Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] mzyl 7 mzyla 1 mzyly 3 na 6068 na-rodu 1 nabiedniejszy 1 nabiedowali 1 | Frequency [« »] 13137 i 10642 sie 6542 a 6068 na 5932 nie 5699 w 5302 z | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances na |
Tom, Rozdzial
4001 3, 32| widziane progi, a nie-jeden na ziem rymnął przed obrazami, 4002 3, 32| ciemnej izbie pohuśtując na ręku dziecko kwilące i już 4003 3, 32| oczom. A ona nie bacząc na nikogo pracowała, jakby 4004 3, 32| już od samego przyjścia na krok jej nie odstępował 4005 3, 32| czego idzie i dając się na jego wolę, jakby nawet rada 4006 3, 32| ponosi, ale skoro ją rzucił na słomę i poczuła na twarzy 4007 3, 32| rzucił na słomę i poczuła na twarzy jego wilgotne wargi, 4008 3, 32| ten wiecheć, jaże bęcnął na klepisko...~Straszna złość 4009 3, 32| poszła.~W progu natknęła się na Hankę: zajrzały sobie w 4010 3, 32| musu, spozierały z dala na siebie.~Zaś potem, narządzając 4011 3, 32| bych całą złość wywrzeć na drugiej.~Na szczęście, do 4012 3, 32| złość wywrzeć na drugiej.~Na szczęście, do tego nie przyszło, 4013 3, 32| w płowych głębokościach; na moczarach leżały białe, 4014 3, 32| że jeno kajś wynosiły się na jaśnię nieba drzewa pospane, 4015 3, 32| prawie co krok natykała się na jakąś parę, mocno splecioną 4016 3, 32| zapamiętale.~Wlazła też niechcący na Marysię Balcerkównę z Wawrzkiem: 4017 3, 32| Mateuszem; nie spojrzał nawet na nią mijając kiej to drzewo; 4018 3, 32| rozpachnionych sadach czy na polu, fujarka zaświergoliła 4019 3, 32| całunkom, i radościom. ~Zaś na moczarach żaby zarechotały 4020 3, 33| któren ledwie przecknąwszy na równe nogi się zrywa i szepcąc 4021 3, 33| ogromne, z wolna wtaczało się na wysokie niebo, jakoby na 4022 3, 33| na wysokie niebo, jakoby na to pole nieobjęte, kaj w 4023 3, 33| gospodarz budzący wszystko na świtaniu; przegarniał zboża 4024 3, 33| mgły, że rozpierzchały się na wsze strony, targał obwisłymi 4025 3, 33| obwisłymi gałęziami, kajś na rozstajach huknął, to chyłkiem 4026 3, 33| i kiej śnieg trząsł się na ziemię; kiej łzy na wody 4027 3, 33| się na ziemię; kiej łzy na wody stawu padał.~Ziemia 4028 3, 33| aże raptem oczy ozewrze na słoneczną światłość i krzykiem 4029 3, 33| się budzić i raźno zrywać na nogi; niejedna głowa rozczochrana 4030 3, 33| rąbał; wozy też wytaczano na drogę, dymy niekajś wykwitały 4031 3, 33| owdzie roznosiły się krzyki na leniących się wstawać.~Rano 4032 3, 33| jeszcze, słońce ledwie co na parę chłopa wyniesło się 4033 3, 33| boćki leciały z gniazd na żer, kokoty piały po płotach 4034 3, 33| krzykiem wywodziły młode na staw sczerwieniony. Bydło 4035 3, 33| obejścia wyganiali inwentarz na drogi, że szedł kolebiąco 4036 3, 33| kurzu. Spędzali wszystko na plac przed kościołem, kaj 4037 3, 33| paru starszych chłopaków na koniach, trzaskając batami 4038 3, 33| się stado i wrzeszczało na opóźnionych.~A kiej ruszyli, 4039 3, 33| ruszyli, stłaczając się na topolowej, bo jaże pod lasem 4040 3, 33| ktosik cielną krowę wiódł na miedzę albo konia spętanego 4041 3, 33| spętanego prowadził za grzywę na ugory.~Ale i potem niewiele 4042 3, 33| to wieś jęła się szykować na jarmarek. Było to jakoś 4043 3, 33| wyrzekając a żaląc się na dolę, imał się po ździebku 4044 3, 33| tylim próżnowaniu brać się na ostro - ale już co dnia 4045 3, 33| co dnia przemieniało się na lepsze, co dnia puściej 4046 3, 33| wychodził, szykując się na niego.~Przednowek wcześniej 4047 3, 33| a nowin dowie, jeśli nie na jarmarku lebo na odpuście?...~ 4048 3, 33| jeśli nie na jarmarku lebo na odpuście?...~Więc skoro 4049 3, 33| skoro powypędzano inwentarze na paszę, zaczęli się zbierać, 4050 3, 33| jałowicę, co się była teraz na zwiesnę pognała... Że zaś 4051 3, 33| Grzela z krzywą gębą, choć na ośmiu morgach siedział, 4052 3, 33| dojną krowę poprowadził na powróśle, somsiad zaś jego, 4053 3, 33| które był kiejś pożyczył na krowę, i teraz gotowym wyrokiem 4054 3, 33| wyrzekań i gróźb siadł nieborak na kasztanka i przedawać go 4055 3, 33| lub zbędne płótna dźwigały na plecach.~Bieda ano popędzała, 4056 3, 33| księdzem, bo ledwie odmówiły na Podniesienie, a już Jambroż 4057 3, 33| rychtyk, kiej już wychodził na śniadanie. Nie śmiała go 4058 3, 33| sztachetami wypatrując, kiej się na ganku pokaże. Nim się jednak 4059 3, 33| zebrała przystąpić, siadł na bryczkę i przykazywał ostro 4060 3, 33| żałośnie, długo patrząc na topolową, kaj kurz wisiał 4061 3, 33| i szarą chmurą kładł się na pola; wozy turkotały coraz 4062 3, 33| dłubał cosik w obejściach i na ogrodach za chałupami.~Tereska 4063 3, 33| brat oderznął i przeniósł na swój grunt, że kiej rozcięte 4064 3, 33| przełazem, rozpostarła go na kolanach i znowu z niemałym 4065 3, 33| odczytywać. Tereska przysiadła na żerdce i wsparłszy brodę 4066 3, 33| żerdce i wsparłszy brodę na pięściach patrzyła z lękiem 4067 3, 33| pięściach patrzyła z lękiem na te jakieś kreski, z których 4068 3, 33| wysylabizowała, że Pochwalony stojało na początku.~- Nie rozbierę 4069 3, 33| Żeby drukowane, to na każdej książce przeczytam, 4070 3, 33| uwalaną w czernidle puścił kto na papier.~- Nie powiesz, Nastuś, 4071 3, 33| muchami.~- A kaj to pani? ~- Na ogrodzie, zaraz ją tu posłyszycie...~ 4072 3, 33| chustkę naciągając barzej na czoło, gdyż słońce wyłaziło 4073 3, 33| powietrzu i spadały co trocha na czerwone dachy plebanii 4074 3, 33| cichuśkim brzękiem leciały na pracę, kajś już i motyl 4075 3, 33| wrzaskiem spadało z drzew na płoty.~Teresce naraz łzy 4076 3, 33| wieprz.~- Dobrodziej pewnie na jarmark?~- Juści, byka mają 4077 3, 33| organiściny. - Nie chciało ci się na ugór pędzić. Jezus, że to 4078 3, 33| ugór pędzić. Jezus, że to na nikogo się spuścić nie można! 4079 3, 33| popamiętasz.~- Wygnałem na ugór, sam spętałem i na 4080 3, 33| na ugór, sam spętałem i na lince przywiązałem do kołka! - 4081 3, 33| powiem, bo widziałem. Ciotka na mnie krzyczy, a to ksiądz 4082 3, 33| tam, gdzie je zostawiłem na noc. Dosyć zostawiły śladów, 4083 3, 33| Rozpętałem je i wsiadłem na gniadego, a tu widzę, że 4084 3, 33| im drogę zastąpić, wyłażę na dróżkę Kłębową, a tu proboszcz 4085 3, 33| organista krzyczał spod pierzyny na Michała.~Tereska oddała 4086 3, 33| jej zapowiadał swój powrót na żniwa, razem z Kubą Jarczykiem 4087 3, 33| prędzej, ale stara odwiedła ją na bok i dziwnie dobrotliwie 4088 3, 33| dowie. Pomiarkuj, parobek na miesiąc, a mąż na całe życie! 4089 3, 33| parobek na miesiąc, a mąż na całe życie! Dobrze ci radzę.~- 4090 3, 33| kaj to pójdziesz? We świat na zatracenie i pośmiewisko! 4091 3, 33| niedalekie wrzaski podniesły ją na nogi.~Jakby przed wójtową 4092 3, 33| uciechy, pokrzykując judząco na kobiety.~Krzyki roznosiły 4093 3, 33| roznosiły się daleko, że kiej na dziwowisko zbiegali się 4094 3, 33| ludzie: sporo już ich stojało na drodze, a spoza wszystkich 4095 3, 33| nie wypowiem tych szkód na ogrodzie i w sadzie! A bodajś 4096 3, 33| się do Tereski, wyłażącej na drogę - a tom rano pięć 4097 3, 33| kawałków płótna wyniesła na bielnik. Zachodzę po śniadaniu; 4098 3, 33| chyciwszy jakiś kołek, na drogę wypadła i docierając 4099 3, 33| tego, babę swoją weź lepiej na postronek, bych się ludzi 4100 3, 33| wzion la jakiej kochanicy na koszulę. Gromadzkich pieniędzy 4101 3, 33| że kiej wilki skoczyli na nią; pierwsza wójtowa chlasnęła 4102 3, 33| Bartek w ten mig skoczył na pomoc swojej.~Zwarli się 4103 3, 33| i przetoczyli się znowu na drogę kiej snopy wichurą 4104 3, 33| się coraz zajadlej, runęli na ziem, w piasek.~Kurz ich 4105 3, 33| wszystkie naraz podnosiły się na nogi, a chytając w garście, 4106 3, 33| co popadło, znowu bili na siebie, za łby się wodząc, 4107 3, 33| szpondry.~Wrzask się rozniósł na całą wieś, wystrachane kury 4108 3, 33| porozlatali się zaraz, aby ich na świadków nie podano; ale 4109 3, 33| jeszcze sprawiedliwość i kara na zbójów, jest! Cichoj, mizeraku! 4110 3, 33| mizeraku! dobrze ci on zapłaci! Na śmierć chciał go zabić, 4111 3, 33| chałupie nie było nikogo, jeno na dworze pod ścianą siedziało 4112 3, 33| Jacek zaś siedział jak zawdy na progu, papierosa kurzył 4113 3, 33| papierosa kurzył i pogwizdywał na gołębie kołujące nad trześniami.~ 4114 3, 33| spadał okwiat chwiejąc się na trawach niby biały motyl.~ 4115 3, 33| błagalnie Stacho.~- Dokupcie na całą chałupę, z tego gnoju 4116 3, 33| naciągając spencerek.~Nadeszła na to Weronka z dzieckiem na 4117 3, 33| na to Weronka z dzieckiem na ręku i jęła wyrzekać:~- 4118 3, 33| Ze dwa tysiące trzeba by na nową! - westchnął frasobliwie 4119 3, 33| tatka latka, a kajże się to na zimę podziejem? kaj? - wybuchnęła 4120 3, 33| płaczcie, Weronka, drzewo się na chałupę znajdzie.~Osłupieli 4121 3, 33| ostro, spode łba patrząc na niego, ale pan Jacek już 4122 3, 33| nie ozwał, siadł znowuj na progu, zakurzył papierosa 4123 3, 33| rzuciwszy ramionami poszedł.~Na lewo się wziął zaraz z miejsca, 4124 3, 33| Mało ludzi robiło dzisiaj na ogrodach, bo jeno kajś niekaj 4125 3, 33| wrótniach stodół, powywieranych na pola.~Nieśpieszno było Mateuszowi, 4126 3, 33| jaże śmiech zarechotał na ogrodach, że niejedna wzdychając 4127 3, 33| i chałupę wyrychtował, i na fleciku pięknie wygrywał, 4128 3, 33| całego cielaka, bych go jeno na zięcia przysposobić, zaś 4129 3, 33| co potem prędzej zaniesie na zapowiedzie.~Ale na nic 4130 3, 33| zaniesie na zapowiedzie.~Ale na nic szły wszystkie zabiegi, 4131 3, 33| Tereską i żył z nią prawie na oczach wszystkiej wsi, nie 4132 3, 33| wszystkiej wsi, nie bacząc na gadania ni pogrozy.~- Wróci 4133 3, 33| niej odstawał.~I teraz, na obiad idąc, dłuższą drogę 4134 3, 33| niespodzianie natknął się na Jagnę: pełła cosik na matczynym 4135 3, 33| się na Jagnę: pełła cosik na matczynym ogrodzie.~- Jagusia! - 4136 3, 33| kreminale, naszkodowała się na ciebie, to jej teraz odrabiaj! - 4137 3, 33| do domu. Gniew nim miotał na przemian z podziwem. Jakże, 4138 3, 33| doiła w sadzie; podniosła na niego oczy dziwnie smutne, 4139 3, 33| pilnowała, strzykasz ano mlekiem na wełniak.~Kwardy był dzisiaj 4140 3, 33| sroższy gniew wprowadzało.~- Na złość na cię nie spojrzę, 4141 3, 33| wprowadzało.~- Na złość na cię nie spojrzę, ślepiaj 4142 3, 33| Zaś przy kapuście wyrzekał na stare sadło.~- Mazią od 4143 3, 33| tam jeszcze przy michach, na dworze.~Zakurzył papierosa 4144 3, 33| Tereski i Jarczakiem z Woli.~- Na żniwa się obiecują. Tereska 4145 3, 33| ojcowej strony, ale żeby tak na mnie padło, dobrze bym pleciuchom 4146 3, 33| siedząca pod płotem z miseczką na kolanach.~- A bo mi już 4147 3, 33| Kiej ci w Lipcach malo, na drugich wsiach se szukaj! - 4148 3, 33| bych je ponieść Żydowi na gorzałkę, a od samego połednia 4149 3, 33| Kłębianki podniesły wrzask na niego, że stary krzyknął:~- 4150 3, 33| skrzeczą kiej te sroki na deszcz.~Nie zaraz się uspokoili, 4151 3, 33| boja. Któż to mu stanie na sprzeciw? Drugi za taką 4152 3, 33| poredzi? Każden się waguje iść na pierwszego, bo każden ledwie 4153 3, 33| jadle legł odpoczywać, kto na drogę wychodził kości przeciągnąć 4154 3, 33| zaś Kłąb fajkę zapalił i na progu przysiadł.~- Kto jeno 4155 3, 33| okwiat cichuśko słał się na trawy, pszczoły brzęczały 4156 3, 33| głową włosy, opadające mu na twarz.~- Obejrzałeś, co? - 4157 3, 33| ziemniaków do nowych!~- Hale, raz na dzień! Młode i zdrowe, to 4158 3, 33| groszy, wygodziłabym waju. Na pochówek je ścibałam, ale 4159 3, 33| co?... Słabam, już z dnia na dzień końca czekam. Pewnie, 4160 3, 33| czterdzieści złotych mam na pochówek... bych to i ze 4161 3, 33| kole chałupy ku stodółce, na siano... ~- Gospodarz taki... 4162 3, 33| przeciech, grosz swój ma na pochowek i długo wama w 4163 3, 33| długo nie pociągnie... na pochowek ma... Ludzie by 4164 3, 33| potrza by oddawać... juści, na drodze tego nie znajdzie - 4165 3, 33| pyskują, co la nas poszła na żebry... Nie można.~Kłębowa, 4166 3, 33| samego rana pełno już było na drogach gwarów i ludzi. 4167 3, 33| ludzi. Kobiety ciągnęły na kapuśniska dźwigając w przetakach 4168 3, 33| jeszcze nim rosa obeschła, na czarnych kapuśniskach, pociętych 4169 3, 33| przypiekać, stary zdał robotę na synów i wywoławszy Balcerka, 4170 3, 33| Robactwo jaże się roi na drzewach, na suszę się ma.~- 4171 3, 33| jaże się roi na drzewach, na suszę się ma.~- A jarzyny 4172 3, 33| Jezus nie dopuści... Cóż ta na jarmarku? dowiedzieliście 4173 3, 33| Kłąb.~Balcerek spojrzał na niego, ale stary dodał gorąco:~- 4174 3, 33| Już wstyd przez niego na wieś idzie. Słyszeliście 4175 3, 33| Józka skrobała ziemniaki na ganku.~- Idźcie, ojciec 4176 3, 33| ojciec ta sami leżą. Hanusia na kapuśnisku, a Jagna robi 4177 3, 33| przez zieleń.~Stary siedział na łóżku. Wychudły był, siwa 4178 3, 33| siwa broda jeżyła mu się na żółtej twarzy kiej szczeć, 4179 3, 33| zatrzęsły, obejrzał się na nich.~- Słyszycie? dyć Kłąb 4180 3, 33| jakby w obronie i zwalił się na wznak.~Józka wpadła na krzyk 4181 3, 33| się na wznak.~Józka wpadła na krzyk i jęła mu głowę obwalać 4182 3, 33| rzekł Kłąb odwracając oczy na chałupę.~Józka znowu skrobała 4183 3, 33| znowu skrobała ziemniaki na ganku, dzieci bawiły się 4184 3, 33| wyszli.~- Każdemu przyjdzie na to, każdemu - szepnął łzawo 4185 3, 33| świat, w pola rozkołysane, na bory widne jak na dłoni, 4186 3, 33| rozkołysane, na bory widne jak na dłoni, na role zieleniące, 4187 3, 33| bory widne jak na dłoni, na role zieleniące, na ten 4188 3, 33| dłoni, na role zieleniące, na ten dzień jasny, ciepły 4189 3, 33| Borynowej chałupie...~Zaś na wsi kotłowało się kiej w 4190 3, 33| świadków, przeciągając naród na swoją stronę.~Chociaż to 4191 3, 33| wójt jeszcze lepiej beknął na sądach. Ale Bóg wie, jak 4192 3, 33| przedała maciorę z prosiętami na lekowanie męża i prawie 4193 3, 33| sprawiedliwych wzywając na świarczenie i poratunek.~ 4194 3, 33| się z nich prześmiewał i na bórg dawać nie chciał.~A 4195 3, 33| Niemcy w karczmie popasają!~- Na Podlesie pewnikiem ciągną - 4196 3, 33| karczmy się przebierały na przewiady.~Jakoż prawdę 4197 3, 33| rzekli, pięć bryk stojało na podjeździe, a wszystkie 4198 3, 33| podjeździe, a wszystkie na żelaznych osiach, na żółto 4199 3, 33| wszystkie na żelaznych osiach, na żółto i niebiesko malowane, 4200 3, 33| ze srebrnymi łańcuchami na spaśnych brzuchach, a pyski 4201 3, 33| brzega, zwali me, to pierzta na odlew.~Powstrzymali go, 4202 3, 33| piętnaście familii osiądzie na folwarku.~- My się dusim 4203 3, 33| folwarku.~- My się dusim na zagonach, a Niemcy będą 4204 3, 33| zagonach, a Niemcy będą na włókach rozwalali.~- To 4205 3, 33| mądralę!... - wykrzykiwał na Grzelę Stacho Płoszka.~- 4206 3, 33| szynkwas. - Jak się usadzą na Podlesiu, to i ciężko będzie 4207 3, 33| przechodzący donosili, jako na Podlesiu grunta już rozmierzają, 4208 3, 33| Grzela, wójtów brat, poszedł na przewiady i prawdę wyłożył. ~ 4209 3, 33| weźmie zapłacić? Wszystko na pniu przedane! Lasu przeciek 4210 3, 33| każdemu. Dyć się już cisnęli na swoich zagonach kiej mrówki, 4211 3, 33| wzdychali starzy patrząc na młódź, gżącą się wieczorami 4212 3, 33| grunta kupować, kiej ledwie na życie starczyło?~Głowili 4213 3, 33| nic nie pomogły.~A jakby na dobitkę; upały szły coraz 4214 3, 33| wschodu wynosiło się rozpalone na czyste niebo i tak przypiekało, 4215 3, 33| przypiekało, że już po wyżniach i na piaskach jarzyny mdlały 4216 3, 33| przez Płoszkowe judzenie na wójta, przez przednówek 4217 3, 33| wszystkiej mocy - że jakby zaraza na wieś padła, tyle powstawało 4218 3, 33| gorzałkę stawia, honoruje, a na świadki prosi. Żeby tak 4219 3, 33| roków jeszcze się kłócili, a na nic by się człowiek rozpił...~ 4220 3, 33| okazji chwytając za kij na synów, chciała ich przemóc 4221 3, 33| się jak i matka i poszli na udry. To powstawały prawie 4222 3, 33| zaglądał do niej, niby to na poredy, a głównie, bych 4223 3, 33| wywołać i prowadzić się z nią na ogrody.~Na wsi się nic nie 4224 3, 33| prowadzić się z nią na ogrody.~Na wsi się nic nie ukryje, 4225 3, 33| próśb i błagań robiła jakby na złość. Wolała bowiem grzech 4226 3, 33| powstrzymać.~Hance to nawet szło na rękę i nawet często o tym 4227 3, 33| porachuje.~- Wróci! Jeszcze na to nie przyszło, bych zbójów 4228 3, 33| znieść i w sobie schować na później, do sposobnej pory, 4229 3, 33| jeszcze pójdzie i wszystko na jej ręce spadnie; już i 4230 3, 33| robocie. Zapadała przeto na zdrowiu coraz więcej. Jakże, 4231 3, 33| ksiądz z organistą pojechali na odpust, zaś Jambroży tak 4232 3, 33| nie było komu przedzwonić na Anioł Pański ni kościoła 4233 3, 33| nabożnie.~Kowal przyklęknął na przedzie, przed progiem, 4234 3, 33| słońcu, mroczało, niebo na zachodzie paliło się jeszcze 4235 3, 33| ptaszkowie i skrzypice, a kiej na to oczymgnienie ustawali, 4236 3, 33| przeciągłym.~I tak już szło na przemiany.~Długo się owo 4237 3, 33| niektóre.~A nawet raz huknął na Maciusia Kłębowego:~- Nie 4238 3, 33| cicha świat otulała, zasie na niebie występowały gwiazdy 4239 3, 33| powracała jeno z dzieckiem na ręku i srodze czegoś zadumana, 4240 3, 33| co rzeknę, a jak księdzu na spowiedzi, tak prawdę powiem... 4241 3, 33| ciężko go zasądzą, może na dziesięć lat. Słyszycie 4242 3, 33| gęsi były nie zapędzone na noc i źrebak gonił się w 4243 3, 33| myślała trzymając się na baczności.~- Cóż poredzić? 4244 3, 33| macie te ojcowe... weźcie je na wykup... policzym się później... 4245 3, 33| jeno ratować...~Skoczyła na równe nogi.~- Jako ten pies 4246 3, 33| zakończył poważnie.~- Skąd wziąć na wykup! tylachna pieniędzy! - 4247 3, 33| kogoś z Modlicy, kto by dał na dobry procent... znam i 4248 3, 33| jakby stróżując gospodyni, na wsi też wszyscy legli, nawet 4249 3, 33| sadach. Księżyc się wtoczył na niebo i szedł srebrnym sierpem 4250 3, 33| zawodzeń.~Hanka siedziała wciąż na jednym miejscu jakby przykuta.~- 4251 3, 33| przejęła, rosnąc z minuty na minutę, a serce ściskając 4252 3, 33| przerażeniem.~Łapa zaczął wyć na podwórzu, słowiki ścichły, 4253 3, 33| już, cichość znowu spadła na świat, słowiki zaśpiewały, 4254 3, 33| W cały świat uciekać! Na zawsze! Jezu miłosierny! 4255 3, 33| zawsze! Jezu miłosierny! Na zawsze...~ 4256 3, 34| rozmowie z księdzem pokazał się na wsi. Niewiela ludzi kręciło 4257 3, 34| przez wieś, wnet ci ten i ów na drogę śpieszył witać dawno 4258 3, 34| on zaś szedł, jak zawdy na kiju się wspierając, wolniuśko, 4259 3, 34| i tak samo z różańcami na szyi; wiater mu rozgarniał 4260 3, 34| W Częstochowie byłem na odpuście - odpowiadał, gdy 4261 3, 34| się wyżalić, odwodząc go na stronę i supląc przed nim 4262 3, 34| turbacje, kiejby ten grosz na ostatnią potrzebę schowany.~- 4263 3, 34| tłumaczył się zbywająco.~Na prześcigi jęli go zapraszać 4264 3, 34| zapraszać do swoich chałup. ~- Na tymczasem zakwateruję się 4265 3, 34| potem, do tego przystanę na dłużej.~I żwawo ruszył do 4266 3, 34| pociesznie między drzewami kieby na straży.~Sad był stary i 4267 3, 34| przysłaniały niebo, że dołem na murawach jeno niekajś gmerały 4268 3, 34| szumiały, czasem pies warknął na muchy, a niekiedy rozświegotane 4269 3, 34| śmignęły wskroś pni czarnych na pola zielone i rozkołysane.~ 4270 3, 34| żywszym płomieniem wystrzeli na ostatku: Mnie się zdaje, 4271 3, 34| że jeszcze żyje; przecież na wiór wysechł...~- Dyć jeść 4272 3, 34| lasu: zwozi Stachowi drzewo na chałupę.~- Buduje się to?~- 4273 3, 34| powiada, co będzie buty darł na darmo?... jeszcze się z 4274 3, 34| dziedzic go kazał zawołać na pokoje, poczęstował gorzałką 4275 3, 34| ja Pietrka. Dziedzic już na nich czekał w porębie i 4276 3, 34| figurami, to we zbożach grywa na skrzypicy, a czasem tak 4277 3, 34| wiarę?...~- Nie patrzcie na człowieka, jeno na jego 4278 3, 34| patrzcie na człowieka, jeno na jego uczynki.~- Ale dać 4279 3, 34| najmniejszą poredę iść, a i to na ręce patrzą, zaś w urzędzie 4280 3, 34| jakie to jest urządzenie na świecie i niemało już pieniędzy 4281 3, 34| mogą przed sprawą puścić na wolę, jeśli kto poręczy 4282 3, 34| ogiery, a powraca rakiem, na czworakach... Co inszego 4283 3, 34| pacierzu przywarła drzwi na zasuwę i położyła mu węzełek 4284 3, 34| zasuwę i położyła mu węzełek na kolana.~Były w nim papierowe 4285 3, 34| przykucając przed ławą, na której Rocho rozliczał.~- 4286 3, 34| jąkała czerwieniąc się.~- Na zastaw nie starczy, ale 4287 3, 34| pieniądzach?~- Ojciec mi dali na ratowanie Antka, przykazując, 4288 3, 34| Antka. Uładzi się jakoś na dobre, uładzi, moi kochani - 4289 3, 34| stara pono gront przepisuje na córkę.~- Wszystko Jagnie? 4290 3, 34| się pokazał, zjadł obiad i na wieś się wybierał, kiej 4291 3, 34| obiedzie pchnęłam po ziela na wianki.~- A świece, lichtarze 4292 3, 34| rudery.~Pan Jacek siedział na progu, jak zawdy, papierosa 4293 3, 34| mruczał:~- I tyś przyszedł na nasze podwórko... juści... 4294 3, 34| ostrego kantu wyrychtuje... na przyciesie zdatnyś... sucho 4295 3, 34| do najgrubszej, zwalonej na dróżkę, kucnął przed przekrojem 4296 3, 34| przekrojem i patrząc z lubością na żółte, nabrzmiałe żywicą 4297 3, 34| ostaniesz, u gospodarzy, obrazy na tobie powieszą, ksiądz cie 4298 3, 34| siedział wysłuchując różności.~Na świecie miało się już pod 4299 3, 34| Wiater z różnych stron parł na nie i miotał kiejby la zabawy, 4300 3, 34| przeciągnęło, ważąc się na wietrze i spadając odpoczywać 4301 3, 34| wietrze i spadając odpoczywać na rozkołysanych drzewinach. 4302 3, 34| trzepoczących się niby stada na uwięzi rozlewał się z wolna 4303 3, 34| się wyjść od Weronki, kiej na topolowej we srogiej kurzawie 4304 3, 34| ukazał się ktosik pędzący na koniu. Wstrzymywały go nieco 4305 3, 34| me całkiem. Konia pasłem na smugu i jużeśmy z Gulbasiakiem 4306 3, 34| rzucił w bok, jażem bęcnął na ziem. Patrzę: ki licho strachnęło 4307 3, 34| zaszło, z pół wsi wyległo na drogi. Ktoś dobrodzieja 4308 3, 34| niecierpliwością czekali na sołtysa, któren wozem pojechał 4309 3, 34| ciężkimi brzemionami drzewa na plecach. Kozłowa szła na 4310 3, 34| na plecach. Kozłowa szła na przedzie, jaże wpół zgięta 4311 3, 34| uciekła, zaś pana wójta ledwie na wóz wdygowali, spity był 4312 3, 34| pomyśleć, co się wyprawia teraz na świecie!~- Taki grzech, 4313 3, 34| takie zgorszenie, dyć wstyd na całą wieś padnie!~- Jagna 4314 3, 34| się kary srogiej od Boga na wszystkich ludzi. Cała wieś 4315 3, 34| chłopaki, co się były zeszły na most, wzięły Gulbasiaka 4316 3, 34| Jagny każden by się ważył na wszystko...~- Jeszcze by! 4317 3, 34| jakim dworze: ledwie spojrzy na człowieka, a już ciągotki 4318 3, 34| nie wiadomo, jak było... Na niejedną pyskują, choć najpoczciwsza - 4319 3, 34| końskich ogonów! - gruchnął na niego Stacho Płoszka.~- 4320 3, 34| dorzucił jeszcze któryś na odchodne.~- Gospodarze parszywe, 4321 3, 34| że nie odzywając się już na jego wrzaski, porozchodzili 4322 3, 34| bowiem było po zachodzie, a na niebie jeszcze leżały szerokie 4323 3, 34| wściekłe, wybiegając aż na pola. Zaś w chałupach też 4324 3, 34| nikto w izbach nie ostał ni na progach siadał, jak zwyczajnie: 4325 3, 34| U Hanki też się zebrało na ganku parę kum: przyleciały 4326 3, 34| w Lipcach się staje.~- I na wszystkie lipeckie kobiety 4327 3, 34| Jagustynka.~- Cichocie, nie pora na prześmiechy! - zgromiła 4328 3, 34| gniew, co ją zrazu chwycił na Jagnę, już się kajś zapodział, 4329 3, 34| porozchodziły, zajrzała na drugą stronę, niby to do 4330 3, 34| Hanka, jaże Pietrek spojrzał na nią dziękczynnie.~I dobrze 4331 3, 34| Sikora wspierając się ciężko na szynkwasie.~- Trzymaj se 4332 3, 34| już cicho jął podjudzać na wójta prawiąc, jaki to zły 4333 3, 34| kwaterkę. - Posadzilim go na wójtostwie, to mocnim i 4334 3, 34| dziedzicem zawdy trzymał na szkodę gromady, szkołę chce 4335 3, 34| Lipcach stawiać, Miemców na Podlesie to on pono dziedzicowi 4336 3, 34| Swoje trzymam, że cię na wójta nie wybierzem!~Odsunęli 4337 3, 34| mocniej, ale naród jakby na to nie baczył; gdyż już 4338 3, 34| świtania rejwach się czynił na wsi i sroga krętanina: szykowali 4339 3, 34| kwiatem przed dobrodziejem na procesji, biegały kiej oparzone 4340 3, 34| między sobą, zaś starsi na gwałt stroili ołtarze; stawiali 4341 3, 34| kolorów, zaś w pośrodku, na podwyższeniu, stanął ołtarz, 4342 3, 34| wysadzone były świerczyną na przemian z brzózkami, żółtym 4343 3, 34| kościoła.~Witek jeno ostał na straży w opłotkach, bo chmara 4344 3, 34| mogąc poredzić puszczał na nich swojego boćka, któren 4345 3, 34| obracając się przed nim na pięcie.~- Galanto, kiej 4346 3, 34| odrzekł z podziwem.~- Tyla się na tym rozumiesz co twój bociek. 4347 3, 34| szeptał wyglądając za nimi na drogę, ale wspomniawszy 4348 3, 34| leżącego w sadzie, jak co dnia.~Na wsi już całkiem ścichło, 4349 3, 34| niebosiężny głos:~Czekam na Twe zmiłowanie...~ ~I śpiewając 4350 3, 34| niesły gospodarze, jeno jakby na złość Lipczakom, same obce 4351 3, 34| wywaliła się z cieniów smętarza na plac, jaże biały i wrzący 4352 3, 34| zaś środkiem, niby łódź na fali, płynął czerwony baldach 4353 3, 34| w oczach kiej wrzątek - na burzę się zbierało.~Już 4354 3, 34| nagłej skowronki było słychać na polach, kukułka gdziesik 4355 3, 34| zatargały i kurz się podniósł na drogach.~Ludzie z bliższych 4356 3, 34| Ludzie z bliższych wsi jęli na gwałt wyjeżdżać.~Ale zrazu 4357 3, 34| zahuczały znowu grzmoty i na posiniałym wschodzie jęły 4358 3, 34| przyczaiło się w strachu.~Na szczęście, że burza przewaliła 4359 3, 34| wieczór, deszcz przeszedł i na zachód słońce się wykryło 4360 3, 34| wywierać drzwi i wyłazić na świat, i dychać z lubością 4361 3, 34| księże perliczki darły się na płotach, a wszystkie opłotki, 4362 3, 34| powiedły swoich dobrodziejów na poczęstunek do Żyda bo zawdy 4363 3, 34| drudzy też gęsto pociągali na zabawę, gdyż od tyla czasu, 4364 3, 34| zapust, nie zbierali się na żadną ochotę.~Narodu się 4365 3, 34| się kuntentować siedzeniem na belkach leżących pod karczmą, 4366 3, 34| jeno co czas był piękny i na niebie świeciły złote roztoki, 4367 3, 34| kwaterowali pod ścianą, krzykając na Żyda, by im napitki wynosił.~ 4368 3, 34| Gorzałki bym się z wami napił na zgodę - rzekł śmiejąc się 4369 3, 34| słuchali uważnie nie bacząc na tany ni na stojącą przed 4370 3, 34| uważnie nie bacząc na tany ni na stojącą przed nimi gorzałkę: 4371 3, 34| Zaczynaj, Grzela, to kiej wrony na deszczu tak siedzita!~Nie 4372 3, 34| wama z Miemcami w piątki na sperce z kawą, to jeszcze 4373 3, 34| Pryczek.~- Widzi mi się, co na sąd trafiłem... cie! jak 4374 3, 34| pomyślałby, co się zmawiacie na kogo! - niby to drwił, ale 4375 3, 34| Może i tak, jeno nie na ciebie: za małaś figura, 4376 3, 34| drzwiami.~- Przewąchał cosik i na zwiady przyleciał.~- Gotów 4377 3, 34| aktu, a nawet mówili, co na przyszły czwartek.~- Dyć 4378 3, 34| czwartek.~- Dyć wiemy i trzeba na to zaradzić! - zawołał niecierpliwie 4379 3, 34| Mateusz.~- Radź, Grzela: na książce umiesz, gazetę czytujesz, 4380 3, 34| ledwie się przeżywią, a wy na działach chcecie nazbijać 4381 3, 34| Czekajta jeno, może się i na to znajdzie jaka rada.~Mateusz 4382 3, 34| przestała. Poleciał tam któryś na przewiady i opowiadał potem 4383 3, 34| a teraz Szymek jął pić na umor, zaś Jędrzych pijany 4384 3, 34| zażądać po cztery morgi pola na Podlesiu!~Zdumieli się wielce 4385 3, 34| dodał co niebądź krzaków na opał.~- A za paśniki mógłby 4386 3, 34| łąki.~- I nieco budulcu na chałupy! - wołali jeden 4387 3, 34| przerwał:~- Jak nie ma noża na gardle, to się nie zgodzi: 4388 3, 34| nim się naredzą, nim się na jedno zgodzą, nim baby przeciągną 4389 3, 34| zgodzą, nim baby przeciągną na swoją stronę, to miesiące 4390 3, 34| im wojna z nami pójdzie na zdrowie... Dziedzic też 4391 3, 34| powsadzać ich za te ciągłe bunty na parę lat do kryminału... 4392 3, 34| samym dziedzicem... Zaklinał na wszystko i błagał, by nowego 4393 3, 34| nieszczęścia nie ściągali na naród. Prawił ze dwa pacierze 4394 3, 34| poniechali, ale wszystko to było na darmo, kiejby groch rzucał 4395 3, 34| darmo, kiejby groch rzucał na ścianę, że w końcu Mateusz 4396 3, 34| radości:~- Dobra nasza, na Miemców iść, rozegnać pludraków! 4397 3, 34| flachę, wysłuchał i ścierając na stole porozlewaną gorzałkę 4398 3, 34| daje.~- Cie! Jankiel też na Miemców, no! - zakrzyczeli 4399 3, 34| nogi wyprostować, dosyć na dzisiaj!...~Hurmą tam poszli, 4400 3, 34| dziewki z kątów wyciągać, na muzykantów krzykać i w tany 4401 3, 34| Roztańcowała się karczma na dobre, z czubów już się 4402 3, 34| wrzątkiem przepełniały izbę i na świat się rozlewały przez 4403 3, 34| a okna, zaś pod ścianami na dworze też szła niezgorsza 4404 3, 34| Używali se ludzie wywczasu na świeżym, chłodnym powietrzu, 4405 3, 34| półkwaterkę, przedzwonię jej na wieczne odpoczywanie i drugą 4406 3, 35| namów, a jak było potrza na upartych, to i poczęstunków 4407 3, 35| ciężko i, nie ważąc się na żadną stronę, oglądali się 4408 3, 35| żadną stronę, oglądali się na drugich i na kobiety, które 4409 3, 35| oglądali się na drugich i na kobiety, które jak jedna 4410 3, 35| słuchać nie chciały o wyprawie na Miemców.~- Hale! co im do 4411 3, 35| odsiedziały i nowe biedy chcą na wieś sprowadzić! - wołały, 4412 3, 35| zazwyczaj, jaże pomietło chyciła na Grzelę.~- Jak będziesz niewolił 4413 3, 35| Zaś Balcerkowa gruchnęła na Mateusza:~- Psy na was spuszczę, 4414 3, 35| gruchnęła na Mateusza:~- Psy na was spuszczę, próżniaki! 4415 3, 35| przeciwko namowom, głuche na tłumaczenia i prośby, że 4416 3, 35| Mateusz. - To kiej sroki na deszcz krzyczą i krzyczą. 4417 3, 35| przytakiwać, a pomaluśku na swoją stronę pociągać.~Tłumaczył 4418 3, 35| kwardy i nieustępliwy, a na co się jeno zawziął, dopiąć 4419 3, 35| przeszkadzało; to i teraz na nic nie zważał: zawierali 4420 3, 35| Całe dwa dni pełno go było na wsi, w chałupach, po ogrodach, 4421 3, 35| Ale mimo tych zabiegów na darmo byłyby te wszystkie 4422 3, 35| Sposób to zbójecki, ale że na inny już nie ma czasu, pomogę 4423 3, 35| chęcią.~I zaraz poszedł na ogrody do proboszcza siedzącego 4424 3, 35| dobrodziej się ozgniewał na Rocha, krzyczał, zatykał 4425 3, 35| lecz potem siedli obaj na miedzy i długo se cosik 4426 3, 35| z pól, proboszcz poszedł na wieś i niby to chłodu zażywał, 4427 3, 35| byli wszyscy zdecydowani na jedno.~Mieli iść po nieszporach 4428 3, 35| po nieszporach i z Rochem na czele, że to mógł się rozmówić 4429 3, 35| z radością; on siedział na Borynowym ganku przesuwając 4430 3, 35| piskiem przed Łapą, któren na gwałt rwał się do spółki, 4431 3, 35| maciora stękała pod ścianą na słońcu, tak ją waliły łbami 4432 3, 35| jeno brzęk pszczół idących na robotę i dzwonienia skowronków.~ 4433 3, 35| dzwonienia skowronków.~I na wsi zaległa niedzielna cichość, 4434 3, 35| przechodził, jeno niekaj na progach czesały się dziewczyny 4435 3, 35| dziewczyny i ktosik z cicha grał na fujarce.~Rocho przebierał 4436 3, 35| szepnął dobrotliwie, podnosząc na nią oczy. ~Przystanęła z 4437 3, 35| jeno co niebądź i zamilkł.~Na swoją stronę znowu odeszła, 4438 3, 35| we świat rozsłoneczniony, na te chmurki białe, co kiej 4439 3, 35| dnie? Dyć cała wieś szczuła na nią, kieby na psa parszywego; 4440 3, 35| wieś szczuła na nią, kieby na psa parszywego; kobiety 4441 3, 35| przeciwić?... a teraz wszyscy na nią, teraz cała wieś ucieka 4442 3, 35| wszyćkie... Zły go postawił na drodze i matkę skusił morgami, 4443 3, 35| psie!...~Chory wytrzeszczył na nią oczy i cosik zamamrotał, 4444 3, 35| galańcie, miała się już na kim odbijać za swoje krzywdy. .~ 4445 3, 35| swoje krzywdy. .~Kowal stał na ganku, gdy przechodziła 4446 3, 35| rozpowiada, jako ich powiedziecie na Miemców...~- Prosili, to 4447 3, 35| Rozwydrzyły się chłopy na dziedzicu i myślą, że jak 4448 3, 35| sprowadziły, studnie kopią, kamień na fundamenta zwożą...~- Wiem 4449 3, 35| gwałtownie - Grzela się pcha na pierwszego, a głupi naród 4450 3, 35| się z Antkiem widywać raz na tydzień.~Hanka, opatrzywszy 4451 3, 35| westchnieniem jak długa rymnęła na twarz przed obrazami.~Rocho 4452 3, 35| wyniósł cichuśko, siedział na ganku i czytając jeszcze 4453 3, 35| do izby.~Hanka klęczała na środku modląc się całą duszą, 4454 3, 35| Rochowi:~- Jużem teraz gotowa na nowe, bo choćby przyszło 4455 3, 35| zaiskrzyły, krew zagrała na bladych policzkach, prostowała 4456 3, 35| I śmiała się, popłakując na przemian, Maciejowi długo 4457 3, 35| nadzieją, że nie bacząc na nic poleciała do matki.~ 4458 3, 35| przyszła, trafiając akuratnie na srogą kłótnię.~Szymek bowiem 4459 3, 35| w zębach, strzykał śliną na izbę, długo medytował, długo 4460 3, 35| długo się ważył spoglądając na brata, aż w końcu rzekł:~- 4461 3, 35| dajcie mi pieniędzy, bo na zapowiedzi muszę zanieść. 4462 3, 35| przed nieszporami przyjść na pacierze.~- Z kimże się 4463 3, 35| znowu Szymek rozparł się na ławce i młodszy jął majdrować 4464 3, 35| burknął hardo, rozpierając się na ławie jeszcze szerzej.~- 4465 3, 35| przeciwić, bo cię wygonię na cztery wiatry!... - krzyknęła 4466 3, 35| buchnęła mu do głowy; postąpił na izbę i rzekł strasznie spokojnie, 4467 3, 35| i zaczął z niej wywalać na podłogę obleczenia. Rzuciła 4468 3, 35| zrazu odciągnąć, ale że ani na krok nie ustępował, wczepiła 4469 3, 35| z taką złością, że padła na izbę jak długa, ale w ten 4470 3, 35| pogrzebacz runęła znowu na niego. Nie chciał tej bitki 4471 3, 35| Jagna, wszedłszy właśnie na to, rzuciła się ich rozbrajać, 4472 3, 35| rzuciła się ich rozbrajać, ale na darmo, bo co Szymek się 4473 3, 35| boki i rzucił kiej ocipką na izbę; potoczyła się i niby 4474 3, 35| kloc całym ciężarem padła na rozpaloną blachę, pomiędzy 4475 3, 35| strasznie poparzona, nie bacząc na ból ni na tlące się kiecki, 4476 3, 35| poparzona, nie bacząc na ból ni na tlące się kiecki, porywała 4477 3, 35| kiecki, porywała się jeszcze na niego.~- Wynoś mi się, wyrodku 4478 3, 35| Musieli przez moc gasić ogień na niej i przytrzymywać, bych 4479 3, 35| okrwawiony, jeno patrzał na matkę wytrzeszczonymi ślepiami, 4480 3, 35| rozdzierającymi jękami. ~Ponieśli ją na łóżko.~Ludzi się naszło, 4481 3, 35| ścianą chałupy, brodę wsparł na pięściach i jakby zastygł, 4482 3, 35| krzepnących już soplach krwie na twarzy, nasłuchiwał jeno 4483 3, 35| Gront mój po ojcach, to na swoim ostanę, nie ustąpię! - 4484 3, 35| przykrył jakimiś liściami, na które znów nawalił zsiadłego 4485 3, 35| zadzwoniła.~Czas już było na sumę, ludzie walili całą 4486 3, 35| Spuściła prędko wełniak na kolana i spojrzała na niego, 4487 3, 35| wełniak na kolana i spojrzała na niego, ale miała tak przepłakane 4488 3, 35| zakolebały bez szumu, sypiąc na jej jasną głowę ulewę migotliwych 4489 3, 35| Ni... jeno mi niedrujko na świecie, nie... - odwróciła 4490 3, 35| Hale? uciekłeś wtedy na ogrodach i jużeś się nie 4491 3, 35| niej, że wziąłby ją był na ręce kiej to dzieciątko 4492 3, 35| się nie ulituje, a wszyscy na mnie bij zabij! Cóżem to 4493 3, 35| jakoś cichli, spoglądali na siebie i przechodzili z 4494 3, 35| progu, to wychodziła aż na drogę, to znowu długie czasy 4495 3, 35| chłopak.~- Nastusia czeka na ciebie, przeciek macie ponieść 4496 3, 35| przeciek macie ponieść na zapowiedzie.~- Nie pójdę 4497 3, 35| niej, nawet nie spojrzawszy na tamtą.~Poszli razem drogą 4498 3, 35| wytrząchał... Przykarcać głośno i na drugie kamieniami frygać 4499 3, 35| przeciek, co wyrabiają! A na dwórki z Woli też nie wygraża 4500 3, 35| kim gada.~- Ktoś go musiał na nią podmówić - zaledwie