Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] wzywajac 1 wzywal 4 wzywali 2 z 5302 za 1664 za- 1 zab 6 | Frequency [« »] 6068 na 5932 nie 5699 w 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances z |
Tom, Rozdzial
4501 4, 40| to dusza dziw nie uschła z tęsknicy!~- Wymęczyły me, 4502 4, 40| zaklął nie ruchając się już z miejsca, bo tuż przed nim 4503 4, 40| miejsca, bo tuż przed nim z żyta wyściubiały lękliwe 4504 4, 40| Akuratnie bywa takusieńko z ludźmi! Więcej zrobi z niejednym 4505 4, 40| takusieńko z ludźmi! Więcej zrobi z niejednym pogrozą niźli 4506 4, 40| ogonami szwendając się tak z bliska, iż skoro poruszył 4507 4, 40| Pietrusia!~Wrony wylazły z lasu, maszerowały koleinami 4508 4, 40| człowieka, jęły ostrożnie, z przekrzywionymi łbami zazierać 4509 4, 40| bowiem w czymściś, co buchało z tych ziem nieobjętych, sycąc 4510 4, 40| słodkością.~Zdało mu się, jakoby z tym wiatrem przewalał się 4511 4, 40| zapachem sianokosów; to jakby z ptakami leciał kajś wysoko, 4512 4, 40| górnie nad światem i krzykał z mocą niepojętą do słońca; 4513 4, 40| póki Pietruś nie zastąpi go z kolei...~- Tak już być musi! 4514 4, 40| stronę, źle takiemu, któren z woza spadnie, pod koła zleci! 4515 4, 40| prześmiech okolił mu wargi.~Z boru zaczęły klekotać kołatki 4516 4, 40| przepuszczając stada, idące z leśnych pastwisk.~Kurz się 4517 4, 40| prażone batami, cielaki z bekiem szukały pogubionych 4518 4, 40| szła ze stadami trzaskając z batów, gwarząc a pokrzykując, 4519 4, 40| dalekie przyśpiewki.~Szedł z wolna, jakby ociężony spominkami, 4520 4, 40| wargi, tchnące tak jakoś z bliska, jaże się wzdrygał 4521 4, 40| przecierał oczy odganiając ją z pamięci, ale kieby na przekór 4522 4, 40| dobrze, co ją wypędziła z chałupy! Kiej ta zadra mi 4523 4, 40| i nie wróci - westchnął z dziwnie ściśniętym sercem. - 4524 4, 40| oczy przemykał się jeno z dala, stronami.~Józka doiła 4525 4, 40| krzyknął na nią.~Urwała z nagła, ale że była harda 4526 4, 40| szczury prędzej uciekną z chałupy...~- A zrobię, co 4527 4, 40| dygując ciężkie cebrzyki z żarciem, jaże jej pożałował, 4528 4, 40| poleciała, na zgodę idzie z niemi! Dziewka juści, coby 4529 4, 40| go w rękę nie pocałowała z wdzięczności, ale jeno dorzuciła 4530 4, 40| powrotem.~Przyszedł Mateusz z Grzelą, wójtowym bratem, 4531 4, 40| pępem! Bez to, co żadnemu z młodych nie chce się głowy 4532 4, 40| po rublu... A jak to było z uchwałą na dom la sądu, 4533 4, 40| pisma i książeczki cosik z cicha i ważnie nauczał.~ 4534 4, 40| chłopy, i tyla! Dziedzic z nimi jak z ludźmi, jak z 4535 4, 40| tyla! Dziedzic z nimi jak z ludźmi, jak z gospodarzami, 4536 4, 40| z nimi jak z ludźmi, jak z gospodarzami, a te kiej 4537 4, 40| od gęsi! Już się ugodzili z dziedzicem, już wszyscy 4538 4, 40| przyległą łączkę. I zrób co z takimi. Dziedzic tak się 4539 4, 40| Za swoim profitem gania i z dworem trzyma, to juści, 4540 4, 40| rozchodzić, ale jeszcze każden z osobna brał go na stronę 4541 4, 40| ostał jeno pod oknem Antek z kowalem, bo Rocho klęczał 4542 4, 40| aby sprawy poniechał, gdyż z chłopami nie trafi do ładu, 4543 4, 40| zasądzą?...~Antek przysiadł z powrotem i tak się srodze 4544 4, 41| ciasto prawie już kipiało z wielkiej dzieży, przyokrytej 4545 4, 41| Pietrek też się nie kwapił z posłuchem, nakładał w podwórzu 4546 4, 41| Muchy jeno kręciły się z brzękiem nad wozem i konie 4547 4, 41| kieby nieżywe, a prosiaki z pojękiwaniem rozwalały się 4548 4, 41| zaczął srogo kichać, bowiem z obory zawiało jeszcze barzej.~- 4549 4, 41| zdrowie wama, dziadku! ~- Nie z trybularza wieje, nie, a 4550 4, 41| służanka, bom obiecał się z nią ożenić! A jak me przezywały 4551 4, 41| kartoszków, jak się śmiały z mojej mowy i naszego pacierza...~- 4552 4, 41| zapowietrzone, śmiały się z pacierza.~- Tom każdemu 4553 4, 41| pacierza.~- Tom każdemu z osobna pomacał żebra i poniechały!~- 4554 4, 41| radę dam! - przechwalał się z uśmiechem.~- Byłeś to na 4555 4, 41| wojnie, co?~- Jaże, przeciem z Turkami wojował. Pokorzylim 4556 4, 41| zawołał ze złością:~- Nie z Jagusią macie sprawę, nie 4557 4, 41| dziećmi. Strudzona już była z pracy i spieki, bo w izbie 4558 4, 41| wielce dokuczliwie, to prawie z płaczem oganiała się gałęzią 4559 4, 41| wygniatała, gdy Pietrek wyjechał z podwórza.~- Poczekaj, dam 4560 4, 41| Przysiadł łakomie do jadła i z wolna się nadziewał podrzucając 4561 4, 41| strzechą i stado gołębi opadło z gruchaniem na ganek, a kiej 4562 4, 41| kawałami. ~Wypadła na niego z wrzaskiem.~Uciekał z wyciągniętym 4563 4, 41| niego z wrzaskiem.~Uciekał z wyciągniętym dziobem robiąc 4564 4, 41| Cięgiem ganiasz jak kot z pęcherzem! Powiem Antkowi, 4565 4, 41| jakaś to robotna! Wygarniaj z pieca, a żywo!~- Byłam jeno 4566 4, 41| swojemu, spędzając muchy z ciasta i bierąc się do wygarniania 4567 4, 41| się do wygarniania węgli z pieca.~- Trza będzie ludziom 4568 4, 41| lecieć, to w mig uwinęła się z robotą i nim Hanka zalepiła 4569 4, 41| zabrała troje dwojaków z mlekiem, chleby we fartuszek 4570 4, 41| na płótno, czy wyschło, a z powrotem pomocz, jeszcze 4571 4, 41| skały, a konie ciągnęły pług z takim wysiłkiem, jaże rwały 4572 4, 41| wilk zgłodniały wyjadał z dwojaków, a Józka jęła mu 4573 4, 41| cichuśko zielone podszycia i z głębin buchał ciąg przejęty 4574 4, 41| podleskich polach i jakichś ludzi z tykami.~Wielgachne chojary; 4575 4, 41| Wielgachne chojary; kieby z miedzi wykute, wynosiły 4576 4, 41| unosząc ciężką głowę i opadł z powrotem, ale już nie zasnął, 4577 4, 41| Komornice wychodziły posobnie z lasu z brzemionami drzewa 4578 4, 41| wychodziły posobnie z lasu z brzemionami drzewa na plecach, 4579 4, 41| gospodarzy.~- Kto ma jeno lebiodę z otrębami, temu nie potrza 4580 4, 41| więcej najdzie Hanka - dodał z dobrością.~- Żeby nie Hanka, 4581 4, 41| te kulasy odrąbała abo i z tego ołtarza zdarła i poniesła 4582 4, 41| najadły.~- To znowuj siedzicie z dziećmi?~- Matkam przeciek. 4583 4, 41| pachnie i pilno do karczmy.~- Z biedy się niekiej napijał, 4584 4, 41| biedy się niekiej napijał, z czystej biedy, ale jak dostał 4585 4, 41| nich pomstowali? - rzekł z naciskiem.~- Hale, wysłuchałby 4586 4, 41| jeszcze trafi kto drugi z pieniędzmi? ~- Śliczna łąka, 4587 4, 41| ale milczał uparcie, gdyż z nagła rozparła go taka żrąca 4588 4, 41| co powróciła Józka niosąc z pół zapaski czernic, nasypała 4589 4, 41| zamączone, a Hanka kłóciła się z kimś w sadzie.~- Paparuch! 4590 4, 41| Kowal był przy robocie; już z dala szczękały brzękliwe, 4591 4, 41| Michał właśnie był odkuwał z pomocnikiem jakieś grubachne 4592 4, 41| kuł niestrudzenie i jakby z zajadłością.~- Komuż to 4593 4, 41| wzion wożenie na spółkę z organistą i ze Żydami jest 4594 4, 41| będę.~- Trza by ci pomówić z kupcami.~- Abo to je znam! 4595 4, 41| już szła bez przerwy, piły z głuchym zgrzytem przeżerały 4596 4, 41| długachne kloce, a woda z krzykiem waliła się z kół 4597 4, 41| woda z krzykiem waliła się z kół w rzekę i spieniona, 4598 4, 41| bełkotliwie w ciasnych brzegach. Z wozów zwalali chojary, ledwie 4599 4, 41| chojary, ledwie okrzesane z gałęzi, aż ziemia jęczała, 4600 4, 41| ugodzi się ze wszystkimi, to z pół boru wytnie i przeda.~- 4601 4, 41| obrywa każdemu coś niecoś, bo z osobna się godzą.~- Odebrałeś 4602 4, 41| Juści, że ona to była. Szła z motyczką do kapusty.~- Jagusia! - 4603 4, 41| zawołał zrównawszy się z nią.~Obejrzała się bacznie 4604 4, 41| Kaj? Wygnała me twoja z chałupy, to siedzę u matki...~- 4605 4, 41| Dyć i o tym rad bym z tobą pomówił. Wyjdź, Jagno, 4606 4, 41| rozejrzał się, czy aby go kto z nią nie widział, i usilnie 4607 4, 41| myślał ze wzgardą i jakby z żalem, ale naraz przystanął 4608 4, 41| jakimś drzewem i stojał z przywartymi powiekami, bo 4609 4, 41| przycisnąć do serca i napić się z tych warg czerwonych, pić 4610 4, 41| ją wspomnę, to mi wszyćko z rąk leci, że nawet żyć się 4611 4, 41| boleśnie. ~Michał kuł znowu z zajadłością, zaś Antek pogrążył 4612 4, 41| się na twarzy i zrywał się z miejsca, bezradnie latając 4613 4, 41| końcu rzekł cicho:~- Kaźmirz z Modlicy umiał se poredzić...~- 4614 4, 41| tak zrób. Wojtek Gajda z Wolicy też ano wrócił z 4615 4, 41| z Wolicy też ano wrócił z kreminału w same świątki. 4616 4, 41| skrycie się jeno ciesząc z plonów, jakie spodziewał 4617 4, 41| zapadał, ludzie ściągali z pól, w obejściu podniósł 4618 4, 41| a koniczyny przynieś im z pola, Pietrek, niech se 4619 4, 41| obejściu poszedł do Mateusza, z którym teraz żył w wielkim 4620 4, 41| tyle co jeno był wrócił z roboty i właśnie chlipał 4621 4, 41| Nastusia. Urwanie głowy mam z tymi jamorami zapowiedzie 4622 4, 41| przyźbie nie witając się z nikim. Juści, co chłopak 4623 4, 41| Grontu mi po ojcach zapiera, z chałupy me goni, spłaty 4624 4, 41| pomóc, ale cóż, kiej nic z tego nie wychodziło, nie 4625 4, 41| obaczycie, dajcie! - zakrzyczał z mocą.~- To nie ma się co 4626 4, 41| westchnęła Nastka.~- Poręczymy z Mateuszem, to widzi mi się, 4627 4, 41| ku domowi.~Szedł jednak z wolna kieby pod przymusem, 4628 4, 41| rad przystawał na drodze a z bele kim pogadywał, to w 4629 4, 41| płakało pod ścianą, zaś z podwórza rozlegał się wrzaskliwy 4630 4, 41| przy nim i jął wyskakiwać z radości, kopnął go w nagłym 4631 4, 41| nagłym gniewie i zawrócił z powrotem na wieś. Dopadł 4632 4, 41| proboszcz w białym obleczeniu i z gołą głową, tak pogrążony 4633 4, 41| jeno rozglądał się a prawił z cicha:~- No żrej jeden drugi, 4634 4, 41| koniczyny!~I znowu chodził tam i z nawrotem, pacierze mówił 4635 4, 41| patrzy w niego, słucha i z coraz większą niespokojnością 4636 4, 41| na Jagusię.~Przeszło tak z parę dobrych pacierzów, 4637 4, 41| Szkodniki paskudne! To ani z oczów spuścić, zaraz w cudze 4638 4, 41| uniesłszy ubieru wypędzał je z pośpiechem.~- Boryna! Jak 4639 4, 41| wołał rozpoznawszy go z bliska.~- Dyć szukam dobrodzieja, 4640 4, 41| rady nie mogę sobie dać z nimi. Patrz, jak się Kłębowi 4641 4, 41| wysypało koniczyny, jak bór! Z mojego nasienia... Za to 4642 4, 41| przysiadł wpodle i zaczął z wolna rozpowiadać, z czym 4643 4, 41| zaczął z wolna rozpowiadać, z czym był przyszedł. Proboszcz 4644 4, 41| w Ameryce ludzie żyją, i z kryminału też wracają. Ale 4645 4, 41| wszystko!- szeptał bezradnie.~- Z duszy serca rad bym ci pomógł, 4646 4, 41| turbacjami, że wyszedłszy z księżego podwórza dopiero 4647 4, 41| co? ~- A ja ostałam jeno z trupem a ze zgryzotami! - 4648 4, 41| zgryzotami! - Zatrzęsła się z zimna.~- I ani ci w głowie 4649 4, 41| Przez ciebie wygnała me z chałupy ta flądra, to świńskie 4650 4, 41| niewoliłem, byś się tłukła z każdym, kto jeno chciał, 4651 4, 41| cichoj, dzieciątko! - szeptał z tkliwością.~- I taka krzywda 4652 4, 41| ciszej przywierając doń i z taką dufnością uwiesiła 4653 4, 41| do czego idzie i co się z nią wyrabia. Dopiero kiej 4654 4, 41| prosić lękliwie, prawie z płaczem:~- Puść me, Jantoś! 4655 4, 41| już zipiąc.~Aż świat się z nią zakręcił i poleciała 4656 4, 41| uschnięta drzewina ożeni się z pierunem i buchnie w niebo 4657 4, 41| jak kiedyś: odwracała się z niechęcią.~Na darmo szeptał 4658 4, 41| w popiół, bo ozwała się z przytajoną złością:~- Aleś 4659 4, 41| prosić a molestować, bych z nim jechała we świat, kaj 4660 4, 41| nagle tej myśle uciekania z nią kiej pijany płota i 4661 4, 41| wszystkiego do końca i odrzekła z przekąsem: ~- Zniewoliłeś 4662 4, 41| słuchać i wyrwawszy się z jego rąk szepnęła:~- Ani 4663 4, 41| Ani mi się śni uciekać z tobą. Po co? Abo mi to źle 4664 4, 41| ci pilno, nikto przeciek z chałupy za tobą nie patrzy?~- 4665 4, 41| wykrztusił.~Ale się nie ruszyła z miejsca; jeszcze stali przy 4666 4, 41| izbie nie sposób było wyspać z powodu gorąca i much. ~Ale 4667 4, 41| rozważał se o Jagusi.~- Ni z nią, ni przez niej! A żebyś! - 4668 4, 41| niej! A żebyś! - zaklął z cicha i wzdychał żałośnie, 4669 4, 41| żałośnie, i przewracał się z boku na bok, i odrzucał 4670 4, 41| że skoro mu opowiedziała, z czym to wczoraj przychodził 4671 4, 41| dnia.~Rozmówił się jeszcze z kowalem i zaraz po śniadaniu 4672 4, 41| zgodnie robią razem Lipczaki z rzepecką szlachtą i drugimi.~- 4673 4, 41| przypinając się do pracy z taką zapamiętałością, jakby 4674 4, 41| sposoby straszył go sprawą i z wolna, ostrożnie, a wielce 4675 4, 41| Ale i o kryminale myślał z rozpaczą w duszy.~Więc z 4676 4, 41| z rozpaczą w duszy.~Więc z tego bojowania ze sobą zmizerował 4677 4, 41| jako znowu spiknął się z Jagusią; ale co oko miała 4678 4, 41| schodzą, to się już uspokoiła z tej strony. Cóż z tego, 4679 4, 41| uspokoiła z tej strony. Cóż z tego, że mu służyła jak 4680 4, 41| śmielej, wynosząc flachę z komory. ~- I za złodziejami, 4681 4, 41| nas, gospodarzu!~Napił się z nimi. Przypięli się do jajecznicy, 4682 4, 41| uroczyście:~- Dawno was wypuścili z turmy, a?~- Niby to pan 4683 4, 41| przewąchać podniósł się z ławy ze złością: - A ja 4684 4, 41| poredziwszy nikaj zajrzeć kryjomo, z niczym odeszli.~Ale to zdarzenie 4685 4, 41| skoro jeno został sam na sam z żoną, zaczął się wyznawać 4686 4, 41| żoną, zaczął się wyznawać z utrapień.~Słuchała z bijącym 4687 4, 41| wyznawać z utrapień.~Słuchała z bijącym sercem, uważnie, 4688 4, 41| nie znasz... nie popuszczę z pazurów. Pan Jezus pomoże, 4689 4, 42| raz po raz cosik leciało z rąk z przeraźliwym brzękiem, 4690 4, 42| raz cosik leciało z rąk z przeraźliwym brzękiem, jaże 4691 4, 42| staw tyla jeno przezierał z nocy, co tym lśnieniem odbijających 4692 4, 42| opłotkach jakby ktosik chodził z cichym a nieustającym mamrotem.~- 4693 4, 42| matki.~Zdrętwiał i stał z zapartym oddechem, nie śmiejąc 4694 4, 42| krzywda! Gryzie!- powtórzył z głęboką uciechą, wychodząc 4695 4, 42| gubił słowa i spominał se z lubością, jako już idzie 4696 4, 42| myślał hardo, radośnie i z niezmierną zapamiętałością 4697 4, 42| całych jeszcze we mgłach, z których jeno kościelna wieża 4698 4, 42| wzgórkach, a kaj niekaj z trudem wynosiła się pokręcona 4699 4, 42| nawtykanymi gałęziami.~Chodził z wolna i w takiej cichej 4700 4, 42| się przeróżne głosy wraz z leciuśkim wiaterkiem, któren 4701 4, 42| gnieść się na kupie! Bruk z waju wyrychtuję kole obory, 4702 4, 42| lipeckimi kominami podnosiły się z wolna modrawe słupy dymów.~- 4703 4, 42| wymierzony plac przyszedł z pozdrowieniem.~- Ho, ho! 4704 4, 42| zachodziły i drugie, kto z dobrym słowem, kto na pogwarę, 4705 4, 42| nasze - prawił pojedając z pośpiechem.~- Juści, to 4706 4, 42| zawołał radośnie.~- Stanie! Z błota ją pewnie ulepisz 4707 4, 42| ulepisz kiej jaskółka!~- A z drzewa i gałęzi, i z gliny, 4708 4, 42| A z drzewa i gałęzi, i z gliny, i z piasku, i z czego 4709 4, 42| drzewa i gałęzi, i z gliny, i z piasku, i z czego się jeno 4710 4, 42| i z gliny, i z piasku, i z czego się jeno da, bele 4711 4, 42| tylko w niej przetrzymać z jakiś roczek, póki się nie 4712 4, 42| ochfiarowała dać nam izbę, z dobrego serca.~- Z dobrego 4713 4, 42| izbę, z dobrego serca.~- Z dobrego serca. A juści, 4714 4, 42| trosk niemałych.~- Bo jeśli z głodu nie pomrzem, to nas 4715 4, 42| Płacze jeno a lamenty, samo z nieba nie spadnie, jak się 4716 4, 42| nierad był pogwarom, to jeno z dala poglądali dziwując 4717 4, 42| Jędrzych powoził i już z dala krzyczał wesoło:~- 4718 4, 42| prosto żywy ogień lał się z nieba i słońce wyżerało 4719 4, 42| odwieczerzu zwlókł się był z barłogu i przybrawszy się 4720 4, 42| ździebko poweselić!~I ruszył z Nastusią do karczmy, a za 4721 4, 42| karczmy, a za nimi Mateusz z Tereską.~Żyd kłaniał mu 4722 4, 42| i gospodarzem przezywał, z czego Szymek niemało się 4723 4, 42| karczmie.~Przyszły nawet Boryny z kowalami, ale powiedli się 4724 4, 42| każdy kulas idą - rzekła z prześmiechem Jagustynka.~- 4725 4, 42| dał się kobietom wywieść z karczmy i już galancie przetrzeźwiony 4726 4, 42| przetrzeźwiony siedział z nimi pod chałupą, przylazła 4727 4, 42| sadzie i nie popuszczając z garści, całował i skamlał:~- 4728 4, 42| ziarno ślepej kurze, to je z pazurów nie popuszczajta.~ 4729 4, 42| Rozminęła się w opłotkach z Mateuszem, któren, dojrzawszy 4730 4, 42| Szymek rad przechwalał się z tego, co to już dokonał, 4731 4, 42| tego, co to już dokonał, i z nagła oniemiał i ślepie 4732 4, 42| chociaż razem pracowali, z jednych dwojaków jedli, 4733 4, 42| jednak nijakoś mu się było z nim podufalej stowarzyszać.~- 4734 4, 42| dziedzicowy gatunek - myślał z głębokim uważaniem i wdzięcznością, 4735 4, 42| kiedy Mateusz przyszedł z pomocą, a Kłębowy Adam nawiózł 4736 4, 42| a Kłębowy Adam nawiózł z boru, co było jeno potrza; 4737 4, 42| galanta, jaże ją było widać z Lipiec. Mateusz prawie cały 4738 4, 42| koście i patrzył na chałupę z niespodziewaną uciechą.~- 4739 4, 42| zaglądał przez okno wciągając z lubością skisły zapach wapna 4740 4, 42| Dominikowej doniesła któraś z sąsiadek, ale stara udała, 4741 4, 42| raz po raz wymykała się z chałupy ze sporymi tobołami, 4742 4, 42| szepnął trzymając się z daleka, ostrożnie.~- Konie 4743 4, 42| jedząc, przepijając a gwarząc z cicha, że to nijako było 4744 4, 42| całował, jaże przekpiwali z niego, a Jambroż rzekł posępnie:~- 4745 4, 42| pokazała Jagusia, sielnie się z nią stowarzyszał, w oczy 4746 4, 42| stowarzyszał, w oczy zazierał i z cicha, gorąco cosik prawił, 4747 4, 42| nie nadchodzą Antkowie, z którymi za nic spotkać się 4748 4, 42| przyszli, nie było też żadnego z większych gospodarzy, chociaż 4749 4, 42| prześmiechów.~- Potańcuj z nią, użyj se choć tyla, 4750 4, 42| zabiegaj kole niej, może ci co z łaski udzieli, ma chłopa, 4751 4, 42| krótka noc.~Że w mig ostał z obcych jeno Jambroż sączący 4752 4, 42| upakował na wozie, Nastusię z paradą usadził, matce padł 4753 4, 42| ten święty pacierz wionął z każdego źdźbła i unosił 4754 4, 42| Najpierwej przyszła Kłębowa z kokoszką pod pachą i stadem 4755 4, 42| zaglądała do niej któraś z gospodyń, a nie z próżnymi 4756 4, 42| któraś z gospodyń, a nie z próżnymi rękami.~- Ludzie 4757 4, 42| tym Jagustynce wracającej z boru, stara skrzywiła się 4758 4, 43| nastręczała się skwapnie, gdy z izby rozległ się słaby, 4759 4, 43| do niej dzieci ni żadnej z przyjaciółek, gdyż Jagustynka, 4760 4, 43| teraz, skoro ugwarzyła się z Hanką, podetknęła chorej 4761 4, 43| się do wygniatania maści z czystej gryczanej mąki zarobionej 4762 4, 43| sen, że niekiedy ktosik z domowych zaglądał do niej 4763 4, 43| owieczki cisną się dokoła z jakimś żałosnym bekiem, 4764 4, 43| Widzisz go, będzie się z Nastusi prześmiewał!~- Prawdę 4765 4, 43| przychwyci! Juści, że jeno z parobkami będę tańcowała! - 4766 4, 43| rozdzierany i wyrwał się z rąk, skoczył do sieni w 4767 4, 43| pognał, a za nimi Witek z krzykiem niemałym, z czego 4768 4, 43| Witek z krzykiem niemałym, z czego uczynił się taki harmider, 4769 4, 43| jaże Hanka przyleciała z podwórza, zaś Józka śmiała 4770 4, 43| żałośnie piukające, że stare z krzykiem wdzierały się do 4771 4, 43| sadach nie można było wyspać z gorąca, prosto klęska waliła 4772 4, 43| że bydło głodne wracało z paśników i ryczało w oborach, 4773 4, 43| niedojrzały owoc opadał z drzew, studnie wysychały, 4774 4, 43| rozpaczy złożył się na wotywę z wystawieniem, na którą zebrała 4775 4, 43| grady.~Burza trwała może z godzinę, aż zboża się pokładły 4776 4, 43| grudzi, i nowy deszcz lał jak z cebra.~Z trwogą wyzierano 4777 4, 43| deszcz lał jak z cebra.~Z trwogą wyzierano na świat, 4778 4, 43| deszcz coraz drobniejszy, z jakiejś ostatniej chmury 4779 4, 43| zwalonych szczap, to Antek z Mateuszem i drugie bronili 4780 4, 43| wójtowa skoczyła do niej z pazurami, ledwie Antek zdążył 4781 4, 43| dmij, odbiję ja ci swoje z precentem.~Ale nikto jej 4782 4, 43| niespodzianie na Jagusię, szła z koszykiem i motyczką, pozdrowił 4783 4, 43| leżała se tak dobrzejąc z wolna i prawie samiutka 4784 4, 43| rozpowiedziała jedno i to samo: jako z pewnością zamrze we żniwa 4785 4, 43| gospodarsku; a głównie przestawała z Łapą nieodstępnie warującym 4786 4, 43| nieodstępnie warującym i z boćkiem, któren przychodził 4787 4, 43| przychodził na wołanie, i z ptakami, co się były zlatywały 4788 4, 43| przy krowie chlipającej z cebratki, Szymon stawiał 4789 4, 43| Co, nie śliczna? - mówiła z pychą Nastusia.~- Sielna 4790 4, 43| Sielna krowa, musi być z dworskich, kiedy kupiliśta?~- 4791 4, 43| jakaś podeszła wytrzeć się z błota. Przyłożyłam się i 4792 4, 43| tu znowu cosik porykuje z cicha. Wychodzę, patrzę, 4793 4, 43| ulżyć, bo już mleko gubiła z cycków. Przeszedł wieczór, 4794 4, 43| pobłogosławił.~- Juści, krowy pewnie z nieba spadają, nawet głupi 4795 4, 43| spotkacie pana Jacka - powieda z prześmiechem - to mu za 4796 4, 43| coraz głośniej.~- Widno z tego, co wam Pan Jezus błogosławi! - 4797 4, 43| westchnęła Jagusia, jakby z cichym żalem, przyglądając 4798 4, 43| ma na świecie - wyznawała z gorącością Nastusia.~- Pewnie - 4799 4, 43| po Macieju.~- Będzie tego z półwłóczek, no! Wiedzie 4800 4, 43| A niech im Pan Jezus da z dziesięć razy szczodrzej, 4801 4, 43| to jeszczek, ale będzie z niego pociecha, bo idzie 4802 4, 43| niego pociecha, bo idzie z plennego gatunku.~- Cudeńka 4803 4, 43| chałupę i Jagusia wysupławszy z chusteczki dziesięć rubli 4804 4, 43| wybuchnął Szymek tak nagle i z taką zapamiętałością, że 4805 4, 43| do siostry, ale zawrócił z nią i uważnie słuchał rozpowiadania 4806 4, 43| i zgryzota.~- To poślesz z wódką do inszej.~- Ja nie 4807 4, 43| wódką do inszej.~- Ja nie z takich, upatrzyłem se jedną, 4808 4, 43| każda jednako pachnie i z każdą rad by przyjść do 4809 4, 43| bronił się, a jeno zaczął z innej beczki.~- Wiesz, Jaguś, 4810 4, 43| jeno pory, żeby do cię słać z wódką.~- Niech se sami wychlają, 4811 4, 43| pódę za żadnego! - wyrzekła z mocą, jaże się zastanowił, 4812 4, 43| Jasio...~Westchnęła ciężko, z lubością oddając się spominkom 4813 4, 43| mogąc się dogadać, zawrócił z powrotem do siostry.~Ona 4814 4, 43| namiętnie wójt.~Wyrwała mu się z pazurów rozzłoszczona.~- 4815 4, 43| spragniona o nim wieści, a z jakąś cichą nadzieją usłyszenia 4816 4, 43| wyciągając ręce, łzy pociekły jej z oczów i tak się w niej rozśpiewała 4817 4, 43| wieczór, kiej się znalazła z powrotem, w oknach było 4818 4, 43| na darmo się przewracała z boku na bok, więc skoro 4819 4, 43| i niekiej spadała któraś z taką chyżością i tak gdzieś 4820 4, 43| umiłowane ręce, a czasem z pól podnosił się upalny, 4821 4, 43| wszyscy, którzy trzymali z Antkiem i Grzelą:~- Rocho, 4822 4, 43| potem Grzela nauczał każdego z osobna, co ma powiedzieć 4823 4, 43| świt szarzejący nad ziemią, z lękiem a radością dając 4824 4, 44| wczorajszej ulewie, toczył się z wolna jakiś zapóźniony wóz 4825 4, 44| jeno ze strachu - ozwał się z kupy jakiś głos.~- Ruchajta 4826 4, 44| bójcie - zaśmiał się któryś z rzepeckich.~- A któren jeszcze 4827 4, 44| trochę wywoływał któregoś z gospodarzy, z cicha przypominając 4828 4, 44| wywoływał któregoś z gospodarzy, z cicha przypominając zaległe 4829 4, 44| do najbliższego jarmarku.~Z pisarza chytra była sztuka 4830 4, 44| komu bakę w oczy świecił, z kim był za pan brat, a od 4831 4, 44| stronę i radził im niby to z przyjacielstwa:~- A uchwalcie 4832 4, 44| wam jeszcze popsuć zgodę z dziedzicem o las - przestrzegał 4833 4, 44| Jakże to, zgodę robim z dobrej woli! - zdumiał się 4834 4, 44| ale nie wiecie to: pan z panem zna się, a chłopu 4835 4, 44| wywoływał ludzi, a coraz to z drugich wsi, każdego strasząc 4836 4, 44| łacno rozeznał, które są z Lipiec, które z Modlicy, 4837 4, 44| które są z Lipiec, które z Modlicy, a które z Przyłęka 4838 4, 44| które z Modlicy, a które z Przyłęka lub z Rzepek, bo 4839 4, 44| a które z Przyłęka lub z Rzepek, bo każda wieś znaczyła 4840 4, 44| się mieszać, przechodzić z kupy do kupy i stowarzyszać 4841 4, 44| rzepecka szlachta trzymała się z osobna, zadzierzyście a 4842 4, 44| biedota była taka, że jak się z nich prześmiewali, trzech 4843 4, 44| drzewami stali kupami gwarząc z cicha i deliberując nad 4844 4, 44| był wójt, młynarz, a nieco z dala kręcił się kowal pilnie 4845 4, 44| drzewami Mateusz prawił z przekpinkami, jaże ośmiał 4846 4, 44| przemawiał tak mądrze jakoby z otwartej książki czytał, 4847 4, 44| naczelnika ni tych, które z urzędami zawdy trzymają, 4848 4, 44| najgłupszy rozumiał, jako z nowej szkoły tyla jeno będzie 4849 4, 44| ogarniał gromadę, przestępowali z nogi na nogę, jęli chrząkać 4850 4, 44| naczelnikowi a zadzierać z urzędami.~Jeden oglądał 4851 4, 44| drugiego, każden się głowił z osobna, zaś wszystkie obzierali 4852 4, 44| młynarz i co najpierwsi z drugich wsi trzymali się 4853 4, 44| na uboczu, stojąc jakby z rozmysłem na oczach strażników 4854 4, 44| Podszedł do nich Antek z przełożeniem, ale młynarz 4855 4, 44| a do pisarza zachodził, z młynarzem pogadywał; Grzelę 4856 4, 44| któryś, ale na to rzekł kowal z chytrym prześmiechem:~- 4857 4, 44| Juści, kto mu każe zadzierać z naczelnikiem, a przecież 4858 4, 44| Mądrala!~- Ale ty, Michał, z nami trzymasz, co? - przytarł 4859 4, 44| postawią? - ozwał się któryś z kupy.~- Głupiś! Sami wezmą, 4860 4, 44| Sami wezmą, a nie dasz z dobrej woli, to ci ostatnią 4861 4, 44| opór! Rozumiesz! To nie z dziedzicem sprawa - zwrócił 4862 4, 44| zwrócił się do Lipczaków - z naczelnikiem nie ma żartów. 4863 4, 44| wystąpił jakiś gospodarz z Przyłęka i powiedział głośno:~- 4864 4, 44| powiedział głośno:~- Bo Rocho z panami trzyma i latego podjudza 4865 4, 44| wolę nam dadzą, i gronta z lasami, i wszystko! Obiecywały, 4866 4, 44| Świnia też pokwikuje z kuntentności, a chwali se 4867 4, 44| powolności!~- Rychtyk i wiechcie z butów tak samo by nauczały!~- 4868 4, 44| jeszcze co wleci! - krzyczeli z prześmiechem, gdyż całe 4869 4, 44| Jedzie! Już na skręcie z Przyłęku!~Gromada jęła się 4870 4, 44| ustawili stół nakryty zielono, z krzyżem w pośrodku. Rudy, 4871 4, 44| jaże się kałduny zatrzęsły z uciechy, gdy naraz wójt 4872 4, 44| zaległo milczenie, wójt z pisarzem przypadli wysadzać 4873 4, 44| pisarzem przypadli wysadzać go z powozu, a strażnicy stanęli 4874 4, 44| się wysadzić i rozebrać z białego obleczenia i odwróciwszy 4875 4, 44| się nie pokazywał, jeno z pisarzowych pokojów roznosiły 4876 4, 44| ślinkę łyka! - pogadywali.~Z aresztu, stojącego w rząd 4877 4, 44| aresztu, stojącego w rząd z kancelarią, wyrwał się żałosny 4878 4, 44| Jaki to zuchwały, uciekł z kozy i jeszczek ogon zadarł 4879 4, 44| ludzi przypominając każdemu z osobna, jak ma głosować. ~- 4880 4, 44| nawoływać, a wójt przyleciał z krzykiem:~- Naczelnik wychodzi! 4881 4, 44| zestrachane gwarem porwały się z dachu krążąc roztrzepotaną 4882 4, 44| się na drzwi, ale wyszedł z nich jeno pisarz z papierem 4883 4, 44| wyszedł z nich jeno pisarz z papierem w ręku i wcisnął 4884 4, 44| okulary i zaczął czytać z wolna i wyraźnie.~Czytał 4885 4, 44| wyraźnie.~Czytał już może z pacierz wśród zupełnej cichości, 4886 4, 44| długo wywodził, jaki to z tego będzie profit, jakie 4887 4, 44| bych tylko narodowi przyjść z pomocą, bych go wspierać, 4888 4, 44| wyliczał, ile potrza na plac z polem, ile na sam budynek 4889 4, 44| całe utrzymanie szkoły wraz z nauczycielem, i że na to 4890 4, 44| po dwadzieścia kopiejek z morgi. Umilkł, przetarł 4891 4, 44| zapłać! - odparli pierwsi z brzega kolebiąc się pod 4892 4, 44| a pisarzowi jaże spadły z nosa okulary, jeno Grzela 4893 4, 44| złoty i groszy dziesięć z morgi. Czasy teraz ciężkie 4894 4, 44| zawołał:~- Przelewamy jeno z pustego w próżne - i upatrzywszy 4895 4, 44| swoją uchwalim i pół rubla z morgi, a na inszą ni szeląga.~- 4896 4, 44| wójt, młynarz i gospodarze z drugich wsi przekładali, 4897 4, 44| słysząc niczego, szeptał cosik z pisarzem, dając się im wygadać 4898 4, 44| za nimi przed naczelnika z głuchą, rozjuszoną wrzawą, 4899 4, 44| po raz ktoś wyrywał się z kupy z ozorem: ~- Każde 4900 4, 44| ktoś wyrywał się z kupy z ozorem: ~- Każde stworzenie 4901 4, 44| Naczelnik pogadał cosik z pisarzem, a ten pokrótce 4902 4, 44| gminnym.~Antek poczerwieniał z gniewu, lecz nim się zebrał 4903 4, 44| gromadzie zagotowało się z nagła kieby w tym kotle, 4904 4, 44| rozumiejąc, że skoro każden z osobna pójdzie głosować; 4905 4, 44| Juści, co nikto i pary z gęby nie puścił, stali kiej 4906 4, 44| jakiś w milczeniu, aż któryś z Grzelowych rzekł:~- Jagniątko, 4907 4, 44| nie la siebie.~Jakiś chłop z Przyłęka podszedł skarżąc 4908 4, 44| przed Grzelą:~- Chciałem z wami, ale jak me prześwidrował 4909 4, 45| najpowolniej, zrównali się z nim pokrótce.~- Kajże to 4910 4, 45| jedną stronę, co?~- Rad bym z duszy, ale widzi mi się, 4911 4, 45| jeszcze za blisko, więc ruszył z nimi trzymając się kole 4912 4, 45| i pilnie bacząc, bych go z nagła nie obskoczyli.~Zmiarkował 4913 4, 45| starszy i dalejże pogadywać z przyjacielstwa i srodze 4914 4, 45| takich panów - przekpiwał z rozmysłem, jaże młodszy, 4915 4, 45| przeprowadzały ich wiernie z niemałym jazgotem i docieraniem.~ 4916 4, 45| zaczepnie:~- Prawdę powiem, a to z waszej służby tyla jeno 4917 4, 45| ostatniej chałupy, rzucił się z nagła na Antka i krzyknął 4918 4, 45| to od śmiechu, zawrócił z powrotem, ale uszedłszy 4919 4, 45| żartem wykręca, pogadam i ja z tobą, niech no cię jeno 4920 4, 45| mruczał bacząc, póki mu z oczów nie zeszli.~- Tamten 4921 4, 45| rozchodziło się senne nukanie żab, z gąszczów trzęsły się cichuśkie 4922 4, 45| pociągało niekiedy jakby z wywartego pieca.~Antek wytchnąwszy 4923 4, 45| niedalekim, ale skoro się wysunął z cieniów na drogę zatopioną 4924 4, 45| zniechęcenie.~- I poradź co z takiemi! Bele strażnika 4925 4, 45| juchy, barany! - myślał z politowaniem i złością. - 4926 4, 45| piskorz i każden ledwie już z biedy zipie, to gdzie im 4927 4, 45| a tyla mu jeno przyszło z tych rozważań i turbacji, 4928 4, 45| pijawka, pchając ją przed sobą z niezmiernym wysiłkiem, gdyż 4929 4, 45| jeszcze kosz jaj i klatka z kurczętami, zaś w dodatku 4930 4, 45| i rzucał się na taczkę z krzykiem rozpaczy, pchał 4931 4, 45| żyto już spadło - zaczął z innej beczki.~- A jak nie 4932 4, 45| jęczmiona przepadły.~Pogadywali z wolna o tym i owym, aż zeszło 4933 4, 45| naczelnik zrobił kontrakt z jednym majstrem na postawienie 4934 4, 45| musi być. Gospodarz żyje z tej ziemie, kupiec z handlu, 4935 4, 45| żyje z tej ziemie, kupiec z handlu, dziedzic z folwarku; 4936 4, 45| kupiec z handlu, dziedzic z folwarku; ksiądz z parafii, 4937 4, 45| dziedzic z folwarku; ksiądz z parafii, a urzędnik ze wszystkich. 4938 4, 45| smukła drzewina, wyrwana z korzeniami zalegała w poprzek 4939 4, 45| tydzień trza będzie wychodzić z kosą.~- Na Modlickiem kładą 4940 4, 45| Rzekłem, przeciek nie robię z gęby cholewy.~- A żeście 4941 4, 45| A żeście się to ważyli z tym wystąpić przy naczelniku, 4942 4, 45| ciągnął tak samo.~- A wespół z panowym stryjaszkiem, jak 4943 4, 45| naród nauczają.~Wtrącił z naciskiem, patrząc mu bystro 4944 4, 45| o czym innym, ale Antek z rozmysłem wracał do tej 4945 4, 45| widzę, w kryminale - rzucił z przekąsem, aż Antek poczerwieniał, 4946 4, 45| potrza chłopskiej łaski, to z każdym się bratał. Ścierwo! 4947 4, 45| na drodze.~Już wychodził z lasu na topolową, gdy naraz 4948 4, 45| boru stał Jasio organistów z Jagusią.~Przetarł oczy, 4949 4, 45| jednego słowa.~- Wracała z boru, on jechał i spotkali 4950 4, 45| uspokoił się odetchnąwszy z niezmierną ulgą, nie poredził 4951 4, 45| piersiami podawała króbkę, z której Jasio wybierał jagody, 4952 4, 45| kiej dzieciak - szepnął z politowaniem i wartko ruszył 4953 4, 45| na kołek, szczęściem, co z Jasiem nic nie wskóra - 4954 4, 45| organiścinę siedzącą nad rowem z pończochą w ręku, najmłodszy 4955 4, 45| Aż tutaj pani zawędrowała z gęsiami? - przystanął obcierając 4956 4, 45| figurą, zaś on rozmawiał se z jakąś kobietą.~- Pewnie 4957 4, 45| rozeznałem, bo zeszli mi z oczów kajś w zagaje... pewnikiem 4958 4, 45| głowie, Jasio zadawałby się z taką...~- Taka dobra jak 4959 4, 45| dotknięta - Jasio miałby z taką dziewą... prawie już 4960 4, 45| Zdrowaś, już Jasio ściskał ją z całej mocy i skamlał serdecznie:~- 4961 4, 45| brata, któren jaże piszczał z radości.~- Nie bój się, 4962 4, 45| w lesie Jagusię, wracała z jagód i trochę mi usypała... - 4963 4, 45| wcale nie było! - wyrzekła z naciskiem, spuszczając oczy 4964 4, 45| młynarzom zachciało się zrobić z niego doktora! A tak się 4965 4, 45| pociechę! - aż się trzęsła z jakiejś mściwej radości.~- 4966 4, 45| proboszcz się teraz sam godzi z chłopami o śluby i pogrzeby, 4967 4, 45| rzeczy! powiada, że ojciec z ludzi zdzierał! Jaki mi 4968 4, 45| zdzierał! Jaki mi dobrodziej z cudzej kieszeni.~- A bo 4969 4, 45| ksiądz idzie do chorego z Panem Jezusem.~- Prędzej 4970 4, 45| zamierzając opaść na który z domów, że już dzieci pierzchały 4971 4, 45| jeno Jasiu stał spokojnie z zadartą głową, rój zakręcił 4972 4, 45| zadartą głową, rój zakręcił z nagła tuż nad nim i poszedł 4973 4, 45| się w cwał za nimi, dopadł z bliska i tak je skropił, 4974 4, 45| przydzwaniał, Jasio dymił z trybularza niby z komina, 4975 4, 45| dymił z trybularza niby z komina, zaś ksiądz piął 4976 4, 45| ciąć! - ostrzegał schodząc z drabiny, otoczony całą chmarą 4977 4, 45| chmarą wirującą nad nim z brzękiem i szumem, a zeszedłszy 4978 4, 45| żeś przyjechał, będę miał z kim odmawiać brewiarz! Ale 4979 4, 45| pstro i dalejże wybierać się z motyką na słońce... A powiedziano: 4980 4, 45| a co zakazane, obchodź z daleka. Pokorne cielę dwie 4981 4, 45| fotel, ale gdy Jasio powstał z krzesła, otworzył oczy i 4982 4, 45| siebie i nie spoufalaj się ż chłopami, bo kto się zada 4983 4, 45| chłopami, bo kto się zada z plewami, tego świnie zjedzą! 4984 4, 45| jeździł na oklep i zadawał się z pastuchami!~Strasznie chciało 4985 4, 45| Józef Wachnik wrócił z kancelarii trochę pijany 4986 4, 45| łańcuchów nie pozrywały z radości, sypnął ziarna gołębiom, 4987 4, 45| rozkochanymi spojrzeniami szeptała z pobłażliwym uśmiechem:~- 4988 4, 45| kościoła.~Proboszcz wyszedł z wotywą, poprzedzał go Jasio 4989 4, 45| przebieraną, hukliwą nutą, z chóru podniósł się grubachny 4990 4, 45| dostrzegł Jagusię klęczącą nieco z boku i co podniósł głowę, 4991 4, 45| Któż taki? kto? - zajrzał z bliska w jej otwarte, a 4992 4, 45| przychodzą... A kiedyś - szeptała z uśmiechem nieopowiedzianego 4993 4, 45| Pierwszy raz w życiu tak z bliska zajrzał w człowieczą, 4994 4, 45| modlitwa sama się już rwała z warg roztrzęsionych.~Stara 4995 4, 45| tam pierwszy stoczy się z brzega.~Zaśby ta komu przyszło 4996 4, 45| Zaśby ta komu przyszło co z tego.~Więc i Jasio prędko 4997 4, 45| zrębu; postał nad stawem z Płoszkową bielącą płótno; 4998 4, 45| przyjacielsko i patrząc na niego z niemałą dumą: boć lipeckie 4999 4, 45| tłumaczyła i bardzo ucieszona z jego odwiedzin, zawołała 5000 4, 45| patrząc za nim, póki jej z oczów nie zginął.~Niewypowiedzianie