Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
uzywam 1
uzywana 1
uzywane 1
w 5699
wabiaca 1
wabiacy 1
wabil 1
Frequency    [«  »]
6542 a
6068 na
5932 nie
5699 w
5302 z
4993 to
4437 ze
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

w

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

     Tom, Rozdzial
5501 4, 47| zamartwił, że zasiadłszy w progu do kolacji nie mógł 5502 4, 47| chciał całą sprawę obrócić w przekpinki, bo strach o 5503 4, 47| o Tereskę rozrastał się w nim coraz barzej i dręczył 5504 4, 47| A Mateusz wił się jakby w kleszczach i jak mógł, wykręcał 5505 4, 47| siedzi na przełazie.~Ale w jakiejś minucie Tereska 5506 4, 47| Poszuka se cienia u Jagusi, w to mu graj - warknęła za 5507 4, 47| warknęła za nim Kozłowa.~W domu jednak było mu gorąco, 5508 4, 47| rozcież chałupy.~Jagata leżała w sieniach pod progiem, w 5509 4, 47| w sieniach pod progiem, w izbie było pusto, cały bowiem 5510 4, 47| ręce i zapatrzona kajś, w jakoweś dalekości, zapadła 5511 4, 47| dalekości, zapadła jakby w głęboką duszną modlitwę, 5512 4, 47| dopiero po południu, leżała w łóżku całkiem przytomna, 5513 4, 47| przymierzyła i przejrzawszy się w lusterku szepnęła wielce 5514 4, 47| patrzę.~Przykazała, bych w te skarby przystroili jutro, 5515 4, 47| niej do zmierzchu czytając w głos modlitwy, powtarzała 5516 4, 47| już jest, jak być powinno w taką godzinę u gospodarzy, 5517 4, 47| brewiarza, Kłębowie też ostali w domu, a wkrótce przyleciała 5518 4, 47| Jagusia, przywarowawszy kajś w kącie cichuśko niby trusia. 5519 4, 47| kącie cichuśko niby trusia. W izbie jeno muchy brzęczały, 5520 4, 47| Jagatę... Leżała z różańcem w ręku, jeszcze całkiem przytomnie 5521 4, 47| poniektórym dzieciom, cisnącym się w sieniach i pod oknem, rozdawała 5522 4, 47| radosne łzy siwiły się w jej oczach. Poruchiwała 5523 4, 47| i zapatrzona przez okno w niebo głębokie, w pola nieobjęte, 5524 4, 47| przez okno w niebo głębokie, w pola nieobjęte, gdzie już 5525 4, 47| się źrałe, ciężkie żyta, w jakieś dale, widne jeno 5526 4, 47| duszy zamierającej.~Ale w jakiejś minucie, gdy dzień 5527 4, 47| mnie, pora.~I padła wznak.~W izbie zrobiło się straszno, 5528 4, 47| utrudzony, twarz grążyła się w tuman wiecznego zmierzchu, 5529 4, 47| Tylko Jasia, skoro zajrzał w jej martwe oczy i w stężałą 5530 4, 47| zajrzał w jej martwe oczy i w stężałą na grudę twarz, 5531 4, 47| na łóżko, wcisnął głowę w poduszki i zapłakał.~Poleciała 5532 4, 47| zapłakane oczy i dygocąc w zalęknieniu, jęła rozpowiadać 5533 4, 47| boleści.~- Poszła precz i w tej minucie, bo każę psy 5534 4, 47| wypadła przed dom i pognała w cały świat.~A Jasio stanął 5535 4, 48| wypędziłam, rozumiesz teraz?~- W imię Ojca i Syna! Co mama 5536 4, 48| Co mama mówi! - jęknął w najgłębszym oburzeniu.~- 5537 4, 48| wyrzutem, że gdyby się była w tej chwili zjawiła, odwróciłby 5538 4, 48| czegoś podobnego? Że nawet w myślach nie postały mu takie 5539 4, 48| stanąć do oczów i rzucić jej w twarz całą litanię grzechów... 5540 4, 48| ale coraz głębiej wierzył w jej niewinność i ogarniał 5541 4, 48| ogarniał go żal, i wstawała w nim cicha tęsknota, i budziły 5542 4, 48| kolacji uparcie patrzył w talerz, unikając matczynych 5543 4, 48| cięgiem matyjasił, przebierał w jadle, sprzeciwiał się siostrom 5544 4, 48| siostrom wyrzekał na gorąc w izbie i skoro tylko sprzątnęli 5545 4, 48| siedział se na ganku z fają w zębach i cosik pilnie pogadywał 5546 4, 48| blichowanego. Jutro Michał obrządzi w kościele, a ty idź z ludźmi 5547 4, 48| trącając niekiedy głową w obwisłe, ciężkie od jabłek 5548 4, 48| bielone pnie majaczyły. w mrokach niby gzła porozwieszane 5549 4, 48| Oprzytomniał, wcisnął się w płot i nasłuchiwał coraz 5550 4, 48| Kozłowa przydybała ich w lesie...~Świat się z nim 5551 4, 48| zakręcił i rozciemniało mu w oczach, ledwie się już trzymał 5552 4, 48| trzymał na nogach, a tam w gąszczach wciąż mlaskały 5553 4, 48| już spał.~Jasio zawarł się w swoim pokoju i zabrał się 5554 4, 48| szepty i tamte całunki, że w końcu sparł czoło na książce 5555 4, 48| Spojrzała bardzo miłościwie.~W chałupie Kłębów nie było 5556 4, 48| tliła się gromnica zatknięta w dzbanuszek, przez wywarte 5557 4, 48| zapóźniony przechodzień, w sieniach warczały cięgiem 5558 4, 48| Kłęby pokładły się spać kajś w sadzie i zapiały pierwsze 5559 4, 48| cały dom leżał pogrążony w twardym śnie, a z drugiej 5560 4, 48| otworzył okno i przysiadłszy w nim, do samego świtania 5561 4, 48| już był całkiem uwierzył w jej straszne przewiny, nie 5562 4, 48| przewiny, nie poredził tylko w sobie zbudzić do niej gniewu 5563 4, 48| świece! - pytał go proboszcz w zakrystii.~- Tak mnie parzy 5564 4, 48| skórę.~Jasio pocałował go w rękę i poszedł na śniadanie 5565 4, 48| tak się cieszy? - patrzał w nią z wstydliwą ciekawością.~- 5566 4, 48| na środku izby, przybrana w odświętne szaty, w czepcu 5567 4, 48| przybrana w odświętne szaty, w czepcu o sutym białym zburzeniu 5568 4, 48| białym zburzeniu nad czołem, w paciorkach na szyi, w nowym 5569 4, 48| czołem, w paciorkach na szyi, w nowym wełniaku w trzewikach, 5570 4, 48| na szyi, w nowym wełniaku w trzewikach, zaścibniętych 5571 4, 48| a dziwnie rozradowaną, w zesztywniałych palcach tkwił 5572 4, 48| zdążył z trumną...~Zaduch był w izbie i taką trwogą przejmowała 5573 4, 48| ta żółta, znieruchomiała w prześmiech twarz umarłej, 5574 4, 48| się tuż przed progiem oko w oko z Jagusią, szła z matką 5575 4, 48| bezwolnie, jeszcze stojała w miejscu wpatrzona w niego 5576 4, 48| stojała w miejscu wpatrzona w niego smutnymi oczami.~W 5577 4, 48| w niego smutnymi oczami.~W domu nie chciał jeść śniadania, 5578 4, 48| skropioną octem, ułożyła go spać w ciemnym pokoju i przegnawszy 5579 4, 48| złość jej poszedł całkiem w drugą stronę; włóczył się 5580 4, 48| pogrzebie Jagaty, tak patrzała w niego przez całe nabożeństwo, 5581 4, 48| jaże litery skakały mu w oczach i mylił się w śpiewaniach, 5582 4, 48| mu w oczach i mylił się w śpiewaniach, a kiej ciało 5583 4, 48| żałośliwych wzdychów topniał w sobie kieby śnieg pod tym 5584 4, 48| książki, a cisnął kajś w trawę i rozejrzawszy się 5585 4, 48| rozejrzawszy się po polach skoczył w żyta i chyłkiem, prawie 5586 4, 48| piersiami, ale patrzała w niego kieby w to cudne zwidzenie, 5587 4, 48| ale patrzała w niego kieby w to cudne zwidzenie, a słodki 5588 4, 48| przysiadł na zagonie i patrzał w nią z dziwną lubością.~- 5589 4, 48| wiater zawiał z łąk i uderzył w niego, jaże pochylił głowę, 5590 4, 48| ten głos rozdzwaniał się w duszy prawie niepojętą szczęśliwością.~- 5591 4, 48| jabłoniowy kwiat, mdlejący w skwarze tęsknicy, śliczności 5592 4, 48| samego serca.~Przyklękła w bruździe i cisnąc mu się 5593 4, 48| mu się do kolan wpierała w niego oczy, przepaści ogniste, 5594 4, 48| jego kolana i zatonąwszy mu w oczach wyznawała się cichuśko 5595 4, 48| czerwone wargi, a dusze kieby w czas Podniesienia były zatopione 5596 4, 48| Podniesienia były zatopione w jakąś najświętszą cichość 5597 4, 48| wszystko kieby zmartwiało w zasłuchaniu dzwonów, co 5598 4, 48| dnia odebranego. Poszli w pola, zasypane pyłem zórz, 5599 4, 48| zwisających im do kolan, szli w łuny zachodu wpatrzeni, 5600 4, 48| łuny zachodu wpatrzeni, w szerokie, złociste przepaście 5601 4, 48| przepaście nieba i z niebem w duszach, i z niebem w oczach, 5602 4, 48| niebem w duszach, i z niebem w oczach, i jakby w niebiańskich 5603 4, 48| niebem w oczach, i jakby w niebiańskich otęczach nad 5604 4, 48| głowami.~Jakby msza się w nich odprawiała, tak pełni 5605 4, 48| nabożeństwa, tak dusze im klęczały w zachwyceniu i tak im śpiewały 5606 4, 48| tylko im jednym objawionej w tej godzinie żywota.~Ni 5607 4, 48| Jasiu, do domu!~Wytrzeźwiał w tym oczymgnieniu; byli na 5608 4, 48| z drogi kamień i cisnęła w nią ze straszną zawziętością.~- 5609 4, 48| po drogach, a potem, gdy w chałupie poszli spać, siedziała 5610 4, 48| przypomnieć - i tak cięgiem jedno w kółko.~Matka zbudziła 5611 4, 48| odpuściły.~- Złości już do was w sercu nie chowam - westchnęła 5612 4, 48| głową i rzekła cicho:~- W tym coś jest! Już on ta 5613 4, 48| bo z pół wsi zebrało się w kościele i ksiądz już wychodził 5614 4, 48| Jagusi, matka, siedząca w dworskiej ławce, i te przystępujące 5615 4, 48| zaśpiewał i kompania ruszyła w daleką drogę.~Z Lipiec szły: 5616 4, 48| tumanami, że szli jakby w tych szarych, duszących 5617 4, 48| zmizerowana, trzęsła się w sobie z żałości, a łykając 5618 4, 48| gorzkie, sieroce łzy patrzyła w Jasia kieby w to słońce, 5619 4, 48| łzy patrzyła w Jasia kieby w to słońce, juści, co z dala, 5620 4, 48| niego ni nawet stanąć mu w oczach.~Mateusz mówił cosik 5621 4, 48| całkiem z oczów, a tylko kajś w rozsłonecznionych dalach, 5622 4, 48| zamrę! - myślała czując w sobie jakby poczynanie się 5623 4, 48| co? - pytała, zapatrzona w ten dzień dziwnie pusty 5624 4, 48| poratunku.~Zabrakło jej w końcu nawet łez, zabite 5625 4, 49| przesiadując u Szymków, a w gospodarstwie czynił się 5626 4, 49| gnój pod pszenicę wysychał w polu, a nie miał go kto 5627 4, 49| rąk, a tu szło, kieby kto w nosie podłubywał. Przynajęła 5628 4, 49| Częstochowy, błąkała się w przeróżnych domysłach kieby 5629 4, 49| przeróżnych domysłach kieby w tej uprzykrzonej ćmie, jaż 5630 4, 49| uprzykrzonej ćmie, jaż dopiero w sobotę po południu doprowadzona 5631 4, 49| proboszcza i organistów.~- Zaraz w nocy zrobiły nad nim sąd, 5632 4, 49| księżyc jakby całkiem zatonął w zwałach, że jeno kajś niekaj 5633 4, 49| niesprawiedliwe.~Nazajutrz bowiem, w niedzielę, przed sumą gruchnęła 5634 4, 49| aresztowali za brak pieniędzy w kasie gminnej.~Nie sposób 5635 4, 49| słowa potwierdził, a Jankiel w południe powiedział do całej 5636 4, 49| gromady:~- Wszystko prawda! W kasie brakuje pięć tysięcy, 5637 4, 49| pospólnie, że pełno było w opłotkach, przed chałupami, 5638 4, 49| Słuchali rozważnie, choć w końcu pletła już trzy po 5639 4, 49| nie spodziewano, więc jeno w zdumieniu spozierali po 5640 4, 49| i mogę przysięgnąć nawet w kościele, że dla niej ukradł, 5641 4, 49| kajś na ławę tarzając się w niewypowiedzianej męce i 5642 4, 49| się zebrała, on pierwszy w Lipcach gospodarz, to przez 5643 4, 49| się wyjąć kawał ściany, to w końcu chałupa się zwali 5644 4, 49| też swoje krzywdy każdemu w uszy kładła, a i drugie 5645 4, 49| Antoni.~Przycichło nagle w karczmie, wszystkie oczy 5646 4, 49| wszystkie oczy wlepiły się w niego, byli prawie pewni, 5647 4, 49| wyprostował się i rzekł głośno:~- W gromadzie żyję, to i z gromadą 5648 4, 49| Jagusię. ~Mało kto stawał w jej obronie, bo każdego 5649 4, 49| się nikogo klął wszystkich w oczy i pomstował całą wieś, 5650 4, 49| Bolesnym kłębem zwiły się w nim jeno przytajone a wiecznie 5651 4, 49| zazdroście, że chwiał się w sobie z pojękiem niby drzewo 5652 4, 49| prawie nikt nie wyszedł w pole do roboty, bydło nie 5653 4, 49| minutę.~Antek dojrzawszy, że w organistowych opłotkach 5654 4, 49| ramię i śpiesznie poszedł w pole pod las. ~Przeszkadzał 5655 4, 49| plącząc zboże i bijąc piaskiem w oczy, ale wparł się w zagon 5656 4, 49| piaskiem w oczy, ale wparł się w zagon i jął siec, spokojnie 5657 4, 49| ale opamiętał się jeszcze w porę.~- Kto zawinił, niech 5658 4, 49| kłoniły mu się do nóg i biły w niego niby rozkolebane wody, 5659 4, 49| ścianą, jakby się wparł w ziemię, jakby się jej czepił 5660 4, 49| cały się jej ujął jakby w żelazne pazury i zdzierżył, 5661 4, 49| kiej zły chwast - mówił w nim jakiś surowy, prawieczny 5662 4, 49| przeżegnał się, splunął w garście i jął się do roboty, 5663 4, 49| rozważniejsze, pozamykało się w chałupach lub uciekło na 5664 4, 49| reszta, pozbierana nad stawem w gromady i jakby opita złością, 5665 4, 49| dalekim i groźnym grzmotom.~I w jakiejś minucie cała wieś 5666 4, 49| Jędrzych skoczył bronić i w oczymgnienie zrobili z nim 5667 4, 49| nieprzytomny.~Jagusia była zaparta w alkierzu, a kiej wyrwali 5668 4, 49| blada była kiej trup, a w oczach szeroko rozwartych 5669 4, 49| niby kierz płytko wrośnięty w ziemię i powlekło w opłotki.~- 5670 4, 49| wrośnięty w ziemię i powlekło w opłotki.~- Związać , wyrwie 5671 4, 49| proboszczowską strzelbą w ręku i skoro się wstrzymali, 5672 4, 49| coraz barzej, wiater bił w topole, jaże się pokładały, 5673 4, 49| ścierpcie ino...~Zaś Jagusia w postronkach, na gnoju, zbita 5674 4, 49| na gnoju, zbita do krwi, w porwanym odzieniu, pohańbiona 5675 4, 49| wzniesła się pierś niby w tym krzyku skamieniałym.~- 5676 4, 49| wołali coraz częściej, rosła w nich bowiem niecierpliwość, 5677 4, 49| opamiętanie, że już prawie w dyrdy dosięgli granicznych 5678 4, 49| czy kamień i grzmotnęła w nią z całej siły - za krzywdę 5679 4, 49| głodu i pragnienia!~Biły w nią głosy, grudy ziemi, 5680 4, 49| kiej kłoda, zapatrzona jeno w rozkolebane nad sobą drzewa.~ 5681 4, 49| dziwnie cicho, ale gdzieś w połowie drogi spotkali Dominikową, 5682 4, 49| Dominikową, szła okrwawiona w potarganej odzieży, zaszlochana 5683 4, 49| Każden jeno głowę wtulił w ramiona i uciekał zestrachany.~ 5684 4, 49| kiej byki zjuszone, rypnęły w lasy zwarte, rozchybotane 5685 4, 49| liściach i gałęziach.~A w sinej ćmie dnia, kurzawy 5686 4, 49| stwór pławił się z lubością w rzeźwym, pachnącym powietrzu.~ 5687 4, 49| pachnącym powietrzu.~Zaś w Lipcach wróciło wszystko 5688 4, 49| przyklękał, kto nawet modlił się w głos, kto jeno wzdychał 5689 4, 49| mocy, a każden się żegnał, w garście spluwał, nogami 5690 4, 49| spluwał, nogami krzepko w zagon się wpierał, przyginał 5691 4, 49| było można sięgnąć okiem, w straszliwym skwarze, wśród 5692 4, 49| skwarze, wśród zbóż złotawych, w rozmigotanym i ślepiącym 5693 4, 49| przygięty nad zagonem kiej wół, w pocie czoła pracował. ~Tylko 5694 4, 49| wzięli pożęte zboża wiązać w grubachne snopy, ustawiać 5695 4, 49| głowę, z dufnością patrzał w jutro i roił se jakoweś 5696 4, 49| Powiadały, jako się jej cosik w głowie popsuło...~- Nieprawda, 5697 4, 49| Dały mi wodę zakonnice w Przyrowie.~- Bóg wam zapłać! 5698 4, 49| Jezu! A kajże to Szymek?~- W Lipcach siedzi, przeciek 5699 4, 49| obu stróżować.~Wetknęła mu w garść całą dziesiątkę, ale


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL