Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
uzywam 1
uzywana 1
uzywane 1
w 5699
wabiaca 1
wabiacy 1
wabil 1
Frequency    [«  »]
6542 a
6068 na
5932 nie
5699 w
5302 z
4993 to
4437 ze
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

w

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

     Tom, Rozdzial
3501 3, 30| wodzie się odbijając niby w lustrze, dzieci latały z 3502 3, 30| dyngusiarzami, zaś jeszcze insi w pola szli miedzami.~Na nieszpór 3503 3, 30| palicami zagrabia, jakby w garście chciał ująć i kiej 3504 3, 30| kiej to maluśkie dzieciątko w nim grzebie! Prosto płakać, 3505 3, 30| pasionki, że to chłopaków w domu brak, za psa me uważa 3506 3, 30| bo pójdzie se we świat w największą robotę i cóż 3507 3, 30| i cóż pocznę przez niego w tylim gospodarstwie!~- Żeby 3508 3, 30| znajomych latała, po drogach, w pole wychodziła i nawet 3509 3, 30| drogę i szła zapatrzona w czerwoną, ogromną kulę słońca, 3510 3, 30| pajęczyna, jaże rozsnuła się w cichuśkim trzepocie topoli, 3511 3, 30| cichuśkim trzepocie topoli, w mrokach, co już pełzały 3512 3, 30| pełzały bruzdami i czaiły się w krzach tarnin.~Szła przed 3513 3, 30| od cienia ręki. Patrzała w słońce, nie widząc niczego, 3514 3, 30| świata pofrunęła. Wzbierała w niej jakaś moc paląca i 3515 3, 30| twarz na pięściach, zapadała w siebie bez pamięci, cisnąc 3516 3, 30| ledwie dysząc...~Jakby i w niej wiosna zaśpiewała swoją 3517 3, 30| pieśń upalną, że burzyło się w niej i cosik poczynało, 3518 3, 30| i cosik poczynało, jako w tych ziemiach rodnych, ugorem 3519 3, 30| poczyna się o wiośnie, jako w tych drzewinach, opitych 3520 3, 30| słońce przygrzeje...~Dygotała w sobie, paliły oczy, zaś 3521 3, 30| szalona chęć skoczyć w ciernie, przedzierać się 3522 3, 30| Hej, tak zakręciły się w niej, taką zawrotną lubością 3523 3, 30| zawrotną lubością przejęły, że w tany by się puściła, w ścisk 3524 3, 30| że w tany by się puściła, w ścisk karczmy rozhukanej, 3525 3, 30| ścisk karczmy rozhukanej, w tumult, w pijatykę nawet, 3526 3, 30| karczmy rozhukanej, w tumult, w pijatykę nawet, że choćby 3527 3, 30| pijatykę nawet, że choćby w samo zatracenie, hej!...~ 3528 3, 30| cmentarza do topolowej, całą w czerwonych ogniach zachodu, 3529 3, 30| szedł ktosik z książką w ręku i pod białymi brzózkami 3530 3, 30| uśmiechem, zęby mu grały w czerwonych wargach, smukły 3531 3, 30| Jaguś, nie poznali?~ w dołku ścisnęło od tego głosu.~- 3532 3, 30| i pokazywał.~Stali ramię w ramię, bezwolnie wpierając 3533 3, 30| bezwolnie wpierając się w siebie biedrami, a tykając 3534 3, 30| cicho.~- A to pódźmy!~Szli w milczeniu, nakryci prawie 3535 3, 30| coraz ciszej zaglądając jej w oczy z tak bliska, że wstrzymała 3536 3, 30| ociężale, mąt jakiś miała w głowie, ciągotki rozbierały.~ 3537 3, 30| rozświetlonej: pan Jacek stojał w pośrodku i rznął na skrzypcach, 3538 3, 30| jutro stojało za progiem i w mrokach ostre kły szczerzyło, 3539 3, 30| przywierając i tuląc się w sady oniemiałe, jeszcze 3540 3, 30| napuszone i odęte kiej kwoki w barłogu, a wszyćkie we świątecznych 3541 3, 30| świątecznych sutych wełniakach, w chustkach, lipecką modą 3542 3, 30| pół pleców opuszczonych, w czepcach kiej koła bieluchne, 3543 3, 30| Hanka wstała i otulona w kożuch, gdyż ziąb wziął 3544 3, 30| psy warczały.~Zbili się w kupę, że Nastuś z Józką, 3545 3, 30| każdemu, któren jej czeka w pracy, modlitwie a gotowości."~- " 3546 3, 30| pomarłych pokoleń Borynowych, co w noc Zmartwychwstania 3547 3, 30| na tych słowach, bijących w serca jak dzwon, i niesły 3548 3, 30| jak dzwon, i niesły się w omroczone utęsknienia, w 3549 3, 30| w omroczone utęsknienia, w niepojęte dziwy marzeń.~ 3550 3, 30| dosłyszał nawet, że psy zaczęły w całej wsi ujadać, ktoś krzyczał 3551 3, 30| budynki na Podlesiu stały w ogniu, płomienie kiej czerwone 3552 3, 30| krzywdę! - krzyżowały się w ciemnościach głosy.~Drzwi 3553 3, 30| chałup trzaskały, ludzie w dyrdy a na pół odziani wpadali 3554 3, 30| było najlepiej, że może w jakiś pacierz cała wieś 3555 3, 30| zwichrzony brzask rozlewał się w ciemnościach rzeką ognistą 3556 3, 30| teraz zajmują!~- Już stodoły w ogniu! - wołali strwożeni.~ 3557 3, 30| nadbiegł, kowal, sołtys, a w końcu i wójt skądciś się 3558 3, 30| jeno zły pomruk zerwał się w ciżbie:~- Niechaj chłopów 3559 3, 30| naród stojał nieporuszony i w ogień ponuro patrzał.~- 3560 3, 30| chciwe oczy i wzdychali, bo w każdym sercu krzewiły się 3561 3, 30| ogniem pokarał.~Do późna w noc się paliło, a nikto 3562 3, 30| biło spiętrzonymi falami w niebo, zapalone snopki z 3563 3, 30| ogniste płachty wiewały w ciemnościach, zrumieniły 3564 3, 30| stała, jakby ten żywy mur w ziemię wrosły, a pasący 3565 3, 31| przechwyciła jeszcze w porę i do poduszek przygnietła.~- 3566 3, 31| przysiadł.~- Trąbicie kiej w mieście na rynku!~- Bo krzepka 3567 3, 31| ciepłe słońce drzewa się w sadzie chwiały od wiatru, 3568 3, 31| a całe stado utaplanych w błocie i piszczących gąsiąt 3569 3, 31| przypilnuję...~Wnet przycichło w izbie, jeno szum drzew dochodził 3570 3, 31| Odrobiłaby; tam grosza w chałupie nie poświeci, głodem 3571 3, 31| za progiem.~- Za progiem! W chałupach już siedzi, za 3572 3, 31| darmo tego nie robi, cosik w tym być musi, że taki pan...~- 3573 3, 31| Hanka unosząc głowę, gdyż w opłotkach rozległy się głosy.~ 3574 3, 31| Przodem Józka niesła dziecko w poduszce, chustą przykrytej, 3575 3, 31| walili wójt z Płoszkową, w kumy proszeni, z tyłu zaś 3576 3, 31| złego, duszo ludzka, i jeno w Bogu miej nadzieję.~- Niby 3577 3, 31| przepijać na pocieszenie i w ramiona brać, że utuliwszy 3578 3, 31| dzieciątku usypiając je w dużej niecce, że to u starej 3579 3, 31| Jambroż zapomniał języka w gębie! - zaczęła Jagustynka.~- 3580 3, 31| zapominają!~- A bo smutno w chałupie bez dziecińskich 3581 3, 31| najsprawniejsze dzieuchy.~- Bo w poczciwości chowane i w 3582 3, 31| w poczciwości chowane i w posłuszeństwie.~- Prawda, 3583 3, 31| wy: niechby kołek, bele w czapie na bakier, zechciał... 3584 3, 31| nie chcą czekać.~- Jak się w porę nie obsieje, to straszno 3585 3, 31| a Hanka wpierając oczy w kowala rzekła:~- Przyjdą 3586 3, 31| Skubał wąsy i wbił ślepie w dzieciaka, niby się to mu 3587 3, 31| kiełbasy, niech se chrzciny w domu przydłużą.~- Gęś to 3588 3, 31| stawem.~- Do roboty, kumy, w pola, kto ma sprawę do gospodyń, 3589 3, 31| kokoszki, że zaś już większość w polach robiła od rana, pusto 3590 3, 31| rad nierad musiał poleźć w pola... Długo uganiali się 3591 3, 31| świat stoi, a natknąwszy się w ganku na Bylicę, z pięściami 3592 3, 31| Ponieśli się do karczmy, w żywe kamienie Lipce wyklinając.~- 3593 3, 31| wstąpiła powiedając że jeszcze w karczmie siedzą i sołtys 3594 3, 31| Kozłową.~- Szukaj wiatru w polu! - zaśmiała się Jagustynka.~- 3595 3, 31| i ten drugi, co to jest w Modlicy u gospodarza!~- 3596 3, 31| skrzatem, co jeszcze koszulę w zębach nosił, i w chałupie 3597 3, 31| koszulę w zębach nosił, i w chałupie się odgryzł. Tak 3598 3, 31| spokojnie.~- Pożyje jeszcze, a w każdej chałupie teraz się 3599 3, 31| Pora na zabawę, jakby w chałupie brakowało roboty!~- 3600 3, 31| wszystkich do roboty. Sama jeno w izbie ostała nasłuchując 3601 3, 31| zawdy samotnie, patrzał w słońce, co się przez okno 3602 3, 31| smugą rozdrganą i gmerał w niej palcami, a cosik do 3603 3, 31| mógł się ruchać, wychodził w pola, do roboty.~Od samych 3604 3, 31| szarawe i cicho nagrzane w południa, a zorzami o zachodzie 3605 3, 31| cichuśko, kiej te strumienia w słońcu roziskrzone, chłodnawe 3606 3, 31| legła, to zdawało się czuć w ziemi parcie korzeni i wynoszenie 3607 3, 31| pijani; drzewiny kurczyły się w dygocie, a wszelkie stworzenie, 3608 3, 31| piersi wezbranej trzymała w żywiącym objęciu.~Juści, 3609 3, 31| wszelkie, bo robota zaprzęgała w twarde jarzma i do ziemi 3610 3, 31| rozchodzili się tak prędko w pola, że w pacierz abo dwa 3611 3, 31| się tak prędko w pola, że w pacierz abo dwa cicho już 3612 3, 31| często granie organów huczało w pustym kościele, rozlewając 3613 3, 31| dopatrzył pługi, konie przygięte w pracy, gdzie wóz na miedzy 3614 3, 31| sadów i białymi ścianami w niebieskawym powietrzu, 3615 3, 31| chłopów siejących, pługi w orce, ludzi przy sadzeniu 3616 3, 31| Jeno lipeckie ziemie leżały w odrętwiałej cichości, smutne, 3617 3, 31| wśród lasu młodego. Bo i w opuszczeniu sierocym leżały, 3618 3, 31| choć się wieś cała trudziła w pocie od świtu do nocy.~ 3619 3, 31| leniwie wyciągających się w słońcu, na próżno czekając 3620 3, 31| mieniła się kiej wstęga szyta w stokrocie, a łęgi kiej tym 3621 3, 31| pleniły, osty strzelały w górę, lebiody trzęsły się 3622 3, 31| szeroko, że co ino tliło się w przytajeniu i strachem dotela 3623 3, 31| drogami, wszystko się rozgląda w zdumieniu i pyta dni jasnych 3624 3, 31| kobiecy im powiadał, co się w Lipcach stało.~I tak schodził 3625 3, 31| mniej kobiet wychodziło w pole, że to w chałupach 3626 3, 31| wychodziło w pole, że to w chałupach zaległej robocie 3627 3, 31| Juści, że całe dni leżała w samotności, tyle jeno ludzi 3628 3, 31| tyle jeno ludzi widując, co w obiad i wieczorem, albo 3629 3, 31| zaglądającą do niej raz w dzień; żadna z sąsiadek 3630 3, 31| prędko zmogła chorobę, że już w Przewody wstała, postanawiając 3631 3, 31| na kumie.~- Jaże mi się w głowie kołuje, tak zwiesną 3632 3, 31| dogodzi!~- Ma się na to w Lipcach, idzie po temu!... - 3633 3, 31| Józka, spędź gęsi i kury w podwórze, dzieci przywiedź 3634 3, 31| jeszcze ukradną! - siadła w ganku pilnować, a dojrzawszy 3635 3, 31| jakąś Cyganichę zmierzającą w opłotki, poszczuła psem. 3636 3, 31| se za nimi.~Snadź trafiła w przytajone chęci, bo Jagna 3637 3, 31| powiesić się któremu, a w mig to robią.~- Złodziejski 3638 3, 31| kładli na nie, i prosto w diablęta przemieniają.~- 3639 3, 31| zaniewidział.~- I podobno ludzi, w co chcą, przemieniają, nawet 3640 3, 31| krzykiem. To Hanka stanęła w progu.~- Pietrek, a kaj 3641 3, 31| te Cygany stoją?~- Mówili w kościele, że siedzą w lesie 3642 3, 31| Mówili w kościele, że siedzą w lesie za Borynowym krzyżem.~- 3643 3, 31| krzyżem.~- Trza stróżować w nocy, bych czego nie wyprowadzili.~- 3644 3, 31| czego nie wyprowadzili.~- W bliskości pono nie kradną.~- 3645 3, 31| lament, że kto jeszcze spał, w koszuli śpiesznie wybiegał 3646 3, 31| wyprowadzili złodzieje.~W mig cała wieś się zleciała 3647 3, 31| wójta też posłali, ale go w domu nie było, zjawił się 3648 3, 31| było, zjawił się dopiero w parę pacierzy, jeno że się 3649 3, 31| mało kto zważał na niego w tym ciężkim strapieniu, 3650 3, 31| wystraszeni, któraś rzuciła w głos:~- To cygańska robota!~- 3651 3, 31| cygańska robota!~- Prawda, w lesie stoją! penetrowały 3652 3, 31| trząchać pięściami, kręcić się w kółko, to gdziesik już naprzód 3653 3, 31| Pół wsi poszło rozpatrując w cichości ślady, które dopiero 3654 3, 31| dzieciątko rodzone, dyć w tym samym roku się ulągł 3655 3, 31| przedni.~- Prawda, grudę miał w kulasach i ździebko ślepiał, 3656 3, 31| Cyganów.~- Hale, szukaj wiatru w polu: kto ukradnie, schowa 3657 3, 31| wójt ustanowił stróże i w braku parobków po dwie kobiety 3658 3, 31| pilnować, a oprócz tego i w każdej chałupie z osobna 3659 3, 31| ogarniał dusze, ludzie chodzili w utrapieniu, wzdychający 3660 3, 31| sąsiedzi pomagać Lipcom w polnych robotach.~Nie mogli 3661 3, 31| ziemniaki do sadzenia, szli w pola rozrzucać nawóz, leżący 3662 3, 31| nawóz, leżący na kupach - a w której chałupie turbowano 3663 3, 31| niemało znowu nabrali na bróg w karczmie i we młynie, że 3664 3, 31| wielkim świętem uczyniło się w Lipcach.~A Rocho może najbardziej 3665 3, 31| Oczy się wam świecą kiej w chorobie...~- Zdrowym, jeno 3666 3, 31| jeno radosny, jak nigdy w życiu. Miarkujecie: tyla 3667 3, 31| wspierając jeden drugiego w potrzebie! A rozrośnie się 3668 3, 31| naród i wiązać go miłością w jeden pęk nieprzełamany...~ 3669 3, 31| cichły, ciężko się ważąc w tym nagrzanym wilgotnym 3670 3, 31| szli zaraz na mszę, bo już w kościele zahuczały organy.~ 3671 3, 31| komornice zbiły się osobno w kupę kiej kuropatki, nie 3672 3, 31| bogatszych kwaterować.~Tak ano w mig wszystko rozporządził, 3673 3, 31| kobiet, zaczęli wyjeżdżać w pola.~Jakby to uroczyste 3674 3, 31| jęły się z wolna wpierać w ziemię i wywalać pierwsze 3675 3, 31| się rozpoczęło nabożeństwo w tym niezmierzonym kościele. 3676 3, 31| niezmierzonym kościele. Naród w pokorze przywarł do zagonów, 3677 3, 31| po wszystkich ziemiach w tym szarozielonawym, mgławym 3678 3, 31| kapot, koni przygiętych w pługach i wozów po miedzach.~ 3679 3, 31| pachniącą i roił się pracowicie w cichości bladego zwiesnowego 3680 3, 31| kobietom, przygładził żyta i w bory uciekał z chichotem.~ 3681 3, 31| krętaniną, cała wieś stanęła w łunach ogni, co się z okien 3682 3, 31| wywartych darły na drogę, w każdej chałupie zwijali 3683 3, 31| i drzwi widne były głowy w krąg zebrane i gęby ruchające, 3684 3, 31| przysmażonej wiały po drogach, w nozdrzach wierciło.~Tylko 3685 3, 31| szlachtę się miały.~Juści, co w Lipcach przekpiwali się 3686 3, 31| i chuderlawe, z miejska w czarne kapoty odziane, ale 3687 3, 31| odpust i siedziała zapatrzona w młodszego niby w obraz.~- 3688 3, 31| zapatrzona w młodszego niby w obraz.~- Ma on swoje dwórki, 3689 3, 31| szepnęła Jagustynka, jaże Jaguś w ogniach stanęła i na swoją 3690 3, 31| swoją sprawę pobilim się w lesie, to nikt z nas zawziętości 3691 3, 31| dwóch się zgodnie zmówi w przyjacielstwo, to ten trzeci 3692 3, 31| miejscami z wyrw głębokich kieby w studniach gwiazdy bystro 3693 3, 31| wszystkie okna, do późna też w opłotkach i po drogach wrzały 3694 3, 31| zarumieniło zorzami, jeszcze w świtowych, przyziemnych 3695 3, 31| srebrem szronami potrząśnięty, w ogniach stanął cały, w skrzeniach 3696 3, 31| w ogniach stanął cały, w skrzeniach mokrawych i w 3697 3, 31| w skrzeniach mokrawych i w chłodnym a rzeźwym poranku. 3698 3, 31| poranku. Ptactwo uderzyło w krzyk ogromny, zaszumiały 3699 3, 31| strzępiastym przędziwem; w szronach leżały jeszcze 3700 3, 31| jeszcze pola, kuląc się w dośpiku i nabrzmiewając 3701 3, 31| się wszystkimi stronami w orosiałe, senne zagony, 3702 3, 31| senne zagony, wtapiał się w przesłoneczniane tumany 3703 3, 31| i przywierał do poletek w cichości - bo od ziem, od 3704 3, 31| mocy i upojenia, że jaże w piersiach zapierało, jaże 3705 3, 31| jaże dusza się trzęsła w takiej przenajświętszej 3706 3, 31| przed tym zwiesnowym cudem i w najlichszej trawce widomym.~ 3707 3, 31| pobożnie, pacierze szeptał i w cichości za robotę się brał, 3708 3, 31| rzutem ręki rozsiewali ziarna w spulchnione, czekające role...~ 3709 3, 31| procesja odbędzie się dopiero w oktawę, trzeciego maja.~- 3710 3, 31| uszy i poszedł.~Zbiły się w kupkę i rzewnymi łzami płakały, 3711 3, 31| rzewnymi łzami płakały, w głos wyrzekając, a Rocho 3712 3, 31| Odpłacim się jeszcze w sposobną porę!~- A zawdy 3713 3, 31| sposobną porę!~- A zawdy w niedzielę zajeżdżajcie do 3714 3, 31| nam swoje przywieźcie! ~- W potrzebie się któren znajdzie, 3715 3, 31| Zskrzytwiałyby dziewosłąby ;~Dam w Wielkim Poście...~da dana!~ 3716 3, 31| Wielkim Poście...~da dana!~Dam w Wielkim Poście!...~ ~Dzwoniły 3717 3, 32| właśnie gęsi na staw, ta się w ten mig rzuciła z nowiną 3718 3, 32| wrzawą, się zakotłowało w izbach.~A rano było jeszcze, 3719 3, 32| zawiedzeni, bez namysłu i w dyrdy rzucili się na drugi 3720 3, 32| gliniaste wody rowami waliły, w bruzdach burzyła się woda 3721 3, 32| Kupą już wracali, dziad w pośrodku wlókł się huśtający 3722 3, 32| Niechrzczony jeden powiedział mi w sekrecie, co Lipczaki dzisiaj 3723 3, 32| razem przyjdą!~- A może się w mieście zabawią? mało to 3724 3, 32| nimi nic płacze!~- Juści, w mieście nie brakuje tych, 3725 3, 32| mieście nie brakuje tych, co w mamki poszły albo w piecach 3726 3, 32| co w mamki poszły albo w piecach u Żydów palą... 3727 3, 32| stoi!~- Dawnoście, dziadku, w Lipcach nie byli? - zagadnęła 3728 3, 32| wstał niedawno, bo jeno w portkach siedział na progu 3729 3, 32| wysmarowane naciągnął, umył się w sieni i, poczesując kudły 3730 3, 32| sieni i, poczesując kudły w otwartym oknie, rzucił drwiąco:~- 3731 3, 32| obrazem leży.~Obracał go w garściach, trzepnąwszy 3732 3, 32| trwożną radością, kiejby w obraz, dostał się Hance, 3733 3, 32| naraz o płot, bo tak w dołku ścisnęło, że omal 3734 3, 32| przyszła, zwaliła me kiej pałą w ciemię. Od wójta idziecie?~- 3735 3, 32| że zapomstujecie, a wy w bek, no, no!...~- Co wy?! 3736 3, 32| bek, no, no!...~- Co wy?! w taką porę bych pomstowała! 3737 3, 32| czasem folgę ozorowi, ale w sercu co inszego siedzi, 3738 3, 32| wyprostował się i wparł oczy w jej rozgorączkowaną twarz.~- 3739 3, 32| wypuszczą, nie...~Hance się w głowie zakotłowało i serce 3740 3, 32| się obiecały na odrobek.~W izbie już ogień buzował; 3741 3, 32| oktawę...~- Przeciek to ino w krzyżowe dni bywają procesje!...~- 3742 3, 32| zarządźcie, co potrza. Ja ostanę w chałupie, obrządzę i śniadanie 3743 3, 32| komornice, które pookręcane w płachty i zapaski, że ledwie 3744 3, 32| ziemią, okopując zarazem w poprzeczne rządki.~Cztery 3745 3, 32| ręce grabiały z zimna i w bruzdach było mokro, w trepy 3746 3, 32| i w bruzdach było mokro, w trepy nabierało się wody, 3747 3, 32| szmaty na nic się marały w błocie, bo deszcz, choć 3748 3, 32| piechotą nadbruździa" zaczęła w głos rozglądając się dokoła:~- 3749 3, 32| Niewiela dzisiaj gospodyń w polu ni na ogrodach.~- Chłopy 3750 3, 32| wracają, to nie robota im w głowie!~- Pewnie, tłuste 3751 3, 32| się z przełazu.~- Zadufana w sobie, jakby już na całej 3752 3, 32| jeszcze niejedno... Jagna w chałupie, i skoro Antek 3753 3, 32| pąkowiem i listeczkami.~Poszła w podwórze przeglądać gospodarstwo.~ 3754 3, 32| osowiałe i do pół boków w gnoju, prosiaki coś za mało 3755 3, 32| mruknął złego i pojechał.~W stodole nowa zgryzota: w 3756 3, 32| W stodole nowa zgryzota: w kupie ziemniaków, leżących 3757 3, 32| leżących na klepisku, pyskał se w najlepsze Jagusin wieprzek, 3758 3, 32| wieprzek, zaś kury grzebały w pośladzie, któren dawno 3759 3, 32| wyglądają. Dorabiać się w najemników to jakby wilki 3760 3, 32| zbrakło jej sił, że opadła w sobie kiej ten kamień ciężki 3761 3, 32| jednej chwili szczęśliwości w całym życiu, nic zgoła! 3762 3, 32| zapatrzyła się bezmyślnie w zapocone szyby, zbrużdżone 3763 3, 32| plecy i taka radość wstąpiła w serce, że się już rwała 3764 3, 32| mówić, a głos ten huczał w niej kiej w studni: gotował 3765 3, 32| głos ten huczał w niej kiej w studni: gotował się, wrzał 3766 3, 32| gotował się, wrzał i wzbierał w piersiach krzykiem strachu.~ 3767 3, 32| i boleście przytaić się w duszy, bo jarzmo codziennego 3768 3, 32| jarzmo codziennego trudu w kark się wpijało przypominając, 3769 3, 32| ludzie wiedzą, co wyrabiasz! W całej parafii wiedzą o twoich 3770 3, 32| cię już widzieli z wójtem w karczmie, nie dwa! A wtedy, 3771 3, 32| czasu... Nie bój się, kto w głośności żyje, o tym cicho 3772 3, 32| srogo ciepała ślepiami, że w Hance opadło serce, zmilkła 3773 3, 32| roboty, zebrała się jakoś w sobie i, poniechawszy robót, 3774 3, 32| zawróciła do chałupy.~Tak się w niej roztrzęsło, że ani 3775 3, 32| ptasi wrzask podnosił się w sadach, jakby ośnieżonych 3776 3, 32| świątecznie; wstęgi zaplatając w kosy, niejedna w dyrdy leciała 3777 3, 32| zaplatając w kosy, niejedna w dyrdy leciała po gorzałkę, 3778 3, 32| porządkami, że mało która szła w pole; nawet gęsi zapomniały 3779 3, 32| rowy, że gęgały wrzaskliwie w podwórzach, zaś dzieciska, 3780 3, 32| ponosił, skręcając z nagła w największą kupę zbereźników 3781 3, 32| tak się zabawiali, jaże go w końcu i zmanili podtykając 3782 3, 32| zestrachane rzuciło się w bok, akuratnie prosto na 3783 3, 32| Wywalił wrótnie i tak się w nie zaplątał orczykami, 3784 3, 32| Kulasy byłby sobie połamał w żerdkach, kieby nie Jagna, 3785 3, 32| stracił wiatr, nie wiedząc, w jaką stronę się obrócić, 3786 3, 32| zajechała przed ich dom stojący w głębi. Organiścina już była 3787 3, 32| truchcikiem.~Jagna poszła w trop tuż za bryczką. Jasio 3788 3, 32| patrzał jeno na nią jedną: w jej modre, zwilgotniałe 3789 3, 32| pożegnanie. Wjeżdżali już w mrok topoli.~Rozglądała 3790 3, 32| objął, jaże ciągotki bierą i w głowie się mąci...~Wzdrygnęła 3791 3, 32| gołą głową, boso i prawie w koszuli, bo tylko w jakiejś 3792 3, 32| prawie w koszuli, bo tylko w jakiejś podartej chuścinie 3793 3, 32| kulas miał jeszcze spowity w szmaty, koszyk wyplatał 3794 3, 32| ścierwy - rzucił patykiem w sień na rozgdakane kwoki.~ 3795 3, 32| bolącą, a pokornie zaglądał w jej twarz dziwnie omroczałą.~- 3796 3, 32| powracających, jak i cała wieś w tej chwili.~Zwijała się 3797 3, 32| uniesienia i z jakąś przyczajoną w sercu trwożną niechęcią.~- 3798 3, 32| Jasiowe wargi czerwone stawały w pamięci, i Jasiowy głos 3799 3, 32| Jasiowy głos luby odzywał się w sercu tak słodko, jaże smutki 3800 3, 32| pierzchały i pojaśniało w niej, że przygiąwszy się 3801 3, 32| kaj im tam karczmy będą w głowie!~- Wymizerowali się 3802 3, 32| im była krzywda, że się w cieple wyspali i najedli 3803 3, 32| srogimi ślepiami. Dobrze, co w samą porę Witek przyleciał 3804 3, 32| przyprószone - pławiły się w przejrzystym, pachnącym 3805 3, 32| już od poobiedzia nikto w pole do roboty nie wyszedł, 3806 3, 32| ci ptakowie świergocący w klonach i lipach, co wyniosłym 3807 3, 32| Wyszedł rychło i dobrodziej w komżę ubrany i stułę, z 3808 3, 32| mu jaże łysina błyskała w słońcu.~Pietrek Borynów 3809 3, 32| świece, a organista z książką w ręku stanął wpodle dobrodzieja, 3810 3, 32| któren dał znak, i ruszyli w cichości przez wieś okwieconą; 3811 3, 32| i zaintonował: "Kto się w opiekę..."~Zawtórowali z 3812 3, 32| wełniaków.~Rzeka migotała w słońcu i wiła się pokrętnie 3813 3, 32| rozśpiewane roznosiły się z wolna w cichym, przejrzystym powietrzu, 3814 3, 32| na cierniowe krze, całe w białościach kwiatów kieby 3815 3, 32| białościach kwiatów kieby w tych gzłach przenajświętszych.~ 3816 3, 32| oczom lecącym przed się w dale jasnego nieba, w rzekę 3817 3, 32| się w dale jasnego nieba, w rzekę rozmigotaną złotymi 3818 3, 32| rozmigotaną złotymi łuskami, w te wsie widniejące na wyżniach 3819 3, 32| suchych, a ledwie znaczne w modrawym powietrzu wstęgami 3820 3, 32| młynarz patrząc za rzekę w niziny, zarosłe żółtą, zeszłoroczną 3821 3, 32| trzciną i olchami, skąd raz w raz podrywały się ciężko 3822 3, 32| A ja swojego straciłem, w same święta się gdzieś zapodział.~- 3823 3, 32| przelocie.~- Co to jest w tych uwałowanych redlinach?~- 3824 3, 32| krzyż się wzniósł zatknięty w krzach, choręgwie się rozwinęły 3825 3, 32| przed ołtarzem, na którym, w kwiatach i pszczelnym brzęku 3826 3, 32| bierąc się od razu na lewo, w poprzek łąk, pod łagodne 3827 3, 32| szeroki wygon graniczny, w gąszcz smukłych jałowców, 3828 3, 32| nabitych kwiatuszkami, że nawet w starych koleinach mrowiły 3829 3, 32| wielkie kamionki, obrosłe w ciernie, że trzeba je było 3830 3, 32| się pochylała, przyodziana w bieluśkie gzło i cała owionięta 3831 3, 32| warkoczami, a tak czysta i drżąca w sobie, kiej ta dziewczyna 3832 3, 32| co młodsze kobiety, zaś w końcu, w pojedynkę albo 3833 3, 32| młodsze kobiety, zaś w końcu, w pojedynkę albo i po parze 3834 3, 32| pojedynkę albo i po parze w rządku, wlekły się staruchy 3835 3, 32| Ba! wczoraj już piętkę w życie znalazłem.~- A któż 3836 3, 32| którejś komornicy, jakby w krowę przyorywała.~- Przecież 3837 3, 32| karmiącej, zdały się dychać w słodkim wzbieraniu, bych 3838 3, 32| ptaki, ale nie sięgnęły w kołującym locie innych granic, 3839 3, 32| Coś za cicho... aby deszcz w nocy nie przyszedł... - 3840 3, 32| Zwiesna przeciek, to w mig przesycha - wtrącił 3841 3, 32| struchlały całkiem, przystrojony w zeszłoroczne wianuszki a 3842 3, 32| wróble nie gnieździły się w dziuplach, a chociaż naokół 3843 3, 32| śpiewał ino kto niekto, w pojedynkę, bo kobiety rajcowały 3844 3, 32| rajcowały z cicha, rzucając jeno w potrzebnym miejscu wrzaskliwie: " 3845 3, 32| gospodarze, na dworską modę w polu robią.~- Tylko na naszych 3846 3, 32| żałośnie.~- Darowanemu koniowi w zęby nie zaglądają - zaśmiał 3847 3, 32| stadkiem kuropatw, szorujących w poprzek zagonów.~Przycichły 3848 3, 32| kowal zawtórował, jaże w uszach zawierciało, a cieniuśkie 3849 3, 32| spłoszony źrebak odbiegł maci, w cały świat gnając.~Ze staje 3850 3, 32| niecierpliwości. Zbili się jeno barzej w kupę, stowarzyszając jak 3851 3, 32| śpiewał coraz głośniej, w dyrdy już sunął i oczy wpierał 3852 3, 32| już sunął i oczy wpierał w bór niedaleki, między drzewa 3853 3, 32| drugą. ~Hanka, co była szła w rzędzie z najpierwszymi 3854 3, 32| duszę, że zeszła na bok, w bruzdę, i oczy wypatrywała...~ 3855 3, 32| Chłopy już tam stojały kupą w cieniu brzóz wielgachnych, 3856 3, 32| kwiliły i krzyk nabrzmiewał w gardzielach, już ponosiło 3857 3, 32| Wszyscy też przyklęknęli w półkole i wraz z żarliwą 3858 3, 32| rogatą czapeczkę i wesoło a w cały głos huknął:~- Niech 3859 3, 32| kiej te owce do pasterza, a w ręce całując, a za nogi 3860 3, 32| kolebał się wpośród krzyków w kupie kobiet i dzieci, w 3861 3, 32| w kupie kobiet i dzieci, w radosnej wrzawie gwaru i 3862 3, 32| rozpowiadając, a insze już się w gąszcz wywodzili, od ludzkich 3863 3, 32| snadź la ulżenia sobie w kuntentnościach, śpiewem 3864 3, 32| się rozlegał i pryskały w gąszczach rozognione śmiechy, 3865 3, 32| wyniesło, jakby wzdymając w rozzłoconą, szklaną banię, 3866 3, 32| przesiąkłych czerwienią mdlało w sinych wysokościach, słońce 3867 3, 32| a wśród pni ogromnych, w zielonych podszyciach roztrzęsały 3868 3, 32| rozgorzały wody, przytajone w gąszczach, i cały bór jakby 3869 3, 32| gąszczach, i cały bór jakby w ogniach stanął i w krwawych 3870 3, 32| jakby w ogniach stanął i w krwawych dymach, że tylko 3871 3, 32| się patrzeć, wygrzewając w zachodzie czuby wielgachne, 3872 3, 32| kwitnące drzewa gorzały w zachodzie, te długie zagony, 3873 3, 32| wszystkim zarówno dusze klękały w niemej, gorącej czci przed 3874 3, 32| toć gwarzą, cieszą się, w oczy sobie zaglądają, cisną 3875 3, 32| niepowstrzymanej, a ona, choć idzie w pośrodku, tak się czuje 3876 3, 32| jako to drzewo usychające w gąszczach, na którym nawet 3877 3, 32| zbielałymi wargami, jeno w tych długich przerwach, 3878 3, 32| szepty, wpierała ciężkie oczy w krzyż błyszczący i szła, 3879 3, 32| sobie czując zarazem, jak w niej łzy piekące wzbierają, 3880 3, 32| oblał, że wypadła z kupy i w las pognała, sama nie wiedząc, 3881 3, 32| straszną ochotę poczuć się w gromadzie i ścisku, w tej 3882 3, 32| się w gromadzie i ścisku, w tej przejmującej wrzawie 3883 3, 32| jak ten Łapa szukający w ciżbie swoich gospodarzy. 3884 3, 32| przemyślnie zagubiał się w jałowcach i kole Nastusi 3885 3, 32| stowarzyszył, zajęty swoimi. w końcu złość zatrzęsła, 3886 3, 32| lubością puściła kamieniem w całą kupę i w te rozradowane, 3887 3, 32| kamieniem w całą kupę i w te rozradowane, śmiejące 3888 3, 32| kapoty granatowe, faje w zębach i portki na cholewach.~- 3889 3, 32| przędzę na wszystkie niziny. W cichości, jaką się przyodziewał 3890 3, 32| procesja wsiąkała z wolna w pola, że jeno gdzieniegdzie 3891 3, 32| białe kapoty mgliły się w zapadających, modrawych 3892 3, 32| ziem rymnął przed obrazami, w głos rycząc szczęścia~Ponowiły 3893 3, 32| palącym łzom.~Jeno że i w tym nie ostała dzisiaj sama 3894 3, 32| Jaguś tak samo ciskała się w mrocznym obejściu, rychtyk 3895 3, 32| krzywdy jakiejś i zabić w sobie smutki a żale.~Ale 3896 3, 32| i tak cięgiem stały jej w oczach i często palącym 3897 3, 32| sznurem ciekły po twarzy, a w duszy krzewił się coraz 3898 3, 32| przyszło do tego, że kiej w stodole nabierała w opałkę 3899 3, 32| kiej w stodole nabierała w opałkę sieczki, chwycił 3900 3, 32| obrządki, do chałupy poszła.~W progu natknęła się na Hankę: 3901 3, 32| na Hankę: zajrzały sobie w oczy przeszklone łzami a 3902 3, 32| stały wywarte do sieni i w obu już się paliły światła, 3903 3, 32| jakiś, to nagłe ocknienie w pamięci krzywd, jaże i w 3904 3, 32| w pamięci krzywd, jaże i w końcu rozniesło je daleko 3905 3, 32| daleko i zawziętość znowu w sercach zawrzała, złoście 3906 3, 32| z rzadka przebłyskiwały w płowych głębokościach; na 3907 3, 32| słodkim zapachem, jaże w głowie się kręciło.~Wieś 3908 3, 32| progów i przyźb, tonących w ciemnościach, zaś drogi, 3909 3, 32| Wawrzkiem: gdziesik pod płotem, w grubym cieniu stojali, przytuleni 3910 3, 32| Zawróciła nagle i już w dyrdy, jakby goniona przez 3911 3, 32| niepowstrzymanie.~Gdziesik w nocy, w rozpachnionych sadach 3912 3, 32| niepowstrzymanie.~Gdziesik w nocy, w rozpachnionych sadach czy 3913 3, 33| na to pole nieobjęte, kaj w sinych oprzędach mgieł, 3914 3, 33| uśpionym jeszcze sadom i rymnął w gąszcze, że z wiśni posypał 3915 3, 33| budziła, ptaki zaśpiewały w gniazdach, drzewa też jęły 3916 3, 33| jak kiedy człowieczą duszę w twardym śpiku zmora dusi, 3917 3, 33| się kajścić zapodział, że w lubej cichości wszystko 3918 3, 33| sznurkami, jaskółki śmigały w czystym powietrzu, boćki 3919 3, 33| zaś wszędy przed progami a w opłotkach doili pośpiesznie 3920 3, 33| cisnęły się środkiem drogi w tumanie kurzu. Spędzali 3921 3, 33| czerwonawo mieniąca się w słońcu, że jeno belki owiec 3922 3, 33| jarmarek. Było to jakoś w tydzień po powrocie chłopów 3923 3, 33| kreminału.~Wszystko już w Lipcach wracało z wolna 3924 3, 33| chociaż chłopy już ujęły rządy w swoje kwarde ręce, jeszczech 3925 3, 33| niby to nowin zasięgając w sprawie; jeszcze ten i ów 3926 3, 33| dnia puściej robiło się w karczmie i po drogach i 3927 3, 33| akuratnie wypadał jarmarek w Tymowie, to mało kto do 3928 3, 33| piechty idące jajka niesły w chustach; to masło kryjomo 3929 3, 33| kto ostał, dłubał cosik w obejściach i na ogrodach 3930 3, 33| kościołem, pobok Mateusza, w chałupinie o jednej izbie 3931 3, 33| grunt, że kiej rozcięte w poprzek żebra sterczały 3932 3, 33| wykrętasy, jakby muchę uwalaną w czernidle puścił kto na 3933 3, 33| a Tereska, zawiązawszy w węzełek pięć jajek kaczych, 3934 3, 33| przystawała co trocha i kryjąc się w cienie, z bojaźnią wpatrywała 3935 3, 33| bojaźnią wpatrywała się w niezrozumiałe litery listu.~- 3936 3, 33| go zza gorsu do rąk i w róg chustki zawinęła.~U 3937 3, 33| do pustych izb, że tylko w jednej, kaj okno było przysłonione 3938 3, 33| pobok stanęła miętosząc list w ręku i chustkę naciągając 3939 3, 33| drobiu, kaczki trzepały się w kałużach, młode indyczki 3940 3, 33| ku prosiętom, wylegującym w błocie, gołębie podrywały 3941 3, 33| sprzed stodoły, krążyły w powietrzu i spadały co trocha 3942 3, 33| sady rozkwitłe pławiły się w słońcu, jabłonie obwalone 3943 3, 33| pociekły.~- Organista jest w domu? - spytała, twarz odwracając.~- 3944 3, 33| ruchając mocno koziełkiem w kierzance, jaże śmietana 3945 3, 33| umyślnie puściłeś konie w koniczynę! - rozległ się 3946 3, 33| koniczynę! - rozległ się w sadzie jazgotliwy głos organiściny. - 3947 3, 33| rozniesło!~- Nie przywrę, w oczy mu powiem, bo widziałem. 3948 3, 33| gniadego, a tu widzę, że w naszej koniczynie jakieś 3949 3, 33| popędza je batem coraz głębiej w koniczynę, to...~- Cicho, 3950 3, 33| już mówiłam, że to siano w przeszłym roku... cicho, 3951 3, 33| jej zaczekać.~A dopiero w parę dobrych pacierzy zawołano 3952 3, 33| Organista rozmamłany całkiem, w gaciach jeno, popijając 3953 3, 33| wszystko, co się dzieje w domu, przesyłał pozdrowienia 3954 3, 33| buchał radością powrotu, a w końcu Grzela dopisywał prosząc, 3955 3, 33| i długo się tuliła kajś w opłotkach.~- Co ja teraz 3956 3, 33| Popłakując a szarpiąc się w sobie, znalazła się u Borynów. 3957 3, 33| Jagna też u matki robiła, że w chałupie była jeno Jagustynka 3958 3, 33| płótno zmoczone rozpościerały w sadzie.~Powiedziała o Grzeli, 3959 3, 33| dzieciskami lepszy niźli wolność w pojedynkę. Nie bucz, a ratuj 3960 3, 33| mogła wytrzymać, uciekła w pole a buchnąwszy gdziesik 3961 3, 33| pole a buchnąwszy gdziesik w żyto, tam dopiero popuściła 3962 3, 33| płotami a drogą podzielone, w koszulach jeno i wełniakach, 3963 3, 33| chłopa z Modlicy siedzącego w ganku, któren jaże tupał 3964 3, 33| tych szkód na ogrodzie i w sadzie! A bodajś się struła 3965 3, 33| Przyznasz się, kiej cię w dybach do kreminału popędzą.~- 3966 3, 33| Do sądu podam, jak Bóg w niebie, wszyscy słyszeli. 3967 3, 33| pysk i z dzikim kwikiem w kudły się wczepiła pazurami, 3968 3, 33| pięściami, kaj popadło.~Bartek w ten mig skoczył na pomoc 3969 3, 33| swojej.~Zwarli się kiej psy w nierozplątaną kupę, że ani 3970 3, 33| snopy wichurą zakręcone, w końcu, zmagając się coraz 3971 3, 33| zajadlej, runęli na ziem, w piasek.~Kurz ich zakrył, 3972 3, 33| się na nogi, a chytając w garście, co popadło, znowu 3973 3, 33| skargę podawać. Zaś dopiero w jaką godzinę ruszyli Kozłowie.~ 3974 3, 33| obronili, to zaświarczą w sądzie poczciwie! - darła 3975 3, 33| ze strachu schowała się w czas bitki, wylazła skądciś 3976 3, 33| wypadał z matczynej strony. W chałupie nie było nikogo, 3977 3, 33| pozawierawszy drzwi, już w dyrdy poleciała z nowinami.~ 3978 3, 33| zboża i sady stały jakby w słońce zapatrzone, że jeno 3979 3, 33| juści... chwaciłoby... W urzędzie prosić...~- Dadzą 3980 3, 33| Dadzą to teraz, kiej bór w procesie!... przecież nawet 3981 3, 33| ciesielskie, Stacho drapał się w głowę, a Bylica nos wycierał 3982 3, 33| nos wycierał za węgłem, że w tej smutnej cichości jeno 3983 3, 33| słodkie oczy, białe zęby grały w wiśniowych wargach i cała 3984 3, 33| się hardo pod bok i biła w niego skrzącymi ślepiami 3985 3, 33| tamten nie wróci. Odpasła cię w kreminale, naszkodowała 3986 3, 33| Mateusz zapomniał języka w gębie.~Wstyd go przejął, 3987 3, 33| niej lubością!... Jezu, i w pysk wziąć od takiej nie 3988 3, 33| tymi babami! - srożył się w sobie.~Obiad się dopiero 3989 3, 33| Tereski. Właśnie krowę doiła w sadzie; podniosła na niego 3990 3, 33| Niecierpliwiło go to patrzenie i w sroższy gniew wprowadzało.~- 3991 3, 33| spojrzę, ślepiaj se psu w ogon! Nie przeciągniesz 3992 3, 33| ozwał, ni nawet spojrzał w jej stronę. Nastce jeno 3993 3, 33| jeno przypalona i kiej cie w zęby kłuje...~- Nie przeciwiaj 3994 3, 33| jej wycierać, co?~- Mokro w oborze, to się wala.~- Mokro! 3995 3, 33| to się wala.~- Mokro! w lesie kolki, ; czekacie 3996 3, 33| Dyć odparzy sobie kłęby w tym gnoju, zgnije! Tyla 3997 3, 33| gnoju, zgnije! Tyla bab w chałupie, a porządku ani 3998 3, 33| przywtórzyli wbijając oczy w michę.~- Byliście już u 3999 3, 33| przepić.~- Prędko wybieraj, a w druhny me proś, Mateusz - 4000 3, 33| zarówno wybrane i jedna w drugą najlepsze. Magdusia


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL