nic, 5348 4, 41| się udobruchał dostawszy na drogę mendel jajków i sporą 5349 4, 41| że skoro jeno został sam na sam z żoną, zaczął się wyznawać 5350 4, 41| ściana.~- Nie pódę i dzieci na zatratę nie pozwolę! - wyrzekła 5351 4, 41| co Bóg da! Trza poczekać na sprawę.~Że na nic się zdały 5352 4, 41| Trza poczekać na sprawę.~Że na nic się zdały chytre kowalowe 5353 4, 42| Mateusz przewracając się na drugi bok.~Szymek przywarł 5354 4, 42| drugi bok.~Szymek przywarł na chwilę, a skoro tamten znowu 5355 4, 42| gwiazdy były już bladawe, na wschodniej stronie ździebko 5356 4, 42| zapuszczone stawidła młyna.~Na drogach, przycienionych 5357 4, 42| głęboką uciechą, wychodząc na szeroką, wyboistą drogę 5358 4, 42| popędzało, nie bacząc już na doły ni kamienie.~Wstrzymał 5359 4, 42| się dopiero pod krzyżem, na rozstajach dróg podleskich. 5360 4, 42| rozmrowionych ciemnościach, ale na niebie już się coraz barzej 5361 4, 42| lubością, jako już idzie na swoje, na gospodarkę.~- 5362 4, 42| jako już idzie na swoje, na gospodarkę.~- Mam cię i 5363 4, 42| ciemnoście, kaj już czekały na niego te sześć morgów kupione 5364 4, 42| mamrotał ściągając kożuch na rozmamlane piersi, bo go 5365 4, 42| kłosami, gdy zerwał się na nogi.~- Dzień kiej wół, 5366 4, 42| Dzień kiej wół, pora na robotę - szepnął przeciągając 5367 4, 42| pacierza, ale nie trzepał na pytel, jak to zawdy robił, 5368 4, 42| Dyć, kiej ten ostatni, na ciężki wyrobek staję! Juści, 5369 4, 42| Panie miłosierny, to już na mszę dam abo i na dwie! 5370 4, 42| to już na mszę dam abo i na dwie! Świec nakupię, a jak 5371 4, 42| wargami do krzyża, obszedł go na kolanach, ucałował pokornie 5372 4, 42| się poczuł, i gotowym już na wszystko, i tak dobrej myśle, 5373 4, 42| krzykał radośnie, wchodząc na swoje gronta. Leżały tuż 5374 4, 42| ze strachem spoglądając na to dzikie wywieisko, kaj 5375 4, 42| oczyma i złożywszy taczki na miedzy jął obchodzić swoje 5376 4, 42| będzie o drzewo i ciszej na zimę - rozważał i oznaczywszy 5377 4, 42| porykiwania stad wypędzanych na paszę, skrzypiały żurawie, 5378 4, 42| tylko Szymek, nie bacząc na nic, jakby się zapamiętał 5379 4, 42| ruszę, ciężko gnieść się na kupie! Bruk z waju wyrychtuję 5380 4, 42| dogodzę.~Słońce się podniesło na pola i zaświeciło mu prosto 5381 4, 42| wyrzekł przymrużając oczy. - Na gorąc znowu idzie i susze - 5382 4, 42| ozwała się i sygnaturka na kościele, a nad lipeckimi 5383 4, 42| nie - westchnął smutnie.~I na podleskich rolach zaroiło 5384 4, 42| stawali, jak i on, do roboty na co dopiero nabytych ziemiach; 5385 4, 42| Wachnik Józef zwoził kamienie na fundamenta chałupy, Kłąb 5386 4, 42| kto z dobrym słowem, kto na pogwarę, a kto jeno wykurzyć 5387 4, 42| już w końcu ostro krzyknął na Pryczka:~- Robiłbyś swoje 5388 4, 42| A bo się to co urodzi na takich zdziarach i mokradłach!~- 5389 4, 42| pszenicę miała będziesz na placki.~- Czekaj tatka latka, 5390 4, 42| Wolę w budzie niźli u kogo na komornym.~- Mówiła Płoszkowa, 5391 4, 42| żeby się do nich sprowadzić na przezimowanie, i sama się 5392 4, 42| juści, pewnikiem chce zrobić na złość matce, dyć się żrą 5393 4, 42| Nastuś? Jakże, wygnała me i na ciebie pomstuje.~- Mój Boże, 5394 4, 42| nie beknął, to porwał się na nogi, chycił za łopatę i 5395 4, 42| pomrzem, to nas wilki zjedzą na tym wywieisku.~Rozgniewał 5396 4, 42| wywieisku.~Rozgniewał się na dobre i bierąc się do roboty 5397 4, 42| odepchnął.~- Hale, pora tera na jamory, juści! - dał się 5398 4, 42| się ta jeszcze sierdził na babie gadanie, że odeszła 5399 4, 42| co nikto się nie pokwapił na pierwszego, wyczekując, 5400 4, 42| Jagusia przeciek nie stoi nam na zdradzie.~- Póki jej cosik 5401 4, 42| koń w kieracie, nie bacząc na utrudzenie ni na żar, dnie 5402 4, 42| bacząc na utrudzenie ni na żar, dnie bowiem szły takie 5403 4, 42| dnia jednako ze wschodu na zachód wędrowało słońce 5404 4, 42| nawet już noce przesypiał na polu, bele jeno czasu nie 5405 4, 42| prawie cały dzień, bo dopiero na odwieczerzu zwlókł się był 5406 4, 42| często dokładając i bacząc na każde skinienie, on zaś, 5407 4, 42| przepijali do się, biadoląc na gorąc, to na przednówek, 5408 4, 42| się, biadoląc na gorąc, to na przednówek, jak to zwyczajnie 5409 4, 42| wyrzekał markotnie Jambroż, na darmo zazierając do alkierza, 5410 4, 42| swój trep niźli buciary, co na każdy kulas idą - rzekła 5411 4, 42| rozumiejąc, co Jagusię mają na myślach.~Jeno Szymek się 5412 4, 42| gruchnął, wysforował się na pierwszego i najgłośniej 5413 4, 42| sieni, a Jagustynka rzekła na odchodnym:~- Nie broń mu, 5414 4, 42| mu, Nastuś! Mało dobrego na świecie, a zdarzy się kieby 5415 4, 42| święci, krzyknął do Szymka:~- Na twoim miejscu już bym to 5416 4, 42| zrobił!~I pogwizdując leciał na wieś szukać uciechy.~Ale 5417 4, 42| o świtaniu Szymek stanął na robotę jak zawdy i pracował 5418 4, 42| tego jeszcze nie bywało na świecie... Żeby dziedzic...~ 5419 4, 42| lepszego człowieka nie naleźć na świecie.~I był mu niezmiernie 5420 4, 42| pomocy chałupina rosła kieby na drożdżach, zaś kiedy Mateusz 5421 4, 42| zieloną wiechę zatknął na kominie i poleciał do swojej 5422 4, 42| wypędzą, to przyjdę do ciebie na komorne - fajeczkę zapalił 5423 4, 42| strudzone koście i patrzył na chałupę z niespodziewaną 5424 4, 42| ruszył do wsi szykować się na jutro.~Juści, co już wszystkie 5425 4, 42| Konie byś lepiej wygnał na koniczysko...~- Dzisia Szymkowe 5426 4, 42| odświętnie; powlekła się kajś na wieś.~- A spiję się, na 5427 4, 42| na wieś.~- A spiję się, na złość się spiję! - mamrotał 5428 4, 42| kościele. Szczęściem, co na wychodnym organista zagrał 5429 4, 42| jakoś raźniej i weselej na duszach.~Jaguś zaraz po 5430 4, 42| weselników, bo Mateusz zagrał na skrzypicy, Pietrek Borynów 5431 4, 42| Pietrek Borynów przywtórzył na fleciku, a ktosik srodze 5432 4, 42| ochoty wielkiej nie było, i na większą zabawę się nie zanosiło, 5433 4, 42| cosik prawił, nie bacząc na rozjarzone łzami oczy Tereski 5434 4, 42| spotkać się nie chciała Na szczęście, nie przyszli, 5435 4, 42| nie odmówili, a wspomogę na wesele, jak to było zwyczajnie, 5436 4, 42| opędził od najpierwszych, ale na darmo nie lubią brzuchów 5437 4, 42| postanowili zaraz przenieść się na swoje, Mateusz przyniewalał 5438 4, 42| do pozostania w chałupie na jakiś czas, ale Szymek się 5439 4, 42| pościele i statki upakował na wozie, Nastusię z paradą 5440 4, 42| matka strzepując palcami:~- Na psa urok! Dobra wróżba, 5441 4, 42| a Szymek, wspierając wóz na wybojach, zagwizdał zuchwale 5442 4, 42| napity, uwalił się w kącie na słomie i wnet zachrapał, 5443 4, 42| popłakiwała spozierając na białe ściany Lipiec, widne 5444 4, 42| I nieraz jeszcze płakała na swoją biedę, jeno co już 5445 4, 42| gdyż wieś jakby się zmówiła na ich wspomożenie. Najpierwej 5446 4, 42| tyla, że mogło starczyć na długo, a któregoś zmierzchu 5447 4, 43| chałupą, przysiadła pobok na przyźbie, rozpowiadając 5448 4, 43| Nastusię obdarzają.~- Hale, na złość Dominikowej to robią - 5449 4, 43| kazała Witkowi wziąć prosię na postronek i pognać do Nastusi, 5450 4, 43| krostami, zrazu wynosili ją na dzień do sadu pod drzewa, 5451 4, 43| Jagustynka wzbroniła ją wynosić na powietrze.~- Musisz leżeć 5452 4, 43| słońcu wszystkie krosty padną na wątpia.~I leżała samotnie 5453 4, 43| grubo twarz i szyję Józki, a na to nakładła mokrych szmat, 5454 4, 43| A nie będzie dziobów na polikach?~- Nie zdrapuj, 5455 4, 43| Zaczęła się nagle rzucać na łóżku i trwożnie wołać:~- 5456 4, 43| rozpowiadała:~- Hanka mi wzbrania na wesele Nastusi, ale na złość 5457 4, 43| wzbrania na wesele Nastusi, ale na złość pódę i przybierę się 5458 4, 43| kieckę, com to w niej była na odpuście. Oczy za mną wypatrzą, 5459 4, 43| uszy posadził przed nią na pierzynie.~- Trusia kochana, 5460 4, 43| srogim wrzaskiem, buchnął na ganek i przez Łapę drzemiącego 5461 4, 43| oczy i nawet nie patrząc na boćka, któren się grajdał 5462 4, 43| po wszystkich garnkach i na darmo przyczajał się pod 5463 4, 43| przyczajał się pod drzwiami na Łapę, dopiero kiej pewnego 5464 4, 43| tak im schodziły dnie.~A na świecie cięgiem prażyło, 5465 4, 43| prosto klęska waliła się na wieś, trawy już tak wypaliło, 5466 4, 43| każden zachód, czy nie idzie na odmianę, ale niebo wciąż 5467 4, 43| młyn również stał zawarty na głucho, więc naród przywiedziony 5468 4, 43| przywiedziony do rozpaczy złożył się na wotywę z wystawieniem, na 5469 4, 43| na wotywę z wystawieniem, na którą zebrała się cała wieś. ~ 5470 4, 43| konie nie chciały wychodzić na świat, a ludzie, przemęczeni 5471 4, 43| piasku, ściemniało raptem i na niebie zaroiły się roje 5472 4, 43| spienionej wody, a co przestało na chwilę i zaczynało się wyjaśniać, 5473 4, 43| cebra.~Z trwogą wyzierano na świat, tu i owdzie już pozapalano 5474 4, 43| gdzie znów powynoszono na przyźby obrazy la obrony 5475 4, 43| stodoła stanęła w ogniu, na wsi zerwał się strachliwy 5476 4, 43| nie brakowało wody i błota na drodze, bo już poniektóre 5477 4, 43| kurzyć i gęsto leciały skry na najbliższe obejścia.~Wójta 5478 4, 43| wysłuchał cierpliwie, co mógł, na resztę machnął ręką i poszedł.~ 5479 4, 43| Burza się już przetoczyła na bory i lasy, pokazało się 5480 4, 43| natknął się niespodzianie na Jagusię, szła z koszykiem 5481 4, 43| Józkę w opłotkach powstał na nią srogo, że łazi po wilgoci.~ 5482 4, 43| gdyż Hanusia krzywiła się na wielki rozchód masła i jajek.~ 5483 4, 43| przyleciała która przyjaciółka na krótką pogwarę, to Rocho 5484 4, 43| boćkiem, któren przychodził na wołanie, i z ptakami, co 5485 4, 43| spłoszona.~- Niech ci j będzie na zdrowie! - zawołała przez 5486 4, 43| wiary! A to wczoraj jakoś na świtaniu poczułam, że cosik 5487 4, 43| zatrzęsła, myślę sobie, pędzą na paśniki i świnia jakaś podeszła 5488 4, 43| Jakże, sama się przeciek na postronek nie wzięła. Ale 5489 4, 43| i noc, rozpytywałam się na wsi, pytałam nawet dworskiego 5490 4, 43| nie uwierzy.~Ośmiał się na to i na odchodnym powieda:~- 5491 4, 43| uwierzy.~Ośmiał się na to i na odchodnym powieda:~- Krowa 5492 4, 43| przeciek Stachowi drzewa na chałupę i tyla wspomaga!~- 5493 4, 43| nią! Pan Jezus nie pozwoli na taką krzywdę! Do izby wprowadzę 5494 4, 43| krzywdę! Do izby wprowadzę ją na noc, póki Szymek nie wystroi 5495 4, 43| co będzie, to musi być, na darmo słowa nie puści.~- 5496 4, 43| drugiego takiego nie ma na świecie - wyznawała z gorącością 5497 4, 43| Antka Boryny! Nie robią na nich, bo pono czekają działów 5498 4, 43| serca, więc im powiedziała na odchodnym:~- Poczekajta, 5499 4, 43| a Jagusia zapatrzyła się na Lipce, całe w łunach zachodu.~- 5500 4, 43| zachodu.~- Hej, duszno też na tym świecie i ciasno - rzekł