Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
niczyja 2
niczyjej 2
niczym 39
nie 5932
nie- 1
nie-jeden 1
nieba 41
Frequency    [«  »]
10642 sie
6542 a
6068 na
5932 nie
5699 w
5302 z
4993 to
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

nie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5932

     Tom, Rozdzial
3001 3, 26| gospodarską lubością, ale już ich nie było na drodze: ciołek wyrwał 3002 3, 26| zauważyła przy tym, ale nie było już czasu na pomyślunki: 3003 3, 26| nowe, a wszystko czyste, nie używane zgoła, by nie marać, 3004 3, 26| czyste, nie używane zgoła, by nie marać, zawsze mieć gotowe, 3005 3, 26| zawsze mieć gotowe, no i że nie było gdzie rozłożyć tej 3006 3, 26| pozwolili przytulić głowę. Nie cisnęła się ta ona nigdy 3007 3, 26| między możne i władne, nie wyrzekała na dolę, bo wiedząca 3008 3, 26| z woli Bożej pochodzi, a nie zmienić go człowiekowi grzesznemu.~ 3009 3, 26| jeno prosiła lękliwie...~Nie dziwota więc, że skoro się 3010 3, 26| przypominać, czy aby czego nie przepomniała.~Ale nie, wszystko 3011 3, 26| czego nie przepomniała.~Ale nie, wszystko miała potrzebne - 3012 3, 26| kruchcie! Juści, że i myśleć nie śmiała, by ksiądz eksportował 3013 3, 26| Gdzieby zaś to mogło być!... Nie każden gospodarz dostępuje 3014 3, 26| pieniędzy na to jedno by nie starczyło!~Westchnęła żałośnie 3015 3, 26| krewniaków, nawet pomyśleć nie śmiała.~- Tylachna dzieci, 3016 3, 26| przeszła cicho, rada, że jej nie poczuły psy, wylegające 3017 3, 26| ziemię, że jakby jej nikto i nie spostrzegał.~A radowała 3018 3, 26| stawie, a nikto się jeszcze nie kwapił w pole, żaden wóz 3019 3, 26| kwapił w pole, żaden wóz nie turkotał z opłotków ni poskrzypiwały 3020 3, 26| zerwały, ale wałkoniowi nie chciało się naprawić! - 3021 3, 26| Balcerków posiedzenie; poznałaby nie wiem gdzie, bo dom był znaczny, 3022 3, 26| niejeden i chałupy takiej nie miał, płoty całe i wszystko 3023 3, 26| Olendra na koloniach a lepiej nie było.~A dalej dom Gołębiów.~ 3024 3, 26| chleb Jezusowy na zdrowie nie poszedł, bo coś mi na księżą 3025 3, 26| krewniactwa.~- Zdrowi bych ? nie wiecie? - markotne jej były 3026 3, 26| kreminale.~- Kłąb! Tomasz! Nie powiedajcie, bo mnie nie 3027 3, 26| Nie powiedajcie, bo mnie nie do śmiechu !~- Rzekłam, 3028 3, 26| Rzekłam, a dołożę, że nie sam siedzi, a z dobrą kompanią, 3029 3, 26| bo z całą wsią... I morgi nie pomogą, kiej sąd przyskrzybnie 3030 3, 26| powlekła się ogłuszona, nie mogąc jeszcze uwierzyć w 3031 3, 26| o tym i owym, ale jakby nie słyszała pogwary, rozdygotana 3032 3, 26| jeszcze na Gody pomarli, nie wiada było ino kaj, że nawet 3033 3, 26| przypilnować, aby stare nie stratowały.~Wybrała je starannie 3034 3, 26| chałupy... roboty tyla, że nie wiada, gdzie przódzi pazury 3035 3, 26| cna, widzę, zwątleliście, nie do roboty już wama, nie! - 3036 3, 26| nie do roboty już wama, nie! - rzekła ciszej rozpatrując 3037 3, 26| tym oglądem i strapiła, że nie tylko wyręki mieć z niej 3038 3, 26| tylko wyręki mieć z niej nie będzie, ale gotów się jeszcze 3039 3, 26| przepraszająco ozwała:~- Nie bójcie się, nie będę waju 3040 3, 26| ozwała:~- Nie bójcie się, nie będę waju zawalała miejsca 3041 3, 26| ni cisnęła się do miski, nie, wydychne se ino i pójdę... 3042 3, 26| Łzy cisnęły się do oczu.~- Nie wyganiam was przeciech, 3043 3, 26| zapytała wreszcie.~- To nic nie wiecie? A dyć wszystkie 3044 3, 26| Jagustynka, jeno uwierzyć nie mogłam.~- Najczystszą prawdę 3045 3, 26| patrzała w nią jak w obraz, nie śmiejąc już dopytywać. ~- 3046 3, 26| Niech się zabawią, gap nikaj nie widać, przypilnuję bacznie.~- 3047 3, 26| przypilnuję bacznie.~- Ruchać się nie możecie, a gdzie wam za 3048 3, 26| to z mlekiem jeść mi się nie godzi... wrzątku dajcie 3049 3, 26| komornika ze wsi do roboty nie zawołał. Zmówili się też 3050 3, 26| Powiedali, że wszystkich karać nie pokarzą, jeśliby na to przyszło, 3051 3, 26| przyszło, ale nikto o tym nie pomyślał, bo jakże? za co 3052 3, 26| rębaczów, że po dobrej woli nie ustąpili, pobili dworskich 3053 3, 26| sprawiedliwości, bo póki z lasu nie wydzielą, co jest czyje, 3054 3, 26| czyje, ruchać go nikt prawa nie ma. Ale się dużo przy tym 3055 3, 26| dostało się też dosyć, że i nie spamiętać, co i komu! Nikto 3056 3, 26| komu! Nikto się tym zbytnio nie frasował ni narzekał, bo 3057 3, 26| na plebanii. No, że już i nie wypowiem, co się działo, 3058 3, 26| pod stróżę... Nikto się nie opierał, każden pewny był 3059 3, 26| wygrażającej wszystkim, nie wzięli, chłopów jeno samych 3060 3, 26| zawdy i do samej śmierci nie zabaczę, jak ich brali...~- 3061 3, 26| kreminału...~Że i rozum ludzki nie poradzi wypowiedzieć, co 3062 3, 26| wszystkie roboty, a robić nie ma kto!~Wójt jeno ostał, 3063 3, 26| roboty innej tyla, że już i nie wiada, za co się przódzi 3064 3, 26| przódzi brać, samym przeciech nie uradzi, a najemnika dostać 3065 3, 26| uradzi, a najemnika dostać nie można po drugich wsiach, 3066 3, 26| przódzi obrobić musi...~- Nie puszczą ich to rychło?~- 3067 3, 26| przeszło, a jeszcze ni jeden nie wrócił. Rocho też we czwartek 3068 3, 26| ledwie dycha i do rozumu nie przychodzi, jako ten klocek 3069 3, 26| dochtorów, to znających się, nic nie pomaga...~- Juści, pomogą 3070 3, 26| zimę, a czego Agata zgoła nie wiedziała.~ stara rozpletła 3071 3, 26| to mi nawet i do rozumu nie przychodziło... a tom nawet 3072 3, 26| nawet póki życia długiego i nie słyszała o podobnym! Złe 3073 3, 26| i grzechy!~- Pewnie, że nie inaczej. Pan Jezus karze 3074 3, 26| dobre z wójtem sprzęgła... Nie stało Antka, brakło Mateusza, 3075 3, 26| ze zgrozy.~Stara się już nie ozwała, poczuła się z nagła 3076 3, 26| czekała i miejsce, juści nie pierwsze, ale zawżdy nie 3077 3, 26| nie pierwsze, ale zawżdy nie ostatnie, bo przy Kłębowej, 3078 3, 26| tając przydechy i dziw jej nie zjadając rozgorzałymi oczyma.~ 3079 3, 26| wszyscy radowali się niemało, nie raz i nie dwa oglądając 3080 3, 26| radowali się niemało, nie raz i nie dwa oglądając te śliczności 3081 3, 26| postawić... że nawet pacierza nie będzie miał kto zmówić ni 3082 3, 26| upodoby przylegnąć, miejsca nie brakuje.~Stara wnet pozbierała 3083 3, 26| wywarte drzwi:~- Hale! małom nie zabaczyła wama powiedzieć, 3084 3, 26| ziąb był taki, przyodziać nie było czym... tośwa se pożyczyli 3085 3, 26| śmiertelne...~Juści... pierzyny nie było... a nową całkiem ostawiła... 3086 3, 26| czystym obleczeniu... ni razu nie używaną... dyć z tych 3087 3, 26| pełen, że dziw jej serce nie pękło.~I długo pacierz mówiła 3088 3, 27| ciągnęły pod pierzynę, ale się nie dała, szronem przetarła 3089 3, 27| przeciągnął się a ziewał, nie bacząc na syczące nań gąsiory.~- 3090 3, 27| Drugi człowiek a tak czujący nie będzie, jako to stworzenie. 3091 3, 27| skrobać ziemniaki. A łysuli nie dawaj, niech sama pasie - 3092 3, 27| wyjada.~- A niech zdycha, nie moja strata! - szepnęła 3093 3, 27| czy jakiej szkody z nocy nie ma, jak to czyniła co dnia, 3094 3, 27| spracowane kości.~Hanka na nic nie baczyła, zstępując w siebie, 3095 3, 27| wszystko i na świat się jawi...~Nie za tym jednakże patrzała 3096 3, 27| tym jednakże patrzała i nie tego. ~Jawiły się ano w 3097 3, 27| człowiek bez całe życie nie przecierpi, to udźwignie, 3098 3, 27| kiej chłopy szły na las...~Nie poszła z inszymi, bo ano 3099 3, 27| rzekli, jako z narodem się nie złączył i nie poszedł; rozumiała, 3100 3, 27| narodem się nie złączył i nie poszedł; rozumiała, tu 3101 3, 27| wypatrywać go przeciech nie poszła.~ tu przed samym 3102 3, 27| zamrze, Antek o Bożym świecie nie wie, a w Borynowej chałupie 3103 3, 27| tam wniesie i nikto go już nie wygoni!...~Zmiarkowała rychło, 3104 3, 27| jeszczech ludzie byli się nie rozeszli, jeszczech cała 3105 3, 27| że jak się sam człowiek nie przyłoży, to mu i Pan Jezus 3106 3, 27| przyłoży, to mu i Pan Jezus nie dołoży.~Nie płaczem i skamlaniem 3107 3, 27| i Pan Jezus nie dołoży.~Nie płaczem i skamlaniem dochodzi 3108 3, 27| rozdrożnym wywieisku, jeno że się nie cofnęła przed robotą ni 3109 3, 27| cofnęła przed robotą ni ludzi nie ulękła. A przeciwko niej 3110 3, 27| Dominikową.~Tyle że jej nie przemogli, nie dała się 3111 3, 27| Tyle że jej nie przemogli, nie dała się niczemu, co dnia 3112 3, 27| strach, by z gospodarki nie wysadzili, a i ta zawziętość 3113 3, 27| szła, to szła, dość że się nie dała, urastając we wszystkich 3114 3, 27| się widziała, jako trzech nie zliczy, a teraz ci już za 3115 3, 27| wdzięcznym sercem przyjmowała nie stowarzyszając się jednak 3116 3, 27| stowarzyszając się jednak zbytnio i nie ciesząc z ich łask, bo niełacno 3117 3, 27| zapominała krzywd niedawnych.~Nie lubiła pleść bele czego, 3118 3, 27| lubiła pleść bele czego, to i nie potrza jej było sąsiedzkich 3119 3, 27| złością huknęła drzwiami; nie przebudziło to Jagny, stary 3120 3, 27| się nieruchomo nic zgoła nie widzące, głowę miał owiązaną 3121 3, 27| grdyka chodziła, ale się nie poruszył; leżał wciąż kiej 3122 3, 27| śpiącej.~Ale Jagusia i tak nie przecknęła; leżała ano na 3123 3, 27| ino pazurami gębusię, a nie wynosiłabyś się urodą nad 3124 3, 27| zaczerwienione oczy.~- Niczym się nie umartwi, dobrze się naźre, 3125 3, 27| cieple się wyśpi, dzieci nie rodzi, to nie ma być urodna! - 3126 3, 27| wyśpi, dzieci nie rodzi, to nie ma być urodna! - pomyślała 3127 3, 27| chciał rzec i znowuj drętwiał nie przemówiwszy ni słowa jednego.~ 3128 3, 27| Zrozumieli rychło, jako się już nie wyliże, i ostawili go w 3129 3, 27| choruje, to żeby mu już nie wiem jakie leki a doktory 3130 3, 27| ździebko mleka, bo jeść nie mógł, że mu się to wszystko 3131 3, 27| jeśli Boryna do rozumu nie przyjdzie, to śmierć będzie 3132 3, 27| Spodziewali się jej co dzień i nie przychodziła; się już 3133 3, 27| nim dulczyć - cóż, kiej nie poredziła i godziny w chałupie 3134 3, 27| gorzej złodzieja - to i nie dziwota, że ciągnęło 3135 3, 27| pilnowanie Józce i niesła się nie wiada gdzie, nieraz dopiero 3136 3, 27| pilnować, czy czego z chałupy nie wynosi, a głównie czekali; 3137 3, 27| kroku pilnować, że dzień nie przeszedł bez kłótni a srogich 3138 3, 27| prosto idąc do chorego. ~- Nie gadał czego? - zajrzał mu 3139 3, 27| rubli; o procenta się jeno nie zgodzili. Muszą te pieniądze 3140 3, 27| już by ich ludzkie oko nie zobaczyło... Moglibyście 3141 3, 27| kąty, jeno by nikto się nie pomiarkował... Słuchacie 3142 3, 27| Słuchacie to?~- Co by zaś nie! - okryła ramiona zapaską, 3143 3, 27| potrzebne i nikaj go naleźć nie mogę. Myślę, co tam w rupieciach 3144 3, 27| Szukajcie sami, ja go wama nie wyślipiam.~Odstąpił od drzwi, 3145 3, 27| chodziła po izbie, by się nie natknąć na jego oczy, wciąż 3146 3, 27| miarkowała, co straci, skoro go nie stanie; przy nim gospodynią 3147 3, 27| kiej pies i dobrego słowa nie dał, ale przed ludźmi wielce 3148 3, 27| nią i strzegł, by jej kto nie śmiał nie poszanować.~Nie 3149 3, 27| strzegł, by jej kto nie śmiał nie poszanować.~Nie rozumiała 3150 3, 27| nie śmiał nie poszanować.~Nie rozumiała ona tego przódzi, 3151 3, 27| swoje opuszczenie i krzywdy.~Nie o gront jej szło przecież - 3152 3, 27| majątki?... tyle stała o nie akuratnie, co o łońskie 3153 3, 27| na swoim, to i za tym by nie płakała, bo u matki było 3154 3, 27| Ani się waż! siedź, póki nie zamrze! waruj swojego! - 3155 3, 27| niewypowiedzianie - jakże? całe dni nie było do kogo gęby otworzyć 3156 3, 27| wojna, że już zgoła było nie do wytrzymania.~U matki 3157 3, 27| wytrzymania.~U matki też było nie sposób wysiedzieć.~To latała 3158 3, 27| marcowe, a wszędy, jako ta nie ustająca litania, wyrzekania, 3159 3, 27| miejsca, ni rady dać sobie nie mogła.~Do tego zaś często, 3160 3, 27| się trzęsła z trwogi, by nie wypatrzyli, choć i on nieraz 3161 3, 27| Nieraz do północka zasnąć nie mogła, chłodząc rozpaloną 3162 3, 27| ten kołek, sama, nikt jej nie podpatruje, nikt nad nią 3163 3, 27| podpatruje, nikt nad nią prawa nie ma, ale i do nikogo się 3164 3, 27| ma, ale i do nikogo się nie wydziera, nikto już jej 3165 3, 27| już jej tam za przełazem nie czeka, i nikto nie przyniewala...~ 3166 3, 27| przełazem nie czeka, i nikto nie przyniewala...~Że wójt za 3167 3, 27| że ckni się jej wielce i nie ma z kim drugim się pośmiać, 3168 3, 27| krokiem się prawie z izby nie ruszał, a jej jakby nie 3169 3, 27| nie ruszał, a jej jakby nie dojrzał, choć wciąż stawała 3170 3, 27| skamląc oczyma o zmiłowanie:~Nie spojrzał na nią, ojca jeno 3171 3, 27| zgoła i tak obojętnym, że nie potrafiła go żałować, a 3172 3, 27| stał dla niej, że nawet nie umiałaby go sobie teraz 3173 3, 27| tamtego, ku któremu teraz, w nie spane często noce wydzierała 3174 3, 27| A pyskuj, póki ci gęba nie ustanie: nie dowiedziesz 3175 3, 27| póki ci gęba nie ustanie: nie dowiedziesz me dzisiaj do 3176 3, 27| wszystkim świecie, nic jeno nie rozpoznając spoza wezbranej 3177 3, 27| Jagusia ni pary z gęby nie puściła.~- Witek, a któren 3178 3, 27| dolewając barszczu Pietrkowi.~- Nie każden umie trajkotać tak 3179 3, 27| przyniesie od Antka...~- Nie powiedzieć to Jagustynce, 3180 3, 27| ziemniaków? co? ~- Juści, same nie wydołamy, a na gwałt trza 3181 3, 27| to nawet gęsiorom spokoju nie dajesz!~- Szczypać me chciały, 3182 3, 27| go po cichu.~- Juści, że nie kto drugi, nie wydaj me 3183 3, 27| Juści, że nie kto drugi, nie wydaj me ino... - Obejrzał 3184 3, 27| nogawice ozdarły... ale nie daruję...~- A jak się ksiądz 3185 3, 27| A kaj go schowasz, by ci nie odebrali?