Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
uzywam 1
uzywana 1
uzywane 1
w 5699
wabiaca 1
wabiacy 1
wabil 1
Frequency    [«  »]
6542 a
6068 na
5932 nie
5699 w
5302 z
4993 to
4437 ze
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

w

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

     Tom, Rozdzial
4001 3, 33| bym to zimą wyspał? cheba w butach, co?...~Zgromiła 4002 3, 33| przekpiwał ze wszystkich! Kiej ci w Lipcach malo, na drugich 4003 3, 33| jazgotały.~- Jest ich w Lipcach, jest: przeciek 4004 3, 33| pod kozik, że co sobota w każdej chałupie już od świtania 4005 3, 33| urzędnikami się zna, to w powiecie mocen wszystko, 4006 3, 33| wiało od pól. Sady stojały w cichości, między drzewinami 4007 3, 33| Juści... żeby tak raz w dzień warzyć, starczyłoby 4008 3, 33| ołtarz!~Słońce prażyło prosto w oczy, cienie były jeszcze 4009 3, 33| je ścibałam, ale kiejście w takiej potrzebie, pożyczę. 4010 3, 33| oddacie. Wziąć od swojego w potrzebie nie wstyd i gospodarzowi, 4011 3, 33| gospodarzowi, weźcie - wsunęła mu w rękę samymi złotówkami cosik 4012 3, 33| Pieniądze dziwnie kusząco lśniły w słońcu. Przymrużał oczy 4013 3, 33| pomrzeć, milej... choćby nawet w tej komorze po jałówce... 4014 3, 33| dziadówkam ino... Łkała w sobie cichuśkim, żalnym 4015 3, 33| na pochowek i długo wama w chałupie nie zagości... 4016 3, 33| Miejsce się znajdzie... w sionce może poleżeć... gęsi 4017 3, 33| Ale Kłąb jeno zachrapał w odpowiedzi. I dopiero nazajutrz 4018 3, 33| śpiewy się niesły z wiatrem. W kuźni dzwoniły młoty. Od 4019 3, 33| na kapuśniska dźwigając w przetakach i koszach rozsadę, 4020 3, 33| rozsadę, a rozpowiadając w głos o wczorajszym jarmarku 4021 3, 33| pełnymi wody polśniewającej w słońcu, zaroiło się od czerwieni.~ 4022 3, 33| mięsa pilnują! Warują, a w końcu ty, chłopie, dopłać, 4023 3, 33| kapuśnisku, a Jagna robi u matki.~W izbie pusto było, przez 4024 3, 33| szorujących po ścianach i w okno niekiedy zaglądających.~- 4025 3, 33| co?~Czekali patrząc mu w oczy.~- Sam tu, chłopy! 4026 3, 33| głosem, podniósł ręce jakby w obronie i zwalił się na 4027 3, 33| ale on już leżał cichy, a w szeroko otwartych oczach 4028 3, 33| bawiły się pod ścianą, a w sadzie spacerował Witkowy 4029 3, 33| wywarte.~Szli czas jakiś w milczeniu zgrozy, jakby 4030 3, 33| Patrzeli kwardo we świat, w pola rozkołysane, na bory 4031 3, 33| zwiesnowy, i dusze im kamieniały w rezygnacji a poddaniu się 4032 3, 33| nikogo nie poznawał, że w końcu zaprzestali.~- Jemu 4033 3, 33| to i leżał se chudziaszek w takim opuszczeniu, kieby 4034 3, 33| trawą porosły.~Komuż ta był w pamięci?~Bywało nieraz, 4035 3, 33| Przeciek ksiądz zawdy tak mówią w kościele.~- To i gospodarz 4036 3, 33| Tak ano przechodziły dnie w Borynowej chałupie...~Zaś 4037 3, 33| na wsi kotłowało się kiej w garnku.~Wójtowa bitka to 4038 3, 33| wójtem był przeciech, mógł w niejednym poredzić, ale 4039 3, 33| o tej chorobie, bąkając w sekrecie, co jeno udaje, 4040 3, 33| ni słuchać nie chciała, w żywe oczy się wypierając, 4041 3, 33| pięściami ponosił, a baby też w słowach nie przebierały.~ 4042 3, 33| ten śnieg łoński - swoje w tym mieli zamysły i la siebie 4043 3, 33| zawzięta, boć przy ludziach w oczy świarczyli sobie przyjacielstwo, 4044 3, 33| gruchnęło po chałupach:~- Niemcy w karczmie popasają!~- Na 4045 3, 33| sady krzykali se nowinę, w opłotkach stawali gadać 4046 3, 33| sprzęt gospodarski, zaś w karczmie przed szynkwasem 4047 3, 33| juchy, rozrosłe i brodate, w granatowe kapoty przyodziane, 4048 3, 33| zapalczywością:~- Pchnę w kałdun tego j z brzega, 4049 3, 33| zaklął Mateusz bijąc pięścią w szynkwas. - Jak się usadzą 4050 3, 33| Podlesiu, to i ciężko będzie w Lipcach wytrzymać - zapewniał, 4051 3, 33| Oddać nie miał, a ten mu w długu chciał wziąć Podlesie 4052 3, 33| przeciek teraz, dopóki z nami w procesie, ciąć mu nie pozwolą. 4053 3, 33| Kupujcie, przeda i jeszcze waju w rękę pocałuje.~- Hale, drogi 4054 3, 33| Taki kawał wybranej ziemi, w sam raz la synów i zięciów. 4055 3, 33| nosa. Biednemu zawdy wiater w oczy!...~Ale i wyrzekania 4056 3, 33| końcowi, a przypiekało kieby w lipcu. Dnie wstawały ciche 4057 3, 33| wyrosłe, szły jeszczek galanto w górę, jaże chałupy się skryły 4058 3, 33| sypiali, gdyż trudno było w chałupach wytrzymać.~Zaś 4059 3, 33| niźli po inne roki, dość, że w Lipcach nastał czas dziwnie 4060 3, 33| niespokojny.~Chodzili rozdygotani w sobie upatrując jeno, kogo 4061 3, 33| nikto nie żeni, a mnie dzień w dzień ktosik gorzałkę stawia, 4062 3, 33| Juści, co się źle działo w Lipcach.~Ale cheba co w 4063 3, 33| w Lipcach.~Ale cheba co w chałupie Dominikowej działo 4064 3, 33| śmiał się jej przeciwić ni w poprzek stawać. A tu kto 4065 3, 33| Jezus miłosierny - wołała w zapamiętaniu i złości, przy 4066 3, 33| Wysłuchali cierpliwie, w ręce go ucałowali, a za 4067 3, 33| złości a zmartwienia, bo w żaden sposób zmóc się nie 4068 3, 33| dawali, a przy tym miasto w kościele przesiadywać i 4069 3, 33| ludzkie niźli przesiadywanie w tej obmierzłej chałupie 4070 3, 33| on tam chudziaczek schnął w kreminale i Bożego zmiłowania 4071 3, 33| Bożego zmiłowania wyglądał. W chałupie też się z wolna 4072 3, 33| Trza było wszystko znieść i w sobie schować na później, 4073 3, 33| więcej. Jakże, i żelazo w końcu rdza przeźre, i kamień 4074 3, 33| przystrajały dziewczyny w papierowe wstęgi a korony 4075 3, 33| była odwieczna, spękana i w gruz się sypiąca, że nawet 4076 3, 33| że nawet ptaki już się w, niej nie gnieździły, a 4077 3, 33| gnieździły, a jeno niekiej, w czas słót jesiennych, pastuch 4078 3, 33| dało, przybrali kapliczkę w zieleń, a kwiaty, ktosik 4079 3, 33| wysypał, że nawtykawszy w ziemię u stóp figury świeczek 4080 3, 33| naród śpiewał, wpatrzony w jasną twarz Matki, co wyciągała 4081 3, 33| nutą, wzbierać mocą, jaże w końcu buchnęły złote, spienione 4082 3, 33| to, Michał?~- Przysiędę w ganku i powiem co wam - 4083 3, 33| wyciągnąć.~- A co? - wparła się w słupek i dziecko mocniej 4084 3, 33| nie wydojone porykiwały w oborze, gęsi były nie zapędzone 4085 3, 33| na noc i źrebak gonił się w opłotkach z Łapą, a chłopaki 4086 3, 33| Łapą, a chłopaki rajcowały w stodole. Nie wierzyła mu 4087 3, 33| Skądże to wezmę?... Mój Boże, w tyli świat... od wszystkiego.~- 4088 3, 33| bele słowo, a tam chłop w kreminale zgnije, Powiem 4089 3, 33| go nie puszczą, a jeszcze w kajdany zakują - zakończył 4090 3, 33| pieniądze by się nalazły... Moja w tym głowa... pomógłbym. ~ 4091 3, 33| spostrzegła, kiej się zapodział w nocy.~Późno już było, w 4092 3, 33| w nocy.~Późno już było, w chałupie spali, tylko Witek 4093 3, 33| bulgotała i ptaki zawodziły w sadach. Księżyc się wtoczył 4094 3, 33| tafla lodowa... Aże dzwoniło w uszach od tej cichości a 4095 3, 33| wszystkiego! - myślała jedno w kółko.~Groza przejęła, 4096 3, 33| niekiej z męką i strachem:~- W cały świat uciekać! Na zawsze! 4097 3, 34| Niewiela ludzi kręciło się w obejściach, że to pora była 4098 3, 34| wolniuśko, z podniesioną głową, w tej ci samej kapocie szarej, 4099 3, 34| wszystko zastaje po dawnemu.~- W Częstochowie byłem na odpuście - 4100 3, 34| A obaczcie ich, leżą w sadzie, że to gorąc w chałupie. 4101 3, 34| leżą w sadzie, że to gorąc w chałupie. Mleka wama bez 4102 3, 34| zjedli? co?~Ale Rocho już był w sadzie i chyłkiem przebierał 4103 3, 34| do chorego, któren leżał w półkoszku, wymoszczonym 4104 3, 34| przyokryty. Łapa, zwinięty w kłębek, warował mu przy 4105 3, 34| ozdarł, słońce chlustało mu w oczy i coraz kawał modrego 4106 3, 34| niego. Zapatrzył się znowu w rozkołysane gałęzie i w 4107 3, 34| w rozkołysane gałęzie i w te słoneczne bryzgi, zalewające 4108 3, 34| przerwał jej niecierpliwie.~- W polu, ziemniaki osypuje 4109 3, 34| poszedł. I powiada, że może w pacierz po oddaniu listu 4110 3, 34| Dziedzic już na nich czekał w porębie i zaraz sam wybrał 4111 3, 34| to starą chałupę bierze w dożywocie...~- Hale, tyle 4112 3, 34| Jużeśwa nawet myśleli, czy w tej dobroci nie ma jakiego 4113 3, 34| i to na ręce patrzą, zaś w urzędzie się przez grosza 4114 3, 34| wy powiadacie!~- Prawdę! W głównym urzędzie powiedzieli 4115 3, 34| co nie ucieknie, albo da w zastaw sądowi pięćset rubli.~- 4116 3, 34| nieprzezpieczna: ma on tu coś w tym, ma... Ze sprzedaniem 4117 3, 34| śpieszyć: z grontu wyjeżdża się w ogiery, a powraca rakiem, 4118 3, 34| przeliczymy.~Zniknęła gdziesik w obejściu, a powróciwszy 4119 3, 34| węzełek na kolana.~Były w nim papierowe pieniądze, 4120 3, 34| kochani - szeptał całując w głowę, bo mu się do nóg 4121 3, 34| powtarzałabym po kim, ale samam ich w sadzie zdybała, no...~- 4122 3, 34| Siadajcie. Z radości w głowie mu się pomieszało, 4123 3, 34| wystałaś się, chudziaczko, w boru, to se teraz odpoczniesz... 4124 3, 34| o ziemię i poddawały się w tył, kiej stado źrebców 4125 3, 34| wiecie, jakieś zabite leżą w boru! Jezus, zatkało me 4126 3, 34| Borynowym krzyżem koń się rzucił w bok, jażem bęcnął na ziem. 4127 3, 34| konia? a tu jakieś ludzie w jałowcach leżą... Wołalim, 4128 3, 34| widział, jeno co ze strachu w las pognał do komornic, 4129 3, 34| zbierały. Nieżywe leżą.~- W imię Ojca i Syna, to jedźże 4130 3, 34| puścił.~Juści, co po wsi w ten mig się rozgłosiło o 4131 3, 34| Żadnych zabitych nie było w lesie, ludzie se jakieś 4132 3, 34| z utrudzenia. - Zabitych w lesie nie było, to prawda, 4133 3, 34| Jagusia Borynowa... i śpią se w najlepsze. Spili się w mieście, 4134 3, 34| se w najlepsze. Spili się w mieście, gorąc był, to se 4135 3, 34| to se chcieli wypocząć w chłodzie i pojamorować. 4136 3, 34| przyjechał i budził, Jagna w pola uciekła, zaś pana wójta 4137 3, 34| świnia!~- Jezus, tego jeszcze w Lipcach nie bywało - jęknęła 4138 3, 34| Dominikowa?~- Z rozmysłem w mieście ostawili, bych nie 4139 3, 34| czy nalazłby śliczniejszą w jakim dworze: ledwie spojrzy 4140 3, 34| ciągała? ona po całych nocach w sadzie warowała, co? Dobrze 4141 3, 34| wybiegając na pola. Zaś w chałupach też było podobnie, 4142 3, 34| podobnie, bo po kolacji nikto w izbach nie ostał ni na progach 4143 3, 34| śmiechy ni śpiewki, jak zawdy w ciepły wieczór, bo wszystkie 4144 3, 34| powiedzą, że co najgorsze, to w Lipcach się staje.~- I na 4145 3, 34| dojrzawszy Jagusię śpiącą w ubraniu przywarła drzwi 4146 3, 34| dobrze utrafiły, bo do późna w noc stary Płoszka i Kozły 4147 3, 34| gadał:~- Udał się nam wójt, w całym powiecie nie najdzie 4148 3, 34| Trzymaj se i co drugiego w zębach: nikto ci nie wydziera! - 4149 3, 34| szkodę gromady, szkołę chce w Lipcach stawiać, Miemców 4150 3, 34| się od niego i cosik długo w noc uredzali. Zaś nazajutrz 4151 3, 34| prażyć niemiłosiernie, że w rozpalonym i suchym powietrzu 4152 3, 34| bezwładnie, piasek parzył w nogi kiej zarzewie, zaś 4153 3, 34| wełniakami, że jaże grała w oczach od kolorów, zaś w 4154 3, 34| w oczach od kolorów, zaś w pośrodku, na podwyższeniu, 4155 3, 34| zastawiony świecami a kwiatami w doinkach, które Józka oblepiła 4156 3, 34| doinkach, które Józka oblepiła w strzyżki ze złotego papieru. ~ 4157 3, 34| ginęły pod zielenią, zaś w snopki dachu nawtykała tataraków.~ 4158 3, 34| Witek jeno ostał na straży w opłotkach, bo chmara dzieci 4159 3, 34| i groził ostrym dziobem w bose nogi, jaże z wrzaskiem 4160 3, 34| wyszedł. Józka biegła przodem, w bieli cała, w trzewikach 4161 3, 34| biegła przodem, w bieli cała, w trzewikach zasznurowanych 4162 3, 34| czerwonymi tasiemkami, z książką w ręku.~- Witek, jak ci się 4163 3, 34| pierza.~- Głupiś! Łapie w ogon se zajrzyj! Hale, boćka 4164 3, 34| poleciał do Macieja, leżącego w sadzie, jak co dnia.~Na 4165 3, 34| opustoszały, jeno niekajś w opłotkach bawiły się dzieci, 4166 3, 34| dzieci, psy wylegały się w słońcu i jaskółki śmigały 4167 3, 34| jaskółki śmigały nad stawem w rozpalonym powietrzu, zaś 4168 3, 34| rozpalonym powietrzu, zaś w kościele zaraz po sygnaturce 4169 3, 34| niesione przez dziewczyny w biel przybrane, zaś w końcu 4170 3, 34| dziewczyny w biel przybrane, zaś w końcu wynosił się czerwony 4171 3, 34| ze złocistą monstrancją w ręku wolniuśko zstępował 4172 3, 34| wszystek naród odgruchnął mu w jeden ogromny, niebosiężny 4173 3, 34| prowadziły dobrodzieja i jeszcze w asyście szli pobok ze światłem, 4174 3, 34| od spieki, słońce lunęło w oczy, żywym ogniem prażąc, 4175 3, 34| bicia dzwonów, śpiewów, w pachnących dymach trybularza 4176 3, 34| pachnących dymach trybularza i w kłębach kurzawy, jaka się 4177 3, 34| ołtarza, do Borynów; droga się w mig zapchała, jaże płoty 4178 3, 34| obrazy i święte figury całe w tiulach a kwiatach.~Parli 4179 3, 34| tiulach a kwiatach.~Parli się w tłoku wielkim głowa przy 4180 3, 34| czarne olchy, te rozgorzałe w słońcu wody, te śmigłe brzózki, 4181 3, 34| się skłębionym grzmotem w rozżarzonym powietrzu i 4182 3, 34| powietrze trzęsło się i mieniło w oczach kiej wrzątek - na 4183 3, 34| tupot nóg się rozlegał, w onej cichości nagłej skowronki 4184 3, 34| długo trwało nabożeństwo w kościele, długo huczały 4185 3, 34| słońce jęło się zatapiać w rudych, paskudnych tumanach 4186 3, 34| gałęzie i snopki z dachów w cały świat porwał, a pierwsze 4187 3, 34| pioruny trzasnęły gdziesik w bory; całe niebo w mig posiniało 4188 3, 34| gdziesik w bory; całe niebo w mig posiniało niby wątroba, 4189 3, 34| stworzenie przyczaiło się w strachu.~Na szczęście, że 4190 3, 34| poszła taka nawałnica, że w mig położyła zboża, rzeka 4191 3, 34| ziemia jakby się rozpaliła w słońcu; gorzały kałuże po 4192 3, 34| roztokach, ptaki ćwierkały w gąszczach, psy ujadały, 4193 3, 34| sąsiedzkich wsi pozostało w gościnie u Lipczaków: byli 4194 3, 34| do Żyda bo zawdy raźniej w kupie i w karczmie weselej.~ 4195 3, 34| zawdy raźniej w kupie i w karczmie weselej.~Chłopaki 4196 3, 34| zapchana rozbabranymi betami, w których spały Żydzięta, 4197 3, 34| Jedna łojówka kopciła się w mosiężnym świeczniku, wiszącym 4198 3, 34| pułapu. Grzela puścił flaszkę w kolejkę, przepili raz i 4199 3, 34| posiali! - buchnął Mateusz. - W twoje ręce, Michał! - dodał 4200 3, 34| Dobrze wama z Miemcami w piątki na sperce z kawą, 4201 3, 34| Grzela patrząc mu ostro w ślepie rozbiegane.~- Kiejby 4202 3, 34| o miedzę, to będzie jak w Górkach: powietrza prosto 4203 3, 34| prosto zbraknie do dychania w Lipcach i z torbami pójdziemy 4204 3, 34| Miemcy! siedziały takuśko w Liszkach a nasi ich wykupili 4205 3, 34| wykupili co do jednego, że zaś w Górkach było inaczej, to 4206 3, 34| rzekł, jakby obuchem zwalił w ciemię.~- Bieda nie z tego, 4207 3, 34| zerwał, buchnął pięścią w stół i zakrzyczał:~- A czekajcie 4208 3, 34| się nie rozwalają, tyla w nich siedzi, bieda jaże 4209 3, 34| rośnie se jako ta dziczka w czystym polu, że czy zmarnieje, 4210 3, 34| bele jeno podatki płacił, w rekruty szedł i urzędom 4211 3, 34| Jędrzych pijany do cna ryczy w kominie.~Nie pytali o więcej, 4212 3, 34| dziedzicem się pogodzić i w zamian morgi lasu zażądać 4213 3, 34| Płocka, o czym był wyczytał w gazecie.~- Dobra nasza, 4214 3, 34| A ja ci mówię, że można, w inny ździebko sposób, a 4215 3, 34| nie poredzą!... jak Bóg w niebie, tak nas znowu za 4216 3, 34| groch rzucał na ścianę, że w końcu Mateusz rzekł:~- Prawisz 4217 3, 34| Mateusz rzekł:~- Prawisz kiej w kościele, jakbyś z książki 4218 3, 34| zrywać się, tłuc pięściami w stół, a wrzeszczeć z wielkiej 4219 3, 34| mówić, tak ich ponosiło.~Żyd w te pore przyniósł flachę, 4220 3, 34| Ja jestem Żyd, ale mnie w boru nie znaleźli, ja się 4221 3, 34| Tereskę i puścił się z nią w tany, a za nim drugie zaczęły 4222 3, 34| na muzykantów krzykać i w tany iść kiej wicher.~Juści, 4223 3, 34| wysuwała się z karczmy i w cienie szła... Zaś pod ścianą 4224 3, 34| ryja nie zdążył wsadzić w ziemniaki, a ta do mnie 4225 3, 34| górował wyraźnie nad drugimi w różnych miejscach, przechodził 4226 3, 35| wieczory chodzili po chałupach w pojedynkę i podjudzali naród 4227 3, 35| i porządki wychwalał, w końcu powiedział swoje, 4228 3, 35| dni pełno go było na wsi, w chałupach, po ogrodach, 4229 3, 35| chałupach, po ogrodach, w pola nawet szedł i zagadując 4230 3, 35| nie pomoc Rochowa. Jakoś w sobotę po południu, zmiarkowawszy, 4231 3, 35| chłodu zażywał, a zaglądał w obejścia, pytał o różności, 4232 3, 35| kobietami się zmawiał i w końcu każdemu z osobna a 4233 3, 35| naradzali, ale już rankiem w niedzielę byli wszyscy zdecydowani 4234 3, 35| dopiero zza chałupy, w cieniach polśniewały jeszcze 4235 3, 35| chłód pachnący zbożami.~W chałupie cicho było, jak 4236 3, 35| cicho było, jak zazwyczaj w niedzielę, kobiety zwijały 4237 3, 35| źrebakiem baraszkującym w podwórzu, niekiedy drzewa 4238 3, 35| leżały puste i rozmigotane w słońcu, mało kto przechodził, 4239 3, 35| stawała za nim, niekiedy szła w podwórze, a wracając spuszczała 4240 3, 35| znowu odeszła, przysiadła w wywartym oknie i wsparłszy 4241 3, 35| zapowietrzonej, a nikto w obronie nie stanie.~Gdzież 4242 3, 35| gorączkowo, żałoście się w niej kajść zapodziewały, 4243 3, 35| zawołał spostrzegając stójkę w opłotkach.~- Dla "Anny Maćwiejówny 4244 3, 35| Co innego stoi napisane w papierze, nie chciałem tylko 4245 3, 35| chodził za nią ze skamleniem i w oczy zaglądał, jakby cosik 4246 3, 35| cosik miarkując, szepnęła w same ucho niby człowiekowi:~- 4247 3, 35| poleciała do matki.~Nie w porę przyszła, trafiając 4248 3, 35| zasiadł pod oknem z papierosem w zębach, strzykał śliną na 4249 3, 35| spoglądając na brata, w końcu rzekł:~- A to, matko, 4250 3, 35| się ogień buzował; dmuchał w niego ze strachu, zaś Szymek 4251 3, 35| ustępował, wczepiła mu rękę w kudły, a drugą zaczęła bić 4252 3, 35| po twarzy i głowie, kopać w zajdy i krzyczeć wniebogłosy. 4253 3, 35| jaże dostawszy gdziesik w słabiznę, otrząchnął się 4254 3, 35| padła na izbę jak długa, ale w ten mig się zerwała i chyciwszy 4255 3, 35| co Szymek się uchylił i w bok uskoczył, matka dopadała 4256 3, 35| naszło, że zapchali izbę, w sieniach się już gnietli, 4257 3, 35| ledwie widziała.~Szymek siadł w sadku pod ścianą chałupy, 4258 3, 35| jakby zastygł, okrwawiony, w siniakach cały i w tych 4259 3, 35| okrwawiony, w siniakach cały i w tych krzepnących już soplach 4260 3, 35| portki i koszule, związał je w płachtę i położył przed 4261 3, 35| straszne jęki rozległy się w izbie: to Jambroż opatrywał 4262 3, 35| mleka i wszystko owinął w mokre szmaty. Przykazawszy 4263 3, 35| Słońce galanto przypiekało, w przypołudniowej cichości 4264 3, 35| przed nimi wpatrywał się w dym Mateuszowego papierosa, 4265 3, 35| twarz, odwiodła głowę i w zakłopotaniu jęła rozgarniać 4266 3, 35| nagłe przypomnienie, wstał w nim gniew i zazdrość.~- 4267 3, 35| mówił prędko, zaglądając w jej modre, przepłakane oczy, 4268 3, 35| rozmowami, śmiechy dzwoniły w powietrzu, szli całymi kupami, 4269 3, 35| do obiadów pod drzewami, w cieniach a chłodzie, że 4270 3, 35| skamłania piesków roznosiły się w skwarnej ciszy.~Tylko u 4271 3, 35| odwiedzinami. Stara pojękiwała w gorączce, Jaguś nie mogła 4272 3, 35| już wysiedzieć, stawała w progu, to wychodziła 4273 3, 35| gotowania strawy.~Dopiero w jakiś czas po obiedzie zajrzała 4274 3, 35| Jagna odprowadzała Hankę w opłotki, przyłączył się 4275 3, 35| zapytał cicho, nie patrząc w oczy:~- Prawda to, że ksiądz 4276 3, 35| zbrakło mu odwagi. Szli w milczeniu. Hanka czuła się 4277 3, 35| nie podniesie! - mówiła w najgłębszym oburzeniu.~- 4278 3, 35| że posłuchu mieć nie może w narodzie: Żeby choć Antek 4279 3, 35| już gromada.~Mieli ruszyć w kilkunastu gospodarzy i 4280 3, 35| zebranie i uchwalić szkołę w Lipcach i Modlicy.~- Niech 4281 3, 35| nowy podatek z morga, jak w Dołach.~- Pewnie; ale skoro 4282 3, 35| Na to sołtys wsunął się w gromadę i zaczął mówić półgłosem:~- 4283 3, 35| oko... Starszy me spotkał w kancelarii i sielnie wypytywał 4284 3, 35| dobrze baczę, co się działo w wojnę panów, jak za bele 4285 3, 35| zawołał:~- Pora już! chodźmy w imię Boże!~Przodem ruszył, 4286 3, 35| oczyma kieby na dłoni, a w zieleni borów okiem mógł 4287 3, 35| zabielała jakaś kapota.~Szli w milczeniu. Twarze były surowe, 4288 3, 35| lagami, a czasem to i ktoś w garście pluł i prężył się 4289 3, 35| prężył się kiejby do skoku.~W godnym porządku ciągnęIi 4290 3, 35| rajcowanie, każden się stulał w sobie i krzepą wzbierał. ~ 4291 3, 35| kościelnej wieży błyszczała w słońcu, pola się zieleniły 4292 3, 35| ziemi strojnej we zwiesnę, w radość, w dziwny spokój, 4293 3, 35| strojnej we zwiesnę, w radość, w dziwny spokój, że niejednemu 4294 3, 35| parobek, a jeszcze lepiej w groncie robi!~- Bo drugi, 4295 3, 35| kominach, zaś pod ścianami, w chudych cieniach pomartwiałych 4296 3, 35| stojał na kamieniach, ktosik w progu przygrywał na fleciku, 4297 3, 35| porozwalani na ławkach i trawie, w koszulach jeno, z fajami 4298 3, 35| koszulach jeno, z fajami w zębach, i pili z glinianych 4299 3, 35| rozgorzałe hardo wżerały się w Miemców, a z twarzy kieby 4300 3, 35| Jeszcze trzy razy tyle ostało w domu! - powiedział z naciskiem 4301 3, 35| jęli złymi ślepiami wpierać w chłopów, za brody targać, 4302 3, 35| Zdrowaś stojali tak naprzeciw w głębokiej cichości kieby 4303 3, 35| powiedział uroczyście.~- A to w jaki sposób, za darmo może, 4304 3, 35| wrzeszczeli po swojemu wijąc się w kupie kiej przydeptane gadziny.~- 4305 3, 35| drugiego:~- Zdzielże który w łeb pierwszego z brzega.~- 4306 3, 35| Spamiętajta, co rzekłem: wojna w dzień i w nocy, i na każdym 4307 3, 35| rzekłem: wojna w dzień i w nocy, i na każdym miejscu...~- 4308 3, 35| ogarnął swoich i odwiódł w tył, chłopy rade nierade 4309 3, 35| kiej plastry miodu, jedna w drugą; i każda z łąką i 4310 3, 35| Nie turbujcie się, już my w tym, że ustąpią - zapewniał 4311 3, 35| A mnie by się widziały w pośrodku, te z figurą - 4312 3, 35| Człowiek bych się wparł w ziemię kiej drzewo i niech 4313 3, 36| pytała siadając zaraz w progu, by dać piersi najmłodszemu.~- 4314 3, 36| dać piersi najmłodszemu.~- W pięciu zaczęli wczoraj w 4315 3, 36| W pięciu zaczęli wczoraj w połednie, Filip, Rafał i 4316 3, 36| Śpią to jeszcze ociec?~- W sadzie leżą, nie wnosilim 4317 3, 36| nie wnosilim go na noc, bo w izbie strasznie gorąco.~- 4318 3, 36| niebo i zagrały brzaskami w powietrzu, rosy skapywały 4319 3, 36| pobiegła do Boryny; leżał w półkoszku pod drzewami, 4320 3, 36| słuchał, ale wnet się zwalił w pościel i zaciągnąwszy pierzynę 4321 3, 36| akuratnie kosiarze wchodzili w opłotki.~- Kole kapuśnisków 4322 3, 36| pobok i wparłszy drzewce w ziemię jęli raz po razie 4323 3, 36| się nieco, przygiął bary, w garście splunął, nabrał 4324 3, 36| samo, wcinając się posobnie w omgloną łąkę i chlaszcząc 4325 3, 36| niestrudzenie wpierając się w łąkę piędź za piędzią, tylko 4326 3, 36| rozpalone kiej człowiek w gorączce, i kładły się we 4327 3, 36| dziedzic jeno tym pozwalał paść w porębach, które zapłaciły 4328 3, 36| przyjść deszcze i wszystko w polach jeszcze się poprawi, 4329 3, 36| zapamiętali najstarsi, nie było w Lipcach tyle spraw różnych, 4330 3, 36| zapominali o biedzie, żyjąc kieby w tym kotle w ciągłych plotach 4331 3, 36| żyjąc kieby w tym kotle w ciągłych plotach i swarach.~ 4332 3, 36| Właśnie dzisiaj na łąkach w czasie obiadu szeroko o 4333 3, 36| wszystko zdawało się roztapiać w rozżarżonym powietrzu, trzęsącym 4334 3, 36| każdy rak, gmerzący się w prześwietlonych cieniach 4335 3, 36| Jagustynką; przysiadły na trawie w słońcu i nakrywając chustami 4336 3, 36| wsią trzyma.~- Węszy on w tym jakąś dobrą sztuczkę 4337 3, 36| leżał spokojnie, dopiero w czasie obiadu zaczął wrzeszczeć 4338 3, 36| zemgliło me... Antek w polu, co? W polu? - powtarzał, 4339 3, 36| me... Antek w polu, co? W polu? - powtarzał, kiej 4340 3, 36| Burknął niespodzianie, a gdy w południe przyleciał kowal 4341 3, 36| przyleciał kowal i zaglądał mu w przywarte oczy, to ozwał 4342 3, 36| niby makowe kwiaty płonęły w słońcu, piesneczki się rozlegały 4343 3, 36| była głucha na wszystko.~W izbie cicho było i martwo, 4344 3, 36| patrzyły z każdego kąta, w powietrzu się unosiły i 4345 3, 36| się na ich wolę, patrząc w nie kieby w przepaście nieprzejrzane.~ 4346 3, 36| wolę, patrząc w nie kieby w przepaście nieprzejrzane.~ 4347 3, 36| nieco, twarz mu się kurczyła w jakimś niemym krzyku, oczy 4348 3, 36| dopiero trzeciego dnia została w domu od rana.~- Sobota, 4349 3, 36| chociaż rzęsisty deszcz, w mig wypity przez spieczoną 4350 3, 36| co chwila biegła wyglądać w opłotki.~Ani śladu Antka, 4351 3, 36| się ociągał, że dopiero w dobry pacierz poszedł.~Po 4352 3, 36| wyszła, na darmo wypatrując w ciemnościach, kiej doszedł 4353 3, 36| jeszcze przykrzejszego, a w odpowiedzi posypały się 4354 3, 36| Boryna leżał zapatrzony w lampkę, dymiącą nad kominem.~- 4355 3, 36| na niego - powtarzała mu w same uszy, stróżując radosnymi 4356 3, 36| od matki, zaraz przyległa w pościel, cały dom wkrótce 4357 3, 36| zasnął, a Hanka jeszcze późno w noc warowała przed domem, 4358 3, 36| Wszystek świat pogrążał się w głębokiej cichości odpoczywania.~ 4359 3, 36| spały kajś niekaj, pozwijane w puszyste, białawe kłęby.~ 4360 3, 36| stworzenie uznojone legło w cichy i słodki sen, jeno 4361 3, 36| a drzewiny, pławiące się w księżycowych brzaskach, 4362 3, 36| się z dufnością nocy.~I w Borynowej izbie leżała senna 4363 3, 36| wraz też i księżyc uderzył w szyby i chlusnął oblewając 4364 3, 36| ale mu jeno zabulgotało w gardzieli.~Siedział tak 4365 3, 36| świetle, jakby chcąc zebrać w garście ową rozmigotaną 4366 3, 36| księżycowych brzasków, bijącą mu w oczy.~- Dnieje... pora... - 4367 3, 36| Skołtuniły mu się naraz w mózgu wspominki jakichś 4368 3, 36| choroby, przesiąkało to w niego w strzępach nikłych, 4369 3, 36| przesiąkało to w niego w strzępach nikłych, w bladych 4370 3, 36| niego w strzępach nikłych, w bladych przypomnieniach, 4371 3, 36| bladych przypomnieniach, w ruchach zatartych jak skiby 4372 3, 36| się teraz nagle, kłębiło w mózgu i na świat parło, 4373 3, 36| uczepił, już mu się rozłaził w pamięci jako te zgniłe przędze, 4374 3, 36| koń po latach chodzenia w kieracie czyni na wolności, 4375 3, 36| wolności, że cięgiem się jeno w kółko obraca z przywyku.~ 4376 3, 36| długim namyśle pogrzebał w kominie, zaś potem, jak 4377 3, 36| potem, jak stał, boso i w koszuli, poszedł na dwór.~ 4378 3, 36| progiem spał Łapa, zwinięty w kłębek, ale na szelest kroków 4379 3, 36| przed domem i skrobiąc się w ucho ciężko się głowił, 4380 3, 36| świecie.~Widno było jak w dzień, księżyc wynosił się 4381 3, 36| kiej lustra, wieś leżała w głębokim milczeniu, jedne 4382 3, 36| cosik, bo poszedł śpieszno w podwórze, drzwi wszystkie 4383 3, 36| całkiem zapomniał.~Stanął w pośrodku podwórza, obracając 4384 3, 36| piesku, pora siać...~Ale w mig i o tym przepomniał; 4385 3, 36| rozsypywało mu się wszystko w pamięci kiej suchy piasek 4386 3, 36| pamięci kiej suchy piasek w garściach, jeno że wciąż 4387 3, 36| gdzieś naprzód; motał się w one złudy jak to wrzeciono 4388 3, 36| one złudy jak to wrzeciono w nić uciekającą wiecznie, 4389 3, 36| oczyma.~Księżyc już był w pół nieba, ziemie pławiły 4390 3, 36| nieba, ziemie pławiły się w przymglonych brzaskach i 4391 3, 36| rosami, jakby zasłuchane w milczeniu.~Nieprzenikniona 4392 3, 36| piskląt, pszenice szły już w słup, stały hardo, lśniąc 4393 3, 36| rozkrzewione, zieleniały kiej łąki w płowych przesłonach mgieł 4394 3, 36| była późna, pola, pogrążone w głęboki sen odpoczywania, 4395 3, 36| przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę nabierać 4396 3, 36| Boryna, zapatrzony przed się w cały ten urokliwy świat 4397 3, 36| głosy się urywały i kajś w mglistych mrokach zginęła 4398 3, 36| nieprzejrzane morze pól, ginął w nich kiej ptak zabłąkany 4399 3, 36| się wyłaniał bliżej domów, w krąg ptasich świergotów 4400 3, 36| ptasich świergotów powracał i w krąg zamilkłych na. chwilę 4401 3, 36| przed świtaniem, zwolniał w robocie, przystawał częściej 4402 3, 36| i Bogu Przedwiecznemu.~I w oną żywota jego porę ostatnią 4403 3, 36| świat oślepł nagle i zatonął w burych skołtunionych topielach, 4404 3, 36| jęczmion trzęsły się jakby w płaczu i gorącymi całunkami 4405 3, 36| nad głową. Mgły owijały go w mokrą przędzę, a głosy wciąż 4406 3, 36| dłonią, ziemia przemówiła w jeden chór ogromny:~- Ostańcie! 4407 3, 36| wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica otworzyła 4408 3, 36| rozwarło przed nim, a tam w jasnościach oślepiających 4409 3, 36| Boryna, roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia:~- Panie 4410 3, 36| Przenajświętszym.~Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie.~ 4411 4, 37| zmarło Maciejowi Borynie.~Zaś w chałupie zaspali ździebko 4412 4, 37| pies chce.~Poleciała za nim w dobrej myśle, swywoląc po 4413 4, 37| na twarzy, jak był padł w skonania czasie, a rozkrzyżowany 4414 4, 37| czasie, a rozkrzyżowany kieby w tym ostatnim dusznym i gorącym 4415 4, 37| człowieczy.~Srogi lament powstał w chałupie, Hanka rozkrzyczała 4416 4, 37| nawet Łapa wył i szczekał w opłotkach, tylko jeden Pietrek, 4417 4, 37| z rozdziawioną i uwalaną w ziemi gębą, podobien zgoła 4418 4, 37| lebo pnia spróchniałego; w zesztywniałych garściach 4419 4, 37| tak kajś daleko, jakoby w niebo już na ścieżaj wywarte.~ 4420 4, 37| płachtą przykryli.~Że zaś w mig rozniesło się po wsi, 4421 4, 37| unosił płachty, zazierał mu w oczy, przyklękał i pacierz 4422 4, 37| rozpacznie ręce przystawali w żałobnej cichości, do cna 4423 4, 37| żałobnej cichości, do cna w sobie struchleli z onej 4424 4, 37| ułapi cię za grdykę, praśnie w pysk, zadrzesz giry na księżą 4425 4, 37| wpadła do izby i stanęła w pośrodku kiej wryta, nie 4426 4, 37| byli Macieja przyodziewali w czystą koszulę.~- Pomarli! - 4427 4, 37| jęknęła wreszcie wtapiając w niego zestrachane, nieprzytomne 4428 4, 37| przebudzić, jeno się kala cała w potach i w męce strachu. 4429 4, 37| się kala cała w potach i w męce strachu. I co trochę 4430 4, 37| tylko jedna, chocia się w niej trzęsła każda kosteczka 4431 4, 37| świecąc oczami zapiekłymi w zgrozie.~Szczęściem, że 4432 4, 37| pokazywał frasobliwą, a w sobie cosik drugiego taił, 4433 4, 37| żałował i łzy obcierał, a w oczy nie patrzył. Wziął 4434 4, 37| szykować, a długo myszkował w komorze pomiędzy motkami 4435 4, 37| pomiędzy motkami przędzy i w rupieciach, to po kątach 4436 4, 37| drugi taki gospodarz. Zrób w kościele, co potrza, Michał, 4437 4, 37| stolarski znajdował się w chałupie, a suche dębowe 4438 4, 37| ci wyrychtował warsztat w sadzie i robił poganiając 4439 4, 37| jakby się z wolna pogrążały w tym rozbełkotanym, białawym 4440 4, 37| tym skrzydłem ptak tonący w spiekocie, świąteczna cichość 4441 4, 37| oszalałe, zaś po drogach w szarych tumanach kurzawy 4442 4, 37| przechodziły, a jego nie było, w końcu chciała już posyłać 4443 4, 37| Hanczyne dzieci też poszła, w chałupie ostały się jeno 4444 4, 37| kościoła jęły się rozkrążać w przypołudniowej cichości 4445 4, 37| przychodził na wargi, boć w głowie i sercu miała jakoby 4446 4, 37| z nagła, hardo spojrzała w samo słońce, prześmiechnęła 4447 4, 37| stojących we słońcu kieby w tej złotawej przyodziewie; 4448 4, 37| pławiły się trzepotliwie w cichym, nagrzanym powietrzu. 4449 4, 37| Sygnaturka zaświergotała w powietrzu kiej ten ptaszek.~- 4450 4, 37| powrotem do pacierza.~Kajś w pobliżu cosik zatrzeszczało, 4451 4, 37| Złodziejka jedna! - w dołku sparło ze złości. 4452 4, 37| całkiem wyrychtowany.~Leżał w pośrodku izby, na szerokiej 4453 4, 37| buty prawie całkiem nowe.~W spracowanych, wyschłych 4454 4, 37| izbę kieby mgłą modrawą, w której wynosił się straszliwy 4455 4, 37| I leżał se tak paradnie w onej trupiej cichości Maciej 4456 4, 37| wzdychał żałośnie, kto się bił w piersi i modlił gorąco, 4457 4, 37| całe Lipce tłoczyły się w izbie i w sieniach, zaś 4458 4, 37| Lipce tłoczyły się w izbie i w sieniach, zaś do okien cisnęło 4459 4, 37| którzy żyli z nieboszczykiem w przyjacielstwie, ostało 4460 4, 37| do sadu i zaszywszy się w gęstwę, siedziała tam całe 4461 4, 37| rozczapierzone kieby te kwoki w piasku, ledwie już dysząc 4462 4, 37| widziałem. A ogiery stoją w cieniu i jeno kulasami przebierają.~ 4463 4, 37| dziewka powiedziała, że ksiądz w podwórzu i kazał je zawołać.~ 4464 4, 37| je zawołać.~Siedział se w cieniu pod płotem, a w pośrodku 4465 4, 37| se w cieniu pod płotem, a w pośrodku podwórza, kole 4466 4, 37| obłapiły, nie śmiejąc się już w niczym przeciwić.~- Ja wam 4467 4, 37| chociaż synowie wdali się w niego - wyrzekł potem do 4468 4, 37| prawy Polak. Był z nami w powstaniu, przystał do partii 4469 4, 37| Drudzy zaś, sąsiedzi, że w izbie było ciasno i zaduch, 4470 4, 37| miało na odmianę.~Do późna w noc śpiewali przy Borynie, 4471 4, 37| wiadomo kaj...~Wieś leżała w głębokim śpiku i jakby na 4472 4, 37| Borynowa izba świeciła blado w tej mrocznej topieli, a 4473 4, 37| oczy strudzone patrzeniem w umarłego, na świtaniu 4474 4, 37| zajrzał do izby, prosto w Borynową twarz, która jakby 4475 4, 37| skroś poczerniałych powiek w dalekie jeszcze zorze wschodów.~ 4476 4, 37| stojące, puszyły się czubami w rozbielonym powietrzu niby 4477 4, 37| przecknął i ozwierał oczy. W słodkim dośpiku leżało wszystko 4478 4, 37| Wiater buchał co trochę w otwarte drzwi a okna i tłukł 4479 4, 37| niemałą mocą zawiał i rymnął w sad, że wszystko wokół jęło 4480 4, 37| kołysać i jakby zaglądać w Borynową siną twarz; patrzył 4481 4, 37| Borynową siną twarz; patrzył w niego dzień mgławy, zaglądały 4482 4, 37| dzieuchy chyliły się przez okna w pokłonach głębokich, a ze 4483 4, 37| łkało i zanosiło, jakby w przytłumionym; srogim lamencie; 4484 4, 37| przytaiło dech i padło na twarz w proch ziemi, bo oto ze świtowych 4485 4, 37| żywiącym okiem i skryło się w skołtunione chmurzyska.~ 4486 4, 37| śpiewać z całej mocy, a w tej szarej, rozdrganej kurzawie, 4487 4, 37| gęgotem leciały taplać się w kałużach.~Zajrzała do krów 4488 4, 37| odrzekła, Hanka zaś wyniesła w opłotki żarcie la prosiąt 4489 4, 37| strapiona. - Mieli go puścić w sobotę, a tu już poniedziałek 4490 4, 37| kiedy wrócili z eksporty, to w chałupie widziało się tak 4491 4, 37| zawdy czuć było gospodarza w chałupie.~- Antek wróci, 4492 4, 37| największy, to jak ten kamień w morze, głębokie, już go 4493 4, 37| mogła się jeszcze utulić w żałości, Łapa też przy niej 4494 4, 37| Witkowy bociek, któren stojał w ganku na jednej nodze kieby 4495 4, 37| wszelaki stwór przyległ w cichości, cały świat z wolna 4496 4, 37| oniemiał i jakby się zasłuchał w ten trzepot rosisty, brzękliwy 4497 4, 37| zapaliło czerwone ognie w rosach i kałużach.~- Pogoda 4498 4, 37| prosił gorąco.~- Siedź w chałupie, bo powiem Hance! - 4499 4, 37| kolacji, głodny i utytłany w błocie jak nieboskie stworzenie, 4500 4, 37| omglił szarawą kurzawą, w której jeszczek barzej rozzieleniły


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-5699

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL