Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] wzywajac 1 wzywal 4 wzywali 2 z 5302 za 1664 za- 1 zab 6 | Frequency [« »] 6068 na 5932 nie 5699 w 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances z |
Tom, Rozdzial
2501 3, 26| Jagata! - krzyknęła tamta z wydziwem niemałym.~- Dyć 2502 3, 26| dołożę, że nie sam siedzi, a z dobrą kompanią, bo z całą 2503 3, 26| a z dobrą kompanią, bo z całą wsią... I morgi nie 2504 3, 26| coraz zjadliwszym, że już z umysłu przywalniała, bych 2505 3, 26| uliczkach ogrodu, a Jambroży z dziewką okładali nową darnią 2506 3, 26| domu, stojącego tuż w rząd z plebanią.~Z dygotem juści 2507 3, 26| stojącego tuż w rząd z plebanią.~Z dygotem juści szła czepiając 2508 3, 26| pod oknami chlipały głośno z cebratek, sień wywarta była 2509 3, 26| przestrzał, że dojrzała maciorę z prosiętami wylegujące się 2510 3, 26| cebratkę, bo śmielej było jej z czymścić w garści wejść, 2511 3, 26| po chwili zajękliwy głos z komory.~- Dyć to ja, Agata! - 2512 3, 26| Kłębowa ukazując się na progu z pełną zapaską piszczących 2513 3, 26| piszczących gąsiąt, stare zaś z sykiem i gęgotem dyrdały 2514 3, 26| stratowały.~Wybrała je starannie z zapaski na ziemię, iż zaroiły 2515 3, 26| deseczce posiekanego jajka wraz z pokrzywami i kaszą i przykucnęła 2516 3, 26| na przyzbie.~- Juści, a z wielkiego gatunku. Organiścina 2517 3, 26| chorzałam i całkiem się wyzbyłam z sił... ale niechaj ino wydycham... 2518 3, 26| się potoczyła na ścianę i z jękiem padła.~- Do cna, 2519 3, 26| że nie tylko wyręki mieć z niej nie będzie, ale gotów 2520 3, 26| chłopaki? pewnikiem w polu z Tomkiem?- zapytała wreszcie.~- 2521 3, 26| gąsięta, bo całym stadem, z matkami na czele, ruszyły 2522 3, 26| sobota to ci wielkopostna, to z mlekiem jeść mi się nie 2523 3, 26| wdrobiła chleb i pojadała z wolna dmuchając w łyżkę, 2524 3, 26| dworskich i wszystkich ano z boru wygnali... Na swoim 2525 3, 26| sprawiedliwości, bo póki z lasu nie wydzielą, co jest 2526 3, 26| starego Borynę przywieźli z rozłupaną głową: borowy 2527 3, 26| wygranej, całą noc w karczmie z uciechy pili, a barzej pobitym 2528 3, 26| przyjechało ich ze trzydziestu, a z nimi urzędniki i cały sąd, 2529 3, 26| brali...~- Wzieni mojego z chłopakami... wzieni Płoszków...~- 2530 3, 26| ledwie się ruchających, a z parobków jeden ino głupawy, 2531 3, 26| do miasta, i popłakiwała z cicha nos cięgiem ucierając...~ 2532 3, 26| narządzania obiadu opowiadała z wolna wszystko, co się stało 2533 3, 26| śmiertelne grzechy, jako to Antka z macochą. Nowe zaś przewiny 2534 3, 26| Jagusia już się na dobre z wójtem sprzęgła... Nie stało 2535 3, 26| parobków, to dobry pierwszy z brzega, byle jeno wygodził... 2536 3, 26| nie ozwała, poczuła się z nagła utrudzoną i tak przejętą 2537 3, 26| dzieciątko przebierne, pogadując z cicha o świecie, to o tych 2538 3, 26| izbie światło i jęli się z wolna do snu sposobić, wtedy 2539 3, 26| torbeczki pod światło wyjmując z wolna różne różności, jakie 2540 3, 26| gospodyni aż wręcz plasnęła z wielkiej kontentności...~ 2541 3, 26| podarunkami, a ona rada wielce, z niemałą lubością powiedała, 2542 3, 26| razu nie używaną... dyć ją z tych naleźnych piórek po 2543 3, 27| już o dużym dniu, wyjrzała z Borynowej chałupy Hanka, 2544 3, 27| płotami.~Powróciła na ganek i z trudem przyklęknąwszy, że 2545 3, 27| Dzień zaś roznosił się z wolna białawą pożogą, zorze 2546 3, 27| monstrancją.~Że zaś przymrozek był z nocy, to płoty, mostki, 2547 3, 27| ptaszyny różne zgwarzały się z cicha po sadach jakoby w 2548 3, 27| słoniny. - Obmacała mu boki z lubością.~Otwarła potem 2549 3, 27| przygarścią, że sfruwały z grzęd skwapliwie, koguty 2550 3, 27| iż wnetki wojnę uczyniły z kurami, a zaczęła wyciągać 2551 3, 27| jajach.~Rychtyk i Łapa wylazł z budy, kiej szła ku stajni, 2552 3, 27| wraz przebudził, skoczył z pryczy i jął pośpiesznie 2553 3, 27| pasą, aże krowa ryczy i z głodu słomę spod siebie 2554 3, 27| gruchnął się w poprzek barłogu z obertelkiem w garści, byle 2555 3, 27| obertelkiem w garści, byle jeszcze z pacierz zadrzemać.~Hanka 2556 3, 27| zbaczając do gęsiorów i wojnę z nimi czyniąc, aż wszystko 2557 3, 27| bacznie, czy jakiej szkody z nocy nie ma, jak to czyniła 2558 3, 27| zaiskrzyły i rosy jęły skapywać z drzew; wiater też się poruszył 2559 3, 27| srebrne strużyny, niesły się z pól wilgotne, chłodne przydechy 2560 3, 27| chłodne przydechy wraz z tą świętą cichością wiośnianą, 2561 3, 27| szły na las...~Nie poszła z inszymi, bo ano w jej stanie 2562 3, 27| bo zaraz jej rzekli, jako z narodem się nie złączył 2563 3, 27| by się w ten czas gdzie z Jagusią zwieść...~Żarło 2564 3, 27| pognał dalej. ~Zmówiła się z Kłębową i poszły naprzeciw. 2565 3, 27| chłopak nadbiegał i już z dala krzyczy:~- Boryna zabit, 2566 3, 27| wlać wody, tak go ścisnęło z utrudzenia.~A jej wtedy 2567 3, 27| chłopaka docucili, wywalili się z boru na drogę i powiedali, 2568 3, 27| wszystkim swoją głową, a wielce z natury nieśmiała i przez 2569 3, 27| Ale krzepił ją strach, by z gospodarki nie wysadzili, 2570 3, 27| przeciw Jagnie.~Zresztą z czego ta jej moc szła, to 2571 3, 27| drugie rade przyjacielstwa z nią szukały, chętliwie wspomagając 2572 3, 27| jednak zbytnio i nie ciesząc z ich łask, bo niełacno zapominała 2573 3, 27| wspomniało się jej o Jagnie, z którą wiedła zażartą, milczącą 2574 3, 27| że i teraz poderwała się z miejsca żegnając się śpiesznie, 2575 3, 27| Skrzyczała Witka, spędziła z barłogu Pietrka, dostało 2576 3, 27| ona się wyleguje.~- Jeno z oka spuścić na ten pacierz, 2577 3, 27| przywołała Łapy, by się z nimi zabawiał, a sama poszła 2578 3, 27| do ust świeżej wody: pił z wolna, aże mu grdyka chodziła, 2579 3, 27| na izbę, pierzynę snadź z gorąca zepchnąwszy do pół 2580 3, 27| drugie! - szepnęła Hanka z taką nienawiścią, aż ją 2581 3, 27| być urodna! - pomyślała z taką goryczą, że wychodząc 2582 3, 27| trzy niedziele, od kiela go z lasu przywieźli. Czasem 2583 3, 27| Już mu i Rocho przywoził z miasta doktora, któren go 2584 3, 27| ciążyła ta ciągła wojna z Hanką, która ją odsuwała 2585 3, 27| jej pilnować, czy czego z chałupy nie wynosi, a głównie 2586 3, 27| zdychającego barana i przepierali z warkotem, kto pierwej chyci 2587 3, 27| postronek albo kawał deski z garści trza mu było wyrywać 2588 3, 27| i teraz, ledwie co Jagna z łóżka wylazła i wełniaki 2589 3, 27| gadał czego? - zajrzał mu z bliska w oczy.~- Dyć leży, 2590 3, 27| Godami chciał dać chłopu z Dębicy całe pięćset rubli; 2591 3, 27| zobaczyło... Moglibyście z wolna, kryjomo przepatrywać 2592 3, 27| mu pożyczył, będzie już z miesiąc, a teraz mi potrzebne 2593 3, 27| i lepkie ręce, zamierała z obrzydzenia i strachu, tak 2594 3, 27| codziennym podjudzaniem, bo sama z siebie to by może rychło 2595 3, 27| otworzyć ni pośmiać się z kim, ni wybiec do kogo...~ 2596 3, 27| sposób wysiedzieć.~To latała z kądzielą po chałupach - 2597 3, 27| słuchać... To choć się trzęsła z trwogi, by nie wypatrzyli, 2598 3, 27| się jej wielce i nie ma z kim drugim się pośmiać, 2599 3, 27| łóżku, krokiem się prawie z izby nie ruszał, a jej jakby 2600 3, 27| szczeniętami.~Cieszyła się mściwie z jej udręki, odwracając z 2601 3, 27| z jej udręki, odwracając z odrazą oczy od jego twarzy 2602 3, 27| baczyła tamtego Antka, tamtego z dni miłowań i szałów, z 2603 3, 27| z dni miłowań i szałów, z dni schadzek i przytulań, 2604 3, 27| nieopowiedzianą.~Do tamtego... z tamtych dni szczęścia rwała 2605 3, 27| pamięć jako ten sen luby, z którym się ciężko rozstawać, 2606 3, 27| dunderuje!- szepnęła rozbudzona z przypominków.~Słońce już 2607 3, 27| podnosiło się ciepło, bo z dachów kieby szklanymi paciorkami 2608 3, 27| przez wywarte okno wraz z wietrzykiem porannym buchał 2609 3, 27| po izbie kiej szczygieł, z cichą przyśpiewką, boć to 2610 3, 27| szykowania się do kościoła z palmami, już owe pędy łozy 2611 3, 27| swoją krowę napaśli, aż z głodu ryczy!~- Powiedz, 2612 3, 27| ozorach?~Odbiegła strojów z niechęcią i siadłszy w oknie 2613 3, 27| pod piersiami, a nagła, z dawna już czająca się tęsknica 2614 3, 27| siedzieli przy śniadaniu. Z michy kurzyły się ziemniaki, 2615 3, 27| omaszczała śmietaną przesmażoną z cebulą, gdy reszta już bodła 2616 3, 27| kiedy niekiedy pojadał razem z nimi.~Jagna miała swoje 2617 3, 27| naprzeciwko Pietrka.~Jedli z wolna spozierając niekiedy 2618 3, 27| oczyma, Jagusia ni pary z gęby nie puściła.~- Witek, 2619 3, 27| Przyniosłeś to już gałązek z palmami?~- Zaraz polecę, 2620 3, 27| papierosa wyszedł razem z chłopakiem.~Kobiety w milczeniu 2621 3, 27| Pójdziecie do kościoła z palmami?~- Idź z Witkiem, 2622 3, 27| kościoła z palmami?~- Idź z Witkiem, Pietrek też może, 2623 3, 27| to od obiadu weźmie się z Witkiem do rozrzucania; 2624 3, 27| wyszykowanej do kościoła i z palmami w ręku.~- Nie miałaś 2625 3, 27| umiał.~- Pono Mateusz siedzi z drugimi, Antek zaś osobno.~- 2626 3, 27| jeno szczeka, żeby się miał z czym do chałup zamawiać...~- 2627 3, 27| chałup zamawiać...~- Był to z tym i u was! ~- Co dnia 2628 3, 27| zachodzi, ale do Jagusi; ma z nią jakieś sprawy, to się 2629 3, 27| opłotkach. ~Powiedziała ciszej, z naciskiem, wyglądając oknem, 2630 3, 27| sam raz Jagna schodziła z ganku, wystrojona sielnie, 2631 3, 27| ganku, wystrojona sielnie, z książką w ręku i z palmami. 2632 3, 27| sielnie, z książką w ręku i z palmami. Długo patrzała 2633 3, 27| pacierz, a wszyscy poszli z chałupy do kościoła.~Hanka 2634 3, 27| zabrawszy dzieci siadła z nimi na ganku, by je wyczesać 2635 3, 27| co trocha wysypując się z opłotków, że po drogach 2636 3, 27| przyodziewy i brzmiały pogwary z krzykami dzieci, zabawiających 2637 3, 27| wozy turkotały, pełne ludzi z drugiej wsi, to chłopy jakieś, 2638 3, 27| przechodziły pochwalając Boga, aż z wolna wszyscy przeszli i 2639 3, 27| pszczoła się pokazywała, z brzękiem padając na stokrotki, 2640 3, 27| buchały młodymi listkami.~Ale z pól i od borów zawiewał 2641 3, 27| zapatrzony.~Domierał se tak z wolna, dochodził swojego 2642 3, 27| swojego czasu po ździebku z dnia na dzień, jako to zboże 2643 3, 27| wszystkim.~Kiej wróciła z pełnymi szkopkami, już wszyscy 2644 3, 27| powiedała, o czym ksiądz mówił z ambony i kto był w kościele; 2645 3, 27| ganku, że to kilka rówieśnic z nią przyszło i społecznie 2646 3, 27| łacniej przeszło, co Witek z wielką uciechą robił.~Jagna 2647 3, 27| obiad widzieli ją idącą z matką i kowalami. A ledwie 2648 3, 27| śmiejąc pytać.~- Widziałem się z Antkiem! - rzekł cicho nie 2649 3, 27| nas pilnował, rozmawiałem z nim dobrą godzinę.~- W tych 2650 3, 27| powiadał.~Spletła ręce z radości, a uśmiech kiej 2651 3, 27| poredzę, poredzę! - szepnęła z mocą i oczy jej rozbłysły 2652 3, 27| go to rychło? - zapytała z dygotem trwogi.~- Może zaraz 2653 3, 27| rozpowiadał co się był o każdym z osobna wywiedział, i choć 2654 3, 27| widział się jako ten świątek z ową białą brodą i wzniesionymi 2655 3, 27| spokojniejsza się uczuła i tak rada z mężowej pochwały, tak nią 2656 3, 27| posiedzieć przy chorym, Hanka zaś z Józką udały się do chlewu 2657 3, 27| nią - a gdzie to Pietrek z Witkiem?~- Pewnikiem poszli 2658 3, 27| ich, to przypędź, niechby z szopy koryto przynieśli 2659 3, 27| wszystkiego, kiej wpadła z krzykiem Magda:~- Chodźcie 2660 3, 27| grzbiet. Patrzali w niego z trwogą czekając, co powie.~- 2661 3, 27| wrzeszczała Hanka targając nim z całej mocy.~A Magda wnet 2662 3, 27| otworzył oczy puszczając z rąk gromnicę, że się potrzaskała 2663 3, 27| wypraw tych ludzi.~Magda z płaczem rzuciła się do niego, 2664 3, 27| Wyjdź, Magda, ja się z tego miejsca nie ruszę - 2665 3, 27| kiej ten pies kopnięty, z przekleństwem skoczył do 2666 3, 27| płaczącej na ganku Magdy, ale z nagła przycichł, rozejrzał 2667 3, 27| leżał drętwy, nieruchomy, z otwartymi oczyma, daleki 2668 3, 27| wstawał wiatr i miecił z wolna drzewinami, iż poszumiwały 2669 3, 27| kilka starszych kobiet z Jagustynką na czele pogadywały 2670 3, 27| pogadywały różności, Józka zaś z Nastką i z Jaśkiem Przewrotnym 2671 3, 27| różności, Józka zaś z Nastką i z Jaśkiem Przewrotnym siedziały 2672 3, 27| zbożu... to juści w którejś z beczek... By ino me kto 2673 3, 28| patrzeć.~- Nie bój się, równo z dniem nie przykusztyka, 2674 3, 28| beczki też trza wynieść z komory i zatoczyć do stawu, 2675 3, 28| przejęty; siwe mgły dymiły z przemiękłej ziemi opadając 2676 3, 28| dygotliwym cieniem, kieby z tych skłaczonych, szklistych 2677 3, 28| przyśpieszała, rachując, że może się z Jambrożym spotka już na 2678 3, 28| bryczka w spaśne kasztanki, z której wysiadał tłusty i 2679 3, 28| tłusty i czerwony ksiądz z Łaznowa.~- Spowiedzi słuchał 2680 3, 28| jeszcze odwiedzić ojca i z siostrą pogwarzy, z którą 2681 3, 28| ojca i z siostrą pogwarzy, z którą się już była całkiem 2682 3, 28| Kumałam ci się niezgorzej z biedą i wiem, jak ta suka 2683 3, 28| całe życie przyjacielstwo z nią trzyma, że chyba do 2684 3, 28| Tyleśmy się dorobili, że z gromadą trzymał!...~- Nie 2685 3, 28| po dobrej woli poszedł z drugiemi swojego się dobijać, 2686 3, 28| zawołała rozwodząc ręce z rozpaczą.~- Nie poredzę 2687 3, 28| Nie poredzę ci, żebym i z duszy chciała: nie na swoim 2688 3, 28| by mnie nie wyciepnęli z chałupy... że już nieraz 2689 3, 28| nieraz i rozum odchodzi z turbacji!~Wspomniała się 2690 3, 28| ten przykład widzieli ją z wójtem w karczmie, w alkierzu 2691 3, 28| barłogu, jeno postękiwał z cicha.~- Ociec, co to wama 2692 3, 28| pojękiwał radośnie gramoląc się z barłogu.~Hanka zaś, pełna 2693 3, 28| już teraz Żyd nie żądał z góry pieniędzy, a jeno skwapliwie 2694 3, 28| rządków bułek, śledzi coś z mendel, a nawet w końcu 2695 3, 28| swoim zwyczajem przekpinki z Jagustynką, tęgo zajętą 2696 3, 28| jeszcze na osełce noża, wziął z kąta tęgą pałę do rozcierania 2697 3, 28| za nim w podwórze, on zaś z Pietrkiem wywodził z chlewu 2698 3, 28| zaś z Pietrkiem wywodził z chlewu opierającego się 2699 3, 28| się o węgieł i pokwikiwał z cicha...~Stali kołem w milczeniu 2700 3, 28| jął zachodzić wieprzkowi z boku. Naraz przystanął, 2701 3, 28| między uszy, aż świńtuch z kwikiem padł na przednie 2702 3, 28| niecki, krew chlusnęła kiej z sikawki, aż na ścianę chlewa, 2703 3, 28| na ścianę chlewa, i jęła z bulgotem spływać parując 2704 3, 28| Jagny nie było, poszła zaraz z rana do kościoła, ani się 2705 3, 28| się zabrał do ziemniaków z barszczem, wypił z niezgorszą 2706 3, 28| ziemniaków z barszczem, wypił z niezgorszą przylewką, ale 2707 3, 28| poganiając, zwłaszcza Jagustynkę, z którą pospólnie robił, że 2708 3, 28| próżniaki! - krzyczała na nią.~Z żalem juści niemałym leciała 2709 3, 28| święcie, częstowała, chleb z solą podając na przegryzkę 2710 3, 28| drugie w sieniach trepy z błota obijały, wstępując 2711 3, 28| człapało po drogach, to wozy z drugich wsi raz po raz turkotały, 2712 3, 28| że słońce przedarło się z chmur i kieby złotem posuło 2713 3, 28| sama nie miarkuje, co się z nią wyprawia.~Juści, że 2714 3, 28| przy spowiedzi flaszuchnę z pachnącym w garści trzyma 2715 3, 28| kajże to Michał?~- Poszedł z organiściakiem do Rzepek, 2716 3, 28| przeciek bierze po trzy grosze z duszy. Co dnia widzę; jakie 2717 3, 28| widzę; jakie torby dygują z różnościami. Samych jajów 2718 3, 28| to pono piechty przyszedł z jednym węzełkiem, a teraz 2719 3, 28| nie wywiózł.~- Organista z górą dwadzieścia roków w 2720 3, 28| Jambroży.~- Dorobił się! Drze z narodu, jak ino może, a 2721 3, 28| wymyjesz! - odrzekła zimno, z naciskiem Hanka.~Jaguś cisnęła 2722 3, 28| po izbie, wzięła różańce z Pasyjki, a przyokrywszy 2723 3, 28| ustraszą me - ozwała się z uśmiechem.~Jagustynka aż 2724 3, 28| Jagustynka aż głową pokiwała z podziwu nad nią spoglądając 2725 3, 28| wleciał kowal.~Widno mu było z twarzy, że ledwie się hamował.~- 2726 3, 28| wieprzka sobie kupili! - zaczął z przekąsem.~- A kupiłam i 2727 3, 28| niecałe! - odpowiedziała z prześmiechem Hanka.~- Borynowy 2728 3, 28| oścież drzwi.~- Nie chcę się z wami prawować tu i kłócić - 2729 3, 28| łacniej i Antka wykupić z kreminału... a po co drugie 2730 3, 28| jąkała strzegąc się, by z czym się nie wyrwać.~- Rachuję, 2731 3, 28| przypominał nie spuszczając z niej oczu.~- Jakże! boć 2732 3, 28| niby nie rozumiejąc.~Zaklął z cicha, ale się teraz utwierdzał 2733 3, 28| ona coś wie; wyczytał to z jej twarzy zamkniętej i 2734 3, 28| jej twarzy zamkniętej i z oczu zbyt przyczajonych 2735 3, 28| to jestem, któremu pilno z nowinkami po kumach?...~- 2736 3, 28| przetrwożyć i bez to łacniej z chałupy wygryźć.~Ale mimo 2737 3, 28| mieście, do którego ją ksiądz z listem posłał, powiedział, 2738 3, 28| niekiedy a lękliwie, że to już z samego przyrodzenia nieśmiała 2739 3, 28| znowu Jaguś, ale wespół z matką.~Witały się, kieby 2740 3, 28| służy, a gotów się by i z grzychem pokumać, bych jeno 2741 3, 28| rzuciła.~Pracowali w cichości z pochylonymi trwożnie twarzami, 2742 3, 28| sucha i poradlona, kieby z blichowanego wosku, nosiła 2743 3, 28| się również zabierając się z Jagną do pomagania tak ostro, 2744 3, 28| wraz zataczając statki z Jagusią.~Tak się to prędko 2745 3, 28| salcesonów. Hanka siekała mięso z jakąś ponurą wściekłością, 2746 3, 28| spróbuje! Zmówiły się i z tym przyleciały?~Nie mogła 2747 3, 28| parkotały gotujące się różności, z których czyniono kiszki, 2748 3, 28| trwożnie gaworzyły nad nieckami z krwią.~- Laboga, jaże me 2749 3, 28| Krzyknęła naraz Hanka w sień z taką mocą, że Pietrek w 2750 3, 28| wywalając jednocześnie na stół z garnka dymiącą się wątrobę 2751 3, 28| na dworze.~- A to ksiądz z Panem Jezusem jedzie do 2752 3, 28| Ani chybi do któregoś z komorników...~- A może do 2753 3, 28| chociaż w niezgodzie żyła z dziećmi, a w ciągłych procesach, 2754 3, 28| przewlekło i Jambroży zdążył z nawrotem, a ona nie powróciła; 2755 3, 28| krewniaczki, co to w sobotę z żebrów przyciągnęła.~- Jakże? 2756 3, 28| obrządków.~Wieczór się ciągnął z wolna i przykrzył się wielce 2757 3, 28| tratował sady, że drzewiny z szumem tłukły się w ciemnościach, 2758 3, 28| po polach i barował się z drzewami, a wody stawu przegarniał 2759 3, 28| przebierać ziemniaki, już tam z dołów na kupę zwalone.~Robiła 2760 3, 28| krokiem nie ruszała się z chałupy, że już nie mogąc 2761 3, 28| najbliższym krewniakom albo z którymi przyjacielstwo trzymał, 2762 3, 28| na talerzach i miseczkach z ciężkim westchnieniem zmieniając 2763 3, 28| ale nie ma rady; to ci z miseczkom wójtom, łajdus 2764 3, 28| miseczkom wójtom, łajdus on, ale z Maciejem żyli w przyjacielstwie 2765 3, 28| wynośliwa, pyskata, ale z przyjacielstwem szła pierwsza... 2766 3, 28| połedniu... juści, że trzeba... z taką to jak z tym łajnem, 2767 3, 28| trzeba... z taką to jak z tym łajnem, nie porusz i 2768 3, 28| łajnem, nie porusz i jeszcze z dala obchodź. Noś posobnie, 2769 3, 28| ino nie zagaduj się tam z dzieuchami, bo robota czeka.~- 2770 3, 28| chłopaków.~- Czekalim na was z kolacją - zaczęła, zdziwiona 2771 3, 28| niczego nie potrza albo i z pełną garścią przychodzi, 2772 3, 28| przylatuje Filipka zza wody z krzykiem, że jej najstarsza 2773 3, 28| pomarła dzieucha, ino ją tak z głodu sparło... ziemniaków 2774 3, 28| Filip przecież w kreminale z drugimi... Ledwiem wyszła 2775 3, 28| cierpiących, nie potrza mu o tym z ambony krzykiwać! Moiściewy, 2776 3, 28| dobrze one wiedzą, co się z narodem biednym dzieje, 2777 3, 28| nie rozleciały. Wywarła je z trudem, mocno podparłszy 2778 3, 28| rozciapane i szamocące się z wichurą. Postrzępione, sine 2779 3, 28| i tak jakoś ci podwiewał z dołu, iże poszycia na chałupie 2780 3, 28| nawozem, któren wybierali z gnojowiska. W podwórzu zaś 2781 3, 28| podjeżdżał ostro Pietrek z pustym wozem, zakręcał dookoła, 2782 3, 28| siana i nakładłszy wespół z Witkiem gnoju, podpierał 2783 3, 28| Czasami znów Józka wpadała z krzykiem, zaczerwieniona, 2784 3, 28| białą owiązane, miseczki z podarunkami.~- Trajkot dzieucha, 2785 3, 28| stronę, jeno Bylica siedział z dziećmi przy kominie i wystrugiwał 2786 3, 28| kowal stał tam przy beczce z rękoma po łokcie we zbożu 2787 3, 28| Popatrzyli sobie w oczy z bliska i z taką mocą, że 2788 3, 28| sobie w oczy z bliska i z taką mocą, że bych mogli, 2789 3, 28| stodoły, ale naraz zawróciła z pół drogi.~- Siedzisz w 2790 3, 28| komory puszczasz! - krzyknęła z góry na Jagnę otwierając 2791 3, 28| kiej ten pies, zmówiłaś się z nim, dobrze, ale bacz, że 2792 3, 28| ale bacz, że niech jeno co z chałupy zginie, to jak Bóg 2793 3, 28| rozsrożona.~Jagna skoczyła z miejsca, chwytając w garść, 2794 3, 28| zatrzaskujac jeno za sobą drzwi z całej złości.~Jagna zaś 2795 3, 28| izbie, ruchać się nie mogąc z przerażenia, wargi jej latały 2796 3, 28| przeplatanych powiadań, a nie mogąc z nich wiele wymiarkować, 2797 3, 28| go w rękę przepraszając z całego serca...~- Byście 2798 3, 28| Byście wiedzieli, co z nią już wytrzymać ciężko, 2799 3, 28| na moją szkodę. Przecież z krzywdą naszą tu siedzi... 2800 3, 28| jest?... co to wyprawiała z parobkami... jaka... (- 2801 3, 28| a teraz już się pono z wójtem zmawia... - dodała 2802 3, 29| szła całym światem wraz z tym ptactwem, ciągnącym 2803 3, 29| ziemniaki trza było przebierać z dołów przed sadzeniem, wodę 2804 3, 29| dołów przed sadzeniem, wodę z pól spuszczać, gnój wybierać 2805 3, 29| poić, drwa rąbać lebo i z lasu wieźć, a tylachna inszej, 2806 3, 29| choćby na ten przykład z dzieciskami, których było 2807 3, 29| drętwiały na odwieczerzy z utrudzenia, a i połowy nie 2808 3, 29| też kajś niekaj buchały z moczarów ku niebu połyskliwemu, 2809 3, 29| mrokach; cały świat przecykał z martwego śpiku i prężył 2810 3, 29| miasta po kilkoro ludzi z węzełkami, a i z tym płonym 2811 3, 29| kilkoro ludzi z węzełkami, a i z tym płonym skamłaniem, bych 2812 3, 29| źle, że nawet obce ludzie, z drugich wsi, zaczęli już 2813 3, 29| choć ta przódzi koty darły z Lipcami o granice i różne 2814 3, 29| szkody sąsiedzkie albo i z czystej zazdrości, że to 2815 3, 29| poniechali sporów otrząchając z siebie zawziętość, bo często 2816 3, 29| zawziętość, bo często chłop jakiś z Rudek, to z Wólki, to z 2817 3, 29| chłop jakiś z Rudek, to z Wólki, to z Dębicy, a nawet 2818 3, 29| z Rudek, to z Wólki, to z Dębicy, a nawet i z rzepeckiej 2819 3, 29| to z Dębicy, a nawet i z rzepeckiej szlachty niejeden 2820 3, 29| siarczyście klnąc, a zarówno z lipeckimi pięście zaciskając 2821 3, 29| uprzykrzony wiater wzmagał się z godziny na godzinę, że jeden 2822 3, 29| cieńsze drzewiny pokładały się z jękiem, trzepiąc gałęziami 2823 3, 29| stawie, snopki ano wyrywał z dachów i co kruchsze gałęzie 2824 3, 29| a wiał już teraz górą i z taką mocą, że wszyćko się 2825 3, 29| drzewa, aż się zdało, jako z nim w jedną stronę lecą, 2826 3, 29| kościołem jakieś stado ptaków z rozczapierzonymi skrzydłami 2827 3, 29| skrzydłami nie mogąc się uporać z pędem, dały się nieść wichurze 2828 3, 29| zagony, a drogi ociekały z wody...~Rocho długo stojał 2829 3, 29| zapomniawszy, aż poruszył się z nagła, doszły go bowiem 2830 3, 29| nagła, doszły go bowiem z wichurą jakieś swarliwe 2831 3, 29| czerwieniła się kupa kobiet z jakimiś ludźmi w pośrodku...~ 2832 3, 29| pośrodku...~Pośpieszył tam z ciekawością, co by się stało 2833 3, 29| wiedząc.~Ale dojrzawszy z dala strażników z wójtem, 2834 3, 29| dojrzawszy z dala strażników z wójtem, skręcił w najbliższe 2835 3, 29| rej wiodła: gruba, spaśna, z rozczerwienioną gębą, wykrzykiwała 2836 3, 29| strażnicy wysunęli się ostrożnie z kupy nad staw i poszli ku 2837 3, 29| niedobrego tknęło...~- Przeciek z wójtem już od rana naradzały 2838 3, 29| głosy.~- Hale, dobrze on z nimi trzyma!~- I pierwszy 2839 3, 29| naprowadza.~- A o to jeno stoi, z czego ma profit - zakrzyczały 2840 3, 29| dać tamtym po mendlu jajek z chałupy albo po kurze, tu 2841 3, 29| go wybrały, to i one mogą z tego urzędu zesadzić... - 2842 3, 29| wszystkie tam pociągniem z mietłami!... - darła się 2843 3, 29| kościele, tu się zaczęły z wolna rozchodzić rajcując 2844 3, 29| jak to było.~- Bych jeno z tych wrzasków nie wyszło 2845 3, 29| do urzędów?~- Zawżdy pan z panem łacniej się zmówi, 2846 3, 29| dzieci?~Podniósł się był z ławy.~- Rozpuściłem swoją 2847 3, 29| już nie wiada, co by się z nami wszystkimi stało!...~- 2848 3, 29| chłopak, to jeszcze taki z koszulą w zębach, a najwyżej 2849 3, 29| przydatny, gdyż co starsze wraz z ojcami siedziały.~Zwijali 2850 3, 29| pośpiechu, że to wczoraj z powodu zjazdu księży do 2851 3, 29| że połowa wytrząchała się z desek po drodze, a dzieuchy 2852 3, 29| położy!~Pokazywał, jak siać z wiatrem, bo głupia nie zmiarkowała 2853 3, 29| pełną błota.~- Mówiliście to z nim?... - wykrzyknęła przystając 2854 3, 29| źróbka... - tłumaczył się z płaczem starszy, kiej mu 2855 3, 29| ucieszne i te prześmiechy... Z dzieuchami też rad o pannowych 2856 3, 29| radził i chłopaków wspominał; z kobietami pogadywał o dzieciach, 2857 3, 29| bywały, to wiedział zaraz z pierwszego spojrzenia, co 2858 3, 29| więc i nie dziwota, że z dniem każdym więcej się 2859 3, 29| często krowy porykiwały z głodu i konie prosto w gnój 2860 3, 29| zmiłowanie Pańskie, czekali z dnia na dzień, krzepiąc 2861 3, 29| zły miał uciechę i profit z tej marnacji narodu, z tych 2862 3, 29| profit z tej marnacji narodu, z tych kłyźnień, swarów a 2863 3, 29| kłyźnień, swarów a bitek, z tego umęczenia serc w biedzie 2864 3, 29| świat, kiej Rocho wyszedł z ostaniej za kościołem chałupy, 2865 3, 29| Dobrze, jeno przódzi muszę z wójtem pomówić.~- Bóg zapłać!~ 2866 3, 29| Zdumiał się, bo zawżdy byli z sobą jakby we wojnie.~- 2867 3, 29| lipeckich bab i chłopów z drugich wsi, oczekujących 2868 3, 29| Tereska żołnierka, siedząca z inszymi, przysiadła wnet 2869 3, 29| Młyn zaś tak turkotał, wody z takim krzykiem nieustannym 2870 3, 29| i ciepło prosto buchało z pól, a ptaki jęły świergotać 2871 3, 29| pozabijało! - wrzeszczała już z daleka.~- Jezus Maria!...~ 2872 3, 29| Jezus Maria!...~Zmartwiała z przerażenia.~- Przyleciałam 2873 3, 29| Jakoż prawda się okazała: z chałupy Stachowej zostały 2874 3, 29| też się zwalił, że ostał z niego niewielki osztych, 2875 3, 29| niejednej łzy się puszczały z żalu.~- I gdzie się podziejem 2876 3, 29| rumowisk, która jeno ostała z chałupy, boć dach się zwalił 2877 3, 29| się zwalił do cna i razem z sufitem runął do środka, 2878 3, 29| drzewa i przegniłej słomy z poszycia.~- Macie szczęście, 2879 3, 29| Jezu! Bez niczego ostałam z tymi sierotami... A kaj 2880 3, 29| bezradnie ręce przestępując z nogi na nogę.~- Suszej będzie! - 2881 3, 29| sobie byli wszyscy spokojni, z poddaniem się znosząc ten 2882 3, 29| a dzieci tulące mu się z piskiem do kolan przytulił 2883 3, 29| Poszlim spać zaruteńko z wieczora, bo gazu nie było 2884 3, 29| się przewala. Skoczyłam z łóżka i ledwiem co dzieci 2885 3, 29| kiej i komin obalił się z hukiem... Na dworze zaś 2886 3, 29| ziemniaczanego wciągnęłam się z dziećmi i tak do świtania 2887 3, 29| się je całować, odchodził z wolna.~Widzieli, że długo 2888 3, 29| wolna.~Widzieli, że długo z nią na drodze o czymś rozprawiał.~ 2889 3, 29| śpiesznie, przypominając sobie z nagła o śniadaniach i pilnych 2890 3, 29| by tu co niebądź wydobyć z zawalonej izby, gdy powróciła 2891 3, 29| Pustką przecież ta izba stoi! Z duszy serca proszę, a ksiądz 2892 3, 29| nieszczęście was spotkało! ~- Nie z kamienia przeciech naród 2893 3, 29| przeciech naród i kużden z biedą się zna.~- I przez 2894 3, 29| rzewliwie, obłapiając się z nimi tak gorąco, aż się 2895 3, 29| są!... - myślała Hanka z rozczuleniem.~A tu i organiścina 2896 3, 29| niby ta modrawa płachta, z rzadka jeno pozarzucana 2897 3, 29| wyśpiewywały rozgłośnie, a z pól, od borów, z niebieskawych 2898 3, 29| rozgłośnie, a z pól, od borów, z niebieskawych dali, całym 2899 3, 29| świąteczne zakupy. A zaraz z południa nadjechał długim 2900 3, 29| mało skąd Judka wychodził z pustymi rękoma, bo nie był 2901 3, 29| wielgachnym pudle nosiła z sobą kusząc nim co łakomsze...~ 2902 3, 29| dom, gdy Józka przy padła z piskiem:~- Hanuś, kupcie 2903 3, 29| a do boku przymierzać i z westchnieniem żalu oddała.~- 2904 3, 29| że mu bieda... Ostajcie z Bogiem!~I prawie pędem wybiegła 2905 3, 29| I prawie pędem wybiegła z chałupy, a Jagustynka rozcierająca 2906 3, 29| dziw kiecki nie zgubiła z pośpiechu! Pieniędzy jej 2907 3, 29| przyszedł na myśl Antek z Jagną. Głęboko się zamedytowała.~- 2908 3, 29| Mateusza wzieni, skompaniła się z jego siostrą, z Nastką, 2909 3, 29| skompaniła się z jego siostrą, z Nastką, nawet siedzi w ich 2910 3, 29| no, co się to nie wyrabia z ludźmi... I mnie by trza 2911 3, 29| jakoś, oznajmiając, że mięsa z połowę brakuje.~Porwała 2912 3, 29| jeno stary leżał jak zawżdy z wytrzeszczonymi ślepiami.~ 2913 3, 29| jako Jaguś wychodząc rano z domu cosik kryła pod zapaską, 2914 3, 29| szykowała na święta wespół z Balcerkówną.~- Do matki 2915 3, 29| zmierzchu, wsiadła zaraz na nią z góry o mięso. ~- A zjadłam!... 2916 3, 29| więcej ani słowa, jakby z rozmysłem drażniąc. Nawet 2917 3, 29| kolację jakby nigdy nic i z uśmiechem w oczy jej poglądała.~ 2918 3, 29| największy, pierwsza się zerwała z łóżka przypominając jazdę 2919 3, 29| nie pojadę! - wrzeszczała z płaczem. - Cóżem to dziadówka, 2920 3, 29| wyjechała bryką i parą koni, z parobkiem na przednim siedzeniu, 2921 3, 29| papiery! - wołał za nią Witek z ogródka, gdzie już równo 2922 3, 29| dłużej się nie pokazywała z chałupy, leciał na drogę 2923 3, 29| chałupy, leciał na drogę i z drugimi chłopakami grzechotał 2924 3, 29| krętanina, dzieci zaś wypędzane z chałup, by nie przeszkadzały, 2925 3, 29| zaziębić, buzowały się ognie, a z kominów biły dymy w pochmurzone 2926 3, 29| inwentarze, żłoby ogryzając z głodu, świnie pyskały w 2927 3, 29| pierzyny dzież i niecek z ciastem, wsadzaniem do pieców, 2928 3, 29| chałupami gęsto krążyły dzieuchy z naręczami szczap, a niekiedy 2929 3, 29| robota: parobek księży zwoził z lasu świerczaki, a organista 2930 3, 29| świerczaki, a organista wespół z Rochem i Jambrożym jął przystrajać 2931 3, 29| organistowego Jasia, któren z klas na święta przyjechał 2932 3, 29| zajrzeć było do kogo, ni z kim pogadać.~Jakże, ani 2933 3, 29| różnie, że więcej było rąk i z groszem skrzybot mniejszy, 2934 3, 29| zmierzchu, Hanka wespół z Pietrkiem skończyła bielenie 2935 3, 29| siedziały zgodnie Jagna z Józką, zajęte pilnie kraszeniem 2936 3, 29| kraszeniem jajek, a każda swoje z osobna chroniła i kryjomo, 2937 3, 29| się ta było Józce mierzyć z Jagusią! Pokazywała swoje, 2938 3, 29| ujrzawszy Jagusine, gębę ozwarła z podziwu i markotność ją 2939 3, 29| a kiej Hanka powróciła z Jagustynką z kościoła, też 2940 3, 29| Hanka powróciła z Jagustynką z kościoła, też wzięła patrzeć, 2941 3, 29| Skąd?... a samo tak z głowy pod palce przychodzi!~ 2942 3, 29| stawie się trzęsły wraz z wodą: majstrowali ano świąteczne 2943 3, 29| na to same chłopaki, jeno z Jaśkiem Przewrotnym na czele, 2944 3, 29| porwali gdziesik wielki garnek z żurem, do którego jeszcze 2945 3, 29| postronku śledzia, wystruganego z drzewa. Żur ze śledziem 2946 3, 29| rozleciał się w kawałki, a żur z onymi różnościami polał 2947 3, 29| Witek się zeźlił i prosto z gołymi rękoma rzucił się 2948 3, 29| się na Jaśka, pobił się i z drugimi; aż wyrwawszy się 2949 3, 29| aż wyrwawszy się poleciał z rykiem do chałupy.~Dołożyła 2950 3, 29| wąsy zajęcze.~Jeszcze się z niego ześmiał Pietrek, a 2951 3, 29| ściany, a obrazy omiecione z pajęczyn, Jagusine zaś łóżko 2952 3, 29| chustką przykryte.~Hanka z Jagusią i Dominikową, choć 2953 3, 29| choć nie mówiły prawie z sobą, ustawiły pod szczytowym 2954 3, 29| wystrzyganek. Na środku, z kraja od okna, postawili 2955 3, 29| wywróconej donicy baranka z masła, tak zmyślnie przez 2956 3, 29| uszy, kopytka i chorągiewkę z czerwonej, postrzępionej 2957 3, 29| pytlowe i kołacze pszenne z masłem zagniatane i na mleku, 2958 3, 29| dzieci, były i takie specjały z serem, i drugie jajeczne 2959 3, 29| skończyły, sąsiadki jęły z wolna znosić swoje na miskach, 2960 3, 29| i Józka zabrawszy dzieci z sobą.~Ale siedzieli dość 2961 3, 29| pościele. Boryna dozwalał z sobą robić wszystko, nie 2962 3, 29| martwy jak zawżdy...~Zaraz z południa zrobiło się na 2963 3, 29| szorowaniem dzieci, że nie z jednej chałupy wydzierały 2964 3, 29| organistowy niósł za nim miednik z wodą święconą i kropidło.~ 2965 3, 29| udał ci się: tak kury goni z ogrodu, że ni jedna nie 2966 3, 29| jutro które do mężów idą?~- Z pół wsi się wybiera!~- To 2967 3, 29| wychodząc powoli.~Ruszyli z nim całą gromadą odprowadzając 2968 3, 29| na ganek.~Ściemniało się z wolna, zmierzch cichuśko 2969 3, 29| bielały kajś niekaj ściany z przypadłych do ziemi chałup 2970 3, 29| zagorzały wszystkie okna i z otwartych wielkich drzwi 2971 3, 29| przed cmentarz i ludzie z dalszych wsi nadchodzić 2972 3, 29| nadchodzić poczęli gromadami, z chałup lipeckich też raz 2973 3, 29| wychodzono do kościoła, bo często z wywieranych drzwi padała 2974 3, 29| niby ta rzeka, wzbierająca z wolna a bezustannie, ciągnęli 2975 3, 29| pilnie majstrował wespół z Maćkiem Kłębowym kogutka, 2976 3, 29| Kłębowym kogutka, co to z nim mieli pójść po dyngusie.~ 2977 3, 29| wyprawiła najpierw Józkę z dziećmi i parobka; sama 2978 3, 29| już była, ale ociągała się z wyjściem, jakby na coś oczekując, 2979 3, 29| Dopiero gdy Jagna poszła z kowalową i dosłyszała kowala 2980 3, 29| dosłyszała kowala idącego z wójtem ku kościołowi, wróciła 2981 3, 30| placu stały gęstwą wozy z wyłożonymi końmi, że tylko 2982 3, 30| kłębił się i wrzał niby woda, z poszumem pacierzy, wzdychań, 2983 3, 30| kiej proboszcz wyszedł z nabożeństwem, i wraz też 2984 3, 30| nabożeństwem, i wraz też jęły się z gęstwy rwać głośne wzdychy 2985 3, 30| czerwony jeno przyodziany z chorągiewką w ręku.~Cichość 2986 3, 30| chorągiewką w ręku.~Cichość z nagła objęła kościół, jakby 2987 3, 30| podzwaniają...~Rozmadlali się z wolna, że wargi się wszędy 2988 3, 30| zakwilił pisklęcy, żałosny, z tej ciżby, co jak krze przyziemne 2989 3, 30| często różaniec wysuwał się z palców, zapominała słów 2990 3, 30| pobok siedziała Józka, Jaguś z matką i drugie.~W ławkach 2991 3, 30| drugie.~W ławkach stojących z boku ołtarza modliły się 2992 3, 30| na książkach dziedziczki z Rudki, z Modlicy i dziedzicówny 2993 3, 30| książkach dziedziczki z Rudki, z Modlicy i dziedzicówny z 2994 3, 30| z Modlicy i dziedzicówny z Wólki, a dziedzice stojały 2995 3, 30| stopniach ołtarza stojała z daleka młynarzowa i organiścina, 2996 3, 30| teraz gęstą ławą chłopy z drugich wsi, że ledwie było 2997 3, 30| na darmo: były tam chłopy z Dębicy, z Woli, z Rzepek, 2998 3, 30| były tam chłopy z Dębicy, z Woli, z Rzepek, z całej 2999 3, 30| chłopy z Dębicy, z Woli, z Rzepek, z całej parafii, 3000 3, 30| Dębicy, z Woli, z Rzepek, z całej parafii, jeno lipeckich