~- Już ja taki 3186 3, 27| umyśliłem, że i strażniki nie zwąchają... A potem, kiej 3187 3, 27| rozpozna to kto, Józia? Ino me nie wydaj, to ci jakich ptaszków 3188 3, 27| kościoła i z palmami w ręku.~- Nie miałaś czego o Mateuszu? - 3189 3, 27| nic albo i wymyśli, czego nie było.~- To samo pono i dobrodziejowi 3190 3, 27| o Antku to i słowa rzec nie umiał.~- Pono Mateusz siedzi 3191 3, 27| ludzie już całą drogą walą.~- Nie przedzwaniali jeszcze.~Ale 3192 3, 27| przeiskać, że to w tygodniu nie starczyło nigdy czasu.~Słońce 3193 3, 27| koronce, że to na książce nie umiała.~Dzień już się podnosił 3194 3, 27| że nikaj głosów żadnych nie było, tyle jeno, co te wróble 3195 3, 27| ostry sierp dojrzewające... Nie rozpoznawał nikogo, bo nawet 3196 3, 27| śmierci na pastwę wydane...~Nie pomarł przeciech i nie żywie, 3197 3, 27| Nie pomarł przeciech i nie żywie, jeno wszystek już 3198 3, 27| się jawisz, kiej się nikto nie spodzieje, czy w dzień biały, 3199 3, 27| że to niejedna przełknąć nie mogła i zakrztusiła się, 3200 3, 27| uciechą robił.~Jagna jeno nie wróciła na obiad widzieli 3201 3, 27| ale gdy mu podano jeść, nie jadł: strudzony był srodze 3202 3, 27| Hanka warowała jego oczu, a nie śmiejąc pytać.~- Widziałem 3203 3, 27| z Antkiem! - rzekł cicho nie patrząc na nikogo.~Zerwała 3204 3, 27| serce ścisnął, że słowa nie mogła wykrztusić. ~- Zdrowy 3205 3, 27| zwyczajnie, jak i drudzy!... nie jest mu tam tak źle, nie 3206 3, 27| nie jest mu tam tak źle, nie bójcie się.~- Bo Kozioł 3207 3, 27| co inszego... ale Antka nie tknęli - powiadał.~Spletła 3208 3, 27| zapowiedział, byście na nic nie bacząc wieprzka zabili jeszcze 3209 3, 27| co potrzeba, na nic się nie oglądając. Powiedziałem, 3210 3, 27| odpowiadał wymijająco nie patrząc jej w oczy.~- Pytał 3211 3, 27| Jagnę też pytał, cóż, kiej nie śmiała zagadać otwarcie, 3212 3, 27| a ubocznie zaś, tak, by nie miarkując niczego samu się 3213 3, 27| wygadał, długo się biedząc, nie potrafiła, że i sposobny 3214 3, 27| wywiedział, i choć nic złego nie mówił, a to babskie ciche 3215 3, 27| pamięć krzywd.~Że już i nie wypowiedzieć, co się w umęczonych 3216 3, 27| kończyła, a Lipce jeszcze się nie uspokajały, naprzeciw zaś, 3217 3, 27| niesprawiedliwości, to i nie dziwota, jako o każdym świtaniu, 3218 3, 27| poradzi wszystkiemu, nie sposób tego wypowiedzieć.~ 3219 3, 27| ani chciał się ruszyć.~- Nie dawaj mu już dzisiaj jeść, 3220 3, 27| wie, że gorzałki żałować nie będę, a on jeno poradzi 3221 3, 27| ci się przewietrzyć!... nie potrza: wszystkiego dostanie 3222 3, 27| poszukać Jambroża.~Ale Hanka nie wybrała się do karczmy, 3223 3, 27| Rocho przywiózł od Antka, i nie skończyła wszystkiego, kiej 3224 3, 27| przypadła ku niemu trzymać, aby nie zleciał, a on wodził oczyma 3225 3, 27| struchlała w sobie.~- Dyć jestem. Nie ruchajcie się ino, doktór 3226 3, 27| Wstali to?... czas w pole...~Nie wiedzieli, co rzec, spoglądając 3227 3, 27| płaczem.~- Swojego bronić! nie dajta się, chłopy!~Krzyczał, 3228 3, 27| kowalowie chcieli wyręczyć; nie popuściła jednak, mimo że 3229 3, 27| do niego, ale snadź jej nie poznał.~- Nie chcę... nie 3230 3, 27| snadź jej nie poznał.~- Nie chcę... nie potrza... wypędź... - 3231 3, 27| nie poznał.~- Nie chcę... nie potrza... wypędź... - powtarzał 3232 3, 27| Choć do sieni ustąpcie, nie sprzeciwiajcie się... - 3233 3, 27| Magda, ja się z tego miejsca nie ruszę - wycedził nieustępliwie 3234 3, 27| grosza... schowaj, by ci go nie wydarli...~- Gdzie?~Trzęsła 3235 3, 27| pół gospodarki sprzedaj, a nie daj go... nie daj... twoje...~ 3236 3, 27| sprzedaj, a nie daj go... nie daj... twoje...~Nie skończył 3237 3, 27| go... nie daj... twoje...~Nie skończył już, posiniał i 3238 3, 27| cucili, wodą zlewali, ale już nie oprzytomniał i jak przódzi 3239 3, 27| kobiety płakały cicho, a nikto nie rzekł i słowa; zmierzch 3240 3, 27| przódzi, przy was...~- Hanka, nie doprowadzajcie me do złości, 3241 3, 27| do czego gorszego, żeby nie Jagustynka, która nadeszła 3242 3, 27| jeden gwiezdny migot się nie przedzierał, wstawał wiatr 3243 3, 27| płacz zbierało; jeno Hanka nie mogła usiedzieć na miejscu, 3244 3, 27| drugą stronę...~Ale cóż?... nie sposób teraz było w komorze 3245 3, 27| mówimy - objaśniała któraś.~Nie mogła jednak wyrozumieć, 3246 3, 27| penetruje, a swój, że psy nie chcą docierać.~Rozeszli 3247 3, 27| beczek... By ino me kto nie ubiegł!...~Zimny pot strachu 3248 3, 27| gwałtownie zakołatało.~Prawie że nie spała tej nocy.~ 3249 3, 28| Jambroża ino patrzeć.~- Nie bój się, równo z dniem nie 3250 3, 28| Nie bój się, równo z dniem nie przykusztyka, kościół musi 3251 3, 28| stawu, niech odmiękną; jeno nie zabacz kamieni nakłaść, 3252 3, 28| kamieni nakłaść, by ich woda nie wzięła. Dzieci nie budź, 3253 3, 28| woda nie wzięła. Dzieci nie budź, niech se śpią robaki, 3254 3, 28| skręcie przed kościołem. ale nie wyszedł jeszcze, jeno jak 3255 3, 28| zaczęła wstępnie.~- I... by nie pomagał, to się wyleguje 3256 3, 28| kiej tyle inszej roboty, że nie wiada, za co pierwej ręce 3257 3, 28| zdało, że nic w chałupie nie stoi, a skoro go brakło, 3258 3, 28| dopiero, co chłop znaczy. Nie jedziesz do miasta?~- Juści, 3259 3, 28| mogę? skibkę chleba?~- Nie frasuj się, narządzę więcej, 3260 3, 28| Ze szczerego serca dawam. Nie za odrobek. Kumałam ci się 3261 3, 28| wyciekło wszystko, a nowego się nie złoży. Tyleśmy się dorobili, 3262 3, 28| z gromadą trzymał!...~- Nie powiadaj bele czego, po 3263 3, 28| rozwodząc ręce z rozpaczą.~- Nie poredzę ci, żebym i z duszy 3264 3, 28| żebym i z duszy chciała: nie na swoim jestem i sama oganiać 3265 3, 28| psów i pilnować, by mnie nie wyciepnęli z chałupy... 3266 3, 28| Za to Jagusię o nic głowa nie zaboli: nie taka głupia, 3267 3, 28| o nic głowa nie zaboli: nie taka głupia, używa se do 3268 3, 28| nadążył donosić półkwaterki... Nie taka głupia, bych starego 3269 3, 28| naużywa, tego jej nikto nie odbierze, mądra jucha...~- 3270 3, 28| temu, któren się na nic nie ogląda! Hale, wieprzka dzisiaj 3271 3, 28| wieprzka bijemy. Jeść się wama nie chce?~- Jeść!... juści ździebko... 3272 3, 28| Juści, że już teraz Żyd nie żądał z góry pieniędzy, 3273 3, 28| Jankiel daje, co mówię!... nie dzieckom, wiem po co przyszłam 3274 3, 28| zgromiła go wyniośle, nie wdając się w rozmowę.~Żyd 3275 3, 28| wydatku zbędnego, gdyby nie wstyd, byłaby arak odniesła 3276 3, 28| wszystko, by ino wama zawodu nie zrobić! Księża dopiero po 3277 3, 28| Jeszczech byś me, stary zbuku, nie przepił. ~- Ludzi coś mało 3278 3, 28| i te paciorki prząść, a nie ogadywać drugich!~- Poczekam, 3279 3, 28| przedzwonię i łopatą oklepię...~- Nie tykajcie me, bom zła! - 3280 3, 28| Kijaszkiem się zastawię i nie ugryziecie, a ząbków szkoda, 3281 3, 28| cisnęła się ze złością, ale nie odrzekła, bo i właśnie Hanka 3282 3, 28| koszuli, naprężył się i kiej nie huknie w wieprzkowy łeb 3283 3, 28| przednie nogi, a potem kiej mu nie poprawi już obu rękoma, 3284 3, 28| dużo miejsca, staremu to nie przeszkodzi... ino prędzej, 3285 3, 28| przywiązanym do belki.~Jagny nie było, poszła zaraz z rana 3286 3, 28| się na chorego, ale że się nie poruchiwał nawet, zabaczyli 3287 3, 28| zajęci wieprzkiem, któren nie zawiódł przewidywań, bo 3288 3, 28| widzi mi się, że dzisiaj nie skończą próżniaki! - krzyczała 3289 3, 28| wielgachny, taki spaśny, jakiego nie miał i młynarz albo organista.~ 3290 3, 28| bowiem ciągnął do spowiedzi, nie bacząc na złe drogi ni na 3291 3, 28| żałoście biją do głowy, a sama nie miarkuje, co się z nią wyprawia.~ 3292 3, 28| u Hanki nikto na pogodę nie baczył i robota a pogwary 3293 3, 28| obwaliłem, że do połednia się nie ruszą.~- Hale, łaznowski 3294 3, 28| łaznowski proboszcz długo nie strzyma, powiadali, że mu 3295 3, 28| nosa, poniechajcie księży!~Nie lubił tego.~- A o tym ze 3296 3, 28| we cztery dworskie wozy nie wywiózł.~- Organista z górą 3297 3, 28| zaśmiała się Jagustynka. ~- Nie mogliście to po swojej stronie 3298 3, 28| takiej złości, że nawet słów nie można było rozeznać, i poleciała 3299 3, 28| i bez srogiej kłótni się nie ubędzie.~- Ino ich patrzeć! - 3300 3, 28| współczuciem Jagustynka.~- Nie bójcie się, wytrzymam, nie 3301 3, 28| Nie bójcie się, wytrzymam, nie ustraszą me - ozwała się 3302 3, 28| że ledwie się hamował.~- Nie wiedziałem, żeście tylego 3303 3, 28| wieprzek! - wybuchnął naraz nie mogąc już powstrzymać złości.~- 3304 3, 28| zakrzyczał wzburzony.~- Nie wykrzykujcie, bo tu nie 3305 3, 28| Nie wykrzykujcie, bo tu nie karczma, a takim prawem, 3306 3, 28| wy za niego zapłacicie!~- Nie przed tobą będziem zdawać 3307 3, 28| jedli.~- Pewnie, że wama nie dam i powąchać.~- Pół świni 3308 3, 28| dacie i piekła wam robić nie będę - szepnął łagodniej.~- 3309 3, 28| jednego kulasa przez mus nie dostaniecie.~- To po dobroci 3310 3, 28| powleką... jeno że i tak nie ogryziesz tych zagonów, 3311 3, 28| rozsrożonymi ślepiami, słowa nie mogąc wykrztusić. Ale ona 3312 3, 28| wykrztusić. Ale ona się nie ulękła, bierąc nóż do krajania 3313 3, 28| wywarte na oścież drzwi.~- Nie chcę się z wami prawować 3314 3, 28| papierosa.~- Bo nic ze mną nie zwojujecie!~Uspokoiła się 3315 3, 28| zjedzcie, wasza wola... nie moja strata. Człowiek nieraz 3316 3, 28| plecie, czego potem żałuje. Nie pamiętajcie, com rzekł! 3317 3, 28| strzegąc się, by z czym się nie wyrwać.~- Rachuję, że musiał 3318 3, 28| kiej mi o tym ni słówkiem nie zatrącił?..~- O zbożu wam 3319 3, 28| cosik wczoraj prawił... nie baczycie to? - podsuwał.~- 3320 3, 28| cosik powiadał - przypominał nie spuszczając z niej oczu.~- 3321 3, 28| siewu! - zawołała, niby nie rozumiejąc.~Zaklął z cicha, 3322 3, 28| A com waju zawierzył, nie rozpowiadajcie...~- Pleciuch 3323 3, 28| nim parę kroków; boć to nie po raz pierwszy ciska jej 3324 3, 28| taczek przykują.~Juści, że nie całkiem wierzyła rozumiejąc, 3325 3, 28| całkiem na sucho ujść mu nie ujdzie.~- Po prawdzie, że 3326 3, 28| się nijakiej prawdy dobić nie mogła, bo kużden inszą wywodził. 3327 3, 28| jeno pieniędzy na sprawę nie skąpić i cierpliwie czekać. 3328 3, 28| wszystkich podrychtowywał.~Nie dziwota też, że i teraz 3329 3, 28| truchlały przy robocie, mówić nie mogła, tak strach zatykał, 3330 3, 28| go niby od much, których nie było, a śledząc wszystko 3331 3, 28| pomagać ofiarowywała.~- Nie trudź się, uradzim sami, 3332 3, 28| odpłacała im tym samym, nie żałując dobrych słów ni 3333 3, 28| Gdzieżbym to gorzałkę piła!~- Nie w karczmie i przy okazji, 3334 3, 28| karczmie i przy okazji, toć nie grzech!- usprawiedliwiała 3335 3, 28| gospodyni, do mnie, ja to nie organista!- wykrzyknął Jambroż.~- 3336 3, 28| leży i o Bożym świecie nie wie! - zawołała żałośnie 3337 3, 28| Boryną.~- I jadł kiełbasy nie będzie, i gorzałki nie posmakuje?- 3338 3, 28| kiełbasy nie będzie, i gorzałki nie posmakuje?- ciągnęła tym 3339 3, 28| i pokutę odprawuje!...~- Nie darmo powiedają, że Jambroż, 3340 3, 28| kumać potrafi, któren jeno nie baczy, jaką potem weźmie 3341 3, 28| najpóźniej jutro po mszy; nie darmo Dominikowa przesiadywała 3342 3, 28| wosku, nosiła się po izbie. Nie odzywała się również zabierając 3343 3, 28| ostro, że Hanka wzbronić nie śmiała.~Że zaś Jambroża 3344 3, 28| była jeszcze wzburzona.~- Nie zostawię w tamtej komorze, 3345 3, 28| komory i będzie po krzyku! Nie odbije wam przeciech! - 3346 3, 28| się i z tym przyleciały?~Nie mogła się uspokoić.~- Nim 3347 3, 28| Witek pociągając nosem.~- Nie wywąchuj, bo możesz co oberwać! 3348 3, 28| przyjdzie, sam przeciek nie uredzę...~- A kajże to poszedł?~- 3349 3, 28| A kajże to poszedł?~- Nie wiecie?... pomaga sprzątać 3350 3, 28| izby.~- Któż by zachorzał? nie słychać było!...~- Za wójtową 3351 3, 28| takim ścierwom nic się złego nie stanie - szepnęła Jagustynka, 3352 3, 28| zdążył z nawrotem, a ona nie powróciła; właśnie był stary 3353 3, 28| żebrów przyciągnęła.~- Jakże? nie u Kłębów to siedzi?~- U 3354 3, 28| się na świat, pięści nie dojrzał, deszcz zacinał 3355 3, 28| skończyli, a Jagustynka jeszcze nie wróciła.~- Plucha i błocko, 3356 3, 28| Plucha i błocko, to się jej nie chciało po omacku utykać! - 3357 3, 28| Zaraz poszli spać, już nie czekając.~Jagustynka zaś 3358 3, 28| że to wczoraj się lenił i nie zdążył; poganiał też tęgo, 3359 3, 28| Zagadnęła potem do niej Józka: nie odezwała się siedząc kiej 3360 3, 28| na złość Jagna ni krokiem nie ruszała się z chałupy, że 3361 3, 28| ruszała się z chałupy, że już nie mogąc wstrzymać, zaglądała 3362 3, 28| po kawale.~- Juści, łacno nie jest, ale dać musisz, powiedziałyby, 3363 3, 28| westchnieniem zmieniając nie po raz jeden zbyt krótkie 3364 3, 28| Maciek stłoczy, ale sam nie wyskoczy! Te dłuższe nieś 3365 3, 28| mnie patrzy, pyskuje, ale nie ma rady; to ci z miseczkom 3366 3, 28| Magdy, la kowali, niech nie szczekają, że sami zjadamy 3367 3, 28| juści, całkiem im tym pyska nie zatka, ale przyczepkę będą 3368 3, 28| ostatni...~- Dominikowej to nie ślecie?~- Później się da, 3369 3, 28| taką to jak z tym łajnem, nie porusz i jeszcze z dala 3370 3, 28| obchodź. Noś posobnie, ino nie zagaduj się tam z dzieuchami, 3371 3, 28| takie biedne, nawet na sól nie mają... - prosiła cicho.~- 3372 3, 28| dochodzi sierota.~- Jakże, nie u Kłębów leży?~- Krewniakiem 3373 3, 28| przyznają, któremu niczego nie potrza albo i z pełną garścią 3374 3, 28| Co wy też ! przeciek jej nie wygnały !~- Hale, przywlekła 3375 3, 28| świat puściła...~- Kłębowa! Nie może być, taka poczciwa 3376 3, 28| plotki pletą.~- Swojego nie mówię, ino co mi w uszy 3377 3, 28| pochowek osobno, a stara se nie dzisia, to jutro dojdzie, 3378 3, 28| niedługo jej czekać... nie...~Zmilkła naraz, usiłując 3379 3, 28| cna rozebrało. Człowiek nie kamień, broni się przed 3380 3, 28| złością na cały świat, ale się nie obroni, przyjdzie taka pora, 3381 3, 28| przyjdzie taka pora, co już nie zdzierży więcej i w ten 3382 3, 28| kapały na Hanczyną duszę.~- I nie ma końca tej ludzkiej marnacji. 3383 3, 28| kiej psy się gnieździ... nie pomarła dzieucha, ino 3384 3, 28| wymodlają u młynarza, nikt nie chce zborgować i pożyczyć 3385 3, 28| nowego... bo i kto? Poratunku nie ma, Filip przecież w kreminale 3386 3, 28| dzieci rodzone... zaszłam, nie czas krzywdy pamiętać... 3387 3, 28| grosza jednego w zapasie nie ma i pomocy znikąd... grontu 3388 3, 28| znikąd... grontu przeciek nie ugryzie... jeść nie ma kto 3389 3, 28| przeciek nie ugryzie... jeść nie ma kto uwarzyć, pole odłogiem 3390 3, 28| kropli mleka w piersiach nie ma, a krowa dopiero na ocieleniu... 3391 3, 28| letką śmiercią pomarły, nie męczyłby się naród co nabiedniejszy.~- 3392 3, 28| rozpożyczył, ale żaden się nie poturbuje o biedotę, chociażby 3393 3, 28| miedzę, a nikomu to śpiku nie psuje... Juści, każden Jezusowi 3394 3, 28| ino skamlania biedujących nie posłyszeć...~- Cóż poredzić? 3395 3, 28| biedzie zaradził?~- Kto nie ma chęci, ten wie, jak wykręci! 3396 3, 28| chęci, ten wie, jak wykręci! Nie do was piję, nie na swoim 3397 3, 28| wykręci! Nie do was piję, nie na swoim siedzicie i dobrze 3398 3, 28| dosłyszy wołanie cierpiących, nie potrza mu o tym z ambony 3399 3, 28| Prawda, darmo nikto nie da...~Przypomniała sobie 3400 3, 28| trzasnął wrótniami, że dziw się nie rozleciały. Wywarła je z 3401 3, 28| ciepły jakiś, by deszczu nie sprowadził.~- Już i tak 3402 3, 28| picie...~Ale Hanka jakby nie słyszała przemyśliwając 3403 3, 28| choć nikto jej za język nie ciągał, i znowu leciała 3404 3, 28| szyła pod oknem, w izbie nie było więcej nikogo.~- A 3405 3, 28| Maciejowi - objaśniała, nie podnosząc oczu.~Hanka zajrzała 3406 3, 28| Hanka zajrzała do sieni, nie było go; zajrzała na swoją 3407 3, 28| naprzeciw.~- Patrzę, czy nie spleśniały, czy aby zda 3408 3, 28| zaskoczony niespodzianie.~Nie wasza sprawa!... Po coście 3409 3, 28| kiej złodzieja...~- Niby to nie wiem, po cóżeście tu przyszli, 3410 3, 28| wrzeszczała coraz głośniej.~- Nie powiadałem wama wczoraj, 3411 3, 28| Hanka wodę piła, długo nie mogąc się opamiętać po tym 3412 3, 28| otwierając drzwi.~- Michał nie obcy, ma takie prawo jak 3413 3, 28| prawo jak i wy! - wcale się nie ulękła jej krzyku.~- Szczekasz 3414 3, 28| oblejesz i rodzona matka cię nie pozna!...~Dunderowała, zajadle 3415 3, 28| złość na język stoczyła.~I nie wiada zgoła, na czym by 3416 3, 28| coraz bliżej siebie, gdyby nie Rocho, któren akuratnie 3417 3, 28| ostała na izbie, ruchać się nie mogąc z przerażenia, wargi 3418 3, 28| przeplatanych powiadań, a nie mogąc z nich wiele wymiarkować, 3419 3, 28| przyjdzie i nigdy Lipiec na oczy nie oglądać, kiejście tacy. 3420 3, 28| żałość i strach, by w gniewie nie odszedł, że pocałowała go 3421 3, 28| gruntu ma zapisane... A nie wiecie to, jaka jest?... 3422 3, 28| parobkami... jaka... (- nie, nie potrafiła wypomnieć 3423 3, 28| parobkami... jaka... (- nie, nie potrafiła wypomnieć o Antku -)... 3424 3, 28| ciężko odpowie. Powiadam wam, nie krzywdźcie jej!~- To ja 3425 3, 28| krzywdzę?~Zdumiała się wielce, nie mogąc wymiarkować, w czym 3426 3, 29| Lipcach, że już zgoła gorzej nie mogło.~Zaś nie to było najgorsze, 3427 3, 29| zgoła gorzej nie mogło.~Zaś nie to było najgorsze, że niejeden 3428 3, 29| dobrze, jako inaczej być nie będzie... Złe i o wiele 3429 3, 29| ziemia stojała odłogiem, bo nie miał w niej kto robić...~ 3430 3, 29| kobiety ostały we wsi, a nie ich to moc ni głowa poredzić 3431 3, 29| po łokcie, a bez chłopa nie wydolisz... A tu jeszcze 3432 3, 29| maku, że Jezus! gnatów już nie czuły, krzyże im ano drętwiały 3433 3, 29| z utrudzenia, a i połowy nie było zrobione - bo kaj to 3434 3, 29| uwięzionych...~Mało jeśli co dnia nie ciągnęło do miasta po kilkoro 3435 3, 29| sam sobie sprawiedliwości nie wydrze!...~Źle się działo, 3436 3, 29| jemu na taki sam koniec nie przy- szło.~Więc i nie dziwota, 3437 3, 29| koniec nie przy- szło.~Więc i nie dziwota, jako drugie wsie, 3438 3, 29| drzewa i jakby nic dokoła nie widzący, we świat poglądał 3439 3, 29| rozczapierzonymi skrzydłami nie mogąc się uporać z pędem, 3440 3, 29| ciekawością, co by się stało nie wiedząc.~Ale dojrzawszy 3441 3, 29| przebierać sadami ku gromadzie; nie lubił jakoś leźć w oczy 3442 3, 29| i wywalili się na drogę, nie bacząc na błoto ni na rozkolebane 3443 3, 29| się wydzierały, ale co by, nie mógł wymiarkować, bo wiater 3444 3, 29| Powiedzielim, że wozów ni koni nie damy.~- Któż to pojedzie?~- 3445 3, 29| się wzięły do roboty, a nie penetrowały po chałupach!~- 3446 3, 29| Cichocie, kobiety, by was nie skarali za ubliżenie urzędowi!~- 3447 3, 29| do strachania wróbli!... Nie pamięta o tym, że chłopy 3448 3, 29| Karać by jeszcze mieli!... A nie płacim to podatków, nie 3449 3, 29| nie płacim to podatków, nie dajem chłopaków w rekruty, 3450 3, 29| dajem chłopaków w rekruty, nie robim, co ino każą!.. Mało 3451 3, 29| zapaliły!...~- A mnie to nie, żem to łoni len suszyła 3452 3, 29| przyciszcie się! Gadaniem nic nie poredzi! Cichocie!... - 3453 3, 29| wsi, za karczmą. Sołtysa nie było doma, podatki powiózł 3454 3, 29| Bych jeno z tych wrzasków nie wyszło co złego!... - zauważyła 3455 3, 29| prawie kobiety, że w polu nie ma kto robić, a nie dopiero 3456 3, 29| polu nie ma kto robić, a nie dopiero na szarwarki jeździć. 3457 3, 29| załagodzi sprawę, by sztrafów nie kazali płacić!...~- To wszystko 3458 3, 29| że to i dnia spokojnego nie ma!... Cięgiem coś nowego!...~- 3459 3, 29| Bych ino gorsze już nie przyszło!... - westchnęła 3460 3, 29| kogo swędzi!...~- Wrzaskiem nie poradzi, jeno nową biedę 3461 3, 29| by znowu na wieś co złego nie padło.~- Wracacie to do 3462 3, 29| jeść bym dała i ni jednego nie namówiłam. Każden swoje 3463 3, 29| narodowi, pomagacie!... Kiejby nie wasz rozum i to serce dobre, 3464 3, 29| i to serce dobre, to już nie wiada, co by się z nami 3465 3, 29| Bym to mógł, co chcę, nie byłoby biedy na świecie 3466 3, 29| byłoby biedy na świecie nie!~Rozwiódł ręce w onej niemocy 3467 3, 29| By was tam gdzie drzewo nie przywaliło! - ostrzegał 3468 3, 29| dziewczyny, wylepiające szpary, nie mogą sięgnąć nad okna. Pomógł 3469 3, 29| ciągnęły, bo słuchać pono nie chciał. Wszedł tam Rocho, 3470 3, 29| do ziemi, by jej kiecki nie rozwiewało.~- Nie śpiesz 3471 3, 29| kiecki nie rozwiewało.~- Nie śpiesz się tak, jeszcze 3472 3, 29| siać z wiatrem, bo głupia nie zmiarkowała się, siejąc 3473 3, 29| się strachliwie, czy kto nie dojrzał Rochowej pomocy, 3474 3, 29| narąbał widząc, że Kłębowa nie mogła poradzić sękatemu 3475 3, 29| spragnione rosą odwilżał, pić nie podając!...~Jakże! wieś 3476 3, 29| ludzkimi zabiegami, więc i nie dziwota, że z dniem każdym 3477 3, 29| leżały odłogiem, że nikto nie orał, nie siał, nie sadził, 3478 3, 29| odłogiem, że nikto nie orał, nie siał, nie sadził, boć co 3479 3, 29| nikto nie orał, nie siał, nie sadził, boć co tam w roli 3480 3, 29| prosto w gnój obrastały, bo nie było komu oczyścić.~I tak 3481 3, 29| nadzieją...~Ale chłopy nie powracali i ni sposobu było 3482 3, 29| tak miecąc drzewinami, że nie było przezpiecznie iść, 3483 3, 29| młynie pono, w chałupie go nie ma! - Jagustynka zjawiła 3484 3, 29| Zawrócił ku młynowi bez słowa, nie cierpiał bowiem tego pleciucha.~ 3485 3, 29| A on i we młynie wójta nie nalazł; ze strażnikami pono 3486 3, 29| przycierała, w oczy mu nie spoglądając.~- A jak się 3487 3, 29| roztrzęsionym kurzu mącznym i mroku nie mógł jej odnaleźć: schowała 3488 3, 29| wysypywały, tylko wiater nie ścichał, a naprzeciw, mocy 3489 3, 29| radośnie, a choć słońce się nie pokazało, jednak miejscami 3490 3, 29| szkód po wichurze, że i nie zliczyć: na drogach leżały 3491 3, 29| kawały dachów, płoty, nie można było przejechać.~U 3492 3, 29| wpadła Sikorzyna.~- A to nie wiecie?... Stachom rozwaliło 3493 3, 29| chałupę!... cud boski, że ich nie pozabijało! - wrzeszczała 3494 3, 29| i w ziemię wbite; dachu nie było całkiem, tyle co jakieś 3495 3, 29| otoczyli pocieszając, ale nie słyszała nic i nie widziała 3496 3, 29| ale nie słyszała nic i nie widziała zanosząc się coraz 3497 3, 29| się odsuwając, ale ona nic nie dojrzała przez płacz.~- 3498 3, 29| zawodzącym.~- Uspokójcie się, nie płaczcie!... cóż poradzić?... 3499 3, 29| żebry, w cały świat!~- No, nie krzyczcie, dobrzy ludzie 3500 3, 29| krzyczcie, dobrzy ludzie nie pozwolą wam zginąć i Pan


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5932

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL