Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
uzywam 1
uzywana 1
uzywane 1
w 5699
wabiaca 1
wabiacy 1
wabil 1
Frequency    [«  »]
6542 a
6068 na
5932 nie
5699 w
5302 z
4993 to
4437 ze
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

w

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

     Tom, Rozdzial
4501 4, 37| niepowstrzymanym rostem.~Zaś w kościele ksiądz odprawił 4502 4, 37| zasiadłszy naprzeciw siebie w ławach przed wielkim ołtarzem, 4503 4, 37| na katafalku, obstawiony w biały las świec płonących, 4504 4, 37| zamodlona i zasłuchana w te długie, lamentliwe pieśnie, 4505 4, 37| serca; to niekiedy cichły w przejmujących, żalnych jękach, 4506 4, 37| gospodarze i zanieśli na wóz, w półkoszki wymoszczone słomą, 4507 4, 37| bochen chleba, obwinięty w czyste płótno, Pietrek zebrał 4508 4, 37| świecami, i szli księża w czarnych kapach.~Trumna 4509 4, 37| czarnych kapach.~Trumna jechała w pośrodku, ułożona na słomie 4510 4, 37| ciżbiła się cała wieś, w niemałym smutku a cichości 4511 4, 37| chore i kalekie nie ostały w chałupach.~Przemglone, szare 4512 4, 37| przygięte i kieby zasłuchane w te pieśnie żałobne, a kiedy 4513 4, 37| przypadając gospodarzowi w tym kornym, ostatnim pokłonie.~ 4514 4, 37| pieśń rozpłynęła się kajściś w powietrzu, że sroga cichość 4515 4, 37| ponurym głosem, wołały cosik w niebo pochmurne, ku lasom 4516 4, 37| niebo pochmurne, ku lasom i w dale zamglone, skowronki 4517 4, 37| strwożone, oczy pobłąkane w niemocy niesły się we świat 4518 4, 37| dusze jęły się zwierać w męce i luty dygot przejmował, 4519 4, 37| pacierz posiniałymi wargami, w piersi się bił i kajał skruszony, 4520 4, 37| medytacje i jęki zakrzepłe w trwodze.~Jezu, bądź nam 4521 4, 37| świecie.~Boś ano, człowieku, w pazurach śmierci, jako ten 4522 4, 37| naród, tak ci medytował i w sobie rozważał, a patrzył 4523 4, 37| jedyna człowiekowa dufność w Panajezusowej łasce, a jedyna 4524 4, 37| a jedyna ucieczka duszy w Jego świętym miłosierdziu.~- " 4525 4, 37| podobni, i tym drzewom równi w sile i kruchości - drzewom, 4526 4, 37| sile i kruchości - drzewom, w które piorun mógł trzasnąć 4527 4, 37| mógł trzasnąć leda chwila i w ręce śmierci podać, a one 4528 4, 37| każden tak był zatopiony w smutkach, że jakby szedł 4529 4, 37| smutkach, że jakby szedł sam w pustce niezmiernej i opuszczeniu, 4530 4, 37| nigdy nie zapełniony dół, w któren z wolna a nie- powstrzymanie 4531 4, 37| niejednemu się widziało, jako w tym zadeszczonym powietrzu 4532 4, 37| powozu i poszedł pobok trumny w srogiej ciasnocie, gdyż 4533 4, 37| zawiedła po swojemu: "Kto się w opiekę".~Juści, co przywtórzyli 4534 4, 37| sam dziedzic jął wspierać w pośrodku, i ponieśli 4535 4, 37| krzyżów, za kaplicę, kaj w gąszczach leszczyn i bzów 4536 4, 37| cisnął spozierając trwożnie w ten dół żółtawy i pusty...~ 4537 4, 37| stada najtłustszego barana i w biały dzień na wszystkich 4538 4, 37| przeszkodzi.~Jako piorun bije w drzewo wyniosłe, że pada 4539 4, 37| zmiłowanie, bom przemarzł na lód w onej tułaczce ziemskiej.~ 4540 4, 37| księdza...~Zły zapanował w sercach, a pod jego przewodem 4541 4, 37| piją, rozpustę czynią i w służbie Bożej całkiem się 4542 4, 37| i bogobojniejsze.~- I to w lipeckiej parafii tak się 4543 4, 37| też nie lepiej, ale już w lipeckiej najgorzej.~A święty 4544 4, 37| najgorzej.~A święty Pietr jął w palce trzaskać, brwie srożyć, 4545 4, 37| naród zapłakał i bił się w piersi a kajał...~Zaś ksiądz, 4546 4, 37| Wołał do pomiarkowania się w grzechach, bo nie wiada, 4547 4, 37| dziedzicem, a kiej spuścili w dół trumnę i jęli na nią 4548 4, 37| jaże się prosto zapamiętała w krzyku.~- Hale, teraz skowyczy, 4549 4, 37| Bożym świecie, padła kajś w piasek i zanosiła się takim 4550 4, 37| a popłakując niekiedy...~W Borynowej izbie już było 4551 4, 37| chleby.~Przepili godnie, w cichości a powadze, przegryźli 4552 4, 37| kiej kowal puszczał flachę w nową kolejkę, a Jagustynka 4553 4, 37| pobożne pieśnie, jak przystało w taką porę i za takiego gospodarza...~ 4554 4, 37| żałując jadła ni napitku, gdyż w południe, kiej już niejeden 4555 4, 37| nad stołem i z kieliszkiem w garści jął wypominać nieboszczyka 4556 4, 37| sobie przyjacielstwa i raz w raz przepijając, a co skorsi 4557 4, 37| gorzałkę, ale siedział kajś w kącie srodze zwarzony, oczy 4558 4, 37| mnie jeno zawyją i baba w garnek rozbity zadzwoni - 4559 4, 37| nie zgłasza!...~Słuchali w skupieniu, rozważając każde 4560 4, 37| odprowadzeni całą hurmą w opłotki.~Po ich odejściu 4561 4, 37| przyjacielstwem, kiedy?~- Coś w tym być musi, że tak zgody 4562 4, 37| Wywiedli się pokrótce całą kupą w opłotki. Zmierzchało się 4563 4, 37| jednego słowa.~Juści, co w chałupie było jak w grobie, 4564 4, 37| co w chałupie było jak w grobie, a kiej obrządzili 4565 4, 37| przed kominem zapatrzeni w ogień i trwożnie nasłuchujący 4566 4, 37| słucha pode drzwiami, że w okna zagląda i obciera się 4567 4, 37| przeszkadzasz duszy odejść w spokoju; płacze ano trzymają 4568 4, 37| pola... Niech się poniesie w spokojności.~Otwarli drzwi; 4569 4, 37| spokojności.~Otwarli drzwi; w izbie przycichło i jakby 4570 4, 38| rano, bo już słońce wisiało w pół drogi między wschodem 4571 4, 38| ten dzień zwiesnowy, że w pola leci, skroś zbóż się 4572 4, 38| świętego Piotra i Pawła, zawdy w Lipcach uroczyście obchodzony.~ 4573 4, 38| na wyschniętych drogach i w tumanach kurzawy jęły coraz 4574 4, 38| te gęsi, mieniąc się jeno w upale i wśród zbóż zielonych.~ 4575 4, 38| wolna grążyło się wszystko w słonecznym wrzątku i cichości.~ 4576 4, 38| święto.~Jakoż i czuło się w powietrzu święty dzień odpustowy; 4577 4, 38| przystrojonych zielenią, w dalach przebłyskujących 4578 4, 38| kieby zapalonymi świecami, w radosnych głosach i w tym 4579 4, 38| świecami, w radosnych głosach i w tym cosik, czego nie wypowiedzieć, 4580 4, 38| kwiatach i zieleni i cała w ptasich śpiewaniach, w chrzęstach 4581 4, 38| cała w ptasich śpiewaniach, w chrzęstach zbóż i brzęku 4582 4, 38| weselna i przenajświętsza w onej mocy żywiącej, jaże 4583 4, 38| kieby na stróży, zapatrzone w słońce, a dołem jak okiem 4584 4, 38| prosto czad bił od pól kieby w kościele, gdy jegomość okadza 4585 4, 38| dokoła stawu, pod płotami, w podwórzach i kaj jeno było 4586 4, 38| przecisnął.~Lipce prosto ginęły w tej nawale ludzi, wozów 4587 4, 38| swoje pieśni proszalne, zaś w samych wrotniach cmentarza 4588 4, 38| parafii, zasiedli zaraz w konfesjonałach pod drzewami 4589 4, 38| parkanem, rozglądając się w ciżbie, a Pochwalonym witając 4590 4, 38| powiał z pól. Niebo wisiało w martwej cichości kiej ta 4591 4, 38| jakby się z wolna gotując w tym ukropie słonecznym.~ 4592 4, 38| słonecznym.~Naród się modlił w głębokiej cichości, kto 4593 4, 38| drzwi kościoła oprzędzając w niebieskawą i wonną mgłę 4594 4, 38| nikłym i sypkim chrzęstem w rozbielałej ciszy gorącego 4595 4, 38| gorącego przypołudnia i grały w słońcu barwiste chusty, 4596 4, 38| kwiatami, co się chyliły kornie w onej świętej godzinie przed 4597 4, 38| przed Panem, jakoby utajonym w tym słońcu rozgorzałym i 4598 4, 38| studzienne żurawie:~Dopiero w czas procesji, kiej kościół 4599 4, 38| baldachem z monstrancją w rękach, prowadzony przez 4600 4, 38| płynął na przedzie, cały w dymach kadzielnych, że jeno 4601 4, 38| się obrazy przystrojone w tiule a wstęgi, i biły radośnie 4602 4, 38| tęskliwą wynosił się kajś jaże w niebiosy, jaże ku temu słońcu 4603 4, 38| dziady już pobrzękiwały w miseczki, a tu i owdzie 4604 4, 38| Woli, ale nie usiedział w miejscu, a jeno cięgiem 4605 4, 38| pojechałam, ale powiedzieli w urzędzie, co go puszczą 4606 4, 38| bieluśkie na gębie i tak wcięte w pasie, że Jezus! Pachniało 4607 4, 38| dziedziców zaglądało im w oczy i tak się cosik śmiali, 4608 4, 38| niemało gorszyli.~Naraz kajś w końcu wsi, jakby na moście 4609 4, 38| prawda to była.~Jechali w kilkanaście bryk, zaprzężonych 4610 4, 38| kilkanaście bryk, zaprzężonych w tęgie konie; pod płóciennymi 4611 4, 38| opasłe Miemce z fajami w zębach szły pieszo. Wielkie 4612 4, 38| odszczekując lipeckim, które raz w raz zajadle docierały.~Naród 4613 4, 38| jakby ze złości. Poglądali w naród hardo, kiej te zbóje.~- 4614 4, 38| dzisiaj odpust, zabawimy się w karczmie!~Nie odzywali się 4615 4, 38| rwać, bych przywtórzyć, ale w porę ich przytrzymali.~- 4616 4, 38| wesoło, częstował tabaką i w końcu rzekł przypochlebnie. ~- 4617 4, 38| spuścisz pięść, to jakbyś w pierzynę trafił - objaśniał 4618 4, 38| basowali, kiej jakiś księżyk w białej komży i z tacą w 4619 4, 38| w białej komży i z tacą w ręku jął się ku nim przepychać.~- 4620 4, 38| przed Jagusią i zabrzęknął w tacę, podniesła oczy i jakby 4621 4, 38| świątek, co go wymalowali w bocznym ołtarzu, takusi 4622 4, 38| Już od Wielkiej Nocy jest w tych księżych szkołach.~- 4623 4, 38| synem.~- Nie poredzi, Szymek w swoim prawie i lata też 4624 4, 38| starszy mówił mojemu, jako w kasie brakuje dużo. Wójt 4625 4, 38| chwaciło, to se resztę odsiedzi w kreminale - gadała Jagustynka - 4626 4, 38| swego ojca.~Siedział se w rządku między dziadami, 4627 4, 38| było go szukać i naleźć w takim tłoku, jaki się uczynił 4628 4, 38| radośnie i kotłował jakoby w tym rozbełkotanym wrzątku.~ 4629 4, 38| przy których wrzało jak w ulu i podnosiły się dzieuszyne 4630 4, 38| harmider i wrzaski kieby w jakiej bóżnicy.~Przeszło 4631 4, 38| utrudzeniem, rozkładali się w cieniu wozów, nad stawem, 4632 4, 38| cieniu wozów, nad stawem, to w sadach i podwórzach, bych 4633 4, 38| jako tym drzewom pomdlałym w żarze, a że przy tym i wieś 4634 4, 38| wystrojony odświętnie, w mentalach na piersiach, 4635 4, 38| piersiach, kręcił się cięgiem w sieniach, a często gęsto 4636 4, 38| to pewnikiem śpi se kajś w cieniu... Te! jedrona pałka! - 4637 4, 38| żałośniej, gdy wtoczył się w opłotki dziad, prowadzony 4638 4, 38| miarkując, zali już jedzą i w której stronie.~Właśnie 4639 4, 38| wszystko nie roztopiło; a w tej nagrzanej i sennej cichości 4640 4, 38| któren dziada obaczy, to w niebo pilnie patrzy albo 4641 4, 38| zbraknie.~Józka wetknęła mu w garść michę, jął skwapliwie 4642 4, 38| opustoszała, kto przyległ w cieniu, bych się przespać, 4643 4, 38| posobnie wyciągać, brzękając w miseczki, a gwary podnosiły 4644 4, 38| wieś, że huczało jakoby w tym ulu przed wyrojem.~Każden 4645 4, 38| lebo i siedział gdziesik w cieniu deliberując o różnościach, 4646 4, 38| a jakby się cały wykąpał w onym święcie, duszę oczyścił 4647 4, 38| się z wolna przez tłumy w jej stronę.~- I on na odpust! - 4648 4, 38| organista sprał, że krowy puścił w Pryczkowy owies, a sam se 4649 4, 38| do niej, ale że patrzeli w niego kiej w tęczę, odwrócił 4650 4, 38| że patrzeli w niego kiej w tęczę, odwrócił oczy i nakupiwszy 4651 4, 38| odwrócił oczy i nakupiwszy w kramie obrazików, zaczął 4652 4, 38| naprzeciw kiej wryta, zapatrzona w niego rozgorzałymi oczami, 4653 4, 38| cosik, ale jakby utonęła w jego oczach i nic prawie 4654 4, 38| prosty, wygolony do czysta, w kapelusie na bakier i w 4655 4, 38| w kapelusie na bakier i w kapocie bieluśkiej kieby 4656 4, 38| szeptała spłoniona.~- I choćby w karczmie wyprawię, a matki 4657 4, 38| jaże Nastusia patrzała w niego z podziwem. Jędrzych 4658 4, 38| odparła smutnie.~Zajrzał w jej oczy przemglone, zacisnął 4659 4, 38| uśmiechnął i wszedł do sieni.~W karczmie już była ciasnota 4660 4, 38| gorąc nie do wytrzymania. W głównej izbie tłoczyło się 4661 4, 38| przepijając a gwarząc, zaś w alkierzu zebrali się co 4662 4, 38| la narodu. A toć każdemu w Lipcach wykroi się nowa 4663 4, 38| nie ozwał, patrzeli jeno w te białe krychy na stole 4664 4, 38| śmiejąc się, bijąc pięściami w stoły a przytupując ogniście.~- 4665 4, 38| przytupując ogniście.~- Dopiero to w Lipcach nastanie święto!~- 4666 4, 38| to weselisk odprawi się w zapusty! ~- Dzieuch we wsi 4667 4, 38| stać to nas?!~- Psiachmać, w same ogiery jeździł będę.~- 4668 4, 38| stary Płoszka bijąc pięścią w stół - a to krzyczą kiej 4669 4, 38| a to krzyczą kiej Żydy w szabas! Chciałem jeno pedzieć, 4670 4, 38| Chciałem jeno pedzieć, czy aby w tej dziedzicowej obietnicy 4671 4, 38| laczego taki hojny?~- Juści, w tym musi być jakieś podejście, 4672 4, 38| Bo jeno głupi nie widzi w tym dobrego la Lipiec. Jeno 4673 4, 38| Płoszki.~Kowal, któren musiał w tym mieć jakiś gruby profit, 4674 4, 38| łapczywsi na uciechę ostali w karczmie, kaj już pobrzękiwała 4675 4, 38| bory i całe niebo stanęło w zorzach, czuby zbóż i 4676 4, 38| sadów jakby się pławiły w czerwieni a złocie. Zawiewał 4677 4, 38| obrządków.~Ślepy dziad siedział w ganku, nastawiał gęby na 4678 4, 38| rychtując przyczajonym dziobem w jego nogi.~- Cie... Żebyś 4679 4, 38| zmyślna! - szeptał, ale że w podwórzu rozległo się granie, 4680 4, 38| niekiej różańcem zasłuchał się w, muzyce z lubością.~- Józia, 4681 4, 38| insze, jakie tylko słyszał w kościele, i tak sprawnie, 4682 4, 38| myśląc swoje i tęsknie w noc poglądając.~Jagna nie 4683 4, 38| kto za włosy wyciągał, że w końcu już sama jedna łaziła 4684 4, 38| pogasłe i drżące od powiewów, w rozruchane ździebko cienie, 4685 4, 38| wód padających z upustu w czarną gardzie! rzeki, pod 4686 4, 38| płaczem.~Uciekła i patrzała w młynarzowe okna, buchające 4687 4, 38| ujścia na darmo szuka i w nieprzebyte wręby bije żałośnie.~ 4688 4, 38| miała pełne suchego żaru i w sercu wzbierał wrzący, straszny 4689 4, 38| kopytami, świeciło się tylko w jednym pokoju, grali w karty.~ 4690 4, 38| tylko w jednym pokoju, grali w karty.~Napatrzyła się do 4691 4, 38| otwarte.~Przytuliła się w cień pod płot i zajrzała 4692 4, 38| rozumiała.~Patrzyła jeno w niego niby w ten obraz święty, 4693 4, 38| Patrzyła jeno w niego niby w ten obraz święty, pijąc 4694 4, 38| wciąż i co trochę ginął w głębi mieszkania, i co trochę 4695 4, 38| co trochę jawił się znów w kręgu światła; czasem przystawał 4696 4, 38| przy oknie, że wciskała się w płot strwożona, bych jej 4697 4, 38| nie dojrzał, ale on jeno w niebo patrzył pokryte gwiazdami, 4698 4, 38| śmiali się, a radość błyskała w twarzach kiej to słońce. 4699 4, 38| wreszcie.~Jaguś widziała, jak w sąsiedniej izbie chodzili 4700 4, 38| oniemiał i migiem pogrążył się w cichości, aby jeno nie przeszkadzać 4701 4, 38| urzeczona wpatrując się w to ostatnie wywarte i jaśniejące 4702 4, 38| a chociaż się kurczyła w sobie, roztrząsał nią taki 4703 4, 38| niezmożony dygot, że wpierała się w płot bezwolnie i z taką 4704 4, 38| ledwie już zipała, tak się w niej wszystko trzęsło i 4705 4, 38| trzęsło i płonęło. Była cała w dreszczach, kiej błyskawice 4706 4, 38| kiej błyskawice kłębiły się w niej jakieś nabrzmiałe, 4707 4, 38| przed nim a patrzeć z bliska w te gębusie i modlić się 4708 4, 38| przestało bić i jakby zdrętwiała w jakimś świętym strachu, 4709 4, 38| strachu, dusza uwięzła kajś w gardle i pełna szczęsnego 4710 4, 38| szczęsnego niepokoju chwiała się w oczekiwaniu.~Ale Jasio jeno 4711 4, 38| Ale Jasio jeno popatrzył w opłotki, a nie dojrzawszy 4712 4, 38| długo siedziała wpatrzona w czarne i nieme okno. Przejął 4713 4, 38| wniebowziętą, gdyż wszystko, co w niej wrzało z krwie pożądliwej, 4714 4, 39| Kiej me tak cosik spiera w dołku i tak me mgli...~- 4715 4, 39| zamówioną przez rodzinę w oktawę jego śmierci.~Wszyscy 4716 4, 39| też co najbliżsi siedzieli w bocznych ławkach, a tylko 4717 4, 39| tak trząchał dzwonkami, że w uszach brzęczało, wykrzykiwał 4718 4, 39| we zwyczaju, co dopiero w oktawę - przytwierdzili.~- 4719 4, 39| ambony wypomnę! Nieboszczyk w grobie się przewróci, jeśli 4720 4, 39| Może on tam chudziaszek w tej chwili patrzy a was 4721 4, 39| kobiety spłakały i jęły mu w podzięce obłapiać kolana, 4722 4, 39| do piersi, a pocałowawszy w głowę rzekł z dobrością:~- 4723 4, 39| głupia, Pan Bóg ma sieroty w szczególnej opiece.~- Że 4724 4, 39| dzieci bawiły się kaj niekaj w piasku i kury grzebały w 4725 4, 39| w piasku i kury grzebały w porozrzucanych łajnach. 4726 4, 39| jeno ruchało, pracowało w polach. Jeszcze ktosik zwoził 4727 4, 39| że zapach jaże wiercił w nozdrzach, a na obwisłych 4728 4, 39| żydowskie.~Szli z wolna i w cichości, deliberując o 4729 4, 39| mojego kaczora, co mi zginął w ojcowy pochówek, nalazł 4730 4, 39| Płoszka lubi zawdy nos wrażać w cudze sprawy.~- Jakże, przyjaciół 4731 4, 39| śniadania, jął znowu penetrować w izbach i w obejściu, nawet 4732 4, 39| znowu penetrować w izbach i w obejściu, nawet nie przepomniał 4733 4, 39| przekąsem, rozlewając kawę w garnuszki.~- Dominikowa, 4734 4, 39| wami nie będę, nie moja w tym wola stanowi.~- Jaguś! - 4735 4, 39| dzieckiem u piersi.~- A mamy, w urzędzie zrobiony i przy 4736 4, 39| ojcowy kożuch rozwieszony w kącie na drążku jął go ściągać.~- 4737 4, 39| drążku jął go ściągać.~- W sam raz zdałby się na mnie.~- 4738 4, 39| rozwiesili na płocie i ktosik w nocy ukradł. Nie było głowy 4739 4, 39| na żonę i wywiódł Hankę w podwórze, niby to la obejrzenia 4740 4, 39| porządków można by schować w dołach, to po żytach. Ze 4741 4, 39| będę we wszystkim. A już w tym moja głowa, byście ostali 4742 4, 39| odrzekła z wolna, wpierając w niego wzgardliwe oczy. Zakręcił 4743 4, 39| obracając nim bezradnie w roztrzęsionych rękach.~- 4744 4, 39| mściwa zawziętość nabierała w sercu, że coraz bardziej 4745 4, 39| przekór, z rozmysłem wpierała w nią szydliwe oczy, a judzący 4746 4, 39| groziła zaciskając kij w garści.~- Sprobujcie! Tknij 4747 4, 39| kiej rzep psiego ogona.~- W czym cię to ukrzywdziłam, 4748 4, 39| czym cię to ukrzywdziłam, w czym?~- Jak twojego wsadzą 4749 4, 39| pomiocie, tam!~I poleciała, w izbie zrobiło się cicho 4750 4, 39| zrobiło się cicho jakby w grobie.~Dominikowa jaże 4751 4, 39| dziecko, Hanka zapatrzyła się w komin srodze zamedytowana, 4752 4, 39| Jaguś, chociaż jeszcze miała w twarzy hardość i zły prześmiech 4753 4, 39| te ostatnie słowa ugryzły w samo serce; poczuła, jakby 4754 4, 39| temu psu na łańcuchu, że i w piekle musi być lepiej.~- 4755 4, 39| zapalczywiej, złość się w niej rozsrożyła kiej pożar, 4756 4, 39| tak boleśnie wgryzła się w serce, że ledwie już zabełkotała:~- 4757 4, 39| się niby wilk napadnięty w barłogu, gotowy już drzeć 4758 4, 39| kopnie cię, a za mną poleci w cały świat! Wymiarkuj to 4759 4, 39| tego bolu to wszystko się w niej rozsypywało w miałki 4760 4, 39| wszystko się w niej rozsypywało w miałki a płony piasek, że 4761 4, 39| patrzała przed siebie, kieby w jakąś głąb nagle rozwartą, 4762 4, 39| bych je prędzej poniesła w pole.~A kiej ostała sama 4763 4, 39| zamysły krwawej odemsty, w końcu i to przemogła, bo 4764 4, 39| mi się z nią nie równać w urodzie, trudno. Alem mu 4765 4, 39| przychrzypniętym głosem:~- Wynoś mi się w ten mig, a nie, to cię każę 4766 4, 39| każę parobkowi wyrzucić... W ten mig! - dodała nieustępliwie.~ 4767 4, 39| wzgardliwie, rzucając jej w twarz papierem:~- Udław 4768 4, 39| wiązać toboły i wynosić je w opłotki.~Hankę zemgliło, 4769 4, 39| mogło się jej pomieścić w głowie, że to prawda. Jakże, 4770 4, 39| Jakże! Musi być, co ma źle w głowie! - myślała wodząc 4771 4, 39| brzegiem, jaże się odbijając w wodzie.~Hanka długo patrzała 4772 4, 39| Przyogarnęła się nieco w chałupie, a wyjąwszy papier 4773 4, 39| zastała jednak księdza, był w polu przy swoich najemnikach 4774 4, 39| prawie całkiem rozdziany, w portkach jeno a w słomianym 4775 4, 39| rozdziany, w portkach jeno a w słomianym kapelusie, ale 4776 4, 39| możecie odebrać u naczelnika w powiecie...~- Grzela nie 4777 4, 39| piły.~- Nie da się zjeść w kaszy, chwat baba - powiedział 4778 4, 39| jak dąb, jak mało któren w Lipcach, o dolo człowiekowa, 4779 4, 39| darł do domu!...~- Wszystko w boskim ręku. A do wody to 4780 4, 39| zwłaszcza Hanka.~A po wsi w mig się rozniesły te nowiny, 4781 4, 39| już na wsi huczało kiej w ulu kumy leciały do kum 4782 4, 39| płoty i sady, to dojąc krowy w opłotkach raiły z przechodzącymi. 4783 4, 39| niebo wisiało jeszcze całe w bladym złocie zachodu, z 4784 4, 39| każda by z osobna utopiła w łyżce wody.~Rozjazgotały 4785 4, 39| domu Dominikowej zajrzał w otwarte okna. W izbie się 4786 4, 39| zajrzał w otwarte okna. W izbie się świeciło, Jagusi 4787 4, 39| Ksiądz, a wsadza nos w cudze sprawy! - wyrzekła 4788 4, 39| wama mówi, to wierzcie! w urzędzie mi powiedzieli...~- 4789 4, 40| że słyszy czyjeś kroki w opłotkach, to na drodze, 4790 4, 40| widnawa, gwiazdy zaglądały w okna i niekiedy poszumiały 4791 4, 40| przedmuchując kiej niekiej.~W izbie było duszno i gorąco, 4792 4, 40| się nagle z łóżka i boso, w koszuli, a ze siekierą w 4793 4, 40| w koszuli, a ze siekierą w garści, która się jakoś 4794 4, 40| jakoś sama nawinęła, poszła w podwórze.~Wszyćko tam stojało 4795 4, 40| krowy nie powiązane na noc w oborze porozłaziły się w 4796 4, 40| w oborze porozłaziły się w podwórzu, leżały przeżuwając 4797 4, 40| przychodziły takie chwile, w których byłaby dała głowę, 4798 4, 40| dalekie kroki.~- A może w którejś chałupie nie śpią 4799 4, 40| kożuch wyszła przed dom.~W ganku Witkowy bociek spał 4800 4, 40| podwiniętym pod skrzydło, zaś w opłotkach bieliły się pokulone 4801 4, 40| co wyższe drzewa buchając w górę niby te czarne, gęste 4802 4, 40| dokoła spało, zatopione w szarym, nieprzejrzanym mącie 4803 4, 40| ciche stąpania, przywarła w miejscu kiej trusia, pilnie 4804 4, 40| Taka harna, taka zadufana w swoją urodę, a puszcza na 4805 4, 40| nisko po rosie, wsiąkając w zróżowione świtania.~Pora 4806 4, 40| do żłobów! Chcesz aby se w nocy kałduny popruły rogami?~ 4807 4, 40| Józka - zakrzyczała znów w drugiej stronie podwórza - 4808 4, 40| nawet boćka, stawiając mu w ganku żeleźniak z wczorajszymi 4809 4, 40| przyczajał się, klekotał, a kuł w niego i wyjadał. Była wszędy, 4810 4, 40| Wyrzuć gnój z obory! krowom w nocy gorąco i tytłają się 4811 4, 40| schodzić komornice, robiące w odrobku za ziemię pod len 4812 4, 40| piersi dziecku i okrywszy się w zapaskę rzekła:~- Miej ta 4813 4, 40| grząsko, że musiały obchodzić, w bruzdach głębokich niby 4814 4, 40| obżarły już ze szczętem.~- W Modlicy zaś wyschła do cna, 4815 4, 40| zachwaszczone, mlecze bowiem szły w kolano, a kacze ziela i 4816 4, 40| szedł do nieba, tak mu jest w tej drodze lekko i dobrze. 4817 4, 40| kiej ptak do lotu, ale się w mig opamiętała, opuściła 4818 4, 40| zapachnie kiecka, to za nią w cały świat gotów.~- Oj prawda, 4819 4, 40| mówi ni co odpowiadają, bo w głowie miała to jedno, że 4820 4, 40| przyszedł? - pytała jedno w kółko.~- A z Rochem! Dyć 4821 4, 40| Hanka? Powiedziałam i zarno w te pędy po was, no i tyla!~- 4822 4, 40| daleka, siedział z Rochem w ganku, a uwidziawszy 4823 4, 40| uwidziawszy wyszedł naprzeciw w opłotki.~Szła ku niemu coraz 4824 4, 40| brakowało tchu, dusiły łzy i w głowie miała taki mąt, co 4825 4, 40| się trzęsły, dawała mu się w ramiona wszystka, kiej to 4826 4, 40| jak wypowiedzieć, co się w niej działo! Dyć byłaby 4827 4, 40| Mam! - zawołała stając w nagłym podziwie przed Antkiem, 4828 4, 40| inakszy.~- Poczekaj, pójdę w pole do roboty, to zarno 4829 4, 40| Sielny parob! - zawinął go w róg kapoty i pohuśtywał.~- 4830 4, 40| spodział. Jużem sobie układał w głowie, jak się to grontem 4831 4, 40| ziemniaki już parkotały w garnku, to jeno wyniesła 4832 4, 40| organiścina, całkiem czarna i w czerwone i zielone kraty.~- 4833 4, 40| na głowę jedwabną, modrą w żółte kwiatuszki. Józce 4834 4, 40| cosik odłożył obwiniętego w papier, a nie zapomniał 4835 4, 40| Józka za głowę chytała się w podziwie.~Rocho się uśmiechał 4836 4, 40| to wszyćko szło składnie w gospodarce. Dajcie no spokój, 4837 4, 40| bosaka, ale na zimę będą w sam raz.~Rocho jął się rozpytywać 4838 4, 40| i nie mniejszą barszczu, w którym kieby koło pływała 4839 4, 40| człowiek poczuje jakąś wagę w żywocie. A to me paśli w 4840 4, 40| w żywocie. A to me paśli w tym kreminale, żeby ich 4841 4, 40| namorzył głodem.~- Jakże, toć w końcu już nic jeść nie mogłem.~- 4842 4, 40| przyświadczała radośnie, wpatrzona w niego i czuwająca na najlżejsze 4843 4, 40| że słońce przygrzewało w plecy, że zielone drzewa 4844 4, 40| podnosząc łzawe oczy ku niebu, w najszczerszej, zgoła niewypowiedzianej 4845 4, 40| Wyniesła dzieci daleko w sad, bych czasem nie zakrzyczały. 4846 4, 40| dobry i pamiętliwy, kaj?~ w końcu poleciała na wieś 4847 4, 40| mój powrócił. Śpi se tera w stodole.~I śmiały się jej 4848 4, 40| Narządziła im obiad pod domem w cieniu i na chłodzie, podając 4849 4, 40| kaj parskały trzy konie, a w zagrodzie kręcił się źrebak; 4850 4, 40| pilnie przy tym naglądając mu w oczy i wyczekująco, ale 4851 4, 40| sobie wszyćko poukładał w głowie po porządku, przepytując 4852 4, 40| jeno o to i owo, a dopiero w końcu rzekł:~- Jaże uwierzyć 4853 4, 40| samym dnie, pławiła się w sadach, a przez przerwy 4854 4, 40| lub jakieś okno zagrało w słońcu.~Kajś pod smętarzem 4855 4, 40| wąskich ugorach, a za wsią, w zielonych polach ziemniaków 4856 4, 40| mrówki, zaś jeszcze wyżej, w nieprzejrzanych dalekościach 4857 4, 40| widziały się jakoby potopione w modrawej i wrzącej wodzie.~ 4858 4, 40| drodze.~Zmęczony się czuł, w głowie mu szumiało i kurz 4859 4, 40| gardziel, przysiadł pod krzyżem w cieniu brzózek, ułożył na 4860 4, 40| cicha czubkami płonącymi w słońcu, a gęste podszycia 4861 4, 40| i osik trzęsły się jakby w zimnicy. Dzięcioły kuły 4862 4, 40| nawołując się po swojemu, ale w mig się pokryły, gdyż cała 4863 4, 40| na brzozy, stoczyła się w piach jazgocząc zapamiętale, 4864 4, 40| przekrzywionymi łbami zazierać w niego i obchodzić, podskakując 4865 4, 40| potem, że siedział jakby w odrętwieniu, zapatrzony 4866 4, 40| i całą duszą zasłuchany w jego głosy, to wszelaki 4867 4, 40| wiedział, grążył się bowiem w czymściś, co buchało z tych 4868 4, 40| ziemi świętej, rodzącej w śpiewaniach i weselu. I 4869 4, 40| co jeno poniektóra dusza w godzinę śmierci przejrzy 4870 4, 40| śmierci przejrzy i co się w człowiekowym sercu tylko 4871 4, 40| kłębi, wzbiera i ponosi w jakąś niewiadomą stronę, 4872 4, 40| na jawie, a śpik sypał mu w oczy makiem i wodził kajś 4873 4, 40| zachwyceń prowadził, że już w końcu poczuł się niby w 4874 4, 40| w końcu poczuł się niby w czas Podniesienia, kiej 4875 4, 40| tkliwości nieskory, ale w tych dziwnych minutach gotów 4876 4, 40| przemóc, bo to mógł zdusić w sobie kuntentność, która 4877 4, 40| Jestem i ostanę!~Prężył się w sobie, gotów dźwignąć się 4878 4, 40| przemógł hardość, zdusił w sobie ambit i pychę patrząc 4879 4, 40| sobie ambit i pychę patrząc w całe swoje życie nieubłaganymi 4880 4, 40| ociec: jak wszystkie jadą w jedną stronę, źle takiemu, 4881 4, 40| ponad topole kiej chmura, w zaczerwienionych od, zachodu 4882 4, 40| gdyż cięgiem się rwały w przydrożne zboża, pokwikiwały 4883 4, 40| Witek i przyleciał całować w rękę na powitanie.~- Niezgorzej, 4884 4, 40| gospodyni nie podtykała w oborze, to by całkiem zgubiły 4885 4, 40| szepnął Antek, skręcił zaraz w pole i miedzami dobierał 4886 4, 40| przekór szła pobok, biedro w biedro jak niegdyś i jak 4887 4, 40| psie wesele! - wszedł już w obejście.~W podwórzu gwarno 4888 4, 40| wszedł już w obejście.~W podwórzu gwarno było i ludnie, 4889 4, 40| wapno?~- Kupiłam jeszcze w jarmarek, zaraz jutro zawołam 4890 4, 40| wszystkie kąty.~- Byłeś w polu? - spytała nieśmiało.~- 4891 4, 40| świnie pasać, a nie robić w groncie! Paparuch!~- Abo 4892 4, 40| nowego parobka.~- Wezmę ja go w garście, a nie posłucha, 4893 4, 40| do nich, zaś Antek ruszył w podwórze przepatrując wszystko 4894 4, 40| Zawarłabyś ano gębę, gospodarz w chałupie! - skarciła 4895 4, 40| twoja wola... - dziw go w rękę nie pocałowała z wdzięczności, 4896 4, 40| wydrzeć! Zasiedli na przyźbie w cieniu, jeden Rocho siedział 4897 4, 40| lejącym się szeroką smugą w sad.~Wieczór był cichy, 4898 4, 40| Antek:~- Nie ma co, szkoła w Lipcach potrzebna, jeno 4899 4, 40| kałduny im porosły!~- Już ja w tym, aby gromada nie uchwaliła - 4900 4, 40| zgodę przeprowadzić.~- Żebyś w kościele przysięgał, a też 4901 4, 40| klęczał na ganku zatopiony w pacierzach.~Długo deliberowali 4902 4, 40| pacierzach.~Długo deliberowali w głębokiej cichości. Że słychać 4903 4, 40| strzepywała pościele, obłócząc w czyste poszewki, to myła 4904 4, 40| Nieprawda! poręczył za nim w sądzie! - rzuciła przez 4905 4, 40| sprawy, prawda? zwiążesz się w cudze jenteresa, a wiesz 4906 4, 40| dosłyszał, że ozwała się w końcu lękliwie a prosząco:~- 4907 4, 41| przy wyrabianiu chleba.~W szabaśniku huczał już tęgi 4908 4, 41| obtaczać bochny i wynosić je w ganek, na deskę ździebko 4909 4, 41| deskę ździebko wystawioną w słońcu, bych prędzej rosły. 4910 4, 41| kwapił z posłuchem, nakładał w podwórzu gnój, oklepując 4911 4, 41| zapachem gnoju, że nawet ptaki w sadzie pocichły, kury leżały 4912 4, 41| pojękiwaniem rozwalały się w błocie pod studnią, gdy 4913 4, 41| zwyczajny, ale zawierciło w nosie gorzej tabaki.~- Kto 4914 4, 41| że przycapiłem ścierwę w jakimś kącie i tak mu pysk 4915 4, 41| wybiegając przed dom.~- W piecu palił nie będę, nie 4916 4, 41| barzej dojena, wraził widły w gnój i zawołał ze złością:~- 4917 4, 41| zuchwalca wynosząc chleby w ganek, to dorzucając drewek 4918 4, 41| była z pracy i spieki, bo w izbie gorąc jaże dusił, 4919 4, 41| izbie gorąc jaże dusił, a w sieniach, kaj się buzowało 4920 4, 41| sieniach, kaj się buzowało w szabaśniku, też ledwie odzipnął, 4921 4, 41| niezgorzej już mi kruczy w brzuchu po obiedzie.~- Mało 4922 4, 41| żyją komornicy.~Postawiła w ganku dzieżkę zsiadłego 4923 4, 41| ramieniem i ruszył.~Utrafił w słabiznę, ale nim się zebrała 4924 4, 41| to drugim okiem, jął kuć w bochny łykając ciasto wielkimi 4925 4, 41| Płoszkowej Kasi. Wszystkie w polu, a chudzinie nawet 4926 4, 41| dulczyła, kiejście leżeli w połogu. - I już trajkotała 4927 4, 41| Dzieusze chciało się lecieć, to w mig uwinęła się z robotą 4928 4, 41| Antek, jakby wrośnięty w imadła, orał zawzięcie zapomniawszy 4929 4, 41| że zadarł ogona i skoczył w bok, on zaś orał dalej cierpliwie, 4930 4, 41| Pietrek nadjechał, krzyknął w złości:~- Kobiety czekają, 4931 4, 41| Józkę zawołał radośnie: ~- W sam czas przyszłaś, a to 4932 4, 41| drogę, a sam rzucił się w cień na kraju lasu i kiej 4933 4, 41| odszczeknęła gniewnie i poleciała w las na jagody.~Bór stojał 4934 4, 41| kieby ździebko przymglały w słonecznej ulewie, że jeno 4935 4, 41| Już się był całkiem zapadł w cichość, gdy zaturkotał 4936 4, 41| brzemionami drzewa na plecach, zaś w końcu wlekła się Jagustynka, 4937 4, 41| a znajdzie się jeszcze w chałupie jaki korczyk ziemniaków. 4938 4, 41| przeciek. Ostawię to samych w takiej biedzie! A latoś 4939 4, 41| czystej biedy, ale jak dostał w boru robotę, to ani już 4940 4, 41| zrobił? - mamrotała podnosząc w niebo groźne, pytające oczy.~- 4941 4, 41| wyklina dzieci, to i tak w sercu nie pragnie im krzywdy. 4942 4, 41| temu wilkowi wpadnie co w pazury, to mu już sam zły 4943 4, 41| amen tak pewne dwa pokosy w rok żebym tak miał grosz 4944 4, 41| na to imię, lecz dopiero w jakieś Zdrowaś zapytał niby 4945 4, 41| Dominikowej?~Ale przejrzała go w lot, prześmiech jeno wionął 4946 4, 41| A co! Piekło tam i tyla. W chałupie kiej po pochowku, 4947 4, 41| czernic, nasypała mu jagód w kapelusz i zebrawszy dwojaki 4948 4, 41| zebrawszy dwojaki pobiegła w dyrdy ku chałupie.~A Jagustynka 4949 4, 41| twardą ziemię, przyginał się w jarzmie kiej wół, dawał 4950 4, 41| zaorania. Jurzył się też w sobie coraz barzej i nie 4951 4, 41| coraz częściej pług mu się w rękach chybotał zadzierając 4952 4, 41| pojechał do dom po nowy.~W chałupie było pusto i wszystko 4953 4, 41| Hanka kłóciła się z kimś w sadzie.~- Paparuch! Na sprzeczki 4954 4, 41| czas ma! - mruczał idąc w podwórze, ale tam zeźlił 4955 4, 41| brzękliwe, mocne głosy młotów, a w kuźni huczał ogień i było 4956 4, 41| ogień i było gorąco kiej w piekle. Michał właśnie był 4957 4, 41| Michał wsadzając żelazo w ognisko i poruchując miechem.~- 4958 4, 41| tartaku robota wrzała kiej w ulu, traczka już szła bez 4959 4, 41| krzykiem waliła się z kół w rzekę i spieniona, zmordowana, 4960 4, 41| gotowała się bełkotliwie w ciasnych brzegach. Z wozów 4961 4, 41| co trochę widać go było w innej stronie, dzielnie 4962 4, 41| da więcej, a tera robią w pojedynkę, cichaczem, byle 4963 4, 41| rzekł wreszcie i poszedł w dół rzeki, niby to wybierając 4964 4, 41| drugą stronę. Ale rzeka w tym miejscu była głęboka, 4965 4, 41| cudzy, ale i nie swój! Nie w głowie mi takie rzeczy...~- 4966 4, 41| jawiła mu się na oczach w całej swojej cudności.~- 4967 4, 41| zaś Antek pogrążył się w niepokojące i strachliwe 4968 4, 41| jeno chytrymi ślepiami, w końcu rzekł cicho:~- Kaźmirz 4969 4, 41| dowiedą! Nie głupi zgnić w kreminale...~- Łacno mu 4970 4, 41| abyś nie pomyślał, że mam w tym cosik swojego na widoku, 4971 4, 41| a jeno powiedam, jak to w przypadku robiły drugie. 4972 4, 41| też ano wrócił z kreminału w same świątki. Cóż, dziesięć 4973 4, 41| głowę. ~- A tyle odsiedział w ciężkich robotach, juści, 4974 4, 41| dzieci, ziemię, wieś i w tyli świat, na zawdy! - 4975 4, 41| poszło dobrowolnie i ani komu w głowie wracać do tych rajów.~- 4976 4, 41| jego posłuchaj.~Przycichł w porę, zmiarkowawszy, że 4977 4, 41| porę, zmiarkowawszy, że już w nim posiał niepokój, więc 4978 4, 41| szeptał niekiedy, drętwiejąc w strachu:~Mrok już zapadał, 4979 4, 41| ludzie ściągali z pól, w obejściu podniósł się niemały 4980 4, 41| siarczyście. Nie szła mu w smak taka robota.~- Zawrzyj 4981 4, 41| Mateusza, z którym teraz żył w wielkim przyjacielstwie. ~ 4982 4, 41| już wyszły, ślub ma być w niedzielę, a Dominikowa 4983 4, 41| Szymek?~- A co, jak usiadł w sadzie rano, tak i dotąd 4984 4, 41| popsuł. ~- Szymek! - krzyknął w sad - a pódzi no do nas 4985 4, 41| jedne oczy mu gorzały, zaś w wychudzonej twarzy taiło 4986 4, 41| żebym miał za to zgnić w kreminale, a nie daruję!~ 4987 4, 41| zaraz, niech no se wszyćko w myślach ułożę...~- Obaczycie, 4988 4, 41| Dyć jeno ja sam! A źle to w roli robiłem, co? Wałkoń 4989 4, 41| jakiś nad stawem wagując się w sobie, w którą stronę pójdzie, 4990 4, 41| stawem wagując się w sobie, w którą stronę pójdzie, lecz 4991 4, 41| z bele kim pogadywał, to w końcu stanął przed swoją 4992 4, 41| wyskakiwać z radości, kopnął go w nagłym gniewie i zawrócił 4993 4, 41| rozpachniona cichość, jaże w głowie się mąciło.~Ale Jagusia 4994 4, 41| miedzy spacerował proboszcz w białym obleczeniu i z gołą 4995 4, 41| gołą głową, tak pogrążony w odmawianiu pacierzy, 4996 4, 41| miedzę i łakomie wżerały się w Kłębową koniczynę, która 4997 4, 41| gdzieżeś to polazł, siwy? W Kłębową koniczynę, co? Widzicie 4998 4, 41| spodziewając, jako Antek patrzy w niego, słucha i z coraz 4999 4, 41| ani z oczów spuścić, zaraz w cudze jak te świnie! Wiśta 5000 4, 41| ważył jego słowa, wzdychał i w końcu rzekł:~- Ja bym ci


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL