Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] mzyl 7 mzyla 1 mzyly 3 na 6068 na-rodu 1 nabiedniejszy 1 nabiedowali 1 | Frequency [« »] 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie 5699 w 5302 z | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances na |
Tom, Rozdzial
3001 3, 27| jeszcze pełne, a już śmierci na pastwę wydane...~Nie pomarł 3002 3, 27| gwarno stało się w izbie i na ganku, że to kilka rówieśnic 3003 3, 27| Jagna jeno nie wróciła na obiad widzieli ją idącą 3004 3, 27| rzekł cicho nie patrząc na nikogo.~Zerwała się ze skrzyni, 3005 3, 27| słońce przemknął po niej.~- A na odchodnym zapowiedział, 3006 3, 27| odchodnym zapowiedział, byście na nic nie bacząc wieprzka 3007 3, 27| jeszcze mówili, abyście na roli kazali robić wszystko, 3008 3, 27| robić wszystko, co potrzeba, na nic się nie oglądając. Powiedziałem, 3009 3, 27| poczynacie.~- Rzekł to co na to ? powiedział?~Radość 3010 3, 27| nich przed dom i siedząc na przyźbie rozpowiadał co 3011 3, 27| się wyrwało...~A potem zaś na wieś poszedł wstępując do 3012 3, 27| w każde przypołudnie i na odwieczerzu każdym - w chałupach 3013 3, 27| każdym - w chałupach czy na dworze, gdzie się jeno naród 3014 3, 27| iż nawet mało kto poszedł na nieszpory, zbierali się 3015 3, 27| pochwały, tak nią skrzepiona na duszy i pełna nadziei, żądna 3016 3, 27| wieprzka oglądać.~Wypuściły go na podwórze, ale że świńtuch 3017 3, 27| połedniu...~- To i dobrze na ten raz, trza by go jutro 3018 3, 27| obiecała jeszcze dzisiaj, na odwieczerzu...~- Odziej 3019 3, 27| Witkiem?~- Pewnikiem poszli na wieś, bo Pietrek wziął skrzypice.~- 3020 3, 27| rada, że mogła się wyrwać na wieś, pognała do Nastki, 3021 3, 27| jest!~Jakoż Boryna siedział na kraju łóżka rozglądając 3022 3, 27| szeptała zestrachana.~- Co tam na świecie?~Głoś miał rozbity, 3023 3, 27| wiedzieli, co rzec, spoglądając na siebie; ino Magda ryknęła 3024 3, 27| przekleństwem skoczył do płaczącej na ganku Magdy, ale z nagła 3025 3, 27| wyjściu.~Juści, że przysiadła na brzeżku, ledwie płacz powstrzymując.~- 3026 3, 27| już, posiniał i zwalił się na pościel, oczy mu przygasły 3027 3, 27| cieniach, kiej wyszli społem na dzień dogasający, że już 3028 3, 27| Jagustynka, która nadeszła na ten czas i po swojemu zaraz 3029 3, 27| co wlazło, i poniósł się na wieś. ~Noc wkrótce zapadła 3030 3, 27| głucho i smutnie: szło znowu na jakąś odmianę. ~W Hanczynej 3031 3, 27| dość gwarno, ogień trzaskał na kominie, wieczerza się dogotowywała, 3032 3, 27| starszych kobiet z Jagustynką na czele pogadywały różności, 3033 3, 27| Jaśkiem Przewrotnym siedziały na ganku, bo Pietrek wyciągał 3034 3, 27| ganku, bo Pietrek wyciągał na skrzypicach taką nutę żałosną, 3035 3, 27| nutę żałosną, aż się im na płacz zbierało; jeno Hanka 3036 3, 27| Hanka nie mogła usiedzieć na miejscu, wciąż rozmyślając 3037 3, 27| a co trocha zaglądając na drugą stronę...~Ale cóż?... 3038 3, 27| Pietrek, a zawrzyj wszystko na noc, bo musi być, ktosik 3039 3, 28| Rozdział 3~- Józia, rozpal na kominie i co jest garnków, 3040 3, 28| jeszczech, a krzyknij no na chłopaków, by rychlej wyskrobali 3041 3, 28| wyskrobali koryto i przywlekli je na ganek. Jagustynka przyjdzie, 3042 3, 28| przyokrywszy się zapaską na głowę, wysunęła się śpiesznie 3043 3, 28| wysunęła się śpiesznie na wczesny i galanto rozkisły 3044 3, 28| się z Jambrożym spotka już na skręcie przed kościołem. 3045 3, 28| ślepy koń księdzowy ciągając na płozach beczkę, przystawał 3046 3, 28| przystawał wciąż i utykał na wybojach, jeno węchem zmierzając 3047 3, 28| Pomyślała obzierając się na próżno za Jambrożym, że 3048 3, 28| minęła karczmę i wzięła się na prawo roztaplaną, polną 3049 3, 28| lasu tyli świat i dygować na plecach, kiej tyle inszej 3050 3, 28| wszystkiemu !~Westchnęły obie na swoje sieroctwo i opuszczenie.~- 3051 3, 28| zapasnego grosza; myślałam: na zwiesnę kupię jakiego prosiaka, 3052 3, 28| jakiego prosiaka, podkarmię i na kopania przyrosłoby kilka 3053 3, 28| Tyle co żyd albo młynarz na borg dadzą! - zawołała rozwodząc 3054 3, 28| żebym i z duszy chciała: nie na swoim jestem i sama oganiać 3055 3, 28| se robi co dnia. Wczoraj na ten przykład widzieli ją 3056 3, 28| Hanka naciągając zapaskę na głowę.~- Ale co się naużywa, 3057 3, 28| o rozum temu, któren się na nic nie ogląda! Hale, wieprzka 3058 3, 28| dzisiaj szlachtujemy, zajrzyj na odwieczerzu, pomożesz... - 3059 3, 28| wyszła.~Zajrzała do ojca na drugą stronę, do dawnej 3060 3, 28| bo tu ziąb i wilgoć kiej na dworze. Wstańcie i przyjdźcie 3061 3, 28| wzięła więcej, aby już i na święta starczyło, a przy 3062 3, 28| zapełniła całą izbę.~- Czekałem na was, bych przedzwonić pałą 3063 3, 28| Zęby w ogniu suszą i na ziąb narzekają! - zdziwiła 3064 3, 28| zdziwiła się Józka.~- Głupia, na wnątrzu zimno, jaże mi ten 3065 3, 28| zadzwonili, wstaniecie radzi na pijatykę - zauważyła złośliwie 3066 3, 28| wam byłby już czas siąść na pokutę w kruchcie i te paciorki 3067 3, 28| nogi, ze skóry obłupił, na wąglikach przypiekł i ze 3068 3, 28| rękawy, poostrzył jeszcze na osełce noża, wziął z kąta 3069 3, 28| ziemniaków la świń i ruszył żwawo na dwór.~Wszyscy też poszli 3070 3, 28| silnie wieprzka.~- Nieckę na krew, a prędko! - krzyknął.~ 3071 3, 28| gęstszy i mgły zwalały się na sad. Łapa jeno naszczekiwał 3072 3, 28| kilkoro dzieci wieszało się na płotach, ciekawie naglądając.~ 3073 3, 28| świńtuch z kwikiem padł na przednie nogi, a potem kiej 3074 3, 28| obu rękoma, że zwalił się na bok wierzgając kulasami, 3075 3, 28| wtedy mu w mig przysiadł na brzuchu, nożem błysnął i 3076 3, 28| chlusnęła kiej z sikawki, aż na ścianę chlewa, i jęła z 3077 3, 28| Borynowej izbie, rozpięty na orczyku przywiązanym do 3078 3, 28| nastąpić; jeno stary jak zwykle na łóżku leżał, wpatrzony gdziesik 3079 3, 28| cicho, często obzierając się na chorego, ale że się nie 3080 3, 28| przewidywań, bo słoninę na grzbiecie miał grubą dobrze 3081 3, 28| grzbiecie miał grubą dobrze na sześć palców i sielne sadło.~- 3082 3, 28| nad korytem.~- Chodźcie na śniadanie, znajdzie się 3083 3, 28| że to zarówno się znała na soleniu i przyprawie mięsa.~ 3084 3, 28| skończą próżniaki! - krzyczała na nią.~Z żalem juści niemałym 3085 3, 28| podwórze, całą złość wywierając na chłopaków, że cięgiem słychać 3086 3, 28| częstowała, chleb z solą podając na przegryzkę i rada słuchając 3087 3, 28| po drodze do kościoła i na te krótkie Zdrowaś - że 3088 3, 28| krótkie Zdrowaś - że kiej na odpust waliły, a dzieci 3089 3, 28| do spowiedzi, nie bacząc na złe drogi ni na dzień płaksiwy, 3090 3, 28| nie bacząc na złe drogi ni na dzień płaksiwy, przykry 3091 3, 28| zresztą zwyczajnie bywa na pierwszą zwiesnę, kiej czas 3092 3, 28| Juści, że ta u Hanki nikto na pogodę nie baczył i robota 3093 3, 28| wszystko sprawnie idzie, to na ziąb narzekał i o rozgrzewkę 3094 3, 28| ta pobeczy po łacińsku i na organach poprzebiera.~- 3095 3, 28| Jenszy by przepił, a ten syna na księdza kieruje.~- To i 3096 3, 28| sieniach Józka.~Wywarła na nią gębę w takiej złości, 3097 3, 28| spoglądając porozumiewawczo na Jambroża, któren właśnie 3098 3, 28| południe przedzwonię i zaraz na obiad wrócę! - rzekł.~Jakoż 3099 3, 28| wieprza i obrzynał mięsiwo na kiełbasy, a Jagustynka, 3100 3, 28| Jagustynka, rozłożywszy połcie na stole; uczynionym ze drzwi, 3101 3, 28| powloką go w kajdanach na Sybir i tam se będzie gospodarzył! - 3102 3, 28| patrząc w niego, aż przysiadł na skrzyni, papierosa skręcał 3103 3, 28| dobrotliwie:~- Chodźcie no na drugą stronę, rzeknę coś 3104 3, 28| stronę, rzeknę coś waju na zgodę.~Otarłszy ręce poszła, 3105 3, 28| poszła, pozostawiając wywarte na oścież drzwi.~- Nie chcę 3106 3, 28| pieniądze znalazły, możem ino na spółkę wiedzieć. Znalazłby 3107 3, 28| zapisu... i można by też na proces mieć, by jej te morgi 3108 3, 28| groźby i strachania, że Antka na Sybir poślą i do taczek 3109 3, 28| ze smutkiem, iż całkiem na sucho ujść mu nie ujdzie.~- 3110 3, 28| niezgorzej, trza jeno pieniędzy na sprawę nie skąpić i cierpliwie 3111 3, 28| jego słowa kamieniami padły na duszę. Nogi pod nią truchlały 3112 3, 28| była i milcząca.~A jakoś na samym odwieczerzu zjawiła 3113 3, 28| gorzałki, miała się jednak na baczności. Ale Dominikowa 3114 3, 28| Wama ino prześmiechy na pamięci! - zestrofowała 3115 3, 28| grożąc.~Milczenie padło na izbę. Jambroż zakręcił się 3116 3, 28| już pono niejeden poczuł na sobie moc jej złych ślepiów, 3117 3, 28| zaczęła śpiesznie przenosić na swoją stronę, co ino pozostało, 3118 3, 28| co trochu rozwieszała je na żerdce nad kominem.~- Niech 3119 3, 28| i szynki.~Ogień trzaskał na kominie i tak się galanto 3120 3, 28| siano zakładaj i sieczkę na noc zasypuj... Późno już! 3121 3, 28| ostatka wywalając jednocześnie na stół z garnka dymiącą się 3122 3, 28| zaturkotał i dzwonek zajęczał na dworze.~- A to ksiądz z 3123 3, 28| Pryczków pono się przytuliła na skonanie.~Tyle jeno o tym 3124 3, 28| to i ciemnica zwaliła się na świat, iż pięści nie dojrzał, 3125 3, 28| aż głownie wyskakiwały na izbę.~Prawie przed samą 3126 3, 28| myślała Hanka wyzierając na dwór przed spaniem.~Juści, 3127 3, 28| był taki, że psa żal by na świat gonić, wiejba, aż 3128 3, 28| ziemniaki, już tam z dołów na kupę zwalone.~Robiła prawie 3129 3, 28| zdążył; poganiał też tęgo, na Witka hukał, konie batem 3130 3, 28| otwierało.~- Wałkoń jucha, na bydlątkach tera się odbija! - 3131 3, 28| rzekła stara ciskając na gęsi, bo się przywiedły 3132 3, 28| przywiedły całym stadem na klepisko i nuż szczypać 3133 3, 28| pilnie kryjąc pod nasuniętą na czoło zapaskę oczy zaczerwienione 3134 3, 28| do nich czatując w izbie na wyjście Jagny, by wtedy 3135 3, 28| beczki ze zbożem, ale jakby na złość Jagna ni krokiem nie 3136 3, 28| pieniądze mogły być głębiej, na spodzie... ~Zrozumiała też 3137 3, 28| odkładając swoje zamysły na sposobniejszą porę.~- Trza 3138 3, 28| kiełbasom, rozwieszonym na drążku; we zwyczaju bowiem 3139 3, 28| ściskał żal, jęła rychtować na talerzach i miseczkach z 3140 3, 28| jeden zbyt krótkie kawałki na dłuższe, to przydając niektórym 3141 3, 28| stryjnie najpierw, zbójem na mnie patrzy, pyskuje, ale 3142 3, 28| one takie biedne, nawet na sól nie mają... - prosiła 3143 3, 28| pewnikiem goście do nich zwalą na święta.~I długo jeszcze 3144 3, 28| poganiać chłopaków.~- Czekalim na was z kolacją - zaczęła, 3145 3, 28| pełną garścią przychodzi, na inszych, choćby rodzonych, 3146 3, 28| Zmilkła naraz, usiłując na próżno powstrzymać chlipanie.~- 3147 3, 28| przed sobą choćby tą złością na cały świat, ale się nie 3148 3, 28| gorzkie i palące kapały na Hanczyną duszę.~- I nie 3149 3, 28| nie ma, a krowa dopiero na ocieleniu... I wszędzie 3150 3, 28| nadział, a inszy, komu by na większy precent pieniądz 3151 3, 28| ostawia starunek o biedotę i na zrządzenie boskie zwala 3152 3, 28| wykręci! Nie do was piję, nie na swoim siedzicie i dobrze 3153 3, 28| biedą ludzką się ano pasą i na niej tłuścieją... Młynarzowi 3154 3, 28| kaszę; za ostatni grosz, na bórg, za odrobek albo dobry 3155 3, 28| naraz Hanka zrywając się na równe nogi, bo wiatr tak 3156 3, 28| było, że to drobne rzucały na jedną kupę, a nadbutwiałe 3157 3, 28| jedną kupę, a nadbutwiałe na drugą.~- Będzie czym podpaść 3158 3, 28| maciorę i la krów też starczy na picie...~Ale Hanka jakby 3159 3, 28| spoglądała przez wrótnie na świat, na drzewiny rozciapane 3160 3, 28| przez wrótnie na świat, na drzewiny rozciapane i szamocące 3161 3, 28| podwiewał z dołu, iże poszycia na chałupie jeżyły się niby 3162 3, 28| siedziały w zaciszu pod płotem na gąsiętach, cicho piukających, 3163 3, 28| dookoła, stawał rychtyk na prost klepiska, zabijał 3164 3, 28| Witkiem gnoju, podpierał wóz na wybojach i ruszał w pole.~ 3165 3, 28| siedzieli, izby już bielą na święta, tak dziękowali, 3166 3, 28| ciągał, i znowu leciała na wieś, niosąc ostrożnie, 3167 3, 28| przeczuciem, pobiegła prosto na ojcowską stronę; chory leżał 3168 3, 28| sieni, nie było go; zajrzała na swoją stronę, jeno Bylica 3169 3, 28| szukać potrza...~Wysilał się na spokój.~- Przede mną cyganiliście, 3170 3, 28| taką mocą, że bych mogli, na śmierć by się przebodli 3171 3, 28| puszczasz! - krzyknęła z góry na Jagnę otwierając drzwi.~- 3172 3, 28| chwytając w garść, co było na podorędziu.~- Bić się chcesz! 3173 3, 28| co tylko ślina i złość na język stoczyła.~I nie wiada 3174 3, 28| stoczyła.~I nie wiada zgoła, na czym by się to skończyło, 3175 3, 28| złości.~Jagna zaś ostała na izbie, ruchać się nie mogąc 3176 3, 28| ściskaną w garści, buchnęła się na łóżko, w boleściwym, nieutulonym 3177 3, 28| przyjdzie i nigdy Lipiec na oczy nie oglądać, kiejście 3178 3, 28| tacy. Złemu to wszystko na pociechę albo Żydowinom, 3179 3, 28| nią już wytrzymać ciężko, na złość wszystko robi, a na 3180 3, 28| na złość wszystko robi, a na moją szkodę. Przecież z 3181 3, 28| Pochwalił Boga i poszedł na wieś.~ 3182 3, 29| niego siepał, iż ledwie się na nogach utrzymał, a po drugie, 3183 3, 29| raz wznosił rozpalone oczy na chałupy, przemyśliwał ważnie 3184 3, 29| ciągnącym do łońskich gniazd, na wyżnich miejscach podsychały 3185 3, 29| poredzić wszystkiemu.~A tu na niejedną przychodziła pora 3186 3, 29| przychodziła pora rodów, jak to na zwiesnę zwyczajnie, a tu 3187 3, 29| codziennej roboty, choćby na ten przykład z dzieciskami, 3188 3, 29| krzyże im ano drętwiały na odwieczerzy z utrudzenia, 3189 3, 29| suszyły wiatry, przejmowały na wskroś te ciepłe i płodne 3190 3, 29| smętarz żałosne...~A kieby na dobitkę jeszczech te ciężkie 3191 3, 29| powinien trzymać, bych i jemu na taki sam koniec nie przy- 3192 3, 29| przebierał się do Lipiec na kryjome przewiady.~Zaś w 3193 3, 29| lipeckimi pięście zaciskając na krzywdzicieli i wielce się 3194 3, 29| wiater wzmagał się z godziny na godzinę, że jeden szum niósł 3195 3, 29| opłotkach, i wywalili się na drogę, nie bacząc na błoto 3196 3, 29| się na drogę, nie bacząc na błoto ni na rozkolebane 3197 3, 29| nie bacząc na błoto ni na rozkolebane drzewa, siekące 3198 3, 29| głowie, a powstrzymując na sobie babski napór, że strażnicy 3199 3, 29| nimi trzyma!~- I pierwszy na wszystko naprowadza.~- A 3200 3, 29| zjawią, wnet jakaś bieda pada na kogoś.~- Psa mi ano we żniwa 3201 3, 29| Gulbasiaka, że kamieniem na nich puścił!...~Krzyczały 3202 3, 29| porę przedzwonili południe na kościele, tu się zaczęły 3203 3, 29| w pustej izbie Sikorów, na drugim końcu wsi, za karczmą. 3204 3, 29| kto robić, a nie dopiero na szarwarki jeździć. Pójdę 3205 3, 29| wszystko patrzy, jakby się na Lipcach mściły za las!... - 3206 3, 29| przyjacielstwie żyją, a mścić się na Lipcach zapowiadał!...~- 3207 3, 29| i zestrachany, by znowu na wieś co złego nie padło.~- 3208 3, 29| Byłam rano za najemnikami na Woli, po trzy złote obiecywałam 3209 3, 29| co chcę, nie byłoby biedy na świecie nie!~Rozwiódł ręce 3210 3, 29| nadchodziły, Wielki Wtorek już był na karku, toć i roboty przybyło, 3211 3, 29| przedać albo do miasta wywieźć na ten grosz potrzebny. Nawet 3212 3, 29| obiedzie wioząc cosik pod słomą na przedanie.~- By was tam 3213 3, 29| Wachników gnój wywoziły na pobliskie pole, ale tak 3214 3, 29| Wszedł tam Rocho, gnój na wozie oklepał, jak się należało, 3215 3, 29| mucha w smole, okręcona na głowie w chustkę i w ojcowej 3216 3, 29| zaśmiał się wchodząc na zagon.~- Jakże... kto groch 3217 3, 29| zawracał, prały go też wciąż na spółkę i klęły swarząc się 3218 3, 29| poszedł, przysiadł wnet na pługu od wiatru, jak to 3219 3, 29| i opuszczenie widać było na każdym kroku: płoty się 3220 3, 29| przejść było niełacno, a na każdym kroku taka marnacyja, 3221 3, 29| statki gospodarskie niszczały na deszczu, pługi rdza zjadała, 3222 3, 29| już sił i czasu starczyło na to, co najpilniejsze! Juści, 3223 3, 29| byłoby inaczej...~Czekali też na ich powrót jak na zmiłowanie 3224 3, 29| Czekali też na ich powrót jak na zmiłowanie Pańskie, czekali 3225 3, 29| Pańskie, czekali z dnia na dzień, krzepiąc się tą nadzieją...~ 3226 3, 29| i powlókł się do wójta na drugi koniec wsi...~Wiater 3227 3, 29| iść, bo raz po raz leciały na drogę odłamane gałęzie.~ 3228 3, 29| zmierzchu, kieby ze startego na proch szkła uczynionego.~- 3229 3, 29| wojnie.~- Co by zaś, jeno na każdego przychodzi taki 3230 3, 29| powiedział młynarczyk zapraszając na odpocznienie do swojej izdebki, 3231 3, 29| drugich wsi, oczekujących na swoją kolej mielenia. Byłby 3232 3, 29| strzec przed grzechem, ale na młynicy, choć się paliły 3233 3, 29| krzykiem nieustannym waliły na koła, a wiater kieby tymi 3234 3, 29| jako te ślepia wilcze, ale na świecie było dziwnie jasno, 3235 3, 29| poredził oczy zmrużyć choćby na pacierz, gdyż chałupy srodze 3236 3, 29| ino co kokoty przepiały na świtanie i pomordowany naród 3237 3, 29| galanto modrzało. Mówili, że na pogodę idzie.~Zaś we wsi 3238 3, 29| wichurze, że i nie zliczyć: na drogach leżały pokotem połamane 3239 3, 29| Właśnie i Hanka wyszła na świat, by obejrzeć gospodarstwo 3240 3, 29| i sprawdzić szkody, gdy na podwórze wpadła Sikorzyna.~- 3241 3, 29| chwyciwszy jeno zapaskę na głowę, w dyrdy pobiegła, 3242 3, 29| zaś siedziała pod ścianą na kupie zwalonych rzeczy i 3243 3, 29| przykucał pod ścianą, gwizdał na psa i patrzał na ludzi kiej 3244 3, 29| gwizdał na psa i patrzał na ludzi kiej ten głupi...~ 3245 3, 29| ukradkiem łzy ocierał.~- Na żebry przyjdzie nam iść, 3246 3, 29| żebry przyjdzie nam iść, na żebry, w cały świat!~- No, 3247 3, 29| wszystkich zabiło, to już bym na ten upadek nie patrzała, 3248 3, 29| ręce przestępując z nogi na nogę.~- Suszej będzie! - 3249 3, 29| kostki stojał, przestąpił na nią i zażywając tabaki rozmyślał, 3250 3, 29| rozmyślał, co by tu powiedzieć na pocieszenie.~Hanka zajęła 3251 3, 29| słabnące już szlochanie, zaś na twarzach, ledwie widnych 3252 3, 29| widnych spod nasuniętych na czoło zapasek, żal się taił 3253 3, 29| brał w serce, to bych mu na swoje mocy nie starczyło, 3254 3, 29| choćby prosię przedam, a na mszę zaniesę...~- Nie potrzeba, 3255 3, 29| potrzeba, schowajcie pieniądze na pilniejsze potrzeby, ja 3256 3, 29| po świętach mszę odprawię na waszą intencję.~Ucałowała 3257 3, 29| traćcie, a wszystko się na dobre obróci. Jakże to było?~- 3258 3, 29| lampce, a i drew brakowało na opał. Wiało juści sielnie, 3259 3, 29| wszystko trzeszczy, łamie się, na głowę leci... ledwiem co 3260 3, 29| komin obalił się z hukiem... Na dworze zaś tak wiało, że 3261 3, 29| dworze zaś tak wiało, że na nogach trudno było ustoić 3262 3, 29| jakiś zaczął szczekać i na ludzi rzucać się zajadle, 3263 3, 29| A ksiądz pochwalił Boga na pożegnanie, skinął na Sikorzynę, 3264 3, 29| Boga na pożegnanie, skinął na Sikorzynę, by szła za nim, 3265 3, 29| Widzieli, że długo z nią na drodze o czymś rozprawiał.~ 3266 3, 29| do mnie się przenieście, na drugą stronę, kaj Rocho 3267 3, 29| ten papierek wama przysyła na pierwsze wspomożenie!~Rozwinęła 3268 3, 29| dodała Hanka.~- Krowie na księżej oborze też będzie 3269 3, 29| Sikorów stała tuż przy dróżce, na skręcie do wsi, może o jakie 3270 3, 29| Weronka już była osiedlona na nowym pomieszkaniu.~- Komornica 3271 3, 29| Zbierajcie się ze mną, u Weronki na nowym ciasno, a u nas przeciech 3272 3, 29| Pietrkowi wziąć Kruczka na postronek i do chałupy prowadzić.~- 3273 3, 29| go stary pomagając brać na sznurek.~Pobiegła przodem, 3274 3, 29| Pobiegła przodem, bych jeszcze na odchodnym zajrzeć do siostry.~ 3275 3, 29| to sobie u was zasłużyłam na tyle dobrości? czym? - biadoliła.~- 3276 3, 29| popłakały. ~- Są jeszcze dobre na świecie, są!... - myślała 3277 3, 29| Hanka nie czekając już na jej przemowę, że to południe 3278 3, 29| poleciała do chałupy.~Jasno było na świecie, słońce się nie 3279 3, 29| roztocz nieobjętą, widną kiej na dłoni, pozieleniałą miejscami, 3280 3, 29| czarno było jakby od sadzy na klonach i lipach rozłożystych, 3281 3, 29| świergot rozchodził się na całą wieś.~Zaś nad wygładzonym, 3282 3, 29| kobiet.~Sienie i izby stały na przestrzał wywarte, po płotach 3283 3, 29| niezgorzej, a nawet, jak komu na przednowku było potrza, 3284 3, 29| przednowku było potrza, to na niewielki procent wygodził. 3285 3, 29| to i raz po raz ciągał na wóz ciołka albo zboża jakiego 3286 3, 29| wynosił, a Żydowica osobno na swoją rękę handlowała znosząc 3287 3, 29| półsztuczek, że to głównie na zamianę wycyganiała za owe 3288 3, 29| ów kram do przystrajania, na któren babski gatunek zawżdy 3289 3, 29| a drogi? - łakoma była na przyodziewę.~- Choćby ze 3290 3, 29| samej czystej wełny wyszło na niego więcej niźli cztery 3291 3, 29| też płaciłam.~Rozwinęła go na izbie, że zabłysnął i zamigotał 3292 3, 29| sama potrzebuję grosza na święta. Nie możecie to poczekać 3293 3, 29| maciory zaczęła się śmiać na całe gardło.~- Przyparliście 3294 3, 29| Mateusz zaś był blisko, na podorędziu, i chłop kiej 3295 3, 29| żałować?!~Hance przyszedł na myśl Antek z Jagną. Głęboko 3296 3, 29| wiecie o wszystkim! no, no!~- Na oczach głupie szyćko robią, 3297 3, 29| już te boczki poprzekładać na drugą stronę.~- Trzeci dzień 3298 3, 29| któren sobie szykowała na święta wespół z Balcerkówną.~- 3299 3, 29| smakuje, nie pyta czyje...~Ale na te słowa Jagustynki Hanka 3300 3, 29| beczki ze zbożem przetoczyć na swoją stronę, by w nich 3301 3, 29| popołudnie jak pies warowała na Jagnę i gdy ta nadeszła 3302 3, 29| zmierzchu, wsiadła zaraz na nią z góry o mięso. ~- A 3303 3, 29| drażniąc. Nawet przyszła na kolację jakby nigdy nic 3304 3, 29| naszczekiwania piesków wyjrzała na dwór.~U Jagny jeszcze się 3305 3, 29| zadrzemała.~A wczesnym rankiem, na samym świtaniu, Józka, choć 3306 3, 29| czyjam córka! Ociec by nigdy na to nie pozwolili...~Narobiła 3307 3, 29| tyle piekła, że postawiła na swoim i wyjechała bryką 3308 3, 29| i parą koni, z parobkiem na przednim siedzeniu, jak 3309 3, 29| równo ze świtaniem rozbijał na zagonikach pecyny i spulchniał 3310 3, 29| pokazywała z chałupy, leciał na drogę i z drugimi chłopakami 3311 3, 29| smutniej jeno było jakoś na świecie i jakby ciszej. 3312 3, 29| przemglony a chłodny, że już na dużym dniu, a jeszcze świegotały 3313 3, 29| jeszcze świegotały jaskółki na dachach pokulone i rozgłośniej 3314 3, 29| rozedniało, wstała od razu na równe nogi. ~Jeszczech do 3315 3, 29| Nawet mało która poszła na mszę, odprawiającą się dzisiaj 3316 3, 29| wypieku chlebów i zaczyniania na placki a owe wymyślne kukiełki, 3317 3, 29| młynarza, u organistów, na plebanii, u gospodarzy czy 3318 3, 29| najbiedniejszy i choćby na bórg albo za tę ostatnią 3319 3, 29| żebych chocia raz w rok, na Wielkanoc, podjeść se do 3320 3, 29| umączone, rozbabrane i kieby na procesji owe feretrony, 3321 3, 29| organistowego Jasia, któren z klas na święta przyjechał i spacerował 3322 3, 29| to izby bielili dzisiaj na gwałt, szorowali podłogi, 3323 3, 29| więc głodowali ździebko na chwałę Pańską poprzestając 3324 3, 29| chwałę Pańską poprzestając na suchym chlebie i ziemniakach 3325 3, 29| już szły drugie kobiety na złożenie do grobu Ciała 3326 3, 29| grobu Ciała Jezusowego.~Na kominie huczał duży ogień 3327 3, 29| niebieskie, a widać było na nich takie rzeczy, że prosto 3328 3, 29| uwierzenia: koguty piejące na płocie, gąski na drugim 3329 3, 29| piejące na płocie, gąski na drugim syczały na maciory, 3330 3, 29| gąski na drugim syczały na maciory, uwalone w błocie; 3331 3, 29| nad polami czerwonymi, a na inszych wzory takie i cudeńka, 3332 3, 29| wzory takie i cudeńka, kiej na szybach, gdy zamróz je lodem 3333 3, 29| Hanka, gdy Jagna poszła na swoją stronę, bo już późno 3334 3, 29| stronę, bo już późno było.~Na wsi też długo w noc siedzieli 3335 3, 29| tego wieczora.~Chmurno było na świecie i ciemno, choć spokojnie; 3336 3, 29| oknach, że kładły się światła na drogach, a kajś niekaj aż 3337 3, 29| drogach, a kajś niekaj aż na stawie się trzęsły wraz 3338 3, 29| tak jakoś weselnie było na świecie, że naród, chociaż 3339 3, 29| starszych, to zmówiły się na to same chłopaki, jeno z 3340 3, 29| jeno z Jaśkiem Przewrotnym na czele, porwali gdziesik 3341 3, 29| namówić i poniósł garnek na plecach w siatce od serów, 3342 3, 29| zaś chłopak wlókł pobok na postronku śledzia, wystruganego 3343 3, 29| koło kościoła skręcali już na topolową drogę, kaj się 3344 3, 29| zapanowała, że aż przysiadali na drodze, ale Witek się zeźlił 3345 3, 29| gołymi rękoma rzucił się na Jaśka, pobił się i z drugimi; 3346 3, 29| czerwonych wystrzyganek. Na środku, z kraja od okna, 3347 3, 29| papierowymi kwiatami, a przed nią na wywróconej donicy baranka 3348 3, 29| pszenne z masłem zagniatane i na mleku, po nich następowały 3349 3, 29| maczkiem słodziuśkim, a na ostatku postawili wielką 3350 3, 29| ubranych jajkami obłupanymi, a na brytfance całą świńską nogę 3351 3, 29| kraszonymi, czekając jeszcze na Witka, by ponatykać zielonej 3352 3, 29| jęły z wolna znosić swoje na miskach, niecułkach a donicach 3353 3, 29| a donicach i ustawiać je na ławie pobok stołu, gdyż 3354 3, 29| miał najbliżej, to święcił na ostatku, nieraz już o samym 3355 3, 29| zdążyć jeszcze do kościoła na uroczystość poświęcenia 3356 3, 29| poświęconym ogniem.~Poleciała na to i Józka zabrawszy dzieci 3357 3, 29| Zaraz z południa zrobiło się na wsi jakby święto, jeszcze 3358 3, 29| zmrokiem i zaraz zjawił się na wsi, w komżę ubrany.~Michał 3359 3, 29| wyszła go przyjmować aż na drogę.~Spieszył się, wpadł 3360 3, 29| Józka wypchnęła spod komina na środek zawstydzonego Witka.~- 3361 3, 29| tylko zgodnie i cicho, a na rezurekcję przychodzić, 3362 3, 29| strony, bo gospodyni wracała na ganek.~Ściemniało się z 3363 3, 29| zmierzch cichuśko sypał się na ziemię zatapiając sady, 3364 3, 29| zapalone światła, górą zaś na niebie jasnym wyrzynał się 3365 3, 29| powietrzu. Pozdrawiali się na drogach, nie dojrzawszy 3366 3, 29| a bezustannie, ciągnęli na rezurekcję.~U Borynów na 3367 3, 29| na rezurekcję.~U Borynów na gospodarstwie do pilnowania 3368 3, 29| ociągała się z wyjściem, jakby na coś oczekując, że wciąż 3369 3, 29| wystawała w ganku i stróżowała na drodze. Dopiero gdy Jagna 3370 3, 29| po cichu staremu. Stanął na straży w opłotkach, a ona 3371 3, 29| opłotkach, a ona wsunęła się na palcach do ojcowej komory... 3372 3, 29| nikto nie pojął, i poszła na rezurekcję.~ 3373 3, 30| Rozdział 5~Na drogach było pusto i ciemno, 3374 3, 30| już ostatni ludzie, jeno na kościelnym placu stały gęstwą 3375 3, 30| stanika i spuściwszy chustę na plecy, jęła się ostro przepychać 3376 3, 30| że wnet cały naród był na kolanach, ramię przy ramieniu, 3377 3, 30| ku ołtarzowi wielkiemu, na figurę Jezusa zmartwychwstałego, 3378 3, 30| bór odwieczny, bo chociaż na ołtarzach gorzały światła, 3379 3, 30| Dreszcz ją przejmował, czuła na rękach sypkie zimno zboża 3380 3, 30| boku ołtarza modliły się na książkach dziedziczki z 3381 3, 30| zakrystii, poredzając cosik; na stopniach ołtarza stojała 3382 3, 30| dobrodziejem i pod ręce go wiedli na procesjach, klęczały teraz 3383 3, 30| tęskliwie swoich... ale na darmo: były tam chłopy z 3384 3, 30| obcego narodu się zebrało, a na wszystkich twarzach choć 3385 3, 30| zwiesiła głowę nad książką i na białe karty lała ciężkimi 3386 3, 30| rzewliwie owe krzywdy Pańskie na oczy przywodził, jaże się 3387 3, 30| pięść chłopska zwierała się na odemstę, a babi naród w 3388 3, 30| śpikiem, a po kątach już na dobre drzemali, ale pod 3389 3, 30| jako co dnia, co godzina i na każdym miejscu Jezus umęczon 3390 3, 30| krzyżuje Go w sobie, nie pomnąc na Jego rany ni krew świętą, 3391 3, 30| naszego zbawienia!~Ryknął ci na to cały naród i płacze, 3392 3, 30| kiej Jezus powróci znowuj na świat, by sądzić żywe i 3393 3, 30| grzeszne w ogień piekielny na wiek wieków spychać, a sprawiedliwe 3394 3, 30| szlochaniem i walili się krzyżem na podłogę, tym jękiem żalnym, 3395 3, 30| kiej dzwony zaśpiewały na cały świat, a dobrodziej 3396 3, 30| w noc wiośnianą płynęły, na słońca się gdziesik niesły, 3397 3, 30| ludzie jęli się śpieszno na świat wywalać. Tylko Hanka 3398 3, 30| już zaszedł i ciemno było na świecie, bure chmurzyska 3399 3, 30| niekaj zamajaczyły głowy na jaśni powietrza nieprzysłonionego; 3400 3, 30| dosłyszawszy Jagusię wracającą na swoją stronę.~Legła w pościel, 3401 3, 30| nasłuchując czas jakiś. Na wsi było cicho, jeno z dróg 3402 3, 30| było ni sprawiedliwości na świecie!- szepnęła groźnie, 3403 3, 30| rosy kiej łzy posypały się na ziemię.~Hej! wesoły dzień 3404 3, 30| głowy wyglądały rozziewane na świat Boży, któren stojał 3405 3, 30| przyodziewając, a pod studnią na podwórzu Pietrek z Witkiem 3406 3, 30| zabawiał się z pieskiem na ganku, często nosem pociągając, 3407 3, 30| równo nad czołem i koszulę na czerwoną wstążkę zawiązał, 3408 3, 30| choć nieśmiało, przysiadł na kraju.~I pojadali z wolna, 3409 3, 30| wtrąciła Józka.~- Przyjdzie na czas, to pojedzie, czekać 3410 3, 30| będę.~- Obroków to wziąć?~- Na jeden popas, wieczorem wrócimy.~ 3411 3, 30| Mało co nie czekałam na waju!...~- Toście już po 3412 3, 30| i zmiatała, co ino było na podorędziu.~- Pan Jezus 3413 3, 30| podorędziu.~- Pan Jezus wiedział, na co świńtucha stworzył!- 3414 3, 30| prześmiewała po swojemu.~- Pijcie na zdrowie a prędko, bo czas 3415 3, 30| zaraz nadrobiła różności na talerz i poniesła. Nie ozwał 3416 3, 30| poniesła. Nie ozwał się na jej zagadywania ni nawet 3417 3, 30| zagadywania ni nawet spojrzał na nią, ale co mu wetknęła 3418 3, 30| się przykrzyło i poleciała na dwór patrzeć, jak prawie 3419 3, 30| przyodziane, z węzełkami na plecach.~A kiej się rozwiały 3420 3, 30| ostatnie turkoty, padła na wieś dziwnie smutna cichość 3421 3, 30| stawem śmigając kamieniami na gęsi.~Słońce szło w górę, 3422 3, 30| powywierane, jeno miejscami na słonecznej stronie wygrzewali 3423 3, 30| otwartych, a staruchy rozsiadłe na progach przeiskiwały dzieci.~ 3424 3, 30| wrzaskiem przenosiło się z sadu na drogę albo zaszarpały się 3425 3, 30| dziećmi i zasiadł w ganku na słońcu. Poczytywał cosik 3426 3, 30| słońcu. Poczytywał cosik na książce i bacznie wodził 3427 3, 30| odwiedziwszy ojca, przysiadła na przyźbie.~- Wasz w domu? - 3428 3, 30| opłotki spoglądając tęsknie na pola.~- Nowy wełniak ma 3429 3, 30| żałośnie. - Jeno chustkę na głowie ma swoją...~- Prawda, 3430 3, 30| Józka się też zaraz poniesła na wieś, Witek pod stajnią 3431 3, 30| powiedali, co puszczą chłopów na Przewody.~- Któż to taki 3432 3, 30| między kolanami, że Rocho na próżno czekał jakiegoś słowa.~- 3433 3, 30| ze skrzypkami się nosił, na rozstajach pod figurami 3434 3, 30| staw i długo tam siedzieli na kamieniach, cosik cicho 3435 3, 30| się rozeszli. Rocho wrócił na ganek, ale był jakiś osowiały 3436 3, 30| ściszył głos oglądając się na kowalową. ~- Jakżeby... 3437 3, 30| jąkał cicho.~Zamilkli na długo.~- Baczę, kiej to 3438 3, 30| tabakierkę.~- I nowe już czekają na działy, urodzi rok czy nie, 3439 3, 30| zagrabiać?~- A Niemcy ano na Słupi wykupiły dziedzica 3440 3, 30| stawiają... po dwie włóki na osadę - mówił Rocho dość 3441 3, 30| czerniały łubinowe stogi.~- Na Podlesiu?~- Rychtyk przyległe 3442 3, 30| przyduszają o swoje, co na las dały, podatki winien, 3443 3, 30| płaci, jeszczek ordynarii na Nowy Rok należnej nie dostały, 3444 3, 30| ugodzi? Nie wysiedzi on długo na Woli, nie! Powiadali, co 3445 3, 30| nie zbraknie ni głodnych na ziemie... juści... - rozmarzył 3446 3, 30| dyrdając za dziećmi, bo jaże na drogę się wytoczyły.~Na 3447 3, 30| na drogę się wytoczyły.~Na nieszpory zaczęli dzwonić.~ 3448 3, 30| poczęły kłaść długie cienie na drogi i staw, a przedwieczorna 3449 3, 30| dudnienie wozów, krzyki ptactwa na ogorzeliskach i ciche, przejmujące 3450 3, 30| powiedział, że do dworu na bal, a zaraz po jego wyjeździe 3451 3, 30| całkiem odpędzała od siebie, na kogo innego rachując. Józka 3452 3, 30| spencerku i w kapelusie na bakier, ujął się pod boki, 3453 3, 30| Albo z Jagatą, to ją na odpusty poprowadzisz - rzucały 3454 3, 30| Idź, już tam Marysia czeka na cię z pomietłem albo czymś 3455 3, 30| wszystką przyodziewę kiejby na wyrost.~- Po dziadku dodziera 3456 3, 30| się w ślepą babkę.~Jaśka na nią obrały i zawiązawszy 3457 3, 30| rozbiegając się naraz z krzykiem na wsze strony kiej wróble. 3458 3, 30| natykając się co trocha na płoty i ściany; kierował 3459 3, 30| śmiechy się zatrzęsły, aż na całą wieś się rozlegało.~ 3460 3, 30| surowo.~Cisnął jej pod nogi na pół żywego ptaka, całkiem 3461 3, 30| swojego cudaka.~Wyniósł na jaśnię już całkiem gotowego 3462 3, 30| dziobem miał prawdziwego, na patyk nadziany.~Na desce 3463 3, 30| prawdziwego, na patyk nadziany.~Na desce se stojał czerwono 3464 3, 30| Przyjdę, jeno jeszczech na wsi cosik sprawię...~Wróciła 3465 3, 30| sutą wieczerzę: barszcz na kiełbasie i ziemniaki tłusto 3466 3, 30| omaszczone. Zaczęła ją podawać na ławę, gdyż Rocho czekał, 3467 3, 30| obaczysz, jak parodował na ganku będzie, a nikto go 3468 3, 30| sennie i smutno. Jaguś poszła na swoją stronę, zaś Rocho 3469 3, 30| Idźcie do dom, bo tam na was czeka pan Jacek!- szepnął 3470 3, 30| Jacek!- szepnął mu Rocho.~- Na mnie czeka... pan Jacek... 3471 3, 30| pan Jacek... dyć lecę... na mnie?... no... no - jąkał 3472 3, 30| wytrzeźwiawszy, i poszedł.~A Rocho na przyźbie ostał, pacierz 3473 3, 30| ale Rocho wciąż siedział na dworze oczekując na Hankę, 3474 3, 30| siedział na dworze oczekując na Hankę, że dopiero koło samego 3475 3, 30| północka zadudniły kopyta na moście koło młyna i wkrótce 3476 3, 30| wie kiedy... U tego, co ma na sądach Antka bronić, też 3477 3, 30| jej kamieniem zaciężyło na sercu, a jeno takie różności 3478 3, 30| obcy się widział i kiej na obcą sobie spoglądał, nie 3479 3, 30| wywierając drzwi a okna, na świat Boży lecieli spojrzeć, 3480 3, 30| świat Boży lecieli spojrzeć, na sady przytrząśnięte zielenią, 3481 3, 30| przytrząśnięte zielenią, na te nieobjęte ziemie zwiesną 3482 3, 30| słońcu radosnym utopione, na pola, kaj już oziminy, wiatrem 3483 3, 30| jęły huczeć i rozlewać się na wieś, na pola, na bory dalekie, 3484 3, 30| i rozlewać się na wieś, na pola, na bory dalekie, wzmogły 3485 3, 30| rozlewać się na wieś, na pola, na bory dalekie, wzmogły się 3486 3, 30| przechodzących, ale każdego, kto ino na próg wyjrzał, że już nawet 3487 3, 30| chłopakom rozganiając ich na wszystkie strony, a tak 3488 3, 30| gaszenia pożarów zaczajał na Nastkę, dopadły Balcerkówny, 3489 3, 30| jeszcze do stawu zepchnęły na pośmiewisko...~Ale ozgniewany 3490 3, 30| tak się zmyślnie zasadzili na Nastkę, aż ją dostali w 3491 3, 30| aż matka z kijem leciała na pomoc; przyparli też gdzieś 3492 3, 30| prosiła i z bekiem leciała na skargę do Hanki.~- Skarży 3493 3, 30| mimo strachu wyszła potem na ganek, bo aż dudniało na 3494 3, 30| na ganek, bo aż dudniało na drogach od przeganiań i 3495 3, 30| mięso; arbaty se zgotuję.~- Na przepłukanie flaków niezgorsze, 3496 3, 30| zaglądał podając usłużliwie, na co jeno spojrzała, i cięgiem, 3497 3, 30| pajęczyną w oknach, bych się im na spacer nie zachciało. A 3498 3, 30| połednie, spróbowałam: kieby na starym bucie zgotowana i 3499 3, 30| smarowidłem od woza omaszczona. Na drugie zaś prażonych jagieł 3500 3, 30| postawili... no, Łapa by kulas na nie podniósł, a nie powąchał