Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] wzywajac 1 wzywal 4 wzywali 2 z 5302 za 1664 za- 1 zab 6 | Frequency [« »] 6068 na 5932 nie 5699 w 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances z |
Tom, Rozdzial
3001 3, 30| spłoszone, że niejedna głowa z płaczem do ziemi przywarła, 3002 3, 30| niejeden jęk żałosny rwał się z gęstwy, a bolesne przypominki 3003 3, 30| choć ździebko przychudłych z postu, radość się rozlewa, 3004 3, 30| ten placek świąteczny, a z tęsknicą i turbacjami społem 3005 3, 30| serce i same łzy się polały z nagłej tęskności...~Szczęściem, 3006 3, 30| kościele, gdyż powstawali z klęczek, cisnąc się jeszcze 3007 3, 30| prosto do narodu i wychylony z ambony, jął sielnie wytrząchać 3008 3, 30| lipeckie ludzie zatrzęsły się z żalu i przypomnienia krzywd 3009 3, 30| dusze, jaże ryknęli wraz z płaczem, krzykiem, szlochaniem 3010 3, 30| kiej organy wtórem huknęły z całej mocy, kiej dzwony 3011 3, 30| cały świat, a dobrodziej z Przenajświętszym Sakramentem 3012 3, 30| rozgorzało nad głowami, płynąc z wolna skroś gęstwy nieprzeliczonej, 3013 3, 30| i przez serca wszystkie z miłością niesione...~Obchodzili 3014 3, 30| strasznej ciasnocie i śpiewając z całej mocy, a organy wciąż 3015 3, 30| niby żar-ptaki rwały się z krzykiem wesela ogromnym, 3016 3, 30| przyniewolił ją do wyjścia z pustego już kościoła.~Że 3017 3, 30| ros obfitych wilgotnawa, z pól pociągał mięciuchny 3018 3, 30| pieski też zajadlej docierały z opłotków, a po chałupach 3019 3, 30| snu. - A jeżeli znowuj się z nią sprzęgnie? - pomyślała 3020 3, 30| Na wsi było cicho, jeno z dróg dalekich trzęsły się 3021 3, 30| rozmyślań, bo śpik ją zaraz z miejsca zmorzył. ~ ~. . . . . . . . . . . .~ ~ 3022 3, 30| Nie kwapili się zrywać z barłogów, choć dzień ci 3023 3, 30| Powstał ci znowu w żywe, z ciemności, z mrozów, z pluch 3024 3, 30| znowu w żywe, z ciemności, z mrozów, z pluch się wyniósł 3025 3, 30| z ciemności, z mrozów, z pluch się wyniósł Najmilszy! 3026 3, 30| święconego. Józka. tymczasem z niemałym piskiem pucowała 3027 3, 30| studnią na podwórzu Pietrek z Witkiem domywali się do 3028 3, 30| stary Bylica zabawiał się z pieskiem na ganku, często 3029 3, 30| je była Hanka przynosiła z ojcowej izby, rozdzielając 3030 3, 30| przysiadł na kraju.~I pojadali z wolna, w cichości smakując 3031 3, 30| Jagustynka chciała się z wami zabrać do miasta - 3032 3, 30| niejednemu ślepie wyłaziły z onej lubości, twarze czerwieniały 3033 3, 30| pojedali nadziewając się z rozmysłem, by jak najwięcej 3034 3, 30| się też dźwigać od mich z dobrą już wagą w kałdunach, 3035 3, 30| wagą w kałdunach, a Pietrek z Witkiem, czego byli nie 3036 3, 30| dojedli, do stajni ponieśli z sobą.~- Szykujże zaraz konie! - 3037 3, 30| pacierz pojechały. Hanka już z bryki nakazywała Józce, 3038 3, 30| dwór patrzeć, jak prawie z każdej chałupy wyjeżdżały 3039 3, 30| wyjeżdżały lub wychodziły kobiety z tobołkami, że kilkanaście 3040 3, 30| kobiety, czerwono przyodziane, z węzełkami na plecach.~A 3041 3, 30| rozlewając miodne zapachy; z pól ogromnych, opłyniętych 3042 3, 30| puste izby, to wróble stado z wrzaskiem przenosiło się 3043 3, 30| wrzaskiem przenosiło się z sadu na drogę albo zaszarpały 3044 3, 30| zajrzał do chorego, pogadał z dziećmi i zasiadł w ganku 3045 3, 30| wkrótce nadeszła kowalowa z dziećmi i odwiedziwszy ojca, 3046 3, 30| do miasta zabrał się z wójtem.~- Cała wieś tam 3047 3, 30| chudziaki.~- Wyście to z matką nie pojechali? - pytał 3048 3, 30| wełniak ma dzisiaj! - szepnęła z westchnieniem Magda.~- Po 3049 3, 30| dzieci zaś baraszkowały razem z pieskami przed gankiem, 3050 3, 30| gdyż w opłotki skręcał z drogi pan Jacek, dziedziców 3051 3, 30| figurami grywał i tylko z chłopami przestawał. Szedł 3052 3, 30| ze skrzypicą pod pachą, z fajeczką w zębach, chudy, 3053 3, 30| w zębach, chudy, wysoki, z żółtą bródką i rozbieganymi 3054 3, 30| muszą! - zauważył Rocho.~- Z czym to pójdą? z gołymi 3055 3, 30| Rocho.~- Z czym to pójdą? z gołymi pazurami ten wiater 3056 3, 30| zasobny, handlują wespół z Żydami, a krzywdą ludzką 3057 3, 30| niechby tak po chłopsku z gołymi palicami chytały 3058 3, 30| zabronił urząd ciąć, póki się z chłopami nie ugodzi? Nie 3059 3, 30| Kozłową stojącą nad stawem z kobietami, poszedł do nich 3060 3, 30| zaś powracały już niektóre z miasta, zaklekotały od trepów 3061 3, 30| jego wyjeździe organisty z całym domem walili w goście 3062 3, 30| pozdrawiał dzieuchy, wyzierające z opłotków.~Zmierzch się roztrząsał 3063 3, 30| rozlewały coraz szerzej, że z pół nieba stanęło w krwawych 3064 3, 30| zabawiając się prześmiechami z Jaśkiem Przewrotnym, któren 3065 3, 30| najbardziej się przekpiwała z chłopaka, co to był niezguła, 3066 3, 30| bykiem uciekał.~- Ożeń się z Magdą od Jankla, ta ci pasuje 3067 3, 30| będzie umiała ucierać.~- Albo z Jagatą, to ją na odpusty 3068 3, 30| szydliwie.~- A jakbym do której z wódką posłał, to by się 3069 3, 30| wszystkie piątki suszyła z radości! - odpowiedział. ~- 3070 3, 30| tam Marysia czeka na cię z pomietłem albo czymś gorszym...~- 3071 3, 30| ganku rozbiegając się naraz z krzykiem na wsze strony 3072 3, 30| wróble. Pogonił za nimi z rozczapierzonymi rękoma 3073 3, 30| Inom kogutowi trochę z ogona wyrwał, bo mi potrza 3074 3, 30| ptaka, całkiem oskubanego z piór.~- Pewnie, że nie nasz! - 3075 3, 30| całkiem gotowego kogutka: z drzewa był wystrugany i 3076 3, 30| żywy się widział, bo i łeb z dziobem miał prawdziwego, 3077 3, 30| Gulbasiak, jaże się kury z grzęd odezwały.~- Jezu, 3078 3, 30| Utrafiłem, Józia, co? - szeptał z dumą.~- Sameś to wystroił? 3079 3, 30| kiej żywy się rucha, choć z drewna. Pokaż go dzieuchom!... 3080 3, 30| chłód wieczorny zaciągał z pól.~Już wszystkie kobiety 3081 3, 30| wszystkie kobiety powróciły z miasta, a Hanka nie nadjeżdżała.~ 3082 3, 30| w połę świńskiego żarcia z cebratki, a ostro nastawała: 3083 3, 30| poniesłem do schowka. Ino pary z gęby nie puść, moja złociuśka! 3084 3, 30| ino!~- Hale! kiej cię to z czym wydałam? Dziw mi jeno, 3085 3, 30| pole. Niezadługo się jawił z nawrotem i zasiadł przed 3086 3, 30| zasiadł przed kominem wraz z dziećmi do wykończania kogutka.~ 3087 3, 30| siedział przed domem razem z Bylicą, któren już żydy 3088 3, 30| światło, że ino koło garnków z wieczerzą ustawionych w 3089 3, 30| męża?~- Całe popołudnie z nim przesiedziałam! Zdrowy 3090 3, 30| wspomniał... Szła ku niemu z tym sercem wiernym i kochającym, 3091 3, 30| jeszcze krzyknął, by mu z bekami nie przyjeżdżała! 3092 3, 30| rozbudzić, a każda kostka w niej z osobna się trzęsła płakaniem, 3093 3, 30| duszy tam przy nim ni potem z powrotem przy ludziach, 3094 3, 30| sadów, kajś już dym walił z komina, konie rżały po stajniach, 3095 3, 30| zabiły.~Chłopaki już latały z sikawkami, sprawiając sobie 3096 3, 30| Przewrotnego, któren się z sikawką od gaszenia pożarów 3097 3, 30| kąpiel sprawili, aż matka z kijem leciała na pomoc; 3098 3, 30| przepuszczając, choć się prosiła i z bekiem leciała na skargę 3099 3, 30| chłopaki dziw nie oszalały z uciechy, chodzili całą hurmą, 3100 3, 30| sposób się było pokazać z chałupy.~- Wama cosik niezdrowo 3101 3, 30| przysmażona, siadła wraz z drugimi do śniadania, łakomie 3102 3, 30| się gorzałki przegotowanej z tłustością i korzeniami 3103 3, 30| dworskie zgoła, wysokie, widne, z podłogą, jeno że z tą żelazną 3104 3, 30| widne, z podłogą, jeno że z tą żelazną pajęczyną w oknach, 3105 3, 30| Jagnę jakby coś podrzuciło z miejsca, że uciekła z izby, 3106 3, 30| podrzuciło z miejsca, że uciekła z izby, jeść nie skończywszy, 3107 3, 30| mówić.~- Późno wróciły i z niczym, przetrzęsły się 3108 3, 30| on przez chłopów ma iść z torbami, to niech całą wieś 3109 3, 30| wytraci!... Kozłowa już z tym od rana po chałupach 3110 3, 30| gospodyni, aby go puściła z kogutkiem.~- A idź, przyodziewy 3111 3, 30| że to Witek się rozprawia z jakimś psem obcym. Zdziwiła 3112 3, 30| było pomieszane kiej groch z kapustą, zboże powysypywane 3113 3, 30| ze szmatami, pościąganymi z drągów; nawet motki przędzy 3114 3, 30| ziemniaczanego dołu, odwalił z wejścia ocipkę wielgachną 3115 3, 30| wrzeszczącą Józkę, która każdemu z osobna opowiadała, jak to 3116 3, 30| dobrze...~Wójt nadszedł z sołtysem i wzięli oglądać 3117 3, 30| Burka!~Żelazo przechodziło z rąk do rąk.~- Pręt, z jakiego 3118 3, 30| przechodziło z rąk do rąk.~- Pręt, z jakiego zęby do bron kują.~- 3119 3, 30| Mogli ukraść choćby i z kuźni Michałowej.~- Kuźnia 3120 3, 30| ukraść, jak mogli przynieść z sobą, wójt to wama mówi, 3121 3, 30| zaś robić, moja to sprawa z sołtysem! - podniósł głos, 3122 3, 30| porozchodzili, bo już i ludzie z drugich wsi nad płotami 3123 3, 30| śpiewy narodu rozchodziły się z kościoła i brzęczały po 3124 3, 30| gospodarzy do zakrystii i cosik z nimi uredzał, Józka zaś 3125 3, 30| Wiecie, a to panienki z Woli to ci takie kupry dźwigają 3126 3, 30| kiej te brzuchy dziewają... Z bliskam wypatrywała.~- Kaj? 3127 3, 30| wydęta.~- We wsi inaczej, boć z chudych przekpiwają się 3128 3, 30| Jagusię, wystawiającą garnki z komina.~-Widzisz go, pokrakę, 3129 3, 30| opatrywać Hankę, i wygonili go z izby.~Obiad też zaraz podawali 3130 3, 30| zakazała Hance ruszać się z pościeli, a że zaraz po 3131 3, 30| obiedzie nadeszła Weronka z dziećmi, do łóżka przystawili 3132 3, 30| święconego i flachę gorzałki z miodem, bo Hanuś, choć z 3133 3, 30| z miodem, bo Hanuś, choć z trudem nieco, ale godnie, 3134 3, 30| się wygrzewali poredzając z ludźmi, jacy wciąż do sadu 3135 3, 30| dzisiaj po raz który, kiej z podwórza wywalili się chłopaki 3136 3, 30| podwórza wywalili się chłopaki z kogutkiem. Witek ich wiódł, 3137 3, 30| Gulbasiak, Jędrek, Kuba Grzeli z krzywą gębą syn i drugie. 3138 3, 30| Pietrkowe.~Wywiedli się na drogę z paradą i najpierwej ruszyli 3139 3, 30| rozdał, kogutka pochwalił i z łaską ich odpuścił...~Witek 3140 3, 30| chałupy nawiedzali wraz z całą chmarą dzieci rozwrzeszczanych 3141 3, 30| też oddawali gościńce. A z taką paradą się wodzili 3142 3, 30| w lustrze, dzieci latały z dyngusiarzami, zaś jeszcze 3143 3, 30| Prosto płakać, co się to z człowieka zrobiło! - rozpowiadała 3144 3, 30| idzie!...~- Chłopaki poszły z kogutkiem do Woli! - zatrajkotała 3145 3, 30| o głodzie pamięta! Byli z kogutkiem i u mnie... sprawny 3146 3, 30| czeladnik sprawi, to synek, ten z klas, do domu zajrzy, a 3147 3, 30| niemało.~- Doszło me cosik z boku... może cyganią, to 3148 3, 30| rozpowiadam. Hale, gadu, gadu, a z czym to ja przyszłam? Obiecały 3149 3, 30| że to już kajś indziej z matką się obiecały...~- 3150 3, 30| Jambroży zajrzy albo któren z dziadków i zawżdy chocia 3151 3, 30| szamotań.~Zawróciła naraz z powrotem i dosłyszawszy 3152 3, 30| ogniach zachodu, szedł ktosik z książką w ręku i pod białymi 3153 3, 30| oderwać od niego; zbliżał się z uśmiechem, zęby mu grały 3154 3, 30| ciszej zaglądając jej w oczy z tak bliska, że wstrzymała 3155 3, 30| dobranoc Jagusi! - i poleciał.~Z dobry pacierz przestojała, 3156 3, 30| nim się poredziła ruszyć z miejsca.~- Urzekł me czy 3157 3, 30| błyskały tu i owdzie, a z karczmy roznosiło się granie 3158 3, 30| szeptał wójt nie zwalniając z pazurów i pociągnął ją bocznymi 3159 3, 30| przyźbach dojadając święcone i z cicha gwarząc, gdzie zaś 3160 3, 30| chorego, była i kowalowa z najmłodszym przy piersi, 3161 3, 30| piersi, ugwarzająca się z pobożną, cichą sołtysową, 3162 3, 30| Zabawiały się galanto. gęby z wolna czerwieniały i kuntentność 3163 3, 30| jawił, powiedał, co prosto z miasta wraca, na dobre się 3164 3, 30| wziął po zachodzie, była z drugimi.~Póki dnia starczyło, 3165 3, 30| starczyło, Rocho im czytał z książki, że nieraz Hanka, 3166 3, 30| Zbili się w kupę, że Nastuś z Józką, Weronka z dziećmi, 3167 3, 30| Nastuś z Józką, Weronka z dziećmi, Jagustynka, Kłębowa 3168 3, 30| przysiedli, a Hanka nieco z boku na kamieniu.~Rozpowiadał 3169 3, 30| odsapnąć ni poruszyć się z miejsc i całą duszą pijąc 3170 3, 30| jakoby ten głos święty z ziemie wychodził albo że 3171 3, 30| teraz ze zmurszałych ścian, z drzew pochylonych, z gęstej 3172 3, 30| ścian, z drzew pochylonych, z gęstej nocy, ku przestrodze 3173 3, 30| czerwone krze wybuchały z ciemności.~- A słowo ciałem 3174 3, 30| lecieli dworowi.~Ale nikt się z tym nie śpieszył, a jeno 3175 3, 30| pojechali do ognia, i to z gołymi rękoma, gdyż ani 3176 3, 30| wiader nie pozwolili zabierać z chałup.~- Kijami tego, któren 3177 3, 30| w niebo, zapalone snopki z dachów i gonty roznosiły 3178 3, 30| straszna groza zniszczenia biły z pożaru, a wieś wciąż stała, 3179 3, 31| wieść Hanka aż się uniesła z pościeli, że Jagustynka 3180 3, 31| poczęły strachliwie i sfruwać z gniazd.~- A dyć chociaż 3181 3, 31| ale po cztery dni odrobku z jednego. Przy sadzeniu ziemniaków 3182 3, 31| poświeci, głodem przymierają.~- Z pół korczyka do jedzenia 3183 3, 31| odmierzy, choć robotnica z Filipki, no!... zbywa jeno...~- 3184 3, 31| no!... zbywa jeno...~- A z czego to nabierze mocy? 3185 3, 31| Myślałech: przekpiwa se z chłopa, jako u panów zwyczajnie, 3186 3, 31| i ja poradzę, a chałupę z wolna wyporządzim, że za 3187 3, 31| rozległy się głosy.~Wracali już z kościoła od chrztu. Przodem 3188 3, 31| Dominikowej, a za nimi walili wójt z Płoszkową, w kumy proszeni, 3189 3, 31| Płoszkową, w kumy proszeni, z tyłu zaś kusztykał Jambroży 3190 3, 31| i przeżegnawszy się jęła z nim, wedle starego obyczaju, 3191 3, 31| przystając i przy każdym z osobna mówiąc:~- Na wschodzie - 3192 3, 31| nabożna, a taka guślarka z Dominikowej! - śmiał się 3193 3, 31| na pociechę!~- I niechaj z tuzin Rochów wywiedzie! 3194 3, 31| śmiech brał...~- Bo idzie z rodu, któren się gorzałki 3195 3, 31| na kiełbasie już pachnęła z michy.~Jagustynka czyniła 3196 3, 31| przygarść karmelków, iż z piskiem a bijatyką wytoczyły 3197 3, 31| nasienia, nie! Proszą się z nim i by kto wziął, dopłacają.~- 3198 3, 31| Prawda, że i utrapień z nimi niemało, ale i wyręka 3199 3, 31| Łacno wam prześmiewać z drugich, że macie takich 3200 3, 31| pamiętam, coście za młodu z chłopakami wyprawiali, to 3201 3, 31| zechciał... nie odmówi z poczciwości - syczała jej 3202 3, 31| zaś Płoszkowa poredzała z cicha z Hanką. Jeden Jambroży 3203 3, 31| Płoszkowa poredzała z cicha z Hanką. Jeden Jambroży nie 3204 3, 31| chowanie pójdzie, bo to z dworskiego gatunku.~- Profit 3205 3, 31| niczego. Ucieszy się Antek z takiego przychowku.~- Mój 3206 3, 31| wierzcie.~- Dyć wszystkich z dnia na dzień czekają.~- 3207 3, 31| zjawią, cosik się ta przeciek z urzędu wie...~- A najgorsze, 3208 3, 31| powiedziała:~- Proboszcz z Rochem przejechali.~- Ksiądz 3209 3, 31| wójt podniósł się do niego z kieliszkiem.~- Spóźniłeś 3210 3, 31| penetrowali...~Wybiegł wraz z sołtysem, a Hanka wpierając 3211 3, 31| powiecie, że ile wiadomo, z komory niczego nie wynieśli, 3212 3, 31| bo kto by się to wydał z tym przed strażnikami, co 3213 3, 31| natknąwszy się w ganku na Bylicę, z pięściami do niego skoczył 3214 3, 31| parobek, słyszysz! - odciął z miejsca stary, do żywego 3215 3, 31| ryknął, by pysk stulił, kiej z osobą urzędową mówi, bo 3216 3, 31| większy urząd i kara...~Wójt z sołtysem rzucili się go 3217 3, 31| przywieźć na odchowanie, niby z tych podrzutków...~- By 3218 3, 31| głodem zamorzyć, jak to było z tamtymi dwa roki temu.~- 3219 3, 31| Bogiem odpowie.~- Przeciek z rozmysłu nie głodzi, sama 3220 3, 31| Płacą na utrzymanie, nie z dobrości je przytula! - 3221 3, 31| Niewielka, bo przepija z miejsca, a potem dzieciska 3222 3, 31| miejsca, a potem dzieciska z głodu mrą.~- Dyć nie wszystkie: 3223 3, 31| odgryzł. Tak samo było i z tamtym.~- Bronię to Kozłowej?... 3224 3, 31| to nie ma kto ukraść.~- A z Jagatą się jej nie udało: 3225 3, 31| skarżyła Józka.~- Zrobię z nią porządek, że mnie popamięta... 3226 3, 31| cosik do siebie gwarzył z cicha, jak to dzieciątko 3227 3, 31| nabrzmiałe, tak mocą opite, że z wieczora, kiej ptasie głosy 3228 3, 31| szare jakby się odwijały z jakiegoś wrzeciona niedojrzanego, 3229 3, 31| niedojrzanego, wiążąc niebo z ziemią, że ino przygięło 3230 3, 31| i bulgotów strug, co się z białymi kłakami staczały 3231 3, 31| białymi kłakami staczały z pól czarniawych.~Zwyczajnie 3232 3, 31| razy zabielił podogoniem z ozimin; wrony łaziły stadami 3233 3, 31| ludzkiej.~Cóż to naród miał z tego, że dni przychodziły 3234 3, 31| wrzątku zwiesnowego!~A cóż z tego, kiej pola nie zaorane, 3235 3, 31| chyżym rostem, pchało się z bruzd na zagony i panoszyło 3236 3, 31| ptactwo, to jakiś wędrownik z obcych stron i nawet te 3237 3, 31| brakło.~Hanka, choć jeszcze z łóżka, rządziła wszystkim 3238 3, 31| że nawet Jaguś musiała z drugimi stawać do roboty, 3239 3, 31| niej raz w dzień; żadna z sąsiadek nie pokazywała 3240 3, 31| ginął: jak pojechał wtenczas z proboszczem, tak i nie powrócił. 3241 3, 31| i zaraz po sumie poszła z Płoszkową.~Chwiała się jeszcze 3242 3, 31| zieloności, że ino kominy z niej bielały i dachy się 3243 3, 31| pola.~Prędko się uwinęły z wywodem, bo dzieciak się 3244 3, 31| odzipnęła jeszcze, kiej Witek z krzykiem wleciał:~- Gospodyni, 3245 3, 31| rozmamłanych czarnych kiej sagany, z dziećmi na plecach, a uprzykrzonych, 3246 3, 31| izb gwałtem się cisnęły. Z dziesięć ich było, a narobiły 3247 3, 31| puścili - szepnęła Jagna z przekąsem.~- Aleby co ukradła. 3248 3, 31| karczmy, wsunęła się za nią i z wielkim strachem, żegnając 3249 3, 31| zawarczała Jagustynka, siedząca z boku.~Nie zważali na nią, 3250 3, 31| to je kąpią we wywarze z olszyny, że i rodzona matka 3251 3, 31| Hale, a ten gospodarz z Modlicy, co to łoni na odpuście 3252 3, 31| przeciek dobrodziej wypędzali z niego diabła.~- Jezu, że 3253 3, 31| skrzypnęły, zerwały się z krzykiem. To Hanka stanęła 3254 3, 31| za klamką i słychać było z izby potykanie się o sprzęty 3255 3, 31| kaj pali...~To Balcerkowa z córkami darła się wniebogłosy, 3256 3, 31| go sołtys musiał usunąć z oczu.~Ale i tak mało kto 3257 3, 31| drepcząc ze stajni na drogę i z nawrotem, nie wiedząc, co 3258 3, 31| słońcu, kołki zaczęły rwać z płotów, trząchać pięściami, 3259 3, 31| gdziesik już naprzód wybiegać z krzykiem, kiej nowa sprawa 3260 3, 31| sprawa się wydała.~Sołtyska z płaczem przybiegła, że i 3261 3, 31| przybiegła, że i im wóz ukradli z podwórza.~Osłupieli, jak 3262 3, 31| piorun trzasnął gdziesik z bliskości, że długi czas 3263 3, 31| na sie ze zgrozą.~- Konia z wozem ukradły, no, tego 3264 3, 31| na Podlesie, urwały się z nagła, że nie sposób ich 3265 3, 31| tym katafalku, zapuchła z płaczu i ledwie już zipiąc, 3266 3, 31| żałośliwie, iż co miętsi płakali z nią razem rozżalając się 3267 3, 31| co sąsiadki obsiadły ją, z całego serca pocieszając; 3268 3, 31| nie ściągał to pierzyn z płotów? co?~- Szukać takiego 3269 3, 31| kancelarii, a Balcerkowa z Marysią poszły na sąsiednie 3270 3, 31| swoją rękę.~Ale wróciły z niczym, dowiedziały się 3271 3, 31| tego i w każdej chałupie z osobna czuwali, wszystkie 3272 3, 31| nie opowiedzieć, co się z tą chudziaczką wyrabiało: 3273 3, 31| do dobrodzieja poleciała z lamentami, że litując się 3274 3, 31| rubla i obiecał prosiaka z tych, co się dopiero miały 3275 3, 31| sprawił taki cud, że przyjadą z pomocą? Chodził po wsi, 3276 3, 31| dachy, wieś już była gotowa, z kominów się kurzyło, dziewczyny 3277 3, 31| wytaczać szeregi wozów.~- Jadą z Woli!~- Jadą z Rzepek!~- 3278 3, 31| wozów.~- Jadą z Woli!~- Jadą z Rzepek!~- Jadą z Dębicy!~- 3279 3, 31| Jadą z Rzepek!~- Jadą z Dębicy!~- Jadą z Przyłęka!~ 3280 3, 31| Jadą z Dębicy!~- Jadą z Przyłęka!~Wrzeszczeli ze 3281 3, 31| przyodziani, zeskakiwali z wasągów rzucając pozdrowienia 3282 3, 31| pozdrowił wszystkich i razem z Rochem jął rozporządzać, 3283 3, 31| rozgadki, tyle jeno mówili, z których są wsi i jak się 3284 3, 31| rdzawe jeszcze pługi jęły się z wolna wpierać w ziemię i 3285 3, 31| ziemi oddawał się wszystek i z dufnością.~Hej! ożyły znowu 3286 3, 31| przygładził żyta i w bory uciekał z chichotem.~Długie godziny 3287 3, 31| zagona. Że nawet na południe z ról nie zjeżdżali, przysiedli 3288 3, 31| jeno na miedzach pojeść z dwojaków i kościom dać folgę, 3289 3, 31| zmierzchu zaczęli ściągać z pól.~Wnetki rozbłysły chaty 3290 3, 31| stanęła w łunach ogni, co się z okien i drzwi wywartych 3291 3, 31| Lipcach przekpiwali się zawdy z takiej szlachty i za psi 3292 3, 31| były drobne i chuderlawe, z miejska w czarne kapoty 3293 3, 31| że kobiety jaże urastały z kuntentności.~Sutszą też 3294 3, 31| palcach kiele nich chodziły, z oczu odgadując potrzeby, 3295 3, 31| nasze chłopy, co ludzie z Rzepek zjechali Lipcom pomagać! - 3296 3, 31| pobilim się w lesie, to nikt z nas zawziętości nie żywi - 3297 3, 31| na łęgach, czajki kwiliły z mokradeł i młyn po swojemu 3298 3, 31| miesięczne brzaski, a miejscami z wyrw głębokich kieby w studniach 3299 3, 31| do kawalerów i rade się z nimi wodziły nad stawem, 3300 3, 31| starsze zaś zasiadłszy z gospodarzami na pro- gach, 3301 3, 31| spędzone, dymiły już kiej z trybularzów i ku czystemu 3302 3, 31| nabrzmiewając niby pąki; a naród z wolna wpierał się wszystkimi 3303 3, 31| bo od ziem, od drzew, z sinych dalekości, od wód 3304 3, 31| dziecińskie głowy przygładził i z dzieuchami zażartował, indziej 3305 3, 31| pomagać!~Tłumaczył i sam też z pola nie zeszedł aż do samego 3306 3, 31| miedzach, by pot obetrzeć z łysiny a odzipnąć.~Radzi 3307 3, 31| niebądź naprędce, a insi z pośpiechem brali miski wczas 3308 3, 31| znowu pokazał na wsi wraz z Rochem, obchodził wszystkich 3309 3, 31| wszystkich i każdemu chłopu z osobna raz jeszcze dziękował 3310 3, 31| drogę zapłakane komornice z Kozłową na przedzie.~- A 3311 3, 31| ciężko... i wasi mężowie z drugimi... no mówię, że 3312 3, 31| barany, bo je strzyże, a z czegóż to nas oskubie, cheba 3313 3, 31| czegóż to nas oskubie, cheba z tych wszy! - wywierała pysk 3314 3, 31| potrzebie się któren znajdzie, z całej duszy pomożem!~- Ostajta 3315 3, 31| duszy pomożem!~- Ostajta z Bogiem i niech wama plonuje, 3316 3, 31| topolowej, gdyż tamtędy aż z trzech wsi jechali. Wozy 3317 3, 31| nim jeszcze konie ruszyły z kopyta, kiej któraś z dziewczyn 3318 3, 31| ruszyły z kopyta, kiej któraś z dziewczyn zaśpiewała za 3319 3, 31| im na to odwracając się z wozów:~Teraz, Maryś, takie 3320 3, 32| jeno pewne było, że stójka z gminy, któren jeszcze przed 3321 3, 32| wschodem leciał do wójta z jakimś papierem, rzekło 3322 3, 32| ta się w ten mig rzuciła z nowiną do sąsiadów, zaś 3323 3, 32| przez, sady leciał hukliwie, z każdej chałupy bił kiej 3324 3, 32| bił kiej dzwon radosny, z każdego serca buchał płomieniem 3325 3, 32| serca buchał płomieniem i z każdej gardzieli się wydzierał.~ 3326 3, 32| odpuście; dzieci wylatywały z krzykiem na drogi, trzaskały 3327 3, 32| wszystkie! Już idą! Już wyszli z lasa, już są na topolowej! - 3328 3, 32| strony, gdyż cisnęły się z bliska.~Kupą już wracali, 3329 3, 32| przerwał im trajkoty:~- Z tymem i śpieszył do wsi. 3330 3, 32| Lipczaki dzisiaj wracają z kreminału! Wczoraj mi rzekł, 3331 3, 32| Ja ta zawdy za pan brat z dziedzicami i z dworskimi 3332 3, 32| pan brat z dziedzicami i z dworskimi pieskami: znają 3333 3, 32| Ho! ho! dziedzic mądry: z dziadami trzyma i wie, że 3334 3, 32| Dosłyszał naraz, że poniesły się z miejsca, ostawiając go przed 3335 3, 32| chałupie, i do nich śmigały. Z pół wsi już się tam zbierało, 3336 3, 32| żonę.~Przypadły do niego z wrzaskiem, zadyszane, obłocone, 3337 3, 32| wszystkie ledwie zipiące z niecierpliwości.~Dał się 3338 3, 32| bójta się, wracają dzisiaj z pewnością Matka, daj no 3339 3, 32| im papier, któren szedł z rąk do rąk, i chociaż żadna 3340 3, 32| do niego, wlepiając oczy z jakąś trwożną radością, 3341 3, 32| wziąwszy przez zapaskę, oddała z powrotem.~- Kumie, czy to 3342 3, 32| czoło i pierwsza ruszyła z nawrotem.~Wolniuśko jeno 3343 3, 32| jeno szła, ledwie dychająca z radości a strachu zarazem.~- 3344 3, 32| Przytwierdził i nawet z papieru o tym przeczytał.~- 3345 3, 32| ręce.~Łzy posypały się jej z wyblakłych oczu, aż Hanka 3346 3, 32| pomstowała! Człowiek jeno z biedy da czasem folgę ozorowi, 3347 3, 32| czy chce, czy nie chce, a z drugimi radować się musi 3348 3, 32| smucić... Nie poredzi żyć z osobna, nie...~Przechodziły 3349 3, 32| hukliwie, ogień buchał czerwony z ogniska, a kowal obręcz 3350 3, 32| zakotłowało i serce dziw nie pękło z bólu, ale zdzierżyła uderzenie 3351 3, 32| chwytał za serce.~Dopiero z ganku obejrzała się na świat.~- 3352 3, 32| i maże... ciężko będzie z pługiem, wyjechać na rolę~ 3353 3, 32| przyjdą... byłam u nich z wieczora, wszystkie się 3354 3, 32| próżnicy!~- Przy was to nikto z leniem się nie stowarzyszy.~- 3355 3, 32| dni bywają procesje!...~- Z ambony zapowiadał na dzisiaj, 3356 3, 32| Idą już, idą. Bieżyjcie z nimi, a zarządźcie, co potrza. 3357 3, 32| śniadanie zgotuję. Józka z Witkiem będą donosili ziemniaki 3358 3, 32| ledwie im było oczy widać, z koszykami na ręku i motyczkami, 3359 3, 32| niesporo!... ręce grabiały z zimna i w bruzdach było 3360 3, 32| okwiecone gałęzie nad drogę i z jakąś lubością nastawiały 3361 3, 32| zwiady, a zaś wrony uciekały z kalenic i niesły się cichuśko 3362 3, 32| poredzając, wolniuśko robiąc, a z długimi odpoczynkami, że 3363 3, 32| najgorsza pokraka, to zarno z nim raźniej i weselej; i 3364 3, 32| podniesła głos przekornie Grzeli z krzywą gębą kobieta.~- A 3365 3, 32| idzie? - krzyknęła Hanka z przełazu.~- Bóg zapłać! 3366 3, 32| zakończyła Hanka cofając się z przełazu.~- Zadufana w sobie, 3367 3, 32| lepsza i mądrzejsza. Co dnia z nią siedzę, a oczy i rozumienie 3368 3, 32| czego słuchać...~- Że Jagna z wójtem się sprzęgła, cosik 3369 3, 32| prawda to? Zaśmiały się z Filipki, że pyta, o czym 3370 3, 32| prawie się nie wychylała z domu, że to pogorszyło się 3371 3, 32| Dzisiejsza nowina zerwała ją z łóżka i trzymała na nogach, 3372 3, 32| sumienia są ludzie:~Rozmyślała z goryczą, wywierając całą 3373 3, 32| złość na wieprzaku, jaże z kwikiem pognał, że go to 3374 3, 32| kiej świnia, słomę wyciągał z podściółki.~- Kubie by serce 3375 3, 32| plątały i wszystko leciało z rąk. Jeno wzdychała żałośnie, 3376 3, 32| okno.~Hanka odstawiła gar z barszczem i na drugą stronę 3377 3, 32| roboty nie wychodzicie?...~- Z rozplecionymi włosami nie 3378 3, 32| mnie może albo wytrącicie z zasług? - warknęła hardo 3379 3, 32| warknęła hardo nie śpiesząc się z czesaniem- nie u was siedzę 3380 3, 32| wierzchu!~Odgarnęła włosy z twarzy i srogie, pełne zawziętości 3381 3, 32| kieby nożem, jaże Hankę z miejsca taka złość poniesła, 3382 3, 32| Nie raz cię już widzieli z wójtem w karczmie, nie dwa! 3383 3, 32| drzwi otwierała, wracałaś z pijatyki, z łajdactwa, pijana 3384 3, 32| otwierała, wracałaś z pijatyki, z łajdactwa, pijana byłaś 3385 3, 32| Jaże się zakrztusiła z krzyków.~- Robię, co robię, 3386 3, 32| trzasnąwszy jeno drzwiami uciekła z izby.~Ale po tej kłótni 3387 3, 32| ruchać się nie mogła, siadła z dzieckiem pod oknem, a Józka 3388 3, 32| zachorzał już parę dni temu, ale z pół drogi zawróciła do chałupy.~ 3389 3, 32| deszcz ustał, kapało jeno z dachów i z drzew, że to 3390 3, 32| kapało jeno z dachów i z drzew, że to wiater jął 3391 3, 32| szły po niebie stadami, a z pól ciepło buchało i ptasi 3392 3, 32| narządzali, radość wydzierała się z chałup i babie jazgoty niesły 3393 3, 32| ktosik właził na drabinę i z dachów przepatrywał pilnie 3394 3, 32| niech Bóg broni! Starsze, z długachnymi tykami; zwijały 3395 3, 32| chmura sadzy; kołowały wysoko z żałosnym, jękliwym krakaniem; 3396 3, 32| saniach, chcąc go napędzić z wyższego brzegu do stawu, 3397 3, 32| mądrala nie dał się zażyć z mańki. Niekiedy, już nad 3398 3, 32| cierpliwie się otrząsając z błota i grud, których mu 3399 3, 32| groźnie i ponosił, skręcając z nagła w największą kupę 3400 3, 32| zbereźników iż rozlatywali się z krzykiem. Dobre parę pacierzy 3401 3, 32| orczykami, że go dopadły z bliska i dalejże prać batami, 3402 3, 32| całował się przed progiem z rodziną.~- Konia przywiedłam, 3403 3, 32| wyciągnął.~- Zostańcie, Jaguś, z Bogiem.~- Do klasów to już? ~ 3404 3, 32| pokornie, zgoła truchlejąc z dziwnej słodkości...~Jakby 3405 3, 32| Otrząsnęła się jakby z tych parzących, spojrzeń 3406 3, 32| pozdrowień zamienianych z przechodzącymi.~- Taki mleczak, 3407 3, 32| przeciągając się prężąco, z lubością...~Chłód ją nagle 3408 3, 32| Dopiero spostrzegła, że jest z gołą głową, boso i prawie 3409 3, 32| krzykały do niej dzieuchy z opłotków, to kobiety, to 3410 3, 32| zadyszane i ledwie zipiące z radości~- No to co? - rzekła 3411 3, 32| się jej oziębłości.~- Tyla z nimi, co i przez nich! Głupie! - 3412 3, 32| pierwszy raz dopiero zwlókł się z barłogu, przetrącony kulas 3413 3, 32| tęgo, jaże przyśpiewując z radości a z utęsknieniem, 3414 3, 32| przyśpiewując z radości a z utęsknieniem, i nie raz 3415 3, 32| przetrącone i serce zadygotało z żałości.~Prawda, na kogoż 3416 3, 32| wczoraj upewniał, że go z drugimi z kreminału nie 3417 3, 32| upewniał, że go z drugimi z kreminału nie puszczą, że 3418 3, 32| radości, bez uniesienia i z jakąś przyczajoną w sercu 3419 3, 32| niech se wróci! co mi tam z niego! - ciepnęła się niecierpliwie. 3420 3, 32| Zadem się odwróciła od niego z obmierzłości, nie podając 3421 3, 32| się nagle i aby go stracić z oczu, na ganek znowu poszła.~ 3422 3, 32| Deszczowe mgły już opadły, że z szarych, kamiennych płotów 3423 3, 32| młyn turkotał ostro, a z kuźni rozlatywały się dźwiękliwe, 3424 3, 32| wiater i na te rosy skapujące z obsychających kwiatów i 3425 3, 32| roboty? - wrzasnęła Józka z podwórza.~Ani jej do głowy 3426 3, 32| przykazowi, któren ją wyrywał z myśleń i niepewności. Przejmowała 3427 3, 32| zrobiło galante, pozrzucały z głów płachty i zapaski i 3428 3, 32| te karmiki na pokrzywach z plewami. ~- Dyć o suchym 3429 3, 32| taka wolność!.. ho, tyla z niej biednemu, że może sobie 3430 3, 32| biednemu, że może sobie zdychać z głodu, kaj mu się spodoba, 3431 3, 32| ale mogła tó utrzymać wtór z takim pyskaczem i ozornicą? 3432 3, 32| na wadze. Zaś potem już z Kozłową na spółkę używały 3433 3, 32| wyszedł, nawet bydło zegnali z pastwisk, że jeno poniektóra 3434 3, 32| odtoczyło się na parę chłopa z południa, jęli się ludzie 3435 3, 32| pod murami, przegwarzając z cicha jako ci ptakowie świergocący 3436 3, 32| ślepy dziad siedział wraz z pieskiem we wrótniach smętarza 3437 3, 32| w komżę ubrany i stułę, z gołą głową, że mu jaże łysina 3438 3, 32| zaś wójt, sołtys i któraś z tęższych dzieuch wynieśli 3439 3, 32| brackim świece, a organista z książką w ręku stanął wpodle 3440 3, 32| zaś na ostatku młynarz z kowalem pobok księdza się 3441 3, 32| w opiekę..."~Zawtórowali z całego serca, jak kto umiał, 3442 3, 32| drożynie, kiej różaniec uwity z czerwonych, pasiastych wełniaków.~ 3443 3, 32| rozśpiewane roznosiły się z wolna w cichym, przejrzystym 3444 3, 32| kwitnących.~Ksiądz szedł z asystą tuż za krzyżem i 3445 3, 32| za krzyżem i śpiewał wraz z drugimi.~- Coś dużo kaczek 3446 3, 32| na moich łąkach, to się z całego świata zwłóczą.~- 3447 3, 32| już księdzu dobrodziejowi z furkę jaką użyczę.~- Bóg 3448 3, 32| zatrzymały, że to Gulbasiaki z Witkiem, wedle starego obyczaju, 3449 3, 32| taki wrzask, jaże ksiądz im z dala wygrażał.~A za łąkami 3450 3, 32| smukłych jałowców, rosnących z kraja, jakby na straży pól 3451 3, 32| komunii stająca.~Podnosili się z wolna na wyniosłość, obchodząc 3452 3, 32| rządku, wlekły się staruchy z Agatą, kusztykającą daleko 3453 3, 32| pieśń się wzmogła: huknęli z całej mocy i tak rozgłośnie, 3454 3, 32| rozgłośnie, jaże ptaki uciekały z drzew pobliskich; czasem 3455 3, 32| wybłyskiwał rozgorzałą szybą z obrzeży sadów, spienioną 3456 3, 32| nieprzejrzane wody szarozielone, z których wynosiły się wsie 3457 3, 32| ubrane firaneczkami, zaś z boku tuliła się wypróchniała, 3458 3, 32| kopcu, kryjomo odarła szmatę z krzyża i podążając z dala 3459 3, 32| szmatę z krzyża i podążając z dala za procesją zagrzebywała 3460 3, 32| pojedynkę, bo kobiety rajcowały z cicha, rzucając jeno w potrzebnym 3461 3, 32| już sielnie, pot ocierał z łysicy, a rozglądając się 3462 3, 32| sąsiednich rolach pogadywał z wójtem:~- Ho, ho! tym już 3463 3, 32| poprzek zagonów.~Przycichły z nagła rozmowy, chłopaki 3464 3, 32| zmęczonych długim lotem i już z wolna i coraz niżej opadających.~ 3465 3, 32| topolowej, gdy ktosik wrzasnął z całych sił: ~- Chłopy jakieś 3466 3, 32| całych sił: ~- Chłopy jakieś z lasu wychodzą!~- A może 3467 3, 32| A nasi! nasi! - buchnęło z kupy i kilkanaścioro rzuciło 3468 3, 32| że ostali, przedeptując z niecierpliwości. Zbili się 3469 3, 32| każdego dziw nie podrywało z miejsca, ale ksiądz nie 3470 3, 32| co była szła w rzędzie z najpierwszymi gospodyniami, 3471 3, 32| wpodle matki, porwała się z miejsca, bych lecieć, ognie 3472 3, 32| długo, bo naraz chlasnęły z kupy, kiej woda z cebra 3473 3, 32| chlasnęły z kupy, kiej woda z cebra wstrząśniętego, i 3474 3, 32| stróżujących przy krzyżu; z dala już odkrywali głowy 3475 3, 32| przyklęknęli w półkole i wraz z żarliwą i dziękczynną modlitwą 3476 3, 32| dziękczynną modlitwą łzy płynęły z oczu, uwieszonych na Chrystusie 3477 3, 32| głaskał, troskliwie pytał j i z dobrym słowem odpuszczał, 3478 3, 32| jak śpiew się wydzierały z serc uszczęśliwionych, wołania 3479 3, 32| uszczęśliwionych, wołania tęsknic z nagła zapomnianych; każda 3480 3, 32| gruchali rozgłośnym, jaże wrony z gniazd wylatywały na pola, 3481 3, 32| od pędu, a bór odhukiwał z wolna i bełkotał, kieby 3482 3, 32| wolna i bełkotał, kieby z tej głębokiej, nieprzejrzanej 3483 3, 32| gdziesik kukała zawzięcie, a z pól dochodziły ptasie świergotania:~ 3484 3, 32| jakby pod nogi gospodarzom z chrzęstem radosnym. Żarli 3485 3, 32| nogi zbierała, ale szła z głową podniesioną, harda 3486 3, 32| Kiej zaśpiewali, śpiewała z drugimi donośnie; kiej modlitwę 3487 3, 32| jeszcze bych się mogła wydać z męki przed ludźmi!... Nie, 3488 3, 32| oczy i jak ta męka rośnie z minuty na minutę.~Nie samać 3489 3, 32| się nie lepiej: szła ona z osobna, przemykając się 3490 3, 32| przytulił i nie całował. Jeszcze z dala dojrzała Mateuszową 3491 3, 32| przepychała się przez ciżbę z wrzaskiem radosnym. Ale 3492 3, 32| zimną. oblał, że wypadła z kupy i w las pognała, sama 3493 3, 32| sama nie wiedząc, co się z nią wyprawia. Jakże to, 3494 3, 32| radosnych, a oto sama iść musi, z dala od ludzi niby ten pies 3495 3, 32| kołował, a kto drugi też się z nią nie stowarzyszył, zajęty 3496 3, 32| ją zatrzęsła, że byłaby z lubością puściła kamieniem 3497 3, 32| Szczęściem, że już wychodzili z boru.~Ostatni kopiec stojał 3498 3, 32| na rozdrożu, skąd jedna z dróg skręcała prosto ku 3499 3, 32| zachodziło i zimny wiater powiał z nizin, ksiądz przyśpieszał 3500 3, 32| i Walek czekał na niego z bryczką.~Śpiewali ta jeszcze